Flughafen Tobruk - irlandzki kawałek Polski

Transkrypt

Flughafen Tobruk - irlandzki kawałek Polski
interia360.pl
http://interia360.pl/swiat/europa/artykul/flughafen-tobruk-irlandzki-kawalek-polski,56822
Flughafen Tobruk - irlandzki kawałek Polski
Południowo zachodni pas starotowy lotniska w Tobruku - miejsce chwały / fot. Andrew Workman dla Sebastian
Szymczak vel czystapoezja
"Gość w dom – Bóg w dom", tyle że Bóg nie ma nic do tego...
Przyznam, że zdziwiła mnie szczerość i otwartość starszego pana na Dunany. Owszem z jego opowieści licznych
można było bez trudu wnioskować, że jest dumny z osiągnięć, a nawet porażek swoich. To że walczył w wojnie, nie
tylko u boku odważnych Polaków bardzo miłe wspomina i rzewnością. Tym niemniej uparcie powtarza jak mantrę Ludzie się nie wiele zmienili, pomimo bezsensu i okrucieństwa tych wojen.
Coś w tym jest jak sobie to dobrze przemyśleć, wszak żołnierze wermachtu nosili bite na klamrach pasów motto
"Got mit uns" – sęk w tym, że Bóg nie miał nic do tego. Podobnież przekornie pan starszy mawiał - "Gość w dom –
Bóg w dom", tyle że Bóg nie ma nic do tego… Głównie dlatego, że to od niego zależało czy ma otwarty umysł i
serce na ludzi, na ludzi innych narodowości, wyznań itp…
On niewątpliwie takie ma – to bardzo mądry człowiek, choć nie wolny od słabostek maluczkich – dobrej irlandzkiej
whisky i polskiego bimbru, który z sentymentem wspomina, kiedy to mechanik okrętowy jego spił nim pół załogi, ci
za karę musieli pełnić na kacu 2 wachty pod rząd!
Tobruk był jego największym bodaj wyczynem i chrztem bojowym, tam polegli również żołnierze z jego okrętu
dlatego z dumą i ku przestrodze wiszą u niego w hallu zamkowym tablice pamiątkowe, gdzie najcenniejsza jest
podaj tablica stojąca przy południowo zachodnim pasie startowym, gdzie lądował desant z jego okrętu (widoczna na
zdjęciu załączonym).
Na temat tej i podobnych historii można by książki pisać, tylko czy to coś zmieni w mentalności ludzi – nie istniej
bowiem wojna sprawiedliwa, chociaż niektórzy twierdzą inaczej. Wojna jest wojną jak mówi pan starszy – tutaj
śmierć nie ma sensu, bo czymże jest sztandar jak nie kawałkiem materii kolorowej, która nie zastąpi życia nikomu.
Problem w tym, że czasem nie ma wyjścia i walczyć trzeba, chociaż to droga donikąd.
- O lepszy świat nie trzeba walczyć, wystarczy być tylko człowiekiem.
Takimi słowami żegnaliśmy się pamiętnego 13 października w piątek, gdy wracałem do Belgii i zapamiętałem je do
dziś i będę o nich pamiętał do końca życia.
Na wzgórzach Dunany dane mi było nie tylko uczyć się nie tylko spawać dobrze, jeździć ciężkim sprzętem, a nawet
konno po lokowanym torze wyścigowym, ale przede wszystkim historii własnej Polski, nie tak jak w szkole, ale na
żywo konkrety. Tam dane mi było uczyć się sensu życia, za co będę panu starszemu wdzięczny na zawsze.
Dowiedz się jak Autor trafił do Dunany