W drogiej knajpce przypadkowo Spotkał Marek Kasię ową. Była

Transkrypt

W drogiej knajpce przypadkowo Spotkał Marek Kasię ową. Była
W drogiej knajpce przypadkowo
Spotkał Marek Kasię ową.
Była piękna, zjawiskowa,
Lecz za bardzo małostkowa.
O wszystko czepić się potrafiła,
Taka to była dziewczyna.
-„To niedobrze ! Tamto źle ! Już to bardzo nudzi mnie. Daj to ! Przynieś !
Podaj ! Zostaw, na stoliku mi to postaw!”
Tak Mareczka traktowała
i wcale się tym nie przejmowała.
Marek zakochany szczerze,
Wszystko robił to we wierze,
Że niedługo piękna Kasia, podaruje mu swą rękę,
A on będzie mógł złożyć jej wieczną przysięgę.
Piękna Kasia co troszeczkę
Dostawała od Mareczka ozdobną torebeczkę.
Rządna perfum, prezencików oraz słodkich rogalików,
Przeciągała narzeczeństwo,
Bo to przecież nie przestępstwo.
Minęło lato, liście z drzew już pospadały,
A uczucia pana Marka dalej rozkwitały,
Lecz odwrotnie było z Kasią,
Która ciągle go zwodziła i umiejętnie bałamucić potrafiła.
Wszyscy mu ja odradzali
I do zakończenia związku namawiali,
Gdyż zdążyli przejrzeć Kasię,
Która u boku Marka bardzo dobrze ma się.
Lecz Mareczek był uparty,
Wierzył w przyszłość z Kasią i to nie na żarty !
Pewnego dnia Marek elegancko,
poprosił Kasię o rękę szarmancko.
Ta od razu się zgodziła
i prędko datę ślubu wyznaczyła.
O swym planie pomyślała i szybko go zrealizować chciała.
Ślub był huczny, strojny, modny,
Z najnowszymi trendami zgodny.
Ze stu gości zaproszonych, stoły suto zastawione;
Pan Mareczek rad był wielce,
Że w końcu posiadł Kasi serce,
Lecz nie wiedział o tym, że
Serce żony było złe.
W podróży poślubnej pół świata zwiedzili
I na zachcianki Kasi, fortunę stracili,
Lecz po powrocie
Krótko żyło się im w zgodzie
I wnet zaczęli myśleć o rozwodzie.
Wszystkie Kasi wady, złości,
Marek odczuł dopiero po połknięciu ości.
Kasia o majątku całym myślała
I celowo intercyzy przedmałżeńskiej z Mareczkiem nie podpisała.
Teraz wszystko było jasne.
Marek wcześniej oślepiony,
Poznał złe zamiary swojej pięknej, młodej żony.
Marek myślał:
-„Jak mogłem być tak nią zauroczony ?!
Popełniłem błąd dla mężczyzny niedozwolony !
Dałem się omamić tak zgubnej kobiecie,
Że zapomniałem o całym Bożym świecie.
Za mój błąd, złą decyzję co do ślubu, przyszło mi zapłacić,
Teraz nie mam już wyjścia, nie chcę, ale muszę pół majątku stracić !
Bo tylko o to mej Kasi chodziło,
By jej w przyszłości dobrze się żyło.”
W sądzie rozprawa trudna nie była
I w miarę szybko się zakończyła.
Nic pan Mareczek nie mógł poradzić
I na tym nieprzemyślanym małżeństwie, musiał wiele stracić.
Wracając z rozprawy swoim samochodem,
W radiu usłyszał mimochodem
Piosenki jakiejś słowa wartościowe:
„Miłość to najpiękniejsze sacrum,
Więc nie traktuj jej jak kontraktu.”
Od razu pomyślał o swym rozwodzie
I miłości do Kasi, którą przejrzał już po szkodzie.
Różne są drzew liście,
różne i kobiety.
Wybieraj je mądrze,
Nie kasuj jak bilety.
Tylko z mądrą damą stworzysz piękne życie
I o wieczności tych uczuć będziesz marzył skrycie.
Monika Jakubowska