Obnażone kłamstwa raportu Millera

Transkrypt

Obnażone kłamstwa raportu Millera
Obnażone kłamstwa raportu Millera
poniedziałek, 28 maja 2012 20:27
W raporcie komisji Millera zamazano informację o wystąpieniu ostatniego alarmu (38) systemu
TAWS - ujawnił dr Kazimierz Nowaczyk z Uniwersytetu Maryland na spotkaniu z uczestnikami
VII Zjazdu Klubów Gazety Polskiej w Sielpi.
Dr Nowaczyk, który przebywa w USA, połączył
się za pomocą telemostu. że według tzw dziennika awarii, którym dysponuje firma Universal
Avionic, producent systemu TAWS, w momencie wyłączenia się systemu TAWS oraz
komputera pokładowego nastąpiło trzynaście awarii, co zostało zarejestrowane. Według dr.
Grzegorza Szuladzińskiego wtedy właśnie miał miejsce wybuch na skrzydle. Na podstawie
dziennika awarii dr Nowaczyk odczytał wszystkie dane, w tym także ostatni alarm (38) , który
został zamazany w raporcie komisji Milera.
Dr Nowaczyk przedstawił wyniki badań 2 urządzeń produkcji amerykańskiej, które znajdowały
się na pokładzie: TAWS, czyli systemu zapewniającego bezpieczne lądowanie oraz FMS, czyli
komputera pokładowego.
Ostatni zapis TAWS, z numerem 38, odbył się na wysokości 36 m nad poziomem pasa
startowego. System uznał wówczas, że samolot lądował, czyli miał kontakt z ziemią. TAWS 38
został ukryty w raportach MAK i Millera.
TAWS zapisuje również awarie. Okazuje się, że w czasie TAWS 38 system wskazał na
uszkodzenie skrzydła - zerwanie połączenia z czujnikiem położenia klap skrzydła. Fakt ten
potwierdza tezę dr Szuladzińskiego, iż w punkcie tym nastąpiła eksplozja na lewym skrzydle
tupolewa.
Jednocześnie TAWS utracił połącznie z podwoziem samolotu, straciły łączność miedzy sobą
komputery pierwszego i drugiego pilota, a także nastąpiło 12 innych awarii, które zapisał
system. Oznacza to, że samolot został poważnie uszkodzony, a nie był sprawny, jak głosi
wersja oficjalna. Dr Nowaczyk ujawnił, że dane zapisane w dzienniku awarii znacząco
odbiegają od tych, które znalazły się w raporcie MAK oraz komisji Millera chodzi m.in o
odległość rządowego tupolewa od ziemi oraz o prędkość samolotu.
Naukowiec jest ekspertem parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia przyczyn smoleńskiej
katastrofy kierowanego przez Antoniego Macierewicza ( PiS). W najbliższym czasie do
prokuratury trafi pismo, by Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która prowadzi
śledztwo ws.smoleńskiej katastrofy, wystąpiła do USA o przekazanie danych dotyczących
wszystkich zapisów TAWS z firmy Universal Avionic.
1/2
Obnażone kłamstwa raportu Millera
poniedziałek, 28 maja 2012 20:27
Na spotkaniu Antoni Macierewicz podkreślił, że do 20 sekundy przed katastrofą lot przebiegał
zgodnie z planem, a wyjątkowo doświadczony, znający samolot od podszewki po 3,5 tysiącach
godzin lotu na TU-154, mjr Protasiuk nie miał żadnych problemów z podchodzeniem do
wysokości decyzji na „Siewiernym”.
Prof. Binienda opisał trajektorię lotu wg MAK i zwrócił uwagę, że jest ona sprzeczna z zasadami
fizyki, gdyż zakłada niemożliwe do osiągniecia przez stutonowy samolot przyspieszenie do
góry. Jego zdaniem znacznie lepiej oddaje rzeczywisty przebieg lotu trajektoria wyliczona przez
dr Nowaczyka na podstawie wskazań TAWS. Przebiega ona nad brzozą, która miała rzekomo
złamać skrzydło.
Prof. Binienda przedstawił następnie model zderzenia skrzydła z brzozą, który wskazuje, że w
każdym przypadku skrzydło tupolewa bez poważniejszych uszkodzeń łamie brzozę. Wyliczenia
te potwierdził główny specjalista ds. konstrukcji samolotów firmy Boeing, dr Wacław Brzezinski.
Z prof. Biniendą podczas jego pobytu w Polsce próbowała kontaktować się telefonicznie
Prokuratura Wojskowa. Stwierdził, że jest gotowy do spotkania w odpowiednich warunkach.
Prokuratura wysłała również Żandarmerię Wojskową z wezwaniem do domu rodziny prof.
Biniendy, w którym zatrzymał się podczas pobytu w kraju.
za: http://niezalezna.pl (kn)
2/2

Podobne dokumenty