IGRZYSK I CHLEBA

Transkrypt

IGRZYSK I CHLEBA
IGRZYSK I CHLEBA
Rzymianie byli twórcami wielu prostych a praktycznych zasad, które
po dziś dzień wykorzystywane są w polityce. Jedną z nich była zasada
„divide et im-pera" - dziel i rządź. Miała zastosowanie wobec przeciwnika
politycznego, który jest zbyt silny, lecz jeśli zostanie podzielony na frakcje i
frakcyjki, to osłabnie, a nawet sam siebie będzie zwalczał. Inna zasada to
niemniej słynne „panem et circenses" - chleba i igrzysk. Ta z kolei zasada
odnosiła się do tzw. tłumu, a więc względnie licznej rzeszy ludzi biednych
i niewykształconych, którzy stanowią problem i społeczny, i polityczny.
Społeczny dlatego, że tłum nie potrafi sobie zorganizować własnego życia,
oczekuje środkowi dyrektyw od państwa. Polityczny dlatego, że siła tłumu
może być wykorzystywana do walki o władzę.
By więc ujarzmić tę siłę i mieć ją niejako pod kontrolą, trzeba dać tłumowi to, o co
zabiega najbardziej. Najpierw tłum musi się najeść, bo tłum głodny nie tylko jest zły, ale może
być wręcz wściekły. Tłumowi trzeba dać żywność i to symbolizuje słowo „panis" - chleb. Gdy
tłum już się naje; to nie idzie od razu spać, lecz jeszcze musi się wyżyć emocjonalnie, musi być
targany przez skrajne uczucia, takie jak miłość i nienawiść, litość i gniew, spokój i szał. Ale aby
tych uczuć nie zwracał przeciwko władzy, to trzeba je odpowiednio ukierunkować. I tak właśnie
powstała idea cyrku - „circus", w którym zgromadzony tłum mógł się wyszaleć, patrząc na arenę.
A na arenie pojawiały się dzikie zwierzęta i gladiatorzy, podejmując walkę na śmierć i życie: lała
się krew, trzaskały kości, wydawano jęki, krzyczano z bólu. Ą było to tak przerażające, że tłum
od czasu do czasu milknął, by po chwili odreagować głośnym aplauzem. Widownię zaszczycali ,
swoją obecnością władcy, nawet cezar, by patrzeć nie tylko na walczących, ale szczególnie na
reakcje tłumu, już okiełznanego przez mury Koloseum.
Raz odkryte metody sprawowania władzy są chętnie adaptowane do nowych czasów i do
nowych warunków, również i dzisiaj. Wprawdzie po Koloseum została tylko murowana bryła,
która budzi podziw rozmachem architektonicznej wizji, to przecież nie służy już celowi, dla
którego zostało zbudowane. I nie musi, bo powstało nowe Koloseum, które skupia
wielomilionową, a nawet zdarza się, że wielomiliardową publiczność.
Nietrudno zgadnąć,,że takim nowym Koloseum jest telewizja. To tu właśnie codziennie
mają miejsce wydarzenia i rozgrywają się sceny, które ściągają uwagę tłumów i przykuwają
widzów do ekranu na wiele godzin. Realizm przemocy, okrucieństwa, wyuzdania bywa nawet
większy niż w prawdziwym Koloseum. Więc tłum patrzy z zapartym tchem. Ale nie wie, że jego
reakcje są dokładnie obserwowane i analizowane po to, by ten nowy cyrk uczynić jeszcze
bardziej wpływowym. A choć nie każdy musi być badany indywidualnie, to są metody, aby
zrekonstruować sylwetkę przeciętnego telewidza i wytworzyć portret masowego odbiorcy. Wtedy
można grać w wielką politykę i robić wielkie interesy.
Od czasu wynalezienia telewizji środowiska polityczne lewicowo – liberalne
zmodyfikowały rzymską zasadę panowania nad tłumem. Okazało się bowiem, że współczesny
tłum, zwany kurtuazyjnie elektoratem lub klientem, zdecydowanie przedkłada igrzyska nad
chleb. Najpierw zabawa i jeszcze raz zabawa, a dopiero potem pomyślimy, co będziemy jeść i za
co będziemy żyć, my i następne pokolenia. Tak właśnie dzieje się w naszym kraju. Programy,
jakie serwuje telewizja.
Prof. Piotr Jaroszyński
(z „Nasza Polska”, nr 2/2011)