Luty

Transkrypt

Luty
Zespół Szkół Zawodowych
i Ogólnokształcących
w Biłgoraju
Internetowa gazetka szkolna
LUTY 2014
„Najważniejszym uczuciem człowieka jest miłość. Warto kochać i być kochanym.”
Mszą św. rozpoczęto obchody 72 rocznicy
powstania Armii Krajowej.
Bóg, Honor, Ojczyzna.
Pani porucznik Irena Kulińska wygłosiła
historię Armii Krajowej.
Montaż słowno-muzyczny przedstawiła
młodzież naszej szkoły.
Głos zabrał również Starosta Biłgorajski
Pan Marian Tokarski.
Nie zabrakło także oprawy muzycznej.
Poczty sztandarowe.
Złożenie wiązanek pod pomnikiem Armii
Krajowej w Parku Solidarności.
Początek AK dało powołanie 27 września 1939 roku organizacji o nazwie Służba
Zwycięstwu Polski, niespełna dwa miesiące później 13 listopada 1939 roku z rozkazu
naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych został powołany Związek Walki Zbrojnej,
przemianowany 14 lutego 1942 roku na Armię Krajową.
Armia Krajowa wywodziła się ze Związku Walki Zbrojnej i Polskiego Związku
Powstańczego, ale w skład jej weszło wiele mniejszych organizacji, m.in. Narodowa
Organizacja Wojskowa, Konfederacja Narodu, Narodowe Siły Zbrojne, Bataliony Chłopskie
i Gwardia Ludowa WRN.
Głównym jej zadaniem było prowadzenie oporu zbrojnego przeciwko okupantowi
hitlerowskiemu i przygotowanie mającego wybuchnąć w sposobnej chwili ogólnokrajowego
powstania, akcja „Burza”. Podstawowymi formami działania AK były sabotaż, dywersja,
wywiad i propaganda. Dopiero w późniejszym okresie miano przystąpić do działań
partyzanckich.
Pierwszym komendantem AK był gen. Michał Tokarzewski – Karaszewicz (ps. Torwid),
następni to Kazimierz Sosnkowski (ps. Godziemba), Stefan Rowecki (ps. Grot), Tadeusz
Komorowski (ps. Bór) i ostatni Leopold Okulicki (ps. Niedźwiadek).
W momencie maksymalnej zdolności bojowej (lato 1944) siły AK liczyły ok. 390 tys. osób,
w tym 10,8 tys. oficerów.
Po zakończeniu wojny część akowców odmówiła dokonania demobilizacji i kontynuowała
walkę w ramach Delegatury Sił Zbrojnych, Ruchu Oporu Armii Krajowej, Zrzeszenia
Wolność i Niezawisłość, Konspiracyjnego Wojska Polskiego, Narodowej Organizacji
Wojskowej, Narodowych Sił Zbrojnych, Wielkopolskiej Samodzielnej Grupy Operacyjnej
„Warta” i innych. Masowe prześladowania członków tych organizacji, określanych
w późniejszym okresie również jako żołnierze wyklęci, trwały przez cały okres stalinowski.
W ogólnych dziejach okupacji niemieckiej na ziemiach polskich, losy Zamojszczyzny
stanowią niewątpliwy ewenement. Wydarzenia w tym regionie mają w dużej mierze charakter
ponadregionalny i jak w soczewce skupiają losy i postawy Polaków w latach najcięższej
próby dziejowej. To, co stało się na Zamojszczyźnie, miało być udziałem całego kraju,
a Zamojszczyzna nazwana została "poligonem SS" lub "Sonderlaboratorium SS".
W 1939r. ziemia zamojska odegrała niespodziewanie ważną rolę. Stoczono tu dziesiątki bitew
i większych potyczek, pozostawiając zapał i chęć walki, porzuconą broń i setki ukrywających
się oficerów i żołnierzy. I to właśnie dało początek przyszłemu ruchowi oporu na skalę nie
notowana w kraju. Przy końcu 1939r. nie było tu już gminy, czy większej miejscowości,
gdzie by nie było jakiejś grupy czy organizacji konspiracyjnej. Niemcy ostatecznie opanowali
obszar Zamojszczyzny na początku października 1939r. Władzę na blisko 5 lat przejęła
niemiecka cywilna administracja oraz SS i policja. Nasycenie obszaru Zamojszczyzny siłami
policyjnymi, pomocniczymi i wojskowymi było olbrzymie. Siły te miały różne zadania:
prewencyjne, odwetowe, represyjne a przede wszystkim paraliżowanie wszelkiego oporu
oraz egzekwowanie powinności. Jednak to, co w szczególny sposób wyróżnia politykę
okupanta w tym regionie, to wielka akcja wysiedleńczo - osadnicza, którą Niemcy podjęli
przy końcu 1942r. i prowadzili do połowy 1943r.
Bezpośrednim inicjatorem przeznaczenia Zamojszczyzny na "pierwszy osadniczy okręg
dla Niemców na wschodzie" był dowódca SS i policji w dystrykcie lubelskim Odilo
Globocnik. To on właśnie skłonił wizytującego Zamość w lipcu 1941r. Heinricha Himmlera
do uznania tego miasta i jego okolic za "czysto niemiecki obszar osadniczy"
oraz przygotowania do wielkiej akcji wysiedleńczej Polaków z tego obszaru. Wówczas też
uzgodniono, że po pełnym zgermanizowaniu Zamojszczyzny Zamość zostanie nazwany
"miastem Himmlera" - "Himmlerstadt". Już w 1941r. Globocnik podjął pierwsze prace
przygotowawcze, które trwały przez cały 1942r. W takich to właśnie okolicznościach rósł
i krzepł na Zamojszczyźnie polski ruch oporu. Dominowały w nim dwie organizacje, podległe
rządowi polskiemu na emigracji: Związek Walki Zbrojnej (od lutego 1942r Armia Krajowa)
oraz Bataliony Chłopskie. Poczynania Niemców na Zamojszczyźnie zintegrowały
i zmobilizowały polskie podziemie w stopniu znacznie wyższym niż w innych regionach
kraju.
W nocy z 27 na 28 listopada 1942r, rozpoczęła się wielka akcja wysiedleńcza nie mająca
precedensu w całej okupowanej Europie. Na miejsce wysiedlonych przywieziono kolonistów
niemieckich lub pochodzenia niemieckiego z prawie całej Europy. Tragedia zamojska
wstrząsnęła całym krajem i była na ustach wszystkich. Ostro zareagował na niemiecką akcję
ruch podziemny. Armia Krajowa utworzyła pierwsze w kraju oddziały partyzanckie
o charakterze leśnym. Już 5 grudnia 1942r. dowództwo AK zadecydowało o zorganizowaniu
biernej i czynnej samoobrony przed akcją wysiedleńczą.
Do stycznia 1943r. grupy i oddziały partyzanckie tej organizacji dokonały około 60 różnego
rodzaju akcji zbrojnych. Stan, który powstał na Zamojszczyźnie na przełomie 1942/1943,
sami Niemcy uznali za "powstanie zamojskie" zagrażające już nie tylko akcji wysiedleńczej,
ale w ogóle ich planowaniu. Władze okupacyjne nie zamierzały zrezygnować z planów
kolonizacji. Za wszelką cenę usiłowały stłumić powstanie. Doszło wówczas do szeregu
dużych bitew z partyzantami: pod Wojdą (30 XII 1942r.), pod Zaborecznem (1 II 1943r.)
i Różą, pod Długim Kątem i Lasowcami (4II 1943r.). Tłumieniu polskiego oporu służyć
miały również masowe zbrodnicze pacyfikacje wsi przez żandarmerię niemiecką, Wehrmacht
i policję ukraińską.
W pierwszej połowie 1944r. Zamojszczyzna przeżyła nową tragedię. Nacjonalistyczny ruch
ukraiński podjął skoncentrowane i bezwzględne działania zmierzające do zepchnięcia żywiołu
polskiego z południowo - wschodnich powiatów Zamojszczyzny. Ludność polska została
w krwawych wydarzeniach usunięta z poważnej części powiatów: hrubieszowskiego,
tomaszowskiego, a także biłgorajskiego. Polski ruch podziemny oraz oddziały partyzanckie
podjęły na wielką skalę działania samoobronne, a także odwetowe.
W czerwcu 1944r. zachodnia część Zamojszczyzny stała się terenem dwu wielkich akcji
przeciwpartyzanckich o kryptonimie "Sturmwind (Wicher) I i II", które objęły obszary Lasów
Janowskich i Puszczy Solskiej. Stoczono wielką bitwę na Porytowym Wzgórzu. Użyto w niej
silnych jednostek wojskowych, oddziałów policji, łączności, broni pancernej i samolotów,
którym nakazano wytępić nie tylko partyzantów, ale także ludność cywilną.
W lipcu 1944r. ruszyła wielka ofensywa Armii Czerwonej. Na bezpośrednim zapleczu frontu
oddziały AK weszły do działań w ramach akcji "Burza". Brały udział
w wyzwoleniu kilku miast, bitwach z Niemcami, dokonały wielu rozbrojeń, akcji zbrojnych
i zasadzek na cofające się oddziały niemieckie. Zamojszczyzna została wyzwolona.
Dla uczczenia pamięci wydarzeń na Zamojszczyźnie oraz walczących żołnierzy AK,
w kwietniu 2012 roku III LO w ZSZiO w Biłgoraju przyjęło imię Armii Krajowej.
Od tej pory co roku 14 lutego odbywają się w szkole powiatowe uroczystości związane
z obchodami powołania Armii Krajowej.
Materiał przygotowała: Pani Anna Sadowska
Powiedział Bartek,
że dziś tłusty czwartek,
a Bartkowa uwierzyła,
dobrych pączków nasmażyła.
Tłusty Czwartek to najwspanialszy dzień dla wszystkich łasuchów. W tym roku przypada 27
lutego. Jak sama nazwa wskazuje, celebrowanie Tłustego Czwartku polega na solidnym
objadaniu się przed Wielkim Postem. W tym celu na tłusty czwartek przygotowywano zawsze
najbardziej kaloryczne przysmaki. Symbolem tego dnia stały się pączki, które, co ciekawe,
serwowano w przeszłości nie na słodko, ale pikantne i „na tłusto”. Pączki przyrządzano
bowiem z ciasta chlebowego i faszerowano boczkiem oraz mięsem. Dopiero w XVI wieku na
polskich stołach zagościły słodkie pączki. Obecnie, podobnie jak w przeszłości, świętowanie
tradycji Tłustego Czwartku polega na delektowaniu się kalorycznymi przysmakami, przede
wszystkim pączkami z lukrem lub z cukrem pudrem. Cukiernie co roku przygotowują na tę
okazję szeroką gamę pączkowych słodkości: z różą, marmoladą, czekoladą czy adwokatem.
Innym tradycyjnym smakołykiem tłustoczwartkowym jest chrust, zwany inaczej faworkami.
Są to smażone ciastka, zawijane w kształt kokardki i podawane z obfitą ilością cukru pudru.
Czasami zamiast chrustu przyrządza się tak zwane róże karnawałowe.
Tradycyjnie wierzono, że zajadanie tych przysmaków w Tłusty Czwartek stanowi nie tylko
ostatnią okazję do pofolgowania sobie przed Wielkim Postem, ale ma również zapewnić
pomyślność przez cały rok. Innymi słowy – kto nie zje tego dnia choćby jednego pączka
albo chruściku, tego dola nie będzie słodka.
Góra pączków, za ta górą,
tłuste placki z konfiturą,
za plackami misa chrustu,
bo to dzisiaj są zapusty
Redakcja
Sezon wiosenny już coraz bliżej - w sklepach zaczynają
pojawiać się gorące
wiosenne trendy
WZORZYSTE SPODNIE – HIT SEZONU WIOSENNEGO !!!
WIOSNA. WSZYSTKO KWITNIE W KOŁO !
W TYM SEZONIE KRÓLOWAĆ BĘDĄ ROŚLINNE
I GEOMETRYCZNE NADRUKI.
Materiał przygotowały: Roksana i Ewa IV TH
Wywiad przeprowadzony 12 lutego 2014 r.
Redakcja: W tym numerze gazetki rozmawiamy z uczniem naszej szkoły. Czy możesz
na początek powiedzieć coś o sobie?
Marcin: Nazywam się Marcin Bielak, chodzę do klasy III TT, interesuję się teatrem, aktorstwem,
reżyserią.
Redakcja: W 2012 roku mieliśmy okazję oglądać Cię razem z Sebastianem Świtą w filmie
profilaktycznym „Narkotyk”. Powiedz jak to się zaczęło?
Marcin: Moja przygoda z filmem rozpoczęła się właśnie od tego wydarzenia. Uczęszczam na zajęcia
do MDK w Biłgoraju i tam powstała grupa filmowa „Flash”. Nasz zespół włączył się do programu
profilaktycznego „Profilaktyka i Ty”, na potrzeby którego powstał krótki film „Narkotyk”.
Redakcja: O czym jest ten film?
Marcin: Film opowiada o chłopaku, który zażywa narkotyki i o konsekwencjach jego działań.
Motywem przewodnim było pokazanie, co może się stać po zażyciu narkotyków. Chodziło o to, aby
pokazać, jak przeciwdziałać uzależnieniom wśród młodzieży poprzez jej aktywizację i działanie
na rzecz lokalnego środowiska. Film można obejrzeć na znanym portalu You Tube.
Redakcja: Jak układała Ci się współpraca z resztą ekipy?
Marcin: Było interesująco, ciekawie i dość fajnie, żeby kontynuować z nimi pracę. Cieszę się,
że mogłem z nimi współpracować. Poznałem tajniki aktorstwa, reżyserii.
Redakcja: Co przyniósł Ci ten film?
Marcin: Po nagraniu tego filmu odwiedziliśmy kilka miast w Polsce, byliśmy m.in. w Łodzi,
Warszawie, Lublinie, Lublińcu. W tym czasie mogliśmy poznać dużo znanych osób, aktorów, ludzi
ze świata filmu, a dodatkowo zwiedzić wiele pięknych miast, ciekawych miejsc.
Redakcja: Aby zagrać w filmie trzeba chociaż trochę interesować się aktorstwem.
Opowiesz nam o tym?
Marcin: Aktorstwem interesuje się krótko, od 2 lat. Właśnie dzięki grupie „Flash” miałem możliwość
poznania tego zawodu, mogłem nabrać doświadczenia oraz rozwinąć się w tym kierunku, bardzo mi
się spodobało. Oprócz tego interesuję się sztuką teatralną i reżyserią, a także muzyką. Z grupą
przyjaciół założyłem zespół rockowy „ANExITy”.
Redakcja: Czy swoja przyszłość wiążesz z aktorstwem?
Marcin: Aktorstwo to fajna przygoda, ale swojej przyszłości na razie nie wiążę z tym zawodem,
bardziej skłaniam się w kierunku muzyki.
Redakcja: Skoro Twoim głównym zainteresowaniem jest muzyka i założony zespół, może opowiesz
coś o tym?
Marcin: Muzyka towarzyszy mi od zawsze, teraz miałem możliwość założenia z chłopakami zespołu.
Na razie to nic wielkiego, ale spotykamy się i razem coś „tworzymy”. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Redakcja: Czy kierunek jaki wybrałeś w szkole nie koliduje z Twoimi zainteresowaniami?
Marcin: Nauki w technikum turystycznym jest dużo więcej niż np. w liceum, dodatkowe przedmioty
zawodowe pochłaniają sporo czasu, ale nie narzekam. Jak dotąd udaje mi się pogodzić swoją pasję
z nauką.
Redakcja: Dziękujemy za rozmowę.
Wywiad przeprowadziły: Ewa III TG i Dominika III TH

W Walentynki zrobiono w naszej firmie ankietę i okazało się, że na romantyczny wieczór
(walentynkowy) najwięcej osób chciałoby pójść ze mną.
- To gratulacje, powinieneś się cieszyć!
- Nie do końca, w firmie nie ma ani jednej kobiety...

Chłopak mówi do swej dziewczyny:
- Ale będziemy mieli super walentynkowy wieczór. Mam trzy bilety do kina!
- Po co nam trzy?
- Dla twojej mamy, dla twojego taty i dla twojej siostry

Zakochani bawią się w chowanego:
- Jak mnie znajdziesz to będę twoja
- A jak nie?
- Jestem tutaj, w szafie!

W walentynkowy wieczór chłopak szepcze czule do ucha dziewczyny:
- Kochanie, wypowiedz te słowa, które połączą nas na wieki...
- Jestem w ciąży!!!
Materiał przygotowała: Martyna Stec IV TH
Składniki:








1 kostka margaryny
3 szkl. mąki
3 żółtka
1/2 szkl. cukru
cukier waniliowy
szczypta soli
cukier puder
dżem lub marmolada np. różana
Wykonanie:
Mąkę przesiewamy, łączymy z cukrem, cukrem waniliowym/wanilią, solą i dodajemy
pokrojoną w kostkę zimną Kasię. Siekamy wszystko nożem. Dodajemy żółtka i szybko
zagniatamy ciasto. Obwijamy w folię i wkładamy na ok. 30 min do lodówki. Wałkujemy dość
cienko i wycinamy małe kółka np. kieliszkiem. Łączymy po 4 kółka tak, aby jedno delikatnie
nachodziło na drugie. Pośrodku wszystkich kładziemy odrobinę marmolady i zwijamy
w rulon, który przecinamy na pół. W taki oto sposób otrzymamy 2 ciasteczka. Pieczemy
w nagrzanym piekarniku w 180 stopniach przez ok. 15 min, do lekkiego zbrązowienia.
Po wystudzeniu posypujemy cukrem pudrem.
Smacznego życzy:
Martyna Stec IV TH
Grube jest piękne, albo przynajmniej było na obrazach Rubensa(1577–1640). Od czasów
traktatu pt. „Optyka” Izaaka Newtona (1704) grube są w niełasce, a niepodzielnie panują soczewki
cienkie, które opisuje równanie:
Gdzie f zależy od promieni krzywizny soczewek w sposób następujący:
a n jest współczynnikiem załamania, materiału soczewki.
(Dla przypomnienia, jeśli soczewka jest wklęsła, to promienie krzywizny uważa się za ujemne;
w konsekwencji, jeśli y jest ujemne, to obraz jest pozorny – powstaje po tej samej stronie
co przedmiot.)
Wszystko co nie spełnia równania (1) nazywane jest aberracją, czyli zboczeniem. Okazuje się,
że zboczeń jest więcej niż przypadków prawowitych.
Na ogół milcząco zakłada się, że przed i za soczewką znajduje się powietrze (o współczynniku
załamania w przybliżeniu n= 1). Jeśli jest inaczej, jak np. w przypadku bąbelków wody w oleju lub
innych dwóch różnych cieczy, fot. 1, „wypukły” bąbelek staje się soczewką rozpraszającą. Podobnie
jest w przypadku straganu ze wszystkimi rozmiarami baterii, jak na fot. 2.
Fot. 1.Kaczki w szklanej popielniczce: jest to przykład
dwóch cieczy niemieszających się. Ciecz niebieska,
mimo że cięższa, ma niższy współczynnik załamania
niż ciecz bezbarwna. Potrząsanie popielniczką
wytwarza bąbelki jednej cieczy w drugiej (lub bąbelki
powietrza), które działają jak soczewki rozpraszające.
Taki sam efekt można uzyskać nalewając do słoika
0,5–1 cm3 oleju, a następnie gwałtownie zamieszać,
dla utworzenia bąbelków powietrza; jeszcze lepiej
zamieszać olej z wodą.
Fot. 2.Stragan z bateriami wszystkich rozmiarów.
Baterie są oczywiście jednego, jedynego rodzaju,
jak niegdyś w PRL, a jedynie woda się znajduje raz
w szklance, raz w akwarium (a czasem w głowie).
Jeśli soczewka nie jest cienka, to promienie równoległe, biegnące z nieskończonej odległości,
ale leżące w różnej odległości od osi optycznej, wcale nie skupiają się w jednym punkcie. Taką
aberrację nazywamy sferyczną, bo poniekąd jest spowodowana kulistą formą soczewki – grubszą
nieco w środku. Jest to jednakże tautologia, bo soczewki są sferyczne (tak je łatwiej szlifować).
Z tej samej sferycznej formy soczewki cienkiej wynika, że jeśli obiekt nie znajduje się na osi
optycznej, to jego obraz jest zniekształcony – punktowe źródło światła zamienia się w przecinek
(aberracja nosi nazwę „komy”). I jest jeszcze aberracja chromatyczna – wynikająca z zależności
współczynnika załamania od długości fali światła. Tę aberrację usuwa się składając dwa gatunki szkła,
które w podręcznikach nazywa się „crown” – szkło krzemowo-potasowe (n=1,52) oraz „flint”
(n=1,65) – o dużej zawartości tlenku ołowiu, otrzymywane z domieszką specyficznego margla. Nazwy
pochodzą jeszcze z pozwolenia na produkcję, wydanego przez króla Anglii w 1676 roku
dla niejakiego George'a Ravenscrofta, który podobno wywiózł sekret produkcji szkła optycznego
z Wenecji.
Jeśli soczewka jest gruba, to wcale nie jest powiedziane, że promienie biegnące z nieskończoności
skupią się w tej samej odległości od „środka” soczewki. Co zresztą jest „środkiem” soczewki? W tym
przypadku każdą płaszczyznę rozgraniczającą powietrze/szkło, a następnie szkło/powietrze należy
rozważać oddzielnie, jako tzw. dioptrię, czyli półsoczewkę. Równanie dioptrii wygląda następująco:
gdzie podobnie jak w równaniu (1) zakłada się, że przedmiot leży na lewo od granicy rozdziału dwóch
ośrodków, natomiast promień krzywizny R uważa się za dodatni, jeśli środek krzywizny leży
na prawo od granicy ośrodków, zaś ujemne y oznacza, że obraz powstaje po tej samej stronie
co przedmiot (czyli po lewej).
Powiększenie dioptrii wyraża się wzorem
Gdzie ujemny znak I oznacza obraz prosty (nieodwrócony).
Znając równanie półsoczewki, jesteśmy w stanie wyjaśnić rachunkowo wielkość bąbli powietrza
w szklanej lub żelatynowej kuli(lub np. pachnących, żelatynowych świecach. Dla przykładu, bąbel
w głębi kuli o średnicy 20 cm (w tym przypadku należy przyjąć promień R= –10 cm w równaniu
dioptrii) będzie wydawał się 1,6 razy większy, jeśli pływa w wodzie (n= 1,33) i 2 razy większy, jeśli
jest zatopiony w szkle (n= 1,5). Jeśli natomiast umieścimy go bliżej to powiększenie w szkle
zmniejszy się do 1,2 razy. zob. fot. 3.
Fot. 3. Kula z weneckiego szkła – przykład
półsoczewki. Owalny kwiatek w głębi kuli wydaje się 3
razy większy niż ten z przodu. Deformacje kwiatków
na brzegach kuli są dowodem, że równanie
półsoczewki korzysta z tych samych założeń,
co równanie soczewki cienkiej.
Fot. 4. Nierównomierne powiększenie obiektu w kuli,
w za¬leżności od jego położenia, czyni z krasnala
potwora. Etykieta sklepowa leży poza kulą –
jej zniekształcenie pokazuje, że optyka grubych
soczewek jest dla promieni nieprzyosiowych – bardzo
skomplikowana.
Ponieważ powiększenie zależy od położenia, postacie całkiem proporcjonalne, np. krasnal na fot. 4,
stają się w „magicznych” kulach karykaturami.
Równanie dioptrii pozwala też wyjaśnić, dlaczego ryby w wodzie i pranie w pralce (oglądane przez
szklany wziernik) wydają się położone bliżej niż w rzeczywistości. Wystarczy w tym celu promień
krzywizny dioptrii przyjąć R i w konsekwencji powiększenie wynosi I = –1 (obraz jest pozorny).
Efekt „przybliżenia” jest znaczny, jeśli dioptrią jest np. szklany sześcian, uchwyt na notatki, fot. 5.
Fot.5. Płytka równoległościenna to też gruba soczewka (złożenie dwóch półsoczewek o promieniach
(
) Nie powiększa, a tylko przybliża.
Materiał przygotowała: Pani Katarzyna Dobosz
CIEKAWOSTKI MATEMATYCZNE
Jak nazywa się dziesięć do potęgi setnej?
Googol.
Nazwa wyszukiwarki internetowej Google powstała przez pomyłkę jej twórcy
L. Page'a, któremu chodziło o googola.
Który z kształtów A, B jest większy?
Żaden z nich.
To iluzja Jastrowa. Oba kształty są identyczne,
ale kształt B położony jest nieco bardziej na prawo. Jest to zauważane
po prawej stronie ilustracji, ale niedostrzegane po lewej. Przez to kształt
B wydaje się większy.
Ile razy podczas doby zachodzą
wskazówki godzinowa i minutowa?
na
siebie
22.
Podczas doby wskazówka minutowa wykonuje 24 obroty. W tym samym czasie
godzinowa wykonuje dwa obroty.
Ile wynosi suma oczek na przeciwległych ściankach typowej kostki
do gry?
7.
To 1+6, 2+5 i 3+4.
Jaka liczba zwana jest miriadą?
Dziesięć tysięcy.
Mieszkańcy Dalekiego Wschodu grupują liczby w miriady.
Europejskie "trzydzieści tysięcy sześćset" to w chińskim, japońskim czy koreańskim "trzy
miriady sześćset". Może to prowadzić do problemów z tłumaczeniem cen, np. słabo znający
angielski wietnamski sklepikarz mówiąc "twelve dong" ma typowo na myśli 120,000
dongów.
Komu przypisywane jest autorstwo tabliczki mnożenia?
Pitagorasowi. W wielu językach (np. rosyjskim, francuskim) tabliczka mnożenia zwana
jest tabliczką Pitagorasa.
Kto wymyślił ruletkę, zwaną królową kasyn?
Blaise Pascal. W 1645 r. wybitny matematyk Blaise Pascal wymyślił ruletkę na bazie
swoich matematycznych zainteresowań rachunkiem prawdopodobieństwa. Nie było w niej
wówczas zera, które zostało dodane później, aby zwiększyć zyski kasyn.
Materiał przygotowała: Pani Maria Brzozowska
English Corner
Valentine’s Day
Valentine’s Day is a time when people show feelings of love, affection and friendship.
It is celebrated in many ways worldwide and falls on February 14 each year.
What do people do?
Many people around the world celebrate Valentine’s Day by showing appreciation for the people they
love or adore. Some people take their loved ones for a romantic dinner at a restaurant while others may
choose this day to propose or get married. Many people give greeting cards, chocolates, jewelry
or flowers, particularly roses, to their partners or admirers on Valentine’s Day.
It is also a time to appreciate friends in some social circles and cultures. For example, Valentine's Day in Finland refers
to “Friend's day”, which is more about remembering all friends rather than focusing solely on romance. Valentine's Day
in Guatemala is known as Day of Love and Friendship). It is similar to Valentine’s Day customs and traditions countries
such as the United States but it is also a time for many to show their appreciation for their friends.
Public life
Valentine’s Day is not a public holiday in many countries, including Australia, Canada, the United
Kingdom and the United States. However, restaurants, hotels and shopping centers may be busy around
this time of the year.
Background
The origins of Valentine's Day are not clear but many sources believe that it stems from the story of St
Valentine, a Roman priest who was martyred on or around February 14 in the year 270 CE. How he
became the patron saint of lovers remains a mystery but one theory is that the church used the day of St Valentine’s
martyrdom to Christianize the old Roman Lupercalia, a pagan festival held around the middle of February.
The ancient ceremony included putting girls’ names in a box and letting the boys draw them out. Couples would then
be paired off until the following year. The Christian church substituted saints’ names for girls’ names in hope that the
participant would model his life after the saint whose name he drew. However, it was once again girls’ names that ended up
in the box by the 16th century.
Eventually the custom of sending anonymous cards or messages to those whom one admired became the accepted way of
celebrating Valentine’s Day. There was an increase in interest in Valentine's Day, first in the United States and then in
Canada, in the mid-19th century. Early versions of Valentine cards fashioned of satin and lace and ornamented with
flowers, ribbons, and images of cupids or birds appeared in England in the 1880s.
Symbols
Hearts, the colors red and pink, roses, images and statues of cupids, and cupids’ bows and arrows
symbolize the feeling of romance and love on Valentine’s Day. Cupid is usually portrayed as
a small winged figure with a bow and arrow. In mythology, he uses his arrow to strike the hearts
of people. People who fall in love are sometimes said to be “struck by Cupid's arrow”. The day
focuses on love, romance, appreciation and friendship.
Englishteachers
Materiał przygotowała: Pani Anna Hołowińska
FILM:
„RoboCop”
gatunek: Akcja, Sci-Fi
produkcja: USA
premiera: 7 lutego 2014 (Polska) 30 stycznia 2014 (świat)
reżyseria: José Padilha
scenariusz: Joshua Zetumer
W 2028 roku międzynarodowa korporacja OmniCorp jest wiodącym producentem
w branży robotyki. Wytwarzane przez nią Drony już od lat wspierają zagraniczne siły
militarne, przynosząc wytwórcom milionowe zyski. Teraz nadarzyła się okazja, by
wypróbować kontrowersyjne technologie na rodzimym rynku. Alex Murphy (Joel
Kinnaman), kochający mąż, wzorowy ojciec i doskonały policjant, daje z siebie wszystko,
aby powstrzymać falę przestępstw w Detroit. Gdy zostaje ciężko ranny na służbie...
KSIĄŻKA:
„Beksińscy. Portret podwójny”
Autor: Grzebałkowska Magdalena
Wydawca: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Okładka: twarda
Data premiery: 2014-02-18
To nie jest książka o znanym i modnym malarzu, który malował dziwne i straszne
obrazy. To nie jest książka o jego mrocznym synu, który fascynował się śmiercią i tak długo
próbował popełnić samobójstwo, aż mu się udało. Ani też książka o obsesjach, natręctwach,
fobiach i artystycznych szałach. Ani też o karierze, pieniądzach, wystawach i krytykach. To nie
jest książka o dziwnych uczuciowych związkach, fascynacji muzyką i filmem oraz nowymi
technologiami. To nawet nie jest książka o ludziach, którzy pisali dużo listów.
To książka o miłości– o jej poszukiwaniu i nieumiejętności jej wyrażenia. I o samotności – tak
wielkiej, że staje się murem, przez który nikt nie może się przebić. O tym, że czasem bardzo
chcemy, ale „nie wychodzi”. O tym, że życie czasami przypomina śmierć, a śmierć– życie.
Zespół redakcyjny gazetki: Roksana Bielak, Ewa Ćwikła, Martyna Stec,
Simona Staniszewska, Ewa Sprysak, Dominika Bednarz.
Opieka merytoryczna: Monika Buczek, opieka językowa: Monika Szabat, opieka techniczna:
Tomasz Gorzkowski.

Podobne dokumenty