kardynał adam kozłowiecki i niedoszły kardynał ignacy

Transkrypt

kardynał adam kozłowiecki i niedoszły kardynał ignacy
złożony w kutej kasecie miedzianej, wykonanej w pracowni
autora w Jędrzejowie – został podarowany królowej belgijskiej
Elżbiecie.
Fakt ten odbił się szerokim echem wśród miłośników książki
i w sferach rządzących. Do Krakowa Przypkowski powracał
wielokrotnie, ponieważ związany był z Uniwersytetem poprzez
swoich przyjaciół z okresu studiów. Brał udział w pracach Komisji Historii Sztuki PAU, w organie której publikował swoje
osiągnięcia naukowe. Był zapraszany przez władze miasta na
różne uroczystości państwowe. Był też obiektem powszechnego
zainteresowania z uwagi na swój niekonwencjonalny sposób
bycia, wyrażający się niekiedy nieparlamentarnym słownictwem,
a że był bywalcem przedwojennych salonów polskich i zagranicznych, budziło to powszechne zdziwienie. Ten sarmacki styl
bycia Przypkowskiego przyczynił się do powstania specyficznej
atmosfery wokół jego osoby. Wydarzenia z jego udziałem nadały
jego osobie niekonwencjonalny wymiar, z czasem przerodziły się
w legendę, a on sam zasilił grono barwnych postaci Krakowa.
Barbara Szornel-Dąbrowska
Tekst powstał na podstawie materiałów archiwalnych znajdujących się w Muzeum
Przypkowskich w Jędrzejowie oraz Polskiego słownika biograficznego, 1986, t.
XXIX, hasło: Przypkowski Tadeusz Konrad, s. 232–236.
ODESZLI...
KARDYNAŁ ADAM KOZŁOWIECKI
I NIEDOSZŁY KARDYNAŁ IGNACY JEŻ
– ich związki z Krakowem oraz z Uniwersytetem Jagiellońskim
W
e wrześniu i październiku 2007 roku, w odstępie niespełna z różnych względów – szczególnie bliscy Janowi Pawłowi II (czemu
trzech tygodni, odeszli do wieczności dwaj najstarsi, zarówno zresztą niejednokrotnie dawał wyraz, jak chociażby w swej książce
wiekiem, jak i sakrą, biskupi polscy: 96-letni Adam Kozłowiecki Wstańcie, chodźmy!), również ze względu na ich związki z ukochai 93-letni Ignacy Jeż. Obaj urodzili się
nym tak przezeń Krakowem.
jeszcze przed wybuchem pierwszej wojny
światowej, obaj kształcili się w Krakowie
***
i święcenia kapłańskie przyjęli w roku 1937,
a więc dokładnie przed 70 laty. W czaAdam Kozłowiecki, urodzony 1 kwietsie okupacji hitlerowskiej obaj trafili do
nia 1911 roku w Hucie Komorowskiej koło
obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie
Kolbuszowej, wykształcony w prowadzoniejednokrotnie na co dzień się spotykali,
nym przez jezuitów Zakładzie Naukowoprzetrwawszy zaś cudem tamtą gehennę,
Wychowawczym w Chyrowie oraz w Gimu kresu swych dni obaj osiągnąć mieli
nazjum św. Marii Magdaleny w Poznaniu,
purpurę kardynalską, przy czym pierwszy
w Krakowie znalazł się w roku 1931, po
cieszył się nią przez dziewięć lat, natomiast
wstąpieniu do Towarzystwa Jezusowego
drugi o swym wyniesieniu dowiedział
i dwuletnim nowicjacie w Starej Wsi koło
się na dzień przed śmiercią. Rozmaitych
Brzozowa. W jezuickim kolegium przy ul.
zbieżności w biografiach tych dwóch hieKopernika 26 przez dwa lata (1931–1933)
rarchów, z których pierwszy biskupem był
odbywał studia filozoficzne, po czym stuprzez 52 lata, a drugi przez 47, znaleźć by
diował teologię już w Lublinie, gdzie też
można więcej. Pisząc o ich odejściu, trzeba
24 czerwca 1937 roku wyświęcony został
wspomnieć o jednej jeszcze okoliczności
na kapłana. Do Krakowa ponownie trafił
łączącej oba te niezwykłe życiorysy: życie
po wybuchu drugiej wojny światowej, 26
obu dobiegło kresu w dniach szczególnie
października 1939 roku, obejmując tu
ważnych rocznic w curriculum vitae Sługi Kardynał Adam Kozłowiecki
wówczas obowiązki ministra (tj. osoby
Bożego papieża Jana Pawła II. W wielu
odpowiedzialnej za sprawy gospodarcze)
nekrologach i wspomnieniach pośmiertnych zwrócono uwagę na to, wspomnianego kolegium przy ul. Kopernika. Funkcję tę sprawował
że zgon biskupa Ignacego Jeża nastąpił w dniu 29. rocznicy wyboru jednak zaledwie kilkanaście dni, ponieważ już 10 listopada tego roku
kardynała Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową; nikt natomiast bodaj został aresztowany przez hitlerowców. W krakowskim więzieniu
nie wyartykułował faktu, że śmierć kardynała Adama Kozłowie- przy ul. Montelupich przebywał do 3 lutego 1940 roku, po czym
ckiego zbiegła się w czasie dokładnie z 49. rocznicą sakry biskupiej – przez Nowy Wiśnicz – trafił do obozu koncentracyjnego najpierw
późniejszego Papieża Polaka. Obaj hierarchowie byli też – chociaż w Oświęcimiu, a następnie w Dachau. Tam przyszło mu pozostać
68
ALMA MATER
przez blisko cztery i pół roku. Jak napisał o nim jeden ze współwięźniów, późniejszy biskup Franciszek Korszyński – w najcięższych
chwilach zachowywał pogodę ducha, bo w wierze i modlitwie czerpał
męstwo nadprzyrodzone.
Po wyzwoleniu Dachau przyszły kardynał
nie powrócił już do Polski, zdecydował się
wyjechać na misje do Afryki. Trafił wówczas
do Północnej Rodezji, dzisiejszej Zambii, już
w roku 1950 obejmując tam obowiązki administratora apostolskiego wikariatu apostolskiego Lusaki, a pięć lat później zostając biskupem (1955 r.). W latach 1959–1969 Adam
Kozłowiecki był pierwszym metropolitą nowo
utworzonej archidiecezji Lusaki, z której to
godności jednak zrezygnował, chcąc umożliwić obsadzenie miejscowych stolic biskupich
rodowitymi Zambijczykami (sam skądinąd
przyjął obywatelstwo zambijskie). Od tamtego
momentu aż po kres swych dni, również po
nominacji kardynalskiej, pracował jako szeregowy misjonarz, przeprowadziwszy się ze
stolicy Zambii na prowincję. Do powojennej
Polski po raz pierwszy zawitał dopiero w roku
1970, kiedy to na zaproszenie kardynała
Karola Wojtyły wziął udział w procesji św. Biskup Ignacy Jeż
Stanisława w Krakowie. Także w późniejszych latach kilkakrotnie
przybywał w odwiedziny do ojczyzny – po raz ostatni w roku 1998,
już jako kardynał (purpurę kardynalską otrzymał 21 lutego 1998
r.), kiedy to również uczestniczył w dorocznej procesji z Wawelu
na Skałkę. Zmarł w piątek 28 września 2007 roku o godzinie 8.30
w szpitalu w Lusace i tam, w stolicy Zambii, po uroczystościach
pogrzebowych na Pope’s Square (z udziałem przeszło dwustu biskupów), pochowany został 5 października przy nowo wzniesionej
archikatedrze Dzieciątka Jezus.
UJ niedoszły purpurat, którego papież Benedykt XVI zamierzał
włączyć do Kolegium Kardynalskiego na konsystorzu 27 listopada
2007 roku, pisał między innymi: Studia na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie rozpocząłem w roku 1932. Jako młodzi studenci
ciekawi byliśmy wszystkiego, co dotyczyło naszej Uczelni, a szczególnie naszego Wydziału
Teologicznego. Inauguracja nowego roku
akademickiego, Msza św. w kościele św. Anny,
procesja z udziałem Jego Magnificencji i dziekanów poszczególnych wydziałów z ozdobnymi
łańcuchami na piersiach, wszystko to robiło na
młodych studentach ogromne wrażenie i stanowiło niebylejakie przeżycie emocjonalne. Na
pierwszym roku teologii zasłuchani byliśmy bez
reszty w wykłady w dziedzinie historii Kościoła
Powszechnego Ks. Biskupa Michała Godlewskiego. Chodziliśmy na nie chętnie, gdyż swoją
formą, czasem prawie że gawędziarską, bardzo
nam odpowiadały, bo trzeba pamiętać, że po
pierwszym spotkaniu z tak słynną Uczelnią
byliśmy nieco zastraszeni jej powagą, sławą
i wysokim autorytetem naukowym, o którym
jeszcze w gimnazjum krążyły wprost legendy.
Po wykładach Ks. Prof. Konstantego Michalskiego z filozofii, czasem wygłaszanych jeszcze
po łacinie, albo i Ks. Prof. Władysława Grzelaka z apologetyki
(teologii fundamentalnej), wykłady Ks. Biskupa Godlewskiego były
odprężeniem i dawały nadzieję, że chyba w całości studia te będą dla
nas do przebrnięcia. I rzeczywiście, pierwszy rok – z poniektórymi
potknięciami – zakończyliśmy pomyślnie.
Na drugim roku studium teologii zjawił się inny tytuł wykładów
z historii: Historia Kościoła w Polsce. Inny też stanął przed nami
profesor, Ks. Prof. Tadeusz Glemma, pod pewnym względem jakby
przeciwieństwo wykładowcy z pierwszego roku. Ścisły, dokładny,
jakby ważący każde słowo, robił
***
na nas wrażenie kogoś suchego,
co znikało zupełnie po bliższym
O związkach z Krakowem, a w
z nim kontakcie. A taka możliszczególności z Uniwersytetem Jawość zjawiła się bardzo szybko,
giellońskim, na którego Wydziale
bo myśląc o czekającej nas pracy
Teologicznym studiował w latach
magisterskiej, która miała być
1932–1937, biskupa Ignacego Jeża
formalnym zakończeniem toku
była już niegdyś mowa na łamach
studiów uniwersyteckich, należało
„Alma Mater”: przed dwoma laty
już na drugim roku wybrać dziezamieszczony został wywiad z bidzinę szczególnego zainteresoskupem (zob. nr 72, s. 45–49). Nie
wania naukowego i zgłosić się na
wydaje się zatem celowe po raz
specjalistyczne seminarium. Mój
kolejny przypominać tu suche fakwybór padł na historię Kościoła
ty, które pozwalałyby ująć w ramy
w Polsce i tak znalazłem się na
chronologiczne przebieg studiów
proseminarium z tego przedmiow murach najstarszej polskiej
tu, które osobiście prowadził Ks.
Uczelni niedoszłego kardynała. Bulla nominacyjna biskupa Ignacego Jeża
Prof. Glemma.
Warto jednak w tym miejscu przytoczyć fragmenty, dotychczas
Przez cały rok akademicki, przez jedną godzinę wykładową
jeszcze nieogłoszonych drukiem, wspomnień biskupa Ignacego tygodniowo, wprowadzał nas w tajniki pisania pracy magisterskiej
Jeża o latach nauki w Krakowie i przede wszystkim o jego mistrzu – oczywiście po obowiązkowych wykładach (w zakresie czterech
akademickim księdzu profesorze Tadeuszu Glemmie, którego 50. godzin tygodniowo) z Dziejów Kościoła polskiego w zarysie, oraz
rocznica śmierci przypada w roku przyszłym. W przygotowanym monograficznych Kościół w Polsce za Stefana Batorego (w zakresie
w lipcu 2005 roku, tuż przed swymi 91. urodzinami, tekście wspo- jednej godziny w tygodniu). W ten sposób mieliśmy dużo okazji, by
mnieniowym o studiach uniwersyteckich na Wydziale Teologicznym Księdza Profesora bliżej poznać, szczególnie na proseminarium,
ALMA MATER
69
gdzie grupa studentów była mniejsza niż na wykładach i gdzie była władz okupacyjnych – znalazł się w obozie koncentracyjnym wraz
możliwość stawiania pytań i dialogu z profesorem, który wtedy okazy- z innymi profesorami Uniwersytetu Jagiellońskiego, i to o wiele
wał się być bardzo otwartym, a przede wszystkim imponował wiedzą. wcześniej.
Wprawdzie wówczas nasze pytania Jemu zadawane nie poruszały
Po wojnie raz i drugi próbowałem nawiązać kontakt z tak drogim
jeszcze zbyt trudnych problemów, ale On wszystkie traktował bardzo mi profesorem i mistrzem, ale zajęcia w diecezji nie pozwoliły mi na
poważnie i na wszystkie udzielał wnikliwych odpowiedzi.
poświęcenie się pracy naukowej. Uczynił to bez reszty mój starszy
Rok akademicki 1934/1935 to mój udział w seminarium historii kolega, pochodzący zresztą z tej samej parafii śś. Apostołów Piotra
Kościoła w Polsce w zakresie dwóch godzin tygodniowo oraz w wy- i Pawła w Katowicach, ks. dr Józef Bańka, z którym spotykaliśmy się
kładach monograficznych Korespondencja Hozjusza (w zakresie często, by omawiać między innymi też i sprawy historyczne. W jedjedna godzina tygodniowo). Na seminarium, na przykładzie prac nej z rozmów z samym Ks. Prof. Glemmą doszedłem do wniosku,
magisterskich starszych kolegów, Ksiądz Profesor uczył pozostałych że w tym czasie, jaki nastał, nie można wydawać drukiem – bo taki
powstał zamiar – pracy, której treść mogłaby
uczestników seminarium poprawnego pisania
się stać pretekstem dla komunistów do walki
pracy naukowej, badania dokumentów, ich
z Kościołem. Tak korzystaliśmy z mądrych rad
odczytywania – szczególnie gdy idzie o stosonaszego mistrza z lat studenckich w długie
wane w rękopisach średniowiecznych skróty,
jeszcze lata.
wykazując przy tym nie tylko swoją niezwykłą
wiedzę, ale i ogromną wobec nas cierpliwość.
***
Na ascetyczną postać tego profesora historii
Kościoła w Polsce patrzyliśmy zawsze z szaBiskup Ignacy Jeż zmarł we wtorek
cunkiem, gdyż już samym swoim wyglądem
16 października 2007 roku o godzinie 6.50
zewnętrznym robił wrażenie naukowca.
w Rzymie, dokąd przybył z pielgrzymką
Następne dwa lata, zresztą kończące moje
z okazji jubileuszu 750-lecia śmierci św.
studia teologiczne, to w dalszym ciągu udział
Jacka Odrowąża, w drodze do polikliniki
w pracach seminarium historii Kościoła w PolGemeliego. Pochowany został tydzień
sce (w zakresie dwóch godzin tygodniowo),
później, 23 października 2007 roku, w konniezmiennie pod kierunkiem Ks. Prof. Glemmy,
katedrze w Kołobrzegu. Uroczystościom
i powolne pisanie pracy magisterskiej już pod
pogrzebowym przewodniczył emerytowany
sprecyzowanym tytułem Z przeszłości parafii
metropolita krakowski kardynał Franciszek
piekarskiej. Chodziło w niej o przedstawienie
początków kultu maryjnego w Piekarach
Macharski, natomiast końcową część ceremoŚląskich w okresie po Soborze Trydenckim,
nii żałobnych poprowadził nowy metropolita
gdy Śląsk znajdował się już poza granicami Herb biskupa Ignacego Jeża
warszawski Kazimierz Nycz, niegdysiejszy
państwa polskiego, ale dwa dekanaty śląskie – bytomski i pszczyński biskup pomocniczy w Krakowie. W swoim testamencie, sporzą– w dalszym ciągu należały do jurysdykcji biskupa krakowskiego. dzonym na dziesięć lat przed śmiercią, niedoszły purpurat napisał:
Praca wymagała przeto penetracji akt wizytacyjnych biskupów kra- Niech będzie to z mojej strony słowo serdecznego podziękowania
kowskich z tego czasu, jak również akt kapituły krakowskiej, która Bożej Opatrzności za drogę, jaką mnie prowadziła. Wychowany
miała rozstrzygać pewne nieprawidłowości związane z ogłoszeniem na łonie wspaniałej rodziny (ojciec, matka, brat i dwie siostry),
obrazu jako cudownego przez miejscowego proboszcza. Przepisy So- przy pomocy dobrych księży, nauczycieli i profesorów, obdarzony
boru Trydenckiego, które nakazywały w tej materii wielką ostrożność, zostałem powołaniem kapłańskim jako cudownym skarbem. Udało
zawierały pewne ścisłe normy, może nie wszystkim jeszcze dobrze mi się go zachować w dobrych i złych dniach, a nawet innych do
znane, które w tym wypadku zostały chyba naruszone i dlatego troski o ten skarb wychowywać. [...] Dużo więcej na drogach mojego
sprawa trafiła do kapituły krakowskiej. Dokumenty pisane były oczy- życia było światła niż ciemności w osobach ludzi tak duchownych,
wiście w języku łacińskim i były rękopisami, co wymagało przy ich jak i świeckich, za co Bogu niech będą dzięki! Za to, co było we
odczytywaniu wiele trudu i czasu. Trzeba było na to poświęcić okres mnie przejawem ludzkiej słabości, wszystkich przepraszam i proszę
wakacji, bo dostęp do dokumentów był możliwy tylko na miejscu, o modlitwę [...]. Wierzę również głęboko, że Pan Bóg jest sprawieda więc w pomieszczeniach archiwum kapituły krakowskiej. W tym liwym sędzią, który za zło ukarze, ale też za dobro wynagrodzi. Jego
zakresie moja praca magisterska wyszła nawet nieco poza ramy sprawiedliwemu sądowi pozostawiam bez reszty osąd, czego więcej
(w sensie dodatnim) wyznaczone przez przepisy i została ostatecznie było w moim życiu. Za darowane w 1945 roku życie byłem Panu Bogu
oceniona jako dobra – na dokumencie przyznającym mi stopień niepomiernie wdzięczny i stąd płynęła moja pogoda ducha.
magistra teologii, jako dowód zakończenia studiów uniwersyteckich
Ta pogoda ducha oraz szczere wybaczenie niegdysiejszym
– 13 lipca 1937 roku.
oprawcom z czasu pobytu w obozie koncentracyjnym były zresztą
Ks. Prof. Glemma cieszył się, będąc świadkiem wręczenia mi tego wspólne Ignacemu Jeżowi i Adamowi Kozłowieckiemu (obaj podokumentu, i zachęcał do kontynuowania pracy naukowej wobec trafili zdobyć się nawet na anegdoty i żarty o latach swej obozowej
osiągniętego rezultatu. Niestety, pierwsze lata pracy duszpasterskiej gehenny). O tym ostatnim biskupi polscy, w okolicznościowym liście
w 25-tysięcznej parafii, w której budowano nowy kościół, by parafię w związku ze śmiercią sędziwego kardynała, napisali, że jego siła
można było podzielić, nie pozwalały na pracę naukową. Jeszcze wiary i nadzwyczajna pogoda ducha były źródłem nadziei dla wielu,
większą przeszkodą okazała się druga wojna światowa, która zresztą poświęcił [bowiem] całe swoje życie służbie Bogu i ludziom.
zaprowadziła mnie do obozu koncentracyjnego w Dachau. I w tym
wypadku poszedłem w ślady mego Mistrza, który – haniebną decyzją
Krzysztof R. Prokop
70
ALMA MATER