W tym numerze: - Polska Federacja Tang Soo Do
Transkrypt
W tym numerze: Biografia Trenerów- Trener Dariusz Sułek Pionki Jak się prawidłowo rozciągać? Dlaczego kobiety, unikają Sztuk Walki, a wybierają Fitness bądź aerobik? Juras II- Jerzy Wroński – Legenda Polskiego Kickboxingu a zarazem wzorzec młodych TSD-ków Chuck Norris na poważnie… Trochę techniki-, czyli fachowe porady Trenera Damian Gębala Nowe stopnie- Egzaminy zimowe 2012 zakończone Black & White w Krynicy Zdrój Sto Lat dla Gazetki II Seminarium na Podkarpaciu TSD u Trenera Adama Ponachajby Prowadząca Gazetki: Sylwia Soszka Artykuły: Magda Mazur i Adrianna Hałek ( TSD Huwniki) oraz Agata Rolnik ( TSD Pionki) & Sylwia Soszka (TSD Stanisławów) Korekta : Pani Ula Kostyra oraz Trener Marcin Kostyra Imię i nazwisko: Dariusz Sułek Wiek: 50 lat Rodzina: żona i troje dorosłych dzieci Zawód: inżynier biomedyczny, pracuje, jako szef serwisu medycznego specjalizującego się w naprawach aparatów ultrasonograficznych (Przyp. Red. Urządzenia do wykonywania badań USG) Zainteresowania: TSD, dobra muzyka (szczególnie zespół: Emerson Lake & Palmer i United Kingdom), chodzenie po górach Stopnie: - 1 Dan Tang Soo Do - 1 Dan Polish Moo Duk Kwan Tang Soo Do Association EMTF - 5 kyu karate Kyokushinkai Funkcje i uprawnienia: - wiceprezes Polskiej Federacji Tang Soo Do - współzałożyciel i szef sekcji TSD Pionki Wyróżnienia: - odznaczenie przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego Brązowym Krzyżem Zasługi za zasługi w działalności na rzecz społeczności lokalnej - 3 miejsce w plebiscycie portalu SportRadom.pl na najpopularniejszego Sportowca Ziemi Radomskiej 2008 (W trakcie egzaminy na I Dan TSD) Osiągnięcia trenerskie: Mimo stosunkowo krótkiej kariery trenerskiej, jego zawodnicy odnieśli już wiele sukcesów na arenie krajowej i międzynarodowej i obecnie zaliczają się do ścisłej czołówki PFTSD. Osiągnięcia sportowe: - 2 krotny Mistrz Europy TSD – EMTF (Przyp. Red. EMTF - European Moo Duk Kwan Tang Soo Do Federation ) - 3 krotny Mistrz Polski TSD – PSMDKTSD (Przyp. Red. PSMDKTSD - Polskie Stowarzyszenie Moo Duk Kwan Tang Soo Do - polska organizacja należąca do EMTF, z głównym dojang w Brodnicy ) - 2 krotny zdobywca Pucharu Polski TSD PSMDKTSD Sam o sobie: Tang Soo Do to nie tylko sztuka walki, ale również sposób na życie, który stanowi dla mnie doskonałe dopełnienie życia rodzinnego i zawodowego, tworząc wraz z nimi harmonijną całość. Znalezienie właściwych proporcji między tymi trzema elementami jest w obecnych czasach dużym wyzwaniem. Na tym polega droga współczesnych wojowników. Dlaczego zdecydował się Pan być trenerem? Gdy na skutek określonych sytuacji przestałem mieć możliwość trenowania w dotychczasowej sekcji, należącej do Polskiego Stowarzyszenia Moo Duk Kwan Tang Soo Do, stanąłem przed dylematem: koniec tang soo do czy samodzielne treningi. W podobnej sytuacji znalazło się jeszcze kilku innych kolegów, między innymi Mateusz Kurek. Uznaliśmy, że aby mieć gdzie trenować, musimy utworzyć nową sekcję i przyłączyć ją do którejś z istniejących federacji. Najbardziej „po drodze” było nam z PFTSD, na której czele stał Marcin Kostyra, nasz „stary” znajomy z TSD IMA. Tam też skierowaliśmy pierwsze kroki i jesteśmy tutaj do dzisiaj. Ja, jako najstarszy wiekiem i stopniem ( już wtedy miałem 1 Dan) musiałem stanąć na czele… Należał Pan do harcerstwa ( ZHR ), co zyskał Pan dzięki byciu harcerzem? Rzeczywiście przez wiele lat należałem do harcerstwa, najpierw w szkole podstawowej i średniej - do „komunistycznego”. Podczas studiów zaś do harcerstwa „niepokornego”, które już w życiu dorosłym przekształciło się w Związek Harcerstwa Rzeczpospolitej. Na każdym etapie życia harcerstwo było dla mnie wielką przygodą, ale i szkołą życia. Szczególny wpływ na kształtowanie mojej osobowości miała przynależność do harcerstwa „niepokornego”, którego byłem jednym z lokalnych pionkowskich liderów, mimo że wtedy studiowałem w Warszawie. Harcerstwo zaszczepiło we mnie na trwałe takie wartości jak patriotyzm, religijność, chęć niesienia pomocy potrzebującym, szacunek do ludzi czy otwarcie na świat. Dzięki harcerstwu zostałem i cały czas jestem abstynentem. To bardzo niespotykane, że jest Pan abstynentem. Jak do tego doszło? Harcerstwo niepokorne wzorowało się na polskim harcerstwie przedwojennym, które wyrosło z ruchów abstynenckich. Abstynencja była wówczas nierozerwalnie związana z patriotyzmem, w ten sposób niektórzy Polacy przeciwstawiali się polityce zaborców chcących rządzić „rozpitym” narodem. Jeden z punktów Prawa Harcerskiego mówił ( i nadal mówi) o tym, że harcerz nie spożywa ani napojów alkoholowych, ani nie pali papierosów a w najnowszej interpretacji, także nie ma kontaktu z narkotykami. Chcąc być wychowawcą młodzieży w duchu polskiej tradycji, postanowiłem przestrzegać w pełni tych zasad. A było to w sierpniu 1983 roku.Czasami niektórzy pytają mnie czy mnie nie kusi, nie jestem już przecież harcerzem? Uśmiecham się wtedy serdecznie i odpowiadam - życie w abstynencji jest tak przyjemne, że nie chciałbym go zamienić na inne. Polecam spróbować… (W trakcie pielgrzymki) Czy jest jeszcze coś „fajnego” w Pana życiu? Od 7 lat systematycznie uczestniczę w pieszej pielgrzymce na Jasną Górę. ( na zdjęciu na poprzedniej stronie) Trener godny miana przyjaciela?- W oczach Pauliny Woźniak Dariusz Sułek to trener pionkowskiej sekcji TANG SOO DO. Jest zarówno świetnym trenerem jak i człowiekiem. Jest moim nauczycielem od dłuższego czasu, więc zdążyłam już go dobrze poznać. Prowadzi sekcję grupy zaawansowanej (około 20 osób). Natomiast ja wraz z bratem prowadzimy dzieci (około 30 osób). Dariusz Sułek jest człowiekiem opanowanym, spokojnym, zrównoważonym i odpowiedzialnym. Dba bardzo o swoich zawodników. Ma z nami świetny kontakt. Potrafi zmotywować nas do walki. Dzięki jego wytrwałości osiągamy wiele sukcesów. Uczy nas zarówno techniki jak i walk. Jest bardzo spokojny i zawsze nas zrozumie. Wie, na ile nas stać i nigdy podczas zawodów nie złości się na nas z powodu przegranej, a tym bardziej nie krzyczy. Nie dąży do celu za wszelką cenę. Stara się, aby przede wszystkim było bezpiecznie i abyśmy się dobrze bawili, a przy okazji mieli z tego korzyści. Poświęca nam bardzo dużo swojego wolnego czasu. Można na niego liczyć w każdej sytuacji. Robi wszystko, abyśmy jeździli na zawody, mieli sprzęt, ochraniacze, a przede wszystkim mieli, za co to kupić. Stara się szukać sponsorów i rozwijać naszą sekcję. Bardzo wiele dla nas poświęcił i jesteśmy mu za to bardzo wdzięczni. Chcemy mu bardzo podziękować za ten wysiłek i trud, jaki w nas wszystkich włożył. Cieszymy się, że mamy takiego trenera i nie wyobrażamy sobie naszej sekcji bez niego. Paulina Woźniak W oczach Trenera MarKosa: Z Panem Darkiem Sułkiem znamy się od 2000 rok, początkowo nie mieliśmy za dużo kontaktów i dopiero, gdy Darek zdecydował się na przystąpienie do naszej Federacji, zawiązała się bliska przyjaźń. Co nie znaczy, że jak byliśmy w konkurencyjnych organizacjach nie mieliśmy do siebie szacunku i sympatii. Pamiętam, gdy rozmawialiśmy warunki współpracy, powiedziałem wówczas, że "nasza konkurencja zrobiła nam największy prezent, jaki mogła, bo oddała nam takie człowieka jak Darek Sułek, bo niewielu jest ludzi tak zaangażowanych uczciwych i sumiennych jak On." Dziś po dwu latach współpracy zdanie to podtrzymuję i dlatego zaproponowałem Mu, objęcie funkcji wiceprezesa Polskiej Federacji Tang Soo Do - bynajmniej nie, dlatego, że myśli tak samo jak ja i robi tak samo jak ja, tylko, dlatego, że w wielu kwestiach różnimy się i razem dochodzimy do wspólnych wniosków. To jest coś wspaniałego, bo nadrzędnym celem jest dobro uczniów, klubów i federacji - w tej kolejności. Dodać do tego, że Jego klub i uczniowie wyrastają na elitę w PFTSD - trzeba z szacunkiem powiedzieć - bierzmy z Niego przykład!" Już w prehistorii walka o przetrwanie była typowo męską domeną. Kobiety zajmowały się przyrządzaniem posiłków, szyciem ubrań i opieką nad najmłodszymi członkami grupy. Taki stereotyp przetrwał wieki. Na szczęście typowo męskie zawody w wykonaniu kobiet nie wzbudzają już takiej sensacji jak za dawnych czasów. Niestety to mężczyźni nadal przeważają w sportach walki. Świetnym przykładem jest nasze Tang Soo Do. Sama należę do sekcji tego stylu od niedawna, ale zauważyłam, że na trening przychodzi dużo więcej mężczyzn niż kobiet. Podobnie w grupie dziecięcej - przeważają chłopcy. Tu pojawia się pytanie, dlaczego tak jest? Czyżby kobiety bały się ćwiczyć? Na pewno jest kilka powodów takiego zjawiska. Pierwszym i najprostszym jest wygląd zewnętrzny Trening równa się wysiłek fizyczny, co z kolei oznacza pot i niezbyt przyjemny zapach. Podczas walki nie dba się o powierzchowność. Często trzeba założyć na siebie odzież ochronną. Nie jest to zbyt kobiece. Podczas walki na zawodach czy na zwykłym treningu można nabawić się siniaków. Wiele pań woli wybrać mnie wymagające zajęcia dodatkowe. Popularny jest fitness czy aerobik. Sporty te są promowane w wielu filmach i serialach przeznaczonych przede wszystkim dla żeńskiej widowni, przez co stały sie wyznacznikiem mody. Nie należy pominąć faktu, iż na tego typu zajęcia uczęszcza dużo więcej kobiet, dzięki czemu panie mogą ćwiczyć z koleżankami. Kolejnym powodem takiej sytuacji może być utarty przez lata stereotyp głoszący, że sporty walki to typowo męska domena. Pan Tomasz Nowicki ( TSD Góra Kalwaria) na moje pytanie, czy kobiety mają mniejsze szanse w tym sporcie odpowiedział: To zależy. Rywalizując z mężczyznami raczej tak. Między sobą jest to nawet bardzo ciekawe i pokazują pomimo mniejszych predyspozycji duży charakter i wolę. Skłaniałbym się jednak do zaszufladkowania. Porównując rywalizację z płcią przeciwną, nie mają -z racji warunków fizycznych i motorycznych - szans. Poza oczywiście wyjątkami. Kobiety w walce z mężczyznami mają mniejsze szanse na wygraną głównie ze względów fizycznych. Takie ograniczenie działa bardzo zniechęcająco. Można z góry wyjść z założenia, że jeśli i tak się nie wygra to, po co rywalizować i narażać się na urazy zarówno cielesne w postaci siniaków czy zwichnięć itp., oraz psychiczne jak urażona duma. Zdaniem pani Uli Kostyry mała ilość kobiet w TSD jest wynikiem wychowania dzieci. Pozwolę sobie zacytować jej słowa: Od malutkiego dziecka tłumaczy się dziewczynkom, że z racji tego, iż są młodymi kobietami, bić się nie powinny. Sztuki walki kojarzą się właśnie z walką, dość brutalną, dlatego też rodzice, jeśli wybierają dla swojej córki jakieś zajęcia pozalekcyjne, to raczej będą to tańce, balet czy kółko plastyczne. Dorośli wychodzą z założenia, że dziewczynki powinny być spokojniejsze i lepiej wychowane. To, co jest normalne dla chłopaków nie przystoi małym damom. Poza tym dla mężczyzn sporty walki często są sposobem na wykazanie dominacji nad przeciwnikiem. Chcą pokazać swoją siłę i przetestować granice wytrzymałości. Nadal aktualny jest pogląd, że każdy mężczyzna powinien umieć obronić swoją kobietę w sytuacji zagrożenia, więc tego typu umiejętności są wręcz wymagane. Natomiast od kobiet nikt tego nie oczekuje. Wiele osób uważa, że umiejętność samoobrony nie jest konieczna, czasami nawet podchodzi się do tego z pewną dozą humoru i pogardy. Młode dziewczyny nie chcą trenować, gdyż boją się być uznane za niekobiece i niedelikatne a także wzbudzać niechęć u płci przeciwnej. Wszakże niewielu chłopaków chciałoby mieć dziewczynę silniejszą i sprawniejszą od siebie. Według trenera Jacka Keslera, mała ilość kobiet w tym sporcie może wynikać z braku rówieśniczek albo przynajmniej osób tej samej płci. Dajmy przykład: dziewczyna przychodzi na trening, ale nie ma partnerki. W takim wypadku zmuszona jest ćwiczyć z chłopakiem, który często traktuje ją pobłażliwie i nie przykłada się do treningu z powodu uprzedzeń, strachu przed zrobieniem krzywdy koleżance albo zwyczajnego wstydu. Jego podejście z kolei zniechęca ją do dalszych ćwiczeń i po pewnym czasie rezygnuje. Odchodzi i znów nie ma kobiet w sekcji. Zdaniem Pani Uli Kostyry podobnie jest z dorosłymi kobietami. Jak twierdzi z doświadczenia źle jej się ćwiczyło z młodszymi zawodnikami, cytuję: Dorosłe kobiety nie zawsze mają odwagę, by ćwiczyć – jeśli nie ma grupy dla kobiet – z młodszymi od siebie partnerami. Sama wiem, że gdy chodziłam na grupę młodzieżową nie czułam się tam najlepiej, nie tyle ze względu na różnicę wieku, ile na to, jak podchodziły do mnie ćwiczące w parze dziewczyny – unikały ćwiczeń lub uderzały czy kopały lekko, chyba, by nie zrobić mi krzywdy. Zdecydowanie najlepiej ćwiczyło mi się w grupie dla kobiet, mimo że przekrój wiekowy był tu bardzo rozległy (ćwiczyły i mamy i córki). Myślę, że to zrozumiałe. Dorosłym kobietom ciężko się ćwiczy w takich warunkach. Łatwiej jest, gdy ma się partnerkę, która nie traktuje nas ulgowo. Oczywiście sytuacja nie jest tragiczna i coraz więcej kobiet, zarówno młodszych jak i starszych, rozpoczyna treningi wybranej sztuki walki. Osobiście uwielbiam, TSD. Treningi przynoszą wiele korzyści. Nie tylko umiejętności obrony w sytuacji zagrożenia, ale także rzeczy bardziej przyziemne jak spadek wagi czy poprawa sylwetki. Zgadzam się ze stwierdzeniem ćwiczącej od trzech lat Pauliny Woźniak: Ja myślę, że można być wysportowaną, umięśnioną i atrakcyjną. Nie zgadzam się, że to tylko sport dla mężczyzn. Kobiety mają takie same szanse. TSD zawiera formy, które są wręcz stworzone dla kobiet, ponieważ to paniom przypisuje się większą delikatność i perfekcyjność. Uważam, że należy spróbować, zanim wsadzi się coś do kategorii dobre lub złe. Agata Rolnik TSD Pionki Trening wymaga bardzo dużego wysiłku i sprawności fizycznej. Często dochodzi do kontuzji. Oczywiście nie można ich całkiem wyeliminować, ale można zminimalizować szkody poprzez prawidłową rozgrzewkę. Podstawą tego jest oczywiście rozciąganie. Prawidłowo wykonana ta czynność ma nie tylko zbawienny wpływ na stan zdrowia, ale także znaczenie ułatwi wykonywanie wielu ćwiczeń, np. kopnięć. Pozwolę sobie zacząć od podstaw, czyli od tego, jak często się rozciągać. Ważne, aby treningi nie były częstsze, niż co drugi dzień, maksymalnie 3 razy w tygodniu. Mięśnie potrzebują regeneracji po wysiłku. Jeśli je przeciążymy zbyt intensywnym poniesiemy treningiem, konsekwencję w następnego postaci dnia bolesnych zakwasów. Zbyt długotrwałe rozciąganie może mieć znaczenie gorsze konsekwencję, jak np. przeciążenie mięśnia. Niestety dłuższe przeciążanie skutkuje rezygnacją z treningu na kilka tygodni a nawet miesięcy. Rozciągnie ogólnie możemy podzielić na kilka grup: 1. Dynamiczne - polegające na poruszaniu częściami ciała, aby stopniowo zwiększyć zasięg i szybkość ruchów aż do maksymalnego poziomu. W dużej mierze jest to naśladowanie ruchów, które będzie się wykonywać później, aby organizm był przyzwyczajony do wysiłku. Aby to rozciąganie przyniosło oczekiwany skutek, najlepiej wykonywać ćwiczenia w seriach po 8 do 12 powtórzeń. Należy przestać, jeśli poczujemy zmęczenie. Nawet po osiągnięciu maksimum możliwości, nie ma potrzeby zwiększać liczby powtórzeń. 2. Statyczne: a) aktywne - polega na rozciąganiu ciała i utrzymaniu go w tej pozycji dzięki napięciu mięśni antagonistycznych (przeciwdziałających), aktywnych w tym ruchu. Napięcie jednych mięśni umożliwia rozluźnienie przeciwnych tzn. tych, które są rozciągane. b) pasywne -zwane też biernym czy relaksacyjnym - polega na rozluźnieniu ciała do pozycji maksymalnie rozciągniętej i utrzymaniu go poprzez ciężar ciała lub za pomocą innej siły zewnętrznej. Składa się z dwóch faz. Pierwsza z nich skupia się na spokojnym rozciąganiu, gdzie pozycja końcowa zostaje zachowana przez jakieś 10 do 30 sekund. Pozwala to na odczucie zmniejszenia napięcia mięśni. W drugiej fazie następuje rozciągnięcie pogłębione, podczas którego jeszcze bardziej zostaje zwiększony stopień rozciągnięcia, pozostajemy w tej pozycji przez dalsze 30 sekund. Ważne, aby podchodzić do tego łagodnie i spokojnie, gdyż gwałtowne ruchy mogą wywołać ból i uszkodzić tkankę mięśniową. Podczas rozciągania dobrze jest stosować te dwa rodzaje naprzemiennie. c) izometryczne - wykonuje się w nim pozycje podobne do pasywnego, ale przy tym zwiększa napięcie rozciągniętych mięśni. Jest to najbardziej skuteczna i najszybsza metoda rozciągania. Pozwala na zmniejszenie bólu i napięcia mięśniowego. Trzeba jednak pamiętać, że to wiąże się z dużym wysiłkiem fizycznym i wymaga okresu regeneracji. Dobrą metodą jest stosowanie po nim rozciągania statycznego dla ukojenia mięśni. Ćwiczenia te wykonuje się dwa razy w tygodniu, aby zbytnio nie obciążać mięśni (zawsze po treningu, nigdy same). Trzeba ograniczyć się do jednej grupy mięśni podczas jednego treningu. 3. Balistyczne - nie jest polecane, gdyż prowadzi do kontuzji lub poważniejszych urazów mięśni. Przykładem takiego rozciągania jest dotykanie palcami do stóp podczas skłonu. Rozciągnie powinno być odpowiednio zaplanowane i ułożone we właściwej kolejności. Zaczyna się od rozgrzewki trwające, co najmniej 10 minut, aby przygotować mięśnie do wysiłku. Po intensywnej rozgrzewce można przejść do rozciągania dynamicznego. Należy unikać rozciągania statycznego, które może tylko spowodować komplikację przed treningiem. Po treningu można przejść do prawidłowego rozciągania, czyli izometrycznego. Wykonujemy wszystko w przedstawiony sposób: stawiamy kończynę w pozycji startowej ( np. opieramy wyprostowaną nogę o parapet / drabinkę), po czym napinamy rozciągany mięsień na 5 - 6 s., stopniowo zwiększając napięcie. Po zwolnieniu napięcia, natychmiast zwiększamy nieco rozciągnięcie ( np. pochylamy się bardziej do przodu, przyciągamy nogę bardziej do siebie) i znów napinamy mięsień na 5 - 6 s. Po rozluźnieniu ponownie zwiększamy rozciągnięcie itd., aż osiągniemy nasze maksimum. Ostatnie napięcie trzymamy 20 - 30 sekund, po czym rozluźniamy mięsień. Takich serii można wykonać 3 do 5 (z przerwami minutowymi). Początkujący powinni zaczynać od napięć niezbyt mocnych, trwających 2 - 3 sekundy. Jeżeli po takim treningu następnego dnia wystąpi ból mięśni, trzeba zmniejszyć siłę podczas kolejnych ćwiczeń. Rozciąganie statyczne zna chyba większość: rozciągamy mięsień i trwamy w takiej pozycji ok. 30 - 60 s. Ta metoda jest najbezpieczniejsza, choć nie tak skuteczna jak ćwiczenia izometryczne. Średnio wykonuje się tu od 2 do 4 powtórzeń. Ten rodzaj rozciągania wykonuje się na zakończenie treningu. Nawet, jeśli zna się wszystkie techniki rozciągania, trzeba pamiętać o właściwej kolejności rozciągania mięśni. Każde ćwiczenia zaczynamy od innych grup mięśni. Trzeba jednak pamiętać o rozciąganiu wszystkich. Plan rozciągania można sobie ułożyć samemu. Trzeba tylko pamiętać o właściwej kolejności i regularnie je wykonywać. Nie należy pracować przez siłę, aby nie doprowadzić do kontuzji. Oczywiście nie można spodziewać się szybkiego efektu. Czasami trzeba ćwiczyć wiele miesięcy, aby uzyskać pożądany skutek. Nie można się jednak poddawać. Rozciąganie jest ważną stroną trenowania sztuki walki. Owszem wymaga poświęcenia, ale to dzięki temu można wykonać wszystkie ćwiczenia dokładnie i przełamywać własne ograniczenia fizyczne. Agata Rolnik TSD Pionki Ksywka „Juras” kojarzy się raczej z byłym już zawodnikiem MMA – Łukaszem Jurkowskim. Jest jednak jeszcze jeden sportowiec posiadający ten przydomek i warty uznania. Z wykształcenia teolog, z zamiłowania raper... z zawodu trener kick-boxingu i jeden z lepszych zawodników w naszym kraju w tej dziedzinie. Mowa oczywiście o Jerzym Wrońskim. Zawodnik ur. 15 lutego 1981 pochodzi z Warszawy, gdzie prowadzi swoją sekcję „Streetfighter”. Wielokrotny mistrz Polski, dwukrotny wicemistrz świata i zdobywca Pucharu Świata w kick-boxingu. Jak sam wspomina, życie nie rozpieszczało go, lecz potrafił sobie poradzić. Był wysportowany. Miał przewagę nad rówieśnikami, czasami nad starszymi chłopakami. Grał w szkolnej reprezentacji w piłce nożnej i koszykówce. Marzył też o karierze zawodowego piłkarza. Grał w klubie futbolowym na Agrykoli. Treningi przerwała poważna kontuzja - złamanie lewej nogi. Później grał w koszykówkę, jeździł na rolkach i deskorolce. Należał też do kadry Polski w zbliżonym do koszykówki korfballu. Kiedy miał osiemnaście lat, jak sam Juras to określa, w Polsce wybuchła moda na hip hop. Sport poszedł w odstawkę a muzyka i nowy styl życia pochłonęły go bez reszty. Zaczęły się imprezy. To były takie czasy, że wszyscy słuchaliśmy pierwszej płyty Molesty „Skandal”. Podobało nam się, że rapował o codzienności, o ulicznym życiu - wspomina. Nie poprzestał na słuchaniu, ale sam również zaczął pisać piosenki. Z kolegami założyli grupę WSP (Warszawa Śródmieście Południowe). Zaczęli nagrywać swoje utwory w prowizorycznym studio. Pierwszy koncert zagrali 30 marca 2001 r. Wystąpiliśmy, jako suport w klubie Lokomotywa na Woli. Gwiazdą wieczoru było Group Home. My nie byliśmy nikomu znani, a po zakończeniu koncertu cała sala skandowała WSP!, WSP! Uwierzyliśmy w siebie. Opowiada również: To były czasy, w których imprezowałem do rana. Paliłem papierosy i przytyłem. Zacząłem tracić swoją sprawność fizyczną, do której byłem tak przywiązany. Formacja rozpadła się, a jego życie nie było „usłane różami”. Cudem przeżył wypadek, w którym zginął jego kolegakierowca samochodu. Jakiś czas później został zaatakowany w ulicznej awanturze cegłówką w głowę i ocknął się z pękniętą czaszką w szpitalu. Nie byłem człowiekiem religijnym. Miałem zdystansowany stosunek do wiary. Po powrocie do zdrowia, zastanawiałem się długo nad moim dotychczasowym życiem i nad tym, jak to się stało, że wyszedłem cało z takich sytuacji. Zacząłem się zastanawiać nad ingerencją siły wyższej w życie człowieka i tak zainteresowałem się wiarą chrześcijańską- mówi Juras. Rozpoczął studia na wydziale teologii Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej(kierunek - pedagogika religijna i etyka). Zdobył dyplom w 2006 roku. Studia zmieniły mój stosunek do wiary. Zacząłem wierzyć w istnienie Boga. Choć nadal nie chodzę do kościoła, uważam siebie za chrześcijanina. I staram się żyć według nauk Chrystusa - tłumaczy. Przed samym pójściem na studia zaczął trenować kick boxing. Motywacją była fatalna przygoda w klubie. Zacząłem trenować dopiero w wieku 21 lat, kiedy już tak naprawdę człowiek nie myśli raczej o rozpoczęciu przygody ze sportem. Skłoniło mnie do tego pewne zdarzenie w jednym z warszawskich klubów nocnych. W trakcie jednej z imprez wywiązała się jakaś awantura i w konsekwencji dostałem łomot od ochroniarzy z tego klubu. Stwierdziłem wtedy, że czas najwyższy wziąć się za siebie i już nigdy nie dopuścić do takiej sytuacji, żebym został pobity przez kilku sterydów - wspomina. Wybór kickboxingu uzasadnia tym, że wcześniej kilkakrotnie złamał sobie kość dłoni i stwierdził, że najlepszy dla niego będzie system walki, w którym oprócz boksu używa się również nóg. Ten sport trenował jego kolega, który zaprowadził go na pierwszy trening. Treningi rozpoczął rekreacyjnie, pragnął jedynie nauczyć się jakiś podstawowych technik – obron, ataków itd. Jednak po kilku miesiącach trenowania stało się jasne, że ma do tego predyspozycje. Zmienił barwy klubowe a nowy trener zaraził go swoją pasją do tego sportu. Zaczął trenować 5 razy w tygodniu. Zaczęły się pierwsze starty w zawodach. Jedne wygrywał, drugie przegrywał. Od 2005 roku nastąpił przełom, zaczął wygrywać coraz ważniejsze walki. Z każdym można walczyć i z każdym można wygrać, bo nikt nie jest niepokonany, ale i tak samo z każdym można przegrać, dlatego nie można lekceważyć żadnego przeciwnika ani turnieju - podkreśla. Jest utytułowanym zawodnikiem amatorskiego kick-boxingu. Był pięciokrotnym mistrzem Polski (2005-2009), dwukrotnym wicemistrzem świata (Segedyn 2005, Belgrad 2007) oraz zdobywcą Pucharu Świata WAKO (Segedyn 2008) w formule light contact w kategorii 74 kg. W 2008 roku został także mistrzem Polski w full contact w kat. 71 kg. W kwietniu 2011 roku zadebiutował w formule K-1, gdy zwyciężył w Innsbrucku w Pucharze Świata w kat. 75 kg. W finale turnieju pokonał przez jednogłośną decyzję sędziów Fina Mikko Tirronena. 1 maja 2011 roku odniósł zwycięstwo na Międzynarodowym Pucharze Polski w Węgrowie (K1, kat. 75 kg). W swojej karierze m.in. reprezentował barwy klubów: KS Piaseczno, AZS Politechnika Warszawa oraz Palestra Warszawa. Aż żal, że czas tak szybko leci, bo chciałoby się mieć przez cały czas 21 lat i żyć tylko sportem - mówi. prowadzi też swój klub „Streetfighter”. Zrobił kurs instruktora kickboxingu. Pragnął otworzyć własną sekcję, ponieważ uważa, że to przyjemna praca. Chciał podzielić się z innymi swoją wiedzą i doświadczeniem, gdyż po sobie stwierdził ile dobrego wniosło do jego życia trenowanie kickboxingu. Jak mówi, przede wszystkim, ten sport uchronił go od wszelkich uzależnień, druga sprawa, dodał wiary w siebie i nauczył panowania nad ciałem i emocjami. W Śródmieściu Południowym nie było miejsca, gdzie mógłby spędzać swój czas, gdzie mógłby trenować i rozwijać się w sportach walki. Z kolegami ciągnęło go raczej do złego niż dobrego. Dlatego jak osiągnął coś w kickboxingu, postanowił otworzyć pierwszy taki klub w swojej dzielnicy, żeby młodzi i starsi mogli potrenować. Jednocześnie chciał promować zdrowy i sportowy tryb życia wśród mieszkańców dzielnicy i nie tylko. Choć życie podporządkował sportowi, nie zapomniał też o hip hop'ie . W 2005 r. z Wigorem wydał płytę Wysokie loty. Rok potem z Korasem z formacji ZiP. Aktualnie realizuje jego własny projekt pod tytułem „Pokój z widokiem na wojnę”. Zachęcam do zobaczenia teledysku „Rób swoje”. Jego dokonania sportowe i nie tylko mogą być przykładem na to, że nigdy nie jest za późno na realizację marzeń. Wystarczy po prostu poświęcić na nie swój czas i nie przekreślać wszystkiego z góry. Nie odkładać treningu na jutro, walczyć ze samym Jak ciekawostkę dodam, że nasz Prezes Marcin Kostyra miał okazje zapoznać się z w/w Jurasem, w trakcie swojego egzaminu… Chuck Norris urodził się 10 marca 1940 roku w Ryan niedaleko Oklahoma - USA. Jego prawdziwe nazwisko brzmi Carlos Ray Norris. Jest z zawodu aktorem. O Chucku zrobiło się głośno w 1968 roku, tuż po wystąpieniu w filmie pt. "Droga smok" u boku Bruce'a Lee. Był to jedyny film, w którym Mistrz Norris musiał przegrać. Chuck to sześciokrotny mistrz świata w karate. To w Korei narodziła się jego miłość do sportów walki, trenował m.in. Tang Soo Do i Teakwondo. W obydwu tych dyscyplinach zdobył mistrzowskie pasy. Po powrocie do rodzinnego kraju postanowił zarażać innych swoją pasją zakładając szkoły karate. Chuck wychowywany był przez matkę -Indiankę, z plemienia Cheorokie. Ojca zwykle nie było w domu, bardziej od żony i trzech synów wolał kolegów i alkohol. Mistrz TSD & TKD zwany też wtedy Carlosem Rayem wspierał, więc matkę, a wolne chwile spędzał w kinie oglądając westerny, bo tylko tam dobro zwyciężało nad złem. Z pierwszego małżeństwa Chuck Norris ma dwóch synów i jedną córkę. Ze związku z Geną bliźniaków. Est też ojcem nieślubnej córki. W całym życiu zagrał i wyprodukował 23 filmy, każdy o tematyce westernu. Na każdym zarobił. Filmy, w których występował Chuck Norris to między innymi: -1974: Masakra w San Francisco (Slaughter in San Francisco) jako Chuck Slaughter/Chuck Norris -1973: The Student Teachers jako Instruktor Karate -1972: Droga smoka (Meng long guojiang) jako Colt -1968: The Wrecking Crew jako Mężczyzna w barze Bohater jest członkiem Kościoła Chrześcijan Baptystów. Ostatnimi laty angażuje się w ruch chrześcijański i daje się poznawać jako ewangeliczny chrześcijan oraz stanowczy kreacjonista. Wyraźnie przeciwstawia się "promowaniu homoseksualizmu w dydaktycznych programach nauczania", jest także przeciwnikiem związków homoseksualnych oraz aborcji. Od 2006 roku jest krytykiem chrześcijańskiego serwisu WorldNetDaily. Chuck Norris napisał również kilka chrześcijańskich książek oraz jest członkiem Narodowej Rady ds. Biblijnego Programu Nauczania w Szkołach Publicznych- organizacji, która promuje naukę Biblii w szkołach. 15 stycznia 2012 roku Chuck Norris po raz pierwszy przyleciał do Polski, aby wziąć udział w reklamie Banku Zachodniego WBK. Adrianna Hałek Huwniki Yup Chagi Yup jest bardzo pożyteczną techniką, szczególnie w walkach semi-contact jak i twardszych formułach. Ta technika może być i stopująca i ofensywna. Można wykorzystywać ją w obronie, gdzie jest bardzo skuteczna, jeśli zostanie szybko wykonana, potrafi nawet znokautować przeciwnika. Dolio chagi Kopnięcie to jest często stosowane w twardszych formułach. Mocne wykonanie tej techniki na tors potrafi mocno obić przeciwnika. Dolio jest stosowane jako podstawowe kopnięcie, które - by dawało prawidłowy rezultat - musi być długo trenowane. Technika po obrocie jest wprowadzeniem do pozostałych technik nożnych, bez znajomości tego kopnięcia wszystkie inne trudno będzie opanować. Jak je ćwiczyć? Należy na początku podnieść kolano do góry, następnie obrócić tors i wyprostować w zależności od wykonywanej techniki nogę. Najlepiej ćwiczyć je przy drabinkach prostując i w jak najdłuższym czasie trzymając w powietrzu nogę. Porad udzielił Damian Gębal II DAN TSD Puławy W ostatnim czasie trener Marcin Kostyra odwiedzał kluby należące do PFTSD, aby sprawdzić wiedzę trenujących podczas egzaminów na kolejne stopnie uczniowskie. Trener nie odwiedził tylko 3 klubów… . Oto podsumowanie każdego z egzaminowanych klubów… Imię Paulina Małgorzata Sebastian Piotr Adrian Agnieszka Jakub Jakub Dawid Kacper Kamil Mateusz Kacper Jakub Hubert Adam Miłosz Patryk Artur Agata Aleksandra Izabela Nazwisko Woźniak Abramowicz Woźniak Olszewski Orlik Woźniak Przybyś Grzywacz Koziej Banaszek Banaszek Pinkowski Cebula Wawer Kiraga Olszewski Latos Banaszek Kozłowski Rolnik Sekuła Belowska Gup 3 4 5 6 7 7 8 8 8 8 8 8 9 9 9 9 9 9 9 9 9 9 Imię Marcin Piotr Jadwiga Beata Maciej Albert Monika Wiktoria Bartłomiej Jakub Filip Grzegorz Kamil Filip Karolina Marcin Piotr Jakub Maciej Oskar Mariusz Mateusz Anna Łukasz Olga Marek Jakub Nazwisko Biliński Biliński Bilińska Bilińska Łoś Sudak Banaszek Banaszek Popielarz Czarnecki Szymaszczyk Czarnecki Prykiel Prowatorow Piatkiow Olędzki Jaczewski Jaczewski Jaczewski Jurczak Idziak Kaszuba Rusiłowicz Rusiłowicz Rusiłowicz Rusiłowicz Tomczuk Gup 5 6 6 6 6 6 7 7 7 7 7 7 7 8 8 9 9 9 9 9 9 9 9 9 9 9 9 ________________________________________________________________________________________ Imię Patryk Adrian Krzysztof Mateusz Szymon Dominik Cezary Nazwisko Gnich Laskowski Gryz Pasik Szulc Kaim Wieczorek Gup 5 6 7 9 9 9 9 Imię Paweł Jakub Aleksander Adrian Wiktor Andrzej Adrian Krzyś Nazwisko Ślasa Lewandowski Wiaderny Sadowski Kęsik Czerw Kuciński Woś Gup 5 6 9 9 9 9 9 9 Imię Łukasz Piotr Mateusz Diana Nazwisko Dziak Kujawski Klimek Matyskiel Gup 8 9 9 9 Magdalena Mazur Huwniki Podczas tej sesji do egzaminu przystąpiło blisko 70 TSDkwów, dużo, ale niestety nie w każdym klubie odbył się egzamin (brak egzaminu w Puławach, Przysusze i Huwnikach). Największa ekipa zdających była u Trenera Darka Wójcickiego w Zielonce. Po raz pierwszy do egzaminu przystąpili także uczniowie trenera Marka Czapki z Warszawy. Najwięcej osób zdawało na 9 Gup, najmniej na czerwone pas - Paulina Woźniak z Pionek na 3 Gup. Tym razem nikt nie ma poprawki, jednak kilka osób, nie będzie mogło podchodzić do egzaminu w czerwcu ze względu na dopracowanie niektórych elementów technicznych. Tradycyjnie najmocniejszym punktem egzaminu są formy i kopnięcia, a najsłabszym - też tradycyjnie - samoobrona. Marcin Kostyra 14 stycznia 2012 w Krynicy Zdrój odbyły się Otwarte Mistrzostwa Polski Południowej w semi contact w kickboxingu a jednocześnie eliminacje do Mistrzostw Polski seniorów i juniorów. Nasz klub reprezentowało trzech zawodników: Damian Gębal, Łukasz Murat i Paweł Zdun. A teraz po kolei: na miejsce dotarliśmy o godzinie 15 i czekała na nas miła niespodzianka- zakwaterowanie mieliśmy w domu parafialnym pobliskiego Kościoła. Jak się potem okazało, nie byliśmy sami. Razem z nami zakwaterowanie miał tam też nasz zaprzyjaźniony klub- Dan Świdnik. Znowu należałoby powtórzyć powiedzenie Black & White. Po małych roszadach w pokojach wybraliśmy się do jednego z pobliskich hoteli na darmowy basen, który zapewnił nam organizator. Nazajutrz rano udaliśmy się na miejsce zawodów, gdzie odbywała się rejestracja zawodników. Z przykrością muszę przyznać, że Damian Gębal nie załapał się do swojej kategorii wagowej. Po godzinie ćwiczeń Damian ponownie stanął na wadze i okazało się, że ta jedna godzina wystarczyła na zrzucenie 1kg, co kwalifikowało go do startu w zawodach. Łukasz i Paweł bez problemu załapali się do swojej kategorii wagowej. Zawody: ·Na początku - jak to zwykle bywa - prezentacja ekip i otwarcie zawodów. Pierwszą walkę stoczył Paweł zwyciężając ją przewagą techniczną. Łukasz niestety przegrał z Kacprem Kufel z klubu Beskid Dragon Bielsko Biała, z którym Paweł spotkał się w finale pokonując go 8: 4 -rewanżując się tym samym za porażkę kolegi z klubu. W kategorii wagowej -42kg pierwsze miejsce zajął Paweł Zdun, drugie Kacper Kufel, trzecie Łukasz Murat. Damian Gębal odbył tylko jedną walkę finałową pokonując w niej, przez przewagę techniczną, zawodnika Szymona Olma z klubu Beskid Dragon Bielsko Biała i tym samym otrzymał możliwość startu w Mistrzostwach Polski w Kickboxingu. Po zakończeniu zawodów wraz z zawodnikami z Dan Świdnik udaliśmy się w drogę powrotną. Do domu dotarliśmy na 1 w nocy. Marcin Zdun 18 lutego 2012 roku w Sierakoścach odbyło się II Podkarpackie Seminarium Tango Soo Do. W seminarium uczestniczyło ok. 40 gości, w tym Mistrz shihan Wiesław Pikor, prezes Polskiej Federacji Tang Soo Do Marcin Kostyra i inni pasjonaci sztuk walki. Głównym organizatorem był Pan Adam Ponachajba I Dan TSD i klub TSD ,,Wiar” w Huwnikach. Kilku uczestnikom seminarium zadałam następujące pytania: Jak oceniają Seminarium i co szczególnie im się podobało? Jakie są ich ogólne wrażenia? Jakie techniki sprawiały im trudność? Poprosiłam także współorganizatora i jednocześnie Prezesa Polskiej Federacji Tang Soo Do- Marcina Kostyrę o podzielenie się wrażeniami na temat Seminarium. Oto ich wypowiedzi: Dariusz Moskwiak- 1 Dan combat aikido Podoba mi się sam fakt organizacji tego seminarium w moim regionie i możliwość w nim uczestniczenia. Jestem zainteresowany doskonaleniem swoich umiejętności w zakresie wykonywania wybranych technik obronnych. Sposób prowadzenia treningu oceniam wysoko pod względem dydaktycznym, mam tu na myśli właściwą rozgrzewkę przygotowującą do wykonywania danych technik ręcznych a zwłaszcza nożnych. Dopełnieniem prawidłowej rozgrzewki było stopniowanie trudności wykonywanych ćwiczeń i prezentowanych technik w trakcie seminarium. Na seminarium instruktorzy prezentowali techniki ręczne i nożne na różne strefy. Większość z tych technik była mi znana, gdyż wcześniej trenowałem karate kyokushin . Nazewnictwo w TSD jest inne, ale techniki często takie same jak w karate. Jeśli chodzi o mnie, to trudności sprawiają mi techniki nożne wykonywane z obrotu lub z wyskoku na strefę jodan, np.: - ura mawashi-geri (Przyp. Red. yup huryo chagi) -ura ushiro mawashi-geri ( Przyp. Red. dwi huryo chagi) - tobi ura ushiro mawashi-geri (Przyp. Red. dwi huryo chagi) oraz kopnięcia wymagające bardzo dobrego naciągnięcia mięśni i wyczucia równowagi w dynamicznym ruchu obrotowym. TSD w tym zakresie jest bardzo wymagające. Wrażenia po seminarium mam bardzo dobre, miałem okazję doskonalić swoje umiejętności pod okiem mistrzów, których cenię za wysokie umiejętności. Była to również okazja do wymiany doświadczeń, nazwijmy je zawodowymi. Z przyjemnością będę uczestniczył w kolejnych seminariach, jeśli tylko będę miał taką możliwość. Wiesław Pikor- shihan 6 dan Autonomiczne Zrzeszenie Combat Aikido: Jestem głównym instruktorem Autonomicznego Zrzeszenia Combat Aikido i chociaż kluby skupione w naszej organizacji posiadają autonomię, jak i całe Zrzeszenie, to jestem odpowiedzialny za program, kształt szkoły i kierunki rozwoju. Jesteśmy otwarci na wszelką współpracę i wymianę doświadczeń, stąd nasza obecność na seminarium TSD. Bierzemy udział w wielu seminariach różnych sztuk walki poszerzając swoje doświadczenia. Wiele technik, które były prezentowane na seminarium jest nam znane. Najcenniejsza jest jednak metodyka nauczania, oryginalne wykonanie, szczegóły techniczne, ćwiczenia formalne i odpowiednia rozgrzewka. Z powyższego seminarium najwięcej wyniosłem z treningu kombinacji kopnięć i uderzeń. W naszej szkole kładziemy duży nacisk na tzw. atemi czy też shokery, czyli szybkie uderzenia we wrażliwe części ciała, które, nie czyniąc większej krzywdy, ułatwiają wykonanie technik dźwigni czy rzutów. Jaką sztukę walki trenuję? - Najdłużej (dokładnie 23 lata) zajmuję się aikido, jednak od wielu lat ćwiczyłem także ju-jitsu, karate, krav-maga (posiadam stopnie mistrzowskie w wymienionych stylach/systemach). Powyższe doświadczenia pozwoliły mi wzbogacić aikido o wiele technik a przede wszystkim zmienić metody treningowe tak, aby szkoła uczyła samoobrony. Stąd w nazwie szkoły Combat. Z powyższych powodów chętnie uczestniczę w takich imprezach jak seminarium TSD, zawsze biorąc w nich czynny udział. Tym bardziej, że organizatorem jest znany mi z poprzednich imprez Adam Ponachajba, który- jak zdążyłem się zorientować - przejawia podobny do mojego entuzjazm względem sztuk walki. Prezes Polskiej Federacji Tang Soo Do - Marcin Kostyra : Oprócz tego, że przyjaźnię się z Trenem Adamem Ponachajbą, to bardzo lubię przejeżdżać w Wasze strony, więc seminarium było nie tylko okazją do treningu, ale i do spotkania się z moim przyjacielem. Radością napawa mnie fakt, że cieszyło się tak dużym zainteresowaniem, nie tylko ćwiczących TSD, ale i inne style walki. Dzięki takim przedsięwzięciom poznaję wielu wspaniałych ludzi, np. z Combat Aikido. Mam nadzieję, że to, co pokazałem, co razem ćwiczyliśmy, czego uczyłem na seminarium, będzie inspiracją dla wielu osób i coś zostanie zaadoptowane do własnego treningu, że przyda się w walce na zawodach lub po prostu sprawiło przyjemność z samego faktu trenowania tego. A jak się podobało organizatorowi???- Trener Adam Ponachajba Według mnie impreza wypadła bardzo pomyślnie, pozytywnie oceniam liczbę uczestników i ich zaangażowanie w trening i łatwość współpracy z Marcinem Kostyrą rozumieliśmy sie praktycznie bez słów, jedynym minusem jest fakt, że na następne takie spotkanie trzeba czekać znowu rok! Adrianna Hałek Huwniki Czas leci nieubłaganie… To już rok odkąd ukazał się pierwszy numer Gazetki Federacyjnej. Początki były trudne, wiele nieprzespanych nocy przed komputerem, mnóstwo pisania, wymyślania i czytania… Mimo wszystko mogę z ręką na sercu powiedzieć: OPŁACAŁO SIĘ!!! I jestem dumna z tego, że mimo chwil zwątpienia w swoją pracę, nie poddałam się! Zawdzięczam to nikomu innemu jak samemu TRENEROWI MARKOSOWI, czasem pokrzyczał, często podpowiadał i zawsze podtrzymywał na duchu- DZIĘKUJĘ;) · Nowy rok- nowe zmiany. Chcę, aby gazetka, nie była tylko dla nielicznych i osób zakochanych w Tang Soo Do, marzę o tym, aby każdy znalazł w niej coś dla siebie. Pasjonat TSD Extrime ( MMA) – wywiady, biografie bądź felietony o swoim idolu; pasjonat tradycji trochę artykułów poświęconych technice bądź poprawnej rozgrzewce; a rodzic - relację z zawodów, na których była jego pociecha… W realizacji tego numeru wzięli udział nowi ,,redaktorzy” i to głównie oni teraz tworzą gazetkę pod moim nadzorem. Jak im to wychodzi? – oceńcie sami. Zachęcam do podzielanie się swoimi negatywnymi bądź pozytywnymi wrażeniami na forum tangsoodo.pl bądź email: [email protected] Mam nadzieję, że spodoba się Wam nowa, odmieniona o 180 stopni gazetka;) Pozdrawiam Sylwia Soszka Już 17 i 18 marca w TSD-ckiej stolicy- Puławach odbędą się V Mistrzostwa Polski Tang Soo Do. SERDECZNIE WSZYSTKICH ZAPRASZAMY!! Organizatorzy: Polska Federacja Tang Soo Do wraz z jej Prezesem: Marcinem Kostyrą Klub Sportowy Centrum TSD Puławy wraz z jego prezesem- Marcinem Zdun Urząd Miasta- Puławy MOSiR w Puławach i Sędzia Główny: Marek Czapka THE AND- KONIEC Bardzo dziękuje wszystkim za pomoc, a szczególnie wyżej wspomnianym nowym redaktorom Teraz to oni tworzą gazetkę wraz z wami…. Mile widziane wszelkie propozycje oraz opinie… Dajcie temat- MY się nim zajmiemy ;) POZDRAWIAM : SYLWIA SOSZKA ADRIANNA HAŁEK MAGDALENA MAZUR oraz AGATA ROLNIK [email protected] [email protected]
Podobne dokumenty
Nr 1 - Polska Federacja Tang Soo Do
też aktywnie działad w klubie czy też w federacji. D. Twardowska- Trudno dad mi wskazówki jak można zdobyd ten tytuł, bo tak na prawdę nigdy nie starałam się w jakikolwiek sposób działad dla takiej...
Bardziej szczegółowoNr 5 - Tang Soo Do
TKD Dan Świdnik- Marcin Gupta ,,Gufi” 1 kyu UFR, 3 kyu kickboxing TSD... Uważam, iż jest bardzo podobnym stylem do TKD... Mnie raczej interesują tylko walki, dlatego startuję także i w tej organiza...
Bardziej szczegółowoCo zawiera ten numer?: - Polska Federacja Tang Soo Do
5 Dan. Nadal Pan trenuje siebie, czy może teraz skupił się Pan na trenowaniu innych? A.G. :Mogę powiedzieć, że jestem szczęściarzem, bo wszystkie egzaminy w Tang Soo Do od pierwszego pasa do ostatn...
Bardziej szczegółowoNr 2 - Polska Federacja Tang Soo Do
kiedy byłem mały. Dokładnie 2 klasa podstawówki. Mama odebrała mnie ze szkoły i pokazała plakat TSD. Od zawsze chciałem trenować jakieś sztuki walki, i moje młodzieńcze marzenie się spełniło. Do te...
Bardziej szczegółowo