Analiza tekstu literackiego

Transkrypt

Analiza tekstu literackiego
Roksana Jędrzejewska-Wróbel
Analiza tekstu literackiego
TY, KTÓRY ROZPOCZYNASZ OMÓWIENIE LEKTURY, PORZUĆ
STRACH I WSZELKIE OPRACOWANIA…
Ze wszystkich stron – tak nauczycieli jak i rodziców, nie wspominając o dzieciach - słyszy się dzisiaj
opinie, że zestawy lektur powinno się przewietrzyć i odświeżyć.
Że dość już psa, który z Pucem, Bursztynem i gośćmi jeździ w kółko koleją i że wielu nauczycieli ma
reakcję alergiczną na sierotkę Marysię, błąkającą się już ponad pół wieku po klasowych korytarzach.
Że – z całym szacunkiem do przeszłości - dzieci potrzebują książek, w których poruszane są aktualne
problemy, pisanych współczesnym językiem.
Ministerstwo wychodząc temu naprzeciw, pozwala nauczycielom rozszerzać kanon, usłużne
wydawnictwa podsuwają propozycje nowych lekturników. A mimo to, większość dzieci ma wciąż w
zeszycie wpisane tytuły znane od lat.
Dlaczego? Podobno dlatego, że nauczyciele boją się nowych tekstów.
Że ze starymi, choć rzeczywiście już zdezaktualizowanymi, przynajmniej wiadomo, co robić. A te nowe
– choć atrakcyjniejsze tak dla uczniów, jak i dla nauczycieli – nie bardzo wiadomo „jak ugryźć”, czyli –
jak omawiać.
Omówienie tekstu to tzw. analiza literacka. Na czym tak naprawdę polega?
Moim zdaniem analiza przypomina pracę zegarmistrza, który rozkręca zegarek na części, aby go
ponownie złożyć. My, czytelnicy – także rozkładamy tekst na części, aby im się uważnie przyjrzeć i
zrozumieć, jak został skonstruowany, po czym skręcamy ponownie – robiąc tzw. syntezę.
Po takiej pracy tekst jest dokładnie taki sam, jak wcześniej, ale tylko pozornie. Dla nas czytelników
nabrał zupełnie nowych znaczeń – rozumiemy i widzimy go głębiej, pełniej. Widzimy to, co wcześniej
było przed nami ukryte. Czyli – w efekcie dobrej analizy - tekst otwiera przed nami swoje tajemnice,
sensy i znaczenia niedostępne przy pierwszej lekturze, a nasze rozumienie – tekstu i świata – znacznie się
pogłębia.
Tym samym – czytanie uczy nas lepszego rozumienia siebie i otaczającej nas rzeczywistości.
Jednak, żeby zegarmistrzowi chciało się rozkręcać zegarek, musi mieć do tego powód. Albo pcha go do
tego pasja i zawodowa ciekawość, żeby dowiedzieć się, jak został skonstru-owany albo banalny fakt, że
zegarek jest zepsuty i trzeba go naprawić. Podobnie jest z analizą utworu – aby była nie tylko
mechanicznym rozkręcaniem na części – potrzebna jest wiara w jej sens. Wtedy jest szansa, że nasza
analiza - wchodzenie w głąb tekstu – przestanie być tylko nudnym obowiązkiem „omówienia lektury”, a
przypominać będzie pasjonującą pracę detektywa.
Tylko jak rozbudzić w sobie i uczniach chęć do detektywistycznych poszukiwań? Wiadomo, że aby coś
nas zainteresowało, musi w jakiś sposób nas dotyczyć. Tak samo jest z literaturą. Zanim więc zaczniemy
ustalać, z jakich elementów i w jaki sposób jest zbudowany utwór, musimy sobie odpowiedzieć na
pytanie co dla mnie – czytelnika – jest w tej książce najważniejsze?
Jakie pojawiające się w niej symbole i myśli rezonują z moim własnym życiem? Do jakiej refleksji
prowadzi mnie lektura tej książki?
Albo prościej, na poziomie dzieci – czy mi się podoba, a jeśli tak, to dlaczego?
Co mnie w niej porusza? Charakter bohatera? To co się wydarzyło? Czy może przypomina mi to jakąś
historię
z własnego życia? A może najbardziej podoba mi się forma - sposób, w jaki została opowiedziana? Albo
– wręcz przeciwnie – może uważam, że jest nudna i głupia? Że treść wcale nie jest wiarygodna albo
opowiedziana jest w sposób, którego nie rozumiem. Albo, że bohater mnie wkurza.
Sprawa podstawowa, punkt pierwszy dobrej analizy - nie bójmy się negacji! Nie bójmy się odpowiedzi
niezgodnych z tzw. „wytycznymi” opracowania lektury.
Nie zmuszajmy dzieci, żeby się zachwycały czymś, co im się nie podoba. Negacja bohaterów, złość na
książkę to równie dobry punkt wyjścia do dalszej pracy nad tekstem, jak zachwyt. A prawdę mówiąc
często ciekawszy. Moją przyjaciółkę pewna książka tak rozwścieczyła, że podarła ją na strzępy i wrzuciła
do Tybru, bo akurat tam była na wakacjach. Podobno dlatego, aby chronić innych przed jej zgubnym
wpływem. Moim zdaniem trudno o lepszy komplement dla autora. Jego książka wzbudziła emocje, a o to
w sztuce przecież chodzi, żeby poruszała. Niekoniecznie pozytywnie.
Dlatego nie bójmy się mieć własnego zdania na temat czytanych tekstów i zachęcajmy uczniów, aby też
je mieli. Nie udawajmy wszechwiedzących i tak nie wygramy z Wikipedią. Zaczynając tzw. „omawianie
lektury” stańmy się nieprzewidywalni. Miejmy odwagę stanąć na czele klasy jako ciekawski prof.
Soczewka, badacz poszukujący
i otwarty na to, co się dzieje, dla którego droga jest bardziej pasjonująca niż punkt dojścia. Inaczej
przypadnie nam w udziale los gombrowiczowskiego prof. Bladaczki, który od lat w kółko zadaje to samo
pytanie:
Co nas w poezji Słowackiego zachwyca? Na co zrozpaczony uczeń Gałkiewicz woła: „Ale kiedy ja się
wcale nie zachwycam! Wcale się nie zachwycam! Nie zajmuje mnie! Nie mogę wytrzymać więcej jak
dwie minuty, a i to mnie nie zajmuje. Boże, ratuj, jak to mnie zachwyca, kiedy mnie nie zachwyca?"
Prawda, że w gruncie rzeczy rozumiemy doskonale ucznia Gałkiewicza? Pytanie, dlaczego tak często i
właściwie nie wiadomo kiedy wskakujemy w miejsce prof. Bladaczki. Dlatego moim zdaniem uczniowi
Gałkiewiczowi należy się pomnik, bowiem uczeń Gałkiewicz przerywa zmowę milczenia i – jeśli nie
zamkniemy mu ust szybkim „Siadaj, pała” ze strachu, że strąci z piedestału nasze przekonania - daje całej
klasie (i nam! ) szansę na naprawdę ciekawą analizę literacką.
Jeśli więc chcemy przygody, a nie nudy z lekturą, zamiast zamykać Gałkiewiczowi usta, należy mu po
prostu zadać pytanie: „A dlaczego cię Gałkiewicz nie zachwyca?”.
Tu być może wielu nauczycieli zaprotestuje, że uczniowie i tak nie mają wiele do powiedzenia na temat
tego, co przeczytali (jeśli w ogóle przeczytali). I że na ich twarzach nie maluje się nic poza
zniechęceniem. Fakt. Nie chce im się zastanawiać nad sensem utworu, bo nauczeni doświadczeniem
uważają, że czegokolwiek nie powiedzą, nauczyciel
tak wie lepiej. Oni po prostu nie wierzą, że ktoś naprawdę jest ciekawy ich opinii, więc milczą i ziewają.
A ziewać mają powody, bo analiza lektury obowiązkowej w wykonaniu prof. Bladaczki jest nudna jak
flaki z olejem i może zniechęcić do czytania na długie lata - nie tylko uczniów, ale także samego
profesora. Dlatego nie wystarczy tylko zadać pytania o to, co uczniowie o książce sądzą, ale – a może
przede wszystkim - naprawdę wysłuchać odpowiedzi. I zacząć żywą dyskusję.
Żeby jednak była ona rzeczywiście żywa, ważne jest, żeby wybrać do omawiania z dziećmi teksty, które
w jakiś sposób nas, nauczycieli – osobiście poruszają. Których mamy ochotę i jesteśmy gotowi bronić –
jako my, a nie tylko z nauczycielskiego obowiązku. Wtedy mamy szansę przedrzeć się przez niechęć do
czytania naszych podopiecznych, podzielić się z nimi swoimi spostrzeżeniami, spotkać w rozmowie.
Bo na tym polega w gruncie rzeczy analiza literacka – jest pogłębioną rozmową o przeczytanej książce.
Jeśli nauczyciel ziewa nad „Marysią”, jak może wymagać, żeby nie ziewało dziecko?
Jeśli już mamy dobrą, ciekawą lekturę i otwartość, aby usłyszeć naprawdę różne opinie na jej temat,
zaczynamy pierwszy etap analizy literackiej, czyli rozmowę o tekście, pamiętając, aby podczas niej
często zadawać pytanie: „Dlaczego?” (podoba się, nie podoba, zachwyca, nie zachwyca). W trakcie
dyskusji nad walorami tekstu lub ich brakiem można wypowiedzi uczniów zanotować na tablicy, w
postaci tabelki – interesujący bohater (plus), niewiarygodny wątek główny (minus), ciekawe, bliskie
życia wątki poboczne (plus), trudny, niezrozumiały język (minus). W trakcie tej rozmowy nie
zapomnijmy też zadać pytań:
O czym – zdaniem uczniów jest tekst? Czego dotyczy? Jakie tematy porusza?
Teraz, kiedy już wiemy, jakie emocje wywołała lektura, jakie budzi skojarzenia i o czym – według
uczniów - jest, możemy przejść do następnego etapu analizy, czyli budowy tekstu. Jednym słowem - po
powierzchownych oględzinach naszego zegarka, przyjrzeniu się wskazówkom i kopercie - przystępujemy
do jego rozkręcania.
Jednak aby się nie pogubić, musimy mieć wiedzę, jak nasz zegarek-tekst został skonstruowany.
Odkładamy więc na bok emocje i przyglądamy się częściom składowym tekstu chłodnym okiem
konstruktora.
BUDOWA TEKSTU CZYLI JAK TO JEST NAPISANE?
Zaczynamy od czterech podstawowych pytań:
1. Kto opowiada? (NARRATOR)
2. O kim opowiada? (BOHATER)
3. Co opowiada? (NARRACJA)
4. W jaki sposób opowiada? (JĘZYK UTWORU)
NARRATOR… …może być pierwszoosobowy lub trzecioosobowy.
Narrator pierwszosobowy:
należy do świata przedstawionego w utworze;
jego wiedza jest ograniczona (jako jeden z bohaterów jest świadkiem tylko tych zdarzeń, w
których sam uczestniczy);
jest subiektywny (opowiada o wydarzeniach, których był świadkiem lub w których sam
uczestniczył i do których ma stosunek emocjonalny).
Tacy narratorzy to:
Lisa z „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren, Iwo z „Czarnego Młyna” Marcina Szczygielskiego,
Mikołajek w serii książek o Mikołajku Sempe i Goscinnego, Mateuszek z serii o „Mateuszku” Elviry Lindo
czy chory na nowotwór Oskar z „Oskara i pani Róży” Erica-Emmanuela Smitha.
Cechą narracji pierwszoosobowej jest to, że angażuje emocjonalnie czytelnika bardziej niż narracja
obiektywna. Szczególnie, jeśli narrator jest jednocześnie najważniejszą postacią występującą w tekście i
opowiada o swoich przeżyciach (narrator bezpośredni).
W takim wypadku musimy być też czujni, np. czy zawsze możemy wierzyć narratorowi (np. czy
przypadkiem nie zmyśla lub kierując się emocjami nie przekręca faktów).
Narrator trzecioosobowy:
nie należy do świata przedstawionego;
jest wszechwiedzący, a jego wiedza jest nieograniczona;
jest obiektywny.
Taki narrator występuje w serii książek o „Panu Kuleczce” Wojciecha Widłaka, w „Wielkomiludzie”
Roalda Dahla, w „Tsatsikim i mamuśce” Moni Nilsson.
Pamiętajmy jednak, że w jednym utworze może występować kilka rodzajów narracji. Np. powieść
zaczyna się od wprowadzenia narratora świadka, który zamienia się w narratora wszechwiedzącego, który
z kolei czasami "oddaje głos" narratorom bezpośrednim. Sztandarowym tego przykładem jest „Lalka”
Bolesława Prusa, w której narracja 3.osobowa przeplata się z 1.osobową (pamiętnikiem Rzeckiego).
Kiedy już wiemy, czy narrator jest 1.osobowy czy 3.osobowy i co z tego wynika, należy przyjrzeć mu się
uważnie i zadać kolejne trzy pytania, które pomogą nam scharakteryzować tak jego, jak i strategię
narracji.
A więc:
1. Jaki jest stosunek narratora wobec świata przedstawionego w opowieści, czyli jaki
jest:
punkt widzenia narratora;
dystans narratora wobec opowiadanych zdarzeń i postaci (czasowa od nich odległość);
zakres wiedzy narratora o świecie przedstawionym – wszystkowiedzący lub o ograniczonej
wiedzy (np. kiedy narrator był świadkiem tylko niektórych zdarzeń i zasady ograniczenia jego
wiedzy są ważne – mogą mieć wpływ na rozumienie i interpretację tekstu).
2. Jaki jest jego stopień widoczności w tekście (narracja przezroczysta lub nie) czyli – czy ma miejsce:
gramatyczna jawność „ja” opowiadającego;
wspominanie o okolicznościach towarzyszących opowiadaniu;
ocenianie i komentowanie wydarzeń i postaci.
3. Jaki jest jego stosunek wobec odbiorców dzieła, czyli czy np. występują bezpośrednie zwroty do
odbiorcy (np. „Pamiętajcie moi drodzy…). Jeśli tak, mamy do czynienia z narratorem ujawnionym.
BOHATER
Teraz, kiedy już wiemy dokładnie, kto opowiada nam historię i z jakiego punktu widzenia, przyglądamy
się temu, o kim opowiada, czyli - kto jest bohaterem pierwszoplanowym naszego tekstu. Bohater może
być:
człowiekiem (dzieckiem - „Matylda” Roalda Dahla, „Tsatsiki i mamuśka” Moni Nilsson lub
dorosłym – „Pan Huczek” Hannu Makela)
zwierzęciem (seria o ryjówce Florce Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel, „Ach, jak cudowna jest
Panama” Janoscha)
przedmiotem („Rynna”, „Sznurkowa historia” Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel)
postacią fantastyczną („Gębolud” Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel; „Wiekomilud” Roalda Dahla)
uczuciem lub stanem (np. śmierć w „Gęś i śmierć” Elbrucha)
może być nawet Nikim (wiersz Danuty Wawiłow ”Sam nie wiem kto”).
Czasami to, kto jest głównym bohaterem nie jest oczywiste, jak na przykład w „Piaskowym wilku” Asy
Lind, gdzie postacią równie ważną jak Karusia, jest piaskowy wilk, którego spotyka codziennie na plaży.
Podobna sytuacja ma miejsce w „Wielkomiludzie” Roalda Dahla, gdzie z kolei obok tytułowego
olbrzyma występuje mała Zosia.
W takim wypadku mamy do czynienia z parą bohaterów, a analiza tekstu poszerza się o ich porównanie
oraz uważne przyjrzenie się ich wzajemnej relacji. Czasem jest to opozycja (bohaterowie ze sobą walczą),
czasem uzupełnianie (razem tworzą całość); czasem przenikanie (są różni, ale dzięki współpracy udaje im
się stworzyć zupełnie nową jakość). W każdym wypadku analiza tej relacji ma wpływ na interpretację
tekstu.
Z tego, kim jest bohater, wiele wynika. Ale pamiętajmy, że równie wiele wynika także z tego, kim nie
jest. Tzn. że aby lepiej zrozumieć naszego bohatera, a także cały tekst, warto się pobawić w wyobrażanie
sobie, co wyniknęłoby, gdyby był on zupełnie kimś innym?
Np. jak zamiana płci bohatera wpłynęłaby na odbiór tekstu? Czy miałoby to dla nas jakieś znaczenie, czy
może wcale nie? Np. co wynika z tego, że główna bohaterka jest sierotą – co byłoby, gdyby miała pełna
rodzinę albo tylko tatę? Czy zmienia to całą historię, czy też nie? Co byłoby, gdyby bohater nie był
zwierzęciem, tylko chłopcem? Czy gdyby zamiast królewny główną bohaterką była po prostu
dziewczynka z zamożnej rodziny, to tekst bardzo by się zmienił?
Dzięki takim zabawom, tworząc paralelne historie możliwe, nie tylko pomagamy dzieciom uruchomić
kreatywność i wyobraźnię, ale też - niejako mimochodem – zaczynamy widzieć tekst pełniej i mamy
szanse odkryć jego istotę np. uniwersalizm lub tkwiący w nim silny aspekt społeczny itp.
Pisarka Jeanette Winterson w powieści „Written on the body”, korzystając z możliwości ukrycia płci,
jakie daje język angielski (brak odmiany czasowników) nie nadała głównej postaci imienia, dając tym
samym czytelnikowi możliwość wyboru, czy jest on mężczyzną czy kobietą. I właśnie z tego
indywidualnego wyboru czytelnika wynikają konkretne konteksty interpretacyjne i zupełnie różne
sposoby odczytywania utworu.
Jeśli już wiemy, kim jest najważniejsza postać w tekście, a kim na pewno nie jest, przystępujemy do tzw.
charakterystyki głównego bohatera. Na tym etapie ciekawą zabawą może być narysowanie go na tablicy
(przy okazji odpowiadając na pytanie, jak wygląda i czy ma to jakieś znaczenie dla akcji utworu), a
następnie opisanie go za pomocą strzałek: gdzie mieszka? co robi? co lubi? czego nie lubi? jaki ma
charakter? Itp. Odpowiedzi na te pytania szukamy w tekście, wybierając odpowiednie fragmenty.
Zwracamy przy tym uwagę, czy jest on opisany wprost („mądry, dowcipny blondyn z wesołymi oczami”)
czy też nasza wiedza o nim wynika jedynie z tego, co mówi i robi.
Na końcu warto odtworzyć biografię naszego bohatera. Nie tylko tę, o której czytamy w tekście, ale także
tę, której tam nie ma (np. gdzie się urodził? kim są lub mogliby być jego rodzice?). Taka domniemana
biografia nie tylko uruchamia wyobraźnię, ale może być pomocna w lepszym zrozumieniu zachowania
naszego bohatera.
Oczywiście, oprócz głównego bohatera w utworze występują zazwyczaj także inne postaci –
drugoplanowe i epizodyczne. Im też należy się krótka charakterystyka i dłuższa chwila uwagi. Aby lepiej
zrozumieć rolę, jaką odgrywają w utworze, wszystkie je również można narysować na tablicy – główny
bohater w centrum, drugoplanowi trochę dalej, epizodyczni w rogu. Czasami przydać się może także
narysowanie wzajemnych między relacji i zależności pomiędzy postaciami (trochę na wzór zbiorów
wspólnych i rozdzielnych). Może to dać ciekawy efekt, jak na przykład w „Wielkich pytaniach”
Elbrucha, gdzie wszystkie postaci – choć bardzo różne (np. kamień, bokser, mama) – są tak samo ważne
– każdemu poświęcono jedną rozkładówkę, czym autor daje nam sygnał o równorzędności tych światów.
To my musimy wybrać to, co jest dla nas istotne.
Zabawa w rysowanie pomaga nie tylko zobrazować problemy zawarte w tekście, ale także pogłębia jego
rozumienie i pozwala płynnie przejść do następnego punktu, którym jest…
NARRACJA
Pierwsza definicja narracji pochodzi z „Poetyki” Arystotelesa: „Narracja to opowieść posiadająca
początek, środek i koniec oraz wiążący je główny wątek”.
To pozornie definicja bardzo prosta, ale dużo się w niej zawiera.
Początek historii to brama, przez którą do historii wchodzimy. Najczęściej jest to rodzaj zaproszenia –
narrator wprowadza nas spokojnie, po kolei poznaje z bohaterami.
Ale nie zawsze, czasami już na początku zostajemy wrzuceni w sam środek wydarzeń, jak np. w
„Wielkich pytaniach Elbrucha”, w których właściwie… brak początku. Od razu wpadamy do środka
historii, nie znamy bohatera, o niczym nie mamy pojęcia, czujemy się, jakbyśmy przez pomyłkę weszli
do czyjegoś mieszkania. Proces czytania przypomina wtedy nieco oszołomione rozglądanie się dookoła:
„Zaraz, zaraz. Gdzie ja właściwie jestem?” – co jest oczywiście zamierzonym zabiegiem narracyjnym,
mającym wywołać określony efekt, który musimy odkryć.
Środek historii to droga – przygoda, akcja. To coś, co zazwyczaj podczas analizy przyjmuje postać
„znielubianego” przez dzieci „planu wydarzeń”, który bywa jednak bardzo pomocny. Pomaga zobaczyć,
jak rośnie w historii napięcie. Czy ma miejsce jakaś kulminacja i katharsis, jak to zwykle bywa w bajkach
terapeutycznych? Czy może napięcie rośnie i opada cyklicznie, jak fala? Czy też może sens naszej historii
wcale nie ma związku z jakimkolwiek napięciem, a akcja toczy się leniwie albo nie ma jej wcale, bo
najważniejsze rzeczy rozgrywają się w głowie bohaterów? Niewątpliwą zaletą planu wydarzeń jest to, że
działa jak sito, pozwalając odcedzić główny wątek (spinacz, który wszystko łączy) od wątków
pobocznych, a tym samym pokazuje, jak skonstruowana jest fabuła, która – jakkolwiek długa by nie była
- zawsze prowadzi do…
…zakończenia czyli puenty. Nie musi być ona wyrazista, ale zakończenie zawsze musi nieść jakieś
przesłanie, czyli coś musi z niego wynikać, nie może być nijakie. Zakończenie może być zamknięte lub
otwarte. W zakończeniu zamkniętym nie mamy wątpliwości, jak się skończyła historia. Natomiast w
przypadku zakończenia otwartego nie wiemy, jak potoczyły się losy bohaterów i pozostajemy z
pytaniami, na które sami musimy sobie odpowiedzieć, co zmusza do refleksji, wyciągnięcia
samodzielnych wniosków i otwiera na różne interpretacje. Zakończeń może być też kilka, do wyboru, jak
książce „O słodkiej królewnie i pięknym księciu”, co z kolei zamienia czytelnika we współautora.
Pamiętajmy, że podczas tworzenia planu wydarzeń ważne jest też ustalenie miejsca i czasu akcji.
Miejsce akcji – może być ograniczone do jednej oswojonej przestrzeni (jak np. w „Piaskowym wilk” –
gdzie toczy się w domu i na przylegającej do niego plaży) lub może się zmieniać przez całą książkę (jak
w „Ja ciebie wyleczę powiedział miś” Janoscha, gdzie cała akcja dzieje się w drodze z domu do szpitala,
czyli jest wędrówką
ze znanego w nieznane). Może też być osadzona w świecie zupełnie zaskakującym, jak np. na głowie
mamy, wśród której włosów – i problemów – gubi się jak w dżungli jej córka („Włosy mamy” Gro
Dahle).
Czas akcji – czyli kiedy opowiadana historia się dzieje – w przeszłości, współcześnie, w przyszłości? Czy
można ustalić kiedy dokładnie czy też nie - i co z tego wynika?
Czasami historia może dziać się nijako poza czasem, jak w książce „Julek i Julka” Annie Schmidt.
Autorka używając czasu teraźniejszego („Julek i Julka bawią się w sypialni – w sypialni u Julki – bo
pada, a mama powiedziała: – Wyjdźcie z kuchni. I to już. Teraz siedzą na dużym łóżku. Łóżko jest
statkiem”) stwarza wrażenie, że historia Julka i Julki toczy się nieustannie, w każdej chwili, tuż obok nas.
Co jest prawdą, bo zabawy małych dzieci są od lat takie same. Użycie przez Anne Schmidt czasu
teraźniejszego zbliża nas do ostatniego etapu analizy, czyli spojrzenia na…
JĘZYK UTWORU
Język utworu, to sposób w jaki został on napisany. Czy jest prosty i zrozumiały, czy wręcz przeciwnie –
skomplikowany, wymagający uwagi i skupienia podczas lektury? Jakich użyto środków stylistycznych –
metafor, porównań, przenośni – i czy jest ich dużo czy niewiele? Czy w tekście przeważa opis czy
dialog? Czy utwór napisany jest językiem literackim czy potocznym? Czy może pełen zamierzonych
błędów językowych i słowotwórczych zabaw (jak w „Wielkomiludzie” Dahla, gdzie główny bohater
mówi swoistym językowym miksem: „W tej naszej przekrętłej Krainie Olbrzymów nie wyrastają takie
pogodne jadalstwa, jak bananasy czy pomazarancze. Wyrasta tu tylko jedno jedyne jarzywo, niesłychanie
jałowiste: łobgórzec” ). Czy język jest refleksyjny czy pełen dowcipu? W jaki sposób język, jakim mówią
bohaterowie poszerza naszą wiedzę o nich?
INTERPRETACJA
I tak dotarliśmy do ostatniego elementu naszego rozkręconego zegarka.
Po uważnym przyjrzeniu się wszystkim w/w częściom utworu i opisaniu ich, skręcamy je na nowo, czyli
– uzbrojeni w świeżo nabytą wiedzę o mechanizmach jakie rządzą tekstem, przystępujemy do jego
interpretacji.
Interpretacja to po prostu wyjaśnienie i wydobycie – spod zewnętrznej historii - wewnętrznego sensu
utworu. Zadanie pytania o to, co jest w nim najważniejsze, co – po analizie – wydobyło się na plan
pierwszy i czemu służy. Interpretację kończy sformułowanie myśli przewodniej utworu.
Na przykład – na pierwszy rzut oka moja „Kamienica” jest zabawną opowieścią o walce starych
lokatorów z nową przybyłą mieszkanką kamienicy. Moim zdaniem natomiast historia ta jest jednym
wielkim pytaniem o to, czy można żyć - ze sobą, obok siebie - w zgodzie, kiedy nie możemy
zaakceptować swojej inności. Jest historią o tolerancji
i wrażliwości. Nie tylko w jednej małej kamienicy ale w całym świecie. I co zrobić, żeby to było
możliwe. Oczywiście to moja, odautorska interpretacja.
Pamiętajmy, że czytelnik ma prawo do własnej, bo utwór po publikacji odkleja się od autora i staje się
własnością odbiorców, którzy mogą, a wręcz powinni – szukać w nim znaczeń, o których autor wcale nie
pomyślał, które niejako ukrył sam przed sobą. Zadaniem czytelnika-interpretatora jest uświadomienie
sobie, do jakich innych utworów tekst się odwołuje, z jakimi się kojarzy, jakie uruchamia konteksty.
I tak, na przykład, kiedy genialną powieść Marcina Szczygielskiego „Czarny Młyn” porównamy z
„Dziećmi z Bullerbyn" A. Lindgren – o co moim zdaniem teksty aż się proszą (dziecięcy narrator, mała
odcięta od świata osada, o ściśle określonej topografii, kilkoro przyjaciół narratora-bohatera, świat
rządzący się swoimi prawami i rytmem) - wydobywamy z powieści Szczygielskiego dodatkowe sensy
uniwersalne, dotyczące zmian zachodzących we współczesnym świecie i wpływu, jaki wywierają one na
dzieciństwo naszych dzieci.
Tak samo proste porównanie bohaterki mojej „Królewny” do innych znanych literackich królewien
(śpiącej, Śnieżki itp.) otwiera natychmiast nowe pomysły interpretacyjne. Bo najważniejsze, to –
posiadłszy podstawową wiedzę na temat analizy literackiej – odrzucić strach przed tzw. „niepoprawną
interpretacją” i po prostu cieszyć się lekturą i poszukiwaniem w niej ważnego dla nas przesłania.
I to już właściwie wszystko na temat omawiania lektury. Pamiętajmy jednak, że podane powyżej
wytyczne mają jedynie charakter orientacyjny i tak naprawdę pełnią rolę usługową wobec kwestii
najważniejszej czyli – zrozumienia tekstu. Bo na tym właśnie polega „lektura lektury”. Nie tylko na
przeczytaniu historii, ale na jej zrozumieniu, wyrobieniu sobie o niej własnego zdania i umiejętności
uzasadnienia go. Każda dobra historia ma bowiem drugie dno, a zadaniem analizy jest do niego dotrzeć.
Uważajmy jednak, aby analiza nie była przysłowiowym gwoździem, którym - dobijając wieko do trumny
interpretacji - zabijemy w sobie zwykłą radość czytania. Czego sobie i Państwu życzę!
PODRĘCZNY ALGORYTM ANALIZY
1. ODSTAWIENIE PROF. BLADACZKI DO KĄTA I ZAUFANIE UCZNIOWI
GAŁKIEWICZOWI,
Z KTÓRYM WSPÓLNIE WYRUSZAMY NA POSZUKIWANIE SENSU
NAPISANEJ HISTORII.
2. SWOBODNA ROZMOWA O UTWORZE
czy się podoba lub może wręcz przeciwnie?
uzasadnianie własnych, nawet najdziwniejszych opinii;
3. ANALIZA
Kto opowiada? NARRATOR (Pierwszoosobowy lub trzecio osobowy.)
O kim opowiada? BOHATER (Kim jest? Co o nim wiemy a co chcielibyśmy wiedzieć?
Charakterystyka głównego bohatera; bohaterowie drugoplanowi i epizodyczni oraz ich wzajemne
relacje)
Co opowiada? NARRACJA (Wątek główny i poboczne. Plan wydarzeń – dynamika tekstu.
Miejsce i czas akcji i co z nich wynika?)
W jaki sposób opowiada? JĘZYK UTWORU (Środki stylistyczne. Dialog i opis – proporcje.)
4. INTERPRETACJA
porzucenie strachu, że jakaś interpretacja jest niepoprawna (wszystko, co potrafimy uzasadnić
fragmentami tekstu, ma sens);
ukazanie roli poszczególnych elementów wyodrębnionych w analizie;
ukazanie znaczenia tych elementów w utworze;
określenie związków między w/w wyodrębnionymi elementami;
zbadanie, czemu służy widoczna teraz wyraźnie konstrukcja tekstu,
interpretacja tytułu (dlaczego taki, a nie inny, i co z tego wynika?)
sprawdzenie, jak poszerzyło się nasze rozumienie tekstu, dzięki jego zbadaniu (jakie pytania i
odpowiedzi się teraz pojawiły?)
sformułowanie myśli przewodniej utworu;
znalezienie kontekstów i odniesień do innych utworów.
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)

Podobne dokumenty