Jan Michalak – stanowisko ws. planów budowy kopalni Studzienice

Transkrypt

Jan Michalak – stanowisko ws. planów budowy kopalni Studzienice
Kobiór, 09.03.2016 r.
Problem, który ostatnio jest najczęstszym tematem dyskusji w północno
wschodnich gminach powiatu pszczyńskiego – to „budowa nowych kopalń”.
Przeprowadzona ankieta wśród mieszkańców dała w ponad 90 procentach
odpowiedź negatywną tzn. pełną dezaprobatę. Można śmiało określić, że na
terenie tych gmin prawie co drugi dom zamieszkuje były lub pracujący obecnie
w kopalni górnik. Tak więc mieszkańcy tych terenów wiedzą , znają z autopsji, jakie
skutki przynosi wybieranie pokładów węgla na zawał w terenie nie przygotowanym
na przyjęcie odkształceń terenu wywołanych eksploatacją i utworzeniem pod
ziemią kilku metrowej pustki.
Projektowanie, budowa i następnie eksploatacja kilku lub nawet kilkunastu
pokładów węgla w tym terenie przyniesie niszczące, katastrofalne dla
mieszkańców, a szczególnie dla środowiska skutki. Jestem z zawodu inżynierem
górnikiem. Studia ukończyłem pod kierunkiem prof. dr. inż. Tadeusza
Kochmańskiego, znanego w Polsce wybitnego specjalisty, naukowca i praktyka
w zakresie ochrony powierzchni oraz projektowania optymalnych metod
eksploatacji, mających na celu minimalizację odkształceń powierzchni. W sumie
przepracowałem prawie 40 lat (w latach 1960-2000) w górnictwie na stanowiskach
ruchowych, począwszy kolejno od nadgórnika do dyrektora kopalni.
Postaram się
przedsięwzięcia:
więc
zwięźle
omówić
dwa
aspekty
projektowanego
Strona
Prawo górniczo-geologiczne z 2011 r. (wraz z późniejszymi zmianami)
jednoznacznie określa tryb postępowania od rozpoznania złoża – do momentu
rozpoczęcia eksploatacji. Tymczasem już na wstępie widzę w postępowaniu
potencjalnych inwestorów pewnego rodzaju niefrasobliwość – dokładniej –
arogancję w projektowaniu kopalni.
Rozeznanie złoża oparto praktycznie na jednym 1000 m otworze (wg Spółki
„Studzienice”), co pozwoliło na uzyskanie zatwierdzenia dokumentacji geologicznej
złoża przez Ministra Środowiska. Wielkie pytanie - jakim cudem? Przecież:
Brak określenia rozciągłości i nachylenia pokładów (są to podstawowe
parametry dla każdej kopalni) to jest podstawowy parametr w projektowaniu,
możliwy do określenia na podstawie min. 3 otworów przecinających pokład;
1
I. Dotyczy poczynań potencjalnego inwestora tj. „SPÓŁKI STUDZIENICE”
2
Strona
Sąsiadowanie z jedyną, graniczącą w tym terenie kopalnią „CZECZOTT”
(budowa nowej kopalni w sąsiedztwie czynnego sąsiada jest odpowiedzią czy
warto, lub jak nie popełniać jego błędów?) wręcz dyskredytuje budowę obok
nowej kopalni – bowiem kopalnia ta zbudowana z wielkim rozmachem
w latach 80-tych musiała zaniechać wydobycia z powodu niedostatecznego
rozeznania złoża, źle opracowanej dokumentacji geologicznej, co później
podczas wydobycia było ciągłym odkrywaniem zaburzeń geologicznych,
niezliczonych uskoków o bardzo dużych zrzutach trudnych do sforsowania.
Niedostatki dokumentacji geologicznej spowodowały nawet bardzo poważne
błędy w projektowaniu rozcięcia kopalni - nie tylko koszty, a głównie błędy
projektowe zaważyły o jej likwidacji. Znam ten temat z autopsji, oglądałem to
własnymi oczami – jako pracownik JMGPW. Spółka „Studzienice” ten bardzo
istotny , nawet podstawowy, wskaźnik w projektowaniu zupełnie zignorowała.
Nigdy w projektowaniu nowej kopalni nie wolno „a priori” zakładać metody
kierowania stropem. Tą metodę determinują bowiem warunki górniczogeologiczne, hydrogeologiczne i ekonomiczne, tj. przewidywane koszty
wydobycia, technologia urabiania, a przede wszystkim skutki tej eksploatacji
na powierzchni dla ludzi zamieszkujących nad nią i w pobliżu niej (zasięg
wpływów i szkód dochodzi nawet do kilku kilometrów poza jej granicami) oraz
przyrody, którą cenimy jako dobro najwyższe. W dzisiejszych czasach tego
typu zamierzenia powinny być wyprzedzane „raportem oddziaływania
inwestycji na środowisko”. Dopóki tego raportu nie ma, nie wolno mówić
o budowaniu kopalni i straszyć nią społeczeństwo, które masowo przenosi
swój byt na te tereny z walącego się Bytomia, Chorzowa, Katowic i Tychów.
W samym Kobiórze w ostatnich latach wybudowano kilkaset nowych domów
(bez zabezpieczeń prewencyjnych), z przekonaniem, że nie wystąpią tu nigdy
szkody górnicze, a ich dzieci będą oddychać powietrzem pachnącym lasami
kobiórskimi. Podobny proces ma miejsce we wszystkich miejscowościach
okalających południowo –wschodnie obrzeże lasów kobiórskich – szczególnie
dotyczy to Studzienic, Kobióra, Świerczyńca, Jankowic, Jankowic Osady,
Międzyrzecza, Nowych Bojszów, Bojszów a nawet Frydka, Gilowic, Bierunia i
Tychów. Podobny proces widać po południowo-zachodniej stronie lasów
kobiórskich, tj. w okolicy Suszca.
Założenie wydobycia 10 000 ton/dobę (3 mln ton rocznie) z jednej ściany,
przy dzisiejszych technologiach jest jak najbardziej realne. Przy wydobyciu
z pokładu o miąższości 2,5 m, w rzucie pionowym na powierzchnię, powstanie
lej o powierzchni prawie 100 ha i głębokości 2,0 m. W rzeczywistości nigdy
ten lej nie jest pionowy, zawsze „rozlewa” się na wszystkie strony z malejącą
głębokością na odległość nawet do kilku
kilometrów poza granice
eksploatacji. Dla przykładu - dobowy postęp frontu o dł. 400 m (2 ściany)
wyniesie około 7,5 m – tj. około 2,3 km w ciągu roku.
Strona
W moim rozważaniu nie mogę pominąć zagrożeń naturalnych tak lekko
pominiętych w założeniach projektowych. Udostępnienie złoża z powierzchni
dwoma upadowymi, o długości ok. 1,3 km każda, stwarza generalnie
wydobywanie podpoziomowe, które obarczone jest w naszych przepisach
surowymi rygorami dot. wentylacji, zagrożenia pożarowego, metanowego, w
ogóle bezpieczeństwa załogi. Samo wykonanie upadowych w nieznanym
górotworze jest z dużym znakiem zapytania – np. likwidacja kurzawek. W
czasie eksploatacji jedna z nich będzie wyłączona z ruchu dla odprowadzenia
metanu i zużytego powietrza, a drugą zajmie transport urobku, materiałów,
ludzi, energii i odprowadzenie wody? To utopia!
Czas 2 lat na wykonanie wszelkiej dokumentacji i dalszych 2 lat na budowę
kopalni, który wystarczy zdaniem inwestora na uruchomienie wydobycia jest
ewenementem w skali światowej, tego nikt nigdy nie dokonał.
Grupa inwestycyjna w skład której wchodzi spółka „Studzienice”- ECI posiada
na ten cel aktywa w wysokości 170 mln zł. Pozostałe dwa „Fundusze” tej
grupy wynoszą łącznie 400 mln zł – i są zaangażowane w zupełnie inną,
bardziej intratną działalność. Nawet łączna wysokość tych aktywów absolutnie
nie gwarantuje możliwości wybudowania tej jednej kopalni – grupa zamierza
budować kilka takich kopalń. W tej sytuacji inwestor będzie zmuszony
budować w oparciu o kredyty, które będzie później usiłował szybko zwrócić
podnosząc cenę węgla – będzie to już możliwe ponieważ konkurencja
przestanie istnieć. Jest jeszcze jeden bardzo ciekawy moment w
projektowaniu tej kopalni, a mianowicie: planowane 3 mln ton wydobycia
rocznie przy zatrudnieniu 1 tys. załogi daje wydajność 3 tysięcy ton na jednego
pracownika rocznie – jest to wartość bardzo wysoka, w Polsce jeszcze nie
spotykana - jeśli tą wartość przyjęto na wyrost - cena węgla będzie bardzo
wysoka. Może najważniejszym problemem tej inwestycji będzie amortyzacja
3
W ciągu roku powstanie lej o powierzchni ok. 1 km2 rozlewający się na
wszystkie strony – doliczając osiadania terenu z naprężeniami
rozciągającymi (gdzie występują najwyższe odkształcenia obiektów) na
obrzeżach dookoła eksploatacji – powierzchnia leja wyniesie nawet do 2
km2.
nakładów na jej budowę. Zawsze kapitał obcy przystępujący do eksploatacji
surowców mineralnych w jakimś kraju, stara się minimalizować nakłady, nie
zważając na poszanowanie złoża, powodując duże straty. Wniosek ten
stawiam ponieważ w innej projektowanej kopalni Brzezinka-Brzęczkowice
prawie 9 m pokład 510 planowany jest do wybrania systemem „na pasy”
szer. 30m ze stratą 50% złoża w pierwszej 3 m warstwie. Inaczej „po nas to
choćby potop”. Do tak rozszabrowanego obszaru nikt nie wejdzie aby wybrać
pozostałości. Bogactwo naturalne pod ziemią jest skończone - ono nie odrasta.
My mamy wobec tego faktu obowiązek wykorzystać złoże w 100%. Prof.
Kochmański w swej teorii nakazuje tworzenie dużych filarów ochronnych pod
zagrożonymi obiektami, pod rygorem ich wybierania do „O”, podczas
likwidacji kopalni - to jest darmowy węgiel. Podane przez spółkę
„Studzienice” zasoby bilansowe na obszarze 34,9 km2 nadania wynoszą
1 334,5 mln ton. Wydobycie w planowanych 50 latach, na obszarze
„Studzienice”, wyniesie 150 mln ton – w złożu pozostanie 1 184,5 mln ton
węgla – będą to otoczone polami zawałowymi obszary o niższych parametrach
o wiele mniej atrakcyjne od tych już wybranych – straty złoża wyniosą ok.
90% - bez komentarza.
ankieta przeprowadzona np. wśród mieszkańców i dyskusja na ten temat
zdecydowanie określiła wolę społeczeństwa nawet o podwyższenie o kilka zł
podatku od nieruchomości zamiast 1 mln zł podatku od eksploatacji złoża
i iluzorycznej nadziei na zatrudnienie w firmach około kopalnianych 5000
pracowników, co jest oczywistym blefem.
Strona
Wszelkie ujemne skutki zamierzonej działalności górniczej poniosą
mieszkańcy zamieszkujący nad i wokół wybranej przestrzeni. Wobec braku
zabezpieczeń przed szkodami górniczymi wszelkie obiekty budowlane zostaną
w bardzo poważnym stopniu uszkodzone lub zniszczone. Prawie 100 % degradacji
ulegnie cały ekosystem nad i wokół powierzchni eksploatacji. Pojęcie „wokół” jest
prawie zawsze przy projektowaniu nowej kopalni marginalizowane, uważane jako
mało istotne. Tymczasem bywa, że szkody poza terenem eksploatacji są o wiele
wyższe aniżeli nad nią. Jest to wynikiem działania naprężeń rozciągających
(mniejszych osiadań) przed frontem, wobec kompensacji naprężeń rozciągających i
ściskających nad samą eksploatacją (i większych osiadań). Stąd powstała tendencja
ustanawiania b. dużych (szerokich) filarów ochronnych. Przed frontem
4
II. Dotyczy skutków tej eksploatacji dla mieszkańców i otaczającej
przyrody- tj. „Lasów Kobiórskich”
Strona
Nad i w zasięgu planowanej przez kopalnię „Studzienice” eksploatacji znajdzie
się kilkanaście tysięcy, w tym ok. 75% nowo zbudowanych domów –
gospodarstw jednorodzinnych, znajdzie się „ Ośrodek Hodowli Żubrów” rezerwat przyrody. Tereny te w ostatnich latach były najatrakcyjniejszym
miejscem osiedlania się, szczególnie dla tych mieszkańców Śląska, którzy
uciekali przed szkodami górniczymi na południe, gdzie nie planowano nigdy
budowy kopalń węgla kamiennego. Ich domy, budowane zgodnie z planami
zabudowy, wobec braku zagrożenia eksploatacją górniczą nie posiadają
żadnego zabezpieczenia przed osiadaniem i rozrywaniem terenu. Dla
niektórych będzie to utratą życiowego dorobku po raz wtóry, jeżeli znajdą się
w obszarze wpływów planowanej kopalni. Z całą pewnością prawie 100%
dewastacji ulegnie cała infrastruktura, przez dziesięciolecia tworzona
wysiłkiem samorządów (woda, gaz, kanalizacja i drogi). Już dziś straty ponoszą
właściciele działek budowlanych, które zakupili w latach do 2016 r., nawet
trudno je dziś sprzedać wobec braku nabywców. Patrząc na ten problem
inaczej: technicznie, małe obiekty jakimi są domy mieszkalne, z reguły
jednokondygnacyjne, o wymiarach poziomych śr. 10 x 10 m, można prawie
w ok. 80% zabezpieczyć przed szkodami górniczymi, ale trzeba to zrobić
przed ich budową, ponosząc o ok. 25% wyższe nakłady na konstrukcje
wzmacniające. Niezawodnie będzie to dotyczyć wszelkich inwestycji
począwszy od dnia dzisiejszego, o ile plany budowy kopalni nie zostaną
definitywnie odrzucone – będzie to warunek konieczny na uzyskanie
zezwolenia na budowę. W zasadzie wobec powyższych planów należałoby
wstrzymać wydawanie zezwoleń na budowę, tym bardziej, ze nie znana jest
klasa ewentualnych przyszłych szkód górniczych.
Z jednej z wykonanych sztolni (wentylacyjnej) będą wypływały olbrzymie ilości
metanu bezpośrednio do otaczającej atmosfery - kopalnia począwszy (moje
przypuszczenia) od ok. 500 m głębokości będzie silnie metanową, w IV kat.
zagrożenia. Odmetanowanie i ujmowanie metanu bardzo podraża koszty
wydobycia, będzie więc skrzętnie omijane, a metan w całości swobodnie
będzie wypływał na powierzchnię, co nie będzie poprawiało komfortu naszego
otoczenia.
5
eksploatacyjnym nie ma sił kompensacyjnych – są tylko siły rozciągające,
rozrywające. Tak więc budynki przed eksploatacją, najpierw ulegną siłom
rozrywającym przed frontem, a potem siłom ściskającym za frontem - natomiast te
poza obszarem tylko rozrywającym. Ponadto:
6
Strona
Około 25 lat temu krakowskie służby ochrony środowiska zaintrygowane
pomiarami wody pitnej z ujęć na Wiśle, zaczęły poszukiwać, skąd pochodzi
wysokie skażenie wody radioaktywnym radonem. Pomiary dokonywane przed
i za każdym zrzutem wód do koryta Wisły, doprowadziły do rzeki Białej
i dalej do zrzutu tych wód z kopalni „Silesia” w Czechowicach-Dziedzicach –
są to dwa kroki od ewentualnego obszaru „Studzienic”. Dziś wiemy, że prawie
każda kopalnia zrzuca wody zanieczyszczone, jeśli nie radonem, to wielce
zasolone. Tak więc budowa nowych kopalń, które z uwagi na położenie i
odprowadzanie swych dopływów naturalnych do Wisły, pozbawią aglomerację
krakowską i dalej na północ ujęcia z Wisły wody pitnej – wydaje się zupełnie
nie wskazaną.
„Lasy Kobiórskie” to olbrzymi kompleks leśny, cały zintegrowany w jednym
nadleśnictwie. Od strony południowej stanowi rozpięte na kilkanaście
kilometrów płuca dla całego Śląska, regionu, który jak żaden inny nie łaknie
tak bardzo terenów zielonych. Ten olbrzymi kompleks został już w poważnym
stopniu przystosowany do szerokiego korzystania przez mieszkańców Śląska
jako baza turystyczno –przyrodoznawcza (trasy rowerowe, ścieżki edukacyjne
i wiele innych atrakcji) i nie może w żaden sposób zostać objęty szkodami
górniczymi. Tereny lasów położone są bowiem na gruntach podmokłych,
kiedyś bagiennych, na których wyhodowano specjalnie przystosowany do tych
warunków gatunek sosny, regionalnie nazwanej „Sosną Kobiórską”, gatunek
ten z uwagi na bardzo wysoki poziom wód gruntowych posiada bardzo płytki
system ukorzenienia. Każde obniżenie terenu spowoduje zanurzenie tego lasu
w wodzie. Postępująca i nakładająca się eksploatacja spowoduje trwałe
obniżenie terenów leśnych nawet powyżej 10 m i zalanie ich, a w efekcie
spowoduje usychanie lasu. Będzie to proces nieodwracalny i nawet po
usunięciu zniszczonych drzew nie będzie można posadzić nowego lasu, bo
przecież sosna nie jest rośliną wodną. Będzie w tym miejscu jezioro
z kikutami sosen i drzew liściastych na wzniesieniach i pagórkach. Jeżeli ten
kompleks leśny zostanie zaatakowany jednocześnie z dwóch stron – od strony
Studzienic i Suszca i spotka się z powodzeniem, jestem przekonany, że Kobiór
zamiast na polanie leśnej, znajdzie się na wyspie.
Poważnym i trudnym dziś do określenia problemem stanie się zagrożenie
tąpaniami. Pojawia się ono na głębokości ok. 500 m i rośnie wraz z
głębokością, jest bardzo niebezpiecznym i trudno wykrywalnym zjawiskiem.
Wiele tąpań swym zasięgiem obejmuje duże obszary, zniszczeniu ulega w
ułamku sekundy wiele domów i obiektów – przykład z naszego terenu;
tąpnięcie (kilka miesięcy temu) w kopalni „Janina” zakołysało domami w
Babicach pod Oświęcimiem – odległymi o około 15 km.
R E A S U M U J Ą C:
Przyzwolenie na powyższą działalność będzie usprawiedliwieniem dla
zlikwidowania istniejących i czynnych jeszcze kopalń. Kopalń w pełni wydolnych,
wyposażonych w pełną infrastrukturę, kopalń przez 25 lat pozbawionych
inwestycji, które przy odpowiednim dofinansowaniu przez wiele lat zaspokoją
nasze potrzeby energetyczne i to dofinansowaniu środkami o wiele niższymi od
kosztów budowy nowych kopalń. Wyczyścimy wtedy pozostałe w tych kopalniach
zasoby, unikniemy tąpań ze strony rozgniatanych resztek, wydobędziemy węgiel
bez drążenia upadowych, nowych szybów i degradacji terenów do tego nie
przygotowanych. W nagrodę otrzymamy duże obszary nienaruszonych złóż, które
będą stanowiły o naszym bezpieczeństwie energetycznym, nie zapominając, że jest
to nasze jedyne źródło energii. Jest to skarb narodowy, który przez dziesięciolecia
był dźwignią naszej gospodarki.
Z czystym sumieniem pod tym moim wywodem się podpisuję;
Strona
7
mgr inż. Jan Michalak