Sumienie - Comandeer
Transkrypt
Sumienie - Comandeer
Tomasz Jakut SUMIENIE AKT I Scena I Mroczna, posępna okolica. Noc. Wnętrze opuszczonego domu, w oddali słychać nocne odgłosy miasta. MŁODZIENIEC stoi na środku sceny, ubrany w czarny, długi płaszcz. MŁODZIENIEC Żyć albo nie żyć – oto jest pytanie! Z jednej strony chciałbym już uciec od cierpień, zapaść się w nicość, ale... coś mnie powstrzymuje. W jednej chwili z radością witam chłodny powiew śmierci, aby w następnej od niego uciekać. przechadza się Czemu wciąż nie umiesz się zdecydować? Co wciąż cię powstrzymuje przed tym, aby raz na zawsze pozbyć się wszystkich swoich zmartwień i kłopotów? Czyżby teraz, w najbardziej nieodpowiedniej chwili, zapaliła się w tobie chęć do życia? Chcesz żyć? Ha! To śmieszne! Chcesz mi powiedzieć, że właśnie dziś, w dniu, który wybrałeś na dzień ostatni, uzmysłowiłeś sobie jak wielką głupotę chcesz popełnić i postanowiłeś zawrócić? Teraz? Na końcu drogi? Nie, teraz jest już za późno! Przyszedłeś tutaj, aby coś zrobić i zrobisz to! zatrzymuje się Tak! Przyszedłeś tutaj, aby to zrobić i zrobisz to! Zrobisz, choćbym miał cię do tego przymusić siłą! Co ja mówię... Muszę to jeszcze... przemyśleć... Przecież to nie jest jakaś zwykła błahostka, o której można zadecydować w ciągu kilku minut, prawda? Taka decyzja jest wynikiem doświadczeń całego życia. Muszą być dokładnie rozpatrzone wszystkie za i przeciw, a następnie wyciągnięty odpowiedni wniosek i jedynie na jego podstawie można zadecydować... Twierdzi się przecież, że zawsze są co najmniej dwa wyjścia, a to, które wydaje się najłatwiejsze, nie zawsze jest najlepsze... w oddali słychać bicie zegara Północ... Czas duchów... Już wkrótce ja też będę straszył wraz z nimi... Ha ha ha! Już wyobrażam sobie ich miny, gdy przyjdę do nich w środku nocy, aby wypominać im wszystko, co kiedykolwiek zrobili! Och, jakbym chciał zobaczyć strach i przerażenie w ich oczach! Napawałbym się tym... Ale czy trzeba być duchem, aby straszyć innych? przechadza się Przecież to wszystko może się skończyć inaczej... Zupełnie inaczej... Mogę tam wrócić i... NIE! Nie wrócisz tam! Nie możesz tam wrócić! Wszystko, co miałeś, wszystko w co wierzyłeś, już dawno nie istnieje... Czas, abym dołączył do Wertera! staje, gorączkowo czegoś szukając w połach płaszcza. Nie widzi wchodzącego MALCOLMA, który staje za nim Jasne! Nawet to musi się nie udać! Czemu wszystko zawsze kończy się klęską? Nawet to! Czy nie mogę się zabić, tak jak wielu przede mną? MALCOLM Pewnie tego szukasz... podaje MŁODZIEŃCOWI rewolwer MŁODZIENIEC Skąd... MALCOLM Weź. Wypadł ci na schodach. MŁODZIENIEC bierze broń Przypadkowo podsłuchałem co mówiłeś. Widzisz, zawsze są dwa rozwiązania – jedno piękne, ładne, błyszczące i drugie: biedne, obszarpane, przykurzone... MŁODZIENIEC Tak... Pewnie przyszedłeś tutaj, żeby odwieść mnie od tego, prawda? Chcesz mnie ratować! O tak, 1 nagle znalazł się człowiek, który chce mnie uratować! No, śmiało! Przekonaj mnie... MALCOLM Och, nie... Nie jestem tutaj, aby cię od czegokolwiek odwodzić. Decyzja należy tylko i wyłącznie do ciebie. MŁODZIENIEC przykłada rewolwer do skroni Dobrze, bo ja już zadecydowałem... MALCOLM Chciałbym natomiast dowiedzieć się co skłoniło cię do tego... MŁODZIENIEC Bywaj zdrów! naciska spust, iglica trzaska sucho Co jest? MALCOLM Pewnie się zaciął. Może jednak opowiesz mi czemu w ogóle chcesz to zrobić? MŁODZIENIEC Po co? Posłuchasz, uśmiechniesz się i pogłaszczesz mnie po głowie? Albo walniesz kazanie? Nie, ja już postanowiłem... MALCOLM I nie chcę zmienić twojego postanowienia. Widzisz, ja nie osądzam ludzkich czynów. Ja po prostu zawsze chcę wiedzieć: czemu? Interesują mnie motywy pchające ludzi do zrobienia tego, co robią. MŁODZIENIEC Nie chcesz mnie przekonywać? MALCOLM Nie. Przekonywanie ludzi do postąpienia wbrew ich własnym odczuciom jeszcze nigdy nie poskutkowało i raczej nie poskutkuje. Jeśli chcesz się zabić, zrobisz to – nie będę ci przeszkadzał. Chcę jedynie wiedzieć czemu. MŁODZIENIEC Dziwny z ciebie człowiek... MALCOLM Dziwny? Nie, ja po prostu chcę wszystko wiedzieć! I żeby osiągnąć ten cel, muszę poznać twoją historię. MŁODZIENIEC Dlaczego miałbym ci ją zdradzić? Widzę cię pierwszy raz w życiu, nie znam cię, nic o tobie nie wiem... MALCOLM I właśnie dlatego możesz mi powiedzieć wszystko, co tylko uwiera twą duszę. Możesz powierzyć mi wszystkie swoje sekrety i tajemnice, nie bojąc się, że komukolwiek je wyjawię. Możesz mieć równocześnie pewność, że nigdy więcej się nie spotkamy. MŁODZIENIEC To śmieszne! Obcemu człowiekowi mam powierzyć wszystkie swoje sekrety? MALCOLM Jeśli nie mogłeś powierzyć ich najbliższym, to komu je powierzysz? MŁODZIENIEC Komu... Ha! Właśnie: komu? Nie mam przecież nikogo... Ale czy będziesz słuchał? MALCOLM W słuchaniu jestem najlepszy. MŁODZIENIEC podchodzi do okna Chcesz poznać moją historię, tak? W takim razie słuchaj! 2 SCENA II Pokój jadalny wielkiej willi. Przyjęcie, pełno gości. Suto zastawione stoły, wszędzie LOKAJE usługujący GOŚCIOM. Gwar. MALCOLM i MŁODZIENIEC przechadzają się po sali, niewidziani przez nikogo, podobni duchom. Podchodzą do HRABIEGO i HRABINY. HRABIA Lord Sylvandell jak zawsze nie zawiódł. Każde z jego przyjęć jest niezwykle huczne i pełne wdzięku. HRABINA O tak! Na niego zawsze można liczyć. Jeśli trzeba zorganizować uroczystość, to zawsze myślę o nim. HRABIA Niesamowite jak ten człowiek ma wysublimowany gust. Nie mogę doczekać się programu artystycznego... MALCOLM i MŁODZIENIEC oddalają się od nich MŁODZIENIEC Oto i mój dom rodzinny – wielka i wspaniała willa od wieków należąca do rodu Sylvandellów. MALCOLM Miałeś zaiste królewskie życie... MŁODZIENIEC Królewskie? Sądzisz tak, patrząc na przepych jaki tu panuje, prawda? Poczekaj, aż poznasz mego ojca. O, właśnie podchodzi do Hrabiego! MALCOLM i MŁODZIENIEC przybliżają się HRABIA Proszę, kogóż ja widzę! Gospodarzu, to zaszczyt móc uścisnąć twą prawicę! LORD SYLVANDELL To zaszczyt, że tak zacni goście, jak wy, postanowili uświetnić moje przyjęcie. Jak tam wiedzie ci się w interesach? HRABIA Nie narzekam. A co u ciebie? LORD SYLVANDELL Również nie narzekam. MŁODZIENIEC Ot i cała dyskusja. Chodźmy do stołu, tam będzie ciekawiej. MALCOLM i MŁODZIENIEC podchodzą do stołu Nigdy nie oszczędzaliśmy na frykasach dla naszych gości. Spójrz: kawior, wytrawne wina z Francji, Włoch, pieczeń z dzika, wszystko podane na srebrnych tacach... MALCOLM Twój ojciec ma klasę. Urządzać dziś takie wystawne przyjęcia w tak gustownym, wiktoriańskim stylu... MŁODZIENIEC Szkoda, że tą klasę widać tylko na wystawnych przyjęciach... gwar na sali ucisza się Oho, mój ojciec będzie przemawiał! LORD SYLVANDELL Witajcie, moi drodzy! Jak miło znów gościć was tutaj wszystkich! Dziś zebraliśmy się tutaj, aby świętować 18. urodziny mojego pierworodnego syna... MŁODZIENIEC O tak, wspaniale je świętowaliśmy... LORD SYLVANDELL 3 Wszyscy wiemy jak wielkim skarbem są dzieci i jak wiele uwagi trzeba im poświęcać. Nasi potomkowie są przyszłością i nadzieją dla nowego, lepszego świata. Tylko dzięki właściwie pojmowanej miłości – właściwie pojmowanej, a więc połączonej zarówno z dyscypliną, jak i dbałością o odpowiednie wykształcenie – można wychować dobrego i praworządnego obywatela i człowieka... MŁODZIENIEC „dobrego i praworządnego obywatela i człowieka” - słyszysz jak to brzmi? Mówi jakby przemawiał do ludu, a nie wznosił toast za moje zdrowie! LORD SYLVANDELL ...troska o młode pokolenie jest troską o cały naród, o całą ludzkość. Bez troski o nasze dzieci nie można stworzyć fundamentów nowego, szczęśliwego społeczeństwa. Trzeba umieć znaleźć złoty środek pomiędzy czułością i dyscypliną, bo tylko taka droga prowadzi do poprawnego wychowania i zacieśnienia relacji między rodzicami, a dzieckiem... MŁODZIENIEC Czułość i dyscyplina – to zasady tresury psa! LORD SYLVANDELL ...dlatego też chcę dziś wznieść toast za zdrowie mojego jedynego syna... wznosi złoty puchar wypełniony winem MŁODZIENIEC do MALCOLMA A ja będę musiał się do niego dołączyć. Jego kielich wypełniony jest winem, mój cykutą... podnosi puchar z winem, do tłumu Dziękuję ci, ojcze! do MALCOLMA Wspaniałe, prawda? Wzniosłe słowa, teatralne gesty... Wygląda tak naturalnie, jakby od zawsze przemawiał na bankietach i zawsze mówił wtedy o sprawach najwyższej wagi... Ech, odkąd tylko pamiętam, był wyśmienitym aktorem... O, spójrz tam – to Ian, mój przyjaciel. Pozwól, że cię zaznajomię. podchodzą do IANA Cześć, Ian! IAN O, cześć stary! Uwielbiam te imprezy, które organizuje twój ojciec. Zawsze można się świetnie zabawić i to w doborowym towarzystwie. Człowieku, gdybyś widział córkę hrabiego... Albo siostrę lorda Larcaster... MALCOLM do MALCOLMA Gadatliwy, wiecznie uśmiechnięty, optymista... Zawsze musi wtrącić swoje trzy grosze. Wie o wszystkim, co się dzieje, czasami nawet więcej od najbardziej zainteresowanego. Jeśli chcesz znać najświeższe ploteczki z całego hrabstwa, pomów z Ianem! do IANA Z panną Larcaster się już zapoznałem, ale hrabiówny jeszcze nie miałem okazji spotkać... IAN Nie miałeś okazji spotkać? No to czas to nadrobić! ciągnie MŁODZIEŃCA w tłum gości MŁODZIENIEC do MALCOLMA A teraz chcę, abyś wiedział co działo się po uczcie... SCENA III Gabinet LORDA SYLVANDELLA. 4 LORD SYLVANDELL 18 lat... pukanie do drzwi Wejdź MALCOLM i MŁODZIENIEC wchodzą MŁODZIENIEC do MALCOLMA To jego królestwo. Pozwolenie wejścia tutaj jest jak pozwolenie na wejście do raju. do LORDA Mogę, ojcze? LORD SYLVANDELL Tak, oczywiście. Usiądź. MŁODZIENIEC Dziękuję ci za ucztę, którą wyprawiłeś z okazji moich urodzin... LORD SYLVANDELL Twoich urodzin... odwraca wzrok w stronę okna Od tamtego dnia minęło dokładnie 18 lat... A ja wciąż nie mogę się z tym pogodzić... MŁODZIENIEC Ojcze, ale... LORD SYLVANDELL Co chcesz mi powiedzieć? Że to nie twoja wina?! 18 lat żyję z tą jedną, jedyną myślą, z jedyną mą nadzieją, że to nie ja, ale ty ją zabiłeś! MŁODZIENIEC Ojcze, ale... LORD SYLVANDELL Milcz! Gdyby nie ty, ona dzisiaj wciąż byłaby z nami... MŁODZIENIEC Czemu ci tak na niej zależy? Przez te wszystkie lata, we wszystkie moje urodziny uświadamiasz mi, że nic dla ciebie nie znaczę! Rok w rok wyrzucasz mi to, że ona zginęła przeze mnie, choć sam doskonale wiesz, że to nieprawda! LORD SYLVANDELL zrywa się Nieprawda? Nieprawda?! MŁODZIENIEC Ja jej nie zabiłem! LORD SYLVANDELL z obłędem Nie zabiłeś jej... Dziecię diabła... Ona musiała zginąć z twojej ręki... Ty byłeś przyczyną wszystkich nieszczęść, które na nas spadły... Loch... Powinienem już wcześniej to zrobić... 28 lipca... Maria... przytomniej Ty jej nie zabiłeś... Ale ja też nie... W pokoju masz swój prezent... Baw się dobrze... MŁODZIENIEC Dziękuję... do MALCOLMA Chodźmy, to wszystko... Scena IV Wnętrze opuszczonego domu. 5 MŁODZIENIEC Tak zawsze wyglądało moje życie domowe. MALCOLM Twoja matka... Ona zmarła przy porodzie, prawda? MŁODZIENIEC Tak... Nigdy mi tego nie wybaczył. Każdego roku, w dzień moich urodzin, przypominał mi, że umarła przeze mnie, że to ja ją zabiłem... Nie sądzę żeby kiedykolwiek mnie tak naprawdę kochał. Nie wiem co czuł w stosunku do mnie: niechęć, odrazę, nienawiść... Nie wiem... MALCOLM Był złym ojcem? MŁODZIENIEC Nie wiem... On ściśle trzymał się swojej zasady „czułości i dyscypliny”. Odkąd pamiętam, w domu funkcjonował rozbudowany system kar i nagród. Każde zachowanie było oceniane. Za dobre otrzymywałem nagrodę, za złe karę. Ojciec był bardzo wymagający – żądał ode mnie perfekcji we wszystkim, co robiłem. Gdyby nie on, nie odebrałbym tak dobrej edukacji... MALCOLM Zatem był dobrym ojcem? MŁODZIENIEC Nie... Nie można nazwać dobrym ojcem kogoś, kto nie kocha swojego dziecka... On po prostu wypełniał swój obywatelski obowiązek. Obyczaj każe być dobrym ojcem i on go przestrzegał. Nic więcej... MALCOLM Czy czegoś ci brakowało? MŁODZIENIEC Jestem synem wielkiego Lorda Sylvandella – nawet jakbym chciał czegoś nie mieć, to po prostu jest to niewykonalne. MALCOLM Widzisz, nurtuje mnie pewna myśl... MŁODZIENIEC Jaka? MALCOLM Czy sumienne wypełnianie obowiązków nie jest formą miłości? MŁODZIENIEC Nie wiem... Scena V Biuro. Za biurkiem siedzi IAN, MŁODZIENIEC z MALCOLMEM wchodzą MŁODZIENIEC do MALCOLMA Pamiętasz Iana? Oprócz swej gadatliwości był niezwykle przedsiębiorczy. Zaproponował mi założenie wspólnego biznesu. Niestety, wkrótce okazało się jaki jest naprawdę. do IANA Słuchaj, dzwoniłeś do mnie i kazałeś mi jak najszybciej przyjechać. Co się stało? IAN Niestety, stary. Nasza firma stoi na skraju bankructwa. Musiałem podjąć radykalne kroki... MŁODZIENIEC Nie rozumiem... Możesz mówić jaśniej? 6 IAN Ja rozumiem, że jako przyszły lord masz kłopoty z racjonalnym wydawaniem pieniędzy, ale żeby uszczuplać finanse przedsiębiorstwa? MŁODZIENIEC O czym ty mówisz?! IAN O twojej skłonności do hazardu. Wiem, stary, że trudno z tym zerwać, ale przez ciebie prawie splajtowaliśmy... MŁODZIENIEC To niedorzeczność! IAN Jeśli jednak podpiszesz tą króciutką deklarację, w której zrzekasz się swoich udziałów w firmie, nie będę ci robić problemów... MŁODZIENIEC Jakich problemów? IAN No, wiesz... komornik mógłby zając część twojego majątku... a raczej majątku twojego ojca... MŁODZIENIEC do MALCOLMA On straszył mnie komornikiem... Mnie, który dzięki swym znajomościom, mogłem strzeć go jednym ruchem ręki! do IANA Nie rozśmieszaj mnie! IAN z szyderczym uśmiechem Twój ojciec na pewno zainteresowałby się zdjęciami swojego syna wychodzącego z najbardziej ekskluzywnego kasyna w Monako. A wówczas nie wytłumaczysz mu, że nie grałeś za pieniądze swojej własnej firmy... MŁODZIENIEC do MALCOLMA Nie dał mi żadnego wyboru... Musiałem podpisać ten beznadziejny papierek. W Monako byłem tylko raz. Wszedłem do kasyna, by popatrzeć jak mój kolega traci pół miliona funtów. To wszystko. Nie postawiłem nawet centa. Do dziś nie wiem skąd Ian zdobył te zdjęcia... Zresztą, czy to ważne? Wzbogacił się o marne 3 miliony funtów... Czemu mi to zrobił? kieruje się do drzwi MALCOLM Zaczekaj! Spójrz... pokazuje MŁODZIEŃCOWI DIABŁA, który tańczy wokół IANA MŁODZIENIEC Kto to jest? MALCOLM To diabeł – Srebrolita... MŁODZIENIEC Chodźmy stąd... Chodźmy tam, gdzie jedyny raz poznałem smak szczęścia... Scena VI Wnętrze bogatej restauracji. MŁODZIENIEC siedzi przy stoliku, MALCOLM przy sąsiednim. MŁODZIENIEC Poznaliśmy się na jednej z uczt, które wyprawił mój ojciec. Od razu przypadliśmy sobie do gustu. 7 Byłem nią zauroczony. Nie dość, że piękna, to w dodatku niezwykle inteligentna. Zaprosiłem ją tutaj. To była nasza pierwsza randka. do restauracji wchodzi młoda dziewczyna, ubrana w czerwoną sukienkę Oto i ona: Anna. MŁODZIENIEC wstaje i podchodzi do ANNY, następnie przyprowadza ją do stolika i pomaga usiąść Miło cię widzieć. ANNA Ciebie również. MŁODZIENIEC Mam nadzieję, że miejsce ci się podoba. Długo szukałem odpowiedniego miejsca na to spotkanie... do MALCOLMA Cóż, zwykłe grzeczności, miłe słówka, komplementy, rozmowa o niczym... Ot, po prostu cieszyliśmy się z samego bycia tutaj razem. Skomponowałem nawet dla niej wiersz, ale nie pamiętam go. Powstał pod wpływem impulsu i istniał w mojej pamięci tylko przez krótką chwilę. Nie za wiele pamiętam z naszego pierwszego spotkania. Zapamiętałem tylko naszą dyskusję na temat literatury. do ANNY ...dopiero w romantyczności ludzie zaczęli sobie zdawać sprawę z potęgi uczuć. Wcześniej literatów i filozofów świat wewnętrzny człowieka praktycznie nie interesował. Skupiali się na rzeczach błahych i ulotnych. Ot, taka „Utopia” - próba stworzenia idealnego społeczeństwa bez znajomości podstawowych potrzeb każdego człowieka nie może być udana. ANNA Ale romantycy nie do końca właściwie pojmowali rolę i znaczenie uczuć. Często uczucie było dla nich wielką siłą destrukcji, która – zamiast ubogacać człowieka – pchała go ku autodestrukcji. Przedstawienie miłości jako niezrozumiałego, złowrogiego żywiołu jest jak przedstawienie oceanu jako gotującego się kotła pełnego kwasu. MŁODZIENIEC Lecz nie można takiemu poglądowi odmówić racji. Miłość często jest przyczyną cierpień. Nie romantycy pierwsi to zauważyli. Już w średniowieczu znana była legenda o Tristanie i Izoldzie, wieszcząca losy nieszczęśliwych kochanków. ANNA Lecz w tej legendzie miłość była czymś dobrym, czymś pożądanym. Była symbolem jedności dwóch dusz. W romantyzmie takie spojrzenie na miłość gdzieś się zatraciło. Przykładem niech będzie choćby Werter. Ten nieszczęśliwiec kończy swój żywot z powodu miłości, ale czy na pewno była to miłość prawdziwa? Miłość Wertera do Lotty to przykład miłości czysto egoistycznej, jednostronnej... MŁODZIENIEC do MALCOLMA Ach, gdybyś widział ogień w jej oczach, zrozumiałbyś czemu to właśnie ją wybrałem spośród wszystkich kobiet na świecie... Mieliśmy żyć długo i szczęśliwie. Mieliśmy... Scena VII Sala szpitalna. ANNA leży w łóżku, MŁODZIENIEC siedzi przy niej, trzymając ją za rękę. MALCOLM stoi z tyłu MŁODZIENIEC do MALCOLMA Choroba zawsze przychodzi niespodziewanie i uderza w osobę, którą chcemy chronić za wszelką 8 cenę. Los zawsze znajdzie sposób, aby zadać ci ból wtedy, gdy odsłonisz swój brzuch. do ANNY Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Operacja na pewno się uda. Wrócisz do zdrowia... ANNA Lekarze powiedzieli, że to najbardziej zaawansowana postać. Moje szanse są praktycznie zerowe. MŁODZIENIEC Nie możesz tak mówić! Na pewno wyzdrowiejesz. Wiem to! Ty... Ty po prostu nie możesz umrzeć. Potrzebuję cię, rozumiesz? Potrzebuję ciebie! ANNA A może tak właśnie miało być... MŁODZIENIEC Jak tak? ANNA Może miałam umrzeć? MŁODZIENIEC Nie wolno ci tak mówić! Przeznaczeniem człowieka jest żyć! ANNA Postanowiłam oddać swoje organy do transplantacji. Ponoć na moje serce znalazł się już biorca... MŁODZIENIEC Nie! Nie wolno ci tak myśleć! Ty będziesz zdrowa! ANNA Czy to nie piękne, że nawet śmierć może dać początek życiu? MŁODZIENIEC do MALCOLMA „Śmierć może dać początek życiu”! Jak pragnąłbym, aby tego nigdy nie powiedziała! do ANNY Ty będziesz zdrowa! Wyzdrowiejesz! Przecież nie możesz mnie tak zostawić... ANNA Nie zostawię cię. Zawsze będę przy tobie... Scena VIII Wnętrze opuszczonego domu. MŁODZIENIEC „Nie zostawię cię. Zawsze będę przy tobie...” To były jej ostatnie słowa... zrywa się Obiecała mi, że mnie nie zostawi! I co? Zostawiła mnie! Opuściła, porzuciła na pastwę losu! Oszukała mnie, rozumiesz? MALCOLM Nie, ona cię nie oszukała. Wciąż jest przy tobie. MŁODZIENIEC Jak to? MALCOLM Nawet śmierć może dać początek nowemu życiu... MŁODZIENIEC To bzdura! Bzdura, rozumiesz? MALCOLM Myślisz, że śmierć to koniec? Obawiam się, że jest dopiero początkiem... MŁODZIENIEC Początkiem? Niby czego? 9 MALCOLM Ona umarła, lecz jej śmierć była początkiem dla kogoś innego. Jej serce wciąż żyje, bijąc w czyjejś piersi. Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się komu podarowała życie? MŁODZIENIEC Nie... MALCOLM Może warto, abyś poznał tą osobę? MŁODZIENIEC Poznał? Po co? Po co mam poznać kogoś, kto żyje tylko dzięki śmierci mojej ukochanej?! MALCOLM Bo może ten ktoś ma moc, aby dać nowe życie także tobie... Scena IX Cmentarz. MŁODZIENIEC i MALCOLM stoją nad grobem ANNY. MŁODZIENIEC Przychodziłem tu codziennie. Zawsze przynosiłem ze sobą kwiaty. Dbałem, aby nigdy ich tu nie zabrakło... MALCOLM A czy pomyślałeś kto będzie dbał o to miejsce, gdy ciebie już nie będzie? MŁODZIENIEC Miała dużo przyjaciół... MALCOLM Więc gdzie ich kwiaty? MŁODZIENIEC Widać była równie samotna co ja... MALCOLM Lecz nigdy nie straciła nadziei. MŁODZIENIEC Nigdy... MALCOLM Zawsze lubiłem tą atmosferę spokoju, która towarzyszy miejscu wiecznego spoczynku. Wystarczy przejść się tą wąską alejką, a otwiera się przed tobą księga pełna niezwykłych historii... MŁODZIENIEC Ileż z nich jest tragicznych... MALCOLM Lecz niektóre są także historiami pełnymi szczęścia... nagle pokazuje na znicz na grobie ANNY Ty go tu postawiłeś? MŁODZIENIEC Nie... Ja zawsze przynoszę tylko kwiaty... MALCOLM Ciekawe kto go tu przyniósł... MŁODZIENIEC Czemu... Czemu go wcześniej nie zauważyłem? MALCOLM Bo go nie szukałeś... 10 SCENA X Wnętrze opuszczonego domu. MŁODZIENIEC Po prostu go nie szukałem... MALCOLM Późno już. Będę szedł... kieruje się do wyjścia MŁODZIENIEC Zaczekaj! MALCOLM staje Kim ty jesteś? MALCOLM Kiedyś byłem tylko człowiekiem... Dziś jestem tylko sługą... 11