Wersja PDF - Strona główna
Transkrypt
Wersja PDF - Strona główna
Echo znad Beli ... Narzekanie jest naszą cechą narodową. Narzekamy na wszystko i wszystkich – a to na pogodę (jakoś zawsze nie taką, jaką akurat byśmy chcieli!), a to że sąsiadowi się lepiej powodzi, a to że… A może by tak spróbować wrzucić trochę na luz i poszukać pozytywnych stron rzeczywistości? Oczywiście na pewne rzeczy nie mamy wpływu, ale wiele zależy od nas samych, naszej postawy wobec życia i innych. Szczerze cieszmy się z tego, co mamy, bo zawsze mogłoby być gorzej, nie narzekajmy, ale spróbujmy częściej uśmiechać się do innych – to naprawdę niewiele kosztuje, a może sprawić komuś przyjemność i poprawić samopoczucie. Nikt nie powiedział, że zawsze w takiej sytuacji spotkamy się ze zrozumieniem i nasza życzliwość nie zostanie inaczej potraktowana, ale nie warto się zrażać. Nie traćmy czasu na boczenie się na siebie; często to my musimy pierwsi podać rękę na zgodę, nawet jeśli wina nie leży po naszej stronie, chociaż zawsze „najtrudniejszy pierwszy krok”. Zróbmy to dla innych, a zapewne sami też skorzystamy – dobro do nas powróci. Nawet najdrobniejszy pojednawczy krok może być przyczyną czegoś dobrego, a miłe słowo czy uśmiech – dosłownie i w przenośni – uratować komuś życie. Spróbujmy powalczyć z naszymi przywarami – może inni dzięki temu zaczną lepiej nas postrzegać. Zadbajmy także o stosowne zachowanie i o czystość ojczystego języka, ale o tym to już ktoś inny… Zapraszam do lektury „Echa znad Beli”. Małgorzata Szot RAZ NA KWARTAŁ Mamy szczęście tu mieszkać… Wakacje w pełni, ale chyba wszyscy pamiętamy ekstremalne warunki pogodowe w tym roku. Najpierw bardzo długa, mroźna i śnieżna zima następnie bardzo mokra, a właściwie to powodziowa wiosna. Z kolei lato zaskoczyło nas tropikalnymi upałami. Media ciągle przekazywały nam informacje o zalanych domach, gospodarstwach, wsiach czy nawet całych gminach. Współczujemy tym ludziom i w miarę możliwości staramy się im pomóc. Słyszymy też o tym, jak wszyscy wokół starają się pomóc poszkodowanym, począwszy od rządu, a na zwykłym człowieku kończąc. Mamy świadomość wielkości problemów z jakimi borykają się osoby dotknięte przez ten żywioł. Już wydawało się, że Ci którzy mieszkają na górkach są absolutnymi szczęśliwcami i żadna woda ich nie zaleje. Aż tu nagle okazało się, że te piękne domy ze wspaniałymi widokami zaczynają płynąć w dół wraz z gruntami, na których są posadowione. Obserwowaliśmy kolejne osoby, rodziny dotknięte kolejną klęską w postaci uaktywniających się osuwisk. Stało się tak, jak to kiedyś przepowiadano, iż przyjdą czasy kiedy zrównają się góry z dolinami. W połowie roku, kiedy nawiedziły nas afrykańskie upały, dowiedzieliśmy się o kolejnych „rekordach” utonięć na terenie kraju. Cały ten okres byliśmy bombardowani co prawda prawdziwymi, ale jednak złymi wiadomościami, zwłaszcza gdybyśmy do tych informacji o pogodzie i jej skutkach dodali wieść o tragedii SPIS TREŚCI RAZ NA KWARTAŁ KILKA SŁÓW O … Echo oSP 3 4 Wielka woda 6 Biesiada Literacka Wojakowa 2010 7 LUDZIE, MIEJSCA, WYDARZENIA ŻYCIE SZKOLNE I PRZEDSZKOLNE ECHO GOK ECHO GBP 11 17 „Czwartkowe Juzyny” „Spotkajmy się w Famaguście” 18 18 POWÓDŹ 22 Powyborcze refleksje 24 „Napisz o miłości” 27 ECHO GOPS stowarzyszenie ECHO wspomnienia NASZA TERAŹNIEJSZOŚĆ PREZENTACJE CO KWARTAŁ MŁODZIEŻ ECHO SMAKI CHŁOP NA ZAGRODZIE KORESPONDENCJA Z... OD SĄSIADÓW... felieton o... O kulturze osobistej, czyli savoir vivre na co dzień sport PRZEDSIĘBIORCZE KLIMATY 19 20 26 28 29 31 33 34 36 38 narodowej pod Smoleńskiem. Trzeba tutaj zaznaczyć, że jako naród z tych wszystkich opresji wyszliśmy albo jeszcze wychodzimy „obronną ręką”. Przyglądając się naszemu najbliższemu podwórku jakim jest Nasza Gmina należy powiedzieć, że Opatrzność nad nami czuwa. Zima u nas była sroga, ale nie mieliśmy większych kłopotów poza wyższymi rachunkami do płacenia. W okresie powodzi co prawda wylały nasze rzeki i potoki, ale straty były stosunkowo niewielkie w porównaniu z innymi gminami. Najbardziej ucierpiała infrastruktura komunalna zwłaszcza drogi i mosty. Ale to przy sprzyjających warunkach będzie można w najbliższym czasie odbudować. Podobnie z osuwiskami. Zgłoszonych jest ponad 30 osuwisk do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, ale dotychczas na szczęście nikt nie otrzymał zakazu użytkowania swojego domu. Obserwując to co się dzieje wokół nas w bliższym lub dalszym sąsiedztwie nasuwa się stwierdzenie „My to mamy szczęście mieszkać tu… w naszej Gminie Iwkowa”. Pozdrawiam Bogusław Kamiński Wójt Gminy Iwkowa Echo znad Beli KILKA SŁÓW O … …akcyzie Referat Finansów i Podatków informuje, że drugi termin składania wniosków o zwrot podatku akcyzowego zawartego w cenie oleju napędowego wykorzystywanego do produkcji rolnej nastąpi w dniach od 1 września do 30 września 2010 r. Wypełniony wniosek wraz z fakturami za okres od 1 marca do 31 sierpnia 2010 r. należy złożyć w Urzędzie Gminy Iwkowa pokój nr 11. Bożena Bodek …realizacji zamówień publicznych oraz inwestycji 1. Rozpoczęto zadanie pn. „Organizowanie przestrzeni publicznej wsi Iwkowa i Kąty poprzez remont i modernizację placów publicznych i miejsc postojowych” w miejscowościach Iwkowa i Kąty, gmina Iwkowa, powiat brzeski, województwo małopolskie. Postępowanie przetargowe zostało zakończone, umowa z Wykonawcą podpisana. Finał realizacji przedsięwzięcia przewidziany jest w terminie do 30.09.2010 r. Projekt realizowany jest przy udziale środków Unii Europejskiej w ramach działania 313, 322, 323 „Odnowa i rozwój wsi” objętego PROW na lata 2007-2013. 2. Zakończono postępowanie przetargowe oraz podpisano umowę z Wykonawcą na wykonanie nadzoru inwestorskiego pn. „Sprawowanie nadzoru inwestorskiego nad realizacją zadań w Gminie Iwkowa” na zadania: 1) „Organizowanie przestrzeni publicznej wsi Iwkowa i Kąty poprzez remont i modernizację placów publicznych i miejsc postojowych” w miejscowościach Iwkowa i Kąty, gmina Iwkowa, powiat brzeski, województwo małopolskie. 2) „Remont drogi gminnej Dobrociesz-Nawsie ETAP II” od km 0+900 do km 1+900 w miejscowości Dobrociesz, gmina Iwkowa, powiat brzeski, województwo małopolskie. 3) „Remont drogi gminnej Porąbka Iwkowska-Drużków Pusty” od km 0+000 do km 1+240 w miejscowościach: Porąbka Iwkowska, Drużków Pusty, gmina Iwkowa, powiat brzeski, województwo małopolskie. 3. Zakończono postępowanie przetargowe oraz podpisano umowę z Wykonawcą na realizację dokumentacji pn. „Opracowanie dokumentacji projektowej dla budowy wodociągu na terenie gminy Iwkowa obejmującej ETAP I i ETAP II”. Zakres zamówienia obejmuje: 1) ETAP I – realizowany będzie na terenie części miejscowości Kąty (przysiółki: Grabie, Wieś i Pustki) oraz Drużków Pusty. 2) ETAP II – realizowany będzie na terenie części miejscowości Połom Mały, Iwkowa (przysiółek Pagórek i Kąciny), Kąty (przysiółek Zatoki) oraz Porąbka Iwkowska. Zakończenie realizacji zamówienia przewidziane jest w terminie do 29.06.2012 r. 4. Złożono wnioski o dofinansowanie zadań pn. 1) „Poprawa estetyki – rozbudowa, nadbudowa, remont budynku OSP w Wojakowej”. 2) „Budowa wiaty (altany turystycznej) w miejscowości Iwkowa”. 5. Prowadzone jest również postępowanie przetargowe na realizację projektu pn. „Budowa sali gimnastycznej wraz z zapleczem przy Zespole Szkół w Wojakowej – Etap II”, o wymiarach 26,7 m x 12,31 m x 7,20 m wraz z zapleczem i kotłownią. Otwarcie ofert przewidziane jest na 22.07.2010 r. Projekt współfinansuje Unia Europejska w ramach Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013. 6. W trakcie realizacji jest postępowanie przetargowe na zamówienie: Sprawowanie kompleksowego nadzoru inwestorskiego nad realizacją projektu pn. „Budowa sali gimnastycznej wraz z zapleczem przy Zespole Szkół w Wojakowej – Etap II”. Projekt współfinansowany jest przez Unię Europejską w ramach Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013. Kierownik Referatu IZP Andrzej Jodłowski …projekcie Gmina Iwkowa jest na finiszu realizacji Projektu „Ja też potrafię”, dofinansowanego w ramach działania 9.1.2 – Wyrównywanie szans edukacyjnych uczniów z grup o utrudnionym dostępie do edukacji oraz zmniejszanie różnic w jakości usług edukacyjnych Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego. Całkowita kwota dofinansowania wynosi 336 640, 00 zł. Budżet Projektu w roku 2009 wyniósł 130 949, 45 zł, a w roku 2010 – 205 990, 55 zł. Kwota dofinansowania zabezpieczyła w 100% koszt zaplanowanych zadań Projektu. Przeprowadzono 1105 godzin zajęć pozalekcyjnych, 630 godzin zajęć wyrównawczych oraz 365 godzin wsparcia specjalistów (logopeda i psycholog). Zrealizowano 23 wyjazdy edukacyjne jednodniowe (Kraków, Zator, Bałtów, Zakopane, Ojców oraz Tarnów) oraz 4 wyjazdy trzydniowe (Warszawa, Poznań i Pieniny). W Projekcie wzięło udział łącznie 502 uczniów z 5 szkół podstawowych z terenu gminy Iwkowa. Koordynator projektu Alicja Pajor …powszechnym spisie rolnym (psr 2010) który zostanie przeprowadzony w dniach od 1 września do 31 października 2010 r. wg stanu na dzień 30 czerwca 2010, godz. 24.00. Powszechny Spis Rolny 2010 będzie pierwszym spisem realizowanym od czasu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, w tym samym terminie i w tym samym zakresie tematycznym, co w innych państwach członkowskich UE. Dane zebrane w spisie rolnym: – pozwolą na analizę zmian polskiego rolnictwa przed i po przystąpieniu do UE oraz na porównanie ich z danymi gospodarstw w innych państwach członkowskich – pozwolą na kreowanie przez Komisję Europejską Wspólnej Polityki Rolnej i wytyczenie jej nowych ram po 2013 r. – dostarczą szczegółowych informacji o jednostkach funkcjonujących w rolnictwie, sytuacji społeczno-demograficznej i ekonomicznej rolników oraz o prowadzonej produkcji rolnej, w połączeniu z informacjami zebranymi w badaniu metod produkcji rolnej i Narodowym Spisie Powszechnym w 2011 r. dadzą odpowiedź na wiele pytań dotyczących m.in. starzenia się lud- Echo znad Beli ności wiejskiej i problemu następców, zatrudnienia w rolnictwie, obszarów wiejskich oraz wpływu rolnictwa na środowisko. Cel spisu Powszechny Spis Rolny 2010 zostanie przeprowadzony w celu: dostarczenia informacji z dziedziny rolnictwa w zakresie i terminach określonych przez Komisję Europejską, zapewnienia bazy informacyjnej o gospodarstwach rolnych i związanych z nimi gospodarstwach domowych, koniecznej dla realizacji krajowej, regionalnej i lokalnej polityki rolnej i społecznej na wsi, analizy zmian, jakie zaszły w rolnictwie na przestrzeni lat 2002-2010, wykonania zobowiązań Polski w zakresie dostarczenia informacji dla potrzeb innych niż EUROSTAT organizacji międzynarodowych (FAO, OECD i inne), aktualizacji pospisowej statystycznego rejestru gospodarstw rolnych i leśnych, a tym samym przygotowanie operatów do różnotematycznych badań reprezentacyjnych z zakresu rolnictwa (w latach następnych). Kogo dotyczy? Powszechnym Spisem Rolnym 2010 zostaną objęte gospodarstwa rolne osób fizycznych i prawnych oraz jednostek organizacyjnych nie mających osobowości prawnej. Ze względu na minimalizację kosztów spisu oraz zmniejszenie respondentów planuje się ograniczenie liczby badanych gospodarstw rolnych do poziomu gwarantującego wypełnienie zobowiązań międzynarodowych i zaspokojenie potrzeb odbiorców krajowych. W Powszechnym Spisie Rolnym 2010 przewiduje się objęcie badaniem: • pełnym – ok. 1,7 mln gospodarstw rolnych o powierzchni użytków rolnych wynoszącej co najmniej 1 ha, prowadzących działalność rolniczą, ok. 10 tys. gospodarstw rolnych o powierzchni użytków rolnych poniżej 1 ha prowadzących uprawę roślin lub chów zwierząt gospodarskich powyżej określonych progów fizycznych stanowiących minimalne progi wymagane przez Eurostat, • reprezentacyjnym – ok. 150 tys. pozostałych gospodarstw (gospodarstwa rolne prowadzące działalność rolniczą o powierzchni poniżej 1 ha użytków rolnych, gospodarstwa rolne nieprowadzące działalności rolniczej). Ogółem w Powszechnym Spisie Rolnym 2010 badaniem będzie objętych ok. 1,8 mln podmiotów (wobec ok. 3 mln gospodarstw rolnych objętych badaniem w spisach 1996 i 2002 r.). W ramach spisu zostanie też przeprowadzone badanie metod produkcji rolnej w 200 tysiącach wylosowanych gospodarstw rolnych (osób fizycznych – metodą reprezentacyjną, osób prawnych i jednostek organizacyjnych niemających osobowości prawnej – metodą pełną). Co będzie objęte spisem? Ogólna charakterystyka gospodarstwa rolnego – uwzględniająca cechy adresowe siedziby użytkownika i siedziby gospodarstwa rolnego (m.in. informacje o użytkowniku gospodarstwa, opisanie struktury własnościowej użytków rolnych, działalności rolniczej i innej niż rolnicza prowadzonej w gospodarstwie rolnym), użytkowanie gruntów i powierzchnia zasiewów – informacje o ogólnej powierzchni gruntów gospodarstwa, w podziale na kategorie użytkowania oraz powierzchni zasiewów poszczególnych upraw rolnych, zwierzęta gospodarskie – stan liczebności i struktura pogłowia zwierząt gospodarskich poszczególnych gatunków, ciągniki, maszyny rolnicze i urządzenia – dane o liczbie ciągników własnych i wspólnych, w podziale na klasy mocy silnika oraz liczbie wybranych maszyn i urządzeń rolniczych, zużycie nawozów – dane w czystym składniku o ilości stosowanego nawożenia mineralnego, wapniowego oraz nawożenia organicznego pochodzenia zwierzęcego, pracujących w gospodarstwie rolnym – informacje o wielkości i strukturze zasobów pracy w rolnictwie (uwzględniane będą wszystkie osoby wykonujące pracę w gospodarstwie rolnym w ciągu 12 miesięcy poprzedzających badanie), struktura dochodów gospodarstwa rolnego z użytkownikiem gospodarstwa rolnego oraz korzystanie z programów wsparcia dla rolnictwa – informacje o dochodach z tytułu prowadzenia rolniczej działalności gospodarczej, pozarolniczej działalności gospodarczej, pracy najemnej, emerytur i rent oraz innych źródeł niezarobkowych poza emeryturą i rent, o fakcie korzystania przez gospodarstwo z płatności do gruntów ornych i programów wsparcia rozwoju obszarów wiejskich, metody produkcji rolniczej (wpływ rolnictwa na środowisko) – m.in. informacje o metodach uprawy gleby, zabezpieczania gleby przed wypłukiwaniem składników pokarmowych, zabiegach przeciwerozyjnych, systemach utrzymania zwierząt gospodarskich. Krystyna Gryz Echo RAD SOłeckich W kwietniu i maju Rady Sołeckie dokonały, jak co roku, podziału środków finansowych przeznaczonych do ich dyspozycji. Protokoły z posiedzeń Rad Sołeckich przekazane zostały do Urzędu Gminy w Iwkowej w celu ich realizacji i ewentualnej weryfikacji zgodnie z obowiązującą procedurą. Znaczna część środków finansowych przeznaczona została na remonty dróg gminnych i dojazdowych, zakupy kręgów betonowych, wykonanie mostków itp. Corocznie o wsparcie finansowe do Rad Sołeckich spływają podania z placówek szkolnych, kulturalnych, sportowych, strażackich i innych organizacji czy stowarzyszeń. Pomimo skromnych środków finansowych Rady Sołeckie starają się rozpatrzyć pozytywnie w miarę możliwości każde złożone podanie. Do tej pory Gminna Biblioteka Publiczna w Iwkowej otrzymała łącznie 2.600 zł (1.800 zł Iwkowa, 500 zł Dobrociesz, 300 zł Kąty); Zespół Szkół w Wo- jakowej otrzymał 4.500 zł; szkoły podstawowe w Kątach i Dobrocieszu po 1.000 zł; szkoły podstawowe w Iwkowej po 1.500 zł; przedszkole w Iwkowej otrzymało 1.000 zł; Gminny Ośrodek Kultury 3.000 zł (w tym 2.000 zł na potrzeby Iwkowskiej Orkiestry Dętej i 1.000 zł na Klub Honorowych Dawców Krwi); Ochotnicza Straż Pożarna w Wojakowej otrzymała 3.000 zł; OSP Iwkowa 2.000 zł; Klub Sportowy „Olimpia” Kąty otrzymał kwotę 1.000 zł; Rada Sołecka w Iwkowej kwotę 3.000 zł przeznaczyła na renowację zabytkowego kościółka w Iwkowej. Renowacja niezwykle cennej polichromii jest bardzo pracochłonna i kosztowna i potrwa co najmniej 5 lat. Przydzielone środki finansowe z Rad Sołeckich realizowane są przez Urząd Gminy w Iwkowej według zasad określonych przepisami prawnymi dotyczącymi spraw budżetowych. Stefan Szot Echo znad Beli Echo ochotniczych straży pożarnych Wielka woda 14 maja zaczęły się intensywne opady deszczu, co spowodowało nagły wzrost poziomu wody w rzekach. W niedzielę 16 maja poziom wody w rzece Bela zaczął niepokojąco wzrastać, co groziło zalaniem centrum wsi Iwkowa. Wójt gminy Iwkowa ogłosił alarm przeciwpowodziowy na terenie całej gminy. W związku z dramatyczną sytuacją zmobilizowano wszystkie jednostki OSP z terenu gminy. Strażacy zaczęli układać worki z piaskiem wzdłuż parkingu przy urzędzie gminy. Po drugiej stronie mostu przekopano kanał, co uniemożliwiło wylanie wody z koryta rzeki. W tym dniu strażacy monitorowali teren całej gminy, obserwując najbardziej zagrożone miejsca. Na szczęście woda nie wyrządziła większych szkód i wyjątkiem były podmycia dróg i pól w kilku miejscach. Strażacy zabezpieczyli niebezpieczne miejsca taśmami ostrzegawczymi. Podwyższony stan wód podskórnych i gruntowych spowodował uaktywnienie się kilku osuwisk. W powiecie brzeskim najbardziej z powodu powodzi ucierpiała gmina Szczurowa. Do działań przeciwpowodziowych w tej gminie zaangażowano strażaków z Ochotniczych Straży Pożarnych z Porąbki Iwkowskiej i Wojakowej. Strażacy z tych jednostek wspólnie z innymi jednostkami Ochotniczych Straży Pożarnych i Państwowej Straży Pożarnej z Brzeska umacniali wały, kontrolowali ich stan, wypompowywali wodę z posesji i budynków użyteczności publicznej. Za ich ofiarną pracę prezes Zarządu Głównego Ochotniczych Straży Pożarnych, dh Waldemar Pawlak, przekazał Ochotniczej Straży Pożarnej z Iwkowej motopompę szlamową. Zenon Nowacki Echo znad Beli LUDZIE, MIEJSCA, WYDARZENIA Biesiada Literacka Wojakowa 2010 Tegoroczna Biesiada Literacka w Wojakowej odbywała się w wyjątkowych okolicznościach. Po tragicznym wypadku z 10 kwietnia nie mogliśmy nie wspomnieć Katynia sprzed 70 lat i Katynia 2010 r. W scenariuszu występu skupiliśmy się na temacie ojczyzny, tej pisanej przez wielkie „O” i tej małej, rodzinnej. Do recytacji wybraliśmy zatem liryki tak wybitnych poetów jak C. K. Norwid, J. Twardowski, ale i utwory naszego rodzimego twórcy – Józefa Kosakowskiego. Poezję tego ostatniego postanowiliśmy ukazać na tle muzyki najwybitniejszego polskiego kompozytora, Fryderyka Chopina, stąd hasło spotkania: Wręczanie nagrody Arturowi Kozłowskiemu. Na XII Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Józefa Kosakowskiego organizowany w 2010 roku wpłynęło 37 zestawów utworów, w tym: brak zestawów w grupie wiekowej do 18 roku życia, 35 zestawów w grupie wiekowej powyżej 18 roku życia oraz 2 niezgodne z regulaminem (brak grupy wiekowej). Oto lista nagrodzonych I miejsce – Katarzyna Zychla – Sieniawa Żarska (godło „Za-Wilec” – za zestaw nr 11) – nagroda pieniężna – 400 zł II miejsce – Katarzyna Zając – Ozimek (godło „Krwawnik pospolity” – za zestaw nr 26) – nagroda pieniężna – 300 zł III miejsce – Małgorzata Borzeszkowska – Lębork (godło „Mirmił” – za zestaw nr 5) – nagroda pieniężna – 200 zł wyróżnienie – Arkadiusz Stosur – Nowy Sącz (godło „Karpiel” – za zestaw nr 1) wyróżnienie – Anna Piliszewska – Wieliczka (godło „Jontek” – za zestaw nr 32) wyróżnienie – Ela Galoch – Turek (godło „Teraz” – za zestaw nr 4) wyróżnienie – Bogumiła Jęcek – Łódź (godło „Mniszek i jemioła” – za zestaw nr 15) wyróżnienie – Artur Kozłowski – Wrocław (godło „Arko” – za zestaw nr 25) „Etiuda o poezji”. To nasz skromny wkład w uczczenie Roku Chopinowskiego. W tej – na pozór – odległej twórczości, znaleźliśmy wiele wspólnego – zachwyt wsią i ludowością oraz wierność tradycji. Występ młodzieży wzbogacono także tańcem ludowym oraz wzruszającą, wokalną interpretacją poezji. Jak co roku nasze działania wsparli: Rodzina pana Józefa Kosakowskiego – Patrona konkursu Maria i Tadeusz Jarzmikowie z Wojakowej – Zakład Przetwórstwa Mięsnego Urszula Grzyb z Wojakowej – Firma Wielobranżowa „PERŁA” Krystyna Filipek z Wojakowej – Hurtownia Napojów Bożena Rabijasz Wiersze laureatów XII Ogólnopolskiego Konkursu poetyckiego im. Józefa Kosakowskiego I miejsce – Katarzyna Zychla z Sieniawy Żarskiej Uzasadnienia: I miejsce: Za-Wilec – nagroda za dojrzały warsztat literacki, mistrzowskie operowanie słowem i umiejętne przetworzenie na język poezji elementów kultury ludowej. II miejsce: Krwawnik pospolity – za zestaw wierszy, które w bardzo plastyczny, zmysłowy sposób opisują człowieka zanurzonego w wieś, z jej nieśpiesznym rytmem i przemijaniem. III miejsce: Mirmił – nagroda za oryginalne, odkrywcze metafory i nietuzinkową wyobraźnię poetycką. Wyróżnienia, w tym specjalne dla autora o godle Arko, którego poetyka, poczucie humoru i satyryczne spojrzenie na wieś są najbliższe twórczości Józefa Kosakowskiego. Gratulujemy! Skład komisji: Paweł Szeliga – przewodniczący, Bernadeta Klimek, Anna Abram-Libront, Bernadeta Odrzywolska i Urszula Mida. szeptuchy żeby złe nigdy nie wlazło za próg domu i nie robiło szkody, babka wkłada za obraz święte ziele, pali świece gdy burza. kościół pachnie kadzidłem. przez witraże wkradają się promienie. w pierwszych rzędach gęsto wyrastają chustki – jak grzyby mun. kładzie na progu zawiniątko. w szmatce okruchy chleba, by staropanieństwo ominęło wnuczkę. za darmo zamawia choroby. nie ma świętego gaju. choć są drzewa, które czekają. świątki pokornie przyjmują ofiarę, a ludzie plotkują. babka zna zioła. zbiera je w nakrapiane żółcią dłonie. cierpliwie oddziela koszyczki. patrzy w czerń lasu, jak w magiczne zwierciadło. wrzuca w ogień garść nasion – babciu, jesteś czarownicą? uśmiecha się jak dziecko, odmawiając kolejną dziesiątkę. Echo znad Beli II miejsce – Katarzyna Zając z Ozimka zabliźnianie podobno tegoroczna zima ścięła białko w mleku, zgięła wpół śliwy i uwięziła krzyk wędrownych ptaków. nadchodzi odwilż. rzeka opuszcza stare łożyska, wyprowadza się na grądy. trzeba rzucić kilka grud ziemi, zaśpiewać smutne pieśni, spalić kukłę. idziecie dopóki nie zakwitną krokusy, nornice nie powiją młodych. Światło przepływa przez splecione palce i rodzi w was czułość. zbieranie piór i patyczków. cerujecie zepsuty dach, osłaniacie przed wiatrem puste okna – aż nie pojawią się na polanie drwale. znów coś swędzi i boli, choć nie ma prawie śladu. zostanie wypatrywać, czy nie płyną wiklinowe kosze, liczyć szramy na drzewach. – najmłodszy uczestnik rajdu (jadący samodzielnie) – Leon Jasnos – „najsympatyczniejsza” uczestniczka rajdu – Izabela Brzyk – najstarszy uczestnik rajdu – Jan Karwala – najliczniejsza rodzina – rodzina Jasnosów – najliczniejsza grupa zorganizowana – „Gwiazdy Rowerów” Dla najmłodszych o godz. 15:00 odbyło się przedstawienie pt. „Czerwony Kapturek” w wykonaniu grupy KANON z Krakowa oraz zabawy i konkursy z nagrodami. Na scenie zaprezentowały się liczne zespoły: Taneczno – Wokalny „Malwinki”, Iwkowska Orkiestra Dęta, „Mali Mystkowianie” z Mystkowa. Imprezę uświetnił pokaz trialu rowerowego w wykonaniu Grupy Res-trial oraz pokaz japońskiej sztuki walki „AIKIDO” – sekcja iwkowska. Wieczorem wystąpił zespół rockowy „Mosqito” oraz zespół „K-3”, a dyskotekę pod gołym niebem poprowadził DJ Robertus. Główną atrakcją tego dnia była ścianka wspinaczkowa. Można było również pozjeżdżać na zjeżdżalni i poskakać na trampolinie. Posiłki i napoje serwowała OSP z Wojakowej. /red./ III miejsce – Małgorzata Borzeszkowska z Lęborka STOLEM pod ziemią puls płynie wąziutkim strumieniem płytko drzemie olbrzym stolem prawnuk kamienistej moreny zagrzebany tuż pod powierzchnią czasem zbudzi go słup majowy albo kolejny krzyż wbity pod piąte żebro pagórka spogląda wtedy w niebo przez lunetę – wodne oczko łzawi lepką rzęsą kaszle bukową czerwienią wypluwa tkankę zakażoną zimą gdy przychodzi czas spod ziemi wysuwa zgrabiałe palce mrozu konarami drzew unurzanymi w szronie jak pędzlem maluje niebo kościelne wieże dachy nadaje im jeszcze chłodniejszy odcień styczniowy to jego prywatna zemsta za brak absyntu w studziennej karafce Powitanie Lata Już po raz szósty odbył się Rodzinny Rajd Rowerowy o Puchar Złotego Bicykla. W tym roku trasa przebiegała przez Porąbkę Iwkowską, Kąty, Drużków Pusty, Dobrociesz, Wojakową i Iwkową. Udział wzięły 33 osoby, w tym przedstawiciel Starostwa Brzeskiego Kazimierz Brzyk z małżonką. Wśród uczestników, którzy przejechali całą trasę, losowano Puchar Złotego Bicykla, który zdobyła Monika Dzięgiel z Iwkowej. Inni nagrodzeni zawodnicy to: – najmłodsza uczestniczka rajdu (jadąca samodzielnie) – Klaudia Zelek Nasze małe mistrzostwa świata O godzinie 14 w niedzielę 18 lipca niebo zachmurzyło się, wydawało się, że za chwilę będzie „lało jak z cebra”. Deszcz padał, owszem, ale niewielki – dzięki niemu powietrze orzeźwiło się i już ósmy z kolei Gminny Turniej Piłki Nożnej Firm o Puchar Wójta Gminy Iwkowa mógł się odbyć w sprzyjających warunkach pogodowych. – Kibicujemy? Tak! Kibicujemy, ale komu? Jak to komu? Naszym. Moim. A kto to są ci „moi”? Tamci to nie twoi? A… no prawda, twoi to też moi. Po prostu kibicujemy…piłkarzom. O… pan Redaktor już przyszedł. Pan Dyrektor także. I pan Prezes też. Pan prezes nie tylko przyszedł z całą rodziną, ale i będzie grał. Szefowie firm albo ich Pełnomocnicy też prawie w komplecie. Niektórzy nawet grali. Szczególne wyrazy szacunku, uznania i podziwu dla tych, którzy dosłownie własnym ciałem bronili honoru swojej firmy. Przyszło dużo Ważnych Osobistości na czele z wójtem Bogusławem Kamińskim, jednym z pomysłodawców tego turnieju. Prasa regionalna jak zwykle nie zawiodła na tak ważnej imprezie – prasa światowa już tak. Podobno jej samolot uległ opóźnieniu. Jak z powyższego wstępu wynika publiczności, widzom, kibicom humory na imprezie dopisywały. Z piłkarzami było inaczej, pełni skupienia, skoncentrowani, powoli przygotowywali się, jak się później okazało, do ośmiogodzinnego „morderczego” turnieju. Bo zabawa zabawą, ale jak się gra, Echo znad Beli to się już gra i… wygrywa. Przynajmniej chce się wygrywać, a pretendentów do zdobycia zaszczytnego tytułu i pucharu w tym roku było aż trzynastu. Trzynaście firm, czyli około setki piłkarzy – to oni byli głównymi bohaterami tej imprezy. Mecze odbywały się równolegle na dwóch boiskach. To świetny pomysł, aby trwały tylko 12 minut, nie było spalonych, a boiska i bramki były mniejsze. Dzięki temu każdy mecz mógł dostarczyć niezapomnianych wrażeń i emocji. Taka piłka nożna podana w pigułce. Wszystko to, co w niej najlepsze – widowiskowość i taktyka zawarte w kilkunastu minutach. Gdyby organizatorzy Mistrzostw Świata w RPA, a właściwie potężne organizacje rządzące światową piłką nożną, brały przykład z naszego turnieju, to mecze trwałyby 60 minut i zrezygnowano by ze spalonego. Zmiany w sędziowaniu muszą nastąpić – to nie podlega najmniejszej dyskusji. (wszyscy pamiętamy nieuznaną bramkę w meczu Anglia – Niemcy). Jeżeli na mistrzostwach świata niektórzy sędziowie zawiedli, to nie można tego powiedzieć o naszych. Panowie: Mirosław Nieć i Andrzej Maślanka, sędziowali nienagannie i bez zarzutu. Co prawda niektórzy kibice, a zwłaszcza „kibicki”, uważali inaczej i wiele się panom oberwało, ale oni są do tego przyzwyczajeni. Nienagannie i bez zarzutu poprowadzona została cała impreza pod względem organizacyjnym. Moje redakcyjne koleżanki, Małgorzata Szot i Joanna Szczepańska, a także spiker imprezy Krzysztof Hołyst robili, co mogli, aby wszystko przebiegało sprawnie i bezpiecznie. Ktoś powie, że to ich praca. Praca jednak pracy nierówna. Istnieje coś takiego, jak zaangażowanie, pasja i życzliwość dla ludzi, czyli bardzo osobiste podejście do tego, co się robi i jak się robi. Naszym paniom od kultury takich cech nie brakuje. W innych gminach bywa różnie. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to muszę z dziennikarskiego obowiązku poprosić szanowną publiczność o zachowanie większej rozwagi na takich imprezach. Szczególnie więcej uwagi poświęćmy naszym dzieciom. Bywa to trudne, bo dzieci jak to dzieci, chcą być tam, gdzie dzieje się coś ważnego. Chcą wiedzieć, co tak bardzo interesuje ich rodziców. Pod względem organizacyjnym zdarzały się pewne wpadki i drobne pomyłki, ale były one na bieżąco poprawiane. Aśkę, która zna wszystkich i którą znają wszyscy, kiedy robiła tzw. rozpiskę zapytałem, czy sobie z tym radzi. Szczerze i otwarcie odpowiedziała, że nie, ale co ma zrobić? Wcale jej się nie dziwię. Ja także na początku pomyliłem Redrog z Tartakiem Turek, bo w Redrogu grał Krzysiek Turek. Zmagania w grupach były bardzo zacięte. Wielu uważa, że poziom gry wszystkich zespołów był bardzo wyrównany. Ale zwycięzca mógł być tylko jeden. Po wielu godzinach walki, trzeba przyznać prowadzonej bez większej agresji (sędziowie nie musieli używać wielu czerwonych kartek), doszło do pojedynku o trzecie i pierwsze miejsce. W meczu pomiędzy Spółdzielnią Usług Rolniczych z Iwkowej a Zakładem Usług Leśnych decydującą bramkę pięknym strzałem uzyskał Rysiek Krzyściak. Rysiek grał kiedyś w trzecioligowym zespole, teraz gra w „Świcie” Krzeszowice. W całym turnieju pokazał niezwykłe umiejętności, a jego niektóre akcje czy strzały były prawdziwymi perełkami. W SUR Iwkowa graczem dominującym, najbardziej rzucającym się w oczy był Sławomir Zubel, obecnie gracz „Puszczy Niepołomice”. Jego klub awansował do drugiej ligi. On także strzelał dużo i pięknie, ale niestety nie tak celnie i skutecznie jak Rysiek Krzyściak. Jednak największą gwiazdą naszego turnieju okazał się „Mały Michałek”, jak go niektórzy nazwali. Kilkunastoletni Michał Kukla w finałowym meczu niezwykle precyzyjnym, ale i niepozbawionym urody uderzeniem uzyskał bramkę, jak to się mówi na „wagę złota”. Szkoda, że chłopak jest z Krakowa, bo byłby niezłym graczem któregoś z naszych klubów. Firma „Staś” to naprawdę bardzo zespołowa, a jeszcze bardziej rodzinna drużyna, która została zwycięzcą tegorocznego turnieju. Bezapelacyjnie i zasłużenie. „Adamek” może uważać się za WIELKIEGO PRZEGRANEGO. Takich „wielkich przegranych” było w tym roku więcej. Strasznie jestem ciekawy, co się będzie działo w przyszłym. Po rozdaniu pucharów, medali i upominków dwie urocze Panie zapytały wójta, czy one też mogą zagrać w meczach. Wójt odpowiedział, że nie widzi żadnego problemu. Panie przyrzekły, że wobec mężczyzn nie będą stosować żadnej „taryfy ulgowej”. Ja zaproponowałbym więcej: proszę zorganizować w przyszłym roku GMINNY TURNIEJ PIŁKI NOŻNEJ KOBIET O PUCHAR WÓJTA GMINY IWKOWA. Z przyczyn osobistych nie mogłem być na drugiej części imprezy – dyskotece prowadzonej przez Mateusza Szczepańskiego. Jej przebieg i jakość znam z bezpośrednich relacji i opowieści tych, którzy na niej byli. Ocena jest jedna – bardzo dobrze się bawiliśmy. Tak dobrze, że gdy zabawę z przyczyn technicznych i organizacyjnych trzeba było zakończyć, nie za bardzo nam się to podobało. Może w przyszłym roku uda się przedłużyć imprezę? Wszystkim uczestnikom tego życzę, bo ja zaczynam żałować, że nie byłem na tej. Coś umknęło, uciekło… może powróci? Andrzej Marek Maciaś Echo znad Beli 10 W SKRÓCIE: Dzień Strażaka W dniu 1 maja 2010 r. odbyły się uroczystości związane z obchodami Dnia Strażaka. Rozpoczęły się one wymarszem pocztów sztandarowych i pododdziałów wszystkich trzech gminnych jednostek OSP oraz Orkiestry Dętej z placu przed budynkiem Urzędu Gminy do kościoła parafialnego w Iwkowej, gdzie została odprawiona msza św. w intencji wszystkich strażaków. Uroczysta akademia, połączona z wręczeniem odznaczeń, medali i wyróżnień dla druhów OSP z gminy Iwkowa uhonorowanych za działalność na rzecz ochrony przeciwpożarowej, odbyła się na placu obok Urzędu Gminy. W uroczystościach uczestniczyli m.in.: Kazimierz Sady – Dyrektor Zarządu Wykonawczego Z OSP RP województwa małopolskiego, Dariusz Pęcak – Komendant Powiatowy PSP w Brzesku, Marian Zalewski – Prezes Zarządu Oddziału Powiatowego w Brzesku, Bogusław Kamiński – Wójt Gminy Iwkowa. /red./ Małopolskiego Wyścigu Górskiego został Jacek Morajko, kolarz grupy Mróz Active Jet. Etap z Iwkowej do Biecza został skrócony z powodu szkód, jakie wyrządziła niedawna powódź – nie odbyła się pętla z premią górską ze startem i metą w Iwkowej, przez Tymową, Czchów i Kozieniec. /red./ 3 Maja Tegoroczne obchody 3 Maja odbyły się w lesie pod Krzyżem Powstańców na pograniczu Iwkowej i Lipnicy Murowanej. Mszę św. odprawił ks. biskup ordynariusz Wiktor Skworc. Przy odnowionym krzyżu został wmurowany kamień pamiątkowy, który ufundowali mieszkańcy Rajbrotu. Krzyż stojący nieopodal szczytu Góry Piekarskiej od 1864 r. jest podziękowaniem powstańców za dar ocalonego życia oraz symbolem cierpienia i walki o niepodległą Polskę. Na uroczystościach licznie zgromadzili się mieszkańcy Iwkowej, Lipnicy i Rajbrotu, a także innych miejscowości. Przybyli również parlamentarzyści, przedstawiciele województwa małopolskiego, władze powiatu i gminy. Nie zabrakło reprezentantów straży pożarnych z obu gmin oraz licznie zgromadzonych pocztów sztandarowych. Orkiestry z Iwkowej i Rajbrotu zagrały pieśni patriotyczne, a młodzież iwkowskiego gimnazjum przedstawiła montaż poetycko – muzyczny o tematyce powstańczej. /red./ 48 Małopolski Wyścig Rowerów Górskich W sobotę 19 czerwca przez Iwkową przebiegał 3 etap 48. Małopolskiego Wyścigu Górskiego. Organizatorem wyścigu był Małopolski Związek Kolarski. Wyścig składał się z trzech etapów przebiegających przez malownicze tereny Małopolski – ostatni z nich wiódł z Iwkowej do Biecza. Kolarze wystartowali spod Urzędu Gminy w Iwkowej. Na starcie stanęła czołówka polskich i europejskich ekip zawodowych. Etap ten z metą w Bieczu zwyciężył Tomasz Smoleń z grupy CCC Polsat Polkowice. Zwycięzcą całego 48. Bp Wiktor Skworc poświęca Krzyż Powstańców Styczniowych. Echo znad Beli 11 ŻYCIE SZKOLNE I PRZEDSZKOLNE Publiczne Przedszkole w Iwkowej 13.05.2010 r. – wszystkie dzieci z przedszkola pojechały na wycieczkę dwoma autokarami do „Bajkolandu” w Nowym Sączu i do kina na film pt. „Jak wytresować smoka”. Film o tak groźnie brzmiącym tytule był dla dzieci wielkim przeżyciem, a jednocześnie tematem do wielu rozmów o rysunkowych bohaterach. 26.05.2010 r. – tego dnia zaczął padać deszcz i uroczysta akademia z okazji Dnia Matki została przeniesiona do Gminnego Ośrodka Kultury. Wiersze i piosenki dzieci sprawiły, że na sali było wesoło i wszyscy zapomnieli o złej pogodzie. 01.06.2010 r. – Dzień Dziecka zorganizowany przez GOPS i GOK był dla dzieci dużą niespodzianką i stał się powodem wesołej i beztroskiej zabawy tanecznej. Konkurs z nagrodami dostarczył wiele emocji i radości z wygranej nagrody. 25.06.2010 r. – zakończenie roku szkolnego – pożegnanie starszaków odchodzących do szkoły jest zawsze smutnym dniem dla personelu, rodziców i dzieci. Akademia miała miejsce w GOK-u z powodu padającego deszczu, ale jak zawsze humory dzieciom dopisywały, a ich występy wprawiły wszystkich w wesoły i pogodny nastrój. Dyrektor oraz pracownicy Publicznego Przedszkola w Iwkowej pragną wyrazić słowa uznania i podziękowania Radzie Rodziców, wszystkim sponsorom i osobom pomagającym finansowo i rzeczowo w prawidłowym funkcjonowaniu placówki. Urszula Motak Publiczne Przedszkole w Porąbce Iwkowskiej 14 maja dzieci z naszego przedszkola pojechały na wycieczkę do Nowego Sącza. Główną atrakcją wyjazdu były zabawy w „Bajkolandzie” i pobyt w kinie „Sokół”, gdzie oglądaliśmy film „Kolarz i tancerka”. 1 czerwca to najpiękniejszy dzień dla przedszkolaków. Z okazji Dnia Dziecka pojechaliśmy do Gminnego Ośrodka Kultury w Iwkowej, gdzie czekały na nas różne niespodzianki. Dzieci brały udział w różnych konkursach, grach połączonych z nagrodami i w zabawie tanecznej prowadzonych przez Lillę Sztyler i Mariusza Niedziałkowskiego. Długo będziemy pamiętać ten wspaniały dzień. Maria Ptak Szkoła Podstawowa w Dobrocieszu Wycieczka do Krakowa W dniu 06.05.2010 r. został zorganizowany wyjazd edukacyjny do Krakowa dla uczniów Publicznej Szkoły Podstawowej w Dobrocieszu, w ramach projektu pn. „Ja też potrafię”. W wycieczce uczestniczyło 20 uczniów (kl. V i VI). Głównym celem wyjazdu było zwiedzanie ogrodu botanicznego i ogrodu zoologicznego. Uczniowie podczas zajęć edukacyjnych w ogrodzie botanicznym zapoznali się z kolekcjami flory w ogrodzie otwartym i w szklarniach. Poznali wiele ciekawych gatunków roślin z Polski oraz innych obszarów świata. Zwiedzili również muzeum ogrodu. Zajęcia prowadził pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego, który opowiedział nam również o zakresie badań naukowych prowadzonych w ogrodzie. Podczas zwiedzania ogrodu zoologicznego uczniowie poszerzyli swoją wiedzę o zwierzętach żyjących w Polsce i innych częściach świata. Poznali niektóre gatunki ginące i szczególnie zagrożone oraz formy ich ochrony, takie jak reintrodukcja gatunku (tj. wprowadzenie na stare miejsce bytowania) i restytucja gatunku (tj. odbudowa populacji). Uczniowie podczas zwiedzania ogrodów byli bardzo zainteresowani i zadawali prowadzącemu wiele pytań oraz fotografowali okazy. Swoje wrażenia i najciekawsze zagadnienia przedstawili na szkolnej gazetce, umieszczając tam również zrobione przez siebie zdjęcia. Teresa Radzięta „Cała łąka dla mamy i taty” Jak co roku w naszej szkole uroczyście obchodziliśmy Dzień Matki i Ojca. Uczniowie klas „0” – III przygotowali część artystyczną, na którą złożyły się wiersze, piosenki, tańce oraz inscenizacja „Zgubione korale”, która najbardziej spodobała się zebranym. Następnie wszystkie dzieci odśpiewały „Sto lat” i wręczyły swoim rodzicom drobne upominki. Po części artystycznej goście zostali zaproszeni na poczęstunek. Spotkaniu towarzyszyły dobry humor uczestników i miła pogawędka przy kawie i ciastku. Joanna Tontor 12 Echo znad Beli „DinoZatorland” W dniu 05.05.2010 r. dla uczniów Publicznej Szkoły Podstawowej w Dobrocieszu w ramach projektu pn. „Ja też potrafię” – zorganizowany został wyjazd edukacyjny do miejscowości Zator do Parku Dinozaurów „DinoZatorland”. Celem wycieczki było poznanie wielu gatunków dinozaurów, sposobu ich życia i odżywiania oraz prawdopodobnej przyczyny wyginięcia, udział w lekcji muzealnej i warsztatach plastyczno-artystycznych, projekcja filmu o dinozaurach w kinie 5D. Podczas spaceru ścieżką edukacyjną po parku DinoZatorland uczniowie mogli „przenieść się w czasie” o setki milionów lat, zobaczyć ruchome prehistoryczne gady rzeczywistych rozmiarów, wsłuchać się w ich odgłosy. Niecodzienny udział uczniów w lekcji muzealnej oraz warsztatach artystyczno-plastycznych przybliżył im powstanie i życie dinozaurów i rozwinął wyobraźnię twórczą. Pobyt na placu rozrywki był również dużą atrakcją. Poszukiwanie szkieletu dinozaura w piasku pozwoliło uczniom poznać pracę paleontologa. Niezapomnianych wrażeń dostarczył wszystkim pobyt w kinie 5D na filmie „Zagłada dinozaurów”. Podczas seansu, w takim kinie nie jest się tylko biernym widzem, lecz żywym uczestnikiem świata prezentowanego w filmie, ponieważ zaawansowana technologia pozwala na odczuwanie zapachów i warunków klimatycznych takich jak opady śniegu czy podmuchy wiatru oraz ciepło bijące od ognia, natomiast ruchoma platforma z fotelami sprawia, że można poczuć drżenie ziemi wywołane ciężkimi nogami kroczących dinozaurów. Na wycieczce panowała miła i przyjazna atmosfera. Dzięki projektowi uczniowie z ubogich rodzin mieli możliwość poznać oddalony o 120 km Park DinoZatorland. Dorota Grabarz Poznajemy Warszawę – stolicę Polski W dniach 14-16.06.2010 uczniowie klas IV-VI Publicznej Szkoły Podstawowej w Dobrocieszu uczestniczyli w wycieczce do Warszawy, zorganizowanej w ramach projektu pn. „Ja też potrafię”. Celem wyjazdu edukacyjnego było poszerzenie wiedzy na temat historii, tradycji i kultury stolicy Polski. Zabytki i krajobrazy znane dotychczas jedynie z kart podręczników szkolnych, uczniowie mieli okazję zobaczyć bezpośrednio. Poznali miasto, w którym przenikają się wpływy kultury zachodniej i wschodniej Europy. Nasza wędrówka wiodła przez Stare i Nowe Miasto gdzie podziwialiśmy Zamek Królewski i warszawskie pałace: Pałac w Wilanowie – perłę polskiego baroku, klasycystyczny Pałac na Wodzie, Belweder, Pałac Prezydencki. Zainteresowanie uczniów wzbudziły odkryte fundamenty nieistniejącego dziś Pałacu Saskiego i pomniki Warszawy Walczącej. Dzieci z zadumą i refleksją słuchały objaśnień przewodnika dotyczących polskiej nekropolii narodowej – Cmentarza na Powązkach. Z zachwytem oglądały salę posiedzeń Sejmu: piękną, obszerną, z wyściełanymi zieloną tkaniną miejscami dla posłów, fotelem Marszałka Sejmu oraz Prezydenta. Obejrzały również Salę Posiedzeń Senatu Rzeczpospolitej Polskiej, tzw. Salę Lustrzaną. Zwracały uwagę na sale parlamentarne, sale konferencyjne, sale komisji parlamentarnych, biura poszczególnych ugrupowań politycznych. Niezapomniane wrażenia wyniosły z Planetarium w Muzeum Techniki, gdzie brały udział w zajęciach pt. „Ruchy Ziemi”. Zachwycały się też panoramą Warszawy widzianą z tarasu widokowego Pałacu Kultury. Świetnie radziły sobie w metrze, poznały zasady funkcjonowania wielkiego miasta. W Multikinie obejrzały film „Jak wytresować smoka?” w jakości 3 D. Radosne, z bagażem nowych doświadczeń, wróciły do rodzinnego Dobrociesza. Jolanta Cebula Pożegnanie absolwentów w Szkole Podstawowej w Dobrocieszu „Ale to już było…” – słowa piosenki stały się mottem tegorocznego pożegnania szkoły przez uczniów klasy szóstej. Do gimnazjum w Wojakowej odchodzi 18 absolwentów, którzy w piękne środowe popołudnie ostatni raz mieli okazję podziękować swoim nauczycielom, rodzicom oraz koleżankom i kolegom za wspólnie spędzone siedem lat. Podczas uroczystości przedstawili oni piękną prezentację multimedialną, która była wyrazem wdzięczności za trud i czas poświęcony na ich wychowanie i edukację. Wiersze, piosenki i specjalnie dedykacje wywoływały uśmiech na twarzach. Nie zabrakło również wzruszeń i ukradkiem ocieranych łez. W humorystycznym programie swoich starszych kolegów pożegnała klasa piąta pod kierunkiem wychowawczyni, Jolanty Cebuli. Trzymając się za ręce, uczniowie obydwu klas wspólnie zaśpiewali piosenkę „Ogniska już dogasa blask”. Dyrektor szkoły, Wiesława Gorycka, życzyła absolwentom wytrwałości i powodzenia w dalszej nauce, a także podziękowała rodzicom za wieloletnią współpracę ze szkołą. Zostały również wręczone nagrody uczniom, którzy osiągnęli najwyższe wyniki w nauce. Otrzymało je aż siedem osób: Anna Czyżyka, Gabriela Gawełda, Marta Klimek, Jakub Pajor, Aleksandra Zyznawska, Rafał Szewczyk i Magdalena Klimek. Swoich wychowanków pożegnała również pisząca te słowa, życząc im mądrych wyborów w życiu, sukcesów w dalszej nauce oraz tego, by nigdy nie zapomnieli „jakże uroczą istotą jest człowiek, kiedy jest człowiekiem”. Ewelina Maciaś Szkoła Podstawowa w Iwkowej „Zielona Szkoła uczy, bawi nas…” – Darłówko 2010 r. Z niecierpliwością czekaliśmy na dzień 30.05.2010 r. Tego dnia spełniły się marzenia wielu uczniów Szkoły Podstawowej im. Br. Czecha w Iwkowej z klas od II do VI oraz paru uczniów ze Szkół Podstawowych w Wojakowej i w Kątach. Późnym wieczorem pod opieką dyrektora szkoły, Marii Motak, i swoich nauczycieli Danuty Miki, Haliny Ambickiej i Kazimiery Stokłosy, wyruszyli oni na podbój Bałtyku. Pierwsze spotkanie z morzem było dla wielu dzieci ogromnym przeżyciem. Niektóre z nich po raz pierwszy ujrzały bezkres błękitnego morza. Bałtyk czarował nas wszystkich szumem fal i krzykiem mew. Prawdziwy urok Morza Bałtyckiego podziwialiśmy udając się na dalekie spacery jego brzegiem. Podglądaliśmy życie morskich ptaków, zbieraliśmy skarby morza, czyli muszelki, kamienie, korzenie, rośliny, bursztyny dowiadując się o ich pochodzeniu. „Zielona Szkoła” to przeniesienie zajęć dydaktyczno – wychowawczych poza ławkę szkolną, w inne, atrakcyjne pod wieloma względami miejsce. To do- Echo znad Beli skonały sposób na kształtowanie umysłu, charakteru i osobowości dziecka. Nauka w bezpośrednim kontakcie z otaczającą dziecko rzeczywistością, jest naturalna, zintegrowana, sprzyja twórczemu myśleniu i działaniu. Obcowanie dzieci z przyrodą, poznanie jej praw oraz świadomość zagrożeń środowiska dają szansę na kształtowanie postaw wobec przyrody, określonych wartości i postaw prozdrowotnych. Z kolei aktywny wypoczynek na świeżym powietrzu, wspólne zabawy i przeżywanie radości to najlepszy sposób na zintegrowanie zespołu. Ciekawą lekcję historii odbyły dzieci w Zamku Książąt Pomorskich w Darłowie, gdzie chętnie słuchały i odpowiadały na zadawane przez przewodnika pytania. Po zajęciach zwiedzaliśmy miasto i udaliśmy się na zasłużone lody. Dużą atrakcją były dla dzieci kąpiele na basenie w Darłowie z podgrzewaną wodą morską („ach, co to był za raj!”), dyskoteka, ognisko z pieczeniem kiełbasek i wiele innych atrakcji. Udaliśmy się również do Zieleniewi na „Dziki Zachód” – tam dopiero atrakcjom nie było końca (jazda konna, pokazy, ujeżdżanie byka, strzelanie z łuku, tańce indiańskie i zwiedzanie mini ZOO). Niezapomniane na pewno zostaną chwile spędzone w Reducie Solnej na „Pirackiej Przygodzie” w Kołobrzegu. Tam bawiliśmy się z piratami i rywalizowaliśmy w zawodach – ileż było zabawy i śmiechu, aż do łez! Oczywiście były też szanty, tańce żeglarskie, sztuka wiązania węzłów i wiele innych ciekawych zajęć. Uczestnicy zostali uhonorowani dyplomami. Dla nas opiekunów największą nagrodą był uśmiech każdego dziecka, a także pytanie – „dokąd jedziemy w przyszłym roku?” Muszę tu również wspomnieć o wspaniałych rodzicach, którzy pokryli koszty pobytu dzieci nad morzem, o wójcie Gminy Iwkowa, o Radzie Sołeckiej i o księdzu proboszczu naszej parafii, którzy dofinansowali nasz wyjazd. Danuta Mika Szkoła Podstawowa w Iwkowej-Nagórzu Dzień Matki Nie ma jak u mamy, cichy piec, ciepły kąt,/Nie ma jak u mamy, kto nie wierzy robi błąd – śpiewały za Wojciechem Młynarskim dzieci ze Szkoły Podstawowej w Iwkowej-Nagórzu w czasie uroczystej akademii przygotowanej przez nie z okazji Dnia Matki. Póki co opierały się wyłącznie na doświadczeniach piosenkarza i innych dorosłych snujących opowieści o cieple rodzinnego domu. One same pewnie mogłyby raczej 13 zaśpiewać: Wojna domowa, od wielu wieków trwa./Wojna na gesty, wojna na słowa,/to każdy z domu na wyrywki zna. Kiedy już minie czas młodzieńczych buntów przychodzi okres, kiedy człowiek musi liczyć sam na siebie, opuszcza rodzinne gniazdo, często,, ląduje” za granicą i nuci: Mamo, smutno tu i obco drzewa inne rosną i ciszy nikt nie zna tu./Mamo, nie myśl, że się skarżę żal mi tylko marzeń dziecięcych dni, moich dni..., albo: Przyjedź, mamo, na przysięgę, zaproszenie wysłał szef./Syn ci wyrósł na potęgę, przyjedź – zobacz, twoja krew! (ta ostatnia niedługo pewnie odejdzie w zapomnienie). Niemniej jednak teraz wracają w rodzinne progi, gdzie czeka na nich mama z otwartymi ramionami, czułym sercem i pysznym jedzonkiem. Uczmy dzieci doceniać to co mają. Uczmy ich szacunku do najbliższych, bo jeśli potrafią szanować mamę i tatę, to potrafią szanować każdego człowieka. A rodzice muszą również dbać o to, by zasłużyć na szacunek i uznanie swoich dzieci. Kochane Mamusie nie mówcie: „Dziecko – niepotrzebnie wydałeś pieniądze na kwiatek, prezent”, kiedy taki dostaniecie. Małe gesty waszych dzieci są bardzo ważne i cenne, nie tylko dla was, ale i dla nich. Te gesty są przede wszystkim bardzo miłe, ale to nie wszystko – one uczą czegoś więcej. Uczą pamięci o MAMIE teraz i kiedyś. Monika Karpiel Wycieczka do Bałtowa 29 maja uczniowie naszej szkoły odwiedzili Park Dinozaurów w Bałtowie. Zwiedzanie parku to podróż w czasie poprzez okresy geologiczne Na kolorowych tablicach rozmieszczonych wzdłuż trasy uczniowie odnaleźli informacje dotyczące układu kontynentów i rozwoju życia w morzach i na lądach przez miliony lat. Największą atrakcję stanowiły oczywiście rekonstrukcje dinozaurów i innych wymarłych zwierząt naturalnej wielkości. Sama trasa ma również dużą wartość dydaktyczną, ponieważ wzdłuż ścieżki oprócz wspomnianych tablic informacyjnych, znajdują się również opisy dotyczące wystawionych modeli dinozaurów. Uczniowie obejrzeli także Muzeum Jurajskie oraz przeszli wzdłuż Żydowskiego Jaru, podziwiając wspaniałe krajobrazy Bałtowa. Podczas warsztatów paleontologiczno – plastycznych, polegających na malowaniu figurek dinozaurów i amonitów zgodnie z dziecięcą wyobraźnią, opiekun opowiadał o wymarłych grupach zwierząt. Ostatnią atrakcją był przejazd amerykańskim „schoolbusem” przez Zwierzyniec Górny, gdzie dzieci mogły podziwiać żyjące w naturalnych warunkach zwierzęta, m.in. strusie, wielbłądy i lamy. Po tym wszystkim zmęczeni, ale pełni wrażeń, wróciliśmy do Iwkowej. Monika Trojanowska 14 Echo znad Beli Cudze chwalicie, swego nie znacie…, czyli wycieczka po najbliższej okolicy Tradycyjnie jak co roku wybraliśmy się na wyprawę krajoznawczą po terenie gminy Iwkowa oraz miejscowości Wytrzyszczka. Trasę rozpoczęliśmy lekcją historii w Muzeum Parafialnym w Iwkowej, aby przybliżyć dzieciom sposób życia i pracy ich przodków. Kolejnym punktem wycieczki było wysypisko śmieci. Właściciel firmy Dimarco Marek Strzelec przedstawił nam historię powstania wysypiska i proces segregacji śmieci. Przekonywał, że każdy z nas powinien dbać o środowisko, w którym mieszka, aby za kilka lat nie zginąć pod hałdą śmieci. Trasę 5 kilometrów do punktu widokowego i Krzyża Jubileuszowego w Kątach przeszliśmy przy pięknej pogodzie, podziwiając 5-cio i 6-ciolatków za ich wytrwałość. Spragnieni i głodni dotarliśmy do pizzerii w Porąbce Iwkowskiej, gdzie już czekały na nas przygotowane różne smakołyki. Monika Trojanowska Wycieczka – Kraków W dniu 15.06.2010 r. uczniowie klas IV – VI Publicznej Szkoły Podstawowej w Iwkowej-Nagórzu uczęszczający na zajęcia przyrodnicze w ramach projektu „Ja też potrafię” finansowanego przez EFS, udali się wraz z opiekunami na wycieczkę do Krakowa w celu poszerzenia doświadczeń i wiedzy z zakresu przyrody. O godzinie 7:30 po sprawdzeniu obecności zajęliśmy miejsca w wygodnym i przestronnym autobusie. Pierwszym punktem programu był pobyt w Ogrodzie Botanicznym. Podzielono nas na grupy, a następnie zaprezentowano szklarnie i ogród z kolekcją roślin. Następnie udaliśmy się do Ogrodu Zoologicznego znajdującego się na terenie Lasku Wolskiego w Krakowie, gdzie przyglądaliśmy się życiu wielu ssaków, ptaków i gadów. Głodni pojechaliśmy do centrum handlowego „Bonarka”, gdzie czekał na nas obiad w restauracji KFC. Kolejnym punktem programu było dotarcie na Kopiec Kościuszki. Tam obejrzeliśmy dwie działające przy Kopcu wystawy: „Insurekcja i Tradycje Kościuszkowskie w Krakowie” oraz „Kopce krakowskie”. Ostatnim etapem wycieczki był spacer na Wawel i obejrzenie krypty Lecha i Marii Kaczyńskich pod Kaplicą Srebrnych Dzwonów oraz sarkofagu marszałka Józefa Piłsudskiego. Wracając podziwialiśmy urok wąskich uliczek i malowniczość pięknych kamienic Krakowa. Do Iwkowej wróciliśmy zmęczeni, lecz zadowoleni z ogromnym bagażem wrażeń. Malwina Bednarek Zespół Szkół w Wojakowej W szkolnym obiektywie… …ważne wydarzenia z ostatniego kwartału roku szkolnego 2009/2010: • z dyplomem finalistki zakończyła zmagania w Małopolskim Konkursie Biologicznym Dominika Chełmecka – uczennica klasy III gimnazjum, przygotowywana przez panią Zofię Cholewińską • nareszcie (!) drużyna chłopców ze szkoły podstawowej (Janusz Liszka, Jakub Stachura, Dawid Rysiewicz) w kwietniu stanęła na najwyższym podium (ogrywając 21 drużyn z powiatu brzeskiego) w finale powiatowym Ogólnopolskiego Turnieju Bezpieczeństwa w Ruchu Drogowym zdobywając także Puchar Małopolskiego Kuratora Oświaty; chłopcy reprezentowali nasz region w eliminacjach wojewódzkich w Skawinie. Drużynę z Wojakowej, od kilku lat zajmującą czołowe lokaty w tych zmaganiach, nadzorował pan Bogdan Zięba. Warto dodać, iż drużyna chłopców z gimnazjum (Adrian Zapiór, Mateusz Stanuch, Konrad Trestka) zajęła w tym turnieju IV miejsce w powiecie, w swojej kategorii wiekowej. Uczniowie pracowali pod kierunkiem pana Sławomira Utrata • uczniowie szkoły podstawowej i gimnazjum wzięli udział w Ogólnopolskim Konkursie Historycznym „KRĄG” – przygotowując interesujące prace nt. zabytków regionalnych. I w tej dziedzinie odnieśliśmy również sukcesy: uczeń szkoły podstawowej Szymon Gnyla zajął II miejsce w województwie, a uczennica gimnazjum – Natalia Figiel zajęła I miejsce w województwie w kategorii prac indywidualnych • uczennica klasy III szkoły podstawowej Dominika Prytko zajęła III miejsce w Gminnym Konkursie „Mały Ratowniczek”, który odbył się w PSP w Kątach • I i II miejsce w finale powiatowym Ogólnopolskiego Konkursu Plastycznego ph. „Wiatr, wypadek, ogień, woda – strażak zawsze rękę poda” zajęli uczniowie Zespołu Szkół: Mateusz Oświęcimka i Rafał Pajor, którym nagrody osobiście wręczył starosta brzeski pan Ryszard Ożóg • uczniowie klasy I szkoły podstawowej wraz z nauczycielką panią Haliną Kamińską zakończyli drugi etap Ponadregionalnego Projektu Edukacyjnego „Pierwsze uczniowskie doświadczenie drogą do wiedzy”, a czego się nauczyli, co zapamiętali, nad czym twórczo pracowali, zaprezentowali na przedstawieniu w dniu 10 czerwca • nie zabrakło również w pracy szkoły akcentu międzynarodowego – w czerwcu grupa młodzieży gimnazjalnej wróciła z Niemiec, a jak przebiegała tegoroczna wymiana, opowiemy w kolejnym numerze naszego kwartalnika Trzecioklasistka wojakowskiego gimnazjum uczestnikiem Projektu „KLASA BGŻ” Projekt „KLASA BGŻ” to autorski program społeczno-edukacyjny Banku BGŻ (realizowany od 2003 roku), który daje szansę rozwoju najzdolniejszym uczniom pochodzącym z niezamożnych środowisk ze wsi i małych miast. Za realizację projektu odpowiada Fundacja BGŻ, posiadająca status organizacji pożytku publicznego. Działania podejmowane przez Fundację służą zapewnieniu uczestnikom projektu „KLASA BGŻ” pełnego wsparcia finansowego (!) w trakcie trzech lat nauki w renomowanych liceach ogólnokształcących w miastach akademickich poprzez pełne pokrycie kosztów utrzymania i edukacji. Muszą być jednak spełnione następujące kryteria: a) uczniowie zamieszkują na terenach wiejskich i w małych miejscowościach niebędących powiatami b) są absolwentami szkół stopnia gimnazjalnego, którzy uzyskali średnią co najmniej 5,0 z wybranych przedmiotów na koniec pierwszego półrocza klasy III c) spełniają wymagane w projekcie kryterium socjalne (w roku 2010 – 806,70 zł na osobę), d) przejdą pomyślnie proces rekrutacji do wybranej szkoły, w której realizowany jest projekt Echo znad Beli 15 Nasza szkoła miejscem sukcesu każdego dziecka… Zasady projektu przewidują, że objęci nim uczniowie otrzymują: • zakwaterowanie w internacie szkoły • całodzienne wyżywienie • kupno podręczników i niezbędnych pomocy naukowych • pokrycie składki na Radę Rodziców • pobyt na obozie integracyjnym przed rozpoczęciem roku szkolnego • kieszonkowe Dyrektor Zespołu Szkół w Wojakowej, wychowawca klasy i nauczyciele, gdy tylko otrzymali zgodę rodziców uczennicy, MAGDALENY SADOWSKIEJ, na uczestnictwo w projekcie, rozpoczęli wypełnianie potrzebnej dokumentacji, by złożyć ją w terminie. Z dumą odczytywaliśmy w maju pismo oznajmiające, iż pod względem formalnym i merytorycznym dokumentacja spełniła wymogi, a Magda została wstępnie zakwalifikowana do projektu. Jedyny warunek pełnego uczestnictwa w opisywanym projekcie to pozytywnie zakończony proces rekrutacji w Liceum im. B. Nowodworskiego w Krakowie. Dzisiaj już wiemy – Magda przeszła wzorowo proces rekrutacji do I Liceum w Krakowie i znalazła się w gronie szczęśliwców zakwalifikowanych do Projektu „KLASA BGŻ”. Życzymy naszej absolwentce wielu sukcesów na ścieżkach dalszej edukacji. Jolanta Zięba Dyrektor Zespołu Szkół w Wojakowej Już po raz drugi przystąpiliśmy do projektu współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach działania 9.1.2. – wyrównywanie szans edukacyjnych uczniów z grup o utrudnionym dostępie do edukacji oraz zmniejszenie różnic w jakości usług edukacyjnych. Celem projektu p.n. „Ja też potrafię” było propagowanie i rozpowszechnienie pozalekcyjnych form kształcenia, tworzenie możliwości indywidualnego rozwoju ucznia, jak też przygotowanie go do aktywności społecznej i ułatwienie uczniom naszej szkoły bezstresowego przejścia na wyższy etap edukacyjny. Szkoła zorganizowała szereg zajęć pozalekcyjnych, 3dniowy wyjazd edukacyjny, 4 wyjazdy jednodniowe oraz zajęcia na pływalni w Brzesku. Sporym zainteresowaniem ciszyły się wyjazdy edukacyjne. Uczniowie zwiedzili: Warszawę, Kraków, Pilzno, Ojców i Bałtów. W ramach w/w wyjazdów nasi podopieczni zdobyli nowe doświadczenia i umiejętności. Poznali historię stolicy i miejsc z nią związanych oraz ośrodki życia publicznego. W ramach działań Bliżej teatru – spotkanie ze sztuką dzieci uczyły się właściwego odbioru sztuki i odczytywania przesłania utworu, jak też rozwijały wrażliwość estetyczną pomagającą wyrazić emocje werbalnie i niewerbalnie. Złożyły też kwiaty pod Krzyżem Katyńskim w Krakowie oraz oddali hołd parze prezydenckiej pochowanej na Wawelu. Wielu wrażeń dostarczyła im wycieczka do Bałtowa – krainy dinozaurów. Uczniowie poruszali się po specjalnie przygotowanej trasie, przy której zlokalizowano ekspozycje nawiązujące tematycznie do poszczególnych okresów geologicznych Ziemi, dzięki temu odbyli prawdziwą podróż w czasie. Beneficjenci projektu chętnie uczestniczą w warsztatach humanistycznych, matematycznych i językowych, gdzie nabywają umiejętności korzystania z nowoczesnej technologii informacyjnej, która daje możliwości szybkiego wyszukiwania i przetwarzania informacji, zdobywania wiedzy i komunikowania się, co wzmacnia społeczny rozwój ucznia. Działania te zwiększają szanse edukacyjne uczniów i ułatwiają dalsze życie absolwentom naszej szkoły. Najmłodsi uczniowie uczestniczyli w zajęciach teatralnoartystycznych i warsztatach rozwijających indywidualne zainteresowania i potrzeby. Ponadto były również prowadzone zajęcia z logopedą, zajęcia terapeutyczne „Spójrz inaczej” oraz korekcyjno-kompensacyjne. Iwona Czyżyka-Duda Uczestnicy warsztatów humanistyczno-dziennikarskich Obudź geniusza w ramach zajęć przeprowadzili wywiad z panią dyrektor Zespołu Szkól w Wojakowej. Czytelników gazety „Echo znad Beli” zapraszamy do lektury. Mgr Jolanta Zięba – od 7 lat dyrektor ZS w Wojakowej, nauczyciel od 28 lat, urodzona w Ropczycach, od 15 lat mieszka w Iwkowej. 1. Czy Pani zdaniem dzisiejsza młodzież ma wystarczającą wiedzę? 16 Echo znad Beli Uczniowie w polskich szkołach są kształceni na bardzo wysokim poziomie. Kiedy wyjeżdżają zagranicę, są w gronie najlepszych uczniów. 2. Czy wyniki w nauce naszej szkoły są zadawalające? Jak najbardziej. Zawsze powtarzam, że dziecko uczy się na miarę swoich możliwości. Tych uczniów, którzy są zdolni i systematycznie pracują, doprowadzamy często do wysokich wyników na egzaminach, sprawdzianach, w konkursach wiedzy i artystycznych, a dla uczniów słabszych organizowane są zajęcia wyrównawcze. Oczywiście nie w każdym roku wyniki nauczania są takie same – są sukcesy, wyniki bardzo dobre, ale bywają też ledwie zadowalające… 3. Gdzie Pani wcześniej pracowała? Moja droga pedagogiczna rozpoczęła się w mieście, w którym pracowałam w szkole średniej. Po wyjściu za mąż i założeniu rodziny kontynuuję pracę pedagogiczną na Iwkowszczyźnie. 4. Czy lubi Pani swój zawód? Tak, bardzo lubię swój zawód, a moim mottem, które zawsze sobie powtarzam są słowa Janusza Korczaka: „Mów dziecku, że jest dobre, że może, że potrafi…”. 5. Co jest przyjemnego w byciu dyrektorem, a co sprawia Pani trudność? Kierowanie placówką to przede wszystkim ukierunkowywanie i zespolenie prac wszystkich pracowników, od nauczycieli po administrację i obsługę. Moją motywacją jest chęć rodziców i dzieci do współpracy. Problemami, które są, były i będą, jest na pewno zdobywanie środków na odnawianie szkoły, zakup pomocy dydaktycznych i sportowych, znalezienie pieniędzy na budowę nowej sali gimnastycznej, co udało nam się niedawno zrealizować. Podziękować chciałabym w tym miejscu organowi prowadzącemu, czyli wójtowi i Radzie Gminy oraz Stanisławowi Tokarskiemu – Ambasadorowi Gminy Iwkowa i Fundacji „Energetyka na rzecz Polski Południowej”, a także osobom anonimowym za wszelką pomoc i życzliwość okazywaną w tych staraniach. 6. Jaki jest Pani ulubiony kolor? Jeśli ma to być jeden, to wybieram niebieski. 7. W jakim kraju chciałaby Pani mieszkać? W Polsce – mojej ojczyźnie. Lubię podróżować, ale… 8. Jakie jest Pani ulubione danie? Lubię przyrządzać różne potrawy, a także je smakować, ale najbardziej cenię różnego rodzaju sałatki, surówki, potrawy rybne … długo by można wymieniać. 9. W jakich ubraniach lubi Pani chodzić? Do pracy ubieram się elegancko, a na co dzień – wygodnie i sportowo. 10. Jaka była Pani ulubiona zabawka w dzieciństwie? W latach mojego dzieciństwa nie było tylu zabawek, ile jest teraz, ale na pewno były to lalki, misie, a później rower. 11. Czy ma lub miała Pani jakieś zwierzątko? Kiedy mieszkałam w mieście, miałam psa i obecnie też mam. Bardzo lubię te zwierzęta. 12. Jakie kwiaty lubi Pani najbardziej? Urodziłam się w maju, więc lubię kwiaty wiosenne takie jak konwalie, fiołki, bzy. 13. Jaka jest Pani ulubiona książka? Lubię czytać książki, ale najbardziej te z podłożem historycznym i autobiograficznym oraz tomiki poezji. 14. Jakie ma Pani hobby? Dyrektor ZS w Wojakowej Jolanta Zięba. Uwielbiam grać w siatkówkę, kiedy mieszkałam w mieście trenowałam w klubie „Błękitni”. Lubię też kolekcjonować książki. Dawniej, gdy miałam więcej czasu, pisałam wiersze. 15. Jaki pseudonim miała Pani w dzieciństwie? W drużynie harcerskiej, do której należałam, mówiono do mnie „Jolek”. 16. Kim chciała Pani zostać, gdy była dzieckiem? Myślę, że moje marzenia z dzieciństwa zostały zrealizowane, bo zawsze chciałam zostać bibliotekarką i nauczycielem. 17. Jaka jest Pani ulubiona pora roku? Jestem majową dziewczyną, więc najbardziej lubię wiosnę, ale uważam, że każda pora roku jest nam potrzebna. Wiosna, aby się ożywić, lato do odpoczynku, jesień cieszy oko, a zimą można się pobawić na śniegu. 18. Jaka była najzabawniejsza historia z Pani życia? Tu trzeba by trochę pomyśleć, ale jedna z zabawniejszych historii, miała miejsce w pewnym nadmorskim mieści, gdzie prowadziłam obozy wędrowne trasami turystycznymi. Otóż… pewna uczennica, podczas spaceru, rozprawiała ze swoimi koleżankami nie zwracając uwagi na tych, którzy szli przed nimi. I nagle „wyrósł” przed nią słup, z którym z impetem się zderzyła, po czym zaczęła go przepraszać, będąc pewna, że weszła w człowieka. Dopiero, gdy usłyszała gromki śmiech, uświadomiła sobie, co zrobiła. Rozmawiały: Anna Grzyb, Olga Duda i Marzena Pławecka Echo znad Beli 17 ECHO GOK Projekty W lutym bieżącego roku Gminny Ośrodek Kultury złożył wniosek w Lokalnej Grupie Działania „Na Śliwkowym Szlaku” na zakup materiałów promocyjnych (wznowienie przewodnika „Nad Belą i Białką”, torby, kubki, smycze, itp.) oraz uatrakcyjnienie strony www, na kwotę 26.411, 78 złotych. Projekt ten został zaakceptowany przez Radę LGD. Aktualnie czeka on na rozpatrzenie w Urzędzie Marszałkowskim w Departamencie Środowiska i Rozwoju Obszarów Wiejskich. 14 maja został złożony wniosek do Urzędu Marszałkowskiego na doposażenie Iwkowskiej Orkiestry Dętej (instrumenty, mundury, czapki, pulpity, marszówki, jak również wydanie płyty z nagranego już materiału) na przyszłoroczny jubileusz 100-lecia istnienia, na kwotę 19.320, 00 złotych, jednak Urząd Marszałkowski przyznał na ten cel tylko 5.000, 00 zł. W związku z tym złożyliśmy do LGD drugi projekt na ten sam cel, czyli na stroje dla orkiestry na kwotę 9.400, 00 zł. Przeszedł on wstępną akceptację również czeka na rozpatrzenie w Urzędzie Marszałkowskim w Departamencie Środowiska i Rozwoju Obszarów Wiejskich. Wszystkie te zadania mają na celu podniesienie atrakcyjności turystycznej naszego regionu poprzez edukację regionalną skierowaną do wszystkich zainteresowanych poznaniem kulturalnego i przyrodniczego dziedzictwa lokalnego oraz przygotowanie Iwkowskiej Orkiestry Dętej na obchody jubileuszu jej 100-lecia. /red./ Powódź w GOK-u Podczas tegorocznych powodzi ucierpiały także pomieszczenia Gminnego Ośrodka Kultury. 16 maja woda na całej powierzchni sięgała 25 cm. Poza GOK-iem ucierpiało też Stowarzyszenie „Na Śliwkowym Szlaku”, którego biuro znajdowało się w naszych piwnicach. Zniszczeniu uległ sprzęt trwały, udało się natomiast uratować sprzęt komputerowy i wszystkie dokumenty. Strażacy z całej gminy zabezpieczali budynek Urzędu Gminy przed wodą – akcja trwała do późnych godzin nocnych. Niestety GOK został zalany jeszcze dwukrotnie ze względu na bardzo wysoki poziom wody w Beli oraz nieprawidłową pracę zaworu zwrotnego. Od tego czasu Gminny Ośrodek Kultury musiał ograniczyć swoją działalność – zawieszone zostały usługi internetowe i bilard. Próby zespołów i inne planowe zajęcia odbywają się bez zmian na sali widowiskowej. Biuro GOK zostało przeniesione do pokoju za sceną. /red./ Aikido w Iwkowej – zakończenie sezonu treningowego 2009/2010 W sobotę 26 czerwca 2010 r. w Gimnazjum nr 3 w Nowym Sączu odbył się Regionalny Staż Aikido, którym zakończyliśmy sezon treningowy 2009/2010. Podsumowaniem minionego roku szkoleniowego był dla nas również pokaz aikido w trakcie Powitania Lata 2010 w Iwkowej, podczas którego mogliśmy zaprezentować swoje umiejętności szerszej publiczności. W pokazie, poprowadzonym przez Senseia Wiesława Paszewskiego (3 dan aikido), oprócz przedstawicieli iwkowskiej sekcji aikido udział wzięły także dwie osoby z Nowosądeckiego Stowarzyszenia AIKIDO – oddział w Nowym Sączu. Wszystkim czytelnikom „Echa znad Beli” życzymy udanych wakacji, a zainteresowanych japońską sztuką walki, jaką jest aikido, zapraszamy po wakacjach. Wszelkie szczegóły dotyczące terminów oraz godzin treningów zostaną zamieszczone pod koniec sierpnia na tablicy ogłoszeń Gminnego Ośrodka Kultury w Iwkowej oraz na stronie internetowej Nowosądeckiego Stowarzyszenia AIKIDO: http://aikido-nsa.initi.pl. Monika Nawrocka Echo znad Beli 18 ECHO GBP „Czwartkowe Juzyny” Pod taką nazwą odbywają się w Bibliotece Gminnej już od 2008 roku spotkania ze starszymi mieszkańcami naszej gminy. Spotkania te wpisują się również w realizowany przez bibliotekę projekt „Dzieje Gminy Iwkowa fotografią malowane”, którego celem jest zebranie i utrwalenie naszych dziejów tak w fotografii jak i we wspomnieniach. Ponownie zwracamy się do wszystkich mieszkańców i naszych rodaków z prośbą o wypożyczenie starych fotografii (treść apelu w poprzednim wydaniu „Echa znad Beli”). W Gminnym Konkursie Recytatorskim poezji Doroty Gellner i Danuty Gellnerowej dla szkół podstawowych z terenu naszej gminy, który odbył się 19 kwietnia, wyłoniono mistrzów recytacji: I miejsce: Agnieszka Figiel (Dobrociesz) i Hubert Kosakowski (Wojakowa) II miejsce: Justyna Staszak (Kąty) III miejsce: Małgosia Dyrek (Kąty) i Karolina Pacut (Dobrociesz) Wyróżnienia: Patrycja Cichońska (Iwkowa-Nadole), Angelika Maśko (Iwkowa-Nagórze), Daniel Woźniak (Wojakowa) Gratulujemy zwycięzcom i dziękujemy za udział w konkursie wszystkim szkołom naszej gminy. Na tradycyjne lekcje biblioteczne zawitały do naszej biblioteki dzieci z PSP w Dobrocieszu i PSP w Iwkowej-Nagórzu. Tym razem, oprócz wprowadzenia dzieci w zaczarowany świat książek i pracy bibliotecznej, przygotowaliśmy temat: „Mała Ojczyzna – legendy i podania”. Te miłe spotkania zakończone zostały wykonaniem przez dzieci rysunków, które pozostaną na zawsze w naszej bibliotece w formie albumów. Biblioteka posiada już kilkanaście albumów z rysunkami dzieci – najstarsze pochodzą z roku 1982. Miłą i zaskakującą niespodzianką było znalezienie rysunku swojej mamy przez jedno z dzieci. Życzymy miłych i udanych wakacji oraz zapraszamy serdecznie do biblioteki po dobrą literaturę i do obejrzenia wystawy fotograficznej. Bernadeta Klimek, Kierownik GBP w Iwkowej „Spotkajmy się w Famaguście” Książkę o powyższym tytule czytałem jakieś tysiąc lat temu. To było tak dawno, że nie pamiętam jej treści. Pewnie nie była wybitna albo jakoś specjalnie ważna dla mnie, bo bym zapamiętał jej treść. Ale pamiętam uczucie fascynacji, tajemnicy, jakiegoś trudnego do określenia uczucia, które towarzyszyło tej lekturze, może nazwijmy go… oczarowaniem. To była książka fantastyczno-naukowa czy raczej fantasy (pozdrawiam wielbicieli tej literatury). Być może bohater lub bohaterowie dążyli do jakiegoś celu, może do niezwykłego, zagadkowego świata. Pierwotny tytuł tego tekstu miał brzmieć Spotkajmy się w bibliotece. Dlaczego go zmieniłem? Bo to, o czym chciałem napisać, także jest fascynujące. Może być tajemnicze, zagadkowe, może … oczarować. Mówię o starych zdjęciach: przedwojennych, wojennych, powojennych i tych wszystkich, które zrobiono do lat siedemdziesiątych. Piszę to z perspektywy pięćdziesięciolatka – ta perspektywa będzie się zmieniać wraz z wiekiem osoby, która okaże zainteresowanie (zapewniam, że nie będzie to zbyt trudne) moją prośbą. Prośba brzmi: Poszukajcie takich fotografii i przynieście je do biblioteki. Zdjęć z wieku dojrzałego pradziadków, młodości naszych dziadków, dzieciństwa naszych rodziców, zdjęć z ważnych wydarzeń, ślubów, pogrzebów, spotkań okolicznościowych, miejsc, starych domów, szkół, kościołów, wreszcie portretów, portretów ludzi, którzy już odeszli lub niedługo odejdą. Bo o to przede wszystkim chodzi w albumie, które panie z biblioteki, Bernadeta i Ola chcą stworzyć – ocalić to, co odchodzi, ocalić od zapomnienia, od zagubienia. Jak Panie same piszą w broszurce, która jest ogólnie dostępna (proszę szukać w sklepach): razem stwórzmy pamiątkowy album dla siebie i dla przyszłych pokoleń. Iwkowianie już zgromadzili dużo zdjęć. W bibliotece można obejrzeć bardzo ciekawą wystawę z nich zrobioną. W bibliotece, która sama w sobie jest już miejscem niezwykłym, bo zawiera tysiące światów (każda książka jest takim tajemniczym, wartym zobaczenia, światem). Można tam zobaczyć fascynujące, czasami zagadkowe, kryjące jakąś tajemnicę zdjęcia. Teraz nadszedł czas na tzw. (pisząc żartobliwie) „prowincję gminną”, czyli wsie: Kąty, Wojakową, Dobrociesz, Porąbkę Iwkowską i Drużków Pusty. Przeszukajmy stare szuflady, stare albumy, stare szafy, strychy w starych domach, jeżeli te domy jeszcze są i poszukajmy starych zdjęć. Bernadeta mówiła mi, że ludzie na spotkaniach, kiedy przeglądają zdjęcia bawią się świetnie, jak „małe dzieci”. Myślę, że to dobrze, bo to oznacza, że są autentyczni, szczerzy i spontaniczni. Właśnie jak „małe dzieci” – nie zakładają masek, za którymi ukrywają swoje doznania, myśli i uczucia dorośli. Byłem na takim spotkaniu w bibliotece i również dobrze się bawiłem. Powoli udaje się zebrać zdjęcia odszukane i przyniesione przez mieszkańców wyżej wymienionych miejscowości. Mnie zaciekawiło przedwojenne zdjęcie przyniesione przez panią Halinę Kulig. Na fotografii jest dziesięciu statecznych, odświętnie ubranych mężczyzn. Do tej pory udało się rozpoznać zaledwie jednego z nich. Kiedy spotkamy się w bibliotece w większym gronie, może uda się rozpoznać pozostałych. Echo znad Beli Niezwykłą pamięcią, znajomością miejsc, ludzi, wydarzeń zaskoczył mnie pan Franciszek Bodek z Wojakowej. Moich dziadków rozpoznał bezbłędnie. Moich rodziców na ślubnej fotografii sprzed pół wieku także. 19 W czasie naszego spotkania ktoś opowiadał, że cenne rzeczy zakopywano pod przydrożnymi kapliczkami lub figurkami świętych. Po latach łatwiej znaleźć to miejsce. Kiedy na zakończenie robiono nam pamiątkowe zdjęcie zażartowałem, żeby zakopać je pod figurą świętego. Może za 200 lat ktoś je odnajdzie. Ktoś powiedział – nie fotografię, a płytkę komputerową. Tylko czy za 200 lat będzie ją na czym odczytać? Dzisiejsze komputery czy odtwarzacze DVD będzie można znaleźć tylko w muzeum. Podpisuję się pod tym całym sercem. Bo fotografia ma duszę, a płyta CD już nie. Spotkajmy się w bibliotece! P.S. Do Urzędu Gminy a później do biblioteki wpłynęło pismo od Stano Bursy ze Słowacji. Prosi w nim o dostarczenie informacji na temat zestrzelonego radzieckiego bombowca na terenie wsi Kąty-Grabie w dniu 22 grudnia 1944 roku około godziny 22. Myślę, że mieszkańcy nie odmówią mu pomocy i dostarczą stosowne informacje do biblioteki. P.S. A w Famaguście najchętniej spotkałbym się z panią M. Andrzej Marek Maciaś ECHO GOPS Kontynuacja realizacji projektu systemowego pn. „Jesteśmy najlepsi” w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Iwkowej. Realizacja projektu systemowego pn. „Jesteśmy najlepsi” dalej trwa. Projekt nie zakończył się wraz z 2009 rokiem. Dzięki staraniom trzech partnerskich gmin – Czchów jako lider, Iwkowa oraz Gnojnik, udało się złożyć kolejny wniosek o dofinansowanie projektu na lata 2010 – 2012. W dniu 11.05 2010 r. została podpisana umowa między Wojewódzkim Urzędem Pracy w Krakowie a Gminą Czchów na realizację projektu na trzy kolejne lata. Podobnie jak w poprzednim roku projekt zakłada aktywizację osób nieaktywnych zawodowo, jednak w tym roku do projektu zostało zakwalifikowanych znacznie więcej osób niż w poprzednim, bo aż 16. W ramach Programu Aktywności Lokalnej dla gminy Iwkowa uczestniczki, które zgłosiły się w nim do udziału będą uczestniczyć w warsztatach z aktywizacji zawodowej – 10 godzin, w warsztatach z kompetencji społecznych – 10 godzin, kursach: m.in. język angielski – 30 godzin, opiekunka osób starszych i dzieci – 80 godzin, Dzień Dziecka w GOK. Warsztaty z doradcą zawodowym. kurs kasy fiskalnej – 25 godzin, kurs florystyczny – 30 godzin oraz kurs małej gastronomii – 50 godzin. W ramach projektu beneficjenci będą mogli skorzystać z badań profilaktycznych określających ich zdolność do podjęcia pracy. W ramach realizacji projektu pn. „Jesteśmy najlepsi” pojawi się szereg działań o charakterze środowiskowym. Już został zorganizowany Integracyjny Dzień Dziecka, warsztaty plastyczno – fotograficzne, w których uczestniczyło ok. 22 dzieci, zajęcia muzyczne (ok. 25 osób). Dla najmłodszych, tj. przedszkolaków, zostały zorganizowane zajęcia taneczne. Planowane są również w okresie wakacyjnym wyjazdy edukacyjne dla dzieci i młodzieży. Oprócz warsztatów i zajęć dla dzieci i młodzieży zorganizowane zostały dyżury specjalistów, tj. radcy prawnego, psychologa i logopedy. Informacje na temat dyżurów specjalistów można znaleźć na stronie internetowej www.iwkowa.pl. W ramach prac społecznie użytecznych 3 osoby kierowane z Powiatowego Urzędu Pracy podjęły pracę na terenie gminy Iwkowa w okresie od kwietnia do października 2010 r. Marta Oleksy Echo znad Beli 20 stowarzyszenie Aktualności Stowarzyszenia „Na Śliwkowym Szlaku” 17 i 21 maja br. zakończyły się kolejne nabory wniosków dla działań: „Różnicowanie w kierunku działalności nierolniczej”, „Odnowa i rozwój wsi” oraz „Małe projekty”. W przypadku pierwszego działania nie wpłynęły żadne wnioski, na kolejne działania złożono 39 wniosków: 2 z „Odnowy i rozwoju wsi” i 37 z „Małych projektów”. 28 maja, 8 czerwca oraz 28 czerwca 2010 roku odbyły się posiedzenia Rady Stowarzyszenia w sprawie wyboru operacji do dofinansowania. Podczas spotkań Rada dokonała oceny wszystkich wniosków pod kątem ich zgodności z Lokalną Strategią Rozwoju oraz wg lokalnych kryteriów wyboru operacji. Z rozpatrzonych wniosków 3 nie zostały rekomendowane do dofinansowania. Szczegóły znajdują się na stronie internetowej Stowarzyszenia. Kolejne nabory w ramach „Małych projektów” oraz „Różnicowania w kierunku działalności nierolniczej” planowane są w I kwartale 2011 r. Nabór z działania „Tworzenie i rozwój mikroprzedsiębiorstw” odbędzie się we wrześniu tego roku. Stowarzyszenie świadczy bezpłatne doradztwo w zakresie przygotowania konkursowych wniosków. Prosimy o wcześniejsze zgłaszanie konsultacji: [email protected] lub pod numerem tel. 14 684 45 49. Zapraszamy do udziału w akcji „Spotkajmy się na… Śliwkowym Szlaku 2010”, czyli cyklu imprez, które w okresie lipiec-wrzesień odbywają się na naszym obszarze. Do organizacji „śliwkowych wydarzeń” zaprosiliśmy restauracje, pensjonaty, gospodarstwa agroturystyczne oraz samorządy z terenu siedmiu gmin należących do Stowarzyszenia. Przedsięwzięcie to ma na celu wsparcie branży turystycznej z obszaru Stowarzyszenia poprzez wykorzystanie produktu lokalnego w działalności marketingowej. Wszystkie wydarzenia będą doskonałą okazją do degustacji śliwkowych specjałów. Nie zabraknie również innych atrakcji przygotowanych przez Stowarzyszenie oraz poszczególnych organizatorów. Kalendarz imprez oraz szczegółowe informacje znaleźć można na stronie internetowej www.nasliwkowymszlaku.pl. Stowarzyszenie „Na Śliwkowym Szlaku” ogłosiło Śliwkowy Konkurs Kulinarny, którego celem jest promocja obszaru Stowarzyszenia poprzez wyłonienie najciekawszych potraw z wykorzystaniem śliwek (świeżych, suszonych, mrożonych, etc.), a także zaprezentowanie szerokiemu gronu odbiorców bogactwa i różnorodności tradycji kulinarnych regionu. Nowa siedziba Stowarzyszenia. Zgłoszenia potraw przyjmowane będą do 6 września, a zakończenie konkursu zaplanowane jest na 11 września. Regulamin konkursu oraz karta zgłoszeniowa dostępne są na stronie internetowej Stowarzyszenia. Informujemy, iż biuro Stowarzyszenia „Na Śliwkowym Szlaku” zostało przeniesione z budynku Urzędu Gminy Iwkowa. Obecna siedziba biura znajduje się w Centrum Kultury, Sportu i Rekreacji w Iwkowej (budynek na Stadionie IVY Iwkowa). Biuro czynne jest od poniedziałku do piątku w godzinach 8.00 – 16.00. Katarzyna Jasnos Projekt dofinansowany ze środków Programu Operacyjnego Funduszu Inicjatyw Obywatelskiej. Od czerwca do grudnia 2010 roku Stowarzyszenie „Na Śliwkowym Szlaku” realizuje projekt „JA, TY, ON: OBYWATEL – ROZWÓJ AKTYWNOŚCI SPOŁECZNEJ I OBYWATELSKIEJ MŁODZIEŻY” dofinansowany z Programu Operacyjnego Fundusz Inicjatyw Obywatelskich. Projekt ten skierowany jest do młodzieży w wieku Echo znad Beli 13 – 18 lat z gmin należących do Stowarzyszenia: Czchów, Gnojnik, Gródek nad Dunajcem, Iwkowa, Laskowa, Lipnica Murowana, Łososina Dolna. Celem tego przedsięwzięcia jest wyposażenie beneficjentów w wiedzę i umiejętności, które przyczynią się do bardziej aktywnego uczestnictwa młodzieży w życiu społecznym i obywatelskim tych gmin. 23 czerwca odbyło się seminarium rozpoczynające projekt, w którym uczestniczyli beneficjenci wraz z opiekunami grup, a także zaproszeni goście. W lipcu dla każdej grupy gminnej zorganizowane zostały warsztaty edukacji społecznej ukierunkowanej na wolontariat. Wiedzę pozyskaną w ich trakcie młodzież wykorzysta podczas tzw. praktyki wolontariackiej, czyli różnego rodzaju działań na rzecz społeczności lokalnych. W gminie Iwkowa młodzi uczestnicy projektu będą zbierać i archiwizować wspomnienia starszych mieszkańców, przygotują też przedstawienie, które zaprezentują na Oddziale Dziecięcym Szpitala w Brzesku, odnowią grób S. Motaka w tymowskim lesie i zagospodarują teren wokół niego, a także włączą się w loterię fantową Funduszu Stypendialnego działającego przy Stowarzyszeniu Rozwoju i Promocji Gminy Iwkowa. Na 4 września zaplanowany jest wyjazd studyjny do Krakowa i spotkanie z organizacjami pozarządowymi, a po nim kolejna część projektu – Edukacja Obywatelska. Na 5 grudnia, w Dniu Wolontariusza, zaplanowana jest konferencja podsumowująca projekt, podczas której zaprezentowane zostaną osiągnięcia wszystkich uczestników projektu. Wiesława Maciaś 21 Stowarzyszenie Rozwoju i Promocji Gminy Iwkowa informuje tegorocznych maturzystów zamierzających kontynuować naukę na studiach dziennych w polskich uczelniach państwowych mających uprawnienia magisterskie, o możliwości ubiegania się o stypendium na pierwszy rok studiów w wysokości 5 tysięcy złotych. Termin składania wniosków upływa 13 sierpnia 2010 roku. Osoby zainteresowane uzyskaniem stypendium powinny zapoznać się z Regulaminem, oraz wypełnić Wniosek o stypendium i złożyć go w sekretariacie Urzędu Gminy. Do Wniosku należy dołączyć: – wypełnione Oświadczenie o sytuacji rodzinnej i materialnej – zgodę na przetwarzanie danych wrażliwych – dokumenty potwierdzające dochody rodziny w czerwcu 2010 r. (lista dokumentów znajduje się na drugiej stronie Oświadczenia o sytuacji rodzinnej i materialnej) – kopię świadectwa dojrzałości (jak policzyć punkty z matury, dowiedzieć można się wykorzystując ALGORYTM) – kopię świadectwa dojrzałości oraz zaświadczenie o przyjęciu na studia Zapraszamy do zapoznania się ze szczegółami przyznawania stypendium, które dostępne są na stronie internetowej www.iwkowa.pl W roku akademickim 2010/2011 SRiPGI będzie mogło wypłacić roczne stypendia dla sześciu osób w wysokości 5.000, 00 zł dla każdego (po 500 zł miesięcznie). Na 12 września, podczas Święta Suszonej Śliwki, zaplanowane zostało zorganizowanie loterii fantowej, z której dochód przeznaczony będzie na sfinansowanie wkładu własnego do tych stypendiów w wysokości 9% całej kwoty. Pozostała kwota, jak co roku, przekazana zostanie przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności (PAFW), Narodowy Bank Polski (NBP) oraz Fundację Wspomagania Wsi (FWW). Wszystkich, którzy zechcą wspomóc Stowarzyszenie w organizacji tego przedsięwzięcia prosimy o kontakt: Katarzyna Jasnos 693 45 48 72. 29 czerwca 2010 r. odbyło się Walne Zebranie Członków Stowarzyszenia Rozwoju i Promocji Gminy Iwkowa. Tematem spotkania było udzielenie absolutorium Zarządowi za 2009 rok oraz omówienie spraw związanych z bieżącą działalnością. W 2010 roku Stowarzyszenie realizuje następujące projekty: „W zdrowym ciele zdrowy duch – rozgrywki sportowe dla mieszkańców Powiatu Brzeskiego podczas imprez plenerowych w Gminie Iwkowa” współfinansowany przez Starostwo Powiatowe w Brzesku, a także dwa projekty w ramach PROW 2007-2013: „Językowe specjały Śliwkowego Szlaku – multimedialne opracowanie słownictwa gwarowego” oraz „Wsparcie uczestnictwa społecznego w promocji produktu lokalnego Śliwkowego Szlaku”. Katarzyna Jasnos P o d zi ę kowa n ia Gminny Ośrodek Kultury w Iwkowej składa podziękowania za wsparcie organizacyjne imprezy POWITANIA LATA następującym instytucjom i osobom, którymi są: LKS IVA Iwkowa, Strażacy z OSP Porąbka Iwkowska, Wojakowa i Iwkowa, Bogdan Dzięgiel, Kazimierz Gryz, Wojciech Pajor, Stanisław Biernat. Echo znad Beli 22 ECHO wspomnienia POWÓDŹ Przez wiele tygodni głównym tematem w mediach była katastrofalna powódź na terenie naszego kraju, najpierw w miesiącu maju, a następnie w czerwcu bieżącego roku. Największe szkody majątkowe i materialne powstały w województwach południowych, ale fala powodziowa przetoczyła się przez cały kraj niosąc za sobą spore zniszczenia. Przez wiele dni i nocy trwała bezustanna walka kilkunastu tysięcy ludzi o utrzymanie wałów i uszczelnianie wyrw oraz ewakuacja ludności i inwentarza. W wielu przypadkach żywioł silniejszy był od ludzkich wysiłków. Tegoroczna powódź spowodowała znacznie większe szkody niż powódź w 1997 roku, ogłoszona powodzią stulecia. W 1997 roku na terenach zalanych w wyniku powodzi zamieszkiwało 840 tysięcy ludzi. W obecnym roku powódź objęła tereny zamieszkiwane przez 1.400 tysięcy osób. W województwie małopolskim zalanych zostało 645 miejscowości zamieszkałych przez 118 tysięcy ludzi. Ewakuowanych zostało 8.900 osób. Znaczna część z nich uciekając przed żywiołem straciła cały dorobek swojego życia. W wyniku powodzi i osuwisk ziemi 1.829 budynków i mieszkań nie nadaje się według ocen nadzoru budowlanego, do ponownego zamieszkania. Na terenie województwa uaktywniło się ponad tysiąc osuwisk. Zalanych zostało 8 cmentarzy, 246 placówek oświatowych i 640 firm. W wyniku powodzi w Małopolsce śmierć poniosło 9 osób. Łącznie szkody spowodowane majową i czerwcową powodzią w Małopolsce oszacowano na 2 miliardy 600 milionów złotych. Te informacje statystyczne pozwalają pokazują, do czego doprowadzić może niepohamowany żywioł natury. Powodzie występowały od początku świata, występują i występować będą aż do końca świata. Ich katastrofalne skutki w wielu przypadkach spowodowane ludzką bezmyślnością, w wyniku podejmowania błędnych decyzji lub braku odpowiednich działań. Nie można przecież niczym uzasadnić zabudowy na terenach depresyjnych i zalewowych, jak to miało miejsce w przypadku budowy wrocławskiego osiedla mieszkaniowego Kozanów, czy prawobrzeżnego Sandomierza. We Wrocławiu „za Niemca” na Kozanowie nie wolno było postawić żadnej szopy ani baraku. Polacy wybudowali tam osiedle mieszkaniowe i w 1997 roku woda zalała wieżowce do wysokości 3 piętra. Po prawobrzeżnej stronie Wisły plemię Wiślan nie założyło żadnej osady. Nie zabudowywano tych terenów za panowania dynastii Piastów, Jagiellonów i królów elekcyjnych, były to bowiem i są nadal tereny depresyjne, stanowiące naturalne rozlewisko Wisły. W czasach współczesnych powstała tam prawobrzeżna część Sandomierza, gdzie przez 3 tygodnie trwała walka setek ludzi o jej uratowanie (osiedli i zlokalizowanej tam Huty Szkła). Nasi przodkowie począwszy od wspomnianych już Wiślan aż do naszych pradziadów nie mieli wykształcenia i tytułów naukowych. Posiadali natomiast bardzo cenną i ważną zaletę, rzadko dzisiaj spotykaną, a mianowicie rozum. Nie mieli wykształcenia, ale mieli rozum. W minimalizowaniu skutków żywiołów takich jak powódź czy huragan bardzo ważną rolę odgrywa lokalizacja budynków oraz ich usytuowanie. Na terenie Iwkowej pierwotnie linie zabudowy, istniejące zapewnie od czasu średniowiecza, uwzględniały zagrożenia, jakie niosły huragany i powodzie. Przebieg głównych linii zabudowy można odtworzyć i dzisiaj. Bardzo dokładnie widoczne są one na mapach katastralnych sporządzonych w 1848 roku. W chwili obecnej osią zabudowy jest droga dojazdowa. W dawniejszych czasach droga dojazdowa do zabudowań nie miała żadnego znaczenia. Najważniejsze było zabezpieczenie budynków przed powodzią i huraganem, bezpieczeństwo mieszkańców, inwentarza i całego majątku ruchomego. Zabudowa zagrodowa prowadzona była w znacznej odległości od rzeki Bela przepływającej przez środek wsi. Nie wznoszono żadnych budynków w pobliżu rzeki, potoków, w dolinach, u podnóża pagórków i wzniesień. Budowano na zboczach wzniesień i pagórków poniżej kulminacyjnej wysokości. Takie usytuowanie zabudowy chroniło w miarę skutecznie budynki przed zalewaniem zarówno przez rzeki i potoki, jak również przez wody spływające ze wzniesień. Taki układ starej zabudowy widoczny jest i dzisiaj w całej wsi, np. od „Górki” w stronę Hojdowa, od Murkowa do Sitkowa, od Witowskiego w stronę Nagórza i po południowej stronie Nagórza. W dawniejszych wiekach niezwykle ważne było też usytuowanie budynków. Już wiele wieków temu zdawano sobie sprawę z niszczycielskich skutków, jakie niosły ze sobą silne wichury i huragany. Doskonale rozumiano, czym jest „róża wiatrów”, czyli główne kierunki wiejących wiatrów i ich korytarze. Zabudowa dostosowana była również do tego zagrożenia. Praktycznie cała zabudowa Nagórza osadzona była na osi wschód-zachód ze względu na to, że taki był główny kierunek wiatrów. Znajdujące się po obu stronach Nagórza zalesione wzgórza skutecznie blokowały wiatry z kierunku południowego i północnego. Zupełnie inaczej usytuowana była zabudowa we wschodniej części wsi. Niszczycielski wiatr południowy nie napotykał na zalesione wzgórza, dlatego stwarzał bardzo wielkie zagrożenie dla budynków. Z tego względu zabudowa w tej części wsi prowadzona była na osi południe-północ. Dominowała zasada, że budynki należy tak sytuować, aby huragan uderzał w jak najmniejszą powierzchnię budynku, czyli w ścianę szczytową lub szczytowo-boczną. Odstępstwa od Echo znad Beli zasad budownictwa obowiązującego przez całe stulecia wprowadzono dopiero na początku XX wieku, początkowo na niewielką skalę. Od lat 70-tych ubiegłego wieku przy wznoszeniu budynków nie są brane pod uwagę żadne zagrożenia ze strony sił przyrody, a skutki tego widoczne są po każdej większej ulewie i silniejszym huraganie. Prawdopodobnie pierwszym budynkiem postawionym nad brzegiem rzeki był dom mieszkalny zbudowany w 1786 roku na gruncie, który jest teraz własnością Zofii i Bronisława Gawełdów. W dniu 28 lipca 1786 roku dzierżawca Iwkowej, Andrzej Lewalt Jezierski, odkupił od Wawrzyńca Nowaka „kawałek gruntu mego dla postanowienia budynku z grządkami około tego placu przyległymi w roli Nowakowskiej mianego …a ciągnącego się wzdłuż przez przykopę, którą woda idzie na młyny do rzeki wsią płynącej bokami, zaś z jednej strony ogrodem pańskim, z drugiej strony miedzą roli Murkowskiej opasanego” – zapisano w akcie kupna-sprzedaży. Jezierski zakupił ten grunt pod budowę budynku przeznaczonego dla różnych urzędników przybywających do Iwkowej. W ramach czynności nadzorczo-kontrolnych do Iwkowej przybywali różni urzędnicy wyższych władz. Zdarzały się też dłuższe pobyty osób niezbędnych do funkcjonowania systemu ustrojowego wsi. Osoby te zakwaterowywane były w iwkowskim dworze. Jezierski postanowił zmienić tą sytuację i wybudować dom mieszkalny z przeznaczeniem dla tych osób. Po zakupieniu działki wybudowany został zaplanowany obiekt o charakterze służbowym. Budynek położony nad samą rzeką wielokrotnie był zalewany i niszczony w czasie powodzi. Ciągłe remonty budynku obciążały finansowo właściciela, czyli iwkowski dwór. Pod koniec XIX wieku budynek ten przekazany został na rzecz gromady. Po rozebraniu rudery postawiono nowy budynek mieszkalny. Nieco starsi mieszkańcy pamiętają zapewne akuszerkę Kosińską, która mieszkała w tym budynku. Kosińska była osobą o stosownej tuszy i obwodzie tułowia rzadko spotykanym. Akuszerkę do porodu wożono furmankami, a w zimie saniami. W całej wsi ani nawet w całej okolicy nie było takiego siedziska, na którym wygodnie mogłaby się ona usadowić. Furman jadący po Kosińską rozkładał na wozie lub saniach 5 albo i 6 snopków słomy, aby fachowa akuszerka mogła sobie swobodnie usiąść. W „Księdze Sądowej wsi Iwkowa” nie ma żadnego zapisu dotyczącego powodzi, ale jest za to dużo informacji o gospodarce wodnej prowadzonej 300 albo i 400 lat temu, jak i również o konsekwencjach różnych powodzi. Gospodarka wodna przed wiekami wyglądała zupełnie inaczej niż dzisiaj. Zgodnie z ówczesnymi przepisami prawa utrzymanie wszystkich urządzeń wodnych i przydrożnych należało do właściciela gruntu, na którym te urządzenia się znajdowały. Wszystkie wodnice, przykopy, przystawki, fosy przydrożne musiały być gruntownie oczyszczone i pogłębione dwa razy do roku: na wiosnę po zejściu śniegów i przed następną zimą. W ciągu roku wszystkie wodnice i fosy musiały być doprowadzane do porządnego stanu po każdej większej ulewie czy powodzi. Właściciele gruntów utrzymywali na bieżąco rowy przydrożne, brzegi rzek i potoków oraz zobowiązani byli do bieżącego czyszczenia koryta rzek i potoków. Utrzymanie w dobrym stanie całej gospodarki wodnej nie zabezpieczało przed powodzią, ale w znaczny sposób zmniejszało zasięg fali powodziowej. Potężne powodzie przechodziły przez Iwkową co jakiś czas. Rzeka Bela wielokrotnie zmieniała swoje koryto, co można zaobserwować porównując mapy katastralne z aktual- 23 nymi mapami geodezyjnymi. Wielka powódź miała miejsce w Iwkowej w 1702 roku, a wydarzenia związane z tym kataklizmem zapisane są w „Księdze Sądowej”. Wyrywane z korzeniami drzewa niesione przez falę powodziową zablokowały koryto rzeki w rejonie Bojarowa. Wylewająca się woda na pola uprawne znalazła dobry teren do spływu. Rzeka zmieniła swoje koryto odcinając część roli Bojarowskiej. „Telko jako formani zjeździli drogę i woda miała pochop i obróciła się wprost drogą, i tak ten kawałek odłączyła. Na którym kawałku Jan Bojar nasiał był w tym roku bru/prosa/i żyta jarego trochę. Który ber Kasper Karwala nocnym sposobem pożął” – zapisano w „Księdze Sądowej”. Jan Bojar obsiał na wiosnę odcięty grunt traktując go jako swoją własność. Kasper Karwala zebrał z tego pola dojrzałe proso uważając, że oderwana część gruntu jest jego własnością. Karwala powoływał się na przepisy prawa gajnego, czyli prawa miejscowego, według których „woda graniczy”. Iwkowski sąd, do którego trafiła sporna sprawa, po dokonanej wizji lokalnej, przesłuchaniu świadków i dokładnym zbadaniu sprawy w dniu 8 września 1703 roku wydał ostateczny wyrok. Sąd uznał, że pierwszeństwo mają przepisy prawa magdeburskiego, na którym oparty był ustrój wsi. „Przychyliliśmy się do prawa magdeburskiego, gdzie pisze, iż jeżeliby woda nowy meant albo drogę sobie znalazła i gront cudzy rozerwała, tedy tego grontu ten, co jest, nie traci, o czym w kielku miejscach pisze. Zaczym Janowi Bojarowi ten kawałek przysądzamy. Ponieważ od jego grontu jest także i sianie to jest ber, który Jan Bojar zasiał, a Karwala go nocnym sposobem popsował, żeby Bojarowi nagrodził” – tak brzmi fragment wyroku sądowego zapisanego w „Księdze Sądowej”. Powodzie bardzo często nawiedzały Iwkową i całą okolicę niosąc ze sobą znaczne zniszczenia. Na szczęście tegoroczne majowo-czerwcowe powodzie na terenie naszej gminy nie poczyniły większych szkód w porównaniu do zniszczeń, jakie powstały w innych rejonach, czy w porównaniu do szkód popowodziowych w 1997 i 1998 roku. Pamiętać jednak należy, że duża część winy za tragiczne skutki żywiołu spoczywa na człowieku a nie tylko na niszczycielskim żywiole. Stefan Szot W ostatnim wiosennym „Echu znad Beli” pod artykułem „Stary kościółek” zabrakło podpisu autora tekstu – Stefana Szota. Za błąd bardzo przepraszamy. Echo znad Beli 24 NASZA TERAŹNIEJSZOŚĆ Powyborcze refleksje Jaka jest współczesna Polska? Bardzo zróżnicowana, niejednorodna. Świetnie to ujął Witold Gadomski w felietonie Ile jest Polsk? („Gazeta Wyborcza” 3-4 lipca 2010) pisząc: (…) Jest Polska ludzi młodych, którzy z trudem znajdują pierwszą pracę, i Polska emerytów. Młodzi chcieliby płacić jak najmniejsze podatki i składki emerytalne. W interesie emerytów jest, by podatki i składki mogły finansować ich emerytury. Te dwie Polski działają sobie wzajemnie na nerwy (…). Jest Polska ludzi dobrze wykształconych i robotników niewykwalifikowanych, zatrudnianych sezonowo, często na czarno. Mówią zbliżonym językiem, ale nigdy ze sobą nie rozmawiają. I bardzo niewiele o sobie wiedzą. Jest Polska radiomaryjna i feministyczna, hiperpoprawna politycznie (…). Jest Polska zamieszkana przez dziewczyny czarne od solarium z akrylowymi tipsami i chłopców z podgolonymi łbami, rzeźbiącymi mięśnie na siłowni. I jest Polska superambitnych studentów, którzy martwią się, że nie dadzą rady wziąć trzeciego kierunku studiów, bo doba ma tylko 24 godziny. Te dwie Polski mają zupełnie inne poczucie estetyki. Jest Polska drobnych przedsiębiorców, którzy wstają o 4 rano, by kupić na giełdzie (…) towar, i martwią się, że bank nie chce udzielić kredytu, i Polska urzędniczo-budżetowa. Obie siebie potrzebują, ale nie zawsze o tym pamiętają. Żyją zupełnie innym rytmem. Jest Polska warszawsko-krakowsko-gdańska i Polska garwolińsko-pułtuska. Ta druga jest znacznie ciekawsza, niż wydaje się pierwszej. A pierwsza zapomina, że jest jakaś Polska poza nią. Jest Polska grillująca – panów z „mięśniem piwnym”, którzy zachowują się hałaśliwie na zagranicznych wycieczkach i upijają w samolocie, i Polska czytająca filozofów i poetów. Nie mają wspólnych tematów (…). Jak widać, nie ma jednej Polski. I trudno ustalać i narzucać społeczeństwu czarno – białe podziały, bo pomiędzy czernią a bielą istnieje wiele odcieni szarości. Polska to nie jest również pojęcie abstrakcyjne, to nie jest jakaś wielka idea, odległy byt pojęciowy. Polska to nie tylko wzniosłe słowa, patos, martyrologia, zaduma, jedynie słuszna historyczna racja. To nie tylko wielkie miasta i media, epatujące nas swoimi wizjami Polski, lecz przede wszystkim my, żyjący tu i teraz ludzie, nasza wieś, gmina, nasze lokalne sprawy, nasza mała ojczyzna. Bo Polska to ojczyzna małych ojczyzn, ich codzienna rzeczywistość i niepowtarzalność. To właśnie my je kształtujemy, to my jesteśmy odpowiedzialni za społeczność, którą tworzymy, za to, jak będzie ona funkcjonować. Bo każdy z nas może coś dla tej społeczności zrobić – nie zawsze możemy bezpośrednio wpływać na postanowienia najwyższych władz państwowych, ale za to możemy decydować o losach najbliższej okolicy, ot choćby jej nie zaśmiecać. To już bardzo dużo! Każdy, jeśli chce, może działać na rzecz społeczności lokalnej – jest tyle możliwości do wyboru! Pytanie tylko – komu się chce coś zrobić, wyjść z ciekawą inicjatywą, zmobilizować ludzi, w tym młodych, do działania. Komu się chce zrobić coś dla innych? Czy tak trudno zrozumieć, że jeśli innym będzie żyło się dobrze, to i mnie będzie dobrze. Jak trudno jest w Polaku obudzić obywatela, społecznika! Jeżeli ktoś, przykładowo, decyduje się zostać radnym, to chyba po to, jak rozumiem, żeby coś dla gminy zrobić, aktywnie uczestniczyć w życiu społecznym, angażować się w różne przedsięwzięcia, itd., a nie po to, by lekceważyć swoich wyborców nie przychodząc na zebrania wiejskie, by podać pierwszy z brzegu przykład. Albo nie po to, by dostać tych parę złotych za udział w sesji – w końcu noblesse oblige. Prawdziwy patriotyzm dzisiaj nie oznacza szafowania wielkimi słowami, perorowania o ojczyźnie w duchu romantyczno – żałobnym, zawłaszczania Polski tylko dla siebie, potępiania w czambuł tych, co mają własne zdanie, mieszania sacrum z profanum, lecz właśnie działania na rzecz innych ludzi, współobywateli, pro publico bono. To szanowanie przestrzeni publicznej a nie jej niszczenie i zaśmiecanie, to uczciwość względem państwa i jego instytucji, to respektowanie prawa i prawowitej władzy, to wystawianie dobrego świadectwa Polsce zagranicą, to rzetelna praca, to wreszcie uczestnictwo w wyborach. Jeżeli jesteśmy obywatelami naszego kraju i korzystamy z pełni praw obywatelskich, to i obowiązki względem niego powinniśmy wypełniać, choćby właśnie głosować w powszechnych wyborach. Jak to jest, że zaledwie niewiele ponad połowa Polaków wzięła udział w ostatnich wyborach? A co z tymi czterdziestoma paroma procentami wyborców? W żaden sposób nie identyfikują się oni z Polską? Dlatego udział w głosowaniu powinien być obowiązkowy, jak w Australii czy w Belgii, a uchylanie się od niego karane grzywną. Myślę, że wtedy wszyscy ochoczo ruszyliby do urn. By jednak nie popadać w zupełnie minorowy ton, oddać należy sprawiedliwość tym, którzy nie przechodzą obojętnie Echo znad Beli obok tego wszystkiego, co dzieje się wokół nich w ich małej ojczyźnie. Na szczęście są i tacy ludzie, choć, niestety, w mniejszości. Im właśnie się chce. Mają pomysły, mają chęci i chociaż zazwyczaj pracują zawodowo, zajmują się rodziną i tysiącami codziennych spraw, więc czasu na pewno za wiele nie mają, to jednak chcą coś robić dla innych i nie pozostawiają rzeczy ich własnemu biegowi. Wierzą, że aktywność i praca społeczna mają sens. Społecznicy i aktywiści, którzy powtarzają sobie codziennie: Yes, we can – to oni w dużej mierze zmieniają świat. Ale to także oni najczęściej narażeni są na krytykę ze strony różnych malkontentów, którzy nie robią nic, ale za to najgłośniej krzyczą. Biedni ludzie w gruncie rzeczy, bo co chcą zakrzyczeć – własną nieudolność i kompleksy? Przecież nie myli się ten tylko, kto nic nie robi! Często krzyczą również głośno ci, którzy mienią się posiadaczami jedynie słusznej narodowej racji i prawdy odbierając równocześnie innym prawo do życia i myślenia po swojemu, wg wyznawanych przez nich wartości. To smutne i niepokojące zarazem, jako że żyjemy w społeczeństwie demokratycznym, o które tylu walczyło, co powinno być źródłem naszej radości, dumy i satysfakcji. Wszak w różnorodności i pluralizmie poglądów siła! I w ich kulturalnym ścieraniu się w ogólnej debacie publicznej. Demokracja to różni ludzie i różne zdania, w demokracji nie ma jednej absolutnie słusznej racji. Zgoda – można, a nawet trzeba mieć swoje własne ukształtowane poglądy na świat i życie, ale nie można ich nikomu na siłę narzucać emocjonując się przy tym nadmiernie, demonizując rzeczywistość, grając na ludzkich lękach i instynktach. Człowiekowi dojrzałemu, który czuje, sam z siebie, że jest niezależny, mocny, nie 25 przeszkadza to, że ktoś myśli inaczej. Natomiast ten, kto nie jest pewny swoich racji, zachowuje się jak dziecko i szybko zacznie się denerwować, kłócić. Bo dziecko się wstydzi, nie czuje się pewne i bardzo nie chce porzucić swojego przekonania. No właśnie – ktoś, kto odmawia innym prawa do samodzielnego myślenia, tak naprawdę boi się różnorodności świata, bogactwa jego myśli, opinii, poglądów i często pozwala innym myśleć za siebie, bo jest mu z tym wygodnie. Bezrefleksyjność i zwolnienie samego siebie z krytycznej analizy często wiodą do fanatyzmu i skrajności w osądzie rzeczywistości. A to bywa niebezpieczne. Dlatego ktoś, komu bliska jest postawa Herbertowskiego Pana Cogito, patrzy na wszystko wokół z dystansem i poczuciem humoru, i mądrze korzysta z dobrodziejstw demokracji oddzielając umiejętnie ziarno od plew i nie odbierając nikomu prawa do jego własnej opowieści, co nie zawsze jest łatwe. Ale nie od wczoraj wiadomo, że emocje, gniew, zacietrzewienie, nienawiść to fatalni doradcy, a atak wcale nie jest najlepszą obroną. Człowiek mądry umie po prostu mądrze wybierać, co nie znaczy, że nie popełnia błędów (wszak mylić się, jest rzeczą ludzką). Ale przynajmniej nie przyznaje sobie bezwzględnego prawa do posiadania całej prawdy, bo uważa to za przejaw pychy. Na podsumowanie przytoczę słowa znane zapewne wielu, dedykując je przede wszystkim tym, którym się chce robić coś dla innych, oraz tym, którym brak odwagi, by „się wychylić”, choć warto: Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla ciebie – pytaj, co ty możesz zrobić dla swojego kraju (J.F. Kennedy) oraz: Myśl globalnie – działaj lokalnie. Bernadeta Odrzywolska Echo znad Beli 26 PREZENTACJE Jan święty Chrzciciel przyszedł, więc palą sobótki, a koło nich śpiewając skaczą wiejskie młódki. Nie znoście tych zwyczajów. Co z nas z wiekiem doszło i wiekom się ostało, trzeba by w wiek poszło. /Jan Gawiński/ O polskich zwyczajach i tradycjach, obrzędach i obyczajach Noc świętojańska Nadeszła kolejna pora roku – lato. Miejmy nadzieję, że przyniesie lepszą pogodę od tej, którą zafundowała nam zimna i deszczowa wiosna. Lato – dla jednych pora odpoczynku, dla innych, szczególnie rolników, czas wytężonej pracy w skwarze lipcowych i sierpniowych dni, kiedy słońce najmocniej i najdłużej (ze względu na długość dnia) ogrzewa ziemię i ludzi. Słońce to źródło życia, energia dająca siłę ludziom na długie jesienno – zimowe dni. Jego światło i ciepło ma duży wpływ na samopoczucie psychiczne człowieka (brak słońca jest przyczyną stanów depresyjnych) oraz wzrost i rozwój roślin. Bez słońca nie ma życia. Wiedzieli o tym nasi praprzodkowie, bacznie obserwujący przyrodę, z którą byli zżyci i której harmonijną część stanowili. Oni też, już w czasach pogańskich, obdarzali Słońce szczególną czcią. Kult Słońca stał się zalążkiem uroczystości związanych z przesileniem letnim, przypadających na najkrótszą noc w roku, z 23 na 24 czerwca. Dzisiaj noc świętojańska związana jest z osobą świętego Jana Chrzciciela. Tak stało się w wyniku przyjęcia chrześcijaństwa, chociaż w obchodach przetrwało wiele elementów pogańskich. Te pogańskie pozostałości odnaleźć można już w samym nazewnictwie święta. Od zapalanych wieczorem i nocą ogni obrzędowych noc tę nazwano „Palinocką”. Od imienia pogańskiego bożka Kupały i nocnych kąpieli „Nocą Kupały” lub „Kupalnocką”. Dwie ostatnie nazwy są związane również ze słowem kupat’, które na pograniczu polsko-rosyjskim oznaczało kąpiel. Nazywa się je też „Wiankami” od zwyczaju puszczania wianków lub „Sobótką” od miejsca palenia ogni obrzędowych. Starosłowiańska Noc Kupały wraz ze swoimi obrzędami, wróżbami i zwyczajami sięga X-XI w. Kupała był słowiańskim bóstwem, patronem płodności i miłości. W momencie przyjęcia chrześcijaństwa Kupalnocka otrzymała chrześcijańskiego patrona, właśnie św. Jana Chrzciciela, którego zaczęto nazywać Kupałą, gdyż w obrządku wschodnim chrzest odbywa się przez zanurzenie ciał w rzece, czyli rytualną kąpiel. Chrześcijaństwo musiało umiejętnie, powiedzmy, delikatnie wkraczać w pogański świat słowiański, by nie zrazić, a zyskać sobie nowych wyznawców. Duchowni nie byli w stanie wykorzenić prastarego zwyczaju. Tak wtedy jak i potem musieli znaleźć sposób, aby świętu pogańskiemu nadać charakter święta chrześcijańskiego. Najkrótszej nocy w roku przypisano patrona św. Jana Chrzciciela, a samo święto nazwano „Nocą świętojańską”. Od tej nocy można było, m.in., swobodnie zażywać kąpieli we wszystkich zbiornikach wodnych. Wcześniej było to niebezpieczne, gdyż według wierzeń wodniki, wodnice, utopce i topielce, a także mamony, nimfy i wszelkie pozo- stałe demony wodne lubiły zaczajać się na spragnionych lata ludzi, nierozsądnie korzystających z kąpieli, przed nocą Kupały. Dopiero po tym święcie kąpiel w jeziorach i rzekach stała się stosunkowo bezpieczna. W okresie późniejszym wierzenia te znalazły swoje odbicie w święceniu wody w przypadającą na 23 czerwca wigilię św. Jana, co przeganiać miało złe moce i otwierać niejako „sezon kąpielowy”. Nazwą „Sobótka”, którą w okresie późniejszym, tj. od XII do XV wieku zaczęto określać Kupalnockę, wprowadził prawdopodobnie Kościół, nadając jej od razu pejoratywny wydźwięk, gdyż słowo sobótka znaczyło tyle, co sabat, czyli zlot czarownic, demonów i wszelkich sił nieczystych. Wiązano je również z konkretną górą – Ślężą na Przedgórzu Sudeckim. Na górze tej rozpalano święte ognie obrzędowe, a z XIII wieku pochodzą wzmianki o tanecznych kręgach kobiet – czarownic pląsających przy ogniskach. O tym wzniesieniu pisał w 1017 r. niemiecki kronikarz Thietmar z Merseburga: „Owa góra wielkiej doznawała czci u wszystkich mieszkańców z powodu swego ogromu oraz przeznaczenia, jako że odprawiano na niej przeklęte pogańskie obrzędy.” Od XIII wieku zaczęto Ślężę określać mianem Sobótka. Podobne ognie rozpalano na Łysej Górze w Górach Świętokrzyskich. Kościół starał się zwalczać te obchody (ustawa synodalna biskupa warmińskiego Henryka oraz statuty biskupa poznańskiego Andrzeja Łaskarza z 1420 roku). Zakaz rozpalania sobótek wydał też król Kazimierz Jagiellończyk w 1478 roku pod naciskiem benedyktynów. Obchody Kupalnocki zaczęły zanikać lub uległy zniekształceniu w okresie od XII do XV wieku, by w II połowie XVI stulecia znów odżyć, wraz z nadejściem epoki głoszącej powrót człowieka do natury. Z nazwą Sobótka wiąże się także pewna legenda mówiąca o tym, jakoby Sobótka była uroczystością ku czci pięknej dziewczyny o takim właśnie imieniu. Sobótka w bliżej nieokreślonym czasie zamieszkiwała jakąś wioskę. Jej narzeczony, Sieciech, powróciwszy z wojny, miał swą wybrankę pojąć za żonę, jednak wioska ich została nagle zaatakowana przez hordy wroga. Podczas odpierania ataku Sobótka zginęła, trafiona w samo serce. Miało się to dziać w noc letniego przesilenia. Czas letniego przesilenia to czas magiczny, tajemniczy, poświęcony siłom przyrody, moment zetknięcia się świata realnego ze światem duchowym. Nasi praprzodkowie wierzyli również, że w noc świętojańską wzmagają się siła i aktywność złych mocy, duchów, a przede wszystkim czarownic, przeciwko którym stosowano różne środki obronne. Wierzono również, że w tę noc dzieją się cuda: ziemia otwiera się i pokazuje ukryte w niej skarby, woda nabiera cudownej mocy, zakwita kwiat paproci, a młodzi mogą sobie pozwolić na pełną swobodę seksualną. Wierzono, że ogień, woda i zebrane w tę noc zioła mają moc oczyszczającą. Czas letniego przesilenia był świętowany przez ludy niemal całej Europy. Ogień był ważnym symbolem i atrybutem obchodów nocy świętojańskiej, posiadał moc oczyszczającą szczególnie wtedy, gdy wrzucano w niego ziele mające czarodziejską moc – bylicę. Ognie świętojańskie obyczajem ojców rozpalano w wielu regionach Polski. W Małopolsce np. przed wieczorem wygaszano wszystkie domowe ogniska i ponownie rozpalano je nad ranem przyniesioną do domu tlącą się hubką lub pochodnią rozpaloną od sobótki. Sobótki rozpalano nad wodą, w pobli- Echo znad Beli żu rzek, strumieni, jezior i stawów, a jeśli takowych nie było w pobliżu, to na wzgórzach, polanach, miedzach i ugorach, bo jak wierzono były to miejsca chętnie nawiedzane przez istoty z tamtego świata, miejsca, w których łatwo można było nawiązać z nimi kontakt. Budowa stosów należała do zwyczajowych obowiązków kawalerów. Krzesząc o siebie dwa kawałki drewna, najlepiej jesionu, brzozy, czasem dębu, uzyskiwano iskrę w sposób archaiczny i podpalano nią stosy gałęzi i chrustu. Na spotkania przy ognisku przychodzili szczególnie młodzi ludzie. Chłopcy skakali przez ogniska, a dziewczęta ubrane na biało, tańczyły wokół nich obwiązane w pasie bylicą i śpiewały pieśni. Czasami skakano przez ogień parami, chłopcy i dziewczęta razem, trzymając się mocno za ręce ze splecionymi palcami. Udany skok przez ognisko ze złączonymi dłońmi wróżył im szybki ślub, szczęśliwe pożycie małżeńskie, wierność i miłość aż po grób. W całej Polsce o północy poszukiwano mitycznego kwiatu paproci, który według legendy dawał szczęście w miłości, niezwykłą mądrość i bogactwo. Znaleźć go mogli tylko ludzie o wielkiej odwadze i prawości, ponieważ był on strzeżony przez siły nieczyste. Zbliżając się do tej rośliny należało rozebrać się do naga, przepasać na krzyż zielem bylicy, różańcem, szkaplerzem lub trzymać w ręku ewangelię. Poszukiwanie kwiatu paproci stawało się najczęściej pretekstem do nocnych schadzek młodych, w czasie których dziewczęta traciły wia- 27 nek. Stąd też wziął się zwyczaj puszczania wianków na wodę w tę noc przez panny. Wianki świętojańskie przytwierdzano do deseczek i oświetlano przymocowanymi do nich świecami. Na puszczony wianek czyhali kawalerowie, którzy starali się wyłowić go z wody. W ten sposób kojarzyły się pary. Zdarzało się, że młodzi umawiali się między sobą, by wianek określonej panny wyłowił ten, a nie inny kawaler. Tym samym młodzi nie sprzeciwiali się woli rodziców, którzy wcześniej niejednokrotnie ustalili już kandydata do ręki córki, ale już bez problemu mogli się pobrać, bo tak mówiła wróżba. Kiedy młodzieniec wyłowił wianek, a para otrzymywała pozwolenie na oddalenie się od gromady i samotny spacer po lesie. Zdarzało się, że to wtedy młodzi szli szukać kwiatu paproci. W noc świętojańską szczególnych właściwości nabierać miała woda. Wierzono, iż zanurzenie się wodzie w tę noc, czy choćby skąpanie się w nocnej rosie, sprawi, że ciała ludzi, zwłaszcza młodych, staną się zdrowe, czyste, piękne i powabne, że kąpiel taka zapewni odwzajemnioną miłość, udane małżeństwo, szczęśliwe rodzicielstwo. Paweł Jasienica pisał, że ostatni zarejestrowany przypadek prawdziwie pogańskiego świętowania Kupały miał miejsce w 1937 roku na Opolszczyźnie. Monika Karpiel CO KWARTAŁ MŁODZIEŻ „Napisz o miłości” „Napisz o miłości” – powiedział mi mój brat, kiedy zapytałam go, o czym mogłabym napisać do kolejnego numeru „Echa…”. Nie będę pisała o sporcie, bo nie. Nie będę też pisała o polityce, bo się na niej nie znam. Nawet jeśli miałabym o niej pisać, to musiałabym poświęcić długie godziny nocne na deliberacje z kolegą z klasy – a jak wiadomo, przesiadywanie na znanym polskim komunikatorze po nocach niezbyt dobrze wpływa na nasze oceny (no chyba, że się nawzajem przepytujemy z różnych przedmiotów…) i wysypianie się, co jest nam aktualnie bardzo potrzebne z racji tego, że są wakacje i trzeba nabrać siły na nowy rok szkolny. Ale jaka jest definicja tej miłości, o której mam pisać? Przecież każdy z nas zupełnie inaczej pojmuje to uczucie. Miłość to może być wspólne spoglądanie w gwiazdy – i to nieważne, że jesteśmy oddaleni od siebie o kilka kilometrów, gwiazdy są zawsze te same… Miłością jest wspólne jedzenie poziomek pod balkonem. Miłość może się zacząć, kiedy jedno z nas zapomni oddać drugiemu książeczki do nabożeństwa pożyczonej w trakcie rekolekcji. Miłość można czuć do drugiego człowieka albo też do I LO w Nowym Sączu. Miłością można nazwać uczucie, którym darzy się Axla Rose lub Justina Biebera*. Miłość to może być zauroczenie chłopcem z trzeciej x, kiedy wie się, że ma się czas tylko do maja, żeby go poznać, bo później już kończy szkołę… Miłością może być wspólne skakanie do piosenek Braci Jonas czy kołysanie się do Deep Purple*. Miłość to spacerowanie w czasie burzy i wzdryganie się na widok błyskawic. Miłość jest wtedy, kiedy czuje się niesamowite pokrewieństwo dusz i jakby myśli się to samo… Miłość jest wtedy, kiedy Bono na koncercie wyciągnie którąś z nas z tłumu tylko po to, żeby zaśpiewać jej do ucha „with or without you”… Miłość może czuć przyjaciel do przyjaciółki i wcale nie musi to być Bóg Wie Jakie Zakochanie, jak wszyscy myślą. Miłością jesteśmy my wszyscy i każdy z osobna. Chcąc poznać inne opinie schowałam się na niewidoku na owym znanym polskim komunikatorze i podpytałam kolegów. Według jednego miłość jest to krótko – albo długotrwały stan umysłu, w którym idealizujemy kogoś, widzimy w nim kogoś, kim nie jest i trwamy w tym złudzeniu. Po jakimś czasie zaczynamy w to wierzyć, a gdy staniemy się więźniami tego kłamstwa… ono znika wraz z tą osobą, a my zostajemy z uczuciem pustki którą będziemy starali się wypełnić otwierając błędne koło. Drugi kolega równie zmyślnie napisał, że miłość to uczucie wspaniałe: „Oddałbym wszystko, żeby tak naprawdę się zakochać z wzajemnością i być szczęśliwym, wtedy mógłbym nie mieć nic oprócz tej drugiej osoby”. Trzeci natomiast podsumował to jednym zdaniem: „miłość to trzymanie się za rence” (pisownia oryginalna). Jednakże pewna strona internetowa przedstawia nam zgoła odmienne pojęcie, a mianowicie: „miłość to błogi stan umysłu porównywalny do ciąży przepełniony szczęściem i radością, zwykle kończy się po pierwszej rozmowie z obiektem zainteresowań. Miłość charakteryzuje się przyśpieszonym biciem serca, fantazjami, nadmiernym poceniem się i trudnością z zaśnięciem. Skutkiem i przeciwieństwem miłości jest małżeństwo”. Mogłabym pospolicie zakończyć ów felieton adekwatnie do profilu na którym się uczę – human – słowami z „Pana Tadeusza” – „Kochajmy się!” Ale przecież każdy z nas ma swoją własną wersję jak trzeba kochać, jak trzeba żyć. Więc korzystajmy z prawa do marzeń i miejmy swoje prywatne pojęcie o tym jednym z najpiękniejszych ludzkich uczuć. *niepotrzebne skreślić From Madzia Wołoszyn with love 28 Echo znad Beli ECHO SMAKI, CZYLI GMINNY PEJZAŻ KULINARNY 10 czerwca w Bacówce „Biały Jeleń” w Iwkowej odbył się pokaz kulinarny zorganizowany przez Stowarzyszenie „Na Śliwkowym Szlaku” z udziałem Tomasza Jakubiaka – kucharza z programu „Dzień Dobry TVN”. Wzięli w nim udział przedstawiciele branży turystycznej z obszaru Stowarzyszenia (restauracji, sklepów, pensjonatów, gospodarstw agroturystycznych oraz instytucji odpowiedzialnych za turystykę i promocję gmin). Zaproszeni goście mieli okazję smakować różnorodne potrawy przygotowane ze śliw mrożonych, suszonych oraz śliwkowe konfitury, m.in.: płatki wędzonego schabu wieprzowego z sosem śliwkowo-rozmarynowym oraz sałatką z roszponki, zupę borowikowo-śliwkową z tymiankiem i śliwowicą, gołąbki z młodej kapusty faszerowane kaszą i jagnięciną w sosie śliwkowo-cherry oraz sernik śliwkowy z mascarpone i truskawkami. Tuż po pokazie, 15 czerwca w programie „Dzień Dobry TVN” prezentowane były kolejne potrawy z owocami ze Śliwkowego Szlaku. Oto kilka autorskich przepisów Tomasza Jakubiaka zainspirowanych pobytem w Iwkowej: Przygotowanie: Do rondla wlewamy wino i wrzucamy śliwki, dusimy aż śliwki zmiękną po czym faszerujemy nimi pstrąga i dociskamy go natką pietruszki. Sokiem z cytryny skrapiamy pstrąga z zewnątrz, pakujemy w folię i do pieca. Pieczemy około 20 min. w 180° C. Resztę wina odparowujemy, dodajemy cukier i studzimy. Gotowego pstrąga polewamy zimnym sosem i podajemy z śląskimi kluseczkami. Śliwka z Iwkowej i jagnię z Podhala Składniki: 1kg jagnięcych żeberek, łyżeczka: cynamonu, kminu rzymskiego, suszonej kolendry, 1 posiekana cebula, kilka ząbków czosnku, odrobina sosu sojowego, 2 kwaśne jabłka, 5 suszonych śliwek ze Śliwkowego Szlaku wędzonych w dymie, 20 dkg śliwek mrożonych, 50 ml śliwowicy, 1 drobno posiekana czerwona cebula, 100 ml bulionu warzywnego, łyżeczka cynamonu, pieprz czarny, łyżka balsamino. Przygotowanie: Żeberka marynujemy w wymienionych składnikach i chowamy do lodówki na noc. Następnego dnia pieczemy około 1h w temperaturze 180° C. Sos: cebulę przesmażamy i dodajemy mrożone i suszone śliwki, chwilę redukujemy. Podlewamy śliwowicą i podpalamy. Gdy ogień ustanie, dolewamy bulion i doprawiamy. Na końcu przecieramy przez sito i polewamy aromatyczne żebra. Pstrąg faszerowany suszonymi śliwkami Składniki: 1 dorodny pstrąg górski, kilka suszonych śliwek, kilka gałązek natki pietruszki, 1szklanka czerwonego wina wytrawnego, 1 cytryna, sól/pieprz, łyżka brązowego cukru. Bogusława i Stanisław Jędrzejek Echo znad Beli 29 CHŁOP NA ZAGRODZIE, CZYLI NASZE ROLNICTWO Banalna opowieść o banalnych rozmowach o pogodzie Jeżeli spotkało się dwoje ludzi i po wymianie kilku grzecznościowych uwag zaczynało rozmawiać o pogodzie, zawsze uważało się, że nie mają sobie nic do powiedzenia. Rozmowy o pogodzie były przedmiotem żartów, kpin i dowcipów. Ludzi rozmawiających o pogodzie uważało się za nieciekawych, banalnych, wręcz głupców. Od kilkudziesięciu lat prawie codziennie, z sąsiadem lub sąsiadką, rozmawiam o pogodzie. I wcale nie uważamy się za głupców, a nasze rozmowy nie są banalne ani nieciekawe. Bo to pogoda decyduje o codziennym dniu chłopa, rolnika, farmera. Nie ma chyba drugiego takiego zawodu, który byłby tak uzależniony od pogody. To pogoda decyduje o rozkładzie zajęć w ciągu dnia, to pogoda decyduje o czasie i jakości wykonanych prac polowych. To pogoda ostatecznie decyduje o jakości i wysokości plonów. Bardzo wyraźnie odczuliśmy to w maju i czerwcu tego roku. Najstarsi rolnicy nie pamiętają tak deszczowego i zimnego maja. Maj opisywany w wierszach czy tekstach piosenek jako miesiąc budzącej się do życia przyrody, miesiąc miłości, nadziei i marzeń, miesiąc wiary, że to będzie dobry rok, pokazał swoje nienaturalne, a dla niektórych wręcz tragiczne, oblicze. Bawi mnie pewien prezenter pogody, który mówi, że występujące zjawiska pogodowe są typowe dla naszego klimatu. Wszystkie wichury, trąby powietrzne, długotrwałe deszcze a w efekcie powodzie to rzecz normalna. Być może ma rację – to naturalne zjawiska. Ale częstotliwość ich występowania już chyba normalna nie jest. Kilkanaście różnorakich anomalii pogodowych w ciągu roku także nie. Zauważył to już nawet ten głupi chłop, ten rolnik, ten farmer wyśmiewany (prawie tak jak teściowa czy blondynka) w żartach i dowcipach. Zauważyć musi, bo nie zerwał kontaktu z przyrodą, współpracuje z nią, jest od niej uzależniony jak od porannej kawy, papierosa, niedzielnej mszy. Proszę się nie obrażać na mnie za połączenie używek z niedzielna mszą – uważny czytelnik zrozumie, o co mi chodzi. Podpowiem tylko, że te pierwsze nie są koniecznością, a niedzielna msza tak. Z tymi pierwszymi można walczyć, można z nich zrezygnować, a to drugie „uzależnienie” wprost przeciwnie – należy hołubić, wspierać, pielęgnować. Odbiegamy od tematu, mieliśmy rozmawiać o pogodzie. Nie wiem, czy nastąpi ocieplenie czy oziębienie klimatu – osobiście wolałbym to pierwsze. Wiem tylko, że anomalie pogodowe zdarzają się coraz częściej, jak ubiegłoroczny śnieg w październiku czy tegoroczny zimny i deszczowy maj. Prezenter pogody twierdzi, że to się już zdarzało, że nie ma się czemu dziwić. A wielkie powodzie co trzynaście lat, a w niektórych rejonach naszego kraju co kilka lat? „Pogodynek” milczy – trudno uzyskać od niego odpowiedź na to pytanie. Dzisiaj jest szósty dzień lipca, kalendarzowe lato trwa już kilkanaście dni. W pośpiechu stawiam siano w kopki, po południu zapowiadają burze. Pierwsza nas ominęła, druga też, ale trzecia już nie. Małe „oberwanie chmury”, woda spływa rolami ze stoku zalewając niżej położone pola. Powoli tworzą się na nich niewielkie jeziorka – który to już raz w tym roku? „Pogodynek” pewnie by powiedział, że sam sobie jestem winien. Przez kilkanaście lat przyzwyczaiłem się do bardziej suchych lat i zaniedbałem rowy melioracyjne. Dobrze, jestem temu winien, przyznaję się, ale kiedy „pogodynek” mówi, że za zalane wodą domy, za zniszczenie dorobku całego życia ludzie są sami sobie winni, bo budowali tam, gdzie nie powinni, to ostro protestuję. Zwłaszcza, że opinię tę powtarzają niektórzy wysoko postawieni urzędnicy czy politycy. Za niewybudowanie autostrad, właściwe uregulowanie rzek, niewłaściwe funkcjonowanie szpitali, niskie pensje nauczycieli, itd. itp. (tę listę można wydłużać w nieskończoność) także winni są ludzie, społeczeństwo? Jeżeli jest wina powinna być i kara. Czy urzędnicy, politycy byli za błędne decyzje, rażące błędy kiedykolwiek karani? Otrzymałem niedawno pismo z pewnego urzędu. Przytoczę jego fragment: Zgodnie z art. 113 §1 kpa organ administracji może z urzędu lub na żądanie strony prostować w drodze postanowienia błędy pisarskie i rachunkowe oraz inne oczywiste omyłki w wydanych przez ten organ decyzjach. Redakcja tego przepisu jednoznacznie wskazuje na to, że wszystkie wymienione wady decyzji charakteryzuje cecha ich oczywistości (czyli, że są to błędy widoczne na pierwszy rzut oka bez potrzeby przeprowadzenia dodatkowych badań czy ustaleń). Stanowiący jednocześnie granice dopuszczalności sprostowania, które wyrażają się tym, że sprostowanie nie może prowadzić do zmiany merytorycznej decyzji. Wszystko jasne? Tylko dlaczego nie jest to takie jasne w przypadku tak zwanego „prostego człowieka” – jego oczywiste błędy nie są już takie oczywiste, a granice dopuszczalności sprostowania rozszerzone w nieskończoność. W relacjach z urzędem „prosty człowiek” za niezapłacenie dziewięćdziesięciu groszy czy jeden dzień spóźnienia poniesie dotkliwą karę. Ponownie odbiegamy od tematu, a może nie? Żeby już nie zanudzać czytelnika, opiszę jeszcze kilka scenek związanych z pogodą. Kiedy można było zasiać ogórki, to nie można było, bo było za wcześnie. Kiedy już można było zasiać ogórki, bo nie było za wcześnie, to też nie można było z wiadomych powodów. Kiedy już zasiało się ogórki, chociaż było za późno, to zjadły je ślimaki (oczywiście nie wszystkie i nie wszystkim). Echo znad Beli 30 Dla ślimaków to była i jest wymarzona pogoda, także dla wszelkiej masy owadów zwłaszcza dla komarów i gzów. Dawały się one nam ludziom we znaki, ale cierpiały także zwierzęta, kiedy po kilku deszczowych i zimnych dniach przychodziły 30 stopniowe upały – zwierzęta po prostu wariowały na pastwisku nękane przez owady. Oprócz ogórków największe szkody poniosły truskawki, które były i już ich nie ma, maliny, zboża, ziemniaki, buraki. Najmniej trawy, które miejscami urosły, jak to się mówi, po pas. Sąsiad wracał z Tarnowa do Kątów. Główna droga była już zalana przez wezbrany Dunajec, więc jechał objazdami. Na jednym ze wzniesień zobaczył grupkę ludzi, a właściwie gapiów. Obserwowali położoną poniżej dolinę Dunajca i śmiali się z zamieszkujących ją w tej chwili poszkodowanych i walczących z powodzią ludzi. Niemożliwe? Możliwe. Ja jednak wolę myśleć, że oni po prostu śmiechem próbowali odrzucić ogarniający ich strach. I mieli rację, że się bali, tydzień później dowiedziałem się, że wokół ich domów pojawiły się groźne osuwiska. Ale na tym się skończyło, mieli dużo szczęścia, że tylko na tym. Morał najprostszy z tej historii jest taki: „Nie śmiej się dziadku z czyjegoś wypadku…”. Ten głębszy niech sobie szanowny czytelnik sam dopowie. Chciałbym jeszcze parę słów napisać o wyborach prezydenckich, bo to było wydarzenie ważne… Nie. O tym jeśli, Państwo mi pozwolą, następnym razem, bo z pogodą niewiele miały one wspólnego (czy aby na pewno?). Urocza pani „pogodynka” zapowiada, że lato będzie „typowe” – gorące, upalne, burzowe. Jeżeli burze mają być codziennie, to za takie lato dziękujemy. Poprosimy o burzę co najwyżej jedną na tydzień. Takiego lata wszystkim życzę! PS. Od tego tygodnia mamy 30-stopniowe upały. W niektórych rejonach Rosji nie notowano takich temperatur od 100 lat. Aż strach pomyśleć, co przyniesie nam to lato. A może nie będzie tak źle i wszystko wróci do normy? Andrzej Marek Maciaś Zakład Usług Leśnych Jan Krzyściak Kąty 59 Tel. 609 343 997 Usługi związane z leśnictwem: - sadzenie drzew - pielęgnacja - ścinka - utrzymanie polan widokowych - ochrona ppożarowa drzewostanów Echo znad Beli 31 KORESPONDENCJA Z... Ocalić od zapomnienia… Wiele jest polskich cmentarzy wojennych rozsianych po całej Europie. Często cmentarze te usytuowane są w miejscach, gdzie rozegrały się bitwy z udziałem polskiego żołnierza, np. na Monte Cassino, pod Narwikiem, czy Tobrukiem. Ale są również cmentarze naszych żołnierzy położone we wschodniej części Europy, gdzie polskiemu żołnierzowi niedane było polec na polu chwały z bronią w ręku, ponieważ został on podstępnie zamordowany. Mam tu na myśli cmentarze w Katyniu, Miednoje, Charkowie i w wielu innych miejscach, które są symbolami martyrologii żołnierza polskiego. Przypuszczam, że nazwy powyższych cmentarzy znane są wszystkim Polakom, a po wielkiej tragedii kwietniowej w Smoleńsku o Katyniu usłyszał cały świat. Wraz z tą tragedią lotniczą, tamta tragedia sprzed siedemdziesięciu laty nabrała nowego znaczenia. W tym roku, po katastrofie lotniczej w Smoleńsku, wielu z nas na nowo i zupełnie inaczej czciło pamięć zamordowanych w Katyniu. Mieszkając w uroczej, podgórskiej gminie, gdzie spokojny rytm życia mieszkańców, przynajmniej do niedawna, wyznaczany był głównie porami roku i świętami kościelnymi, wydawać by się mogło, że zawieruchy historyczne oszczędzały mieszkańców naszej małej lokalnej społeczności, ale nic bardziej mylnego. W tragiczną historię zbrodni na wschodzie wpisana jest także żołnierska ofiara syna ziemi Iwkowskiej, podporucznika rezerwy Józefa Kuklewicza, więzionego w Starobielsku, zamordowanego w Charkowie i pochowanego w zbiorowej mogile pod Charkowem, niedaleko miejscowości Piatichatki. Józef Kuklewicz, syn Andrzeja, urodził się 13 listopada 1912 r. w Iwkowej,. Według Katedry Polowej Wojska Polskiego, był z zawodu bibliotekarzem. Niestety nie ma zbyt wielu dokładnych informacji na temat przeszłości Józefa Kuklewicza, praktycznie nic nie wiadomo na temat jego udziału w kampanii wrześniowej, jednak wiedząc, że we wrześniu 1939 r. był oficerem 38 pułku piechoty i później dostał się do niewoli radzieckiej, możemy próbować odtworzyć szlak bojowy, jaki przebył nasz rodak podczas kampanii wrześniowej. 38 Pułk Piechoty Strzelców Lwowskich wchodził w skład 24 Dywizji Piechoty należącej do Armii Karpaty. W pierwszych dniach wojny 24 DP pozostawała w odwodzie Naczelnego Wodza, jednak już 3 września została skierowana do odwodu „Tarnów” i koncentrowała się na linii Pilzno-SzynwałdTuchów. Jednostka ppor. Kuklewicza tj. 38 pp zajął linię obrony nad Dunajcem w okolicach Zakliczyna. W dniu 6 września pod Wróblowicami doszło do ciężkich walk 38 pułku z oddziałami niemieckiej 4 Dywizji Lekkiej (zmotoryzowanej), zakończonych sukcesem strony polskiej. Tak więc najprawdopodobniej nasz rodak bronił swoich stron rodzinnych i walczył z jednostkami niemieckiej 4Dlek, której to pododdziały, jako pierwsze, wkroczyły m.in. do Iwkowej. W dniu następnym, tj. 7 września, naszej 24 Dywizji piechoty przestało dopisywać szczęście. Podczas formowania się pułków i ich wymarszu na linie Wisłoki, na maszerujące oddziały polskie w okolicach Tuchowa wyszło natarcie niemieckie, rozbijając bataliony 17 i 38 pułku piechoty. Pozostali po rozbiciu żołnierze 38 pp weszli w skład sformowanych batalionów zbiorczych dowodzonych przez majora J. Böhma i majora B. Rolkego, podlegając jednak nadal 24 DP. Najprawdopodobniej ppor. Kuklewicz kontynuował służbę w jednym z tych batalionów zbiorczych. W dniu 10 września batalion mjr. Rolkego poniósł ciężkie straty w walkach pod Birczną, natomiast batalion mjr. Böhma toczył zacięte boje pod Boratyczami. Sytuacja jednostek polskich staje się bardzo trudna. 13 września dowództwo nad 24, 11 i 38 DP oraz resztkami brygad górskich obejmuje gen K. Sosnkowski, tworząc Armię Małopolska, która wraz z Armią Kraków, miały wywalczyć sobie drogę do Lwowa. Od 15 września bataliony byłego 38 pp wchodzą w skład zbiorczego pułku ppłk W. Ziętkiewicza i toczą walki obronne pod Kertyną. 18 września w okolicach Rzęsnej Ruskiej bataliony podejmują nieudaną próbę przebicia się do oblężonego Lwowa. Również kolejna próba przebicia się w kierunku Hołoska w dniu następnym nie przyniosła powodzenia. 20 września resztki batalionu zbiorczego mjr. Böhma wraz z resztkami 98 pp podejmują desperacką próbę przebicia się do Lwowa, która ponownie zakończyła się niepowodzeniem. Wraz z pojawieniem się tego samego dnia w okolicach Lwowa sowieckich czołgów gen. Sosnkowski, po naradzie z wyższym dowództwem, podejmuje decyzję o rozwiązaniu istniejących jednostek i indywidualnym przebijaniu się ku granicy węgierskiej, co udaje się tylko nielicznym, bo praktycznie pierścień wojsk radzieckich w okolicach Lwowa już się zamknął. Ppor Kuklewicz, będąc uczestnikiem tamtych wydarzeń, najprawdopodobniej w takich właśnie okolicznościach dostaje się do niewoli radzieckiej. Trafia on do obozu w Starobielsku, w którym przetrzymywanych jest 3894 osób, w tym ośmiu generałów, kilkuset oficerów wyższych i kilka tysięcy oficerów niższych Wojska Pol- Tabliczka z nazwiskiem J. Kuklewicza znajdująca się w Katedrze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie. 32 Echo znad Beli Fotografia przyjaznego spotkania żołnierzy radzieckich i niemieckich we wrześniu 1939 r. skiego. Prawie połowę więzionych stanowili oficerowie rezerwy. Znajdowało się tam m. in. ponad dwudziestu profesorów wyższych uczelni, cały personel naukowy Instytutu Przeciwgazowego WP, prawie cały personel Instytutu Uzbrojenia WP, oraz ok. 400 lekarzy, kilkuset prawników, kilkuset inżynierów, nauczycieli, ok. 600 lotników i wielu działaczy społecznych, kilkudziesięciu literatów i dziennikarzy. Jak podają źródła historyczne, w obozach jenieckich do końca panował spokój. Uwięzieni oficerowie uważali, że najprawdopodobniej zostaną skierowani do jakiegoś neutralnego kraju, lub, w najgorszym wypadku, zostaną przekazani Niemcom. 5 marca 1940 r. Ludowy Komisarz Spraw Wewnętrznych Ł. Beria skierował do Stalina pismo nr 794/B, w którym stwierdził, że polscy jeńcy wojenni, tj. 14736 osób oraz więźniowie i jeńcy wojenni przetrzymywani na terenie Zachodniej Białorusi i Ukrainy, tj. 18632 osób są „zdeklarowanymi i nie rokującymi poprawy wrogami władzy ludowej i uważa się za uzasadnione rozstrzelanie 14,7 tys. jeńców i 12 tys. więźniów bez wzywania skazanych, bez przedstawiania zarzutów, bez decyzji o zakończeniu śledztwa i aktu oskarżenia”. Pismo zostało zatwierdzone przez Stalina, Woroszyłowa, Mołotowa i Mikojana i nabrało mocy prawnej. Wielka maszyna zbrodni ruszyła. Z obozu starobielskiego, w którym więziony był ppor. J. Kuklewicz, zamordowano 3739 jeńców. Konwoje z obozu organizowane były od 5 kwietnia do 12 maja. Docierały one wagonami do stacji kolejowej w Charkowie, a stamtąd samochodami do wewnętrznego więzienia NKWD w Charkowie, gdzie po dokonaniu identyfikacji wiązano jeńcowi ręce, a następnie wprowadzano do specjalnej Sali, w której strzałem w kark pozbawiano życia. Strzał w kark według NKWDzistów Plakat niemiecki z okresu wojny przedstawiający zbrodnię katyńską. miał powodować minimalny krwotok. Ciała pomordowanych z zawiązanymi na głowie płaszczami, były w nocy wywożone ciężarówkami i grzebane w uprzednio przygotowanych grobach zbiorowych. Najprawdopodobniej tak właśnie wyglądały ostatnie chwile życia naszego iwkowskiego rodaka, oficera 38 pułku 24 Dywizji Piechoty, więźnia starobielskiego, podporucznika rezerwy Józefa Kuklewicza. W dniach 9-10 listopada 2007 r. w Katedrze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie w czasie uroczystych obchodów odczytano listę osób zamordowanych w Katyniu, Charkowie i Miednoje, mianowanych pośmiertnie na kolejne stopnie. W dniu 9 listopada odczytano i awansowano pośmiertnie na wyższy stopień ppor. Józefa Kuklewicza. Tomasz Durbas W odpowiedzi na list Stałej Czytelniczki z Brzeska stwierdzamy, że rzeczywiście figurka św. Jana Nepomucena znajduje się na terenie Porąbki Iwkowskiej przy drodze do Wojakowej, a nie odwrotnie (jak widnieje w tekście Czesława Anioła z poprzedniego numeru). To dla nas budujące, że są ludzie,którzywnikliwieczytająnaszągazetęi interesują się poprawnością zawartych w niej informacji. Echo znad Beli 33 OD SĄSIADÓW... W dniach od 26 kwietnia do 25 maja 2010 r. piętnastu uczniów klasy II a Technikum Ekonomicznego Zespołu Szkół w Czchowie odbywało praktykę w Wielkiej Brytanii w miejscowości Derry w Irlandii Północnej. Wśród wybrańców znalazły się trzy uczennice pochodzące z naszej gminy: Małgorzata Gawełda, Marzena Pachowska i Paulina Cięciwa. Derry, miasto liczące ponad 80 tysięcy mieszkańców, położone malowniczo nad rzeką Foyle, stało się ich domem na cały miesiąc. Wyjazd był możliwy dzięki środkom pozyskanym przez szkołę z Funduszu Rozwoju Systemu Edukacji – Program Leonardo da Vinci. Podróż, zakwaterowanie, kurs języka angielskiego, wycieczki a także kieszonkowe – wszystko w wysokości 1200 euro, zostały sfinansowane z tego właśnie funduszu. Uczniowie odbyli staże w angielskich przedsiębiorstwach usługowych, handlowych i produkcyjnych. Wykonywali tam różne zadania, m.in.: prowadzenie biura, praca w marketingu, administracji, obsługa klienta itp. Dzięki tym doświadczeniom rozwinęli oni swoje umiejętności praktyczne związane z zawodem, poznali metody pracy zagranicznych firm, zdobyli nowe umiejętności, wykorzystując w praktyce język angielski. W czasie wolnym uczniowie uczęszczali na kurs językowy zorganizowany przez instytucję przyjmującą North West Academy. Zajęcia były bardzo urozmaicone: począwszy od ćwiczeń gramatycznych: testów, przez pracę w grupach, aż po zajęcia w terenie polegające na poznawaniu najważniejszych obiektów w mieście. Niejednokrotnie nauczyciele, by rozluźnić atmosferę, wprowadzali do zajęć pewne formy rozrywki, jak nauka piosenek czy gry planszowe – oczywiście wszystko w języku angielskim. Już po kilku warsztatach dało się wyczuć, że uczniowie stali się bardziej otwarci i odważni we własnych wypowiedziach i aktywniej włączali się do zajęć. W grupach językowych nasi uczniowie mieli okazję współpracować z osobami innych nacji. Byli to przede wszystkim francuscy studenci. Możliwość wymiany spostrzeżeń oraz dyskusji stała się dla nich prawdziwym wyzwaniem i sposobem sprawdzenia siebie w nowej sytuacji. Dzięki wielogodzinnym rozmowom poznawali oni kulturę, obyczaje i historię europejskich sąsiadów. Niektórzy z nich okazali się wyznawcami in- nych religii (np. islamu). Kontakty towarzyskie z takimi ludźmi stały się najlepszym sposobem poznania zasad ich wiary, co niewątpliwie pogłębiło naszą tolerancję dla osób innych wyznań. W czasie weekendów uczniowie zwiedzali miejsca ciekawe i warte zobaczenia, zarówno ze względów historycznych, jak i krajobrazowych. W pierwszą sobotę pobytu wybrali się do ruin zamku Greencastle, położonego nad oceanem. Kolejną wyprawą była podróż do Glenveagh National Park, gdzie można było podziwiać kwitnące przyzamkowe ogrody zachwycające wspaniałością i różnorodnością wielu gatunków roślin. Kolejny dzień spędzili nad oceanem, zwiedzając Giants Causeway, które jest imponującą formacją skalną, powstałą na skutek stygnięcia lawy i uformowaną w ogromnych rozmiarów sześciokąty. Na wyspę Arranmore popłynęli promem, a jej zakątki zwiedzali, podróżując autobusem. Następnym celem było miasto Donegal usytuowane nad Zatoką Donegal z urokliwym XV-wiecznym zamkiem. Młodzież poznała tam historię hrabstwa Ulster ciekawie nakreśloną przez przewodnika. Dwa ostatnie dni pobytu na Wyspie spędziła podziwiając stolicę Irlandii – Dublin, a w niej wszystkie najważniejsze zabytki miasta, wśród których trzeba wymienić katedrę św. Patryka, zamek dubliński oraz budynki Trinity College, a wieczorem dzielnicę Temple Bar, gdzie życie przenosi się na ulice i wszędzie słychać irlandzką muzykę. Podczas wycieczek towarzyszyli naszym uczniom koledzy i koleżanki ze szkoły językowej, co pozwalało zacieśniać znajomości. Można nawet powiedzieć, że powoli rodziły się przyjaźnie nieznające granic państw, języka czy kultury. Pobyt w Wielkiej Brytanii zaowocował zdobyciem dokumentów, które w przyszłości mogą ułatwić naszej młodzieży start w dorosłe życie. Uczniowie otrzymali Europass Mobility – dokument potwierdzający odbycie praktyk zagranicznych oraz certyfikat szkoły językowej. Staże zagraniczne były dla nich bezcennym doświadczeniem. Wyjazd ten nauczył ich samodzielności, gospodarowania pieniędzmi, tolerancji dla innych, dał im poczucie, że świat nie jest taki wielki, że trzeba być odważnym i otwartym, a marzenia mogą się spełnić! Iwona Brzęk Echo znad Beli 34 felieton o... ...kulturze osobistej, czyli savoir vivre na co dzień W jednej z mów przeciwko Katylinie Cyceron powiedział: O tempora! O mores! (O czasy! O obyczaje!), ubolewając nad ogólnym upadkiem obyczajów w czasach sobie współczesnych, czyli w I w. p.n.e. A co my mamy powiedzieć? Chyba tylko powtórzyć za Cyceronem jego eksklamacje. Kto dziś wie, co to znaczy savoir vivre, kindersztuba, bon ton, czy kultura osobista? Kto przestrzega zasad dobrego zachowania i wychowania w świecie, którego obraz kreują media? Kto używa regularnie słów: proszę, przepraszam, dziękuję, czy mogę, itp. Nieliczni. Na szczęście są jeszcze tacy ludzie, głównie starsi, mniej lub bardziej, bo wśród młodzieży takich, co to wiedzą, jak się zachować w różnych sytuacjach, na palcach policzyć by można. A czyja to wina? Przede wszystkim rodziców, którzy często pozwalają swoim dzieciom na wszystko i chowają (tak właśnie – chowają, bo nie wychowują), bezstresowo arogantów i, niestety, prostaków, uważających, że świat do nich wyłącznie należy, dlatego mogą bezkarnie przeklinać w przestrzeni publicznej, wydzierać się do telefonów komórkowych bez żadnej żenady i taktu. A może ja nie życzę sobie słuchać o ich prywatnych sprawach w miejscu publicznym, np. w autobusie czy na chodniku! Zresztą problem ten dotyczy nie tylko młodzieży, ale także i starszych. Głośne opowieści o rzeczach intymnych – to naprawdę jest w złym guście! Umberto Eco, wybitny włoski humanista i pisarz, w jednej ze swoich książek pt. Zapiski na pudełku od zapałek napisał: (…) ten, kto popisuje się telefonem komórkowym jako symbolem władzy, wbrew swoim intencjom ujawnia wszystkim swoją podrzędną pozycję, nawet bowiem trzymając w ramionach kobietę, musi podrywać się na baczność za każdym razem, kiedy dzwoni byle pełnomocnik dyrektora. No i wypadałoby, dzwoniąc do kogoś, przedstawić się najpierw, a potem dopiero rozmawiać, a nie zaczynać konwersacji od słów: Halo! Jest Kazek? A gdzie „dzień dobry”? No bo przecież to podstawowa sprawa: kłanianie się innym i odpowiadanie na ukłony, na ulicy, w sklepie, w urzędzie, wszędzie! Plus szacunek dla klienta, petenta, pacjenta – generalnie dla drugiego człowieka. Szacunek, który objawia się również tym, że rozmawiając z kimś nie żujemy gumy, nie trzymamy rąk w kieszeniach, słuchamy z zainteresowaniem, co nasz rozmówca ma do powiedzenia. I miło by jeszcze było, gdyby wszyscy mężczyźni przepuszczali kobietę w drzwiach, wstawali, kiedy wchodzi ona do jakiegoś pomieszczenia, pomagali jej nieść ciężkie torby, byli szarmanccy, pomocni i dowcipni. Tylko gdzie są takie chłopy? (No dobra, żartuję, paru się znajdzie). Inną, niesłychanie irytującą kwestią jest, wspomniane już wyżej, zaśmiecanie języka wulgaryzmami. Naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego niektórzy na potęgę przeklinają wszędzie, gdzie się da, nie zwracając uwagi na nic ani na nikogo, w tym np. na małe dzieci. W takich chwilach przypominają mi się zawsze słowa Ludwika Wittgensteina, austriackiego filozofa: Granice mojego języka są granicami mojego świata. Ten, kto wyrzuca z siebie potoki bluzgów, porusza się w małym, ciasnym, ograniczonym świecie, który opisuje przy pomocy kilku zaledwie części mowy o niesłychanej wręcz synonimii (np. czasownik na „p” służy do wyrażania wszelkich czynno- ści życiowych). Język polski jest naprawdę piękny i bardzo bogaty, a niektórzy żyją w takim ubóstwie językowym, że aż mi ich żal. No ale zwróć tu człowieku jednemu czy drugiemu „bogatemu inaczej” uwagę, to cię taką wiązanką poczęstuje, że aż uszy puchną. Walka z wiatrakami! Kolejna rzecz, którą reguluje dobry obyczaj, to ustępowanie miejsca – w autobusie, w kościele, na przystanku itp. Nie ma przymusu tutaj żadnego, jednak powinno się ustąpić miejsca osobie starszej od siebie, szczególnie znacznie starszej, mężczyzna kobiecie, dziecko rodzicowi. Wiemy jednak, że i z tym różnie bywa. W całym moim życiu zdarzyło się tylko raz, że mężczyzna zrobił mi miejsce w autobusie. W kościele zaś nigdy. Jeśli idzie o świątynie, to można poczynić w ich przestrzeni różne ciekawe obserwacje, często widząc swego rodzaju „walkę o stołki”. Ja rozumiem, że ktoś nie może stać przez całą mszę, bo starszy, bo go nogi bolą, itp., ale niechże nie przychodzi w ostatniej minucie przed rozpoczęciem i nie wpycha się na siłę do przepełnionej ławki, tylko niech wyjdzie odpowiednio wcześniej i spokojnie sobie usiądzie. A jeśli na dodatek tym kimś jest młody facet, to przeczy takie zachowanie wszelkim normom przyzwoitości! Albo matka, która wymusza na kimś zrobienie miejsca w ławce, żeby posadzić tam swoje dziecko! Że o stroju do kościoła nie wspomnę, szczególnie w lecie, o tych wszystkich mini, szeleczkach odkrytych plecach i ramionach – przecież kościół to nie plaża. Trochę wyczucia i poczucia estetyki przydałoby się! (i, co mnie zdumiewa, kiedy Polacy jeżdżą zagranicę i zwiedzają cerkwie, monastyry i inne świątynie, ochoczo i bez sprzeciwu zakrywają się specjalnymi chustami, kiedy tam wchodzą, a idąc do kościoła u siebie, zapominają najwyraźniej dokąd i po co zmierzają). Śmiecenie na ulicy! Nic mnie tak nie denerwuje, jak rzucanie papierów, opakowań po czipsach czy puszek po napojach na ulicę, chodnik, do rowu! Ciekawe, czy ci delikwenci robią tak samo u siebie na podwórku? Czy aż tak dużym problemem jest schowanie papieru do kieszeni i wyrzucenie go do kosza na śmieci? Albo ostentacyjne pozbywanie się niepotrzebnych rzeczy z pędzącego samochodu! Coś nieprawdopodobnego! Jak można to robić! No właśnie – pędzącego! Są bowiem tacy, co w ogóle umiaru nie znają i jeżdżą po wiejskich drogach, jakby byli co najmniej na autostradzie. Jak wariaci jeżdżą! A to że znaki, że teren zabudowany, że ograniczenia prędkości, że dzieci idą, że chodników nie ma – to zupełnie nic nie znaczy. I są to oczywiście najczęściej młodzi chłopcy, co to ledwo prawo jazdy zdobyli albo pierwsze swoje auto kupili (albo od bogatego tatusia wzięli) i dawaj – hulaj dusza piekła nie ma! Brak wyobraźni wzorcowy! Aha, no chyba że chcą być dawcami nerek i innych organów – wtedy proszę bardzo. O jeździe po alkoholu nawet nie piszę, bo to głupota w najczystszej postaci i przestępstwo. Napiszę natomiast o quadach, motorach crossowych i samochodach terenowych, którymi niektórzy domorośli i samozwańczy kierowcy – pseudorajdowcy (?) rozjeżdżają nasze piękne lasy, polne drogi i pola! Nic ich nie obchodzi, że niszczą przyrodę, płoszą zwierzęta i przeszkadzają tym, którzy ponad motoryzację przedkładają w plenerze własne nogi lub rowery. Na snobizm jednak nie Echo znad Beli ma rady! A może by tak na spacer – o własnych siłach a nie rajd przy pomocy koni mechanicznych! I nie ma się co dziwić, że dzieci i młodzież kondycji nie mają, skoro wszędzie jeżdżą samochodami, albo same, albo z rodzicami. Lenistwo i wygodnictwo to prosta droga do schorzeń kręgosłupa i innych paskudnych chorób cywilizacyjnych (plus czipsy, kola, napoje bąbelkowe, fast foody – fuj!). I jeszcze może do tej litanii o upadku obyczajów dorzucę zjawisko, które zaobserwowałam w odniesieniu do siebie i zawodu przeze mnie wykonywanego – kilka razy zdarzyło mi się bowiem, że niektórzy młodzi ludzie, najczęściej studenci, a niegdysiejsi moi uczniowie w rozmowach zwracają się do mnie, ich bądź co bądź nauczyciela i to wcale nie tak dawno, po imieniu, a nie przypominam sobie jako żywo, żebyśmy przechodzili „na ty”. I nie chodzi tu wcale o fakt, że korona mi z hukiem z głowy spadnie, kiedy ktoś z nich powie do mnie po imieniu, lecz o zasadę, w myśl której nie uchodzi mówić do nauczyciela (w ogóle starszego człowieka) po imieniu, jeśli ten swojego rozmówcy do tego nie upoważnił. Jest to poważne naruszenie dobrego obyczaju i by tak rzec, amerykanizacja zachowania. Nie ukrywam, że mnie to razi i niepokoi, bo zmierza do znacznego rozluźnienia przyjętych norm zachowań. By zilustrować postępowanie i zasięg tego zjawiska, odwołam się do doświadczeń mojej przyjaciółki pracującej na wyższej uczelni, która od jakiegoś już czasu zauważa ogromną swobodę bycia studentów w stosunku do wykładowców, w tym tych najwyższych stopniem, czyli profesorów. Kiedyś nie do pomyślenia było, żeby student, pisząc do profesora zaczynał swoją wypowiedź od słów innych niż „Szanowny Panie Profesorze”, teraz zaś pisze maila z nagłówkiem „Witam”. Po prostu, jak do kolegi, a nie do mądrzejszego od siebie o niebo (a czasem nawet i o kilka nieb) człowieka z dużym dorobkiem naukowym. Teraz to studenci wyznaczają czas spotkań i ustalają długość ich trwania, bo się spieszą, i kadra ma się dostosować. O tempora! O mores! – należy westchnąć. Tak oto zmienia się świat obyczajów i dobrych manier… Na gorsze – muszę przyznać, co przychodzi mi z trudem, bo nie jestem z natury pesymistką. I co tu robić? Edukować! Pracy u podstaw potrzeba! W rodzinie przede wszystkim, rodzinie, która ma wychowywać i uczyć dziecko elementarnych zasad kultury. Tak właśnie – rodzina i rozmowa, nie zaś Inernet, telefon komórkowy i wrzaskliwa muzyka, nie telewizja i seriale! A tak w ogóle: Kiedy nie wiesz, jak się zachować, zachowuj się przyzwoicie. Bernadeta Odrzywolska P O D Z I Ę K O W A N I E Gminny Osrodek Kultury w Iwkowej składa podziękowania MARKOWI STRZELCOWI i Firmie „DIMARCO” za pomoc we wszystkich imprezach organizowanych przez naszą placówkę. 35 Zakład Usług Radio-Telewizyjnych Mariusz Marzec Oferuje: - naprawę sprzętu RTV - komis sprzętu RTV - wykonywanie instalacji anten TV Sprzedaż i montaż: - dekoderów CYFRA+, TELEWIZJA NA KARTĘ, TV „TRWAM” - radia i anteny CB - radioodtwarzaczy samochodowych Projektowanie i wykonywanie instalacji telewizji przemysłowej (monitoring) Systemy alarmowe budynków Montaż instalacji alarmowych Czchów, ul. Sądecka 39 tel. 14 684 36 00, kom. 603 111 837, 603 992 957 „STAŚ” DACHY, STUDNIE, REMONTY Stanisław Kukla 32-862 Porąbka Iwkowska 64 Tel. 605 054 657 Echo znad Beli 36 sport OLIMPIA KĄTY „Olimpia” na rozdrożu czy na nowej lepszej drodze? Kibic pierwszy: Po co będę przychodził na mecze? Żeby patrzeć jak przegrywają? Klub wzbudził emocje, rozbudził nadzieje, zakupywał graczy, awansował. A teraz co się dzieje? Jedni gracze dostawali pieniądze, inni nie. Czy w ten sposób można utrzymać właściwe stosunki, właściwą atmosferę w zespole? Kibic drugi: Na ten mecz warto było przyjść. Był pełen emocji, ciekawy. Nasi piłkarze walczyli do ostatnich minut. Nie wiem, dlaczego niektóre mecze przegrywamy tak wysoko. Kogoś lub czegoś brakuje. Ale kogo i czego? To miał być długi tekst, fotoreportaż z rundy wiosennej. Ale go nie będzie i lepiej się nie zastanawiać nad przyczyną jego braku. Jednak jestem winien piłkarzom i czytelnikom naszej gazety parę słów komentarza. Dlaczego przegraliśmy walkę o utrzymanie się w lidze okręgowej? Kto jest temu winien? Towarzyszyłem naszym piłkarzom prawie we wszystkich meczach tej wiosny. Różnie było – raz lepiej, raz gorzej. Niektóre z nich wygrywaliśmy w pięknym stylu, by później przegrać bardzo wysoko. Pierwszy mecz grany na własnym boisku wygraliśmy. Kibice, działacze, piłkarze i trener mogli być zadowoleni. Świetnie bronił nasz nowy bramkarz, Bartłomiej Ciszkowicz, sympatyczny młody chłopak, któremu w czasie rozgrywek urodziła się córeczka. Ale już wtedy wnikliwy i obiektywny obserwator mógł zauważyć, że mamy pewne braki: brakuje nam szybkości, pewności, umiejętności technicznych i skuteczności. Brakuje zakończenia, rozsądnej ale niepozbawionej finezji akcji z pewnym mocnym uderzeniem. Takie rzeczy można jednak poprawić, wytrenować. Po meczu ktoś powiedział, że trener Zbigniew Osiecki będzie miał trudne zadanie. Wielu fachowców uważa, że to dobry trener, tylko że nie na tą ligę. Bardzo dobry i podchodzący do tego, co robi niezwykle emocjonalnie. Być może to właśnie te zbyt duże emocje nie pozwoliły mu zrealizować tego, co zamierzał. Zbyt duże emocje i błąd psychologiczny – zbyt duże wymagania i oczekiwania od piłkarzy, którzy nie byli w stanie im podołać. Już na początku sezonu straciliśmy kilku podstawowych, niezawodnych graczy: Pawła Kuklę, Staszka Kuklę i Staszka Maciasia – musieli wyjechać z kraju. Nasz najlepszy strzelec, Wojtek Hołyst, przez kilka meczów nie mógł grać, a gdy już mógł, to odniósł poważną kontuzję. Piłka nożna to gra zespołowa, gdy zawiedzie jeden trybik sypie się cała maszyna. Nie przegrywa ten, kto pada na deski, przegrywa ten, co z nich nie wstaje. Nasi piłkarze po porażce potrafią się podnieść. Ambicji i woli walki im nie brakuje. Pokazali to w meczu z Piastem Czchów. Czchów awansował do V ligi, a myśmy stoczyli z nim zacięty i wyrównany pojedynek. Tamtejsi kibice i działacze byli niebywale zaskoczeni, że młody zespół (grała sama młodzieżówka) tak dzielnie sobie radził. Z dobrej strony pokazał się nasz rezerwowy bramkarz – Grzegorz Uryga. Trenerzy, działacze innych klubów, ba, nawet sędziowie i obserwatorzy bardzo chwalili stan klubowej murawy. To zasługa naszego prezesa, który nie szczędził sił i środków, aby o nią zadbać. Wielki kłopot z utrzymaniem boiska w należytym stanie mają działacze klubu z Ciężkowic. Podczas poprzedniego wylania rzeki Białej, nad którą boisko jest bezpośrednio położone, pod poprzeczką bramki swobodnie mogła przepłynąć piłka. W tym roku już nie było to możliwe. Trudno znaleźć winowajcę przyczyn spadku „Olimpii” do niższej ligi. Jeżeli ktoś już jest temu winien, to nowy kierownik. Niby to poczciwa chłopina, ale nie wykazał się niczym specjalnym przy sprawowaniu tej funkcji. Jeżeli tak, to trzeba go jak najszybciej jej pozbawić. I jeszcze jednego winowajcę znajdziemy, myślę że głównego. Będą nim pieniądze – po prostu klub ma ich za mało. Mamy trochę inne czasy, piłkarze za treningi, mecze czy strzelone bramki powinni być wynagradzani. Niekoniecznie muszą to być duże sumy. Kupienie przez klub tzw. „korków” dla zawodników raz w sezonie byłoby gestem wyrażającym uznanie dla ich pracy, pasji i zaangażowania. To będzie duże wyzwanie dla nowego prezesa klubu, bo poprzedni, Mirosław Szewczyk, po zakończeniu tego sezonu odchodzi. Nowy prezes, kierownik, trener mogą zacząć budować zespół od nowa. Ideałem byłoby, aby nowy prezes był także sponsorem klubu. Widzę kilku takich ludzi w naszym otoczeniu. Czy będą chcieli podjąć się tego trudnego, wymagającego pewnych umiejętności, czasu i pieniędzy zadania, zależy tylko od nich. Andrzej Marek Maciaś MIĘDZYSZKOLNE ZAWODY SPORTOWE Wraz z nadejściem wiosny liczyliśmy na sprzyjającą pogodę i przeprowadzenie zawodów sportowych na otwartych boiskach. Jednak padający deszcz uniemożliwił lub znacznie opóźnił organizację zawodów zarówno gminnych, jak i powiatowych. Najwcześniej na boiska wyszli uczniowie gimnazjum. Los sprawił, że w Turnieju Coca Cola Cup w I etapie spotkali się w Lipnicy Murowanej rywalizując z gospodarzami i drużyną z Trzciany. Faworytem była młodzież z Iwkowej i nie zawiodła odnosząc komplet zwycięstw. Duży sukces odnieśli gimnazjaliści z Wojakowej zajmując drugie miejsce. Do kolejnego etapu awansowali uczniowie z Iwkowej. W kolejnej rundzie w Bochni sportowcy z Iwkowej nie wywalczyli awansu do zawodów wojewódzkich – zajęli II miejsce minimalnie przegrywając z gospodarzami. Również najmłodsi zawodnicy z naszej gminy (klasy I – III) wzięli udział w Turnieju Piłkarskim o Puchar Tymbarku. Zwycięsko z I etapu rywalizacji wyszła drużyna z Dobrocie- Echo znad Beli sza. W kolejnym etapie uczniowie wzięli udział w rywalizacji na szczeblu powiatu w Sufczynie. Regulamin zezwalał zwycięskiej drużynie dobrać sobie sportowców z drużyn, które występowały w turnieju gminnym. Dobrociesz został wzmocniony przez dwóch uczniów z Wojakowej i drużyna ta wygrała wspomniane zawody powiatowe. Kolejna runda to finał wojewódzki w Tymbarku. Tutaj jednak nasi sportowcy nie dali rady pokonać sportowców z innych powiatów. Kolejne zawody to mini-piłka nożna chłopców. Rywalizacja w tej konkurencji miała miejsce na boisku treningowym w Kątach. Najlepiej grali uczniowie z Iwkowej, wygrywając wszystkie mecze, strzelając 11 bramek i nie tracąc żadnej. Na drugim miejscu uplasowali się piłkarze z Wojakowej, III – Kąty, IV – Iwkowa-Nagórze a V – Dobrociesz. Ostatnie gminne zawody gimnazjalistów odbyły się w Wojakowej. Piłka ręczna to coraz bardziej popularna dyscyplina sportowa. Pierwsze na boisko wyszły dziewczęta i po bardzo zaciętej grze zwyciężyły szczypiornistki z Iwkowej. Pierwsza połowa meczu chłopców również była bardzo wyrównana, lecz w drugiej młodzież z Iwkowej nie dała szans gospodarzom. Szkoły podstawowe zakończyły zmagania na arenie sportowej rozgrywając zawody w piłkę nożną klas czwartych. Fatalna pogoda nie pozwoliła na rywalizację na boisku trawiastym, więc zawody odbyły się na hali w Iwkowej. Wszystkie mecze były bardzo zacięte i I miejsce zajęli piłkarze z Kątów (mimo porażki z Iwkową). II miejsce wywalczyła drużyna z Iwkowej (dwa remisy), III – Iwkowa-Nagórze, IV – Wojakowa, a V – Dobrociesz. 37 W prowadzonym przez Starostwo Powiatowe w Brzesku współzawodnictwie gmin i szkół najlepiej wypadło PG z Iwkowej zajmując II miejsce wśród szkół w naszym powiecie. Ze szkół podstawowych najwyższe miejsce z naszej gminy zajęła PSP z Dobrociesza (XII na ponad 40 szkół). We współzawodnictwie gmin Iwkowa znajduje się na IV miejscu w powiecie. Tak oto kończy się rywalizacja sportowa w roku szkolnym 2009/2010. Dziękuję nauczycielom wychowania fizycznego za pomoc w organizacji zawodów sportowych oraz prezesom i zarządom „IVY” i „Olimpii” za możliwość przeprowadzenia zawodów na ich obiektach sportowych. Ze sportowym pozdrowieniem Sławomir Utrat Całodobowy przewóz zwłok z domów do chłodni 38 Echo znad Beli PRZEDSIĘBIORCZE KLIMATY Konkurs „CZŁOWIEK ROKU” i „FIRMA ROKU” W następujących kategoriach: 1. Przedsiębiorca (zatrudniający do 3 pracowników) 2.Przedsiębiorca (zatrudniający powyżej 3 pracowników) 3. Społecznik 4. Gospodarz 5. Ambasador Gminy Iwkowa § 1. Cel konkursu Celem konkursu jest prezentacja i promocja osób fizycznych oraz prawnych (firm) z terenu Gminy Iwkowa, które w sposób istotny i ponadprzeciętny swoją pracą przyczyniły się do zaspokojenia potrzeb społeczności lokalnej oraz rozsławienia imienia i autorytetu Gminy. § 2. Warunki uczestnictwa Z wnioskiem o przyznanie tytułu w poszczególnych kategoriach mogą występować: - Wójt Gminy Iwkowa - Radni Gminy Iwkowa - Przedsiębiorcy oraz organizacje społeczne i działające na terenie Gminy Iwkowa (Rady: Sołeckie, Rodziców, Pedagogiczne, Parafialne i inne) - Mieszkańcy Gminy Iwkowa § 3. Kategorie oraz kryteria oceny 1.Wyróżnienia nadawane będą w następujących kategoriach: - Przedsiębiorca (zatrudniający do 3 pracowników) - Przedsiębiorca (zatrudniający powyżej 3 pracowników) - Społecznik (osoba, która swoją postawą i zaangażowaniem przyczyniła się do rozwoju i promocji Gminy Iwkowa w zakresie: kultury, sportu, oświaty, zdrowia i innej działalności społecznej) - Gospodarz (osoba prowadząca gospodarstwo rolne, ogrodnicze lub sadownicze) - Ambasador Gminy Iwkowa (osoba mieszkająca poza Gminą Iwkowa, która w sposób ponadprzeciętny przyczyniła się lub przyczynia do rozwoju i promocji naszej gminy) 2. Kryteria oceny zawarte są w poszczególnych kartach zgłoszeniowych. 3. Karty zgłoszeniowe można pobierać w: - sekretariacie Urzędu Gminy - Gminnym Ośrodku Kultury - na stronie internetowej www.iwkowa.pl 4. Kryterium oceny stanowić będą informacje zawarte w karcie konkursowej i inne dostępne dane. § 4. Skład Kapituły konkursowej oraz przebieg konkursu 1. Wójt Gminy Iwkowa jako inicjator przedsięwzięcia corocznie zaprosi do składu Kapituły Konkursowej reprezentantów – specjalistów stosownie do wyżej wymienionych kategorii. 2. Członkowie Kapituły wybierają spośród siebie Przewodniczącego i Zastępcę Przewodniczącego. 3. Konkurs przebiega jednoetapowo. Listę uhonorowanych osób i firm ustala w każdym roku Kapituła Konkursowa. 5. Wręczenie wyróżnień następować będzie raz w roku. Lista laureatów podawana będzie do publicznej wiadomości na tablicach ogłoszeń Urzędu Gminy, w „Echu znad Beli” oraz na stronie internetowej www.iwkowa.pl. 6. Uhonorowani Laureaci Konkursu otrzymują dyplom uznania oraz statuetkę. § 5. Postanowienia końcowe 3. Laureatem konkursu można zostać raz na pięć lat w danej kategorii. 5. W konkursie ogłoszonym w danym roku oceniana będzie działalność z lat poprzednich. 7. Karty zgłoszeniowe należy doręczyć do Sekretariatu Urzędu Gminy do 20 sierpnia 2010 roku Wręczenie wyróżnień odbędzie się podczas Święta Suszonej Śliwki – 12 września 2010 roku w Kątach
Podobne dokumenty
Wersja PDF
W okresie letnim na terenie gminy nie odbyło się żadne zebranie wiejskie. Sezon zebrań rozpocznie się, wzorem poprzednich lat, dopiero jesienią. W czerwcu odbyło się posiedzenie Rady Sołeckiej w Do...
Bardziej szczegółowo