Arbuzowe - Marzena Chełminiak
Transkrypt
Arbuzowe - Marzena Chełminiak
Marzena Chełminiak Arbuzowe 23/06/2006 => Droga Marzenko! Chociaż zaglądam do Ciebie każdego dnia to dziś po raz pierwszy odważyłam się napisać. Wiem, że Twoja stronka to nie poradnik dla tych co chcą, a nie potrafią ze złych stać się dobrymi, ale po cichutku myslę o tym, że pomożesz... Mam cudowną rodzinę, przepiękne, mądre córki, oddanego i wspaniałego męża (nie ma w tym ani grama przesady) i nie potrafię tego szanować. Zdradzam! Zrobiłam to wczoraj i wiele razy w ciągu trwającego piętnaście lat małżeństwa. Boli, bardzo boli, a i tak wiem, że kiedy ból minie zrobię to kolejny raz. Nie chcę, nie mogę, nie powinnam, a i tak to zrobię. A co zrobi mój mąż? W niedzielę rano pójdzie do ogrodu, zetnie bukiecik kwiatów i postawi je na szafce w sypialni, aby pachniały kiedy się obudzę. Tak bardzo go kocham i tak bardzo ranię. Dlaczego jestem zepsuta? Skąd Marzenko bierzesz siły? Jesteś mądra, dobra i zarażasz tym wszystkich dookoła. Poraź mnie swoim sercem, proszę, błagam! Pozdrawiam najgoręcej jak tylko potrafi ktoś taki jak ja. Asia Ps. Nie chcę i nie mogę tak dłużej żyć. Asiu dziękuję za ten szczery list. Nie mnie oceniać i radzić, ale może zamiast słów samooskarżenia zapytaj siebie w ciszy dlaczego to robisz. Czego Ci brak, czego szukasz... Odezwij się jeszcze. M. 23/06/2006 => Witaj Marzenko Śledzę Twój dziennik, wpadam tu systematycznie, sprawdzam, czy u Ciebie wszystko w porządku, przy okazji naładowuję się pozytywną energią i spieszę do swoich spraw. Twoje ostatnie wpisy jednak znów mnie zmobilizowały. Rozumiem Cię, bo znam ten stan, kiedy ciało daje dziwne sygnały, a umysł zaczyna drążyć myśl o przerzutach. Jest to normalne, że tak reagujemy, ważne jednak byśmy od razu zastąpiły tę niezdrową myśl jakąś pozytywną treścią, lub działaniem. Sama przecież to wiesz, ale przypomnieć nie zaszkodzi. Leki, które bierzemy (ja już od roku), dają niestety niepożądane skutki uboczne w postaci bóli mięśniowo-szkieletowych i sztywności stawów o zmiennym nasileniu. Ja odczuwam je najbardziej w nocy i z rana. Nieraz sama do siebie mówię, że już wiem, jak się czuje staruszka. Umiarkowany ruch fizyczny pomaga i łagodzi te dolegliwości. W ciągu dnia z reguły zapominam o bólu, wtedy idę dziarsko i cieszę się odzyskaną energią. A tłumaczę sobie, że to wszystko co się z moim organizmem dzieje jest ceną za moje życie i zniosę wszystko bo mam dla kogo żyć. Zbliża się termin moich badań kontrolnych, najpierw zrobię mammografię, a 27 czerwca idę z wynikiem do dr J.G. Nie ukrywam, że również się denerwuję i zbieram siły, by ponownie przekroczyć próg Instytutu Onkologii. Tak sobie pomyślałam, że ten list w zamyśle jako forma wsparcia dla Ciebie, jest też formą terapii dla mnie samej, bo podświadomie obawiam się czekającej mnie trudnej sytuacji. Wierzę, że będzie dobrze i będę mogła cieszyć się wakacjami z bliskimi. A przy okazji Marzenko Tobie http://www.mchelminiak.pl/new Kreator PDF Utworzono 8 March, 2017, 01:40 Marzena Chełminiak również życzę udanych i wspaniałych wakacji w Toskanii, wolnych od trosk i natrętnych myśli. Sądzę, że po prostu znikną one samoistnie pod ciężarem wspaniałych wakacyjnych wrażeń. Pozdrawiam Cię Wiesława Wiesiu, myślę sobie,po tych ostatnich chwilach lęku,że jeśli odebrałyśmy lekcje z tej choroby, to już nie mamy się czego bać. Bądź spokojna. Ja też jestem. I dbaj o siebie jak nigdy dotąd. M. 23/06/2006 => słońce Moja koleżanka umiera!!! A ja patrzę na słońce i myślę sobie, że dlaczego ono świeci jak zwykle. Od świtu nie mogę znaleźć sobie miejsca, łzy same spływają, a myśli nie dają spokoju. ONA już nie chce nikogo widzieć, bo nie chce, by ktoś pamiętał ją w takim agonalnym stanie. Najwięksi jej "wrogowie" (jej były mąż i jego nowa żona) opiekują się jej słabym ciałem. W tym momencie są pewnie najważniejsi, bo to oni zajmą się jej synem. W obliczu przejścia na "drugą stronę" nieważne są żadne złe wspomnienia. Ostatni czas jaki razem spędziłyśmy był bardzo ważny, czułam się tak jakby to także mi dano jakiś określony czas na życie. Zaczęłam inaczej patrzeć na swoje bycie na ziemi. Zawsze czułam się nieszczęśliwa, niespełniona, pokrzywdzona... bo dzieciństwo nie takie, bo nieudany związek, samotność, niebycie matką... poczułam po raz pierwszy, że mam do wyboru, albo nadal rozpaczać nad swym życiem, albo cieszyć się każdym nadchodzącym dniem. Wiele zmieniło się we mnie dzięki niej. Teraz jednak przyszedł ten czas, czas rozstania i jest mi ciężko, smutno, tragicznie ... słońce nadal musi świecić... Kasia (JEJ imienniczka) Kasiu Rozumiem. To pytanie o słońce, które świeci także wtedy, gdy ktoś umiera, też jest we mnie. I świat, który istnieje dalej, jak gdyby nigdy nic. Jesteśmy tu na chwilę, uczyńmy tę chwilę piękną. Ściskam M. 21/06/2006 => a dopiszę coś jeszcze bo niesprawiedliwość się dzieje :-) "Miałam przed oczami człowieka przegranego. Bez pieniędzy, na które ciężko pracował zagranicą, ale też bez rodziny. Czy było warto? Pomyślałam ja, ale nie wiem, czy zapytał sam siebie on". On nie jest przegranym człowiekiem Marzenko - on wie dopiero teraz czym jest życie i jest w fantastycznym momencie, aby je zmieniać dla siebie samego. Rany jaka analogia do mojego przypadku...co prawda nie byłem w Stanach i nie posiwiałem, ale jakże podobnie przeżyłem to samo rozczarowanie że za oddanie http://www.mchelminiak.pl/new Kreator PDF Utworzono 8 March, 2017, 01:40 Marzena Chełminiak części życia i całego siebie stałem się obcym w moim własnym domu. Nie wyjaśnie tego ale ON nie jest przegranym czowiekiem!!!(...).Uwierz mi że mozna zacząć od nowa rozbijając starą skarbonke z bilonem i być bez grosza ale wiedząc to co powinni wiedzieć wszyscy od urodzenia że słowa innych ludzi to tylko słowa,słowa słowa i że nie ma przyrzeczeń na całe życie. To znaczy przyrzeczenia są...ale nie wszyscy wiedzą co one znaczą. Baw się dobrze i pozwól czasem aby zaszumiało Ci w głowie :-) - strasznie mi się spodobało jak to kiedyś napisałas.... Jurek jak zwykle przeczytałem sobie Twoją stronę i brak mi czasu aby napisać kolaborat na temat relacji damsko meskich w wydaniu długoczasowym.Zresztą nie wiem czy zainteresuję Cię coś takiego. A poza tym to reakcja obronna na feminizację życia codziennego :-) Dzień Ojca niebawem - ciekawe czy wspomną o tym w radio :-)))? Dlaczego utarł się taki stereotyp ze to kobieta oddaję sie mążczyźnie? Moze jest właśnie odwrotnie? j. Jurku masz racje. On jest w dobrym momencie życia. On tylko czuł się przegrany, choć powinien pewnie czuć się...zmobilizowany. Tak, masz racje, tylko od niego zależy co dalej zrobi ze swoim życiem. M. 20/06/2006 => Chełminiakowe.... Hej! Śniłaś mi się w długi weekend! Może nie tak dosłownie, bo nie było postaci, ani nawet głosu... Była za to przemiła knajpko-restauracja i na jednej ze ścian wypisane Menu. Jedna z pozycji to było " Chełminiakowe" coś. Niestety nie pamiętam co, ale na pewno było dobre :) Co to mogło być? Miłego Dnia! Buziaki! M. Ps. Obstawiam jakieś specjalne pierogi :) ostatnio jadłam przepyszne pierogi z kaszanką... A może makaron z truskawkami? Wczoraj wyczarowałam taki pysznyyy.. Uśmiechy M. 20/06/2006 => Do M... Pozdrawiam ze "zburzonego" Koszalina;) Oj, ale pioruny latały... Deszcz obfity, błyskawic pod dostatkiem, poczułem się całkiem mały. A to tylko burza. Co musi czuć człowiek jak przeżywa np. huragan? Natura ciągle nam pokazuje, że jest silniejsza od nas. A ludzie zamiast być częścią natury ciągle dążą do zawładnięcia nią. Zamiast poczucia przynależności wybieramy konflikt. To się nie może udać, tak myślę. To nie tylko Amerykanie, my wszyscy pozbyliśmy się swych Indian, ich szczątki http://www.mchelminiak.pl/new Kreator PDF Utworzono 8 March, 2017, 01:40 Marzena Chełminiak przysypaliśmy piachem. I w ten sposób straciliśmy wiele wiedzy. Tylko dlatego, że myśleliśmy, że wiemy lepiej... Uśmiechy z nadzieją na tęczę:))) pa pa, tomik "A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój..." Czy tęcza Cię zaszczyciła? Uściski M. 20/06/2006 => strach Witaj Zielonooka! Zasmuciły mnie Twoje ostatnie wpisy. Chyba za mało czasu poświęcasz na rozmowę ze swoim wnętrzem. Pomyśl kochanie- strach, ból, cierpienie i wreszcie śmierć to są sprawy towarzyszące nam od momentu naszego przyjścia na świat. Ale gdy dorastamy i zaczynamy poznawać sami siebie to możemy przecież "oswoić" strach, ból, cierpienie. Wiem, że to nie jest łatwe ani proste. Znów musisz nabrać trochę dystansu do tego, co Cię spotkało rok temu. Pomyśl spokojnie- wpierw operacja (no i co z tego, że oszczędzająca?) i rany, potem wyniszczająca Twój organizm chemia, potem naświetlania, teraz hormonywiec skąd masz się czuć jak nowonarodzone dziecię z 10 w skali Apgara? To i tak super wynik, że nie masz rozległych poparzeń popromiennych, że rany po operacji nie jątrzą się bez końca (a tak się niestety często zdarza), wreszcie że port naczyniowy tkwi spokojnie i nie daje odczynu zapalnego. Jeszcze nie raz będą Cię bolały kości i mięśnie piersiowe tej operowanej strony. Nie możesz za każdym razem wyobrażać sobie, że to przerzuty i widzieć wszystkie złe możliwości przed sobą! Pamiętaj, że stres przyczynia się do raka, to pożywka dla tej choroby. Oczywiście nie namawiam Cię abyś zupełnie lekceważyła to, co się z Tobą dzieje- obserwuj się dokładnie, ale nie wpadaj w panikę! Popatrz na wszystko okiem kogoś obcegono wiesz, jak większość naszych lekarzy, bez emocji. Oczywiście idź za każdym razem do lekarza gdy coś Cię zaniepokoi, ale nie myśl o przerzutach. Zresztą na takowe to za wcześnie. Musisz dbać o siebie, wysypiać się po 8 godzin (jednym cięgiem, to ważne), troszkę się rozpieszczać i pamiętać, że to był ciężki rok, ale już minął. Nie namawiam Cię do hurra-optymizmu, ale do takiego rozsądnego patrzenia na siebie. Wiem, że strach przed rakiem jest najtrudniejszy do pokonania. Bo jak się nie bać czegoś co rozwija się w nas poza naszą kontrolą i świadomością? To trudne, ale wierz mi, wykonalne. Wierzę w Twoje siły duchowe i rozwagę. Jesteś wspaniałą dziewczyną, otoczoną życzliwymi Ci ludźmi i z tego czerp siłę. W dalszym ciągu trzymam za Ciebie kciuki, byś jak najszybciej odzyskała spokój i czuła się b.b.b. dobrze. Ściskam Cię serdecznie, Anna PS Przyznam Ci się do czegoś- z 15 lat temu, gdy stałam pod światłami wpakował mi się w tył samochodu obrzydliwy, stary mercedes. Facet kłócił się z żoną i nie zauważył mojego czerwonego samochodziku. Przez wiele lat, na każdym skrzyżowaniu, gdy stałam pod światłami umierałam ze strachu widząc we wstecznym lusterku dojeżdżający samochód i powstrzymywałam się siłą woli by nie ruszyć do przodu i nie uciec. Ale udało mi się, już teraz się nie boje. Długo to trwało, ale było, minęło. Twój strach też minie, choć jest z całą pewnością trudniejszy do pokonania. Droga Aniu. Sytuacja opanowana. Czerpię także z takich słów, z doświadczeń, słucham, uczę się. I jestem Ci wdzięczna za ten bardzo ciepły, mądry list. http://www.mchelminiak.pl/new Kreator PDF Utworzono 8 March, 2017, 01:40 Marzena Chełminiak Patrzę przed siebie. Pozdrawiam M. 20/06/2006 => samochwała w kącie stała Witaj, Widzisz to jest trochę tak, że ja ludziom daję wszystko i nic, czyli przede wszystkim czas własny. Słucham, przytulam, mówię że kocham jeśli tak jest a oni... Oni dają mi wszystko co mogą mimo że zupełnie tego od nich nie oczekuję. Koleżanka kosmetyczka robi mi maseczki, i obdarowuje próbkami perfum z najwyższych półek, koleżanka fryzjerka mnie czesze, kolega rysuje mój portret, inny projektuje remont w domu- architekt, itd... Sami szukają mi ludzi na pisanie prac czy korepetycje. Dają mi wszystko co mogą dać a nawet więcej... Bardzo to wszystko doceniam. Śmieję się że leją mi miód w serduszko, bo tak faktycznie jest... Podczas gdy ja naprawdę nie robię nic wielkiego. Daję im bliskość, towar dziś mocno deficytowy fakt, ale czy naprawdę aż tak?! Pewien pan w kwiecie wieku wylewał mi się kilka miesięcy. Mówił o wszystkim i o niczym. W końcu powiedział w czym rzecz po 20 latach małżeństwa jego samotność stała się taką której nobliści literaccy na kartach swych powieści by się nie powstydzili. Słuchałam, słuchałam, słuchałam... Poprosilam żeby opowiedział o wszystkim żonie dokładnie tak jak mi. Opowiedział a nie wykrzyczał. Długo prosiłam i wyprosiłam. Niedawno przyszedł do mnie z zaszklonymi oczami. Powiedział, że znów ma żonę, że już jej nie straci. Uśmiechnęłam się do swoich myśli. Przyniósł ze sobą małą "drobnostkę". Okazał się nią być aparat cyfrowy. Taki na jaki mnie nie stać, a który zawsze chciałam mieć. Wiedział o tym. Wzięłam bez poczucia winy. I jestem tak z niego, jak z siebie tak samo dumna Pozdrawiając radośnie znikam pisać Anita p.s Ale jestem chwalipięta, co?:) Ale chciałam. Bardzo chciałam. Ci ludzie to moje największe sukcesy:))). Może dla innych małe, dla mnie oooogromne:))).. Anitko, dajesz czas. Słuchasz. I kiedy mówisz to najwyraźniej jesteś głosem serca:) Stąd Twój sukces. Powodzenia i pięknych zdjęć. http://www.mchelminiak.pl/new Kreator PDF Utworzono 8 March, 2017, 01:40 Marzena Chełminiak M. 20/06/2006 => Projektowanie przyszłości Dzień Dobry Pani Marzenko. Przeczytałam Pani wpis, wróciłam do wczorajszego i jeszcze wcześniejszych. Przypomniałam sobie siebie sprzed kilkunastu lat. Często właściwie o tym myślę. W języku psychologów istnieje coś takiego jak projektowania przyszłości. Odkąd wyszłam za mąż cały czas bałam się, że stanie się coś złego, że to niemożliwe, żeby mnie udało się być szczęśliwa żoną, matką. Nie wiem skąd się to brało, bo dzieciństwo miałam dobre, może nie bardzo radosne, ale dobre. Jak stało się nieszczęście i zostałam z Synkiem sama, wmówiłam sobie, że to ja je wykrakałam, przez swój pesymizm życiowy. Właściwie nie nauczyło mnie to wiele, ale ciągle się zastanawiam jak to jest z tym projektowaniem przyszłości. Staram się myśleć optymistycznie, ale przychodzi mi to z trudem. Nawet jak wypożyczam książki, ciągnie mnie do tych smutnych. Właśnie uświadomiłam sobie, że czytam obecnie prawie jednocześnie 3, i każda z nich (Moja mama czarownica, Dziewczyna z Pomarańczami i Miłość. Reaktywacja) w większym lub mniejszym stopniu dotyka zjawiska raka. Odganiam od siebie złe myśli, ale niepokojąca myśl pozostaje. Może to przeczucie??? Na szczęście śmiać się jeszcze potrafię i jestem na ogół osobą pogodną. A dzisiaj rano rozczulił mnie sms-ek od Syna, który na widok truskawek, które rano kupiłam i zostawiłam Mu wychodząc do pracy, kiedy jeszcze spał, napisał do mnie: Oj mamuś, mamuś. Jaka Ty jesteś kochana:) I już cały dzień miałam udany:) Proszę więc o projektowanie szczęśliwej przyszłość:), i wiarę w to, że teraz już może być tylko lepiej. Myślę cieplutko no i trzymam kciuki. Nata. Droga Nato (czy my już nie byłyśmy po imieniu?) sama zastanawiałam się, czy raka sobie wykrakałam, czy raczej był to głos intuicji. Teraz porzuciłam takie myśli. Wiem jedno. I Ty i ja zasługujemy na dobre, zdrowe, szczęśliwe życie. Jeśli pojawiają się jakieś złe natręctwa, to szybko je skreślam zastępując pozytywnymi wizjami. Polecam Ci te metodę. Ściskam M. http://www.mchelminiak.pl/new Kreator PDF Utworzono 8 March, 2017, 01:40 Marzena Chełminiak 19/06/2006 => Droga Marzenko, Postanowiłam wpaść do Ciebie na chwilkę, aby zobaczyć co słychać. W niedzielne poranki odwiedzam Dobre Anioły. Moja rodzina jeszcze śpi. Za oknem pochmurny dzień każe tęsknić za słońcem, za pasem wakacje... I chociaż nic na to nie wskazuje-czuję ,że zbliża się dobry czas. Bedę spacerować po plaży, słuchać szumu morza, zbierać jagody i polne kwiaty, czytać zupełnie niepoważne książki , gotować konfitury z dzikiej róży i zapraszać przyjaciół na naleśniki z malinami. Będzie pięknie Jeśli będzie mi trochę smutno- posadzę na tarasie najbardziej kolorowe kwiaty , jakie znajdę na targu, wyciągnę album ze zdjęciami na których jestem ewidentnie szczęśliwa( zrobiłam sobie taki kilka lat temu) i kupię moje ulubione perfumy (NOA) -nawet kosztem debetu. To moje szczęście jest zależne tylko ode mnie, bo to ja pozwalam sobie na to, aby być szczęśliwą... Zasyłam mnóstwo serdeczności, pamiętam o Tobie w modlitwie Dorota Dorotko, nawet jeśli ten list ktoś przeczyta w pochmurny dzień, nawet jeśli akurat będzie nie w humorze, to nie wierzę, że Twoje słowa nie wywołają łagodnego uśmiechu. Tak stało się teraz ze mną. Pozdrawiam ciepło. M. 18/06/2006 => Witammmm Witam P. Marzeno! Dawno nie byłam na tak wspaniałej stronie. Jestem mile zaskoczona jej formą, ale nie o nią mi chodzi. Zacznę może od zwierzenia: Jest właśnie niedziela jestem w pracy jest mi źle, oblałam ważny egzamin, ale nie czas na poddanie. Wiem, że jutro wstanie nowy dzień i wszystko zacznę od początku. Wracając do sedna mojego listu, chcę podziękować za tę stronę, pełno w niej ciepła, otuchy i spokoju (ba nawet i serca) Pani i innych odwiedzających. Stworzyła Pani naprawdę świetny klimat, który bije i przyciąga na stronie. (...) Podziękowania i Pozdrawiam AgA:)) słucham tylko mamy i radia Z Aga, strona jest taka jacy ludzie, którzy tu wpadają. A co do oblanego egzaminu - znasz powiedzenie, że gdy Bóg zamyka jedne drzwi, otwiera inne. Głowa do góry, http://www.mchelminiak.pl/new Kreator PDF Utworzono 8 March, 2017, 01:40 Marzena Chełminiak M. 18/06/2006 => Szybko czytam Twoje ostatnie wpisy - ten z 2 czerwca o Twoim koledze mnie zadziwia... Powiedz mi Marzena... dlaczego faceci zakochują się w nastolatkach? Szczególnie ci dojrzali? Widzę często co dzieje sie z życiem moich współwiekowców jak przeżywają drugą młodość - przeważnie około 40 tki. Kiedyś napisałem Ci, że czasem wstydzę się za facetów - to właśnie ten moment. Przecież każdy wiek jest wspaniały - czy tylko młodsza kobieta może dodać werwy i ogłuszyć tak, aby nie odczuwać upływającego czasu? Przecież wystarczy obejrzeć się w lustrze :-)))) Czasem jesteśmy śmieszni. Idę spać dobranoc p.s. Kobiety robią to samo i tez sa smieszne - ale nie bedę o tym myślał...widocznie tak ma być. Jurek Drogi Jurku zamieszczam Twój list ku pokrzepieniu kobiecych serc:). Sam wiesz, że każda miłosna historia to osobna opowieść, nie oceniajmy, nie krytykujmy. Na pewno... wszyscy chcą kochać. Ściskam M. 12/06/2006 => Marzeno, Siedzę sobie w biurze, czytam Twój dziennik i słucham radia Zet. I tak się zastanawiam jak dzisiejsza technologia łączy ludzi. Bo ja w centrum Chicago rozliczam podatki milionerów i słucham w Zet-ce wiadomości. Nie ważne, że u mnie jest dopiero południe a w Polsce lecą popołudniowe wiadomości i że pogoda też nie ta, ale jest miło. Czasami, gdy musze zostać w pracy dłużej to wchodzę na Twoja stronkę po tą pozytywną energię i sprawdzam ile osób robi to w tym samym czasie. Czy wiesz, że czasami o mojej dwudziestej, a o polskiej trzeciej w nocy odwiedzają Cię trzy lub cztery osoby? Wtedy się zastanawiam gdzie one są, w której części świata siedzą. Chciałam Ci tylko powiedzieć, że Twoja stronka daje mi siłę, pozytywne myślenie, motywacje by czerpać jak najwięcej z życia i radość, że jeszcze są normalni ludzie, którzy cieszą się z tego co mają. Dziękuję, Sylwia Sylwio, a mnie siłę daje taki list, takie słowa przeczytane akurat teraz, gdy dopadają gorsze myśli. To faktycznie niesamowite, że możemy być razem, będąc jednocześnie tak daleko. Może odezwą się po Twoim liście Ci, którzy wpadają tu właśnie o tej 3 nad ranem. http://www.mchelminiak.pl/new Kreator PDF Utworzono 8 March, 2017, 01:40 Marzena Chełminiak Skąd są? Co robią? Też zadaję sobie to pytanie. Tobie życzę poczucia panowania nad własnym życiem. I radości chwili. Ściskam M. 12/06/2006 => Marzenko, Nie chciałem się już denerwować, ale wywołałaś temat chaosu w szpitalach. 26 kwiecień, środa ý zgłaszam się do nowoczesnego, otwartego 1 stycznia tego roku, szpitala w Polanicy na zabieg korekcji przegrody nosa. Czekałem na to 2 m-ce, kazano pojawić się o 8 rano. Jestem o 7.40, jest już sporo ludzi, okienka rejestracji zamknięte żaluzją. O ósmej jest baaaaaaaardzo dużo ludzi. Ja stałem 100 min. Mam zdrowe nogi, ale te dzieci na zabiegi chirurgii plastycznej ( niektóre to maleństwa !) ludzie starsi, schorowani, umęczeni nieraz daleką podróżą. Paranoja. Wszystkim wyznaczono środę, godz. 8.00. A przyjmują 2 pracownice !!!!!!!!!!!!!!!!!!. Przecież to można rozłożyć na kilka dni, albo na cały dzień co godzinę. Ale to nie był jedyny problem. Jedno okienko było dla przyjmowanych na oddziały, drugie to rejestracja do przychodni specjalistycznych. No i ten ruch przy okienkach - policzyłem. Tym 2 paniom zajęło ok. 15 min samo udzielanie informacji, że ktoś stoi w niewłaściwej kolejce. Owszem, była kartka o tym informująca, ale ukazała się dopiero po podniesieniu żaluzji ( wystarczyłoby powiesić u sufitu 2 tabliczki - koszt to trochę oleju w głowie i 30 zł na materiały ). Kartka była A4, ale wśród innych 18 ( słownie - osiemnastu !!! ) kartek z pozostałymi informacjami. Ręce i pończochy opadają. Trzymaj się cieplutko. Rok. Tak jak napisałaś, rok który minął otworzył nowy rozdział w Twoim życiu. Całuski Jacek Jak to jest Jacku, że i Ty, i ja i wiele innych osób znajduje proste rozwiązania problemów naszej służby(?) zdrowia. My widzimy coś, czego ci, którzy powinni działać nie widzą. Czy naprawdę ktoś sądzi, że sprawy zdrowia i leczenia go nie dotyczą? Ot tak na głos myślę. Ściskam M. 11/06/2006 => Marzenko, głowa do góry! Świat się zmienia, ale są ludzie którzy wiedzą że to od nich zależy niemal wszystko co wokół. Ty szczęśliwie się do nich zaliczasz! A świat wokół nas? Trzymamy rękę na pulsie. Obsewujemy i głęboko wierzę, że gdy będzie trzeba podniesiemy głos. To pomaga, przekonałam się o tym sama, gdy teraz bezpiecznie przechodzę przez jezdnię na moim osiedlu. Śmieję się, że to przejście imienia "MKL" Wystarczyło http://www.mchelminiak.pl/new Kreator PDF Utworzono 8 March, 2017, 01:40 Marzena Chełminiak jedno pismo, opis sytuacji i mapka. Dostałam wielce urzędnicze pismo z najważniejszym zdaniem "po przeprowadzeniu wizji lokalnej w terenie... uznajemy Pani stanowisko za zasadne" Dało radę! Mamy piękne znaki przejścia dla pieszych:) [...] Nie wiem kiedy jedziesz.., już teraz życzę więc mnóstwo SŁONECZKA, UŚMIECHÓW, HUMORU, ŻYCZLIWYCH LUDZI NA TWEJ DRODZE I UDANYCH ZDJĘĆ (którymi mam nadzieję się z nami podzielisz :) [...] jeśli zaś chodzi o rocznicę, od teraz będzie świętowaniem wygranej, zawsze! "I Ci którzy w to wierzą dobrze o tym wiedzą " Ściskam bardzo mocno i serdecznie. M. Madziu, zwykle oglądamy się na innych, nie reagujemy, bo przecież może to zrobić ktoś obok. Tymczasem świat zmieniają tacy, jak Ty, ci, którzy biorą sprawy w swoje ręce. I robią to tak naturalnie, jakby mimochodem:) A rocznica? Jest taka trochę nasza... wspólna. Ściskam M. 11/06/2006 => Mój kochany dobry duszku... Skoro rocznica... No to faktycznie, jest co wspominać. Na szczęście choć ten telefon zmienił Twoje życie, później dostałaś telefony z lepszymi wieściami. I one też zmieniły wiele. Jakoś się to splotło w całość, dobre i złe wiadomości. Ale te dobre ostatecznie wygrały:) To był wymagający rok dla Ciebie. Masz o czym myśleć. Ale na szczęście w większej części o lepszych wydarzeniach. Wygranie z taką chorobą, wygranie ze śmiercią (tak zawsze mówi Lance) to jest coś czego nie zrozumiem, bo nie byłem w takiej sytuacji. Nie będę pisał "wiem co czujesz". Wiem tylko to, co ja czuję. I wprawdzie jest to mało ważne, napiszę: czuję radość i ulgę.(...) Pa pa :))) tomik Tak było Tomiku. Za nami rok objawiania się dobra (ależ górnolotnie zabrzmiało) Nauczyłam się nie tylko dużo o sobie, ale też odkryłam tak wiele w ludziach, tych bliższych i dalszych. Lance wygrał- bardzo chcę po kolejnym i kolejnym roku napisać- ja też wygrałam! Ściskam M. 8/06/2006 => :) http://www.mchelminiak.pl/new Kreator PDF Utworzono 8 March, 2017, 01:40 Marzena Chełminiak Kiepsko dzisiaj spałam. Wspomnienia wróciły i ta studnia bez dna, mnóstwa potrzeb. Rano wchodzę na błękitny ocean przyjemności. Pierwszy list i znowu wspomnienia. Właśnie w odniesieniu do Twojego wpisu z 16 maja i listu T poklikam dzisiaj do Ciebie.. Znam to miejsce na Roentgena. Nie bywam tam często na szczęście. Jeśli już również pokornieję i wracam totalnie rozsypana. Te tłumy i moim zdaniem kompletnie chaotyczny sposób przyjmowania pacjentów. Tak to trzeba zmienić. Trafiłam tam dziwnym dość przypadkiem. Widzisz leczenie tak intensywne w dzieciństwie ciągnie się za człowiekiem i ciągnie... Nie pozwoliło mi do końca dorosnąć, a może raczej rozwinąć. Mogę chyba powiedzieć, że jestem pewnego rodzaju amazonką. Zanik jednej piersi w wyniku radioterapii. Miałam kiedyś w ręku kobiece pismo, w którym było napisane, że takim Kobietom można pomóc. Pojechałam więc z mamą do Fundacji Onkologii na Wawelskiej. Cena doprowadziła mnie o zawrót głowy. Ale uczciwy lekarz powiedział, że zrobi mi to za darmo właśnie w tym szpitalu. Tak też się stało. Jest ładna. Wpadam tam niezbyt zdyscyplinowanie na kontrole. Chyba właśnie przez to miejsce. Bywałam i bywam w innych placówkach szpitalnych. Naprawdę nigdy się z takim chaosem nie spotkałam. (...) To by było chyba na tyle. P.S. Wokół mnie jaśmin i piwonie. Ciągle jest pięknie :) Pozdrawiam. Aldi Jest takie słowo w liście Aldi, które od razu zauważyłam- uczciwy lekarz. Wiemy, że tacy istnieją. Nie pozostaje nam nic innego jak wierzyć,że chaos szpitalny zostanie opanowany, na przykład przez mądrego managera. Ściskam Cię Aldi, M. 8/06/2006 =>komercja WITAJ,, KOMERCJA DOTARŁA NAWET DO CENTRUM ZDROWIA DZIECKA. W PRZYSZPITALNYM HOTELU WINDY POMAZANE MARKERAMI, POZRYWANE TABLICZKI INFORMACYJNE, W DAWNYM POKOJU ZABAW STOŁÓWKA..... PAMIĘTAM ZUPEŁNIE INNY HOTEL.... CHCIAŁBYM TAM WRÓCIĆ......... Pozdrawiam. Marcin http://www.mchelminiak.pl/new Kreator PDF Utworzono 8 March, 2017, 01:40 Marzena Chełminiak Marcinie, to nie komercja, to wandale. Są wszędzie. Dobrze, że w Twoich wspomnieniach to miejsce jest czyste. Ale chyba lepiej nie tęsknić do powrotów do szpitala. Żyj! M. 6/06/2006 => 2 kwietnia 2004 1:41 "Co mnie nie zabije to mnie wzmocni, powiedział kiedyś Marek Kamiński w trakcie naszej rozmowy na antenie Radia Zet. Patrzyłam i wierzyłam. Bo mówił to dojrzały mężczyzna świadomie kierujący swoim życiem. A co ma powiedzieć 16latek, który został zesłany do szkoły z internatem (najlepszej w województwie) wybranej dla niego przez rodziców i wychowawcę, bo był zdolnym uczniem. Po prostu lekko mu wiedza wchodzi do głowy. I tej lekkości zawdzięcza to, że wylądował w miejscu z dala od domu, w nowym otoczeniu. Z wielkim poczuciem samotności. Napisał mi o tym, a ja pomyślałam - co doradzić chłopakowi marzącemu tylko o tym by "kochać i być kochanym". Żal mi się zrobiło kogoś, kto spełnia nie swoje marzenia i żyje zgodnie z wola innych. Wiem, że żyjemy w czasach, kiedy dzieci są profesjonalnie przygotowywane do wyścigu szczurów, ale czy ktoś z nas dorosłych zastanawia się jakim kosztem? Nie napisałam Dawidowi maksymy jaką kieruje się podróżnik, bo tak naprawdę w życiu 16latka nie powinno istnieć nic co, by go mogło zabić. Nie powinno... Trzymaj się Dawidzie." To było dwa lata temu. Pisała Pani o mnie. Dzisiaj już jestem absolwentem tej szkoły i decyduje o kierunku studiów. Sam... Ale nie o tym chciałem pisać. Kiedy się dowiedziałem się o Pani chorobie pomyślałem: niemożliwe. Uważałem i uważam, że to niesprawiedliwe. Ale trzeba żyć dalej. Pomogła mi Pani wtedy. Już dawno chciałem napisać do Pani, ale nie wiedziałem jak rozmawiać o chorobie. Dzisiaj żałuję że nie odezwałem się wcześniej. Ale lepiej późno niż wcale. Wiem że pokona Pani chorobę. Tyle ciepła, miłości i serdeczności jaka z Pani wypływa pokona nowotwór. Nie życzę Pani żeby Pani Z tego wyszła bo to jest oczywiste. Wiem że to kwestia czasu. Dlatego życzę żeby to było jak najszybciej. Żeby mogła Pani dalej służyć innym uśmiechem i radą. Żeby dalej była Pani taka miła, serdeczna, kochana........ Pozdrawiam z całego serducha, Dawid Dawidzie, sprawiłeś mi wielką radość tym listem! http://www.mchelminiak.pl/new Kreator PDF Utworzono 8 March, 2017, 01:40 Marzena Chełminiak Życzę Ci dobrych wyborów, samodzielnych, własnych na każdym etapie życia. I dziękuję, że o mnie pamiętasz. M. 6/06/2006 => Witaj zielony skarbie:))) Jeeeej jak długo nie pisałam, aż rumieńce wstydu ze zmorzoną siłą na radosne policzki wylały;-)... Ona kobieta przed 30ą, szczęśliwa posiadaczka własnego M4, autka dobrej marki i stałej pensji dużo powyżej średniej krajowej, tym samym kobieta zadbana, samodzielna uparta, konsekwentna. Poznałam ją przypadkiem głos jej się rwał w telefonicznej słuchawce i tak 7 miesięcy słuchałam o życiowych zakrętach. Ona jest taka sama jak ja. Wrażliwa, krucha, ze swoimi słabościami, prawami do kryzysów... Wszyscy jej te prawa odebrali z zawiści, bo się jej powiodło. Dziś dostałam maila "Bóg mi Cię zesłał aniołku" i co? W ramach wrażliwości własnej pozwoliłam sobie na łzy wzruszenia... Wnioski: Nie trzeba rozumieć, żeby z kimś być Słuchać nie znaczy doradzać, ani oceniać. Słuchać znaczy słuchać Mamy prawo do błędu, inni też nie zapominajmy o tym Najtrwalsze pomniki to te, które ludzie w sercach budują. Moc słońca ślę wszystkim z akcentem na Ciebie i Aldi Anita p.s. Swoją drogą jak to się dzieje ze spotykam ludzi właśnie wtedy gdy płaczą?... Anito, napisałaś coś bardzo ważnego. Często łatwo oceniamy, faktycznie odbierając prawo do słabości tym, którzy w oczach innych odnieśli sukces. Nie masz wrażenia, że wszyscy w środku jesteśmy podobnie delikatni i podobnie wrażliwi? Ściskam M. 6/06/2006 => Parę słów ode mnie Droga Marzeno, http://www.mchelminiak.pl/new Kreator PDF Utworzono 8 March, 2017, 01:40 Marzena Chełminiak choć jest 3 nad ranem, a stos książek leży przede mną (wiadomo-sesja), ja siedzę zaczytana w Twój dziennik i nie mogę się oderwać :) Ile w nim ciepła, uśmiechu, radości i optymizmu. Uważam, że powinien go przeczytać każdy, kto z byle powodu narzeka i ma pesymistyczne nastawienie do świata. W czasach pędu i wyścigu szczurów nie potrafimy cieszyć się życiem w pełni. Nie potrafimy być radośni z powodu pięknej wiosny czy słońca. Twoja strona sprawia, że ludzie mogą się tego nauczyć - tak myślę :) Pięknie piszesz.....pięknym stylem :) Dlatego postanowiłam, że dziś na GG na opisie daję adres Twojej strony :) Dla wszystkich narzekających z byle powodu i pesymistów :) Bardzo lubię Twoją audycję w Radio Zet i w ogóle jestem uzależniona od tej stacji. A teraz zmykam do łóżka, gdyż muszę na jutro się wyspać :):) a ode mnie dla Ciebie tyle uśmiechów: :))))))))) :)))))))) Olu, każdy uśmiech na wagę złota. Dziękuję za Twoje. A co do wyścigu szczurów- niech pędzą. W pędzie życie mija, mimo wszystko, to my decydujemy na co chcemy przeznaczać swój cenny czas. Ściskam mocno M. 1/06/2006 => rower i rama czyli całokształt:) cześć M.!!! dziś przyszło mi do głowy zapytać jak tam Twoje włosy, bo jak jeździsz na rowerze to mogą Ci fruwać. :) no na pewno. bo też dziś jeździłam. po mieście niestety tylko ale tak. pod tym względem mamy z Marcyśkiem bzika i jeździmy gdzie się da. bez przerwy się uszkadzamy przez to, a to on się poharata, a to ja, ale nic nie jest w stanie powstrzymać nas od tego. Ty tez jedź jak masz tylko czas i ochotę. Całuję! no to pa! Kaśka ps. uśmiecham się ciepło. bo nie tylko ja zauważam, że coraz więcej Ciebie:) oleje czy co?:) Kaśka, włosy myte szamponem, po pierwszym strzyżeniu, trzymają się mocno głowy. http://www.mchelminiak.pl/new Kreator PDF Utworzono 8 March, 2017, 01:40 Marzena Chełminiak Rower czeka na słońce, ja też. Ściskam M. 1/06/2006 => Wszystkiego najlepszego! Witam serdecznie, Dzisiaj jest taki szczególny dzień -Dzień Dziecka. Każdy z nas ma w sobie jakieś dziecko- czasami płaczące, czasami samotne, niekochane, smutne lub rozkapryszone. Moje ostatnio ryczy we mnie i z trudem je pocieszam( boi się , czy co?). Ale dzisiaj poświętujemy sobie! Zrobię sobie ziemniaczane , chrupiące placki, na deser truskawki z bitą śmietaną , wyślę e-maile do najmilszych ludzi jakich znam (stad moja obecność w Pani skrzynce), posiedzę na tarasie opatulona w koc i uwierzę we wszystkie komplementy jakie zapamiętałam w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat życia. Wypas- jak mówi mój syn! Życzę Pani -nie tylko dzisiaj -mnóstwa dziecięcych marzeń, beztroski i wiary, ze każda bajka dobrze się kończy. Sobie życzę, żeby Pani była wciąż taka sama , również dla mnie... Dorota Dorotko, tak sobie dziś myślałam, zanim przeczytałam Twój list, że dziś jest święto nas wszystkich, bo przecież każdy z nas ma (miał) rodziców. Nie wszyscy dostaną prezenty, ale wszyscy mogą o siebie zadbać tak jak Ty zamierzasz. Rozczuliłaś mnie mocno, ale ja jakaś taka sentymentalna się zrobiłam:) Ściskam to Twoje rozkapryszone dziecko, M. 1/06/2006 => Tak a propos prezentów M. to ostatnio czytałam wywiad z biskupem Antonim Długoszem, którego dziennikarka zaskoczyła określeniem "jeleń". Otóż "jeleń" to wujek lub dziadek, którego dziecko może naciągnąć na bardzo drogi prezent z okazji komunii typu komputer czy Ipod. Dziś aż strach być chrzestnym, bo nie wiadomo czy sprosta się oczekiwaniom. Ja lubię robić prezenty, opakowywać je, dobierać kolory, ale już dawno odeszliśmy od prostoty jeśli chodzi o dzieci. Z książką, misiem, łakociami to człowiek wychodzi też na jelenia:), tylko trochę z innego powodu. Mianowicie, że jeszcze wierzy, że takie drobiazgi mogą sprawić przyjemność. Pa - K P.S Jest taki program Wojciecha Manna z dziećmi. Zabawny. Ależ oni politykują! Lubię taką kudłatopyzatą Jadzię z wymalowanymi paznokciami w różne kolory:) Powtórzę - do prostoty trzeba dorosnąć. Ja dorosłam i dlatego uwielbiam Twoje prezenty:) http://www.mchelminiak.pl/new Kreator PDF Utworzono 8 March, 2017, 01:40 Marzena Chełminiak Uśmiechy M. 1/06/2006 => Dzień dziecka W dzienniku napisałaś: "Jutro dzień dziecka, rodzice w amoku. Konsultują, negocjują, decydują." Mimo, iż nadal jestem dzieckiem moi rodzice nie mają problemu z prezentem. Ja osobiście zapomniałem nawet, że jutro jest dzień dziecka. Być może już wiek nie pozwala mi myśleć o tym święcie jako o moim. Wracając do prezentu - nigdy nie oczekiwałem od rodziców prezentu w szczególne dni, jak np. wspomniany dzień dziecka. Szczerze mówiąc najlepszym prezentem jest dla mnie ich obecność. Nigdy też nie dostawałem "spektakularnych" prezentów, ale właśnie drobne rzeczy typu czekolada. Dlaczego świat zwariował i dzieci dostają drogie prezenty? Moim zdaniem dlatego, że młodzi oddalają się coraz bardziej od rodziców i nie cieszy ich czekolada wręczona przez uśmiechniętą mamę. Bardziej liczy się nowa komórka, którą można pochwalić się przed kolegami. Ówczesny człowiek zatraca umiejętność właściwego wartościowania. Rodzice, bardzo często nie mając czasu dla dzieci, w ramach rekompensaty kupują pociechom drogie prezenty, myśląc, że w ten sposób zbliżą się do nich. Są w błędzie. Napisałem, że nigdy nie oczekiwałem prezentu. Teraz po cichu liczę na prezent, nie od moich rodziców, ale od Kogoś kto posiada większe możliwości. Chciałbym szybkiego, pełnego powrotu do zdrowia osoby niezwykle sympatycznej i inspirującej - Moniki Kuszyńskiej. Mam nadzieję, ze dostanę pierwszy prezent, którego oczekuję. Te słowa o dzieciach, o rodzicach, o obecności są dziś bardzo na miejscu. Dziękuję, że napisałeś. Wierzę, że Monika Kuszyńska wyjdzie ze szpitala zdrowa i silna. Takie zdarzenia mocno zmieniają, także tych, których pozornie nie dotyczą. Pozdrawiam M. http://www.mchelminiak.pl/new Kreator PDF Utworzono 8 March, 2017, 01:40