Wakacyjne wspomnienia Moje wakacje spędziłem świetnie. Na

Transkrypt

Wakacyjne wspomnienia Moje wakacje spędziłem świetnie. Na
Wakacyjne wspomnienia
Moje wakacje spędziłem świetnie. Na początku myślałem, że spędzę je przed
komputerem i będzie nudno. Jednak tak nie było! Pewnego dnia do mamy zadzwoniła
babcia i zapytała, czy nie chciałbym do niej jechać? Bardzo się ucieszyłem. W czasie
pobytu u babci byłem w kinie. Po powrocie do domu czekały mnie same niespodzianki.
Na urodziny dostałem wymarzony telefon. Byłem szczęśliwszy niż można sobie
wyobrazić. Następnego dnia mama powiedziała mi, że te wakacje spędzimy w gronie
rodziny. Nie spodziewałem się jednak, że ma na myśli również ciocie, wujków
i kuzynostwo, z którymi jeździliśmy w różne ciekawe miejsca. Byliśmy w Ogrodzieńcu na
turnieju rycerskim i nocnym zwiedzaniu zamku. Dużo czasu spędziliśmy nad wodą. Pod
koniec wakacji babcia zabrała mnie do Wesołego Miasteczka, gdzie świetnie się
bawiłem. Rodzinne wakacje okazały się super i nawet zacząłem lepiej dogadywać się
z moją kuzynką.
Adam Bembnista, kl. VIa
Wakacje dla mnie, jak i dla każdego, to super sprawa. Dzwoni ostatni dzwonek
i koniec szkoły! Dwa miesiące wolności! Pierwsze dni spędziłam na zajęciach
wakacyjnych w MOK-u. Chodziłam tam przez tydzień, ale poznałam dużo ciekawych
osób. W lipcu pojechałam do babci, gdzie chodziłam na basen i podziwiałam piękne
krajobrazy województwa świętokrzyskiego i byłam w Jura-Parku. Widziałam tam wielkie
figury dinozaurów i spędziłam miło cały dzień. Potne pojechałam z rodzicami w góry.
Chodziłam na grzyby, odwiedziłam całą tamtejszą rodzinę. Wieczorem paliliśmy ogniska
i piekliśmy kiełbaski. Po pobycie w górach czekał mnie wyjazd nad morze. Pojechałem
do Jarosławca. Pogoda się udała i chociaż woda w Bałtyku była zimna, to kąpałam się
w morzu. W Jarosławcu było cudownie, morze było czyste i spokojne, słońce bardzo
mocno grzało. Spotkaliśmy nawet meduzy, które były galaretowate i miały sporo
parzydełek, choć nie parzyły. Przyroda tamtych okolic jest cudowna: lasy, łąki, a przede
wszystkim morze... Najbardziej zapamiętałam zachód słońca: niby okręt słoneczny,
a obok fale niby galopujące rumaki, na które można by patrzyć bez końca. Zwiedziłam
też latarnię morską i bardzo podobały mi się widoki stamtąd. Musiałam pokonać chyba
tysiąc schodów, aby wejść na tę wieżę. Te piękne przeżycia wpisały mi się nie tylko
w pamięć, ale i w serce.
Barbara Popiel, kl. Vb
Październik – 2010/2011
Limeryki
Pewna pani w Wojkowicach
karmi myszy w donicach.
Koty mięsko zajadają,
na słoneczku się wygrzewają
zamiast łowić myszy w piwnicach.
Partyk Łukasiewicz, kl. VIb
Pewien pan z Sardyni
lubił jeść dużo dyni,
lecz skończyły mu się zapasy
i musiał mieć dużo kasy,
by sprowadzić dynie z Gdyni.
Natalia Zasadzień, kl. VIb
Nasze kochane Wojkowice
Mają dziurawe ulice.
Ale gdy okulary włożysz różowe
To życie tutaj jest kolorowe.
Tylko nie chodź nad Brynicę.
Adam Bembnista, kl. VIa
W dzień targowy w Będzinie
ukradli torebkę Paulinie
złodzieje kieszonkowcy.
Nie mieli szczęścia łowcy,
bo w torebce były cukinie.
Karolina Górka, kl. Via
Yeti
W najzimniejszej części Syberii mieszkała trójka dzieci. Codziennie chodziły one na
spacery w góry. Pewnego dnia podróżnik wrócił z gór bardzo przestraszony. Mówił, że
zobaczył tam strasznego potwora, który chciał go zaatakować. Dzieci zainteresowane
opowieścią i żądne przygód postanowiły to sprawdzić. Już następnego dnia wyruszyły
w góry, ale niestety nic szczególnego nie udało im się zobaczyć. Od tej chwili zawsze
obserwowały uważnie wszystko, co widziały.
Dwa tygodnie później, kiedy już prawie zapomniały o całej opowieści, pod drzewem
zauważyły potwora. Skradały się po cichu do niego, aż ich zauważył, potem patrzyli na
siebie przez długi, długi czas. Potem potwór wstał i jak gdyby nigdy nic przedstawił się
dzieciom. Powiedział im, że ma na imię Yeti i całkiem niedawno przybył w te okolice
w poszukiwaniu przyjaciół. Niestety, nikt kogo spotkał do tej pory, nie chciał z nim
rozmawiać, bo jak tylko ktoś go zauważył to od razu uciekał, gdyż się go bał. Yeti przybył
w te okolice, gdyż nie lubił swojego otoczenia. Jego rodzina zjadała ludzi, a on był
wegetarianinem.
Dzieci bardzo zaprzyjaźniły się z Yetim i codziennie przynosiły mu marchewki, brokuły
i szpinak, które zostawały z obiadu. Po jakimś czasie przedstawiły go najpierw rodzicom,
a potem innym mieszkańcom wioski, którzy go zaakceptowali i bardzo polubili. Wieść
o potworze mówiącym ludzkim głosem obiegła cały świat. Głównymi zainteresowanymi byli
naukowcy, którzy bardzo chcieli zbadać ten wyjątkowy przypadek. Jednak mieszkańcy
wioski nie chcieli wydać Yetiego naukowcom, więc wymyślili legendę, która odstrasza ludzi
od prowadzenia poszukiwań Dzięki temu Yeti pozostał bezpieczny, a mieszkańcy pozyskali
nowego przyjaciela.
Natalia Zasadzie kl Vlb