Przewodnik i przygoda w Biedronce www.cospotykaprzewodnika

Transkrypt

Przewodnik i przygoda w Biedronce www.cospotykaprzewodnika
http://cospotykaprzewodnika.wordpress.com
Przewodnik i przygoda
w „Biedronce”
Karol Maj
2011
http://cospotykaprzewodnika.wordpress.com
Przewodnik i przygoda w „Biedronce”
Drzwi rozsunęły się z cichym szumem mechanizmu nimi sterującego, oraz z tego
powodu, że docierały one lekko do podłogi sklepu. Przewodnik przeszedł przez nie i
na twarzy poczuł chłodne powietrze, wydobywające się z klimatyzacji chłodzącej
cały budynek. Wszedł do jego wnętrza i poszedł dalej do przodu, przechodząc prze
kolejne drzwi. Tak oto Przewodnik znalazł się w sklepie „Biedronka”, do którego od
pewnego czasu dosyć często udawał się ze swoimi świetnymi znajomymi, po jeszcze
świetniejsze maślanki. Powolnym krokiem – bo dzień był bardzo ciepły i Przewodnik
był nieco zmęczony – przechodził między półkami z wodami mineralnymi, oraz
innymi napojami, które z minerałami oraz naturalnością nie mają dużo wspólnego.
Minął również półki z chipsami, chociaż jeszcze nie tak dawno temu przychodził do
tego sklepu głównie po nie. Za półką, gdzie w ujwieilupakach stały jakieś piwa skręcił
w lewo i zaczął iść wzdłuż chłodni. W tej to właśnie chwili jego telefon wydał krótki,
ale charakterystyczny dźwięk, który bez wątpienia oznaczał nową wiadomość
tekstową. „Otrzymano nową wiadomość tekstową od: Narrator.” – wyświetliło się na
ekranie telefonu. Zaskoczony Przewodnik bez zastanawiania się kliknął „Tak”,
wyrażając łaskawie zgodę, na pokazanie mu tej wiadomości. „Kupuj to szybciej i
kończymy opowiadanie , wakacje sa i tez chce troche wolnego . „ brzmiała
wiadomość. Przewodnik wysilił się jednak na zdecydowanie dłuższą odpowiedź:
„juz”. Poszedł więc teraz już szybszym krokiem do półki, na której od niepamiętnych
czasów stał towar, po który on tu przyszedł. Przy czym słowo „stał” jest idealne do
opisania zaistniałej sytuacji, bo maślanek w tej chwili tam nie było.
-Co do… – wyszeptał sam do siebie Przewodnik, po czym dodał –tak to nie będzie…
Do głowy przyszedł mu tylko jeden pomysł – znaleźć jakiegoś pracownika sklepu i
zapytać się go, co to kurwa ma znaczyć. Poszedł na kasę.
-Dzieńdobry, kurwa – przywitał się z kasjerką. Dobra kultura Przewodnika to jego znak
rozpoznawczy.
-Proszę mi tu nie przeklinać, witam – powiedziała kasjerka. Patrząc na jej posturę
Przewodnik zaczął się dziwić, jak owa osoba mieściła się za kasą.
-No jak to nie przeklinać, jak maślanek nie ma – odparł zezłoszczony Przewodnik.
-Nie ma? A sprawdzał Pan na półce?
-Absokurwalutnie tak! – wykrzyczał.
-Pewnie się skończyły, ale na zapleczu jeszcze są. Niech Pan przyjdzie później, to już
powinny być.
-Jakie póź… – nie dokończył Przewodnik, bo kasjerka już zawołała kolejnego klienta
do kasy.
-Hmm… ”ZAPLECZE – wstęp tylko dla upoważnionego personelu” – odczytał napis na
drzwiach nasz bohater. Sztuki czytania nauczył się już mając 4-5 lat, więc nie było to
http://cospotykaprzewodnika.wordpress.com
Strona 1
Przewodnik i przygoda w „Biedronce”
dla niego problemem. Przewodnik upoważnionym personelem nie był, więc
przeszedł przez drzwi. Zamknął je za sobą, żeby nikogo niepowołanego nie kusiły. Po
ich wewnętrznej stronie dostrzegł starą już kartkę z napisami: REMAMENT, RENAMENT,
RENANEMT, INWENTARYZACJA. Poszedł więc dalej.
-Jak na zaplecze to coś tu ciulowo – ocenił. I w sumie miał rację, bo nic tam
ciekawego nie znalazł, oprócz dwóch złotych, pięciu kilogramów kaszanki i łazienki
dla personelu.
-Zajebiścianaście! – krzyknął zdenerwowany –A dla klientów to łazienki nie ma.
Nagle jego uwagę przykuły drzwi z napisem „MAGAZYN”. Pod nimi widniał dopisany
czarnym flamastrem napis „Policja”, który z kolei jakiś żartowniś przerobił na słowo
„Polucja”.
-To pewnie tu – pomyślał Przewodnik, po czym już po raz czwarty w tym opowiadaniu
przeszedł przez drzwi i zniknął w ciemnościach między półkami.
Półki zdawały się ciągnąc kilometrami, a w półmroku, który rozpraszały tylko błękitne
lampy halogenowe zawieszone na suficie, nie było widać ich końca. Szczerze
mówiąc to przypominały zajebiście duży labirynt, w którym było zgubić się równie
łatwo, jak w cenniku sieci T-Mobile. Jedne półki na drugich, trzecie obok czwartych,
a piąte pod pierwszymi – jednym słowem – syf niesamowity. I w oglądaniu tego syfu
coś zdawało się Przewodnikowi przeszkadzać. Spostrzegł nagle, że jedna z lamp
zaczęła się kołysać, a kilka metrów przed nim przesunął się jakiś cień i – skręcając w
lewo – zniknął za półką po jego lewej stronie. Przewodnik przypomniał sobie w tej
chwili obrazek, który kilka dni wcześniej widział na stronie kwejk.pl. Czarne litery na
żółtym tle głosiły na nim: „Kurwa…ale mam pojebane sny”. Uświadomił sobie, że ten
obrazek na pewno go dotyczy, bo obecna chwil a na pewno mu się tylko śni. Ale w
śnie nie mógłby słyszeć za sobą głosu: -Stój! Zgodnie z rozkazem Przewodnik zaczął
ruchem niejednostajnym nieprzyśpieszonym, ale zajebiście szybkim poruszać się
przed siebie, czyli po prostu biec. Biegł, biegł, biegł…i byłby tak biegł do końca
świata, gdyby nie to, że na własnej twarzy mógł określić jakoś drewna, z której była
zrobiona jedna z półek. Bolące czoło dawało mu jasno do zrozumienia, że półka
była na pewno twarda. Następnie czoło poinformowało go, że kafelki na podłodze
są zimne, czyli Przewodnik po prostu wywalił się na podłogę. Masując czoło i
upewniając się dłonią, że jego okulary są całe i zdrowe – jak z resztą i on – zaczął
powoli rozglądać się przed siebie. Spojrzał w lewo – pustka. Spojrzał w tył – półka.
Spojrzał w prawo – jakaś postać. Spojrzał do prz… zaraz, kurde, jaka postać? Bohater
spojrzał na nią. Postać zaczynała się na dole i trzeba przyznać, że zaczynała się
bardzo ładnie: czarnymi trampkami z białymi sznurówkami, nad którymi rosły długie i
zgrabne nogi, przykryte czarną miniówką. Nad miniówką biała bluzka okrywała… no
to co zwykle bluzka okrywa kobietom. Na samym końcu Przewodnik spojrzał na twarz
tej kobiety. Po wykonaniu tej czynności wiedział, że popełnił błąd i poznał nową
wersję powiedzenia w takiej oto formie: „Nie wszystko dobre, co się dobrze zaczyna”.
O twarzy tej kobiety, która na imię miała Jadwiga, czego Przewodnik dowiedział się z
czerwonego identyfikatora przytwierdzonego do jej piersi, na której oprócz jej imienia
http://cospotykaprzewodnika.wordpress.com
Strona 2
Przewodnik i przygoda w „Biedronce”
widniało hasło: „W czym mogę pomóc?”, mógł powiedzieć tylko tyle, że ona jest.
Ale Jadwiga byłą naprawdę ładna, a w obecnym świetle jej twarz nie grała głównej
roli. -Co Pan tu robi? – zapytała, a echo rozlegające się w całym magazynie
powtórzyło jej słowa. -Ja? A ten…tak sobie tylko zwiedzam. Ale przewodnik mi nie
potrzebny, dziękuję, do widzenia. – w tej chwili Przewodnik roześmiał się i w oczach
Jadwigi wyglądał jak głupi. „Ale przewrotny żart” – pomyślał. „Jak niby Przewodnik
(Ja), miałby mieć przewodnika?”. Z jego rozmyślań wyrwał go głos Jadwigi: -Ale tu
nie ma nic do zwiedzania, poza tym Pan nie jest z personelu – odparła. Swojego
czasu Przewodnika denerwowało, gdy ktoś zwracał się do niego na „Pan”, ale skoro
Jadwiga przyzwyczaiła się do swojej twarzy, to i on przyzwyczaił się już do tego. -No
nie, jestem, ale… – zaczął, ale kobieta mu przerwała: -Proszę stąd wyjść bo zawołam
ochronę. Ochrony nie zawołała, natomiast zawołano ją, kiedy to z głośnika
znajdującego się w magazynie rozległy się słowa: -Kasjerka Jadwiga proszona na
kasę, bo klientów w ciul i nie wyrabiamy. -Ufff… – odetchnął Przewodnik, kiedy już
został w magazynie absolutnie sam. Wstał i zauważył, że dopierdzielając do półki,
zrobił niezły bajzel zrzucając z niej puszki kociej karmy „KITTY”. Jako, że lubił porządek
postanowił je zebrać i postawić z powrotem na półce. Kilka puszek potoczyło się
dalej, więc poszedł po nie. Jedno opakowanie karmy zatrzymało się przy ścianie.
Przewodnik poszedł pod nią, podniósł puszkę i kiedy wstawał będąc twarzą
skierowanym do ściany zrozumiał, że to wcale nie jest ściana. Były masywne żelazne
drzwi z okrągłym okienkiem. A nad tym okienkiem widniała plakietka z napisem
„CHŁODNIA”.
-Ufff… – odetchnął Przewodnik, kiedy już został w magazynie absolutnie sam. Wstał i
zauważył, że dopierdzielając do półki, zrobił niezły bajzel zrzucając z niej puszki kociej
karmy „KITTY”. Jako, że lubił porządek postanowił je zebrać i postawić z powrotem
na półce. Kilka puszek potoczyło się dalej, więc poszedł po nie. Jedno opakowanie
karmy zatrzymało się przy ścianie. Przewodnik poszedł pod nią, podniósł puszkę i
kiedy wstawał będąc twarzą skierowanym do ściany zrozumiał, że to wcale nie jest
ściana. Były to masywne żelazne drzwi z okrągłym okienkiem. A nad tym okienkiem
widniała plakietka z napisem „CHŁODNIA”.
-O żesz kurwasz – zaklął szpetnie Przewodnik –Nareszcie.
Puszkę kociej karmy wyrzucił za siebie i po dźwiękach, które usłyszał zrozumiał, że coś
stłukł. Dźwięk tłuczonego szkła wyraźnie na to wskazywał. Przewodnik nie przejął się
tym zbytnio, chociaż zwykle dosyć często przejmował się różnymi sprawami. Kiedyś
jog koleżanka powiedziała mu nawet, że „jak na chłopaka jest wrażliwy”. Znaczy
powiedziała – napisała. Ogólnie rzecz biorąc Przewodnik sądził, że człowiek potrafi
więcej napisać komuś w sms’ie, na GG czy innym facebooku, bo wtedy nie krępuje
się w takim samym stopniu, jak stojąc przed tą osobą. Dobra, koniec z tymi
głupotami, wracajmy do opowiadania.
A więc Przewodnik stał przed drzwiami do chłodni. Z utęsknieniem dotknął ich
powierzchni. Zabrał z nich dłonie jeszcze szybciej, niż je na nich położył, bo okazały
się zimniejsze nawet niż tegoroczne wakacje. Oszroniona klamka jednoznacznie
http://cospotykaprzewodnika.wordpress.com
Strona 3
Przewodnik i przygoda w „Biedronce”
mówiła, co należy z nią zrobić. Przewodnik nacisnął więc na nią i… nic. Ciągnął
drzwi do siebie, pchał je od siebie (bo nie da się pchać do siebie), ale był łajza i miał
za mało siły, albo było zamknięte. Przewodnik może i miał mało siły, ale na pewno
nie był łajzą, więc w grę wchodziła tylko i wyłącznie opcja numer dwa. Odsunął się
na kilkanaście centymetrów od drzwi i wtedy koło drzwi zauważył TO. Kwadratowe,
niewielkie z wyświetlaczem i klawiaturą numeryczną. TO coś, co zwykle było przy
drzwiach zamykanych na szyfr.
-Kurde. I co teraz? – powiedział sam do siebie na głos –Tym razem Narrator mi nie
pomoże, masakra.
-A skąd wiesz? – w hali magazynowej rozległ się znajomy już Przewodnikowi głos. –
Czego potrzebujesz? – zapytał Narrator, który w tym opowiadaniu miał nie
występować, ale zmusiły go do tego okoliczności i postanowienie, żeby skończyć już
kolejne opowiadanie, bo trzy części w zupełności wystarczą.
-Szyfr mi potrzebny do tego bzdruhena.
-No to nie wiesz? Spróbuj kierować się inteligencją pracowników tego sklepu.
-Do czego ty mnie namawiasz? – z oburzeniem zapytał Przewodnik, ale postanowił
kierować się zaleceniami Narratora, bo w końcu on to pisze i wie co się za chwilę
stanie. Pewnym siebie krokiem podszedł do dziadostwa na ścianie. Cyferki klawiatury
lekko świeciły niebieskim światłem, a ekran nad nimi głosił dumnie „Podaj kod
otwarcia”. Nasz bohater zamknął na chwilę oczy i głęboko zastanowił się, jaki to kod
mogli wymyślić w tym sklepie, w którym się obecnie znajdował. W końcu wpadł na
tok myślenia pracowników i wszedł w ich inteligencję, bo podany przez niego kod
1234 okazał się właściwy. Coś zabzyczało i drzwi jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki otworzyły się na oścież.
-Dzięki Narrator – rzucił szybko Przewodnik, po czym wszedł do chłodni. Jednak
okazała się ona być większa niż wcześniej to sobie wyobrażał, co stwierdził na
pierwszy rzut oka. Wcale nie była ona jednym pomieszczeniem, lecz niejednym, o
czym dobitni świadczyły drzwi znajdujące się wewnątrz chłodni. Te już nie były na
szyfr, jak te, przez które przeszedł właśnie Przewodnik, i które po jego wejściu do
wnętrza pomieszczenia zamknęły się za nim z cichym echem.
-Aaa, później się będę martwił, teraz najważniejsze jest zdobyć maślankę – stwierdził.
I nie musiał się jej długo naszukać: kartony stały pod ścianą i widoczne była od razu,
po wejściu Przewodnika do pomieszczenia. Wszystkie smaki i to na wyciagnięcie
ręki… poezja.
-Mmm… schłodzona idealnie – stwierdził – no to teraz trzebaby jakoś stąd wyjść.
Podszedł do drzwi i doznał bolesnego zawodu. Tej pierdółki z klawiaturą po tej stronie
nie było, a drzwi również nie chciały się ruszyć.
-Narrator, chono – zakrzyczał. Jednak tym razem nie usłyszał jego głosu. Postanowił
więc zadzwonić do kogoś znajomego ze swojej miejscowości, aby przyszedł i go
http://cospotykaprzewodnika.wordpress.com
Strona 4
Przewodnik i przygoda w „Biedronce”
uwolnił. Wziął swój wspaniały telefon do ręki i zaczął wybierać numer. Na ekranie
zobaczył jednak tylko swoją animowaną tapetę, na której różnej wielkości
ciemnoróżowe kółka kręciły się i opadały. Tym razem nie widział jednak tego zbyt
dobrze, bo cienka warstewka szronu znajdująca się na całym telefonie skutecznie
mu uniemożliwiała jego użytkowanie. A oprócz tego jego użytkowanie utrudnił mu
fakt, że telefon się wyłączył i już włączyć się nie chciał.
-Cholera – brzydko powiedział Przewodnik. Coś za dużo razy w tym opowiadaniu
brzydko mówił. Ale akurat w tej chwili jego zdenerwowanie było uzasadnione: w
chłodni naprawdę nie było ciepło. Elektroniczny termometr, który się w niej
znajdował pokazywał ileś tam stopni. Nie było jednak widać ile, bo i tutaj wpierdzielił
się szron i zasłonił cyferki.
-Dobra, ja to w kosmos wywalę – zaczytował fragment dialogu z parodii bajki
„Sąsiedzi” Przewodnik. Przy czym w oryginale nie było „wywalę”, ale coś również
zaczynającego się na „wy”. Stanął na końcu pomieszczenia i rozpędził się z całej
pety. Ostatnią rzeczą, którą zapamiętał były drzwi chłodni tuż przed jego twarzą i
ciemność przed oczami.
A TERAZ PRZERWA NA REKLAMY:
-Ymm… co to za twoja nowa biała sukienka?
-Nie jest nowa.
-Jak to? Przecież widzę. Ta olśniewająca biel – musi być nowa.
-Nie jest nowa. Jest po prostu wyprana w Perwoll Black Magic.
Przewodnik otworzył swoje oczy. Światło, które ujrzał oślepiło go na chwilę. Później
jednak dostrzegł, że znajduje się na łóżku w pomieszczeniu przeznaczonym dla
pracowników, czyli tym całym zapleczu tylko dla uprawnionych ludzi czy jak to tam
było. Obok niego na stoliku stał cały karton maślanek, a przy stole na krześle
siedziała Pani Jadwiga i rozwiązywała krzyżówkę. Naprawdę nie była brzydka, po
prostu jak to mówią na wsi: „Zgrabna z niej kobita jezd.”
-Co, obudziłeś się już? – zapytała.
-A co, nie widać? – odpowiedział Przewodnik zgodnie z zasadą, że „Na głupie
pytania są głupie odpowiedzi”.
-Nie, no widać, widać… znalazłam Cię w chłodni, drzwi się za tobą zatrzasnęły czy
coś – pod pewnym względem Jadwiga już zaczynała się Przewodnikowi podobać.
Nie zwracała się do niego per „Pan” i to było zajebiste.
-A skąd pani wiedziała, że tam jestem?
http://cospotykaprzewodnika.wordpress.com
Strona 5
Przewodnik i przygoda w „Biedronce”
-Ochroniarz, ten co przy kamerach siedzi powiedział mi, że jakiś facio wchodzi do
chłodni i za długo tam siedzi. No to ruszyłam się z kasy i lecę.
-Aha… czyli mogę już iść? – zapytał Przewodnik –I mogę wziąć ze sobą te maślanki?
– przypomniał sobie.
-Weż, weź – odparła Jadwiga. –Za to, co się działo jak byłeś nieprzytomny należy ci
się.
http://cospotykaprzewodnika.wordpress.com
Strona 6
Przewodnik i przygoda w „Biedronce”
Pamiętaj, że zawsze znajdziesz
ich więcej na:
http://cospotykaprzewodnika.wordpress.com
Strona 7