Pełna wersja raportu
Transkrypt
Pełna wersja raportu
Kolejny tydzień pod kreską? Ostatni tydzień minął pod znakiem umacniającego się amerykańskiego dolara. Rzut okiem na krajobraz makro Rozczarowały dane z rynku nieruchomości oraz liczba bezrobotnych w USA. Jeszcze w czwartek obserwowaliśmy euforię na giełdach po danych dotyczących PKB USA (wzrost w III kw. o 3,5 proc., powyżej prognoz). Jednak już podczas kolejne sesji amerykańscy inwestorzy zreflektowali się i S&P 500 zakończył tydzień spadkami najsilniejszymi od kwietnia tego roku. Bliższe spojrzenie na dane dotyczące wzrostu gospodarczego w USA pokazuje, że tak naprawdę obserwujemy wyłącznie efekt dźwigni, a raczej wyciągania za uszy popytu konsumenckiego: wsparcie dla sektora samochodowego, bony dla Amerykanów i kilka innych promocji taniego kupowania spowodowały chwilową poprawę nastrojów. Cóż jednak z tego, jeśli nadal liczba nowo rejestrujących się bezrobotnych przekracza każdego tygodnia 500 tys. osób. Przypomnę, że ten poziom traktowany jest jako granicę między recesją a rozwojem. Jakby tego było mało, to jeszcze minimalne pogorszenie kondycji sektora nieruchomości. W ubiegłym miesiącu spadła sprzedaż na rynku pierwotnym. W kontekście utrzymujących się na niskim poziomie cen, to zjawisko niepokojące. Amerykanie nadal nie są skłonni do ruszenia na zakupy nowych domostw. Zresztą trudno im się dziwić, gdy kredyty hipoteczne są nadal drogie, bowiem na wysokim poziomie niezmiennie utrzymuje się oprocentowanie 30 letnich obligacji skarbowych. FED w tym zakresie robił co mógł, jednak jak pokazują realia nadal niewiele. Co czeka nas w dłuższym okresie? Drogie, utrzymujące się powyżej 1 000 USD za uncję złoto sugeruje, że nie unikniemy wysokiej globalnej inflacji. To zapewne studzi zapędy kreujących politykę fiskalna i monetarną w dalszym aktywnym wspierania popytu. Pozostaje czekać, czy teraz rynek dźwignie się o własnych siłach. Droga ku temu jednak nadal jest daleka. Czego możemy natomiast spodziewać się w najbliższym tygodniu na głównych parach walutowych? Co mówią nam wykresy? EUR/USD Cały czas na tej parze mamy do czynienia z trendem wzrostowym, który trwa już od siedmiu miesięcy. Jednak od czerwca bieżącego roku jego wahania ograniczone zostały przez kanał cenowy o rozpiętości 0,05. Dla graczy krótkoterminowych w połowie tygodnia wygenerowany został sygnał sprzedaży, wynikający z przebicia od góry klina zwyżkującego, co powinno sprawić, że w przeciągu najbliższych tygodni powinniśmy być świadkami umacniania się waluty amerykańskiej. Zniżka może sięgnąć nawet poziomu 1,443, czyli spadek powinien zatrzymać się w okolicach szczytu z początku sierpnia bieżącego roku. EUR/PLN Podobnie jak w przypadku eurodolara, tak i tutaj mamy do czynienia z kanałem cenowym, ale o mniejszym nachyleniu. Kluczowym poziomem dla inwestorów w najbliższym okresie będzie wsparcie w okolicach 4,221. W przypadku, gdy proces umacniania polskiej waluty będzie na tyle silny, że zniesie to wsparcie, możemy tydzień zakończyć w okolicach 4,204. Z drugiej jednak strony wybronienie tego poziomu spowoduje, że potencjalnie tygodniowy wzrost powinien wynieść euro do poziomów 4,27-4,28, czyli szczytu z 27 października. Na obie powyżej opisane pary, kluczowy wpływ będzie miała informacja dotycząca stóp procentowych ustalanych przez Eurpejski Bank Centralny, która zostanie opublikowana na czwartkowej sesji, do tego momentu euro powinno tracić względem dolara i polskiego złotego. USD/JPY Początek tygodnia dla tej pary powinien przynieść kontynuację trendu bocznego z dwóch przyczyn. Po pierwsze na horyzoncie nie widać istotnych informacji makro mogących zmienić oblicze rynków azjatyckich, a po drugie, aby można było mówić o przełamaniu którejkolwiek z linii ograniczających boczne wahania musiałaby nastąpić zmiana na sesji poniedziałkowej bądź wtorkowej wynosząca minimum 2,5% co przy tak uśpionym rynku jest jednak mało prawdopodobne. Oprócz publikacji dotyczących stóp procentowych kluczowe dla rynku będą także informacje o stanie rynku pracy w USA. Inwestorzy będą uważnie obserwować, czy wyższe PKB to tylko efekt promocji, czy rzeczywiście coś drgnęło i w kieszeniach Amerykanów pojawia się wolna gotówka, którą mogą przeznaczyć na konsumpcję. Dawid Augustyn, analityk Invest24.pl