Przewodnik i przygoda w Biedronce www.cospotykaprzewodnika
Transkrypt
Przewodnik i przygoda w Biedronce www.cospotykaprzewodnika
http://cospotykaprzewodnika.wordpress.com Przewodnik i przygoda w „Biedronce” Karol Maj 2011 http://cospotykaprzewodnika.wordpress.com Przewodnik i przygoda w „Biedronce” Drzwi rozsunęły się z cichym szumem mechanizmu nimi sterującego, oraz z tego powodu, że docierały one lekko do podłogi sklepu. Przewodnik przeszedł przez nie i na twarzy poczuł chłodne powietrze, wydobywające się z klimatyzacji chłodzącej cały budynek. Wszedł do jego wnętrza i poszedł dalej do przodu, przechodząc prze kolejne drzwi. Tak oto Przewodnik znalazł się w sklepie „Biedronka”, do którego od pewnego czasu dosyć często udawał się ze swoimi świetnymi znajomymi, po jeszcze świetniejsze maślanki. Powolnym krokiem – bo dzień był bardzo ciepły i Przewodnik był nieco zmęczony – przechodził między półkami z wodami mineralnymi, oraz innymi napojami, które z minerałami oraz naturalnością nie mają dużo wspólnego. Minął również półki z chipsami, chociaż jeszcze nie tak dawno temu przychodził do tego sklepu głównie po nie. Za półką, gdzie w ujwieilupakach stały jakieś piwa skręcił w lewo i zaczął iść wzdłuż chłodni. W tej to właśnie chwili jego telefon wydał krótki, ale charakterystyczny dźwięk, który bez wątpienia oznaczał nową wiadomość tekstową. „Otrzymano nową wiadomość tekstową od: Narrator.” – wyświetliło się na ekranie telefonu. Zaskoczony Przewodnik bez zastanawiania się kliknął „Tak”, wyrażając łaskawie zgodę, na pokazanie mu tej wiadomości. „Kupuj to szybciej i kończymy opowiadanie , wakacje sa i tez chce troche wolnego . „ brzmiała wiadomość. Przewodnik wysilił się jednak na zdecydowanie dłuższą odpowiedź: „juz”. Poszedł więc teraz już szybszym krokiem do półki, na której od niepamiętnych czasów stał towar, po który on tu przyszedł. Przy czym słowo „stał” jest idealne do opisania zaistniałej sytuacji, bo maślanek w tej chwili tam nie było. -Co do… – wyszeptał sam do siebie Przewodnik, po czym dodał –tak to nie będzie… Do głowy przyszedł mu tylko jeden pomysł – znaleźć jakiegoś pracownika sklepu i zapytać się go, co to kurwa ma znaczyć. Poszedł na kasę. -Dzieńdobry, kurwa – przywitał się z kasjerką. Dobra kultura Przewodnika to jego znak rozpoznawczy. -Proszę mi tu nie przeklinać, witam – powiedziała kasjerka. Patrząc na jej posturę Przewodnik zaczął się dziwić, jak owa osoba mieściła się za kasą. -No jak to nie przeklinać, jak maślanek nie ma – odparł zezłoszczony Przewodnik. -Nie ma? A sprawdzał Pan na półce? -Absokurwalutnie tak! – wykrzyczał. -Pewnie się skończyły, ale na zapleczu jeszcze są. Niech Pan przyjdzie później, to już powinny być. -Jakie póź… – nie dokończył Przewodnik, bo kasjerka już zawołała kolejnego klienta do kasy. -Hmm… ”ZAPLECZE – wstęp tylko dla upoważnionego personelu” – odczytał napis na drzwiach nasz bohater. Sztuki czytania nauczył się już mając 4-5 lat, więc nie było to http://cospotykaprzewodnika.wordpress.com Strona 1 Przewodnik i przygoda w „Biedronce” dla niego problemem. Przewodnik upoważnionym personelem nie był, więc przeszedł przez drzwi. Zamknął je za sobą, żeby nikogo niepowołanego nie kusiły. Po ich wewnętrznej stronie dostrzegł starą już kartkę z napisami: REMAMENT, RENAMENT, RENANEMT, INWENTARYZACJA. Poszedł więc dalej. -Jak na zaplecze to coś tu ciulowo – ocenił. I w sumie miał rację, bo nic tam ciekawego nie znalazł, oprócz dwóch złotych, pięciu kilogramów kaszanki i łazienki dla personelu. -Zajebiścianaście! – krzyknął zdenerwowany –A dla klientów to łazienki nie ma. Nagle jego uwagę przykuły drzwi z napisem „MAGAZYN”. Pod nimi widniał dopisany czarnym flamastrem napis „Policja”, który z kolei jakiś żartowniś przerobił na słowo „Polucja”. -To pewnie tu – pomyślał Przewodnik, po czym już po raz czwarty w tym opowiadaniu przeszedł przez drzwi i zniknął w ciemnościach między półkami. Półki zdawały się ciągnąc kilometrami, a w półmroku, który rozpraszały tylko błękitne lampy halogenowe zawieszone na suficie, nie było widać ich końca. Szczerze mówiąc to przypominały zajebiście duży labirynt, w którym było zgubić się równie łatwo, jak w cenniku sieci T-Mobile. Jedne półki na drugich, trzecie obok czwartych, a piąte pod pierwszymi – jednym słowem – syf niesamowity. I w oglądaniu tego syfu coś zdawało się Przewodnikowi przeszkadzać. Spostrzegł nagle, że jedna z lamp zaczęła się kołysać, a kilka metrów przed nim przesunął się jakiś cień i – skręcając w lewo – zniknął za półką po jego lewej stronie. Przewodnik przypomniał sobie w tej chwili obrazek, który kilka dni wcześniej widział na stronie kwejk.pl. Czarne litery na żółtym tle głosiły na nim: „Kurwa…ale mam pojebane sny”. Uświadomił sobie, że ten obrazek na pewno go dotyczy, bo obecna chwil a na pewno mu się tylko śni. Ale w śnie nie mógłby słyszeć za sobą głosu: -Stój! Zgodnie z rozkazem Przewodnik zaczął ruchem niejednostajnym nieprzyśpieszonym, ale zajebiście szybkim poruszać się przed siebie, czyli po prostu biec. Biegł, biegł, biegł…i byłby tak biegł do końca świata, gdyby nie to, że na własnej twarzy mógł określić jakoś drewna, z której była zrobiona jedna z półek. Bolące czoło dawało mu jasno do zrozumienia, że półka była na pewno twarda. Następnie czoło poinformowało go, że kafelki na podłodze są zimne, czyli Przewodnik po prostu wywalił się na podłogę. Masując czoło i upewniając się dłonią, że jego okulary są całe i zdrowe – jak z resztą i on – zaczął powoli rozglądać się przed siebie. Spojrzał w lewo – pustka. Spojrzał w tył – półka. Spojrzał w prawo – jakaś postać. Spojrzał do prz… zaraz, kurde, jaka postać? Bohater spojrzał na nią. Postać zaczynała się na dole i trzeba przyznać, że zaczynała się bardzo ładnie: czarnymi trampkami z białymi sznurówkami, nad którymi rosły długie i zgrabne nogi, przykryte czarną miniówką. Nad miniówką biała bluzka okrywała… no to co zwykle bluzka okrywa kobietom. Na samym końcu Przewodnik spojrzał na twarz tej kobiety. Po wykonaniu tej czynności wiedział, że popełnił błąd i poznał nową wersję powiedzenia w takiej oto formie: „Nie wszystko dobre, co się dobrze zaczyna”. O twarzy tej kobiety, która na imię miała Jadwiga, czego Przewodnik dowiedział się z czerwonego identyfikatora przytwierdzonego do jej piersi, na której oprócz jej imienia http://cospotykaprzewodnika.wordpress.com Strona 2 Przewodnik i przygoda w „Biedronce” widniało hasło: „W czym mogę pomóc?”, mógł powiedzieć tylko tyle, że ona jest. Ale Jadwiga byłą naprawdę ładna, a w obecnym świetle jej twarz nie grała głównej roli. -Co Pan tu robi? – zapytała, a echo rozlegające się w całym magazynie powtórzyło jej słowa. -Ja? A ten…tak sobie tylko zwiedzam. Ale przewodnik mi nie potrzebny, dziękuję, do widzenia. – w tej chwili Przewodnik roześmiał się i w oczach Jadwigi wyglądał jak głupi. „Ale przewrotny żart” – pomyślał. „Jak niby Przewodnik (Ja), miałby mieć przewodnika?”. Z jego rozmyślań wyrwał go głos Jadwigi: -Ale tu nie ma nic do zwiedzania, poza tym Pan nie jest z personelu – odparła. Swojego czasu Przewodnika denerwowało, gdy ktoś zwracał się do niego na „Pan”, ale skoro Jadwiga przyzwyczaiła się do swojej twarzy, to i on przyzwyczaił się już do tego. -No nie, jestem, ale… – zaczął, ale kobieta mu przerwała: -Proszę stąd wyjść bo zawołam ochronę. Ochrony nie zawołała, natomiast zawołano ją, kiedy to z głośnika znajdującego się w magazynie rozległy się słowa: -Kasjerka Jadwiga proszona na kasę, bo klientów w ciul i nie wyrabiamy. -Ufff… – odetchnął Przewodnik, kiedy już został w magazynie absolutnie sam. Wstał i zauważył, że dopierdzielając do półki, zrobił niezły bajzel zrzucając z niej puszki kociej karmy „KITTY”. Jako, że lubił porządek postanowił je zebrać i postawić z powrotem na półce. Kilka puszek potoczyło się dalej, więc poszedł po nie. Jedno opakowanie karmy zatrzymało się przy ścianie. Przewodnik poszedł pod nią, podniósł puszkę i kiedy wstawał będąc twarzą skierowanym do ściany zrozumiał, że to wcale nie jest ściana. Były masywne żelazne drzwi z okrągłym okienkiem. A nad tym okienkiem widniała plakietka z napisem „CHŁODNIA”. -Ufff… – odetchnął Przewodnik, kiedy już został w magazynie absolutnie sam. Wstał i zauważył, że dopierdzielając do półki, zrobił niezły bajzel zrzucając z niej puszki kociej karmy „KITTY”. Jako, że lubił porządek postanowił je zebrać i postawić z powrotem na półce. Kilka puszek potoczyło się dalej, więc poszedł po nie. Jedno opakowanie karmy zatrzymało się przy ścianie. Przewodnik poszedł pod nią, podniósł puszkę i kiedy wstawał będąc twarzą skierowanym do ściany zrozumiał, że to wcale nie jest ściana. Były to masywne żelazne drzwi z okrągłym okienkiem. A nad tym okienkiem widniała plakietka z napisem „CHŁODNIA”. -O żesz kurwasz – zaklął szpetnie Przewodnik –Nareszcie. Puszkę kociej karmy wyrzucił za siebie i po dźwiękach, które usłyszał zrozumiał, że coś stłukł. Dźwięk tłuczonego szkła wyraźnie na to wskazywał. Przewodnik nie przejął się tym zbytnio, chociaż zwykle dosyć często przejmował się różnymi sprawami. Kiedyś jog koleżanka powiedziała mu nawet, że „jak na chłopaka jest wrażliwy”. Znaczy powiedziała – napisała. Ogólnie rzecz biorąc Przewodnik sądził, że człowiek potrafi więcej napisać komuś w sms’ie, na GG czy innym facebooku, bo wtedy nie krępuje się w takim samym stopniu, jak stojąc przed tą osobą. Dobra, koniec z tymi głupotami, wracajmy do opowiadania. A więc Przewodnik stał przed drzwiami do chłodni. Z utęsknieniem dotknął ich powierzchni. Zabrał z nich dłonie jeszcze szybciej, niż je na nich położył, bo okazały się zimniejsze nawet niż tegoroczne wakacje. Oszroniona klamka jednoznacznie http://cospotykaprzewodnika.wordpress.com Strona 3 Przewodnik i przygoda w „Biedronce” mówiła, co należy z nią zrobić. Przewodnik nacisnął więc na nią i… nic. Ciągnął drzwi do siebie, pchał je od siebie (bo nie da się pchać do siebie), ale był łajza i miał za mało siły, albo było zamknięte. Przewodnik może i miał mało siły, ale na pewno nie był łajzą, więc w grę wchodziła tylko i wyłącznie opcja numer dwa. Odsunął się na kilkanaście centymetrów od drzwi i wtedy koło drzwi zauważył TO. Kwadratowe, niewielkie z wyświetlaczem i klawiaturą numeryczną. TO coś, co zwykle było przy drzwiach zamykanych na szyfr. -Kurde. I co teraz? – powiedział sam do siebie na głos –Tym razem Narrator mi nie pomoże, masakra. -A skąd wiesz? – w hali magazynowej rozległ się znajomy już Przewodnikowi głos. – Czego potrzebujesz? – zapytał Narrator, który w tym opowiadaniu miał nie występować, ale zmusiły go do tego okoliczności i postanowienie, żeby skończyć już kolejne opowiadanie, bo trzy części w zupełności wystarczą. -Szyfr mi potrzebny do tego bzdruhena. -No to nie wiesz? Spróbuj kierować się inteligencją pracowników tego sklepu. -Do czego ty mnie namawiasz? – z oburzeniem zapytał Przewodnik, ale postanowił kierować się zaleceniami Narratora, bo w końcu on to pisze i wie co się za chwilę stanie. Pewnym siebie krokiem podszedł do dziadostwa na ścianie. Cyferki klawiatury lekko świeciły niebieskim światłem, a ekran nad nimi głosił dumnie „Podaj kod otwarcia”. Nasz bohater zamknął na chwilę oczy i głęboko zastanowił się, jaki to kod mogli wymyślić w tym sklepie, w którym się obecnie znajdował. W końcu wpadł na tok myślenia pracowników i wszedł w ich inteligencję, bo podany przez niego kod 1234 okazał się właściwy. Coś zabzyczało i drzwi jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki otworzyły się na oścież. -Dzięki Narrator – rzucił szybko Przewodnik, po czym wszedł do chłodni. Jednak okazała się ona być większa niż wcześniej to sobie wyobrażał, co stwierdził na pierwszy rzut oka. Wcale nie była ona jednym pomieszczeniem, lecz niejednym, o czym dobitni świadczyły drzwi znajdujące się wewnątrz chłodni. Te już nie były na szyfr, jak te, przez które przeszedł właśnie Przewodnik, i które po jego wejściu do wnętrza pomieszczenia zamknęły się za nim z cichym echem. -Aaa, później się będę martwił, teraz najważniejsze jest zdobyć maślankę – stwierdził. I nie musiał się jej długo naszukać: kartony stały pod ścianą i widoczne była od razu, po wejściu Przewodnika do pomieszczenia. Wszystkie smaki i to na wyciagnięcie ręki… poezja. -Mmm… schłodzona idealnie – stwierdził – no to teraz trzebaby jakoś stąd wyjść. Podszedł do drzwi i doznał bolesnego zawodu. Tej pierdółki z klawiaturą po tej stronie nie było, a drzwi również nie chciały się ruszyć. -Narrator, chono – zakrzyczał. Jednak tym razem nie usłyszał jego głosu. Postanowił więc zadzwonić do kogoś znajomego ze swojej miejscowości, aby przyszedł i go http://cospotykaprzewodnika.wordpress.com Strona 4 Przewodnik i przygoda w „Biedronce” uwolnił. Wziął swój wspaniały telefon do ręki i zaczął wybierać numer. Na ekranie zobaczył jednak tylko swoją animowaną tapetę, na której różnej wielkości ciemnoróżowe kółka kręciły się i opadały. Tym razem nie widział jednak tego zbyt dobrze, bo cienka warstewka szronu znajdująca się na całym telefonie skutecznie mu uniemożliwiała jego użytkowanie. A oprócz tego jego użytkowanie utrudnił mu fakt, że telefon się wyłączył i już włączyć się nie chciał. -Cholera – brzydko powiedział Przewodnik. Coś za dużo razy w tym opowiadaniu brzydko mówił. Ale akurat w tej chwili jego zdenerwowanie było uzasadnione: w chłodni naprawdę nie było ciepło. Elektroniczny termometr, który się w niej znajdował pokazywał ileś tam stopni. Nie było jednak widać ile, bo i tutaj wpierdzielił się szron i zasłonił cyferki. -Dobra, ja to w kosmos wywalę – zaczytował fragment dialogu z parodii bajki „Sąsiedzi” Przewodnik. Przy czym w oryginale nie było „wywalę”, ale coś również zaczynającego się na „wy”. Stanął na końcu pomieszczenia i rozpędził się z całej pety. Ostatnią rzeczą, którą zapamiętał były drzwi chłodni tuż przed jego twarzą i ciemność przed oczami. A TERAZ PRZERWA NA REKLAMY: -Ymm… co to za twoja nowa biała sukienka? -Nie jest nowa. -Jak to? Przecież widzę. Ta olśniewająca biel – musi być nowa. -Nie jest nowa. Jest po prostu wyprana w Perwoll Black Magic. Przewodnik otworzył swoje oczy. Światło, które ujrzał oślepiło go na chwilę. Później jednak dostrzegł, że znajduje się na łóżku w pomieszczeniu przeznaczonym dla pracowników, czyli tym całym zapleczu tylko dla uprawnionych ludzi czy jak to tam było. Obok niego na stoliku stał cały karton maślanek, a przy stole na krześle siedziała Pani Jadwiga i rozwiązywała krzyżówkę. Naprawdę nie była brzydka, po prostu jak to mówią na wsi: „Zgrabna z niej kobita jezd.” -Co, obudziłeś się już? – zapytała. -A co, nie widać? – odpowiedział Przewodnik zgodnie z zasadą, że „Na głupie pytania są głupie odpowiedzi”. -Nie, no widać, widać… znalazłam Cię w chłodni, drzwi się za tobą zatrzasnęły czy coś – pod pewnym względem Jadwiga już zaczynała się Przewodnikowi podobać. Nie zwracała się do niego per „Pan” i to było zajebiste. -A skąd pani wiedziała, że tam jestem? http://cospotykaprzewodnika.wordpress.com Strona 5 Przewodnik i przygoda w „Biedronce” -Ochroniarz, ten co przy kamerach siedzi powiedział mi, że jakiś facio wchodzi do chłodni i za długo tam siedzi. No to ruszyłam się z kasy i lecę. -Aha… czyli mogę już iść? – zapytał Przewodnik –I mogę wziąć ze sobą te maślanki? – przypomniał sobie. -Weż, weź – odparła Jadwiga. –Za to, co się działo jak byłeś nieprzytomny należy ci się. http://cospotykaprzewodnika.wordpress.com Strona 6 Przewodnik i przygoda w „Biedronce” Pamiętaj, że zawsze znajdziesz ich więcej na: http://cospotykaprzewodnika.wordpress.com Strona 7