W numerze - Gimnazjum w Sztabinie
Transkrypt
W numerze - Gimnazjum w Sztabinie
Złota myśl Trop jest bomba, kto nie czyta – ten trąba W numerze: I inne ciekawe … 1 Witajcie Drodzy Czytelnicy! Jako że jesteśmy nowe, chciałyśmy stać się Wam bliższe. Mamy nadzieję, że nasz „Trop” dorówna temu prowadzonemu przez Zuzię i Izę z III a, które serdecznie pozdrawiamy i życzymy sukcesów w nauce oraz połamania pióra na konkursach przedmiotowych , jak również podczas egzaminów, chyba że będą jako laureatki z nich zwolnione, czego serdecznie życzymy. Miłego czytania Córka, siostra, uczennica, koleżanka, zwykła dziewczyna. Co lubi? Czego nie lubi? Czym się interesuje? Kim będzie w przyszłości? Nazywam się Kinga Ostrowska. Mieszkam w Sztabinie z rodzicami i starszym bratem. Jestem uczennicą II klasy gimnazjum. W tym roku szkolnym zapisałam się na wiele kółek przedmiotowych, więc wracam później do domu. Po odrobieniu lekcji mam mało czasu dla siebie jednak wolnych chwilach lubię oglądać programy podróżnicze. Gdy dorosnę chcę zwiedzać świat, poznawać nowych ludzi ich kulturę i zwyczaje. Marzy mi się wyprawa dookoła świata. Niesamowite jest to, że mimo tak wielkich odległości wszyscy jesteśmy podobni i to właśnie zachęca mnie do podróżowania po świecie. Bardzo lubię koty, te zwierzęta od zawsze mnie interesowały. Podoba mi się ich tajemniczość i to, że poruszają się z niezwykłą lekkością i gracją. Nie mam ulubionego rodzaju muzyki. Uważam, że muzyka w każdej postaci jest piękna. Lubię oglądać filmy niezależnie od rodzaju. Jeśli chodzi o literaturę to zwykle wybieram książki o tematyce kryminalnej. Moją ulubioną powieścią jest „Ścigając umarłych”, której autorem jest Tim Weaver. Moim marzeniem jest skok na bungee. A że uparcie dążę do spełniania postawionych sobie celów, na pewno to kiedyś zrobię. Myślę, że zyskuję przy bliższym poznaniu. Moim talentem jest dobry słuch muzyczny jednak kiedyś nie wykorzystałam swojej szansy na uczęszczanie do szkoły muzycznej, a teraz nie jest to możliwe, mimo moich chęci . Co sądzą o Kindze koledzy z klasy ? Kinga jest mądra, godna zaufania ,pomocna, piękna, wesoła, ma fajne włosy, zgrabne i piękne nogi i uśmiech. Umie się dobrze ubrać, sympatyczna, zabawna ale i poważna, w ostateczności da odpisać zadanie domowe, odpowiedzialna, bystra, można na nią liczyć, współczująca, uczciwa, pracowita, koleżeńska, cicha i spokojna. Jest super. W przyszłości wyobrażam sobie Kingę jako: pisarkę, bibliotekarkę, nauczycielkę j. polskiego, redaktorkę. 2 Nazywam się Magdalena Gładczuk, ale wszyscy mówią mi Magda. W czerwcu skończyłam 14 lat. Mam starszą siostrę Joannę w tym roku kończy liceum. Mama to Małgorzata, uczy w szkole, tata - Grzegorz ma zakład stolarski. Uczęszczam do II klasy gimnazjum. W Sztabinie mieszkam od urodzenia. Bardzo lubię rysować, ponoć nieźle mi to idzie. Przepadam też za czytaniem książek. Moim ulubionym przedmiotem w szkole jest biologia. Słucham wielu rodzajów muzyki, jednak najbardziej lubię rock. Jeszcze nie mam wymarzonego zawodu ani konkretnych pomysłów na przyszłość, ale chcę, by było to coś związanego ze sztuką. Kiedy tylko mam wolną chwilę, staram się coś tworzyć. Moją ulubioną techniką jest szkic. Nie jestem zbyt towarzyska, raczej wręcz aspołeczna. Mam specyficzny charakter. Nie zawsze potrafię się zorganizować. Często podchodzę do różnych sytuacji zbyt emocjonalnie i pod wpływem chwili podejmuję decyzje. Taki właśnie jest ten mój nieogarnięty świat. Koledzy z klasy o Magdzie: Miła, sympatyczna, pomocna, odważna, zabawna, dobrą uczennicą mądra, inteligentna, bystra, można na nią liczyć, zdolna, do twarzy jej w okularach, ładnie rysuje, uczciwa, koleżeńska, ma poczucie humoru, współczująca, lubi wyzwania, daje ściągać na sprawdzianach, zawsze wesoła, lubi chodzić na spacery, jest extra uprzejma, pomaga w potrzebie, potrafi postawić się innym, pomaga w lekcjach, daje spisywać prace domowe, słucha fajnej muzyki, czasem można się z niej uśmiać , odpowiedzialna, uzdolniona artystycznie. W przyszłości wyobrażam sobie Magdę jako: nauczycielkę języka polskiego, dyrektora szkoły lub malarkę . 3 ZZ DDO OBBRRYYCCH H RRĄĄKK W W RRÓ ÓW WN NIIEE DDO OBBRREE W związku z nadmiarem obowiązków łączących się z trzecią klasą gimnazjum, postanowiłyśmy przekazać opiekę nad gazetką szkolną naszym młodszym koleżankom – Kindze i Magdzie z klasy II b. Chciałybyśmy podzielić się z Wami swoimi wspomnieniami związanymi z redagowaniem „TROP-u”. Gazetka rozwinęła nasze umiejętności dziennikarskie i poczucie odpowiedzialności. Częste poprawianie prac naszych kolegów i koleżanek wymagało nie lada domyślności. Nieraz śmiałyśmy się z naszego powiedzonka powtarzanego za każdym razem, gdy dostawałyśmy kolejny tekst: „Artykuł już gotowy do poprawki”. Szybko okazało się, że praca nad gazetką kosztem snu jest nieefektywna, bo zwykle całość była do poprawy, nauczyłyśmy się więc lepiej organizować sobie czas. Praca w „TROP-ie” nauczyła nas cierpliwości. Początkowo denerwowałyśmy się, gdy komputer odmawiał posłuszeństwa. W końcu jednak zaczęłyśmy podchodzić do tego ze spokojem. Redagowanie gazetki to jednak nie tylko plusy, ale i minusy. Zdarzało się, że nie miałyśmy czasu dla siebie lub znajomych czy rodziny. Teraz jednak czujemy, że będziemy tęsknić za „TROP-em”, bo dawał on nam wiele radości i satysfakcji. Dziewczyny! Życzymy wam owocnej współpracy z naszym zespołem redakcyjnym i cierpliwości przy opracowaniu graficznym oraz eliminowaniu błędów graficznych i interpunkcyjnych. Powodzenia. Zuza i Iza z IIIa 4 DOŻYNKI Było niebosko 16 września. Dzień jak każdy. A może niezupełnie. Dożynki gminne. Przedstawienie Na Olimpie. Z rozbawieniem patrzę na mamę pytającą mnie przy obiedzie, czy się denerwuję. Niby czym? Odrabiam matematykę, zastanawiając się, czy ktoś będzie pamiętał o wrzuceniu mojego stroju do autobusu. Trzy esemesy i jestem spokojna o swoją charakteryzację. Patrzę na zegarek. Że która już jest?! Zbiegam na dół i ciągnę rodziców do samochodu. Wreszcie wyjeżdżamy. Na miejscu tłok. Z końca ulicy macha do mnie Patrycja. Za nią stoi Piotrek ze skwaszona miną, chyba się dziś nie wyspał. Niedługo potem przychodzi Iza. Ruszamy na miejsce zbiórki, gdzie zastajemy całe aktorskie towarzystwo. Pan od historii uśmiecha się zadowolony z siebie, w końcu własnoręcznie pakował wszystkie rekwizyty. Wszyscy gorączkowo przedzierają się przez worki ze strojami. Mój z napisem Zuza – Zeus stoi pierwszy po lewej. Zadowolona, że obyło się bez szukania, zaglądam do niego i odkrywam przerażającą rzecz: nie ma peruki! Szybko przypominam sobie, że zostawiłam ją do wyschnięcia na szafce. Całe szczęście ktoś niepewny, co właściwie jest potrzebne, wziął też prototyp – zimową futrzaną czapkę. Zaradna pani Ewa szybko formuje z niej coś na kształt Zeusowej brody. Ze śmiechem spoglądam w lustro – wyglądam bosko, i to dosłownie. Mija długie pół godziny przepełnione zapewnieniami, że wszystko wyjdzie świetnie. Pierwsza grupa wchodzi na scenę, zaczynam się niecierpliwić. Ostatnie gorączkowe powtarzanie roli z Demeter, Korą, Prometeuszem i Syzyfem. Wreszcie ruszamy na scenę. Zeus występuje dopiero w trzeciej scenie, więc spokojnie bawię się piorunem, boskim atrybutem, wymieniając półgłosem z Korą uwagi do poprzedniego przedstawienia. W końcu trzecia scena. Zasiadam z poważną miną na tronie pana Olimpu. Co jakiś czas wstaję i mechanicznie wypowiadam swoją rolę, by po chwili usiąść z powrotem. Ostatnia kwestia i słyszę głośne oklaski. Kłaniamy się i z ulgą schodzimy ze sceny. Nareszcie po wszystkim. Zuzanna Ślinko, kl. IIIa 5 KORA TRENDI DOŻYNKI to ważne wydarzenie kulturowe. W naszej gminie ta uroczystość odbyła się w Krasnymborze. Uświetniły ją występy uczniów, w tym ekipa z naszej szkoły. Miałam zaszczyt również przez chwilę poczuć się jak gwiazda. Wcieliłam się w rolę zbuntowanej córki Demeter - Korę. Bardzo łatwo było mi się utożsamić z tą postacią, gdyż zauważyłam między nami wiele podobieństw. Nie, nie to, że porwał mnie jakiś władca grabarzy czy ubieram się w prześcieradło, tylko fakt, że nie zawsze zgadzam się z moją mamą. Niestety nie mogę powiedzieć, że Kora to moja ulubiona postać z naszego przedstawienia. Może potrafi się postawić swojej rodzicielce, czy odpowiedzieć szacownym mieszkańcom Olimpu trafną ripostą, jednak nie zdobyła mojej sympatii z powodu konieczności noszenia uciążliwego stroju. Prześcieradłowa suknia to nie najlepszy wybór, jeżeli chcesz zabłysnąć na jakiejś imprezie. Zbyt długa, niewygodna i cały czas musisz taszczyć jej koniec, żeby się nie ubrudził. Kwiecista chusta nie potrafiła utrzymać się na miejscu, mimo wielu agrafek, spinek i tym podobnych, nadal była podatna na rozpościeranie się. Ten strój przypominał ubrania kobiet ze starożytnej Grecji. Zastanawia mnie, jak one radziły sobie z tym piekłem. Może i Kora nie była najfajniejszą postacią, jednak na przedstawieniu dodała te pięć groszy od siebie, albo raczej pięć oboli. Ela Żywalewska 6 Hmm, ale się będzie działo… Dożynki 2012 Się Pani nie czas zacząć. denerwuje Ciekawe, co pokaże młodzież Sztabina? Święty Franciszek z Prometeuszem za pan brat Hołd od Ateny i Flory Pustelnik szuka Pustelniczki 7 Sęp sępi, Zeus rozważa Siema Jołki połki Demeter, Balladyna i kawalerowie zaraz lecę taszczyć głaz na scenęSyzyf Koci łapci z Korą Panie Hrabio, 8 proszę o spojrzenie NA DYSKOTECE CZY W DYSKOTECE Przyimki na i w często rywalizują w naszym języku. Utrwaloną tradycję mają takie formy z na, jak np. pracować na kopalni, na uniwersytecie, na kolei czy na budowie i nie mają racji ci, którzy usiłują je poprawić, zmieniając na „w”: w kopalni, w uniwersytecie, w Starym Mieście. Was zapewne bardziej kręci dyskoteka. Czy chodzi się do dyskoteki, czy na dyskotekę? Było się na dyskotece, czy w dyskotece? Kiedy dyskoteka była tylko „rodzajem, typem imprezy rozrywkowej’’, chodziło się na dyskotekę- tak jak na mecz, na prywatkę, na imieniny. Było się na dyskotece- tak jak na meczu, na prywatce, na imieninach. Bo dyskoteki się urządzało, organizowało-tak jak prywatki czy zabawy. Ale oto dyskoteki stały się także „instytucjami, przybytkami kulturalno-rozrywkowymi”. Zaczęto je, więc również zakładać. I tak jak chodzimy do kina, do teatru, czyli „do budynków, w których prezentowane są widowiska”-tak zaczęliśmy chodzić do dyskoteki, z chwilą, gdy stała się ona oznaczeniem „miejsca rozrywki” O tym, że mam rację przekonasz się niedowiarku, gdy zajrzysz do słownika poprawnościowego Jana Miodka „Ojczyzna polszczyzna dla uczniów” Pszczółka Już Rej pisał po polsku, ale dopiero Kochanowski pokazał, jaki ma język. "Rzaba" pisze sie przez "rz", bo wymienia sie na ropucha. Czego uczeń… Wtedy król uderzył niemieckiego rycerza, spadł z konia, ale nogami jeszcze ruszał Bohaterowie „Kamieni na szaniec” zginęli, bo nie mieli wyjścia, bo gdyby mieli, to by żyli. 9 JANUSZ KORCZAK, Henryk Goldszmit w uniwersyteckim mundurze studenckim, 1905 r. PRZYJACIEL DZIECI BYŁY DLA NIEGO NAJWIĘKSZĄ WARTOŚCIĄ ZGINĄŁ RAZEM Z NIMI NIEZWYKŁY CZŁOWIEK Kolonia letnia Domu Sierot „Różyczka” „SZKOŁA POWINNA BYĆ KUŻNIĄ, GDZIE WYKUWA SIĘ NAJŚWIĘTSZE HASŁA” DZIECI! DUMNE MIEJCIE ZAMIARY, GÓRNE MIEJCIE MARZENIA I DĄŻCIE DO SŁAWY - COŚ Z TEGO ZAWSZE SIĘ STANIE 10 ROZMOWA ZAINSPIROWANA POEZJĄ (…) Dzieci właśnie szły do wagonów Jak na wycieczkę podmiejska w Lagbomer, A ten mały z tą miną zuchwalą, Czuł się dzisiaj zupełnie jak Szomer. Władysław Szlengel Kartka z dziennika „akcji” Dziś widziałem Janusza Korczaka Jak szedł z dziećmi w ostatnim pochodzie, A dzieci były czyściutko ubrane, Jak na spacerze w ogrodzie. Pomyślałem w tej chwili zwyczajnej, Dla Europy nic przecież niewartej, że on dla nas w historie w tej chwili Najpiękniejszą wpisuje kartę. Nosiły czyste fartuszki świąteczne, Które dzisiaj już można dobrudzić, Piątkami Dom Sierot szedł miastem, Knieja tropionych ludzi.(…) Że w tej wojnie żydowskiej, haniebnej, W bezmiarze hańby, w tumulcie bez rady, W tej walce o życie za wszystko, W tym odmęcie przekupstwa i zdrady, A tu dzieci piątkami – spokojnie, Nikt nikogo nie ciągnął z szeregu, To sieroty – nikt stawek nie wtykał W dłonie granatowych kolegów. Na tym froncie, gdzie śmierć nie osławia, W tym koszmarnym tańcu wśród nocy, Był jedynym dumnym żołnierzem – Janusz Korczak opiekun sieroty. Interwencji na placu nie było, Nikt Szterlingowi w ucho nie dyszał, Nikt zegarków w rodzinie nie zbierał Dla spijaczonego Łotysza. Czy słyszycie sąsiedzi zza murka, Co na śmierć nasza patrzycie przez kratę? Janusz Korczak umarł, abyśmy Mieli także swe Westerplatte. Janusz Korczak szedł prosto na przedzie Z gołą głową – z oczami bez lęku, Za kieszeń trzymało go dziecko, Dwoje małych sam trzymał na ręku. Stefania Ney (Grodzieńska) O Januszu Korczaku Ktoś doleciał – papier miał w dłoni, Cos tłumaczył i wrzeszczał nerwowo, – Pan może wrócić... jest kartka od Brandta, Korczak niemo potrząsnął głową. Podczas ogólnej rzezi, gdy Niemcy mordowali dzieci z sierocińca Janusza Korczaka, jemu samemu ofiarowano możność uratowania się. Korczak odmówił i poszedł na śmierć z dwojgiem najmłodszych dzieci na ręku. Gdyby wziąć wszystkie uśmiechy dziecięce, uśmiechy kwiatowe i uśmiechy ptaków, uśmiech poety i uśmiech lekarza – powstałby wiersz o Januszu Korczaku. Nawet wcale im nie tłumaczył, Tym, co przyszli z laską niemiecką, Jakże włożyć w te głowy bezduszne, Co znaczy samo zostawić dziecko... Tyle lat... w tej wędrówce upartej, By w dłoń dziecka kule dać słońca, Jakże teraz zostawić strwożone, Pójdzie z nimi... dalej... do końca... Wiersz o człowieku, co w czasach ciemności, na obłąkanym z nienawiści święcie, miał jasne serce i miał jasne myśli, wiersz o człowieku, co kochał dzieci. 11 Gdyby ocalał? Ł. Dzień dobry Panie Januszu! Dlaczego podjął Pan trud pomagania dzieciom w getcie? J. Witam serdecznie. Ł. Czy mógłbym zadać Panu kilka pytań? - Jestem pedagogiem i lekarzem. Szanuję i kocham dzieci.. Każdy człowiek, również ten mały, ma swoje prawa. W tym miejscu im je odebrano, a ja chciałem, by nie były świadome tego, co je spotka. By te ostatnie dni nie były takie złe. J. Bardzo proszę… niech Pan pyta. Ł. Tak, więc… dlaczego dzieci i ich prawa były dla Pana tak ważne? J. Dlatego, że dzieci to też ludzie, tylko mali. Same nie mogą walczyć o swoje prawa, więc dorośli powinni im w tym pomóc i ich bronić. - Czy niektóre dzieci domyślały się, co spotkało ich rodziny i jaki czeka je los? Ł. Jaki był Pana stosunek do dzieci z domu sierot? - Tak, oczywiście. Zadawały wiele pytań, zwłaszcza te, które zostały już całkiem same. Jednak, jak już mówiłem, starałem się skierować ich myśli w innym kierunku. J. Traktowałem je jak własne dzieci. Kochałem je całym sercem i nawet gdy jedno cierpiało, to nie dawało mi to spokoju. Śmierć każdego dziecka przeżywałem bardzo boleśnie. - W jaki sposób Pan to robił? Ł. Czy choć przez chwilę myślał Pan o tym, żeby zostawić te dzieci, którymi się Pan opiekował na pastwę losu ? - Wymyślałem różne gry, zabawy, bajki i wierszyki. Rozmawialiśmy o świecie, co mają szanse jeszcze zobaczyć i przeżyć. O tym, jaki świat jest wspaniały. J. Nie, nigdy. Każde życie jest ważne i moim zdaniem jako lekarza było ratowanie życia każdego człowieka za wszelką cenę. - Dlaczego nie skorzystał Pan, Panie Januszu z możliwości opuszczenia getta? Ł. A skąd czerpał Pan inspiracje do napisania swoich utworów? - Nie Mogłem ich zostawić. Przerażonych, głodnych i samotnych. Nie poradziłyby sobie same, zwłaszcza te najmłodsze. J. Moją inspiracją głównie był dzieci, ich życie, znoje i problemy, które dzięki swojej twórczości i postępowaniu chciałem zmienić na lepsze. - Co Pan odpowiadał, kiedy były już w pociągu i dopytywały się, gdzie je zabierają? - Odpowiadałem im, że jadą na wycieczkę, że początek im się nie spodoba, ale na koniec podróży znajdą się w cudownym miejscu i znów zobaczą rodzinę. Tych, których kochają, ponieważ ich też zabrano w tę niezapomnianą podróż, a teraz czekają, aby do nich dołączyli. Ł. Mam ostatnie pytanie. Czy wierzy Pan, że każdy człowiek jest w głębi duszy dobrym ? J. Tak oczywiście. Przekonałem się o tym wiele razy. Mimo wszystko wierzę w ludzi. Ci, co zgotowali nam ten okrutny los, nie byli ludźmi. Ł. Jest Pan naprawdę niezwykłym człowiekiem. Dziękuję bardzo za poświęcony mi czas. Magdalena Gładczuk II b Łukasz Olichwier kl. II b 12 - Przedstawiam państwu mojego dzisiejszego gościa. Sz. P. Janusza Korczaka. Podziwiam Pana, skąd w Panu tyle odwagi i taka miłość do dzieci? -Sądzę, że odwaga wzięła się z miłości do dzieci. Wiedziałem, że gdy się dowiedzą, co je czaka, będą się bały. A tak, w niewiedzy odeszły do lepszego świata. -Być może, bez urazy, ale nie zrobił pan tego dla sławy? - Co mi po takiej sławie? Kosztem dzieci? Nie, na pewno nie. - Kiedy Pan tak z nimi szedł, co Pan czuł? - Myślałem tylko o dzieciach, mogły jeszcze tak dużo zobaczyć. Wiedziałem taż, że gdybym je zostawił, nie wybaczyłabym sobie, dlatego podjąłem taką decyzję. Czułem smutek. Głównie smutek. - Ani trochę się Pan nie bał? - A czy Pan by się nie bał? - No cóż, w takim razie dziękuję za rozmowę. Weronika Czerwińska 13 Młody czytelniku, zamiast klepać sms-y, chwyć za pióro i poczuj adrenalinę młodego twórcy. PSI BEZDOMNI „Nie ma na świecie przyjaźni, która trwa wiecznie. Jedynym wyjątkiem jest ta, którą obdarza nas pies” - jak powiedział Konrad Loreuz. Potwierdzenia dla jego słów nie muszę szukać daleko. Wychodzę z domu. Widzę na parkingu psa. Siedzi w tym samym miejscu już trzeci tydzień. Widać, że na kogoś czeka. Czasem znika na kilka godzin, ale zawsze tutaj wraca. Oczy ma smutne. Tęskni. Idę kilkadziesiąt metrów. Mijam drugiego porzuconego psa. Jest stary i chory. Zdaje się, że nie widzi, bo wbiega czasem na jezdnię, prosto pod koła, tak, że kierowcy muszą zwalniać i trąbić, żeby zszedł. On chyba też ma nadzieję, że jego „przyjaciel” człowiek, wróci. BABCIA DUCHEM Tego dnia nocowałam u siostry. Nie miałyśmy co robić, więc opowiadałyśmy sobie straszne historie. W pewnym momencie siostra powiedziała mi o pewnej przepowiedni. Postanowiłam sprawdzić, czy jest prawdziwa. Przepowiednia brzmiała mniej więcej tak: ,,Jeśli po zmroku staniesz w miejscu, gdzie lustro jest naprzeciwko drzwi, otworzysz je, staniesz twarzą do lustra, zamkniesz oczy i powiesz trzy razy ,,Krwawa Mery’’ otworzysz oczy to w drzwiach za sobą ujrzysz ducha’’. Znalazłam takie miejsce w kuchni. Otworzyłam drzwi do pokoju, stanęłam przed lustrem, zamknęłam oczy i powiedziałam trzy razy ,,Krwawa Mery’’. Otworzyłam oczy, a moim oczom ukazała się moja babcia stojąca w drzwiach za mną Justyna Zapolska kl. IIb DZIEŃ JAK CO DZIEŃ Gdy wstałem dziś rano, myślałem, że to będzie dzień jak co dzień – nauka w szkole, powrót, obiad, pomoc rodzicom, odrabianie lekcji i kolacja, po prostu monotonia. Lecz się myliłem. Znajdowałem się w szkole, właśnie miała skończyć się trzecia lekcja, gdy nagle brygada antyterrorystyczna wparowała przez okno. Wszyscy byliśmy zszokowani i nie wiedzieliśmy o co chodzi. Rzucili się na naszego nauczyciele od historii, skuli go w kajdanki, wyprowadzili ze szkoły i zaprowadzili do swojego helikoptera na dachu. Wszyscy zastanawialiśmy się, co się stało. Okazało się, że nasz nauczyciel przechowywał niewypały wojenne w piwnicy szkolnej. Wszczęto alarm i zarządzono ewakuację całej szkoły. Mieliśmy wolne od zajęć do końca dnia. To miał być zwykły, nudny dzień, lecz zapamiętamy go na długo. To tylko dwa przykłady, ale takie widoki to codzienność, szczególnie w czasie wakacji. Zapominamy, że jesteśmy odpowiedzialni za to, co oswoiliśmy. Ludzie, kupując psa, nie myślą o tym, że to żywa istota, której posiadanie wiąże się z mnóstwem obowiązków. Potem, kiedy zajmowanie się zwierzakiem im się znudzi, czy pies się zestarzeje i zniedołężnieje, wyrzucają go jak starą zabawkę. Pokazuje to, jak nieodpowiedzialni i podli jesteśmy i o ile lepsze są od nas psy, które są człowiekowi wierne nawet wtedy, gdy ten zawiódł. Magdalena Gładczuk II b Łukasz Olichwier 14 Mijały miesiące, kotka rosła, lecz w moich oczach zawsze była wesoła i mała. Pewnego ranka mama obudziła mnie mówiąc, że kotka urodziła młode. Szybko pobiegłam sprawdzić czy tak jest naprawdę. I rzeczywiście! Na starej kanapie w piwnicy leżała moja kicia i czworo małych kocięcych kuleczek. Zdałam sobie sprawę, że nie jest już malutka, tak jak wtedy, gdy do nas trafiła, teraz była odpowiedzialną za swoje dzieci mamą. WIELKA DRAKA O ZIEMNIAKA Nadszedł czas wykopek. Wstałem specjalnie wcześniej, aby przygotować wszystko co niezbędne do zbierania ziemniaków. Wziąłem z piwnicy koszyki i worki. Kiedy tata zabrał się do rozkopywania pierwszego rzędu, ruszyłem tuż za nim z koszykiem. Dzień wcześniej założyłem się z bratem, że nazbieram więcej worków z ziemniakami, dlatego dużo ćwiczyłem. Dla próby zbierałem kamienie na czas. A więc poprosiliśmy z bratem dziadka, aby nam sędziował. Dziadek zgodził się i nastawił swój zegarek na stoper. Gdy usłyszeliśmy sygnał START, z kopyta ruszyliśmy i zaczęliśmy zbierać. Koszyk za koszykiem, worek za workiem, aż doszliśmy do końca. Dziadek policzył ilość worków moich i brata. Wyszło na to, że ja zebrałem siedem worków, a mój brat sześć i pół. Za wygranie zakładu brat postawił mi colę. Trening czyni mistrzem. Satysfakcja-coś bezcennego. Przez osiem tygodni, dzień w dzień byłam przy moich czterech małych kotkach i ich mamie, bawiłam je, karmiłam, i obserwowałam jak rosły. Z każdym dniem coraz bardziej się do nich przywiązywałam. W końcu nadszedł czas rozstania. Trzeba było je oddać. Postarałam się by trafiły w dobre ręce. Myślę, że są szczęśliwe. Gdy schodzę do piwnicy, bardzo brakuje mi wybiegających na powitanie czterech kolorowych kulek czekających na miskę ciepłego mleka. Teraz, gdy siedzę z mruczącą kotką na kolanach, zdałam sobie sprawę, że te zwierzątka, to moje pięć znaczeń szczęścia. Maciej Bernatowicz Kinga Ostrowska kl. IIb PIĘĆ ZNACZEŃ SZCZĘŚCIA Był zimowy wieczór. Oglądałam z rodzicami telewizję. W pewnym momencie usłyszeliśmy miałczenie kota. Zaciekawieni pobiegliśmy do drzwi. Na podwórku stała mała wystraszona zmarznięta kotka. Gdy spytałam rodziców, czy możemy ją zatrzymać, zgodzili się bez zastanowienia. 15 ROZWINĄĆ SKRZYDŁA Witamy młodych twórców. Jeżeli coś ci w duszy gra, nie chowaj tego do szuflady, zaprezentuj się w naszym piśmie. Szymborska też była w Twoim wieku. Kudłata niespodzianka Gdy się pojawił, cały dom na nogi postawił. Bo on jest taki malutki, tak bardzo słodziutki! Czarne loki ma, rozrabia co dnia kota stresuje, po miskach buszuje. Na imię ma Bazyl, żaden stres, bo to nasz kochany pies! Nadzieja Miłość jest nadzieją, która jest zobowiązaniem. Myślimy, że wszystko nagle się zmieniło, Lecz tylko nasz cel jest inny. Nie wiemy jak i kiedy to się stało, ale wiemy i czujemy, że to miłość Dorota Żywna Wiersz o tobie samym Czas Zasłonięte okna Puste korytarze Tam, gdzie byli ludzie Teraz są garaże Jeszcze nie tak dawno Bawiły się dzieci Tam, gdzie teraz parking i kosze na śmieci. g gra Choćbyś znał powiedzenie: ”Nie ocenia się książki po okładce”, I choćbyś nigdy nie poślizgnął się na posadce, Weronika Czerwińska Wero nika CC Co wam w duszy gra? Choćbyś przeszedł przez całą kładkę życia Choćbyś nie miał tajemnic do ukrycia, Choćbyś nie miał zmartwień zbyt wielu, Choćbyś miał góry torebek kisielu*, Choćbyś miał tysiąc dzieł sztuki, Nie będziesz znał siebie – w odwadze będziesz miał luki, W pewności siebie będą żywić się żuki Więc mój kolego, przyjmij tę naukę: Najpierw siebie, potem rzeczy rób na piękną sztukę. *-nie mogłam znaleźć rymu do „wielu” :D Martyna Roszko Dorota Martyna Żywna 16 Andrzeju, Andrzeju, dziewcząt dobrodzieju, wolę swoją okaż, najmilszego pokaż Andrzejki to wieczór wróżb, który przypada na noc z 29 na 30 listopada. Dzień ten jest zaraz początkiem starego i końcem nowego roku liturgicznego. Andrzejki, potocznie nazywane też ostatkami, stanowią ostatnią okazję do hucznych zabaw. Po ostatniej szalonej nocy bowiem nadchodzi adwent, w którym kościół zakazuje urządzania hucznych zabaw. Na greckie korzenie andrzejek może wskazywać etymologia imienia patrona wróżb, bowiem po grecku Andrzej to Andress (andros – mężczyzna, aner – mąż). Druga teoria rodowodu andrzejkowych wróżb przypisuje go celtyckim i starogermańskim wierzeniom. Dominującą rolę w tamtejszej kulturze odgrywał Frey – bóg płodności i urodzaju, światła i deszczu, władający też wiatrami i oceanami. Kim był św. Andrzej? Historia polskich andrzejek Noc z 29 na 30 listopada to wigilia dnia św. Andrzeja, od którego zresztą wzięła się nazwa tego wieczoru. Według dawnych wierzeń nocy tej zawsze towarzyszyła tajemnicza aura, a wróżby, szczególnie te dotyczące miłości miały moc. Jak głosi Ewangelia, św. Andrzej był pierwszym z 12 powołanych apostołów. Jako pierwszy też głosił Ewangelię w Bizancjum, dlatego historia przypisała mu też miano pierwszego biskupa konstantynopolitańskiego. Za swoje nauki został skazany na śmierć męczeńską. Jest patronem narodów słowiańskich. Oficjalnie po raz pierwszy użyto sformułowania „andrzejki” za sprawą Marcina Bielskiego, renesansowego poety, pisarza i tłumacza, który w 1557 r. w swojej sztuce teatralnej „Komedyjka Justyna i Konstancyjej” umieścił wzmianki o andrzejkowych wróżbach. W całej Europie wierzono we wróżby andrzejkowe Nie znaczy to jednak, że do 1557 r. zwyczaj ten był nieznany lub słabo rozpowszechniony. Na terenie całej Europy, nie tylko Polski, na długo przed epoką renesansu zwyczaj wróżenia był niezwykle popularny, jednak w przeważającej części dotyczył tylko niezamężnych dziewcząt. Z czasem andrzejki przybrały formę zbiorową, organizowaną przez młode rówieśnice. Współcześnie wieczór andrzejkowy to niezobowiązujące zabawy i wróżby gromadzące rzesze zarówno dziewcząt, jak i chłopców. Skąd wywodzą się andrzejki? Historycy po dziś dzień nie ustalili dokładnie rodowodu andrzejek. Przypuszcza się, że andrzejkowe wróżby narodziły się w starożytnej Grecji. 17 przodków czczono i zapraszano do domów, złe duchy zaś odstraszano. S ką d się wzięło Halloween ? Sądzi się, iż właśnie z potrzeby odstraszania złych duchów wywodzi się zwyczaj przebierania się w ów dzień w dziwaczne stroje i zakładania masek. Ważnym elementem obchodów Samhain było również palenie ognisk. Irlandzcy imigranci sprowadzili tradycję do Ameryki Północnej w XIX wieku. W drugiej połowie XX wieku święto trafiło do zachodniej Europy. Halloween w Polsce pojawiło się pod koniec lat 90. Halloween to zwyczaj związany z maskaradą i odnoszący się do święta zmarłych, obchodzony w wielu krajach nocą 31 października, czyli przed dniem Wszystkich Świętych. Halloween wywodzi się z celtyckiego obrządku Samhain. Ponad 2 tys. lat temu w ten dzień żegnano lato, witano zimę oraz obchodzono święto zmarłych. Co symbolizuje dynia? Bardzo popularnym symbolem Halloween jest wydrążona dynia z palącymi się w środku świecami. Nazywa się ją "Jack-olantern". Jak tłumaczy legenda irlandzka, niejaki Jack - pijak i włóczęga namówił diabła, żeby wszedł na drzewo, następnie wyciął w korze pnia krzyż, co odcięło szatanowi powrót na ziemię. Kiedy Jack umarł, nie mógł pójść do nieba wskutek swoich grzechów, ale nie chciano go także przyjąć do piekła, gdyż przechytrzył diabła. Diabeł podarował mu za to znicz umieszczony w wydrążonej rzepie, aby mógł oświetlać sobie drogę w wiecznej wędrówce w ciemnościach. We współczesnej Ameryce rzepę zastąpiła większa od niej dynia. Obecnie w wyeksponowanych miejscach domów umieszcza się wydrążone i podświetlone od wewnątrz dynie z wyciętymi kształtami różnych postaci oraz w zależności od wyobraźni domowników, imitacje ludzkich czaszek, szkieletów, manekinów znanych postaci z horrorów, itp. HUUU Celtowie wierzyli, iż w dzień Samhain zacierała się granica między zaświatami a światem ludzi żyjących, zaś duchom, zarówno złym jak i dobrym, łatwiej było się przedostać do świata żywych. Duchy 18 JAKI BĘDZIE NOWY PRZEWODNICZĄCY? BARTOSZ ŁANIEWSKI Nazywam się Bartosz, mam 14 lat i jestem przewodniczącym samorządu szkolnego. Jestem mądrym człowiekiem. Mam nieskazitelnie gładką skórę i jestem super umięśniony. Moje zainteresowania to: sport, taniec, muzyka, narciarstwo wodne, sporty ekstremalne, parkour, surfing , literatura, sztuka i malarstwo. Jestem miły i pomocny. Zawsze daje spisywać pracę domową. Moim najlepszym i jedynym przyjacielem jest Grucha. Jest on dla mnie wzorem do naśladowania (he, he). Nie lubię chodzić do szkoły i się uczyć. Moim ulubionym przedmiotem w szkole jest matematyka i chemia, ale lubię też fizykę. Więcej nic nie napiszę, bo nie wiem co napisać. Dziękuję. Z uszanowaniem Bartosz Łaniewski Będziemy tropić działania nowego przewodniczącego i sprawdzimy, jak wciela w życie swój program wyborczy. Większości uczniów posmakowała jego kiełbasa wyborcza. Trzymamy kciuki i życzymy wielu pomysłów z całą pewnością energicznemu i niebanalnemu koledze. 19 Co wiemy o naszych kolegach? Niewiele, a sami siebie też dostatecznie nie znamy. Warto mieć odwagę, przyjrzeć się sobie i o tym napisać. Łukasz-mistrz nastwiony do życia. Znakomicie czuję się w towarzystwie innych ludzi. A moją największą zaletą jest to, że nigdy się nie poddaję i dążę do wyznaczonego celu. Mistrz ciętej riposty i dowcipu. Pracowity oraz pomysłowy uczeń gimnazjum. Bezgranicznie oddany przyjaciel. Z nim nigdy się nie nudzisz. Wyjątkowy pod każdym względem. Człowiek, który wie, jak zachować się w każdej sytuacji. Jedyny i niepowtarzalny. To właśnie ja. Uważam, że jestem dobrym i w pełni szczęśliwym człowiekiem, choć nie zawsze los mi sprzyjał. Nazywam się Łukasz Olichwier, mam 14 lat. Jestem Polakiem, co napawa mnie dumą. Mieszkam na wsi w miejscowości Krasnoborki z mamą, tatą,dwojgiem braci, wujkiem oraz dziadkiem. Mam też dwie siostry, które obecnie mieszkają w Gdańsku i Augustowie. Uczę się w gimnazjum w Sztabinie. Mam wielu znajomych, moimi najlepszymi przyjaciółmi są Maciek i Piotrek. Jestem niezbyt wysokim, szczupłym i wysportowanym chłopakiem. Mam brązowe, krótkie włosy, niebieskie oczy, noszę okulary. Myślę, że jestem przystojny. Bardzo lubię sport. Lubię też słuchać muzyki, najbardziej hip-hopu. Moim hobby jest uprawianie pourkoru oraz gra na gitarze. Bradzo kocham zwierzęta, zwłaszcza psy i krowy, gdyż są inteligientne i pożyteczne. Uważam niecierpliwość za moją największą wadę. Jestem wesoły, energiczny, sprawiedliwy, pomysłowy, pracowity, optymistycznie Taka jestem Nazywam się Dorota Żywana i mam 14 lat. Mieszkam w miejscowości Wolne wraz ze swoją rodziną: dziadkami, rodzicami i dwiema siostrami. Aktualnie jedna z nich studiuje w Portugalii. Uczęszczam do drugiej klasy Gimnazjum w Sztabinie. Uczę się bardzo dobrze, co widać po osiąganych przeze mnie wynikach. Biorę czynny udział w zawodach sportowych. Chętnie uczestniczę w zajęciach dodatkowych z matematyki, biologii. Lubię SKS. Po powrocie ze szkoły jem obiad,a później idę odwiedzić moje kotki. W wolnym czasie często gram w siatkówkę, piłkę nożną lub badmintona. Każdego dnia słucham muzyki. Mają pasją jest śpiewanie, jednak ujawniam swój talent jedynie w zaciszu domowym. 20 MISTRZ, TO JEST TO! Interesuje się sportem. Jeżdżę na obozy sportowe w tym roku byłem w Olecku. Bardzo lubię biegać, trenować . Cieszę się, bo na każdym obozie poznaję nowych kolegów, koleżanki . moją ciocię, wujka, siostry cioteczne. Słyszałem ich doping za każdym kółkiem, jak mijałem ich na trybunie, to słyszałem ich krzyki. Bardzo mi pomogły. Z dziesięciu startujących przybiegłem na metę pierwszy. Wtedy klaskali mi, krzyczeli moje imię. Tak bardzo cieszyłem się, moja mama oczywiście ze wzruszenia się popłakała. Wszyscy patrzyli z zazdrością na mnie, bo miałem taki doping. Wygrałem, byłem pierwszy no i dekoracja. Dostałem złoty medal, to moment najwspanialszy w moim sportowym życiu. Na wyjeździe jest dużo treningów, byłem zaskoczony, ponieważ myślałem, że jest to taki wyjazd na wakacje, ale tam było inaczej. Rano o 7.00 pobudka (w wakacje wstać o 6.30!). Bieg - 30 minutowy rozruch. W ciągu dnia są trzy treningi i tak codziennie. Trenowałem, bo pod koniec wakacji były zawody w lekkoatletyce w Białymstoku Mistrzostwa Województwa Podlaskiego Młodzików. Startowałem jako zawodnik klubu Podlasie, dla mnie to był najważniejszy start. Pierwsze trzy miejsca dają awans na udział w Mistrzostwach Międzywojewódzkich w Zamościu. Cudownie być najlepszym, będę ćwiczył, biegał, bo fajnie jest być mistrzem. Przede mną zawody o Mistrzostwo Międzywojewódzkie w Zamościu. Jeżeli mi dobrze pójdzie, może przejdę na Mistrzostwa Polski Młodzików. To moje marzenie, może dzięki treningom się spełnią. Moja dyscyplina to bieg na 1000m. Na zawody zabrali mnie moi rodzice, kibicowali mi, z tego powodu tez denerwowałem się, bo bardzo chciałem dobrze wypaść. Muszę powiedzieć, że inni moi koledzy przyjeżdżali z trenerami ze szkoły, przyjeżdżało ich około 10 osób, było im wesoło w grupie, kibicowali sobie. Ja byłem z moją rodziną i tu niespodzianka, bo moja mama zaprosiła Filip Czerwiński kl. IIb Gratuluję 21 JESTEM DUŻY 1. WITAJCIE W GIMNAZJUM Co myślą o naszym gimnazjum uczniowie, którzy uczyli się w szkołach podstawowych w Sztabinie, Jaziewie, Jaminach. 2. 1.Czy podoba ci się w nowej szkole/klasie? 3. a) tak b)nie c) szkoła jak każda inna 2.Co sądzisz o nauczycielach? 4. a) są wymagający b) są mili c) wolałem/am nauczycieli z poprzedniej szkoły 5. 3. Czy podoba ci się ktoś z nowej szkoły? a) tak b) nie c) szkoła jest po to by się uczyć a nie romansować 6. 4. Czy lubisz kolegów z twojej nowej klasy? 7. a)tak b) nie c) mam kilku przyjaciół ze swojej dawnej szkoły 5.Czy masz lepsze oceny niż w twojej dawnej szkole? 8. a) tak b) nie c) i tak się nie uczę 6. Dlaczego chodzisz do szkoły? a) aby spotkać się z przyjaciółmi b) chodzę, bo muszę c) aby się uczyć 9. 7. Z jakim przedmiotem masz problemy? 10. a) chemia b) fizyka c) j. rosyjski Sztabin a) 19 b) 1 c)4 Jaminy a)3 b)0 c)1 Jaziewo a)8 b)0 c)0 a)14 b)6 c)4 a)1 b)2 c)1 a)5 b)3 c)0 a)9 b)12 c)3 d)0 a) 20 b)3 c) 0 a) 15 b)9 c)0 a)9 b)4 c)10 a)3 b)3 c)11 d)pol, his a)2 b)2 c)10 d)9 e)0 a)22 b)0 c)1 a)0 b)2 c)0 d)2 a)3 b)0 c)1 a)1 b)3 c)0 a)0 b)3 c)1 a)0 b)1 c)1 d)geografia a)1 b)0 c)2 d)1 e)0 a)4 b)0 c)0 a)6 b)0 c)1 d)1 a)7 b)1 c)0 a)5 b)3 c)0 a)2 b)4 c)2 a)3 b)1 c)4 d)0 a)1 b)0 c)5 d)2 e)0 a)6 b)1 c)1 a)19 b)1 c)0 a)4 b)0 c)0 a)7 b)0 c)1 8. Jaka sala najbardziej podobała ci się w pierwszym dniu nauki? a) Sala 21 b) Sala 11 c) Sala gimnastyczna d) inna (jaka?)… 9. Jak się odnajdujesz w nowej szkole? a) dobrze b) źle c) tak sobie 10. Jak przyjęli cię koledzy z klasy? Gimbuda spoko a) dobrze b) źle c) tak sobie 22 5.Co byś zmienił/zmieniła w naszej szkole? Jak nasze gimnazjum jest postrzegane przez naszych nowych kolegówabsolwentów SP w Jaziewie i SP w Jaminach? (Przykładowe odpowiedzi) - zmniejszył ilość lekcji i liczbę kartkówek - toalety damskie na każdym piętrze 6.Co cię zaskoczyło lub zaniepokoiło? 1.Co podoba ci się w naszej szkole? - kartkówki - sklepik, - wielkość szkoły - to, że jest duża, - ilość uczniów w jednej klasie - mam więcej kolegów i koleżanek, - każda lekcja w innej sali 2.Jak byś opisał/opisała swoją wychowawczynię? - na niektórych przedmiotach nie można poprawiać kartkówek; - jest fajna, 7. Który nauczyciel zyskał twoją sympatię? - Miła, - trochę krzyczy, - Żaden, - wymagająca, - Pan Andraka, 3.Co czułeś/czułaś, gdy przyszedłeś/przyszłaś pierwszy raz do szkoły? - Pan Malesiński, - Pani Koszycka, 8.Który przedmiot jest dla ciebie najtrudniejszy? -stres - wow! Ale duża szkoła - rosyjski, - strach - chemia, - dziwne uczucie, bo szkoła jest o wiele większa - fizyka, 4.Co sądzisz o języku rosyjskim? - angielski, - Jest taki sobie - matematyka - trudny język 9. Czego brakuje Ci w naszej szkole? - nie lubię go - Niczego, -Nie jest trudny, lecz mi nie potrzebny - jest OK.; - jest fajny wolnych lekcji ( dziennikarz śledczy wytropił, że uczeń miał na myśli świetlicę) - za dużo informacji na jednej lekcji Nie taka gimbuda straszna, jak o niej opowiadali wam starsi koledzy. Pożyjecie i się przekonacie, a za rok tradycyjnie też nastraszycie kociaków. Owocnego zakuwania z rozsądkiem, bez przegrzania 23 Uroczystość otrzęsin – ciekawa impreza czy strata czasu? Uroczystość otrzęsin jest kultywowana w wielu szkołach. Często wiąże się ona z dyskotekami i zabawami szkolnymi. Jest to rytuał przejścia uczniów klas pierwszych, zwanych kotami w nowy etap kształcenia. Uważam, że otrzęsiny to ciekawa impreza Moje rozważania zacznę od powiedzenia mojego taty: „Młodość musi się wyszumieć”. Powinniśmy korzystać z młodości i bawić się na imprezach. Dzięki temu możemy zapomnieć o troskach życia. Kolejna sprawa to integracja uczniów z klas pierwszych. Poprzez wspólne zabawy poznają siebie. Zgranie klas pierwszych jest bardzo ważne, ponieważ jeżeli uczniowie się nie zjednoczą, to nie można myśleć o dobrej atmosferze w klasie. Za przykład może tu posłużyć moja klasa. Wszyscy poznaliśmy się na otrzęsinach i teraz tworzymy zwartą grupę. Jeżeli mówimy o integracji uczniów, nie możemy zapomnieć o nauczycielach. Wychowawcy też biorą udział w grach i zabawach. Dzięki temu mogą zmniejszyć dystans między nauczycielem a uczniem. Przełamują stereotyp pedagoga jako ponurego i nierozumiejącego uczniów człowieka. Nie można pominąć takiej sprawy jak opinie o kolegach. Uczeń przychodzący na otrzęsiny jest postrzegany jako towarzyski i pewny siebie człowiek. Natomiast osoba, która nie pojawi się, będzie miała opinię nieśmiałego i ponurego nudziarza. Przejdę do dyskotek. Wielu twierdzi, że muzyka łagodzi obyczaje. I tak właśnie jest. Dzięki odpowiedniej muzyce panuje dobry klimat. Można kogoś bliżej poznać, znaleźć sympatię. Podsumowując, uczniowie nie powinni bać się otrzęsin. To impreza, która przynosi wiele korzyści. Nowi uczniowie poznają tradycje naszej szkoły, które należy pielęgnować i wzbogacać o swoje pomysły. Karol Haraburda kl. IIa Się Się trzęsę! trzęssi ęę Otrzęsiny, ogólnie rzecz biorąc, są dla większości uczniów czasem dobrej zabawy i integracji z grupą. Radością z możliwości pomalowania mazakiem twarzy młodszych kolegów w odwecie za doświadczenie podobnej „frajdy” przed rokiem. Są ludzie, którzy dobrowolnie poddają się tymże rytuałom, lecz znaczna część jest malowana wbrew swej woli i dochodzi do szarpaniny, a co gorsza naruszenia godności osobistej zniewolonego. Niektóre konkurencje, w których uczestniczą „koty” mogą bawić, inne wręcz upokorzyć. Trudno zadecydować, czy taka impreza jest właściwą rozrywką czy też nie. Według mnie, to strata czasu. Nie tyle sama ceremonia, czy kultywowany zwyczaj, co późniejsza dyskoteka. Na szczęście jest ona nieobowiązkowa, osobiście nie należę do osób gustujących w tego typu rozrywkach i muzyce. Dobrze, że mam wybór i mogę wrócić po lekcjach do domu. Arek Talkowski kl. IIa 24 taki, że na dyskotece była trochę kiepska muzyka, ale poza tym było ok. MRUCZKI-ZWYCIĘZCY Z I A Cezary Łazarski Na otrzęsinach najbardziej podobało mi się picie z miski. Miau… 1.Jak się czujesz, jako zwycięzca? Jako zwycięzca czuję się bardzo dobrze. Ważne, że wygraliśmy i nie musimy przygotowywać ich za rok. To bardzo fajne doświadczenie. Podczas otrzęsin czułem strach, a szczególnie wtedy, kiedy losowano uczniów. Powtarzałem sobie w myślach, „Aby nie mnie. Żebym to nie był ja”. Na szczęście do żadnej konkurencji mnie nie wybrali. Brałem tylko udział w tych konkurencjach, do których sam się zgłosiłem. Najśmieszniejsze było karmienie jogurtem. Nasz zawodnik miał upaćkana całą twarz. Tak go urządziła nasza wychowawczyni. Fajnie to wyglądało. 2. W której konkurencji brałeś udział? Jak się czułeś? Rysowanie kota z zamkniętymi oczami. Było trudno, bo był remis a chciałam zdobyć jak najwięcej punktów. 3. Która konkurencja podobała Ci się najbardziej? Dlaczego? Najbardziej podobała mi się konkurencja picia mleka, ponieważ była bardzo śmieszna. xxx Podobają mi się nowe koleżanki Najbardziej podobało mi się karmienie ucznia przez nauczyciela, ponieważ śmiesznie to wyglądało. Picie mleka z miski, bo się Krzychu wykazał. Najbardziej podobała mi się konkurencja ze śpiewaniem piosenki o klasie. „W dniu otrzęsin czułam się super, miałam wymalowane fajne wąsy”. 4.Co byś zmienił? Czego nie powinno być podczas otrzęsin? „Na każdej imprezie powinno być tak jak w poniedziałek.” Więcej disco-polo i gangam style! xxx Nie podobała mi się konkurencja z tańcem. Była niepotrzebna. Dnia 8 października 2012 odbyły się otrzęsiny klas pierwszych gimnazjum. Nie brakowało na nich konkurencji sportowych i zręcznościowych. Po otrzęsinach odbyła się dyskoteka. Podobała mi się muzyka, natomiast klimat nie był za ciekawy. Przed tymi „ zabawami” byliśmy malowali przez starszych kolegów. Szkoda, że to wydarza się tylko raz. Ogólnie ten dzień był wyjątkowy. Najbardziej podobało mi się malowanie na kota. Był tylko jeden problem… Markery łatwo się nie odmywają, ale ogólnie super. Jestem zadowolony. Dałbym więcej ciekawych, konkurencji i bardziej 5. Super zabawa tylko szkoda, że tak szybko się skończyła. Sądzę, że warto takie rzeczy organizować. Twoje refleksje i przemyślenia po imprezie? Super zabawa tylko że tak szybko się skończyła . szkoda, Sądzę, że warto takie rzeczy organizować. Damian Bernatowicz Podczas wczorajszego dnia świetnie się bawiłam. Konkurencje otrzęsinowe były śmieszne i bardzo mi się podobały. Ola Stolarska Na samym początku otrzęsin, jeszcze przed konkurencjami, było oczywiście malowanie. Nie ma w tym nic strasznego, nawet jest to bardzo fajne. Miałem nadzieję, że nie będę musiał tańczyć w 5 konkurencji i na szczęście nie zostałem wylosowany. Jedyny minus jest 25 Kici kici… czyli Otrzęsiny 2012 Boże, oni mają pracować na moją emeryturę?! Za panią wychowawczynię, za pana dyrektora… Proszę Pani, ja już nie mogę… 26 Mniam, mniam… 27 Jestem z was dumna A ja się zakocham Się nudzę Nie rozumiem po rosyjsku Nie myśl, co będzie jutro Fajne chłopaki 28 Jak dobrze kotkiem być Kuba prosi o spojrzenie i uśmiech Stanę na głowie, by sprostać zadaniom przewodniczącego Wybaczam Ci Proszę o karę I tak dalej 29 Bardzo pozdrawiam wszystkich nauczycieli za otrzęsiny, bo było zabawnie i muza ok. Pozdrawiam szanowne jury za to, że zabrakowało nam 1 punktu do remisu. Uczennica - Serdecznie pozdrawiam klasę I a i wychowawczynię, wszystkich nauczycieli i kolegów a najbardziej Sebastiana Szyca, Pawła Kozakiewicza i Krzyśka Rutkowskiego. Życzę wszystkim nauczycielom, żeby nie krzyczeli na nas i nie stawiali złych ocen Pozdrawiam wszystkich z kl. IIa - DZIĘKI ZA OTRZĘSINY. Marta Szczytko pozdrawia nauczycieli, a szczególnie wychowawczynię P. A. Marciniak Pozdrawiam naszą wychowawczynię i wszystkich nauczycieli. Ola Stolarska POZDROWIENIA DLA ZUZY I WIOLI (IZY) KAMCIA Od Andrzeja Łozowskiego Serdeczne pozdrowienia dla Janusza od klasy Ib Pozdrowienia dla zakręconej Palyynki. Pozdrowienia były, ale się zgubiły Malyna z I b Serdeczne pozdrowienia dla Małej Czarnej. Pozdro dla Filipa Czerwińskiego, bo nie boi się niczego, lubi jeździć na zawody i zdobywać nagrody. Fan Pozdrawiam klasę IIa, która urządziła nam fajowe otrzęsiny. Całuski dla uczących się inaczej-kujonek przekuty. Przekuty kujonek Pozdrowienia dla Serdecznie pozdrawiamy naszą byłą niepozdrowionych wychowawczynię Panią Joannę (altruista) Wierzbicką. Co złego to nie my, proszę Pani! - Urwisy rozproszeni w kl. Ia i Ib gimnazjum Pozdrawiam wszystkich, z którymi się uczę. I pozdrawiam moją nauczycielkę, jest najlepsza. Pozdrowienia dla pani Marioli mojej ulubionej wychowawczyni. Uczennica Dziękuję Pani Joasi za współpracę i pozdrawiam D.Ł. 30