G L azeta ekarzy
Transkrypt
G L azeta ekarzy
G L dl@ • Nowości miesięcznik • Raport • Dylematy 1_2013_Styczeń azeta ekarzy • Ciekawy przypadek • Moda na sukces • Rozszyfruj pacjenta ISSN 2084-5685 ISSN 2084-5685 • Po dyżurze • Podróże • Historia w blasku klejnotów • Koty malowane Medycyna w sieci Koleżanki i Koledzy, I nternet jest znakomitym narzędziem w pracy lekarza, ale jego popularność i wykorzystanie w naszym środowisku jest jeszcze w wysokim stopniu niewystarczające. To wynik nie tylko obaw wyrażanych w nie zawsze uświadomionym podejrzeniu, że dr Google zastąpi realnego lekarza, ale i dotychczasowych doświadczeń oraz słabej biegłości w posługiwaniu się internetem przez statystycznego lekarza. J eżeli miałabym określić postawę naszego środowiska wobec internetu i informatyzacji ochrony zdrowia, to nazwałabym ją mieszanką uprzedzeń, nieświadomości i zaniedbań w zakresie edukacji własnej. Entuzjastów i znawców e-medycyny pośród nas nie ma zbyt wielu. A przecież internet to nie tylko narzędzie, które jest i może być bardzo pomocne w codziennej pracy. Użytkowanie internetu jest też znakomitym sposobem na śledzenie postępów w medycynie oraz wywiązywania się z obowiązku podyplomowego szkolenia ciągłego. O czywiście medyczne zasoby internetowe użytkowane przez pacjentów potrafią być źródłem bólu lekarskiej głowy, ale też mogą nieść pomoc w ustaleniu diagnozy, sprawowaniu nadzoru nad przewlekle chorymi czy kontaktach między pacjentami w grupach wsparcia. P P oza sprawami związanymi z niedostateczną znajomością internetu jako medium czy narzędzia pracy są też inne problemy. oważnym problemem jest niedostateczna reprezentacja naszego środowiska we wszystkich miejscach, gremiach, urzędach i wysokich komisjach, które decydują o kierunkach rozwoju i finansowaniu informatyzacji ochrony zdrowia w Polsce. F inansowanie ochrony zdrowia, informatyzacja i jakość stanowionego prawa to kluczowe dla naszego środowiska problemy. Nad pilnowaniem naszego interesu powinni czuwać całodobowo wyspecjalizowani w tych zagadnieniach reprezentanci naszego samorządu. Tracenie uwagi, pieniędzy i czasu na turnieje szachowe, konkursy nalewek domowej roboty oraz zawody tańca towarzyskiego to niewytłumaczalna beztroska. Krystyna Knypl ISSN 2084-5685 Nr 1(11)_2013 Wydawca Krystyna Knypl Warszawa Redakcja Krystyna Knypl, redaktor naczelna [email protected] Mieczysław Knypl, sekretarz redakcji [email protected] Stadryniak, Beata Świerczewska, Marzena Więckowska, Małgorzata Zarachowicz Opinie wyrażone w artykułach publikowanych w „Gazecie dla Lekarzy” są wyłącznie opiniami ich autorów. Rysunki Zen. Okładka fot. @Marta52 Redakcja zastrzega sobie prawo do redagowania nadesłanych do publikacji tekstów, w tym skracania, zmiany tytułów i śródtytułów. Projekt graficzny i opracowanie komputerowe Mieczysław Knypl Współpraca przy bieżącym numerze Alicja Barwicka, Jagoda Czurak, Ewa Dereszak- „Gazeta dla Lekarzy” jest miesięcznikiem redagowa-Kozanecka, Joanna Dusza-Kozera, Monika nym przez lekarzy i członków ich rodzin, przeznaczoJezierska-Kazberuk, Joanna Rzymkowska, Rafał nym dla osób uprawnionych do wystawiania recept. Wydawca i redakcja mogą odmówić publikowania reklam i ogłoszeń, a w razie przyjęcia ich do druku nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść. Wszelkie prawa zastrzeżone. W numerze Nowości ................................................ 4, 19, 24, 49, 56 Ochrona zdrowia on-line Krystyna Knypl............................. 4 Zrozumieć refundację? Małgorzata Zarachowicz ................ 5 Co nowego w AMD? Alicja Barwicka ................................... 6 Nowy partner w medycynie Krystyna Knypl.......................... 7 9 15 13 Dylematy Urzędnik pierwszego kontaktu Marzena Więckowska ........ 9 Po dyżurze Refundacja Rity: Złożę na panią skargę Maggy Woland.... 13 Jeszcze jeden język obcy Krystyna Knypl ............................ 29 17 � Medycyna w sieci ��� ��� �� � ��� ��� �� � ��� � � � �� � � �� � � � � � �� �� � � � � � �� �� � � � Czy internet może być narzędziem pracy lekarza � � �� � �. ����� ����.�� ������ .���� �9�.� ��*�9� �����* ��$��� ����$ ����� ���.��� 8' ��!���. 3����! z pacjentem? ���3�� 20 8'��� Beata Świerczewska ................................................................. 15 Ciekawy przypadek: Czy można diagnozować przez internet albo 32-letni mężczyzna szuka pomocy na www. konsylium24.pl ������� ����������� ������������ 25 Monika Jezierska-Kazberuk, Krystyna Knypl ....................... 17 go zdrowia? z stan swoje Jak ocenias Ból się musi wyboleć Kobiety 60 % Mężczyźni 50 Rafał Stadryniak ...................................................................... 20 ��������.�� �����$�����*�9�. 8'���3����!���.�� Negatywne skutki ref-ustawy .......... 16, 38, 44 Raport Bardzo jasny wizerunek własny Krystyna Knypl ................ 25 Rozszyfruj pacjenta ................................................. 31 40 30 29 20 10 dosta- zły bardzo ���� dobry ry ��&�(%&����)���&�"���$%&� dob����� ���$%&�������'� 0 bardzo������� zły������� ny tecz !�"������# ����� ������������� ������� ���������� �3��#!7�46 ������������� ��0� ��������������� 3��#4�!!5��,-& #*����2'�.��� ���'�'�(%&�"�� ����� &���� 30&����)���&� �$%&� "���$% &�"�� �(%&����)��� �&�(% ����& Moim zdaniem ������ '���� ���'� ������ ���������� &���� �$%&� "�� ���$% !� ���������� �#�� �� ����# ��� ������� �������������� �� "����� !� ��� �� �� ��� ��� ������������� � �� �� ��� �� ��� ���Czurak. ��� ��� ����� ��# �� Gdzie jest moja Jagoda ................................. 30 ���� �466 ����� !7�4 ���twarz? ��#!7 ����� ��3 �� �0��3 ����� &��0 ����� �� ,-&� ����� 5��,������ !!5�� ����� 4�!! ���� �2' �#4� �� �3��# *� ���3� �# �.�� �"� �2'�. �� (%& '� *� �# '� �"� ��� (%& '� Papieros w przestrzeni publicznej Krystyna Knypl ............ 32 ���'� Moda na sukces Piramida – dwa opowiadania, jeden motyw Jagoda Czurak, Krystyna Knypl .............................................. 34 32 34 Podróże Kazachska droga do niepodległości Alicja Barwicka ......................................................................... 39 Lasciate mi cantare Jagoda Czurak ....................................... 45 39 List do redakcji Karuzela z Madonnami............... 49 Historia w blasku klejnotów La Peregrina Joanna Dusza-Kozera .............................................................. 50 45 50 57 Koty malowane Styczeń Ewa Dereszak-Kozanecka ........................................................ 57 3 1_2013 styczeń Nowości Ochrona zdrowia on-line Wraz z końcem 2012 roku ganizacyjne nieposiadające zakończyła się realizacja osobowości prawnej, a także Projektu P2, czyli „Platfor- wybrane zdarzenia związane my udostępniania on-line z ochroną zdrowia. Rejestry przedsiębiorcom usług i za- te nie są w stanie wymieniać sobów cyfrowych rejestrów informacji między sobą oraz medycznych”, realizowane- nie są w stanie świadczyć ego przez Centrum Systemów -usług. Trzeba było to usprawInformacyjnych Ochrony nić, dlatego w Ustawie o sysZdrowia. Projekt był wdrażany temie informacji w ochronie w ramach programu Innowa- zdrowia przewidziano „Platcyjna Gospodarka Narodo- formę udostępniania on-line wej Strategii Spójności przy przedsiębiorcom usług i zawsparciu finansowym Europej- sobów cyfrowych rejestrów skiego Funduszu Rozwoju Re- medycznych”. gionalnego. Efekt finalny jest Obecnie z Platformą P2 dostępny pod adresem www. zintegrowane są rejestry Główrejestrymedyczne.csioz.gov.pl. nego Inspektoratu FarmaceuW naszym kraju funkcjo- tycznego oraz Wojewódzkich nuje około 30 tzw. rejestrów Inspektoratów Farmaceutyczpodmiotowych, prowadzo- nych nych przez różne jednostki. Platforma Projektu P2 Rejestry obejmują podmio- umożliwia składanie przedty prowadzące działalność siębiorcom drogą elektroniczzwiązaną z ochroną zdrowia, ną wniosków do rejestru (np. uczestniczące w ochronie dotyczących zmiany wpisów zdrowia oraz jednostki or- czy pobierania zaświadczeń), elektroniczne przechowywanie dokumentów, a także upowszechnienie wykorzystania podpisu elektronicznego oraz dogodne pobieranie danych rejestrowych przez administrację publiczną. Pytani podczas konferencji prasowej twórcy i wykonawcy rejestru zezwoleń dla aptekarzy o część dotyczącą lekarzy deklarowali zainteresowanie opracowaniem naszych rejestrów zawodowych oraz uczynienia ich kompatybilnymi z całym systemem informatycznym. O rejestry dotyczące pacjentów, a więc statusu ubezpieczenia, dokumentacji medycznej, konsultacji on-line aż strach było pytać. Przed X laty nasz rejestr zawodowy, stworzony i prowadzony przez NIL, był bardzo nowoczesnym osiągnięciem, Rak u kobiet w ciąży Sześć kobiet miało leczenie w układzie krążenia. Również chirurgiczne, chemioterapię dzieci, których matki otrzyi radioterapię. W sumie dzieci mywały antracykliny miały były eksponowane na 236 cy- prawidłowe wyniki badania kli chemioterapii. Najczęściej układu krążenia. Autorzy stosowano antracykliny, cy- podkreślają, że dzieci były klofosfamid oraz fluorouracil. eksponowane na działanie Dzieci badano po urodze- nie tylko chemioterapii czy niu oraz po 18 miesiącach. radioterapii, ale także wielu Średni czas rozwiązania ciąży innych leków stosowanych wynosił 35,7 tygodnia (od 28,3 jako leczenie wspomagające do 41 tygodni), a waga urodze- (przeciwwymiotne, sterydy niowa średnia wynosiła 2612 g oraz leki przeciwbólowe). (od 720 do 3970 g). Około 20% Choroba nowotworowa dzieci miało zahamowany roz- jest rozpoznawana z częstością wój, obserwowano to zjawisko 1/1000-2000 ciąż, a każdego u dzieci z wagą urodzeniową roku rejestruje się w Europie poniżej 10 percentyla. od 2500 do 5000 takich przyNie stwierdzono u dzieci padków. wad serca ani innych zaburzeń Źródło: http://tnij.org/sx7c Z inicjatywy prof. Federica Amanta z Kliniki Ginekologii Onkologicznej Uniwersytetu w Levuen powstał zespół naukowy „Cancer and pregnancy”, którego celem jest prowadzenie badań nad rakiem u kobiet w ciąży (bliższe dane pod adresem http://www. uzleuven.be/en/cancer-and-pregnancy). Nowotwory u kobiet w ciąży nie są zbyt częste, jednak ich liczba stale wzrasta. Najpowszechniejszy jest rak piersi oraz nowotwory hematologiczne. Podczas European Multidisciplinary Cancer Congress (EMCC), która odbył się w 2011 roku 4 w Sztokholmie, zespół prof. F. Amanta przedstawił wyniki badań podjętych w 2005 roku. Dotyczyły one 114 dzieci, których matki w ciąży były leczone chemioterapią. Okres obserwacji wynosił średnio 22 miesiące. Diagnoza choroby nowotworowej była postawiona średnio w 18. tygodniu ciąży. Rak piersi rozpoznano u 51,5% kobiet, a nowotwór hematologiczny u 26,5%. Chemioterapię podczas ciąży otrzymało 50%, natomiast 39,7% było poddane chemioterapii i leczeniu chirurgicznemu. Jedna kobieta przeszła chemioterapię i radioterapię. ale od tego czasu świat nie tylko poszedł, ale i pomknął setki, a może tysiące kilometrów dalej, a nasz samorząd dostojnie spoczywa na laurach. W kuluarach konferencji prasowej wspominano o problemach z kompatybilności systemów izbowych (rejestr praktyk) z systemem CSIOZ. Rejestry praktyk to tylko urzędnicza część związana z informatyzacją. Dokumentacja lekarska, recepty on-line, konsultacje pomiędzy lekarzami – można długo wymieniać różne szczegółowe zastosowania pomocne w codziennej pracy lekarza. Informatyzacja ochrony zdrowia to duży i smaczny tort. Ktoś już kroi jego pierwsze, smaczne kawałki, a gdzie jest nasze środowisko? Nie ma nas przy tym torcie? Krystyna Knypl 1_2013 styczeń Nowości Bardzo ciekawą konferencję zorganizowała Fundacja im. dr. Macieja Hilgiera oraz firma Health Project Management*. Przez wiele godzin mieliśmy możliwość słuchać o wszelakich aspektach ustawy refundacyjnej, o wpływie tejże na życie chorych i ich lekarzy. Wykładowcami byli prawnicy z kilku renomowanych kancelarii zajmujących się prawem farmaceutycznym, w tym moja ulubiona mec. Paulina Kieszkowska-Knapik – bardzo ekspresyjna i dynamiczna, tacy też przedstawiciele kancelarii Salans. Bardzo dobrą prezentację merytorycznie i interaktywnie zaprezentował Michał Pilkiewicz z IMS Poland, firmy zajmującej się badaniem rynków zdrowotnych w aspekcie szeroko pojętym. O aktach prawnych dotyczących leków mówił dobrze obeznany w temacie prawnik Łukasz Sławatyniec. Proces tworzenia cen(!), nie ceny leku, refundacji i odpłatności przedstawił ekspert Leszek Strabawa. Prezentował swoją opinię o ustawie także Jerzy Gryglewicz z Uczelni Łazarskiego – miałam wrażenie, że z trudem hamował jawny entuzjazm dla tego aktu prawnego. Wśród wykładowców był także dr Konstanty Radziwiłł, który przedstawił referat „Dlaczego ubezpieczeni pacjenci często muszą płacić 100% ceny za leki refundowane?” Uczestnikami byli dziennikarze medyczni, a także przedstawiciele szeroko rozumianego rynku leków. 5 Prawo i ceny leków Nie jestem w stanie reportersko opisać przebiegu kilkunastu godzin warsztatów, natomiast napiszę, co wydało mi się istotne w aspekcie gospodarki lekiem oraz przede wszystkim to, o czym była mowa w kontekście lekarzy. Prawo w Polsce jest prawem interpretacyjnym! Co któremu interpretatorowi przyjdzie do głowy, to taka jest decyzja. Żadna ustawa w naszym kraju nie przechodzi procedury OSR, czyli oceny skutków regulacji, do czego zobowiązuje prawo w postaci Regulaminu Pracy Rady Ministrów. Ustawa o świadczeniach zdrowotnych była nowelizowana 50 razy, co daje średnią roczną 6 razy. Koszt wprowadzenia opakowania leku na polski rynek to 300 000…400 000 zł. Każdy lek wprowadzany w nowej dawce jest sam dla siebie odpowiednikiem i musi mieć cenę o 25% niższą. Komu się to będzie opłacać? W efekcie takiej polityki leki w Polsce są najtańsze w porównaniu z innymi krajami i korzystny jest dla hurtowni eksport tych leków za granicę. Firmy farmaceutyczne wycofują się z polskiego rynku, bo muszą w „negocjacjach” z MZ obniżać cenę. Polska jest rynkiem leków generycznych – stanowią one 67%, podczas gdy w innych krajach zajmują ok. 30% rynku. Beneficjentem ustawy refundacyjnej jest NFZ, który zaoszczędził około 2 mld zł za 2012 r. na refundacji leków. Współpłacenie pacjenta wzrosło w 2012 r. z 34 do 38%. NFZ jest opóźniony w analizach rynku o 3 miesiące w stosunku do firm niepaństwowych badających rynek. NFZ w marcu 2013 r. dowie się, ile wydał na leki w 2012 r., a plan finansowy musi złożyć do kwietnia. Już są sygnały, a będzie wiadomo w przyszłym roku dokładnie, że wzrasta liczba hospitalizacji z powodu wadliwego rynku leków w aptekach otwartych. Niestety izby lekarskie nie informowały swoich członków. Wspomniałam też o włączeniu do ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty pod osłoną nocy zapisu o powinności uczestniczenia lekarza w określaniu refundacji. Zapis ten jest w kompletnej sprzeczności z niepodpisywaniem umów na refundację przez dużą część lekarzy. Potem dałam Lekarze i refundacja przykłady z życia absurdów Dr Konstanty Radziwiłł rejestracyjnych i refundolozaczął od stwierdzenia, że gicznych. nikt 1 grudnia 2011 nie przyPrzedstawiłam wyliczepuszczał, jakie konsekwencje nie, że wskutek miotania się będzie mieć ustawa refundapo CHPL przyjmuję okocyjna i to nie w aspekcie art. ło 1100 pacjentów rocznie 48 (kary), ale art. 6 (CHPL). mniej, a w całej przychodni Powiedział, że każda ustawa to stanowi 11 tys. pacjentów ma swoją literę oraz ducha i ta przyjętych mniej. Mówiłam istota jest dobra w wypadku ustawy refundacyjnej. Mówił o absurdzie konsultacji od również, że rolą lekarza jest le- specjalistów przynoszonych czenie, a nie zastanawianie się co roku i wynikającym z tego nad poziomem odpłatności, że braku dostępu do leków refunumowa z NFZ na wypisywanie dowanych. Odniosłam się też leków do niczego lekarzowi do poglądu, że istota ustawy nie jest potrzebna. Zapytał jest dobra. Nie zgodziłam się też, czy wprowadzenie tej z tą opinią. Na koniec podkreśliłam ustawy to przypadek? Poniez naciskiem, że dziwnym waż aktywnie uczestniczyłam w całych warsztatach, także i groźnym efektem nowych po wykładzie dr. Konstantego przepisów jest nieznane do Radziwiłła poprosiłam o głos. tej pory zjawisko na rynku Przede wszystkim powie- usług – proponowanie lekadziałam, że nie wszyscy nie rzom ubezpieczenia się od mieli pojęcia o skutkach art.6, skutków ustawy refundacyjnej. Małgorzata Zarachowicz czyli refundacji wg CHPL, bo na początku grudnia 2011 było spotkanie w Izbie, podczas którego lekarze skupieni wokół portalu Konsylium24.pl uprzedzali o skutkach wprowadzenia ustawy. Potem na portalu była prowadzona akcja informacyjna na temat zagrożeń, jakie dla lekarzy niosła ustawa refundacyjna. W styczniu 2012 powstało Stowarzyszenie Lekarzy Praktyków, które rów- *Konferencja „Zrozumieć Refundanież włączyło się w tę akcję. cję”, Warszawa, 1.12.2012 r. Fot. @mimax2 Zrozumieć refundację? 1_2013 styczeń Nowości Co nowego w AMD? Lekarze okuliści z utęsk- ale prace nad terapią genową nieniem czekają na przełom (siRNA), przeciwzapalną, mew leczeniu obu postaci AMD. todami chirurgicznymi (makuTo oczekiwanie było wyraźnie loplastyka) są bardzo zaawanodczuwalne 20 października sowane. Badania kliniczne pro2012 r. podczas obrad VIII wadzone są wieloośrodkowo, Sympozjum Stowarzyszenia część jest już w III fazie, ale są AMD. i zupełnie nowe. Ich obecnie Nadal obowiązuje koncep- główne cele to: cja, że w patogenezie AMD • określenie optymalnej częmechanizmy angiogenezy stotliwości podawania i wysowspółistnieją z zaburzeniami kości dawek doszklistkowych genetycznymi i zapalnymi, leków anty VEGF, dlatego i terapia musi być zło- • prace nad nowymi postaciażona. Z uwagi na różnorodność mi leków (implanty doszklistzmian w plamce niezwykle waż- kowe), których przewagą jest na jest personalizacja terapii, dłuższe uwalnianie substancji uwzględniająca właściwą kore- czynnej, a co za tym idzie – lację czynników genetycznych zmniejszenie częstotliwości z uszkodzeniami anatomiczny- podawanych iniekcji, mi, wynikającymi z fenotypu • leczenie makulopatii cupacjenta. Ciągle podstawowym krzycowej, obrzęku plamki rodzajem leczenia postaci wy- w niedrożności naczyń żylsiękowej jest terapia anty VEGF, nych siatkówki, 6 Badacze podkreślają, że obserwowana przez nich grupa chorych to zaledwie 66 pacjentów z mutacją, z których 3 osoby zmarły w czasie obserwacji i poczynione spostrzeżenia należy traktować jako wstępne. Z epidemiologicznego punktu widzenia wyniki sugerują, że kontrola na okoliczność mutacji PIK3CA może być traktowane jako badanie bio- markera pozwalającego u chorych z rakiem jelita grubego na podjęcie terapii aspiryną. Źródło: http://www.nejm.org/doi/ full/10.1056/NEJMoa1207756 • poszukiwanie rozwiązań w zakresie leczenia znacznie bardziej rozpowszechnionej postaci suchej AMD, przy czym dużą wagę przypisuje się kwasom omega 3 (w warunkach prawidłowych zawartość w błonie komórkowej kwasu DHA jest u człowieka najwyższa właśnie w siatkówce). z poprawą ostrości wzroku. Rekomendowany schemat Niestety oczekujący na rejedoszklistkowego podawania strację w schorzeniach onkoranibizumabu (po 3 kolejnych logicznych kolejny (po bewacidawkach nasycających dalsze zumabie) preparat zawierający iniekcje zależnie od potrzeb w tym wypadku aflibercept, wynikających ze stanu kli- prawdopodobnie podzieli los nicznego chorego) wydaje Avastinu i nie zostanie dopuszsię efektywny, ale obiecująco czony do rejestracji w leczeniu wygląda też podawanie 1x AMD. na 6 miesięcy dexametasonu Jak widać przełomu (jeszw biodegradowalnym implan- cze) nie ma, ale postęp nauki cie doszklistkowym (ozurdex). jest istotnie zauważalny, więc Zmniejszenie obrzęku plamki co do ostatecznych rozwiązań następuje bardzo szybko, jed- bądźmy dobrej myśli. nak nie zawsze idzie w parze Alicja Barwicka Fot. @mimax2 Wzmianki o korzyściach fosfatyloinozytolu). Osoby te wynikających z podawania zostały wyodrębnione z Nuraspiryny chorym na raka ses' Health Study i Health Projelita grubego pojawiały się fessionals Follow-up Study. już od dawna. Jednak chyba Stwierdzono, że podanie dopiero teraz na poziomie aspiryny po zdiagnozowaniu bardziej szczegółowym wy- raka jelita grubego powodojaśniono, jaki jest mechanizm wało redukcję o 46% umiedziałania i u jakich chorych le- ralności całkowitej i o 82% czenie jest skuteczne. Otóż jak umieralności z powodu raka donoszą w artykule redakcyj- jelita grubego. Z kolei zastosonym NEJM z 25 października, wanie aspiryny u chorych bez Xiaoyun Liao i wsp., onkolo- tej mutacji nie miało żadnego dzy z University of Alabama wpływu na umieralność. w Birmingham, aspiryna fakW populacji chorych na tycznie ma potencjalne dzia- raka jelita grubego około łanie blokujące wzrost guza. 17% pacjentów ma mutację Badacze zgromadzili 964 cho- PIK3CA. W Stanach diagnorych z rakiem i podzielili ich zowanych jest rocznie 140 000 na dwie grupy w zależności od przypadków raka jelita grubeobecności lub braku mutacji go, a 50 000 umiera z powodu w genie PIK3CA (3-kinaza tej choroby. Fot. @mimax2 Aspiryna i rak jelita grubego 1_2013 styczeń Nowości 5th World Congress on Social Media, Mobile Apps, and Internet/Web 2.0* Nowy partner w medycynie Krystyna Knypl Nie było to wydarzenie zorganizowane przez dotychczasowy medyczny establishment kongresowy – wskazuje na to chociażby nazwa, która nie odwołuje się do żadnego szacownego towarzystwa naukowego ani instytutu. Na pierwszym planie jest internet i społeczność tego medium używająca, czyli ta nowa siła, której znaczenia lepiej nie lekceważyć. Przekonują się o tym politycy, warto aby lekarze także mieli świadomość, że podlegają pewnym ogólnym regułom rozwoju. Boston jest pięknym miastem, w którym czuje się potęgę Umysłu i Oceanu, a do tego szacowne mury Harvard Medical School – czyż może być lepsze miejsce na rozmowy o przyszłości medycyny? Sam kongres, organizowany od kilku lat, nie jest bardzo dużą imprezą, jeśli porównamy go do wydarzeń kardiologicznych czy onkologicznych, ale uczestniczą w nim także inwestorzy, którzy scent of money wyczuwają szybciej niż inni. Sesja inauguracja Przeznaczono na nią pomieszczenia Joseph B. Martin Conference Center w Harvard Medical School. Słowo wstępne na posiedzeniu plenarnym wygłosił Jamie Heywood, współtwórca portalu www.patientslikeme. com. Portal ma znakomite hasło i motto: „Your experience matters”. At PatientsLikeMe, you’ll find the resources and support you need to improve your own health. Ask questions, get answers, and help make healthcare better for everyone. W atrakcyjny, aktywny sposób motto angażuje pacjenta w proces leczenia. Ani grama bomisizmu – to może się podobać! CNN Money obwołał ten portal jedną z 15 firm, które zmienią świat – to interesująca perspektywa. Związki Jamiego Heywooda z medycyną, tego inżyniera elektronika urodzonego w Wielkiej Brytanii, ale pracującego dla Massachusetts Institute of Technology, trwają od dawna. Jest on fundatorem Amyotrophic Lateral Sclerosis Therapy Development Institute, który stworzył zainspirowany chorobą młodszego brat Stephena, cierpiącego na stwardnienie zanikowe boczne. 7 Następnie uczestnicy wysłuchali wystąpienia Sally Okun, także z portalu www.patientslikeme.com, zatytułowanego „Patients voices: the power of shared knowledge”, która podkreśliła, że wzrasta na świecie liczba osób, instytucji oraz organizacji zainteresowanych danymi medycznymi gromadzonymi przez pacjentów z użyciem mediów elektronicznych. Drugie ważne zdanie z wystąpienia Sally Okun zacytuję w oryginale: “Pharmaceutical companies that previously viewed the physician as their primary customer are finding new ways to engage directly with the end user of their products.” Innymi słowy – przychodzi rep do pacjenta?;)) Jeszcze nie, bez obaw. Ale w przyszłości? No cóż, zabiegowcy mogą spać spokojnie, internet im chleba nie odbierze, ale specjaliści niezabiegowi powinni mieć się na baczności. Kolejny referat wygłosił dr Paul Wiks, dyrektor medyczny. Dokonał przeglądu zasobów portalu www. patientslikeme.com, na którym dostępne są obecnie opisy 1300 schorzeń. Na toczącej się równolegle sesji „Building virtual communities and social networking applications for patients and consumers” przedstawiono ciekawe doniesienie na temat wsparcia w sieci dla młodych pacjentów z chorobą nowotworową. Inne równoległe sesje dotyczyły zagadnień ekonomicznych związanych z przenikaniem się internetu i medycyny. Tu na uwagę zasługiwała sesja poświęcona konieczności uwzględniania zasobów internetowych * Boston, 15-16 września 2012 r. 1_2013 styczeń Nowości w nauce medycyny, a w szczególności referat dr. Bertalana Mesco z Węgier. Główna teza jest taka, że edukacja lekarzy powinna uwzględniać potrzeby e-pacjenta. Bo jest już taki pacjent, to fakt. Wygłoszono wiele innych referatów, ale moją uwagę zwróciło wystąpienie dr. Edwarda Campiona z „New England Journal of Medicine”, który omówił zagadnienia wpływu internetu na działalność wydawniczą pism medycznych. Prezentacje plakatowe Tematy posterów były bardzo różne, od rekrutacji do badań klinicznych przez internet, pomoc w rzucaniu palenia, poprawę stylu życia z pomocą mediów, po omówienie blogów pacjentów na temat bólu przewlekłego. Natrafiłam na poster z Czech mówiący o tym, że u naszych sąsiadów media społecznościowe dotyczące spraw zdrowotnych są w powijakach. Podobne wnioski przedstawiono w posterze z Rosji. Znalazłam jedno doniesienie z Polski, zaprezentowane przez psychologów analizujących „the helper’s stress”, występujący u osób wspierających ludzi z doznanym stresem. Doniesień o tematyce stricte medycznej przedstawianych przez lekarzy z Polski nie widziałam w zasobach kongresu. No cóż, to też o czymś mówi. Z ponad trzystustronicowej książki ze streszczeniami moją uwagę zwróciły następujące aspekty zastosowania internetu oraz urządzeń mobilnych w medycynie (tematy przedstawiam w kolejności ich zamieszczenia w abstract booku): •Pomoc w rzucaniu palenia przez przysyłanie wiadomości sms. •Projektowanie usług medycznych na podstawie analizy stron internetowych o tematyce medycznej prowadzonych przez pacjentów. •Stworzenie możliwości umieszczania w smartfonach wytycznych postępowania medycznego, które stają się łatwo dostępne w każdej sytuacji i są łatwe do modyfikacji i aktualizacji (co ważne, bo 20% wiedzy w wytycznych dezaktualizuje się po roku). •Serwis dermatologiczny (http://idoc24.com/) – zbadano 1000 pacjentów, aż 99% z nich było zadowolonych z usługi, mimo że płatna. Serwis dermatologiczny 8 opracowano na podstawie takich danych, że niemal 20% wizyt u lekarza rodzinnego dotyczy problemów skórnych, a 80% pacjentów zanim przyjdzie do lekarza, szuka wiadomości o swoich dolegliwościach w internecie. Często dolegliwości dermatologiczne dotyczą spraw intymnych i może to opóźniać zgłoszenie się do lekarza. W analizowanej grupie większość (70%) otrzymała zalecenie wdrożenia leczenia, część (30%) skierowano do lekarza. 69 osób poddało się chirurgicznemu usunięciu znamion w związku z rozpoznaniem lub podejrzeniem czerniaka skóry. Serwis jest dostępny całodobowo w językach szwedzkim, angielskim, hiszpańskim, włoskim oraz francuskim. •Serwis radiologiczny (http://www.radiologytoolbox. com/) – poprawiono czytelność zdjęć. •Promowanie zdrowego stylu życia, np. aktywności fizycznej i opisywanie swoich osiągnieć w internecie. •Prowadzenie dzienników choroby, co poprawia przedstawianie objawów. •Tworzenie grup wsparcia i edukacji dla przewlekle chorych. •Internetowe wydania fachowych czasopism medycznych. Dane przedstawiono na przykładzie „New England Journal of Medicine”, który wprowadził płatne wydanie internetowe. W pierwszym miesiącu funkcjonowania przeglądano pismo ponad 100 tysięcy razy. Średnio 17 tysięcy użytkowników miesięcznie czyta NEJM w tej formie, wchodząc na 49 tysięcy artykułów tygodniowo. Z ipada i innych tabletów łączy się ze stroną czasopisma 160 tysięcy użytkowników miesięcznie. •Walka ze stresem w różnych grupach społecznych (o inicjatywie Unii Europejskiej można poczytać pod adresem www.interstress.eu) •Rekrutowanie pacjentów do badań klinicznych. Podsumowanie Internet i jego zastosowania w medycynie mają swoich gorących zwolenników i takich samych przeciwników. Ci pierwsi będą mieli coraz więcej satysfakcji, ci drudzy muszą się pogodzić z tym, że mamy cichego wspólnika w medycynie. Krystyna Knypl internista 1_2013 styczeń Dylematy Urzędnik pierwszego kontaktu Marzena Więckowska Kiedy 13 lat temu otwierałam jedną z pierwszych praktyk lekarza rodzinnego w województwie, byłam dumna, szczęśliwa, pełna optymizmu i wiary w to, że przemiany w polskim systemie ochrony zdrowia będą zmierzać w kierunku stopniowego wzmacniania roli lekarza rodzinnego. Wiara i optymizm sprawiły, że przez kilka pierwszych lat pracy na swoim nie widziałam niczego złego w tym, że w jakiś tajemniczy sposób zwiększa mi się ilość obowiązków, które nie mają nic wspólnego z wykonywaniem zawodu lekarza. Tłumaczyłam sobie, że przecież to jest normalne, skoro mam własną przychodnię. Wspieram system Z pokorą zatem przyjęłam do wiadomości, że zamiast prostego druku L-4 będę musiała wypełniać rozbudowany formularz ZUS ZLA, a kopie dostarczać co tydzień do ZUS-u. Bez zastanowienia pisałam na żądanie pacjentów dziesiątki rodzajów zaświadczeń, orzeczeń i kart zgonu na podstawie kartek z pogotowia. Byłam przekonana, że moim obowiązkiem jest wyręczanie rodziców w usprawiedliwianiu nieobecności dzieci w szkole i w uczestnictwie w zajęciach WF. Pokornie wypełniałam najróżniejsze druczki przysyłane przez sanepid, nie zastanawiając się nad tym, czy na pewno jest to mój obowiązek. Wychodziłam z założenia, że skoro każą mi to robić, to wynika to z jakichś ważnych tajemniczych przepisów, których nie muszę znać, bo przecież nie jestem urzędnikiem. Nadal byłam dumna z tego, że jestem lekarzem rodzinnym – „filarem systemu”. Zajęta pracą od rana do wieczora, przeszłam obojętnie obok faktu, że Kasę Chorych zastąpił nowy podmiot – Narodowy Fundusz Zdrowia. Entuzjazm wynikający ze świadomości bycia „filarem systemu” 9 zaczął powoli, aczkolwiek konsekwentnie ustępować miejsca narastającej świadomości, że staję się narzędziem do produkowania przeróżnych kwitów i coraz to nowych sprawozdań, dając przez to zatrudnienie rosnącej armii urzędników NFZ, którzy zajmowali się ich przetwarzaniem. Prawo to miecz obosieczny, więc uczę się nim władać Aby nie zagubić się w gąszczu coraz to nowych wymagań, ciągle zmieniających się wzorów druków, chcąc nie chcąc musiałam zaglądać do wielu aktów prawnych, a przecież jeszcze nie tak dawno nie rozróżniałam ustawy od rozporządzenia. Szybko też przekonałam się na własnej skórze, że jednak nieznajomość prawa szkodzi. Nawet pobieżny ogląd niektórych aktów prawnych utwierdzał mnie w przekonaniu, że w naszej codziennej rzeczywistości rządzi prawo zwyczajowe, odbiegające często od tego, co jest w aktach normatywnych. Wynikały z tego czasem dość zabawne sytuacje, jak chociażby taka, w której udało mi się unieważnić przeprowadzoną u mnie kontrolę sanepidu. Powodem unieważnienia był 1_2013 styczeń Dylematy zaś niewłaściwy wzór pieczęci, użyty na upoważnieniu do kontroli. Spowodowałam tym spore zamieszanie w lokalnym sanepidzie, a kontrolerka otrzymała naganę od przełożonego za rażące lekceważenie swoich obowiązków. Dało mi to może nieco złośliwą, choć niemałą satysfakcję, ponieważ przekonałam się, że czasami jednak prawo działa w obie strony. Innym razem znów mnie poniosło, kiedy po raz kolejny otrzymałam z sanepidu plik formularzy do wypełnienia. Zwyczajowo takimi rzeczami zajmowały się u mnie pielęgniarki. Ich zadaniem było sporządzenie prognoz demograficznych dotyczących liczby przewidywanych nowych urodzeń w mojej populacji pacjentów. Na podstawie tych prognoz miały obliczyć, ile i jakich szczepionek zużyjemy w następnym roku, wpisać to do formularzy i odesłać do sanepidu. Przejrzałam więc od deski do deski 3 czy 4 akty prawne i stało się dla mnie jasne, że to zadanie jest przewidziane prawem dla miłych pań z mojego powiatowego sanepidu, a nie dla mnie czy moich pielęgniarek. Wystosowałam pismo, w którym stanowczo odmówiłam wkraczania w zakres kompetencji urzędników administracji państwowej, podpierając się cytatami ze stosownych aktów prawnych. Na to otrzymałam odpowiedź z powiatowego sanepidu, że sprawa została przekazana do wojewódzkiego sanepidu. Poczułam się w tym momencie prawie tak, jakbym poruszyła niebo i ziemię, czekałam więc cierpliwie na odpowiedź. I właściwie czekam na nią do dziś, ponieważ minęło już 10 ponad półtora roku, a odpowiedzi nadal nie otrzymałam. Była za to telefoniczna groźba od miłej pani z sanepidu, że za karę nie otrzymam szczepionek. Poprosiłam więc o danie mi tej obietnicy na piśmie, to jeszcze tego samego dnia złożę do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa narażenia moich pacjentów na utratę zdrowia i życia. Obietnicy na piśmie nie dostałam, a szczepionki otrzymuję systematycznie bez konieczności sporządzania prognoz demograficznych i zapotrzebowań rocznych. Co jest nie tak z deklaracjami wyboru? Innym aspektem biurokracji, absorbującym wiele uwagi lekarza rodzinnego i dostarczającym przy tej okazji niepowtarzalnych przeżyć i emocji, są tzw. deklaracje wyboru lekarza, pielęgniarki i położnej POZ. Jest to wytwór wyobraźni urzędniczej, pochodzący jeszcze z czasów Kas Chorych, konsekwentnie zmieniany, modyfikowany i rozwijany przez NFZ. W 1999 r. twórcy systemu Kas Chorych postanowili, że w Rzeczpospolitej Polskiej wybór lekarza będzie dokonywany przez pacjentów nie u ubezpieczyciela, tak jak to ma miejsce w innych krajach, lecz u tegoż lekarza. Miał on polegać na złożeniu oświadczenia woli z własnoręcznym podpisem na specjalnie opracowanym druku. Przechowywaniem wypełnionych druków miał się zajmować świadczeniodawca, co w wypadku tak niewielkich przychodni jak moja jest równoznaczne z tym, że odpowiada za to lekarz. To samo miało dotyczyć pielęgniarki i położnej. Jak postanowiono, tak uczyniono. W związku z tym od ponad 13 lat we wszystkich placówkach POZ trwa nieustanne wypełnianie kolejnych, nowych deklaracji wyboru. Każda zmiana danych – czy to nazwiska, czy adresu pacjenta wymaga wypełnienia nowej deklaracji. Zmiana osoby personelu przychodni oznacza konieczność wypełnienia na nowo ponad dwóch tysięcy druków. Posiadam obecnie ok. 60 segregatorów deklaracji, a mam pod opieką populację 1_2013 styczeń Dylematy liczącą ok. 3500 pacjentów. Tu należałoby jednak wyrazić wdzięczność naszym ustawodawcom za to, że nie wpadli na pomysł, aby pacjent dokonywał wyboru sprzątaczki w przychodni. Kontrola NFZ – kara 3974,63 zł Kilka miesięcy temu NFZ postanowił zainteresować się sposobem, w jaki realizuję umowę w zakresie przyjmowania deklaracji wyboru i ich zgodności z danymi przekazywanymi w formie elektronicznej. W przeddzień planowanej kontroli poinformowano mnie o niej telefonicznie. Zwróciłam uwagę, że taki sposób informowania o kontroli jest niezgodny z moją umową z NFZ, bo w myśl jej zapisów kontrola powinna być zapowiedziana przynajmniej 48 h przed planowanym terminem jej rozpoczęcia. W odpowiedzi usłyszałam, że jest to tzw. kontrola doraźna i może być zapowiedziana w chwili rozpoczęcia. Nie chciałam wywoływać wojny już na samym początku, a ponieważ nie miałam niczego złego na sumieniu, nie oponowałam. Następnego dnia dwie panie kontrolerki przekroczyły progi mojej przychodni, ciągnąc za sobą wielką walizę pełną sprzętu komputerowego. Na powitanie okazały upoważnienia do kontroli oraz dowody osobiste. I tu – konsternacja, ponieważ zażądałam od nich legitymacji służbowych, które jako pracownice NFZ mają obowiązek posiadać zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia. Upierały się, że wystarczą dowody osobiste, na co pokazałam im zapis z rozporządzenia świadczący jednoznacznie o tym, że powinny okazać legitymacje służbowe. Ponownie wykazałam dobrą wolę i zgodziłam się na rozpoczęcie kontroli pomimo tak istotnych uchybień. Miłe panie zażądały wyjęcia 597 deklaracji ze zbioru. Ponieważ staram się mieć porządek w papierach, dość sprawnie udało się je odnaleźć. Przez kilka dni panie coś tam sobie pracowicie pisały i kserowały, na zakończenie pożegnały się miło, wlokąc za sobą swoją wielką walizę. Po ok. miesiącu otrzymałam protokół kontroli, jednak nie miałam ochoty tracić czasu na czczą polemikę z ustaleniami kontroli, więc go nawet nie odesłałam. A ustalenia były następujące: na jednej deklaracji wyboru brakowało zaznaczenia krotności wyboru personelu w danym roku, na jednej zaznaczona była niewłaściwa 11 krotność, na trzech brakowało imienia i nazwiska personelu, na jednej brakowało podpisu pacjenta. Na niecałe 600 kontrolowanych deklaracji uchybienia znaleziono w 6 (sześciu!), co stanowi ok. 1% kontrolowanych deklaracji. Poza tym zakwestionowano 114 deklaracji na kolegę, który pracował u mnie, ale zmarł nagle kilka lat temu, oraz zarzucono zbyt późne zgłoszenie na portalu SZOI zaprzestania pracy przez jedną z pielęgniarek, co było nieprawdą i na co mam dowody. Po upływie kolejnego miesiąca otrzymałam wystąpienie pokontrolne. Za wszystkie powyższe uchybienia naliczono mi zwrot należności plus karę w ogólnej kwocie 3974,63 zł. Główny zarzut był taki, że pomimo kontaktu w czasie wizyt z pacjentami zadeklarowanymi na nieżyjącego kolegę, nie wykazałam minimum staranności i nie zebrałam od nich nowych deklaracji. Muszę przyznać, że bardzo mnie zirytowało to „niezachowanie minimum staranności” – nieważne, że pomagałam chorym ludziom, ważne natomiast, że nie zajęłam się papierami. No cóż, nie było innego wyjścia, trzeba było podjąć walkę z tak jawnym bezprawiem. Odwołanie – kara zmalała do 330,07 zł Siedliśmy więc oboje z mężem i wykorzystując jego prawnicze zacięcie, wyprodukowaliśmy obszerne pismo, w którym punkt po punkcie podważyliśmy zasadność zwrotu należności i wymierzenia kary wynikającej z poszczególnych zarzutów. Podstawą argumentacji była teza, że Fundusz nie poniósł żadnej straty z powodu stwierdzonych uchybień. Zajęło to nam jakieś 4…5 h cennego wolnego czasu, którego mamy i tak niewiele ze względu na liczne obowiązki męża i moje. 1_2013 styczeń Dylematy Na odpowiedź przyszło nam czekać półtora miesiąca. Ale warto było, bo dawno nic mnie tak nie rozbawiło, jak to właśnie pismo z NFZ. W odpowiedzi dyrektor oddziału uchylił większość zarzutów, ale uparł się przy kwestii pielęgniarki na SZOI i przy jednej deklaracji, na której była nieprawidłowa krotność wyboru personelu. Uzasadnienie było takie, że to ja jako świadczeniodawca odpowiadam za poprawność danych podanych przez pacjenta w deklaracji. Zostałam więc obciążona winą za to, że pacjent podał nieprawdziwe dane. Ostatecznie kara, jaką miałam zapłacić, zamknęła się w kwocie 330,07 zł. Nie byłabym sobą, gdybym ponownie się nie odwołała, ale na to NFZ odpowiedział, że ustawa nie przewiduje trybu powtórnego odwołania. Po dwóch tygodniach otrzymałam pismo wzywające do złożenia informacji o sposobie wykonania zaleceń pokontrolnych. Odpowiedziałam, że do większości zaleceń stosuję się od zawsze, czego organ kontrolny nie raczył zauważyć, traktując 1% deklaracji z drobnymi błędami formalnymi jako niemal przestępstwo i powód do wymierzenia kary, natomiast do zaleceń dotyczących sporządzenia korekt na kwotę 330,07 zł nie mogę się odnieść, ponieważ trwa analiza prawna i kompletowanie dokumentacji w związku z planowanym złożeniem pozwu przeciwko NFZ, więc ewentualne złożenie korekty finansowej nastąpi po orzeczeniu sądu. I na tym, póki co, koniec moich przygód z kontrolą NFZ, ale ciąg dalszy z pewnością nastąpi. Teraz, jak przypuszczam, NFZ jest w fazie trawienia mojego ostatniego pisma, więc odczuwam chwilowo błogi spokój, ponieważ piłeczka jest po stronie przeciwnika. Lekarz czy urzędnik? Przykładów „zurzędniczenia” zawodu lekarza można by znaleźć wiele, jednak nie sposób to wszystko pamiętać i opisać. Niepokojące jest to, że na przestrzeni kilkunastu lat daje się wyraźnie odczuć, że znacząco rośnie ilość czasu, jaki musimy poświęcać na coraz to bardziej wymyślne biurokratyczne obowiązki, niemające nic wspólnego z wykonywaniem zawodu lekarza. Weźmy przykład opisanej przeze mnie kontroli NFZ: ile osób, łącznie ze mną i moją rodziną zostało zaangażowanych w tę sprawę, która tak naprawdę nie 12 była niczym innym, niż najzwyklejszym „biciem piany”? Dwie urzędniczki dojeżdżały przez kilka dni prywatnym samochodem do mojej przychodni, oddalonej od siedziby NFZ o 90 km, otrzymały za to zwrot kosztów delegacji. Potem kolejne osoby w NFZ zajmowały się przetwarzaniem tych danych. Ja i mój nieoceniony mąż straciliśmy długie godziny, ślęcząc nad różnymi paragrafami i pismami. I jaki tego efekt? Fundusz potrącił mi 330,07 zł, doliczając odsetki w wysokości 2,94 zł. Mało tego – zanosi się na bezprecedensową sprawę w sądzie, dotyczącą roszczenia w zawrotnej kwocie ponad 300 zł. Spora grupa ludzi została zaangażowana w bezsensowną pracę przez prawie 5 miesięcy, stracono mnóstwo czasu i pieniędzy, a efekt tego poza obustronną eskalacją napięcia jest żaden. Jaki to wszystko ma sens? Jaki sens ma nakładanie na lekarzy bezsensownych biurokratycznych obowiązków, których wykonanie bez choćby drobnych uchybień nie jest możliwe? Jaki sens ma zatrudnianie kolejnych urzędników, którzy zamiast zająć się sami tą biurokracją, trudnią się bezdusznym ściganiem i karaniem nas za te uchybienia, które nie mają najmniejszego znaczenia dla jakości pracy lekarza? Warto takie pytania zadać tym, którzy tworzą te mechanizmy. Warto zapytać ich wprost: czy chcą, aby leczył ich lekarz, czy może raczej urzędnik? Tekst i zdjęcia Marzena Więckowska internista, lekarz rodzinny Autorka o sobie: W zawodzie od 22 lat. Od 13 lat prowadzę własną przychodnię FAMEDYK, która w 2011 roku zwyciężyła w rankingu „Superporadnia Medycyny Rodzinnej”, organizowanym pod patronatem Podlaskiego OW NFZ, natomiast w 2012 roku, po audycie w zakresie jakości zarządzania i udzielania świadczeń zdrowotnych, została laureatem godła „Przyjazna Przychodnia”. 1_2013 styczeń Refundacja Rity Złożę na panią skargę Maggy Woland, M.D., Ref.D.* ;)) 2. Wszystko to sprawiło, że sukces można było uznać za pełny. Media zajmowały się nowym prawem przez trzy dni, a to coś niebywałego w świetle jednoczesnego przecież wypadku pod Miejscowością X, w którym na szczęście nikt nie ucierpiał, braku ciepłej wody w Miasteczku Y, oraz pewnego konia, który wybrał się na spacer po przedmieściach miasta stołecznego. Gwoli sprawiedliwości dodać należy, że termin konferencji prasowej dobrano z wyczuciem – tuż przed całkiem niewakacyjnym i nieświątecznym weekendem, a na dodatek twórcom ustawy sprzyjała pogoda – pierwsze mrozy, tak oczekiwane, nie nadeszły, nie pociągając tym samym za sobą, siłą rzeczy, żadnych ofiar. Poważną konkurencją dla tej wiadomości były więc de facto tylko zaręczyny pewnej aktorki, które jednakże zaspokoiły jedynie potrzeby pasma porannego – ale za to w 99%... W tych warunkach projekt dotyczący ochrony danych osobowych awansował na hit, a fakt, że dotyczył niepopularnej grupy zawodowej, otwierał nowe możliwości. Materiały okraszono kilkoma przykładami *Refundologia – najnowsza gałąź nauk medycznych. 13 lekarskiej sprzedajności oraz kultowymi zdjęciami aresztowania, co pozwoliło na dodatek na nawiązanie i gładkie przejście do świata polityki – i tu pałeczkę z gracją przejęła wieczorna publicystyka. Rys. Zen 1. Konferencja prasowa nie zgromadziła tłumów, lecz dopisek o cateringu sprawił, że pojawiły się dwie kamery. Informację przedstawiono profesjonalnie, z uwydatnieniem przekazu, ułatwiając odpowiedni montaż materiału. Założenia wyłożono jasno i bez zbędnych zawiłości, więc przekaz brzmiał czysto i klarownie. Możliwość blokowania informacji przez pacjenta wobec wybranego lekarza przyjęto życzliwie i bez zbędnych pytań, oraz przekazano publiczności w formie niezmienionej. Ochrona danych osobowych została wyeksponowana w stopniu dorównującym temu na konferencji, a przewijające się ulotne sugestie dotyczące uczciwości dotychczasowych dysponentów tych tajnych informacji trafiły na syte żołądki i – w związku z tym – chłonne umysły. 3. W siedzibie Związku Piłki Lekarskiej wrzało i huczało. Pracownicy biegali w te i nazad – ci, którzy nie mieli z czym biegać, woleli chwycić w rękę jakikolwiek papier i wmieszać się w tłum – bezczynność nie była dobrze widziana w tych dniach. Nawet mistrzowie kamuflażu biurowego nie odważyli się zaszyć w swoich sprawdzonych – na co dzień – kryjówkach. Do pokoju, w którym obradował Zarząd, co chwila wchodził ktoś, kogo Wezwano, po czym wyłaniał się z niego z wyrazem twarzy wskazującym na Obcowanie oraz Wyższy Stopień Wtajemniczenia. Faks stojący na biurku sekretarki Prezesa wypluł informację o najnowszym projekcie ochrony danych osobowych. Sekretarka przeczytała go uważnie cztery razy, po czym wstała i wziąwszy głęboki oddech, zadzwoniła do koleżanki z kadr – czy powinna przekazać informację do Pokoju Obrad? Odpowiedź była nieparlamentarna i jednoznaczna. Podsumowanie jej wydźwięku, które, odwirowane z soczystego języka kadrowej, ma się do oryginału tak jak wino do tego, co zostaje z jego produkcji, brzmiało: czas, w którym Zarząd pisze Życzenia skierowane do Urzędu Zdrowia, to nie jest czas na trivia, ponieważ nie jest wskazane nadmierne wydłużanie czasu funkcjonowania ZPL na tych, jakże niekomfortowych, warunkach. 4. „Czyli jak teraz będzie?” zastanawiał się Kowalski po wysłuchaniu informacji w TV. „Czyli nareszcie możesz odciąć tę babę od twoich danych, jeżeli ci się nie podoba” odpowiedziała Kowalska. 1_2013 styczeń Refundacja Rity „Jak zwykle” wzruszył ramionami pacjent. „Czyli to nie jest pierwszy raz?” na niebie Rity pojawiła się maleńka gwiazdeczka. „A co rozpoznawano wcześniej? Czym pan był leczony?” „Wszystko jest w dokumentacji” burknął niechętnie pacjent, wodząc znudzonym wzrokiem po gabinecie. Analiza dokumentacji nie przyniosła jednak zbyt obfitych połowów, ponieważ rekordy „Konsultacja wenerologa” oraz „Konsultacja lekarza chorób zakaźnych” były zablokowane, a pozostałe dotyczyły infekcji górnych dróg oddechowych i ani słowem nie wspominały o wysypce. „Ale pan zablokował te wpisy” powiedziała z wyrzutem Rita, podczas gdy pacjent uśmiechnął się triumfalnie. „Bo to prywatna sprawa, nie będzie mi tego byle lekarz rodzinny czy tam jaki internista oglądał” rzucił. „I tak się na tym nie znacie, tylko się stale o to potem pytacie. To zablokowałem i się gadanie skończyło.” „I niby jak ja mam się teraz dowiedzieć cokolwiek o tej chorobie?” zapytała „Dzień dobry” powiedział Pacjent, słodko Rita. wkraczając do gabinetu. „To pani jest lekarzem, „Dzień dobry” odpowiedziała Rita. znaczy się to pani biznes” „Czym można panu służyć?” opryskliwie odpowiedział „Zrobiła mi się jakaś wysypka” odpacjent. parł Pacjent. „Może się pan cho„Gdzie?” zapytała rzeczowo Rita. ciaż rozbierze?” Pacjent uśmiechnął się tajemniczo. „Pani chyba żartuje.” „Wiąże pan to z jakimś konkret„Mam nadzieję, że nym wydarzeniem? Pożywieniem? Korozumie pan, że ta wizyta Rys. Zen smetykiem?” próbowała przybliżyć temat de facto się nie odbyła i nie Rita, lecz pacjent zbył ją porozumiewawczym uśmieszmoże skutkować żadną poradą.” kiem, który trudno jednak było ująć w dokumentacji. „Mam nadzieję, że zdaje pani sobie sprawę z tego, „Od kiedy?” spróbowała ugryźć sprawę z innej iż złożę na nią skargę…” strony Rita. „Ależ proszę uprzejmie, to już 15. w tym tygo„Od tygodnia” padła łaskawa odpowiedź. dniu…” „Jak ta wysypka wygląda?” brnęła dalej Rita przez „W takim razie postaram się wspomnieć o pani wywiad, przypominając coraz bardziej konia pociągouprzejmej postawie…” wego. Maggy Woland „Ale jak ona ma te dane, to dla mnie jest łatwiej?” zastanawiał się Kowalski. „Ale ona mi się nie podoba” odparła Kowalska. Odpowiedź Kowalskiego ugrzęzła w jego gardle, a brzmiała jakoś podobnie do „ale to tobie…” Odpowiedź, której ostatecznie udało się wydostać na światło dzienne, nie aspirowała do stania się argumentem w sprawie rozwodowej, a nawet można ją określić szczytowym osiągnięciem małżeńskiej przenikliwości „Czyli od czego mam ją odciąć?” „Ja ci powiem, jak się zastanowię” odparła małżonka z widoczną aprobatą dla mężowskiej postawy. „Ale moim zdaniem ona zdecydowanie za dużo o nas wie. Te niektóre pytania… Jeżeli ona to pozapisywała, to to trzeba będzie w ogóle zastrzec dla wszystkich…” „Ale może nie zastrzegać niczego” umysł Kowalskiego począł niebezpiecznie się wałęsać. „Bo w sumie kto ma wiedzieć o mnie wszystko i o mnie dbać, jak nie ona…” I to była naprawdę nierozważna wypowiedź. 5. 14 1_2013 styczeń Czy internet może być narzędziem pracy lekarza z pacjentem? Beata Świerczewska @ @ Rys. Zen Medycyna w sieci Jeszcze kilka lat temu powiedziałabym, że nie. No bo przecież pacjentowi trzeba patrzeć prosto w oczy, żeby nawiązać z nim kontakt, zdobyć jego zaufanie. Trzeba pacjenta obserwować od pierwszych kroków w gabinecie, widzieć jak się porusza, jaką ma skórę, jak oddycha, w jaki sposób kaszle. Wreszcie pacjenta trzeba zbadać przedmiotowo. Wywiad on-line Z drugiej strony wszyscy wiemy, że dobrze zebrany wywiad to więcej niż połowa sukcesu. A on-line wywiad można zebrać dokładnie, przy wątpliwościach – dopytać, czy pacjent rzeczywiście miał na myśli to, co napisał. Poza tym tak zebrany wywiad nie jest naszą relacją z rozmowy z pacjentem, lecz jego bezpośrednią wypowiedzią na piśmie. Wreszcie w pracy na czacie z pacjentem nie pozostajemy stale pod presją tego, że następny pacjent już niemal leży nam na drzwiach, a dziesięciu innych czeka tuż za nim z zapytaniem: „czy ja tylko mogę... coś tam…”. Dlatego po głębszej analizie tematu zmieniłam zdanie. Oczywiście nic nie może zastąpić dobrego badania przedmiotowego, ale spora część naszych pacjentów nie cierpi na ciężkie schorzenia przewlekłe, wymagające wnikliwego badania przedmiotowego. Wielu przychodzi do lekarza z prostymi pytaniami, na które możemy z powodzeniem odpowiedzieć na czacie z pacjentem. Trzeba mieć doświadczenie praktyczne Inna rzecz, że kontakt on-line wymaga od nas większej czujności niż w wypadku tradycyjnej wizyty w gabinecie. Nie zobaczymy przyspieszonego oddechu pacjenta, bladości powłok, drżenia mięśni czy wzmożonej potliwości. Nie zauważymy tego, co w gabinecie od razu naprowadziłoby nas na właściwy trop diagnostyczny 15 i pozwoliło szybko podjąć decyzję o interwencyjnym podaniu leku czy wezwaniu do pacjenta karetki. To prowadzi do kolejnej konkluzji: czatujący lekarz powinien mieć większe doświadczenie praktyczne niż ten, który widzi pacjenta twarzą w twarz w gabinecie. Musi wiedzieć, jakie pytania zadać pacjentowi, by nie przeoczyć i nie zlekceważyć sytuacji zagrażającej choremu. Jeśli zaś taką sytuację wyłowi, musi mieć odpowiednie zaplecze, by pacjentowi wskazać tryb dalszego postępowania: pilną wizytę w gabinecie, planową wizytę w gabinecie, wezwanie lekarza do domu na wizytę, wreszcie – pilne wezwanie karetki PR. I to jest ta najtrudniejsza część pracy. A teraz o pozytywach Internet to znakomite miejsce do prowadzenia pracy profilaktycznej z pacjentem. Tą drogą możemy pacjentowi zinterpretować jego wyniki badań i od razu dać odpowiednie zalecenia, np. dotyczące diety ubogocholesterolowej czy niskopurynowej (wcale nie musimy się szeroko rozpisywać, wystarczy mieć przygotowane szablony z takimi dietami i w razie potrzeby „wkleić” je do odpowiedzi dla pacjenta). Możemy też ustalić z pacjentem dalszy sposób postępowania. Na przykład kontrolny lipidogram za 3 miesiące, plus wystawić w sieci skierowanie na to kontrolne badanie. Niewątpliwie w ten sposób unikamy 1_2013 styczeń Medycyna w sieci dwóch wizyt pacjenta w gabinecie – po interpretację i zalecenia oraz po skierowanie na badanie kontrolne. Kolejny przykład. Pacjentka wyjeżdża za 2 miesiące na Filipiny. Chce się zaszczepić. Informacji na temat zalecanych szczepień i placówek, w których może zostać zaszczepiona możemy udzielić on-line. Nie potrzeba do tego wizyty w realu. Inny pacjent. Ból kolana od 2 tygodni. Wystarczy czasem kilka pytań: charakter bólu, ruchomość, obecność lub brak obrzęku, zaczerwienienia. I wiemy jak pacjenta pokierować – internista czy ortopeda bądź reumatolog. Wystawiamy skierowanie on-line i pacjent trafia na właściwą drogę. Tak jest często, że pacjent wie, co mu dolega, potrafi dokładnie to opisać, ale nie wie, do którego z lekarzy udać się ze swoją bolączką. I tu wkraczamy my, w formie wirtualnej :). Oczywiście by to dobrze funkcjonowało, musimy mieć możliwość wystawiania skierowań w internecie. Sezonowe okresy nawału drobnych infekcji to kolejne pole do popisu. I tutaj dobrze zebrany wywiad najczęściej pozwala nam podjąć decyzję, czy pacjenta mamy odesłać do gabinetu internisty, czy możemy spróbować kuracji tzw. sposobami domowymi i lekami OTC. Pacjent często nie czuje się na tyle źle, by iść na zwolnienie, chce uzyskać tylko poradę co do leczenia. Jeśli to początek łagodnej infekcji, możemy zalecić leczenie objawowe i ewentualną wizytę w gabinecie przy braku poprawy przez 2-3 doby. Jeśli coś w wywiadzie nas niepokoi, zalecamy wizytę u lekarza w trybie pilnym. Jeszcze jeden przykład, gdy możemy się wspomóc internetem. Pacjent z cukrzycą, leczony insuliną, oznaczający sobie poziomy glikemii własnym glukometrem. Jeśli taki pacjent dostarczy nam pomiary glikemii i przyjmowane dawki insuliny, możemy mu w razie potrzeby zmodyfikować dawki insulin i zalecić dalsze postepowanie dotyczące oznaczeń glikemii i kontaktów z lekarzem. Podobnie rzecz się ma z pacjentami leczonymi z powodu nadciśnienia. Tu również wystarczy nam informacja od pacjenta o przyjmowanych lekach i pomiarach ciśnienia. Idealnie jest, jeśli pacjent może nam przekazać pomiary seryjne z kilku dni. Wtedy modyfikacja leczenia on-line nie stanowi większego problemu. Gdzie narzędzia? Oczywiście w istniejących w Polsce realiach to, o czym piszę, pozostaje jeszcze raczej w sferze rozważań teoretycznych, zwłaszcza że tego typu kontakt lekarz-pacjent wymaga odpowiedniego narzędzia, zarówno dla samej organizacji czatowania, jak i do identyfikacji zarówno pacjenta, jak i lekarza, możliwości wglądu on-line w badania pacjenta, w konsultacje innych lekarzy, wreszcie możliwości wystawiania skierowań pacjentowi on-line. Taka działalność nie wymaga od lekarza wypisywania recept ani zwolnień lekarskich bez wizyty, więc nie wchodzimy w konflikt z prawem. Jest natomiast dobrym narzędziem do skrócenia kolejek do gabinetów lekarskich. Jest wygodna i dla lekarza, i dla pacjenta, zwłaszcza tego pacjenta, który pracuje zawodowo. Na koniec dodam, że moje rozważania nie są czysto teoretyczne. Od kilku tygodni pracuję na takim właśnie czacie, mam wszystkie dostępne narzędzia, o których pisałam. I uważam, że to ma przyszłość. Beata Świerczewska internistka, lekarka rodzinna Negatywne skutki ref-ustawy Zamrożenie inwestycji po stronie producentów leków wstrzymanie nakładów na badania i rozwój nowych leków restrukturyzacja i zwolnienia. W branży farmaceutycznej pracę straciło już ponad 12 tysięcy osób. W 77% aptek spadła wartość sprzedaży, a średnia marża zmalała z blisko 22 do 18%. Po raz pierwszy od 20 lat rynek farmaceutyczny odnotowuje znaczący spadek sprzedaży, sięgający 2,4 mld złotych. Co ciekawe rynek apteczny maleje, a rynek szpitalny rośnie o 0,3 mld. Hospitalizacje postrefundacyjne? Źródło: Raport IMS „Ocena wpływu nowej ustawy refundacyjnej na sektor farmaceutyczny w Polsce” 16 1_2013 styczeń Ciekawy przypadek Czy można diagnozować przez internet albo 32-letni mężczyzna szuka pomocy na www.konsylium24.pl* Monika Jezierska-Kazberuk, Krystyna Knypl Przed rokiem pojawił się nietypowy wpis (http://konsylium24.pl/ /posts/17116), przedstawiający przypadek 32-letniego mężczyzny, który zgłosił się na [email protected] z prośbą o zorganizowanie konsylium lekarskiego w związku z odczuwanymi przez niego dolegliwościami, które (pomimo licznych wizyt w gabinetach lekarskich oraz wykonywanych badań diagnostycznych) pozostawały niewyjaśnione. Odczuwane przez pacjenta dolegliwości były opisane przez niego w następujący sposób: Ciągłe zmęczenie, szybkie męczenie się, osłabienie, zawroty-falowanie. Wstaję rano, wszystko jest OK, ale już koło południa zaczyna się moje złe samopoczucie. Jednak nie wiąże się to z żadnym dolegliwym bólem. Swoje dolegliwości obecnie zlokalizować mogę od lewej strony karku, przez lewą części głowy (delikatne mrowienie) do ucha. W lewym uchu wrażenie dyskomfortu, nie jest ono zatkane, ale ciągle je przetykam, starając się wyrównać ciśnienie. Wszystko, co odczuwam w głowie, jest zlokalizowane po lewej stronie. Zdarza mi się, gdy idę, wydaje mi się, że podłoże jest miękkie, aż się muszę zatrzymać. Zdarza mi się (raz na 2 tygodnie, czasem rzadziej), że siedząc przy komputerze, mam wrażenie, że z głowy idzie taki impuls, który się rozchodzi od głowy i muszę wstrząsnąć nią, bo mam wrażenie, że jeśli tego nie zrobię, to stracę przytomność. I potem przechodzi. Uczucie lekkich zawrotów głowy, a raczej falowania, braku równowagi czy też „miękkiej podłogi”. To *Autorki uzyskały zgodę pacjenta na przedstawienie jego historii choroby oraz wyników badań na łamach „Gazety dla Lekarzy” 17 Rys. Zen jednak zdarza się czasami. Nigdy się nie wywróciłem i nie straciłem przytomności, ale miałem takie wrażenie, że może się to stać. Siadając przed telewizorem, czasem mam wrażenie, że zsuwam się z kanapy, mimo że wcale tak nie jest. Dolegliwości raz są większe, raz mniejsze, niczym sinusoida. Pacjent tak opisywał swoje diagnostyczne koleje losu, cytując wyniki wykonanych badań, których kserokopie były załączone do 16-stronicowego opisu dolegliwości. 1) Lekarz rodziny skierował mnie do lekarza pulmonologa. 2) Pod opieką pulmonologa, badania układu oddechowego. 3) Dwóch laryngologów, diagnoza: bez odchyleń. V i VII 2009. 4) Dwóch neurologów po badaniu nie stwierdziło odchyleń neurologicznych. VI i VIII 2009. 5) Rezonans magnetyczny (kontrolnie [7 lat temu – IX 2003] – pozagałkowe zapalenie nerwu wzrokowego, leczenie sterydami) – rezonans wykluczył zmiany demielinizacyjne. VII 2009. 6) RTG kręgów szyjnych. Wynik: „Zdjęcie kr. szyjnego: Nieznaczna rotacja. Zniesienie fizjologicznej 1_2013 styczeń lordozy. Nieznacznie węższa przestrzeń miedzykręgowa c5/c6. W pochyleniu do przodu ruchomość zachowana. W odgięciu niestabilność c3/c4 i c5/c6”. VII 2009. 7) RTG płuc, bez zmian. VII 2009. 8) Kolonoskopia oraz usg jamy brzusznej, w których odchyleń nie stwierdzono. VIII 2009. 9) Wyniki morfologii nieodbiegające od normy, poza spadkiem żelaza – 6,5 [10-29]. 10) Inne badania: OB, cholesterol, glukoza, sód potas, żelazo, LDH, AlAt, ASPAT Kreatynina, MDRD, LDH1, HCG AFP w normie. 11) Częste problemy z wirusami: częsta opryszczka herpes na ustach. 12) W okresie X 2008 - V 2009 roku leczyłem kłykciny odbytu. 13) W badaniu Holter stwierdzono tachykardię. 14) Badanie na HIV – wynik negatywny. II 2010. 15) Badanie wzrokowych potencjałów wywołanych – bez zmian w porównaniu do tego sprzed 6 lat po wyjściu ze szpitala (zapaleniu nerwu wzrokowego). II 2010. 16) Laryngolog – malutkie zwapnienie w uchu, ale to nic znaczącego, zlecił badania audiometryczne, badanie błędnika oraz wykluczenie nerwiaka nerwu słuchowego w MR. II 2010. 17) Badanie błędnika – bez odchyleń. II 2010. Dyskusja na forum była dość ożywiona. Rozważano przede wszystkim następujące możliwości: borelioza, depresja maskowana, kiła, zaburzenia osobowości, nerwica lękowa. Większość dyskutujących zwracała uwagę na mnogość wykonanych badań dodatkowych, poszukiwała domniemanych przyczyn ich wykonywania, innych niż utrzymywanie się dolegliwości. Wśród tych głosów interesujący był wpis @noemi5. Oto jego treść: NIC nie zastąpi bezpośredniego kontaktu z pacjentem, porządnie zebranego wywiadu face to face i badania fizykalnego. Badania te są nadal DODATKOWE. Mimo tego kategorycznego stwierdzenia, przypominającego, co jest istotą medycyny, w dyskusji kontynuowano rozważania nad psychogennym podłożem dolegliwości, wskazywano na konieczność przebadania 18 przez psychiatrę. Konsylium przygotowało już projekt listu sugerującego udanie się na konsultację psychiatryczną i tu ponownie pojawił się wpis @noemi5, przypominający o konieczności bezpośredniego kontaktu z pacjentem w czasie konsultacji lekarskiej i porządnie przeprowadzonego badania fizykalnego z uwzględnieniem szczególnie badania neurologicznego. @noemi5 zaproponowała, że skonsultuje pacjenta, ponieważ opis jego dolegliwości jej zdaniem wskazywał na człowieka cierpiącego i poszukującego pomocy. Pacjent zgłosił się do @noemi5. Wizyta trwała 3 godziny, badanie podmiotowe i przedmiotowe zostało przeprowadzone bardzo starannie. Stwierdzono następujące odchylenia: skolioza, znaczna nierównowaga mięśniowa z przewagą strony prawej w stosunku do lewej, skrócenie względne kończyny dolnej lewej o 1 cm, osłabienie mięśni w lewej połowie ciała, bruksizm oraz zaburzenie czynności stawów skroniowo-żuchwowych, zmęczenie psychofizyczne i przewlekły zespół bólowy. Pacjent otrzymał zalecenia: wkładka ortopedyczna stopa lewa, ćwiczenia rozluźniające, ogólnousprawniające i zmniejszające przewagę mięśni strony prawej, konsultacja ortodontyczna oraz stomatologiczna. Jako lek zalecono amitryptylinum 3x10 mg (od 10 mg w dawkach wzrastających). Po roku leczenia i obserwacji pacjent nie zgłasza żadnych dolegliwości, czuje się wyleczony. Bierze amitryptylinum 10 mg na noc. Nie ma żadnych dolegliwości bólowych. Dlaczego przedstawiamy ten przypadek? 1. Pokazuje on, że klasyczne, sprawdzone przez stulecia metody postępowania lekarskiego, do jakich ciągle należą: dokładne zebranie wywiadu i przeprowadzenie badania przedmiotowego, mają nadal swoją niezastąpioną moc. 2. Badania dodatkowe, jak sama nazwa wskazuje, są dodatkiem do myślenia klinicznego. 3. Internet ma swoje miejsce w dochodzeniu do prawidłowej diagnozy, nie jest ono typowe ani ustalone, ale nie można go pomijać ani lekceważyć. 4. Amitryptylinum ma wiele ciekawych aspektów działania. 1_2013 styczeń Ciekawy przypadek Dlaczego amitryptylina była skuteczna? Amitryptylina była lekiem zleconym z powodu dolegliwości bólowych, ordynacja miała miejsce przed rokiem. Dziś przede wszystkim musielibyśmy sprawdzić jej wskazania rejestracyjne, a one brzmią: „leczenie objawów depresji, a zwłaszcza stanów, w których pacjent wymaga uspokojenia”. Rejestracja, delikatnie mówiąc, eufemistyczna! Depresja – wiadomo. Ale definicja stanu wymagającego uspokojenia to już nie jest klasyfikacja wg ICD 10! Bezpieczniej jest napisać lek na 100% (4,55 zł) niż na 30%, co wg arytmetyki cenowej wynosi 3,67 zł, choć kalkulator wskazuje 3,18 zł. Nie wnikając w meandry obliczeń, bezpieczniejsze jest 100%, jeżeli powodem ordynacji było działanie przeciwbólowe. Ten aspekt działania amitryptyliny oraz innych leków psychotropowych jest bardzo ciekawy i znany od dawna. Monika Jezierska-Kazberuk specjalista medycyny rodzinnej Krystyna Knypl, internista Komentarz Moniki Jezierskiej-Kazberuk Pacjent zgłosił się do mnie na wizytę, którą prze- bólu i ogólnie czucia, tak trzewnego, jak i somatycznego, prowadziłam bardzo starannie, dokonując pogłębionego pomaga w powrocie prawidłowego odczuwania i torowywiadu i używając wszystkich znanych mi metod wania bodźców oraz w przywróceniu prawidłowego badania fizykalnego: internistyczne, neurologiczne, toru impulsów nerwowych, wyłącza ogniska tzw. efaps psychiatryczne (skala depresji Becka), ortopedyczne oraz zmniejsza ból neuropatyczny. oraz czucia bólu. Oczywiście do tego doszła bardzo długa i szczera Podczas wywiadu szczególnie zwracałam uwagę rozmowa z pacjentem, zalecenia postępowania niefarna werbalne i pozawerbalne sygnały bólowe oraz tryb makologicznego – wkładka ortopedyczna, odpowiednie i sposób wypowiedzi. Nie miałam wrażenia nerwico- łóżko i poduszka do spania, krzesło do siedzenia (pacjent wego tła dolegliwości – w obrazie dominował faktyczny wiele czasu pracuje przy komputerze); ćwiczenia fizyczne; zespół bólowy. W pierwszej chwili pomyślałam o masce ze względu na obecny w badaniach dodatkowych spadek depresji, ale w kwestionariuszu Becka nie została ona poziomu żelaza – odpowiednia dieta oraz kontrolne potwierdzona. badanie poziomu żelaza po miesiącu) i zalecenie odOdchylenia w stanie fizykalnym zostały opisane powiednich konsultacji specjalistycznych. powyżej. Początkowo po włączeniu amitryptyliny pacjent Zdecydowałam się na zastosowanie amitryptyliny zgłaszał niewielkie zaburzenia koncentracji i poranną z kilku przyczyn: senność. Poprosiłam, aby zwiększał dawki leku stopnio Działanie uspokajające i rozluźniające – co wo i powoli oraz aby (przejściowo, do czasu uzyskania samo z siebie pomaga w dolegliwościach bólowych. zmniejszenia senności) stosował rano 1 tbl Nootropil W małych dawkach (od 30 do 120 mg na dobę 1200. Obecnie pacjent jest całkowicie bez bólu, zniknęły w porcjach podzielonych) amitryptylina działa bardzo wszelkie objawy, po roku terapii stopniowo odstawił dobrze przeciwbólowo: modulując ośrodkowe odczucie wszystkie leki. • Nowości Podawanie żelaza u dzieci z niską wagą urodzeniową Na łamach „Pediatrics” ukazał się artykuł S. Berglund i wsp. „Effects of iron supplementation of low birth weight infants on cognition and behavior at 3 years”, ana- 19 lizujący wpływ podawania żelaza dzieciom z niską wagą urodzeniową na późniejsze zachowania tych dzieci w wieku przedszkolnym. Porównywano częstość występowania pro- w zachowaniu wynosiła 12,7%, blemów w zachowaniu dzieci a u dzieci z grupy placebo 2,7%. otrzymujących placebo z tymi, Problemy w zachowaniu pojaktórym podawano 1-2 mg/kg wiały się około 3,5 roku życia. Źródło: http://www. bursztynianu żelaza w kromedpagetoday.com/Pediatrics/ plach. U dzieci otrzymujących GeneralPediatrics/36357 żelazo częstość problemów 1_2013 styczeń Rys. Zen Medycyna w sieci Dawniej Radio Erewan, dziś dr Google J Ból się musi wyboleć Rafał Stadryniak „Ile to trzeba nazmieniać, żeby zostało po staremu…” – zwykł mawiać pewien miejscowy filozof, wychowany na produktach rodzimego browaru. Święta racja. Nawet na trzeźwo widać, że plotki w maglu, potem słynne radio Erewan, a teraz Google sprawiają, że trzymamy rękę na pulsie… Jesteśmy trendy, czyli po prostu on line. Trzeźwy internet, odurzony petent Wymienione jednym tchem twory z różnych epok wyrastają z jednego korzenia, korzenia grzechu, jak by zapewne chciał nazwać te zjawiska praktyk suficki, a mianowicie z potrzeby zaspokojenia ciekawości i odreagowania. Odreagowania świata, który coraz bardziej się rozszerza i zaskakuje. Patrz: teoria wielkiego wybuchu. Internet zaś sam w sobie odgrywa trudną rolę wyroczni. Daje odpowiedzi na każdy temat, jak i nie na temat… W porównaniu z wyrocznią delficką występuje tu jednak zmiana akcentów. Wyrocznio-internet jest zawsze trzeźwy, a petent często odurzony mnogością porad, ich bezpłatnością i również osobistą bezkarnością, gdy podochocony zechce komuś innemu poradzić coś z dobrego serca. Przy okazji surfowania w internecie na fali różnych wabików można dowiedzieć się, jak rzucić palenie, schudnąć, a nawet zmienić płeć i zostać milionerem lub milionerką i to niekoniecznie w podanej kolejności. Można bez wstydu pytać o wszystko. Odpowiedź ukazuje się w każdym języku, bez łaski i bez zwłoki, bez podchodów jak do wyroczni delfickiej, z dostawą do domu. Czyli jest łatwo. Za łatwo. Problem wyboru Jest jednak haczyk. Dosyć istotny. O ile w maglu dostawaliśmy produkt gotowy do przekazania dalej, o tyle tutaj, nawet uzbrojeni w zdolność czytania ze zrozumieniem, musimy wybierać. Ale od czego są wynalazki pomocne ludziom. Dysponujemy przecież kryterium „liczby wejść” na 20 stronę. Wystarczy podążać za wszystkimi i prawda, często naga, jak to bywa w internecie J, jawi się z całą pornograficzną ostrością. Na marginesie dodam, że współczesny człowiek, wyzwolony od autorytetów profesorskich, może bez kompleksów korzystać z wiedzy. Dawny przelicznik, że wystarczy pięć przypadkowych osób porwanych z ulicy, by swą wiedzą zakasować profesora specjalistę w swojej dziedzinie podczas popularnego teleturnieju jest już nieaktualny. Obecnie jest jeszcze lepiej lub gorzej, do wyboru. Wystarczy jeden pasjonat z laptopem, żeby posiąść wiedzę wszystkich ludzi, gdyby oczywiście tylko zechciał. Mając tak potężnego sojusznika, można nie dość, że leczyć się samemu, to jeszcze śledzić nowinki medyczne, zanim jeszcze zostaną zaadaptowane prze NFZ. Ale po co się denerwować. W tej konkurencji magiel i radio Erewan przegrywają na starcie. Siedząc wygodnie na kanapie i pogryzając chipsy, pacjent dostaje setki stron na zadany temat. Pojawiają się trudne słowa, które objaśnia kolejna setka stron. Jak pacjent ma już dosyć czytania, zawsze pozostaje opcja wydrukowania co częściej odwiedzanych stron. A po co? A po to, żeby zatrudnić swojego kapitacyjnego lekarza rodzinnego, który i tak weźmie swoją kasę i nie opuści pacjenta „w zdrowiu i w chorobie”… Przetestować doktora Notatki zostają zebrane, popodkreślane. Pacjent puka do poz (w przenośni, bo często wywala drzwi), 1_2013 styczeń Medycyna w sieci krzycząc od progu np. „To pan mię trzyma trzy tygodnie z kaszlem, a to może być rak i (lub) zapalenie płuc!”. Tu mała dygresja. O gruźlicę nikt we własnym imieniu się nie podejrzewa. Czasem żona przyprowadza męża jak na smyczy i opowiada, jak to nie daje spać kaszlem niestety, a dziś wyjątkowo dał się uprosić na wizytę lekarską po obejrzeniu w internecie filmu pt. „Brzezina”. Żona nie odpuszcza, pyta, dlaczego mąż kaszle. I weź tu człowieku-lekarzu tłumacz. Tłumaczą to się winni… Prawda jednak jest okrutna. Z wyszukiwarką nikt nie wygrał. Pacjent wygoogluje sobie kilka rozpoznań, parę leków i przybiega przetestować swojego lekarza rodzinnego, czy nie dostał on czasem dyplomu spod lady. Bardzo osobiście lubię wizyty zdrowych, ale przestraszonych pacjentów, którzy z chytrym uśmieszkiem testują zdolności intelektualne doktora. Ostatnio pacjentka przybiegła wręcz w celu wykluczenia nadciśnienia, i to nadciśnienia wtórnego. Nie dała sobie wmówić, że do rozpoznania nadciśnienia służą głównie tanie pomiary tegoż ciśnienia na ręce, tylko od razu zwietrzyła chęć robienia na niej oszczędności. Domagała się poważnego traktowania oraz wykonania, oprócz badania TSH (który nieodmiennie robi za hormon tarczycy) również aldosteronu, androgenów, kwasu wanilinomigdałowego i wszelkich tomografii. Nawet rozumiem tę pacjentkę-studentkę, dlaczego się sfrustrowała. Ona mi daje kawę na ławę, co jest do wykonania, a ja jej prawię o pożytkach z niesolenia. Żenada, prawda? Mamy XXI wiek, prawda? (Przypadkowo jest to en też, jak i poprzedni, wiek Rys. Z rozumu i NFZ-u…) 21 Do pacjentki mrugam filuternie Jeśli chodzi o relacje pacjentów z Googlem, a następnie uzbrojonych w Googla z lekarzem POZ, to działa tu z całym okrucieństwem reguła niedostępności dóbr. Co jest zbyt łatwe, tego się nie szanuje. Wpadł na to niejaki Cialdini i zaadaptował do relacji damsko-męskich. Przed nim i po nim, bez potrzeby dodatkowego studiowania, potwierdziły tę zasadę miliony praktyków i praktykantek. J Wracając do rzeczy: łatwość informacji zasysanych z sieci stoi w jawnej sprzeczności z ideą powszechnej służby zdrowia. Tu wszystko ma być udokumentowane, diagnostyka celowana, a publiczne pieniądze wydawane zgodnie z ostatnim widzimisię dysponenta majątku narodowego. O szacunek dla łatwo dostępnego i skąpiącego lekarza rodzinnego zaprawdę trudno. Przed agresją pacjentów, którzy naczytali się w sieci i teraz chcą szybko powiedzieć, czego sobie życzą od lekarza, zanim zapomną, można i trzeba się bronić. Ja tak czynię. Do pacjentki z plikiem wydruków mrugam filuternie i wołam: „Chwila, chwila, ale ja stosuję inną wyszukiwarkę”. Żeby jeszcze wzmocnić moc rażenia, należy dodać: „A Google chce być monopolistą!” Jest to straszna obelga. Pacjent się dziwi Pacjent wkraczający do gabinetu zdaje się doceniać obecność komputera na biurku, otwartego na stronie konsylium24.pl (delikatna reklama). Rozgląda się też za wodą mineralną z dystrybutora. Największy podziw budzi jednak weryfikacja on line refundacji leków oraz drukowanie recept. Bo czytelne. Natomiast lekarz szukający ad hoc w sieci odpowiedzi na doraźny problem nie budzi już takiego entuzjazmu. „Jak to: to nie nauczył się wszystkiego na studiach?” Niektórzy dodają w myślach: „za nasze pieniądze”. Dlatego przy pacjencie w miarę możliwości sprawdzamy tylko adres kliniki w obcym mieście, a i tak pacjenci są zdziwieni, że się tego nie wie. 1_2013 styczeń Medycyna w sieci Nie zmienia to faktu, że mleczko już się rozlało i mamy przed sobą wyedukowanego pacjenta. Dawniej wychowywała ulica, teraz internet… Takie czasy. Medyczna edukacja internetowa pacjenta jest może przypadkowa i powierzchowna, ale nie należy jej lekceważyć. Można dowiedzieć się sporo ciekawych rzeczy, które czasem odwracają naszą uwagę od sztampowych rozwiązań diagnostycznych i leczniczych. „I co pan na to, doktorze” pytają pacjenci, odkreślając kolejne problemy wynotowane z sieci. Staramy się odpowiadać, mając świadomość, że z internetem nie wygramy. Gożdzikową udało się oswoić, ale z tą ośmiornicą nie mamy szans. Trzeba się przyłączyć. Można też rzucić mimochodem, że przebywanie w sieci grozi poważnym rozstrojem zdrowia i utratą majątku, oraz że należy się niezwłocznie skontaktować z operatorem sieci komórkowej lub administratorem portalu. Jak pytam pacjentów dlaczego, zamiast zanotować dokładnie swoje ciśnienie, tak żeby sensownie ich potem leczyć, godzinami ślęczeli, strasząc się casusami, które przytrafiają się prawdziwym pechowcom, słyszę w odpowiedzi: „Chciałem pomóc doktorowi”. No właśnie, mądrość przeciekła do internetu, ale to jednak (na razie) my mamy pieczątkę lekarską… Z internetem nie wygramy Pacjent wyedukowany przez internet czasem nie przyznaje się, skąd czerpie pytania rodem z FAQ. Gdy sprawa już się wyda, można oczywiście prosić, by nadal leczył się u dr. Google’a. Zdrowie nudne i marudne Ci którzy wiedzą jak obsłużyć komputer, ulegają również złudzeniu, że wszystko można mieć na wyciagnięcie ręki. To przekonanie to pewnie pokłosie rozpowszechnienia piractwa filmów i muzyki w internecie. 22 Rys. Zen Zaczipować doktora! Za chwilę szykuje się nam jeszcze ściślejsze zespolenie lekarza z internetem pod postacią elektronicznej dokumentacji on line. Być może zaowocuje to wszczepem mikroczipa gdzieś podkorowo, w ośrodki automatyzmu. Dobrze powadzony elektronicznie doktor będzie zapewne mógł w przyszłości odciążyć urzędników od wielu nieprzyjemnych czynności. Póki co lekarze w sposób wysoce nieodpowiedzialny nie doceniają pożytków płynących z trudnej i odpowiedzialnej walki NFZ-u o zdrowie pacjenta. Tutaj może mały wtręt radia Erewan: „Słuchacze pytają, czy będzie wojna. Radio Erewan odpowiada: Wojny nie będzie. Będzie taki pokój, że kamień na kamieniu nie zostanie”… Każda akcja rodzi kontrakcję. Dostęp pacjentów do internetu równoważy nieco dostępność lekarzy do tego medium. Internet stał się popularny w placówkach medycznych. W szpitalu dyrekcja przymierza się do założenia blokady rodzicielskiej, żeby lekarz, na pozór leczący pacjenta, jednocześnie nie grał na giełdzie lub nie kupował na Allegro. Nie da się jednak zatkać przeciekającej tamy palcem. 1_2013 styczeń Medycyna w sieci A zdrowia nie da się wygooglować jednym kliknięciem i ściągnąć sobie do domu. Ze zdrowiem jest inaczej. Wymaga pilnowania diety, odpowiedniego trybu życia, systematycznego przyjmowania leków. To nudne i trudne. A może jednak jest jakaś informacja o cudownej tabletce za siedmioma stronami, po zalogowaniu się i opłaceniu członkostwa SMS-em? Może, ale do tej pory nikt się nie przyznał. Doszło do tego, że „internetowych pacjentów” rozpoznaję już z daleka i pytam od progu: „A co tam dr Google dzisiaj wymyślił?” Z przyjemnością zacytuję kolegę z sieci, który napisał, że „Kto się sam leczy przez internet, ma głupiego pacjenta i jeszcze głupszego lekarza”. Hmmm... Obojętność nam nie grozi Wejścia do sieci pacjenta dzielimy na te przed wizytą u lekarza i te po wizycie. Te pierwsze mają charakter zimnowojenny, po prostu zbrojenia. Te drugie raczej oscylują wokół stwierdzenia: „Co ten mój doktor mi nawypisywał”. Podobno najgorsza jest obojętność… Z pacjentem zanurzonym w sieci nie grozi nam to niebezpieczeństwo… Kołtun internetowy rośnie większy i o wiele szybciej niż w realu. Są wręcz całe grupy leczące uporczywe grzybice „całego człowieka”. Inni dzielnie testują leki ściągnięte z sieci prosto z… nie wiadomo skąd. W tym nurcie utrzymują się kuracje przeciwrakowe i wysmuklające. Są też internetowe wróżki i astrologowie, którzy mają swoje strony i bez skrępowania, za drobną opłatą wywróżą Ci, pacjencie, żebyś „w marcu uważał na pęcherz i niech cię ręka broni przed łykaniem niebieskich tabletek”. Może i racja. Komputer zdecydowanie wygrywa z lekarzem szybkością, a zwłaszcza rozrzutem rozpoznań. W sieci po wrzuceniu opisu dolegliwości można mieć np. 50% wyrostka, 10% zaparcia i 40% wytrzeszczu złośliwego. Komputer może się jednak zawiesić, chociaż dzieje się to obecnie rzadko. Dla rówRys. Zen nowagi lekarz też może się zawiesić, jak wpadnie 23 w schemat myślowy, poruszając się w kanale diagnostycznym jak w lodowej rynnie, żonglując tylko lekami. Bywa. Czasem podpowiedź pacjenta budzi jak pocałunek śpiącą królewnę… W ramach oswajania internetu można pacjentów prosić o poczytanie nt. diety cukrzycowej, ćwiczeń kręgosłupa szyjnego etc. Jak by tego i bez naszego proszenia nie robili. Zamiast leczyć się u jednego lekarza, pacjent leczy się u wszystkich. J Więcej za mniej Znakiem naszych czasów jest niecierpliwość. Wystarczy jedno kliknięcie myszką i wszystko staje się proste i jasne. Gdzie ci pacjenci pouczający lekarza, że „ból się musi wyboleć”? To nie żadna fantazja, tylko cytat z początków mojej kariery zawodowej. Ludzie ośmieleni sukcesami techniki i propagandą sukcesu domagają się więcej za mniejszą cenę. Tym dziwniej brzmią słowa lekarki, która do rozpaczliwie chcących się leczyć staruszków zwraca się słowami: „Bo wy byście chcieli żyć wiecznie” (też cytat, tyle że współczesny…). Apetytu na zdrowie raz rozbudzonego nie da się tak po prostu zaspokoić. Zawsze będzie niedosyt. Zawsze będzie wyższa składka na fundusz ochrony zdrowia gdzieś za miedzą. Tu mam jednak nadzieje, że się mylę. Wątpić przede wszystkim Wracając do korzystania z internetu w celach poznawczych, trzeba wspomnieć, że jednak dobrze mieć odpowiedni warsztat intelektualny, żeby zrozumieć przekaz, a następnie jego cel i znaczenie. To są różne poziomy wiedzy. Może rzeczywiście lekarz jest powołany do tłumaczenia tego wszystkiego, choćby go to w pewnym stopniu irytowało lub śmieszyło? Nas, lekarzy, internet już dawno zmusił do niewierzenia w słowo pisane. Książki medyczne, zmieniające się co trochę i do 1_2013 styczeń Medycyna w sieci A radio Erewan właśnie nadało odpowiedź na powtarzające się pytanie: „Dlaczego w sklepach nie ma ryb?”. Ano dlatego, żeby odwrócić uwagę od braku mięsa… Deklaracja odautorska Autor doskonale zdaje sobie sprawę z niestosowności niektórych stwierdzeń, ale nie zamierza cofnąć ani jednego słowa. Wie również, że absolutnie nie sposób wyczerpać tematu. Zgadza się z opinią, że internet jest jednak potrzebny. Wszyscy jesteśmy pacjentami… Rafał Stadryniak internista znany lub nie jako @Grypa Autor o sobie: PB1, PB2, PA HA NP NA M1 M2 NS2 http://pl.wikipedia.org/.../Flu_ und_legende_color_c.jpg tego z kapitalnymi błędami, przygotowały doskonale grunt pod tę niewiarę. Pacjenci dopiero uczą się wątpić, mamieni w sieci obietnicami zdrowia, ekologii i wręcz życia wiecznego… Była taka afera z handlowaniem ekologicznymi specjałami z przyklasztornego ogrodu i pasieki, a firmowanymi przez zakonników. Czyste zdrowie, ekologia i bonus za duchowość. Dociekliwa reporterka rozeznała jednakowoż, że skala przemysłowa tego intratnego handlu rozmija się z lichą bazą, na której rzekomo wyprodukowano te smakołyki. Po odrzuceniu rozwiązań nadprzyrodzonych wyszło, że to musi być szwindel. Ktoś próbował miłosiernie wyciszyć sprawę, ale potęga internetu jest wielka. Niestety większa jeśli chodzi o sianie zamętu niż odwrotnie. Dzięki internetowi świat medycyny stał się dla jednych bardziej zrozumiały, dla innych wprost przeciwnie. Mnogość wyboru, wielość spojrzeń dają prawdziwy oczopląs myślowy. Autorytety upadają. Wiedza leży na ulicy… Właśnie wpadła do gabinetu pacjentka, triumfalnie unosząc nad głową printscreen informacji o nurtujących ją dolegliwościach. Niczym żołnierz wolności dzierżący trofiejny zegarek… NS1 Nowości Nowa grupa leków nasennych Na łamach amerykańskiego pisma „Neurology” opublikowano on-line doniesienie (http://www.neurology.org/content/ early/2012/11/28/WNL.0b013e31827688ee.abstract) nt. nowego leku o nazwie suworeksant, bedącego antagonistą receptorów hipokretynowych, zwanych też receptorami oreksynowymi. Hipokretyny (oreksyny) zostały odkryte pod koniec lat 90. ubiegłego wieku. Ze względu na występowanie tych białek w bocznej części Główna rola hipokretyn polepodwzgórza (hypothalamus) ga na regulacji czuwania i snu. i podobieństwo w budowie do U pacjentów cierpiących hormonu jelitowego sekretyny na narkolepsję stwierdzano nadano im nazwę hipokrety- bardzo małe stężenie hipona 1 i hipokretyna 2. Do tej kretyn w płynie mózgowopory zidentyfikowano dwa -rdzeniowym. receptory dla hipokretyn: reOstatnie doniesienia móceptor typu 1 i receptor typu 2. wią także o udziale neuronów Ludzkie i szczurze receptory hipokretynowych w procesach są identyczne w około 95%. uczenia się i zapamiętywania Receptory hipokretynowe bodźców wpływających na należą do rodziny receptorów układ nagrody. Sugeruje się, że sprzężonych z białkami G. hipokretyny są zaangażowane w złożony proces powstawania uzależnień od środków psychoaktywnych. W opublikowanym na łamach „Neurology” badaniu (próba podwójnie ślepa, z użyciem placebo) pacjenci otrzymywali przez okres 4 tygodni suworeksant kolejno w dawkach 10, 20, 40 i 80 mg. Stwierdzono poprawę jakości snu, obserwowano efekt zależny od dawki leku. Suworeksant był dobrze tolerowany. Źródło: http://www.aan.com/press/index.cfm?fuseaction=release.view&release=1122 24 1_2013 styczeń Raport „Lekarze – jacy jesteśmy?” Wyniki ankiety przeprowadzonej przez Konsylium24.pl Bardzo jasny wizerunek własny Krystyna Knypl Zawód lekarza wymaga wielu cnót umysłu i charakteru. Ponadprzeciętna wytrzymałość psychiczna i fizyczna, gotowość do szkolenia się przez całe życie nie tylko w zawiłościach funkcjonowania najdrobniejszych struktur ludzkiego organizmu, ale i umiejętności rozszyfrowywania skomplikowanych regulacji prawnych – to w dzisiejszych czasach cechy podstawowe, w jakie powinien być wyposażony każdy lekarz. Zdolność do szybkiej regeneracji sił po wyczerpującej pracy i dobre zdrowie są niezbędnymi warunkami bezawaryjnego funkcjonowania zarówno w poradni przyj- mującej setki osób, jak i pełnienia kolejnego dyżuru w szpitalu czy wielogodzinnego stania przy stole operacyjnym. Do tego trzeba jeszcze znaleźć czasu na życie osobiste i rodzinne. Jak sobie z tym wszystkim radzimy? Jak układa się nasze życie? Czy jesteśmy zdrowi, czy może jak przysłowiowy szewc chodzimy bez butów, tj. bez zdrowia? Czy jesteśmy szczęśliwi? Na te oraz wiele innych pytań odpowiedziało 5256 lekarzy praktykujących w Polsce, będących zarejestrowanymi członkami portalu Konsylium24.pl, wśród których było 3441 kobiet i 1815 mężczyzn. Grunt to zdrowie! Okazuje się, że zdrowie lekarzy w ich własnej ocenie ma się dobrze. Aż 76% ankietowanych zadeklarowało dobrą (49,9%) lub bardzo dobrą (26,1%) kondycję zdrowotną. Jako dostateczny stan swojego zdrowia oceniło 19,8% lekarzy. Natomiast jako zły tylko 3,5%, a bardzo zły 0,7% badanych. Zdrowie kobiet i mężczyzn w ocenie������������������������������ własnej nie różniło się znacząco. Niektóre z klasycznych czynników ryzyka chorób sercowo-naczyniowych i metabolicznych przedstawiają się w naszym środowisku zupełnie zadowalająco. Aż 59,4% ankietowanych deklaruje prawidłowe BMI (18,5-24,9). Nadwagę ma 31,2% (BMI 25,0-29,9), a otyłość 6,4%. Niedowaga dotyczy 3,0% badanych. Nieco więcej kobiet (3,8%) niż mężczyzn (1,3%) ma niedowagę. Także ������������������� ���������������� ��!"#�$�� większy odsetek koleżanek (67,5%) niż kolegów (43,8%) ������� ������� �.�� ������������� ���������������� ��!"#�$�� �.�� ������������� ���������������� ��!"#�$�� ������� ���������������� ��!"#�$�� ������� ���������������� ��!"#�$�� 8'���3����!���.�������$�����*�9�.��������.�� Jak oceniasz stan swojego zdrowia? 60 % 50 Kobiety Mężczyźni Jaki masz współczynnik masy ciała ������������������� ���������������� ��!"#�$�� BMI? Kobiety Mężczyźni 40 30 20 10 < 18,5 (niedowaga) 25-29,9 (nadwaga) 0 18,5-24,9 (w normie) > 30 (otyłość) ��������������������������� dobry bardzo zły zły dostabardzo ����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%& ��������������������������� ���'�'�(%&�"��#*����2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46 teczny dobry ����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&����� ���'�'�(%&�"��#*����2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46 25 ����'��������&�(%&����)���&�"���$%&����� ����'��������&�(%&����)���&�"���$%&����� ��������������������������� 1_2013 styczeń ����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&��� ���'�'�(%&�"��#*����2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46 ������ ���������������� ��!"#�$�� ������ ���������������� ��!"#�$�� Raport )�������������������� )�������������������� może pochwalić się prawidłowym BMI. Natomiast Palisz? Kobiety Mężczyźni nadwaga jest częstsza u lekarzy (45,2%) niż u lekarek (23,9%). Podobnie wygląda sprawa z otyłością, która dotyczy 9,6% panów i 4,8% pań. 8'���3����!���.�������$�����*�9�.��������.�� Nieźle przedstawiają się wyniki związane z aktywnością fizyczną. Aż 30,9% lekarzy uprawia sport 8'���3����!���.�������$�����*�9�.��������.�� Tak kilka razy w tygodniu, przy czym 7,5% ankietowanych Już nie od mniej niż 5 lat deklaruje, że zajęciom sportowym oddaje się 4 razy Już nie od przeszło 5 lat Nie ����$�����*�9�.��������.�� ����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&����� ���'�'�(%&�"��#*!!��2'�.���3��#44*45��,-&��0��3��#!7*�6 w tygodniu lub częściej. Raz w tygodniu uprawia sport ��������������,����������(���� 20,9% badanych. Nie uprawia sportu 15,6% badanych. Jak często pijesz? ����$�����*�9�.��������.�� Wyniki są podobne w grupie mężczyzn i kobiet, jedynie ����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&����� Nigdy ���'�'�(%&�"��#*!!��2'�.���3��#44*45��,-&��0��3��#!7*�6 w grupie uprawiających sport więcej niż 4 razy jest nieco Rzadziej niż raz w mies. więcej mężczyzn (9,3% v. 6,5% kobiet). ��������������������������� ������������������������������ ������������������������������ ���������������� ���������������� ��������������������������� ��������������������������� Jak często uprawiasz sport? Rzadziej niż raz w tyg. Co najmniej 4 razy w tyg. Rzadziej niż raz dziennie 2 lub 3 razy w tyg. Raz lub dwa razy dziennie ������������������ Kobiety Mężczyźni Raz w tygodniu Ponad trzy razy dziennie ��������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%& 0 10 20 30% Rzadziej niż raz w tyg. 2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46 ������������������ niż raz w miesiącu pije alkohol 25,7%, rzadziej niż raz Kobiety Rzadziej niż raz���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%& w mies. ��������������� w tygodniu 37,0%, rzadziej niż raz dziennie 34,7%. Mężczyźni 2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46 Nigdy Tylko 1,4% ankietowanych pije alkohol raz lub dwa ��������������������������� ����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&����� ���'�'�(%&�"��#*!!!�2'�.���3��#44*�5��,-&��0��3��#!7*�6 razy dziennie, a 0,1% trzy lub więcej razy dziennie. CzęNajbardziej ulubioną formą aktywności fizyczściej piją mężczyźni. Wyniki ankiety na temat spożycia nej są spacery i nordic walking. Ten rodzaj aktywności alkoholu są mocno rozbieżne z opisami prasowymi. � ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&����� ��������������������������� deklaruje aż 39,5% ankietowanych. Lubimy jeździć na Co jest przyczyną? Zastanawiałam się nad tym długo. !5��,-&��0��3��#!7�46 ����������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&�� rowerach – 35,3% ankietowanych oddaje się takim Może nie tyle częstość spożycia, co niewłaściwe miejsce � ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&����� �(%&�"��#*����2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46 zajęciom. Na nartach jeździ 22,3%. Mniej, bo po kilkonsumpcji dorabia nam gębę w tej kwestii? To luźne ��������������������������� !5��,-&��0��3��#!7�46 kanaście procent lekarzy uprawia bieganie i ćwiczy na przypuszczenie, a nie wynik badania. ����������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&�� siłowni (14,4% – siłownia, 12,9% – bieganie). Nie są zbyt Nawet najzdrowszy tryb życia nie chroni nikogo �(%&�"��#*����2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46 popularne sporty wodne lub tenis, oddaje się im zaleprzed chorobami. Odpowiedzi na pytanie „Co byś zrobił/ �!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&����� dwie po kilka procent ankietowanych (6,1% na wodzie, /zrobiła, gdybyś dowiedział/-a się, że jesteś nieuleczalnie #!7�46 )����������� +�*����������������� +-�����*�,�������� 5,4% na korcie). Warto zauważyć, że 3,8% z nas trenuje .���������������(���+�� �!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&����� )����������� +-�����*�,�������� Co+�*����������������� zrobisz w razie wschodnie sztuki walki. A że czasy dla naszej profesji #!7�46 .���������������(���+�� swojej nieuleczalnej choroby? robią się na różne sposoby trudne, warto zainteresować Kobiety Mężczyźni się nabyciem takich umiejętności. ;) Dość dobre są wskaźniki dotyczące palenia papierosów. Niepalących lekarek jest 79,9%, lekarzy nieco mniej, 65,4%. Pali 18,3% mężczyzn i 6,5% kobiet. Zerwało z nałogiem 10,4% kobiet i 8,0% mężczyzn. Poddam się leczeniu agresywnemu Nie wiem Również deklarujemy kontrolowane spożywanie Zdecyduję się na opiekę paliatywną alkoholu. Całkowitą abstynencję zgłasza 11,2%. Rzadziej 0 10 20 30% ��������������������������� �������������� ���������������� ��!"#�$� ����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&����� ���'�'�(%&�"��#*����2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46 ����� ���������������� ��!"#�$�� ����� ���������������� ��!"#�$�� ��������������������������� ����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&����� ���'�'�(%&�"��#*!!��2'�.���3��#44*45��,-&��0��3��#!7*�6 26 ��������������������������� 1_2013 styczeń ����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&����� ���'�'�(%&�"��#*!!��2'�.���3��#44*45��,-&��0��3��#!7*�6 8'���3����!���.�������$�����*�9�.��������.�� Raport chory/-a?” były dość zaskakujące. Tylko 28,9% kobiet����������������������������������������������� Ile czasu w roku przeznaczasz na urlop? i 28,5% mężczyzn poddałoby się intensywnemu leczeniu Ponad 4 tygodnie tak długo, jak długo byłoby to możliwe. Sporo ankietowanych wybrałoby opiekę paliatywną – 22,9% kobiet 3-4 tygodnie i 29,5% mężczyzn. Dla 48,2% kobiet i 42% mężczyzn to 2-3 tygodnie pytanie było trudne i wybrano odpowiedź „nie wiem”. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego żyjemy krócej Tydzień lub dwa Kobiety niż nasi pacjenci? Znalezienie odpowiedzi na to pytanie Mężczyźni Nie więcej niż tydzień to zadanie godne dużego projektu badawczego. Skłonna �����$�����*�9�.��������.�� 0 20 40% bym była upatrywać roli przepracowania, nasilonego ����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&����� stresu i pośpiechu w generowaniu krótkiego lekarskiego Aż 15,1% ankietowanych przeznacza na urlop ���'�'�(%&�"��#*�*1�2'�.���3�4��!��,-&��0��3��#!�!*6 �����$�����*�9�.��������.�� żywota. Choć nie są to mierzalne czynniki ryzyka, to ponad 4 tygodnie! Osobiście nie znam takich kolegów, nikt nie neguje ich znaczenia. ale pewnie przebywam w towarzystwie samych pracowitych jednostek. Również spory odsetek przeznacza Jeżeli wyjazd, to raczej na urlop 3-4 tygodnie na urlop, takich osób było 27,8%. Kolejna Mobilność nie leży w polskiej mentalności ani grupa (32,6%) przebywa na urlopie 2-3 tygodnie. Reszta ��������������������������� tradycji, choć jesteśmy krajem, w którym powstał wóz to już sami pracoholicy – 20,1% ankietowanych wypo��������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&���� Drzymały! Aż 40,5% ankietowanych pracuje w mieście, czywa od 1 do 2 tygodni, a 4,5% badanych przeznacza )���������������������*�������������&��� ��+��� %&�"��#*����2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46 na urlop jedynie tydzień. Kobiety i mężczyźni nie różnią ��������������������������� ����������������� Pracujesz w mieście ukończenia się istotnie co do czasu przeznaczanego na urlop. ��������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&���� studiów? Skoro już wybraliśmy się na urlop, to powstaje %&�"��#*����2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46 Tak pytanie gdzie? Najbardziej lubimy wycieczki zagraniczne Kobiety stacjonarne (37,6%) oraz objazdowe (34,0%). Chętnie Mężczyźni Nie wybieramy się w polskie góry (34,0%) lub nad nasze morze (31,4%). Są miłośnicy urlopu w domu (18,6%), Nie w mieście, lecz w tym samym a także nad polskimi jeziorami (16,3%) lub u rodziny czy województwie znajomych (13,6%). Nie ma wśród nas zbyt wielu zwo0 20 40 60% lenników spędzania urlopu na działce (9,0%) lub w go����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&����� ���'�'�(%&�"��#*!���2'�.���3��#447*5��,-&��0��3��#!7746 w którym ukończyło studia, a 16,4% w województwie, spodarstwach agroturystycznych (6,2%). Kobiety i mężw którym studiowało. Tak więc 57,1% absolwentów wyczyźni mają zbliżone odsetkowo preferencje urlopowe. działów lekarskich nie zdecydowało się ruszyć za chlebem Wypoczynek to niekoniecznie urlop, ale także dalej niż poza granice swojego województwa. Bardziej weekend czy święta lub kilka godzin wolnego od zajęć mobilni są mężczyźni niż kobiety – wyjechało 50,2% lei obowiązków. Co wtedy robimy? ��!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&����� karzy i 39,3% lekarek. Lubimy więc pracować na znanym Ulubione formy spędzania wolnego czasu to czy�#!7�46 terenie, a jeżeli wybieramy się w podróż, to jest ona raczej tanie książek (66,9%), podróże (57,7%) oraz przeglądanie ��!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&����� związana z urlopem niż z poszukiwaniem miejsca pracy. internetu (45,3%). Więcej kobiet chętniej czyta (74,0% v. �#!7�46 53,3% i podróżuje (60,4% v. 52,7%), natomiast panowie Pracowici lekarze czasem częściej wybierają przeglądanie internetu (54,2% v. 40,5%). odpoczywają Udział w wydarzeniach kulturalnych lub uprawiaChoć powszechny jest wizerunek lekarza zapranie sportu to sposób spędzania wolnego czasu przez 40% cowanego, pędzącego z jednej pracy do drugiej, trzeciej… z nas. Dla 31,2% to dobra kuchnia, a 24,2% zajmowanie się kolejnej, to okazuje się, że miewamy czas wolny, a nawet ogrodem. Sztukami wizualnymi (fotografia, rzeźba, majeździmy na urlopy. larstwo) pasjonuje się 11,3%, a grą na instrumentach 6,1%. ���������������� ���������������� ��������������������������� ��������������������������� 27 1_2013 styczeń Raport Widziałam nawet szczęśliwych lekarzy! Gdy zbierze się kilka osób z PWZ, to lubią sobie ponarzekać, ale tymczasem okazuje się, że to szczęśliwi ludzie! Przyjmując skalę 5-stopniową, przy czym 1 punkt oznacza bardzo nieszczęśliwą osobę, a 5 punktów oznacza bardzo szczęśliwą, ogólne poczucie szczęścia w ankietowanej grupie jest bardzo wysokie i silnie skorelowane ze stanem cywilnym. Najwyższy wskaźnik poczucia szczęścia, 4,21, zadeklarowały osoby żyjące w pierwszym małżeństwie. Drugie i kolejne małżeństwo to poczucie szczęścia na poziomie 4,21 punktów. Pozostawanie w nieformalnym związku daje poczucie szczęścia na �����$�����*�9�.��������.�� poziomie 4,05 punktu. Natomiast niższą punktację, 3,40, wybrały osoby rozwiedzione, single, 3,09, oraz �����$�����*�9�.��������.�� osoby pozostające w separacji, 3,06. Najmniej punktów podali wdowcy i wdowy – 2,94. Poziom deklaracji był podobny wśród mężczyzn i kobiet, a różnice nie przekraczały kilkunastu setnych punktu w wypadku singli oraz żyjących w separacji mężczyzn. ���������������� ���������������� �������������������������� Jaki jest twój stan cywilny? Pierwsze małżeństwo Singiel Konkubinat Kolejne małżeństwo Kobiety Po rozwodzie Wdowa lub wdowiec Mężczyźni W separacji ��������������������������� 0 20 40 60 80% ����������������������������������� ���������������!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&����� ���'�'�(%&�"��#*����2'�.���3��#4�!!5��,-&��0��3��#!7�46 Czas wolny od pracy amerykańscy lekarzy spędzają na czytaniu (70%), aktywności fizycznej (niemal 70%), podróżach (60%), imprezach kulturalnych (50%), zajęciach kulinarnych (50%), surfowaniu po internecie (35%), zajmowaniu się ogrodem (25%), inwestycjach finansowych (20%), zajmowaniu się twórczością artystyczną (15%). Lekarki nieco częściej niż mężczyźni poświęcają czas na podróże, czytanie, zajęcia kulinarne, ogrodnictwo i sztukę. Natomiast lekarze częściej wybierają ćwiczenia fizyczne, surfowanie po internecie oraz zajmowanie się inwestycjami. Widać, że są to wybory podobne do polskich, co wskazuje, że nie tyle miejsce praktyki decyduje o sposobie spędzania wolnego czasu, co płeć. Na urlop dłuższy niż 4 tygodnie pozwala sobie połowa anestezjologów i radiologów, tylko niespełna 30% patologów i kardiologów oraz około 10% przedstawicieli pozostałych specjalności. Najczęstszą formą urlopu, wybieraną przez około 50% amerykańskich lekarzy, są podróże zagraniczne oraz wakacje nad morzem. Około 70% lekarzy jest żonatych i 60% lekarek zamężnych w swym pierwszym małżeństwie. Swój stan zdrowia w skali 5-punktowej (5 – zdrowy, 1 – niezdrowy) najlepiej oceniają dermatolodzy – 4,23; najgorzej lekarze opieki paliatywnej – 3,98. Prawidłową masę ciała ma 57% mężczyzn i 65% kobiet. Ponad 85% lekarzy nie pali papierosów. Tylko 2% mężczyzn i 1,28% kobiet pali. Jeden do dwóch drinków dziennie pije około 15% ankietowanych. Amerykańscy lekarze sięgają częściej po kieliszek z winem, ale rzadziej po pudełko papierosów niż ich polscy koledzy. Jesteśmy dość przywiązani do małżeństwa jako formy stanu cywilnego – w pierwszym małżeństwie spędza żywot aż 62,9% ankietowanych. Na życie w związku nieformalnym zdecydowało się 10,4%. W drugi związek Jacy więc jesteśmy? małżeński wstąpiło 6,0%, a 5,5% ankietowanych lekarzy Wygląda na to, że jesteśmy dość zadowoleni jest rozwiedzionych. Wdowców lub wdów było 1,5%, z siebie i swojego życia, wyruszamy w świat raczej na a żyjących w separacji 1,3%. urlopy niż w poszukiwaniu pracy, dobrze oceniamy ��!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&����� swoje zdrowie. Cenimy życie w małżeństwie lub związku �#!7�46 Porównanie z lekarzami amerykańskimi partnerskim. Lubimy podróżować i czytać. ��!�"������#���$%&�������'��������&�(%&����)���&�"���$%&����� Choć Polska i Stany Zjednoczone to dwa bardzo Mamy jeszcze wiele innych cech nas charakte�#!7�46 różne światy, to okazuje się, że wykonywanie tego saryzujących, przedstawimy je w następnych artykułach. mego zawodu czyni lekarzy polskich i amerykańskich Krystyna Knypl dość podobnymi. internista 28 1_2013 styczeń Jeszcze jeden język obcy Krystyna Knypl 224 3 4 2U2 4ever Rys. Bru Po dyżurze KMWO 10x MSZ Nie od dziś wiadomo, że języki obce otwierają wiele drzwi. Była epoka łaciny NH NBN PZDR czy języka francuskiego, trwa nieprzemijająca siła angielskiego, ale nic nie jest KC OIW wieczne. Przezorni ludzie zaczynają się uczyć chińskiego, ale doszedł nam jeszcze jeden język – komputerowy albo internetowy. Skróty, pisanie fonetyczne, spolszczenie brzmienia angielskiego – znacie? Znamy! – odpowiecie z pewnością. Irytuje to was? Taaak! – zawołacie. Jaka jest na to rada? Tak jak na każdy język obcy – trzeba się tego nauczyć. MSPANC Lekcja matematyki Gdy zobaczycie wpis na forum lub w e-mailu z przewagą cyferek, to niekoniecznie musi to być matematyka lub informacje finansowe. Cyferki mogą oznaczać: 224 today, tomorrow, forever dziś, jutro, na zawsze 2B || ! 2B to be or not to be być albo nie być 2b3 to be free? być wolnym (bezpłatnym) 2U2 to you too nawzajem 3 free wolny 4 for dla 4aw for a while przez chwilę 4ever, 4eva forever na zawsze 4u for you dla ciebie 10x thanks dziękuję 10q thank you dziękuję Lekcja języka polskiego Większość skrótów internetowych wywodzi się z języka angielskiego, ale mamy też już sporą kolekcję skrótów w języku ojczystym. Oto nasze skróty: ATSD a tak swoją drogą ATOS a to sku... (wyrażając podziw) B2S brak tu sensu BiSwK / BiŚwK bracia i siostry w klawiaturze BP będę później ChOTP chcesz o tym porozmawiać? (zwykle złośliwe) COTP chcesz o tym porozmawiać? (zwykle złośliwe) DCW dla ciebie wszystko DGCC de gustibus coś tam, coś tam… (o gustach się nie dyskutuje) DOZO do zobaczenia J/J już jestem K/N>K kawa przez nos na klawiaturę (po przeczytaniu, zobaczeniu czegoś zabawnego) 29 KC kocham cię KMWO kij mu w oko MBSZ moim bardzo skromnym zdaniem MNTZBSZ moim nie tak znowu bardzo skromnym zdaniem MSPANC mogłem się powstrzymać ale nie chciałem MSZ moim skromnym zdaniem NMSP nie mogłem się powstrzymać NMZC nie ma za co NBN nie bo nie NMP nie mam pytań NH niezły hardkor OCB o co biega? OIW o ile wiem PPNMSP po prostu nie mogłem się powstrzymać PZDR pozdrowienia Papcie (papaśki) do widzenia SOA #1 standardowa odpowiedź admina nr 1: „dziwne, u mnie wszystko działa” SOA #2 standardowa odpowiedź admina nr 2: „dziwne, u mnie też nie działa” TSD tak swoją drogą TTTM ten typ tak ma TGS to go spytaj (często razem wzięte z HGW) TTST tak to sobie tłumacz WWN witam wszystkich niewitanych ZW zaraz wracam ZTCW z tego co wiem ZTCP z tego co pamiętam ZZZ zakuć, zaliczyć, zapomnieć Ponieważ dla niektórych czytelników może to być bardzo obcy język, pierwszą lekcję na tym zakończymy. Krystyna Knypl internautka 1_2013 styczeń Moim zdaniem „I like it” Gdzie jest moja twarz? en s. Z Ry D awno niewidziana koleżanka przysłała mi zachęcający mejl, by zalogować się do Facebooka, dołączając tym samym do grona jej znajomych, udostępniać zdjęcia i stworzyć własny profil. Słowo profil jeszcze do niedawna było kojarzone wyłącznie ze zdjęciem osoby poszukiwanej przez policję, a pojawiający się na stronie przeglądarki internetowej wyraz „wtyczka” kojarzy mi się z tymi, którzy współpracowali z wiadomymi służbami w czasach PRL-u. Inna koleżanka, też dawno niewidziana, dodała mnie właśnie do swoich kręgów, o czym powiadomił mnie mejl wysłany przez serwis innej społeczności (kręgi w zbożu widziałam na filmie – ale to nie takie kręgi, jak zgaduję). I już będę mogła dzielić się rzeczami w sieci tak, jak robię to na co dzień w życiu, zapewnia mnie otrzymana wiadomość. Tylko że ja nie dzielę się rzeczami w życiu! Czasem oddam niepotrzebną odzież lub książkę, wyślę sms o treści „pomoc”. Fanów portali społecznościowych przybywa, wystarczy dostęp do internetu, jaki mają np. użytkownicy smartfonów. Widzimy ich na ulicach, w środkach komunikacji miejskiej. Fejsują, lajkują, ćwierkają, blogują, komentują (mam nadzieję, że wyrażam się poprawnie), jakby w ten sposób potwierdzali swoje istnienie. nalityk z firmy doradczej działającej w branży IT stwierdził: Tradycyjny telefon z klawiaturą poniósł rodzaj moralnej śmierci. Jego użytkownik jest postrzegany jako osoba mało nowoczesna, nieradząca sobie z nowymi technologiami.* Ja mam taki „nic niemający” telefon komórkowy – to o mnie! Jak to powiedział Pawlak (ten z filmu „Sami swoi”)? „Wszystko mi można zarzucić, tylko nie to, że ja jestem nowoczesny”. Ja – nienowoczesna? Korzystam z internetu w domu i w pracy za pośrednictwem stacjonarnego komputera od trzynastu A *„Smartfon, model do składania”, autor Juliusz Ćwieluch, „Sztuka życia”, wyd. specjalne tygodnika „Polityka”, 12, 2012. 30 lat, mam prywatny adres poczty elektronicznej od ponad 10 lat. Nie boję się żywności modyfikowanej genetycznie. Ja – zacofana? Taki wstyd! Mamy XXI wiek! Postanawiam dokonać postępu. Próbuję zalogować się na Facebooku – jak wszyscy, to wszyscy – miliard użytkowników na świecie robi wrażenie. Wpisuję imię, nazwisko, ale dlaczego mam podać datę urodzin? System „wyjaśnia”, że umożliwi to dopasowanie treści wyświetlanych do mojego wieku. Jakich treści? Trafiałam już na takie strony www, które podpowiadały mi, nieproszone, czym jeszcze interesowały się osoby, które tu „weszły”. Jakie treści może ktoś uznać za „właściwe”, wiedząc że jestem osobą w wieku 60+? Reklamy pampersów dla dorosłych? kleju do protez? domu spokojnej starości? Ja przecież chcę tylko poznać znajomych moich znajomych! ocjologowie opisują zjawisko życia alternatywnego, „w sieci”, młodzieży i dorosłych. W „realu” nie utrzymujemy kontaktów z sąsiadami z tej samej klatki w bloku czy z sąsiedniego domu, z ludźmi, którzy czasem latami mieszkają obok nas. Za to z nieznanymi osobiście „znajomymi” z „sieci” wymieniamy poglądy, zdjęcia, piszemy o sobie więcej, niż powiedzielibyśmy rzeczywistym przyjaciołom w realnym świecie. A przecież znajomy z sieci nie podleje nam kwiatów, nie zaopiekuje się naszym psem, nie pożyczy szklanki cukru. Nagle wszyscy wkoło zapragnęli być lubiani – nawet szpitale onkologiczne! Papież też będzie porozumiewał się z wiernymi za pośrednictwem portalu społecznościowego, jest to wiadomość z ostatniej chwili. Przeprowadziliśmy się do miast, by znów znaleźć się w globalnej wiosce, w której nawet nie mamy kontroli nad tym, kto co o nas już wie. Sam twórca Facebooka wpadł we własne sidła – gdy rok temu ku swojemu wielkiemu zdziwieniu znalazł swoje prywatne zdjęcia w sieci. Lukę w zabezpieczeniach prywatności wykorzystać może każdy (no, prawie każdy). Twórca rosyjskiego portalu S 1_2013 styczeń Moim zdaniem Rozszyfruj pacjenta = Cytrynol Polikar t ło erad Zapi a Spierdalut Awtoraks Pisiożel Koperwital Klakso n Dmucho moks 31 ifest Ajaks Syrop prawosławny Nitendupin Man Mistral Jagoda Czurak ekonomistka z rodziny lekarskiej 破譯病人 e Tirac Dupak ine homo s. Z en T nie ma swojego profilu ma żadnym portalu społecznościowym! A w czym może się przeglądać twórca serwisu FB? W twarzach amerykańskich prezydentów? Tak, poza siecią można przeżyć cudowne chwile. Żeby było jasne: uważam internet za genialny wynalazek. Jakieś dziesięć lat temu, gdy w Polsce nie była dostępna wyszukiwarka stron internetowych, kupiłam na poczcie książkę adresową wybranych stron www, posegregowanych tematycznie. Od tamtej chwili zrobiliśmy wielki krok naprzód – i bardzo dobrze! Wiem też, że gdybym chciała mieć swoją twarz w sieci – nie będzie do tego potrzebna profesor Maria Siemionow. Wystarczy że kliknę „I like it”. Ry społecznościowego VKontakte, mającego 100 milionów użytkowników, wyznaje zasadę (hipokryta?): „nie trać bezsensownie czasu w sieciach społecznościowych” (cyt. za „Gazetą Wyborczą”), co nie przeszkadza mu zarabiać na skłonności ludzi do „dzielenia się rzeczami”. Skąd ten pęd do ekshibicjonizmu, do robienia tego, co inni? ymczasem na drugim biegunie jest twórca „Książki twarzy”, czyli innego „Facebooka”, pisarz Marek Bieńczyk. On przegląda się, nie przygląda, w twarzach innych po to, by zobaczyć własną twarz. Jego ciekawość, poparta ogromną wiedzą i erudycją, prowadzi czytelnika w wielce ciekawe rejony zamieszkałe przez wybitnych lub interesujących ludzi. I ten zbiór esejów napisał człowiek, który Anastolec Hemolak Mitom an ina yp Nitergr 1_2013 styczeń Moim zdaniem Papieros w przestrzeni publicznej Krystyna Knypl N ie miały kampanie antynikotynowe należytego wsparcia u kolejnych zarządzających Ministerstwem Zdrowia, bo dziwnym zbiegiem okoliczności stanowisko to obsadzane było zwykle palaczami. Myślę, że niewygórowanym oczekiwaniem społecznym byłoby posiadanie niepalącego ministra zdrowia. No ale o tym można tylko pomarzyć… ochrony zdrowia, dyskusji nad jej niedostatkami i mankamentami. Poprawa może następować przez różne działania, a edukacja prozdrowotna jest bardzo cennym i bardzo zaniedbanym u nas sposobem na poprawę zdrowia publicznego. W zalewie wielkich zamysłów na temat zdrowia publicznego, ustaw, rad i narad warto przypomnieć, że to, co może naszemu społeczeństwu pomóc najbardziej, jest pod ręką – to ograniczenie nadmiernej konsumpcji soli oraz rozstanie się z nałogiem palenia. Apel o zaprzestanie palenia powinien być kierowany bezustannie i z siłą wodospadu do wszystkich grup społecznych, zarówno pacjentów, jak i lekarzy. Część z nas, lekarzy, niestety pali papierosy, a marna to promocja zachowań prozdrowotnych. A palą również przyszli lekarze. Krok w dobrą stronę Pomimo tych mankamentów z przyjemnością odnotowuję dobry krok, jaki podjęło Stowarzyszenie „Polska Grupa Raka Płuca”, polegający na wystosowaniu apelu do mediów w Polsce o zaprzestanie publikowania wizerunków osób publicznych z papierosami (zarówno tradycyjnymi, jak i elektronicznymi) we wszelkiego rodzaju przekazach medialnych. Sygnatariusze apelu słusznie podkreślają, że osoby publiczne występujące w mediach są jedną z grup często stanowiących wzór do naśladowania. Tymczasem palenie papierosów to nie jest styl życia, to choroba o określonej etiologii oraz objawach – piszą sygnatariusze apelu. Jest to bardzo cenna To nie styl życia, to choroba (na fot. obraz histopatoinicjatywa w dobie wszelkich logiczny drobnokomórkowego raka płuca – materiał problemów z finansowaniem biopsyjny) 32 O naszych młodszych kolegach Ilekroć przechodzę obok gmachu Collegium Anatomicum przy zbiegu ulic Oczki i Chałubińskiego w Warszawie, tylekroć wspomnienia młodych studenckich lat zakłóca mi widok palaczy, którzy skupieni przy dwóch wielkich popielniczkach, wypełnionych 1_2013 styczeń pl.wikipedia.org(...)Lung_small_cell_carcinoma_%281%29_by_core_needle_biopsy.jpg Nasza przestrzeń publiczna jest brzydka i bezmyślna. Ilość elementów i słów, z których należałoby ją oczyścić, jest długa. Nad nadmiarem paranoicznej agresji dyskutuje coraz więcej osób publicznych, które dopiero dotknięte osobiście patologicznymi sformułowaniami zaczynają przezierać na oczy. Pod względem ilości szpetnych reklam przy każdej drodze i na każdym rogu możemy startować we wszystkich konkursach z poważnymi szansami na miejsce medalowe. Kolejnym paskudztwem w naszej przestrzeni publicznej jest widok znanych osób z papierosem w dłoni lub zwisającym z ust. Moim zdaniem Fot. Mieczysław Knypl po brzegi niedopałkami, pociągają ostatniego dymka. A już wpadam w depresję, gdy spoglądam na zabazgrane wytworami graficiarzy ściany Collegium Anatomicum. Marna to promocja stanu lekarskiego i mojej Alma Mater! Może więc apel do mediów trzeba rozszerzyć o apel do naszego środowiska oraz wychowawców przyszłych pokoleń lekarzy? Nigdzie na świece nie znajdzie się taka lumpenproletariacka wizytówka przyszłych lekarzy i uczelni medycznej, jaką jest widok Collegium Anatomicum w Warszawie – nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Palący problem w statystyce Codziennie na raka płuc umiera 63 Polaków. Wskaźnik umieralności spada wśród mężczyzn, jednak stale rośnie wśród kobiet. Obecnie rak płuca stanowi pierwszą przyczynę zgonów nowotworowych kobiet w wieku 30-59 lat. Aż 9 mln Polaków w wieku 15 i więcej lat przyznaje się do codziennego palenia tytoniu, co stanowi 39% populacji mężczyzn i 23% populacji kobiet. Jak wykazują badania, Polacy są skłonni zmienić swój styl życia pod wpływem obecności danego tematu w mediach lub wskutek zaangażowania się w problem znanej osoby. Choć przepisy Ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych zabraniają reklamy i promocji papierosów, to pewnym obejściem tych przepisów jest pokazywanie palących osób publicznych – świadome lub przypadkowe. Krystyna Knypl internista 33 1_2013 styczeń Moda na sukces Piramida Naiwności Jagoda Czurak Piramida Strachu* Rys. Zen Krystyna Knypl Różne biznesy ludzi robią w życiu. Piramidy finansowe teraz ryzykowne. Szwagier Zdzich wymyślił Piramidę Naiwności. A co! Ma łeb nie od parady! Poszłam posłuchać, warto było zobaczyć jak kroi głupich bez znieczulenia… A co tam, naiwnych nie sieją, nie orzą, sami się mnożą! Różne biznesy ludzi robią w życiu. Piramidy finansowe teraz ryzykowne. Szwagier Zdzich wymyślił Piramidę Strachu. A co! Ma łeb nie od parady! Poszłam posłuchać, warto było zobaczyć, jak kroi doktorów bez znieczulenia… A co tam, oni nas, to my ich! – Wszyscy, jak tu siedzimy, powinniśmy brać dawki uderzeniowe. Wszyscy macie powyżej 45 lat, prawda? Panaceum Forte jest jak benzyna, produkuje 95% energii potrzebnej do normalnego funkcjonowania organizmu. Jego poziom u 75-latka wynosi mniej niż 67-70% poziomu u 20-latka. To dlatego nie mamy siły sprzed 50 lat. Prowadzący spotkanie podnosi jasnobrązową tkaninę, odkrywając duże pudło, w którym w równych rzędach stoją się fiolki z zawartością koloru brązowego. – To Panaceum Forte, które bije rekordy sprzedaży w Europie i jest wytwarzane przez cztery fabryki w Niemczech i Szwajcarii. Jeszcze dużo wody w Wiśle i Renie upłynie, nim ktokolwiek inny opracuje podobną recepturę. Jego skład to wyciąg z ziół, roślin i serca cielaka. Wystarczy wypić zawartość jednej fiolki dziennie (nie jest ohydny w smaku), a po trzech miesiącach wzrośnie poziom koenzymu Q10, organizm zostanie pobudzony do jego produkcji. Po 6 miesiącach zażywania powoli będą rozpuszczane blaszki miażdżycowe i zamieniane na płyn, powoli z kałem i moczem będą wydalane. Płytki nie będą się nagle odrywać. Nastąpi regeneracja organów. W Sali Marszałkowskiej stołecznego hotelu przygotowano 52 krzesełka, prawie wszystkie są zajęte. Na widowni w większości kobiety, grubo po sześćdziesiątce, paru samotnych panów. Wszyscy otrzymali zaproszenie z fragmentem rysunku „Człowiek Witruwiański” – Wszyscy, jak tu siedzimy, powinniśmy mieć superubezpieczenie od wszystkiego. Wszyscy macie PWZ, prawda? Polisa ubezpieczeniowa jest jak parasol ochronny, potrzebny do normalnego funkcjonowania w zawodzie. Bez polisy nie ma ciebie na rynku, bo latasz po sądach i NFZ-tach, tłumaczysz się, wyjaśniasz, pokazujesz, kserujesz, ale to na nic, w końcu i tak płacisz. Chyba że wykupisz naszą polisę… Prowadzący spotkanie podnosi jasnobrązową tkaninę, odkrywając duże pudło, w którym w równych rzędach znajdują się polisy z obietnicą spokoju. – To Polisum Medicum Forte, które bije rekordy sprzedaży w Europie i jest wytwarzane przez 4 fabryki ubezpieczeń w Niemczech i Szwajcarii. Jeszcze dużo wody w Wiśle i Renie upłynie, nim ktokolwiek inny opracuje podobną polisę. Jej skład to wyciąg z wiedzy, troski i doświadczenia naszych prawników. Wystarczy podpisać się w trzech miejscach, a po trzech miesiącach wzrośnie wam poziom wiary w siebie, organizm zostanie pobudzony do produkcji recept. Po 6 miesiącach działania polisy powoli będą rozpuszczane wszystkie złogi niepokoju i zamieniane na pewność w pisaniu recept. Niepokój opuści organizmu w sposób naturalny przez otwory i pory do tego przeznaczone. Nastąpi regeneracja organów i regeneracja w zawodzie. 34 * Na motywach „Piramidy Naiwności”, za zgodą autorki. 1_2013 styczeń Moda na sukces Leonarda da Vinci. Z zaproszenia, ku mojemu zdziwieniu, dowiedziałam się, że „za zakupy i zamówienia w sklepach dokonane w ciągu ostatnich 11 miesięcy zgromadziłam punkty bonusowe, które na spotkaniu zostaną wręczone w formie prezentu o wartości 120 złotych”. W rozmowie telefonicznej, która poprzedziła zaproszenie listowne, powiedziano, że bonus należy mi się za terminowo płacone rachunki telefoniczne, nie za zakupy. Ale co tam, bonus to bonus. Prezenter przedstawił się na początku spotkania: imię, nazwisko, 58 lat, żona, dwoje dzieci, dwa koty, trzy psy, mieszka w Gdyni i Bremie. Ukończył dwie uczelnie, w 7 lat objechał cały świat. Jest ubrany w ciemny garnitur, czarną koszulę, czerwony krawat. Postawny szatyn z wąsami. – A że nie jestem Niemcem, to i prezenty będą dziś lepsze – później zrozumiałam, o co mu chodziło. – Pierwszym objawem działania Panaceum Forte, już po 2-3 dniach, u niektórych z was będzie ciemny mocz, stolec czarny, śmierdzący tak, jakbyście się żywili na śmietniku ambasady rosyjskiej. – Słucham i nie wierzę własnym uszom. Prowadzący spotkanie mówi potoczyście, bez zająknięcia, jak nie przymierzając Bogusław Kaczyński. Pamięta o tym, by co jakiś czas słuchacze usłyszeli dowcipny wtręt, by nie zasnęli. Tak więc dowiedzieliśmy się np. o jego babci, która studiowała historię sztuki na Sorbonie, znała 6 języków. – Z nią, jak rozumiecie, miałem pod górkę. Jak przyszedłem ze złą wiadomością, to kopa w nery. I dalej ad meritum: – Kuracja PF spowoduje, że organizm otrzyma składniki do regeneracji. Dodatkowo zalecane są ćwiczenia – pokazuje „jaskółkę” na leżąco. – Na przyspieszenie regeneracji organów wewnętrznych nie pomogą żadne ćwiczenia. Ale organizm wsparty kuracją PF i ćwiczeniami spowoduje oczyszczenie tętnic. Jeśli chcecie o siebie zawalczyć, efekty przejdą najśmielsze oczekiwania. Nastąpi przypływ energii. Żebyście tylko nie dostali ADHD! Nagle wstaje jedna pani, ewidentnie po siedemdziesiątce i mówi, że nie chce dalej słuchać tych słów, że czuje się oszukana, rok temu była na takim spotkaniu, musiała zapłacić dwa tysiące, wzięła kredyt na 3 lata. 35 W Sali Kolumnowej hotelu przygotowano 52 krzesełka, prawie wszystkie są zajęte. Na widowni w większości kobiety, w różnym wieku, paru panów. Wszyscy otrzymali zaproszenie z fragmentem rysunku „Człowiek Witruwiański” Leonarda da Vinci. Z zaproszenia, ku mojemu zdziwieniu, dowiedziałam się, że „za zamówienia polis ubezpieczeniowych dokonane w ciągu ostatnich 11 miesięcy zgromadziłam punkty bonusowe, które na spotkaniu zostaną wręczone w formie prezentu o wartości 120 złotych”. W rozmowie telefonicznej, która poprzedziła zaproszenie listowne, powiedziano, że bonus należy mi się za terminowo płacone rachunki telefoniczne, nie za zakupy. Ale co tam, bonus to bonus. Prezenter przedstawił się na początku spotkania: imię, nazwisko, 58 lat, żona, dwoje dzieci, dwa koty, trzy psy, mieszka w Gdyni i Bremie. Ukończył dwie uczelnie, w 7 lat objechał cały świat. Jest ubrany w ciemny garnitur, czarną koszulę, czerwony krawat. Postawny szatyn z wąsami, a może bez wąsów, tylko z jakimiś okularami nieczęsto widywanymi… Hm… chyba jednak z okularami??? A może bez okularów tylko łysy do połowy głowy, ale wyglądał jakby całej głowy używał do tych interesów w jej części owłosionej i łysej. Prezenter kontynuuje: – A że nie jestem Niemcem, choć interesy z nimi próbuję robić, to i prezenty będą dziś lepsze – później zrozumiałam, o co mu chodziło. – Pierwszym objawem działania Polisum Medicum Forte, już po 2-3 dniach, u niektórych z was będzie nagły przypływ samozadowolenia. Wykupienie Polisum Medicum Forte spowoduje, że organizm otrzyma składniki do regeneracji. Dodatkowo zalecane są ćwiczenia – pokazuje „jaskółkę” na leżąco. – Na przyspieszenie regeneracji organów wewnętrznych nie pomogą żadne ćwiczenia. Ale organizm wsparty Polisum Energeticum Forte i ćwiczeniami w wypełnianiu dokumentacji wg zaleceń NFZ spowoduje przyspieszenie właściwych decyzji preskrypcyjnych. Jeśli chcecie o siebie zawalczyć, efekty przejdą najśmielsze oczekiwania. Nastąpi przypływ energii refundologicznej. Żebyście tylko nie dostali ADHD! Nagle wstaje jedna pani, ewidentnie po siedemdziesiątce i mówi, że nie chce dalej słuchać tych słów, że czuje się oszukana, była już na takim spotkaniu 1_2013 styczeń Moda na sukces Prezenter reaguje szybko: – To po co pani tutaj przyszła? Wynocha! Część osób chce słuchać dalej, ktoś zwraca uwagę: – Może grzeczniej!? Pani wychodzi, eskortowana przez dwie asystentki prowadzącego, które stały w pobliżu drzwi. Prezenter usiłuje nieudolnie załagodzić napięcie. – To bank bierze odsetki, nie ja. – I jakby dla podkreślenia, że to wyprowadzona pani jest winna temu zamieszaniu, dodaje: – Może myślała, że będzie miała buzię jak pupa noworodka, że będzie młoda. – Gładko przechodzi do kolejnego objaśnienia, jaka będzie przyszłość tych, którzy zdecydują się na zażywanie specyfiku. – Za rok będziecie wyglądać tak, jak na to zarobicie, ale czuć się będziecie lepiej. Jeszcze nie widzę związku z pokazaną na początku spotkania 5-warstwową patelnią, która również służy do rozmrażania (przygotowane uprzednio kostki lodu stopniały, mimo że dno patelni było zimne, co sprawdzili uczestnicy), a jest wielokrotnie tańsza (tylko 400 złotych) od naczyń Zeptera i Filipiaka. – Firma „od patelni” z Bremy będzie miała w ofercie garnki. Zeptera wywieje z rynku. Przez 20 lat tylko podnoszą ceny. A ceny telewizorów spadają! Jeszcze nie wiem, czemu miała służyć krótka prezentacja kompletu noży (również za jedyne 400 złotych), które nie wymagają ostrzenia (ale ostrzarka jest w komplecie) i które przewyższają długowiecznością noże firm Gerlach, Solinger i Zieling. Odpowiedź przychodzi wkrótce. Na pytanie o cenę PF otrzymujemy objaśnienie wyjątkowej oferty, „jeśli Mayer pozwoli”, przeznaczonej tylko dla uczestników naszego spotkania: specyfik plus patelnia lub noże, w zależności od szybkości podjęcia decyzji o zakupie i jeśli nasz numer losu wygra. Asystentka wyszła, by zadzwonić do niejakiego Mayera, wraca z wiadomością, że 3 lub 4 osoby mogą dostać ofertę promocyjną. – O, Niemiec ma dobry humor – komentuje prowadzący spotkanie. Dostajemy losy – kwadratowe karteczki z napisem „IHRE Glűckszahl IGEF”. Mój numer 55484 na szczęście nie wygrywa. – A cena? – pada pytanie z sali. – Cena w każdej aptece na świecie to 1300 €, to jest 5600 złotych. Dzięki programowi poprawiania 36 zaproszona do grupy testującej wdrażanie polisy, musiała zapłacić dwa tysiące, wzięła kredyt na 3 lata na wykupienie Polisum Medicum Forte. Prezenter reaguje szybko: – To po co pani tutaj przyszła? – I jakby dla podkreślenia, że to starsza pani jest winna zamieszania, dodaje: – Może myślała, że będzie pisała recepty tak bezmyślnie, jak to za młodu robiła. – Gładko przechodzi do kolej- nego objaśnienia, jaka będzie przyszłość tych, którzy zdecydują się na wykupienie Polisum Medicum Forte: – Za rok będziecie mieli taki power, że nikomu nie odmówicie żadnej recepty. Młodość się wam przypomni! Jeszcze nie widzę związku Rys. Zen z pokazaną na początku spotkania 5-warstwową patelnią, która służy również do rozmrażania (przygotowane uprzednio kostki lodu stopniały, mimo że dno patelni było zimne, co sprawdzili uczestnicy), a jest wielokrotnie tańsza (tylko 400 zł) od naczyń Frajera i Naiwniaka. – Firma „od patelni” z Bremy będzie miała w ofercie garnki – szybko się wyjaśnia. Jeszcze nie wiem, czemu miała służyć krótka prezentacja kompletu noży (również za jedyne 400 złotych), które nie wymagają ostrzenia (ale ostrzarka 1_2013 styczeń Moda na sukces dostępu do najnowszych leków w Unii Europejskiej będzie w Polsce dopłata 300 €. Tak więc cenę w Polsce ustalono na poziomie 1000 €, w aptekach pojawi się w końcu marca. Wkrótce będzie dopuszczenie do rynku, jeszcze tylko dwa papierki z Ministerstwa Finansów w sprawie obniżenia VAT i... – i tu ja nie mogę powstrzymać się od komentarza (ale nie wypowiadam go głośno, chcę pozostać na sali): przecież ceny leków w Polsce są ustalane przez państwo, a VAT wynosi 8% dla wszystkich leków. O jaką obniżkę chodzi? – Dla tych, którzy wylosują możliwość skorzystania z dzisiejszej promocyjnej oferty, proponujemy cenę 2000 złotych (za 90 fiolek po 15 ml, z czego 5 ml to koenzym Q10), którą rozłożymy na raty po 71 złotych. Oprocentowane! – podkreśla. – I dodamy patelnię. Jeśli decyzję o zakupie podejmiecie w domu, dodatkowo dostaniecie w prezencie komplet noży. Nagle słyszę nad sobą głos jednej z asystentek: – Pani zapisała moje imię! Pani cały czas notuje! Pani jest dziennikarką! Po spotkaniu muszę panią wylegitymować! Już nie chcę wiedzieć, jaki prezent-bonus przygotowano dla uczestników. Ale zostaję. Prezenter nie przerywa. Siedziałam w ostatnim rzędzie, pewnie nie słyszał naszej wymiany zdań. Ja myślę tylko o tym, by wyjść z tej sali cało. Jeszcze parę osób kupuje krem z alpejskich ziół po 50 złotych, który pomaga na żylaki. Duże opakowanie, wystarczy na 4 lata. Ktoś odważył się zapytać o termin ważności. – 2014 rok, ale tam się nic nie zepsuje, bo to są składniki organiczne. Dzisiejsze prezenty dla uczestników spotkania to krem z Q10, krążki do akupresury i tabliczka czekolady Alpengold z owocami. Pary małżeńskie („tylko dwie?” – skomentował ze zdziwieniem prezenter) otrzymują porcelanową lalkę dla wnuków. Czy przysługujący mi prezent jest wart 120 złotych (taki bonus miałam zrealizować)? Nie czekam na ciepły poczęstunek, „który będę mogła zabrać do domu”, jak napisano w zaproszeniu. Uczestnicy spotkania powoli podchodzą do stołu z prezentami – a ja do wieszaka po płaszcz. Ale asystentka ma mnie na oku. 37 jest w komplecie) i które przewyższają długowiecznością inne noże. Pan prezenter nawija jak nakręcony. – Frajera i Naiwniaka wywieje z rynku. Przez 20 lat tylko podnoszą ceny. A ceny telewizorów spadają! Rozwinięcie przychodzi wkrótce. Na pytanie o cenę Polisum Medicum Forte otrzymujemy wyjaśnienie o wyjątkowej ofercie sprzedaży wiązanej „Jeśli Mayer pozwoli”, przeznaczonej tylko dla uczestników naszego spotkania: możemy kupić Polisum Medicum Forte plus patelnia lub noże, w zależności od szybkości podjęcia decyzji o zakupie i jeśli nasz numer losu wygra. Asystentka wyszła, by zadzwonić do niejakiego Mayera, wraca z wiadomością, że 3 lub 4 osoby mogą dostać ofertę promocyjną. – O, Niemiec ma dobry humor – komentuje prowadzący spotkanie. Dostajemy losy – kwadratowe karteczki z napisem „IHRE Glűckszahl IGEF”. Mój numer 55484 na szczęście nie wygrywa. – A cena? – pada pytanie z sali. – Cena to 1300 €, to jest 5600 złotych. Dzięki programowi poprawiania dostępu do najnowszych produktów ubezpieczeniowych w Unii Europejskiej będzie w Polsce dopłata 300 €. Tak więc cenę w Polsce ustalono na poziomie 1000 €, w terenowych punktach sprzedaży polisa pojawi się w końcu marca. Wkrótce będzie dopuszczenie do rynku, jeszcze tylko dwa papierki z Ministerstwa Naiwności i Wszelkiej Pomyślności w sprawie obniżenia VAT i... – i tu ja nie mogę powstrzymać się od komentarza (ale nie wypowiadam go głośno, chcę pozostać na sali): przecież ceny polis w Polsce są ustalane odgórnie, a VAT wynosi 8% dla wszystkich produktów. O jaką obniżkę chodzi? – Dla tych, którzy wylosują możliwość skorzystania z dzisiejszej promocyjnej oferty, proponujemy cenę 2000 złotych, którą rozłożymy na raty po 71 złotych. Oprocentowane! – podkreśla. – I dodamy patelnię. Jeśli decyzję o zakupie podejmiecie w domu, dodatkowo dostaniecie w prezencie komplet noży. Nagle słyszę nad sobą głos jednej z asystentek: – Pani zapisała moje imię! Pani cały czas notuje! Pani jest dziennikarką! 1_2013 styczeń Moda na sukces – Proszę pokazać dowód osobisty! Zaraz zadzwonię po policję! Proponuję, żebyśmy zjechały do recepcji hotelu i to ja zadzwonię po policję ze swojego telefonu. Wychodzę z sali, asystentka za mną i „nadaje”: – Jak ukaże się jakiś artykuł, to będzie pani miała proces cywilny! Pani użyła mojego imienia! Mój adwokat skontaktuje się z panią! Właśnie uświadamiam sobie, że przed wejściem odebrano nam zaproszenia, sama podałam numer mieszkania osobie dzwoniącej w sprawie spotkania. Mogą mnie łatwo namierzyć. Idę w kierunku windy, byle jak najdalej od prowadzącego, bo to kawał chłopa. Drugiej asystentki nie widzę, pewnie wydaje prezenty. Przed spotkaniem kręcił się jeszcze jakiś facet, ale teraz go nie ma. Do windy wsiadają ze mną dwie panie, zdezorientowane awanturą. – To nie musiało być pani prawdziwe imię – usiłuję się „bronić” przed napastliwą asystentką. Drzwi windy zamykają się, pomocnica prezentera została w holu. Panie w windzie też nie mają prezentów. – Przecież to naciągacze – mówię – sprawdziłam tę firmę w internecie. – Ale my nie mamy internetu. Pospiesznie podążam na przystanek ZTM, starszy pan czeka na tramwaj, trzyma krążki do akupresury. Nikt za mną nie idzie. Uff... Rys. Zen – Czy chce pani zobaczyć moją legitymację prasową? – pytam. – No co też pani mówi, ja tylko żartowałam – odpowiada asystentka. – Przecież byłam u pani w gabinecie. Dla znajomych mamy 10% zniżki. To co, wpisać imię i nazwisko pani doktor na Polisum Medicum Forte? Jagoda Czurak ekonomistka z rodziny lekarskiej Krystyna Knypl internista Negatywne skutki ref-ustawy Rynek leków dostępnych na receptę zmniejszył się o 2,7 mld złotych, głównie z powodu dużego spadku ilościowego. Zwiększył się poziom współpłacenia pacjentów za 4440 leków, które były refundowane w 2011 roku. Ustawa zmniejszyła o 1380 liczbę leków podlegających refundacji, dostępnych dla pacjentów ze zniżką. Ograniczono możliwość refundacji dla kilkuset wskazań. Źródło: Raport IMS „Ocena wpływu nowej ustawy refundacyjnej na sektor farmaceutyczny w Polsce” 38 1_2013 styczeń Podróże Opowieści środkowoazjatyckie (2) Kazachska droga do niepodległości Alicja Barwicka Handlowanie zaczęło się od jedwabiu i nadal jest to towar poszukiwany Mieszkańcy Kazachstanu stosunkowo niedawno porzucili koczowniczy tryb życia, ale wcale nie zapomnieli, w jaki sposób plemiona nomadów kształtowały przez wieki swoją wiedzę o świecie, kulturę, zwyczaje, jednym słowem tożsamość narodową. Wędrówki po stepie były przede wszystkim uwarunkowane porami roku, ale z historycznego punktu widzenia wiązały się z jedną z największych handlowych tras, jaką był Jedwabny Szlak. J ego największe znaczenie przypadało na dwa okresy. Pierwszy rozpoczął się około 200 r. p.n.e., kiedy zaczęto z niego korzystać i trwał do 200 r. Drugi okres to XII-XIV wiek. Karawany przemierzały Azję Środkową, zapewniając wymianę towarów pomiędzy Rzymem, królestwem Partów, Mongolią i Chinami. Głównym towarem chińskiego eksportu na chłonny rynek cesarstwa rzymskiego był w tym czasie jedwab, ale handel odbywał się w obie strony. Handlowano końmi, dywanami, złotem, rubinami, wyrobami z laki i lapis lazuli, bawełną, szkłem, porcelaną i… niewolnikami. Podróż mogła trwać nawet rok i była bardzo niebezpieczna nie tylko z powodu zagrożenia ze strony bandytów, ale i z uwagi na nieprzyjazne okolice i uciążliwe temperatury. Mimo to ta jedyna droga lądowa łączącą Europę z Chinami była – poza aspektem handlowym – źródłem dużych ruchów migracyjnych (zwłaszcza Persów i plemion zamieszkujących dzisiejszą Turcję). Na drogach Jedwabnego Szlaku powstawały oazy, gdzie nie tylko odpoczywano między etapami podróży i handlowano. Stanowiły dla karawan odpowiednik dzisiejszej dobrze zaopatrzonej stacji benzynowej z restauracją i motelem. To właśnie tam poznawano historię, kulturę i codzienne zwyczaje innych, nieraz bardzo odległych geograficznie społeczeństw. Tam również mieszały się i rodziły nowe języki. 39 Do handlowania potrzebna jest kasa Przez tereny południowego Kazachstanu biegły liczne odnogi Jedwabnego Szlaku. Wtedy jeszcze nie było lokalnej waluty (tenge), a szkoda, bo chociaż dzisiaj nie jest to mocny pieniądz (wg aktualnego kursu 1 USD = 150 KZT), to niewątpliwie ciekawy wizerunkowo. Jak wiadomo ludzie zawsze wyciągali ręce po kasę, ale rzadko kiedy jest to odwzorowywane na banknotach … 1_2013 styczeń Podróże Pierwsi winowajcy to Vasco da Gama i Dunganowie Kiedy w 1497 roku Vasco da Gama dokonał swojego odkrycia, Jedwabny Szlak zaczął tracić na znaczeniu i chociaż rosło handlowe znaczenie chińskich portów, to stopniowo zwiększała się kulturowa izolacja społeczeństw centralnej Azji. Powoli z handlowych na obronne zmieniały się cele wędrówek. Coraz częściej była to obrona przed nieustannie nękającymi te tereny plemionami Dungańskimi, zamieszkującymi dzisiejsze północno-zachodnie Chiny. Ich ekspansja na wschód tak dawała się we znaki mieszkańcom kazachskich stepów, że wybierając bardziej pokojową egzystencję, zaczęli stopniowo coraz bardziej korzystać z opieki drugiego ze swoich wielkich sąsiadów. Skończyło się to podbojem i wcieleniem Kazachstanu do Rosji w 1868 roku. Po utworzeniu ZSRR na terenie kraju zapewniono Kazachom autonomię z zachowaniem języka. Z początku była to republika autonomiczna, nosząca od 1925 roku nazwę Kazachska Autonomiczna Socjalistyczna Republika Radziecka, ale w 1936 roku jej status został zmieniony i Kazachska Socjalistyczna Republika Radziecka weszła bezpośrednio w skład Związku Radzieckiego. W tym czasie Kazachstan stał się miejscem deportacji zesłańców z ponad stu narodów, a na jego terenie powstawały coraz to nowe obozy pracy. Łagry przeznaczano nie tylko dla kolejnych „wrogów ludu”, ale też dla ich rodzin. Każde dziecko urodzone w rodzinie zesłańca było potencjalnym zdrajcą. Kiedy osiągnęło odpowiedni wiek, trafiało do „właściwego” łagru. Przykładem tego absurdalnego systemu niech będzie AŁŻIR (AKMOLINSKIJ ŁAGIER DLIA ŻIEN IZMIENNIKOW RODINY = akmoliński obóz dla żon zdrajców ojczyzny). Dramatyczne dla ludności następstwa gospodarki wczesnych lat trwania ZSRR są dość dobrze znane, ale trzeba przypomnieć, że na terenie Kazachstanu ziemie przydatne do uprawy roli masowo przeznaczano dla rosyjskich kozaków i osadników. Kazachowie zaczęli tracić pastwiska i około 20% populacji w latach 193233 zginęło z głodu w wyniku kolektywizacji. Głód spowodował ponadto ponad 600-tysięczną emigrację. 40 Szybko też rodowici mieszkańcy stali się mniejszością we własnym kraju. Co ciekawe, chociaż pamięć o tych faktach nie zaginęła, to stosunek do byłego ZSRR i dzisiejszej Rosji jest dość przyjazny. „Wielki brat” obok Turcji i Europy jest postrzegany jako liczący się wzorzec cywilizacyjny. Kazachowie mają w pamięci nie tylko ciemne strony ponadstuletniej „symbiozy”, ale dostrzegają dobre strony wprowadzenia wielu rozwiązań cywilizacyjnych na wzór europejski. Takim przykładem było wprowadzenie przez Rosjan języka pisanego (cyrylica), co miało wpływ nie tylko na rozwój kultury narodu, ale i na wzrost jego prestiżu w ówczesnym świecie. Jednymi z chyba najmniej uświadamianych są nadal bardzo aktualne problemy ekologiczne. Olbrzymie kazachskie pustynie stały się dla radzieckich władz poligonem do prób z bronią jądrową, czego następstwa dla lokalnej fauny i flory były i niestety nadal są wielkim zagrożeniem. Również intensywne wysychanie Morza Aralskiego traktowane jest jako katastrofa ekologiczna. Na szczęście każda epoka ma swój koniec i miejmy nadzieję, że nadchodzą dla Kazachstanu znacznie lepsze czasy. Jedwab zawsze można zamienić na ropę lub na stację kosmiczną Wraz ze spadkiem znaczenia Jedwabnego Szlaku tradycja handlu u nomadów nie zaginęła, zmieniały się tylko priorytety towarowe. Wówczas nie były jeszcze znane prawdziwe bogactwa, które kryje ziemia Kazachstanu. Dziś przedmiotem eksportu są przede wszystkim ropa naftowa, węgiel i gaz ziemny, rudy żelaza, złota, srebra, miedzi, cynku, ołowiu, manganu, chromu oraz boksyty i fosforyty. Od kilku lat kraj zajmuje pierwsze miejsce w świecie (po Kanadzie) w wydobyciu rud uranu. Bezpośrednio po rozpadzie Związku Radzieckiego, kiedy zniknął naturalny rynek handlu z innymi republikami, Kazachstan doznał sporej zapaści ekonomicznej, ale począwszy od 2000 roku, nieco chyba zaskoczony, że może już samodzielnie dysponować swoim ogromnym bogactwem naturalnym, przeżywa okres bardzo intensywnego rozwoju gospodarczego. Rozwija się nie tylko przemysł wydobywczy, ale i hutniczy, maszynowy 1_2013 styczeń Podróże wielkie prawdopodobieństwo, iż jeszcze przez wiele dziesiątków lat będzie to baza dla podbijania kosmosu w tej części świata. i chemiczny, a modernizowane rolnictwo dostarcza surowców przemysłowi włókienniczemu i spożywczemu. Pozyskiwane dzięki temu środki finansowe są inwestowane w dalszy rozwój przemysłu i infrastrukturę kraju, ale także, co bardzo ważne, w naukę, bo przyszłość i rozwój upatruje się tu w możliwościach wykształconego społeczeństwa. Rozpad Związku Radzieckiego widziany z perspektywy byłych republik nie był procesem łatwym. Jednak w odróżnieniu od części republik postsowieckich, które przeżywały w tym okresie poważne wstrząsy, a nawet wojny domowe, Kazachstan uzyskał niepodległość w sposób pokojowy. W rezultacie powrotu do historycznych granic gospodarcza żyła złota, jaką jest kosmodrom Bajkonur znalazła się na terenie Kazachstanu. Położony w południowo-zachodniej części kraju ma na tyle zaawansowaną infrastrukturę, że wobec rosnących apetytów na wyścig do gwiazd istnieje Nie wszyscy chodzili po stepie Zwrot w rozumieniu tożsamości historycznej mieszkańców kraju nastąpił w 1969 roku, kiedy to zespół archeologów Instytutu Etnografii i Archeologii Kazachstanu na polu w pobliżu Esik, położonym około 40 km na wschód od Ałmaty, odkrył kilka wielkich kurhanów grzebalnych datowanych na wczesną epokę żelaza. Co prawda część z grobów została już w czasach antycznych doszczętnie splądrowana, ale rabusie ominęli jeden, jak się okazało niezwykle cenny. Znajdujące się w nim ciało należało do około 18-letniej osoby, prawdopodobnie scytyjskiego księcia. Znalezione przedmioty wskazywały na wysoką pozycję w hierarchii społecznej i bogactwo W holu muzeum narodowego Ałmaty, na tle mapy Kazachstanu – drugi od lewej w spiczastej, wysokiej złotej czapie stoi sobie Ałtyn Adam, czyli Golden Man w towarzystwie reprezentantów innych grup społecznych 41 1_2013 styczeń Podróże Tu Ałtyn Adam – Golden Man spogląda z góry na dzisiejszych mieszkańców zmarłego. Czerwoną szatę pokrywały trójkątne płytki złota ułożone w zwierzęce motywy. Znaleziono złoty miecz i wysokie, złocone nakrycie głowy. W sumie doliczono się ponad 4000 złotych elementów i detali zdobniczych. Część odkrywców optuje za wersją, że zmarły książę był kobietą, co sugeruje obecność niektórych elementów stroju (rodzaj nakrycia głowy) i biżuterii (kolczyki, bransolety). Niezależnie jednak od faktycznej płci Ałtyn Adam (bo taką nazwę w języku kazachskim oficjalnie przyjęto), znany też w światowej archeologii jako Golden Man, obudził świadomość mieszkańców, dotyczącą istnienia historycznej państwowości z jego hierarchiczną 42 organizacją. Stało się jasne, że przodkowie nie byli wyłącznie przemieszczającymi się po stepie koczowniczymi plemionami, ale że funkcjonowali w ramach zorganizowanej struktury państwa. Postać ta jest obecnie jednym z państwowych symboli związanych z uzyskaną 16 grudnia 1991 roku niepodległością, a jej wizerunek w niezliczonych kopiach zdobi nie tylko muzea, ale i najważniejsze miejsca w kraju, w tym monument niepodległości na placu Republiki w Ałmaty, gdzie faktycznie ta nowa, niepodległa państwowość powstawała. Uświadomienie sobie narodowej przynależności do konkretnej zorganizowanej struktury państwa musiało 1_2013 styczeń Podróże mieć istotny wpływ na podejmowanie decyzji o zaprzestaniu wędrownego trybu życia, osiedlaniu się, zakładaniu miast i osiedli. To z kolei sprzyjało stopniowemu ograniczaniu roli klanów rodzinnych w podejmowaniu decyzji o znaczeniu społecznym i politycznym. Ciągle jeszcze rola klanów w życiu społecznym jest duża, ale prowadzona konsekwentnie polityka państwa powoli te wpływy neutralizuje i ogranicza do spraw lokalnych. Procesy migracyjno-demograficzne i stopniowa zmiana zwyczajów koczowników dokonywały się jak na światowe standardy w tempie naprawdę ekspresowym i budzącym podziw. Sami mieszkańcy podkreślają, że ich potrzeba zbudowania nowoczesnego i niezależnego gospodarczo państwa jest tak silna, że optymizmu i determinacji w realizowaniu postawionych celów starczy im na wiele jeszcze lat. Tę determinację dobrze widać w rozwoju największych miast Kazachstanu, zwłaszcza Ałmaty (do 1997 roku stolicy kraju), liczącego obecnie 1,7 mln mieszkańców oraz stolicy Astany (0,7 mln mieszkańców). Ale żeby to wszystko ocenić, trzeba się najpierw do Kazachstanu dostać. A więc wyruszamy Podjęcie decyzji o podróży wiąże się z koniecznością wystąpienia o wizę. Czas oczekiwania na rozpatrzenie wniosku w sprawie przyznania wizy turystycznej to mniej więcej tydzień, a cena tej przyjemności to 90 dol. Z Polski nie ma bezpośrednich połączeń lotniczych, więc trzeba korzystać z portów przesiadkowych, co oczywiście znacznie wydłuża czas podróży. Wybór linii lotniczych nie należy do najłatwiejszych. Przesiadki mogą być mniej lub bardziej dogodne, ale przy tak Sufit w hali tranzytowej lotniska Boryspol w Kijowie ma naprawdę ciekawą formę Rozwój kraju to również budowa lub modernizacja dróg 43 1_2013 styczeń Podróże Pijalnia czekolady, czyli szokoładnica na lotnisku Boryspol w Kijowie długiej trasie istotnym elementem przy wyborze drogi podróżowania i tak pozostaje cena. Dlatego zdecydowałam się na podróż przez Kijów z kilkugodzinnym pobytem w tranzytowej hali międzynarodowego lotniska Boryspol. Nie jest to komfortowe rozwiązanie, bo nawet z bardzo interesującą lekturą nie ma jak zabić nudy czekania. Hala tranzytowa jest spora, przestronna, z ciekawą architekturą sufitu, zaopatrzona w barki i kawiarnie. Jest więc możliwość zjedzenia i wypicia np. gorącej czekolady w ШOKOЛAДНИЦЫ. Można też zrobić zakupy w strefie bezcłowej, chociaż trudno znaleźć coś, co kojarzyłoby się ściśle z Ukrainą. Nawet matrioszki są głównie rosyjskie, a wybór rodzimych, ukraińskich – bardzo ograniczony. Niektóre ceny są mocno zawyżone (cena 200 ml butelki wody niegazowanej może przekraczać 5 dol.). Gdy jednak jakoś przetrzymamy tych kilka nudnych i meczących lotniskowych godzin i staniemy się szczęśliwcami, których samolot nie będzie miał opóźnienia, to po kilku godzinach wylądujemy w jednym z najciekawszych krajów, jaki udało mi się poznać. Już od pierwszych chwil zetknięcia z nowoczesnym portem lotniczym w Ałmaty czy Astanie będziemy się tylko zachwycać i szeroko otwierać oczy ze zdumienia. O tych i wielu jeszcze innych kazachskich odkryciach i ciekawostkach w następnych numerach „Gazety dla Lekarzy”. Tekst i zdjęcia Alicja Barwicka okulistka w stanie zadumy po powrocie z Kazachstanu Kazachskie matrioszki są zupełnie inne niż rosyjskie (głównie babskie) czy ukraińskie (raczej koedukacyjne); są bardziej wojownicze Negatywne skutki ref-ustawy Ustawa odbija się negatywnie na rynku hurtowni farmaceutycznych – marża spadła z 9,78 do 7%. Planowane jest dalsze jej obniżenie: do 6%, a później do 5%. Zwolniono 1200 pracowników. Zlikwidowano wiele centrów dystrybucyjnych. Hurtownie zmniejszyły o 12% wartość swoich stanów magazynowych. Hurtownie skróciły terminy płatności dla aptek. W dłuższej perspektywie taki rynek grozi zaburzeniami w dystrybucji leków i obniżeniem ich dostępności dla pacjentów. Źródło: Raport IMS „Ocena wpływu nowej ustawy refundacyjnej na sektor farmaceutyczny w Polsce” 44 1_2013 styczeń Podróże małe i duże Lasciate mi cantare Jagoda Czurak Część 3 While my guitar gently weeps Podobno pobyt w Indiach odmienia ludzi. Może… tych, którzy przebywali tam dłużej i którzy zaakceptowali zmiany w sobie. Co jest magnesem, co sprawia, że Europejczycy wyjeżdżają do aśramy, jak bohaterka powieści „Jedz, módl się i kochaj”? Co sprawia, że zdesperowani emeryci, bohaterowie filmu „Hotel Marigold” postanawiają w Indiach spędzić resztę swojego życia? Czy zespół The Beatles pojechał po transcendentalne medytacje do Ryszikeś, do guru Maharishiego, a może tylko po to, by palić „trawkę”? Buddyjska zasada „żyj i daj żyć innym” – brzmi pokojowo. Podobnie jak hinduistyczne podejście do życia. Niektórzy uważają, że kasta niedotykalnych została stworzona po to, by nie zabijać pokonanych. Nie oczekujemy po naszej wycieczce przemiany duchowej. Chcemy zwiedzić tzw. złoty trójkąt, dotrzeć do Waranasi i potem do Nepalu. Jeśli ktoś po powrocie z Indii skarży się na brud, tumany kurzu, ciągły ryk klaksonów, nieobecny tylko w dzielnicy rządowej Delhi, żebrzące dzieci i śpiących na ulicy – nie słuchajcie go. Nie wydobył podczas tego pobytu tego, co wielu innych zachwyciło tak bardzo, że zostali tam na dłużej. Widziałam niedawno reportaż o parze Polaków w wieku 50+, którzy świadomie wybrali Indie na swoje miejsce na ziemi. Nauczyli się walczyć z bakteriami, monsunem i innymi przeciwnościami właściwymi dla tej strefy geograficznej. Tutaj prawie każdy mówi choć trochę po angielsku, więc właściwie nie ma bariery językowej. Co urzeka w Indiach każdego, kto jest w stanie chłonąć nowe doznania? Intensywne kolory. Każda kobieta nosi sari, nawet ta, która zamiata ulicę czy przesypuje piasek na budowie. Młodzież szkolna ma mundurki. Małe dziewczynki wyglądają jak księżniczki, nieświadome tego, co je czeka w dorosłym życiu. 45 Wszyscy są uśmiechnięci i bardzo chętnie pozują do zdjęć. Indie są pierwszym krajem, gdzie zrobiłam tak wiele fotografii ludzi. No i hinduskie jedzenie, które na szczęście mieliśmy w każdym hotelu. Co prawda wszystkie potrawy były dość pikantne, w żółtawym sosie pływały kostki sera, był kolorowy ryż i makaron, były warzywa na ciepło, ale też kurczak z opalanego drewnem pieca i ryby. Kardamon, kurkuma, kolendra, garam masala, kmin rzymski, czosnek i imbir tworzyły niezapomnianą aromatyczną kompozycję. A samosa – pierożki nadziewane purée ziemniaczano-grochowym i opiekane – doskonałe w porze lunchu. Do tego lassi i… jedziemy dalej. Żałowałam, że nie możemy zostać dłużej w Orćhy. Nasz hotel był w kolonialnym stylu z pokojami bez telewizora, ze starą szafą, fotelami i kominkiem, lekko przetartym dywanikiem przed łóżkiem i olbrzymią łazienką. O świcie wyszliśmy na płaski dach parterowego hotelu, by oglądać, wśród kwitnących pnączy porastających dach, jak budzi się dzień nad rzeką Betwą. Słyszeliśmy pokrzykiwania poganiaczy bydła (a może rybaków?). W oddali, w porannej mgle, kopuły pałacu Dźahangir Mahal, który mieliśmy zwiedzać po śniadaniu. 1_2013 styczeń Podróże małe i duże To w tej miejscowości mogliśmy, spacerując uliczkami, zobaczyć życie mieszkańców, zajrzeć do ich domostw. Nie było to trudne, niektóre „mieszkania” miały tylko dach z jakiejś płachty rozpiętej na kijach. I kolory sari! Zielona papuga przysiadła w załamku muru. Chłopiec biegnący z fajerką, klekoczącą między widełkami odpowiednio wygiętego drutu. Tak jak chłopcy z sąsiedniego podwórka w mojej rodzinnej miejscowości pięćdziesiąt lat temu. Wdrapujemy się na najwyższy poziom pałacu Ćaturbhudź Mandir. Z daleka dobiega głos – modlitwa? Nagrywam widok na dolinę, wieś poniżej i te zawodzenia. Rano byliśmy w szkole Iris Cambridge School – mój Boże, ani to Iris, ani Cambridge. W warunkach bardziej niż skromnych, na plastikowych krzesełkach, na rozścielonych „chodnikach” uczą się ci, którzy będą budować potęgę Indii. Czapki z głów! W przechodnim pokoju – gabinecie dyrektora – wyłożona księga darowizn na rzecz szkoły. My mamy długopisy i cukierki, takie prezenty nie podlegają ewidencji. Rozdajemy je dzieciom grzecznie ustawionym na dziedzińcu. Dobry Ganeśa strzegł nas. Wróciliśmy do domu cali i zdrowi, mimo przejściowych, krótkotrwałych kłopotów żołądkowych. Obiecałam sobie, że będę gotować więcej wegetariańskich potraw. A więc jednak jakaś zmiana zainspirowana pobytem w Indiach? „While my Guitar gently weeps” pochodzi z tzw. Białego albumu, skomponowanego przez zespół The Beatles po powrocie z Indii w 1968 r. Światłość świata Leżę na plaży w pełnym słońcu. Przymykam oczy. Obraz drga, rozpada się na punkciki przetykane ciemniejszymi plamkami o nieregularnym obrysie. Czy tak widzieli świat impresjoniści? Na wystawie „The Birth of Impressionism”, którą oglądałam w Glasgow w 1997 roku i gdzie po raz pierwszy zetknęłam się z zimowymi pejzażami impresjonistów, początki tego kierunku w malarstwie wywodzone były od fotografii, pierwszych zdjęć drzew Nadara. Z uwagi na długi czas naświetlania liście na jego fotografiach „drżą”. Ulotne chwile, przedstawienie świata tu i teraz, jak w drzeworytach z Japonii, które stały się bardzo popularne w Europie w II połowie XIX wieku. Nowa perspektywa i tematy tak odległe od malarstwa akademickiego – to niezaprzeczalny wpływ ukiyo-e, po mistrzowsku przetworzone przez Edgara Degasa na przykład w serii przedstawiającej tancerki w teatrze tuż przed opadnięciem kurtyny czy jeźdźców w deszczu (według Utagawa Hiroshige). W plakatach postimpresjonisty Toulouse-Lautreca też 46 widać wpływy innego mistrza drzeworytu – portrecisty kobiet z Japonii – Utamaro. Przeglądanie albumów z reprodukcjami impresjonistów, nawet jeśli próbowałam „powiększyć” je do rzeczywistych rozmiarów płócien, to nie to samo, co oglądanie oryginałów. Zwłaszcza że w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku technika wydawnicza nie była w stanie wiernie oddać odcieni barw. Obrazy pierwszych impresjonistów zobaczyłam w muzeum im. Puszkina w Moskwie. „Katedra w Rouen” Claude’a Moneta – kilka ujęć z całej serii, namalowanej o różnych porach dnia. Podchodziłam, odchodziłam i znów przybliżałam się do płócien. Mrużyłam oczy. Tak, wszystko drgało, kolorystyka tak barwna, że trudno sobie wyobrazić taki kolor fasady w rzeczywistości. No, ale to miało być wrażenie chwili, mgnienie. Potem, długo potem, była wystawa w 150. rocznicę urodzin Vincenta van Gogha w Amsterdamie. Przed wyjazdem obejrzałam przedstawienie „Vincent i Ursula” w Teatrze Ateneum z Rafałem Mohrem w roli 1_2013 styczeń Podróże małe i duże Vincenta. Bardziej pasował do tej roli niż Kirk Douglas w sporo wcześniejszym filmie. Ku mojemu zaskoczeniu, amsterdamskiej kolekcji prac artysty, specjalnie z powodu rocznicy poszerzonej o prace z innych muzeów, towarzyszyła wystawa fotograficzna, pokazująca miejsca, w których przebywał van Gogh. Było też zdjęcie domu i starsza pani przed nim. Czy to Ursula? Czy to dom w podlondyńskiej dzielnicy Isleworth? W Londynie sfotografowałam kiedyś słoneczniki w przydomowym ogródku. Ale to było w innej części miasta. Marzyłam o wycieczce szlakiem francuskich impresjonistów – i pojechałam. Zaczynamy od Prowansji. Jest maj, słońce jeszcze nie grzeje tak mocno, a powietrze jeszcze nie wiruje jak u Vincenta. Zboże jeszcze jest zielone, a kruki nie krążą nad łanem pszenicy, jak w onirycznym filmie „Sny” Kurosawy, nie kwitną jeszcze słoneczniki. Ale są irysy – to pierwszy trop. W St.-Paul-de-Vence zatrzymujemy się na chwilę przy zajeździe The Colombe d’Or, w której pomieszkiwali Matisse, Renoir, Modigliani, często wymieniając swoje obrazy na butelkę absyntu. Kamienny gołąb przycupnął na dachu. Na tutejszym cmentarzu jest grób Chagalla. Zwiedzamy St. Remy, jedziemy do Saint-Paul-de-Mausole, do dawnego szpitala, w którym van Gogh spędził ostatnie miesiące. Jaki miał widok z okna? Ogródek z lawendą i irysami, cyprysami za ogrodzeniem i ośnieżonymi szczytami Alp Prowansalskich w oddali. Kupuję obrazek z poletkiem kwitnącej lawendy i zabudową w tle – kicz, ale to pamiątka przecież. Parę dni później odwiedzamy muzeum Lautreca w Albi, obok warownej katedry – votum dziękczynnego za zwycięstwo nad zbuntowanymi przeciw wierze katolickiej katarami. A na zakończenie wycieczki: crème de la crème – Giverny! Robię zdjęcia lilii wodnych (pracownik muzeum płynie łódką, wybierając liście) i mostku, unieśmiertelnionego przez Moneta, w części japońskiej jego dawnego ogrodu. Po latach mostek obrósł glicyniami, które zwieszają swoje liliowe kiście kwiatostanów. Ogród w pobliżu domu artysty jest, jak zapewniają przewodniki, kontynuacją tego, co zaprojektował malarz. To znaczy, że tulipany w kolorze ciemnowiśniowym rosną w tym samym miejscu, gdzie rosły za jego czasów. To zawsze jest niesamowite uczucie: być w domu jakiejś znanej osoby, oglądać jej meble, przybory, nieoprawione prace na sztalugach. To tutaj bywali Cezanne, Matisse, Renoir. Czuję się tak, jakbym się zakradła pod nieobecność gospodarza. Za mną tłumy turystów. W sąsiednim oszklonym pawilonie, dawnym atelier artysty (dziś jest tu sklep), kupuję kopię japońskiego mostku w wersji mini, tego, który przed chwilą widziałam. Z Glasgow przywiozłam kubek porcelanowy z nenufarami, z Amsterdamu mam kubek z kwitnącym drzewkiem migdałowym, oczywiście van Gogha (tu mam dwa w jednym: Vincent i stylistyka drzeworytu japońskiego). Gdy piję w nich herbatę, mam przed oczami obrazy i pola Prowansji. Będę też pamiętać smak zupy bouillabaisse, którą jadłam w Antibes i bąbelki z napoju monaco. Do Paryża, do muzeum d’Orsay też pojechałam. Dwa lata później. Ale to już jest inna historia. „Światłość świata” to tytuł piosenki z musicalu „Godspell” S. Schwartza. 47 1_2013 styczeń Podróże małe i duże Xanadu To był niezwykły wyczyn. Wiosną 1271 roku siedemnastoletni Marco Polo z ojcem Niccolò i stryjem Maffeo, kupcami i podróżnikami, wyruszyli z Wenecji na dwór Kubilaj-chana, na terenie dzisiejszego Pekinu. Jak wielka musiała być ich determinacja, przyprawiona pragnieniem zysku, skoro mimo rezygnacji z wyprawy wielu towarzyszy, mimo dwóch rocznych przerw na trasie (choroby) kontynuowali podróż, by po 4 latach dotrzeć do celu. Ich pobyt na terenie dzisiejszych Chin trwał nieprzerwanie 17 lat, z czego część Marco spędził sam, odwiedzając różne prowincje państwa jako emisariusz i poborca podatkowy władcy. Marco Polo podyktował swoje wspomnienia, bardzo szczegółowo opisując zjawiska, które w ówczesnej Europie nie występowały. Przed wycieczką do Chin przeczytałam część jego „Opisania świata”. Przypisy tłumaczki (na ponad 200 stronach) pomogły odcyfrować prawdopodobne dzisiejsze nazwy opisanych przez Marco Polo miejsc, do których dotarł: do drugiej Wenecji, Hangzhou, miasta leżącego nad Wielkim Kanałem, którym można było wówczas (i dziś także) dopłynąć do odległej o 1800 km stolicy. Spisane wrażenia z podróży wydawano pod różnymi tytułami. Jeden z najbardziej popularnych, „Il Milione”, można zrozumieć jako odniesienie do niewyobrażalnego bogactwa chińskiej cywilizacji. Książka długo stała na mojej półce. Sięgnęłam po nią po obejrzeniu edukacyjnej wystawy przedstawiającej wybrane chińskie odkrycia i wynalazki w Muzeum Techniki. I… zaczęłam snuć plan wyjazdu do najważniejszych dla historii Chin miast i największych atrakcji turystycznych: Pekinu, Xi’anu, Nankinu, Suzhou, Luoyangu, Szanghaju, który był wielkim placem budowy przed planowana wystawą EXPO 2010, Wielkiego Muru, klasztoru Shaolin. Podczas zwiedzania nowych miejsc należy się spodziewać niespodzianek, wynikających z kulturowych różnic. Dla Chińczyków my, długonosi, byliśmy atrakcją, całe grupki fotografowały się z blondynkami z naszej grupy, za pomocą gestów pytając o zgodę. Widzieliśmy wszystko, co było w planie wycieczki. A nawet więcej. Ja nie zapomnę wizyty w Parku Grup Etnicznych w Pekinie, w pobliżu terenów olimpijskich, do którego w wolnym czasie wybrałam się z dwiema koleżankami. Są to Chiny 48 Nigdy nie jest za późno, by poznać nowe znaki. Wystarczy woda i pędzel. Xi’an. w pigułce. Na obszarze 50 hektarów znajdują się obiekty, minimuzea i eksponaty charakterystyczne dla 56 grup etnicznych zamieszkujących dzisiejsze Chiny. Wrażenie robi kopia ulicy w Lhasie (niestety, Tybet jest przedstawiony jako prowincja Chin), z charakterystycznymi domami o białych parterach, świątynią i łopocącymi flagami modlitewnymi. Do tej części parku podchodzi się pod górę, po kamieniach. W innej części Parku jest poletko ryżu. Szczególne wrażenie zrobiły na mnie buciki na skrępowane kobiece stopy. Nasza przewodniczka Li powiedziała, że jej babcia też miała podobne. Była kolekcja naparstków i akcesoriów do palenia opium. Na kilku estradach odbywały się pokazy regionalnych tańców. Pracownicy parku pochodzą z różnych regionów. Ich przekaz o zwyczajach danej grupy etnicznej ma być w ten sposób wiarygodny. Uważam, że wizyta w takim miejscu powinna poprzedzać każdą wycieczkę po Chinach. Drugim zaskoczeniem na plus były dalekobieżne nocne pociągi, którymi jechaliśmy z prędkością ponad 200 km/h, co pokazywał monitor w czteroosobowym przedziale. Wyświetlano podczas jazdy filmy, w wersji angielskiej! Każdy podróżny otrzymał miniaturową tubkę pasty do zębów i jednorazową szczoteczkę. Ale skorzystanie w takim pociągu z toalety tzw. kucanej to była ekwilibrystyka (dopóki nie odkryłyśmy europejskiego w.c. w drugim końcu wagonu). Widok tłumów na dworcach, same rozmiary budynku dworcowego, robią wrażenie. Nasze biuro podróży przewidziało w programie pokaz tańców z dynastii Tang, sprzed ponad tysiąca lat, 1_2013 styczeń Podróże małe i duże oraz popis gimnastyki artystycznej, co część uczestników wycieczki przyjęła z zadowoleniem. Marco Polo, gdyby był z nami, miałby co opisywać. Wystarczyło wykorzystać wolną chwilkę, by uwiecznić „lekcję” kaligrafii na chodniku, nieopodal naszego hotelu w Xi’an. Gdybyśmy przez całe życie uczyli się ideogramów, może też język chiński nie byłby dla nas problemem. Nie udało się podczas prawie 3-tygodniowego pobytu zobaczyć wszystkich wspaniałości Państwa Środka. Jednak udało nam się dotrzeć nad Wielki Kanał, którym zachwycał się nasz „poprzednik” z Wenecji. To zdjęcie zostało zrobione w Luzhi. I jeszcze dodatkowe wyjaśnienie. Laurence Bergreen biografię o Marco Polo zatytułował: „Marco Polo – od Wenecji do Xanadu”. Xanadu to: •Letnia stolica dynastii Yuan (1279-1328), znajduje się ok. 275 km na północ od Pekinu. •Metafora zbytku, jak postrzegał imperium Kubilaj-chana Marco Polo •Tytuł filmu fabularnego (1980) i musicalu (2007) z muzyką Electric Light Orchestra, opowiadającego o namalowanej na murze muzie tańca, która sprawiła, że zakochany w niej artysta nie tylko otworzył klub Xanadu, ale z woli boskich rodziców muzy mógł cieszyć się odwzajemnionym „ziemskim” uczuciem. Tytułowa piosenka z filmu, śpiewana przez Olivię Newton-John, była bardzo popularna w latach 80. w Polsce. Cdn. Tekst i zdjęcia Jagoda Czurak ekonomistka z rodziny lekarskiej Karuzela z Madonnami Piękna „kartka świąteczna” z Madonnami! Gratulacje dla autorki za tak różnorodny wybór prac. Wzruszyłam się patrząc na obraz Rafaela – w domu moich, już nieżyjących rodziców, wisiała reprodukcja tej pracy. I szczerze gratuluję znajomości tematu – obraz Maxa Ernsta niewielu jest znany. To odkrycie! Dla mnie podobnym odkryciem była maleńka rzeźba Madonny z Dzieciątkiem, którą widziałam w kaplicy NMP w Bazylice Zbawiciela we francuskim sanktuarium Rocamadour. Co dziwnego w tej rzeźbie? Maria nie obej- muje dzieciątka, ręce trzyma na oparciu tronu, a Jezus siedzi na jej lewym udzie. Siedzi wyprostowany i ma twarz dorosłego człowieka. Czy dlatego, że ma na głowie ciężką koronę, czy też dlatego, że już w dniu narodzin wiedział, jaki los go czeka? Czytelniczka z Warszawy (znana redakcji) http://lawsofsilence.blogspot.com/2012/01/notre-dame-de-rocamadour_12.html List do redakcji Nowości Sok z grapefruitów i leki Na łamach portalu Medpa- Analizy wykazały, że metabogeToday ukazało się omówie- lizm ponad 80 leków ulega nie metaanalizy obejmującej zmianie po spożyciu soku. Już 161 badań i 29 monografii 200…250 ml soku z grapedotyczących leków, nt. wpły- fruitów może spowodować wu spożywania soku z grape- zmiany w metabolizmie leku fruitów na metabolizm leków. i zmienić jego biodostępność. Zjawisko to jest obserwowane w odniesieniu do leków przeciwnowotworowych, przeciwzapalnych, obniżających stężenie lipidów we krwi, stosowanych w chorobach sercowo-naczyniowych. W jednym z badań wykazano, że o 30% wzrasta ryzyko zachorowania na raka piersi u kobiet po menopauzie, stosujących estrogeny i pijących 250 ml soku grapefruitowego w porównaniu z kobietami, które soku nie piją. Źródło: http://www.medpagetoday.com/PrimaryCare/DietNutrition/36147 49 1_2013 styczeń Historia w blasku klejnotów Historia w blasku klejnotów Losy najpiękniejszej perły i kobiet nią obdarowanych La Peregrina Joanna Dusza-Kozera Londyn, National Portrait Gallery... mijam kolejną salę wypełnioną wspaniałymi portretami osób, które znam z ulubionych albumów z historii sztuki. Na jednej ze ścian obraz w bogato złoconej rzeźbionej ramie, widzę na nim siedzącą kobietę w XVI-wiecznej, aksamitnej sukni, badawczo i władczo patrzącą na widza. Kobieta nie jest ładna i nie stara się tego ukryć, bo nie uroda stanowi jej siłę – to królowa Anglii Maria I Tudor, sportretowana przez Hansa Ewortha. Już mam odwrócić wzrok i przejść dalej, gdy zauważam niezwykłej urody broszę spinającą rozchylony koronkowy kołnierz królowej. Wisior tej broszy to olbrzymia perła o doskonałym kształcie łzy i bladoróżowym, delikatnym połysku. Królowie i królowe posiadają tylko królewskie klejnoty, ale ten jest chyba jedyny na świecie... Tak, to La Peregrina, jedna z największych i bez wątpienia najpiękniejsza perła na świecie. Klejnot koronny Legenda mówi, że perły są łzami bogów, którzy tęczowe blaski miłości zamienili w morski klejnot. Starożytni Grecy wierzyli, że to zastygłe łzy Oceanid, a w średniowieczu perły nazywano łzami aniołów zamkniętych w muszlach – perły były zawsze rzadkie, cenne, a często ich wartość na przestrzeni wieków przewyższała wartość diamentów i rubinów. Perły podnosiły blask kobiecej urody, a ta, która je nosiła, nigdy nie zaznała nieodwzajemnionej miłości. Ale perły to też łzy. Historia tej niezwykłej perły będzie często historią łzami pisaną... Perła ważąca 55,95 karata, o idealnym kształcie gruszki – nazwana później La Peregrina, czyli Perła Pielgrzym – została znaleziona przez czarnoskórego niewolnika ponad 500 lat temu w części Zatoki Panamskiej zwanej Zatoką Perłową w pobliżu Wyspy Santa Margarita. Niewolnik w nagrodę otrzymał wolność, a perła trafiła 50 w ręce namiestnika hiszpańskich kolonii w Panamie Don Pedra de Temeza, który wywiózł ją do Hiszpanii w darze dla króla Ferdynanda V. Jej niepowtarzalna uroda była tak wielka, że stała się od razu częścią królewskich klejnotów koronnych i przez kolejne stulecia zdobiła królowe Hiszpanii, widzimy ją na wielu portretach żon dumnych królów tego państwa. W skarbcu hiszpańskim perła była bezpiecznie przechowywana do połowy XVI wieku i od tego momentu zaczyna się jej niezwykła, pielgrzymia historia oraz wędrówka po dworach Europy. Maria Manuela Portugalska Po raz pierwszy słyszymy o tej pięknej perle, gdy stała się prezentem ślubnym króla Hiszpanii Filipa II Habsburga dla jego pierwszej żony, 16-letniej Marii Manueli Portugalskiej. Małżeństwo trwało bardzo krótko, 1_2013 styczeń Historia w blasku klejnotów Królowa Hiszpanii Maria Manuela Portugalska gdyż Maria Manuela zmarła wkrótce po ślubie, zaledwie 4 dni po urodzeniu pierwszego dziecka, syna infanta Carlosa. Król Hiszpanii Filip II Maria I Tudor Po śmierci pierwszej żony Filip II ofiarowuje w prezencie ślubnym La Peregrinę swojej drugiej żonie, królowej Anglii Marii I Tudor, najstarszej córce i spadkobierczyni króla Henryka VIII Tudora, i piękny klejnot płynie przez kanał La Manche do swojej nowej właścicielki. Portret tej władczyni widziałam właśnie w Galerii. Małżeństwo to nie było zwykłym dynastycznym małżeństwem, miało głęboki sens polityczny i religijny. Ojciec Marii król Henryk VIII Tudor rozwiódł się z jej matką, królową Katarzyną Aragońską księżniczką hiszpańską, ponieważ chciał poślubić Annę Boleyn. Nie mógł tego zrobić bez zmiany religii, gdyż nie uzyskał zgody papieża Klemensa na rozwód kościelny mimo przedstawiania licznych argumentów kanonicznych (Katarzyna była wcześniej żoną jego starszego brata Artura, który zmarł przedwcześnie kilka miesięcy po ślubie). Tak narodził się kościół anglikański: niezależny od papieża 51 Królowa Anglii Maria I Tudor zwana Krwawą i jego władzy, prowadzący własną politykę propaństwową, kościół w którym jego głową jest osoba króla sprawującego pełnię władzy świeckiej i religijnej w państwie dbającym jedynie o swoje interesy i realizującym własne cele polityczne. Po śmierci Henryka VIII władzę przejęła jego córka, królowa Maria I, gorliwa katoliczka chcąca za wszelką cenę powrotu religii katolickiej do swojego państwa. Rozpoczęły się nieznane wcześniej w Anglii prześladowania z powodów religijnych, protestanci byli zamykani w więzieniach, torturowani, zapłonęły nigdy w Anglii niewidziane wcześniej stosy – Maria potrzebowała jeszcze tylko jednego: dziedzica swojej korony. Idealnym kandydatem na męża wydawał się jej król Filip II, którego portret zobaczyła i od tego momentu straciła dla niego głowę: wysoki, przystojny mężczyzna, wszechstronnie wykształcony władca przebogatej Hiszpanii, w której – z powodu licznych kolonii – „nigdy nie zachodziło słońce” i na dodatek żarliwy katolik. Filip po obejrzeniu portretu 37-letniej i 11 lat od niego starszej przyszłej oblubienicy nie był zachwycony, ale przeważyła racja stanu – odzyskana dla katolicyzmu Anglia i wciągnięcie jej w sferę wpływów Hiszpanii, możliwość sprawowania kontroli nad handlem w rejonie Kanału La Manche i na Oceanie Atlantyckim znakomicie poprawiała urodę panny młodej... Perła popłynęła do Anglii, małżeństwo zostało zawarte i Filip stał się królem Anglii iure uxoris, czyli rządził „z prawa żony”, gdyż to ona była władcą realnie sprawującym władzę. Naprawdę Filip zabawił w nowym swym królestwie krótko i szybko wrócił do Hiszpanii 1_2013 styczeń Historia w blasku klejnotów pozostającej w stanie wojny z Francją, zostawiając zakochaną i tęskniącą za nim królową Marię, która nie mogła doczekać się potomka, z rozpaczy chorując na ciąże urojone. Maria pisała błagalne listy, prosząc męża o powrót, ale ani sytuacja polityczna Hiszpanii, ani jej „przywiędłe wdzięki” – jak pisał do przyjaciół król – nie zmusiły go do powrotu. Małżeństwo okazało się krótkie, nieszczęśliwe i bezpotomne. Na licznych portretach z tych czasów widzimy królową noszącą perłę jako wisior przy broszy na gorsie. Maria rozpaczliwie pragnąca miłości, czekająca bezskutecznie na dziecko, bezlitośnie przywracała katolicyzm na wyspie, licząc na błogosławieństwo macierzyństwa. Przeszła do historii pod przydomkiem Maria I Krwawa, ale miłości nie zaznała. Odchodziła samotna i przegrana, trzymając w dłoni do końca piękną perłę – symbol niespełnionych nadziei. A na widnokręgu zaczęło wschodzić słońce – Elżbieta I Tudor, córka Henryka VIII Tudora, jedyna królowa Anglii, która otrzymała od potomnych przydomek Wielka, a jej imieniem nazwano całą epokę... Elżbieta de Valois Po śmierci królowej Marii perła wróciła do Hiszpanii. Filip II – teraz podwójny wdowiec – w wieku 31 lat poślubił córkę króla Francji Henryka II, piękną i słynącą z elegancji, zaledwie 14-letnią Elżbietę de Valois, małżeństwem tym pieczętując traktat pokojowy z Francją – perła teraz będzie zdobić wyszukane stroje nowej królowej Hiszpanii. Elżbieta początkowo była przeznaczona na żonę dla syna Filipa z pierwszego małżeństwa – infanta Carlosa, ale sytuacja polityczna państwa i obawy związane z coraz częstszymi napadami niezrozumiałych zachowań Carlosa, będącymi początkiem choroby psychicznej następcy tronu, sprawiły, że Elżbieta została trzecią żoną Filipa II. Małżeństwo było bardzo szczęśliwe, król nie szukał już radości w ramionach innych kobiet (kończy związek z księżną Ascoli i oddala swe metresy), jest czułym mężem wspierającym żonę nawet w chorobie, gdy królowa zachorowała na ospę – w tych czasach chorobę często śmiertelną. Elżbieta potrafi tak dyplomatycznie ułożyć niezwykle trudną sytuację w rodzinie, że ma bardzo ciepłe relacje z niedoszłym mężem infantem 52 Carlosem, czuwa też, by nie popadał w konflikty z ojcem. Niestety, para królewska nie cieszyła się długo szczęściem, wkrótce po przedwczesnym urodzeniu syna 23-letnia królowa niespodziewanie umiera. W tym samym roku umiera Królowa Hiszpanii Elżbieta de Valois i nieszczęśliwy infant Carlos, którego nagła śmierć okryta jest do dziś mgłą tajemnicy… Historia ta stała się wiele lat później kanwą dramatu Schillera „Don Carlos”, a następnie opery Verdiego pod tym samym tytułem. Anna Austriaczka Czwarta żona Filipa II i równocześnie jego siostrzenica Anna Austriaczka córka (niedoszła kandydatka na kolejną narzeczoną infanta Carlosa!) stała się następną właścicielką La Peregriny. Małżeństwo po raz kolejny było owocem politycznych decyzji: konieczności wzmocnienia sojuszu dwóch gałęzi rodu Habsburgów: hiszpańskiej i austriackiej. Mimo oporu papieża Piusa V niezgadzającego się Królowa Hiszpanii Anna Austriaczka na ślub z powodu zbyt bliskiego pokrewieństwa między narzeczonymi – małżeństwo zostało zawarte. Na portretach królowej Anny widzimy często perłę jako ozdobę gorsu lub część egrety przy kapeluszu. 1_2013 styczeń Historia w blasku klejnotów Królowa Francji Maria Teresa Królowa Hiszpanii Maria Luiza Orleańska Królowa Hiszpanii Elżbieta Farnese Królowa Hiszpanii Maria Anna von Neuburg Królowe hiszpańskie, król Francji i in. Przez kolejne 250 lat perła La Peregrina dalej zdobiła królowe hiszpańskie, na krótko też staKrólowa Hiszpanii Marianna ła się klejnotem korony Francji, który w wyprawie ślubnej swojegenetycznym, będących efektem blisko mu małżonkowi Ludwikowi XIV spokrewnionych, a często zawieranych Królowi Słońce wniosła Maria Temałżeństw w rodzinie królewskiej. resa księżniczka Hiszpanii. Po jej Królowa Hiszpanii Maria Luiza Parmeńska La Peregrinę widzimy na portreśmierci La Peregrina wraca do Hiszpanii razem z dytach kolejnych królowych: królowej Marianny, Elżbiety nastią Burbonów, gdyż hiszpańscy Habsburgowie wyFarnese, Marii Teresy Sabaudzkiej i Marii Ludwiki aż do marli bezpotomnie na skutek licznych chorób o podłożu początku XIX wieku, gdy po podbiciu Hiszpanii przez 53 1_2013 styczeń Historia w blasku klejnotów Napoleona I Bonaparte na tronie zasiadł jego starszy brat Józef Bonaparte. Julia Clary Zmieniała się mapa polityczna Europy, zmieniały się granice, stare dynastie traciły trony, nowe dynastie obejmowały władzę... Józef Bonaparte perłę ofiarował w prezencie swojej żonie Julii, jej siostra Dezyderia była wielką niespełnioną miłością Napoleona, który nie dostał zgody ojca panny Dezyderii na ślub z „jakimś kapralem”. Kapral zrobił jednak karierę i chyba dalej miał został zmuszony do abdykacji, zamieszkał na wygnaniu na wyspie Elbie, a Józef uciekając, zabrał ze skarbca Hiszpanii najpiękniejsze klejnoty koronne... zabrał też La Peregrinę i wyjechał do Stanów Zjednoczonych Ameryki z kochanką. Nie zabawił tam długo i wrócił do Europy, razem z perłą... ale bez kochanki. Eugenia de Montijo Perła wędrowała z nim na krótko do Anglii, potem do Genui, a następnie do Florencji, gdzie Józef Bonaparte zmarł. W testamencie przeznaczył perłowy Julia Bonaparte z domu Clary z dziećmi Cesarzowa Eugenia z hiszpańskiego rodu de Montijo w rozgoryczonym sercu prześliczną panienkę, bo gdy został cesarzem, uczynił jej męża generała Jana Baptystę Bernadotte królem, a byłą narzeczoną – królową Szwecji. Wracajmy jednak do losów La Peregriny... Perła nie przyniosła szczęścia Julii Clary, małżonkowie Bonaparte nie przepadali za sobą, starali się nie spędzać razem zbyt wiele czasu, w końcu związek się rozpadł, a Józef Bonaparte po 5 latach panowania został zmuszony do ucieczki przez koalicyjne wojska brytyjsko-hiszpańsko-portugalskie pod dowództwem angielskiego księcia Wellingtona, które przyniosły klęskę również samemu Napoleonowi pod Waterloo. Napoleon klejnot dla swojego (i cesarza Napoleona) bratanka: Karola Ludwika Napoleona późniejszego cesarza Napoleona III. I tak La Peregrina znowu trafiła do skarbca Francji, stając się ozdobą jednej z najpiękniejszych kobiet ówczesnej Europy – żony Napoleona III, cesarzowej Eugenii z hiszpańskiego rodu de Montijo. Eugenia – piękna i niezwykle elegancka kobieta była wyrocznią dla ówczesnej bogatej Europy. Jako pierwsza wprowadziła modę na szycie specjalnie dla niej projektowanych, niepowtarzalnych kreacji i odkryła talent krawca Charlesa Wortha – twórcy paryskiej haute couture, wprowadzając go w wielki świat europejskiej 54 1_2013 styczeń Historia w blasku klejnotów finansjery i królewskich dworów, dla niej tworzone były perfumy, inkrustowane złoconym brązem meble, tkaniny jedwabne tkano w Lyonie, dla niej jubilerzy wymyślali niezwykłą biżuterię. Eugenia uwielbiała perły, była też szczęśliwą właścicielką innej przepięknej perły La Regent, perły Napoleona. Perły to łzy – mówi legenda – cesarstwo nie przetrwało i cesarz Ludwik III został zmuszony do emigracji, wyjechał do Anglii i tam zamieszkał, na wygnaniu też zmarł. Cesarzowa Eugenia pochowała na obczyźnie męża i jedynego syna, który zginął w Afryce w walkach z Zulusami. Luiza Jane Hamilton Z powodów finansowych jeszcze przed śmiercią zdetronizowany cesarz sprzedał La Peregrinę wicehrabiemu Jamesowi Hamiltonowi, późniejszemu księciu Abercorn (przodkowi zmarłej księżnej Walii Diany Spencer!), który ofiarował ją swojej żonie Luizie Jane. Perła była ozdobą księżnej Abercorn na wielu balach na dworze królowej Wiktorii. Z powodu swojej wielkości i wagi perła dwukrotnie została zgubiona w pałaKsiężna Abercorn Luiza Jane Hamilton cu Buckingham, ale na szczęście odnalazła się... raz na długim aksamitnym trenie sukni damy dworu królowej, drugi raz w zagłębieniu przepastnej sofy... Małżonkowie mieli czternaścioro dzieci, a własność klejnotu po śmierci 94-letniego Jamesa Hamiltona przeszła na jego najstarszego syna i drugiego księcia Abercorn, który oddał perłę w ręce jubilerów londyńskich. La Peregrina została oczyszczona, a u jej szczytu wywiercono otwór, dzięki któremu mogła być bezpiecznie zawieszona w formie wisiora w kolii, broszy lub egrecie. 55 Elizabeth Taylor W posiadaniu rodziny Hamiltonów La Peregrina była aż do 1969 roku, kiedy to zadecydowano o jej sprzedaży. Kupił ją angielski aktor Richard Burton za 37 tysięcy dolarów (przelicytowując członka hiszpańskiej rodziny królewskiej) dla swojej żony, hollywoodzkiej aktorki filmowej Elizabeth Taylor na piątą rocznicę ślubu i dzień św. Walentego. Elizabeth Taylor uwielbiała kosztowną i oryginalną biżuterię, a adorujący ją mężczyźni uwielbiali obda- Elizabeth Taylor z La Peregriną rzać ją niezwy- na łańcuszku z pereł kłymi klejnotami. Słynne były jej słowa „W życiu miałam tylko trzy miłości: dwóch mężów i... biżuterię”. Początkowo La Peregrina była wisiorem na skromnym sznurze pereł, możemy ją zobaczyć w filmie „Anna 1000 dni”, w którym Elizabeth grała Annę Boleyn – tę Annę Boleyn, która była zwycięską rywalką matki Marii I Tudor... (historia bywa zadziwiająca...). Projekt Cartiera 1_2013 styczeń Historia w blasku klejnotów Perła jednak nie prezentowała się tak okazale jak powinna, więc aktorka zleciła słynnej jubilerskiej firmie Cartier zaprojektowanie specjalnego naszyjnika, w którym zabłysnęłaby na nowo uroda niepowtarzalnego klejnotu. Cartier wykonał prawdziwe arcydzieło: La Peregrina stała się częścią przepięknego, podwójnego perłowo-rubinowego naszyjnika spiętego diamentowymi kwiatami. Czy niezwykła perła w końcu przyniosła komuś szczęście? Niestety, Elizabeth straciła ukochanego męża Mike’a Todda w katastrofie lotniczej, a dwukrotne małżeństwo z Burtonem nie przetrwało próby czasu. W anonimowych rękach Po śmierci Elizabeth Taylor La Peregrina z ceną wywoławczą 2-3 miliony dolarów została sprzedana na aukcji w Domu Aukcyjnym Christie’s w 2011 roku za 11,8 miliona dolarów – najwyższą cenę, jaką kiedykolwiek osiągnęła pojedyncza perła! Kupił ją anonimowy kolekcjoner, nie wiemy więc komu zostanie ofiarowana i czy przyniesie kolejnej właścicielce łzy szczęścia, czy łzy smutku... Królowe, królowie, cesarzowe, upadki dynastii, kruchość niegdyś potężnych cesarstw, tragedie, wielkie przewroty religijne, wojny polityczne, sojusze – historia jednej niezwykłej perły stała się częścią wielkiej historii Europy. Joanna Dusza-Kozera internista i endokrynolog Źródła ilustracji: http://wikimedia.org, http://en.wikipedia. org, http://pl.wikipedia.org, http://www.npgprints.com, http:// artprintimages.com, www.telegraph.co.uk Nowości Testy w kierunku HIV 56 stosujących narkotyki w iniekcjach, to od roku 2001 liczba takich zakażeń zmniejsza się, a wzrasta liczba zakażeń innymi drogami. pl.wikipedia.org(...)HIV_Virion-pl.svg W Polsce funkcjonuje 31 punktów konsultacyjno-diagnostycznych (PKD), w których bezpłatnie i anonimowo wykonywane są testy w kierunku HIV. Podstawą prawną do ich działalności jest Rozporządzenie Rady Ministrów z 15 lutego 2011 roku w sprawie Krajowego Programu Zapobiegania Zakażeniom HIV i Zwalczania AIDS (Dz.U. z 1 marca 2011 roku). W punktach konsultacyjno-diagnostycznych prowadzone jest także poradnictwo dotyczące indywidualnych zachowań osoby poddającej się badaniu. Według danych NIZP-PZH w latach 1985-2011 zmieniły się w Polsce drogi zakażenia HIV. O ile w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych głównymi drogami były zakażenia w populacji osób szy odsetek wykrytych zakażeń był w punktach w Ełku, Chorzowie i Poznaniu. W 55,5% osoby zakażone utrzymywały kontakty homoseksualne, w 23,3% kontakty heteroseksualne. Najczęściej na wykonanie testów decydują się osoby w wieku od 20 do 49 lat. Kto się zgłasza do PKD? W 87,7% mieszkańcy miast, z wykształceniem wyższym (44,3%) lub średnim i policealnym (39,9%). Są to osoby w 82,3% mające orientacje heteroseksualną. Ich stan cywilny to panna lub kawaler w 52,8%, zamężna lub żonaty w 19,7%. Liczba osób zgłaszających się systematycznie rośnie. Najwięk- Wyniki badań Częstość wykrywanych zakażeń jest różna. W całej populacji poddających się badaniu w PKD wynosi ona 1,12%, przy czym wśród populacji MSM (skrót od angielskiego terminu „men who have sex with men” – mężczyźni mający seks z mężczyznami) wynosi ona 4,7%, a wśród osób przyjmujących narkotyki dożylnie 8,1%. Według danych Krajowego Centrum ds. AIDS liczba osób przyjmujących narkotyki dożylnie maleje od 2004 roku. Wzrasta liczba osób poddających się testom z grupy MSM – w 2004 roku wynosiła ona 13,1% ogólnej liczby osób poddających się testom w PKD, w 2007 roku wzrosła do 20,5%, a w 2010 wynosiła 21,3%. Podsumowanie Liczba osób zgłaszających się do PKD systematycznie wzrasta, a tendencja ta jest najlepiej widoczna w Warszawie oraz we Wrocławiu. Wśród zgłaszających się przeważają młodzi mężczyźni, mieszkańcy miast, z wykształceniem wyższym i średnim. Wśród zgłaszających się kobiet 94,2% zgłasza orientację heteroseksualną. Wśród mężczyzn 13,8% deklaruje stosunki seksualne z mężczyznami, a 9,8% z mężczyznami i kobietami. Liczba wykrywanych zakażeń systematycznie wzrasta. Więcej informacji na stronie Krajowego Centrum ds. AIDS www.aids.gov.pl. Krystyna Knypl 1_2013 styczeń Koty malowane Balthazar Kłossowski de Rola „Balthus” Styczeń Balthazar Kłossowski de Rola „Balthus” jest szampański i skacowany. Niech więc Koci Nowy Rok otwiera Kot Śródziemnomorski. K H W rabia lubił koty i sam siebie nazywał Kocim Królem. ot śródziemnomorski, czyli sybaryta „udacznik”, namalowany przez artystę polskiego pochodzenia hrabiego Balthazara Kłossowskiego de Rola, obraz niesłychany, bezczelny, tętniący kolorami i radością życia portret kota zwycięzcy, kota łotra, kota radosnego hulaki, pochwała uroków życia. Hrabia Kłossowski de Rola „Balthus” bywał często w paryskim lokalu o nazwie „Kot śródziemnomorski” i zapewne przepuszczał tam cudze i swoje pieniądze. Obraz zrobił oszałamiająca karierę, a uśmiechnięty łobuzersko kot, silny i męski, to jeden z najbardziej odlotowych (szalonych) kocich wizerunków. puszczał koty także na swoje inne obrazy, gdzie dotrzymywały towarzystwa zakazanym obiektom pożądania, kuszącym półnagim dziewczynkom. Zapewne to para doskonała: delikatne, nieco zdeprawowane dziewczę i łasy na pieszczoty kot. 57 Balthazar Kłossowski de Rola „Balthus” Balthazar Kłossowski de Rola „Balthus” Ewa Dereszak-Kozanecka, psychiatra 1_2013 styczeń Fot. @mimax2 Za oknem redakcji