PRAWIE JAK WESOŁE MIASTECZKO

Transkrypt

PRAWIE JAK WESOŁE MIASTECZKO
PRAWIE JAK WESOŁE MIASTECZKO
W promieniu kilkunastu metrów słychad radiową muzykę. Muzyka przyciąga uwagę mieszkaoców.
Doskonała lokalizacja. Orlik 2012. Coś dla ludzi. Dla ludzi, co oznacza, że zrobione z myślą o
mieszkaocach i ich uciechach. Cały pejzaż tego przedsięwzięcia może sugerowad przyjazd wesołego
miasteczka. Nie, to nie to. W Żmigrodzie powstało lodowisko!
Dobrze jest wyjść z domu.
STYCZEŃ
Dobrze jest wyjśd z domu. Korzeosko, moja kochana wieś ma w sobie wiele zakamarków. Jednak
przez 15 lat zbrzydło mi podziewanie się w jednym miejscu. Każdy wyjazd gdzieś wiązał się z
kosztami. Od momentu powstania lodowiska znalazłem sposób na spędzenie wolnego czasu.
Przychodzę na teren obok mojego gimnazjum!
Przychodzę po szkole, zegarki pokazują godzinę 14. Lodowisko cieszy się ogromnym
zainteresowaniem. W łyżwach widzę zwłaszcza dzieci małe. Zafascynowane nową czynnością śmigają
w łyżwach, które zdobyły stojąc w długiej kolejce. Dołączam do nich. Rekreacyjnie. Podwiczę
hamowanie, i zacznę nabierad prędkości.
Godzina upłynęła szybko. Wychodząc, czuję chłód hasającej zimy. Na lodowisku nie czud zimna. To
sport. Wtedy nie czud zimna, czy zmęczenia. Samo zdrowie.
Obsługa sympatyczna. Dzieciakom nawet łyżwy pomaga odpinad. To dobrze. Czud lekką, przyjazną
atmosferę.
Wpadam do domu, kolejno oddając się rytualnym czynnością. Na 18 umówiliśmy się z całą ekipą.
Idziemy wspólnie. Smak rzeczy, które poznajemy wspólnie nie ma sobie równych.
Przed umówionym czasem odbieram trzy telefony, czy już idę. Jest Bartek, Mateusz, Adaś, Marcel.
Idę.
Tłum. Rozpoznaje sylwetki znajome mi ze szkolnych korytarzy. Super! Do niedawna nie było gdzie
razem wyjśd. Właśnie zakładam łyżwy. Zza bandy machają mi kumple. Zakupuję bilet i wskakuje na
taflę lodu.
Delikatnie. Jest dużo ludzi, dzieci plączą się pod nogami. Moje umiejętności pozostawiają jeszcze
wiele do życzenia, więc nie popisuję się. Od bandy do bandy z całą ekipą. Rozmawiamy, śmiejemy się.
Ewidentnie zbliżamy się do siebie. Poznajemy nowych, intrygujących ludzi. Wychodzimy zadowoleni.
Jutro, o tej samej porze.
LUTY
Dzieo po dniu.
Już jesteśmy przyzwyczajeni. Kilka razy w tygodniu widzimy się na lodowisku. Zakupiliśmy łyżwy.
Ekonomiczne i zdrowsze. Nikt nie podejrzewał, że zabawa przywleczona z podwórka tzw. berek
będzie supersprawą. Właściwie rozkręciła całe towarzystwo. Uciekając, nie myśli się przecież o
upadku! Nabiera się szybkości, zwinności. Zakręty to poważniejsza sprawa. Dwa, trzy razy popatrzę
jak to się robi. Z czasem zaczyna wychodzid.
Orientuję się też w stałych bywalcach tego miejsca. Z dorosłymi osobnikami nie ma większego
problemu. Zakolegowali się z nami. Tak naturalnie. Tym samym lodowisko stało się już nie tylko
miejscem zbiórek koleżeoskich. Poznajemy, jacy jesteśmy poza środowiskiem szkolnym. Nawiązujemy
kontakty z ludźmi, z którymi prawdopodobnie nigdy nie mielibyśmy styczności.
Miejsce wymiany lekcji, newsów, muzyki. Odpoczywamy . Zdarza się, że ktoś zaliczy upadek. Często
widzę, że kiedy tylko zostanie to zauważone nadjeżdża pomoc. Sympatyczna i ciepła.
MARZEC
Prawie tam mieszkam
Nie ma dnia, żebym tam nie zajrzał. Przelotem chodby. Kiedy wracam ze szkoły, zakupów, czy
treningu. Jak ważna jest muzyka! Jakby niewidzialną siłą przyciąga nie tylko jeżdżących. Gapiów,
niepewnych, którzy nie wiedzą jeszcze, czy mają ochotę pojeździd. Wpadam, niby na pięd minut.
Podchodzę pod bandy. Od razu zaczepiają mnie jeżdżący już koledzy. Namawiają na berka, przecież
wszyscy się bawią. Nie zastanawiam się długo. Pędzę po łyżwy i już jeżdżę ze wszystkimi
zgromadzonymi. Tradycyjnie bawimy się. Po 20 jednak każdy jest już nieco zmęczony. Robimy tzw.
kółeczka. Wspólnie cieszymy się zajęciem rozmawiając. Tak zaczynamy przywiązywad się do tego
miejsca, że ci niezafascynowani żartują, że niedługo tam zamieszkamy. Lepiej poznaliśmy siebie
wzajemnie, do grona naszych znajomych dołączyło kilka osób. Dziwnych osób. Mam nadzieję, że po
sezonie lodowiska nie stracimy ze sobą kontaktu i więzi, którą udało nam się „wyjeździ d”.
Do zobaczenia za rok!
Pożegnaliśmy naszego przyjaciela Lodowisko. Poważne doświadczenie przede wszystkim za sprawą
ludzi, których tu spotykałem. Na pożegnanie rozegraliśmy ostatni mecz hokeja. Co prawda do
najwybitniejszych nie należałem. Sprawiało mi to ogromną frajdę. Miałem poczucie, że robię coś
ekstra. Niby zwykła gra. Dała mi wiele emocji. Przykro było toczyd ostatnie kółeczko. Podaliśmy sobie
dłonie na pożegnanie, bo to logiczne, że w takim gronie nie spotkamy się przeszło rok. Wszystko co
dobre, musi się kiedyś skooczyd. Mam teraz motywacje, aby czekad na przyszłą zimę.
Michał Drozd klasa IIa