W numerze - Gimnazjum w Sztabinie

Transkrypt

W numerze - Gimnazjum w Sztabinie
Złota myśl
Trop jest bomba, kto nie
czyta – ten trąba
W numerze:
I inne ciekawe …
1
Witajcie Drodzy Czytelnicy! Jako że jesteśmy nowe, chciałyśmy stać się Wam bliższe. Mamy
nadzieję, że nasz „Trop” dorówna temu prowadzonemu przez Zuzię i Izę z III a, które serdecznie
pozdrawiamy i życzymy sukcesów w nauce oraz połamania pióra na konkursach przedmiotowych ,
jak również podczas egzaminów, chyba że będą jako laureatki z nich zwolnione, czego serdecznie
życzymy. Miłego czytania 
Córka, siostra, uczennica, koleżanka, zwykła dziewczyna. Co lubi? Czego nie lubi? Czym się interesuje?
Kim będzie w przyszłości?
Nazywam się Kinga Ostrowska. Mieszkam w Sztabinie z rodzicami i starszym bratem. Jestem
uczennicą II klasy gimnazjum. W tym roku szkolnym zapisałam się na wiele kółek przedmiotowych,
więc wracam później do domu. Po odrobieniu lekcji mam mało czasu dla siebie jednak wolnych
chwilach lubię oglądać programy podróżnicze. Gdy dorosnę chcę zwiedzać świat, poznawać nowych
ludzi ich kulturę i zwyczaje. Marzy mi się wyprawa dookoła świata. Niesamowite jest to, że mimo tak
wielkich odległości wszyscy jesteśmy podobni i to właśnie zachęca mnie do podróżowania po świecie.
Bardzo lubię koty, te zwierzęta od zawsze mnie interesowały. Podoba mi się ich tajemniczość i to, że
poruszają się z niezwykłą lekkością i gracją. Nie mam ulubionego rodzaju muzyki. Uważam, że
muzyka w każdej postaci jest piękna. Lubię oglądać filmy niezależnie od rodzaju. Jeśli chodzi o
literaturę to zwykle wybieram książki o tematyce kryminalnej. Moją ulubioną powieścią jest „Ścigając
umarłych”, której autorem jest Tim Weaver.
Moim marzeniem jest skok na bungee. A że uparcie dążę do spełniania postawionych sobie
celów, na pewno to kiedyś zrobię.
Myślę, że zyskuję przy bliższym poznaniu. Moim talentem jest dobry słuch muzyczny jednak
kiedyś nie wykorzystałam swojej szansy na uczęszczanie do szkoły muzycznej, a teraz nie jest to
możliwe, mimo moich chęci .
Co sądzą o Kindze koledzy z klasy ?
Kinga jest mądra, godna zaufania ,pomocna, piękna, wesoła, ma fajne włosy, zgrabne i piękne nogi i
uśmiech. Umie się dobrze ubrać, sympatyczna, zabawna ale i poważna, w ostateczności da odpisać
zadanie domowe, odpowiedzialna, bystra, można na nią liczyć, współczująca, uczciwa, pracowita,
koleżeńska, cicha i spokojna. Jest super.
W przyszłości wyobrażam sobie Kingę jako: pisarkę, bibliotekarkę, nauczycielkę j. polskiego,
redaktorkę.
2
Nazywam się Magdalena Gładczuk, ale wszyscy mówią mi Magda.
W czerwcu skończyłam 14 lat. Mam starszą siostrę Joannę w tym roku
kończy liceum. Mama to Małgorzata, uczy w szkole, tata - Grzegorz ma
zakład stolarski. Uczęszczam do II klasy gimnazjum. W Sztabinie mieszkam
od urodzenia.
Bardzo lubię rysować, ponoć nieźle mi to idzie. Przepadam też za
czytaniem książek. Moim ulubionym przedmiotem w szkole jest biologia.
Słucham wielu rodzajów muzyki, jednak najbardziej lubię rock. Jeszcze nie
mam wymarzonego zawodu ani konkretnych pomysłów na przyszłość, ale
chcę, by było to coś związanego ze sztuką. Kiedy tylko mam wolną chwilę,
staram się coś tworzyć. Moją ulubioną techniką jest szkic. Nie jestem zbyt
towarzyska, raczej wręcz aspołeczna. Mam specyficzny charakter. Nie zawsze potrafię się
zorganizować. Często podchodzę do różnych sytuacji zbyt emocjonalnie i pod wpływem chwili
podejmuję decyzje. Taki właśnie jest ten mój nieogarnięty świat.
Koledzy z klasy o Magdzie:
Miła, sympatyczna, pomocna, odważna, zabawna, dobrą uczennicą mądra, inteligentna, bystra,
można na nią liczyć, zdolna, do twarzy jej w okularach, ładnie rysuje, uczciwa, koleżeńska, ma
poczucie humoru, współczująca, lubi wyzwania, daje ściągać na sprawdzianach, zawsze wesoła, lubi
chodzić na spacery, jest extra uprzejma, pomaga w potrzebie, potrafi postawić się innym, pomaga w
lekcjach, daje spisywać prace domowe, słucha fajnej muzyki, czasem można się z niej uśmiać ,
odpowiedzialna, uzdolniona artystycznie.
W przyszłości wyobrażam sobie Magdę jako: nauczycielkę języka polskiego, dyrektora szkoły lub
malarkę .
3
ZZ DDO
OBBRRYYCCH
H RRĄĄKK W
W RRÓ
ÓW
WN
NIIEE DDO
OBBRREE
W związku z nadmiarem obowiązków łączących się z trzecią klasą gimnazjum, postanowiłyśmy
przekazać opiekę nad gazetką szkolną naszym młodszym koleżankom – Kindze i Magdzie z klasy II b.
Chciałybyśmy podzielić się z Wami swoimi wspomnieniami związanymi z redagowaniem „TROP-u”.
Gazetka rozwinęła nasze umiejętności dziennikarskie i poczucie odpowiedzialności. Częste
poprawianie prac naszych kolegów i koleżanek wymagało nie lada domyślności.  Nieraz śmiałyśmy
się z naszego powiedzonka powtarzanego za każdym razem, gdy dostawałyśmy kolejny tekst:
„Artykuł już gotowy do poprawki”. Szybko okazało się, że praca nad gazetką kosztem snu jest
nieefektywna, bo zwykle całość była do poprawy, nauczyłyśmy się więc lepiej organizować sobie czas.
Praca w „TROP-ie” nauczyła nas cierpliwości. Początkowo denerwowałyśmy się, gdy komputer
odmawiał posłuszeństwa. W końcu jednak zaczęłyśmy podchodzić do tego ze spokojem.
Redagowanie gazetki to jednak nie tylko plusy, ale i minusy. Zdarzało się, że nie miałyśmy czasu dla
siebie lub znajomych czy rodziny.
Teraz jednak czujemy, że będziemy tęsknić za „TROP-em”, bo dawał on nam wiele radości i
satysfakcji.
Dziewczyny! Życzymy wam owocnej współpracy z naszym zespołem redakcyjnym i cierpliwości przy
opracowaniu graficznym oraz eliminowaniu błędów graficznych i interpunkcyjnych. Powodzenia. 
Zuza i Iza z IIIa 
4
DOŻYNKI
Było niebosko
16 września. Dzień jak każdy. A może niezupełnie. Dożynki gminne. Przedstawienie Na Olimpie. Z
rozbawieniem patrzę na mamę pytającą mnie przy obiedzie, czy się denerwuję. Niby czym?
Odrabiam matematykę, zastanawiając się, czy ktoś będzie pamiętał o wrzuceniu mojego stroju do
autobusu. Trzy esemesy i jestem spokojna o swoją charakteryzację. Patrzę na zegarek. Że która już
jest?! Zbiegam na dół i ciągnę rodziców do samochodu. Wreszcie wyjeżdżamy. Na miejscu tłok. Z
końca ulicy macha do mnie Patrycja. Za nią stoi Piotrek ze skwaszona miną, chyba się dziś nie wyspał.
Niedługo potem przychodzi Iza. Ruszamy na miejsce zbiórki, gdzie zastajemy całe aktorskie
towarzystwo. Pan od historii uśmiecha się zadowolony z siebie, w końcu własnoręcznie pakował
wszystkie rekwizyty. Wszyscy gorączkowo przedzierają się przez worki ze strojami. Mój z napisem
Zuza – Zeus stoi pierwszy po lewej. Zadowolona, że obyło się bez szukania, zaglądam do niego i
odkrywam przerażającą rzecz: nie ma peruki! Szybko przypominam sobie, że zostawiłam ją do
wyschnięcia na szafce. Całe szczęście ktoś niepewny, co właściwie jest potrzebne, wziął też prototyp
– zimową futrzaną czapkę. Zaradna pani Ewa szybko formuje z niej coś na kształt Zeusowej brody. Ze
śmiechem spoglądam w lustro – wyglądam bosko, i to dosłownie. Mija długie pół godziny
przepełnione zapewnieniami, że wszystko wyjdzie świetnie. Pierwsza grupa wchodzi na scenę,
zaczynam się niecierpliwić. Ostatnie gorączkowe powtarzanie roli z Demeter, Korą, Prometeuszem i
Syzyfem. Wreszcie ruszamy na scenę. Zeus występuje dopiero w trzeciej scenie, więc spokojnie bawię
się piorunem, boskim atrybutem, wymieniając półgłosem z Korą uwagi do poprzedniego
przedstawienia. W końcu trzecia scena. Zasiadam z poważną miną na tronie pana Olimpu. Co jakiś
czas wstaję i mechanicznie wypowiadam swoją rolę, by po chwili usiąść z powrotem. Ostatnia kwestia
i słyszę głośne oklaski. Kłaniamy się i z ulgą schodzimy ze sceny. Nareszcie po wszystkim.
Zuzanna Ślinko, kl. IIIa
5
KORA TRENDI
DOŻYNKI to ważne wydarzenie kulturowe.
W naszej gminie ta uroczystość odbyła się w Krasnymborze.
Uświetniły
ją
występy
uczniów,
w tym ekipa z naszej szkoły. Miałam
zaszczyt również przez chwilę poczuć się jak
gwiazda. Wcieliłam się w rolę zbuntowanej
córki Demeter - Korę. Bardzo łatwo było mi
się utożsamić z tą postacią, gdyż
zauważyłam
między
nami
wiele
podobieństw. Nie, nie to, że porwał mnie
jakiś władca grabarzy czy ubieram się
w prześcieradło, tylko fakt, że nie zawsze
zgadzam się z moją mamą. Niestety nie
mogę powiedzieć, że Kora to moja ulubiona
postać
z naszego przedstawienia.
Może
potrafi się postawić swojej rodzicielce, czy
odpowiedzieć szacownym mieszkańcom
Olimpu trafną ripostą, jednak nie zdobyła
mojej sympatii z powodu konieczności
noszenia
uciążliwego
stroju.
Prześcieradłowa suknia to nie najlepszy
wybór, jeżeli chcesz zabłysnąć na jakiejś
imprezie. Zbyt długa, niewygodna i cały czas
musisz taszczyć jej koniec, żeby się nie
ubrudził. Kwiecista chusta nie potrafiła
utrzymać się na miejscu, mimo wielu
agrafek, spinek i tym podobnych, nadal była
podatna na rozpościeranie się. Ten strój
przypominał ubrania kobiet ze starożytnej
Grecji. Zastanawia mnie, jak one radziły
sobie z tym piekłem. Może i Kora nie była
najfajniejszą
postacią,
jednak
na
przedstawieniu dodała te pięć groszy od
siebie, albo raczej pięć oboli.
Ela Żywalewska
6
Hmm, ale
się będzie
działo…
Dożynki 2012
Się Pani nie
czas zacząć.
denerwuje
Ciekawe, co
pokaże
młodzież
Sztabina?
Święty Franciszek z
Prometeuszem za
pan brat
Hołd od
Ateny
i Flory
Pustelnik
szuka
Pustelniczki
7
Sęp sępi,
Zeus
rozważa
Siema
Jołki połki
Demeter,
Balladyna
i kawalerowie
zaraz lecę
taszczyć głaz
na scenęSyzyf
Koci
łapci z
Korą
Panie
Hrabio,
8
proszę
o spojrzenie
NA DYSKOTECE CZY W DYSKOTECE
Przyimki na i w często rywalizują w naszym języku. Utrwaloną tradycję mają takie formy z na,
jak np. pracować na kopalni, na uniwersytecie, na kolei czy na budowie i nie mają racji ci, którzy
usiłują je poprawić, zmieniając na „w”: w kopalni, w uniwersytecie, w Starym Mieście. Was
zapewne bardziej kręci dyskoteka. Czy chodzi się do dyskoteki, czy na dyskotekę? Było się na
dyskotece,
czy
w dyskotece? Kiedy dyskoteka była tylko „rodzajem, typem imprezy rozrywkowej’’, chodziło się
na dyskotekę- tak jak na mecz, na prywatkę, na imieniny. Było się na dyskotece- tak jak na
meczu, na prywatce, na imieninach. Bo dyskoteki się urządzało, organizowało-tak jak prywatki
czy zabawy.
Ale oto dyskoteki stały się także „instytucjami, przybytkami kulturalno-rozrywkowymi”. Zaczęto
je, więc również zakładać. I tak jak chodzimy do kina, do teatru, czyli „do budynków, w których
prezentowane są widowiska”-tak zaczęliśmy chodzić do dyskoteki, z chwilą, gdy stała się ona
oznaczeniem „miejsca rozrywki”
O tym, że mam rację przekonasz się niedowiarku, gdy zajrzysz do słownika poprawnościowego
Jana Miodka „Ojczyzna polszczyzna dla uczniów”
Pszczółka
Już Rej pisał po polsku,
ale dopiero
Kochanowski pokazał,
jaki ma język.
"Rzaba" pisze sie
przez "rz", bo
wymienia sie na
ropucha.
Czego uczeń…
Wtedy król uderzył niemieckiego rycerza, spadł z konia, ale nogami jeszcze ruszał
Bohaterowie „Kamieni na szaniec” zginęli, bo nie mieli wyjścia, bo gdyby mieli, to by żyli.
9
JANUSZ KORCZAK, Henryk Goldszmit
w uniwersyteckim mundurze studenckim,
1905 r.
PRZYJACIEL DZIECI
BYŁY DLA NIEGO NAJWIĘKSZĄ WARTOŚCIĄ
ZGINĄŁ RAZEM Z NIMI
NIEZWYKŁY CZŁOWIEK
Kolonia letnia Domu Sierot „Różyczka”
„SZKOŁA POWINNA BYĆ
KUŻNIĄ, GDZIE WYKUWA
SIĘ NAJŚWIĘTSZE HASŁA”
DZIECI!
DUMNE MIEJCIE
ZAMIARY,
GÓRNE MIEJCIE
MARZENIA
I DĄŻCIE DO
SŁAWY
- COŚ Z TEGO
ZAWSZE SIĘ
STANIE
10
ROZMOWA ZAINSPIROWANA POEZJĄ
(…)
Dzieci właśnie szły do wagonów
Jak na wycieczkę podmiejska w Lagbomer,
A ten mały z tą miną zuchwalą,
Czuł się dzisiaj zupełnie jak Szomer.
Władysław Szlengel
Kartka z dziennika „akcji”
Dziś widziałem Janusza Korczaka
Jak szedł z dziećmi w ostatnim pochodzie,
A dzieci były czyściutko ubrane,
Jak na spacerze w ogrodzie.
Pomyślałem w tej chwili zwyczajnej,
Dla Europy nic przecież niewartej,
że on dla nas w historie w tej chwili
Najpiękniejszą wpisuje kartę.
Nosiły czyste fartuszki świąteczne,
Które dzisiaj już można dobrudzić,
Piątkami Dom Sierot szedł miastem,
Knieja tropionych ludzi.(…)
Że w tej wojnie żydowskiej, haniebnej,
W bezmiarze hańby, w tumulcie bez rady,
W tej walce o życie za wszystko,
W tym odmęcie przekupstwa i zdrady,
A tu dzieci piątkami – spokojnie,
Nikt nikogo nie ciągnął z szeregu,
To sieroty – nikt stawek nie wtykał
W dłonie granatowych kolegów.
Na tym froncie, gdzie śmierć nie osławia,
W tym koszmarnym tańcu wśród nocy,
Był jedynym dumnym żołnierzem –
Janusz Korczak opiekun sieroty.
Interwencji na placu nie było,
Nikt Szterlingowi w ucho nie dyszał,
Nikt zegarków w rodzinie nie zbierał
Dla spijaczonego Łotysza.
Czy słyszycie sąsiedzi zza murka,
Co na śmierć nasza patrzycie przez kratę?
Janusz Korczak umarł, abyśmy
Mieli także swe Westerplatte.
Janusz Korczak szedł prosto na przedzie
Z gołą głową – z oczami bez lęku,
Za kieszeń trzymało go dziecko,
Dwoje małych sam trzymał na ręku.
Stefania Ney (Grodzieńska)
O Januszu Korczaku
Ktoś doleciał – papier miał w dłoni,
Cos tłumaczył i wrzeszczał nerwowo,
– Pan może wrócić... jest kartka od Brandta,
Korczak niemo potrząsnął głową.
Podczas ogólnej rzezi, gdy Niemcy mordowali
dzieci z sierocińca Janusza Korczaka, jemu
samemu ofiarowano możność uratowania się.
Korczak odmówił i poszedł na śmierć z
dwojgiem najmłodszych dzieci na ręku.
Gdyby wziąć wszystkie uśmiechy dziecięce,
uśmiechy kwiatowe i uśmiechy ptaków,
uśmiech poety i uśmiech lekarza –
powstałby wiersz o Januszu Korczaku.
Nawet wcale im nie tłumaczył,
Tym, co przyszli z laską niemiecką,
Jakże włożyć w te głowy bezduszne,
Co znaczy samo zostawić dziecko...
Tyle lat... w tej wędrówce upartej,
By w dłoń dziecka kule dać słońca,
Jakże teraz zostawić strwożone,
Pójdzie z nimi... dalej... do końca...
Wiersz o człowieku, co w czasach ciemności,
na obłąkanym z nienawiści święcie,
miał jasne serce i miał jasne myśli,
wiersz o człowieku, co kochał dzieci.
11
Gdyby ocalał?
Ł. Dzień dobry Panie Januszu!
Dlaczego podjął Pan trud pomagania dzieciom
w getcie?
J. Witam serdecznie.
Ł. Czy mógłbym zadać Panu kilka pytań?
- Jestem pedagogiem i lekarzem. Szanuję
i kocham dzieci.. Każdy człowiek, również ten
mały, ma swoje prawa. W tym miejscu im je
odebrano, a ja chciałem, by nie były świadome
tego, co je spotka. By te ostatnie dni nie były
takie złe.
J. Bardzo proszę… niech Pan pyta.
Ł. Tak, więc… dlaczego dzieci i ich prawa były
dla
Pana
tak
ważne?
J. Dlatego, że dzieci to też ludzie, tylko mali.
Same nie mogą walczyć o swoje prawa, więc
dorośli powinni im w tym pomóc i ich bronić.
- Czy niektóre dzieci domyślały się, co spotkało
ich rodziny i jaki czeka je los?
Ł. Jaki był Pana stosunek do dzieci z domu
sierot?
- Tak, oczywiście. Zadawały wiele pytań,
zwłaszcza te, które zostały już całkiem same.
Jednak,
jak już mówiłem, starałem się
skierować ich myśli w innym kierunku.
J. Traktowałem je jak własne dzieci. Kochałem
je całym sercem i nawet gdy jedno cierpiało,
to nie dawało mi to spokoju. Śmierć każdego
dziecka przeżywałem bardzo boleśnie.
- W jaki sposób Pan to robił?
Ł. Czy choć przez chwilę myślał Pan o tym,
żeby zostawić te dzieci, którymi się Pan
opiekował na pastwę losu ?
- Wymyślałem różne gry, zabawy, bajki i
wierszyki. Rozmawialiśmy o świecie, co mają
szanse jeszcze zobaczyć i przeżyć. O tym, jaki
świat jest wspaniały.
J. Nie, nigdy. Każde życie jest ważne i moim
zdaniem jako lekarza było ratowanie życia
każdego człowieka za wszelką cenę.
- Dlaczego nie skorzystał Pan, Panie Januszu
z możliwości opuszczenia getta?
Ł. A skąd czerpał Pan inspiracje do napisania
swoich utworów?
- Nie Mogłem ich zostawić. Przerażonych,
głodnych i samotnych. Nie poradziłyby sobie
same, zwłaszcza te najmłodsze.
J. Moją inspiracją głównie był dzieci, ich życie,
znoje i problemy, które dzięki swojej
twórczości i postępowaniu chciałem zmienić
na lepsze.
- Co Pan odpowiadał, kiedy były już w pociągu
i dopytywały się, gdzie je zabierają?
- Odpowiadałem im, że jadą na wycieczkę,
że początek im się nie spodoba, ale na koniec
podróży znajdą się w cudownym miejscu
i znów zobaczą rodzinę. Tych, których
kochają, ponieważ ich też zabrano w tę
niezapomnianą podróż, a teraz czekają, aby do
nich dołączyli.
Ł. Mam ostatnie pytanie. Czy wierzy Pan, że
każdy człowiek jest w głębi duszy dobrym ?
J. Tak oczywiście. Przekonałem się o tym wiele
razy. Mimo wszystko wierzę w ludzi. Ci, co
zgotowali nam ten okrutny los, nie byli ludźmi.
Ł. Jest Pan naprawdę niezwykłym człowiekiem.
Dziękuję bardzo za poświęcony mi czas.
Magdalena Gładczuk II b
Łukasz Olichwier kl. II b
12
- Przedstawiam państwu mojego dzisiejszego
gościa. Sz. P. Janusza Korczaka. Podziwiam
Pana,
skąd
w
Panu
tyle
odwagi
i taka miłość do dzieci?
-Sądzę, że odwaga wzięła się z miłości do
dzieci. Wiedziałem, że gdy się dowiedzą, co je
czaka, będą się bały. A tak, w niewiedzy
odeszły do lepszego świata.
-Być może, bez urazy, ale nie zrobił pan tego
dla sławy?
- Co mi po takiej sławie? Kosztem dzieci? Nie,
na pewno nie.
- Kiedy Pan tak z nimi szedł, co Pan czuł?
- Myślałem tylko o dzieciach, mogły jeszcze tak
dużo zobaczyć. Wiedziałem taż, że gdybym je
zostawił, nie wybaczyłabym sobie, dlatego
podjąłem taką decyzję. Czułem smutek.
Głównie smutek.
- Ani trochę się Pan nie bał?
- A czy Pan by się nie bał?
- No cóż, w takim razie dziękuję za rozmowę.
Weronika Czerwińska
13
Młody czytelniku, zamiast klepać sms-y,
chwyć za pióro i poczuj adrenalinę
młodego twórcy.
PSI BEZDOMNI
„Nie ma na świecie przyjaźni, która
trwa wiecznie. Jedynym wyjątkiem jest ta,
którą obdarza nas pies” - jak powiedział
Konrad Loreuz. Potwierdzenia dla jego
słów nie muszę szukać daleko. Wychodzę
z domu. Widzę na parkingu psa. Siedzi w
tym samym miejscu już trzeci tydzień.
Widać, że na kogoś czeka. Czasem znika
na kilka godzin, ale zawsze tutaj wraca.
Oczy ma smutne. Tęskni. Idę kilkadziesiąt
metrów.
Mijam drugiego porzuconego
psa. Jest stary i chory. Zdaje się, że nie
widzi, bo wbiega czasem na jezdnię,
prosto pod koła, tak, że kierowcy muszą
zwalniać i trąbić, żeby zszedł. On chyba
też ma nadzieję, że jego „przyjaciel” człowiek, wróci.
BABCIA DUCHEM
Tego dnia nocowałam u siostry. Nie
miałyśmy co robić, więc opowiadałyśmy
sobie straszne historie. W pewnym
momencie siostra powiedziała mi o pewnej
przepowiedni. Postanowiłam sprawdzić,
czy jest prawdziwa. Przepowiednia
brzmiała mniej więcej tak: ,,Jeśli po
zmroku staniesz w miejscu, gdzie lustro
jest naprzeciwko drzwi, otworzysz je,
staniesz twarzą do lustra, zamkniesz oczy
i powiesz trzy razy ,,Krwawa Mery’’
otworzysz oczy to w drzwiach za sobą
ujrzysz ducha’’. Znalazłam takie miejsce w
kuchni. Otworzyłam drzwi do pokoju,
stanęłam przed lustrem, zamknęłam oczy i
powiedziałam trzy razy ,,Krwawa Mery’’.
Otworzyłam oczy, a moim oczom ukazała
się moja babcia stojąca w drzwiach za
mną
Justyna Zapolska kl. IIb
DZIEŃ JAK CO DZIEŃ
Gdy wstałem dziś rano, myślałem, że to
będzie dzień jak co dzień – nauka w
szkole, powrót, obiad, pomoc rodzicom,
odrabianie lekcji i kolacja, po prostu
monotonia.
Lecz
się
myliłem.
Znajdowałem się w szkole, właśnie
miała skończyć się trzecia lekcja, gdy
nagle
brygada
antyterrorystyczna
wparowała przez okno. Wszyscy byliśmy
zszokowani i nie wiedzieliśmy o co chodzi.
Rzucili się na naszego nauczyciele od
historii, skuli go w kajdanki, wyprowadzili
ze szkoły i zaprowadzili
do swojego
helikoptera
na
dachu.
Wszyscy
zastanawialiśmy się, co się stało. Okazało
się, że nasz nauczyciel przechowywał
niewypały wojenne w piwnicy szkolnej.
Wszczęto alarm i zarządzono ewakuację
całej szkoły. Mieliśmy wolne od zajęć do
końca dnia. To miał być zwykły, nudny
dzień, lecz zapamiętamy go na długo.
To tylko dwa przykłady, ale takie
widoki to codzienność, szczególnie w
czasie wakacji. Zapominamy, że jesteśmy
odpowiedzialni za to, co oswoiliśmy.
Ludzie, kupując psa, nie myślą o tym, że
to żywa istota, której posiadanie wiąże się
z mnóstwem obowiązków. Potem, kiedy
zajmowanie się zwierzakiem im się znudzi,
czy pies się zestarzeje i zniedołężnieje,
wyrzucają go jak starą zabawkę. Pokazuje
to, jak nieodpowiedzialni i podli jesteśmy i
o ile lepsze są od nas psy, które są
człowiekowi wierne nawet wtedy, gdy ten
zawiódł.
Magdalena Gładczuk II b
Łukasz Olichwier
14
Mijały miesiące, kotka rosła, lecz w
moich oczach zawsze była wesoła i mała.
Pewnego ranka mama obudziła mnie
mówiąc, że kotka urodziła młode. Szybko
pobiegłam sprawdzić czy tak jest
naprawdę. I rzeczywiście! Na starej
kanapie w piwnicy leżała moja kicia i
czworo małych kocięcych kuleczek.
Zdałam sobie sprawę, że nie jest już
malutka, tak jak wtedy, gdy do nas trafiła,
teraz była odpowiedzialną za swoje dzieci
mamą.
WIELKA DRAKA O ZIEMNIAKA
Nadszedł czas wykopek. Wstałem
specjalnie wcześniej, aby przygotować
wszystko co niezbędne do zbierania
ziemniaków.
Wziąłem
z piwnicy koszyki i worki. Kiedy tata zabrał
się do rozkopywania pierwszego rzędu,
ruszyłem
tuż
za
nim
z koszykiem. Dzień wcześniej założyłem
się z bratem, że nazbieram więcej worków
z ziemniakami, dlatego dużo ćwiczyłem.
Dla próby zbierałem kamienie na czas. A
więc poprosiliśmy z bratem dziadka, aby
nam sędziował. Dziadek zgodził się i
nastawił swój zegarek na stoper. Gdy
usłyszeliśmy sygnał START, z kopyta
ruszyliśmy
i zaczęliśmy zbierać. Koszyk za
koszykiem, worek za workiem, aż
doszliśmy do końca. Dziadek policzył ilość
worków moich i brata. Wyszło na to, że ja
zebrałem
siedem
worków,
a mój brat sześć i pół. Za wygranie
zakładu brat postawił mi colę. Trening
czyni
mistrzem.
Satysfakcja-coś
bezcennego.
Przez osiem tygodni, dzień w dzień
byłam przy moich czterech małych kotkach
i ich mamie, bawiłam je, karmiłam, i
obserwowałam jak rosły. Z każdym dniem
coraz
bardziej
się
do
nich
przywiązywałam. W końcu nadszedł czas
rozstania.
Trzeba było je oddać.
Postarałam się by trafiły w dobre ręce.
Myślę, że są szczęśliwe. Gdy schodzę do
piwnicy, bardzo brakuje mi wybiegających
na powitanie czterech kolorowych kulek
czekających na miskę ciepłego mleka.
Teraz, gdy siedzę z mruczącą
kotką na kolanach, zdałam sobie sprawę,
że te zwierzątka, to moje pięć znaczeń
szczęścia.
Maciej Bernatowicz
Kinga Ostrowska kl. IIb
PIĘĆ ZNACZEŃ SZCZĘŚCIA
Był zimowy wieczór. Oglądałam z
rodzicami telewizję. W pewnym momencie
usłyszeliśmy
miałczenie
kota.
Zaciekawieni pobiegliśmy do drzwi. Na
podwórku
stała
mała
wystraszona
zmarznięta kotka. Gdy spytałam rodziców,
czy możemy ją zatrzymać, zgodzili się bez
zastanowienia.
15
ROZWINĄĆ
SKRZYDŁA
Witamy młodych twórców. Jeżeli coś
ci w duszy gra, nie chowaj tego do
szuflady, zaprezentuj się w naszym
piśmie. Szymborska też była w Twoim
wieku.
Kudłata niespodzianka
Gdy się pojawił,
cały dom na nogi postawił.
Bo on jest taki malutki,
tak bardzo słodziutki!
Czarne loki ma,
rozrabia co dnia
kota stresuje,
po miskach buszuje.
Na imię ma Bazyl,
żaden stres,
bo to nasz kochany pies!

Nadzieja
Miłość jest nadzieją,
która jest zobowiązaniem.
Myślimy, że wszystko
nagle się zmieniło,
Lecz tylko nasz cel jest
inny.
Nie wiemy jak i kiedy to
się stało,
ale wiemy i czujemy, że to
miłość
Dorota Żywna
Wiersz o tobie samym
Czas
Zasłonięte okna
Puste korytarze
Tam, gdzie byli ludzie
Teraz są garaże
Jeszcze nie tak dawno
Bawiły się dzieci
Tam, gdzie teraz parking
i kosze na śmieci.
g gra
Choćbyś znał
powiedzenie:
”Nie ocenia się książki po
okładce”,
I choćbyś nigdy nie
poślizgnął się na posadce,
Weronika Czerwińska
Wero
nika
CC
Co wam
w duszy
gra?
Choćbyś przeszedł przez
całą kładkę życia
Choćbyś nie miał tajemnic
do ukrycia,
Choćbyś nie miał
zmartwień zbyt wielu,
Choćbyś miał góry torebek
kisielu*,
Choćbyś miał tysiąc dzieł
sztuki,
Nie będziesz znał siebie –
w odwadze będziesz miał
luki,
W pewności siebie będą
żywić się żuki Więc mój
kolego, przyjmij tę naukę:
Najpierw siebie, potem
rzeczy rób na piękną
sztukę.
*-nie mogłam znaleźć
rymu do „wielu” :D
Martyna Roszko
Dorota
Martyna
Żywna
16
Andrzeju, Andrzeju, dziewcząt
dobrodzieju, wolę swoją okaż,
najmilszego pokaż
Andrzejki to wieczór wróżb, który przypada
na noc z 29 na 30 listopada. Dzień ten jest
zaraz początkiem starego i końcem nowego
roku liturgicznego. Andrzejki, potocznie
nazywane też ostatkami, stanowią ostatnią
okazję do hucznych zabaw. Po ostatniej
szalonej nocy bowiem nadchodzi adwent, w
którym kościół zakazuje urządzania hucznych
zabaw.
Na greckie korzenie andrzejek może
wskazywać etymologia imienia patrona wróżb,
bowiem po grecku Andrzej to Andress (andros
– mężczyzna, aner – mąż). Druga teoria
rodowodu andrzejkowych wróżb przypisuje go
celtyckim i starogermańskim wierzeniom.
Dominującą rolę w tamtejszej kulturze
odgrywał Frey – bóg płodności i urodzaju,
światła i deszczu, władający też wiatrami i
oceanami.
Kim był św. Andrzej?
Historia polskich andrzejek
Noc z 29 na 30 listopada to wigilia dnia św.
Andrzeja, od którego zresztą wzięła się nazwa
tego wieczoru. Według dawnych wierzeń nocy
tej zawsze towarzyszyła tajemnicza aura, a
wróżby, szczególnie te dotyczące miłości
miały moc. Jak głosi Ewangelia, św. Andrzej
był pierwszym z 12 powołanych apostołów.
Jako pierwszy też głosił Ewangelię w
Bizancjum, dlatego historia przypisała mu też
miano
pierwszego
biskupa
konstantynopolitańskiego. Za swoje nauki
został skazany na śmierć męczeńską. Jest
patronem narodów słowiańskich.
Oficjalnie
po
raz
pierwszy
użyto
sformułowania „andrzejki” za sprawą Marcina
Bielskiego, renesansowego poety, pisarza i
tłumacza, który w 1557 r. w swojej sztuce
teatralnej „Komedyjka Justyna i Konstancyjej”
umieścił
wzmianki
o
andrzejkowych
wróżbach.
W całej Europie wierzono we wróżby
andrzejkowe
Nie znaczy to jednak, że do 1557 r. zwyczaj
ten był nieznany lub słabo rozpowszechniony.
Na terenie całej Europy, nie tylko Polski, na
długo przed epoką renesansu zwyczaj
wróżenia był niezwykle popularny, jednak w
przeważającej
części
dotyczył
tylko
niezamężnych dziewcząt. Z czasem andrzejki
przybrały formę zbiorową, organizowaną przez
młode rówieśnice. Współcześnie wieczór
andrzejkowy to niezobowiązujące zabawy i
wróżby
gromadzące
rzesze
zarówno
dziewcząt, jak i chłopców.
Skąd wywodzą się andrzejki?
Historycy po dziś dzień nie ustalili dokładnie
rodowodu andrzejek. Przypuszcza się, że
andrzejkowe wróżby narodziły się w
starożytnej Grecji.
17
przodków czczono i zapraszano do domów, złe
duchy zaś odstraszano.
S ką d się wzięło
Halloween ?
Sądzi się, iż właśnie z potrzeby odstraszania
złych duchów wywodzi się zwyczaj
przebierania się w ów dzień w dziwaczne
stroje i zakładania masek. Ważnym
elementem obchodów Samhain było również
palenie
ognisk.
Irlandzcy
imigranci
sprowadzili tradycję do Ameryki Północnej
w XIX wieku. W drugiej połowie XX wieku
święto
trafiło
do
zachodniej
Europy. Halloween w Polsce pojawiło się pod
koniec lat 90.
Halloween to zwyczaj związany z maskaradą
i odnoszący się do święta zmarłych,
obchodzony w wielu krajach nocą 31
października, czyli przed dniem Wszystkich
Świętych.
Halloween
wywodzi
się
z celtyckiego obrządku Samhain. Ponad 2 tys.
lat temu w ten dzień żegnano lato, witano
zimę oraz obchodzono święto zmarłych.
Co symbolizuje dynia?
Bardzo popularnym symbolem Halloween
jest wydrążona dynia z palącymi się w
środku świecami. Nazywa się ją "Jack-olantern". Jak tłumaczy legenda irlandzka,
niejaki Jack - pijak i włóczęga namówił
diabła, żeby wszedł na drzewo, następnie
wyciął w korze pnia krzyż, co odcięło
szatanowi powrót na ziemię. Kiedy Jack
umarł, nie mógł pójść do nieba wskutek
swoich grzechów, ale nie chciano go także
przyjąć do piekła, gdyż przechytrzył diabła.
Diabeł podarował mu za to znicz
umieszczony w wydrążonej rzepie, aby mógł
oświetlać sobie drogę w wiecznej wędrówce
w ciemnościach.
We współczesnej Ameryce rzepę zastąpiła
większa od niej dynia. Obecnie w
wyeksponowanych
miejscach
domów
umieszcza się wydrążone i podświetlone od
wewnątrz dynie z wyciętymi kształtami
różnych postaci oraz w zależności od
wyobraźni domowników, imitacje ludzkich
czaszek, szkieletów, manekinów znanych
postaci z horrorów, itp.
HUUU
Celtowie wierzyli, iż w dzień Samhain
zacierała się granica między zaświatami
a światem ludzi żyjących, zaś duchom,
zarówno złym jak i dobrym, łatwiej było się
przedostać do świata żywych. Duchy
18
JAKI BĘDZIE NOWY PRZEWODNICZĄCY?
BARTOSZ ŁANIEWSKI
Nazywam się Bartosz, mam 14 lat i jestem przewodniczącym samorządu szkolnego. Jestem mądrym
człowiekiem. Mam nieskazitelnie gładką skórę i jestem super umięśniony. Moje zainteresowania to:
sport, taniec, muzyka, narciarstwo wodne, sporty ekstremalne, parkour, surfing , literatura, sztuka i
malarstwo. Jestem miły i pomocny. Zawsze daje spisywać pracę domową. Moim najlepszym i
jedynym przyjacielem jest Grucha. Jest on dla mnie wzorem do naśladowania (he, he). Nie lubię
chodzić do szkoły i się uczyć. Moim ulubionym przedmiotem w szkole jest matematyka i chemia, ale
lubię też fizykę.
Więcej nic nie napiszę, bo nie wiem co napisać. Dziękuję.
Z uszanowaniem
Bartosz Łaniewski
Będziemy tropić działania nowego przewodniczącego i sprawdzimy, jak wciela w życie
swój program wyborczy. Większości uczniów posmakowała jego kiełbasa wyborcza.
Trzymamy kciuki i życzymy wielu pomysłów z całą pewnością energicznemu i
niebanalnemu koledze.
19
Co wiemy o naszych kolegach? Niewiele, a sami siebie też dostatecznie nie znamy. Warto
mieć odwagę, przyjrzeć się sobie i o tym napisać.
Łukasz-mistrz
nastwiony do życia. Znakomicie czuję się
w towarzystwie innych ludzi. A moją
największą zaletą jest to, że nigdy się nie
poddaję i dążę do wyznaczonego celu.
Mistrz
ciętej
riposty
i dowcipu. Pracowity oraz pomysłowy
uczeń gimnazjum. Bezgranicznie oddany
przyjaciel. Z nim nigdy się nie nudzisz.
Wyjątkowy pod każdym względem.
Człowiek, który wie, jak zachować się w
każdej sytuacji. Jedyny i niepowtarzalny.
To właśnie ja.
Uważam, że jestem dobrym
i w pełni szczęśliwym człowiekiem, choć
nie zawsze los mi sprzyjał.
Nazywam się Łukasz Olichwier,
mam 14 lat. Jestem Polakiem, co napawa
mnie dumą. Mieszkam na wsi w
miejscowości Krasnoborki z mamą,
tatą,dwojgiem
braci,
wujkiem
oraz
dziadkiem. Mam też dwie siostry, które
obecnie
mieszkają
w
Gdańsku
i
Augustowie. Uczę się w gimnazjum w
Sztabinie. Mam wielu znajomych, moimi
najlepszymi przyjaciółmi są Maciek
i Piotrek. Jestem niezbyt wysokim,
szczupłym i wysportowanym chłopakiem.
Mam brązowe, krótkie włosy, niebieskie
oczy, noszę okulary. Myślę, że jestem
przystojny. Bardzo lubię sport. Lubię też
słuchać muzyki, najbardziej hip-hopu.
Moim hobby jest uprawianie pourkoru oraz
gra na gitarze. Bradzo kocham zwierzęta,
zwłaszcza psy i krowy, gdyż są
inteligientne i pożyteczne. Uważam
niecierpliwość za moją największą wadę.
Jestem wesoły, energiczny, sprawiedliwy,
pomysłowy, pracowity, optymistycznie
Taka jestem
Nazywam się Dorota Żywana i mam 14 lat.
Mieszkam w miejscowości Wolne wraz ze
swoją rodziną: dziadkami, rodzicami i
dwiema
siostrami.
Aktualnie
jedna
z
nich
studiuje
w
Portugalii.
Uczęszczam do drugiej klasy Gimnazjum
w Sztabinie. Uczę się bardzo dobrze, co
widać po osiąganych przeze mnie
wynikach. Biorę czynny udział w
zawodach
sportowych.
Chętnie
uczestniczę w zajęciach dodatkowych z
matematyki, biologii. Lubię SKS. Po
powrocie ze szkoły jem obiad,a później idę
odwiedzić moje kotki. W wolnym czasie
często gram w siatkówkę, piłkę nożną lub
badmintona. Każdego dnia słucham
muzyki. Mają pasją jest śpiewanie, jednak
ujawniam swój talent jedynie w zaciszu
domowym.
20
MISTRZ, TO JEST TO!
Interesuje się sportem. Jeżdżę na
obozy sportowe w tym roku byłem w
Olecku. Bardzo lubię biegać, trenować .
Cieszę się, bo na każdym obozie poznaję
nowych kolegów, koleżanki .
moją ciocię, wujka, siostry cioteczne.
Słyszałem ich doping za każdym kółkiem,
jak mijałem ich na trybunie, to słyszałem
ich krzyki. Bardzo mi pomogły. Z
dziesięciu startujących przybiegłem na
metę pierwszy. Wtedy klaskali mi,
krzyczeli moje imię. Tak bardzo cieszyłem
się, moja mama oczywiście ze wzruszenia
się popłakała. Wszyscy patrzyli z
zazdrością na mnie, bo miałem taki
doping. Wygrałem, byłem pierwszy no
i dekoracja. Dostałem złoty medal, to
moment
najwspanialszy
w
moim
sportowym życiu.
Na wyjeździe jest dużo treningów, byłem
zaskoczony, ponieważ myślałem, że jest
to taki wyjazd na wakacje, ale tam było
inaczej. Rano o 7.00 pobudka (w wakacje
wstać o 6.30!).
Bieg - 30 minutowy rozruch. W ciągu dnia
są trzy treningi i tak codziennie.
Trenowałem, bo pod koniec
wakacji były zawody w lekkoatletyce w
Białymstoku Mistrzostwa Województwa
Podlaskiego Młodzików. Startowałem jako
zawodnik klubu Podlasie, dla mnie to był
najważniejszy start. Pierwsze trzy miejsca
dają awans na udział w Mistrzostwach
Międzywojewódzkich w Zamościu.
Cudownie być najlepszym, będę
ćwiczył, biegał, bo fajnie jest być mistrzem.
Przede mną zawody o Mistrzostwo
Międzywojewódzkie w Zamościu. Jeżeli mi
dobrze pójdzie, może przejdę na
Mistrzostwa Polski Młodzików. To moje
marzenie, może dzięki treningom się
spełnią.
Moja dyscyplina to bieg na 1000m.
Na zawody zabrali mnie moi rodzice,
kibicowali mi, z tego powodu tez
denerwowałem się, bo bardzo chciałem
dobrze wypaść. Muszę powiedzieć, że inni
moi koledzy przyjeżdżali z trenerami ze
szkoły, przyjeżdżało ich około 10 osób,
było im wesoło w grupie, kibicowali sobie.
Ja byłem z moją rodziną i tu
niespodzianka, bo moja mama zaprosiła
Filip Czerwiński kl. IIb
Gratuluję
21
JESTEM DUŻY
1.
WITAJCIE W GIMNAZJUM
Co myślą o naszym gimnazjum
uczniowie, którzy uczyli się w szkołach
podstawowych w Sztabinie, Jaziewie,
Jaminach.
2.
1.Czy podoba ci się w nowej
szkole/klasie?
3.
a) tak b)nie c) szkoła jak każda inna
2.Co sądzisz o nauczycielach?
4.
a) są wymagający b) są mili c) wolałem/am
nauczycieli z poprzedniej szkoły
5.
3. Czy podoba ci się ktoś z nowej szkoły?
a) tak b) nie c) szkoła jest po to by się
uczyć a nie romansować
6.
4. Czy lubisz kolegów z twojej nowej
klasy?
7.
a)tak b) nie c) mam kilku przyjaciół ze
swojej dawnej szkoły
5.Czy masz lepsze oceny niż w twojej
dawnej szkole?
8.
a) tak b) nie c) i tak się nie uczę
6. Dlaczego chodzisz do szkoły?
a) aby spotkać się z przyjaciółmi b)
chodzę, bo muszę c) aby się uczyć
9.
7. Z jakim przedmiotem masz problemy?
10.
a) chemia b) fizyka c) j. rosyjski
Sztabin
a) 19
b) 1
c)4
Jaminy
a)3
b)0
c)1
Jaziewo
a)8
b)0
c)0
a)14
b)6
c)4
a)1
b)2
c)1
a)5
b)3
c)0
a)9
b)12
c)3
d)0
a) 20
b)3
c) 0
a) 15
b)9
c)0
a)9
b)4
c)10
a)3
b)3
c)11
d)pol, his
a)2
b)2
c)10
d)9
e)0
a)22
b)0
c)1
a)0
b)2
c)0
d)2
a)3
b)0
c)1
a)1
b)3
c)0
a)0
b)3
c)1
a)0
b)1
c)1
d)geografia
a)1
b)0
c)2
d)1
e)0
a)4
b)0
c)0
a)6
b)0
c)1
d)1
a)7
b)1
c)0
a)5
b)3
c)0
a)2
b)4
c)2
a)3
b)1
c)4
d)0
a)1
b)0
c)5
d)2
e)0
a)6
b)1
c)1
a)19
b)1
c)0
a)4
b)0
c)0
a)7
b)0
c)1
8. Jaka sala najbardziej podobała ci się w
pierwszym dniu nauki?
a) Sala 21 b) Sala 11 c) Sala
gimnastyczna d) inna (jaka?)…
9. Jak się odnajdujesz w nowej szkole?
a) dobrze b) źle c) tak sobie
10. Jak przyjęli cię koledzy z klasy?
Gimbuda spoko
a) dobrze b) źle c) tak sobie
22
5.Co byś zmienił/zmieniła w naszej
szkole?
Jak nasze gimnazjum jest postrzegane
przez naszych nowych kolegówabsolwentów SP w Jaziewie i SP
w Jaminach? (Przykładowe odpowiedzi)
- zmniejszył ilość lekcji i liczbę kartkówek
- toalety damskie na każdym piętrze
6.Co cię zaskoczyło lub zaniepokoiło?
1.Co podoba ci się w naszej szkole?
- kartkówki
- sklepik,
- wielkość szkoły
- to, że jest duża,
- ilość uczniów w jednej klasie
- mam więcej kolegów i koleżanek,
- każda lekcja w innej sali
2.Jak byś opisał/opisała swoją
wychowawczynię?
- na niektórych przedmiotach nie można
poprawiać kartkówek;
- jest fajna,
7. Który nauczyciel zyskał twoją
sympatię?
- Miła,
- trochę krzyczy,
- Żaden,
- wymagająca,
- Pan Andraka,
3.Co czułeś/czułaś, gdy
przyszedłeś/przyszłaś pierwszy raz do
szkoły?
- Pan Malesiński,
- Pani Koszycka,
8.Który przedmiot jest dla ciebie
najtrudniejszy?
-stres
- wow! Ale duża szkoła
- rosyjski,
- strach
- chemia,
- dziwne uczucie, bo szkoła jest o wiele
większa
- fizyka,
4.Co sądzisz o języku rosyjskim?
- angielski,
- Jest taki sobie
- matematyka
- trudny język
9. Czego brakuje Ci w naszej szkole?
- nie lubię go
- Niczego,
-Nie jest trudny, lecz mi nie potrzebny
- jest OK.;
- jest fajny
wolnych lekcji ( dziennikarz śledczy
wytropił, że uczeń miał na myśli świetlicę)
- za dużo informacji na jednej lekcji
Nie taka gimbuda straszna, jak o niej
opowiadali wam starsi koledzy.
Pożyjecie i się przekonacie, a za rok
tradycyjnie też nastraszycie kociaków.
Owocnego zakuwania
z rozsądkiem, bez
przegrzania
23
Uroczystość otrzęsin – ciekawa impreza czy strata czasu?
Uroczystość otrzęsin jest kultywowana w
wielu szkołach. Często wiąże się ona z
dyskotekami i zabawami szkolnymi. Jest to
rytuał przejścia uczniów klas pierwszych,
zwanych kotami w nowy etap kształcenia.
Uważam, że otrzęsiny to ciekawa impreza
Moje rozważania zacznę od powiedzenia
mojego taty: „Młodość musi się wyszumieć”.
Powinniśmy korzystać z młodości i bawić się
na
imprezach.
Dzięki
temu możemy
zapomnieć o troskach życia.
Kolejna sprawa to integracja uczniów z
klas pierwszych. Poprzez wspólne zabawy
poznają siebie. Zgranie klas pierwszych jest
bardzo ważne, ponieważ jeżeli uczniowie się
nie zjednoczą, to nie można myśleć o dobrej
atmosferze w klasie. Za przykład może tu
posłużyć moja klasa. Wszyscy poznaliśmy się
na otrzęsinach i teraz tworzymy zwartą grupę.
Jeżeli mówimy o integracji uczniów, nie
możemy
zapomnieć
o
nauczycielach.
Wychowawcy też biorą udział w grach
i zabawach. Dzięki temu mogą zmniejszyć
dystans między nauczycielem a uczniem.
Przełamują stereotyp pedagoga jako ponurego
i nierozumiejącego uczniów człowieka.
Nie można pominąć takiej sprawy jak
opinie o kolegach. Uczeń przychodzący na
otrzęsiny jest postrzegany jako towarzyski i
pewny siebie człowiek. Natomiast osoba, która
nie pojawi się, będzie miała opinię
nieśmiałego i ponurego nudziarza.
Przejdę do dyskotek. Wielu twierdzi,
że muzyka łagodzi obyczaje. I tak właśnie jest.
Dzięki odpowiedniej muzyce panuje dobry
klimat. Można kogoś bliżej poznać, znaleźć
sympatię.
Podsumowując, uczniowie nie powinni
bać się otrzęsin. To impreza, która przynosi
wiele korzyści. Nowi uczniowie poznają
tradycje
naszej
szkoły,
które
należy
pielęgnować i wzbogacać o swoje pomysły.
Karol Haraburda kl. IIa
Się
Się trzęsę!
trzęssi
ęę
Otrzęsiny,
ogólnie rzecz biorąc, są
dla większości uczniów czasem dobrej zabawy
i integracji z grupą. Radością z możliwości
pomalowania mazakiem twarzy młodszych
kolegów w odwecie za doświadczenie
podobnej „frajdy” przed rokiem. Są ludzie,
którzy dobrowolnie poddają się tymże
rytuałom, lecz znaczna część jest malowana
wbrew swej woli i dochodzi do szarpaniny, a co
gorsza
naruszenia
godności
osobistej
zniewolonego. Niektóre konkurencje, w których
uczestniczą „koty” mogą bawić, inne wręcz
upokorzyć.
Trudno zadecydować, czy taka
impreza jest właściwą rozrywką czy też nie.
Według mnie, to strata czasu. Nie tyle sama
ceremonia, czy kultywowany zwyczaj, co
późniejsza dyskoteka. Na szczęście jest ona
nieobowiązkowa, osobiście nie należę do osób
gustujących w tego typu rozrywkach i muzyce.
Dobrze, że mam wybór i mogę wrócić po
lekcjach do domu.
Arek Talkowski kl. IIa
24
taki, że na dyskotece była trochę kiepska
muzyka, ale poza tym było ok.
MRUCZKI-ZWYCIĘZCY Z I A
Cezary Łazarski
Na otrzęsinach najbardziej podobało mi się
picie z miski. Miau…
1.Jak się czujesz, jako zwycięzca?
Jako zwycięzca czuję się bardzo dobrze.
Ważne, że wygraliśmy i nie musimy
przygotowywać ich za rok. To bardzo fajne
doświadczenie.
Podczas
otrzęsin
czułem
strach,
a
szczególnie wtedy, kiedy losowano uczniów.
Powtarzałem sobie w myślach, „Aby nie mnie.
Żebym to nie był ja”. Na szczęście do żadnej
konkurencji mnie nie wybrali. Brałem tylko
udział
w tych konkurencjach, do których sam się
zgłosiłem. Najśmieszniejsze było karmienie
jogurtem. Nasz zawodnik miał upaćkana całą
twarz. Tak go urządziła nasza wychowawczyni.
Fajnie to wyglądało.
2. W której konkurencji brałeś udział? Jak
się czułeś? Rysowanie kota z zamkniętymi
oczami. Było trudno, bo był remis a chciałam
zdobyć jak najwięcej punktów.
3. Która konkurencja podobała Ci się
najbardziej? Dlaczego?
Najbardziej podobała mi się konkurencja picia
mleka, ponieważ była bardzo śmieszna.
xxx
Podobają mi się nowe koleżanki
Najbardziej podobało mi się karmienie ucznia
przez nauczyciela, ponieważ śmiesznie to
wyglądało.
Picie mleka z miski, bo się Krzychu wykazał.
Najbardziej podobała mi się konkurencja ze
śpiewaniem piosenki o klasie.
„W dniu otrzęsin czułam się super, miałam
wymalowane fajne wąsy”.
4.Co byś zmienił? Czego nie powinno być
podczas otrzęsin?
„Na każdej imprezie powinno być tak jak w
poniedziałek.”
Więcej disco-polo i gangam style! 
xxx
Nie podobała mi się konkurencja z tańcem.
Była niepotrzebna.
Dnia 8 października 2012 odbyły się otrzęsiny
klas pierwszych gimnazjum. Nie brakowało na
nich
konkurencji
sportowych
i
zręcznościowych. Po otrzęsinach odbyła się
dyskoteka. Podobała mi się muzyka, natomiast
klimat nie był za ciekawy. Przed tymi „
zabawami” byliśmy malowali przez starszych
kolegów. Szkoda, że to wydarza się tylko raz.
Ogólnie ten dzień był wyjątkowy. Najbardziej
podobało mi się malowanie na kota. Był tylko
jeden problem… Markery łatwo się nie
odmywają, ale ogólnie super. Jestem
zadowolony.
Dałbym więcej
ciekawych,
konkurencji
i
bardziej
5. Super zabawa tylko szkoda, że tak szybko
się skończyła.
Sądzę, że warto takie rzeczy organizować.
Twoje refleksje i przemyślenia po imprezie?
Super
zabawa
tylko
że tak szybko się skończyła .
szkoda,
Sądzę, że warto takie rzeczy organizować.
Damian Bernatowicz
Podczas wczorajszego dnia świetnie się
bawiłam. Konkurencje otrzęsinowe były
śmieszne i bardzo mi się podobały.
Ola Stolarska
Na samym początku otrzęsin, jeszcze przed
konkurencjami, było oczywiście malowanie.
Nie ma w tym nic strasznego, nawet jest to
bardzo fajne. Miałem nadzieję, że nie będę
musiał tańczyć w 5 konkurencji i na szczęście
nie zostałem wylosowany. Jedyny minus jest
25
Kici kici… czyli
Otrzęsiny 2012
Boże, oni mają pracować na
moją emeryturę?!
Za panią
wychowawczynię, za
pana dyrektora…
Proszę
Pani, ja
już nie
mogę…
26
Mniam,
mniam…
27
Jestem z was dumna
A ja się zakocham
Się nudzę
Nie rozumiem po rosyjsku
Nie myśl, co będzie jutro
Fajne chłopaki
28
Jak dobrze kotkiem być
Kuba prosi o
spojrzenie i
uśmiech
Stanę na głowie, by sprostać
zadaniom przewodniczącego
Wybaczam
Ci
Proszę o karę
I tak dalej
29
Bardzo pozdrawiam
wszystkich nauczycieli za
otrzęsiny, bo było zabawnie i
muza ok.
Pozdrawiam szanowne jury za
to, że zabrakowało nam 1
punktu do remisu.
Uczennica - Serdecznie
pozdrawiam klasę I a i
wychowawczynię, wszystkich
nauczycieli i kolegów a
najbardziej Sebastiana
Szyca, Pawła Kozakiewicza i
Krzyśka Rutkowskiego.
Życzę wszystkim
nauczycielom, żeby nie
krzyczeli na nas i nie stawiali
złych ocen Pozdrawiam
wszystkich z kl. IIa - DZIĘKI
ZA OTRZĘSINY.
Marta Szczytko
pozdrawia
nauczycieli, a
szczególnie
wychowawczynię
P. A. Marciniak
Pozdrawiam naszą
wychowawczynię i
wszystkich nauczycieli.
Ola Stolarska
POZDROWIENIA
DLA ZUZY I WIOLI
(IZY) KAMCIA
Od Andrzeja
Łozowskiego
Serdeczne pozdrowienia dla
Janusza od klasy Ib
Pozdrowienia dla zakręconej
Palyynki.
Pozdrowienia były, ale
się zgubiły
Malyna z I b
Serdeczne pozdrowienia dla
Małej Czarnej.
Pozdro dla Filipa
Czerwińskiego, bo nie
boi się niczego, lubi
jeździć na zawody i
zdobywać nagrody.
Fan
Pozdrawiam klasę IIa, która
urządziła nam fajowe
otrzęsiny.
Całuski dla uczących się
inaczej-kujonek przekuty.
Przekuty kujonek
Pozdrowienia dla
Serdecznie pozdrawiamy naszą byłą
niepozdrowionych
wychowawczynię Panią Joannę
(altruista)
Wierzbicką. Co złego to nie my,
proszę Pani! - Urwisy rozproszeni
w kl. Ia i Ib gimnazjum
Pozdrawiam
wszystkich,
z którymi się uczę. I
pozdrawiam moją
nauczycielkę, jest
najlepsza.
Pozdrowienia dla
pani Marioli mojej
ulubionej
wychowawczyni.
Uczennica
Dziękuję Pani Joasi
za współpracę i
pozdrawiam D.Ł.
30

Podobne dokumenty