mlodzianki 267 - Kościół Akademicki św. Anny

Transkrypt

mlodzianki 267 - Kościół Akademicki św. Anny
Pismo studentów nr 25 (268)
26.04.2009
KOMENTARZ DO NIEDZIELNEJ
EWANGELII
Uczniowie opowiadali, co
ich spotkało w drodze, i jak
poznali Jezusa przy łamaniu chleba. A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął
pośród nich i rzekł do nich:
Pokój wam! Zatrwożonym
i wylękłym zdawało się, że
widzą ducha. Lecz On rzekł
do nich: Czemu jesteście
zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie
na moje ręce i nogi: to Ja
jestem. Dotknijcie się Mnie
i przekonajcie: duch nie ma
ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam. Przy tych
słowach pokazał im swoje
ręce i nogi. Lecz gdy oni z
radości jeszcze nie wierzyli
i pełni byli zdumienia, rzekł
do nich: Macie tu coś do
jedzenia? Oni podali Mu
kawałek pieczonej ryby.
Wziął i jadł wobec nich.
Potem rzekł do nich: To
właśnie znaczyły słowa,
które mówiłem do was,
gdy byłem jeszcze z wami:
Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie
w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach. Wtedy oświecił ich umysły, aby
rozumieli Pisma, i rzekł do
nich: Tak jest napisane:
Mesjasz będzie cierpiał i
trzeciego dnia zmartwychwstanie, w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i
odpuszczenie grzechów
wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy.
Wy jesteście świadkami
tego.
(Łk 24,35-48)
Opisane poprzedniej niedzieli spotkanie Jezusa z uczniami relacjonuje nam dzisiaj św. Łukasz. Raz jeszcze obserwujemy zaskoczonych i przestraszonych uczniów, którzy nie potrafią uwierzyć
w obecność Jezusa pośród nich. Przekonuje ich dopiero namacalny znak, który Jezus uczynił, aby rozwiać ich ludzkie wątpliwości.
Nie uwierzę jak nie dotknę, nie uwierzę jak nie poczuję, jak nie
zobaczę. Podobny test wiarygodności towarzyszy dzisiaj wielu
ludziom, którzy uzależniają swoją wiarę i zaangażowanie religijne
od przekonujących „dowodów rzeczowych” na istnienie Boga,
Jego zmartwychwstanie i obecność w Kościele. Wydaje się to nie
tylko naiwne, ale wręcz śmieszne, kiedy mówiąc o Bogu Wszechmogącym, chcemy Go mierzyć swoimi ograniczonymi kryteriami,
ale niestety trudno nie odnieść wrażenia, że sami – w mniejszym
lub większym zakresie – także postępujemy w ten właśnie sposób.
Jezus chce, abyśmy byli świadkami zmartwychwstania, a więc
głosicielami prawdy o tym, że w Nim rzeczywiście dokonało się
zwycięstwo nad wszelkim grzechem i śmiercią. Zwraca się do nas
z pełnym miłości pytaniem: dlaczego wątpliwości budzą się w
waszych sercach? Skąd w was tak wiele niepewności i dlaczego
przybieracie tak ograniczony horyzont patrzenia na sprawy, których pełni nie da się dostrzec bez łaski wiary. Można raz jeszcze
przywołać w tym kontekście słowa Jezusa skierowane do św. Tomasza – „nie bądź niedowiarkiem lecz wierzącym” oraz pełną
ufności odpowiedź: „Pan mój i Bóg mój”. Raz jeszcze uświadamiamy sobie, że bez wiary w zmartwychwstanie nie da się zrozumieć prawdziwego sensu cierpienia Mesjasza, jego wyszydzenia,
umęczenia i śmierci. Podkreśla to także św. Paweł pisząc do Koryntian, że gdyby Jezus nie zmartwychwstał, próżna byłaby nasza
wiara (1 Kor 15,14).
Bycie świadkiem zmartwychwstania wymaga od nas jasnej odpowiedzi na wezwanie do głoszenia nawrócenia i odpuszczenia grzechów wszystkim narodom. Jezus przynagla nas, abyśmy przykładem swojego życia chrześcijańskiego, swoją pracą i postawą życia
w jedności z wyznawaną wiarą potwierdzali, że On prawdziwie
żyje pośród tego świata. Nie jest tylko postacią, która zaistniała w
przeszłości, o której dowiadujemy się ze źródeł historycznych i
wspominamy przy okazji tych czy innych świąt. Jego zmartwychwstanie jest prawdziwe i objawia się właśnie w tym, że także dzisiaj, przeszło dwa tysiące lat od tamtych wydarzeń możemy doświadczyć spotkania z Jezusem stale obecnym w Sakramentach
Kościoła. Tak samo, jak scena spotkania z uczniami powtarza się
podczas każdej ofiary Mszy Świętej, tak samo też Jezus ponawia
swoje wezwanie: jak Ojciec mnie posłał, tak ja was posyłam. Nie
da się trwać przy Chrystusie zapominając jednocześnie o tych
słowach. Nie można więc być chrześcijaninem „tylko dla siebie”,
wyznając tak modną, lecz zupełnie nieprawdziwą wizję chrześcijaństwa, które jest prywatną sprawą każdego człowieka. Chrystus
nie jest głową Kościoła, który ma się dostosowywać do zmieniających się trendów, rozwoju technologicznego, czy bieżących ideologii. Kościół jest bowiem wspólnotą wierzących, czyli tych, którzy spotykają swojego Pana i czerpiąc siły z tego nadprzyrodzonego doświadczenia pragną swoim życiem dawać trwałe świadectwo
o tym że On prawdziwie zmartwychwstał i prawdziwie żyje.
2
Marcin Stębelski
Linia Benedykta
Cztery lata pontyfikatu potwierdzają,
że Benedykt XVI to
człowiek
mocnego
ducha, który wie, w
jakim kierunku chce
prowadzić Kościół.
Gdy Joseph Ratzinger
zostawał papieżem 19
kwietnia 2005 roku, był
najwybitniejszą osobowością Kościoła. Znakomity teolog, nauczyciel
akademicki, autor ważnych książek, podpora
pontyfikatu Jana Pawła
II, strażnik wiary, a
za ra ze m
u jmu ją c y,
skromny, życzliwy człowiek, który pozwolił
sfotografować się z kuflem piwa oraz podczas
gry na pianinie. Tymczasem jego obraz medialny jest często albo powierzchowny, albo
zafałszowany. Dlaczego tak się dzieje?
Wiara rozum na jest
Paweł Lisicki w eseju „Obrońca rozumu” („Powrót z obcego świata”, Wydawnictwo Arcana, 2006) przywołuje słowa kard.
Ratzingera, że najważniejszym wyzwaniem,
przed którym stoi Kościół w XXI wieku, jest
„wypracowanie nowej postaci rozumności
wiary”. Papież stoi twardo na stanowisku, że
przyjęcie wiary chrześcijańskiej jest racjonalnym wyborem w poszukiwaniu prawdy o
świecie. „Tym, co dla świata najbardziej nieznośne, jest nie po prostu wiara, ale wiara,
3
która rości sobie prawo do prawdy. Tam zaś,
gdzie mamy do czynienia z prawdą, pojawia
się zobowiązanie. Prawda nie jest tylko pojęciem naszego umysłu; jest bezwzględnie
domagającą się uznania obiektywną wartością. (...) Nie uznać prawdy to zaciągnąć winę; niekiedy można to usprawiedliwić, pochwalić nigdy. Mówić zatem, że wiara dociera do prawdy, to tyle, co domagać się jej
uznania przez wszystkich. A to w świecie
zdominowanym przez relatywizm brzmi jak
wyzwanie” – streszcza jego stanowisko Lisicki. To pierwszy ważny wyznacznik „linii
Benedykta”. Wiara chrześcijańska nie jest
jednym z wielu równoprawnych i zmiennych
poglądów, idei czy mód. Bywa tak traktowana przez ludzi z zewnątrz – nie może być tak
pojmowana przez uczniów Chrystusa, dla
pojmowana przez uczniów Chrystusa, dla
których ma On być „drogą, prawdą i życiem”. Nawet wtedy, gdy inni będą się z tego
naigrawali lub podważali rozumność takiego
stanowiska.
Wiara opiera się na świadectwie tych, którzy
towarzyszyli Jezusowi w Jego nauczaniu,
byli przy śmierci i spotykali Zmartwychwstałego. Mamy bardzo mocne podstawy, by ich
świadectwo uznawać za wiarygodne, bo jest
przypieczętowane niezwykłą gorliwością
apostolską i – w większości przypadków –
męczeństwem. Zawierzenie temu świadectwu jest wyborem rozumnym. Papież mówił
o tym dwa tygodnie temu, w Wielkanoc:
„Zmartwychwstanie nie jest zatem teorią,
lecz rzeczywistością historyczną, objawioną
przez człowieka Jezusa Chrystusa przez Jego
<paschę>, Jego <przejście>, które otworzyło
<nową drogę> między ziemią a niebem. Nie
jest to mit ani sen, wizja ani utopia, nie jest
to baśń, lecz wydarzenie jedyne i niepowtarzalne: Jezus z Nazaretu, syn Maryi, który w
piątek o zmierzchu zdjęty został z krzyża i
pogrzebany, zwycięsko opuścił grób.” To
typowa wypowiedź papieża. Wiara, która
rości sobie prawo do prawdy, i to posługując
się rozumem. Stojąca na stanowisku, że
Chrystus naprawdę żył, został zabity i zmartwychwstał, nawet jeśli większość ludzi nie
chce tego uznać. Papieżowi zależy na tym,
aby taką wiarą żyć i ją otwarcie przekazywać,
starając się trafiać do współczesnej mentalności bez uszczuplania istoty chrześcijańskiego przesłania. „Bez wypracowania nowej
postaci rozumności chrześcijanie ostatecznie
zostaną wchłonięci przez świat. Nie wystarczy po prostu praktykowanie cnót (...) ” –
pisze Paweł Lisicki. Jeśli poszczególni chrześcijanie, i Kościół jako wspólnota, traktować
będą swoją wiarę jako jedną z równorzędnych opinii, jako prywatne przeżycie, modę
intelektualną lub stan emocjonalny, utraci
ona siłę przekonywania. Może być tolerowa4
na na współczesnym „targowisku idei”, ale
nie będzie mieć mocy Ducha. Im mocniej
Benedykt XVI przed taką postawą przestrzega, tym ostrzej jest krytykowany przez tych,
którzy twierdzą, że prawda nie istnieje lub
też, że każdy ma swą własną prawdę.
Wolność – tak, dyktatura – nie
Kolejne mocne przesłanie to sprzeciw wobec
„dyktatury relatywizmu” – a taką diagnozę
papież formułuje wobec dominującego nurtu współczesnej kultury i mentalności,
z wł a s z cz a w ś wie c ie
z a ch o dn im .
„Ustanawiany jest rodzaj dyktatury relatywizmu, która nie uznaje niczego za pewnik, a
jedynym miernikiem ustanawia własne ja i
jego zachcianki. (...) Posiadanie jasnej wiary,
zgodnej z credo Kościoła, zostaje często zaszufladkowane jako fundamentalizm” – powiedział podczas Mszy rozpoczynającej konklawe, z którego wyszedł jako papież. Benedykt szanuje ludzką godność i wolność, nie
chcemy nikomu narzucać wiary i respektuje
pluralizm przekonań. Jego myśli trzeba odczytywać uważnie. Sprzeciwia się właśnie
„dyktaturze” relatywizmu i podkreśla, że jest
ona zagrożeniem nie tylko dla wiary, ale dla
każdej formy uczciwego humanizmu. W
świecie, w którym jedyną „prawdą” jest to,
że „nie ma prawdy”, a kto myśli inaczej jest
groźnym fundamentalistą, człowiek jest zagrożony. Najbardziej – osoba, która nie może sama głośno wołać w obronie swoich
praw, a więc człowiek w początkowym i końcowym okresie życia, człowiek ciężko chory,
zepchnięty na margines społeczeństwa. Ich
podstawowe prawa można zdeptać, ubierając tę postawę w przewrotną i cyniczną szatę
„prawa do decydowania o własnym brzuchu”, „prawa wyboru” między życiem a
śmiercią, „prawa do decydowania o godnej
śmierci”. Dyktaturze tak pojętych „praw”
trzeba z całą mocą przeciwstawiać się – i w
imię Chrystusa, i w imię rozumu.
Chrystu s
jest
„wyznacznikiem prawdziwego humanizmu” –
mówił kard. Ratzinger
we wspomnianej homilii, tuż przed wejściem
na konklawe do Kaplicy
Sykstyńskiej. I kontynuow a ł:
„W ia r a
<dorosła> nie idzie z
prądem mód i nowinek; wiara dorosła i
dojrzała jest głęboko
zakorzeniona w przyjaźni z Chrystusem. Ta
przyjaźń otwiera nas na
każde dobro, dając nam
zara zem
kry terium
rozeznania prawdy i
fałszu, odróżnienia ziarna od plew. (...) W
miarę zbliżania się do Chrystusa także w
naszym życiu prawda i miłość stapiają się ze
sobą. Miłość bez prawdy byłaby ślepa; prawda bez miłości byłaby niczym <cymbał
brzmiący>.”
Wiara doro sła
zakazu
zamia st
grzechy, aby nie pozwolić ludziom robić tego, na co mają ochotę. Takie myślenie przebija też z wielu mediów, w których Kościół
kojarzony jest głównie (lub wyłącznie) z kilkoma „drażliwymi” elementami moralności
seksualnej. Chociaż jest to krzycząca nieprawda, taki obraz zakorzenia się w głowach
znakó w ludzi, zwłaszcza młodych.
Benedykt XVI uczy „wiary dorosłej”, która
jest przemyślanym i poważnym wyborem.
Wiary, na której człowiek może oprzeć całą
swoją egzystencję. Takiej, która daje siłę,
radość, inspiruje do działania, pomaga w
przeżywaniu cierpienia. „Wiara dorosła” jest
pozytywnym przesłaniem, a nie zbiorem
„znaków zakazu” – to kolejne kluczowe przesłanie papieża. Wspominał o tym również
podczas Światowych Dni Młodzieży w Kolonii i Sydney. Chrześcijaństwa nie można
zredukować tylko do moralności, a zwłaszcza do listy grzechów. Mówiąc to polemizuje
z jednym z najmocniejszych – a przy tym
fałszywych – stereotypów dotyczących wiary. Stereotyp ten głosi, że Kościół „wymyśla”
5
Tymczasem głoszona przez Kościół koncepcja seksualności, małżeństwa i rodzicielstwa
jest wszechstronnym i długofalowym
„projektem życia”, który – z jednej strony –
chroni prawa wszystkich zaangażowanych
osób, a z drugiej – daje szansę na trwałe
szczęście i radość. „Eros jest niejako zakorzeniony w naturze człowieka; Adam poszukuje i <opuszcza ojca swego i matkę swoją>,
by odnaleźć niewiastę; jedynie razem przedstawiają oni całokształt człowieczeństwa,
stając się <jednym ciałem>. Nie mniej ważny jest drugi aspekt: ze względu na ukierunkowanie zawarte w akcie stwórczym, eros
kieruje człowieka ku małżeństwu, związkowi
charakteryzującemu się wyłącznością i definitywnością; tak i tylko tak urzeczywistnia
się jego głębokie przeznaczenie” – czytamy wi się o tym mało lub wcale.
w encyklice Benedykta XVI „Deus caritas
est”.
Benedykt XVI ma bardzo życzliwy stosunek
do judaizmu. Napisał wiele jako teolog o
Kilka paradoksó w
więzi chrześcijaństwa z judaizmem. Jako
papież odwiedził synagogi w Kolonii i NoBenedykt XVI jest subtelnym intelektualistą, wym Jorku, a w maju zrobi to samo w JeroEuropejczykiem z krwi i kości, człowiekiem zolimie. Jako pierwszy zaprosił rabina do
delikatnym i szanującym innych ludzi. Tym- wygłoszenia przemówienia podczas Synodu
czasem jest często przedstawiany jako Biskupów. Potępia pomniejszanie skali za„pancerny” kardynał, a obecnie papież, który głady Żydów podczas II wojny światowej i
nie rozumie współczesności i chciałby przejawy antysemityzmu. Tymczasem w
„z mus ić ” wsz ys tk ich,
by
słu ch a li mediach słyszymy o „zamrożeniu” dialogu
„archaicznego” Kościoła.
Kościoła z judaizmem i widzimy próby przeciwstawienia „złego” wobec Żydów BenedykPapież ma wielki szacunek wobec tradycji ta XVI i „dobrego” Jana Pawła II.
Kościoła i uważa, że nie możemy odcinać się
od ojców, mistrzów i świętych, którzy szli Papieżowi bardzo zależy na przybliżeniu
przed nami drogami wiary. Z drugiej strony jedności chrześcijan – szczególnie tych, któpodkreśla, że tradycja jest wtedy wartościo- rzy zachowują w pełni apostolski depozyt
wa, gdy jest żywa i podlega rozwojowi, ale wiary. W tym celu podejmuje konkretne
bez gwałtownych zerwań, bo w Kościele nie decyzje przybliżające jedność z lefebrystami
ma miejsca na rewolucje. Tymczasem bywa i kościołami wschodnimi. Spotyka się wieloprzedstawiany jako uparty konserwatysta, krotnie z patriarchą Konstantynopola Barktóry chciałby zawrócić historię do czasów tłomiejem I, zabiega o spotkanie z patriarSoboru Trydenckiego, do średniowiecza, a chą Moskwy. Czy jest za to powszechnie
nawet do świętych Augustyna i Benedykta chwalony? Skądże. Im bardziej zbliża się do
(jego teologicznych i duchowych mistrzów). prawosławnych i lefebrystów, tym bardziej
zarzuca mu się „zahamowanie” ekumenizmu
Papież podkreśla ciągłość tradycji liturgicz- z protestantami. Wielu obserwatorów ucienej Kościoła i chce, aby ją szanować i z niej szyłoby się chyba tylko wtedy, gdyby papież
czerpać, nie wykluczając stopniowego roz- ogłosił jedność z „progresywnymi” kościoławoju liturgii. Z takiej postawy wynika decy- mi, specjalizującymi się w udzielaniu
zja o poszerzeniu możliwości sprawowania „ślubów” homoseksualistom.
Mszy św. w tradycyjnej (tzw. trydenckiej) „Linia Benedykta” jest wymagająca dla
formie rytu rzymskiego. Papież chce, aby chrześcijan i niewygodna dla ich oponentów.
tradycjonaliści wierni Rzymowi poczuli, że Nie dziwmy się więc, gdy działania papieża
są ważnym środowiskiem w Kościele, a tra- będą przedstawiane „na opak”. Musimy sadycjonaliści, którzy utracili pełną jedność mi docierać do treści jego nauczania. Na
(tzw. lefebryści) – do niej powrócili. Za te szczęście, mamy możliwość wyboru, kogo
decyzje jest ostro krytykowany – przypisuje chcemy słuchać, a nowoczesne środki komumu się „powrót do przeszłości” i „demontaż” nikacji umożliwiają nam bezpośrednią
Soboru Watykańskiego II. Gdy papież pod- „łączność” z następcą św. Piotra.
kreśla, że Sobór ten jest częścią tradycji i
obowiązującym nauczaniem Kościoła – móBohdan Białorucki
6
Śladami
Chrystusa
Pielgrzymka
papieŜa
Benedykta XVI
do Ziemi
Świętej
„Pielgrzymkę do Ziemi Świętej odbędę, aby
podczas pobytu w miejscach uświęconych
przez Pana, podczas Jego ziemskiego życia,
prosić Go o cenny dar pokoju i jedności dla
Bliskiego Wschodu i dla całej ludzkości. Liczę na wasze duchowe wsparcie, aby Bóg
towarzyszył mi, wspierał mnie i obdarzał
Swoją łaską wszystkich, których spotkam na
mojej drodze.” Benedykt XVI
Już za chwilę, bo między 8 a 15 maja Benedykt XVI uda się w swoją kolejną podróż –
pielgrzymkę. Tym razem po Europie, Amerykach i Afryce uda się do Ziemi Świętej. Jak
ważne było to miejsce przez całe wieki dla
wszystkich pokoleń chrześcijan (i nadal nim
pozostaje) wiedzą chyba wszyscy. Miejsce to
szczególne, bo wybrał je Bóg aby się w nim
urodzić i umrzeć, gdzie przez 33 lata dorastał, uczył się, pracował a w końcu nauczał,
umarł i zmartwychwstał. Warto przypomnieć niezliczone rzesze pielgrzymów, którzy już od pierwszych wieków podążali, mimo licznych niebezpieczeństw, do Ziemi
Świętej. To ich śladami udaje się teraz papież. Różnica między tą pielgrzymką a innymi, pielgrzymkami zwykłych chrześcijan,
7
będzie jednak ogromna. Udaje się tam jako
głowa całego Kościoła, reprezentująca nas i
wypowiadająca się też w naszym imieniu. Z
tego właśnie powodu każdy jego ruch będzie
śledzony przez media na całym świecie.
O tym, że takie pielgrzymowanie nie jest
łatwe i kosztuje Ojca Świętego naprawdę
wiele, mogą świadczyć chociażby ostatnie
reakcje na jego wystąpienia podczas poprzednich podróży. Głoszenie ewangelicznej
prawdy wywołuje czasami ogromny sprzeciw.
Tym razem podróż ta będzie również trudna.
Ziemia Święta nie jest bowiem postrzegana
przede wszystkim jako ziemska ojczyzna
Jezusa, ale miejsce konfliktu izraelsko –
palestyńskiego. Mało kto pamięta o mieszkających tam chrześcijanach (a przecież
gmina jerozolimska była pierwszą gminą
chrześcijańską… ).
Jego słowa i odprawiane tam Msze Święte
będą więc skierowane przede wszystkim do
nich. Tamtejsza diecezja Ziemi Świętej obejmuje Izrael, Zachodni Brzeg Jordanu, Jordanię, Strefę Gazy i Cypr, i określana jest
„najwrażliwszą diecezją”. Trwające w tym
rejonie starcia spowodował masowy eksodus
chrześcijan z terenów Palestyny do Izraela.
Przyczyną nie jest islamizacja państwa i
konflikt ze społecznością muzułmańską. Te
bowiem żyły obok siebie (również obok społeczności żydowskiej) przez wieki w pokoju,
do czasów współczesnego konfliktu między
Izraelem a Palestyną.
Innym problemem przed jakim stają chrześcijanie, to wyznaczenie stref okupacyjnych,
odrębnych dróg i przejść między strefami
przeznaczonymi dla Żydów i Palestyńczyków, co sprawia, że nie mogą się oni swobodnie poruszać po terytorium Ziemi Świętej. Wspólnota ta jest więc w ten sposób podzielona wewnętrznie, a także między oddzielona od tak ważnych miejsc jak Jerozolima czy Betlejem (i innych), leżących blisko
geograficznie, ale przede wszystkim przez
wieki ze sobą związanych. Widać więc wyraźnie, jak trudna jest sytuacja tamtejszej
wspólnoty i jak bardzo oczekują oni słów
nadziei od Ojca Świętego.
Papież spotka się także podczas swojej wizyty z muzułmanami oraz przede wszystkim z
Żydami.
Sam Benedykt XVI już przed pielgrzymką
przypomina o bardzo bliskim powiązaniu
chrześcijaństwa i judaizmu – posługuje się
porównaniem użytym przez świętego Pawła
z listu do Rzymian (11, 17 – 24):
„Przygotowuję się do pielgrzymki do Izraela,
ziemi, w której znajdują się korzenie naszej
wiary i która jest święta zarówno dla chrześcijan jak i Żydów. To właśnie z korzenia
tego dobrego drzewa oliwnego, ludu Izraela,
w który została wszczepiona gałązka dzikiej
oliwki, Kościół czerpie swoje soki. Od pierwszych dni chrześcijaństwa nasza tożsamość i
każdy aspekt naszego życia i wiary były, i są
nadal powiązane, z religią naszych ojców w
wierze.”
Jako że Papież przyjeżdża na oficjalne zaproszenie prezydenta Izraela Szymona Peresa, pielgrzymka przewiduje spotkania z
przywódcami politycznymi. W planach znajduje się również wizyta w słynnym ośrodku
Yad Vashem, co na pewno było decyzją trudną po wydarzeniach ostatnich miesięcy.
Mimo napiętego grafiku wizyta w Ziemi
Świętej pozostanie przede wszystkim pielgrzymką, a więc podróżą religijną. Jej najważniejszymi punktami pozostaną Msze
Święte w Jerozolimie, Nazarecie (gdzie spodziewanych jest nawet 50 tysięcy chrześcijan) i Betlejem. Benedykt XVI odwiedzi też
meczet al – Aksa na Wzgórzu Świątynnym
oraz pomodli się pod Ścianą Płaczu.
Pielgrzymka ta, ze względu na szczególny
charakter miejsc, stanie się zapewne jedną z
najważniejszych papieskich podróży. Będzie
również wyjątkowo trudna – wszyscy bowiem, wyznawcy trzech religii, podzielonych
przez wojnę, oczekują słów nadziei oraz zrozumienia. Zdając sobie sprawę z wagi tego
wydarzenia, jak także trudu jaki czeka Ojca
Świętego podczas tych dni, warto postarać
się jeszcze intensywniej wesprzeć go modlitwą, a będziemy mogli później cieszyć się z
owoców tej pielgrzymki.
Kościół Akademicki
św. Anny w Warszawie
Zapraszamy do współredagowania naszego
pisma. Teksty i uwagi można przesyłać na
adres: [email protected]
(tel. 022 393 45 75)
ul. Krakowskie Przedmieście 68,
www.swanna.waw.pl, tel. 826-89-91
Msze św. niedzielne: 8.30; 10.00; 12.00; 15.00;
19.00; 21.00. Msze św. w dni powszednie: 7.00;
7.30; 15.00; 18.30. (w I piątki miesiąca i 2. dnia
miesiąca: 21.00)
PZ
Sakrament Pokuty i Pojednania: pon.-piąt.
7.00-8.00; 15.00-19.00, sobota: 7.00-8.00, 1516, 18.30-19; niedziela: w czasie Mszy świętych.
Chrzty dzieci w niedzielę o godz 12.00
8

Podobne dokumenty