Były publiczne, będą partyjne

Transkrypt

Były publiczne, będą partyjne
2016 / 5
Analiza
Stanisław Jędrzejewski
Były publiczne, będą partyjne
Jeśli przedstawione projekty ustaw o „mediach narodowych” wejdą
w życie, kolonizacja nadawców przez partie polityczne sprawujące władzę stanie się faktem uświęconym zapisami prawa. A los mediów prywatnych będzie poważnie zagrożony.
21
kwietnia wpłynął do Sejmu projekt tzw. dużej ustawy o mediach
publicznych. W rzeczywistości chodzi o trzy projekty ustaw: jeden
określający organizację systemu mediów publicznych i ich zadania, drugi – finansowanie nadawców publicznych w Polsce oraz trzeci, zawierający przepisy dotyczące wejścia nowych regulacji w życie.
Złożenie projektów ustaw oznacza, że jesteśmy w przededniu fundamentalnych zmian organizacji i działania mediów publicznych w Polsce.
W rzeczywistości chodzi
o trzy projekty ustaw: jeden
określający organizację
systemu mediów publicznych i ich zadania, drugi
– finansowanie nadawców
publicznych w Polsce oraz
trzeci, zawierający przepisy
dotyczące wejścia nowych
regulacji w życie.
Przede wszystkim chodzi o zmianę formuły prawnej publicznych organizacji medialnych.
Dotychczasowe spółki skarbu państwa zostaną przekształcone w państwowe osoby prawne, tworząc „media narodowe”. Zmiana nazwy,
choć ma charakter symboliczny, wskazuje jednak na ogólniejszą orientację polityczno-ideologiczną wnioskodawców.
W aspekcie organizacyjno-prawnym przekształcenie to jest niepotrzebne i niweczy dorobek, który przez ponad 26 lat funkcjonowania udało
się wypracować tym instytucjom. Spółki prawa handlowego obrosły bogatą praktyką stosowania prawa, orzecznictwem prawnym, zwyczajami
Dotychczasowe spółki
skarbu państwa zostaną
przekształcone w państwowe osoby prawne, tworząc
„media narodowe”.
itd. Jest to niezwykle ważne, zwłaszcza w sytuacji różnego rodzaju konfliktów, kontrowersji i sporów międzyinstytucjonalnych. Nowe uregulowania oznaczają, że trzeba będzie od początku gromadzić doświadczenia
związane z codzienną praktyką funkcjonowania tych mediów w nowej
formule prawno-ekonomicznej.
Jednocześnie niemal nic nie zmienia się w katalogu zobowiązań społecznych mediów publicznych. Projekt zwyczajnie powtarza zapisy znajdujące się w dotychczasowej ustawie.
Nie uległ zmianie ani o jotę tak kontrowersyjny niegdyś zapis dotyczący respektowania wartości chrześcijańskich. Także zapis stanowiący, że
przekaz mediów publicznych ma zawierać audycje w języku polskim rezonuje „oczywistą oczywistością” i tylko powtarza wcześniejsze regulacje. Novum natomiast jest wpisanie do rejestru kanałów programowych
obowiązku nadawania całodobowych programów informacyjnych. TVP
już to robi (TVP Info), jednak Polskie Radio będzie musiało zacząć.
Projekt zakłada powołanie przez Sejm, Senat i Prezydenta RP Rady Mediów Narodowych, która – niepotrzebnie dublując się z Krajową Radą
Radiofonii i Telewizji – uzyska kompetencje wyłaniania kierownictw
nadawców publicznych, dzielenia wpływów abonamentowych i kontroli działalności organizacji nadawczych, a także nadawania statutu mediom publicznym.
Jako żywo, trudno zrozumieć faktyczne „wymazanie” z rzeczywistości
medialnej KRRiT, skoro ma się większość w Sejmie i w Senacie, a także
swojego prezydenta, wobec czego skład Rady można dobrać taki, jaki
się żywnie podoba. Wnioskodawcy tłumaczą to błędną dwoistością Krajowej Rady, która łączy w sobie funkcje regulatora mediów z funkcją
nadzoru właścicielskiego wobec „podmiotów reprezentujących własność państwową”.
To chyba nieporozumienie, skoro tę drugą spełnia obecnie Minister Skarbu Państwa. Ale, co interesujące, Rada Mediów Narodowych ze wskazanymi kompetencjami formalnie ma być jedynie organem Funduszu
Mediów Narodowych. Z kolei mianowany przez Marszałka Sejmu (zwy-
2
Projekt zakłada powołanie przez Sejm, Senat
i Prezydenta RP Rady
Mediów Narodowych...
kle polityka partii rządzącej) i praktycznie nieodwoływalny szef Rady Mediów Narodowych ma powoływać i odwoływać dyrektorów mediów
oraz ich zastępców wyłonionych w drodze konkursu.
Co więcej, członkostwo w Radzie, jakkolwiek ograniczone 6-letnią kadencją, może być dowolnie ponawiane na wzór węgierskiej Rady ds.
Mediów, której członków powołuje parlament na 9-letnią kadencję.
...mianowany przez
Marszałka Sejmu i praktycznie nieodwoływalny szef Rady Mediów
Narodowych ma powoływać i odwoływać dyrektorów mediów oraz ich
zastępców wyłonionych
w drodze konkursu.
Kolejna ważna kwestia dotyczy obiecywanego pluralizmu Rady Mediów
Narodowych. Będzie on fikcją, ponieważ większość w Sejmie i Senacie
bez trudu zapewni sobie większość w Radzie.
Ustawowe wskazanie jednego miejsca w Radzie dla przedstawiciela największej partii opozycyjnej (w obecnym kontekście oznacza to Platformę
Obywatelską) to kwiatek do kożucha. Podejmując uchwałę, Rada będzie decydować zwykłą większością. W przypadku równej liczby głosów
przeważać ma głos przewodniczącego, co przesądzi o dominacji przedstawicieli partii rządzącej w sześcioosobowym składzie Rady. To kluczowy
zapis nowego prawa, bo w sytuacji likwidacji Rad Nadzorczych (media
przestają być spółkami) faktycznie to Rada Mediów Narodowych będzie zarządzała nadawcami publicznymi.
Projekt ustawy o mediach narodowych przewiduje nie tylko wygaśnięcie
dotychczasowych mandatów kierownictwa mediów, ale także po trzech
miesiącach od jej wejścia w życie wygaśnięcie umów z kadrą kierowniczą.
Trzeba przyznać, że to i tak lepiej niż według pierwotnych założeń, które zakładały wygaśnięcie umów ze wszystkimi pracownikami TVP, PR i PAP.
Wiele miejsca w projektowanej ustawie poświęcono Społecznym Radom
Programowym, wyposażając je w kilka nowych kompetencji, z udziałem (choć wprawdzie tylko w postaci głosu doradczego!) w wyborach
dyrektorów TVP i PR włącznie. Rządowy projekt przewiduje zasiadanie
w nich przedstawicieli licznych podmiotów, w tym Kościoła oraz organizacji pozarządowych.
Projekt ustawy zakłada nowy, odmienny od dotychczasowego system finansowania mediów publicznych w formie „składki audiowizualnej”, po-
3
Projekt ustawy zakłada
nowy, odmienny od dotychczasowego system
finansowania mediów
publicznych w formie
„składki audiowizualnej”...
bieranej wraz z rachunkiem za energię. Jeżeli składka wyniesie 15 zł od
przyłącza elektroenergetycznego, to do mediów publicznych wpłynie ok.
2 mld zł rocznie. Jeżeli dodać do niej wpływy z reklamy, to z pewnością
mówimy o sumach, których media publiczne w Polsce jeszcze nie widziały.
Jednak, co dowodzi praktyka, jak wysoka by nie była ta kwota, nadawcy nie będą mieli problemów z jej wydaniem. Inna sprawa, czy racjonalnie… Pojawia się zatem pytanie: czy tak duże pieniądze w istocie nie
spowodują, że kierownictwo TVP i PR poczuje się zwolnione od odpowiedzialności za racjonalizację kosztów. Zwłaszcza w tej części, która dotyczy zatrudnienia i, w konsekwencji, puli wynagrodzeń.
Można sformułować kilka zastrzeżeń wobec proponowanej, nowej formuły zapewnienia finansowania „mediów narodowych”. Składka audiowizualna wiąże się z licznikiem a nie z adresem – wiele gospodarstw
domowych będzie więc wnosiło po kilka takich opłat (np. rodziny, które
mają kilka nieruchomości, właściciele działek wypoczynkowych).
Niepokojący jest też zapis art. 21 o tym, że statut nadawców może (ale
nie musi!) ograniczać udział reklamy w działalności nadawców publicznych. To oznaczać może pełne zastosowanie dumpingu w sprzedaży
czasu antenowego. Dzięki gigantycznym wpływom „media narodowe”
będą mogły sprzedawać reklamy poniżej ceny wyznaczanej przez rynek, co w konsekwencji zepsuje rynek reklamy i podetnie opłacalność
funkcjonowania mediów prywatnych.
Co ciekawe zresztą, Biuro Reklamy TVP planuje rozszerzyć swoją dotychczasową działalność (obecnie zajmuje się sprzedażą czasu reklamowego w kanałach TVP) o pośrednictwo w sprzedaży czasu reklamowego
także w innych kanałach telewizyjnych, nie związanych z publicznym
nadawcą.
Najgorsze w projekcie ustawy jest jednak nie to, co on proponuje, ale to,
czego w nim zabrakło.
Projekt nie rozwiązuje wielu podstawowych problemów mediów publicznych w Polsce, pozostawiając uregulowania w epoce analogowej. Za-
4
Projekt nie rozwiązuje
wielu podstawowych
problemów mediów
publicznych w Polsce...
ledwie dwa punkty (3. i 5. w art. 11 projektu ustawy), poświęcone nowym
technologiom – usługi nie będące programami i usługi zapewniające
kontakty z odbiorcami poprzez media społecznościowe – nie wyczerpują obszernego zagadnienia korzystania przez nadawców publicznych
z nowych technologii.
Współczesne media znajdują się pod silną presją procesu konwergencji
technologicznej, który pogłębia się wraz z upowszechnianiem cyfryzacji.
Polega on na wzajemnym przenikaniu się technologii charakterystycznych dla sektora mediów elektronicznych, branży telekomunikacyjnej
i informatycznej. Dynamika tego procesu skutkuje z jednej strony powstawaniem nowych usług medialnych oraz nowych platform dystrybucji. Z drugiej zaś sprawia, iż rynek mediów rozszerza się o nowe podmioty,
które do tej pory były aktywne przede wszystkim w innych sektorach (np.
operatorzy telekomunikacyjni).
Wejście mediów publicznych do świata nowych technologii oznacza nie
tylko nową formułę oferty programowej, lecz również konieczność stworzenia innej infrastruktury produkcyjnej i odmiennego od dotychczasowego toku produkcji.
Niemal wszyscy nadawcy publiczni w Europie dokonują zmian organizacyjnych, aby dostosować się do nowego środowiska i sposobów
produkcji. Dotyczy to w największej mierze wykorzystania multimediów
– towarzyszących programowi lub przybierających postać odrębnych
usług internetowych. Przykłady publicznych nadawców w Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Skandynawii są aż nadto wymowne, ale zapewne nie
znają ich projektodawcy ustawy.
Wszystkie wspomniane tutaj zmiany (i cały szereg innych) wymagają regulacji, w tym samoregulacji i współregulacji z partnerami spoza organizacji medialnych. Projekt ustawy w najmniejszym stopniu nie odnosi się
do tych kwestii.
Projekt przewiduje rezerwację w porozumieniu z Urzędem Komunikacji
Elektronicznej częstotliwości dla 12 programów telewizyjnych i 10 programów radiowych oraz dla radiowych i telewizyjnych programów regional-
5
Współczesne media znajdują się pod silną presją
procesu konwergencji
technologicznej, który
pogłębia się wraz z upowszechnianiem cyfryzacji.
nych. W przypadku programów ogólnopolskich oznacza to zatrzymanie
rozwoju programowego. Co notabene już się zresztą stało, gdy chodzi
o ofertę cyfrową Polskiego Radia.
Nowy zarząd PR wstrzymał rozwój radia cyfrowego DAB+, planując przenieść jednocześnie cyfrowe PR24 do analogowej sieci Czwórki, co oznacza uruchomienie całodobowego programu informacyjnego na UKF.
Problem w tym, że dotychczasowe nadajniki sieci Czwórki obejmują 17
procent terytorium i ok. 30 procent populacji. Warto też zwrócić uwagę
na to, że z projektu ustawy o „mediach narodowych” znikają oddziały
terenowe TVP, co oznacza bezpośrednie zarządzanie dotychczasowymi
strukturami terenowymi przez dyrektora TVP.
Wdrożenie projektowanych zmian nastąpi w trzech etapach. W pierwszym etapie (na przełomie maja i czerwca) rozpoczną się prace nad
zorganizowaniem Funduszu Mediów Narodowych i Rady Mediów Narodowych. W drugim od 1 lipca 2016 r. ulegną przekształceniu w państwowe osoby prawne dotychczasowe spółki Skarbu Państwa, Polskie
Radio SA i TVP SA oraz rozgłośnie regionalne Polskiego Radia SA. Wreszcie w trzecim etapie, 1 stycznia 2017 r., wprowadzony będzie nowy system finansowania mediów publicznych – składka audiowizualna zastąpi
abonament.
Oceniając całość zapisów, można wskazać na trzy zasadnicze wady.
Po pierwsze, petryfikuje „kolonizację” systemu mediów publicznych przez
partie polityczne, w tym przypadku przez PiS jako partię rządzącą.
Po drugie, nie wprowadza mechanizmów samoregulacyjnych.
I wreszcie po trzecie: utrwala charakterystyczny dla epoki analogowej
podział na radio i telewizję. Dziś, w związku z głębokimi przemianami
technologicznymi, zwłaszcza konwergencją technologiczną, należałoby raczej wycofywać się z tego podziału i scalać media, również instytucjonalnie, rozpoczynając od dołu – czyli poziomu regionalnego. Jednym
z rezultatów fuzji mogłoby być utworzenie wspólnego portalu, który m.in.
zapewniałby partycypację odbiorców mediów publicznych w progra-
6
Wdrożenie projektowanych zmian nastąpi
w trzech etapach.
mie. Niestety wygląda na to, że w Polsce jeszcze długo ta koncepcja nie
znajdzie swojego wyrazu w praktyce.
Konkludując, media publiczne w Polsce znalazły się na ostrym zakręcie.
Nowe regulacje dotyczące mediów publicznych oznaczają ich upolitycznienie, osłabienie niezależności i centralizację zarządzania nimi.
Jednocześnie nie odnoszą się do wielu istotnych problemów i wyzwań,
przed którymi stoją; dylematów rozwoju technologicznego, szerszej reprezentacji struktury społecznej i kulturowej, odzwierciedlania pluralizmu
poglądów politycznych, aktywnego udziału w budowie społeczeństwa
obywatelskiego.
Nowy system finansowania nie dość, że jest niesprawiedliwy dla wielu
obywateli, to jeszcze może być wykorzystany do uderzenia w media prywatne – poprzez podcięcie ich głównego źródła zarobku.
*Stanisław Jędrzejewski – medioznawca z Akademii Leona Koźmińskiego, w przeszłości przewodniczący rady nadzorczej Polskiego Radia, członek zarządu Polskiego Radia i Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
ul. Wiejska 12 lok. 9
00-490 Warszawa
tel. +48 22 459 64 41
[email protected]
www.instytutobywatelski.pl
7
Nowe regulacje
dotyczące mediów
publicznych oznaczają
ich upolitycznienie,
osłabienie niezależności
i centralizację
zarządzania nimi.