Wspomnienie o Hernyku Ochmanie
Transkrypt
Wspomnienie o Hernyku Ochmanie
1 Wspomnienie o Henryku Ochmanie Pana Henryka Ochmana poznałem w 1948 roku jako 10-letni kibic Jedwabnika/Włókniarza Milanówek, kiedy już pozwolono mi chodzić samodzielnie na mecze piłki nożnej. Pamiętam, że grał na lewym skrzydle w koszulce z numerem 11, był niezwykle szybki i strzelał dużo bramek. Na polu bramkowym zawsze potrafił znaleźć się w doskonałej pozycji strzeleckiej i sprawnie to wykorzystywał zdobywając kolejne gole. Nic dziwnego, że ja i inni chłopcy ze szkół milanowskich byliśmy zauroczeni jego dryblingiem (nazywaliśmy to „kiwaniem”), rajdami z piłką po skrzydle, piłka kleiła mu się, do nogi, po prostu robił z nią co chciał, niekiedy wręcz ośmieszając obrońców. Jak ten zawodnik drobnej budowy potrafił to robić, tego do dziś nie wiem. Po kilku latach, kiedy sam wstąpiłem do sekcji szachowej Włókniarza często spotykałem go w już nie istniejącej (po spaliła się) tzw. Sali Dyniewicza, gdzie obecnie znajduje się sklep PSS Społem przy ul. Krakowskiej 11, a gdzie rozgrywano mecze w tenisie stołowym. Wówczas nam, młodym pasjonatom sportu, imponował fantastyczną grą. Podziwialiśmy jego nie do obrony ścięcia i równie dobre odbieranie ataków przeciwnika. Wraz ze zmarłą niedawno Zofią Żuławską stanowił znakomity tandem w tzw. grach mieszanych , zdobywając wiele nagród na szczeblu województwa. W latach 1998-99 spotkaliśmy się ponownie, kiedy organizowaliśmy w naszym mieście obchody 100-lecia Letniska Milanówek i później kiedy przygotowywałem do druku kolejne książki o naszym mieście, w czasie uroczystości rocznicowych II wojny światowej czy środowiska Mielizna AK. Chciałem w tych książkach pokazać wartościowych ludzi Milanówka, którzy nie tylko cieszyli się z zamieszkania w mieście-ogrodzie, ale i gdy wybiła godzina próby, podjęli walkę nie tylko z bronią w ręku, ale i – jak „Niezłomni” w sposób szczególny i odważny dodając Polakom otuchy do walki. Wówczas w udzielonych mi wywiadach opowiedział o „Niezłomnych”, o tym jak wyglądała konspiracyjna piłka nożna i nielegalne rozgrywki piłkarskie, z których w latach okupacji hitlerowskiej słynęła Polska. W W-wie wiodącą rolę w tych konspiracyjnych rozgrywkach odgrywała Polonia W-wa, a z terenu Mazowsza klub Jedwabnik z Milanówka, w skład którego - połączywszy siły wchodzili zawodnicy Podkowy Leśnej, Grodziska Maz. i Milanówka. Henryk Ochman natomiast był kapitanem tej drużyny. Surowy zakaz okupanta uprawiania sportu przez Polaków powodował, że młodzież uprawiała sport za cenę życia, a działacze za takąż cenę organizowali go. Mimo że podczas niemieckiej okupacji uprawianie sportu, a więc także granie w piłkę nożną, było zabronione, Polacy nie chcieli zaakceptować tego zakazu. W wielu miastach rozgrywano nie tylko spotkania towarzyskie, ale tworzono cały system rozgrywek, dający mieszkańcom okupowanych terenów Polski przynajmniej chwilowe poczucie normalności. O piłkarskich meczach organizowanych w latach 1939-1944 w Warszawie pisze w książce „Zakazane gole” Juliusz Kulesza. Wielu członków Klubu, zarówno wśród sportowców jak i działaczy, znajduje się w szeregach Armii Krajowej. Niektórzy giną w gestapowskich więzieniach, inni ne powrócą z obozów koncentracyjnych. Nie wszyscy młodzi ludzie Anno Domini 2015 zdają sobie sprawę z tego, że udział w meczu piłkarskim w czasie II wojny światowej na terenie Generalnej Guberni, czy to w charakterze zawodnika czy też kibica, groził aresztowaniem i osadzeniem w niemieckim więzieniu, ba czasem nawet śmiercią. Okupanci nie zgadzali się na jakąkolwiek sportową aktywność Polaków, bo mieli świadomość tego, że rywalizacja sportowa zagrzewała do oporu, do walki z okupantem. Nic więc dziwnego, że generalny gubernator, Hans Frank pisał w rozporządzeniu z lipca 1940 r.: „Związki gimnastyczne i sportowe, które służą do podniesienia tężyzny fizycznej ludności, nie leżą w naszym interesie”. Warto podkreślić, że w całej okupowanej Europie takie drakońskie prawo istniało tylko na terenie Generalnej Guberni! 2 Mimo takiego zagrożenia śmiercią lub w najgorszym razie wywiezieniem do obozu koncentracyjnego nie brakowało jednak odważnych chętnych do udziału w rozgrywkach, ani kibiców przyglądających się zmaganiom. Ci odwazni sportowcy nie grali o pieniądze czy – jak byśmy dzisiaj powiedzieli - o korzystne transfery, ważna była sama rywalizacja, coś wiecej – ta forma oporu, wyraz walki z okupantem Na warszawskich i podwarszawskich boiskach i parkach toczyły się konspiracyjne rozgrywki ligowe, w których wyłaniano piłkarskiego mistrza. Brali w nich udział przedwojenni piłkarze, reprezentanci Polski, ze stołecznych i krakowskich klubów. Wśród wielu znanych piłkarzy, jak żegnany dzisiaj Henryk Ochman, . Sukcesy zawodowe i sportowe nie przewróciły mu w głowie. Przez cały powojenny czas jest człowiekiem skromnym, życzliwym, wspiera w trudnych chwilach potrzebujących, jak śpiewaka Stanisława Gruszczyńskiego, którego pożegnanie opisał w książce „Milanówek – pamięć i fascynacja”. Jednocześnie prowadzi warsztat ślusarski. Doceniają jego prace nie tylko mieszkańcy, ale i władze środowiska zawodowego. Otrzymuje tytuł „Zasłużony rzemieślnik dla środowiska pruszkowskiego”, odznaczenie i tytuł „mistrza ślusarskiego”, Złoty Medal im. Jana Kilińskiego za zasługi dla rzemiosła polskiego. Udziela się aktywnie w pracy środowiska zawodowego pełniąc przez pewien czas obowiązki prezesa Spółdzielni Rzemieślniczej, jest ławnikiem w sądzie. Uczestniczy w inicjatywach podejmowanych przez środowisko „Mielizna” AK popularyzując wśród młodzieży wiedze o latach wojny. O jego zasługach w walce z okupantem w czasie II wojny światowej pamiętają władze: otrzymuje Medal Wojska, Medal Zwycięstwa i Wolności, Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Środowisko AK przyznaje mu Krzyż Armii Krajowej, Odznakę pamiątkową za udział w akcji „Burza”, Nauczyciele i rodzice uczniów cenią jego wkład w pracę Komitetu Rodzicielskiego szkoły podstawowej nr 1 w Milanówku, do której uczęszczają córki. Pomaga w przygotowaniu dekoracji na uroczystości szkolne wykazując wielki talent plastyczny, co ujawni się szerzej po latach, kiedy w czasie pobytu u córki w Kanadzie zacznie samodzielnie malować ujawniając tkwiące w nim zdolności. Po powrocie do domu zakłada małą pracownię, gdzie maluje pejzaże, kwiaty, drzewa, góry, wśród nich są reminiscencje z podróży do Kanady, ale i lokalne tematy poświęcone utrwalaniu piękna milanowskiej przyrody. W kilka dni po śmierci pana Henryka spotykam się w Jego mieszkaniu z córką i innymi członkami rodziny. Wraz z Mariuszem Koszutą, który nakręcił film o Zmarłym (https://www.youtube.com/watch?v=10N7JgMnU-s) ponownie oglądamy Jego, znane nam z wcześniejszych wizyt, niezwykle starannie prowadzone albumy ze zdjęciami (był też o czym nie wszyscy wiedza pasjonatem sztuki fotografowania i robił to dobrze), albumy z obszernymi relacjami z własnych podróży i notatkami na temat wydarzeń w Polsce, zwłaszcza odnoszących się do ważnych rocznic, szczególnie tych w Milanówku, w których z reguły brał udział jako członek pocztu sztandarowego ośrodka Mielizna AK. Wszystkie albumy pięknie ozdobione, napisy starannie wykaligrafowane. Do tego zdjęcia, wycinki z prasy, osobiste zapiski i wspomnienia. Ostatni, niestety nie dokończony, z pustym miejscem na opis - nosi datę 11 listopada…nie dane mu było dokończyć tego, zmarł w przeddzień Święta Narodowego ..10 listopada, niemal w pełni sił, odszedł nagle. Trudno w pełni wspomnieć o wszystkim, na co zasługuje człowiek o tak bogatym i barwnym życiu, o tak niezwykłej osobowości. Panie Henryku, pozostanie Pan w naszej pamięci, jako ktoś bardzo bliski, pozostanie wśród nas pamięć o Pana dok0naniach w latach wojny utrwalona w publikacjach książkowych o Milanówku i film dokumentalny Cyfrowego Archiwum Tradycji Lokalnej. Dziękujemy Panu, Panie Henryku, piękne życie, za Pana wrażliwość, pogodne usposobienie, życzliwość wobec wszystkich. Wyrazy współczucia przekazujemy Rodzinie i Najbliższym! Andrzej Pettyn