G L azeta ekarzy

Transkrypt

G L azeta ekarzy
G
L
dl@
• Nowości
miesięcznik
• Raport
• Dylematy
1_2013_Styczeń
azeta
ekarzy
• Ciekawy przypadek
• Moda na sukces
• Rozszyfruj
pacjenta
ISSN 2084-5685
ISSN 2084-5685
• Po dyżurze
• Podróże
• Historia w blasku
klejnotów
• Koty malowane
Medycyna
w sieci
Koleżanki i Koledzy,
I
nternet jest znakomitym narzędziem w pracy lekarza, ale jego popularność i wykorzystanie w naszym środowisku jest jeszcze w wysokim
stopniu niewystarczające. To wynik nie tylko obaw wyrażanych w nie
zawsze uświadomionym podejrzeniu, że dr Google zastąpi realnego
lekarza, ale i dotychczasowych doświadczeń oraz słabej biegłości
w posługiwaniu się internetem przez statystycznego lekarza.
J
eżeli miałabym określić postawę naszego środowiska wobec internetu i informatyzacji ochrony zdrowia, to nazwałabym ją mieszanką uprzedzeń, nieświadomości i zaniedbań w zakresie edukacji
własnej. Entuzjastów i znawców e-medycyny pośród nas nie ma zbyt
wielu. A przecież internet to nie tylko narzędzie, które jest i może być
bardzo pomocne w codziennej pracy. Użytkowanie internetu jest też
znakomitym sposobem na śledzenie postępów w medycynie oraz
wywiązywania się z obowiązku podyplomowego szkolenia ciągłego.
O
czywiście medyczne zasoby internetowe użytkowane przez pacjentów potrafią być źródłem bólu lekarskiej głowy, ale też mogą
nieść pomoc w ustaleniu diagnozy, sprawowaniu nadzoru nad przewlekle chorymi czy kontaktach między pacjentami w grupach wsparcia.
P
P
oza sprawami związanymi z niedostateczną znajomością internetu
jako medium czy narzędzia pracy są też inne problemy.
oważnym problemem jest niedostateczna reprezentacja naszego
środowiska we wszystkich miejscach, gremiach, urzędach i wysokich komisjach, które decydują o kierunkach rozwoju i finansowaniu
informatyzacji ochrony zdrowia w Polsce.
F
inansowanie ochrony zdrowia, informatyzacja i jakość stanowionego prawa to kluczowe dla naszego środowiska problemy. Nad
pilnowaniem naszego interesu powinni czuwać całodobowo wyspecjalizowani w tych zagadnieniach reprezentanci naszego samorządu.
Tracenie uwagi, pieniędzy i czasu na turnieje szachowe, konkursy
nalewek domowej roboty oraz zawody tańca towarzyskiego to niewytłumaczalna beztroska.
Krystyna Knypl
ISSN 2084-5685
Nr 1(11)_2013
Wydawca
Krystyna Knypl
Warszawa
Redakcja
Krystyna Knypl, redaktor naczelna
[email protected]
Mieczysław Knypl, sekretarz redakcji
[email protected]
Stadryniak, Beata Świerczewska, Marzena Więckowska, Małgorzata Zarachowicz
Opinie wyrażone w artykułach publikowanych
w „Gazecie dla Lekarzy” są wyłącznie opiniami
ich autorów.
Rysunki Zen. Okładka fot. @Marta52
Redakcja zastrzega sobie prawo do redagowania
nadesłanych do publikacji tekstów, w tym skracania, zmiany tytułów i śródtytułów.
Projekt graficzny i opracowanie
komputerowe Mieczysław Knypl
Współpraca przy bieżącym numerze
Alicja Barwicka, Jagoda Czurak, Ewa Dereszak- „Gazeta dla Lekarzy” jest miesięcznikiem redagowa-Kozanecka, Joanna Dusza-Kozera, Monika nym przez lekarzy i członków ich rodzin, przeznaczoJezierska-Kazberuk, Joanna Rzymkowska, Rafał nym dla osób uprawnionych do wystawiania recept.
Wydawca i redakcja mogą odmówić publikowania
reklam i ogłoszeń, a w razie przyjęcia ich do druku
nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
W numerze
Nowości ................................................ 4, 19, 24, 49, 56
Ochrona zdrowia on-line Krystyna Knypl............................. 4
Zrozumieć refundację? Małgorzata Zarachowicz ................ 5
Co nowego w AMD? Alicja Barwicka ................................... 6
Nowy partner w medycynie Krystyna Knypl.......................... 7
9
15
13
Dylematy
Urzędnik pierwszego kontaktu Marzena Więckowska ........ 9
Po dyżurze
Refundacja Rity: Złożę na panią skargę Maggy Woland.... 13
Jeszcze jeden język obcy Krystyna Knypl ............................ 29
17
�
Medycyna w sieci
���
���
��
�
���
���
��
�
���
�
�
�
��
�
�
��
�
�
�
�
�
��
��
�
�
�
�
�
��
��
�
�
�
Czy internet
może
być
narzędziem
pracy
lekarza
�
�
��
�
�.
�����
����.��
������
.����
�9�.�
��*�9�
�����*
��$���
����$
�����
���.���
8'
��!���.
3����!
z pacjentem?
���3��
20
8'���
Beata Świerczewska ................................................................. 15
Ciekawy przypadek: Czy można diagnozować przez
internet albo 32-letni mężczyzna szuka pomocy na www.
konsylium24.pl
�������
�����������
������������
25
Monika Jezierska-Kazberuk, Krystyna Knypl ....................... 17
go zdrowia?
z stan swoje
Jak ocenias
Ból się musi wyboleć
Kobiety
60
%
Mężczyźni
50
Rafał Stadryniak ...................................................................... 20
��������.��
�����$�����*�9�.
8'���3����!���.��
Negatywne skutki ref-ustawy .......... 16, 38, 44
Raport
Bardzo jasny wizerunek własny Krystyna Knypl ................ 25
Rozszyfruj pacjenta ................................................. 31
40
30
29
20
10
dosta-
zły
bardzo
����
dobry
ry ��&�(%&����)���&�"���$%&�
dob�����
���$%&�������'�
0 bardzo�������
zły�������
ny
tecz
!�"������#
�����
�������������
������� ���������� �3��#!7�46
�������������
��0�
���������������
3��#4�!!5��,-&
#*����2'�.���
���'�'�(%&�"��
�����
&����
30&����)���&�
�$%&�
"���$%
&�"��
�(%&����)���
�&�(%
����&
Moim zdaniem
������
'����
���'�
������
����������
&����
�$%&�
"��
���$%
!�
����������
�#��
��
����#
���
�������
��������������
��
"�����
!�
���
��
��
���
���
�������������
�
��
��
���
��
��� ���Czurak.
���
���
�����
��#
��
Gdzie
jest
moja
Jagoda
.................................
30
����
�466
�����
!7�4
���twarz?
��#!7
�����
��3
��
�0��3
�����
&��0
�����
��
,-&�
�����
5��,������
!!5��
�����
4�!!
����
�2'
�#4�
��
�3��#
*�
���3�
�#
�.��
�"�
�2'�.
��
(%&
'�
*�
�#
'�
�"�
���
(%&
'�
Papieros
w przestrzeni publicznej Krystyna Knypl ............ 32
���'�
Moda na sukces
Piramida – dwa opowiadania, jeden motyw
Jagoda Czurak, Krystyna Knypl .............................................. 34
32
34
Podróże
Kazachska droga do niepodległości
Alicja Barwicka ......................................................................... 39
Lasciate mi cantare Jagoda Czurak ....................................... 45
39
List do redakcji Karuzela z Madonnami............... 49
Historia w blasku klejnotów
La Peregrina
Joanna Dusza-Kozera .............................................................. 50
45
50
57
Koty malowane
Styczeń
Ewa Dereszak-Kozanecka ........................................................ 57
3
1_2013
styczeń
Nowości
Ochrona zdrowia on-line
Wraz z końcem 2012 roku ganizacyjne nieposiadające
zakończyła się realizacja osobowości prawnej, a także
Projektu P2, czyli „Platfor- wybrane zdarzenia związane
my udostępniania on-line z ochroną zdrowia. Rejestry
przedsiębiorcom usług i za- te nie są w stanie wymieniać
sobów cyfrowych rejestrów informacji między sobą oraz
medycznych”, realizowane- nie są w stanie świadczyć ego przez Centrum Systemów -usług. Trzeba było to usprawInformacyjnych Ochrony nić, dlatego w Ustawie o sysZdrowia. Projekt był wdrażany temie informacji w ochronie
w ramach programu Innowa- zdrowia przewidziano „Platcyjna Gospodarka Narodo- formę udostępniania on-line
wej Strategii Spójności przy przedsiębiorcom usług i zawsparciu finansowym Europej- sobów cyfrowych rejestrów
skiego Funduszu Rozwoju Re- medycznych”.
gionalnego. Efekt finalny jest
Obecnie z Platformą P2
dostępny pod adresem www. zintegrowane są rejestry Główrejestrymedyczne.csioz.gov.pl. nego Inspektoratu FarmaceuW naszym kraju funkcjo- tycznego oraz Wojewódzkich
nuje około 30 tzw. rejestrów Inspektoratów Farmaceutyczpodmiotowych, prowadzo- nych
nych przez różne jednostki.
Platforma Projektu P2
Rejestry obejmują podmio- umożliwia składanie przedty prowadzące działalność siębiorcom drogą elektroniczzwiązaną z ochroną zdrowia, ną wniosków do rejestru (np.
uczestniczące w ochronie dotyczących zmiany wpisów
zdrowia oraz jednostki or- czy pobierania zaświadczeń),
elektroniczne
przechowywanie dokumentów, a także upowszechnienie
wykorzystania podpisu elektronicznego oraz dogodne pobieranie danych rejestrowych
przez administrację publiczną.
Pytani podczas konferencji
prasowej twórcy i wykonawcy
rejestru zezwoleń dla aptekarzy o część dotyczącą lekarzy
deklarowali zainteresowanie
opracowaniem naszych rejestrów zawodowych oraz uczynienia ich kompatybilnymi
z całym systemem informatycznym. O rejestry dotyczące pacjentów, a więc statusu
ubezpieczenia, dokumentacji
medycznej, konsultacji on-line
aż strach było pytać.
Przed X laty nasz rejestr
zawodowy, stworzony i prowadzony przez NIL, był bardzo
nowoczesnym osiągnięciem,
Rak u kobiet w ciąży
Sześć kobiet miało leczenie w układzie krążenia. Również
chirurgiczne, chemioterapię dzieci, których matki otrzyi radioterapię. W sumie dzieci mywały antracykliny miały
były eksponowane na 236 cy- prawidłowe wyniki badania
kli chemioterapii. Najczęściej układu krążenia. Autorzy
stosowano antracykliny, cy- podkreślają, że dzieci były
klofosfamid oraz fluorouracil. eksponowane na działanie
Dzieci badano po urodze- nie tylko chemioterapii czy
niu oraz po 18 miesiącach. radioterapii, ale także wielu
Średni czas rozwiązania ciąży innych leków stosowanych
wynosił 35,7 tygodnia (od 28,3 jako leczenie wspomagające
do 41 tygodni), a waga urodze- (przeciwwymiotne, sterydy
niowa średnia wynosiła 2612 g oraz leki przeciwbólowe).
(od 720 do 3970 g). Około 20%
Choroba nowotworowa
dzieci miało zahamowany roz- jest rozpoznawana z częstością
wój, obserwowano to zjawisko 1/1000-2000 ciąż, a każdego
u dzieci z wagą urodzeniową roku rejestruje się w Europie
poniżej 10 percentyla.
od 2500 do 5000 takich przyNie stwierdzono u dzieci padków.
wad serca ani innych zaburzeń
Źródło: http://tnij.org/sx7c
Z inicjatywy prof. Federica
Amanta z Kliniki Ginekologii
Onkologicznej Uniwersytetu w Levuen powstał zespół
naukowy „Cancer and pregnancy”, którego celem jest
prowadzenie badań nad rakiem u kobiet w ciąży (bliższe
dane pod adresem http://www.
uzleuven.be/en/cancer-and-pregnancy). Nowotwory
u kobiet w ciąży nie są zbyt
częste, jednak ich liczba stale
wzrasta. Najpowszechniejszy
jest rak piersi oraz nowotwory hematologiczne. Podczas
European Multidisciplinary
Cancer Congress (EMCC),
która odbył się w 2011 roku
4
w Sztokholmie, zespół prof.
F. Amanta przedstawił wyniki badań podjętych w 2005
roku. Dotyczyły one 114 dzieci, których matki w ciąży były
leczone chemioterapią. Okres
obserwacji wynosił średnio 22
miesiące. Diagnoza choroby
nowotworowej była postawiona średnio w 18. tygodniu
ciąży. Rak piersi rozpoznano
u 51,5% kobiet, a nowotwór
hematologiczny u 26,5%.
Chemioterapię podczas ciąży otrzymało 50%, natomiast
39,7% było poddane chemioterapii i leczeniu chirurgicznemu. Jedna kobieta przeszła
chemioterapię i radioterapię.
ale od tego czasu świat
nie tylko poszedł, ale
i pomknął setki, a może
tysiące kilometrów
dalej, a nasz samorząd
dostojnie spoczywa na laurach.
W kuluarach konferencji
prasowej wspominano o problemach z kompatybilności
systemów izbowych (rejestr
praktyk) z systemem CSIOZ.
Rejestry praktyk to tylko
urzędnicza część związana
z informatyzacją. Dokumentacja lekarska, recepty on-line,
konsultacje pomiędzy lekarzami – można długo wymieniać
różne szczegółowe zastosowania pomocne w codziennej
pracy lekarza.
Informatyzacja ochrony
zdrowia to duży i smaczny tort.
Ktoś już kroi jego pierwsze,
smaczne kawałki, a gdzie jest
nasze środowisko? Nie ma nas
przy tym torcie?
Krystyna Knypl
1_2013
styczeń
Nowości
Bardzo ciekawą konferencję zorganizowała Fundacja
im. dr. Macieja Hilgiera oraz
firma Health Project Management*. Przez wiele godzin
mieliśmy możliwość słuchać
o wszelakich aspektach ustawy
refundacyjnej, o wpływie tejże
na życie chorych i ich lekarzy.
Wykładowcami byli prawnicy z kilku renomowanych
kancelarii zajmujących się prawem farmaceutycznym, w tym
moja ulubiona mec. Paulina
Kieszkowska-Knapik – bardzo
ekspresyjna i dynamiczna, tacy
też przedstawiciele kancelarii
Salans.
Bardzo dobrą prezentację
merytorycznie i interaktywnie
zaprezentował Michał Pilkiewicz z IMS Poland, firmy zajmującej się badaniem rynków
zdrowotnych w aspekcie szeroko pojętym.
O aktach prawnych dotyczących leków mówił dobrze
obeznany w temacie prawnik
Łukasz Sławatyniec.
Proces tworzenia cen(!),
nie ceny leku, refundacji i odpłatności przedstawił ekspert
Leszek Strabawa.
Prezentował swoją opinię
o ustawie także Jerzy Gryglewicz z Uczelni Łazarskiego –
miałam wrażenie, że z trudem
hamował jawny entuzjazm dla
tego aktu prawnego.
Wśród wykładowców był
także dr Konstanty Radziwiłł,
który przedstawił referat „Dlaczego ubezpieczeni pacjenci
często muszą płacić 100% ceny
za leki refundowane?”
Uczestnikami byli dziennikarze medyczni, a także
przedstawiciele szeroko rozumianego rynku leków.
5
Prawo i ceny leków
Nie jestem w stanie reportersko opisać przebiegu kilkunastu godzin warsztatów,
natomiast napiszę, co wydało
mi się istotne w aspekcie gospodarki lekiem oraz przede
wszystkim to, o czym była
mowa w kontekście lekarzy.
Prawo w Polsce jest prawem
interpretacyjnym! Co któremu interpretatorowi przyjdzie
do głowy, to taka jest decyzja.
Żadna ustawa w naszym kraju
nie przechodzi procedury OSR,
czyli oceny skutków regulacji,
do czego zobowiązuje prawo
w postaci Regulaminu Pracy Rady Ministrów. Ustawa
o świadczeniach zdrowotnych
była nowelizowana 50 razy, co
daje średnią roczną 6 razy.
Koszt wprowadzenia opakowania leku na polski rynek
to 300 000…400 000 zł. Każdy lek wprowadzany w nowej
dawce jest sam dla siebie odpowiednikiem i musi mieć
cenę o 25% niższą. Komu się
to będzie opłacać? W efekcie
takiej polityki leki w Polsce
są najtańsze w porównaniu
z innymi krajami i korzystny jest dla hurtowni eksport
tych leków za granicę. Firmy
farmaceutyczne wycofują się
z polskiego rynku, bo muszą
w „negocjacjach” z MZ obniżać cenę. Polska jest rynkiem
leków generycznych – stanowią one 67%, podczas gdy
w innych krajach zajmują
ok. 30% rynku. Beneficjentem ustawy refundacyjnej
jest NFZ, który zaoszczędził
około 2 mld zł za 2012 r. na
refundacji leków. Współpłacenie pacjenta wzrosło w 2012
r. z 34 do 38%. NFZ jest opóźniony w analizach rynku o 3
miesiące w stosunku do firm
niepaństwowych badających
rynek. NFZ w marcu 2013 r.
dowie się, ile wydał na leki
w 2012 r., a plan finansowy
musi złożyć do kwietnia. Już
są sygnały, a będzie wiadomo
w przyszłym roku dokładnie,
że wzrasta liczba hospitalizacji
z powodu wadliwego rynku
leków w aptekach otwartych.
Niestety izby lekarskie nie informowały swoich członków.
Wspomniałam też o włączeniu
do ustawy o zawodzie lekarza
i lekarza dentysty pod osłoną nocy zapisu o powinności
uczestniczenia lekarza w określaniu refundacji. Zapis ten
jest w kompletnej sprzeczności
z niepodpisywaniem umów
na refundację przez dużą
część lekarzy. Potem dałam
Lekarze i refundacja
przykłady z życia absurdów
Dr Konstanty Radziwiłł
rejestracyjnych i refundolozaczął od stwierdzenia, że
gicznych.
nikt 1 grudnia 2011 nie przyPrzedstawiłam wyliczepuszczał, jakie konsekwencje
nie, że wskutek miotania się
będzie mieć ustawa refundapo CHPL przyjmuję okocyjna i to nie w aspekcie art.
ło
1100 pacjentów rocznie
48 (kary), ale art. 6 (CHPL).
mniej,
a w całej przychodni
Powiedział, że każda ustawa
to
stanowi
11 tys. pacjentów
ma swoją literę oraz ducha i ta
przyjętych
mniej. Mówiłam
istota jest dobra w wypadku
ustawy refundacyjnej. Mówił o absurdzie konsultacji od
również, że rolą lekarza jest le- specjalistów przynoszonych
czenie, a nie zastanawianie się co roku i wynikającym z tego
nad poziomem odpłatności, że braku dostępu do leków refunumowa z NFZ na wypisywanie dowanych. Odniosłam się też
leków do niczego lekarzowi do poglądu, że istota ustawy
nie jest potrzebna. Zapytał jest dobra. Nie zgodziłam się
też, czy wprowadzenie tej z tą opinią.
Na koniec podkreśliłam
ustawy to przypadek? Poniez naciskiem,
że dziwnym
waż aktywnie uczestniczyłam
w całych warsztatach, także i groźnym efektem nowych
po wykładzie dr. Konstantego przepisów jest nieznane do
Radziwiłła poprosiłam o głos. tej pory zjawisko na rynku
Przede wszystkim powie- usług – proponowanie lekadziałam, że nie wszyscy nie rzom ubezpieczenia się od
mieli pojęcia o skutkach art.6, skutków ustawy refundacyjnej.
Małgorzata Zarachowicz
czyli refundacji wg CHPL, bo
na początku grudnia 2011 było
spotkanie w Izbie, podczas
którego lekarze skupieni wokół
portalu Konsylium24.pl uprzedzali o skutkach wprowadzenia ustawy. Potem na portalu
była prowadzona akcja informacyjna na temat zagrożeń,
jakie dla lekarzy niosła ustawa refundacyjna. W styczniu
2012 powstało Stowarzyszenie
Lekarzy Praktyków, które rów- *Konferencja „Zrozumieć Refundanież włączyło się w tę akcję. cję”, Warszawa, 1.12.2012 r.
Fot. @mimax2
Zrozumieć refundację?
1_2013
styczeń
Nowości
Co nowego w AMD?
Lekarze okuliści z utęsk- ale prace nad terapią genową
nieniem czekają na przełom (siRNA), przeciwzapalną, mew leczeniu obu postaci AMD. todami chirurgicznymi (makuTo oczekiwanie było wyraźnie loplastyka) są bardzo zaawanodczuwalne 20 października sowane. Badania kliniczne pro2012 r. podczas obrad VIII wadzone są wieloośrodkowo,
Sympozjum Stowarzyszenia część jest już w III fazie, ale są
AMD.
i zupełnie nowe. Ich obecnie
Nadal obowiązuje koncep- główne cele to:
cja, że w patogenezie AMD • określenie optymalnej częmechanizmy angiogenezy stotliwości podawania i wysowspółistnieją z zaburzeniami kości dawek doszklistkowych
genetycznymi i zapalnymi, leków anty VEGF,
dlatego i terapia musi być zło- • prace nad nowymi postaciażona. Z uwagi na różnorodność mi leków (implanty doszklistzmian w plamce niezwykle waż- kowe), których przewagą jest
na jest personalizacja terapii, dłuższe uwalnianie substancji
uwzględniająca właściwą kore- czynnej, a co za tym idzie –
lację czynników genetycznych zmniejszenie częstotliwości
z uszkodzeniami anatomiczny- podawanych iniekcji,
mi, wynikającymi z fenotypu • leczenie makulopatii cupacjenta. Ciągle podstawowym krzycowej, obrzęku plamki
rodzajem leczenia postaci wy- w niedrożności naczyń żylsiękowej jest terapia anty VEGF, nych siatkówki,
6
Badacze podkreślają, że obserwowana przez nich grupa
chorych to zaledwie 66 pacjentów z mutacją, z których 3 osoby zmarły w czasie obserwacji
i poczynione spostrzeżenia należy traktować jako wstępne.
Z epidemiologicznego punktu widzenia wyniki sugerują,
że kontrola na okoliczność
mutacji PIK3CA może być
traktowane jako badanie bio-
markera pozwalającego u chorych z rakiem jelita grubego
na podjęcie terapii aspiryną.
Źródło: http://www.nejm.org/doi/
full/10.1056/NEJMoa1207756
• poszukiwanie rozwiązań
w zakresie leczenia znacznie
bardziej rozpowszechnionej
postaci suchej AMD, przy
czym dużą wagę przypisuje się
kwasom omega 3 (w warunkach prawidłowych zawartość
w błonie komórkowej kwasu
DHA jest u człowieka najwyższa właśnie w siatkówce).
z poprawą ostrości wzroku.
Rekomendowany schemat Niestety oczekujący na rejedoszklistkowego podawania strację w schorzeniach onkoranibizumabu (po 3 kolejnych logicznych kolejny (po bewacidawkach nasycających dalsze zumabie) preparat zawierający
iniekcje zależnie od potrzeb w tym wypadku aflibercept,
wynikających ze stanu kli- prawdopodobnie podzieli los
nicznego chorego) wydaje Avastinu i nie zostanie dopuszsię efektywny, ale obiecująco czony do rejestracji w leczeniu
wygląda też podawanie 1x AMD.
na 6 miesięcy dexametasonu
Jak widać przełomu (jeszw biodegradowalnym implan- cze) nie ma, ale postęp nauki
cie doszklistkowym (ozurdex). jest istotnie zauważalny, więc
Zmniejszenie obrzęku plamki co do ostatecznych rozwiązań
następuje bardzo szybko, jed- bądźmy dobrej myśli.
nak nie zawsze idzie w parze
Alicja Barwicka
Fot. @mimax2
Wzmianki o korzyściach fosfatyloinozytolu). Osoby te
wynikających z podawania zostały wyodrębnione z Nuraspiryny chorym na raka ses' Health Study i Health Projelita grubego pojawiały się fessionals Follow-up Study.
już od dawna. Jednak chyba
Stwierdzono, że podanie
dopiero teraz na poziomie aspiryny po zdiagnozowaniu
bardziej szczegółowym wy- raka jelita grubego powodojaśniono, jaki jest mechanizm wało redukcję o 46% umiedziałania i u jakich chorych le- ralności całkowitej i o 82%
czenie jest skuteczne. Otóż jak umieralności z powodu raka
donoszą w artykule redakcyj- jelita grubego. Z kolei zastosonym NEJM z 25 października, wanie aspiryny u chorych bez
Xiaoyun Liao i wsp., onkolo- tej mutacji nie miało żadnego
dzy z University of Alabama wpływu na umieralność.
w Birmingham, aspiryna fakW populacji chorych na
tycznie ma potencjalne dzia- raka jelita grubego około
łanie blokujące wzrost guza. 17% pacjentów ma mutację
Badacze zgromadzili 964 cho- PIK3CA. W Stanach diagnorych z rakiem i podzielili ich zowanych jest rocznie 140 000
na dwie grupy w zależności od przypadków raka jelita grubeobecności lub braku mutacji go, a 50 000 umiera z powodu
w genie PIK3CA (3-kinaza tej choroby.
Fot. @mimax2
Aspiryna i rak jelita grubego
1_2013
styczeń
Nowości
5th World Congress on Social Media, Mobile Apps,
and Internet/Web 2.0*
Nowy partner w medycynie
Krystyna Knypl
Nie było to wydarzenie zorganizowane przez dotychczasowy medyczny establishment kongresowy – wskazuje na to chociażby nazwa,
która nie odwołuje się do żadnego szacownego towarzystwa naukowego ani instytutu. Na pierwszym planie jest internet i społeczność tego medium używająca, czyli ta nowa siła, której znaczenia lepiej nie lekceważyć. Przekonują się o tym politycy,
warto aby lekarze także mieli świadomość, że podlegają pewnym ogólnym regułom rozwoju.
Boston jest pięknym miastem, w którym czuje
się potęgę Umysłu i Oceanu, a do tego szacowne mury
Harvard Medical School – czyż może być lepsze miejsce
na rozmowy o przyszłości medycyny? Sam kongres,
organizowany od kilku lat, nie jest bardzo dużą imprezą,
jeśli porównamy go do wydarzeń kardiologicznych czy
onkologicznych, ale uczestniczą w nim także inwestorzy,
którzy scent of money wyczuwają szybciej niż inni.
Sesja inauguracja
Przeznaczono na nią pomieszczenia Joseph B.
Martin Conference Center w Harvard Medical School.
Słowo wstępne na posiedzeniu plenarnym wygłosił Jamie
Heywood, współtwórca portalu www.patientslikeme.
com. Portal ma znakomite hasło i motto:
„Your experience matters”. At PatientsLikeMe, you’ll
find the resources and support you need to improve your
own health. Ask questions, get answers, and help make
healthcare better for everyone.
W atrakcyjny, aktywny sposób motto angażuje
pacjenta w proces leczenia. Ani grama bomisizmu – to
może się podobać! CNN Money obwołał ten portal
jedną z 15 firm, które zmienią świat – to interesująca
perspektywa. Związki Jamiego Heywooda z medycyną, tego inżyniera elektronika urodzonego w Wielkiej
Brytanii, ale pracującego dla Massachusetts Institute of
Technology, trwają od dawna. Jest on fundatorem Amyotrophic Lateral Sclerosis Therapy Development Institute,
który stworzył zainspirowany chorobą młodszego brat
Stephena, cierpiącego na stwardnienie zanikowe boczne.
7
Następnie uczestnicy wysłuchali wystąpienia
Sally Okun, także z portalu www.patientslikeme.com,
zatytułowanego „Patients voices: the power of shared
knowledge”, która podkreśliła, że wzrasta na świecie
liczba osób, instytucji oraz organizacji zainteresowanych
danymi medycznymi gromadzonymi przez pacjentów
z użyciem mediów elektronicznych. Drugie ważne
zdanie z wystąpienia Sally Okun zacytuję w oryginale:
“Pharmaceutical companies that previously viewed the
physician as their primary customer are finding new ways
to engage directly with the end user of their products.”
Innymi słowy – przychodzi rep do pacjenta?;)) Jeszcze
nie, bez obaw. Ale w przyszłości? No cóż, zabiegowcy
mogą spać spokojnie, internet im chleba nie odbierze, ale
specjaliści niezabiegowi powinni mieć się na baczności.
Kolejny referat wygłosił dr Paul Wiks, dyrektor
medyczny. Dokonał przeglądu zasobów portalu www.
patientslikeme.com, na którym dostępne są obecnie
opisy 1300 schorzeń.
Na toczącej się równolegle sesji „Building virtual communities and social networking applications
for patients and consumers” przedstawiono ciekawe
doniesienie na temat wsparcia w sieci dla młodych
pacjentów z chorobą nowotworową.
Inne równoległe sesje dotyczyły zagadnień ekonomicznych związanych z przenikaniem się internetu
i medycyny. Tu na uwagę zasługiwała sesja poświęcona
konieczności uwzględniania zasobów internetowych
* Boston, 15-16 września 2012 r.
1_2013
styczeń
Nowości
w nauce medycyny, a w szczególności referat dr. Bertalana Mesco z Węgier. Główna teza jest taka, że edukacja
lekarzy powinna uwzględniać potrzeby e-pacjenta. Bo
jest już taki pacjent, to fakt.
Wygłoszono wiele innych referatów, ale moją
uwagę zwróciło wystąpienie dr. Edwarda Campiona
z „New England Journal of Medicine”, który omówił
zagadnienia wpływu internetu na działalność wydawniczą pism medycznych.
Prezentacje plakatowe
Tematy posterów były bardzo różne, od rekrutacji
do badań klinicznych przez internet, pomoc w rzucaniu
palenia, poprawę stylu życia z pomocą mediów, po
omówienie blogów pacjentów na temat bólu przewlekłego. Natrafiłam na poster z Czech mówiący o tym, że
u naszych sąsiadów media społecznościowe dotyczące
spraw zdrowotnych są w powijakach. Podobne wnioski
przedstawiono w posterze z Rosji.
Znalazłam jedno doniesienie z Polski, zaprezentowane przez psychologów analizujących „the helper’s
stress”, występujący u osób wspierających ludzi z doznanym stresem. Doniesień o tematyce stricte medycznej
przedstawianych przez lekarzy z Polski nie widziałam
w zasobach kongresu. No cóż, to też o czymś mówi.
Z ponad trzystustronicowej książki ze streszczeniami moją uwagę zwróciły następujące aspekty zastosowania internetu oraz urządzeń mobilnych w medycynie
(tematy przedstawiam w kolejności ich zamieszczenia
w abstract booku):
•Pomoc w rzucaniu palenia przez przysyłanie wiadomości sms.
•Projektowanie usług medycznych na podstawie analizy
stron internetowych o tematyce medycznej prowadzonych przez pacjentów.
•Stworzenie możliwości umieszczania w smartfonach
wytycznych postępowania medycznego, które stają się
łatwo dostępne w każdej sytuacji i są łatwe do modyfikacji
i aktualizacji (co ważne, bo 20% wiedzy w wytycznych
dezaktualizuje się po roku).
•Serwis dermatologiczny (http://idoc24.com/) – zbadano 1000 pacjentów, aż 99% z nich było zadowolonych z usługi, mimo że płatna. Serwis dermatologiczny
8
opracowano na podstawie takich danych, że niemal
20% wizyt u lekarza rodzinnego dotyczy problemów
skórnych, a 80% pacjentów zanim przyjdzie do lekarza,
szuka wiadomości o swoich dolegliwościach w internecie.
Często dolegliwości dermatologiczne dotyczą spraw
intymnych i może to opóźniać zgłoszenie się do lekarza.
W analizowanej grupie większość (70%) otrzymała zalecenie wdrożenia leczenia, część (30%) skierowano do
lekarza. 69 osób poddało się chirurgicznemu usunięciu
znamion w związku z rozpoznaniem lub podejrzeniem
czerniaka skóry. Serwis jest dostępny całodobowo w językach szwedzkim, angielskim, hiszpańskim, włoskim
oraz francuskim.
•Serwis radiologiczny (http://www.radiologytoolbox.
com/) – poprawiono czytelność zdjęć.
•Promowanie zdrowego stylu życia, np. aktywności
fizycznej i opisywanie swoich osiągnieć w internecie.
•Prowadzenie dzienników choroby, co poprawia przedstawianie objawów.
•Tworzenie grup wsparcia i edukacji dla przewlekle
chorych.
•Internetowe wydania fachowych czasopism medycznych. Dane przedstawiono na przykładzie „New England
Journal of Medicine”, który wprowadził płatne wydanie
internetowe. W pierwszym miesiącu funkcjonowania
przeglądano pismo ponad 100 tysięcy razy. Średnio 17
tysięcy użytkowników miesięcznie czyta NEJM w tej
formie, wchodząc na 49 tysięcy artykułów tygodniowo.
Z ipada i innych tabletów łączy się ze stroną czasopisma
160 tysięcy użytkowników miesięcznie.
•Walka ze stresem w różnych grupach społecznych
(o inicjatywie Unii Europejskiej można poczytać pod
adresem www.interstress.eu)
•Rekrutowanie pacjentów do badań klinicznych.
Podsumowanie
Internet i jego zastosowania w medycynie mają
swoich gorących zwolenników i takich samych przeciwników. Ci pierwsi będą mieli coraz więcej satysfakcji,
ci drudzy muszą się pogodzić z tym, że mamy cichego
wspólnika w medycynie. Krystyna Knypl
internista
1_2013
styczeń
Dylematy
Urzędnik
pierwszego
kontaktu
Marzena Więckowska
Kiedy 13 lat temu otwierałam jedną
z pierwszych praktyk lekarza rodzinnego
w województwie, byłam dumna, szczęśliwa, pełna optymizmu i wiary w to, że przemiany w polskim systemie ochrony zdrowia będą zmierzać w kierunku stopniowego wzmacniania roli lekarza rodzinnego. Wiara i optymizm sprawiły, że przez kilka
pierwszych lat pracy na swoim nie widziałam niczego złego w tym, że w jakiś tajemniczy sposób zwiększa mi się ilość obowiązków, które nie mają nic wspólnego z wykonywaniem zawodu lekarza. Tłumaczyłam sobie, że przecież to jest normalne, skoro
mam własną przychodnię.
Wspieram system
Z pokorą zatem przyjęłam do wiadomości, że
zamiast prostego druku L-4 będę musiała wypełniać
rozbudowany formularz ZUS ZLA, a kopie dostarczać
co tydzień do ZUS-u. Bez zastanowienia pisałam na
żądanie pacjentów dziesiątki rodzajów zaświadczeń,
orzeczeń i kart zgonu na podstawie kartek z pogotowia.
Byłam przekonana, że moim obowiązkiem jest wyręczanie rodziców w usprawiedliwianiu nieobecności dzieci
w szkole i w uczestnictwie w zajęciach WF. Pokornie
wypełniałam najróżniejsze druczki przysyłane przez
sanepid, nie zastanawiając się nad tym, czy na pewno
jest to mój obowiązek. Wychodziłam z założenia, że
skoro każą mi to robić, to wynika to z jakichś ważnych
tajemniczych przepisów, których nie muszę znać, bo
przecież nie jestem urzędnikiem. Nadal byłam dumna z tego, że jestem lekarzem rodzinnym – „filarem
systemu”.
Zajęta pracą od rana do wieczora, przeszłam
obojętnie obok faktu, że Kasę Chorych zastąpił nowy
podmiot – Narodowy Fundusz Zdrowia. Entuzjazm
wynikający ze świadomości bycia „filarem systemu”
9
zaczął powoli, aczkolwiek konsekwentnie ustępować
miejsca narastającej świadomości, że staję się narzędziem do produkowania przeróżnych kwitów i coraz
to nowych sprawozdań, dając przez to zatrudnienie
rosnącej armii urzędników NFZ, którzy zajmowali się
ich przetwarzaniem.
Prawo to miecz obosieczny,
więc uczę się nim władać
Aby nie zagubić się w gąszczu coraz to nowych
wymagań, ciągle zmieniających się wzorów druków, chcąc
nie chcąc musiałam zaglądać do wielu aktów prawnych,
a przecież jeszcze nie tak dawno nie rozróżniałam ustawy od rozporządzenia. Szybko też przekonałam się na
własnej skórze, że jednak nieznajomość prawa szkodzi.
Nawet pobieżny ogląd niektórych aktów prawnych
utwierdzał mnie w przekonaniu, że w naszej codziennej
rzeczywistości rządzi prawo zwyczajowe, odbiegające
często od tego, co jest w aktach normatywnych. Wynikały z tego czasem dość zabawne sytuacje, jak chociażby
taka, w której udało mi się unieważnić przeprowadzoną
u mnie kontrolę sanepidu. Powodem unieważnienia był
1_2013
styczeń
Dylematy
zaś niewłaściwy wzór pieczęci, użyty na upoważnieniu
do kontroli. Spowodowałam tym spore zamieszanie
w lokalnym sanepidzie, a kontrolerka otrzymała naganę od przełożonego za rażące lekceważenie swoich
obowiązków. Dało mi to może nieco złośliwą, choć
niemałą satysfakcję, ponieważ przekonałam się, że
czasami jednak prawo działa w obie strony.
Innym razem znów mnie poniosło, kiedy po
raz kolejny otrzymałam z sanepidu plik formularzy do
wypełnienia. Zwyczajowo takimi rzeczami zajmowały
się u mnie pielęgniarki. Ich zadaniem było sporządzenie
prognoz demograficznych dotyczących liczby przewidywanych nowych urodzeń w mojej populacji pacjentów.
Na podstawie tych prognoz miały obliczyć, ile i jakich
szczepionek zużyjemy w następnym roku, wpisać to do
formularzy i odesłać do sanepidu. Przejrzałam więc od
deski do deski 3 czy 4 akty prawne i stało się dla mnie
jasne, że to zadanie jest przewidziane prawem dla miłych
pań z mojego powiatowego sanepidu, a nie dla mnie czy
moich pielęgniarek. Wystosowałam pismo, w którym
stanowczo odmówiłam wkraczania w zakres kompetencji
urzędników administracji państwowej, podpierając się
cytatami ze stosownych aktów prawnych. Na to otrzymałam odpowiedź z powiatowego sanepidu, że sprawa
została przekazana do wojewódzkiego sanepidu. Poczułam się w tym momencie prawie tak, jakbym poruszyła
niebo i ziemię, czekałam więc cierpliwie na odpowiedź.
I właściwie czekam na nią do dziś, ponieważ minęło już
10
ponad półtora roku, a odpowiedzi nadal nie otrzymałam.
Była za to telefoniczna groźba od miłej pani z sanepidu,
że za karę nie otrzymam szczepionek. Poprosiłam więc
o danie mi tej obietnicy na piśmie, to jeszcze tego samego
dnia złożę do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu
popełnienia przestępstwa narażenia moich pacjentów
na utratę zdrowia i życia. Obietnicy na piśmie nie dostałam, a szczepionki otrzymuję systematycznie bez
konieczności sporządzania prognoz demograficznych
i zapotrzebowań rocznych.
Co jest nie tak z deklaracjami
wyboru?
Innym aspektem biurokracji, absorbującym
wiele uwagi lekarza rodzinnego i dostarczającym przy
tej okazji niepowtarzalnych przeżyć i emocji, są tzw.
deklaracje wyboru lekarza, pielęgniarki i położnej
POZ. Jest to wytwór wyobraźni urzędniczej, pochodzący jeszcze z czasów Kas Chorych, konsekwentnie zmieniany, modyfikowany i rozwijany przez NFZ.
W 1999 r. twórcy systemu Kas Chorych postanowili,
że w Rzeczpospolitej Polskiej wybór lekarza będzie
dokonywany przez pacjentów nie u ubezpieczyciela,
tak jak to ma miejsce w innych krajach, lecz u tegoż
lekarza. Miał on polegać na złożeniu oświadczenia woli
z własnoręcznym podpisem na specjalnie opracowanym
druku. Przechowywaniem wypełnionych druków miał
się zajmować świadczeniodawca, co w wypadku tak
niewielkich przychodni jak moja jest
równoznaczne z tym, że odpowiada za
to lekarz. To samo miało dotyczyć pielęgniarki i położnej. Jak postanowiono, tak
uczyniono. W związku z tym od ponad
13 lat we wszystkich placówkach POZ
trwa nieustanne wypełnianie kolejnych,
nowych deklaracji wyboru. Każda zmiana
danych – czy to nazwiska, czy adresu
pacjenta wymaga wypełnienia nowej
deklaracji. Zmiana osoby personelu przychodni oznacza konieczność wypełnienia
na nowo ponad dwóch tysięcy druków.
Posiadam obecnie ok. 60 segregatorów
deklaracji, a mam pod opieką populację
1_2013
styczeń
Dylematy
liczącą ok. 3500 pacjentów. Tu należałoby jednak wyrazić wdzięczność naszym ustawodawcom za to, że
nie wpadli na pomysł, aby pacjent dokonywał wyboru
sprzątaczki w przychodni.
Kontrola NFZ – kara 3974,63 zł
Kilka miesięcy temu NFZ postanowił zainteresować się sposobem, w jaki realizuję umowę w zakresie przyjmowania deklaracji wyboru i ich zgodności
z danymi przekazywanymi w formie elektronicznej.
W przeddzień planowanej kontroli poinformowano mnie
o niej telefonicznie. Zwróciłam uwagę, że taki sposób
informowania o kontroli jest niezgodny z moją umową
z NFZ, bo w myśl jej zapisów kontrola powinna być
zapowiedziana przynajmniej 48 h przed planowanym
terminem jej rozpoczęcia. W odpowiedzi usłyszałam, że
jest to tzw. kontrola doraźna i może być zapowiedziana
w chwili rozpoczęcia. Nie chciałam wywoływać wojny
już na samym początku, a ponieważ nie miałam niczego złego na sumieniu, nie oponowałam. Następnego
dnia dwie panie kontrolerki przekroczyły progi mojej
przychodni, ciągnąc za sobą wielką walizę pełną sprzętu
komputerowego. Na powitanie okazały upoważnienia
do kontroli oraz dowody osobiste. I tu – konsternacja,
ponieważ zażądałam od nich legitymacji służbowych,
które jako pracownice NFZ mają obowiązek posiadać
zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia. Upierały
się, że wystarczą dowody osobiste, na co pokazałam im
zapis z rozporządzenia świadczący jednoznacznie o tym,
że powinny okazać legitymacje służbowe. Ponownie
wykazałam dobrą wolę i zgodziłam się na rozpoczęcie
kontroli pomimo tak istotnych uchybień. Miłe panie
zażądały wyjęcia 597 deklaracji ze zbioru. Ponieważ
staram się mieć porządek w papierach, dość sprawnie
udało się je odnaleźć. Przez kilka dni panie coś tam
sobie pracowicie pisały i kserowały, na zakończenie
pożegnały się miło, wlokąc za sobą swoją wielką walizę.
Po ok. miesiącu otrzymałam protokół kontroli,
jednak nie miałam ochoty tracić czasu na czczą polemikę
z ustaleniami kontroli, więc go nawet nie odesłałam.
A ustalenia były następujące: na jednej deklaracji wyboru
brakowało zaznaczenia krotności wyboru personelu
w danym roku, na jednej zaznaczona była niewłaściwa
11
krotność, na trzech brakowało imienia i nazwiska personelu, na jednej brakowało podpisu pacjenta. Na niecałe
600 kontrolowanych deklaracji uchybienia znaleziono
w 6 (sześciu!), co stanowi ok. 1% kontrolowanych deklaracji. Poza tym zakwestionowano 114 deklaracji na
kolegę, który pracował u mnie, ale zmarł nagle kilka lat
temu, oraz zarzucono zbyt późne zgłoszenie na portalu
SZOI zaprzestania pracy przez jedną z pielęgniarek, co
było nieprawdą i na co mam dowody. Po upływie kolejnego miesiąca otrzymałam wystąpienie pokontrolne.
Za wszystkie powyższe uchybienia naliczono mi zwrot
należności plus karę w ogólnej kwocie 3974,63 zł. Główny zarzut był taki, że pomimo kontaktu w czasie wizyt
z pacjentami zadeklarowanymi na nieżyjącego kolegę,
nie wykazałam minimum staranności i nie zebrałam
od nich nowych deklaracji. Muszę przyznać, że bardzo
mnie zirytowało to „niezachowanie minimum staranności” – nieważne, że pomagałam chorym ludziom,
ważne natomiast, że nie zajęłam się papierami. No cóż,
nie było innego wyjścia, trzeba było podjąć walkę z tak
jawnym bezprawiem.
Odwołanie – kara zmalała do 330,07 zł
Siedliśmy więc oboje z mężem i wykorzystując
jego prawnicze zacięcie, wyprodukowaliśmy obszerne
pismo, w którym punkt po punkcie podważyliśmy zasadność zwrotu należności i wymierzenia kary wynikającej
z poszczególnych zarzutów. Podstawą argumentacji była
teza, że Fundusz nie poniósł żadnej straty z powodu
stwierdzonych uchybień. Zajęło to nam jakieś 4…5 h
cennego wolnego czasu, którego mamy i tak niewiele
ze względu na liczne obowiązki męża i moje.
1_2013
styczeń
Dylematy
Na odpowiedź przyszło nam czekać półtora
miesiąca. Ale warto było, bo dawno nic mnie tak nie
rozbawiło, jak to właśnie pismo z NFZ. W odpowiedzi
dyrektor oddziału uchylił większość zarzutów, ale uparł
się przy kwestii pielęgniarki na SZOI i przy jednej
deklaracji, na której była nieprawidłowa krotność wyboru personelu. Uzasadnienie było takie, że to ja jako
świadczeniodawca odpowiadam za poprawność danych
podanych przez pacjenta w deklaracji. Zostałam więc
obciążona winą za to, że pacjent podał nieprawdziwe
dane. Ostatecznie kara, jaką miałam zapłacić, zamknęła
się w kwocie 330,07 zł. Nie byłabym sobą, gdybym ponownie się nie odwołała, ale na to NFZ odpowiedział,
że ustawa nie przewiduje trybu powtórnego odwołania.
Po dwóch tygodniach otrzymałam pismo wzywające do złożenia informacji o sposobie wykonania zaleceń
pokontrolnych. Odpowiedziałam, że do większości
zaleceń stosuję się od zawsze, czego organ kontrolny
nie raczył zauważyć, traktując 1% deklaracji z drobnymi
błędami formalnymi jako niemal przestępstwo i powód
do wymierzenia kary, natomiast do zaleceń dotyczących
sporządzenia korekt na kwotę 330,07 zł nie mogę się
odnieść, ponieważ trwa analiza prawna i kompletowanie
dokumentacji w związku z planowanym złożeniem pozwu przeciwko NFZ, więc ewentualne złożenie korekty
finansowej nastąpi po orzeczeniu sądu.
I na tym, póki co, koniec moich przygód z kontrolą NFZ, ale ciąg dalszy z pewnością nastąpi. Teraz,
jak przypuszczam, NFZ jest w fazie trawienia mojego
ostatniego pisma, więc odczuwam chwilowo błogi spokój,
ponieważ piłeczka jest po stronie przeciwnika.
Lekarz czy urzędnik?
Przykładów „zurzędniczenia” zawodu lekarza
można by znaleźć wiele, jednak nie sposób to wszystko
pamiętać i opisać. Niepokojące jest to, że na przestrzeni
kilkunastu lat daje się wyraźnie odczuć, że znacząco
rośnie ilość czasu, jaki musimy poświęcać na coraz to
bardziej wymyślne biurokratyczne obowiązki, niemające
nic wspólnego z wykonywaniem zawodu lekarza.
Weźmy przykład opisanej przeze mnie kontroli
NFZ: ile osób, łącznie ze mną i moją rodziną zostało
zaangażowanych w tę sprawę, która tak naprawdę nie
12
była niczym innym, niż najzwyklejszym „biciem piany”?
Dwie urzędniczki dojeżdżały przez kilka dni prywatnym samochodem do mojej przychodni, oddalonej od
siedziby NFZ o 90 km, otrzymały za to zwrot kosztów
delegacji. Potem kolejne osoby w NFZ zajmowały się
przetwarzaniem tych danych. Ja i mój nieoceniony mąż
straciliśmy długie godziny, ślęcząc nad różnymi paragrafami i pismami. I jaki tego efekt? Fundusz potrącił mi
330,07 zł, doliczając odsetki w wysokości 2,94 zł. Mało
tego – zanosi się na bezprecedensową sprawę w sądzie,
dotyczącą roszczenia w zawrotnej kwocie ponad 300 zł.
Spora grupa ludzi została zaangażowana w bezsensowną
pracę przez prawie 5 miesięcy, stracono mnóstwo czasu i pieniędzy, a efekt tego poza obustronną eskalacją
napięcia jest żaden.
Jaki to wszystko ma sens? Jaki sens ma nakładanie
na lekarzy bezsensownych biurokratycznych obowiązków, których wykonanie bez choćby drobnych uchybień
nie jest możliwe? Jaki sens ma zatrudnianie kolejnych
urzędników, którzy zamiast zająć się sami tą biurokracją,
trudnią się bezdusznym ściganiem i karaniem nas za te
uchybienia, które nie mają najmniejszego znaczenia dla
jakości pracy lekarza? Warto takie pytania zadać tym,
którzy tworzą te mechanizmy. Warto zapytać ich wprost:
czy chcą, aby leczył ich lekarz, czy może raczej urzędnik?
Tekst i zdjęcia
Marzena Więckowska
internista, lekarz rodzinny
Autorka o sobie: W zawodzie od 22 lat. Od 13 lat prowadzę
własną przychodnię FAMEDYK, która w 2011 roku zwyciężyła
w rankingu „Superporadnia Medycyny Rodzinnej”, organizowanym pod patronatem Podlaskiego OW NFZ, natomiast w 2012
roku, po audycie w zakresie jakości zarządzania i udzielania
świadczeń zdrowotnych, została laureatem godła „Przyjazna
Przychodnia”.
1_2013
styczeń
Refundacja Rity
Złożę na panią skargę
Maggy Woland, M.D., Ref.D.* ;))
2.
Wszystko to sprawiło, że sukces można było
uznać za pełny. Media zajmowały się nowym
prawem przez trzy dni, a to coś niebywałego w świetle
jednoczesnego przecież wypadku pod Miejscowością X,
w którym na szczęście nikt nie ucierpiał, braku ciepłej
wody w Miasteczku Y, oraz pewnego konia, który wybrał
się na spacer po przedmieściach miasta stołecznego.
Gwoli sprawiedliwości dodać należy, że termin konferencji prasowej dobrano z wyczuciem – tuż przed całkiem
niewakacyjnym i nieświątecznym weekendem, a na
dodatek twórcom ustawy sprzyjała pogoda – pierwsze
mrozy, tak oczekiwane, nie nadeszły, nie pociągając
tym samym za sobą, siłą rzeczy, żadnych ofiar. Poważną
konkurencją dla tej wiadomości były więc de facto tylko
zaręczyny pewnej aktorki, które jednakże zaspokoiły
jedynie potrzeby pasma porannego – ale za to w 99%...
W tych warunkach projekt dotyczący ochrony
danych osobowych awansował na hit, a fakt, że dotyczył niepopularnej grupy zawodowej, otwierał nowe
możliwości. Materiały okraszono kilkoma przykładami
*Refundologia – najnowsza gałąź nauk medycznych.
13
lekarskiej sprzedajności
oraz kultowymi zdjęciami
aresztowania, co pozwoliło na dodatek na nawiązanie i gładkie przejście do
świata polityki – i tu pałeczkę z gracją przejęła wieczorna
publicystyka.
Rys. Zen
1.
Konferencja prasowa nie zgromadziła tłumów,
lecz dopisek o cateringu sprawił, że pojawiły
się dwie kamery. Informację przedstawiono profesjonalnie, z uwydatnieniem przekazu, ułatwiając odpowiedni montaż materiału. Założenia wyłożono jasno
i bez zbędnych zawiłości, więc przekaz brzmiał czysto
i klarownie. Możliwość blokowania informacji przez
pacjenta wobec wybranego lekarza przyjęto życzliwie
i bez zbędnych pytań, oraz przekazano publiczności
w formie niezmienionej. Ochrona danych osobowych
została wyeksponowana w stopniu dorównującym temu
na konferencji, a przewijające się ulotne sugestie dotyczące uczciwości dotychczasowych dysponentów tych
tajnych informacji trafiły na syte żołądki i – w związku
z tym – chłonne umysły.
3.
W siedzibie Związku Piłki Lekarskiej wrzało i huczało. Pracownicy biegali w te i nazad – ci, którzy
nie mieli z czym biegać, woleli chwycić w rękę jakikolwiek papier i wmieszać się w tłum – bezczynność nie
była dobrze widziana w tych dniach. Nawet mistrzowie
kamuflażu biurowego nie odważyli się zaszyć w swoich
sprawdzonych – na co dzień – kryjówkach. Do pokoju,
w którym obradował Zarząd, co chwila wchodził ktoś,
kogo Wezwano, po czym wyłaniał się z niego z wyrazem twarzy wskazującym na Obcowanie oraz Wyższy
Stopień Wtajemniczenia.
Faks stojący na biurku sekretarki Prezesa wypluł
informację o najnowszym projekcie ochrony danych
osobowych. Sekretarka przeczytała go uważnie cztery
razy, po czym wstała i wziąwszy głęboki oddech, zadzwoniła do koleżanki z kadr – czy powinna przekazać
informację do Pokoju Obrad?
Odpowiedź była nieparlamentarna i jednoznaczna. Podsumowanie jej wydźwięku, które, odwirowane
z soczystego języka kadrowej, ma się do oryginału tak
jak wino do tego, co zostaje z jego produkcji, brzmiało:
czas, w którym Zarząd pisze Życzenia skierowane do
Urzędu Zdrowia, to nie jest czas na trivia, ponieważ nie
jest wskazane nadmierne wydłużanie czasu funkcjonowania ZPL na tych, jakże niekomfortowych, warunkach.
4.
„Czyli jak teraz będzie?” zastanawiał się Kowalski
po wysłuchaniu informacji w TV.
„Czyli nareszcie możesz odciąć tę babę od twoich
danych, jeżeli ci się nie podoba” odpowiedziała Kowalska.
1_2013
styczeń
Refundacja Rity
„Jak zwykle” wzruszył ramionami pacjent.
„Czyli to nie jest pierwszy raz?” na niebie Rity
pojawiła się maleńka gwiazdeczka. „A co rozpoznawano
wcześniej? Czym pan był leczony?”
„Wszystko jest w dokumentacji” burknął niechętnie pacjent, wodząc znudzonym wzrokiem po gabinecie.
Analiza dokumentacji nie przyniosła jednak
zbyt obfitych połowów, ponieważ rekordy „Konsultacja wenerologa” oraz „Konsultacja lekarza chorób
zakaźnych” były zablokowane, a pozostałe dotyczyły
infekcji górnych dróg oddechowych i ani słowem nie
wspominały o wysypce.
„Ale pan zablokował te wpisy” powiedziała
z wyrzutem Rita, podczas gdy pacjent uśmiechnął się
triumfalnie.
„Bo to prywatna sprawa, nie będzie mi tego byle
lekarz rodzinny czy tam jaki internista oglądał” rzucił.
„I tak się na tym nie znacie, tylko się stale o to potem
pytacie. To zablokowałem i się gadanie skończyło.”
„I niby jak ja mam się
teraz dowiedzieć cokolwiek
o tej chorobie?” zapytała
„Dzień dobry” powiedział Pacjent,
słodko Rita.
wkraczając do gabinetu.
„To pani jest lekarzem,
„Dzień dobry” odpowiedziała Rita.
znaczy się to pani biznes”
„Czym można panu służyć?”
opryskliwie odpowiedział
„Zrobiła mi się jakaś wysypka” odpacjent.
parł Pacjent.
„Może się pan cho„Gdzie?” zapytała rzeczowo Rita.
ciaż rozbierze?”
Pacjent uśmiechnął się tajemniczo.
„Pani chyba żartuje.”
„Wiąże pan to z jakimś konkret„Mam nadzieję, że
nym wydarzeniem? Pożywieniem? Korozumie pan, że ta wizyta
Rys. Zen
smetykiem?” próbowała przybliżyć temat
de facto się nie odbyła i nie
Rita, lecz pacjent zbył ją porozumiewawczym uśmieszmoże skutkować żadną poradą.”
kiem, który trudno jednak było ująć w dokumentacji.
„Mam nadzieję, że zdaje pani sobie sprawę z tego,
„Od kiedy?” spróbowała ugryźć sprawę z innej
iż złożę na nią skargę…”
strony Rita.
„Ależ proszę uprzejmie, to już 15. w tym tygo„Od tygodnia” padła łaskawa odpowiedź.
dniu…”
„Jak ta wysypka wygląda?” brnęła dalej Rita przez
„W takim razie postaram się wspomnieć o pani
wywiad, przypominając coraz bardziej konia pociągouprzejmej postawie…”
wego.
Maggy Woland
„Ale jak ona ma te dane, to dla mnie jest łatwiej?”
zastanawiał się Kowalski.
„Ale ona mi się nie podoba” odparła Kowalska.
Odpowiedź Kowalskiego ugrzęzła w jego gardle,
a brzmiała jakoś podobnie do „ale to tobie…” Odpowiedź,
której ostatecznie udało się wydostać na światło dzienne,
nie aspirowała do stania się argumentem w sprawie
rozwodowej, a nawet można ją określić szczytowym
osiągnięciem małżeńskiej przenikliwości „Czyli od
czego mam ją odciąć?”
„Ja ci powiem, jak się zastanowię” odparła małżonka z widoczną aprobatą dla mężowskiej postawy.
„Ale moim zdaniem ona zdecydowanie za dużo o nas
wie. Te niektóre pytania… Jeżeli ona to pozapisywała,
to to trzeba będzie w ogóle zastrzec dla wszystkich…”
„Ale może nie zastrzegać niczego” umysł Kowalskiego począł niebezpiecznie się wałęsać. „Bo w sumie
kto ma wiedzieć o mnie wszystko i o mnie dbać, jak
nie ona…”
I to była naprawdę nierozważna
wypowiedź.
5.
14
1_2013
styczeń
Czy internet może być
narzędziem pracy lekarza
z pacjentem?
Beata Świerczewska
@
@
Rys. Zen
Medycyna w sieci
Jeszcze kilka lat temu powiedziałabym, że nie. No bo przecież pacjentowi trzeba patrzeć prosto w oczy, żeby nawiązać z nim kontakt, zdobyć jego zaufanie. Trzeba pacjenta obserwować od pierwszych kroków w gabinecie, widzieć jak się porusza, jaką
ma skórę, jak oddycha, w jaki sposób kaszle. Wreszcie pacjenta trzeba zbadać przedmiotowo.
Wywiad on-line
Z drugiej strony wszyscy wiemy, że dobrze zebrany wywiad to więcej niż połowa sukcesu. A on-line
wywiad można zebrać dokładnie, przy wątpliwościach
– dopytać, czy pacjent rzeczywiście miał na myśli to, co
napisał. Poza tym tak zebrany wywiad nie jest naszą
relacją z rozmowy z pacjentem, lecz jego bezpośrednią
wypowiedzią na piśmie. Wreszcie w pracy na czacie
z pacjentem nie pozostajemy stale pod presją tego, że
następny pacjent już niemal leży nam na drzwiach,
a dziesięciu innych czeka tuż za nim z zapytaniem: „czy
ja tylko mogę... coś tam…”.
Dlatego po głębszej analizie tematu zmieniłam
zdanie. Oczywiście nic nie może zastąpić dobrego badania przedmiotowego, ale spora część naszych pacjentów
nie cierpi na ciężkie schorzenia przewlekłe, wymagające
wnikliwego badania przedmiotowego. Wielu przychodzi do lekarza z prostymi pytaniami, na które możemy
z powodzeniem odpowiedzieć na czacie z pacjentem.
Trzeba mieć doświadczenie
praktyczne
Inna rzecz, że kontakt on-line wymaga od nas
większej czujności niż w wypadku tradycyjnej wizyty
w gabinecie. Nie zobaczymy przyspieszonego oddechu
pacjenta, bladości powłok, drżenia mięśni czy wzmożonej
potliwości. Nie zauważymy tego, co w gabinecie od razu
naprowadziłoby nas na właściwy trop diagnostyczny
15
i pozwoliło szybko podjąć decyzję o interwencyjnym
podaniu leku czy wezwaniu do pacjenta karetki.
To prowadzi do kolejnej konkluzji: czatujący
lekarz powinien mieć większe doświadczenie praktyczne
niż ten, który widzi pacjenta twarzą w twarz w gabinecie. Musi wiedzieć, jakie pytania zadać pacjentowi, by
nie przeoczyć i nie zlekceważyć sytuacji zagrażającej
choremu. Jeśli zaś taką sytuację wyłowi, musi mieć
odpowiednie zaplecze, by pacjentowi wskazać tryb
dalszego postępowania: pilną wizytę w gabinecie, planową wizytę w gabinecie, wezwanie lekarza do domu
na wizytę, wreszcie – pilne wezwanie karetki PR. I to
jest ta najtrudniejsza część pracy.
A teraz o pozytywach
Internet to znakomite miejsce do prowadzenia
pracy profilaktycznej z pacjentem. Tą drogą możemy
pacjentowi zinterpretować jego wyniki badań i od razu
dać odpowiednie zalecenia, np. dotyczące diety ubogocholesterolowej czy niskopurynowej (wcale nie musimy
się szeroko rozpisywać, wystarczy mieć przygotowane
szablony z takimi dietami i w razie potrzeby „wkleić” je
do odpowiedzi dla pacjenta).
Możemy też ustalić z pacjentem dalszy sposób
postępowania. Na przykład kontrolny lipidogram za
3 miesiące, plus wystawić w sieci skierowanie na to
kontrolne badanie. Niewątpliwie w ten sposób unikamy
1_2013
styczeń
Medycyna w sieci
dwóch wizyt pacjenta w gabinecie – po interpretację
i zalecenia oraz po skierowanie na badanie kontrolne.
Kolejny przykład. Pacjentka wyjeżdża za 2 miesiące na Filipiny. Chce się zaszczepić. Informacji na temat
zalecanych szczepień i placówek, w których może zostać
zaszczepiona możemy udzielić on-line. Nie potrzeba do
tego wizyty w realu.
Inny pacjent. Ból kolana od 2 tygodni. Wystarczy czasem kilka pytań: charakter bólu, ruchomość,
obecność lub brak obrzęku, zaczerwienienia. I wiemy
jak pacjenta pokierować – internista czy ortopeda bądź
reumatolog. Wystawiamy skierowanie on-line i pacjent
trafia na właściwą drogę.
Tak jest często, że pacjent wie, co mu dolega,
potrafi dokładnie to opisać, ale nie wie, do którego
z lekarzy udać się ze swoją bolączką. I tu wkraczamy
my, w formie wirtualnej :). Oczywiście by to dobrze
funkcjonowało, musimy mieć możliwość wystawiania
skierowań w internecie.
Sezonowe okresy nawału drobnych infekcji to
kolejne pole do popisu. I tutaj dobrze zebrany wywiad
najczęściej pozwala nam podjąć decyzję, czy pacjenta
mamy odesłać do gabinetu internisty, czy możemy
spróbować kuracji tzw. sposobami domowymi i lekami
OTC. Pacjent często nie czuje się na tyle źle, by iść na
zwolnienie, chce uzyskać tylko poradę co do leczenia.
Jeśli to początek łagodnej infekcji, możemy zalecić leczenie objawowe i ewentualną wizytę w gabinecie przy
braku poprawy przez 2-3 doby. Jeśli coś w wywiadzie
nas niepokoi, zalecamy wizytę u lekarza w trybie pilnym.
Jeszcze jeden przykład, gdy możemy się wspomóc
internetem. Pacjent z cukrzycą, leczony insuliną, oznaczający sobie poziomy glikemii własnym glukometrem.
Jeśli taki pacjent dostarczy nam pomiary glikemii i przyjmowane dawki insuliny, możemy mu w razie potrzeby
zmodyfikować dawki insulin i zalecić dalsze postepowanie dotyczące oznaczeń glikemii i kontaktów z lekarzem.
Podobnie rzecz się ma z pacjentami leczonymi
z powodu nadciśnienia. Tu również wystarczy nam informacja od pacjenta o przyjmowanych lekach i pomiarach
ciśnienia. Idealnie jest, jeśli pacjent może nam przekazać
pomiary seryjne z kilku dni. Wtedy modyfikacja leczenia
on-line nie stanowi większego problemu.
Gdzie narzędzia?
Oczywiście w istniejących w Polsce realiach to,
o czym piszę, pozostaje jeszcze raczej w sferze rozważań
teoretycznych, zwłaszcza że tego typu kontakt lekarz-pacjent wymaga odpowiedniego narzędzia, zarówno
dla samej organizacji czatowania, jak i do identyfikacji
zarówno pacjenta, jak i lekarza, możliwości wglądu on-line w badania pacjenta, w konsultacje innych lekarzy,
wreszcie możliwości wystawiania skierowań pacjentowi
on-line.
Taka działalność nie wymaga od lekarza wypisywania recept ani zwolnień lekarskich bez wizyty, więc
nie wchodzimy w konflikt z prawem.
Jest natomiast dobrym narzędziem do skrócenia
kolejek do gabinetów lekarskich. Jest wygodna i dla
lekarza, i dla pacjenta, zwłaszcza tego pacjenta, który
pracuje zawodowo.
Na koniec dodam, że moje rozważania nie są
czysto teoretyczne. Od kilku tygodni pracuję na takim
właśnie czacie, mam wszystkie dostępne narzędzia,
o których pisałam. I uważam, że to ma przyszłość.
Beata Świerczewska
internistka, lekarka rodzinna
Negatywne skutki ref-ustawy
 Zamrożenie inwestycji po
stronie producentów leków
 wstrzymanie nakładów na
badania i rozwój nowych
leków  restrukturyzacja
i zwolnienia.
 W branży
farmaceutycznej pracę
straciło już
ponad 12
tysięcy osób.
 W 77% aptek
spadła wartość sprzedaży,
a średnia marża
zmalała z blisko
22 do 18%.
 Po raz pierwszy od
20 lat rynek farmaceutyczny odnotowuje
znaczący spadek sprzedaży, sięgający 2,4 mld
złotych.
 Co ciekawe rynek
apteczny maleje,
a rynek szpitalny
rośnie o 0,3 mld.
Hospitalizacje
postrefundacyjne?
Źródło: Raport IMS „Ocena wpływu nowej ustawy refundacyjnej na sektor farmaceutyczny w Polsce”
16
1_2013
styczeń
Ciekawy przypadek
Czy można diagnozować
przez internet
albo 32-letni mężczyzna szuka pomocy
na www.konsylium24.pl*
Monika Jezierska-Kazberuk, Krystyna Knypl
Przed rokiem pojawił się nietypowy wpis (http://konsylium24.pl/
/posts/17116), przedstawiający przypadek 32-letniego
mężczyzny, który zgłosił się na [email protected]
z prośbą o zorganizowanie konsylium lekarskiego
w związku z odczuwanymi przez niego dolegliwościami, które (pomimo licznych
wizyt w gabinetach lekarskich oraz wykonywanych badań diagnostycznych)
pozostawały niewyjaśnione.
Odczuwane przez pacjenta dolegliwości były
opisane przez niego w następujący sposób:
Ciągłe zmęczenie, szybkie męczenie się, osłabienie,
zawroty-falowanie. Wstaję rano, wszystko jest OK, ale
już koło południa zaczyna się moje złe samopoczucie.
Jednak nie wiąże się to z żadnym dolegliwym bólem.
Swoje dolegliwości obecnie zlokalizować mogę od lewej
strony karku, przez lewą części głowy (delikatne mrowienie) do ucha. W lewym uchu wrażenie dyskomfortu,
nie jest ono zatkane, ale ciągle je przetykam, starając się
wyrównać ciśnienie.
Wszystko, co odczuwam w głowie, jest zlokalizowane po lewej stronie. Zdarza mi się, gdy idę, wydaje mi się,
że podłoże jest miękkie, aż się muszę zatrzymać. Zdarza
mi się (raz na 2 tygodnie, czasem rzadziej), że siedząc
przy komputerze, mam wrażenie, że z głowy idzie taki
impuls, który się rozchodzi od głowy i muszę wstrząsnąć
nią, bo mam wrażenie, że jeśli tego nie zrobię, to stracę
przytomność. I potem przechodzi.
Uczucie lekkich zawrotów głowy, a raczej falowania, braku równowagi czy też „miękkiej podłogi”. To
*Autorki uzyskały zgodę pacjenta na przedstawienie jego historii
choroby oraz wyników badań na łamach „Gazety dla Lekarzy”
17
Rys. Zen
jednak zdarza się czasami. Nigdy się nie wywróciłem
i nie straciłem przytomności, ale miałem takie wrażenie,
że może się to stać. Siadając przed telewizorem, czasem
mam wrażenie, że zsuwam się z kanapy, mimo że wcale
tak nie jest. Dolegliwości raz są większe, raz mniejsze,
niczym sinusoida.
Pacjent tak opisywał swoje diagnostyczne koleje losu, cytując wyniki wykonanych badań, których
kserokopie były załączone do 16-stronicowego opisu
dolegliwości.
1) Lekarz rodziny skierował mnie do lekarza pulmonologa.
2) Pod opieką pulmonologa, badania układu oddechowego.
3) Dwóch laryngologów, diagnoza: bez odchyleń. V i VII
2009.
4) Dwóch neurologów po badaniu nie stwierdziło odchyleń neurologicznych. VI i VIII 2009.
5) Rezonans magnetyczny (kontrolnie [7 lat temu – IX
2003] – pozagałkowe zapalenie nerwu wzrokowego,
leczenie sterydami) – rezonans wykluczył zmiany
demielinizacyjne. VII 2009.
6) RTG kręgów szyjnych. Wynik: „Zdjęcie kr. szyjnego: Nieznaczna rotacja. Zniesienie fizjologicznej
1_2013
styczeń
lordozy. Nieznacznie węższa przestrzeń miedzykręgowa
c5/c6. W pochyleniu do przodu ruchomość zachowana.
W odgięciu niestabilność c3/c4 i c5/c6”. VII 2009.
7) RTG płuc, bez zmian. VII 2009.
8) Kolonoskopia oraz usg jamy brzusznej, w których
odchyleń nie stwierdzono. VIII 2009.
9) Wyniki morfologii nieodbiegające od normy, poza
spadkiem żelaza – 6,5 [10-29].
10) Inne badania: OB, cholesterol, glukoza, sód potas,
żelazo, LDH, AlAt, ASPAT Kreatynina, MDRD, LDH1, HCG AFP w normie.
11) Częste problemy z wirusami: częsta opryszczka
herpes na ustach.
12) W okresie X 2008 - V 2009 roku leczyłem kłykciny
odbytu.
13) W badaniu Holter stwierdzono tachykardię.
14) Badanie na HIV – wynik negatywny. II 2010.
15) Badanie wzrokowych potencjałów wywołanych – bez
zmian w porównaniu do tego sprzed 6 lat po wyjściu
ze szpitala (zapaleniu nerwu wzrokowego). II 2010.
16) Laryngolog – malutkie zwapnienie w uchu, ale to
nic znaczącego, zlecił badania audiometryczne, badanie błędnika oraz wykluczenie nerwiaka nerwu
słuchowego w MR. II 2010.
17) Badanie błędnika – bez odchyleń. II 2010.
Dyskusja na forum była dość ożywiona. Rozważano przede wszystkim następujące możliwości: borelioza, depresja maskowana, kiła, zaburzenia osobowości,
nerwica lękowa.
Większość dyskutujących zwracała uwagę na
mnogość wykonanych badań dodatkowych, poszukiwała
domniemanych przyczyn ich wykonywania, innych niż
utrzymywanie się dolegliwości. Wśród tych głosów
interesujący był wpis @noemi5.
Oto jego treść:
NIC nie zastąpi bezpośredniego kontaktu
z pacjentem, porządnie zebranego wywiadu face
to face i badania fizykalnego. Badania te są nadal
DODATKOWE.
Mimo tego kategorycznego stwierdzenia, przypominającego, co jest istotą medycyny, w dyskusji kontynuowano rozważania nad psychogennym podłożem
dolegliwości, wskazywano na konieczność przebadania
18
przez psychiatrę. Konsylium przygotowało już projekt
listu sugerującego udanie się na konsultację psychiatryczną i tu ponownie pojawił się wpis @noemi5, przypominający o konieczności bezpośredniego kontaktu
z pacjentem w czasie konsultacji lekarskiej i porządnie
przeprowadzonego badania fizykalnego z uwzględnieniem szczególnie badania neurologicznego. @noemi5
zaproponowała, że skonsultuje pacjenta, ponieważ opis
jego dolegliwości jej zdaniem wskazywał na człowieka
cierpiącego i poszukującego pomocy.
Pacjent zgłosił się do @noemi5. Wizyta trwała
3 godziny, badanie podmiotowe i przedmiotowe zostało
przeprowadzone bardzo starannie. Stwierdzono następujące odchylenia: skolioza, znaczna nierównowaga
mięśniowa z przewagą strony prawej w stosunku do
lewej, skrócenie względne kończyny dolnej lewej o 1 cm,
osłabienie mięśni w lewej połowie ciała, bruksizm oraz
zaburzenie czynności stawów skroniowo-żuchwowych,
zmęczenie psychofizyczne i przewlekły zespół bólowy.
Pacjent otrzymał zalecenia: wkładka ortopedyczna stopa lewa, ćwiczenia rozluźniające, ogólnousprawniające i zmniejszające przewagę mięśni strony prawej,
konsultacja ortodontyczna oraz stomatologiczna. Jako lek
zalecono amitryptylinum 3x10 mg (od 10 mg w dawkach
wzrastających). Po roku leczenia i obserwacji pacjent
nie zgłasza żadnych dolegliwości, czuje się wyleczony.
Bierze amitryptylinum 10 mg na noc. Nie ma żadnych
dolegliwości bólowych.
Dlaczego przedstawiamy
ten przypadek?
1. Pokazuje on, że klasyczne, sprawdzone przez
stulecia metody postępowania lekarskiego, do jakich
ciągle należą: dokładne zebranie wywiadu i przeprowadzenie badania przedmiotowego, mają nadal swoją
niezastąpioną moc.
2. Badania dodatkowe, jak sama nazwa wskazuje,
są dodatkiem do myślenia klinicznego.
3. Internet ma swoje miejsce w dochodzeniu do
prawidłowej diagnozy, nie jest ono typowe ani ustalone,
ale nie można go pomijać ani lekceważyć.
4. Amitryptylinum ma wiele ciekawych aspektów
działania.
1_2013
styczeń
Ciekawy przypadek
Dlaczego amitryptylina była
skuteczna?
Amitryptylina była lekiem zleconym z powodu
dolegliwości bólowych, ordynacja miała miejsce przed
rokiem. Dziś przede wszystkim musielibyśmy sprawdzić
jej wskazania rejestracyjne, a one brzmią: „leczenie objawów depresji, a zwłaszcza stanów, w których pacjent
wymaga uspokojenia”. Rejestracja, delikatnie mówiąc,
eufemistyczna!
Depresja – wiadomo. Ale definicja stanu wymagającego uspokojenia to już nie jest klasyfikacja wg ICD 10!
Bezpieczniej jest napisać lek na 100% (4,55 zł) niż
na 30%, co wg arytmetyki cenowej wynosi 3,67 zł, choć
kalkulator wskazuje 3,18 zł. Nie wnikając w meandry
obliczeń, bezpieczniejsze jest 100%, jeżeli powodem
ordynacji było działanie przeciwbólowe.
Ten aspekt działania amitryptyliny oraz innych
leków psychotropowych jest bardzo ciekawy i znany
od dawna.
Monika Jezierska-Kazberuk
specjalista medycyny rodzinnej
Krystyna Knypl, internista
Komentarz Moniki Jezierskiej-Kazberuk
Pacjent zgłosił się do mnie na wizytę, którą prze- bólu i ogólnie czucia, tak trzewnego, jak i somatycznego,
prowadziłam bardzo starannie, dokonując pogłębionego pomaga w powrocie prawidłowego odczuwania i torowywiadu i używając wszystkich znanych mi metod wania bodźców oraz w przywróceniu prawidłowego
badania fizykalnego: internistyczne, neurologiczne, toru impulsów nerwowych, wyłącza ogniska tzw. efaps
psychiatryczne (skala depresji Becka), ortopedyczne oraz zmniejsza ból neuropatyczny.
oraz czucia bólu.
Oczywiście do tego doszła bardzo długa i szczera
Podczas wywiadu szczególnie zwracałam uwagę rozmowa z pacjentem, zalecenia postępowania niefarna werbalne i pozawerbalne sygnały bólowe oraz tryb makologicznego – wkładka ortopedyczna, odpowiednie
i sposób wypowiedzi. Nie miałam wrażenia nerwico- łóżko i poduszka do spania, krzesło do siedzenia (pacjent
wego tła dolegliwości – w obrazie dominował faktyczny wiele czasu pracuje przy komputerze); ćwiczenia fizyczne;
zespół bólowy. W pierwszej chwili pomyślałam o masce ze względu na obecny w badaniach dodatkowych spadek
depresji, ale w kwestionariuszu Becka nie została ona poziomu żelaza – odpowiednia dieta oraz kontrolne
potwierdzona.
badanie poziomu żelaza po miesiącu) i zalecenie odOdchylenia w stanie fizykalnym zostały opisane powiednich konsultacji specjalistycznych.
powyżej.
Początkowo po włączeniu amitryptyliny pacjent
Zdecydowałam się na zastosowanie amitryptyliny zgłaszał niewielkie zaburzenia koncentracji i poranną
z kilku przyczyn:
senność. Poprosiłam, aby zwiększał dawki leku stopnio Działanie uspokajające i rozluźniające – co wo i powoli oraz aby (przejściowo, do czasu uzyskania
samo z siebie pomaga w dolegliwościach bólowych.
zmniejszenia senności) stosował rano 1 tbl Nootropil
 W małych dawkach (od 30 do 120 mg na dobę 1200. Obecnie pacjent jest całkowicie bez bólu, zniknęły
w porcjach podzielonych) amitryptylina działa bardzo wszelkie objawy, po roku terapii stopniowo odstawił
dobrze przeciwbólowo: modulując ośrodkowe odczucie wszystkie leki. •
Nowości
Podawanie żelaza u dzieci z niską wagą urodzeniową
Na łamach „Pediatrics”
ukazał się artykuł S. Berglund i wsp. „Effects of iron
supplementation of low birth
weight infants on cognition
and behavior at 3 years”, ana-
19
lizujący wpływ podawania
żelaza dzieciom z niską wagą
urodzeniową na późniejsze zachowania tych dzieci w wieku
przedszkolnym. Porównywano częstość występowania pro-
w zachowaniu wynosiła 12,7%,
blemów w zachowaniu dzieci a u dzieci z grupy placebo 2,7%.
otrzymujących placebo z tymi, Problemy w zachowaniu pojaktórym podawano 1-2 mg/kg wiały się około 3,5 roku życia.
Źródło: http://www.
bursztynianu żelaza w kromedpagetoday.com/Pediatrics/
plach. U dzieci otrzymujących
GeneralPediatrics/36357
żelazo częstość problemów
1_2013
styczeń
Rys. Zen
Medycyna w sieci
Dawniej Radio Erewan, dziś dr Google J
Ból się musi wyboleć
Rafał Stadryniak
„Ile to trzeba nazmieniać, żeby zostało po staremu…” – zwykł mawiać pewien miejscowy filozof, wychowany na produktach rodzimego browaru. Święta racja. Nawet
na trzeźwo widać, że plotki w maglu, potem słynne radio Erewan, a teraz Google
sprawiają, że trzymamy rękę na pulsie… Jesteśmy trendy, czyli po prostu on line.
Trzeźwy internet, odurzony petent
Wymienione jednym tchem twory z różnych
epok wyrastają z jednego korzenia, korzenia grzechu,
jak by zapewne chciał nazwać te zjawiska praktyk suficki,
a mianowicie z potrzeby zaspokojenia ciekawości i odreagowania. Odreagowania świata, który coraz bardziej się
rozszerza i zaskakuje. Patrz: teoria wielkiego wybuchu.
Internet zaś sam w sobie odgrywa trudną rolę
wyroczni. Daje odpowiedzi na każdy temat, jak i nie na
temat… W porównaniu z wyrocznią delficką występuje
tu jednak zmiana akcentów. Wyrocznio-internet jest
zawsze trzeźwy, a petent często odurzony mnogością
porad, ich bezpłatnością i również osobistą bezkarnością,
gdy podochocony zechce komuś innemu poradzić coś
z dobrego serca.
Przy okazji surfowania w internecie na fali różnych wabików można dowiedzieć się, jak rzucić palenie,
schudnąć, a nawet zmienić płeć i zostać milionerem
lub milionerką i to niekoniecznie w podanej kolejności.
Można bez wstydu pytać o wszystko. Odpowiedź
ukazuje się w każdym języku, bez łaski i bez zwłoki, bez
podchodów jak do wyroczni delfickiej, z dostawą do
domu. Czyli jest łatwo. Za łatwo.
Problem wyboru
Jest jednak haczyk. Dosyć istotny. O ile w maglu
dostawaliśmy produkt gotowy do przekazania dalej,
o tyle tutaj, nawet uzbrojeni w zdolność czytania ze
zrozumieniem, musimy wybierać.
Ale od czego są wynalazki pomocne ludziom.
Dysponujemy przecież kryterium „liczby wejść” na
20
stronę. Wystarczy podążać za wszystkimi i prawda,
często naga, jak to bywa w internecie J, jawi się z całą
pornograficzną ostrością.
Na marginesie dodam, że współczesny człowiek,
wyzwolony od autorytetów profesorskich, może bez
kompleksów korzystać z wiedzy. Dawny przelicznik,
że wystarczy pięć przypadkowych osób porwanych
z ulicy, by swą wiedzą zakasować profesora specjalistę
w swojej dziedzinie podczas popularnego teleturnieju
jest już nieaktualny. Obecnie jest jeszcze lepiej lub gorzej, do wyboru. Wystarczy jeden pasjonat z laptopem,
żeby posiąść wiedzę wszystkich ludzi, gdyby oczywiście
tylko zechciał.
Mając tak potężnego sojusznika, można nie
dość, że leczyć się samemu, to jeszcze śledzić nowinki
medyczne, zanim jeszcze zostaną zaadaptowane prze
NFZ. Ale po co się denerwować.
W tej konkurencji magiel i radio Erewan przegrywają na starcie.
Siedząc wygodnie na kanapie i pogryzając chipsy,
pacjent dostaje setki stron na zadany temat. Pojawiają
się trudne słowa, które objaśnia kolejna setka stron.
Jak pacjent ma już dosyć czytania, zawsze pozostaje opcja wydrukowania co częściej odwiedzanych stron.
A po co? A po to, żeby zatrudnić swojego kapitacyjnego
lekarza rodzinnego, który i tak weźmie swoją kasę i nie
opuści pacjenta „w zdrowiu i w chorobie”…
Przetestować doktora
Notatki zostają zebrane, popodkreślane. Pacjent
puka do poz (w przenośni, bo często wywala drzwi),
1_2013
styczeń
Medycyna w sieci
krzycząc od progu np. „To pan mię trzyma trzy tygodnie
z kaszlem, a to może być rak i (lub) zapalenie płuc!”. Tu
mała dygresja. O gruźlicę nikt we własnym imieniu się
nie podejrzewa.
Czasem żona przyprowadza męża jak na smyczy
i opowiada, jak to nie daje spać kaszlem niestety, a dziś
wyjątkowo dał się uprosić na wizytę lekarską po obejrzeniu w internecie filmu pt. „Brzezina”.
Żona nie odpuszcza, pyta, dlaczego mąż kaszle.
I weź tu człowieku-lekarzu tłumacz. Tłumaczą to się
winni…
Prawda jednak jest okrutna. Z wyszukiwarką nikt
nie wygrał. Pacjent wygoogluje sobie kilka rozpoznań,
parę leków i przybiega przetestować swojego lekarza
rodzinnego, czy nie dostał on czasem dyplomu spod lady.
Bardzo osobiście lubię wizyty zdrowych, ale przestraszonych pacjentów, którzy z chytrym uśmieszkiem
testują zdolności intelektualne doktora.
Ostatnio pacjentka przybiegła wręcz w celu wykluczenia nadciśnienia, i to nadciśnienia wtórnego. Nie
dała sobie wmówić, że do rozpoznania nadciśnienia służą
głównie tanie pomiary tegoż ciśnienia na ręce, tylko
od razu zwietrzyła chęć robienia na niej oszczędności.
Domagała się poważnego traktowania oraz wykonania, oprócz badania
TSH (który nieodmiennie robi za hormon tarczycy) również aldosteronu, androgenów,
kwasu wanilinomigdałowego i wszelkich tomografii. Nawet rozumiem
tę pacjentkę-studentkę,
dlaczego się sfrustrowała. Ona mi daje kawę
na ławę, co jest do wykonania, a ja jej prawię
o pożytkach z niesolenia.
Żenada, prawda?
Mamy XXI wiek, prawda? (Przypadkowo jest to
en
też, jak i poprzedni, wiek
Rys. Z
rozumu i NFZ-u…)
21
Do pacjentki mrugam filuternie
Jeśli chodzi o relacje pacjentów z Googlem, a następnie uzbrojonych w Googla z lekarzem POZ, to działa
tu z całym okrucieństwem reguła niedostępności dóbr.
Co jest zbyt łatwe, tego się nie szanuje. Wpadł na to
niejaki Cialdini i zaadaptował do relacji damsko-męskich. Przed nim i po nim, bez potrzeby dodatkowego
studiowania, potwierdziły tę zasadę miliony praktyków
i praktykantek. J
Wracając do rzeczy: łatwość informacji zasysanych z sieci stoi w jawnej sprzeczności z ideą powszechnej
służby zdrowia. Tu wszystko ma być udokumentowane,
diagnostyka celowana, a publiczne pieniądze wydawane
zgodnie z ostatnim widzimisię dysponenta majątku
narodowego.
O szacunek dla łatwo dostępnego i skąpiącego
lekarza rodzinnego zaprawdę trudno.
Przed agresją pacjentów, którzy naczytali się
w sieci i teraz chcą szybko powiedzieć, czego sobie życzą
od lekarza, zanim zapomną, można i trzeba się bronić. Ja
tak czynię. Do pacjentki z plikiem wydruków mrugam
filuternie i wołam: „Chwila, chwila, ale ja stosuję inną
wyszukiwarkę”. Żeby jeszcze wzmocnić moc rażenia,
należy dodać: „A Google chce być monopolistą!” Jest
to straszna obelga.
Pacjent się dziwi
Pacjent wkraczający do gabinetu zdaje
się doceniać obecność komputera na biurku,
otwartego na stronie konsylium24.pl (delikatna
reklama). Rozgląda się też za wodą mineralną
z dystrybutora.
Największy podziw budzi jednak weryfikacja on line refundacji leków oraz drukowanie
recept. Bo czytelne.
Natomiast lekarz szukający ad hoc w sieci odpowiedzi na doraźny problem nie budzi
już takiego entuzjazmu. „Jak to: to nie nauczył
się wszystkiego na studiach?” Niektórzy dodają
w myślach: „za nasze pieniądze”.
Dlatego przy pacjencie w miarę możliwości
sprawdzamy tylko adres kliniki w obcym mieście,
a i tak pacjenci są zdziwieni, że się tego nie wie.
1_2013
styczeń
Medycyna w sieci
Nie zmienia to faktu,
że mleczko już się rozlało
i mamy przed sobą wyedukowanego pacjenta. Dawniej
wychowywała ulica, teraz
internet… Takie czasy.
Medyczna edukacja
internetowa pacjenta jest
może przypadkowa i powierzchowna, ale nie należy jej lekceważyć. Można
dowiedzieć się sporo ciekawych rzeczy, które czasem
odwracają naszą uwagę od
sztampowych rozwiązań
diagnostycznych i leczniczych.
„I co pan na to, doktorze” pytają pacjenci, odkreślając kolejne problemy
wynotowane z sieci. Staramy
się odpowiadać, mając świadomość, że z internetem nie wygramy.
Gożdzikową udało się oswoić, ale z tą ośmiornicą
nie mamy szans. Trzeba się przyłączyć.
Można też rzucić mimochodem, że przebywanie
w sieci grozi poważnym rozstrojem zdrowia i utratą
majątku, oraz że należy się niezwłocznie skontaktować
z operatorem sieci komórkowej lub administratorem
portalu.
Jak pytam pacjentów dlaczego, zamiast zanotować dokładnie swoje ciśnienie, tak żeby sensownie ich
potem leczyć, godzinami ślęczeli, strasząc się casusami,
które przytrafiają się prawdziwym pechowcom, słyszę
w odpowiedzi: „Chciałem pomóc doktorowi”.
No właśnie, mądrość przeciekła do internetu,
ale to jednak (na razie) my mamy pieczątkę lekarską…
Z internetem nie wygramy
Pacjent wyedukowany przez internet czasem nie
przyznaje się, skąd czerpie pytania rodem z FAQ. Gdy
sprawa już się wyda, można oczywiście prosić, by nadal
leczył się u dr. Google’a.
Zdrowie nudne i marudne
Ci którzy wiedzą jak obsłużyć komputer, ulegają
również złudzeniu, że wszystko można mieć na wyciagnięcie ręki. To przekonanie to pewnie pokłosie rozpowszechnienia piractwa filmów i muzyki w internecie.
22
Rys. Zen
Zaczipować
doktora!
Za chwilę szykuje się nam jeszcze
ściślejsze zespolenie lekarza z internetem pod
postacią elektronicznej
dokumentacji on line.
Być może zaowocuje to
wszczepem mikroczipa gdzieś podkorowo,
w ośrodki automatyzmu.
Dobrze powadzony elektronicznie
doktor będzie zapewne
mógł w przyszłości odciążyć urzędników od
wielu nieprzyjemnych
czynności. Póki co lekarze w sposób wysoce
nieodpowiedzialny nie
doceniają pożytków
płynących z trudnej i odpowiedzialnej walki NFZ-u o zdrowie pacjenta.
Tutaj może mały wtręt radia Erewan:
„Słuchacze pytają, czy będzie wojna. Radio Erewan odpowiada: Wojny nie będzie. Będzie taki pokój,
że kamień na kamieniu nie zostanie”…
Każda akcja rodzi kontrakcję. Dostęp pacjentów
do internetu równoważy nieco dostępność lekarzy do
tego medium.
Internet stał się popularny w placówkach medycznych. W szpitalu dyrekcja przymierza się do założenia
blokady rodzicielskiej, żeby lekarz, na pozór leczący
pacjenta, jednocześnie nie grał na giełdzie lub nie kupował na Allegro. Nie da się jednak zatkać przeciekającej
tamy palcem.
1_2013
styczeń
Medycyna w sieci
A zdrowia nie da się wygooglować jednym kliknięciem
i ściągnąć sobie do domu. Ze zdrowiem jest inaczej.
Wymaga pilnowania diety, odpowiedniego trybu życia,
systematycznego przyjmowania leków.
To nudne i trudne.
A może jednak jest jakaś informacja o cudownej
tabletce za siedmioma stronami, po zalogowaniu się
i opłaceniu członkostwa SMS-em? Może, ale do tej pory
nikt się nie przyznał.
Doszło do tego, że „internetowych pacjentów”
rozpoznaję już z daleka i pytam od progu: „A co tam
dr Google dzisiaj wymyślił?”
Z przyjemnością zacytuję kolegę z sieci, który
napisał, że „Kto się sam leczy przez internet, ma głupiego
pacjenta i jeszcze głupszego lekarza”. Hmmm...
Obojętność nam nie grozi
Wejścia do sieci pacjenta dzielimy na te przed
wizytą u lekarza i te po wizycie. Te pierwsze mają charakter zimnowojenny, po prostu zbrojenia. Te drugie
raczej oscylują wokół stwierdzenia: „Co ten mój doktor
mi nawypisywał”. Podobno najgorsza jest obojętność…
Z pacjentem zanurzonym w sieci nie grozi nam to
niebezpieczeństwo…
Kołtun internetowy rośnie większy i o wiele szybciej niż w realu. Są wręcz całe grupy leczące uporczywe
grzybice „całego człowieka”.
Inni dzielnie testują leki ściągnięte z sieci prosto
z… nie wiadomo skąd. W tym nurcie utrzymują się
kuracje przeciwrakowe i wysmuklające.
Są też internetowe wróżki i astrologowie, którzy
mają swoje strony i bez skrępowania, za drobną
opłatą wywróżą Ci, pacjencie, żebyś „w marcu
uważał na pęcherz i niech cię ręka broni przed
łykaniem niebieskich tabletek”. Może i racja.
Komputer zdecydowanie wygrywa
z lekarzem szybkością, a zwłaszcza rozrzutem
rozpoznań. W sieci po wrzuceniu opisu dolegliwości można mieć np. 50% wyrostka, 10%
zaparcia i 40% wytrzeszczu złośliwego.
Komputer może się jednak zawiesić,
chociaż dzieje się to obecnie rzadko. Dla rówRys. Zen
nowagi lekarz też może się zawiesić, jak wpadnie
23
w schemat myślowy, poruszając się w kanale diagnostycznym jak w lodowej rynnie, żonglując tylko lekami. Bywa.
Czasem podpowiedź pacjenta budzi jak pocałunek śpiącą królewnę…
W ramach oswajania internetu można pacjentów
prosić o poczytanie nt. diety cukrzycowej, ćwiczeń kręgosłupa szyjnego etc. Jak by tego i bez naszego proszenia
nie robili. Zamiast leczyć się u jednego lekarza, pacjent
leczy się u wszystkich. J
Więcej za mniej
Znakiem naszych czasów jest niecierpliwość.
Wystarczy jedno kliknięcie myszką i wszystko staje się
proste i jasne.
Gdzie ci pacjenci pouczający lekarza, że „ból
się musi wyboleć”? To nie żadna fantazja, tylko cytat
z początków mojej kariery zawodowej.
Ludzie ośmieleni sukcesami techniki i propagandą sukcesu domagają się więcej za mniejszą cenę. Tym
dziwniej brzmią słowa lekarki, która do rozpaczliwie
chcących się leczyć staruszków zwraca się słowami:
„Bo wy byście chcieli żyć wiecznie” (też cytat, tyle że
współczesny…).
Apetytu na zdrowie raz rozbudzonego nie da się
tak po prostu zaspokoić. Zawsze będzie niedosyt. Zawsze
będzie wyższa składka na fundusz ochrony zdrowia
gdzieś za miedzą. Tu mam jednak nadzieje, że się mylę.
Wątpić przede wszystkim
Wracając do korzystania z internetu w celach
poznawczych, trzeba wspomnieć, że jednak dobrze
mieć odpowiedni warsztat intelektualny, żeby zrozumieć przekaz,
a następnie jego cel i znaczenie. To
są różne poziomy wiedzy. Może
rzeczywiście lekarz jest powołany
do tłumaczenia tego wszystkiego,
choćby go to w pewnym stopniu
irytowało lub śmieszyło?
Nas, lekarzy, internet już
dawno zmusił do niewierzenia
w słowo pisane. Książki medyczne, zmieniające się co trochę i do
1_2013
styczeń
Medycyna w sieci
A radio Erewan właśnie nadało odpowiedź na
powtarzające się pytanie: „Dlaczego w sklepach nie
ma ryb?”. Ano dlatego, żeby odwrócić uwagę od braku
mięsa…
Deklaracja odautorska
Autor doskonale zdaje sobie sprawę z niestosowności niektórych stwierdzeń, ale nie zamierza cofnąć ani
jednego słowa. Wie również, że absolutnie nie sposób
wyczerpać tematu. Zgadza się z opinią, że internet jest
jednak potrzebny.
Wszyscy jesteśmy pacjentami…
Rafał Stadryniak
internista
znany lub nie jako @Grypa
Autor o sobie:
PB1, PB2, PA
HA
NP
NA
M1
M2
NS2
http://pl.wikipedia.org/.../Flu_
und_legende_color_c.jpg
tego z kapitalnymi błędami, przygotowały doskonale
grunt pod tę niewiarę.
Pacjenci dopiero uczą się wątpić, mamieni w sieci
obietnicami zdrowia, ekologii i wręcz życia wiecznego…
Była taka afera z handlowaniem ekologicznymi
specjałami z przyklasztornego ogrodu i pasieki, a firmowanymi przez zakonników. Czyste zdrowie, ekologia
i bonus za duchowość. Dociekliwa reporterka rozeznała
jednakowoż, że skala przemysłowa tego intratnego
handlu rozmija się z lichą bazą, na której rzekomo wyprodukowano te smakołyki. Po odrzuceniu rozwiązań
nadprzyrodzonych wyszło, że to musi być szwindel.
Ktoś próbował miłosiernie wyciszyć sprawę, ale potęga
internetu jest wielka.
Niestety większa jeśli chodzi o sianie zamętu
niż odwrotnie.
Dzięki internetowi świat medycyny stał się dla
jednych bardziej zrozumiały, dla innych wprost przeciwnie. Mnogość wyboru, wielość spojrzeń dają prawdziwy
oczopląs myślowy.
Autorytety upadają. Wiedza leży na ulicy…
Właśnie wpadła do gabinetu pacjentka, triumfalnie unosząc nad głową printscreen informacji o nurtujących ją dolegliwościach. Niczym żołnierz wolności
dzierżący trofiejny zegarek…
NS1
Nowości
Nowa grupa leków nasennych
Na łamach amerykańskiego pisma „Neurology” opublikowano on-line doniesienie
(http://www.neurology.org/content/
early/2012/11/28/WNL.0b013e31827688ee.abstract) nt. nowego
leku o nazwie suworeksant, bedącego antagonistą receptorów
hipokretynowych, zwanych też
receptorami oreksynowymi.
Hipokretyny (oreksyny)
zostały odkryte pod koniec
lat 90. ubiegłego wieku. Ze
względu na występowanie
tych białek w bocznej części Główna rola hipokretyn polepodwzgórza (hypothalamus) ga na regulacji czuwania i snu.
i podobieństwo w budowie do
U pacjentów cierpiących
hormonu jelitowego sekretyny na narkolepsję stwierdzano
nadano im nazwę hipokrety- bardzo małe stężenie hipona 1 i hipokretyna 2. Do tej kretyn w płynie mózgowopory zidentyfikowano dwa -rdzeniowym.
receptory dla hipokretyn: reOstatnie doniesienia móceptor typu 1 i receptor typu 2. wią także o udziale neuronów
Ludzkie i szczurze receptory hipokretynowych w procesach
są identyczne w około 95%.
uczenia się i zapamiętywania
Receptory hipokretynowe bodźców wpływających na
należą do rodziny receptorów układ nagrody. Sugeruje się, że
sprzężonych z białkami G. hipokretyny są zaangażowane
w złożony proces powstawania
uzależnień od środków psychoaktywnych.
W opublikowanym na
łamach „Neurology” badaniu (próba podwójnie ślepa,
z użyciem placebo) pacjenci
otrzymywali przez okres 4 tygodni suworeksant kolejno
w dawkach 10, 20, 40 i 80 mg.
Stwierdzono poprawę jakości
snu, obserwowano efekt zależny
od dawki leku. Suworeksant był
dobrze tolerowany.
Źródło: http://www.aan.com/press/index.cfm?fuseaction=release.view&release=1122
24
1_2013
styczeń
Raport
„Lekarze – jacy jesteśmy?” Wyniki ankiety przeprowadzonej przez Konsylium24.pl
Bardzo jasny wizerunek własny
Krystyna Knypl
Zawód lekarza wymaga wielu cnót umysłu i charakteru. Ponadprzeciętna wytrzymałość psychiczna i fizyczna, gotowość
do szkolenia się przez całe życie nie tylko
w zawiłościach funkcjonowania najdrobniejszych struktur ludzkiego organizmu, ale
i umiejętności rozszyfrowywania skomplikowanych regulacji prawnych – to w dzisiejszych czasach cechy podstawowe, w jakie
powinien być wyposażony każdy lekarz.
Zdolność do szybkiej regeneracji sił po
wyczerpującej pracy i dobre zdrowie są
niezbędnymi warunkami bezawaryjnego
funkcjonowania zarówno w poradni przyj-
mującej setki osób, jak i pełnienia kolejnego
dyżuru w szpitalu czy wielogodzinnego stania przy stole operacyjnym. Do tego trzeba
jeszcze znaleźć czasu na życie osobiste i rodzinne.
Jak sobie z tym wszystkim radzimy? Jak
układa się nasze życie? Czy jesteśmy zdrowi,
czy może jak przysłowiowy szewc chodzimy bez butów, tj. bez zdrowia? Czy jesteśmy
szczęśliwi? Na te oraz wiele innych pytań
odpowiedziało 5256 lekarzy praktykujących w Polsce, będących zarejestrowanymi
członkami portalu Konsylium24.pl, wśród
których było 3441 kobiet i 1815 mężczyzn.
Grunt to zdrowie!
Okazuje się, że zdrowie lekarzy w ich własnej
ocenie ma się dobrze. Aż 76% ankietowanych zadeklarowało dobrą (49,9%) lub bardzo dobrą (26,1%) kondycję
zdrowotną. Jako dostateczny stan swojego zdrowia
oceniło 19,8% lekarzy. Natomiast jako zły tylko 3,5%,
a bardzo zły 0,7% badanych. Zdrowie kobiet i mężczyzn
w ocenie������������������������������
własnej nie różniło się znacząco.
Niektóre z klasycznych czynników ryzyka chorób
sercowo-naczyniowych i metabolicznych przedstawiają
się w naszym środowisku zupełnie zadowalająco. Aż
59,4% ankietowanych deklaruje prawidłowe BMI (18,5-24,9). Nadwagę ma 31,2% (BMI 25,0-29,9), a otyłość
6,4%. Niedowaga dotyczy 3,0% badanych. Nieco więcej
kobiet (3,8%) niż mężczyzn (1,3%) ma niedowagę. Także
������������������� ���������������� ��!"#�$��
większy odsetek koleżanek (67,5%) niż kolegów (43,8%)
�������
�������
�.��
�������������
���������������� ��!"#�$��
�.��
������������� ���������������� ��!"#�$��
������� ���������������� ��!"#�$��
������� ���������������� ��!"#�$��
8'���3����!���.�������$�����*�9�.��������.��
Jak oceniasz stan swojego zdrowia?
60
%
50
Kobiety
Mężczyźni
Jaki masz współczynnik masy ciała
������������������� ���������������� ��!"#�$��
BMI?
Kobiety
Mężczyźni
40
30
20
10
< 18,5 (niedowaga)
25-29,9 (nadwaga)
0
18,5-24,9 (w normie)
> 30 (otyłość)
���������������������������
dobry
bardzo zły
zły
dostabardzo
����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&
���������������������������
���'�'�(%&�"��#*����2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46
teczny
dobry
����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&�����
���'�'�(%&�"��#*����2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46
25
����'��������&�(%&����)���&�"���$%&�����
����'��������&�(%&����)���&�"���$%&�����
���������������������������
1_2013
styczeń
����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&���
���'�'�(%&�"��#*����2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46
������ ���������������� ��!"#�$��
������
���������������� ��!"#�$��
Raport
)��������������������
)��������������������
może pochwalić się prawidłowym BMI. Natomiast
Palisz?
Kobiety
Mężczyźni
nadwaga jest częstsza u lekarzy (45,2%) niż u lekarek
(23,9%). Podobnie wygląda sprawa z otyłością, która
dotyczy 9,6% panów i 4,8%
pań.
8'���3����!���.�������$�����*�9�.��������.��
Nieźle przedstawiają się wyniki związane z aktywnością fizyczną. Aż 30,9% lekarzy uprawia sport
8'���3����!���.�������$�����*�9�.��������.��
Tak
kilka razy w tygodniu, przy czym 7,5% ankietowanych
Już nie od mniej niż 5 lat
deklaruje,
że
zajęciom
sportowym
oddaje
się
4
razy
Już
nie
od
przeszło
5
lat
Nie
����$�����*�9�.��������.��
����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&�����
���'�'�(%&�"��#*!!��2'�.���3��#44*45��,-&��0��3��#!7*�6
w tygodniu lub częściej. Raz w tygodniu uprawia sport
��������������,����������(����
20,9% badanych. Nie uprawia sportu 15,6% badanych.
Jak często pijesz?
����$�����*�9�.��������.��
Wyniki są podobne w grupie mężczyzn i kobiet, jedynie
����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&�����
Nigdy
���'�'�(%&�"��#*!!��2'�.���3��#44*45��,-&��0��3��#!7*�6
w grupie uprawiających sport więcej niż 4 razy jest nieco
Rzadziej niż raz w mies.
więcej mężczyzn (9,3% v. 6,5% kobiet).
���������������������������
������������������������������
������������������������������
����������������
����������������
���������������������������
���������������������������
Jak często uprawiasz sport?
Rzadziej niż raz w tyg.
Co najmniej 4 razy w tyg.
Rzadziej niż raz dziennie
2 lub 3 razy w tyg.
Raz lub dwa razy dziennie
������������������
Kobiety
Mężczyźni
Raz w tygodniu
Ponad trzy razy dziennie
��������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&
0
10
20
30%
Rzadziej niż raz w tyg.
2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46
������������������
niż raz w miesiącu pije alkohol 25,7%, rzadziej niż raz
Kobiety
Rzadziej niż raz���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&
w mies.
���������������
w tygodniu 37,0%, rzadziej niż raz dziennie 34,7%.
Mężczyźni
2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46
Nigdy
Tylko 1,4% ankietowanych pije alkohol raz lub dwa
���������������������������
����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&�����
���'�'�(%&�"��#*!!!�2'�.���3��#44*�5��,-&��0��3��#!7*�6
razy dziennie, a 0,1% trzy lub więcej razy dziennie. CzęNajbardziej ulubioną formą aktywności fizyczściej piją mężczyźni. Wyniki ankiety na temat spożycia
nej
są
spacery
i nordic
walking.
Ten
rodzaj
aktywności
alkoholu są mocno rozbieżne z opisami prasowymi.
� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&�����
���������������������������
deklaruje aż 39,5% ankietowanych. Lubimy jeździć na
Co jest przyczyną? Zastanawiałam się nad tym długo.
!5��,-&��0��3��#!7�46
�����������������������������
���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&��
rowerach – 35,3% ankietowanych
oddaje się takim
Może nie tyle częstość spożycia, co niewłaściwe miejsce
� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&�����
�(%&�"��#*����2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46
zajęciom.
Na
nartach
jeździ
22,3%.
Mniej,
bo
po
kilkonsumpcji dorabia nam gębę w tej kwestii? To luźne
���������������������������
!5��,-&��0��3��#!7�46
kanaście procent lekarzy uprawia
bieganie i ćwiczy na
przypuszczenie, a nie wynik badania.
�����������������������������
���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&��
siłowni
(14,4%
–
siłownia,
12,9%
–
bieganie).
Nie
są
zbyt
Nawet najzdrowszy tryb życia nie chroni nikogo
�(%&�"��#*����2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46
popularne sporty wodne lub tenis, oddaje się im zaleprzed chorobami. Odpowiedzi na pytanie „Co byś zrobił/
�!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&�����
dwie po kilka procent ankietowanych (6,1% na wodzie,
/zrobiła, gdybyś dowiedział/-a się, że jesteś nieuleczalnie
#!7�46
)����������� +�*����������������� +-�����*�,��������
5,4% na korcie). Warto zauważyć, że 3,8% z nas trenuje
.���������������(���+��
�!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&�����
)�����������
+-�����*�,��������
Co+�*�����������������
zrobisz w razie
wschodnie
sztuki
walki.
A że
czasy
dla
naszej
profesji
#!7�46
.���������������(���+��
swojej nieuleczalnej
choroby?
robią się na różne sposoby trudne, warto zainteresować
Kobiety
Mężczyźni
się nabyciem takich umiejętności. ;)
Dość dobre są wskaźniki dotyczące palenia papierosów. Niepalących lekarek jest 79,9%, lekarzy nieco
mniej, 65,4%. Pali 18,3% mężczyzn i 6,5% kobiet. Zerwało
z nałogiem 10,4% kobiet i 8,0% mężczyzn.
Poddam się leczeniu agresywnemu
Nie wiem
Również deklarujemy kontrolowane spożywanie
Zdecyduję się na opiekę paliatywną
alkoholu. Całkowitą abstynencję zgłasza 11,2%. Rzadziej
0
10
20
30%
���������������������������
�������������� ���������������� ��!"#�$�
����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&�����
���'�'�(%&�"��#*����2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46
����� ���������������� ��!"#�$��
����� ���������������� ��!"#�$��
���������������������������
����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&�����
���'�'�(%&�"��#*!!��2'�.���3��#44*45��,-&��0��3��#!7*�6
26
���������������������������
1_2013
styczeń
����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&�����
���'�'�(%&�"��#*!!��2'�.���3��#44*45��,-&��0��3��#!7*�6
8'���3����!���.�������$�����*�9�.��������.��
Raport
chory/-a?” były dość zaskakujące. Tylko 28,9% kobiet�����������������������������������������������
Ile czasu w roku przeznaczasz na urlop?
i 28,5% mężczyzn poddałoby się intensywnemu leczeniu
Ponad 4 tygodnie
tak długo, jak długo byłoby to możliwe. Sporo ankietowanych wybrałoby opiekę paliatywną – 22,9% kobiet
3-4 tygodnie
i 29,5% mężczyzn. Dla 48,2% kobiet i 42% mężczyzn to
2-3 tygodnie
pytanie było trudne i wybrano odpowiedź „nie wiem”.
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego żyjemy krócej
Tydzień lub dwa
Kobiety
niż nasi pacjenci? Znalezienie odpowiedzi na to pytanie
Mężczyźni
Nie więcej niż tydzień
to
zadanie
godne
dużego
projektu
badawczego.
Skłonna
�����$�����*�9�.��������.��
0
20
40%
bym była upatrywać roli przepracowania, nasilonego
����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&�����
stresu i pośpiechu w generowaniu krótkiego lekarskiego
Aż 15,1% ankietowanych przeznacza na urlop
���'�'�(%&�"��#*�*1�2'�.���3�4��!��,-&��0��3��#!�!*6
�����$�����*�9�.��������.��
żywota. Choć nie są to mierzalne czynniki ryzyka, to
ponad 4 tygodnie! Osobiście nie znam takich kolegów,
nikt nie neguje ich znaczenia.
ale pewnie przebywam w towarzystwie samych pracowitych jednostek. Również spory odsetek przeznacza
Jeżeli wyjazd, to raczej na urlop
3-4 tygodnie na urlop, takich osób było 27,8%. Kolejna
Mobilność nie leży w polskiej mentalności ani
grupa (32,6%) przebywa na urlopie 2-3 tygodnie. Reszta
���������������������������
tradycji, choć jesteśmy krajem, w którym powstał wóz
to już sami pracoholicy – 20,1% ankietowanych wypo���������������������������
���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&����
Drzymały! Aż 40,5% ankietowanych
pracuje w mieście,
czywa od 1 do 2 tygodni, a 4,5% badanych przeznacza
)���������������������*�������������&��� ��+���
%&�"��#*����2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46
na urlop jedynie tydzień. Kobiety i mężczyźni nie różnią
���������������������������
�����������������
Pracujesz
w mieście ukończenia
się istotnie co do czasu przeznaczanego na urlop.
���������������������������
���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&����
studiów?
Skoro już wybraliśmy się na urlop, to powstaje
%&�"��#*����2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46
Tak
pytanie gdzie? Najbardziej lubimy wycieczki zagraniczne
Kobiety
stacjonarne (37,6%) oraz objazdowe (34,0%). Chętnie
Mężczyźni
Nie
wybieramy się w polskie góry (34,0%) lub nad nasze
morze (31,4%). Są miłośnicy urlopu w domu (18,6%),
Nie w mieście,
lecz w tym samym
a także nad polskimi jeziorami (16,3%) lub u rodziny czy
województwie
znajomych (13,6%). Nie ma wśród nas zbyt wielu zwo0
20
40
60%
lenników spędzania urlopu na działce (9,0%) lub w go����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&�����
���'�'�(%&�"��#*!���2'�.���3��#447*5��,-&��0��3��#!7746
w którym ukończyło studia, a 16,4% w województwie,
spodarstwach agroturystycznych (6,2%). Kobiety i mężw którym studiowało. Tak więc 57,1% absolwentów wyczyźni mają zbliżone odsetkowo preferencje urlopowe.
działów lekarskich nie zdecydowało się ruszyć za chlebem
Wypoczynek to niekoniecznie urlop, ale także
dalej niż poza granice swojego województwa. Bardziej
weekend czy święta lub kilka godzin wolnego od zajęć
mobilni są mężczyźni niż kobiety – wyjechało 50,2% lei obowiązków. Co wtedy robimy?
��!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&�����
karzy
i 39,3%
lekarek.
Lubimy
więc
pracować
na
znanym
Ulubione formy spędzania wolnego czasu to czy�#!7�46
terenie, a jeżeli wybieramy się w podróż, to jest ona raczej
tanie książek (66,9%), podróże (57,7%) oraz przeglądanie
��!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&�����
związana z urlopem niż z poszukiwaniem miejsca pracy.
internetu (45,3%). Więcej kobiet chętniej czyta (74,0% v.
�#!7�46
53,3% i podróżuje (60,4% v. 52,7%), natomiast panowie
Pracowici lekarze czasem
częściej wybierają przeglądanie internetu (54,2% v. 40,5%).
odpoczywają
Udział w wydarzeniach kulturalnych lub uprawiaChoć powszechny jest wizerunek lekarza zapranie sportu to sposób spędzania wolnego czasu przez 40%
cowanego, pędzącego z jednej pracy do drugiej, trzeciej…
z nas. Dla 31,2% to dobra kuchnia, a 24,2% zajmowanie się
kolejnej, to okazuje się, że miewamy czas wolny, a nawet
ogrodem. Sztukami wizualnymi (fotografia, rzeźba, majeździmy na urlopy.
larstwo) pasjonuje się 11,3%, a grą na instrumentach 6,1%.
����������������
����������������
���������������������������
���������������������������
27
1_2013
styczeń
Raport
Widziałam nawet szczęśliwych
lekarzy!
Gdy zbierze się kilka osób z PWZ, to lubią sobie
ponarzekać, ale tymczasem okazuje się, że to szczęśliwi
ludzie! Przyjmując skalę 5-stopniową, przy czym 1 punkt
oznacza bardzo nieszczęśliwą osobę, a 5 punktów oznacza
bardzo szczęśliwą, ogólne poczucie szczęścia w ankietowanej grupie jest bardzo wysokie i silnie skorelowane
ze stanem cywilnym. Najwyższy wskaźnik poczucia
szczęścia, 4,21, zadeklarowały osoby żyjące w pierwszym
małżeństwie. Drugie i kolejne małżeństwo to poczucie
szczęścia na poziomie 4,21 punktów. Pozostawanie
w nieformalnym związku daje poczucie szczęścia na
�����$�����*�9�.��������.��
poziomie 4,05 punktu. Natomiast niższą punktację,
3,40, wybrały osoby rozwiedzione, single, 3,09, oraz
�����$�����*�9�.��������.��
osoby pozostające w separacji, 3,06. Najmniej punktów
podali wdowcy i wdowy – 2,94. Poziom deklaracji był
podobny wśród mężczyzn i kobiet, a różnice nie przekraczały kilkunastu setnych punktu w wypadku singli
oraz żyjących w separacji mężczyzn.
����������������
����������������
��������������������������
Jaki jest twój stan cywilny?
Pierwsze małżeństwo
Singiel
Konkubinat
Kolejne małżeństwo
Kobiety
Po rozwodzie
Wdowa lub wdowiec
Mężczyźni
W separacji
���������������������������
0
20
40
60
80%
����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&�����
���'�'�(%&�"��#*����2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46
Czas wolny od pracy amerykańscy lekarzy spędzają na czytaniu (70%), aktywności fizycznej (niemal
70%), podróżach (60%), imprezach kulturalnych (50%),
zajęciach kulinarnych (50%), surfowaniu po internecie
(35%), zajmowaniu się ogrodem (25%), inwestycjach
finansowych (20%), zajmowaniu się twórczością artystyczną (15%). Lekarki nieco częściej niż mężczyźni
poświęcają czas na podróże, czytanie, zajęcia kulinarne,
ogrodnictwo i sztukę. Natomiast lekarze częściej wybierają ćwiczenia fizyczne, surfowanie po internecie oraz
zajmowanie się inwestycjami.
Widać, że są to wybory podobne do polskich, co
wskazuje, że nie tyle miejsce praktyki decyduje o sposobie
spędzania wolnego czasu, co płeć.
Na urlop dłuższy niż 4 tygodnie pozwala sobie
połowa anestezjologów i radiologów, tylko niespełna 30%
patologów i kardiologów oraz około 10% przedstawicieli
pozostałych specjalności.
Najczęstszą formą urlopu, wybieraną przez około
50% amerykańskich lekarzy, są podróże zagraniczne
oraz wakacje nad morzem.
Około 70% lekarzy jest żonatych i 60% lekarek
zamężnych w swym pierwszym małżeństwie. Swój stan
zdrowia w skali 5-punktowej (5 – zdrowy, 1 – niezdrowy)
najlepiej oceniają dermatolodzy – 4,23; najgorzej lekarze
opieki paliatywnej – 3,98.
Prawidłową masę ciała ma 57% mężczyzn i 65%
kobiet. Ponad 85% lekarzy nie pali papierosów. Tylko 2%
mężczyzn i 1,28% kobiet pali. Jeden do dwóch drinków
dziennie pije około 15% ankietowanych. Amerykańscy
lekarze sięgają częściej po kieliszek z winem, ale rzadziej
po pudełko papierosów niż ich polscy koledzy.
Jesteśmy dość przywiązani do małżeństwa jako
formy stanu cywilnego – w pierwszym małżeństwie spędza żywot aż 62,9% ankietowanych. Na życie w związku
nieformalnym zdecydowało się 10,4%. W drugi związek
Jacy więc jesteśmy?
małżeński wstąpiło 6,0%, a 5,5% ankietowanych lekarzy
Wygląda na to, że jesteśmy dość zadowoleni
jest rozwiedzionych. Wdowców lub wdów było 1,5%,
z siebie i swojego życia, wyruszamy w świat raczej na
a żyjących w separacji 1,3%.
urlopy niż w poszukiwaniu pracy, dobrze oceniamy
��!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&�����
swoje zdrowie. Cenimy życie w małżeństwie lub związku
�#!7�46
Porównanie z lekarzami amerykańskimi
partnerskim. Lubimy podróżować i czytać.
��!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&�����
Choć Polska i Stany Zjednoczone to dwa bardzo
Mamy jeszcze wiele innych cech nas charakte�#!7�46
różne światy, to okazuje się, że wykonywanie tego saryzujących, przedstawimy je w następnych artykułach.
mego zawodu czyni lekarzy polskich i amerykańskich
Krystyna Knypl
dość podobnymi.
internista
28
1_2013
styczeń
Jeszcze jeden język obcy
Krystyna Knypl
224
3
4
2U2
4ever
Rys. Bru
Po dyżurze
KMWO 10x
MSZ
Nie od dziś wiadomo, że języki obce otwierają wiele drzwi. Była epoka łaciny
NH NBN
PZDR
czy języka francuskiego, trwa nieprzemijająca siła angielskiego, ale nic nie jest
KC OIW
wieczne. Przezorni ludzie zaczynają się uczyć chińskiego, ale doszedł nam jeszcze jeden język – komputerowy albo internetowy. Skróty, pisanie fonetyczne, spolszczenie
brzmienia angielskiego – znacie? Znamy! – odpowiecie z pewnością. Irytuje to was? Taaak!
– zawołacie. Jaka jest na to rada? Tak jak na każdy język obcy – trzeba się tego nauczyć.
MSPANC
Lekcja matematyki
Gdy zobaczycie wpis na forum lub w e-mailu
z przewagą cyferek, to niekoniecznie musi to być matematyka lub informacje finansowe. Cyferki mogą oznaczać:
224 today, tomorrow, forever dziś, jutro, na zawsze
2B || ! 2B to be or not to be być albo nie być
2b3 to be free? być wolnym (bezpłatnym)
2U2 to you too nawzajem
3 free wolny
4 for dla
4aw for a while przez chwilę
4ever, 4eva forever na zawsze
4u for you dla ciebie
10x thanks dziękuję
10q thank you dziękuję
Lekcja języka polskiego
Większość skrótów internetowych wywodzi się
z języka angielskiego, ale mamy też już sporą kolekcję
skrótów w języku ojczystym. Oto nasze skróty:
ATSD a tak swoją drogą
ATOS a to sku... (wyrażając podziw)
B2S brak tu sensu
BiSwK / BiŚwK bracia i siostry w klawiaturze
BP będę później
ChOTP chcesz o tym porozmawiać? (zwykle złośliwe)
COTP chcesz o tym porozmawiać? (zwykle złośliwe)
DCW dla ciebie wszystko
DGCC de gustibus coś tam, coś tam… (o gustach się
nie dyskutuje)
DOZO do zobaczenia
J/J już jestem
K/N>K kawa przez nos na klawiaturę (po przeczytaniu,
zobaczeniu czegoś zabawnego)
29
KC kocham cię
KMWO kij mu w oko
MBSZ moim bardzo skromnym zdaniem
MNTZBSZ moim nie tak znowu bardzo skromnym
zdaniem
MSPANC mogłem się powstrzymać ale nie chciałem
MSZ moim skromnym zdaniem
NMSP nie mogłem się powstrzymać
NMZC nie ma za co
NBN nie bo nie
NMP nie mam pytań
NH niezły hardkor
OCB o co biega?
OIW o ile wiem
PPNMSP po prostu nie mogłem się powstrzymać
PZDR pozdrowienia
Papcie (papaśki) do widzenia
SOA #1 standardowa odpowiedź admina nr 1: „dziwne,
u mnie wszystko działa”
SOA #2 standardowa odpowiedź admina nr 2: „dziwne,
u mnie też nie działa”
TSD tak swoją drogą
TTTM ten typ tak ma
TGS to go spytaj (często razem wzięte z HGW)
TTST tak to sobie tłumacz
WWN witam wszystkich niewitanych
ZW zaraz wracam
ZTCW z tego co wiem
ZTCP z tego co pamiętam
ZZZ zakuć, zaliczyć, zapomnieć
Ponieważ dla niektórych czytelników może to być
bardzo obcy język, pierwszą lekcję na tym zakończymy.
Krystyna Knypl
internautka
1_2013
styczeń
Moim zdaniem
„I like it”
Gdzie jest moja twarz?
en
s. Z
Ry
D
awno niewidziana koleżanka przysłała mi zachęcający mejl, by zalogować się do Facebooka, dołączając tym samym do grona jej znajomych, udostępniać
zdjęcia i stworzyć własny profil. Słowo profil jeszcze
do niedawna było kojarzone wyłącznie ze zdjęciem
osoby poszukiwanej przez policję, a pojawiający się
na stronie przeglądarki internetowej wyraz „wtyczka”
kojarzy mi się z tymi, którzy współpracowali z wiadomymi służbami w czasach PRL-u. Inna koleżanka, też
dawno niewidziana, dodała mnie właśnie do swoich
kręgów, o czym powiadomił mnie mejl wysłany przez
serwis innej społeczności (kręgi w zbożu widziałam na
filmie – ale to nie takie kręgi, jak zgaduję). I już będę
mogła dzielić się rzeczami w sieci tak, jak robię to na co
dzień w życiu, zapewnia mnie otrzymana wiadomość.
Tylko że ja nie dzielę się rzeczami w życiu! Czasem
oddam niepotrzebną odzież lub książkę, wyślę sms
o treści „pomoc”. Fanów portali społecznościowych
przybywa, wystarczy dostęp do internetu, jaki mają
np. użytkownicy smartfonów. Widzimy ich na ulicach,
w środkach komunikacji miejskiej. Fejsują, lajkują,
ćwierkają, blogują, komentują (mam nadzieję, że wyrażam się poprawnie), jakby w ten sposób potwierdzali
swoje istnienie.
nalityk z firmy doradczej działającej w branży IT
stwierdził: Tradycyjny telefon z klawiaturą poniósł
rodzaj moralnej śmierci. Jego użytkownik jest postrzegany
jako osoba mało nowoczesna, nieradząca sobie z nowymi
technologiami.* Ja mam taki „nic niemający” telefon
komórkowy – to o mnie! Jak to powiedział Pawlak (ten
z filmu „Sami swoi”)? „Wszystko mi można zarzucić,
tylko nie to, że ja jestem nowoczesny”. Ja – nienowoczesna? Korzystam z internetu w domu i w pracy za
pośrednictwem stacjonarnego komputera od trzynastu
A
*„Smartfon, model do składania”, autor Juliusz Ćwieluch,
„Sztuka życia”, wyd. specjalne tygodnika „Polityka”, 12, 2012.
30
lat, mam prywatny adres poczty elektronicznej od
ponad 10 lat. Nie boję się żywności modyfikowanej
genetycznie. Ja – zacofana? Taki wstyd! Mamy XXI wiek!
Postanawiam dokonać postępu. Próbuję zalogować
się na Facebooku – jak wszyscy, to wszyscy – miliard
użytkowników na świecie robi wrażenie. Wpisuję
imię, nazwisko, ale dlaczego mam podać datę urodzin? System „wyjaśnia”, że umożliwi to dopasowanie
treści wyświetlanych do mojego wieku. Jakich treści?
Trafiałam już na takie strony www, które podpowiadały mi, nieproszone, czym jeszcze interesowały się
osoby, które tu „weszły”. Jakie treści może ktoś uznać
za „właściwe”, wiedząc że jestem osobą w wieku 60+?
Reklamy pampersów dla dorosłych? kleju do protez?
domu spokojnej starości? Ja przecież chcę tylko poznać
znajomych moich znajomych!
ocjologowie opisują zjawisko życia alternatywnego, „w sieci”, młodzieży i dorosłych. W „realu” nie
utrzymujemy kontaktów z sąsiadami z tej samej klatki
w bloku czy z sąsiedniego domu, z ludźmi, którzy czasem
latami mieszkają obok nas. Za to z nieznanymi osobiście
„znajomymi” z „sieci” wymieniamy poglądy, zdjęcia,
piszemy o sobie więcej, niż powiedzielibyśmy rzeczywistym przyjaciołom w realnym świecie. A przecież
znajomy z sieci nie podleje nam kwiatów, nie zaopiekuje
się naszym psem, nie pożyczy szklanki cukru. Nagle
wszyscy wkoło zapragnęli być lubiani – nawet szpitale
onkologiczne! Papież też będzie porozumiewał się
z wiernymi za pośrednictwem portalu społecznościowego, jest to wiadomość z ostatniej chwili. Przeprowadziliśmy się do miast, by znów znaleźć się w globalnej
wiosce, w której nawet nie mamy kontroli nad tym,
kto co o nas już wie. Sam twórca Facebooka wpadł we
własne sidła – gdy rok temu ku swojemu wielkiemu
zdziwieniu znalazł swoje prywatne zdjęcia w sieci. Lukę
w zabezpieczeniach prywatności wykorzystać może
każdy (no, prawie każdy). Twórca rosyjskiego portalu
S
1_2013
styczeń
Moim zdaniem
Rozszyfruj pacjenta =
Cytrynol
Polikar
t
ło
erad
Zapi
a
Spierdalut
Awtoraks
Pisiożel
Koperwital
Klakso
n
Dmucho
moks
31
ifest
Ajaks
Syrop
prawosławny
Nitendupin
Man
Mistral
Jagoda Czurak
ekonomistka z rodziny lekarskiej
破譯病人
e
Tirac
Dupak
ine
homo
s. Z
en
T
nie ma swojego profilu ma
żadnym portalu społecznościowym! A w czym może się
przeglądać twórca serwisu FB?
W twarzach amerykańskich
prezydentów? Tak, poza siecią
można przeżyć cudowne chwile. Żeby było jasne: uważam
internet za genialny wynalazek.
Jakieś dziesięć lat temu, gdy
w Polsce nie była dostępna
wyszukiwarka stron internetowych, kupiłam na poczcie
książkę adresową wybranych
stron www, posegregowanych tematycznie. Od tamtej
chwili zrobiliśmy wielki krok
naprzód – i bardzo dobrze!
Wiem też, że gdybym chciała
mieć swoją twarz w sieci – nie
będzie do tego potrzebna profesor Maria Siemionow.
Wystarczy że kliknę „I like it”.
Ry
społecznościowego VKontakte, mającego 100 milionów
użytkowników, wyznaje zasadę (hipokryta?): „nie trać
bezsensownie czasu w sieciach
społecznościowych” (cyt. za
„Gazetą Wyborczą”), co nie
przeszkadza mu zarabiać na
skłonności ludzi do „dzielenia
się rzeczami”. Skąd ten pęd do
ekshibicjonizmu, do robienia
tego, co inni?
ymczasem na drugim biegunie jest twórca „Książki
twarzy”, czyli innego „Facebooka”, pisarz Marek Bieńczyk.
On przegląda się, nie przygląda,
w twarzach innych po to, by
zobaczyć własną twarz. Jego
ciekawość, poparta ogromną
wiedzą i erudycją, prowadzi czytelnika w wielce ciekawe
rejony zamieszkałe przez wybitnych lub interesujących ludzi. I ten zbiór esejów napisał człowiek, który
Anastolec
Hemolak
Mitom
an
ina
yp
Nitergr
1_2013
styczeń
Moim zdaniem
Papieros w przestrzeni publicznej
Krystyna Knypl
N
ie miały kampanie antynikotynowe należytego
wsparcia u kolejnych zarządzających Ministerstwem Zdrowia, bo dziwnym zbiegiem okoliczności
stanowisko to obsadzane było zwykle palaczami. Myślę,
że niewygórowanym oczekiwaniem społecznym byłoby
posiadanie niepalącego ministra zdrowia. No ale o tym
można tylko pomarzyć…
ochrony zdrowia, dyskusji nad jej niedostatkami i mankamentami. Poprawa może następować przez różne
działania, a edukacja prozdrowotna jest bardzo cennym
i bardzo zaniedbanym u nas sposobem na poprawę
zdrowia publicznego. W zalewie wielkich zamysłów na
temat zdrowia publicznego, ustaw, rad i narad warto
przypomnieć, że to, co może naszemu społeczeństwu
pomóc najbardziej, jest pod ręką – to ograniczenie
nadmiernej konsumpcji soli oraz rozstanie się z nałogiem palenia. Apel o zaprzestanie palenia powinien być
kierowany bezustannie i z siłą wodospadu do wszystkich
grup społecznych, zarówno pacjentów, jak i lekarzy.
Część z nas, lekarzy, niestety pali papierosy, a marna to
promocja zachowań prozdrowotnych. A palą również
przyszli lekarze.
Krok w dobrą stronę
Pomimo tych mankamentów z przyjemnością
odnotowuję dobry krok, jaki podjęło Stowarzyszenie
„Polska Grupa Raka Płuca”, polegający na wystosowaniu
apelu do mediów w Polsce o zaprzestanie publikowania
wizerunków osób publicznych z papierosami (zarówno
tradycyjnymi, jak i elektronicznymi) we wszelkiego
rodzaju przekazach medialnych.
Sygnatariusze apelu słusznie
podkreślają, że osoby publiczne
występujące w mediach są jedną z grup często stanowiących
wzór do naśladowania. Tymczasem palenie papierosów to
nie jest styl życia, to choroba
o określonej etiologii oraz objawach – piszą sygnatariusze
apelu. Jest to bardzo cenna
To nie styl życia, to choroba (na fot. obraz histopatoinicjatywa w dobie wszelkich logiczny drobnokomórkowego raka płuca – materiał
problemów z finansowaniem biopsyjny)
32
O naszych
młodszych
kolegach
Ilekroć przechodzę
obok gmachu Collegium
Anatomicum przy zbiegu ulic
Oczki i Chałubińskiego w Warszawie, tylekroć wspomnienia
młodych studenckich lat zakłóca mi widok palaczy, którzy
skupieni przy dwóch wielkich
popielniczkach, wypełnionych
1_2013
styczeń
pl.wikipedia.org(...)Lung_small_cell_carcinoma_%281%29_by_core_needle_biopsy.jpg
Nasza przestrzeń publiczna jest brzydka i bezmyślna. Ilość elementów i słów, z których należałoby ją oczyścić, jest długa. Nad nadmiarem paranoicznej agresji dyskutuje coraz więcej osób publicznych, które dopiero dotknięte osobiście patologicznymi
sformułowaniami zaczynają przezierać na oczy. Pod względem ilości szpetnych reklam przy każdej drodze i na każdym rogu możemy startować we wszystkich konkursach z poważnymi szansami na miejsce medalowe. Kolejnym paskudztwem w naszej
przestrzeni publicznej jest widok znanych osób z papierosem w dłoni lub zwisającym
z ust.
Moim zdaniem
Fot. Mieczysław Knypl
po brzegi niedopałkami, pociągają ostatniego dymka.
A już wpadam w depresję, gdy spoglądam na zabazgrane
wytworami graficiarzy ściany Collegium Anatomicum.
Marna to promocja stanu lekarskiego i mojej Alma Mater! Może więc apel do mediów trzeba rozszerzyć o apel
do naszego środowiska oraz wychowawców przyszłych
pokoleń lekarzy?
Nigdzie na świece nie znajdzie się taka lumpenproletariacka wizytówka przyszłych lekarzy i uczelni
medycznej, jaką jest widok Collegium Anatomicum
w Warszawie – nie mam co do tego najmniejszych
wątpliwości.
Palący problem w statystyce
Codziennie na raka płuc umiera 63 Polaków.
Wskaźnik umieralności spada wśród mężczyzn, jednak
stale rośnie wśród kobiet. Obecnie rak płuca stanowi
pierwszą przyczynę zgonów nowotworowych kobiet
w wieku 30-59 lat. Aż 9 mln Polaków w wieku 15 i więcej
lat przyznaje się do codziennego palenia tytoniu, co
stanowi 39% populacji mężczyzn i 23% populacji kobiet. Jak wykazują badania, Polacy są skłonni zmienić
swój styl życia pod wpływem obecności danego tematu
w mediach lub wskutek zaangażowania się w problem
znanej osoby.
Choć przepisy Ustawy o ochronie zdrowia przed
następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych
zabraniają reklamy i promocji papierosów, to pewnym
obejściem tych przepisów jest pokazywanie palących
osób publicznych – świadome lub przypadkowe.
Krystyna Knypl
internista
33
1_2013
styczeń
Moda na sukces
Piramida
Naiwności
Jagoda Czurak
Piramida
Strachu*
Rys. Zen
Krystyna Knypl
Różne biznesy ludzi robią w życiu. Piramidy finansowe teraz ryzykowne. Szwagier Zdzich wymyślił Piramidę Naiwności. A co! Ma łeb nie od parady! Poszłam
posłuchać, warto było zobaczyć jak kroi
głupich bez znieczulenia… A co tam, naiwnych nie sieją, nie orzą, sami się mnożą!
Różne biznesy ludzi robią w życiu. Piramidy finansowe teraz ryzykowne. Szwagier Zdzich wymyślił Piramidę Strachu.
A co! Ma łeb nie od parady! Poszłam
posłuchać, warto było zobaczyć, jak kroi
doktorów bez znieczulenia… A co tam,
oni nas, to my ich!
– Wszyscy, jak tu siedzimy, powinniśmy brać
dawki uderzeniowe. Wszyscy macie powyżej 45 lat,
prawda? Panaceum Forte jest jak benzyna, produkuje
95% energii potrzebnej do normalnego funkcjonowania
organizmu. Jego poziom u 75-latka wynosi mniej niż
67-70% poziomu u 20-latka. To dlatego nie mamy siły
sprzed 50 lat.
Prowadzący spotkanie podnosi jasnobrązową
tkaninę, odkrywając duże pudło, w którym w równych
rzędach stoją się fiolki z zawartością koloru brązowego.
– To Panaceum Forte, które bije rekordy sprzedaży w Europie i jest wytwarzane przez cztery fabryki
w Niemczech i Szwajcarii. Jeszcze dużo wody w Wiśle
i Renie upłynie, nim ktokolwiek inny opracuje podobną
recepturę. Jego skład to wyciąg z ziół, roślin i serca cielaka.
Wystarczy wypić zawartość jednej fiolki dziennie (nie
jest ohydny w smaku), a po trzech miesiącach wzrośnie
poziom koenzymu Q10, organizm zostanie pobudzony
do jego produkcji. Po 6 miesiącach zażywania powoli
będą rozpuszczane blaszki miażdżycowe i zamieniane
na płyn, powoli z kałem i moczem będą wydalane. Płytki
nie będą się nagle odrywać. Nastąpi regeneracja organów.
W Sali Marszałkowskiej stołecznego hotelu przygotowano 52 krzesełka, prawie wszystkie są zajęte. Na
widowni w większości kobiety, grubo po sześćdziesiątce,
paru samotnych panów. Wszyscy otrzymali zaproszenie z fragmentem rysunku „Człowiek Witruwiański”
– Wszyscy, jak tu siedzimy, powinniśmy mieć
superubezpieczenie od wszystkiego. Wszyscy macie
PWZ, prawda? Polisa ubezpieczeniowa jest jak parasol
ochronny, potrzebny do normalnego funkcjonowania
w zawodzie. Bez polisy nie ma ciebie na rynku, bo latasz
po sądach i NFZ-tach, tłumaczysz się, wyjaśniasz, pokazujesz, kserujesz, ale to na nic, w końcu i tak płacisz.
Chyba że wykupisz naszą polisę…
Prowadzący spotkanie podnosi jasnobrązową
tkaninę, odkrywając duże pudło, w którym w równych
rzędach znajdują się polisy z obietnicą spokoju.
– To Polisum Medicum Forte, które bije rekordy
sprzedaży w Europie i jest wytwarzane przez 4 fabryki
ubezpieczeń w Niemczech i Szwajcarii. Jeszcze dużo
wody w Wiśle i Renie upłynie, nim ktokolwiek inny
opracuje podobną polisę. Jej skład to wyciąg z wiedzy,
troski i doświadczenia naszych prawników. Wystarczy
podpisać się w trzech miejscach, a po trzech miesiącach
wzrośnie wam poziom wiary w siebie, organizm zostanie
pobudzony do produkcji recept. Po 6 miesiącach działania polisy powoli będą rozpuszczane wszystkie złogi
niepokoju i zamieniane na pewność w pisaniu recept.
Niepokój opuści organizmu w sposób naturalny przez
otwory i pory do tego przeznaczone. Nastąpi regeneracja
organów i regeneracja w zawodzie.
34
* Na motywach „Piramidy Naiwności”, za zgodą autorki.
1_2013
styczeń
Moda na sukces
Leonarda da Vinci. Z zaproszenia, ku mojemu zdziwieniu, dowiedziałam się, że „za zakupy i zamówienia
w sklepach dokonane w ciągu ostatnich 11 miesięcy
zgromadziłam punkty bonusowe, które na spotkaniu
zostaną wręczone w formie prezentu o wartości 120
złotych”. W rozmowie telefonicznej, która poprzedziła
zaproszenie listowne, powiedziano, że bonus należy mi
się za terminowo płacone rachunki telefoniczne, nie za
zakupy. Ale co tam, bonus to bonus.
Prezenter przedstawił się na początku spotkania:
imię, nazwisko, 58 lat, żona, dwoje dzieci, dwa koty, trzy
psy, mieszka w Gdyni i Bremie. Ukończył dwie uczelnie, w 7 lat objechał cały świat. Jest ubrany w ciemny
garnitur, czarną koszulę, czerwony krawat. Postawny
szatyn z wąsami. – A że nie jestem Niemcem, to i prezenty będą dziś lepsze – później zrozumiałam, o co mu
chodziło. – Pierwszym objawem działania Panaceum
Forte, już po 2-3 dniach, u niektórych z was będzie
ciemny mocz, stolec czarny, śmierdzący tak, jakbyście
się żywili na śmietniku ambasady rosyjskiej. – Słucham
i nie wierzę własnym uszom.
Prowadzący spotkanie mówi potoczyście, bez
zająknięcia, jak nie przymierzając Bogusław Kaczyński. Pamięta o tym, by co jakiś czas słuchacze usłyszeli
dowcipny wtręt, by nie zasnęli. Tak więc dowiedzieliśmy
się np. o jego babci, która studiowała historię sztuki na
Sorbonie, znała 6 języków.
– Z nią, jak rozumiecie, miałem pod górkę. Jak
przyszedłem ze złą wiadomością, to kopa w nery.
I dalej ad meritum:
– Kuracja PF spowoduje, że organizm otrzyma składniki do regeneracji. Dodatkowo zalecane są
ćwiczenia – pokazuje „jaskółkę” na leżąco. – Na przyspieszenie regeneracji organów wewnętrznych nie pomogą żadne ćwiczenia. Ale organizm wsparty kuracją
PF i ćwiczeniami spowoduje oczyszczenie tętnic. Jeśli
chcecie o siebie zawalczyć, efekty przejdą najśmielsze
oczekiwania. Nastąpi przypływ energii. Żebyście tylko
nie dostali ADHD!
Nagle wstaje jedna pani, ewidentnie po siedemdziesiątce i mówi, że nie chce dalej słuchać tych słów, że
czuje się oszukana, rok temu była na takim spotkaniu,
musiała zapłacić dwa tysiące, wzięła kredyt na 3 lata.
35
W Sali Kolumnowej hotelu przygotowano 52
krzesełka, prawie wszystkie są zajęte. Na widowni w większości kobiety, w różnym wieku, paru panów. Wszyscy
otrzymali zaproszenie z fragmentem rysunku „Człowiek
Witruwiański” Leonarda da Vinci. Z zaproszenia, ku
mojemu zdziwieniu, dowiedziałam się, że „za zamówienia polis ubezpieczeniowych dokonane w ciągu
ostatnich 11 miesięcy zgromadziłam punkty bonusowe,
które na spotkaniu zostaną wręczone w formie prezentu
o wartości 120 złotych”. W rozmowie telefonicznej,
która poprzedziła zaproszenie listowne, powiedziano,
że bonus należy mi się za terminowo płacone rachunki
telefoniczne, nie za zakupy. Ale co tam, bonus to bonus.
Prezenter przedstawił się na początku spotkania:
imię, nazwisko, 58 lat, żona, dwoje dzieci, dwa koty, trzy
psy, mieszka w Gdyni i Bremie. Ukończył dwie uczelnie,
w 7 lat objechał cały świat. Jest ubrany w ciemny garnitur, czarną koszulę, czerwony krawat. Postawny szatyn
z wąsami, a może bez wąsów, tylko z jakimiś okularami
nieczęsto widywanymi… Hm… chyba jednak z okularami??? A może bez okularów tylko łysy do połowy
głowy, ale wyglądał jakby całej głowy używał do tych
interesów w jej części owłosionej i łysej.
Prezenter kontynuuje:
– A że nie jestem Niemcem, choć interesy z nimi
próbuję robić, to i prezenty będą dziś lepsze – później
zrozumiałam, o co mu chodziło. – Pierwszym objawem
działania Polisum Medicum Forte, już po 2-3 dniach,
u niektórych z was będzie nagły przypływ samozadowolenia. Wykupienie Polisum Medicum Forte spowoduje, że
organizm otrzyma składniki do regeneracji. Dodatkowo
zalecane są ćwiczenia – pokazuje „jaskółkę” na leżąco.
– Na przyspieszenie regeneracji organów wewnętrznych
nie pomogą żadne ćwiczenia. Ale organizm wsparty Polisum Energeticum Forte i ćwiczeniami w wypełnianiu
dokumentacji wg zaleceń NFZ spowoduje przyspieszenie
właściwych decyzji preskrypcyjnych. Jeśli chcecie o siebie zawalczyć, efekty przejdą najśmielsze oczekiwania.
Nastąpi przypływ energii refundologicznej. Żebyście
tylko nie dostali ADHD!
Nagle wstaje jedna pani, ewidentnie po siedemdziesiątce i mówi, że nie chce dalej słuchać tych słów,
że czuje się oszukana, była już na takim spotkaniu
1_2013
styczeń
Moda na sukces
Prezenter reaguje szybko:
– To po co pani tutaj przyszła? Wynocha!
Część osób chce słuchać dalej, ktoś zwraca uwagę:
– Może grzeczniej!? Pani wychodzi, eskortowana przez
dwie asystentki prowadzącego, które stały w pobliżu
drzwi. Prezenter usiłuje nieudolnie załagodzić napięcie.
– To bank bierze odsetki, nie ja. – I jakby dla
podkreślenia, że to wyprowadzona pani jest winna temu
zamieszaniu, dodaje: – Może myślała, że będzie miała
buzię jak pupa noworodka, że będzie młoda. – Gładko
przechodzi do kolejnego objaśnienia, jaka będzie
przyszłość tych, którzy zdecydują się na zażywanie
specyfiku. – Za rok będziecie wyglądać tak, jak na
to zarobicie, ale czuć się będziecie lepiej.
Jeszcze nie widzę związku z pokazaną na
początku spotkania 5-warstwową patelnią, która również służy do rozmrażania (przygotowane
uprzednio kostki lodu stopniały, mimo że dno patelni
było zimne, co sprawdzili uczestnicy), a jest wielokrotnie tańsza (tylko 400 złotych) od naczyń Zeptera
i Filipiaka. – Firma „od patelni” z Bremy będzie miała
w ofercie garnki. Zeptera wywieje z rynku. Przez 20
lat tylko podnoszą ceny. A ceny telewizorów spadają!
Jeszcze nie wiem, czemu miała służyć krótka
prezentacja kompletu noży (również za jedyne 400
złotych), które nie wymagają ostrzenia (ale ostrzarka
jest w komplecie) i które przewyższają długowiecznością noże firm Gerlach, Solinger i Zieling. Odpowiedź
przychodzi wkrótce. Na pytanie o cenę PF otrzymujemy
objaśnienie wyjątkowej oferty, „jeśli Mayer pozwoli”,
przeznaczonej tylko dla uczestników naszego spotkania:
specyfik plus patelnia lub noże, w zależności od szybkości podjęcia decyzji o zakupie i jeśli nasz numer losu
wygra. Asystentka wyszła, by zadzwonić do niejakiego
Mayera, wraca z wiadomością, że 3 lub 4 osoby mogą
dostać ofertę promocyjną. – O, Niemiec ma dobry
humor – komentuje prowadzący spotkanie.
Dostajemy losy – kwadratowe karteczki z napisem „IHRE Glűckszahl IGEF”. Mój numer 55484 na
szczęście nie wygrywa.
– A cena? – pada pytanie z sali.
– Cena w każdej aptece na świecie to 1300 €, to
jest 5600 złotych. Dzięki programowi poprawiania
36
zaproszona do grupy testującej wdrażanie polisy, musiała
zapłacić dwa tysiące, wzięła kredyt na 3 lata na wykupienie Polisum Medicum Forte. Prezenter reaguje szybko:
– To po co pani tutaj przyszła? – I jakby dla podkreślenia, że to starsza pani jest winna zamieszania, dodaje:
– Może myślała, że będzie pisała recepty tak bezmyślnie,
jak to za młodu robiła. – Gładko przechodzi do kolej-
nego objaśnienia, jaka będzie
przyszłość tych, którzy zdecydują się na wykupienie Polisum Medicum Forte: – Za
rok będziecie mieli taki
power, że nikomu nie odmówicie żadnej recepty.
Młodość się wam
przypomni!
Jeszcze nie
widzę związku
Rys. Zen
z pokazaną na początku spotkania
5-warstwową patelnią, która służy również do rozmrażania (przygotowane uprzednio kostki lodu stopniały,
mimo że dno patelni było zimne, co sprawdzili uczestnicy), a jest wielokrotnie tańsza (tylko 400 zł) od naczyń
Frajera i Naiwniaka. – Firma „od patelni” z Bremy będzie
miała w ofercie garnki – szybko się wyjaśnia.
Jeszcze nie wiem, czemu miała służyć krótka
prezentacja kompletu noży (również za jedyne 400
złotych), które nie wymagają ostrzenia (ale ostrzarka
1_2013
styczeń
Moda na sukces
dostępu do najnowszych leków w Unii Europejskiej
będzie w Polsce dopłata 300 €. Tak więc cenę w Polsce ustalono na poziomie 1000 €, w aptekach pojawi
się w końcu marca. Wkrótce będzie dopuszczenie do
rynku, jeszcze tylko dwa papierki z Ministerstwa Finansów w sprawie obniżenia VAT i... – i tu ja nie mogę
powstrzymać się od komentarza (ale nie wypowiadam
go głośno, chcę pozostać na sali): przecież ceny leków
w Polsce są ustalane przez państwo, a VAT wynosi 8%
dla wszystkich leków. O jaką obniżkę chodzi?
– Dla tych, którzy wylosują możliwość skorzystania z dzisiejszej promocyjnej oferty, proponujemy
cenę 2000 złotych (za 90 fiolek po 15 ml, z czego 5 ml to
koenzym Q10), którą rozłożymy na raty po 71 złotych.
Oprocentowane! – podkreśla. – I dodamy patelnię. Jeśli
decyzję o zakupie podejmiecie w domu, dodatkowo
dostaniecie w prezencie komplet noży.
Nagle słyszę nad sobą głos jednej z asystentek:
– Pani zapisała moje imię! Pani cały czas notuje! Pani jest dziennikarką! Po spotkaniu muszę panią
wylegitymować!
Już nie chcę wiedzieć, jaki prezent-bonus przygotowano dla uczestników. Ale zostaję. Prezenter nie
przerywa. Siedziałam w ostatnim rzędzie, pewnie nie
słyszał naszej wymiany zdań. Ja myślę tylko o tym, by
wyjść z tej sali cało.
Jeszcze parę osób kupuje krem z alpejskich ziół
po 50 złotych, który pomaga na żylaki. Duże opakowanie, wystarczy na 4 lata. Ktoś odważył się zapytać
o termin ważności.
– 2014 rok, ale tam się nic nie zepsuje, bo to są
składniki organiczne.
Dzisiejsze prezenty dla uczestników spotkania to
krem z Q10, krążki do akupresury i tabliczka czekolady
Alpengold z owocami. Pary małżeńskie („tylko dwie?”
– skomentował ze zdziwieniem prezenter) otrzymują
porcelanową lalkę dla wnuków. Czy przysługujący mi
prezent jest wart 120 złotych (taki bonus miałam zrealizować)? Nie czekam na ciepły poczęstunek, „który
będę mogła zabrać do domu”, jak napisano w zaproszeniu. Uczestnicy spotkania powoli podchodzą do
stołu z prezentami – a ja do wieszaka po płaszcz. Ale
asystentka ma mnie na oku.
37
jest w komplecie) i które przewyższają długowiecznością
inne noże.
Pan prezenter nawija jak nakręcony.
– Frajera i Naiwniaka wywieje z rynku. Przez 20
lat tylko podnoszą ceny. A ceny telewizorów spadają!
Rozwinięcie przychodzi wkrótce. Na pytanie
o cenę Polisum Medicum Forte otrzymujemy wyjaśnienie o wyjątkowej ofercie sprzedaży wiązanej „Jeśli
Mayer pozwoli”, przeznaczonej tylko dla uczestników
naszego spotkania: możemy kupić Polisum Medicum
Forte plus patelnia lub noże, w zależności od szybkości
podjęcia decyzji o zakupie i jeśli nasz numer losu wygra.
Asystentka wyszła, by zadzwonić do niejakiego Mayera,
wraca z wiadomością, że 3 lub 4 osoby mogą dostać
ofertę promocyjną.
– O, Niemiec ma dobry humor – komentuje
prowadzący spotkanie.
Dostajemy losy – kwadratowe karteczki z napisem „IHRE Glűckszahl IGEF”. Mój numer 55484 na
szczęście nie wygrywa.
– A cena? – pada pytanie z sali.
– Cena to 1300 €, to jest 5600 złotych. Dzięki
programowi poprawiania dostępu do najnowszych
produktów ubezpieczeniowych w Unii Europejskiej
będzie w Polsce dopłata 300 €. Tak więc cenę w Polsce
ustalono na poziomie 1000 €, w terenowych punktach
sprzedaży polisa pojawi się w końcu marca. Wkrótce
będzie dopuszczenie do rynku, jeszcze tylko dwa papierki z Ministerstwa Naiwności i Wszelkiej Pomyślności w sprawie obniżenia VAT i... – i tu ja nie mogę
powstrzymać się od komentarza (ale nie wypowiadam
go głośno, chcę pozostać na sali): przecież ceny polis
w Polsce są ustalane odgórnie, a VAT wynosi 8% dla
wszystkich produktów. O jaką obniżkę chodzi?
– Dla tych, którzy wylosują możliwość skorzystania z dzisiejszej promocyjnej oferty, proponujemy cenę
2000 złotych, którą rozłożymy na raty po 71 złotych.
Oprocentowane! – podkreśla. – I dodamy patelnię. Jeśli
decyzję o zakupie podejmiecie w domu, dodatkowo
dostaniecie w prezencie komplet noży.
Nagle słyszę nad sobą głos jednej z asystentek:
– Pani zapisała moje imię! Pani cały czas notuje!
Pani jest dziennikarką!
1_2013
styczeń
Moda na sukces
– Proszę pokazać dowód osobisty!
Zaraz zadzwonię po policję!
Proponuję, żebyśmy zjechały do
recepcji hotelu i to ja zadzwonię po policję ze swojego telefonu. Wychodzę z sali,
asystentka za mną i „nadaje”:
– Jak ukaże się jakiś artykuł, to
będzie pani miała proces cywilny! Pani
użyła mojego imienia! Mój adwokat skontaktuje się z panią!
Właśnie uświadamiam sobie, że
przed wejściem odebrano nam zaproszenia, sama podałam numer mieszkania osobie dzwoniącej w sprawie spotkania. Mogą
mnie łatwo namierzyć. Idę w kierunku
windy, byle jak najdalej od prowadzącego,
bo to kawał chłopa. Drugiej asystentki
nie widzę, pewnie wydaje prezenty. Przed
spotkaniem kręcił się jeszcze jakiś facet,
ale teraz go nie ma. Do windy wsiadają
ze mną dwie panie, zdezorientowane
awanturą.
– To nie musiało być pani prawdziwe imię – usiłuję się „bronić” przed napastliwą asystentką. Drzwi windy zamykają
się, pomocnica prezentera została w holu.
Panie w windzie też nie mają prezentów.
– Przecież to naciągacze – mówię – sprawdziłam
tę firmę w internecie.
– Ale my nie mamy internetu.
Pospiesznie podążam na przystanek ZTM, starszy
pan czeka na tramwaj, trzyma krążki do akupresury.
Nikt za mną nie idzie. Uff...
Rys. Zen
– Czy chce pani zobaczyć moją legitymację prasową? – pytam.
– No co też pani mówi, ja tylko żartowałam – odpowiada asystentka. – Przecież byłam u pani w gabinecie.
Dla znajomych mamy 10% zniżki. To co, wpisać imię
i nazwisko pani doktor na Polisum Medicum Forte?
Jagoda Czurak
ekonomistka z rodziny lekarskiej
Krystyna Knypl
internista
Negatywne skutki ref-ustawy
 Rynek leków dostępnych na
receptę zmniejszył się o 2,7 mld
złotych, głównie z powodu dużego
spadku ilościowego.
 Zwiększył się poziom
współpłacenia pacjentów
za 4440 leków, które były
refundowane w 2011 roku.
 Ustawa zmniejszyła o 1380
liczbę leków podlegających
refundacji, dostępnych dla
pacjentów ze zniżką.
 Ograniczono
możliwość
refundacji dla
kilkuset wskazań.
Źródło: Raport IMS „Ocena wpływu nowej ustawy refundacyjnej na sektor farmaceutyczny w Polsce”
38
1_2013
styczeń
Podróże
Opowieści środkowoazjatyckie (2)
Kazachska droga
do niepodległości
Alicja Barwicka
Handlowanie zaczęło się od jedwabiu i nadal jest to
towar poszukiwany
Mieszkańcy Kazachstanu stosunkowo niedawno porzucili koczowniczy tryb życia,
ale wcale nie zapomnieli, w jaki sposób plemiona nomadów kształtowały przez wieki swoją wiedzę o świecie, kulturę, zwyczaje, jednym słowem tożsamość narodową.
Wędrówki po stepie były przede wszystkim uwarunkowane porami roku, ale z historycznego punktu widzenia wiązały się z jedną z największych handlowych tras, jaką
był Jedwabny Szlak.
J
ego największe znaczenie przypadało na dwa okresy.
Pierwszy rozpoczął się około 200 r. p.n.e., kiedy zaczęto z niego korzystać i trwał do 200 r. Drugi okres to
XII-XIV wiek. Karawany przemierzały Azję Środkową,
zapewniając wymianę towarów pomiędzy Rzymem,
królestwem Partów, Mongolią i Chinami. Głównym
towarem chińskiego eksportu na chłonny rynek cesarstwa rzymskiego był w tym czasie jedwab, ale handel
odbywał się w obie strony. Handlowano końmi, dywanami, złotem, rubinami, wyrobami z laki i lapis lazuli,
bawełną, szkłem, porcelaną i… niewolnikami. Podróż
mogła trwać nawet rok i była bardzo niebezpieczna
nie tylko z powodu zagrożenia ze strony bandytów,
ale i z uwagi na nieprzyjazne okolice i uciążliwe
temperatury. Mimo to ta jedyna droga lądowa
łączącą Europę z Chinami była – poza aspektem
handlowym – źródłem dużych ruchów migracyjnych (zwłaszcza Persów i plemion zamieszkujących dzisiejszą Turcję). Na drogach Jedwabnego
Szlaku powstawały oazy, gdzie nie tylko odpoczywano
między etapami podróży i handlowano. Stanowiły dla
karawan odpowiednik dzisiejszej dobrze zaopatrzonej
stacji benzynowej z restauracją i motelem. To właśnie
tam poznawano historię, kulturę i codzienne zwyczaje
innych, nieraz bardzo odległych geograficznie społeczeństw. Tam również mieszały się i rodziły nowe języki.
39
Do handlowania potrzebna jest kasa
Przez tereny południowego Kazachstanu biegły
liczne odnogi Jedwabnego Szlaku. Wtedy jeszcze nie
było lokalnej waluty (tenge), a szkoda, bo chociaż
dzisiaj nie jest to mocny pieniądz (wg aktualnego kursu
1 USD = 150 KZT), to niewątpliwie ciekawy
wizerunkowo. Jak wiadomo ludzie
zawsze wyciągali ręce po
kasę, ale rzadko kiedy
jest to odwzorowywane
na banknotach …
1_2013
styczeń
Podróże
Pierwsi winowajcy to Vasco da Gama
i Dunganowie
Kiedy w 1497 roku Vasco da Gama dokonał
swojego odkrycia, Jedwabny Szlak zaczął tracić na
znaczeniu i chociaż rosło handlowe znaczenie chińskich
portów, to stopniowo zwiększała się kulturowa izolacja
społeczeństw centralnej Azji. Powoli z handlowych na
obronne zmieniały się cele wędrówek. Coraz częściej
była to obrona przed nieustannie nękającymi te tereny
plemionami Dungańskimi, zamieszkującymi dzisiejsze
północno-zachodnie Chiny. Ich ekspansja na wschód
tak dawała się we znaki mieszkańcom kazachskich
stepów, że wybierając bardziej pokojową egzystencję,
zaczęli stopniowo coraz bardziej korzystać z opieki
drugiego ze swoich wielkich sąsiadów. Skończyło
się to podbojem i wcieleniem Kazachstanu do Rosji
w 1868 roku.
Po utworzeniu ZSRR na terenie kraju zapewniono Kazachom autonomię z zachowaniem języka.
Z początku była to republika autonomiczna, nosząca
od 1925 roku nazwę Kazachska Autonomiczna Socjalistyczna Republika Radziecka, ale w 1936 roku jej
status został zmieniony i Kazachska Socjalistyczna
Republika Radziecka weszła bezpośrednio w skład
Związku Radzieckiego.
W tym czasie Kazachstan stał się miejscem
deportacji zesłańców z ponad stu narodów, a na jego
terenie powstawały coraz to nowe obozy pracy. Łagry
przeznaczano nie tylko dla kolejnych „wrogów ludu”, ale
też dla ich rodzin. Każde dziecko urodzone w rodzinie
zesłańca było potencjalnym zdrajcą. Kiedy osiągnęło
odpowiedni wiek, trafiało do „właściwego” łagru. Przykładem tego absurdalnego systemu niech będzie AŁŻIR
(AKMOLINSKIJ ŁAGIER DLIA ŻIEN IZMIENNIKOW
RODINY = akmoliński obóz dla żon zdrajców ojczyzny). Dramatyczne dla ludności następstwa gospodarki
wczesnych lat trwania ZSRR są dość dobrze znane, ale
trzeba przypomnieć, że na terenie Kazachstanu ziemie
przydatne do uprawy roli masowo przeznaczano dla
rosyjskich kozaków i osadników. Kazachowie zaczęli
tracić pastwiska i około 20% populacji w latach 193233 zginęło z głodu w wyniku kolektywizacji. Głód
spowodował ponadto ponad 600-tysięczną emigrację.
40
Szybko też rodowici mieszkańcy stali się mniejszością
we własnym kraju.
Co ciekawe, chociaż pamięć o tych faktach nie
zaginęła, to stosunek do byłego ZSRR i dzisiejszej Rosji
jest dość przyjazny. „Wielki brat” obok Turcji i Europy
jest postrzegany jako liczący się wzorzec cywilizacyjny.
Kazachowie mają w pamięci nie tylko ciemne strony
ponadstuletniej „symbiozy”, ale dostrzegają dobre strony
wprowadzenia wielu rozwiązań cywilizacyjnych na wzór
europejski. Takim przykładem było wprowadzenie przez
Rosjan języka pisanego (cyrylica), co miało wpływ nie
tylko na rozwój kultury narodu, ale i na wzrost jego
prestiżu w ówczesnym świecie.
Jednymi z chyba najmniej uświadamianych
są nadal bardzo aktualne problemy ekologiczne. Olbrzymie kazachskie pustynie stały się dla radzieckich
władz poligonem do prób z bronią jądrową, czego
następstwa dla lokalnej fauny i flory były i niestety
nadal są wielkim zagrożeniem. Również intensywne
wysychanie Morza Aralskiego traktowane jest jako
katastrofa ekologiczna. Na szczęście każda epoka
ma swój koniec i miejmy nadzieję, że nadchodzą dla
Kazachstanu znacznie lepsze czasy.
Jedwab zawsze można zamienić
na ropę lub na stację kosmiczną
Wraz ze spadkiem znaczenia Jedwabnego Szlaku
tradycja handlu u nomadów nie zaginęła, zmieniały się
tylko priorytety towarowe. Wówczas nie były jeszcze
znane prawdziwe bogactwa, które kryje ziemia Kazachstanu. Dziś przedmiotem eksportu są przede wszystkim
ropa naftowa, węgiel i gaz ziemny, rudy żelaza, złota,
srebra, miedzi, cynku, ołowiu, manganu, chromu oraz
boksyty i fosforyty. Od kilku lat kraj zajmuje pierwsze
miejsce w świecie (po Kanadzie) w wydobyciu rud uranu.
Bezpośrednio po rozpadzie Związku Radzieckiego, kiedy
zniknął naturalny rynek handlu z innymi republikami,
Kazachstan doznał sporej zapaści ekonomicznej, ale
począwszy od 2000 roku, nieco chyba zaskoczony, że
może już samodzielnie dysponować swoim ogromnym bogactwem naturalnym, przeżywa okres bardzo
intensywnego rozwoju gospodarczego. Rozwija się nie
tylko przemysł wydobywczy, ale i hutniczy, maszynowy
1_2013
styczeń
Podróże
wielkie prawdopodobieństwo, iż jeszcze przez wiele
dziesiątków lat będzie to baza dla podbijania kosmosu
w tej części świata.
i chemiczny, a modernizowane rolnictwo dostarcza
surowców przemysłowi włókienniczemu i spożywczemu. Pozyskiwane dzięki temu środki finansowe są
inwestowane w dalszy rozwój przemysłu i infrastrukturę kraju, ale także, co bardzo ważne, w naukę, bo
przyszłość i rozwój upatruje się tu w możliwościach
wykształconego społeczeństwa.
Rozpad Związku Radzieckiego widziany z perspektywy byłych republik nie był procesem łatwym.
Jednak w odróżnieniu od części republik postsowieckich,
które przeżywały w tym okresie poważne wstrząsy,
a nawet wojny domowe, Kazachstan uzyskał niepodległość w sposób pokojowy. W rezultacie powrotu do
historycznych granic gospodarcza żyła złota, jaką jest
kosmodrom Bajkonur znalazła się na terenie Kazachstanu. Położony w południowo-zachodniej części kraju
ma na tyle zaawansowaną infrastrukturę, że wobec
rosnących apetytów na wyścig do gwiazd istnieje
Nie wszyscy chodzili po stepie
Zwrot w rozumieniu tożsamości historycznej
mieszkańców kraju nastąpił w 1969 roku, kiedy to
zespół archeologów Instytutu Etnografii i Archeologii
Kazachstanu na polu w pobliżu Esik, położonym około
40 km na wschód od Ałmaty, odkrył kilka wielkich
kurhanów grzebalnych datowanych na wczesną epokę
żelaza. Co prawda część z grobów została już w czasach
antycznych doszczętnie splądrowana, ale
rabusie ominęli jeden,
jak się okazało niezwykle cenny. Znajdujące
się w nim ciało należało do około 18-letniej
osoby, prawdopodobnie scytyjskiego księcia.
Znalezione przedmioty
wskazywały na wysoką pozycję w hierarchii
społecznej i bogactwo
W holu muzeum narodowego Ałmaty, na tle mapy Kazachstanu – drugi od lewej w spiczastej,
wysokiej złotej czapie stoi sobie Ałtyn Adam, czyli Golden Man w towarzystwie reprezentantów
innych grup społecznych
41
1_2013
styczeń
Podróże
Tu Ałtyn Adam – Golden Man spogląda z góry na dzisiejszych mieszkańców
zmarłego. Czerwoną szatę pokrywały trójkątne płytki
złota ułożone w zwierzęce motywy. Znaleziono złoty
miecz i wysokie, złocone nakrycie głowy. W sumie
doliczono się ponad 4000 złotych elementów i detali zdobniczych. Część odkrywców optuje za wersją,
że zmarły książę był kobietą, co sugeruje obecność
niektórych elementów stroju (rodzaj nakrycia głowy)
i biżuterii (kolczyki, bransolety).
Niezależnie jednak od faktycznej płci Ałtyn
Adam (bo taką nazwę w języku kazachskim oficjalnie
przyjęto), znany też w światowej archeologii jako Golden Man, obudził świadomość mieszkańców, dotyczącą
istnienia historycznej państwowości z jego hierarchiczną
42
organizacją. Stało się jasne, że przodkowie nie byli
wyłącznie przemieszczającymi się po stepie koczowniczymi plemionami, ale że funkcjonowali w ramach
zorganizowanej struktury państwa.
Postać ta jest obecnie jednym z państwowych
symboli związanych z uzyskaną 16 grudnia 1991 roku
niepodległością, a jej wizerunek w niezliczonych kopiach zdobi nie tylko muzea, ale i najważniejsze miejsca
w kraju, w tym monument niepodległości na placu Republiki w Ałmaty, gdzie faktycznie ta nowa, niepodległa
państwowość powstawała.
Uświadomienie sobie narodowej przynależności
do konkretnej zorganizowanej struktury państwa musiało
1_2013
styczeń
Podróże
mieć istotny wpływ na podejmowanie decyzji o zaprzestaniu wędrownego trybu życia, osiedlaniu się, zakładaniu miast i osiedli. To z kolei sprzyjało stopniowemu
ograniczaniu roli klanów rodzinnych w podejmowaniu
decyzji o znaczeniu społecznym i politycznym. Ciągle
jeszcze rola klanów w życiu społecznym jest duża, ale
prowadzona konsekwentnie polityka państwa powoli
te wpływy neutralizuje i ogranicza do spraw lokalnych.
Procesy migracyjno-demograficzne i stopniowa
zmiana zwyczajów koczowników dokonywały się jak na
światowe standardy w tempie naprawdę ekspresowym
i budzącym podziw. Sami mieszkańcy podkreślają, że
ich potrzeba zbudowania nowoczesnego i niezależnego
gospodarczo państwa jest tak silna, że optymizmu i determinacji w realizowaniu postawionych celów starczy
im na wiele jeszcze lat. Tę determinację dobrze widać
w rozwoju największych miast Kazachstanu, zwłaszcza
Ałmaty (do 1997 roku stolicy kraju), liczącego obecnie
1,7 mln mieszkańców oraz stolicy Astany (0,7 mln
mieszkańców).
Ale żeby to wszystko ocenić, trzeba się najpierw
do Kazachstanu dostać.
A więc wyruszamy
Podjęcie decyzji o podróży wiąże się z koniecznością wystąpienia o wizę. Czas oczekiwania na rozpatrzenie wniosku w sprawie przyznania wizy turystycznej
to mniej więcej tydzień, a cena tej przyjemności to 90
dol. Z Polski nie ma bezpośrednich połączeń lotniczych,
więc trzeba korzystać z portów przesiadkowych, co
oczywiście znacznie wydłuża czas podróży. Wybór linii
lotniczych nie należy do najłatwiejszych. Przesiadki
mogą być mniej lub bardziej dogodne, ale przy tak
Sufit w hali tranzytowej lotniska Boryspol w Kijowie ma naprawdę
ciekawą formę
Rozwój kraju to również budowa lub modernizacja dróg
43
1_2013
styczeń
Podróże
Pijalnia czekolady, czyli szokoładnica na lotnisku Boryspol w Kijowie
długiej trasie istotnym elementem przy wyborze drogi
podróżowania i tak pozostaje cena. Dlatego zdecydowałam się na podróż przez Kijów z kilkugodzinnym
pobytem w tranzytowej hali międzynarodowego lotniska Boryspol. Nie jest to komfortowe rozwiązanie, bo
nawet z bardzo interesującą lekturą nie ma jak zabić
nudy czekania. Hala tranzytowa jest spora, przestronna, z ciekawą architekturą sufitu, zaopatrzona w barki
i kawiarnie. Jest więc możliwość zjedzenia i wypicia
np. gorącej czekolady w ШOKOЛAДНИЦЫ. Można
też zrobić zakupy w strefie bezcłowej, chociaż trudno znaleźć coś, co kojarzyłoby się ściśle z Ukrainą.
Nawet matrioszki są głównie rosyjskie, a wybór rodzimych, ukraińskich – bardzo ograniczony. Niektóre
ceny są mocno zawyżone (cena 200 ml butelki wody
niegazowanej może przekraczać 5 dol.). Gdy jednak
jakoś przetrzymamy tych kilka nudnych i meczących
lotniskowych godzin i staniemy się szczęśliwcami,
których samolot nie będzie miał opóźnienia, to po kilku
godzinach wylądujemy w jednym z najciekawszych
krajów, jaki udało mi się poznać. Już od pierwszych
chwil zetknięcia z nowoczesnym portem lotniczym
w Ałmaty czy Astanie będziemy się tylko zachwycać
i szeroko otwierać oczy ze zdumienia. O tych i wielu
jeszcze innych kazachskich odkryciach i ciekawostkach
w następnych numerach „Gazety dla Lekarzy”.
Tekst i zdjęcia
Alicja Barwicka
okulistka w stanie zadumy po powrocie z Kazachstanu
Kazachskie matrioszki są zupełnie inne niż rosyjskie (głównie babskie) czy ukraińskie (raczej koedukacyjne); są bardziej wojownicze
Negatywne skutki ref-ustawy
 Ustawa odbija się negatywnie
na rynku hurtowni farmaceutycznych – marża spadła z 9,78 do 7%.
Planowane jest dalsze jej obniżenie: do 6%, a później do 5%.
 Zwolniono 1200
pracowników.
 Zlikwidowano
wiele centrów
dystrybucyjnych.
 Hurtownie
zmniejszyły
o 12% wartość
swoich stanów
magazynowych.
 Hurtownie
skróciły
terminy
płatności dla
aptek.
 W dłuższej perspektywie
taki rynek grozi zaburzeniami
w dystrybucji leków i obniżeniem ich dostępności dla
pacjentów.
Źródło: Raport IMS „Ocena wpływu nowej ustawy refundacyjnej na sektor farmaceutyczny w Polsce”
44
1_2013
styczeń
Podróże małe i duże
Lasciate mi cantare
Jagoda Czurak
Część 3
While my guitar gently weeps
Podobno pobyt w Indiach odmienia ludzi. Może…
tych, którzy przebywali tam dłużej i którzy zaakceptowali
zmiany w sobie. Co jest magnesem, co sprawia, że Europejczycy wyjeżdżają do aśramy, jak bohaterka powieści
„Jedz, módl się i kochaj”? Co sprawia, że zdesperowani
emeryci, bohaterowie filmu „Hotel Marigold” postanawiają w Indiach spędzić resztę swojego życia? Czy zespół
The Beatles pojechał po transcendentalne medytacje do
Ryszikeś, do guru Maharishiego, a może tylko po to, by
palić „trawkę”? Buddyjska zasada „żyj i daj żyć innym” –
brzmi pokojowo. Podobnie jak hinduistyczne podejście
do życia. Niektórzy uważają, że kasta niedotykalnych
została stworzona po to, by nie zabijać pokonanych. Nie
oczekujemy po naszej wycieczce przemiany duchowej.
Chcemy zwiedzić tzw. złoty trójkąt, dotrzeć do Waranasi
i potem do Nepalu.
Jeśli ktoś po powrocie z Indii skarży się na brud,
tumany kurzu, ciągły ryk klaksonów, nieobecny tylko
w dzielnicy rządowej Delhi, żebrzące dzieci i śpiących
na ulicy – nie słuchajcie go. Nie wydobył podczas tego
pobytu tego, co wielu innych zachwyciło tak bardzo, że
zostali tam na dłużej. Widziałam niedawno reportaż
o parze Polaków w wieku 50+, którzy świadomie wybrali
Indie na swoje miejsce na ziemi. Nauczyli się walczyć
z bakteriami, monsunem i innymi przeciwnościami
właściwymi dla tej strefy geograficznej. Tutaj prawie
każdy mówi choć trochę po angielsku, więc właściwie
nie ma bariery językowej.
Co urzeka w Indiach każdego, kto jest w stanie
chłonąć nowe doznania? Intensywne kolory. Każda
kobieta nosi sari, nawet ta, która zamiata ulicę czy
przesypuje piasek na budowie. Młodzież szkolna ma
mundurki. Małe dziewczynki wyglądają jak księżniczki, nieświadome tego, co je czeka w dorosłym życiu.
45
Wszyscy są uśmiechnięci i bardzo chętnie pozują do
zdjęć. Indie są pierwszym krajem, gdzie zrobiłam tak
wiele fotografii ludzi. No i hinduskie jedzenie, które
na szczęście mieliśmy w każdym hotelu. Co prawda
wszystkie potrawy były dość pikantne, w żółtawym
sosie pływały kostki sera, był kolorowy ryż i makaron,
były warzywa na ciepło, ale też kurczak z opalanego
drewnem pieca i ryby. Kardamon, kurkuma, kolendra,
garam masala, kmin rzymski, czosnek i imbir tworzyły
niezapomnianą aromatyczną kompozycję. A samosa –
pierożki nadziewane purée ziemniaczano-grochowym
i opiekane – doskonałe w porze lunchu. Do tego lassi
i… jedziemy dalej.
Żałowałam, że nie możemy zostać dłużej w Orćhy. Nasz hotel był w kolonialnym stylu z pokojami bez
telewizora, ze starą szafą, fotelami i kominkiem, lekko
przetartym dywanikiem przed łóżkiem i olbrzymią
łazienką. O świcie wyszliśmy na płaski dach parterowego hotelu, by oglądać, wśród kwitnących pnączy
porastających dach, jak budzi się dzień nad rzeką Betwą.
Słyszeliśmy pokrzykiwania poganiaczy bydła (a może
rybaków?). W oddali, w porannej mgle, kopuły pałacu
Dźahangir Mahal, który mieliśmy zwiedzać po śniadaniu.
1_2013
styczeń
Podróże małe i duże
To w tej miejscowości mogliśmy,
spacerując uliczkami, zobaczyć
życie mieszkańców, zajrzeć do
ich domostw. Nie było to trudne,
niektóre „mieszkania” miały tylko
dach z jakiejś płachty rozpiętej na
kijach. I kolory sari! Zielona papuga przysiadła w załamku muru.
Chłopiec biegnący z fajerką, klekoczącą między widełkami odpowiednio wygiętego drutu. Tak jak
chłopcy z sąsiedniego podwórka
w mojej rodzinnej miejscowości
pięćdziesiąt lat temu.
Wdrapujemy się na najwyższy poziom pałacu Ćaturbhudź
Mandir. Z daleka dobiega głos – modlitwa? Nagrywam
widok na dolinę, wieś poniżej i te zawodzenia. Rano
byliśmy w szkole Iris Cambridge School – mój Boże,
ani to Iris, ani Cambridge. W warunkach bardziej niż
skromnych, na plastikowych krzesełkach, na rozścielonych „chodnikach” uczą się ci, którzy będą budować potęgę Indii. Czapki z głów!
W przechodnim pokoju – gabinecie
dyrektora – wyłożona księga darowizn
na rzecz szkoły. My mamy długopisy
i cukierki, takie prezenty nie podlegają
ewidencji. Rozdajemy je dzieciom
grzecznie ustawionym na dziedzińcu.
Dobry Ganeśa strzegł nas.
Wróciliśmy do domu cali i zdrowi,
mimo przejściowych, krótkotrwałych
kłopotów żołądkowych. Obiecałam
sobie, że będę gotować więcej wegetariańskich potraw. A więc jednak jakaś
zmiana zainspirowana pobytem w Indiach?
„While my Guitar gently weeps” pochodzi z tzw. Białego
albumu, skomponowanego przez zespół The Beatles po powrocie z Indii w 1968 r.
Światłość świata
Leżę na plaży w pełnym słońcu. Przymykam
oczy. Obraz drga, rozpada się na punkciki przetykane
ciemniejszymi plamkami o nieregularnym obrysie. Czy
tak widzieli świat impresjoniści?
Na wystawie „The Birth of Impressionism”,
którą oglądałam w Glasgow w 1997 roku i gdzie po
raz pierwszy zetknęłam się z zimowymi pejzażami
impresjonistów, początki tego kierunku w malarstwie
wywodzone były od fotografii, pierwszych zdjęć drzew
Nadara. Z uwagi na długi czas naświetlania liście na
jego fotografiach „drżą”. Ulotne chwile, przedstawienie
świata tu i teraz, jak w drzeworytach z Japonii, które
stały się bardzo popularne w Europie w II połowie
XIX wieku. Nowa perspektywa i tematy tak odległe
od malarstwa akademickiego – to niezaprzeczalny
wpływ ukiyo-e, po mistrzowsku przetworzone przez
Edgara Degasa na przykład w serii przedstawiającej
tancerki w teatrze tuż przed opadnięciem kurtyny
czy jeźdźców w deszczu (według Utagawa Hiroshige).
W plakatach postimpresjonisty Toulouse-Lautreca też
46
widać wpływy innego mistrza drzeworytu – portrecisty
kobiet z Japonii – Utamaro.
Przeglądanie albumów z reprodukcjami impresjonistów, nawet jeśli próbowałam „powiększyć” je do
rzeczywistych rozmiarów płócien, to nie to samo, co
oglądanie oryginałów. Zwłaszcza że w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku technika wydawnicza nie
była w stanie wiernie oddać odcieni barw.
Obrazy pierwszych impresjonistów zobaczyłam
w muzeum im. Puszkina w Moskwie. „Katedra w Rouen”
Claude’a Moneta – kilka ujęć z całej serii, namalowanej
o różnych porach dnia. Podchodziłam, odchodziłam
i znów przybliżałam się do płócien. Mrużyłam oczy.
Tak, wszystko drgało, kolorystyka tak barwna, że trudno
sobie wyobrazić taki kolor fasady w rzeczywistości. No,
ale to miało być wrażenie chwili, mgnienie.
Potem, długo potem, była wystawa w 150. rocznicę urodzin Vincenta van Gogha w Amsterdamie.
Przed wyjazdem obejrzałam przedstawienie „Vincent
i Ursula” w Teatrze Ateneum z Rafałem Mohrem w roli
1_2013
styczeń
Podróże małe i duże
Vincenta. Bardziej pasował do tej roli niż Kirk Douglas
w sporo wcześniejszym filmie. Ku mojemu zaskoczeniu,
amsterdamskiej kolekcji prac artysty, specjalnie z powodu rocznicy poszerzonej o prace z innych muzeów,
towarzyszyła wystawa fotograficzna, pokazująca miejsca,
w których przebywał van Gogh. Było też zdjęcie domu
i starsza pani przed nim. Czy to Ursula? Czy to dom
w podlondyńskiej dzielnicy Isleworth? W Londynie
sfotografowałam kiedyś słoneczniki w przydomowym
ogródku. Ale to było w innej części miasta.
Marzyłam o wycieczce szlakiem francuskich impresjonistów – i pojechałam. Zaczynamy od Prowansji.
Jest maj, słońce jeszcze nie grzeje tak mocno, a powietrze jeszcze nie wiruje jak u Vincenta. Zboże jeszcze
jest zielone, a kruki nie krążą nad łanem pszenicy, jak
w onirycznym filmie „Sny” Kurosawy, nie kwitną jeszcze
słoneczniki. Ale są irysy – to pierwszy trop. W St.-Paul-de-Vence zatrzymujemy się na chwilę przy zajeździe The
Colombe d’Or, w której pomieszkiwali Matisse, Renoir,
Modigliani, często wymieniając swoje obrazy na butelkę
absyntu. Kamienny gołąb przycupnął na dachu. Na
tutejszym cmentarzu jest grób Chagalla. Zwiedzamy St.
Remy, jedziemy do Saint-Paul-de-Mausole, do dawnego
szpitala, w którym van Gogh spędził ostatnie miesiące.
Jaki miał widok z okna? Ogródek z lawendą i irysami,
cyprysami za ogrodzeniem i ośnieżonymi szczytami
Alp Prowansalskich w oddali.
Kupuję obrazek z poletkiem kwitnącej lawendy
i zabudową w tle – kicz, ale to pamiątka przecież. Parę
dni później odwiedzamy muzeum Lautreca w Albi, obok
warownej katedry – votum dziękczynnego za zwycięstwo
nad zbuntowanymi przeciw wierze katolickiej katarami.
A na zakończenie wycieczki: crème de la crème – Giverny!
Robię zdjęcia lilii wodnych (pracownik muzeum płynie
łódką, wybierając liście) i mostku, unieśmiertelnionego
przez Moneta, w części japońskiej jego dawnego ogrodu.
Po latach mostek obrósł glicyniami, które zwieszają swoje
liliowe kiście kwiatostanów. Ogród w pobliżu domu
artysty jest, jak zapewniają przewodniki, kontynuacją
tego, co zaprojektował malarz. To znaczy, że tulipany
w kolorze ciemnowiśniowym rosną w tym samym miejscu, gdzie rosły za jego czasów.
To zawsze jest niesamowite uczucie: być w domu
jakiejś znanej osoby, oglądać jej meble, przybory, nieoprawione prace na sztalugach. To tutaj bywali Cezanne,
Matisse, Renoir. Czuję się tak, jakbym się zakradła pod
nieobecność gospodarza. Za mną tłumy turystów. W sąsiednim oszklonym pawilonie, dawnym atelier artysty
(dziś jest tu sklep), kupuję kopię japońskiego mostku
w wersji mini, tego, który przed chwilą widziałam.
Z Glasgow przywiozłam kubek porcelanowy
z nenufarami, z Amsterdamu mam kubek z kwitnącym
drzewkiem migdałowym, oczywiście van Gogha (tu mam
dwa w jednym: Vincent i stylistyka drzeworytu japońskiego). Gdy piję w nich herbatę, mam przed oczami
obrazy i pola Prowansji. Będę też pamiętać smak zupy
bouillabaisse, którą jadłam w Antibes i bąbelki z napoju
monaco. Do Paryża, do muzeum d’Orsay też pojechałam.
Dwa lata później. Ale to już jest inna historia.
„Światłość świata” to tytuł piosenki z musicalu „Godspell”
S. Schwartza.
47
1_2013
styczeń
Podróże małe i duże
Xanadu
To był niezwykły wyczyn. Wiosną 1271 roku
siedemnastoletni Marco Polo z ojcem Niccolò i stryjem
Maffeo, kupcami i podróżnikami, wyruszyli z Wenecji
na dwór Kubilaj-chana, na terenie dzisiejszego Pekinu.
Jak wielka musiała być ich determinacja, przyprawiona
pragnieniem zysku, skoro mimo rezygnacji z wyprawy
wielu towarzyszy, mimo dwóch rocznych przerw na trasie
(choroby) kontynuowali podróż, by po 4 latach dotrzeć
do celu. Ich pobyt na terenie dzisiejszych Chin trwał
nieprzerwanie 17 lat, z czego część Marco spędził sam,
odwiedzając różne prowincje państwa jako emisariusz
i poborca podatkowy władcy. Marco Polo podyktował swoje wspomnienia, bardzo szczegółowo opisując
zjawiska, które w ówczesnej Europie nie występowały.
Przed wycieczką do Chin przeczytałam część jego
„Opisania świata”. Przypisy tłumaczki (na ponad 200 stronach) pomogły odcyfrować prawdopodobne dzisiejsze
nazwy opisanych przez Marco Polo miejsc, do których
dotarł: do drugiej Wenecji, Hangzhou, miasta leżącego
nad Wielkim Kanałem, którym można było wówczas
(i dziś także) dopłynąć do odległej o 1800 km stolicy.
Spisane wrażenia z podróży wydawano pod różnymi
tytułami. Jeden z najbardziej popularnych, „Il Milione”,
można zrozumieć jako odniesienie do niewyobrażalnego
bogactwa chińskiej cywilizacji. Książka długo stała na
mojej półce. Sięgnęłam po nią po obejrzeniu edukacyjnej
wystawy przedstawiającej wybrane chińskie odkrycia
i wynalazki w Muzeum Techniki. I… zaczęłam snuć
plan wyjazdu do najważniejszych dla historii Chin
miast i największych atrakcji turystycznych: Pekinu,
Xi’anu, Nankinu, Suzhou, Luoyangu, Szanghaju, który
był wielkim placem budowy przed planowana wystawą
EXPO 2010, Wielkiego Muru, klasztoru Shaolin.
Podczas zwiedzania nowych miejsc należy się
spodziewać niespodzianek, wynikających z kulturowych
różnic. Dla Chińczyków my, długonosi, byliśmy atrakcją,
całe grupki fotografowały się z blondynkami z naszej
grupy, za pomocą gestów pytając o zgodę. Widzieliśmy
wszystko, co było w planie wycieczki. A nawet więcej. Ja
nie zapomnę wizyty w Parku Grup Etnicznych w Pekinie,
w pobliżu terenów olimpijskich, do którego w wolnym
czasie wybrałam się z dwiema koleżankami. Są to Chiny
48
Nigdy nie jest za późno, by poznać nowe znaki. Wystarczy
woda i pędzel. Xi’an.
w pigułce. Na obszarze 50 hektarów znajdują się obiekty,
minimuzea i eksponaty charakterystyczne dla 56 grup
etnicznych zamieszkujących dzisiejsze Chiny. Wrażenie
robi kopia ulicy w Lhasie (niestety, Tybet jest przedstawiony jako prowincja Chin), z charakterystycznymi
domami o białych parterach, świątynią i łopocącymi
flagami modlitewnymi. Do tej części parku podchodzi
się pod górę, po kamieniach. W innej części Parku jest
poletko ryżu. Szczególne wrażenie zrobiły na mnie buciki
na skrępowane kobiece stopy. Nasza przewodniczka
Li powiedziała, że jej babcia też miała podobne. Była
kolekcja naparstków i akcesoriów do palenia opium. Na
kilku estradach odbywały się pokazy regionalnych tańców.
Pracownicy parku pochodzą z różnych regionów. Ich
przekaz o zwyczajach danej grupy etnicznej ma być w ten
sposób wiarygodny. Uważam, że wizyta w takim miejscu powinna poprzedzać każdą wycieczkę po Chinach.
Drugim zaskoczeniem na plus były dalekobieżne
nocne pociągi, którymi jechaliśmy z prędkością ponad
200 km/h, co pokazywał monitor w czteroosobowym
przedziale. Wyświetlano podczas jazdy filmy, w wersji
angielskiej! Każdy podróżny otrzymał miniaturową
tubkę pasty do zębów i jednorazową szczoteczkę. Ale
skorzystanie w takim pociągu z toalety tzw. kucanej to
była ekwilibrystyka (dopóki nie odkryłyśmy europejskiego w.c. w drugim końcu wagonu). Widok tłumów
na dworcach, same rozmiary budynku dworcowego,
robią wrażenie.
Nasze biuro podróży przewidziało w programie
pokaz tańców z dynastii Tang, sprzed ponad tysiąca lat,
1_2013
styczeń
Podróże małe i duże
oraz popis gimnastyki artystycznej, co część uczestników
wycieczki przyjęła z zadowoleniem. Marco Polo, gdyby
był z nami, miałby co opisywać.
Wystarczyło wykorzystać wolną chwilkę, by
uwiecznić „lekcję” kaligrafii na chodniku, nieopodal
naszego hotelu w Xi’an. Gdybyśmy przez całe życie
uczyli się ideogramów, może też język chiński nie byłby
dla nas problemem.
Nie udało się podczas prawie 3-tygodniowego
pobytu zobaczyć wszystkich wspaniałości Państwa
Środka. Jednak udało nam się dotrzeć nad Wielki Kanał,
którym zachwycał się nasz „poprzednik” z Wenecji. To
zdjęcie zostało zrobione w Luzhi.
I jeszcze dodatkowe wyjaśnienie. Laurence Bergreen biografię o Marco Polo zatytułował: „Marco Polo
– od Wenecji do Xanadu”. Xanadu to:
•Letnia stolica dynastii Yuan (1279-1328), znajduje się
ok. 275 km na północ od Pekinu.
•Metafora zbytku, jak postrzegał imperium Kubilaj-chana Marco Polo
•Tytuł filmu fabularnego (1980) i musicalu (2007)
z muzyką Electric Light Orchestra, opowiadającego
o namalowanej na murze muzie tańca, która sprawiła,
że zakochany w niej artysta nie tylko otworzył klub
Xanadu, ale z woli boskich rodziców muzy mógł cieszyć
się odwzajemnionym „ziemskim” uczuciem. Tytułowa
piosenka z filmu, śpiewana przez Olivię Newton-John,
była bardzo popularna w latach 80. w Polsce.
Cdn. Tekst i zdjęcia
Jagoda Czurak
ekonomistka z rodziny lekarskiej
Karuzela z Madonnami
Piękna „kartka świąteczna” z Madonnami! Gratulacje
dla autorki za tak różnorodny
wybór prac. Wzruszyłam się
patrząc na obraz Rafaela –
w domu moich, już nieżyjących
rodziców, wisiała reprodukcja
tej pracy. I szczerze gratuluję
znajomości tematu – obraz
Maxa Ernsta niewielu
jest znany. To odkrycie!
Dla mnie podobnym odkryciem była maleńka rzeźba Madonny z Dzieciątkiem,
którą widziałam w kaplicy
NMP w Bazylice Zbawiciela
we francuskim sanktuarium
Rocamadour. Co dziwnego
w tej rzeźbie? Maria nie obej-
muje dzieciątka, ręce trzyma na
oparciu tronu, a Jezus siedzi na
jej lewym udzie. Siedzi wyprostowany i ma twarz dorosłego
człowieka. Czy dlatego, że ma
na głowie ciężką koronę, czy też
dlatego, że już w dniu narodzin
wiedział, jaki los go czeka?
Czytelniczka z Warszawy
(znana redakcji)
http://lawsofsilence.blogspot.com/2012/01/notre-dame-de-rocamadour_12.html
List do redakcji
Nowości
Sok z grapefruitów i leki
Na łamach portalu Medpa- Analizy wykazały, że metabogeToday ukazało się omówie- lizm ponad 80 leków ulega
nie metaanalizy obejmującej zmianie po spożyciu soku. Już
161 badań i 29 monografii 200…250 ml soku z grapedotyczących leków, nt. wpły- fruitów może spowodować
wu spożywania soku z grape- zmiany w metabolizmie leku
fruitów na metabolizm leków. i zmienić jego biodostępność.
Zjawisko to jest obserwowane w odniesieniu do leków
przeciwnowotworowych, przeciwzapalnych, obniżających
stężenie lipidów we krwi, stosowanych w chorobach sercowo-naczyniowych. W jednym
z badań wykazano, że o 30%
wzrasta ryzyko zachorowania
na raka piersi u kobiet po menopauzie, stosujących estrogeny
i pijących 250 ml soku grapefruitowego w porównaniu z kobietami, które soku nie piją.
Źródło: http://www.medpagetoday.com/PrimaryCare/DietNutrition/36147
49
1_2013
styczeń
Historia w blasku klejnotów
Historia w blasku klejnotów
Losy najpiękniejszej perły
i kobiet nią obdarowanych
La Peregrina
Joanna Dusza-Kozera
Londyn, National Portrait Gallery... mijam kolejną salę wypełnioną wspaniałymi portretami osób, które znam z ulubionych albumów z historii sztuki. Na
jednej ze ścian obraz w bogato złoconej rzeźbionej
ramie, widzę na nim siedzącą kobietę w XVI-wiecznej,
aksamitnej sukni, badawczo i władczo patrzącą na widza. Kobieta nie jest ładna i nie
stara się tego ukryć, bo nie uroda stanowi jej siłę – to królowa Anglii Maria I Tudor,
sportretowana przez Hansa Ewortha. Już mam odwrócić wzrok i przejść dalej, gdy
zauważam niezwykłej urody broszę spinającą rozchylony koronkowy kołnierz królowej. Wisior tej broszy to olbrzymia perła o doskonałym kształcie łzy i bladoróżowym,
delikatnym połysku. Królowie i królowe posiadają tylko królewskie klejnoty, ale ten
jest chyba jedyny na świecie... Tak, to La Peregrina, jedna z największych i bez wątpienia najpiękniejsza perła na świecie.
Klejnot koronny
Legenda mówi, że perły są łzami bogów, którzy tęczowe blaski miłości zamienili w morski klejnot.
Starożytni Grecy wierzyli, że to zastygłe łzy Oceanid,
a w średniowieczu perły nazywano łzami aniołów zamkniętych w muszlach – perły były zawsze rzadkie, cenne,
a często ich wartość na przestrzeni wieków przewyższała
wartość diamentów i rubinów. Perły podnosiły blask
kobiecej urody, a ta, która je nosiła, nigdy nie zaznała
nieodwzajemnionej miłości. Ale perły to też łzy. Historia
tej niezwykłej perły będzie często historią łzami pisaną...
Perła ważąca 55,95 karata, o idealnym kształcie
gruszki – nazwana później La Peregrina, czyli Perła
Pielgrzym – została znaleziona przez czarnoskórego niewolnika ponad 500 lat temu w części Zatoki Panamskiej
zwanej Zatoką Perłową w pobliżu Wyspy Santa Margarita.
Niewolnik w nagrodę otrzymał wolność, a perła trafiła
50
w ręce namiestnika hiszpańskich kolonii w Panamie
Don Pedra de Temeza, który wywiózł ją do Hiszpanii
w darze dla króla Ferdynanda V. Jej niepowtarzalna uroda
była tak wielka, że stała się od razu częścią królewskich
klejnotów koronnych i przez kolejne stulecia zdobiła
królowe Hiszpanii, widzimy ją na wielu portretach żon
dumnych królów tego państwa. W skarbcu hiszpańskim
perła była bezpiecznie przechowywana do połowy XVI
wieku i od tego momentu zaczyna się jej niezwykła,
pielgrzymia historia oraz wędrówka po dworach Europy.
Maria Manuela Portugalska
Po raz pierwszy słyszymy o tej pięknej perle, gdy
stała się prezentem ślubnym króla Hiszpanii Filipa II
Habsburga dla jego pierwszej żony, 16-letniej Marii
Manueli Portugalskiej. Małżeństwo trwało bardzo krótko,
1_2013
styczeń
Historia w blasku klejnotów
Królowa Hiszpanii
Maria Manuela
Portugalska
gdyż Maria Manuela
zmarła wkrótce po
ślubie, zaledwie 4 dni
po urodzeniu pierwszego dziecka, syna
infanta Carlosa.
Król Hiszpanii Filip II
Maria
I Tudor
Po śmierci
pierwszej żony Filip
II ofiarowuje w prezencie ślubnym La
Peregrinę swojej
drugiej żonie, królowej Anglii Marii
I Tudor, najstarszej
córce i spadkobierczyni króla Henryka
VIII Tudora, i piękny
klejnot płynie przez
kanał La Manche do
swojej nowej właścicielki. Portret tej władczyni widziałam właśnie w Galerii.
Małżeństwo to nie było zwykłym dynastycznym
małżeństwem, miało głęboki sens polityczny i religijny.
Ojciec Marii król Henryk VIII Tudor rozwiódł się z jej
matką, królową Katarzyną Aragońską księżniczką hiszpańską, ponieważ chciał poślubić Annę Boleyn. Nie mógł
tego zrobić bez zmiany religii, gdyż nie uzyskał zgody
papieża Klemensa na rozwód kościelny mimo przedstawiania licznych argumentów kanonicznych (Katarzyna była wcześniej żoną jego starszego brata Artura, który zmarł przedwcześnie kilka miesięcy po ślubie). Tak
narodził się kościół anglikański: niezależny od papieża
51
Królowa Anglii
Maria I Tudor
zwana Krwawą
i jego władzy,
prowadzący
własną politykę propaństwową, kościół w którym jego głową jest osoba
króla sprawującego pełnię
władzy świeckiej i religijnej
w państwie dbającym jedynie o swoje interesy i realizującym własne cele polityczne. Po śmierci Henryka
VIII władzę przejęła jego córka, królowa Maria I, gorliwa katoliczka chcąca za wszelką cenę powrotu religii
katolickiej do swojego państwa. Rozpoczęły się nieznane wcześniej w Anglii prześladowania z powodów religijnych, protestanci byli zamykani w więzieniach, torturowani, zapłonęły nigdy w Anglii niewidziane wcześniej stosy – Maria potrzebowała jeszcze tylko jednego: dziedzica swojej korony.
Idealnym kandydatem na męża wydawał się
jej król Filip II, którego portret zobaczyła i od tego
momentu straciła dla niego głowę: wysoki, przystojny mężczyzna, wszechstronnie wykształcony władca
przebogatej Hiszpanii, w której – z powodu licznych
kolonii – „nigdy nie zachodziło słońce” i na dodatek
żarliwy katolik. Filip po obejrzeniu portretu 37-letniej
i 11 lat od niego starszej przyszłej oblubienicy nie był
zachwycony, ale przeważyła racja stanu – odzyskana dla
katolicyzmu Anglia i wciągnięcie jej w sferę wpływów
Hiszpanii, możliwość sprawowania kontroli nad handlem
w rejonie Kanału La Manche i na Oceanie Atlantyckim
znakomicie poprawiała urodę panny młodej...
Perła popłynęła do Anglii, małżeństwo zostało
zawarte i Filip stał się królem Anglii iure uxoris, czyli
rządził „z prawa żony”, gdyż to ona była władcą realnie
sprawującym władzę. Naprawdę Filip zabawił w nowym
swym królestwie krótko i szybko wrócił do Hiszpanii
1_2013
styczeń
Historia w blasku klejnotów
pozostającej w stanie wojny z Francją, zostawiając zakochaną i tęskniącą za nim królową Marię, która nie
mogła doczekać się potomka, z rozpaczy chorując na
ciąże urojone. Maria pisała błagalne listy, prosząc męża
o powrót, ale ani sytuacja polityczna Hiszpanii, ani jej
„przywiędłe wdzięki” – jak pisał do przyjaciół król – nie
zmusiły go do powrotu. Małżeństwo okazało się krótkie,
nieszczęśliwe i bezpotomne. Na licznych portretach
z tych czasów widzimy królową noszącą perłę jako wisior przy broszy na gorsie. Maria rozpaczliwie pragnąca
miłości, czekająca bezskutecznie na dziecko, bezlitośnie
przywracała katolicyzm na wyspie, licząc na błogosławieństwo macierzyństwa. Przeszła do historii pod
przydomkiem Maria I Krwawa, ale miłości nie zaznała.
Odchodziła samotna i przegrana, trzymając w dłoni do
końca piękną perłę – symbol niespełnionych nadziei.
A na widnokręgu zaczęło wschodzić słońce – Elżbieta
I Tudor, córka Henryka VIII Tudora, jedyna królowa
Anglii, która otrzymała od potomnych przydomek
Wielka, a jej imieniem nazwano całą epokę...
Elżbieta de Valois
Po śmierci królowej Marii perła wróciła do Hiszpanii. Filip II – teraz podwójny wdowiec – w wieku
31 lat poślubił córkę króla Francji Henryka II, piękną
i słynącą z elegancji, zaledwie 14-letnią Elżbietę de
Valois, małżeństwem tym pieczętując traktat pokojowy
z Francją – perła teraz będzie zdobić wyszukane stroje
nowej królowej Hiszpanii.
Elżbieta początkowo była przeznaczona na żonę
dla syna Filipa z pierwszego małżeństwa – infanta Carlosa, ale sytuacja polityczna państwa i obawy związane
z coraz częstszymi napadami niezrozumiałych zachowań
Carlosa, będącymi początkiem choroby psychicznej
następcy tronu, sprawiły, że Elżbieta została trzecią żoną
Filipa II. Małżeństwo było bardzo szczęśliwe, król nie
szukał już radości w ramionach innych kobiet (kończy
związek z księżną Ascoli i oddala swe metresy), jest czułym mężem wspierającym żonę nawet w chorobie, gdy
królowa zachorowała na ospę – w tych czasach chorobę
często śmiertelną. Elżbieta potrafi tak dyplomatycznie
ułożyć niezwykle trudną sytuację w rodzinie, że ma
bardzo ciepłe relacje z niedoszłym mężem infantem
52
Carlosem, czuwa
też, by nie popadał w konflikty
z ojcem. Niestety, para królewska nie cieszyła
się długo szczęściem, wkrótce po
przedwczesnym
urodzeniu syna
23-letnia królowa
niespodziewanie
umiera.
W tym samym roku umiera Królowa Hiszpanii Elżbieta de Valois
i nieszczęśliwy infant Carlos, którego nagła śmierć
okryta jest do dziś mgłą tajemnicy… Historia ta stała się
wiele lat później kanwą dramatu Schillera „Don Carlos”,
a następnie opery Verdiego pod tym samym tytułem.
Anna Austriaczka
Czwarta żona Filipa II i równocześnie jego siostrzenica Anna Austriaczka córka (niedoszła kandydatka na kolejną narzeczoną infanta Carlosa!) stała się następną właścicielką La Peregriny.
Małżeństwo po
raz kolejny było
owocem politycznych decyzji: konieczności
wzmocnienia sojuszu dwóch gałęzi rodu Habsburgów: hiszpańskiej i austriackiej.
Mimo oporu papieża Piusa V niezgadzającego się Królowa Hiszpanii Anna Austriaczka
na ślub z powodu zbyt bliskiego pokrewieństwa między narzeczonymi – małżeństwo zostało zawarte. Na
portretach królowej Anny widzimy często perłę jako
ozdobę gorsu lub część egrety przy kapeluszu.
1_2013
styczeń
Historia w blasku klejnotów
Królowa Francji Maria Teresa
Królowa Hiszpanii Maria Luiza Orleańska
Królowa Hiszpanii Elżbieta Farnese
Królowa Hiszpanii Maria Anna von
Neuburg
Królowe hiszpańskie,
król Francji i in.
Przez kolejne 250 lat perła
La Peregrina dalej zdobiła królowe hiszpańskie, na krótko też staKrólowa Hiszpanii Marianna
ła się klejnotem korony Francji,
który w wyprawie ślubnej swojegenetycznym, będących efektem blisko
mu małżonkowi Ludwikowi XIV
spokrewnionych, a często zawieranych
Królowi Słońce wniosła Maria Temałżeństw w rodzinie królewskiej.
resa księżniczka Hiszpanii. Po jej Królowa Hiszpanii Maria Luiza Parmeńska
La Peregrinę widzimy na portreśmierci La Peregrina wraca do Hiszpanii razem z dytach kolejnych królowych: królowej Marianny, Elżbiety
nastią Burbonów, gdyż hiszpańscy Habsburgowie wyFarnese, Marii Teresy Sabaudzkiej i Marii Ludwiki aż do
marli bezpotomnie na skutek licznych chorób o podłożu
początku XIX wieku, gdy po podbiciu Hiszpanii przez
53
1_2013
styczeń
Historia w blasku klejnotów
Napoleona I Bonaparte na tronie zasiadł jego starszy
brat Józef Bonaparte.
Julia Clary
Zmieniała się mapa polityczna Europy, zmieniały
się granice, stare dynastie traciły trony, nowe dynastie
obejmowały władzę... Józef Bonaparte perłę ofiarował
w prezencie swojej żonie Julii, jej siostra Dezyderia
była wielką niespełnioną miłością Napoleona, który
nie dostał zgody ojca panny Dezyderii na ślub z „jakimś
kapralem”. Kapral zrobił jednak karierę i chyba dalej miał
został zmuszony do abdykacji, zamieszkał na wygnaniu
na wyspie Elbie, a Józef uciekając, zabrał ze skarbca
Hiszpanii najpiękniejsze klejnoty koronne... zabrał
też La Peregrinę i wyjechał do Stanów Zjednoczonych
Ameryki z kochanką. Nie zabawił tam długo i wrócił do
Europy, razem z perłą... ale bez kochanki.
Eugenia de Montijo
Perła wędrowała z nim na krótko do Anglii,
potem do Genui, a następnie do Florencji, gdzie Józef
Bonaparte zmarł. W testamencie przeznaczył perłowy
Julia Bonaparte z domu Clary z dziećmi
Cesarzowa Eugenia z hiszpańskiego rodu de Montijo
w rozgoryczonym sercu prześliczną panienkę, bo gdy
został cesarzem, uczynił jej męża generała Jana Baptystę
Bernadotte królem, a byłą narzeczoną – królową Szwecji.
Wracajmy jednak do losów La Peregriny...
Perła nie przyniosła szczęścia Julii Clary, małżonkowie Bonaparte nie przepadali za sobą, starali się
nie spędzać razem zbyt wiele czasu, w końcu związek
się rozpadł, a Józef Bonaparte po 5 latach panowania
został zmuszony do ucieczki przez koalicyjne wojska
brytyjsko-hiszpańsko-portugalskie pod dowództwem
angielskiego księcia Wellingtona, które przyniosły klęskę
również samemu Napoleonowi pod Waterloo. Napoleon
klejnot dla swojego (i cesarza Napoleona) bratanka:
Karola Ludwika Napoleona późniejszego cesarza Napoleona III. I tak La Peregrina znowu trafiła do skarbca
Francji, stając się ozdobą jednej z najpiękniejszych kobiet
ówczesnej Europy – żony Napoleona III, cesarzowej
Eugenii z hiszpańskiego rodu de Montijo.
Eugenia – piękna i niezwykle elegancka kobieta
była wyrocznią dla ówczesnej bogatej Europy. Jako
pierwsza wprowadziła modę na szycie specjalnie dla
niej projektowanych, niepowtarzalnych kreacji i odkryła
talent krawca Charlesa Wortha – twórcy paryskiej haute
couture, wprowadzając go w wielki świat europejskiej
54
1_2013
styczeń
Historia w blasku klejnotów
finansjery i królewskich dworów, dla niej tworzone były
perfumy, inkrustowane złoconym brązem meble, tkaniny
jedwabne tkano w Lyonie, dla niej jubilerzy wymyślali
niezwykłą biżuterię.
Eugenia uwielbiała perły, była też szczęśliwą
właścicielką innej przepięknej perły La Regent, perły
Napoleona. Perły to łzy – mówi legenda – cesarstwo
nie przetrwało i cesarz Ludwik III został zmuszony
do emigracji, wyjechał do Anglii i tam zamieszkał, na
wygnaniu też zmarł. Cesarzowa Eugenia pochowała na
obczyźnie męża i jedynego syna, który zginął w Afryce
w walkach z Zulusami.
Luiza Jane Hamilton
Z powodów finansowych jeszcze przed śmiercią
zdetronizowany cesarz sprzedał La Peregrinę wicehrabiemu Jamesowi Hamiltonowi, późniejszemu księciu
Abercorn (przodkowi zmarłej księżnej
Walii Diany Spencer!), który ofiarował ją swojej żonie
Luizie Jane.
Perła była
ozdobą księżnej
Abercorn na wielu
balach na dworze
królowej Wiktorii.
Z powodu swojej
wielkości i wagi perła dwukrotnie została zgubiona w pałaKsiężna Abercorn
Luiza Jane Hamilton
cu Buckingham, ale
na szczęście odnalazła się... raz na długim aksamitnym
trenie sukni damy dworu królowej, drugi raz w zagłębieniu przepastnej sofy... Małżonkowie mieli czternaścioro dzieci, a własność klejnotu po śmierci 94-letniego Jamesa Hamiltona przeszła na jego najstarszego syna
i drugiego księcia Abercorn, który oddał perłę w ręce jubilerów londyńskich. La Peregrina została oczyszczona,
a u jej szczytu wywiercono otwór, dzięki któremu mogła być bezpiecznie zawieszona w formie wisiora w kolii, broszy lub egrecie.
55
Elizabeth Taylor
W posiadaniu rodziny Hamiltonów La Peregrina
była aż do 1969 roku, kiedy to zadecydowano o jej sprzedaży. Kupił ją angielski aktor Richard Burton za 37 tysięcy dolarów (przelicytowując członka hiszpańskiej rodziny królewskiej)
dla swojej żony,
hollywoodzkiej
aktorki filmowej
Elizabeth Taylor
na piątą rocznicę
ślubu i dzień św.
Walentego. Elizabeth Taylor
uwielbiała kosztowną i oryginalną biżuterię, a adorujący ją mężczyźni
uwielbiali obda- Elizabeth Taylor z La Peregriną
rzać ją niezwy- na łańcuszku z pereł
kłymi klejnotami. Słynne były jej słowa „W życiu miałam tylko trzy miłości: dwóch mężów i... biżuterię”.
Początkowo La Peregrina była wisiorem na
skromnym sznurze pereł, możemy ją zobaczyć w filmie „Anna 1000 dni”, w którym Elizabeth grała Annę
Boleyn – tę Annę Boleyn, która była zwycięską rywalką matki Marii I Tudor... (historia bywa zadziwiająca...).
Projekt Cartiera
1_2013
styczeń
Historia w blasku klejnotów
Perła jednak nie prezentowała się tak okazale jak
powinna, więc aktorka zleciła słynnej jubilerskiej firmie
Cartier zaprojektowanie specjalnego naszyjnika, w którym zabłysnęłaby na nowo uroda niepowtarzalnego klejnotu. Cartier wykonał prawdziwe arcydzieło: La Peregrina
stała się częścią przepięknego, podwójnego perłowo-rubinowego naszyjnika spiętego diamentowymi kwiatami.
Czy niezwykła perła w końcu przyniosła komuś
szczęście? Niestety, Elizabeth straciła ukochanego męża
Mike’a Todda w katastrofie lotniczej, a dwukrotne małżeństwo z Burtonem nie przetrwało próby czasu.
W anonimowych rękach
Po śmierci Elizabeth Taylor La Peregrina z ceną
wywoławczą 2-3 miliony dolarów została sprzedana na
aukcji w Domu Aukcyjnym Christie’s w 2011 roku za
11,8 miliona dolarów – najwyższą cenę, jaką kiedykolwiek osiągnęła pojedyncza perła! Kupił ją anonimowy
kolekcjoner, nie wiemy więc komu zostanie ofiarowana
i czy przyniesie kolejnej właścicielce łzy szczęścia, czy
łzy smutku...
Królowe, królowie, cesarzowe, upadki dynastii,
kruchość niegdyś potężnych cesarstw, tragedie, wielkie
przewroty religijne, wojny polityczne, sojusze – historia
jednej niezwykłej perły stała się częścią wielkiej historii
Europy.
Joanna Dusza-Kozera
internista i endokrynolog
Źródła ilustracji: http://wikimedia.org, http://en.wikipedia.
org, http://pl.wikipedia.org, http://www.npgprints.com, http://
artprintimages.com, www.telegraph.co.uk
Nowości
Testy w kierunku HIV
56
stosujących narkotyki w iniekcjach, to od roku 2001 liczba
takich zakażeń zmniejsza się,
a wzrasta liczba zakażeń innymi drogami.
pl.wikipedia.org(...)HIV_Virion-pl.svg
W Polsce funkcjonuje 31
punktów konsultacyjno-diagnostycznych (PKD), w których bezpłatnie i anonimowo
wykonywane są testy w kierunku HIV. Podstawą prawną
do ich działalności jest
Rozporządzenie Rady
Ministrów z 15 lutego
2011 roku w sprawie
Krajowego Programu
Zapobiegania Zakażeniom HIV i Zwalczania
AIDS (Dz.U. z 1 marca
2011 roku).
W punktach konsultacyjno-diagnostycznych prowadzone jest także poradnictwo
dotyczące indywidualnych
zachowań osoby poddającej
się badaniu.
Według danych NIZP-PZH
w latach 1985-2011 zmieniły
się w Polsce drogi zakażenia
HIV. O ile w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych głównymi drogami były
zakażenia w populacji osób
szy odsetek wykrytych zakażeń
był w punktach w Ełku, Chorzowie i Poznaniu. W 55,5%
osoby zakażone utrzymywały kontakty homoseksualne,
w 23,3% kontakty heteroseksualne. Najczęściej na
wykonanie testów
decydują się osoby
w wieku od 20 do
49 lat.
Kto się zgłasza
do PKD?
W 87,7% mieszkańcy miast,
z wykształceniem wyższym
(44,3%) lub średnim i policealnym (39,9%). Są to osoby
w 82,3% mające orientacje heteroseksualną. Ich stan cywilny
to panna lub kawaler w 52,8%,
zamężna lub żonaty w 19,7%.
Liczba osób zgłaszających się
systematycznie rośnie. Najwięk-
Wyniki badań
Częstość wykrywanych zakażeń
jest różna. W całej
populacji poddających się badaniu
w PKD wynosi ona 1,12%,
przy czym wśród populacji
MSM (skrót od angielskiego
terminu „men who have sex
with men” – mężczyźni mający
seks z mężczyznami) wynosi
ona 4,7%, a wśród osób przyjmujących narkotyki dożylnie
8,1%. Według danych Krajowego Centrum ds. AIDS liczba
osób przyjmujących narkotyki
dożylnie maleje od 2004 roku.
Wzrasta liczba osób poddających się testom z grupy
MSM – w 2004 roku wynosiła
ona 13,1% ogólnej liczby osób
poddających się testom w PKD,
w 2007 roku wzrosła do 20,5%,
a w 2010 wynosiła 21,3%.
Podsumowanie
Liczba osób zgłaszających
się do PKD systematycznie
wzrasta, a tendencja ta jest najlepiej widoczna w Warszawie
oraz we Wrocławiu. Wśród
zgłaszających się przeważają
młodzi mężczyźni, mieszkańcy miast, z wykształceniem
wyższym i średnim. Wśród
zgłaszających się kobiet 94,2%
zgłasza orientację heteroseksualną. Wśród mężczyzn 13,8%
deklaruje stosunki seksualne
z mężczyznami, a 9,8% z mężczyznami i kobietami. Liczba
wykrywanych zakażeń systematycznie wzrasta.
Więcej informacji na stronie Krajowego Centrum ds.
AIDS www.aids.gov.pl. Krystyna Knypl
1_2013
styczeń
Koty malowane
Balthazar Kłossowski de Rola „Balthus”
Styczeń
Balthazar Kłossowski de Rola „Balthus”
jest szampański i skacowany.
Niech więc Koci Nowy Rok
otwiera Kot Śródziemnomorski.
K
H
W
rabia lubił koty i sam siebie
nazywał Kocim Królem.
ot śródziemnomorski, czyli sybaryta „udacznik”, namalowany
przez artystę polskiego pochodzenia hrabiego Balthazara Kłossowskiego de Rola, obraz niesłychany, bezczelny, tętniący kolorami
i radością życia portret kota zwycięzcy, kota łotra, kota radosnego
hulaki, pochwała uroków życia.
Hrabia Kłossowski de Rola „Balthus” bywał często w paryskim
lokalu o nazwie „Kot śródziemnomorski” i zapewne przepuszczał tam
cudze i swoje pieniądze.
Obraz zrobił oszałamiająca karierę, a uśmiechnięty łobuzersko kot, silny i męski, to jeden z najbardziej odlotowych (szalonych)
kocich wizerunków.
puszczał koty także na swoje inne obrazy, gdzie dotrzymywały towarzystwa zakazanym obiektom pożądania,
kuszącym półnagim dziewczynkom. Zapewne to para doskonała:
delikatne, nieco zdeprawowane dziewczę i łasy na pieszczoty kot.
57
Balthazar Kłossowski de Rola „Balthus”
Balthazar Kłossowski de Rola „Balthus”
Ewa Dereszak-Kozanecka, psychiatra
1_2013
styczeń
Fot. @mimax2
Za oknem redakcji

Podobne dokumenty