Sumienie - Comandeer

Transkrypt

Sumienie - Comandeer
Tomasz Jakut SUMIENIE
AKT I
Scena I
Mroczna, posępna okolica. Noc. Wnętrze opuszczonego domu, w oddali słychać nocne odgłosy
miasta. MŁODZIENIEC stoi na środku sceny, ubrany w czarny, długi płaszcz.
MŁODZIENIEC
Żyć albo nie żyć – oto jest pytanie! Z jednej strony chciałbym już uciec od cierpień, zapaść się w
nicość, ale... coś mnie powstrzymuje. W jednej chwili z radością witam chłodny powiew śmierci,
aby w następnej od niego uciekać.
przechadza się
Czemu wciąż nie umiesz się zdecydować? Co wciąż cię powstrzymuje przed tym, aby raz na
zawsze pozbyć się wszystkich swoich zmartwień i kłopotów? Czyżby teraz, w najbardziej
nieodpowiedniej chwili, zapaliła się w tobie chęć do życia? Chcesz żyć? Ha! To śmieszne! Chcesz
mi powiedzieć, że właśnie dziś, w dniu, który wybrałeś na dzień ostatni, uzmysłowiłeś sobie jak
wielką głupotę chcesz popełnić i postanowiłeś zawrócić? Teraz? Na końcu drogi? Nie, teraz jest już
za późno! Przyszedłeś tutaj, aby coś zrobić i zrobisz to!
zatrzymuje się
Tak! Przyszedłeś tutaj, aby to zrobić i zrobisz to! Zrobisz, choćbym miał cię do tego przymusić siłą!
Co ja mówię... Muszę to jeszcze... przemyśleć... Przecież to nie jest jakaś zwykła błahostka, o której
można zadecydować w ciągu kilku minut, prawda? Taka decyzja jest wynikiem doświadczeń całego
życia. Muszą być dokładnie rozpatrzone wszystkie za i przeciw, a następnie wyciągnięty
odpowiedni wniosek i jedynie na jego podstawie można zadecydować... Twierdzi się przecież, że
zawsze są co najmniej dwa wyjścia, a to, które wydaje się najłatwiejsze, nie zawsze jest najlepsze...
w oddali słychać bicie zegara
Północ... Czas duchów... Już wkrótce ja też będę straszył wraz z nimi... Ha ha ha! Już wyobrażam
sobie ich miny, gdy przyjdę do nich w środku nocy, aby wypominać im wszystko, co kiedykolwiek
zrobili! Och, jakbym chciał zobaczyć strach i przerażenie w ich oczach! Napawałbym się tym...
Ale czy trzeba być duchem, aby straszyć innych?
przechadza się
Przecież to wszystko może się skończyć inaczej... Zupełnie inaczej... Mogę tam wrócić i...
NIE! Nie wrócisz tam! Nie możesz tam wrócić! Wszystko, co miałeś, wszystko w co wierzyłeś, już
dawno nie istnieje... Czas, abym dołączył do Wertera!
staje, gorączkowo czegoś szukając w połach płaszcza. Nie widzi wchodzącego MALCOLMA, który
staje za nim
Jasne! Nawet to musi się nie udać! Czemu wszystko zawsze kończy się klęską? Nawet to! Czy nie
mogę się zabić, tak jak wielu przede mną?
MALCOLM
Pewnie tego szukasz...
podaje MŁODZIEŃCOWI rewolwer
MŁODZIENIEC
Skąd...
MALCOLM
Weź. Wypadł ci na schodach.
MŁODZIENIEC bierze broń
Przypadkowo podsłuchałem co mówiłeś. Widzisz, zawsze są dwa rozwiązania – jedno piękne,
ładne, błyszczące i drugie: biedne, obszarpane, przykurzone...
MŁODZIENIEC
Tak... Pewnie przyszedłeś tutaj, żeby odwieść mnie od tego, prawda? Chcesz mnie ratować! O tak,
1
nagle znalazł się człowiek, który chce mnie uratować! No, śmiało! Przekonaj mnie...
MALCOLM
Och, nie... Nie jestem tutaj, aby cię od czegokolwiek odwodzić. Decyzja należy tylko i wyłącznie
do ciebie.
MŁODZIENIEC
przykłada rewolwer do skroni
Dobrze, bo ja już zadecydowałem...
MALCOLM
Chciałbym natomiast dowiedzieć się co skłoniło cię do tego...
MŁODZIENIEC
Bywaj zdrów!
naciska spust, iglica trzaska sucho
Co jest?
MALCOLM
Pewnie się zaciął. Może jednak opowiesz mi czemu w ogóle chcesz to zrobić?
MŁODZIENIEC
Po co? Posłuchasz, uśmiechniesz się i pogłaszczesz mnie po głowie? Albo walniesz kazanie? Nie, ja
już postanowiłem...
MALCOLM
I nie chcę zmienić twojego postanowienia. Widzisz, ja nie osądzam ludzkich czynów. Ja po prostu
zawsze chcę wiedzieć: czemu? Interesują mnie motywy pchające ludzi do zrobienia tego, co robią.
MŁODZIENIEC
Nie chcesz mnie przekonywać?
MALCOLM
Nie. Przekonywanie ludzi do postąpienia wbrew ich własnym odczuciom jeszcze nigdy nie
poskutkowało i raczej nie poskutkuje. Jeśli chcesz się zabić, zrobisz to – nie będę ci przeszkadzał.
Chcę jedynie wiedzieć czemu.
MŁODZIENIEC
Dziwny z ciebie człowiek...
MALCOLM
Dziwny? Nie, ja po prostu chcę wszystko wiedzieć! I żeby osiągnąć ten cel, muszę poznać twoją
historię.
MŁODZIENIEC
Dlaczego miałbym ci ją zdradzić? Widzę cię pierwszy raz w życiu, nie znam cię, nic o tobie nie
wiem...
MALCOLM
I właśnie dlatego możesz mi powiedzieć wszystko, co tylko uwiera twą duszę. Możesz powierzyć
mi wszystkie swoje sekrety i tajemnice, nie bojąc się, że komukolwiek je wyjawię. Możesz mieć
równocześnie pewność, że nigdy więcej się nie spotkamy.
MŁODZIENIEC
To śmieszne! Obcemu człowiekowi mam powierzyć wszystkie swoje sekrety?
MALCOLM
Jeśli nie mogłeś powierzyć ich najbliższym, to komu je powierzysz?
MŁODZIENIEC
Komu... Ha! Właśnie: komu? Nie mam przecież nikogo... Ale czy będziesz słuchał?
MALCOLM
W słuchaniu jestem najlepszy.
MŁODZIENIEC
podchodzi do okna
Chcesz poznać moją historię, tak? W takim razie słuchaj!
2
SCENA II
Pokój jadalny wielkiej willi. Przyjęcie, pełno gości. Suto zastawione stoły, wszędzie LOKAJE
usługujący GOŚCIOM. Gwar. MALCOLM i MŁODZIENIEC przechadzają się po sali, niewidziani
przez nikogo, podobni duchom. Podchodzą do HRABIEGO i HRABINY.
HRABIA
Lord Sylvandell jak zawsze nie zawiódł. Każde z jego przyjęć jest niezwykle huczne i pełne
wdzięku.
HRABINA
O tak! Na niego zawsze można liczyć. Jeśli trzeba zorganizować uroczystość, to zawsze myślę o
nim.
HRABIA
Niesamowite jak ten człowiek ma wysublimowany gust. Nie mogę doczekać się programu
artystycznego...
MALCOLM i MŁODZIENIEC oddalają się od nich
MŁODZIENIEC
Oto i mój dom rodzinny – wielka i wspaniała willa od wieków należąca do rodu Sylvandellów.
MALCOLM
Miałeś zaiste królewskie życie...
MŁODZIENIEC
Królewskie? Sądzisz tak, patrząc na przepych jaki tu panuje, prawda? Poczekaj, aż poznasz mego
ojca. O, właśnie podchodzi do Hrabiego!
MALCOLM i MŁODZIENIEC przybliżają się
HRABIA
Proszę, kogóż ja widzę! Gospodarzu, to zaszczyt móc uścisnąć twą prawicę!
LORD SYLVANDELL
To zaszczyt, że tak zacni goście, jak wy, postanowili uświetnić moje przyjęcie. Jak tam wiedzie ci
się w interesach?
HRABIA
Nie narzekam. A co u ciebie?
LORD SYLVANDELL
Również nie narzekam.
MŁODZIENIEC
Ot i cała dyskusja. Chodźmy do stołu, tam będzie ciekawiej.
MALCOLM i MŁODZIENIEC podchodzą do stołu
Nigdy nie oszczędzaliśmy na frykasach dla naszych gości. Spójrz: kawior, wytrawne wina z
Francji, Włoch, pieczeń z dzika, wszystko podane na srebrnych tacach...
MALCOLM
Twój ojciec ma klasę. Urządzać dziś takie wystawne przyjęcia w tak gustownym, wiktoriańskim
stylu...
MŁODZIENIEC
Szkoda, że tą klasę widać tylko na wystawnych przyjęciach...
gwar na sali ucisza się
Oho, mój ojciec będzie przemawiał!
LORD SYLVANDELL
Witajcie, moi drodzy! Jak miło znów gościć was tutaj wszystkich! Dziś zebraliśmy się tutaj, aby
świętować 18. urodziny mojego pierworodnego syna...
MŁODZIENIEC
O tak, wspaniale je świętowaliśmy...
LORD SYLVANDELL
3
Wszyscy wiemy jak wielkim skarbem są dzieci i jak wiele uwagi trzeba im poświęcać. Nasi
potomkowie są przyszłością i nadzieją dla nowego, lepszego świata. Tylko dzięki właściwie
pojmowanej miłości – właściwie pojmowanej, a więc połączonej zarówno z dyscypliną, jak i
dbałością o odpowiednie wykształcenie – można wychować dobrego i praworządnego obywatela i
człowieka...
MŁODZIENIEC
„dobrego i praworządnego obywatela i człowieka” - słyszysz jak to brzmi? Mówi jakby przemawiał
do ludu, a nie wznosił toast za moje zdrowie!
LORD SYLVANDELL
...troska o młode pokolenie jest troską o cały naród, o całą ludzkość. Bez troski o nasze dzieci nie
można stworzyć fundamentów nowego, szczęśliwego społeczeństwa. Trzeba umieć znaleźć złoty
środek pomiędzy czułością i dyscypliną, bo tylko taka droga prowadzi do poprawnego wychowania
i zacieśnienia relacji między rodzicami, a dzieckiem...
MŁODZIENIEC
Czułość i dyscyplina – to zasady tresury psa!
LORD SYLVANDELL
...dlatego też chcę dziś wznieść toast za zdrowie mojego jedynego syna...
wznosi złoty puchar wypełniony winem
MŁODZIENIEC
do MALCOLMA
A ja będę musiał się do niego dołączyć. Jego kielich wypełniony jest winem, mój cykutą...
podnosi puchar z winem, do tłumu
Dziękuję ci, ojcze!
do MALCOLMA
Wspaniałe, prawda? Wzniosłe słowa, teatralne gesty... Wygląda tak naturalnie, jakby od zawsze
przemawiał na bankietach i zawsze mówił wtedy o sprawach najwyższej wagi... Ech, odkąd tylko
pamiętam, był wyśmienitym aktorem... O, spójrz tam – to Ian, mój przyjaciel. Pozwól, że cię
zaznajomię.
podchodzą do IANA
Cześć, Ian!
IAN
O, cześć stary! Uwielbiam te imprezy, które organizuje twój ojciec. Zawsze można się świetnie
zabawić i to w doborowym towarzystwie. Człowieku, gdybyś widział córkę hrabiego... Albo siostrę
lorda Larcaster...
MALCOLM
do MALCOLMA
Gadatliwy, wiecznie uśmiechnięty, optymista... Zawsze musi wtrącić swoje trzy grosze. Wie o
wszystkim, co się dzieje, czasami nawet więcej od najbardziej zainteresowanego. Jeśli chcesz znać
najświeższe ploteczki z całego hrabstwa, pomów z Ianem!
do IANA
Z panną Larcaster się już zapoznałem, ale hrabiówny jeszcze nie miałem okazji spotkać...
IAN
Nie miałeś okazji spotkać? No to czas to nadrobić!
ciągnie MŁODZIEŃCA w tłum gości
MŁODZIENIEC
do MALCOLMA
A teraz chcę, abyś wiedział co działo się po uczcie...
SCENA III
Gabinet LORDA SYLVANDELLA.
4
LORD SYLVANDELL
18 lat...
pukanie do drzwi
Wejdź
MALCOLM i MŁODZIENIEC wchodzą
MŁODZIENIEC
do MALCOLMA
To jego królestwo. Pozwolenie wejścia tutaj jest jak pozwolenie na wejście do raju.
do LORDA
Mogę, ojcze?
LORD SYLVANDELL
Tak, oczywiście. Usiądź.
MŁODZIENIEC
Dziękuję ci za ucztę, którą wyprawiłeś z okazji moich urodzin...
LORD SYLVANDELL
Twoich urodzin...
odwraca wzrok w stronę okna
Od tamtego dnia minęło dokładnie 18 lat... A ja wciąż nie mogę się z tym pogodzić...
MŁODZIENIEC
Ojcze, ale...
LORD SYLVANDELL
Co chcesz mi powiedzieć? Że to nie twoja wina?! 18 lat żyję z tą jedną, jedyną myślą, z jedyną mą
nadzieją, że to nie ja, ale ty ją zabiłeś!
MŁODZIENIEC
Ojcze, ale...
LORD SYLVANDELL
Milcz! Gdyby nie ty, ona dzisiaj wciąż byłaby z nami...
MŁODZIENIEC
Czemu ci tak na niej zależy? Przez te wszystkie lata, we wszystkie moje urodziny uświadamiasz mi,
że nic dla ciebie nie znaczę! Rok w rok wyrzucasz mi to, że ona zginęła przeze mnie, choć sam
doskonale wiesz, że to nieprawda!
LORD SYLVANDELL
zrywa się
Nieprawda? Nieprawda?!
MŁODZIENIEC
Ja jej nie zabiłem!
LORD SYLVANDELL
z obłędem
Nie zabiłeś jej... Dziecię diabła... Ona musiała zginąć z twojej ręki... Ty byłeś przyczyną wszystkich
nieszczęść, które na nas spadły... Loch... Powinienem już wcześniej to zrobić... 28 lipca... Maria...
przytomniej
Ty jej nie zabiłeś... Ale ja też nie... W pokoju masz swój prezent... Baw się dobrze...
MŁODZIENIEC
Dziękuję...
do MALCOLMA
Chodźmy, to wszystko...
Scena IV
Wnętrze opuszczonego domu.
5
MŁODZIENIEC
Tak zawsze wyglądało moje życie domowe.
MALCOLM
Twoja matka... Ona zmarła przy porodzie, prawda?
MŁODZIENIEC
Tak... Nigdy mi tego nie wybaczył. Każdego roku, w dzień moich urodzin, przypominał mi, że
umarła przeze mnie, że to ja ją zabiłem... Nie sądzę żeby kiedykolwiek mnie tak naprawdę kochał.
Nie wiem co czuł w stosunku do mnie: niechęć, odrazę, nienawiść... Nie wiem...
MALCOLM
Był złym ojcem?
MŁODZIENIEC
Nie wiem... On ściśle trzymał się swojej zasady „czułości i dyscypliny”. Odkąd pamiętam, w domu
funkcjonował rozbudowany system kar i nagród. Każde zachowanie było oceniane. Za dobre
otrzymywałem nagrodę, za złe karę. Ojciec był bardzo wymagający – żądał ode mnie perfekcji we
wszystkim, co robiłem. Gdyby nie on, nie odebrałbym tak dobrej edukacji...
MALCOLM
Zatem był dobrym ojcem?
MŁODZIENIEC
Nie... Nie można nazwać dobrym ojcem kogoś, kto nie kocha swojego dziecka... On po prostu
wypełniał swój obywatelski obowiązek. Obyczaj każe być dobrym ojcem i on go przestrzegał. Nic
więcej...
MALCOLM
Czy czegoś ci brakowało?
MŁODZIENIEC
Jestem synem wielkiego Lorda Sylvandella – nawet jakbym chciał czegoś nie mieć, to po prostu
jest to niewykonalne.
MALCOLM
Widzisz, nurtuje mnie pewna myśl...
MŁODZIENIEC
Jaka?
MALCOLM
Czy sumienne wypełnianie obowiązków nie jest formą miłości?
MŁODZIENIEC
Nie wiem...
Scena V
Biuro. Za biurkiem siedzi IAN, MŁODZIENIEC z MALCOLMEM wchodzą
MŁODZIENIEC
do MALCOLMA
Pamiętasz Iana? Oprócz swej gadatliwości był niezwykle przedsiębiorczy. Zaproponował mi
założenie wspólnego biznesu. Niestety, wkrótce okazało się jaki jest naprawdę.
do IANA
Słuchaj, dzwoniłeś do mnie i kazałeś mi jak najszybciej przyjechać. Co się stało?
IAN
Niestety, stary. Nasza firma stoi na skraju bankructwa. Musiałem podjąć radykalne kroki...
MŁODZIENIEC
Nie rozumiem... Możesz mówić jaśniej?
6
IAN
Ja rozumiem, że jako przyszły lord masz kłopoty z racjonalnym wydawaniem pieniędzy, ale żeby
uszczuplać finanse przedsiębiorstwa?
MŁODZIENIEC
O czym ty mówisz?!
IAN
O twojej skłonności do hazardu. Wiem, stary, że trudno z tym zerwać, ale przez ciebie prawie
splajtowaliśmy...
MŁODZIENIEC
To niedorzeczność!
IAN
Jeśli jednak podpiszesz tą króciutką deklarację, w której zrzekasz się swoich udziałów w firmie, nie
będę ci robić problemów...
MŁODZIENIEC
Jakich problemów?
IAN
No, wiesz... komornik mógłby zając część twojego majątku... a raczej majątku twojego ojca...
MŁODZIENIEC
do MALCOLMA
On straszył mnie komornikiem... Mnie, który dzięki swym znajomościom, mogłem strzeć go
jednym ruchem ręki!
do IANA
Nie rozśmieszaj mnie!
IAN
z szyderczym uśmiechem
Twój ojciec na pewno zainteresowałby się zdjęciami swojego syna wychodzącego z najbardziej
ekskluzywnego kasyna w Monako. A wówczas nie wytłumaczysz mu, że nie grałeś za pieniądze
swojej własnej firmy...
MŁODZIENIEC
do MALCOLMA
Nie dał mi żadnego wyboru... Musiałem podpisać ten beznadziejny papierek. W Monako byłem
tylko raz. Wszedłem do kasyna, by popatrzeć jak mój kolega traci pół miliona funtów. To wszystko.
Nie postawiłem nawet centa. Do dziś nie wiem skąd Ian zdobył te zdjęcia... Zresztą, czy to ważne?
Wzbogacił się o marne 3 miliony funtów... Czemu mi to zrobił?
kieruje się do drzwi
MALCOLM
Zaczekaj! Spójrz...
pokazuje MŁODZIEŃCOWI DIABŁA, który tańczy wokół IANA
MŁODZIENIEC
Kto to jest?
MALCOLM
To diabeł – Srebrolita...
MŁODZIENIEC
Chodźmy stąd... Chodźmy tam, gdzie jedyny raz poznałem smak szczęścia...
Scena VI
Wnętrze bogatej restauracji. MŁODZIENIEC siedzi przy stoliku, MALCOLM przy sąsiednim.
MŁODZIENIEC
Poznaliśmy się na jednej z uczt, które wyprawił mój ojciec. Od razu przypadliśmy sobie do gustu.
7
Byłem nią zauroczony. Nie dość, że piękna, to w dodatku niezwykle inteligentna. Zaprosiłem ją
tutaj. To była nasza pierwsza randka.
do restauracji wchodzi młoda dziewczyna, ubrana w czerwoną sukienkę
Oto i ona: Anna.
MŁODZIENIEC wstaje i podchodzi do ANNY, następnie przyprowadza ją do stolika i pomaga
usiąść
Miło cię widzieć.
ANNA
Ciebie również.
MŁODZIENIEC
Mam nadzieję, że miejsce ci się podoba. Długo szukałem odpowiedniego miejsca na to spotkanie...
do MALCOLMA
Cóż, zwykłe grzeczności, miłe słówka, komplementy, rozmowa o niczym... Ot, po prostu
cieszyliśmy się z samego bycia tutaj razem. Skomponowałem nawet dla niej wiersz, ale nie
pamiętam go. Powstał pod wpływem impulsu i istniał w mojej pamięci tylko przez krótką chwilę.
Nie za wiele pamiętam z naszego pierwszego spotkania. Zapamiętałem tylko naszą dyskusję na
temat literatury.
do ANNY
...dopiero w romantyczności ludzie zaczęli sobie zdawać sprawę z potęgi uczuć. Wcześniej
literatów i filozofów świat wewnętrzny człowieka praktycznie nie interesował. Skupiali się na
rzeczach błahych i ulotnych. Ot, taka „Utopia” - próba stworzenia idealnego społeczeństwa bez
znajomości podstawowych potrzeb każdego człowieka nie może być udana.
ANNA
Ale romantycy nie do końca właściwie pojmowali rolę i znaczenie uczuć. Często uczucie było dla
nich wielką siłą destrukcji, która – zamiast ubogacać człowieka – pchała go ku autodestrukcji.
Przedstawienie miłości jako niezrozumiałego, złowrogiego żywiołu jest jak przedstawienie oceanu
jako gotującego się kotła pełnego kwasu.
MŁODZIENIEC
Lecz nie można takiemu poglądowi odmówić racji. Miłość często jest przyczyną cierpień. Nie
romantycy pierwsi to zauważyli. Już w średniowieczu znana była legenda o Tristanie i Izoldzie,
wieszcząca losy nieszczęśliwych kochanków.
ANNA
Lecz w tej legendzie miłość była czymś dobrym, czymś pożądanym. Była symbolem jedności
dwóch dusz. W romantyzmie takie spojrzenie na miłość gdzieś się zatraciło. Przykładem niech
będzie choćby Werter. Ten nieszczęśliwiec kończy swój żywot z powodu miłości, ale czy na pewno
była to miłość prawdziwa? Miłość Wertera do Lotty to przykład miłości czysto egoistycznej,
jednostronnej...
MŁODZIENIEC
do MALCOLMA
Ach, gdybyś widział ogień w jej oczach, zrozumiałbyś czemu to właśnie ją wybrałem spośród
wszystkich kobiet na świecie... Mieliśmy żyć długo i szczęśliwie. Mieliśmy...
Scena VII
Sala szpitalna. ANNA leży w łóżku, MŁODZIENIEC siedzi przy niej, trzymając ją za rękę.
MALCOLM stoi z tyłu
MŁODZIENIEC
do MALCOLMA
Choroba zawsze przychodzi niespodziewanie i uderza w osobę, którą chcemy chronić za wszelką
8
cenę. Los zawsze znajdzie sposób, aby zadać ci ból wtedy, gdy odsłonisz swój brzuch.
do ANNY
Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Operacja na pewno się uda. Wrócisz do zdrowia...
ANNA
Lekarze powiedzieli, że to najbardziej zaawansowana postać. Moje szanse są praktycznie zerowe.
MŁODZIENIEC
Nie możesz tak mówić! Na pewno wyzdrowiejesz. Wiem to! Ty... Ty po prostu nie możesz umrzeć.
Potrzebuję cię, rozumiesz? Potrzebuję ciebie!
ANNA
A może tak właśnie miało być...
MŁODZIENIEC
Jak tak?
ANNA
Może miałam umrzeć?
MŁODZIENIEC
Nie wolno ci tak mówić! Przeznaczeniem człowieka jest żyć!
ANNA
Postanowiłam oddać swoje organy do transplantacji. Ponoć na moje serce znalazł się już biorca...
MŁODZIENIEC
Nie! Nie wolno ci tak myśleć! Ty będziesz zdrowa!
ANNA
Czy to nie piękne, że nawet śmierć może dać początek życiu?
MŁODZIENIEC
do MALCOLMA
„Śmierć może dać początek życiu”! Jak pragnąłbym, aby tego nigdy nie powiedziała!
do ANNY
Ty będziesz zdrowa! Wyzdrowiejesz! Przecież nie możesz mnie tak zostawić...
ANNA
Nie zostawię cię. Zawsze będę przy tobie...
Scena VIII
Wnętrze opuszczonego domu.
MŁODZIENIEC
„Nie zostawię cię. Zawsze będę przy tobie...” To były jej ostatnie słowa...
zrywa się
Obiecała mi, że mnie nie zostawi! I co? Zostawiła mnie! Opuściła, porzuciła na pastwę losu!
Oszukała mnie, rozumiesz?
MALCOLM
Nie, ona cię nie oszukała. Wciąż jest przy tobie.
MŁODZIENIEC
Jak to?
MALCOLM
Nawet śmierć może dać początek nowemu życiu...
MŁODZIENIEC
To bzdura! Bzdura, rozumiesz?
MALCOLM
Myślisz, że śmierć to koniec? Obawiam się, że jest dopiero początkiem...
MŁODZIENIEC
Początkiem? Niby czego?
9
MALCOLM
Ona umarła, lecz jej śmierć była początkiem dla kogoś innego. Jej serce wciąż żyje, bijąc w czyjejś
piersi. Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się komu podarowała życie?
MŁODZIENIEC
Nie...
MALCOLM
Może warto, abyś poznał tą osobę?
MŁODZIENIEC
Poznał? Po co? Po co mam poznać kogoś, kto żyje tylko dzięki śmierci mojej ukochanej?!
MALCOLM
Bo może ten ktoś ma moc, aby dać nowe życie także tobie...
Scena IX
Cmentarz. MŁODZIENIEC i MALCOLM stoją nad grobem ANNY.
MŁODZIENIEC
Przychodziłem tu codziennie. Zawsze przynosiłem ze sobą kwiaty. Dbałem, aby nigdy ich tu nie
zabrakło...
MALCOLM
A czy pomyślałeś kto będzie dbał o to miejsce, gdy ciebie już nie będzie?
MŁODZIENIEC
Miała dużo przyjaciół...
MALCOLM
Więc gdzie ich kwiaty?
MŁODZIENIEC
Widać była równie samotna co ja...
MALCOLM
Lecz nigdy nie straciła nadziei.
MŁODZIENIEC
Nigdy...
MALCOLM
Zawsze lubiłem tą atmosferę spokoju, która towarzyszy miejscu wiecznego spoczynku. Wystarczy
przejść się tą wąską alejką, a otwiera się przed tobą księga pełna niezwykłych historii...
MŁODZIENIEC
Ileż z nich jest tragicznych...
MALCOLM
Lecz niektóre są także historiami pełnymi szczęścia...
nagle pokazuje na znicz na grobie ANNY
Ty go tu postawiłeś?
MŁODZIENIEC
Nie... Ja zawsze przynoszę tylko kwiaty...
MALCOLM
Ciekawe kto go tu przyniósł...
MŁODZIENIEC
Czemu... Czemu go wcześniej nie zauważyłem?
MALCOLM
Bo go nie szukałeś...
10
SCENA X
Wnętrze opuszczonego domu.
MŁODZIENIEC
Po prostu go nie szukałem...
MALCOLM
Późno już. Będę szedł...
kieruje się do wyjścia
MŁODZIENIEC
Zaczekaj!
MALCOLM staje
Kim ty jesteś?
MALCOLM
Kiedyś byłem tylko człowiekiem... Dziś jestem tylko sługą...
11

Podobne dokumenty