Numer 3 (34) - Studenckie Koło Przewodników Górskich w Krakowie
Transkrypt
Numer 3 (34) - Studenckie Koło Przewodników Górskich w Krakowie
Numer 3 (34) Kraków OD REDAKCJI Jako, że wydanie kolejnego numeru „Beskidnika” zbiega się w czasie ze startem nowego kursu, grzechem byłoby przy tej okazji nie wyjść naprzeciw potrzebom rzeszy nowych czytelników i nie zamieścić kilku przydatnych dla nich informacji. Nie zapominamy też o świeżo upieczonych przewodnikach. Dla nich gratka! Przyrzeczenie oraz hymn kołowy! Będziecie mogli wcześniej zobaczyć, co ślubujecie (i ewentualnie się jeszcze wycofać) oraz jeszcze przed Leciem nauczyć się najważniejszej kołowej pieśni - a to do tej pory nie licznym rocznikom się udało. Redakcja SŁOWO PREZESA Wszystkich miłośników górskich wędrówek, żądnych przygód, poznania najwspanialszych na świecie przyjaciół oraz zdobycia wiedzy i przewodnickiej "blachy" serdecznie zapraszam na kolejny prowadzony przez Koło kurs przewodnicki! Prowadzącym życzę pełnej sali wspaniałych kursantów, zaś kursantom fizycznej oraz psychicznej odporności połączonej z niezłomnym dążeniem do celu! Prezesica Listopad 2004 (R.VII) zboczu Gronia Jana Pawła II zwanego przed laty Jaworzyną [itd. ...studia nad nazewnictwem na tamtym terenie zostawmy na zimowe wieczory :-)] - jeden z nielicznych wyciągów narciarskich w Beskidzie Małym. Był tort i szampan, a w spotkaniu uczestniczyli działacze PTTK z Andrychowa oraz byli i obecni zawodnicy sekcji narciarskiej przy Klubie Sportowym "Beskid" w Andrychowie. Co ciekawe, od powstania w 1954 r. wyciąg funkcjonuje w prawie niezmienionym stanie. Zmieniony został tylko napęd - ze spalinowego na elektryczny. Wyciąg ten zwany jest "wyrwirączką" aby wyjechać na górę zapina się specjalny pas, który następnie przy pomocy uchwytu mocuje do liny. Wyciąg zaprasza w sezonie narciarskim w weekendy oraz w czasie ferii szkolnych. (wb) Krzesełkiem na Stożek Pozostając w tematach narciarskich przenieśmy się w Beskid Śląski. Na Stożku jeszcze przed sezonem zimowym ma być gotowy wyciąg krzesełkowy. Dwuosobowe turystyczne krzesełka, które trafiły do Wisły prosto z Alp, zastąpią wyciąg orczykowy. Przepustowość nowego wyciągu osiągnie 1200 osób na godzinę. (wb) B e r n a d e t t a Z a w i l ińs k a KRÓTKO SZYBKO Wypadek "Wilgi" We wtorek 14 września samolot szkoleniowy "Wilga" z Górskiej Szkoły Szybowcowej w Międzybrodziu Żywieckim rozbił się na stoku góry Żar. Piloci przeżyli, u obu "skończyło się" na połamaniu nóg. Według naocznych świadków wypadek wydarzył się podczas holowania szybowca. Zdążył się on na czas uwolnić z holu i wylądować na międzybrodzkim lotnisku. (wb) 50 lat wyciągu na Leskowcu W ostatnich dniach września pięćdziesiąte urodziny obchodził wyciąg narciarski na polanie Jaskula, na Krzyż papieski na Mogielicy Podczas IV Złazu Turystycznego na Mogielicę, który odbył się 22 sierpnia tego roku, poświęcony został krzyż papieski. Trzymetrowy, metalowy krzyż stoi na 2 widokowej polance na pd. od wierzchołka najwyższego szczytu Beskidu Wyspowego. Dojście do niego ułatwiają drogowskazy. Na postumencie umieszczono słowa Jana Pawła II: Gdy patrzę na piękno krajobrazu widzę, że On jest i wtedy zaczynam się modlić. Pomysłodawcą umieszczenia krzyża na szczycie Mogielicy jest ks. Stanisław Wojcieszak, proboszcz parafii w Ochotnicy Dolnej. (wb) Nowa ścieżka edukacyjna W październiku b.r. nadleśnictwo nowotarskie otworzyło w Rabce-Zdroju ścieżkę edukacyjną „Las i jego mieszkańcy” Trasa liczy 2,2km i zawiera 8 przystanków. Początek ścieżki znajduje się przy leśniczówce w uroczysku Krzywoń. (pm) JUŻ PO POŁÓWCE W dniach 22-23 października bieżącego roku komisja w składzie: Jarosław Baryluk, Jan Czerwiński, Tomasz Olejarczuk, Piotr Skrzypiec, Zbigniew Walczyk, Sebastian Wypych oceniła w trakcie egzaminu "połówkowego" 36 kandydatów na przewodników. 31 osób uzyskało oceny pozytywne przechodząc do kolejnego etapu szkolenia. Egzamin odbył się w pięknej jesiennej scenerii w Paśmie Radziejowej, które przemierzyliśmy od Tylmanowej i Szczawnicy po Jaworki. Z powodu dużej liczby zdających dwie trzyosobowe komisje oceniały kursantów, również podzielonych na dwie grupy. Drugiego dnia komisje "zamieniły się" grupami, wędrowano różnymi trasami. Rozwiązanie takie zastosowano po raz pierwszy i wszystko wskazuje na to, że z powodzeniem. Gratulacje dla świeżo upieczonych "półprzewodników"!!! (wb) NA ROZSTAJACH „24 GODZINY W TUCHOWIE TJ. RZUT OKIEM NA PÓŁNOCNE SKŁONY PASMA BRZANKI” Redakcja nie wie jak zareagować, a przecież zareagować powinna! Można tylko z trwogą szepnąć: „Jacyż oni odważni”. Drodzy czytelnicy! Uważajcie na „coś”, co na Pogórzach wciąga! Oto dowód: Cała eskapada rozpoczyna się w piątek wieczorem, na dworcu kolejowym w Krakowie. Punkt godzina 17 pociąg w kierunku Tarnowa rozpoczyna swój wojaż. Wysiadający tłumnie ludzie, znaczą koniec pierwszego etapu podróży dnia dzisiejszego, a przede mną jeszcze 50 minut do następnego pociągu. Czas ten umilam sobie spacerami po dworcu, obserwacją ludzi spieszących się do kolejnych składów czy krótkim posiłkiem. Wreszcie nadchodzi moja kolej – w przenośni i dosłownie. Jadę do Tuchowa, docelowego punktu podróży, aczkolwiek nie ostatniego, jak się miało jeszcze okazać. Podążając tzw. linią tarnowsko – leluchowską (z 1876) wyobrażałem sobie krajobraz otaczającego mnie świata pogórzy – Rożnowskiego i Ciężkowickiego kryjącego się w nocnym mroku za oknami pociągu. O 20 i minut kilka docieram do założonej już w 1340 roku osady w dolinie rzeki Biała. Wysiadając zwracam uwagę na niepozorną postać wyłaniającą się zza rogu kolejnego już dzisiaj dworca. Piotr, mój kolega z studiów, mieszkaniec tuchowskiej dziedziny, ucieszony moją obecnością wita mnie i razem udajemy się do jego domu. Kilka chwil później, razem z jego tatą i bratem, a także z nim samym, wyruszamy na nocną przechadzkę, w niedaleką okolicę Tuchowa, by usłyszeć nieco podpowiedzi z historii I wojny światowej, której działania to miały tu swoje miejsce. Zwiedziwszy bunkier będący jedną z wielu pozostałości historii w tych okolicach, wracamy do domu. Operacja „Brzanka” rozpoczyna się wraz z brzaskiem dnia następnego, no może nie dokładnie, ale wcześnie rano stawiam się wraz z Piotrem i jego bratem na dworcu, gdzie witamy się z dwoma przedstawicielkami płci pięknej, uczestniczącymi w sobotnim pomyśle mojego gospodarza. Zbliżający się pociąg, który jedzie tu aż z Krakowa, zdobi wychylająca i pozdrawiająca nas radosnymi okrzykami, głowa kolejnego uczestnika – Tomka – kolegi z studenckiej ławy. Niewątpliwie wzmocnieni liczebnie i psychicznie osobą oczekiwanego gościa, dojeżdżamy do Siedlisk, gdzie kolejne dwie uczestniczki przyłączają się do grupy. Kilka chwil przy miejscowym cmentarzu z czasów I z wojen światowych i ruszamy żółtym szlakiem na południe, w kierunku Nosalowej. W drodze towarzyszą nam stalowych barw, coraz szybciej płynące chmury i dość silny, porywisty miejscami wiatr, który żartobliwie określamy mianem Tuchowiaka. Na szczycie Nosalowej zatrzymuje nas pomnik ku czci dziewczyny, która zginęła broniąc swojej własnej cnoty. Za bukowo – jodłowym lasem, a następnie drogą pomału schodzimy do Jodłówki Tuchowskiej, poznając po drodze tutejszą geologię płaszczowiny śląskiej, a także deszczowy oddech Brzanki, wznoszącej się już bezpośrednio nad naszymi głowami. W Jodłówce Tuchowskiej zapoznajemy się dokładnie z architekturą drewnianego kościoła z XVII w., zwracając szczególną uwagę na dzwonnicę w stylu parawanowym. Nawiedzamy przy okazji miejscowy bar, tuż przed rozpoczęciem kolejnego etapu dzisiejszej wędrówki. Zespół szturmowy wybiera w południowej ścianie Brzanki, drogę prowadzącą doliną potoku. Pokonawszy główne trudności oto stajemy u stóp schroniska; bacówki turystyki kwalifikowanej pod szczytem Brzanki. Z wysokości 506 m n.p.m. rozciąga się malowniczy krajobraz Beskidu Niskiego, w którym wyróżnia się m. in. Maślana Góra, Chełm czy pasma Magury Wątkowskiej. Bezpieczni w schroniskowej jadalni, z trwogą przyglądam się śnieżycy, która ot tak sobie wybrała te okolice na swoje harce. Nie czekając długo, wzmocnieni posiłkiem i łykiem gorącej herbaty, grupa turystów – zapaleńców rozpoczyna szczytowe podejście. Osiągamy wierzchołek, gdy zza chmur wychodzi słońce. Kilka minut na wierzchołku oznaczonego na mapie nazwą Brzanka i wysokością 534 z Harnasiem w ręku. Poczucie tryumfu, przezwyciężenia własnych słabości i lęków. Dalej za żółtymi znakami, przez Morgi, docieramy do siodła u stóp Lubaszowej, zdobionej przez nadajnik. Pod i przed nami na północy rozciąga się dolinie Białej Tuchów, na zachodzie, stopniowo przysłaniany przez nadciągającą kolejną śnieżycę, szczyt Wału (523), już na Pogórzu Rożnowskim. Tę chwilę rozkoszy przerywa nawoływanie do dalszej drogi, która 3 wiodąc w kierunku północnym, żwawo schodzi w dolinkę niewielkiego potoku. Rozchodzą się w tym miejscu drogi nasze i jednej z uczestniczek. Humor prowadzącego doprowadza nas do stromej skarpy, która to, jako kolejna z przeszkód, po kilku minutach pozostaje miłym wspomnieniem. Przed nami Burzyn, niewielka miejscowość, położona na południowy – wschód od Tuchowa, z zabytkowym dworem, zwanym też domem „Elsów”. Tu rozstajemy się z dwoma koleżankami i dalej, w silnie obsadzonej mężczyznami grupie, dochodzimy do Tuchowa. Jeszcze kilka chwil w domu Piotra, łyk „wzmocnionej” herbaty i czeka mnie dalsza droga. Wracając z Tomkiem przez Tarnów, do grodu Kraka, wspominam mile spędzone chwile w kolejnym zwiedzonym przeze mnie zakątku Pogórzy, dochodząc do wniosku że „coś” będącego w tym miejscu, przyciągnie mnie tu niejeden raz. Marcin Marszałek By zachować wierność relacji, Redakcja (w zasadzie) zrezygnowała z ingerencji w tekst. PAMIĘTNIK Z WYPRAWY BAJKAŁ 2004 (fragmenty) Poniżej prezentujemy urywki z „Dziennika z wyprawy nad Bajkał”, czym chcemy zachęcić Was do lektury całej relacji, którą, miejmy nadzieję, będzie można już niedługo znaleźć na naszej stronie kołowej. Uczestnicy: Katarzyna Dyrda, Danuta Żywczak, Anna Dembowska, Paweł Miśkowiec, Andrzej Muszyński. Wyjazd: 26. 07.2004 do 25.08.2004 Garść informacji względnie praktycznych: Terespol - Brześć. Jest jakieś 5 czy 6 pociągów dziennie przejeżdżających przez granice (pieszego przejścia tam niet). Pierwsze kłopoty tzn. .pierwsza łapówka. Okazało się że mamy wizę rosyjska (białoruskiej nie trzeba) od 27 lipca i to nic, że do Rosji dotrzemy dopiero na tą konkretną datę, bo Białoruś i Rosja to jedno! No i 6 dolarów łapówki (żeby się łatwo im dzieliło na 3 osoby). Pierwsze obserwacje socjologiczne: pogranicznicy nie chcą rozmawiać z kobietami (nawet jeśli facet, z którym chcą rozmawiać nie mówi po rosyjsku). W Brześciu nawet szybko udało nam się kupić bilety na Transsib. Na Białorusi obowiązuje podatek ekologiczny - cokolwiek to znaczy, bez tego nie wypuszczają, a kosztuje to 2 dolary w kasie lub 1 dolar bezpośrednio u pogranicznika. Na turystów wyjeżdżających polują panie, które proszą o przewiezienie alkoholu lub papierosów. W zamian za przysługę opłacają podatek ekologiczny lub fundują bilet na pociąg przez granicę. Pomagają tez załatwić "formalności" w razie kłopotów. Bilety na Transsib można kupić też we Lwowie, ale nie zawsze (czasem robi się blokada?). Raczej nie sprzedają bez okazania oryginału paszportu. Jak wyjechać za miesiąc z nieważną już wizą? Jeśli nie da się tego załatwić inaczej na granicy ☺, to trzeba wykupić wizę wyjazdową - 30 dolarów + zdjęcie. Cennik: pociąg transgraniczny - równowartość 1 euro; bilet do kina w Brześciu - 1500 rubli - trochę mniej niż 3 złote; bilet: Moskwa - Ułan Ude - 240 tys. rubli białoruskich; Brześć – Moskwa - ok. 46 tys. rubli.(ok. 700 rubli rosyjskich, ale wagon obszczyj jest za 470); bilet: Brześć - Ułan Ude- ok. 115 dolarów (kasjerka sobie trochę "doliczyła"). Z Krakowa do Ułan Ude jedzie się ok. 5 dni i 10 godzin. Bilet dla zagranicznych studentów na Kreml - 150 rubli. 1 przejazd metrem - 10 rubli. Mauzoleum Lenina - czynne do 13.00 – bezpłatne. Bilety lotnicze: Moskwa – Irkuck - najtańsze Transareo 135$.; Syberian Airlines - 180$ - ale to całkiem cywilizowane linie i dają dobre jedzenie w samolocie. Nocleg w hotelu Złoty Kołos w Ułan Ude - 4$ (na końcu ulicy Swierdłowa, przy bazarze) Internet w Ułan Ude - tylko na poczcie przy placu z głową Lenina. Towarzystwo Kultury Polskiej w Ułan Ude - trzeba się wcześniej umówić, żeby tam spać. Autobusy Sljudanka - Mondy - 12.00 podobno codziennie i do Orlika o 5.20 - około 200 rubli. Busiarze chcieli po 1000 od łeba. Z Mondów o 8.00 do Sljudanki. Irkuck: Irkuck nie jest ładny, ale można tam wszystko kupić (z kaszkami, musli, zupkami, owsiankami błyskawicznymi itp. włącznie) - najwięcej żarełka i najtaniej na Centralnym Rynku. Na Marksa znajduje się Olbrzymi sklep sportowoturystyczny w którym można kupić wszystko. Mapy - najlepiej na dworcu kolejowym. W Domu Knigi nic nie ma. Bilety na tramwaje - po 7 rubli. Sprzedają w środku. W najbliższej okolicy dworca nie można kupić wysokoprocentowych alkoholi (np. Gwiazdy Bajkału czy Bajkalskiej - 80 rubli o,5 l). Najtańsze marszrutki odjeżdżają z dworca autobusowego. My na Olchon jechaliśmy za 280 rubli od osoby (tylko do promu). Autobus odjeżdżają o 8.00 i 10.00 i chyba nie są to jedyne. Bilet autobusowy - 300 rubli. 4 Prom na Olchon jest za darmo i kursuje cały czas. Nikt nie chciał od nas żadnych opłat za pobyt w Parku narodowym na Olchonie. Sljudanka - kurort, który lata świetności ma już za sobą. Jest bank z kantorem, poczta, bazar i kilka dobrze zaopatrzonych sklepów, ale ciężko znaleźć jakiś bar z jedzeniem. Nie ma internetu. Można spać na plaży przy dworcu kolejowym, ale trzeba uważać na lokalnych żuli. Na dworcu stał dobrze zaopatrzony kramik z mapami. Wieczorem można zabawić się na promenadzie w dyskotekach pod gołym niebem. Omule w Sljudance u babuszek ponoć nie należą do najświeższych. My kupiliśmy w Hużyrze na Olchonie pyszne, wędzone, za 15 rubli sztuka. Pik Czerskiego: ze Sljudanki do obserwatorium pod Pikiem idzie się cały dzień. W połowie drogi jest schron - możliwość kupienia czegoś do jedzenia, a raczej picia i chyba też noclegu. Droga jest wyraźna, a na rzece kładki. Dość dużo turystów. Nie ma większego problemu ze znalezieniem miejsc na rozbicie namiotów. Przy obserwatorium jest możliwość noclegu i kupienia piwa oraz sauna i bania, mieszczące się w rozwalających się chatkach. Jest tam też studnia. Większość ludzi śpi w namiotach w lesie. Od Obserwatorium do szczytu jest około 3 godziny. Dużo ludzi rozbija namioty przy jeziorku Serce pod szczytem. Ze szczytu można zejść ścieżką na północ w stronę Bajkału. Można też wybrać się granią w stronę Utulika, ale trasa granią to 2 dni wędrówki (ze schodzeniem na dół po wodę) Po 7-8 godzinach grań robi się wąska i skalista. Ścieżka na grani pojawia się epizodycznie a wszelkie zejścia na dół wiążą się z koniecznością przekraczania porządnych, górskich rzek i wcześniejszym przedzieraniu się przez kosówkę. Przy dobrej widoczności ze szczytu roztacza się piękny widok na Bajkał, Tunkińskie Golce, Sajany, Góry Chamar Daban i kilka innych rzeczy. Jak pije się po Buriacku Nie należy uderzać w dno butelki (chyba że w „Putinkę”). Polewa jedna osoba wszystkim. Pierwsza osoba wylewa trochę palcami za siebie, przez ramiona, dla duchów. Nie można odmówić, ale nie trzeba wypić wszystkiego - wystarczy zamoczyć usta. Pusty lub pełny stakanik oddaje się "prowadzącemu" a on zawsze coś dolewa (nawet gdy poprzednia osoba nic nie wypiła) i podaje kolejnej osobie. Prowadzący polewa również sobie. To od niego zależy, kto i ile dostaje. Poza tym w Rosji raczej każdy pije ze swojego kubeczka - nie ma kolejki i nie trzeba wypić od razu wszystkiego. Informacje mniej praktyczne, ale zabawne: 26.07.2004 - poniedziałek (…) W Brześciu zabytków niet, ale ładne kwiatuszki rosną na głównej ulicy. A co do mieszkańców - są mili i chętnie pomagają. Króluje złoto (także w zębach) i komórki na smyczach. A producenci staników raczej nie robią tu kokosów. Potem nie mając co ze sobą zrobić poszliśmy do... kina, na film, którego tytułu nie znamy do dziś, ale był o ścigających się autach. Było nas w kinie 7 osób, a film był tak fascynujący, że Andrzej od razu zasnął. Ale za to poznaliśmy najgorsze rosyjskie przekleństwo: ciort, które nas ubawiło niezmiernie, Było to jedno z nielicznych słów, jakie pojawiały się w filmie i było tłumaczeniem pewnego ogólnie znanego słowa angielskiego.(…) 27.07.2004 - wtorek (…)Dzisiejszy dzień w większości spędziliśmy w pociągu.(…)Właściwie po drodze nie było nic ciekawego, oprócz naszej prowadnicy, która miała 4 złote zęby i duży rozpierdek w spódnicy. W końcu wysiedliśmy w Moskwie na dworcu białoruskim i od razu wpakowaliśmy się do metra (1 przejazd - 10 rubli, 1 dolar - ok. 29 rubli). Stamtąd udaliśmy się do polskiego kościoła prosić o nocleg. I udało nam się. My śpimy w bibliotece, a chłopaki w siłowni. Kościół jest na Małogruzińskiej, koło muzeum przyrodniczego i kręgli. Niedaleko polskiej ambasady.(…) Wieczorem odbyliśmy 2 wypady do miasta. Pierwszy to poszukiwanie kas biletów lotniczych. Przeszliśmy koło Teatru Wielkiego i Kremla i całkowicie nas zamurowało na widok jednej z ulic w centrum miasta - 6-ścio pasmowej jednokierunkówki!!! załadowanej autami i otoczonej ok. 10-cio piętrowymi kamienicami, mieszczącymi w większości budynki użyteczności publicznej. Drugi wypad to Plac Pobiedy, czyli zwycięstwa - olbrzymi, z fontannami podświetlanymi wieczorem na czerwono i wielkim fallicznym pomnikiem zwycięstwa i pomnikiem ofiar faszyzmu i z pięknym widokiem na miasto. Moskwa jest Olbrzymia i piękna. 10 mln ludzi, ale na prawdę podobno 14. Z każdego prawie miejsca widać którąś z 7dniu sióstr Stalina, czyli ichniejszych Pałaców Kultury. Wszędzie rzeki ludzi, rzeki samochodów i olbrzymie budynki. A metro - słów brakuje, zwłaszcza przy pięknych, pełnych patosu mozaikach, przedstawiających np. kobiety wpatrujące się z uwielbieniem w buraka. No i wszędzie Lenin. (…) Hasła dnia: Jak patrzę na Dankę to wierzę w 4 wymiary - Misiek Kaska ma generalnie małą powierzchnię, ale dużą powierzchnię w stosunku do masy ciała - Misiek Misiek ma nie tylko końcówki, ale twardy trzon krystaliczny - Kaska 5 Bez końcówki też wchodzi, ale z końcówką lepiej, bo bez końcówki się telepie - Misiek U nas jest większe prawdopodobieństwo, że będziemy sikać, bo was jest dwóch a nas trzy. - Danka (…) 1.08.2004 - niedziela Już wiemy, co to znaczy wpaść w dziurę czasoprzestrzeni. Jesteśmy zawieszeni między 3-ma czasami swoim biologicznym (polskim), moskiewskim, według którego jedzie Transsib i czasem lokalnym, według którego wschodzi słońce. Trochę to dziwne, kiedy budzimy się o 3-ciej w nocy, a na zewnątrz zupełnie jasno. A tak naprawdę to czas liczy się tu odległością, jaką już przejechaliśmy i jaka dzieli nas jeszcze od celu. Za oknem znowu milionowe miasta, wioski z małymi pochylonymi, drewnianymi domkami, zakwiecone łąki. Pogoda jest cudowna. Najczęściej jednak pociąg jedzie środkiem niczego. Ale w środku niczego też jest ładnie.(…)A dziś wielkie święto - Dzień Żelaznadrożnika, czyli pracownika kolei. Oj prazdnik jak się patrzy. Prowadnicy nawalili się w 4 dupy. Nawet drzwi w pociągu wyleciały. A prowadnik Aleksander, który "nie pił na służbie" wycierał podłogę swoim mundurem przewracając się po wagonie. Pomylili stacje i kazali nam wysiąść w jakiejś dziurze, gdzie pociąg przystanął tylko na chwilę. Kazali nam również kupić piwa, bo chcieli się napić z polską mafią, jak to nas nazywali. Mamy tylko nadzieje, że dzisiejszego dnia nie świętują w lokomotywie. (…) Kasiek Z najlepszymi życzeniami od Redakcji dla nowego kursu: Z ZAPISKÓW DR M. ORŁOWICZA Ubranie i obuwie Ubranie najlepsze sportowe, tj. krótkie spodnie, koszula sportowa, kołnierzyk miękki. Dla pań pożądane (ale nie koniecznie) spodnie. Trzewiki sznurowane wysokie, dla pań w każdym razie nie na wysokich obcasach. Półbuciki jako zbyt płytkie narażą ich posiadaczy na nieustanne wsypywanie się kamyków. (…) Pożądane podkucie podeszwy kilku gwoździami, alby się nie ślizgać po trawach. (…) Buciki powinny być obszerne aby można było brać podwójne skarpetki i onucki (które lepiej niż skarpetki chronią od oparzenia nóg). (…) Pożądane ubranie gumowe (tzw. skafandry). Kto go nie ma wystarczy płaszcz gumowy, a jeszcze lepiej peleryna gumowa z kapiszonem, która chroni nie tylko osoby ale także plecak. (…) Wobec ewentualności kąpieli pożądane zabierania stroju kąpielowego. Przybory turystyczne, drobiazgi podróżne Niezbędny plecak dość duży, z kieszeniami na zewnątrz, o ile możności chroniony wewnątrz przez ceratę przed zamoknięciem. (…) Bardzo polecenia godne posiadanie turystycznego pudełka aluminjowego na drobiazgi w plecaku. (…) Niezbędny kubek płaski, blaszany z uszkiem, który może być aluminjowy do wody i herbaty. (…) Łyżeczki pożądane dwie, jedna do herbaty druga do rzeczy tłustych. (…) Prymus ani przybory do gotowania niepotrzebne. Zastąpi(ą) je 2 kotliki 4 litrowe noszone przez panów na zmianę, w których będzie się gotować wodę na herbatę i zupy do zbiorowego użytku. (…) Niezbędne: ręcznik, mydło, szczotka, pasta do butów, tłuszcz do smarowania butów (najlepiej rycyna)., mała szczoteczka do smarowania tym tłuszczem, łój kozłowy do smarowania nóg przeciwko tworzeniu się bąbli (najlepszy łój salicylowy), maść cynkowa, kawałek bandaża, trochę waty, plaster angielski. (…) Woreczki płócienne o rozmiarze około 15 cm szerokości i 30 cm długości, zawiązywane na sznurek na rozmaite drobiazgi względnie prowiant, gdyż worki papierowe 15-dniowej wycieczki nie wytrzymają. Niezapomnieć pieniądze, dowód osobisty, zniżkę kolejową, odznakę i legitymację PTT (kto jest członkiem, bilety wizytowe, portfel itp. Jedzenie (…) Jedynym prowiantem, który można otrzymać w górach na miejscu jest mleko słodkie i kwaśne. (…) Jaja, kotlety możliwe do jedzenia tylko w pierwszych dwóch dniach po ich ugotowaniu lub usmażeniu. Do wędlin należy zabrać musztardę, do jaj sól, jako uzupełnienie prowiantu sardynki, byczki itp. Niezbędny buljon „Maggi” lub „Knoll”, które można dostać w Warszawie u b-ci Pakulskich, względnie w sklepie korzennym Nowy Świat 29. (…) Do omasty potrzebne masło, słonina, ewentualnie ser. (…) Na deser po obiedzie lub kolacji dobrze jest mieć coś słodkiego, np. piernik lub marmoladę owocową. Pożądane posiadanie pewnej ilości cukierków kwaśnych lub miętowych. Czekolada kto ją lubi. Uwagi co do prowiantu Prowiant będzie: wspólny i indywidualny. Do prowiantu wspólnego będą zaliczone: chleb, cukier, ryż, herbata, kasza, makaron suszony, ewentualnie też „Maggi” i zupy konserwowe. (…) Na wspólny rachunek zakupiony będzie również tytoń dla traktowania Hucułów po drodze. Regulamin wycieczki Na spanie przeznaczony jest czas 7 i półgodzin. Pobudka do wstawania z reguły o godz. 5 rano. Godzinę czasu na ubieranie się i gotowanie śniadania. 6 rano śniadanie 6.30 wymarsz 9.00 – 9.30 drugie śniadanie, o ile możności na jakimś widokowym szczycie 11.30 – 13.00 przerwa obiadowa, obiad w schronisku względnie przy ognisku Po czterogodzinnym dalszym marszu około godz. 18.30 przybycie do punktu noclegowego, przygotowanie noclegu, gotowanie kolacji 20.00 kolacja 21.00 kładą się uczestnicy wycieczki spać.(…) W czasie marszu nie wolno przeganiać przewodnika wycieczki chyba za jego zgodą dla osiągnięcia specjalnych celów (np. fotografowanie).(…) W czasie marszu bez Hucułów, kiedy trzeba będzie nosić plecaki, kotliki do gotowania herbaty będą nosić kolejno panowie według porządku abecadłowego. (…) Wycieczki sierpniowe Mieczysława Orłowicza, Tomasz Kowalik, PTTK, Zeszyty historyczne PTTK, Warszawa 1989. WOKÓŁ KURSU PIERWSZY WYJAZD, PIERWSZY TEKST – TAK BYŁO! Wszystko zaczęło się niewinnie w sobotę 7 listopada – o ile godzinę 6.15 można nazwać niewinną. Tego dnia przyszło mi docenić kształconą już wcześniej (wyjazdy do domu) umiejętność pakowania plecaka po omacku. Owszem, światło można zapalić, ale przy zamkniętych powiekach i tak to niewiele pomaga. Pozostały one zamknięte również w pociągu pomimo nawoływań gości, którzy biegali w tę i z powrotem z pytaniem, dlaczego się nie uczymy. W sobotę?!!! Tu również przydała się wcześniej wypracowana umiejętność pozostawania obojętnym wobec dziwnych osobników, którzy też mają prawo korzystać z PKP. Gdy wysiedliśmy w Rabce dotarło do mnie kto to są ci „dziwni osobnicy”. O wyjazdach kursu przewodników już krążą legendy w światku studenckim. Już obiło mi się o uszy, że „wysiadasz, dostajesz mapę w łapę i prowadzisz”, a przy okazji sprawdzasz swoje zdolności improwizowania. I tak było, dokładnie tak było. Jednego mi tylko nie powiedziano – droga do schroniska to nie koniecznie ta „na wprost”, ale właśnie ta na około. Zdziwiło mnie, gdy, nie wiedzieć po kiego grzyba, weszliśmy na niebieski szlak. Na pierwszym „kopieczku” oświeciło mnie. Z prawej góry, z lewej góry, przed tobą góry – bierzesz mapę i robisz panoramę. Goście w bordowych (czerwonych) swetrach wygodnie się rozsiedli i musieli mieć niezły ubaw, kiedy my próbowaliśmy ustalić wersję zeznań. Jedno im trzeba przyznać: są przydatni – podrzucą albo kolejną mapę, która wprowadza cię w jeszcze większe zakłopotanie, albo podrzucą źdźbło trawy. Wgryzanie się w horyzont (trzeba tworzyć nowe zwroty) trochę trwa, a dzień trwa trochę mniej więc dochodzimy do schroniska po ciemku. Teraz „udźwiękowienie” tekstu: słychać tupot nóg, od czas do czasu słychać chlupot; przekleństw nie słychać. Jest już schronisko. Jest kolacja – swoją drogą jej przygotowanie przypominało trochę pracę przy taśmociągu i być może należałoby to udoskonalić. Po kolacji to się dopiero działo – w każdym razie do momentu, w którym jeszcze gdzieniegdzie kołatały mi się resztki świadomości. Resztki świadomości kazały iść spać, co też ciało uczyniło. Potem kołatały się już tylko strzępy piosenek, tekstów, rozmów... Rano nastąpił cud. Nie mnie poezje układać, ale był cud i zachłyśnięcie się górami. Pierwszy raz ich majestat ukazał mi się w ten sposób (zwłaszcza Tatr). Mapa, kompas, latarka, apteczka, zamek – to swoją drogą, a nade wszystko zachłyśnięcie się górami. Jak powiedziała Mariola Popińska w „Przekroju”(49/98) „Niczego nie próbuję udowodnić, chcę żyć zachwytem górami.” Tu byłam. Z PAMIĘTNIKA KIEROWNIKA Rozmowa dwóch kursantów analizujących mapę: - A ten mostek, to co? - zapytuje z zaciekawieniem X* - Hmmm ...to jest przełęcz! – odpowiada ze stoickim spokojem Y* * - inicjały zmienione Opis panoramy: O Rabsztynie: ...haczyk wyglądający jak charakterystyczny szpic… Idziemy pasmem, które wcina się w horyzont... Idziemy pasmem białych gór. Białych w sensie – jakie widać. O Józefie Szalaju Szczawnica syna swego zawdzięcza matce Szalaja. Dialog z "połówki" Kursantka: Prehyba to charakterystyczny szczyt, który możemy rozpoznać za pomocą przekaźnika. Bazyl: Uhmmm... a jeśli nie mamy przekaźnika??... NOWY KURS! – GARŚĆ INFORMACJI Zapisy na kurs rozpoczynamy na spotkaniu organizacyjnym i kontynuujemy na wykładach. Do zapisu konieczna jest wpłata przynajmniej I raty oraz wypełnienie otrzymanej uprzednio ankiety. Otrzymuje się wówczas kartę kursanta, materiały szkoleniowe i wyciąg z regulaminu szkolenia. W momencie zapisania się trzeba mieć ukończone 18 lat. Zaświadczenie lekarskie o zdolności fizycznej do intensywnego uprawiania turystyki górskiej należy dostarczyć do 16 grudnia 2004 r. Cena kursu: 430 zł płatne z góry lub 450zł w ratach: I rata 200zł płatna do 16-go grudnia 2004 r., II rata 150zł płatna do końca marca 2005 r., III rata 100zł płatna do czerwca 2005 r. Czas trwania kursu: od XI 2004 r. do V 2006 r. Szkolenie podzielone jest na dwa etapy kończące się egzaminami: 1. od listopada 2004 r. do października 2005 r., zakończone egzaminem praktycznym tzw. “połówkowym” w październiku 2005 r. Podstawy wiedzy o terenie uprawnień i metodyka pracy przewodnickiej. 2. od listopada 2005 r. do kwietnia 2005r. Pogłębianie wiedzy ☺, praktyka pilotowania autokaru etc. Etap ten zakończony jest egzaminem wewnętrznym w maju 2006 r. Szkolenie obejmuje zajęcia teoretyczne (cykl wykładów) oraz zajęcia praktyczne (wyjazdy). Wykłady odbywać się będą od listopada na Wydziale Fizyki i Informatyki Stosowanej (dawny wydział Fizyki i Techniki Jądrowej) AGH, przy ul.Reymonta 19, w budynku D11, sala 18. We wtorki spotkania odbywać się będą o 19.00, a w czwartki o 19.30. Nie będzie zajęć w dni świąteczne, np. 11 listopada. Nie będzie wykładów również w czasie trwania sesji egzaminacyjnych na uczelniach. Obecność na zajęciach teoretycznych nie jest obowiązkowa, choć przydatna. Przewidujemy również ćwiczenia teoretyczne dla kursantów w formie przygotowywania graniówek grup górskich terenu uprawnień, których treść będzie następnie przedmiotem zaliczenia. Zajęcia praktyczne składają się z wyjazdów szkoleniowych określonych w szczegółowym programie kursu. Średnio co 2 tygodnie będą miały miejsce wyjazdy weekendowe. Koszty wyjazdów nie są wliczone w cenę kursu, ale są tak organizowane, by nie obciążać zbytnio portfela (w końcu my też jesteśmy studentami). Nie trzeba być na wszystkich wyjazdach, ale trzeba "wyjeździć" pewną ilość – patrz warunki przystąpienia do egzaminów. Zajęcia praktyczne obejmują również praktyki przewodnickie, które kursanci mogą odbyć w lipcu i sierpniu 2005 r. na bazach namiotowych SKPG Kraków na Gorcu i Lubaniu lub w pozostałej części roku na wyjazdach w ramach cyklu „Weekendy w górach” organizowanego przez SKPG Kraków. W ramach zajęć praktycznych przewidziany jest kurs pierwszej pomocy, z którego mogą zostać zwolnieni kursanci, którzy przedstawią zaświadczenie o odbyciu ww. kursu w uprawnionej organizacji. Ważnym elementem zajęć praktycznych będzie bieg na orientację, (zaliczenie obowiązkowe). Kursant ma obowiązek uczestniczyć, w co najmniej 40 dniówkach szkoleniowych. Uczestnictwo w zajęciach praktycznych potwierdza podpis jednego z przewodników uczestniczących w danym wyjeździe do karty kursanta. Warunki dopuszczenia do egzaminu “połówkowego”: 1. zapłata całej kwoty odpłatności za kurs, 2. uczestnictwo w co najmniej 14 dniach zajęć praktycznych, w tym przynajmniej 8 weekendowych (nie obozowych), 3. członkostwo w PTTK (aktualnie opłacona składka). Egzamin “połówkowy” przeprowadzany jest po zakończeniu pierwszego etapu szkolenia i odbywa się w formie wycieczki pieszej. W uzasadnionych przypadkach może zostać włączona do egzaminu także część autokarowa. Warunki dopuszczenia do egzaminu wewnętrznego “końcowego”: 1. uczestnictwo w co najmniej 40 dniach zajęć praktycznych, w tym co najmniej w 6 autokarowych i w 10 w warunkach zimowych, z czego w 15 dniach po egzaminie „połówkowym”, 2. posiadanie średniego wykształcenia w momencie przeprowadzania egzaminu praktycznego, 3. aktualnie opłacone składki PTTK, 4. zaliczenie wszystkich egzaminów teoretycznych, 5. zaliczenie z wynikiem pozytywnym egzaminu „połówkowego”. Egzaminy wewnętrzne składają się z części teoretycznej i praktycznej. 1. Egzamin teoretyczny sprawdza posiadaną i nabytą w czasie kursu wiedzę merytoryczną. Składa się z 12 egzaminów cząstkowych. Przeprowadzany jest po zakończeniu cyklu szkolenia. 2. Egzamin praktyczny przeprowadzany po zakończeniu cyklu szkolenia sprawdza metodykę prowadzenia wycieczek oraz nabyte umiejętności pracy z grupą. Oprócz umiejętności pilotowania autokaru i prowadzenia wycieczek na trasie pieszej, kandydat powinien wykazać się wiadomościami teoretycznymi z zakresu przedmiotów objętych programem szkolenia. A potem już tylko egzamin państwowy… Docelowy obszar uprawnień (po zdaniu egzaminu państwowego w województwie małopolskim) wg obowiązującego Rozporządzenia Ministra Gospodarki i Pracy z dnia 16 sierpnia 2004 r. w sprawie przewodników turystycznych i pilotów wycieczek: tzw. wschodni obszar Beskidów Zachodnich, obejmujący Beskid Wyspowy, Beskid Żywiecki, Beskid Makowski, Gorce, Beskid Sądecki, zachodnią część Beskidu Niskiego, wraz z położoną od nich na północ częścią Pogórza Karpackiego, a także Podhale, Pieniny, Spisz i Orawę, obejmujące tereny ograniczone od zachodu następująco: Przełęcz Jałowiecka, dolina rzeki Skawicy, rzeka Skawa. Od wschodu ograniczony następująco: Obicz, rzeka Ropa po jej ujście do Wisłoki, dolina Wisłoki. Obszar uprawnień obejmuje miejscowości: Tarnów, Bochnia, Wieliczka, Wysowa, Gorlice, Jasło – leżące na granicy obszaru uprawnień. Życie kursowe Zanim przyjdzie zmagać się z egzaminatorami można do woli nacieszyć się samym kursem. A kurs to góry i ludzie, to wieczory spędzone przy ognisku i gitarze, to smak kursowej pulpy, to wschody i zachody słońca w bajecznej scenerii szczytów na horyzoncie; kurs to przyjaźnie na całe życie, a niejedną parę kurs zawiódł do ołtarza. A po szczęśliwym ukończeniu kursu przychodzi radość i satysfakcja z pokazywania gór innym. Dlatego warto się wysilić i powalczyć o przewodnicką blachę.☺ Kurs w sieci Odsyłamy na strony www.skpg.e-gory.pl i www.kurs.e-gory.pl Zapowiadamy także powstanie kursowej listy dyskusyjnej, która będzie forum wymiany informacji okołokursowej. Pierwszy wyjazd Tradycyjnie, pierwsze zmagania z kursem zaczną się w Gorcach, w dniach 20-21 listopada. Dzielimy się na dwie grupy. Zapisy do grup będziemy prowadzić na spotkaniu organizacyjnym, na wykładach 9-go, 16-go i 18-go listopada. 19-go kupujemy bilety grupowe. Jedna z grup udaje się do Rabki i stamtąd na Turbacz. Druga najwyższy szczyt Gorców zdobędzie z Nowego Targu. Nocleg oraz wspólne posiłki w schronisku im. Władysława Orkana. Wieczorem zorganizujemy imprezę inauguracyjno-integracyjną. Wskazane zabranie ze sobą sprzętów grających☺. Następnego dnia grupa „nowotarska” podąży do Rabki, a „rabczańska” do Stolicy Podhala. Powrót w godzinie umożliwiającej uczestnictwo w wieczornych mszach świętych w Krakowie. To co w Karpatach i na kursie najpiękniejsze Będzie można zobaczyć i posłuchać we wtorek 9 listopada o 19.00 na slajdowisku Piotra Skrzypca, na które serdecznie zapraszamy. Kontakt z kierownictwem kursu: Paweł Stelmach - tel. 608 080 130, mail: [email protected] Magda Słoboda – tel. 608 358 331, mail: [email protected] Piotr Firlej - tel. 507 471 984, mail: [email protected] PRZYRZECZENIE PRZEWODNICKIE SKPG KRAKÓW My, członkowie Studenckiego Koła Przewodników Górskich zjednoczeni w braterskiej gromadzie przy ogniu płonącej watry - przyrzekamy: • pamiętając minione postacie ludzi gór, przyrzekamy kultywować i przekazywać następnym pokoleniom stworzone przez nich tradycje przewodnictwa górskiego; • wstępując na „skalną perć” przyrzekamy z całym oddaniem i poświęceniem, bez względu na korzyści materialne, pełnić zaszczytną służbę przewodnicką; • wprowadzając w pierwszy krąg wtajemniczenia nowych członków, przyrzekamy ich pierwsze kroki w górskim świecie otaczać opieką, zawsze służyć im radą i pomocą; • ukazując czar górskiej przygody, przyrzekamy całą zdobytą wiedzę i doświadczenie przekazywać tym, których prowadzimy. Związani wspólnymi dążeniami i wspólną pracą przyrzekamy zachować postawę zgodną z Kodeksem Przewodnickim, być lojalnym wobec współtowarzyszy, bez względu na okoliczności bronić godności i honoru Koła. HYMN SKPG słowa Franciszek Serwetka muzyka na motywach bułgarskiej melodii ludowej z Pirynu Jasno płonie watra w lesie, Echo piosenkę niesie w dal. I rozlega się dokoła, Pieśń cudownych gorczańskich hal. Wieczór do snu nas kołysze, Kamienicy dzikiej szum. Szelest wiatru i szum liści, To gorczański śpiewa bór. W takt melodii tej zasypia Tajemnicy pełen las. A na wierchach gdzieś roztacza Krągły księżyc srebrzysty blask. Przy ognisku wiara siedzi, I gotuje barszczyk swój. A kto barszczyk ten spróbuje Ten prawdziwy gorczański zbój. – Biuletyn Informacyjny Krakowskiego Studenckiego Koła Przewodników Górskich. Nie wiem, czy może być jeszcze bardziej aperiodycznym pisemkiem, niż obecnie, ale... rzeczywistość potrafi nas bardzo zaskakiwać – na tym polega ponoć jej urok. Poglądy i opinie prezentowane na jego łamach nadal nie zawsze i nie do końca są zgodne z oficjalnym stanowiskiem SKPG. Zespół Beskidnika: CeHanka Dobranowska, Paweł „Misiek” Miśkowiec i wszyscy ludzie dobrej woli, którzy im pomogli, wliczając autorów oraz dobrego (bo mobilizującego) Ducha Bazylego, który chcąc nie chcąc nadal unosi się nad Beskidnikiem. Projekt winiety: Karolina Jabłońska. Ilustracje: Ojciec CeHanki; Jacek Beni. Redakcja nadal zastrzega sobie prawo skracania tekstów oraz zmiany ich tytułów. Wszelkie uwagi, propozycje oraz teksty (zwłaszcza teksty) proszę kierować na adres: [email protected], [email protected].