Ad Astra nr 4/2007 (59) pdf

Transkrypt

Ad Astra nr 4/2007 (59) pdf
Miesięcznik Hufca ZHP Kraków - Podgórze
4 / 2007 (59)
kwiecień 2007
STRONA ORGANIZACYJNA
Miesięcznik Hufca ZHP
Kraków-Podgórze
SPIS TREŚCI
Od redakcji ............................................. s. 3
Wierszowisko ......................................... s. 3
HARCERSKA TO SPRAWA
Historia obozu koncentracyjnego w Płaszowie .......................................................... s. 4
Zośka wędrownikiem? ........................... s. 8
Refleksja na temat wędrownictwa ......... s. 8
Rajd Podwawelskiego Smoka ................ s. 8
Kraków– nigdy nie zginie? .................... s. 9
Ostatnie spotkanie Kursu Kadry Kształcącej
................................................................ s. 9
RÓŻNOŚCI
15 minut z życia zbiórki ......................... s. 10
Konkurs .................................................. s. 14
Redakcja:
pwd. Olga Węglowska
(redaktor naczelny)
pwd. Katarzyna Żarna
pwd. Łukasz Stan
(członkowie redakcji)
phm. Dariusz Smoliński - DS
(redaktor techniczny)
Skład i łamanie:
phm. Dariusz Smoliński
Adres do korespondencji:
[email protected]
Stale współpracują:
Kinga Zając
Marcin Kaczor
Przemek Sierant
Michał Janicha
Aniela Radecka
Ania Niedziałek
Rysunki:
Wersja internetowa:
Łukasz Sierant
Wydaje:
Hufiec ZHP Kraków-Podgórze
im. Podgórskich Szarych Szeregów
ul. Sokolska 13
30-510 Kraków
tel. 0-12 656-14-02
[email protected]
www.krakowpodgorze.zhp.pl
Dyżur redakcji:
Poniedziałek 1830-1930
Nakład:
60 egz.
2
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
AdAstra 4 (59) kwiecień 2007
OD REDAKCJI
„Una hirundo non facit ver „ Wiosna
[ Cyt łac. Jedna jaskółka nie czyni wiosny.]
Widziałam skrzata dzisiaj w parku
przysiadł cichutko pod wielkim klonem
z radości cały rozpromieniony
Przed nami kolejny miesiąc harcerskiego życia. W tym nume- szukał od wiatru cieplejszej strony.
rze najnowsze sprawozdania z różnych akcji, wyjazdów, wycieczek, zbiórek…Ponowne spotkanie z przyrodą, a także Krzyczał wesoło, że już nie długo
przyjdzie nam gościć wspaniałą damę,
z naszym harcerskim kucharzem. Wiosennie spotkajcie się której to przyjścia oczekujemy
z historią i metodyką, przyjrzyjcie się bliżej kwietniowej i bardzo chętnie witać chcemy.
poezji.
Pamiętajcie też o naszym konkursie na nazwę jednego z dzia- Wołał radośnie, że za dni kilka
przyjdzie tu wiosna cała w motylkach
łów AdAstry. Najciekawszy i najoryginalniejszy pomysł, na trzeba więc sprzątać śniegi i lody
długi czas zagości na łamach gazetki.
by nie stanowić żadnej przeszkody.
Wiosna już zagościła na dobre, czas wybrać się na wycieczkę.
Może w jej organizacji pomogą wam zamieszczone w tym Już pierwsze pąki widać na brzozie
już pierwszy dzięcioł stukał w korze
numerze pomysły na zabawy!! Sprawdźcie!
Nieśmiało krokus i sasanka
A tym czasem czekamy na wasze artykuły. Piszcie o waszych ujrzały słonce tego ranka.
środowiskowych imprezach, akcjach, przygodach. Pamiętajcie, że możecie też w AdAstrze opublikować prace waszych Jest jeszcze chłodno by na dobre
biegać po kołdrze trawy mokrej
podopiecznych z drużyn. Jeżeli jakiś harcerz pisze opowiadalecz gdy ociepli się na dobre
nia lub też mieliście konkurs tematyczny na wiersz, esej, itp. będzie nam wtedy bardzo dobrze.
Możecie to opublikować u nas. Będzie to dodatkową nagrodą
i wyróżnienie dla młodego autora. A może nawet zmotywuje Olśnieni pięknem bzów i malw
wsłuchani w ptaków piękny śpiew
innych do rozwijania swoich talentów literackich. Zdjęcia czy
będziemy czuć aromat ziemi
skan’y prac plastycznych też można opublikować.
co się w około pawiem mieni.
Czekamy i zapraszamy do współpracy!
Czy ten fenomen naturalny
nie jest czasami za genialny?
Redakcja
Jest, jest z pewnością to jakiś cud
by widzieć tyle piękna cnot.
Witajcie,
Tak więc zauważ to co w około
wabi cię piękną aureolą
tylko na ziemi jest możliwe
by móc przeżywać takie chwile.
Autor nieznany.
WIERSZOWISKO
Kwiecień
Kwiecień
W kwietniu słońce mocniej grzeje
wiatr wiosenny wieje
wróble się rozradowały
główki powznosiły
A sopelki zapłakały
i nosy zwiesiły
Na zielonej trawie
pasie kwiecień pawie,
a jasne słoneczko
pomaga łaskawie
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
Nazwa miesiąca pochodzi od pierwszych kwiatów wiosennych pojawiających się na łąkach, polach i w lasach. Kiedyś
był nazywany „łżykwiatem” albo „zwodzikwiatem”, bowiem
nieraz obfite śniegi i mrozy niszczyły rozwijające się rośliny.
AdAstra 4 (59) kwiecień 2007
3
HARCERSKA TO SPRAWA
HISTORIA OBOZU KONCENTRACYJNEGO
W PŁASZOWIE
U
tworzony na terenie krakowskich Krzemionek jesienią
1942 r. zarządzeniem niemieckich władz okupacyjnych
Krakowa. Do 1944 r. funkcjonował przede wszystkim jako
obóz pracy przymusowej dla ludności żydowskiej ze zlikwidowanego krakowskiego getta. Z czasem do obozu zaczęły
napływać transporty Żydów z okolicznych miejscowości,
Małopolski południowo-wschodniej, a także ze Słowacji
i Węgier. Transporty były następnie kierowane do obozów
pracy na terenie Rzeszy Niemieckiej lub do miejsc natychmiastowej zagłady: Bełżca i Auschwitz.
Powstał również sektor polski oraz przeznaczony dla Polaków ciężki obóz pracy w kamieniołomie należących niegdyś
do spółki "Liban".
Podjęto budowę krematorium i komór gazowych, lecz nie
zdążono jej dokończyć.
Teren wokół obozu był miejscem licznych egzekucji dokonywanych przez okupanta na więźniach Płaszowa, politycznych
więźniach Gestapo oraz cywilnej ludności miasta. W masowych grobach położonych na tych miejscach znalazło się
prawdopodobnie od 8.000 - 12.000 ciał, chociaż dokładna
liczba rozstrzelanych nie jest znana.
kowskiej powstał w 1932 r., gdy brakło miejsc na cmentarzu
przy ul. Miodowej i znajdował się od strony ulicy Abrahama.
Przy jego wejściu wybudowano piękną halę przedpogrzebową w stylu bizantyjskim, wg projektu inż. Siódmaka. Teren
budowy obozu objął oba cmentarze, razem około 10 hektarów powierzchni. Pierwotnie obóz był przeznaczony dla
2-4 tys. więźniów, w głównej mierze Żydów z likwidowanego
getta. Był to teren bardzo trudny: nierówny, pagórkowaty,
kamienisty i w dużej części bagnisty. Budowa wymagała
ogromnych nakładów pracy, przemieszczania znacznych ilości ziemi i wielkiej pomysłowości ze strony inżynierów prowadzących budowę. Należało postawić baraki mieszkalne
i przemysłowe, a także poprowadzić drogi, wodociągi i kanalizację, które musiały sprawnie funkcjonować mimo rosnącej
w szybkim tempie liczby więźniów. Pierwsze prace związane
z budową rozpoczęto w połowie 1942 r. Po 28.10.1942 r.
(drugiej akcji wysiedlania z getta) zorganizowano w Płaszowie placówkę pod nazwą "Barackenbau". Zatrudnieni w niej
Żydzi wychodzili codziennie rano pod eskortą niemieckich
żołnierzy z getta do pracy i wracali wieczorem. Sytuacja pracujących w "Barackenbau" od początku była bardzo ciężka.
Więźniów zatrzymywano często na noc w niewykończonych
barakach, a za zbyt powolne, zdaniem strażników, wykonywanie pracy karano śmiercią. Już w drugiej połowie listopada
42 r. pracujących skoszarowano na miejscu, w niedokończonych jeszcze barakach, bez światła i urządzeń sanitarnych.
Miejscem pobytu tej załogi stał się kamieniołom, niegdyś
należący do spółki handlowej "Liban&Ehrenpreis", położony w pobliżu obozu - w późniejszym okresie w tym miejscu
powstał obóz karny.
Wzgórze za zlikwidowanym żydowskim cmentarzem stało
się miejscem pochówku około 2.000 osób, które zginęły na
ulicach Podgórza podczas likwidacji getta w dniach 13-14
Jednym z pierwszych zadań było zniwelowanie cmentarzy.
marca 1943 roku.
Pomniki z cmentarza przenoszono na plecach i układano
Nie ma pewnych danych dotyczących całkowitej liczby więź- z nich chodniki przed wejściami do biur komendantury. Wyniów obozu, gdyż jego dokumentacja zaginęła. Obecnie tę kopane zwłoki przerzucano do wspólnych mogił. Większość
liczbę szacuje się na około 50.000, powojenny raport Komisji prac była wykonywana biegiem, w ogromnym tempie, wśród
ds. Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce określał tę licz- wrzasków i pod bronią strażników. Kierujący obozem starali
się jak najszybciej uruchomić w obozie warsztaty rzemieślnibę na 150.000.
cze i przemysłowe, bo tylko to chroniło ich przed skierowaWojnę przeżyli nieliczni z więźniów Płaszowa - wśród nich niem na front.
znalazło się 1.100 krakowskich Żydów ocalonych przez
13 marca 1943 r. nastąpiła ostateczna likwidacja krakowskieOskara Schindlera.
go getta. Tego dnia przeprowadzono do obozu około 8 000
Budowę obozu rozpoczęto bezpośrednio po wysiedleniu osób, wybranych według kryterium przydatności do pracy.
z krakowskiego getta dnia 28 października 1942 r. Powstawał Pozostali mieszkańcy getta zostali wywiezieni pociągami do
na terenie Podgórza - miasta położonego na prawych brzegu obozów śmierci lub zamordowani na miejscu. Więźniów zaWisły, przyłączonego do Krakowa przed I wojną światową kwaterowano w niedokończonych barakach, bez wody,
jako jego dzielnica. Na terenie budowy znalazły się położone ogrzewania, elektryczności i urządzeń sanitarnych.
obok siebie dwa cmentarze żydowskie: dawniejszy, należący
do gminy podgórskiej oraz cmentarz gminy krakowskiej. "Zamyka się za nami brama, ciężka brama starego żydowskiego cmenWejście na cmentarz podgórski, założony w 1887 r. znajdo- tarza. Maszerujemy dalej, droga wznosi się trochę, trzeba wyciągać nogi
wało się od strony ulicy Jerozolimskiej. Cmentarz gminy kra- z grząskiego błota, wkoło ponuro majaczą sylwetki baraków.
4
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
AdAstra 4 (59) kwiecień 2007
- Mężczyźni na prawo, kobiety na lewo - powiedział tatuś. - O piątej
pobudka. Teraz każdy rozlokuje się, gdzie jest miejsce, jutro będą przydzielane stałe miejsca."
Tak wspomina dzień wejścia do obozu Stella Muller-Madej,
wówczas 13-letnia dziewczynka.
Obóz stale rozbudowywano. Przybywało więźniów, przywożonych do Płaszowa z gett likwidowanych w mniejszych
miejscowościach wokół Krakowa, a w późniejszym okresie
ze wschodniej Małopolski, Słowacji, Węgier. Najczęściej Płaszów był dla tych osób jedynie stacją przesiadkową w drodze
do obozów zagłady lub obozów pracy, głownie na terenie
Niemiec. Przybywało również baraków. Teren obozu ostatecznie objął prawie 80 hektarów, na którym stanęło około
180 baraków mieszkalnych i przemysłowych. W szczytowym
okresie przebywało w nim około 25 tys. więźniów. Rozszerzony obszar obozu sięgał od zachodu do ul. Swoszowickiej,
od wschodu do ul. Wielickiej, od południa do ul. Pańskiej.
Ogrodzenie obozu, podwójne w części zewnętrznej liczyło
4 km. długości. Pomiędzy drutami znajdował się 5-metrowej
szerokości korytarz, przeznaczony dla wartowników. Dodatkowo oddzielone od siebie były poszczególne sektory obozu:
mieszkalna męska, mieszkalna kobieca, przemysłowa, magazynowa, strefa mieszkaniowa strażników i komendantura,
a także inne. Więźniowie mogli przebywać tylko w przeznaczonych dla siebie częściach obozu oraz tam, gdzie posiadali
przepustki. W północno-zachodniej części terenu, na zniwelowanym cmentarzu z resztkami nagrobków umiejscowiono
część sanitarną obozu: łaźnie, latryny, odwszalnię i inne. Dalej w kierunku południowym znajdowały się części mieszkalne: kobieca i męska, rozłożone wokół szerokiego plateau,
tworzącego plac apelowy. W męskiej części z początkiem
roku 1944 wydzielono kilka baraków dla więźniów polskich,
które następnie również odgrodzono drutem kolczastym.
Przy skrzyżowaniu ulic SS-Strasse (obecnie ul. Heltmana)
i Bergstrasse (główna ulica obozu, oddzielająca część mieszkalną od przemysłowej) znajdował się niewielki kamieniołom, gdzie tłuczono kamienie przeznaczone do budowy.
Przy kamieniołomie zaczynał się tor kolejki.
oficerskiej stacjonującej w Krakowie. Wynikiem pracy więźniów jest wiele obiektów istniejących w Krakowie do dziś m.in. linia kolejowa biegnąca przez Krzemionki czy ulica
Kamińskiego. Oprócz zakładów konfekcyjnych Madritscha,
szyjących mundury dla wojska, w części przemysłowej obozu
znajdowały się między innymi warsztaty: ślusarski, stolarski,
tapicerski, mechaniki samochodowej, elektryczny, kuśnierski,
krawiecki, szewski, papierniczy i drukarnia. W drukarni drukowano między innymi, przeważnie nocą, tajne rozkazy
władz niemieckich i dokumenty SS. Zdarzało się, że po zakończeniu pracy drukarzy rozstrzeliwano. W części magazynowej więźniowie również selekcjonowali i naprawiali zrabowane przez Niemców wartościowe przedmioty: biżuterię,
zegarki, meble. Obóz posiadał kilka filii umiejscowionych
przy większych zakładach produkcyjnych - jednym z takich
podobozów była Fabryka Naczyń Emaliowanych należąca
do Oskara Schindlera.
W czwartym kwartale 1943 roku, jak również w 1944, szczególnie po zmianie kwalifikacji obozu na koncentracyjny,
znacznie zwiększyła się migracja jego mieszkańców. Zaczęły
przychodzić transporty z likwidowanych gett i mniejszych
obozów. Wiele transportów odchodziło do innych obozów,
szczególnie na terenie Niemiec.
Pierwsza selekcja w obozie miała miejsce w maju 1944 r. Komendant wyraził zgodę na przyjęcie transportu około 10.000
Żydów węgierskich, przeznaczonych do pracy w zakładach
zbrojeniowych. Aby zrobić dla nich miejsce, skierował do
Oświęcimia część dotychczasowych więźniów. 14 maja wywieziono z Płaszowa, prosto do komór gazowych, 1.400
osób, w tym 286 dzieci z tzw. Kinderheimu - dziecięcego
baraku. To właśnie tę akcję niektóre dzieci przetrwały, ukrywając się w dołach kloacznych obozowych latryn.
Od 1944 r. prawie codziennie odchodziły z Płaszowa transporty więźniów do Auschwitz, Gross-Rosen, Mauthausen,
Flossenbürga i innych miejsc. We wrześniu 1943 przywieziono transport, składający się głównie z kobiet, po likwidacji
getta w Tarnowie. W późniejszym czasie te kobiety wywieziono do Stuthoffu. W styczniu 1944 r. przywieziono kilkuset
Polaków oraz około 100 Żydów ze zlikwidowanego obozu
w Szebni koło Jasła. W tym obozie przebywali Polacy i Żydzi
głównie z okolic Tarnowa. W tym samym czasie przybyła
grupa Żydów ze zlikwidowanego getta w Bochni. W kwietniu
1944 r. przywieziono kilkadziesiąt rodzin z Borysławia, Drohobycza i Majdanka. Wkrótce ten transport trafił do Oświęcimia.
Miejsce to, położone w pobliżu obozowego karceru w Szarym Domu oraz willi komendanta obozu, pochłonęło bardzo
wiele ofiar. To stamtąd więźniarki żydowskie i polskie ciągnęły na linach ciężkie wagoniki wypełnione kamieniem, w górę
ulicy Heltmana. Kolejkę zwano Mannschaftzug. Do wagoników zaprzęgano po 35 kobiet z każdej strony. Kobiety miały
55 minut na każdy przejazd, wykonywały 12 przejazdów
w ciągu 12 godzin pracy. Na każde 100 metrów trasy, różnica
poziomów wynosiła 6 metrów. 9 ton kamienia. Polskie kobiety pracowały w dzień, żydowskie w nocy. W części prze- W maju przywieziono Żydów słowackich - wywieziono ich
mysłowej znajdowały się warsztaty rzemieślnicze i produk- później w nieznanym kierunku.
cyjne, pracujące na potrzeby niemieckiej armii oraz kadry W lipcu przyszły transporty Żydów ze Stalowej Woli, z RzeMIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
AdAstra 4 (59) kwiecień 2007
5
szowa, Pustkowia i z Mielca.
W sierpniu zlikwidowano podobozy w Wieliczce (Saliny),
w Fabryce Kabli i Emalierni Schindlera.
W tym czasie odesłano również około 4.000 osób do Flossenbürga.
Wspomina Stella Müller-Madej:
"Następny dzień nie przyniósł nic nowego. Jak zwykle kilka niewielkich ciężarówek przywiozło ludzi na rozstrzelanie na Górce. W czasie
pracy doszedł nas śpiew: "Jeszcze Polska nie...", tu pieśń przerwała
seria z karabinów. Następne transporty już nie śpiewały, ludziom
Dalsze transporty przybywały głównie z terenów Małopolski zalepiano usta plastrami".
Wschodniej i były kierowane do dalszych obozów.
6 sierpnia 1944 wysłano transport 6.000 węgierskich Żydó- "Dzisiaj znowu przyjechała ciężarówka na Górkę. Wyskakujący z
wek do Oświęcimia, a 13 i 14 sierpnia wywieziono 5.000 niej ludzie , jak to ostatnio bywa, mają zaklejone usta. Muszą pedanosób do Mauthausen.10 października około 600 osób wyje- tycznie ułożyć zdjęte ubrania i stanąć nad swoim grobem. W tym transchało do Flossenbürga, a 15 października 4.500 więźniów- porcie jest dwoje dzieci, chłopczyk, sądząc po wzroście, może ma dziemężczyzn do Gross-Rosen. Wśród nich było 700 mężczyzn sięć, może dwanaście lat, dziewczynka nie więcej niż cztery. Chłopczyk
z listy Schindlera, mających skierowanie do jego fabryki rozbiera się pierwszy, szybko, bardzo szybko, potem rozbiera dzieww Brünnlitz. 21 października wyjechał transport około 1000 czynkę. Objął małą, przycisnął jej główkę do swojego brzucha, stoją
kobiet do Oświęcimia, wśród nich 300 skierowanych do bez ruchu. Wszyscy w ostatnich sekundach swojego życia stoją równo."
Brünnlitz. Jesienią 1944 r. z załogi Płaszowa, liczącej jeszcze
we wrześniu około 5.000 Żydów, pozostała jedynie grupa W innym z transportów przywieziono na rozstrzelanie cały
likwidacyjna licząca około 600 osób. Jej zadanie polegało na orszak ślubny, z parą młodą, księdzem w sutannie, gośćmi
zacieraniu śladów po istnieniu obozu: grupa rozbierała baraki weselnymi i orkiestrą.
i urządzenia obozowe, kontynuowała wydobywanie i palenie
ciał z masowych grobów. Ostatnia grupa więźniów została Z początkiem 1944 roku dostarczono do Płaszowa materiały
wyprowadzona z obozu pieszo w dniu 15 stycznia 1945 r., na do budowy krematorium i komór gazowych, jednak być mo3 dni przed wkroczeniem do Krakowa wojsk radzieckich.
że ze względu na koszty i bliskość komór gazowych Oświęcimia, budowa została uznana za nieopłacalną i nigdy jej nie
Komendant obozu, Amon Goeth, został aresztowany przez ukończono.
władze niemieckie 13 września 1944 r. Oskarżono go o ko- Wkrótce zwłoki zastrzelonych poczęto ekshumować i spalać
rupcję, handel na czarnym rynku oraz łamanie regulaminu na drewnianych platformach. W ten sposób wydobyto
obozowego, nie oskarżono jednak o morderstwa czy znęca- i spalono prawdopodobnie wszystkie ciała zakopane w ronie się nad więźniami. Zwolniony z więzienia w styczniu wach na H-Górce. Z drugiego masowego grobu, C-Dołka,
1945 z powodu cukrzycy, przebywał w sanatorium w Bad przypuszczalnie nie wydobyto wszystkich ciał
Tölz, gdzie tuż po zakończeniu wojny aresztowały go wojska i do dziś spoczywają tam ludzkie kości. W taki sam sposób
amerykańskie. Uznany za zbrodniarza wojennego, został zlikwidowano masowy grób za żydowskim cmentarzem,
przekazany władzom polskim. Oskarżony o ludobójstwo gdzie były pochowane ofiary z krakowskiego getta. Relacje
i zbrodnie przeciwko ludzkości, stanął przed sądem i został świadków mówią o wywiezieniu z obszaru obozu 17 ciężaróskazany na śmierć przez powieszenie. Wyrok wykonano wek ludzkich prochów. Część popiołów prawdopodobnie
13 września 1946 r. w Krakowie.
została rozsypana po całym jego terenie.
Teren obozu stał się również miejscem masowych egzekucji,
dokonywanych na polskich więźniach politycznych, Żydach
ukrywających się w Krakowie oraz cywilnej ludności miasta.
Skazanych przywożono w zakrytych ciężarówkach, między
innymi z więzienia na ulicy Montelupich lub z siedziby Gestapo na Pomorskiej. Egzekucje odbywały się już poza ogrodzeniem obozu, po zachodniej stronie, na dwóch wzniesieniach dawnych austriackich szańców. Miejsca te zwane były
przez więźniów C-Dołek (lub Lipowy Dołek) i H-Górka.
Ciężarówki przyjeżdżały 3-4 razy w tygodniu, z reguły wczesnym rankiem. Na rozkaz esesmana skazani wyskakiwali
z samochodu, rozbierali się, schodzili do wykopanego rowu
i kładli twarzą do ziemi. Zastrzelonych przysypywano warstwą piasku i ziemi.
6
Bibliografia:
Aleksander Bieberstein "Zagłada Żydów w Krakowie" Wydawnictwo Literackie, Kraków 2001
Stella Müller-Madej "Dziewczynka z Listy Schindlera" Wydawnictwo Naukowe Akademii Pedagogicznej, Kraków 2001
Teksty autorstwa Jarosława Żółciaka, które w skrótach ukazały się w Gazecie Wyborczej, dn. 16.03. 2003 r.
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
Łukasz S.
(tekst oryginalny autora, bez korekty redakcji)
mapka na następnej stronie
AdAstra 4 (59) kwiecień 2007
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
AdAstra 4 (59) kwiecień 2007
7
P
ZOŚKA WĘDROWNIKIEM?
owstało wiele artykułów na temat Tadeusza Zawadzkiego. Jednak nie sądzę, aby rozpatrywano historię tego
bohatera pod kątem współczesnej metodyki wędrowniczej.
Wprawdzie pojęcie Wędrownictwa nie było obce Zośce, jednakże w tamtych czasach ta metodyka była dopiero we wczesnym stadium rozwoju, na dodatek jej proces formowania się
został przerwany przez wojnę.
Zawadzki urodził się 24 stycznia 1921 r. W dniu wybuchu
II Wojny Światowej był świeżo po maturze, miał 18 lat.. Zatem jak najbardziej mieścił się w nam współczesnych granicach wiekowych Wędrowników. Wojna zmieniła całe jego
życie. Harcerstwo, które tak bardzo kochał, przestało istnieć
w dotychczasowym kształcie i 27 września 1939 r. zeszło do
konspiracyjnego podziemia przyjmując nazwę Szarych Szeregów. Wtedy harcerze w wieku wędrowniczym należeli do
Grup Szturmowych (powyżej 17 lat) zajmujących się działaniami dywersyjnymi i bojowymi na rzecz Armii Krajowej.
Zośka wspólnie z przyjaciółmi zaciągnął się do młodzieżowej konspiracyjnej organizacji „Wawer” kierowanej przez
dh. Aleksandra Kamińskiego. W międzyczasie uczył się
w Państwowej Szkole Budowy Maszyn, a później studiował
na tajnej Politechnice Warszawskiej. Dzielnie znosił trudy
wojny, na miarę możliwości wspierał swoich rodziców. Zaliczył kursy: podharcmistrzowski i harcmistrzowski zdobywając te zaszczytne stopnie. Jednakże w 1943 r. wszystko się
skończyło. Najpierw 30 marca w słynnej Akcji pod Arsenałem zginęli jego najlepsi przyjaciele: Alek i Rudy. On sam
zginął 20 sierpnia 1943 r. w Sieczychach podczas jednej
z akcji dywersyjnych. W chwili śmierci miał 22 lata.
Uważam, że „Kotwicki” jak najbardziej zasługuje na miano
Wędrownika. Pomimo bardzo trudnej sytuacji w kraju nie
poddał się biernemu oczekiwaniu na zmiany, lecz działał.
Nie zapomniał o swoim harcerskim powołaniu. Wędrował
przez życie niosąc pomoc, gdzie była potrzebna. Walczył,
w duchu polskiego patriotyzmu, z hitlerowskimi najeźdźcami
szkodząc im na różne sposoby. Uczył się, poszerzał swoje
horyzonty, gdyż wierzył, że po wojnie będzie odbudowywał
Polskę, ciężko poranioną przez wojenną zawieruchę. Chciał
uczynić ją lepszą, piękniejszą. Moim zdaniem Zośka jest wzorem nie tylko dla młodych harcerzy lecz również dla
Wędrowników. Zwłaszcza dla nich. Swoim krótkim życiem
pokazał nam jak powinniśmy kierować naszym własnym.
Bartek Mierzwa z 4PgDH „Zośka”
C
REFLEKSJA NA TEMAT
WĘDROWNICTWA
óż można nowego powiedzieć na temat Wędrownictwa?
Nie wiem… W tym artykule chciałbym podzielić się z
Tobą, drogi czytelniku, moimi osobistymi przemyśleniami na
ten temat. Jak sama nazwa wskazuje, Wędrownictwo polega
na wędrowaniu – dosłownym i w przenośni. Pisząc
o metaforycznym wędrowaniu mam na myśli wędrówkę duchową, samodoskonalenie się. Temu zagadnieniu poświęcam
niniejszy tekst.
Główną ideą przyświecającą tej metodyce jest właśnie
8
samodoskonalenie się – Wędrownicy dążą do tego by być
coraz lepszymi ludźmi. Można się rozwinąć w wielu przeróżnych kierunkach. Po to mamy szkoły, uczelnie, kursy, książki,
czasopisma, Internet. Ale dochodzą jeszcze kwestie ideałów,
wzorców postępowania, wrażliwości i życzliwości.. Starzy
harcerscy bohaterowie, tacy jak Alek, Rudy i Zośka dalej są
najlepszymi wzorami do naśladowania, choćby dlatego, że
gdy ginęli za ojczyznę, byli w wieku Wędrowników. W dalszym ciągu trzeba pamiętać o Prawie i Przyrzeczeniu, ale należy budować własny kanon zasad moralnych, oparty na
światopoglądzie, przekonaniach i sumieniu. Każdy Wędrownik szuka swojego miejsca w społeczeństwie, rozważa co
chciałby robić w życiu – wiąże się z tym wspomniane wyżej
samodoskonalenie się. Ja zauważyłem, że chyba najprostszym sposobem „uduchowionego wędrowania” jest zwyczajne niesienie pomocy innym. I bynajmniej nie mam na myśli
przesadnego altruizmu, jednak pomimo jasno określonych
w Prawie i Przyrzeczeniu zasad odnośnie uczynności, wielu
harcerzy o tym zapomina. To nie muszą być wielkie czyny
miłosierdzia. Wystarczą najprostsze, drobne, dobre uczynki
i życzliwość. Za przykład podam wolontariat. Jako harcerze
mamy wiele możliwości charytatywnych działań. Choćby
zbiórka pieniędzy na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej
Pomocy, czy podobne akcje charytatywne. Hufcowe referaty
umożliwiają pomaganie osobom niepełnosprawnym, poszkodowanym w wyniku wypadków, dzieciom, a także zwykłym,
normalnym ludziom. Wydawałoby się, że to mało, ale
w obecnych czasach – gdy żyjemy w wolnym, demokratycznym kraju, najlepiej przysłużymy się społeczeństwu w ten
właśnie sposób. Jeżeli jesteś, albo niedługo zostaniesz Wędrownikiem i chciałbyś szerzej działać na rzecz społeczeństwa, nie musisz się daleko rozglądać. W końcu najlepsze
rozwiązania są z reguły najprostsze.
Na zakończenie chciałbym wszystkim życzyć powodzenia w naszym harcerskim wędrowaniu, ale pamiętajmy nie pagon z wyszytą harcerską Watrą czyni harcerza
Wędrownikiem a sposób, w jaki postępuje.
Bartek Mierzwa z 4PgDH „Zośka”
RAJD
PODWAWELSKIEGO SMOKA
D
awno, dawno temu w grodzie Kraka zamiast króla panował wielki strach. Pod zamkiem zamieszkał bowiem
olbrzymi i okrutny smok...
W sobotę 17 marca odbył się XVI Rajd Podwawelskiego
Smoka dla zuchów. We wszystkich gromadach panowało
poruszenie, każdy chciał się pokazać od jak najlepszej strony
J Tematyka Rajdu dotyczyła Legend Krakowskich. Wiedza
zuchów na ten temat była zadziwiająca. Po quizie okazało
się, że każda z gromad odpowiedziała prawidłowo na wszystkie pytania! Zuchy miały wiele do zrobienia. Król Krak potrzebował ich pomocy. Wybraliśmy się do śródmieścia na grę
dzienną. Tam zuchy między innymi musiały zrobić owcę
z waty, aby niepostrzeżenie podrzucić ją pod groźnie ziejące-
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
AdAstra 4 (59) kwiecień 2007
go ogniem smoka. Udało się! Misja spełniona, król Krak był
zadowolony.
Pierwsze miejsce zajęła gromada z Agrikoli – „Leśne Ludki” (drużynowa była niezmiernie zadowolona ;) Gratulujemy!
Anielka
KRAKÓW - NIGDY NIE ZGINIE?
R
- Żartujesz sobie?
- Nie, pełna powaga!
- A co trzeba było w ogóle zrobić?
- Jak to co, rozpisać próbę, plan kursu i ta analiza.
- Aż tyle? I to ze spotkania na spotkanie?
- Jak ze spotkania na spotkanie? Przecież to zaraz na początku Krzysiu mówił co na zaliczenie.
- Ja tego nie pamiętam. A wy to macie?
- No żartujesz? Nie miałam czasu, zresztą wy też nie…
- Oczywiście, że nie. Masz całkowita rację, kto by miał czas
na to..
- Zrobimy tak: jak zapyta o zadania, to się zdziwimy i powiemy, że to przecież do końca kursu było..
- Dobrze mówisz, kontynuuj.
- Do końca kursu wysłać mu mailem i jego odpowiedź też
mailem. A jak będzie dyskutował, to…to..
- To go spacyfikujemy! Damy radę - w kupie siła!- śmiech.
- Dobra panieneczki – harcereczki, a pomyślałyście o chłopakach?
- Cały czas o nich myślimy!! - śmiech - Ale w czym problem?
- Idę o stówę z każdym! Że oni będą mieli prace.
- Racja, co z nimi zrobimy?
- No cóż, jest tylko jedno wyjście..
- Jakie?
- Ich też będzie trzeba spacyfikować.
- No to leżymy! Staszek na pewno się nie da!!
- No dobra, zaraz wymyślę coś lepszego…przekupić?
- Zaszantażować?
- Poderwać? I przeciągnąć na swoją stronę?
- To jest myśl! Ale ja mam faceta, odpadam..
- Zdrajca!
- Ja nie mam! Ja mogę! – śmiech.
- Nie spoko, nie panikujmy, dadzą się przekonać dobrzy koledzy..
- Oby dziewczyno, oby..
- Jak nie to spotkamy się na następnym kursie w przyszłym
roku.
- Nic z tego! Muszę to zaliczyć w tym roku! Zostawcie to
mnie.
ynek krakowski –cel mojej sobotniej wyprawy. Idealny,
gdy nie ma się co robić-tu zawsze się coś dzieje, wszędzie jest blisko, dużo ludzi. Przechadzałam się po nim i rozmyślałam…
W tym roku przypada 750 rocznica lokacji Krakowa.
Przyglądałam się ludziom. Jak oni się zachowują? Czy zdają
sobie sprawę, iż mieszkają w tak wiekowym mieście? Nigdy
wcześniej się nad tym nie zastanawiałam. Dla mnie i pewnie
dla wielu innych osób Kraków zawsze był i będzie. Po prostu! Nie polemizowałam legendy o księciu Kraku, Smoku
Wawelskim – nigdy! To było oczywiste – miasto jakoś musiało powstać. Ktoś opowiedział taką historię, inny dodał coś
od siebie i przekazał dalej. I szło, przetrwało, jest do dzisiaj.
Jednak… Tak wiele się zmieniło…Rozwój techniki spowodował niezwykłe oddalenie od pierwowzoru. Czy ci wszyscy
ludzie przechodzący się Grodzką, Szewską lub Floriańską
zdają sobie sprawę ile osób już tędy szło? Może jakiś król.
W końcu Kraków – królewskie miasto. To tu była siedziba
władców. Krakowskie uliczki, kamienice, planty – one niejedno widziały. Pamiętają pierwszych krakowian, ich codzienne
życie; pamiętają bohaterów np. Tadeusza Kościuszkę i jego
przysięgę; pamiętają to, co dobre, ale też przeciwnie – wojny
i spory…
Czy zwykły, szary człowiek myśli o tym, na co dzień?
Wątpię. Bo, po co? Co było – minęło! Nie warto rozpamiętywać! A może warto… czasem każdy powinien zatrzymać się,
zadumać. Nie myśleć, co Kraków może zrobić dla nas, ale co
my dla niego. Przecież miasto samo sławy nie zdobędzie!
Choć niewątpliwie jest znane. Ludzie! To my musimy sprawić, aby Kraków trwał w świetności. Nie bójmy się… Trzeba
tylko chcieć, dbać o swoją „małą Ojczyznę”. Szanować pracę I udało się, kurs przebiegał bez większych problemów. Bo te
innych i dokładać swoją, aby miasto istniało jeszcze przez mniejsze to, np. odprawa komendy chorągwi, co wiązało się
z zajęciem naszej sali do zajęć, a ich sali konferencyjnej.
wiele pokoleń! Ale… czy nam na tym zależy?
No i oczywiście wylądowaliśmy w Diablaku. A tam zimno
i jeszcze na dodatek picia nie było, a rada chorągwi ukradła
Kurs Kadry Kształcącej
nam cytrynę, jak już mieliśmy czas na zrobienie czegoś ciepłego do picia. I trzeba było szukać jakiego „orła” co to pójOSTATNIE SPOTKANIE
dzie im odebrać…na szczęście naiwna persona się znalazła.
W Komendzie Chorągwi
Zajęcia z instruktorami, których to już w większości znaliśmy, przebiegały dość sprawnie i szybko. Czasami tylko kurZaczęło się. Tym razem wszyscy byli na czas, nikt nie sanci doznawali uczucia, iż jakoś „zadań domowych” przybyzabłądził, nikt się nie spóźnił. Wszyscy gotowi do pracy. wa!
Każdy skoncentrowany i przygotowany…
A pewien druh, zwany potocznie Paluchem, przebrał miarkę... Praca w grupach? Na zadanie? Jak to możliwe jak wszy- Hej, jak tam? - zagadują do siebie uczestniczki kursu.
scy studiujemy, pracujemy po części, czynnie działamy
- A w porządku, szkoda, że to już koniec nie?
w ZHP, każdy z innego hufca i nie wszyscy z Krakowa- za- No, jeszcze tylko to zaliczenie.
danie WYCZYN wręcz!! Ale nie mamy mu za złe, Jego zaję- A propos, macie prace na dziś?
cia były za każdym razem równie ciekawe i pouczające, jak
- O matko i polko! To na ten zjazd trzeba było?
większości prowadzących.
- Podobno tak!
Jednym z milszych momentów jest zawsze posiłek. Kursanci
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
AdAstra 4 (59) kwiecień 2007
9
RÓŻNOŚCI
wyruszyli na miasto, by tam szukać miejsca zaspokojenia głodu. Część z nich pozostała w niedalekiej pizzerii, a co wybredniejsza część poszła na wegetariańskie jedzonko. Ciepły
posiłek, bardzo dobrze wpływał na języki, gdyż ilość wymienionych informacji w czasie tych 2 godzin obiadowych, można by spokojnie przyrównać treści całego weekendowego
spotkania. A ile plotek…Tak harcerze plotkują, nie da się
ukryć…a najwięcej panowie ;-)
I ta chwila na którą każdy czekał - tematy! Czas poprowadzić samemu zajęcia i udowodnić, że jest się dobrym
w tym co się robi.
Nie minę się daleko z prawdą, mówiąc iż większości z nas
miny się wydłużyły i każdy zmienił kolor skóry w okolicy
twarzy. Cóż, każdy zrobi co może by dobrze wypaść…a jeśli
nie? (…) Jak by to powiedziała jedna z naszych ukochanych
prowadzących;
cyt; „Nie takie imprezy w tym związku już kładliśmy”
Recepta
15 MINUT Z ŻYCIA ZBIÓRKI.
Urywki.
- Umiem czytać.
- Co?
- Tu jest instrukcja.
- Co?
- Nie mówi się ‘co’ tylko ‘proszę’.
- Aha.
W harcówce.
- Mogę zapalić kominek?
- Nie.
- Dlaczego?
- A jak myślisz?
- E…Bo tak mówisz?
- To oczywiście też – potwierdzam łagodnie i z szerokim
uśmiechem – Ale dlaczego jeszcze?
Chwila ciszy.
- Bo nie ma teraz zbiórki?
- Właśnie! Brawo – chwalę - czyli wiesz czemu nie zapalimy,
więc po co pytałeś?
- Zawsze warto mieć nadzieję, nie? Zawsze tak powtarzasz!
- To prawda. I teraz miałeś nadzieję, że się zgodzę?
- Tak.
- I naprawdę myślałeś, że skoro jesteśmy tu, żeby posprzątać
harcówkę, pozwolę zapalić tobie jedynemu świeczkę dla zabawy, co na pewno oderwie innych od pracy, i znowu tu
porządnie nie posprzątamy, bo wszyscy zaczną krzyczeć, że
też chcą zapalić i będzie jeden, wieki chaos i harmider? Naprawdę tak myślałeś?
- Taaaak??
- Aha. To ładnie, że nie tracisz nadziei nawet w beznadziejnych sytuacjach.
Po chwili.
- A mówiłem już, że świetnie wyglądasz w tej bluzce!?
- Tak?
- Naprawdę! I ten kolor!... po prostu świetnie!
- Dziękuję.
W autobusie.
- Druhno, co to znaczy „c a r r y” – niezbyt wyraźnie literuje
Sebastian.
- Jak?
- „C a r r y”
- „Carry”? To taka przyprawa wiesz? Robi się z niej na przykład kurczaka. Kurczak Carry, pychota! Jadłeś?
- Nie…nie przez ‘y’ tylko ‘e’ – „C A R R E”! – krzyczy.
- Więc, nie wiem niestety.
- A co to znaczy „F O U R” – słyszę po chwili, a ze mną
również wszyscy pasażerowie autobusu.
- To z angielskiego ‘cztery’- odpowiadam – cyfra ‘cztery’.
- Możesz zapalić kominek jak skończymy.
A co ty tam w ogóle masz?
- Gazetkę promocyjną sklepu ktoś zostawił… i tu pisze - Super!
„Carrefour” – chciałem wiedzieć co to znaczy.
- ‘Skrzyżowanie’ – tłumacze na polski i teraz już widzę, że
cały autobus na nas patrzy.
- Co?
- z Francuskiego „skrzyżowanie”
KONKURS
- To tego się nie dzieli?
- Nie skarbie, nie dzieli się.
Nadal trwa !!!
Czekamy na Wasze propozycje na nazwę
działu AdAstry !!
Przypominamy, że teraz funkcjonuje nazwa
„RÓŻNOŚCI”
Trzeba ją koniecznie zmienić!!
Przy automacie z puszkami napojów gazowanych.
- Jak się świeci przy napisie to znaczy, że tego nie ma, tak?
- Nie wiem. A o co w ogóle chodzi? – odpowiadam i od razu
pytam lekko zdezorientowana.
- No jak się tu świeci, to znaczy, że tego nie ma w maszynie
tak?
- Tak, nie ma tego. A co chcesz sobie kupić coś do picia?
- No jasne! te puszki są przecież po 1 zł ! – krzyczy Marcin.
- Nie krzycz. Kup sobie, przecież ci nie zabraniam! – tłumaczę się, sama nie wiem czemu.
- Takie miałem wrażenie.
- Czyli mylne wrażenie.
- To najpierw naciskam co chcę, czy wrzucam monety? –
pyta dalej.
- Naciśnij, później wrzuć kwotę, później odbierz resztę - jeśli
takowa będzie, a dopiero potem weźmiesz napój.
- Aha.
- A skąd druhna to wie? Znaczy jak to obsłużyć..
10
Recepta
Może to właśnie Twój pomysł wybierzemy!
Każda myśl się liczy, każda malutka idea…
Spróbuj, nic nie tracisz, a może coś zyskasz?
Nagroda niespodzianka czeka!!!
Wymyśl nazwę!
Wyślij propozycję na adres e-mail:
[email protected]
Nie zapomnij napisać w mailu swojego imienia
i nazwiska, oraz środowiska z którego pochodzisz!!
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
AdAstra 4 (59) kwiecień 2007