Szanowni Goście - rod "zakole wisły"

Transkrypt

Szanowni Goście - rod "zakole wisły"
Szanowni Goście, Drodzy Przyjaciele działkowcy,
Tak okrągły i doniosły Jubileusz jak ten, który dzisiaj obchodzimy, Jubileusz 50-ciolecia utworzenia Rodzinnego Ogrodu Działkowego „Zakole
Wisły”, chciałoby się witać nieco zmodyfikowaną piosenką Andrzeja Rosiewicza z kultowego serialu, śpiewając „50 lat minęło jak jeden dzień”.
Niestety bardziej skłaniamy się do refleksji na temat historii Ogrodu, jego działkowiczów i losów kolejnych pokoleń związanych z naszą „Małą Ojczyzną”.
Jest wśród nas jeszcze trzydziestu trzech pierwszych osadników i kilkudziesięciu potomków tych, którzy już odeszli, być może uprawiać zupełnie
inne ogrody. Oni, czyli ci, którzy są z nami, pamiętają jak to się zaczęło.
Kiedy 50 lat temu, a dokładnie 27 marca 1962 r. Prezydium Rady Narodowej m. Krakowa wydało decyzję o lokalizacji szczegółowej nr 25/62, dzisiejsi działkowicze a zapewne i ogół mieszkańców Krakowa, w tym ówcześni radni, główny Organ Samorządowy Królewskiego Stołecznego Miasta
Krakowa, nie przypuszczali, że olbrzymie, cuchnące śmietnisko, leżące wzdłuż Wisły, pomiędzy Stocznią Rzeczną, a mostem w Łęgu, kiedyś zamieni się
w teren tętniący życiem, kuszący zielenią i wszystkimi barwami kwitnących kwiatów. Zważywszy na obecność naszego dostojnego gościa, przedstawiciela Pana Prezydenta Jacka Majchrowskiego, z pewną nieśmiałością powiem, że w Polsce już od kończ XIX wieku rozszerzała się idea społecznych
ogrodów działkowych. W odróżnieniu od praktycznie wszystkich – z nielicznymi i nieistotnymi wyjątkami – krajów europejskich, gdzie rodzinne ogrody
działkowe organizowane są od podstaw, albo przez Państwo, albo przez lokalne samorządy, które często nie tylko wydają akt erekcyjny, ale wznoszą całą
infrastrukturę, doprowadzają wodę, wytyczają i utwardzają, alejki instalując odpowiednie oświetlenia, a nawet nanoszą na poszczególne działki oczyszczoną ziemię, gotową do siania i sadzenia, natomiast w Polsce Ogrody zakładane były na terenach najbardziej zniszczonych, zwykle zatrutych, wymagających rekultywacji i przywrócenia właściwego życia biologicznego. Pracą działkowców, wielu pokoleń, tereny te, na których bioaktywację Państwo nie
miało środków, albo po prostu chęci, przywracane było do życia.
Tak też było tutaj. Są wśród nas ludzie, którzy łopatami, kilofami i taczkami przedzierali się przez surrealistyczny, księżycowy krajobraz, wywożąc
zwały odpadów poprodukcyjnych Polfy, Telpodu, zakładów przemysłu gumowego, ale i garbarni, farbiarni oraz innych. Brodzili po kolana w śmieciach,
plącząc się we wstęgach folii aluminiowej czy kabli, obserwując od czasu do czasu jak ziemia oddycha wypuszczając spod warstwy śmieci śmierdzące
wyziewy gazów nieznanej proweniencji. To, czego nie dali rady usunąć, bądź przerobić w sposób pozwalający na wykorzystanie w budowie pierwszych
prymitywnych szop, zakopywali w głębokich dołach siłą własnych rąk. Te pierwsze dwa lata były nacechowane prawie katorżniczą pracą ludzi, którzy
dostawali do ręki imienne decyzje o przydziale działki wydawane przez Samorząd Krakowa. Dzisiaj wielu jest chętnych do kwestionowania roli ówczesnych samorządowych przedstawicielstw. Zapewne słusznie podnoszą różnego rodzaju zarzuty, jednak ciągłość historyczna, zwłaszcza w grodzie Kraka
zawsze ma znaczenie, a nasze samorządy i relacje społeczne, nawet w tamtych czasach znacznie odbiegały od funkcjonujących w innych metropoliach.
Ciężka praca się opłaciła wszystkim! Już pod koniec lat sześćdziesiątych, Kraków na tym terenie uzyskał ok. 20 ha zrekultywowanej ziemi, obsadzonej zielenią, głównym producentem tlenu ,tak ważnym w Krakowie, zatruwanym wówczas przez nieodległą hutę, później hutę aluminium w Skawinie,a także zakłady przemysłu chemicznego. Dzisiaj, kiedy już od południowego zachodu nad położony w dolinie Kraków, nie dociera dym ze Skawiny, a
huta Mittala zakresem i technologią produkcji w niczym nie przypomina Huty im. Lenina, łatwo zapomnieć, że tak niedawno jakość powietrza w Krakowie miała znaczenie nie tylko społeczne, ale wręcz strategiczne dla zdrowia mieszkańców.
Działki rozkwitały, a naturalną koleją rzeczy działkowicze starzeli się, przekazywali działki swoim potomkom, ciesząc się zasłużonym odpoczynkiem wśród swoich drzewek i krzewów. Nadeszły lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte, dla wielu rodzin działki stały się ważnym elementem ich zaopatrzenia. Dzięki działkom, hodowlom drobiu czy królików przetrwało wiele rodzin, a dorosłe dzisiaj dzieci miały zapewnione potrzebne im delikatne mięso.
W nowej rzeczywistości politycznej wiele razy inwestorzy różnego autoramentu badali możliwość wyzucia działkowiczów naszego Ogrodu z ich
miejsca. Na szczęście badania gruntu wskazujące, że nawet w okresie suszy zwierciadło podskórnej wody lokuje się na głębokości ok. 2 m, szybko uzmysławiało im, że koszty stabilizacji tegoż gruntu byłyby ogromne i neutralizowało ich zamiary. Niedawno przeżyliśmy w Krakowie olbrzymi kataklizm,
powódź z maja 2010 r. Nie trzeba być wysokiej klasy specjalistą hydrologiem, aby stwierdzić, że gdyby nie naturalny polder, jakim stał się ROD „Zakole
Wisły”, szkody dla Krakowa byłyby wielokrotnie wyższe, a przywracanie życia na tych 20 hektarach, czym zajęli się jak zwykle działkowicze, kosztowałoby nasz Królewski Gród wielkie nakłady (z i tak napiętego budżetu miasta). Warto i należy przy tej okazji podkreślić, iż pomoc jakiej udzieliła nam
Państwowa Straż Pożarna Miasta Krakowa o której i za którą składamy serdeczne podziękowania, a mam tu na względzie wypompowywanie tysięcy metrów sześciennych wody popowodziowej..
I nasz Ogród, jak wiele razy po trudnych chwilach w przeszłości, również teraz się podźwignął i znowu zakwita wiosną, pachnąc owocami latem..
Z całą mocą wypada podkreślić, iż nie dane jest nam spokojnie gospodarować w naszym Ogrodzie. Ostatnio wyrok Trybunału Konstytucyjnego stał
się kolejnym powodem obaw i traumy działkowiczów. Nie nam polemizować z wyrokiem polskiego wysokiego sądu, aczkolwiek może zaskakiwać, że
Trybunał mający pełne szafy nierozstrzygniętych spraw, tak skwapliwie pochylił się akurat nad ustawą o ogrodach działkowych. Wiemy z jaką sprawnością tworzy prawo nasz Sejm, stąd zrozumiałe są obawy działkowiczów, że nie tylko treść będzie raczej w interesie biznesu; ale nawet termin uchwalenia
nowego prawa o działkach może być niedotrzymany, co niesie wyraźnie określone skutki prawne.
Dlatego jak dotychczas pokładamy nadzieję w Samorządzie Miasta i osobiście w Panu Prezydencie Królewskiego Stołecznego Miasta Krakowa.
Już samo objęcie naszego Ogrodu miejscowym planem zagospodarowania terenu - jako publicznej zieleni miejskiej - dało nam poczucie względnego
bezpieczeństwa. Również fakt, że żyjemy w Krakowie, mieście mimo wszystko dość odpornym na nieprzemyślane decyzje, mieście, w którym samorząd
ma tradycje prawie od średniowiecza, oczekujemy, że decyzje samorządu sprzed 50 lat, zostaną uszanowane!
Na zakończenie pragnę złożyć wyrazy szacunku i nisko pokłonić się pionierom zakładającym nasze Ogrody działkowe, pierwszym osadnikom.
Wszystkim, którzy własną pracą, talentami i zaangażowaniem zapewnili, że nasze Ogrody przetrwały wiele trudnych chwil i teraz możemy, jako ich następcy cieszyć się owocami również ich pracy.
Pamiętamy i dziękujkemy im bnardzo serdecznie
Wszyscy wiemy, że wbrew pozorom, losy Ogrodów Działkowych i działkowiczów, nie były tylko spokojne i radosne. Jak w życiu; były chwile dobre i złe. Radości i problemy. ROD„Zakole Wisły widział już prawie wszystko. W imieniu członków zarządu i wszystkich aktywistów naszego Ogrodu,
pragnę powiedzieć że jesteśmy dumni z tego, że właśnie w kadencji tak wielkiego Jubileuszu, zostaliśmy uhonorowani zaufaniem naszej społeczności i
wybrani na jej przedstawicieli.
Osobiście jestem zaszczycony, że właśnie mnie przypadł w udziale wielki honor, przewodniczenia komitetowi jubileuszowemu i poprowadzenia
dzisiejszego zebrania.
Życzę wszystkim, również sobie, aby kto doczeka, mógł pod dowolnym szyldem niekoniecznie PZD, obchodzić radośnie i uroczyście kolejne okrągłe jubileusze ogrodów teraz występujących jako ROD Zakole Wisły, a kto nie odczeka, aby z szacunkiem i wdzięcznością był przy tych obchodach
wspominany przez swoich następców gospodarujących na swojej działce.
Wszystkiego najlepszego z okazji 50-lecia, wiele zdrowia i spokojnej przyszłości, w pełnej zgodzie międzysąsiedzkiej, mając na względzie powiedzenie (czy przysłowie), że „zgoda buduje, a niezgoda rujnuje”.
Dziękuję