po drugiej stronie mgły
Transkrypt
po drugiej stronie mgły
ANGELIS PO DRUGIEJ STRONIE MGŁY ANGELIS PO DRUGIEJ STRONIE MGŁY PROLOG Teraz już wiem, czym a właściwie, kim jest nasza ziemia, przyroda, która nas ludzi i zwierzęta otacza. Człowiek zawsze myślał, że to zwierzęta są naszymi wrogami, bo zajmują tereny nam potrzebne, więc skutecznie je tępił, wycinał lasy nie zastanawiając się, co będzie kiedyś, kiedy będziemy my i nasze dzieci i kolejne pokolenia. To nie zwierzęta i rośliny są naszymi wrogami tylko MY. Człowiek jest najgroźniejszym drapieżnikiem na ziemi. Początkowo walczy z otaczającym nas światem później ze sobą wymyślając powody od najpoważniejszego do zupełnie banalnego. Jedno ludzie wiedzieli na pewno, że ziemia się kiedyś zemści za to, co zrobiliśmy jej i też sami sobie. Wymyślaliśmy końce świata żeby nie przyznawać się do niszczycielskiej siły, jaką mamy. To trochę wygląda jak kopanie leżącego, który mimo wszystko chce się podnieść, ale ma coraz mniej siły. To smutne, bo ja też jestem tego świadkiem i nic nie mogę zrobić, bo takich jak ja jest zbyt mało żeby coś zmienić; zostaje mi patrzeć na to wszystko uklęknąć i szczerze zapłakać mając nadzieje, że nie będzie to trwało zbyt długo, bo umierającemu należy się godna i krótka śmierć… mam na myśli… naszą ziemię… 2 1. WIELKIE MIASTO Mieszkam w wielkim mieście… wielkim w rozumieniu wielkości naszego kraju, czyli Polski. To kraj –bo może niektórzy nie wiedzą mały leżący w centrum Europy. Nie jest to miejcie nadzwyczajne-średniej wielkości populacja ogromne bezrobocie, bieda. Nasze ulice to nie Ameryka. My mamy, co prawda też korki, ale zapewne więcej u nas dziur w tandetnym kilkudziesięcioletnim asfalcie łatanym z roku na rok coraz większymi łataminiektóre z dziur mają nawet swoje nazwy pochodzące od słynnych równie tandetnych polityków ciągle udających, że coś robią. To nie ich reklama a jedynie wyśmiewanie się z nich. Mamy też autostrady… w kilku kawałkach zbudowane z dotacji unijnych, ale i asfalt na nich jest tak fatalnej, jakości, że nadaje się do remontu zanim autostrada zostanie w ogóle otwarta. Nasz kraj – nie wiedzieć, czemu ciągle chce dogonić inne kraje europejskie, ale jak można kogoś gonić jak się nie ma jednej nogi?… Ja mieszkam w Łodzi- niby dużym mieście wielkością niemogącym porównywać się do stolicy Warszawy. Tu wszystko jest nie tak jak być powinno. Zagraniczni goście- zdarzający się czasami w pojedynczych sztukach nazywają Łódź „miastem duchów” lub” pozornym”. To pierwsze określenie jest, dlatego, że to miejsce wymierające pełne śmieci na każdym kroku, pustostanów, żebraków zanieczyszczonych własnymi odchodami, wymiocinami z gangreną widoczną na nogach, leżących na przystankach obok ludzi czekających na i tak spóźniony zardzewiały śmierdzący autobus lub tramwaj ciężko toczący się po krzywych poprzerywanych torach z zardzewiałą blacharką i dziurami w podłodze z przerdzewiałej blachy. Na leżących żebraków nie zwracał już nikt żadnej uwagi. Wszędzie szarość destrukcja i śmierć dogorywającego społeczeństwa, które albo się już poddało jak żebracy albo walczy o życie z dnia na dzień z systemem i brakiem pieniędzy tylko, dlatego, żeby nie oglądać własnych umierających dzieci i dać im, chociaż raz dziennie kromkę suchego chleba. To żałosne. Nasze miasto to też pozory- takie zgniłe jajo w pięknym opakowaniu. Na wierzchu piękne reprezentacyjne kamienice na głównej ulicy 3 Piotrkowskiej, piękne hotele, drogie ekskluzywne sklepy a ulicę dalej śmierć wycieńczonego z głodu żebraka. Turyści tego nie widzą dopóki nie zwiedzają miasta gruntownie, ale w sytuację też się nie wtrącają, bo to przecież nie ich kraj i nie ich problemy. Ja mam akurat szczęście, jeśli chodzi o życie w tych slumsach. Niczego mi nie brakuje. Mam mieszkanie, pracę, znajomych, rodzinę. Mimo, że kilkanaście lat mamy kryzys to jakoś się żyje… mnie to wystarcza jestem przeciętną osobą chyba lubianą mimo głupiego imienia – Bianis.Zawsze śmieję się, że moje imię wybierał ktoś nietrzeźwy, bo nie należy ono do imion popularnych a raczej dziwacznych. A ja? No cóż średniego wzrostu dziewczyna z długimi włosami koloru kasztanowego. Poza tym nie wyróżniam się niczym szczególnym i staram nie zwracać na siebie uwagi ubiorem lub na przykład niekonwencjonalnym zachowaniem-owszem czasem ktoś mnie wkurzy, ale nie do stopnia doprowadzenia mnie do agresji. Mieszkam w bloku na trzecim piętrze bez windy… i może dobrze, że jej nie ma, bo pewnie ciągle byłyby jej awarie. Moje mieszkanie jest niewielkie –dwa małe pokoiki –jeden z meblościanką koloru olchy z kolorem kremowym z wbudowanym biurkiem z nadstawką, niewielkim łóżkiem wyglądającym z pozoru jak dłuższy fotel z cudnym zielonym wzorkiem jednym dużym oknem z zielonymi roletami, dywanem w podobnym kolorze leżącym na podłodze z beżowych płytek ceramicznych, które sama sobie zażyczyłam nie znosząc tandetnie wyglądających trzeszczących i stukających paneli i ścianach koloru łososiowego. Drugi jest jeszcze skromniej wyposażony – jego wystrój to obszerna składana kanapa i szafka z niewielkim skromnym telewizorem całe pomieszczenie jest utrzymane w tonacji beżowo żółtej i ścianami koloru słonecznego z płytkami ma podłodze imitującymi mozaikę parkietu. Znajomi, którzy mnie odwiedzają zawsze zwracają uwagę na to, że mam mało mebli, ja jestem jednak zdania, że najpiękniejszy jest minimalizm i tego się trzymam. Mój aneks kuchenny wygląda podobnie kilka szafek stojących i wiszących w tonacji kremowej zatopionej w zieleni ścian i podłóg, niewielki, stół mała skromna lodówka kuchenka z ceramicznym blatem i wciśnięty w to trochę siłą zlew niewielkich gabarytów. Dzięki dopasowaniu mam jeszcze trochę miejsca na środku. Myślę, że dla jednej osoby to zupełnie wystarczająco. Łazienkę 4