W dziesiątą rocznicę śmierci Augusta Strindberga

Transkrypt

W dziesiątą rocznicę śmierci Augusta Strindberga
György Lukács
W dziesiątą rocznicę
śmierci Augusta
Strindberga
Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)
WARSZAWA 2006
György Lukács – W dziesiątą rocznicę śmierci Augusta Strindberga (1922 rok)
Artykuł György Lukácsa „W dziesiątą rocznicę
śmierci Augusta Strindberga” („Zum 10. Todestag
August Strindbergs”) został opublikowany w
piśmie „Die Rote Fahne” z 25 czerwca 1922 roku.
Podstawa niniejszego wydania: „Pisma krytycznoteoretyczne Georga Lukácsa 1908-1932”, wybór
Stefan Morawski, wyd. Instytut Kultury, Warszawa
1994.
Przełożył z języka niemieckiego Ryszard Turczyn.
-2© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm-uw.w.pl
György Lukács – W dziesiątą rocznicę śmierci Augusta Strindberga (1922 rok)
Antagonizm tkwiący w burżuazyjnym systemie produkcji objawia się klasie mieszczańskiej w
ogóle, intelektualistom zaś w szczególności, w formie problemu małżeństwa i płci. Dzieje się to w toku
rozwoju, łącząc się z postępującym rozkładem starych form społecznych, z ciągłym rozszerzaniem się
produkcji kapitalistycznej w stopniu bezustannie wzrastającym tak, że życie seksualne oraz małżeństwo od
dawna już stały się zjawiskami problematycznymi, potęgami, które same są w pełni rozkładu i prowadzą do
rozkładu człowieka, podczas kiedy sama produkcja w aspekcie ekonomicznym wciąż jeszcze znajduje się
na etapie pełnego rozwoju. To nie przypadek, gdyż jeśli w sferze ekonomicznej antagonizm ten, obecny
wprawdzie obiektywnie przez cały czas, dociera do świadomości mieszczaństwa jedynie w – jak dotąd –
przejściowych okresach kryzysu, a i to w sposób niepełny i wyrywkowy, to ten antagonizm nigdy nie znika
ze świadomości tych, którzy przezeń cierpią. Podstawowa właściwość społeczna kapitalizmu, mianowicie
to, że po pierwsze: stwarza on daleko posunięty i głęboki indywidualizm i wręcz nawet powołuje do życia
indywidualną miłość płciową, po drugie natomiast ten sam kapitalizm czyni z małżeństwa instytucję czysto
finansową, prowadzi u przeciętnego przedstawiciela klasy mieszczańskiej do hipokryzji, u bardziej
światłych, subtelniejszych w odczuciach ludzi natomiast do głębokich i zasadniczych konfliktów
wewnętrznych. Dochodzi do tego fakt, że małżeństwo jako forma stosunku miłosnego rozbija się właśnie o
jego ekonomiczno-prawne urzeczowienie, a w dodatku utraciło ono swą prawdziwie ekonomiczną formę
jednostki produkcyjnej: ekonomiczna rola kobiety w burżuazyjnym małżeństwie staje się coraz bardziej
pasożytnicza, natomiast rzeczywista działalność mężczyzny coraz wyraźniej wykracza już poza samą
wspólnotę seksualną i małżeńską. Tak więc współżycie w małżeństwie w coraz większym stopniu traci
jakąkolwiek realną treść życiową: nie pozostaje zeń nic, poza (oczywiście jeśli nie chodzi w takim związku
po prostu o czysty interes finansowy, pogoń za stanowiskiem itp.) pustym, opartym na popędzie związkiem
płciowym. Problemy, rodzące się w tego typu wspólnocie są tym ostrzejsze, im bardziej rozwinięci są
duchowo mężczyzna i kobieta. Czysto seksualne więzi okazują się bowiem coraz bardziej nie tylko
kajdanami, lecz także czymś poniżającym; związek taki staje się skuciem łańcuchami dwóch śmiertelnych
wrogów.
Wielkość Strindberga polega na tym, że potrafił w sposób najbardziej bezkompromisowy i ostry
ukazać wewnętrzny rozkład życia seksualnego burżuazji. Stał się przez to największym pisarzem
upadającego mieszczaństwa. Tak jak Henryk Ibsen był prekursorem i klasykiem okresu ostatniego –
pozornego – wzlotu literatury burżuazyjnej, czyli dramatu naturalistycznego, tak August Strindberg jest
prekursorem i klasykiem ostatniej, świadomej, schyłkowej formy dramatu mieszczańskiego, a mianowicie
ekspresjonizmu. Zestawienie ze sobą Ibsena i Strindberga ze względu na ich wzajemny stosunek, jak i ich
stosunek do naturalizmu i ekspresjonizmu (choć oczywiście Ibsen nie był naturalistą, Strindberg zaś
ekspresjonistą w akademickim znaczeniu tego określenia), nie jest bynajmniej nieuzasadnione. Ibsenowska
krytyka burżuazyjnego małżeństwa przepełniona jest bowiem jeszcze silną utopijną wiarą: w końcu
doprowadza do „duchowej” rewolty w kobiecie, która w małżeństwie burżuazyjnym stała się elementem
ekonomicznie zbędnym. Niezależnie zatem od tego, jak ostro występuje on przeciwko tej formie
małżeństwa, wciąż jeszcze wierzy w możliwość urzeczywistnienia współcześnie idei wolnego związku
wolnych ludzi; w uciemiężeniu kobiety, w poświęceniu jej dla życiowej kariery mężczyzny wciąż widzi on
najgroźniejszą przeszkodę na drodze do tej wolności, która dla dzisiejszych przedstawicieli społeczeństwa
burżuazyjnego nadal sama w sobie wydaje się być osiągalna. Strindberg wystąpił jako świadomy krytyk
Ibsenowskiej tezy o wolności. Krytyka burżuazyjnego wyzwolenia kobiety była dlań jednak tylko punktem
wyjścia, rozwinęła się ona potem w przerażający i wielce prawdziwy opis kobiety z klasy mieszczańskiej,
jej niezdolności do uzyskania wolności (a zarazem oczywiście także niezdolności mężczyzny do dawania i
przyjmowania tejże), a od tego w opis jednego z najstraszliwszych piekieł, jakie od czasów Dantego
przedstawiono w literaturze: w opis burżuazyjnej miłości, małżeństwa i rodziny.
Pchane ku sobie bezsensowną namiętnością seksualną, która kiedyś opanowała je z przemożną siłą, i
czasu do czasu rozpala się dziko i bezsensownie, choć przez obie strony odczuwana jest jako poniżanie ich
lepszego Ja, skute ze sobą przez niemożność zrzucenia tych więzów, jak i – częstokroć – więzów
burżuazyjnych form małżeństwa i rodziny, stworzenia te trawią swe życie na próbach wzajemnego
-3© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm-uw.w.pl
György Lukács – W dziesiątą rocznicę śmierci Augusta Strindberga (1922 rok)
zadręczania się na śmierć tak psychicznego, jak i fizycznego. O ile w młodości – głównie w wyniku
sprzeciwu wobec romantycznego przeceniania kobiet przez Ibsena – Strindberg stanął zbyt może
jednoznacznie po stronie mężczyzny, o tyle w dojrzałym okresie swej twórczości przedstawia sceny z
piekła, w których każdy z uczestników jest zarówno potępieńcem, jak i dręczącym potępieńców diabłem.
Jednakże i Strindberg nie zdołał dojść dalej niż tylko do zauważenia owego antagonizmu, do
sprawiedliwości w rozdzielaniu winy. Jak dla wszystkich burżuazyjnych intelektualistów, tak i dla
Strindberga trwanie społeczeństwa burżuazyjnego jest niezmiennym „faktem naturalnym”. Występując
przeciwko temu społeczeństwu występuje przeciwko losowi, przeciwko Bogu, który je – na wieki wieków –
stworzył. Jego walka zatem staje się walką religijno-metafizyczną. Było tak nie tylko w późnym okresie
jego życia, kiedy znużony walką, przybity jej daremnością, skapitulował przed religią chrześcijańską, lecz
także w okresie jego najzagorzalszej walki, w okresie wolnomyślicielstwa i ateizmu. Transponując bowiem
przejawy społeczeństwa burżuazyjnego na wieczne zjawiska natury, swą wojnę z nimi prowadzić musiał
jako wojnę z Bogiem, a zatem wojnę religijną.
Ograniczenie to łączy go z ekspresjonizmem. Tak jak dramat naturalistyczny sprowadził romantyzm
Ibsena z wyżyn stylistycznych przerysowań z powrotem do jego społecznej ojczyzny, w obszar zagubienia
upadającego drobnomieszczaństwa, tak w ekspresjonizmie porywająco-groteskowe, wstrząsające inferno
Strindberga pojawia się jako zimny i mdły odblask ostatecznego rozkładu: między stukoczącymi
maszynami, w które zamienili się urzeczowieni przedstawiciele burżuazyjnego społeczeństwa, od czasu do
czasu wybucha jakieś oparte na popędzie uczucie, puste, bez treści, bez celu, i rozbija się nieuchronnie o
automatyzm bezdusznej maszyny. Burżuazyjny bunt przeciwko burżuazyjnemu społeczeństwu utracił
jakąkolwiek treść. Nie jest już samokrytyką, lecz nieartykułowanym śmiertelnym krzykiem tonącego.
Strindberg, jako dramaturg, jest jednak kimś więcej niż tylko prekursorem owego etapu. Jakkolwiek
nigdy nie zdołał przeniknąć umysłem rzeczywistych społecznych podstaw niszczących jego życie mocy, a
tym samym nigdy nie zdołał ich naprawdę przezwyciężyć, i jakkolwiek nie jest przypadkiem, iż w końcu
uległ ich demonicznej potędze i schronił się przed nimi w Kościele, to jednak mimo wszystko, a może
właśnie dzięki temu, stał się jednym z najbardziej niestrudzonych i przekonujących piewców tego czasu.
Dlatego wewnętrzna prawda i moc jego dokonań twórczych przeżyją upadek swojej epoki i przekażą
szczęśliwszym pokoleniom dojmującą wiedzę o piekle, w jakim żyły najlepsze elementy klasy panującej w
okresie schyłkowego kapitalizmu.
-4© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm-uw.w.pl