mlodzianki 267 - Kościół Akademicki św. Anny
Transkrypt
mlodzianki 267 - Kościół Akademicki św. Anny
Pismo studentów nr 25 (268) 26.04.2009 KOMENTARZ DO NIEDZIELNEJ EWANGELII Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba. A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: Pokój wam! Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam. Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi. Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: Macie tu coś do jedzenia? Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich. Potem rzekł do nich: To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach. Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma, i rzekł do nich: Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie, w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego. (Łk 24,35-48) Opisane poprzedniej niedzieli spotkanie Jezusa z uczniami relacjonuje nam dzisiaj św. Łukasz. Raz jeszcze obserwujemy zaskoczonych i przestraszonych uczniów, którzy nie potrafią uwierzyć w obecność Jezusa pośród nich. Przekonuje ich dopiero namacalny znak, który Jezus uczynił, aby rozwiać ich ludzkie wątpliwości. Nie uwierzę jak nie dotknę, nie uwierzę jak nie poczuję, jak nie zobaczę. Podobny test wiarygodności towarzyszy dzisiaj wielu ludziom, którzy uzależniają swoją wiarę i zaangażowanie religijne od przekonujących „dowodów rzeczowych” na istnienie Boga, Jego zmartwychwstanie i obecność w Kościele. Wydaje się to nie tylko naiwne, ale wręcz śmieszne, kiedy mówiąc o Bogu Wszechmogącym, chcemy Go mierzyć swoimi ograniczonymi kryteriami, ale niestety trudno nie odnieść wrażenia, że sami – w mniejszym lub większym zakresie – także postępujemy w ten właśnie sposób. Jezus chce, abyśmy byli świadkami zmartwychwstania, a więc głosicielami prawdy o tym, że w Nim rzeczywiście dokonało się zwycięstwo nad wszelkim grzechem i śmiercią. Zwraca się do nas z pełnym miłości pytaniem: dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Skąd w was tak wiele niepewności i dlaczego przybieracie tak ograniczony horyzont patrzenia na sprawy, których pełni nie da się dostrzec bez łaski wiary. Można raz jeszcze przywołać w tym kontekście słowa Jezusa skierowane do św. Tomasza – „nie bądź niedowiarkiem lecz wierzącym” oraz pełną ufności odpowiedź: „Pan mój i Bóg mój”. Raz jeszcze uświadamiamy sobie, że bez wiary w zmartwychwstanie nie da się zrozumieć prawdziwego sensu cierpienia Mesjasza, jego wyszydzenia, umęczenia i śmierci. Podkreśla to także św. Paweł pisząc do Koryntian, że gdyby Jezus nie zmartwychwstał, próżna byłaby nasza wiara (1 Kor 15,14). Bycie świadkiem zmartwychwstania wymaga od nas jasnej odpowiedzi na wezwanie do głoszenia nawrócenia i odpuszczenia grzechów wszystkim narodom. Jezus przynagla nas, abyśmy przykładem swojego życia chrześcijańskiego, swoją pracą i postawą życia w jedności z wyznawaną wiarą potwierdzali, że On prawdziwie żyje pośród tego świata. Nie jest tylko postacią, która zaistniała w przeszłości, o której dowiadujemy się ze źródeł historycznych i wspominamy przy okazji tych czy innych świąt. Jego zmartwychwstanie jest prawdziwe i objawia się właśnie w tym, że także dzisiaj, przeszło dwa tysiące lat od tamtych wydarzeń możemy doświadczyć spotkania z Jezusem stale obecnym w Sakramentach Kościoła. Tak samo, jak scena spotkania z uczniami powtarza się podczas każdej ofiary Mszy Świętej, tak samo też Jezus ponawia swoje wezwanie: jak Ojciec mnie posłał, tak ja was posyłam. Nie da się trwać przy Chrystusie zapominając jednocześnie o tych słowach. Nie można więc być chrześcijaninem „tylko dla siebie”, wyznając tak modną, lecz zupełnie nieprawdziwą wizję chrześcijaństwa, które jest prywatną sprawą każdego człowieka. Chrystus nie jest głową Kościoła, który ma się dostosowywać do zmieniających się trendów, rozwoju technologicznego, czy bieżących ideologii. Kościół jest bowiem wspólnotą wierzących, czyli tych, którzy spotykają swojego Pana i czerpiąc siły z tego nadprzyrodzonego doświadczenia pragną swoim życiem dawać trwałe świadectwo o tym że On prawdziwie zmartwychwstał i prawdziwie żyje. 2 Marcin Stębelski Linia Benedykta Cztery lata pontyfikatu potwierdzają, że Benedykt XVI to człowiek mocnego ducha, który wie, w jakim kierunku chce prowadzić Kościół. Gdy Joseph Ratzinger zostawał papieżem 19 kwietnia 2005 roku, był najwybitniejszą osobowością Kościoła. Znakomity teolog, nauczyciel akademicki, autor ważnych książek, podpora pontyfikatu Jana Pawła II, strażnik wiary, a za ra ze m u jmu ją c y, skromny, życzliwy człowiek, który pozwolił sfotografować się z kuflem piwa oraz podczas gry na pianinie. Tymczasem jego obraz medialny jest często albo powierzchowny, albo zafałszowany. Dlaczego tak się dzieje? Wiara rozum na jest Paweł Lisicki w eseju „Obrońca rozumu” („Powrót z obcego świata”, Wydawnictwo Arcana, 2006) przywołuje słowa kard. Ratzingera, że najważniejszym wyzwaniem, przed którym stoi Kościół w XXI wieku, jest „wypracowanie nowej postaci rozumności wiary”. Papież stoi twardo na stanowisku, że przyjęcie wiary chrześcijańskiej jest racjonalnym wyborem w poszukiwaniu prawdy o świecie. „Tym, co dla świata najbardziej nieznośne, jest nie po prostu wiara, ale wiara, 3 która rości sobie prawo do prawdy. Tam zaś, gdzie mamy do czynienia z prawdą, pojawia się zobowiązanie. Prawda nie jest tylko pojęciem naszego umysłu; jest bezwzględnie domagającą się uznania obiektywną wartością. (...) Nie uznać prawdy to zaciągnąć winę; niekiedy można to usprawiedliwić, pochwalić nigdy. Mówić zatem, że wiara dociera do prawdy, to tyle, co domagać się jej uznania przez wszystkich. A to w świecie zdominowanym przez relatywizm brzmi jak wyzwanie” – streszcza jego stanowisko Lisicki. To pierwszy ważny wyznacznik „linii Benedykta”. Wiara chrześcijańska nie jest jednym z wielu równoprawnych i zmiennych poglądów, idei czy mód. Bywa tak traktowana przez ludzi z zewnątrz – nie może być tak pojmowana przez uczniów Chrystusa, dla pojmowana przez uczniów Chrystusa, dla których ma On być „drogą, prawdą i życiem”. Nawet wtedy, gdy inni będą się z tego naigrawali lub podważali rozumność takiego stanowiska. Wiara opiera się na świadectwie tych, którzy towarzyszyli Jezusowi w Jego nauczaniu, byli przy śmierci i spotykali Zmartwychwstałego. Mamy bardzo mocne podstawy, by ich świadectwo uznawać za wiarygodne, bo jest przypieczętowane niezwykłą gorliwością apostolską i – w większości przypadków – męczeństwem. Zawierzenie temu świadectwu jest wyborem rozumnym. Papież mówił o tym dwa tygodnie temu, w Wielkanoc: „Zmartwychwstanie nie jest zatem teorią, lecz rzeczywistością historyczną, objawioną przez człowieka Jezusa Chrystusa przez Jego <paschę>, Jego <przejście>, które otworzyło <nową drogę> między ziemią a niebem. Nie jest to mit ani sen, wizja ani utopia, nie jest to baśń, lecz wydarzenie jedyne i niepowtarzalne: Jezus z Nazaretu, syn Maryi, który w piątek o zmierzchu zdjęty został z krzyża i pogrzebany, zwycięsko opuścił grób.” To typowa wypowiedź papieża. Wiara, która rości sobie prawo do prawdy, i to posługując się rozumem. Stojąca na stanowisku, że Chrystus naprawdę żył, został zabity i zmartwychwstał, nawet jeśli większość ludzi nie chce tego uznać. Papieżowi zależy na tym, aby taką wiarą żyć i ją otwarcie przekazywać, starając się trafiać do współczesnej mentalności bez uszczuplania istoty chrześcijańskiego przesłania. „Bez wypracowania nowej postaci rozumności chrześcijanie ostatecznie zostaną wchłonięci przez świat. Nie wystarczy po prostu praktykowanie cnót (...) ” – pisze Paweł Lisicki. Jeśli poszczególni chrześcijanie, i Kościół jako wspólnota, traktować będą swoją wiarę jako jedną z równorzędnych opinii, jako prywatne przeżycie, modę intelektualną lub stan emocjonalny, utraci ona siłę przekonywania. Może być tolerowa4 na na współczesnym „targowisku idei”, ale nie będzie mieć mocy Ducha. Im mocniej Benedykt XVI przed taką postawą przestrzega, tym ostrzej jest krytykowany przez tych, którzy twierdzą, że prawda nie istnieje lub też, że każdy ma swą własną prawdę. Wolność – tak, dyktatura – nie Kolejne mocne przesłanie to sprzeciw wobec „dyktatury relatywizmu” – a taką diagnozę papież formułuje wobec dominującego nurtu współczesnej kultury i mentalności, z wł a s z cz a w ś wie c ie z a ch o dn im . „Ustanawiany jest rodzaj dyktatury relatywizmu, która nie uznaje niczego za pewnik, a jedynym miernikiem ustanawia własne ja i jego zachcianki. (...) Posiadanie jasnej wiary, zgodnej z credo Kościoła, zostaje często zaszufladkowane jako fundamentalizm” – powiedział podczas Mszy rozpoczynającej konklawe, z którego wyszedł jako papież. Benedykt szanuje ludzką godność i wolność, nie chcemy nikomu narzucać wiary i respektuje pluralizm przekonań. Jego myśli trzeba odczytywać uważnie. Sprzeciwia się właśnie „dyktaturze” relatywizmu i podkreśla, że jest ona zagrożeniem nie tylko dla wiary, ale dla każdej formy uczciwego humanizmu. W świecie, w którym jedyną „prawdą” jest to, że „nie ma prawdy”, a kto myśli inaczej jest groźnym fundamentalistą, człowiek jest zagrożony. Najbardziej – osoba, która nie może sama głośno wołać w obronie swoich praw, a więc człowiek w początkowym i końcowym okresie życia, człowiek ciężko chory, zepchnięty na margines społeczeństwa. Ich podstawowe prawa można zdeptać, ubierając tę postawę w przewrotną i cyniczną szatę „prawa do decydowania o własnym brzuchu”, „prawa wyboru” między życiem a śmiercią, „prawa do decydowania o godnej śmierci”. Dyktaturze tak pojętych „praw” trzeba z całą mocą przeciwstawiać się – i w imię Chrystusa, i w imię rozumu. Chrystu s jest „wyznacznikiem prawdziwego humanizmu” – mówił kard. Ratzinger we wspomnianej homilii, tuż przed wejściem na konklawe do Kaplicy Sykstyńskiej. I kontynuow a ł: „W ia r a <dorosła> nie idzie z prądem mód i nowinek; wiara dorosła i dojrzała jest głęboko zakorzeniona w przyjaźni z Chrystusem. Ta przyjaźń otwiera nas na każde dobro, dając nam zara zem kry terium rozeznania prawdy i fałszu, odróżnienia ziarna od plew. (...) W miarę zbliżania się do Chrystusa także w naszym życiu prawda i miłość stapiają się ze sobą. Miłość bez prawdy byłaby ślepa; prawda bez miłości byłaby niczym <cymbał brzmiący>.” Wiara doro sła zakazu zamia st grzechy, aby nie pozwolić ludziom robić tego, na co mają ochotę. Takie myślenie przebija też z wielu mediów, w których Kościół kojarzony jest głównie (lub wyłącznie) z kilkoma „drażliwymi” elementami moralności seksualnej. Chociaż jest to krzycząca nieprawda, taki obraz zakorzenia się w głowach znakó w ludzi, zwłaszcza młodych. Benedykt XVI uczy „wiary dorosłej”, która jest przemyślanym i poważnym wyborem. Wiary, na której człowiek może oprzeć całą swoją egzystencję. Takiej, która daje siłę, radość, inspiruje do działania, pomaga w przeżywaniu cierpienia. „Wiara dorosła” jest pozytywnym przesłaniem, a nie zbiorem „znaków zakazu” – to kolejne kluczowe przesłanie papieża. Wspominał o tym również podczas Światowych Dni Młodzieży w Kolonii i Sydney. Chrześcijaństwa nie można zredukować tylko do moralności, a zwłaszcza do listy grzechów. Mówiąc to polemizuje z jednym z najmocniejszych – a przy tym fałszywych – stereotypów dotyczących wiary. Stereotyp ten głosi, że Kościół „wymyśla” 5 Tymczasem głoszona przez Kościół koncepcja seksualności, małżeństwa i rodzicielstwa jest wszechstronnym i długofalowym „projektem życia”, który – z jednej strony – chroni prawa wszystkich zaangażowanych osób, a z drugiej – daje szansę na trwałe szczęście i radość. „Eros jest niejako zakorzeniony w naturze człowieka; Adam poszukuje i <opuszcza ojca swego i matkę swoją>, by odnaleźć niewiastę; jedynie razem przedstawiają oni całokształt człowieczeństwa, stając się <jednym ciałem>. Nie mniej ważny jest drugi aspekt: ze względu na ukierunkowanie zawarte w akcie stwórczym, eros kieruje człowieka ku małżeństwu, związkowi charakteryzującemu się wyłącznością i definitywnością; tak i tylko tak urzeczywistnia się jego głębokie przeznaczenie” – czytamy wi się o tym mało lub wcale. w encyklice Benedykta XVI „Deus caritas est”. Benedykt XVI ma bardzo życzliwy stosunek do judaizmu. Napisał wiele jako teolog o Kilka paradoksó w więzi chrześcijaństwa z judaizmem. Jako papież odwiedził synagogi w Kolonii i NoBenedykt XVI jest subtelnym intelektualistą, wym Jorku, a w maju zrobi to samo w JeroEuropejczykiem z krwi i kości, człowiekiem zolimie. Jako pierwszy zaprosił rabina do delikatnym i szanującym innych ludzi. Tym- wygłoszenia przemówienia podczas Synodu czasem jest często przedstawiany jako Biskupów. Potępia pomniejszanie skali za„pancerny” kardynał, a obecnie papież, który głady Żydów podczas II wojny światowej i nie rozumie współczesności i chciałby przejawy antysemityzmu. Tymczasem w „z mus ić ” wsz ys tk ich, by słu ch a li mediach słyszymy o „zamrożeniu” dialogu „archaicznego” Kościoła. Kościoła z judaizmem i widzimy próby przeciwstawienia „złego” wobec Żydów BenedykPapież ma wielki szacunek wobec tradycji ta XVI i „dobrego” Jana Pawła II. Kościoła i uważa, że nie możemy odcinać się od ojców, mistrzów i świętych, którzy szli Papieżowi bardzo zależy na przybliżeniu przed nami drogami wiary. Z drugiej strony jedności chrześcijan – szczególnie tych, któpodkreśla, że tradycja jest wtedy wartościo- rzy zachowują w pełni apostolski depozyt wa, gdy jest żywa i podlega rozwojowi, ale wiary. W tym celu podejmuje konkretne bez gwałtownych zerwań, bo w Kościele nie decyzje przybliżające jedność z lefebrystami ma miejsca na rewolucje. Tymczasem bywa i kościołami wschodnimi. Spotyka się wieloprzedstawiany jako uparty konserwatysta, krotnie z patriarchą Konstantynopola Barktóry chciałby zawrócić historię do czasów tłomiejem I, zabiega o spotkanie z patriarSoboru Trydenckiego, do średniowiecza, a chą Moskwy. Czy jest za to powszechnie nawet do świętych Augustyna i Benedykta chwalony? Skądże. Im bardziej zbliża się do (jego teologicznych i duchowych mistrzów). prawosławnych i lefebrystów, tym bardziej zarzuca mu się „zahamowanie” ekumenizmu Papież podkreśla ciągłość tradycji liturgicz- z protestantami. Wielu obserwatorów ucienej Kościoła i chce, aby ją szanować i z niej szyłoby się chyba tylko wtedy, gdyby papież czerpać, nie wykluczając stopniowego roz- ogłosił jedność z „progresywnymi” kościoławoju liturgii. Z takiej postawy wynika decy- mi, specjalizującymi się w udzielaniu zja o poszerzeniu możliwości sprawowania „ślubów” homoseksualistom. Mszy św. w tradycyjnej (tzw. trydenckiej) „Linia Benedykta” jest wymagająca dla formie rytu rzymskiego. Papież chce, aby chrześcijan i niewygodna dla ich oponentów. tradycjonaliści wierni Rzymowi poczuli, że Nie dziwmy się więc, gdy działania papieża są ważnym środowiskiem w Kościele, a tra- będą przedstawiane „na opak”. Musimy sadycjonaliści, którzy utracili pełną jedność mi docierać do treści jego nauczania. Na (tzw. lefebryści) – do niej powrócili. Za te szczęście, mamy możliwość wyboru, kogo decyzje jest ostro krytykowany – przypisuje chcemy słuchać, a nowoczesne środki komumu się „powrót do przeszłości” i „demontaż” nikacji umożliwiają nam bezpośrednią Soboru Watykańskiego II. Gdy papież pod- „łączność” z następcą św. Piotra. kreśla, że Sobór ten jest częścią tradycji i obowiązującym nauczaniem Kościoła – móBohdan Białorucki 6 Śladami Chrystusa Pielgrzymka papieŜa Benedykta XVI do Ziemi Świętej „Pielgrzymkę do Ziemi Świętej odbędę, aby podczas pobytu w miejscach uświęconych przez Pana, podczas Jego ziemskiego życia, prosić Go o cenny dar pokoju i jedności dla Bliskiego Wschodu i dla całej ludzkości. Liczę na wasze duchowe wsparcie, aby Bóg towarzyszył mi, wspierał mnie i obdarzał Swoją łaską wszystkich, których spotkam na mojej drodze.” Benedykt XVI Już za chwilę, bo między 8 a 15 maja Benedykt XVI uda się w swoją kolejną podróż – pielgrzymkę. Tym razem po Europie, Amerykach i Afryce uda się do Ziemi Świętej. Jak ważne było to miejsce przez całe wieki dla wszystkich pokoleń chrześcijan (i nadal nim pozostaje) wiedzą chyba wszyscy. Miejsce to szczególne, bo wybrał je Bóg aby się w nim urodzić i umrzeć, gdzie przez 33 lata dorastał, uczył się, pracował a w końcu nauczał, umarł i zmartwychwstał. Warto przypomnieć niezliczone rzesze pielgrzymów, którzy już od pierwszych wieków podążali, mimo licznych niebezpieczeństw, do Ziemi Świętej. To ich śladami udaje się teraz papież. Różnica między tą pielgrzymką a innymi, pielgrzymkami zwykłych chrześcijan, 7 będzie jednak ogromna. Udaje się tam jako głowa całego Kościoła, reprezentująca nas i wypowiadająca się też w naszym imieniu. Z tego właśnie powodu każdy jego ruch będzie śledzony przez media na całym świecie. O tym, że takie pielgrzymowanie nie jest łatwe i kosztuje Ojca Świętego naprawdę wiele, mogą świadczyć chociażby ostatnie reakcje na jego wystąpienia podczas poprzednich podróży. Głoszenie ewangelicznej prawdy wywołuje czasami ogromny sprzeciw. Tym razem podróż ta będzie również trudna. Ziemia Święta nie jest bowiem postrzegana przede wszystkim jako ziemska ojczyzna Jezusa, ale miejsce konfliktu izraelsko – palestyńskiego. Mało kto pamięta o mieszkających tam chrześcijanach (a przecież gmina jerozolimska była pierwszą gminą chrześcijańską… ). Jego słowa i odprawiane tam Msze Święte będą więc skierowane przede wszystkim do nich. Tamtejsza diecezja Ziemi Świętej obejmuje Izrael, Zachodni Brzeg Jordanu, Jordanię, Strefę Gazy i Cypr, i określana jest „najwrażliwszą diecezją”. Trwające w tym rejonie starcia spowodował masowy eksodus chrześcijan z terenów Palestyny do Izraela. Przyczyną nie jest islamizacja państwa i konflikt ze społecznością muzułmańską. Te bowiem żyły obok siebie (również obok społeczności żydowskiej) przez wieki w pokoju, do czasów współczesnego konfliktu między Izraelem a Palestyną. Innym problemem przed jakim stają chrześcijanie, to wyznaczenie stref okupacyjnych, odrębnych dróg i przejść między strefami przeznaczonymi dla Żydów i Palestyńczyków, co sprawia, że nie mogą się oni swobodnie poruszać po terytorium Ziemi Świętej. Wspólnota ta jest więc w ten sposób podzielona wewnętrznie, a także między oddzielona od tak ważnych miejsc jak Jerozolima czy Betlejem (i innych), leżących blisko geograficznie, ale przede wszystkim przez wieki ze sobą związanych. Widać więc wyraźnie, jak trudna jest sytuacja tamtejszej wspólnoty i jak bardzo oczekują oni słów nadziei od Ojca Świętego. Papież spotka się także podczas swojej wizyty z muzułmanami oraz przede wszystkim z Żydami. Sam Benedykt XVI już przed pielgrzymką przypomina o bardzo bliskim powiązaniu chrześcijaństwa i judaizmu – posługuje się porównaniem użytym przez świętego Pawła z listu do Rzymian (11, 17 – 24): „Przygotowuję się do pielgrzymki do Izraela, ziemi, w której znajdują się korzenie naszej wiary i która jest święta zarówno dla chrześcijan jak i Żydów. To właśnie z korzenia tego dobrego drzewa oliwnego, ludu Izraela, w który została wszczepiona gałązka dzikiej oliwki, Kościół czerpie swoje soki. Od pierwszych dni chrześcijaństwa nasza tożsamość i każdy aspekt naszego życia i wiary były, i są nadal powiązane, z religią naszych ojców w wierze.” Jako że Papież przyjeżdża na oficjalne zaproszenie prezydenta Izraela Szymona Peresa, pielgrzymka przewiduje spotkania z przywódcami politycznymi. W planach znajduje się również wizyta w słynnym ośrodku Yad Vashem, co na pewno było decyzją trudną po wydarzeniach ostatnich miesięcy. Mimo napiętego grafiku wizyta w Ziemi Świętej pozostanie przede wszystkim pielgrzymką, a więc podróżą religijną. Jej najważniejszymi punktami pozostaną Msze Święte w Jerozolimie, Nazarecie (gdzie spodziewanych jest nawet 50 tysięcy chrześcijan) i Betlejem. Benedykt XVI odwiedzi też meczet al – Aksa na Wzgórzu Świątynnym oraz pomodli się pod Ścianą Płaczu. Pielgrzymka ta, ze względu na szczególny charakter miejsc, stanie się zapewne jedną z najważniejszych papieskich podróży. Będzie również wyjątkowo trudna – wszyscy bowiem, wyznawcy trzech religii, podzielonych przez wojnę, oczekują słów nadziei oraz zrozumienia. Zdając sobie sprawę z wagi tego wydarzenia, jak także trudu jaki czeka Ojca Świętego podczas tych dni, warto postarać się jeszcze intensywniej wesprzeć go modlitwą, a będziemy mogli później cieszyć się z owoców tej pielgrzymki. Kościół Akademicki św. Anny w Warszawie Zapraszamy do współredagowania naszego pisma. Teksty i uwagi można przesyłać na adres: [email protected] (tel. 022 393 45 75) ul. Krakowskie Przedmieście 68, www.swanna.waw.pl, tel. 826-89-91 Msze św. niedzielne: 8.30; 10.00; 12.00; 15.00; 19.00; 21.00. Msze św. w dni powszednie: 7.00; 7.30; 15.00; 18.30. (w I piątki miesiąca i 2. dnia miesiąca: 21.00) PZ Sakrament Pokuty i Pojednania: pon.-piąt. 7.00-8.00; 15.00-19.00, sobota: 7.00-8.00, 1516, 18.30-19; niedziela: w czasie Mszy świętych. Chrzty dzieci w niedzielę o godz 12.00 8