Rozdział Trzynasty ,,Wojna przynosi więcej szkody niż pożytku ” by

Transkrypt

Rozdział Trzynasty ,,Wojna przynosi więcej szkody niż pożytku ” by
Rozdział Trzynasty ,,Wojna przynosi więcej szkody niż pożytku ” by
Maya
Nie ja się nie godzę na bycie nastolatką. Chodzenie do szkoły gdzie paradoksalnie niczego się
nie uczymy a jedynie wytracamy życie. Nie będę dorosła, nigdy a jeśli moja matka chce wojny
to ją będzie miała. Nie pozwolę się tak zepchnąć.
- Lili, co myślisz, może za łagodnie dziś mamę potraktowałyśmy, może należy ją trochę
przypiec na skwarkę by wiedziała że pomimo swoich 17 lat jestem dzidzią i chcę nią pozostać.
- Nie wiem czy to dobry pomysł, twoja mama potrafi być nieugięta a ja nie wiem czy bycie
dzieckiem przez całe życie jest naprawdę tym czego chcesz …
- Zwariowałaś, chcę być dzieckiem i nikt mi nie stanie na drodze, nawet moja mama. Lili
uwierz mi że wygram tę wojnę i TY mi w tym pomożesz.
- To znaczy wiesz… Ja fajnie się przy tym bawiłam ale to nie jest dobre rozwiązanie, potem
będziesz wszystko zwalać na mnie i to ja będę ta zła.
- Może inaczej to ujmę, ten pan psycholog może nauczyć mnie jak zmusić Cię do
posłuszeństwa i wtedy nie będziesz miała nic do powiedzenia, a ja chcę abyś mi pomagała a
nie była moją ,,bronią ostateczną” rozumiesz?
- O, nie, nie będziesz mnie straszyć czy szantażować, to ja byłam z tobą przez te wszystkie lata
te nieprzespane noce gdy całymi godzinami rozmawiałyśmy o tematach tak wszelakich że nie
jednemu włos dęba by stanął.
-To było gdy byłyśmy… - Głos mi się związał, i nie mogłam dokończyć zdania które było
przecież moim marzeniem.
- Dziećmi, już dokończę za Ciebie, nie widzisz tu głupoty?
- Nie z resztą jeśli zmienisz zdanie to wiesz gdzie mnie szukać.
Obróciłam się na bok i zasypiałam obmyślając strategię jutrzejszego dnia.
* Sny na nocnym firmamencie* By Maya
Liście na drzewach szepczą.
Sowy pohukują.
Księżyc blaskiem nas czaruję.
Za dnia nasze nawet najskrytsze,
Nieprzejrzyste marzenia we mgle ukryte.
Ale nocą się budzą, żyją.
Wkradają się nam do głów tylko wtedy gdy jesteśmy bezbronni.
Gdy nie mamy jak ich odepchnąć, jak ujarzmić.
Sieją ziarno pożądania, by nad ranem zniknąć.
Zniknąć z plonem i pozostawić tylko wspomnienie.
Uciekają przed rankiem, ku cieniom nocy gdzie znowu wolne będą.
Noc choć magiczna, ranem się chowa.
Ranek już świta więc i ty się nocko schowaj.
Obudziłam się i zobaczyłam że nie ma przy mnie ani smoczka, ani butelki, ani co najgorsze
żadnego z moich pluszowych przyjaciół.
- NIEEEEE!!!!!- wykrzyczałam co sił mi w gardle starczyło.
- Coś nie tak?- Mama zawołała z kuchni- Choć, śniadanie zrobiłam.
- (W myślach- Nie na widzę Cię !!!) Już idę!
Poszłam do kuchni i zobaczyłam że mama nie żartowała wczoraj z tym że to koniec.
- Proszę jajecznica Cię postawi na nogi, jedz do obiadu będziesz głodna a w szkole nie macie
chyba jadalni, prawda?
Smutna, i ze łzą oku zaczęłam jeść jajecznicę wiedząc że muszę coś wymyślić i to szybko.
- Czemu płaczesz?
- Coś ty zrobiła z moimi misiami??
- Są w moim aucie, dziś zawiozę je do domu dziecka, tam przydadzą się bardziej niż Tobie.
- Słucham?? To są moje misie, nie masz prawa ich dotykać, rozumiesz.
- Kochanie, te misie tylko Ci przeszkadzają w pokoju mogę zostawić Ci te które są pamiątką
ale nie więcej niż dwa.
- Jesteś okrutna i jeżeli jedziesz oddać misie, to jedziesz oddać również i mnie.
- Nie dramatyzuj, misie były Ci potrzebne jak byłaś dzieckiem teraz ich nie potrzebujesz.
- Potrzebuję, masz mi je oddać a jak nie …
- To co ? Dasz mi karę, nie zapominaj że to ja jestem twoją matką i jeżeli ktokolwiek ma w
tym domu prawo się szarogęsić to jestem to ja.
- Gdyby Tata tu był nie pozwoliłby Ci na to.
- Coś ty powiedziała?
- Gdyby tato tu…
- Słyszałam, nie sądziłam że jesteś zdolna do takiego chamstwa. Idź do swojego pokoju
natychmiast.
- Śniadanie jem.
- O nie, ty już zjadłaś. –Mama wstała i wzięła mnie za koszulkę i wepchnęła do pokoju
*(Wiecie że do mojego więc nie będę tego pisała ;D )
- Czy ty jesteś normalna, zniszczyłaś mi życie, a teraz odmawiasz mi jedzenia. Nienawidzę Cię
!!!
Drzwi się za mną zamknęły a klucz przekręcił, Byłam sama w pustym już pokoju bez niczego
co mogłoby uciszyć moje zniewieściałe serce.
Siedziałam tak półtorej godziny aż mama przyszła i zapłakana otworzyła mnie i przytuliła.
- Nigdy więcej nie mów i o ojcu, nigdy, dobrze? Jeżeli chcesz mieszkać ze mną i być pod
moim wyżywieniem nie wspominaj więcej o ojcu, rozumiesz ?
- Tak –dobrze, przepraszam Cię za to …-Musiałam coś zrobić bo mama jest teraz ranna i z
łatwością przyjmie cios, poza tym od rana przegrywałam i czas było aby wyrównać siły.
Zmusiłam swoje ciało do popuszczenia moczu i choć nie przychodziło mi to łatwo, nie
mogłam dać po sobie poznać że się o to staram.
Ciepła fala moczu spływała po moich udach kończąc swoją podróż na podłodze gdzie
ponownie łączyły się w jedno i tworzyły kałuże zwycięstwa.
- O boże, co się tu stało ? –Mama zauważyła kałuże i jej wzrok skierował się wyżej gdzie
ujrzała potok toczący się jeszcze leniwie po udach.
- Mamo , bo ja … nie poczułam. - I w równie wymuszony płacz który był jeszcze cięższy do
,,zagrania” ponieważ już odczuwałam radość z wygranej i narastała ekscytacja którą coraz
ciężej było mi kontrolować.
- Kochanie, myślałam że ty mnie po prostu testujesz…Przepraszam- Po czym wybiegła do
salonu i przyniosła świeżutkiego pampersa.
- (W myślach- GAME OVER) Mamuń tylko wiesz bo ja jestem głodna.
- Kochanie już ci daję…
To co stało się później było prawdziwym szokiem, Oto moje mama która była przeciwna
mojej zmianie właśnie zdjęła koszulkę i stanik i przystawiła mnie do piersi.
To był Game Over, zarówno dla mnie jak i dla niej.
Mama nie miała mleka ale sama bliskość jej to sprawiła że już zupełnie świadomość straciłam
co się dzieję i gdzie me miejsce. Czułam jak jej sutek dotyka moich warg i jak zasysam mleko
którego przecież nie ma.
Czułam jak rodzi się między nami więź której było mi brak przez tyle ostatnich lat.
Mama tuliła mnie tak długo dopóki nie zasnęłam. A kiedy się obudziłam wszystko się
zmieniło.