E-book 1b / 2009 - World Research Council on Poles Abroad

Transkrypt

E-book 1b / 2009 - World Research Council on Poles Abroad
SEKCJA II
OBRAZ WSZECHSTRONNEJ POMOCY KRAJOWI
PRZEZ NIEPODLEGŁOŚCIOWE UCHODŹSTWO
(INSTYTUCJE I OSOBISTOŚCI)
prof. dr Stanisław Portalski
Polskie Towarzystwo Naukowe na Obczyźnie
Londyn
POMOC UCHODŹSTWA NIEPODLEGŁOŚCIOWEGO KRAJOWI
– WEDŁUG DRA ROMANA LEWICKIEGO
W 1995 r. Polskie Towarzystwo Naukowe na Obczyźnie zorganizowało III Kongres Kultury Polskiej na Obczyźnie W jego pierwszej części przedstawiono zbiorowe opracowania
historii emigracji polskiej od 1939 do 1990 r. Opublikowano to jako Materiały do dziejów
niepodległościowego uchodźstwa polskiego 1939–1990 w ośmiu tomach. Redaktorem tomu V
pt. Pomoc Krajowi przez niepodległościowe uchodźstwo 1945–1990 był dr Roman Lewicki.
W trzech pierwszych rozdziałach powyższego tomu – pracy zbiorowej pod redakcją dr Romana Lewickiego – przedstawiono: 1. Pomoc polityczną; 2. Pomoc moralną i kulturalną oraz
3. Pomoc materialną. W poniższym opracowaniu przedstawię przede wszystkim zarysowaną
pomoc materialną.
Pomoc materialna Krajowi przez niepodległościowe uchodźstwo 1945–1990
W Posłaniu do opracowania dra Romana Lewickiego prof. dr Józef Jasnowski, do niedawna wiceprezes Polskiego Towarzystwa Naukowego na Obczyźnie (zmarł 9 października
2009 r.), podaje, że materialna pomoc Krajowi, płynąca z Wielkiej Brytanii była dwojakiego
rodzaju: rządowa i prywatna. Pierwszą organizował powstały w początkach 1940 r. Fundusz
Kultury Narodowej (FKN). Pomoc FKN była dwojakiego rodzaju: a) za pośrednictwem
Agencji Wysyłkowej, powstałej w Lizbonie, pod opieką Czerwonego Krzyża – wysyłano do
Kraju puszki żywnościowe i leki, nabywane w Portugalii; b) drogą poufną przekazywał FKN
przesyłki pieniężne w dolarach. Pomocą FKN objęci byli profesorowie wyższych uczelni,
pisarze i artyści zarówno w Kraju, jak i w USA. Z końcem wojny FKN zakończył swoją działalność.
Pomoc prywatna: w czasie wojny szły do Kraju tysiące paczek – puszki i lekarstwa poprzez wspomnianą Agencję w Lizbonie. Pieniądze wpłacano jej oddziałowi w Londynie. Tą
pomocą były również objęte obozy jeńców w Niemczech.
155
Klęska Niemiec i Powstanie Warszawskie zahamowały na pewien czas akcję wysyłkową.
Wznowiono ją po 1945 r. w formie oficjalnej i prywatnej. O pierwszej będzie mowa poniżej
tego opracowania. Pomoc prywatna przybrała niezwykłe rozmiary. Przez lata przesyłano do
Polski paczki z produktami spożywczymi, lekarstwami i odzieżą. Ułatwieniem wysyłających
były specjalne biura wysyłkowe, które powstały spontanicznie w kilku miastach, z Londynem
na czele. W końcu prof. Józef Jasnowski oblicza, że tylko w latach 1950–1970 uchodźstwo z
Wielkiej Brytanii wysłało do Polski towarów wartości około £14 400 000. Ale trzeba zaznaczyć, że w tym obliczeniu prof. J. Jasnowski przyjął, że tylko jedna piąta z przeszło 120 tys.
emigrantów z Anglii wysyłała paczki. Według mnie to jest zaniżona liczba. Przyjmując, że
dwie piąte uchodźców wysyłało miesięcznie w dwudziestoleciu (1950–1970) paczki o wartości tylko £2.50, otrzymamy wartość dwukrotną, a mianowicie £28 800 000. Wartość funta
była wtedy nieporównywalnie wyższa niż obecnie.
Powstanie Funduszu Pomocy Krajowi oznaczało wzmożenie akcji pomocowej dla Kraju. W 1976 r. powstawała stała opozycja polityczna w Kraju – protesty robotników w Radomiu i warszawskim Ursusie – i w tej sytuacji, pod przewodnictwem ambasadora Edwarda
Raczyńskiego został utworzony w Londynie w tymże roku Fundusz Pomocy Robotnikom. W
1978 r., opierając się na Skarbie Narodowym, powstał Fundusz Obrony Wolności Słowa i
Praw Ludzkich w Polsce, który na Światowym Zjeździe Jedności z Walczącym Krajem w
Londynie 1–2 września 1979 r. przekształcono w Fundusz Wolności Słowa. Następnie oba te
Fundusze zostały połączone w Fundusz Pomocy Krajowi pod przewodnictwem prezydenta
Rzeczypospolitej Polskiej Edwarda Raczyńskiego. Celem Funduszu Pomocy Krajowi było
gromadzenie środków finansowych na wspieranie działalności opozycji w dziedzinach polityki i kultury, która zmierzała do odzyskania przez naród pełnej suwerenności. Zarząd Funduszu Pomocy Krajowi organizował zbiórki pieniężne na ten cel w różnych środowiskach i organizacjach polskich we wszystkich krajach polskiego osiedlenia. Przyjmował dary pieniężne,
zapisy testamentowe itp. oraz miał pomoc kierowniczą od Rządu RP i pomoc administracyjną
od Skarbu Narodowego. Przyjęte zasady organizacyjne stanowiły, że wszelkimi sprawami
Funduszu kierował Komitet, złożony z przedstawicieli wszystkich ugrupowań wchodzących
w skład Rady Narodowej RP oraz czołowych organizacji społecznych na emigracji. Codzienne funkcje kierownicze sprawowało Prezydium Komitetu, tworzone przez Prezydenta RP,
Premiera jako Wiceprzewodniczącego i Ministra Spraw Krajowych jako Sekretarza Komitetu.
Przyrost środków finansowych Funduszu nastąpił w okresie „Solidarności”, zwłaszcza zaś po
wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 r. Władze polskie na uchodźstwie i wszelkie
aktywne środowiska polskiej emigracji uznały, że nowe rozwijające się ośrodki ogólnonarodowej opozycji w Kraju powinny otrzymać od uchodźstwa maksymalną pomoc materialną
swych działań. Pomoc ta, w formie subwencji pieniężnych i sprzętu była udzielana wszelkim
organizacjom, środowiskom i różnym inicjatywom zmierzającym do odzyskania niepodległości przez zniewolony Kraj. Obejmowano nią również krajowe wydawnictwa podziemne oraz
ludzi nauki i kultury, represjonowanych z powodu udziału w opozycji.
Kandydatów na współpracowników z Funduszem w Kraju nie brakowało. Byli oni wybierani po starannej selekcji spośród osób proponowanych zazwyczaj przez przywódców „Solidarności”, KOR-u lub innych ugrupowań niepodległościowych. Emigracyjne inicjatywy
pomocy polskiemu społeczeństwu w Kraju, łącznie z Funduszem Pomocy Krajowi, przyczyniły się do ulżenia biedzie, niekiedy nawet do uratowania zdrowia czy życia rodaków w
156
owym trudnym okresie. Przyczyniły się również do likwidowania zagrożenia nędzą opozycyjnych intelektualistów.
Fundusz miał stosunkowo skromne środki, nie przekraczające w sumie £180 000 (ale funt
szterling był wtedy około 15 razy więcej wart niż obecnie). Ważny był bardzo udział uchodźstwa w ich gromadzeniu. Fundusz stał się bodźcem do wzbogacenia zainteresowań uchodźstwa Krajem. Przyczynił się również do nawiązania i umacniania więzi z Krajem.
Pomoc do Kraju przez Fundusz była przekazywana do Kraju zakonspirowanymi drogami.
Często działały specjalne „zespoły łącznikowe” i „kanały”, np. w wypadku pomocy dla niezależnej Oświaty, Kultury i Nauki („OKNA”). Zespoły i osoby, zajmujące się przesyłaniem
pomocy do Kraju, działały bezinteresownie. Jeden z najpewniejszych kanałów pomocy prowadził przez Szwecję, dzięki dużemu ruchowi pasażerskiemu i towarowemu na liniach promowych między Polską a Szwecją i Danią, np. puszczano w czasie morskiego przypływu
dobrze załadowaną łódkę, którą wyłapywała na polskim brzegu grupa umówionych odbiorców. Nieraz w przewozie pieniędzy czy sprzętu niezbędnego do powielania pomagali cudzoziemcy. W trudnym i niebezpiecznym przesyłaniu urządzeń radiowych i elektronicznych nieocenione usługi świadczył np. Stanisław Rusinek, wykorzystywał bowiem fakt, że był właścicielem sklepu aparatów radiowych w Warszawie. Jedną z najważniejszych form pomocy Krajowi było przekazywanie sprzętu i materiałów do powielania i drukowania. W wyniku zaskoczenia przez stan wojenny, „Solidarność” utraciła znaczną część swej bazy poligraficznej z lat
1980/81 i trzeba było ją odtworzyć. W tej akcji rozprowadzania nadsyłanego przez Fundusz
sprzętu duże zasługi oddał Bogdan Borusewicz. Pomagano bardzo opozycji krajowej, głównie
„Solidarności”, przez wysyłkę sprzętu radiowego i fotograficznego, odczynników chemicznych do podrabiania dokumentów itp.
*
Oprócz wyżej wymienionych organizacji, na liście odbiorców pomocy udzielanej przez
Fundusz znajdowały się m.in.:
– Ośrodek Robotniczy Wola przy kościele św. Klemensa w Warszawie;
– „Solidarność Walcząca” we Wrocławiu i Poznaniu;
– Konfederacja Polski Niepodległej, której przywódcę Leszka Moczulskiego zaproszono
do Londynu na leczenie po wyjściu z więzienia;
– Ruch Ludowy, którego przywódcę Józefa Teligę również wspomożono po wyjściu z
aresztu;
– Polska Partia Socjalistyczna, której przywódcy, Janowi Józefowi Lipskiemu również
dopomożono w leczeniu w Londynie;
– „Biblioteka Historyczno-Literacka”, redakcje „Niepodległości”, „Tygodnika Wojennego”, „Rzeczypospolitej Samorządowej” i wydawnictwo „Maraton”;
– Niezależny Ruch Harcerski i Komitet Prymasowski, zajmujący się opieką nad byłymi
więźniami.
Przez kilka lat dotacji rocznych udzielał Fundusz „Veritasowi” w Londynie na wysyłanie
do Kraju książek dla młodzieży harcerskiej i dla seminariów duchownych;
Szczególny charakter miała zbiórka na „Fundusz Moczulskiego”, niezbędny do przeprowadzenia jego leczenia w Wielkiej Brytanii w 1987 r. Ponieważ zebrana kwota znacznie
przekroczyła koszty leczenia, Leszek Moczulski zaproponował wpłacenie pozostałej reszty na
„konto opieki nad działaczami wolnościowymi w Kraju”, co zostało zrobione.
157
18 grudnia 1991 r. Zarząd Funduszu Pomocy Krajowi przekazał na konto „Aid to Poles
Committee” £61 000. Wobec zakończenia działań Władz RP na Uchodźstwie i instytucji z
nimi związanych, powyższa decyzja świadczyła, że Fundusz Pomocy Krajowi postanowił
kontynuować swą działalność jako samodzielna organizacja społeczna tak długo, jak będzie
potrzeba.
Istotne działania podjęły organizacje społeczne. Zasięg i skala, w jakiej organizacje byłych żołnierzy, stworzone przy końcu wojny, lub tuż po jej zakończeniu, oraz późniejsze
ogólnoemigracyjne organizacje niepodległościowe pomagały rodakom w Kraju w latach
1945–1990 były bardzo różne. Powstawały też one w kilku okresach, w zależności od wyłaniających się potrzeb.
Krystyna Asipowicz podaje w tomie redagowanym przez dra Romana Lewickiego, że
najstarszą organizacją charytatywną niosącą materialną pomoc Polsce jest Związek Inwalidów Wojennych Polskich Sił Zbrojnych. Była to głównie pomoc pieniężna. Tylko w nielicznych wypadkach wysyłano lekarstwa. Tylko w latach 1970−1993 pomocy takiej udzielono
na ogólną sumę £170 000. Kolega autora mjr Karol Lesiak był do 2008 r. prezesem Związku
Inwalidów Wojennych Polskich Sił Zbrojnych, który do ostatniej chwili przed zbliżającą się
likwidacją organizacji kładł szczególny nacisk na pomoc inwalidom w Kraju.
Inną organizacją b. żołnierzy jest Fundusz Społeczny Żołnierza. W latach 1948–1985 z
Funduszu tego wysłano do Kraju paczki i niewielkie sumy pieniężne. Od 1986 r. Fundusz
wysyłał do Polski takie oto sumy pieniężne: 1986 r. – £4188; 1987 r. – £4400; 1988 r. –
£5090; 1989 r. – £14 377; 1990 r. – £41 395; 1991 r. – £62 542.
Istniał także Fundusz Wdów, Sierot i Inwalidów 3. Dywizji Strzelców Karpackich.
Przez wiele lat z Anglii do Polski były wysyłane przez ten Fundusz paczki z odzieżą, żywnością i pieniędzmi. Z Funduszu wypłacano też gotówkę na kształcenie młodzieży. W latach
1945−1993 (data pisania artykułów do tomu redagowanego przez dra R. Lewickiego) z Funduszu tego udzielono razem 24 784 zapomóg, na ogólną sumę £409 476.
Był także Fundusz Wdów, Sierot i Inwalidów 5. Kresowej Dywizji Piechoty. Fundusz
od powstania we Włoszech w 1944 r. udzielał pomocy wdowom i sierotom żołnierzy i inwalidom z 5. KDP, zamieszkującym w Kraju i zagranicą. Początkowo były to paczki z lekarstwami lub odzieżą, potem tylko pieniądze. Przeciętnie pomoc ta wynosiła około £30 000
rocznie.
W 1946 r. powstał w Londynie Fundusz Inwalidów Armii Krajowej. Z czasem Fundusz zaczęły zasilać duże ofiary indywidualne i niektóre polskie stowarzyszenia społeczne.
Organizowane też były zbiórki do puszek przed kościołami, gdzie odprawiały się polskie
msze święte i w polskich sklepach. Do Kraju wysyłano regularnie paczki, przeważnie do
Warszawy, do sióstr zmartwychwstanek, skąd rozchodziły się po całej Polsce do rodzin AKowców. Nie ma danych co do paczek wysyłanych przez początkowe dwudziestolecie od powstania Funduszu, ale od 1986 do 1991 r., wysłano 3295 zapomóg na sumę £7 264 650.
Tuż po wojnie, w 1946 r. również w Londynie powstał Fundusz Społeczny Samopomocy Lotniczej. W latach 1947–1956 akcja pomocy materialnej dla Kraju koncentrowała się na
wysyłce paczek żywnościowych, lekarstw, odzieży i pieniędzy. Przez 10 lat, do 1993 r., przesyłki do Kraju zawierały tylko pieniądze i lekarstwa. Średnio rocznie, począwszy od 1980 r.,
Samopomoc Lotnicza wysyła do Kraju lekarstwa i gotówkę na sumę do £24 000.
158
W 1987 r. powstała Fundacja Stowarzyszenia Lotników Polskich. Z zasobów tej Fundacji pokrywany jest np. koszt studiów doktoranckich studentów Politechniki Rzeszowskiej,
który z utrzymaniem jednego studenta wynosi około £10 000 rocznie.
W pomocy materialnej dla Kraju uczestniczyły takie organizacje byłych żołnierzy, wielka
liczba kół oddziałowych, np. Koło Opieki Społecznej l Pułku Ułanów Krechowieckich,
działające od prawie 50 lat, wspomagające byłych żołnierzy, głównie w Polsce. Pomoc w
postaci paczek z odzieżą i lekarstwami lub pieniędzmi to około £200 rocznie.
Koło Kobiet Żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych, liczące ponad 500 pań, w krótkim czasie po założeniu w 1949 r. rozpoczęto akcję paczkową do Polski. Były to przesyłki z odzieżą,
żywnością i lekami. Potem wysyłano pieniądze, paczuszki z herbatą, kawą, pończochami lub
lekarstwami. W latach 1950–1990 wysyłano paczki na ogólną sumę około £32 000. Koło wydatnie wspomaga Klinikę Kardiologiczną w Krakowie, dokąd wysłano w ciągu tylko jednego
roku około £1600 gotówką i w formie lekarstw.
Sekcja Sióstr Koła Kobiet Żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych współpracuje z Kołem
Kobiet Żołnierzy, a celem sekcji jest koleżeńska pomoc członkiniom w Polsce. Sekcja wysyłała początkowo odzież i lekarstwa, a ostatnio tylko pieniądze na ogólną sumę £1000 rocznie.
Organizacje ogólnoemigracyjne środowisk niepodległościowych działały na szerszą
skalę.
Towarzystwo Pomocy Polakom (TPP) wyłoniło się podczas II wojny światowej z organizacji Polskiego Czerwonego Krzyża. Pomoc TPP dla rodaków z Kraju ogranicza się do
udzielania bezpłatnych pomieszczeń w swoim hotelu i hostelu w Londynie, przyjezdnym z
Polski przeważnie pacjentom, którzy muszą tu odbyć leczenie czy rekonwalescencję.
Zjednoczenie Polek na Emigracji powstało z inicjatywy grupy pań, które w 1946 r.
uznały potrzebę założenia organizacji kobiecej na emigracji o charakterze niepodległościowym i społecznym. Zjednoczenie bardzo szybko rozwinęło swój charytatywną działalność,
reagując na potrzeby Polek na Uchodźstwie i w Kraju. Prawie natychmiast zaczęła się akcja
paczkowa: zdobywanie, pakowanie i wysyłka odzieży, obuwia, odżywek dziecięcych i lekarstw do Polski. Dzięki skoordynowanej współpracy z innymi organizacjami społecznymi –
również angielskimi – przesyłano do Polski wielkie transporty żywności, lekarstw i odzieży.
Później doszła też wysyłka pieniędzy. Oto przykład, w latach 1974–1990 wysłano gotówką
£49 905, a paczki miały wartość dwa razy większą, tj. około £100 000. Na przykład w 1991 r.
paczki przedstawiały wartość ponad £15 000. Zjednoczenie Polek oddaje część swoich pomieszczeń innym organizacjom charytatywnym wspomagającym Kraj. Na przykład z części
lokalu Zjednoczenia Polek bezpłatnie korzysta od 1986 r. Fundacja Medical Aid for Poland.
Akcja Miłosierdzia przy „Gazecie Niedzielnej” rozpoczęła się z początkiem lat siedemdziesiątych i w szybkim tempie rozwinęła się do pokaźnych rozmiarów. W pierwszych
latach swej działalności akcja wysyłała lekarstwa do Polski na sumę £15 000–£20 000 rocznie. W ostatnich latach sumy pieniężne, wysyłane do Kraju wynosiły £10 000 do £20 000
rocznie. „Akcja Miłosierdzia” prowadzona jest przez wolontaryjny personel, składający się
tylko z trzech pań. Korzystają one z bezpłatnego pomieszczenia w redakcji „Gazety Niedzielnej” (redaktor do niedawna prof. Zdzisław Wałaszewski), wydawanej przez Fundację „Veritas”.
Food for Poland, czyli Fundusz Pomocy Żywnościowej dla Polski, rozpoczął swoją działalność w grudniu 1980 r. z inicjatywy pani Tulalii Tybulewiczowej. Początkowo była to akcja w ramach polskiej parafii katolickiej na Ealingu w Londynie, która z czasem rozrosła się
bardzo. Fundusz działał przez 4 lata i przez ten okres przekazał do Polski żywności, lekarstw,
159
odżywek dziecięcych, sprzętu medycznego, środków dezynfekcyjnych itp. na ogólną sumę
£2.25 milionów. Do Polski odjechało 175 międzynarodowych ciężarówek (TIRów) z żywnością, a oprócz tego dary płynęły okrętami Polskich Linii Oceanicznych. Fundusze pochodziły
głównie z trzech źródeł: a) z Kongresu Polonii Amerykańskiej; b) z darów Polaków i Brytyjczyków z Wielkiej Brytanii; c) z Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej.
Wszystkie niemal transporty kierowane były na ręce Komisji Charytatywnej Episkopatu
Polski, której przewodniczącym był biskup Czesław Domin w Katowicach.
Medical Aid for Poland Fund (MAFP) powstał po ogłoszeniu stanu wojennego w Polsce. W marcu 1982 r. został zarejestrowany jako organizacja charytatywna, działająca na terenie Wielkiej Brytanii z siedzibą w Londynie. Na czele Komitetu Wykonawczego od początku stoi dr Bożena Laskiewicz. Opiekunami MAFP są m.in. brytyjscy parlamentarzyści, przedstawiciele hierarchii kościelnej, emigracyjni i brytyjscy naukowcy i społecznicy. Pomaga to
bardzo w zdobywaniu funduszy.
Na przestrzeni 10 lat MAFP wysłał do Polski następującą pomoc w latach:
• 1981 – 55 skrzyń i l pojemnik leków oraz ciężarówek (TIR) sprzętu medycznego wartości około £50 000
• 1982 – 27 x 32-tonowe transporty na ogólną wartość £1 mln
• 1983 – 30 x 32-tonowe transporty wartości około £4,5 mln
• 1984 – 36 x 32-tonowe transporty wartości £1,5 mln
• 1985 – 24 x 32-tonowe transporty wartości £1 mln
• 1986 – 30 x 32-tonowe transporty wartości £1,5 mln
• 1987 – 21 x 32-tonowe transporty wartości £1,6 mln
• 1988 – 27 x 32-tonowe transporty wartości £1,6 mln
• 1989 – 34 x 32-tonowe transporty wartości £1,9 mln
Uwzględniając transporty wysłane w 1990 r., łączna wartość pomocy wyniosła około
£18 mln. Transporty zawierały bardzo szeroki wachlarz artykułów potrzebnych pacjentom i
szpitalom: sprzęt szpitalny i medyczny, antybiotyki, szeroki asortyment leków, igły i strzykawki jednorazowego użytku, sprzęt do transfuzji krwi, środki dezynfekcyjne i opatrunkowe,
sprzęt dentystyczny, pożywki bezglutenowe, czasopisma medyczne itp. Transporty kierowane
były na ręce Komisji Charytatywnej Episkopatu Polski (KCEP), każdym razem do innej diecezji. Rozdzielaniem darów do lokalnych szpitali, klinik, Domów Dziecka, Domów Starców,
czy też aptek darów zajmował się diecezjalny dyrektor KCEP.
Ważnym aspektem działalności MAFP było też sprowadzanie chorych z Kraju i leczenie
ich na koszt Fundacji. W celu uzyskania funduszy Medical Aid for Poland Fund organizowało
wiele imprez. Były to apele radiowe i telewizyjne, sponsorowane biegi, bale, koncerty itp.
Medical Aid for Poland współpracowała z innymi organizacjami społecznymi, jak Zjednoczenie Polek na Emigracji, Food for Poland, Friends of Poland (będzie na ten temat referat dr
Joanny Pyłat z PUNO), SPK, Związek Harcerstwa Polskiego, Stowarzyszenie Rolników Polskich.
*
W 1954 r. powstała w Anglii Fundacja Sue Ryder. W Polsce pierwszy dom Sue Ryder,
ośrodek dla cierpiących na artretyzm powstał w Konstancinie pod Warszawą. Później powstało ich 28 (1993 r.) w różnych częściach Polski, opiekujących się chorymi i niepełnosprawnymi w różnym wieku. Źródła dochodów Fundacji – to sieć sklepów, około 400, w miastach
Anglii. Sprzedają one dary, a obsługa pracuje bezpłatnie.
160
Literatura
Pomoc Krajowi przez niepodległościowe uchodźstwo 1945–1990, pr. zbior., red. R. Lewicki, w: Materiały do
dziejów uchodźstwa niepodległościowego, t. 5, Londyn 1995.
Profesor Stanisław Portalski urodzony w 1920 r. w Białej Starej k. Płocka po kampanii wrześniowej internowany na Litwie, wywieziony przez Sowietów na Półwysep Kolski. W 1942 r. wraz z Kompanią
Lotniczą przez Persję, Indie i Afrykę Płdn. dotarł do Wielkiej Brytanii i wstąpił do lotnictwa technicznego i został instruktorem fizyki i radaru w Polskiej Lotniczej Szkole dla Małoletnich w RAFie. Ukończył
studia techniczne i chemiczne, w tym na University of London (doktorat z hydrodynamiki) i wykładał na
tej uczelni oraz na innych uczelniach brytyjskich w latach 1964–1985, a po przejściu na emeryturę przez
następne 8 lat. Od 1964 jest profesorem inżynierii na PUNO; od 1991 r. jest dziekanem Wydziału Nauk
Technicznych i Sekretarzem Generalnym Polskiego Towarzystwa Naukowego na Obczyźnie, a od 2003 r.
jego prezesem i wiceprezesem Światowej Rady Badań nad Polonią. Jest autorem wielu publikacji z zakresu hydrodynamiki i termodynamiki w j. angielskim oraz wielu artykułów w „Technice i Nauce” organie STP oraz książki Zarys historii Stowarzyszenia Techników Polskich w Wielkiej Brytanii. W latach
1988–1998 pełnił funkcję redaktora „Rocznika PTNO”.
161
prof. dr hab. Eugeniusz S. Kruszewski
Instytut Polsko-Skandynawski, Kopenhaga
POLSKA EMIGRACJA W DANII W ŁĄCZNOŚCI Z KRAJEM (1945–1990)
Kopenhaga była od stu lat dobrym punktem obserwacyjnym europejskiego kontynentu.
Tutaj też krzyżowała się dyskretna polityka na linii Zachód–Wschód (Londyn–Petersburg, a
później Moskwa, często przez Paryż), także w sprawach Polski. Stąd też stolica Danii również
w okresie „zimnej wojny” w ubiegłym stuleciu, odgrywała poważną rolę m.in. w zakresie
bezpośredniego nasłuchu i nagrań radiowo-telewizyjnych np. z bazy na Bornholmie a następnie w ich przekazie wolnemu światu.
Naród po wojnie w 1945 r. był nad miarę wyczerpany, a jednocześnie był świadom, że
pozbawiono nas zarówno Kresów Wschodnich RP, a z nimi milionowej rzeszy ludności zesłanej na „nieludzką ziemię” i wymordowanej, jak i prawowitej władzy w Kraju. Żołnierzy
Armii Krajowej, Kaszubów i Ślązaków wywożono na Wschód. Kraj był zniszczony, a obecne
zachodnie ziemie Polski, które miała otrzymać pojałtańska Polska, były wówczas ograbiane
przez Sowiety – demontowano zakłady przemysłowe, rozbierano tory kolejowe, zabierano
bydło z zagród. Wojna i okupanci pozbawili nas w kraju również jednego ogniwa w ciągu
pokoleń, mianowicie dziesiątków tysięcy ofiarnych patriotów i inteligencji, budowniczych
Zmartwychwstałej Polski, którym uniemożliwiono powrót do ojczyzny. Naród walczył o
przetrwanie fizyczne i polityczne, ale z ufnością kierował swój wysiłek na odbudowę kraju, a
to świadczyło o niezłomności ducha. Przypomnijmy, że Polska „dzięki” Związkowi Sowieckiemu została pozbawiona amerykańskiej pomocy, z tzw. Planu Marshalla (European
Recovery Program, 16,4 mld dolarów US) w latach 1948–1952, który w Europie Zachodniej
sprzyjał jej odbudowie i m.in. procesom integracyjnym.
W pojałtańskiej Polsce pierwszym zadaniem, jaki stanął przed narodem, była odbudowa
kraju pozbawionego wschodnich terytoriów niepodległej Polski oraz uporanie się z problemem zachodniej granicy Polski, której realnym gwarantem był Związek Sowiecki. Zachodnia
opinia publiczna, a w krajach skandynawskich szczególnie, co do granicy na Odrze i Nysie
Łużyckiej była podzielona. Świadczy o tym stosunkowo szeroka dyskusja w mediach skandynawskich. Głos polskich władz i Polaków w wolnym świecie oraz zaangażowanie narodu w
zagospodarowanie zachodnich terenów, określanych wówczas, jako będących „pod administracją polską”, był ważny i prawdopodobnie brany pod uwagę przy podejmowaniu decyzji
przez zwycięskie mocarstwa1.
Z drugiej strony, polska emigracja niepodległościowa po II wojnie światowej była wyrzutem sumienia Polski wiernej, ale zdradzonej przez Aliantów. Bez wnikania w szczegóły możemy stwierdzić, że pierwszą oznaką tego było podtrzymanie przez rząd brytyjski zaproszenia
z 1940 r., wystosowanego do Prezydenta RP po klęsce Francji i przeniesieniu prawowitych
władz Polski do Wielkiej Brytanii2.
1
Prymas Polski, August kardynał Hlond, mając pełnomocnictwa Stolicy Apostolskiej, przystąpił niezwłocznie do organizowania tymczasowej administracji kościelnej, a umacniał te struktury jego następca, Prymas Stefan kardynał Wyszyński.
2
Stany Zjednoczone AP już w 1939 r. zastrzegły się, że rząd utworzony poza granicami kraju zostanie
uznany tylko wówczas, gdy powstanie z zachowaniem przepisów Konstytucji 1935 r. Już po 1945 r. Stany Zjednoczone zwracały się do Rządu RP na Wychodźstwie w Londynie, np. w sprawach karalności obywateli polskich przed 1946 r.
162
Cofnięcie uznania legalnym władzom Polski przez zachodnie mocarstwa, wbrew nadziejom Związku Sowieckiego, nie spowodowało abdykacji Prezydenta RP i ustąpienia rządu,
wręcz przeciwnie. Miało to olbrzymie znaczenie psychologiczne i było zachętą dla milionowej rzeszy Polaków na Zachodzie do działania na rzecz wolnej Polski; w sprawach istotnych
dla narodu (m.in. zachodniej granicy Polski na Odrze i Nysie Łużyckiej, przestrzegania aktu
helsińskiego, zaciągnięcia przez PRL pożyczki na Zachodzie) oraz w proteście, gdy łamano
podstawowe prawa jednostki i narodu w pojałtańskiej Polsce, których symbolem jest męczeńska śmierć ks. Jerzego Popiełuszki. Polityczna i dyplomatyczna działalność polskiego rządu,
aczkolwiek ograniczona, w miarę upływu lat, zwłaszcza od lat siedemdziesiątych – stale
wzrastała. Mamy tu na myśli prócz władz państwowych, jego agendy – Fundusz Pomocy Krajowi (od 1979 r. pod przewodnictwem Prezydenta RP) i Radę Pomocy Uchodźcom (1981–
1989 kierowanej przez dr Józefinę Nowotną i Ludwika hr. Łubieńskiego) w Londynie oraz
Polonię i emigrację działającą w ramach Rady Koordynacyjnej Polonii Wolnego Świata z
siedzibą w Toronto i współdziałający z nią Kongres Polonii Amerykańskiej3. W 1979 r.
wznowiono działalność Instytutu Badań Zagadnień Krajowych. Dodajmy także działalność
informacyjną prowadzoną za pośrednictwem Polskiej Agencji Telegraficznej i czasopism –
„Rzeczpospolita Polska”, „Polish Affaires” oraz innych biuletynów anglo- i francuskojęzycznych, na przykład „Polska w Europie”(Paryż).
Trudne były losy środowiska polskiego w Danii.
W ciągu pierwszych lat po II wojnie światowej w życiu społecznym i religijnym Polaków
w Danii nastąpiły wydarzenia, które zadecydowały, że aż do upadku komunizmu w Polsce,
istniały dwa nurty – jeden utrzymujący kontakty i współpracujący ze Światowym Związkiem
Polaków Zagranicą „Światpolem” i drugi, sympatyzujący z reżimem PRL. W wyniku manipulacji władz reżimowych nastąpił rozłam wśród Polonii, gdy przewodniczący Franciszek
Jakóbik po posiedzeniu Zarządu Głównego Związku Polaków i delegatów oddziałów w Nakskov 11 grudnia 1948 r., bez wiedzy zarządu, przesłał telegram hołdowniczy do reprezentanta
Kremla w Warszawie, Bolesława Bieruta i jego rządu.
Polonia z wojennego uśpienia wyszła osłabiona, a w wyniku ideowego podziału, jej
przywódcy przestali odgrywać wiodącą rolę wśród ogółu Polaków, zwłaszcza pierwszej generacji Polonii, gdyż druga i trzecia była w mniejszym lub większym stopniu zasymilowana.
Dla generacji Polaków urodzonych w Danii, polityczne podziały i spory były mało zrozumiałe, a czynnik integrujący, jakim dla Polaków jest Kościół, wobec braku zorganizowanego polskiego duszpasterstwa, nie istniał. Dodatkowo należy podkreślić, że w dłuższej perspektywie
bliskość Polski sprawiała, iż działalność reżimowych służb (także kryminalna) na terenie Danii i południowej Szwecji (stała linia żeglugi promowej PRL do Kopenhagi i Ystad), była w
zasadzie bezkarna.
Ta część Polonii i Polaków, która optowała za reżimem warszawskim, była w różny sposób przez niego wykorzystywana do celów politycznych, natomiast dla władz duńskich była
organizacją podlegającą w okresie zimnej wojny inwigilacji. Należy tu podkreślić, że po zajęciu Danii przez III Rzeszę, duńskie władze wobec grożącego Polakom internowania, miały
zamiar nadać obywatelstwo wszystkim tym, którzy jeszcze w 1940 r. go nie mieli.
Druga część Polonii, opowiadająca się za wolną Polską, w łączności z miejscową Polską
Misją Katolicką (od 1950 r.), cieszyła się poważaniem. Rektor Polskiej Misji Katolickiej o.
3
Działały także w krótszych okresach – Fundusz Pomocy Robotnikom (1976 r.) i Fundusz Wolności Słowa
(1977 r.).
163
Jan Szymaszek CSsR, b. więzień niemieckich obozów koncentracyjnych. Był wówczas prawdopodobnie jedną z najbardziej respektowanych osób wśród Polaków i Polonii w ogóle.
Dzięki Rektorowi zapraszano do Danii wybitne osobistości pozostające na emigracji – arcybiskupa Józefa Gawlinę, prezesa „Światpolu” profesora Bronisława Hełczyńskiego czy posła
Adama Ciołkosza.
Przedstawicielstwo dyplomatyczne po drugiej wojnie światowej było również podzielone.
Stosunki dyplomatyczne z Danią nawiązano 19 października 1919 r. i dopiero wraz z
niemiecką okupacją 9 kwietnia 1940 r. zostały one zawieszone. Nawiązanie polsko-duńskich
stosunków dyplomatycznych oraz z pozostałymi krajami regionu bałtyckiego ze względu na
dominację tam Niemców i graniczącym z nim ZSRR, było niezmiernie ważne. Ówczesny
Poseł RP w Kopenhadze, Jan Starzewski (ur. 1895, zm. 1973), opuścił placówkę i wyjechał
pociągiem dyplomatycznym przez Holandię do Londynu. Po kapitulacji III Rzeszy w maju
1945 r. desygnowany ponownie na posła RP i ministra pełnomocnego w Danii, przebywał w
Londynie, ze względu na niepewność, co do stanowiska mocarstw zachodnich wobec prawowitych władz polskich w Londynie.
Dania, w ślad za decyzjami wielkich mocarstw pozbawiających możliwość powrotu legalnych władz RP do kraju, uznała tzw. tymczasowy rząd w Warszawie 7 lipca 1945 r. Przedstawiciel komunistycznych władz złożył listy uwierzytelniające 25 listopada w Kopenhadze.
Dodajmy jednak, że Dania nie uznała bezprawia, ale pragmatycznie uznała administrację,
która realnie rządziła w kraju4.
Płaszczyznę polityczną centralnych władz w Londynie poszerzała dyplomacja na emigracji. Delegatura w Danii (1976–1989) była jedną z dwudziestu czterech w ogóle, i jedną z
dziesięciu, w Europie Zachodniej. Decyzja o powołaniu Delegata była spowodowana faktem,
że Dania jako jedyna spośród krajów skandynawskich, przystąpiła do Europejskiej Wspólnoty
Gospodarczej w 1973 r., oraz zwiększonym napływem uchodźców z PRL. Przypomnijmy,
Dania po 1945 r. zrezygnowała z prowadzenia polityki neutralności i była mocnym ogniwem
Sojuszu Północno-Atlantyckiego od jego utworzenia w 1949 r. Rząd RP w Londynie, mianował swego przedstawiciela w randze ministra pełnomocnego w Danii w 1976 r., który zakończył misję w 1989 r. Delegat rządu RP był uznany przez duńskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych i korzystał z ochrony5. Nie przeceniając reprezentacyjnej funkcji Delegata (życzenia
noworoczne, urodziny monarchy, składanie wieńców na grobach poległych itp.), miała ona
pewne znaczenie dla duńskiej opinii publicznej. Delegat został przyjęty m.in. do Towarzystwa Spraw Międzynarodowych (skupiające głównie duńskich dyplomatów), gdzie miał możliwość spotykania zagranicznych przedstawicieli wysokiego szczebla i przywódców zachodnich (W. Brytania, USA, FRN i innych) oraz prelegentów m.in. Leopolda Łabędzia (Londyn),
którzy byli gośćmi Towarzystwa. Obecność Delegata podkreślała nie tylko ciągłość prawowitej władzy, ale polityczny i dyplomatyczny charakter walki o wolność narodu i państwa.
Delegatura utrzymywała selektywne kontakty z przedstawicielami duńskich partii politycznych, redakcjami pism i kilkoma wpływowymi osobistościami. Te kontakty były szczególnie ważne w latach stanu wojennego w kraju i związany z tym problem uchodźców. W
przełomowych dla narodu latach 1989 i 1990 kontakty te służyły do uzyskiwania potrzebnych
4
Dania, w przeciwieństwie do Australii, nigdy nie uznała zaboru państw bałtyckich przez Związek Sowiecki.
Na przykład Delegat Rządu RP na Wychodźstwie w Argentynie, Jan Żółtowski, wchodził do korpusu dyplomatycznego obok przedstawiciela PRL. Adres Delegatury Rządu RP na Wychodźstwie w Danii był podawany w „Kalendarzu Dziennika Polskiego” i „Kalendarzu Stowarzyszenia Polskich Kombatantów” w Londynie.
5
164
wiarygodnych informacji o politykach i formacjach, które w wyniku przemian ustrojowych
dochodziły do władzy. Owocowało to m.in. tym, że Dania od samego początku III RP była
gotowa do przyjścia z pomocą Polsce, np. w zakresie szkolenia policji, pracowników administracji samorządowej i aktywu związkowego, pomocy dla rolnictwa, ochrony środowiska, w
których ma duże doświadczenie i osiągnięcia.
Delegatowi po wielu latach przerwy w kontaktach było trudno dotrzeć do duńskich przyjaciół z okresu niepodległości i ożywić w nich ducha oraz wolę bezinteresownej współpracy.
Jednakże z kilkoma osobami to się udało, jak np. z b. sekretarzem Towarzystwa DuńskoPolskiego, Ingeborg von Stemann i z dyplomatą Jørgenem L.F. Mogensenem oraz młodszymi
– matematykiem Thøger Buskiem, późniejszym profesorem Politechniki, który w czasie wojny współdziałał z Akcją Kontynentalną „Felicja” na terenie Skandynawii, Poulem Dueholmem, wówczas wykładowcą w Seminarium Nauczycielskim, który współdziałał z podziemiem i ratował życie polskiemu pilotowi, oraz z historykiem, kapitanem wojska i działaczem
propolskim, Emilem Ashøjem. Wszyscy oni i inni czynnie zaangażowani na rzecz wolnej
Polski, zostali usatysfakcjonowani w jesieni swego życia, możliwością współpracy z przedstawicielem polskich władz na terenie Danii.
Bardzo istotną rolę propagandową odegrała duńsko-polska organizacja „Støt Solidaność”
(„Wspieraj Solidarność”) w Kopenhadze/Frederiksbergu w latach 1982–1988, prowadziła
bowiem Biuro Informacyjne i stoisko w centrum miasta z wydawnictwami propagującymi
„NSZZ Solidarność”. Stoisko usytuowane na trasie wycieczek i spacerów cieszyło się przez
kilka lat, w okresie stanu wojennego w PRL, dużym zainteresowaniem duńskich i zagranicznych turystów. Tym cenniejsze, że było czynne w okresie, gdy stolicę kraju tradycyjnie odwiedza tysiące turystów z całego świata. Działalność organizacji, a zwłaszcza wydawanie
biuletynu w języku duńskim („Polen nyt” – wiadomości z prasy poza cenzurą) – z informacjami z frontu walki opozycji w PRL było bardzo cenne zarówno dla polityków, jak i pozostałych obywateli. Działalność była finansowana przez duńską centralę socjaldemokratycznych
związków zawodowych, ale nie umniejsza to ofiarności, a wielu przypadkach bezinteresowności działaczy tej organizacji.
Dodajmy, że z naszej inicjatywy, przedstawiciele Danii na forum Międzynarodowej Organizacji Pracy (ILO) prowadzili kampanię przeciwko PRL tak, że w końcu reżim Jaruzelskiego wycofał się z tej organizacji.
Delegatura utrzymywała oczywiście kontakty z miejscowym, zorganizowanym polskim
środowiskiem i z PMK, z wyjątkiem organizacji, które były pod wpływem lub kontrolą placówek PRL rezydujących w Danii – ambasady, konsulatu, attachatu wojskowego, biura radcy
handlowego, przedstawicieli prasy itd. To rozróżnianie między organizacjami Delegatury,
było powodowane dwoma praktycznymi względami – placówkami reżimowymi i organizacjami, zajmował się duński kontrwywiad i prawdopodobnie biuro amerykańskiej CIA w Kopenhadze, natomiast nasza działalność miała być przejrzysta zarówno dla samych Polaków,
jak i duńskich władz.
Pomoc rodakom i uchodźcom z Kraju działała na przełomie lat 1950 i 1960, kiedy
utworzono w Danii pozarządową instytucję pomocy uchodźcom – „Flygtningehjælpen”.
Uchodźcy polityczni otrzymywali wszechstronną pomoc organizowaną przez tę instytucję
oraz Duński Czerwony Krzyż. Jeśli chodzi o tłumaczy, zwłaszcza dla Polaków, potrzeby były
okresowo większe aniżeli możliwości finansowe instytucji, chętnie więc przyjmowano pomoc
wolontariuszy. W związku z tym Polacy osiedleni w Danii przez wiele lat brali czynny udział
165
w tej pracy. W działalności Delegatury bardzo ważnym działem pracy było udzielanie pozamaterialnej pomocy obu tym organizacjom w sprawach dotyczących polskich uchodźców. W
tym wypadku, głównie chodziło o nawiązanie kontaktu w ojczystym języku z osobami, które
znały sytuacją polityczną w kraju i nie były uwikłane w kontakty z PRL.
Władze duńskie informowały Delegata lub Naczelny Komitet Wolnych Polaków o miejscu pobytu Polaków w różnych ośrodkach wyczekiwania na załatwienie formalności. Chodziło o zapewnienie im dyskrecji, wyjaśnienie prawnego położenia osób, które znalazły się w
Danii, wyjaśnienia procesu urzędowego załatwiania przy zgłoszeniu prośby o udzielenie azylu politycznego, wraz z jego konsekwencjami, po uzyskaniu prawa pobytu i pracy. Odwiedzanie ośrodków zakwaterowania uchodźców w różnych miejscach kraju, było spotkaniem z
osobami, którzy mimo młodego wieku, doświadczyły brutalności reżimowej służby bezpieczeństwa. Często dopiero w indywidualnych rozmowach ujawniano prawdziwe motywy swego kroku – ucieczki z kraju lub wyjazdu pod dyktando ludowej władzy, po uprzednio przebytych torturach psychicznych, a nierzadko fizycznych lub po prostu w określonym celu, z ramienia tych władz. Urzędowy tłumacz był zobowiązany do wiernego przełożenia treści pytań
i odpowiedzi. Były przypadki, gdy tłumacze odpowiedzi uchodźcy interpretowali na niekorzyść zainteresowanego. Miało to miejsce wówczas, gdy tłumacz kierował się własnymi,
zwłaszcza lewicowymi przekonaniami politycznymi. Natomiast przedstawiciele Delegatury
lub Naczelnego Komitetu Wolnych Polaków, mogli na podstawie indywidualnych rozmów,
naświetlić faktyczne położenie danej osoby.
Druga sprawa, to fachowa pomoc prawna miejscowych adwokatów, zwłaszcza w bardziej
skomplikowanych wypadkach naszych uchodźców starających się o azyl polityczny oraz w
sprawach łączenia rodzin (np. z Austrii do Danii). Chodziło w tym wypadku, by obrońca
prawny był przekonany o słuszności sprawy, którą miał bronić w urzędach, które czasem okazywały dziwnie negatywny stosunek do polskich uchodźców6. W związku z tym, Delegatura
współpracowała z zaufanymi prawnikami duńskimi, którzy rozumieli położenie Polaków w
PRL i wiele spraw doczekało się pomyślnego zakończenia7. Wielokrotnie można było stwierdzić, że wbrew zakazom miejscowych władz, przedstawiciele reżimu lub ich pomocnicy w
Danii, docierali do ośrodków uchodźczych (także na prowincji), zdobywali dane personalne
oraz zastraszali emigrantów. Delegatura udzielała także korespondencyjnie informacji naszym
rodakom zarówno osobom zamieszkałym w PRL, jak i w innych krajach na Zachodzie, na
przykład w północnych Niemczech czy południowej Szwecji.
Interesanci z kraju, czasowo przebywający w Danii, byli zainteresowani niedostępną w
kraju i zakazaną w PRL literaturą ukazującą się na Zachodzie (zwłaszcza naukową, historią
Polski, Katyniem, literaturą piękną), przekazywali informacje o położeniu politycznogospodarczym PRL, o pracy Polskiego Komitetu Obrony Więzionych za Przekonania, rzecznika prasowego „Solidarności Wiejskiej”. W tych kontaktach chodziło np. o pomoc w uzyskaniu dostępu do urządzeń medycznych w duńskich szpitalach (w celu naukowym, poznawczym), których w PRL nie było, pośrednictwo w przekazaniu korespondencji do ONZ, Watykanu, Rządu RP w Londynie, weryfikacji nazwisk z Listy Katyńskiej i w sprawach kombatanckich (np. informacje o odmowie kombatantom z 1939 r. przyjęcia do ZBOWID-u).
Wszystkie sprawy, w miarę możliwości były załatwiane, odpowiedzi często przekazywano
zainteresowanym na piśmie.
6
7
Peter Gabrielsen, Danmark deporterer ingen (Dania nikogo nie deportuje), Aarhus, Aros, 1989, s. 92.
Np. adwokaci: Thor Andersen, Peter Gabrielsen, Per Federspiel.
166
Doradztwa i pomocy potrzebowali także rodacy osiedli na terenie Danii, jak osoby ze statusem uchodźcy, które zgodnie wymogami konwencji nie powinny mieć kontaktów z placówkami i urzędnikami PRL. Mimo to, niektórzy wstępowali do stowarzyszeń utrzymujących
kontakty z ambasadą PRL – wyjeżdżali do kraju, odwiedzali jednostki pływające pod banderą
PRL w portach duńskich, spotykali się prywatnie z pracownikami ambasady i rzecz jasna byli
pod obserwacją władz duńskich. Inne dane dotyczyły osób wyjeżdżających na pogrzeb do
rodziny w PRL, na zjazdy i kongresy organizowane przez PRL (Towarzystwo Łączności z
Polonią, Naczelna Organizacja Techniczna, Komitet Olimpijski), którzy po powrocie byli
poddani różnym naciskom i szantażom przez SB. Należy przypomnieć, że Polacy należący do
stowarzyszeń, nad którymi „opiekę” sprawowała ambasada PRL, korzystali z przywileju
zwolnienia z wymiany waluty zachodniej za każdą dobę pobytu w PRL, bezpłatnego lub
ulgowego leczenia w sanatoriach itp. W związku z tym, cały ten kompleks moralno-prawny
spowodował głęboką przepaść między prawymi obywatelami a łamiącymi przyjęte na siebie
zobowiązania i zasady współżycia.
Pomocy lekarza, prawnika i moralnego wsparcia potrzebowali uczestnicy demonstracji
przed ambasadą sowiecką i PRL, głodówek, a także pośrednictwa w przekazywaniu korespondencji do rodzin w kraju, którą organizowały poszczególne organizacje niepodległościowe.
Za pośrednictwem Delegatury poszukiwano zaginionych osób lub wsparcia dla prześladowanych w kraju. Sprawy kierowano do Rady Pomocy Uchodźcom (kierowała do MCzK w
Genewie) lub Funduszu Pomocy Krajowi, a także Stowarzyszenia Polskich Kombatantów,
Stowarzyszenia Lotników Polskich i Stowarzyszenia Marynarki Wojennej w Londynie.
Delegata odwiedzały także osoby z PRL, jak np. dziennikarze, dyrektorzy przedsiębiorstw, pracownicy nauki, ale nie wszyscy, aczkolwiek byli umówieni, pojawiali się na spotkanie. Ci, którzy docierali na zasadzie „znajomi znajomych”, wykazywali ciekawość, która
zdradzała ich mocodawców i oczywiście nie mogli liczyć na żadną pomoc. Pozbycie się ich
było czasem uciążliwe, a niektórym pomagało pytanie: „Czy chce pan/pani, by zrobić reklamę i poinformować o pańskich zainteresowaniach Radio Wolna Europa?”.
Bezpośrednia pomoc dla kraju miała dwojaki charakter – wymierny, materialny oraz
kulturalny. Oczywiście wszystko rozpatrujemy w odpowiednich proporcjach – wielkości kraju, w tym wypadku Danii z 5-milionową ludnością oraz zorganizowaną emigracją niepodległościową i Polonią, wówczas liczącą ok. 1 tys. osób.
Polonia, która osiadła po I wojnie światowej, była już w podeszłym wieku, a druga i trzecia generacja, jeśli była zainteresowana sprawami polskimi, to raczej sentymentalnie. Po zakończeniu wojny, szanse na pozostanie w Danii spośród około 6 tys. Polaków, mieli tylko
chorzy i inwalidzi. Z tej kategorii, na początku lat pięćdziesiątych, zezwolenie na pobyt
otrzymało około 300 osób. Wraz z przybyciem pierwszego od wielu lat duszpasterza Polaków, o. Jana Szymaszka (ur. 1901–zm. 1989), rozpoczął się nowy rozdział w dziejach Kościoła lokalnego i wśród tutejszych Polaków8. W związku z tym pragniemy skupić się tylko
na tej części działalności Księdza Rektora, która dotyczy pomocy dla Kraju. W ramach przez
siebie zorganizowanego Caritasu prowadził akcję pomocy Polsce. Razem z życzliwymi osobami zorganizował m.in. w 1958 r. w Danii kolonie letnie dla 60 dzieci polskich z Nowego
Sącza w wieku 7–12 lat wraz z trzema opiekunami. Dzieci na duńskiej prowincji spędziły
cztery tygodnie wakacji razem z miejscowymi dziećmi. Po upływie miesiąca udało się mło8
J. Szymaszek CSsR, Polskie dzieci na wakacjach w Danii, „Informacje P.M.K. w Danii”, nr 1–2/1980,
s. 11–11.
167
dzież umieścić u rodzin polskich zamieszkałych na wyspach Lolland, Falster i Zelandii oraz
na Jutlandii, na kolejne dwa tygodnie9. Według inicjatora i organizatora tego przedsięwzięcia,
wymiernym rezultatem był bagaż dzieci. Przybywając do Danii miały one ze sobą łącznie
około 200 kg bagażu, przy odlocie do Polski – kilka ton. Kontynuowanie tej działalności zostało skutecznie zahamowane przez władze PRL. Akcja Księdza Rektora wspaniale i chlubnie
nawiązała do duńskiej, która trwała w latach 1946–1949 i była organizowana przez organizację „Ratuj dziecko” („Red Barnet”). W Polsce kierował nią wielki przyjaciel Polski, konsul
Jørgen L.F. Mogensen (ur. 1909–zm. 2000).
Pomoc prywatnego „Caritasu” była bardzo cenna dla macierzystego Seminarium Duchownego w Tuchowie, zwłaszcza w najtrudniejszych latach dla Kościoła w PRL. Materialnie
wspomagał budowę kościoła Matki Bożej Gwiazdy Morza w Gdyni i Matki Bożej Królowej
Polski w Elblągu. Znaczna to była pomoc, gdyż pamiętamy, że w Gdyni na tym miejscu stał
poniemiecki barak, w którym redemptoryści urządzili kaplicę – dzisiaj stoi okazała świątynia.
Ksiądz Rektor wielokrotnie udzielał nie tylko rady i wskazówki, ale także pomoc materialna
uciekinierom z Polski „ludowej”, zachęcał i w różny sposób pomagał osobom, które chciały
się uczyć, studiować czy zdobywać wyższe stopnie naukowe. Wszystkim potrzebującym okazywał swe duże serce. Źródłem funduszy, którymi dysponował i w całości przeznaczał na
wymienione wyżej cele, było zrozumienie potrzeb innych po jego cierpieniach w niemieckich
obozach koncentracyjnych, oraz wydatna pomoc ludzi dobrej woli.
Pod koniec lat siedemdziesiątych i po powstaniu „Solidarności”, nasi rodacy i Duńczycy
spontanicznie zaczęli organizować pomoc dla rodzin i znajomych w kraju oraz szerzej pojętą
– dla szpitali, domów dziecka, a później, w stanie wojennym, także dla rodzin więzionych i
internowanych. Inicjatywy zorganizowanej pomocy dla Polski po 13 grudnia 1981 r. pojawiały się jak grzyby po deszczu. Do organizacji, które pospieszyły z pomocą niemal natychmiast
należały: Caritas, Dansk Europamission (pastor Hans Kristian Neerskov, „Pomoc dla Kościoła na Wschodzie”), Folkekirkens Nødhjælp (odpowiednik Caritasu przy kościele luterańskim),
Dansk Folkehjælp (socjaldemokratyczna pomoc humanitarna), Duński Czerwony Krzyż,
Arbejderbevægelsens Solidaritetsfond (Robotnicza Fundacja Solidarnościowa) i Civilforsvaret (Obrona Narodowa). Ten temat wymaga odrębnego przebadania i opracowania, by w pełni
pokazać wielkie zaangażowanie Duńczyków i rządu w pomoc dla narodu polskiego. Szybko
do nich dołączyły organizacje społeczne, w których działali Polacy względnie sympatycy
Polski: Dansk-Polsk Selskab (Towarzystwo Przyjaźni Dania-Polska), Georg DamborgZakrzewski, Gertrud With, Ole Heltberg, Polsk Forening Maribo-Nakskov (Związek Polaków
Kraj i Hanna Słowik), KFUM & KFUK (Chrześcijański Związek Młodzieży Męskiej i Żeńskiej), Lion (50 klubów) i skauci (Kastrup).
Lekarze zorganizowali pomoc w wielkim stylu. Z okręgu Esbjerg (dr Per Teglhus Krag i
45 jego kolegów), w Gentofte (dr Klara Dligacz), w Szpitalu Klinicznym Uniwersytetu Kopenhaskiego (dr Henrik i Mette Hertz) i Związek Stomatologów (dr K. Borch), który przekazał 5 kompletnych wyposażeń dla klinik dentystycznej w wartości ok. 500 miliona koron).
Powstawały samorzutnie lokalne komitety powołane tylko w celu organizowania pomocy
dla Polski i to niemal w całym kraju, a na ich czele stawali często Polacy, potomkowie starej
imigracji z przełomu wieków, oraz Duńczycy, którzy znali Polskę (studiowali, pracowali) lub
po prostu interesowali się dziejami Polski i losem Polaków po II wojnie światowej. Leif Less
Nielsen i Henryk Paluch stanął na czele akcji w Aalborgu; na czele komitetu w Aarhus – rek9
J.Szymaszek CSsR, Polskie dzieci na wakacjach w Danii, „Informacje P.M.K. w Danii”, nr 5–7/1980,
s. 17–18.
168
tor Wyższej Szkoły Socjalnej Ole Hermansen i Svend Terkelsen (b. lektor na UAM w Poznaniu); w Kopenhadze – Jørgen Colding-Jørgensen i Krzysztof Lubowiecki, a Hanne Reipurt w
Birkerød. Komitety przekazywały dary do Bydgoszczy, Poznania, Wrześni, Wrocławia, Katowic i Krakowa oraz do Domu Dziecka (110 dzieci) Sióstr Służebniczek Dębickich w Płaszowie. Był to sprzęt medyczny i lekarski, insulina, środki higieniczne, łącznie około 1 tys.
ton oraz 25 tys. bochenków chleba (z gwarantowaną świeżością do 3 tygodni). Co ciekawe,
ambasador Stanów Zjednoczonych AP w Kopenhadze, John L. Loeb, przekazał 15 tys. koron,
które zebrano w miejscowości Fairbanks na Alasce z przeznaczeniem dla Polski.
Należałoby wymienić wiele zasłużonych w tej akcji osób, ale ograniczymy się do jednej
relacji uczestników transportu z darami dla Polski, która pokazuje, jak nieraz w dramatycznych okolicznościach odbywało się przekazywanie pomocy. Transport z darami dla Polski
zorganizowany przez Caritas Dania za pomocą firmy „Falck” (znanej dzisiaj także w Polsce),
zajmującej się transportem sanitarnym, zawierał drogi sprzęt medyczny dla jednego ze szpitali w Poznaniu i w Warszawie. Kierowcy towarzyszyli: pielęgniarka, technik, prezes Caritasu
Anne-Lise Timmermann i duszpasterz PMK o. Józef Dudek jako przewodnik i tłumacz. Dodajmy, że w Kopenhadze dołączył do nich rosły mężczyzna (słabo mówiący po polsku i duńsku), który twierdził, że koniecznie musi być na następny dzień w Polsce. Nie miał wizy
(świadomie?) i prosił w drodze o pomoc w załatwieniu formalności na granicy PRL. Wyjechali 11 grudnia 1981 r. promem z Kopenhagi do Świnoujścia i nazajutrz rano po przybyciu
do portu w Świnoujściu, księdzu udało się załatwić wizę (strażnik za przysługę otrzymał odpowiednie „honorarium” w dolarach), a mężczyzna wdzięczny za pomoc, prawdopodobnie
Amerykanin, natychmiast się ulotnił. Transport Caritasu, zgodnie z planem wyruszył do Poznania. Duńczycy zamieszkali w hotelu „Merkury”, a ksiądz u sióstr służebniczek. Obok samotnego duszpasterza czekającego na siostrę zakonną przed hotelem, przeszło dwóch młodych ludzi i jeden z nich skomentował: „Popatrz, jaka komunistyczna morda”. To niezbyt
wyszukane słownictwo, ale w hotelu z reguły nocowali cudzoziemcy i wiadomo było, że odpowiednie służby zajmowały się ich „bezpieczeństwem”. Widocznie ksiądz w cywilu, o
słusznym wzroście i posturze, zrobił na przechodniach takie wrażenia, ale z drugiej strony
świadczyło o nastrojach, jakie wówczas panowały w społeczeństwie.
Następnego dnia około godziny 4 rano, duszpasterz został zbudzony przez siostrę służebniczkę z wiadomością, że ogłoszono stan wojenny w kraju. Ksiądz Dudek wraz z pozostałymi, w nowych warunkach, jakie zastali w kraju, postanowili bez zwłoki udać się do duńskiej
ambasady i wyruszyli w dalszą drogę do Warszawy. Po drodze, co jakiś czas, byli zatrzymywani przez patrole wojskowe i milicję. Pod wieczór dojechali do celu. W ambasadzie dowiedzieli się, że w podobnym położeniu są także inne transporty z Danii. Wobec zmienionych
warunków administrowania krajem, dary przywiezione z Danii zostały zmagazynowane w
ambasadzie, by móc w odpowiednim czasie przekazać je zgodnie z przeznaczeniem – szpitalom i domom dziecka. Duszpasterz i przewodnicząca Caritasu złożyli wizytę kurtuazyjną
Prymasowi Polski. Ksiądz Dudek, który był obywatelem PRL i mógł być na granicy zatrzymany, otrzymał zaświadczenie od Prymasa, że pełni służbę duszpasterską w Danii. Ambasada
natomiast wydała odpowiednie zaświadczenie o celu ich podróży, z prośbę o pomoc w drodze
powrotnej. Tak wyposażona w dokumenty, ekipa ruszyła w drogę przez Poznań i dalej do
Świnoujścia, by wrócić do Danii. Podróż, ze względu na warunki atmosferyczne (-20ºC, duży
śnieg) i patrole, które co jakiś czas zatrzymywały samochód była uciążliwa, ale zaświadczenia Prymasa i ambasady Danii okazały się wielce pomocne.
169
Duńczycy i duszpasterz, co wynika z relacji jednego z uczestników, dotarli wieczorem do
portu w Świnoujściu, tylko gdzieś w oddali, widać było światełko w okienku. Podeszli do
domku, zapukali i po chwili wyszedł mężczyzna, któremu przedstawili swoje położenie. Zapytał, co się dzieje w Warszawie, a gdy mu opowiedzieli o swoich wrażeniach dodali, że chcą
jak najszybciej wrócić do Danii. Mężczyzna oświadczył, że w najbliższym czasie nie przewiduje się wypłynięcia statków w kierunku Skandynawii. Właśnie ostatni odszedł przed kwadransem. Rozmówca po krótkim namyśle wrócił do biura i telefonicznie wezwał statek do
portu. Polski statek z ładunkiem węgla, który właśnie był w drodze do Szwecji, zawrócił i
zabrał zziębniętych i głodnych pasażerów na pokład. Marynarze z iście polską gościnnością
przyjęli przygodnych pasażerów i nakarmili żurem z kiełbasą. Następnego dnia statek przycumował w szwedzkim porcie Ystad, a pasażerowie szczęśliwie wylądowali w „domu”. Tutaj
czekał na nich tabun dziennikarzy i fotoreporterów – był to bowiem pierwszy statek jaki dotarł z PRL po ogłoszeniu stanu wojennego. Relacje Duńczyków i Polaków z przeżyć w PRL
oraz sprawozdania dziennikarzy skandynawskich, ukazywały się odtąd niemal codziennie w
miejscowej prasie10.
Dodać należy, że rząd duński przez kilka lat kanalizował pomoc materialną przez Caritas,
który kierował ją do północnych województw w Polsce. W Danii organizacje pozarządowe od
początku akcji pomocy, skoordynowały swoje działania i podzieliły Polskę na strefy, do których
transporty miały się kierować. W celu zmobilizowania społeczeństwa, duńskie władze zdecydowały, że Radio i Telewizja zorganizują specjalnie przygotowany program artystyczny, powiązany ze zbiórką pieniężną na pomoc dla narodu polskiego. Program z udziałem czołowych artystów duńskich i wypowiedziami znanych polityków, z premierem rządu na czele, został nadany
w niedzielę 24 stycznia 1982 r. od 1945–2330 oraz w programie radiowym następnego dnia od
900–1100 wraz z podaniem konta bankowego, na które widzowie i słuchacze mogli przekazać
dary. Wszyscy w nim występujący, łącznie z obsługą techniczną, pracowali w tym dniu honorowo. Wyniki finansowe były nadspodziewane duże – ponad dziesięć milionów koron.
Podobny pod względem walorów artystycznych program zorganizowano wcześniej tylko
raz, na rzecz walczących Węgrów (1956). Program na rzecz Polski miał jednak większy zasięg i wizualnie (kolorowa telewizja) był znacznie atrakcyjniejszy. W ślad za tym nastąpiła
lawina inicjatyw, indywidualnie i zbiorowo organizowano zbiórki odzieży, artykułów spożywczych i zabawek, medykamentów i sprzętu szpitalnego włącznie. Kierowcami samochodów ciężarowych i konwojentami z Danii byli Duńczycy, podobnie jak ze Szwecji – Szwedzi.
Polacy natomiast organizowali pomoc, składowali zebrane rzeczy, sprzęt, żywność itd. Już 23
grudnia 1981 r. jeden z oddziałów Duńskiego Czerwonego Krzyża (Hillerød) wysłał kolumnę
czterech samochodów ciężarowych z kocami (2 tys.), mydłem toaletowym (5 tys. szt.), lekami
(1 tys. kg) i sprzętem szpitalnym (600 kg). Dary ze szpitala w Koldyndze przekazano Polskiemu Czerwonemu Krzyżowi w Łodzi, a tydzień później pojechało 6 samochodów z 30
tonami żywności.
10
Stella Bockelund, Rapport smuglet ud fra B.T. – medarbejder i Warszawa. B.T. 16 XII 1981 s. 4, 6, 8;
Hans Lind, Polsk præst: Mine landsmænd græder. Politiken, 18 XII 1981, s. 7, il.; Ruth Nörthen, Poul Hansen,
Mange nægter at lade sig kue. Aktuelt, 18 XII 1981, s. 9–10, il.; Jan Stage, Polsk aktion planlagt længe. Politiken, 18 XII 1981, s. 2/1, il., Kirsten Boas, Kirken er Polens frie talerstol, s. 2/2 il.; Hans Lind, Et Polsk samlingspunkt – Josef Dudek, Politiken, 20 XII 1981, s. 1/8 portret; Dagens portret – Josef Dudek. Kristeligt Dagblad,
22 XII 1981, s. 9 portret; Hugo Truelsen, Tæpper, sæbe og hospitaludstyr på vej til Polen. Første polske fly til
København.; Anja Westphal, Polsk glæde over Gladsaxes pakker.; William Cauchi, 100 stranede polakker holder
jul i Danmark. Politiken, 24 XII 1981, s. 1/4, il.; Claus J. Deden, Kommunisterne kender kun monologen – ikke
dialogen. Aalborg Stiftstidende, 5 I 1982, portr.
170
Zgodnie z życzeniem polskiej strony, pięciokilogramowe paczki miały zawierać margarynę, olej roślinny, mięsne i rybne konserwy oraz mleko w proszku, które przekazano do parafii w Polsce. Miasta bliźniacze, jak na przykład Koszalin, otrzymywał pomoc materialną dla
swoich mieszkańców z duńskiego Gladsaxe itd.
Delegat Komitetu Wolnej Czechosłowacji w Danii, wykładowca szkoły średniej, Ivan Cuhra,
organizował bardzo pożyteczną akcję pomocy dla Polski w północnej Jutlandii. Wciągnął w to
duńską młodzież, która z entuzjazmem zaangażowała się w akcję pomocy. W całej Danii powstawały grupy ludzi, chętnych do niesienia pomocy naszym rodakom, zgłaszali się indywidualni
ofiarodawcy oraz ochotnicy, gotowi do bezpośredniego przewiezienia darów do Polski.
Stan wojenny zastał w Danii ponad 2 tys. Polaków. Oczywiście, korzystali ze wszechstronnej pomocy, jaką zapewniał im Duński Komitet Pomocy Uchodźcom i Duński Czerwony
Krzyż. Delegatura pełniła funkcję pomocniczą i zgłaszane potrzeby przekazywała do grup i
zespołów, które powstawały w kręgu organizacji niepodległościowych, jak Naczelny Komitet
Wolnych Polaków i Związek Wolnych Polaków w Nykobing F. lub z nimi współpracujących
oraz zupełnie niezależnych. Duńczycy zgłaszali się do Delegatury w celu uzyskania informacji o położeniu społeczeństwa polskiego, możliwości przekazywania darów do kraju, sygnalizowanych potrzeb, adresów osób godnych zaufania, na które można było dostarczyć zebrane
produkty, sprzęt itd., tłumaczenia listów nadesłanych z Polski oraz listów duńskich na Polski... Powstała nawet organizacja „Polski Patronat” („Polske fadderskaber”), która zrzeszała
wolontariuszy tłumaczy pism, listów itp. z polskiego na duński z całego kraju, gdzie można
było zgłaszać takie zapotrzebowanie. Naczelny Komitet Wolnych Polaków także utworzył
grupę tłumaczy listów w okręgu Kopenhagi.
Duńskie Radio i Telewizja nagrywały emisje programów PRL (Bornholm) oraz przekazywały informacje o rozwoju wydarzeń o represjach i brakach na rynku, ale Duńczykom
(władze, organizacje) chodziło o interpretację lub komentarz do zarejestrowanych wydarzeń.
Komentowanie wydarzeń w Polsce było trudne, ale osoby, które z naszej strony się tego podejmowały, miały do tego odpowiednie kwalifikacje, wykorzystywały również korespondencję z osobami znanymi osobiście w Polsce, biuletynami opozycji w kraju oraz kontaktami z
osobami przybywającymi z kraju, którzy naświetlali sytuację, w jakiej się znalazł naród polski. Oczywiście osoby o poglądach lewicowych były także zapraszane do wypowiedzi w
środkach masowego przekazu, ale często były one naiwne czy niewiarogodne i nie miały w
zasadzie wpływu na udzielenie pomocy Polsce.
Niestety, były w Polsce osoby nieuczciwe lub postępujące karygodnie (np. handel lekami
otrzymanymi w darze), co podważało zaufanie emigracji i Polonii, jak Duńczyków.
Cenzura w PRL, niezmiernie ograniczony dostęp do zagranicznej literatury, a w szczególności polskiej literatury wychodzącej na Zachodzie, która na granicy z PRL podlegała konfiskacie były wielką przeszkodą. Pomoc emigracji polegała na przerzutach literatury i czasopism do
kraju. W tym celu Centrala, mająca swą siedzibę w Londynie, utworzyła Punkt Rozdawnictwa
Książek m.in. w Kopenhadze. Delegatura natomiast zapewniła dwa miejsca, w których przybysze z kraju mogli bez przeszkód korzystać z literatury i ewentualnie zabrać książki do kraju.
Punkt Rozdawnictwa Książek był czynny przy Naczelnym Komitecie Wolnych Polaków, literaturę dostarczał do Biblioteki PMK w Kopenhadze i do Delegatury. Rodacy z kraju z czytelni
Biblioteki Polskiej mogli korzystać poza godzinami otwarcia, a w okresie letnich wakacji, była
do ich wyłącznej dyspozycji. Drugim miejscem korzystania z literatury i czasopism była Delegatura. Poza tym goście zarówno w Bibliotece, jak i w Delegaturze mogli się zapoznać ze spisem książek, którymi dysponowała londyńska centrala oraz posiadanymi tytułami w Kopenha171
dze. Jeśli goście uznali, że warto zabrać jakąś książkę lub pismo do kraju, wówczas otrzymywali je bez potrzeby legitymowania. Do celów statystycznych podawano tylko wiek i zawód.
Goście z kraju mogli również wskazać tytuły, którymi byliby zainteresowani lub które
cieszą się popularnością wśród nauczycieli, studentów i działaczy. Zamówione książki były
odbierane przy następnej bytności w Kopenhadze lub przez przebywających na stypendium
(pracownicy naukowi, studenci) w późniejszym terminie. Goście, którzy pojawiali się jednorazowo, sami decydowali czy przestudiują literaturę na miejscu, czy też odważą się przewieźć
książkę do kraju. Prócz książek goście mogli otrzymać także egzemplarze paryskiej „Kultury”
i organu Rządu RP – „Rzeczpospolita Polska” ukazującego się w Londynie. Te tytuły, a także
broszury Wydawnictwa „Kronika” w zmniejszonym formacie, były w latach osiemdziesiątych obficie przemycane do kraju.
W latach siedemdziesiątych przedstawicieli różnych, opozycyjnych ugrupowań z kraju,
coraz częściej spotykano w Londynie, Paryżu i Rzymie, jak również w krajach skandynawskich. Z kraju otrzymywaliśmy coraz więcej informacji i materiałów drukowanych ukazujących się poza cenzurą. Przedstawicielem Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROBCiO) na Skandynawię był kombatant z 1939 r. i działacz na emigracji, inż. Tadeusz Głowacki
ze Sztokholmu. Zorganizował Agencję Informacyjną, która powielane materiały, częściowo
tłumaczone na szwedzki, rozpowszechniała na terenie Szwecji, Danii i Norwegii.
Emigranci z lat 1968–1970, zwłaszcza ze środowisk intelektualnych, utrzymywali żywe
kontakty ze swoimi przyjaciółmi, zaangażowanymi w działania na rzecz uwolnienia Polski od
„braterskiego sojuszu” sowieckiego, więc przepływ informacji odbywał się niemal na bieżąco. Z różnych stron kraju napływały wiadomości o aresztowaniach i akcjach służby bezpieczeństwa. Mimo cenzury, kontroli na granicy, inwigilacji działaczy w kraju i zagranicą, uzyskane dane były drukowane w naszych pismach i biuletynach, m.in. w Kronice poświęconej
sprawom polskim w Kopenhadze i „Wiadomościach Polskich” w Sztokholmie.
Po ogłoszeniu stanu wojennego w kraju, pierwszym odruchem było organizowanie pomocy
dla szykanowanych pracowników naukowych. Za pomocą kontaktów z polskimi emigrantaminaukowcami organizowano pomoc dla kolegów w PRL, m.in. przez Towarzystwo Przyjaciół
Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie 0/Skandynawia, Instytut Polsko-Skandynawski oraz Polaków zatrudnionych na Uniwersytecie Kopenhaskim. Profesor Jan Karski, który przebywał w
Instytucie Polsko-Skandynawskim, spontanicznie przekazał swoje honoraria za wykłady (Dania, Szwecja) na rzecz kolegów w kraju.
Osoby zatrudnione w bibliotekach, Radio i Telewizji, redakcjach w różny sposób propagowały ruch „Solidarności” w Polsce, np. duńska aktorka i niezależna dziennikarka, Helle Mysjkin, wówczas 33-letnia kobieta, pochodzenia polsko-rosyjsko-holenderskiego, stypendystka w
Polsce (1976–1977) w 1981 r. pojechała ponownie do Polski, by odwiedzić znajomych. W
sierpniu w rocznicę strajku w stoczni wzięła udział w Festiwalu Zakazanej Piosenki z udziałem
osiemnastotysięcznej rzeszy słuchaczy w Gdańsku. Wróciła do Danii tuż przed ogłoszeniem
stanu wojennego z nagraniami Festiwalu, a gdy dowiedziała się, że większość jej znajomych
zostało internowanych przystąpiła do akcji. Nawiązała kontakt ze stypendystą-emigrantem w
Instytucie Slawistyki Uniwersytetu Kopenhaskiego, Bronisławem Świderskim. Chodziło o
pomoc w przekładzie tekstu polskich piosenek na duński, głównie Jacka Kaczmarskiego
(ur. 1957, zm. 2004) i Jana Krzysztofa Kelusa (1942–). Piosenki Jacka Kaczmarskiego, którego
ominęło internowanie (był zagranicą) nagrała w Paryżu w styczniu 1982 r. Jedną z jego piosenek – Uchroń mnie od nienawiści, wydrukowała w jednym z kopenhaskich dzienników.
172
Po powrocie z Paryża, zrobiła też plakat „S.O.S. – SOLIDARNOŚĆ – zbiórka na fundusz
pomocy dla polskich wokalistów podziemnych”, na którym widniał rysunek podniesionej ręki
z mikrofonem (tekst, oczywiście był po duńsku). Plakat rozwieszała w wielu miejscach i
sprzedawała kasetę z nagraniem piosenek protestu oraz broszurkę z ich tekstami w języku
duńskim. Jacka Kaczmarskiego zaproszono więc do Danii z kilkoma koncertami. Helle Mysjkin, na początku krytycznych tygodni stanu wojennego, przybliżyła duńskim czytelnikom
położenie Polaków, cytując m.in. J. Kaczmarskiego, który jej powiedział: – „»Solidarność«,
to nie tylko polityka i ekonomia, ale przede wszystkim moralna rewolucja, która opiera się na
poszanowaniu godności człowieka i chrześcijańskich zasad”. We własnym komentarzu do
wydarzeń w PRL powiedziała: Polacy są ludźmi z dużym temperamentem i jeśli konieczne,
płacą życiem za swoją sprawę. Piosenki protestu istniały w Polsce od dziesięcioleci. Przepaść
między krajami bloku sowieckiego a nami na Zachodzie, tworzy sztuczna żelazna kurtyna,
chociaż to tylko godzina lotu, ale dlatego musieliśmy tak dużo czytać między wierszami 11.
Podobne inicjatywy podejmowały polskie środowiska m.in. przez zapraszanie artystów,
m.in. aktorki Haliny Mikołajskiej (1925–1989) z występami w Danii i Szwecji oraz wokalistów – Ewy Demarczyk (1941–) i Bogumiła Kłodkowskiego (1926–) z zespołem do Danii.
Jednym z emigrantów 1968 r., który zasilał duńską prasę artykułami na tematy związane
z ustrojem politycznym w Sowietach i krajach tzw. demokracji ludowej, to rusycysta, dr Leon
Nikulin, który był w PRL karany i więziony za prawdę o Katyniu. Ivan Cuhra, wspomniany
wyżej emigrant czeski, także pisał artykuły do duńskiej prasy o położeniu polskiej opozycji w
PRL oraz w jego własnym kraju. W owym czasie było wiele inicjatyw szlachetnych ludzi, w
bardzo wielu miejscowościach w całej Danii, które tubylcom przybliżały Polskę i Polaków,
jak rzadko kiedy w naszych dziejach.
Duńskie społeczeństwo odnosiło się z sympatią do tej części naszych rodaków, która nie
zmieniała koniunkturalnie swoich poglądów politycznych. Dano temu szczególny wyraz
wówczas, gdy ujawniono, że w razie konfliktu obu przeciwstawnych bloków wojskowych,
siły zbrojne PRL miały przeprowadzić inwazję wysp duńskich, gdy wydalano dyplomatów
PRL za uprawianie szpiegostwa, które obejmowało także polskich imigrantów i uchodźców,
oraz w okresie stanu wojennego i internowaniu działaczy „Solidarności”. Działalność przedstawiona wyżej, dawała niewątpliwie poczucie przynależenia do tej części społeczeństwa polskiego poza granicami kraju, która wierzyła w odzyskanie wolności przez Polskę.
Znaczna pomoc materialna, indywidualna i zorganizowana, jaka płynęła od emigracji
oraz przyjaciół z Zachodu w ogóle do kraju, była oczywiście w stosunku do potrzeb, daleko
niewystarczająca. Świadczyła jednak o żywej łączności emigracji z narodem polskim, a z
drugiej strony istotnie pomagała w wielu wypadkach w przetrwaniu rodzinom i czynnej opozycji w najtrudniejszych okresach w kraju.
Eugeniusz Stanisław Kruszewski urodzony w 1929 r. w Zbąszyniu, od 1959 r. na emigracji w Danii.
Studia dokończył w Uniwersytecie Kopenhaskim. Stopień doktora, doktora habilitowanego i profesora w
zakresie historii stosunków międzynarodowych uzyskał w latach 1975–1985 w Polskim Uniwersytecie na
Obczyźnie w Londynie. W latach 1976–1989 był delegatem rządu RP na uchodźstwie w Londynie i ministrem pełnomocnym w Danii. Prezes Rady Powierniczej Fundacji Instytutu Polsko-Skandynawskiego
oraz współorganizator i od 1985 r. dyrektor tegoż Instytutu; członek wielu organizacji i towarzystw kulturalno-społecznych na obczyźnie, autor kilkunastu książek, rozpraw i ponad 150 artykułów, głownie w zakresie stosunków międzynarodowych i dziejów wychodźstwa polskiego.
11
„Berlingske Tidende”, 20 IV 1982, s. II/3.
173
Artur Rynkiewicz
Wiceprezes POSKu, Londyn
POLSKI OŚRODEK SPOŁECZNO-KULTURALNY
I JEGO ZNACZENIE W ŻYCIU UCHODŹSTWA NIEPODLEGŁOŚCIOWEGO
I POLAKÓW Z KRAJU
Już na początku lat sześćdziesiątych toczyły się dyskusje o potrzebie powstania dużego
Polskiego Domu w Londynie, ale dopiero 23 lipca 1964 r. powstał on formalnie dzięki inicjatywie Stowarzyszenia Techników Polskich (STP) w Wielkiej Brytanii i Polish University
College Association w Londynie (PUCAL – Towarzystwo Popierania Nauki Polskiej).
Akt powstania (Articles of Association), który podpisało szereg organizacji, został formalnie zatwierdzony przez brytyjskie władze lokalne i komisję instytucji charytatywnych,
czyli Charity Commission.
Przewodniczącym został inicjator projektu prof. Roman Wajda. Głównym zadaniem
POSKu w tamtym okresie było objęcie opieką Biblioteki Polskiej, ponieważ ówczesny rząd
Partii Pracy Harold Wilsona zapowiedział wstrzymanie subwencji na prowadzenie Biblioteki.
Fakt ten przyspieszył nasze działania. Zakupiono kilka budynków przy 238/246 King
Street w dzielnicy HAMMERSMITH, uzyskano zgodę władz lokalnych na nową zabudowę i
6 marca 1971 r. biskup Władysław RUBIN dokonał poświęcenia kamienia węgielnego z napisem: – „Polsce i Wolnym Polakom na Pożytek”.
29 grudnia 1974 r. odbyło się uroczyste otwarcie zachodniej części gmachu. Trzy tygodnie wcześniej, 8 grudnia 1974 r., zmarł prof. WAJDA – inicjator i przewodniczący POSKu.
Przeżywaliśmy trudny okres w budowie naszego Ośrodka. Sytuacja finansowa była krytyczna. Trzeba było mimo bardzo wysokiej inflacji zaciągnąć pożyczkę w banku w wysokości
£ l 000 000, za którą opłaty wynosiły 18,5%!
Chwytano się wszystkich sposobów w zdobywaniu funduszy, np. wprowadzono fundatorstwo POSKu: – kto wpłacił £250 stawał się fundatorem POSKu.
Zarząd i członkowie rady regularnie wyjeżdżali w teren w celu propagowania idei POSKu – która poza zdobywaniem nowych członków sprowadzała się do połączenia wysiłku
większych organizacji w celu promowania polskiej kultury i rozwoju życia społecznego. Intensywnie działało Koło Przyjaciół, ale Ośrodek było o krok od bankructwa!
W POSKu od początku działo się wiele w zakresie kultury. Były organizowane
CZWARTKI. Sala wystawowa była bez przerwy czynna. W największej sali recepcyjnej odbywały się odczyty i wykłady oraz imprezy artystyczne; organizowane były „TYGODNIE
KULTURY”.
W Bibliotece Polskiej znalazło pomieszczenie Towarzystwo Konradystów – „Joseph
Conrad Study Centre” wraz ze swym bogatym zbiorem Konradianów.
W październiku 1976 r. otwarty został POSKLUB, z którego czynsz poprawił nieco sytuację finansową. Pod koniec 1976 r. cały gmach był już gotowy z wyjątkiem sali teatralnej.
3 maja 1977 r. odbyło się uroczyste przeniesienie „Biblioteki Polskiej”.
Dopiero 5 czerwca 1982 r. cały gmach był gotowy i odbyła się inauguracja „sali teatralnej”.
Od początku, u samych podstaw idei POSKu była służba polskiej społeczności. W ówczesnych realiach politycznych podzielonego świata, służba przede wszystkim społeczności
emigracyjnej, której dostęp do wielu nurtów kultury i sztuki w Polsce był co najmniej utrudniony, kultura polska żyła więc i rozwijała się w gmachu POSKu.
174
Służył temu szeroki wachlarz imprez, dzięki inicjatywom podejmowanym przez POSK.
Łączyły one różne nurty kultury i sztuki, kultywowane i tworzone w różnych środowiskach
uchodźczych i polonijnych, dla których punktem odniesienia była i jest Polska.
To polskie wolne centrum kultury na emigracji w Londynie wtedy, kiedy w Polsce wolność twórcza była w sferze konspiracji, a twórcy poddawani byli różnym naciskiem politycznym, a nawet szykanom, było niewątpliwie platformą pomocy. Pomocy, która w okresie komunizmu była szczególnie cenna, (niektórzy ludzie sztuki mówią nawet, że nieodzowna).
Ale ta działalność była od początku prowadzona zawsze z myślą o społeczności polskiej w
jej szerszym wymiarze, oczywiście obejmującym Kraj. I po przełomie demokratycznym w Polsce następowało stopniowe, naturalne, często spontaniczne łączenie tych nurtów: krajowego i
emigracyjnego, zwłaszcza w dziedzinie teatru, muzyki i sztuk plastycznych. Po przystąpieniu
Polski do Unii Europejskiej ten proces uległ przyspieszeniu, a dziś istnieje organiczna więź.
Należy stwierdzić, że w okresie powojennym były zakusy, jeśli nie zawładnięcia Biblioteką Polską, to przynajmniej zneutralizowania tego aktywnego ośrodka wolnego słowa, skąd
wszelkimi możliwymi drogami wiele przenikało do Kraju. Nie jest tajemnicą, że właśnie stąd
z Biblioteki Polskiej w POSKu, bezpośrednio lub pośrednio poprzez inne punkty rozdawnicze
i wysyłkowe – w dziesięciu krajach wydawnictwa emigracyjne polskie oraz obcojęzyczne
docierały do Polski z Zachodu.
W okresie dyktatury komunistycznej w Polsce różnymi sposobami przekazano do Kraju
ponad 200 000 książek i ponad 200 000 czasopism.
Bardzo ważnym wydarzeniem w 1992 r. – Złotego Jubileuszu Biblioteki Polskiej – było
połączenie Biblioteki Polskiej w POSKu z Biblioteką Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen.
Sikorskiego. Przeniesienie księgozbioru Instytutu do POSKu było ostatnim etapem integracyjnym polskich zbiorów bibliotecznych w Londynie, który jest i będzie bodźcem do dalszego rozwoju pod jednym kierownictwem.
Warto podkreślić, że ostatnio w związku z przybyciem tak wielkiej liczby Polaków do
Anglii, szczególnie do Londynu, wielu nowych przybyszy korzysta z usług Biblioteki Polskiej.
Teatr POSKu – jest stale odwiedzany przez artystów z Polski, Teatr Syrena POSK dla
dzieci i młodzieży polskiej, artystów emigracyjnego ZASPu.
Warto również podkreślić subsydiowanie przez POSK 50% kosztu podróży zorganizowanych wycieczek z terenu W. Brytanii do Teatru POSKu. Wiele ośrodków terenowych korzysta z tej ulgi, gdy organizuje wycieczki autobusowe do Teatru.
Galeria POSK jest ważnym elementem kultywowania polskiej kultury. W Galerii artyści
z Polski, jak i z Wielkiej Brytanii organizują wystawy obrazów i rzeźb.
POSK został zaplanowany przez przywódców emigracji niepodległościowej i wybudowany wielkim wspólnym wysiłkiem tej właśnie żołnierskiej emigracji – w większości byłych
Sybiraków. Już ponad pół wieku minęło od pojawienia się tej idei. Dziś obowiązki kierowania
POSK-iem stopniowo przejmują młodsze pokolenia. Są to w większości ludzie urodzeni poza
Polską, dołączają też do naszej pracy Polacy, którzy ostatnio osiedlili się w Wielkiej Brytanii.
Obecny Zarząd POSKu wybrany na Dorocznym Walnym Zebraniu członków pod przewodnictwem dra Olgierda Lalko składa się, w większości z ludzi już urodzonych w Wielkiej
Brytanii po II wojnie światowej.
Członkostwo – obecnie jest zarejestrowanych około 10 700 członków oraz 1932 fundatorów POSKu.
175
I wreszcie podsumuję po drugie, że od początku, na przestrzeni lat po dzień dzisiejszy,
wszyscy działacze POSKu – poza szczupłym personelem administracyjnym – to wolontariusze, ludzie pracujący honorowo.
Literatura
Materiały własne autora.
Dziesięć lat POSKu, „Wiadomości POSK”, 20, Londyn 1973.
30 lat POSKu, „Wiadomości POSK”, 43, Londyn 1995.
Cud nad Tamizą. 25 lat Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego w Wielkiej Brytanii, praca zbior., Londyn
1989.
Artur Edmund Rynkiewicz urodzony w 1927 r. w Stołowiczach w woj. nowogródzkim. Wraz z rodziną
wywieziony na Syberię, skąd wraz z innymi sierotami wyjechał poprzez Iran i Palestynę do Wielkiej Brytanii. Po przeszkoleniu w szkołach dla małoletnich w latach 1948–1953 służył w RAFie. Po ukończeniu
studiów w 1957 r. pracował w przemyśle elektronicznym, a od 1962 r. jako wykładowca na uczelniach
brytyjskich w Londynie. W latach 1972–1978 był członkiem Rady Narodowej RP z ramienia Niezależnej
Grupy Społecznej, członkiem Głównej Komisji Skarbu Narodowego, podsekretarzem stanu w Egzekutywie Zjednoczenia Narodowego i ministrem ds. emigracji w rządzie RP. W latach 1974–1990 był prezesem zarządu, a w latach 1993–1996 przewodniczącym Rady Zjednoczenia Polskiego. Był członkiem Rady POSK (1966–1996), skarbnikiem, wiceprezesem i prezesem zarządu a od 1993 r. przewodniczącym
Rady Fundacji POSK oraz dyrektorem, a także sekretarzem Polskiego Towarzystwa Powierniczego;
członek międzynarodowych stowarzyszeń, w tym European Liaison Group w Londynie.
176
mgr. inż. Piotr Letowt-Vorbek
RPA
RPA – POLSKI BASTION W AFRYCE
Prastary kontynent Afryki uchodzi za kolebkę człowieka, ale jest najbardziej zaniedbany
w swym rozwoju. Leży w europejskiej strefie czasu, jest ojczyzną największych zwierząt i
najszybciej rosnących drzew. Niestety, jest w dalszym ciągu eksploatowany przez kraje rozwinięte i pozostaje w stanie ciągłego niepokoju. Wielka Brytania, USA, Rosja i Chiny politycznie wycofały się, pozostawiając po sobie zniszczenie i do dnia dzisiejszego miliony min
w Angoli i Mozambiku, powiększają się pustynie, a rzeki po subtropikalnych ulewach, niosą
w ocean miliony ton cennej gleby i pyłu skalnego.
Najlepiej rozwinięty kraj to RPA. Posiada wielkie bogactwa mineralne i sadowniczorolne, doskonały klimat, atrakcyjne wybrzeża, walory przyrodnicze, zdrowotne i turystycznie,
sporo wolnej przestrzeni, względną swobodę fiskalno-gospodarczą, tanią pracę i strategicznie
ważną pozycję geopolityczną. RPA usytuowana jest na wyżynach, znajduje się poza aktywnością zagrożeń tektonicznych i poza strefą malaryczną, jest przedmiotem zainteresowań ludzi i firm z Europy, USA, Japonii, Rosji, Chin i Indii. Ze swym wielkim przemysłem brytyjskim, amerykańskim, niemieckim, japońskim, włoskim, skandynawskim i francuskim, ostatnio zalewany jest chińską masówką, choć w zasadzie to kraj samowystarczalny. To wszystko
i dobrze rozwinięta infrastruktura komunikacji powodowało, że pod wieloma względami był
to świetnie prosperujący kraj I Świata. Wielu z najbogatszych ludzi USA i arystokracji Europy posiada tu swe nadmorskie rezydencje i rezerwaty przyrody. Do lat osiemdziesiątych
XX w. na dorobek i wygodne życie wyjeżdżały tam tysiące różnych fachowców, specjalistów
i interesantów z najbogatszych krajów świata: Brytyjczyków, Niemców, Szwajcarów, Skandynawów, Holendrów, Austriaków, Japończyków i Amerykanów. Fakt, że jest to też i w wielu miejscach jeszcze prestiżowy kraj anglojęzyczny – powoduje, że bez problemów mamy
tam kontakty z tymi mocnymi narodowościami. Inteligencję europejską (i nie tylko) – łączy
tam swoista solidarność wobec wspólnej nam historii i kultury – przy odmiennych – tamtejszych afrykańskich zagrożeniach...
Polonia w Południowej Afryce jest najliczniejsza w jej południowej części, do której
pod względem politycznym i poniekąd gospodarczym, wlicza się RPA, Zambię, Rodezję
(dziś Zimbabwe), Namibię, Angolę, Mozambik, Botswanę, Malawi, kilka innych krajów i
poniekąd nawet Kenię. Stały się one po wojnie nowym domem dla wielu Polaków. Przy tym
RPA zawsze wysoko nas oceniała ze względu na naszą lojalność, profesjonalizm, pracowitość i wrodzony patriotyzm – cechy uwydatniające się wśród społeczności polonijnych dużo
bardziej niż w Kraju, szczególnie w mniejszych skupiskach. Większość Polaków zgrupowana
jest w RPA i stąd nasze organizacje długo utrzymywały kontakt z mniejszymi Poloniami w
Rodezji, Zambii i Kenii. Będąc daleko od Kraju, przy braku jakiejkolwiek łączności przez
kanały dyplomatyczne, konsularne czy Biuro Radcy Handlowego – z jednej strony mieliśmy
ograniczone informacje o Polsce, z drugiej chroniło to społeczność polonijną od tak dobrze
znanych z Londynu, Nowego Yorku czy Kanady akcji rozbijania i dzielenia; pozostawiając
nas we względnym stanie spójności, jednomyślności i szczerej troski o Kraj, bez większej
inwigilacji i penetracji … Obserwując wydarzenia w Polsce poprzez osobiste kontakty, mas
media czy wymianę informacji z innymi polonijnymi organizacjami – szczególnie w Wielkiej
177
Brytanii – każde spotkanie zaczynało się od przyjmowanych z uwagą, troską, nadzieją i wzruszeniem „ważnych wiadomości z dalekiej Ojczyzny Polskiej”…
Polonia w Johannesburgu jest większa niż suma Polaków w całej Afryce. Zamieszkuje
głównie okolice Gold Reef – rafy złotonośnej z centrum w tym najbogatszym mieście kontynentu. Nasze pierwsze ślady widoczne są w genealogiach tamtych afrykanerskich rodów już
XIX w. Kilkanaście rodzin było tam przed II wojną światową, w tym kilku dyplomatów rządu
II RP, potem dołączyli z Anglii i Szkocji żołnierze z Armii Andersa. Za zgodą rządu Afryki
Południowej przyjęto statek polskich syberyjskich sierot w liczbie ok. 500 dzieci. Osadzono
je w Oudtshoorn, 350 km na wschód od Cape Town, słynącej z hodowli strusi. Z tych grup
wyrósł początek Polonii, zorganizowanej przez obecną tam po wojnie polską arystokrację i
inteligencją inżynierów i lekarzy. Środowisko to nadało wysoki etos formom i duszy tworzącej się Polonii, której byli pierwszymi prezesami. Sytuacja ta uległa pewnym zmianom od
początków lat osiemdziesiątych, kiedy oni odchodzili, a zaczęła napływać kilkutysięczna fala
nowych imigrantów z PRL-u, głównie z Austrii.
Liderem duchowym większości lokalnej Polonii był bardzo szanowany tam ks. Tadeusz
Walczak SJ. Pochodził ze Lwowa, w II Korpusie Armii Andersa był kapelanem i więźniem
Łubianki, 2-krotnie skazanym na karę śmierci. Po wojnie misjonarzem w Zambii, potem kapelanem polskich sióstr w Johannesburgu. Oficjalnym duszpasterzem w tej metropolii był
przez wiele lat jego uczeń z Chyrowa – ks. prałat (potem infułat) dr Jan Jaworski z Łodzi.
Zajmował on jednak stanowisko przeciwne do niektórych przekonań i działań ks. T. Walczaka, powodując tym trwały rozłam w naszej społeczności. Pomimo tych trudności, przy poparciu ks. T. Walczaka, mgr Bolesława Brazgalskiego, mgr Henryka Zdziarskiego i ówczesnego
prezesa Zjednoczenia Polskiego – Lucjana Dutkiewicza – udało mi się doprowadzić tam do
zainicjowania pierwszej polskiej szkoły niedzielnej. Wkrótce potem, inż. Marek Kuśnierz z
Rzeszowa zorganizował tam polskie harcerstwo, które poparł ks. T. Walczak, ale nie ks. prałat Jaworski. Po wyjeździe M. Kuśnierza upadło, gdyż przekazał je w nieodpowiednie ręce.
Przybyły z Londynu inż. Tomasz Kuhn od wielu lat prowadzi w Johannesburgu młodzieżową
grupę taneczną w polskich strojach narodowych.
Jak inne Polonie tak i nasza – od czasu do czasu przekazywaliśmy zebrane pieniądze na
lokalne cele społeczne i do Warszawy na odbudowę Zamku Królewskiego, do Rzymu na zakup Domu Pielgrzyma na Via Cassia oraz przez Kościół na leki, pomoc dzieciom i paczki
żywnościowe. Osobno wysyłaliśmy, sprzęt i książki dla Kraju. W zarządzie Zjednoczenia
Polskiego zajmowałem się pomocą nowo przybywającym, informacją dla nich, opieką, sprowadzaniem i kolportażem z Londynu i Paryża książek i prasy polonijnej, tłumaczeniami, kroniką oraz fotoreportażem narodowych imprez, w tym corocznych obchodów „Lotów nad
Warszawą”.
W maju 1981 r. zbudowaliśmy w Johannesburgu pierwszy na świecie Pomnik Ofiar Katynia w miejscu publicznym, w jednym z centralnych parków prominentnych dzielnic. Tam
każdego września odbywają się uroczyste obchody uczestnictwa lotnictwa Afryki Południowej w zrzutach na pomoc walczącej Warszawie. Jest to ważne doroczne wydarzenie międzynarodowe w RPA. Nad pomnikiem przelatują wtedy 2 czy 3 bombowce zachowane z czasów
wojny. Dystyngowanymi uczestnikami imprezy, poza merem miasta, generalicją i władzami
cywilnymi RPA, są przedstawicielstwa dyplomacji i attache wojskowi USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Belgii i Włoch. W ostatnich latach dołączyli Czesi i nawet regularnie przybywa
attache niemiecki. Jest to gala w pełnym umundurowaniu z medalami, kordzikami i wojskową
strażą honorową. Zawsze są obecni szefowie lotnictwa, marynarki i armii RPA, lądują tam
178
wielkim wojskowym śmigłowcem, który ustawia się blisko pomnika. Następnie w Muzeum
Wojskowym wygłoszonych jest kilka przemówień i odbywa się przyjęcie. Po 1989 r., kiedy
powstała w RPA Polska Ambasada, w uroczystościach tych zawsze uczestniczy także cały
Polski Korpus Dyplomatyczny oraz różni dystyngowani i zwykli goście lokalni i zagraniczni.
Od początku 1980 r. reprezentowałem tam amerykańską organizację POMOST, uczestnicząc w jego publikacjach i działaniach. Poprzez osobiste kontakty naszych polonijnych działaczy z przedstawicielami rządu RPA – przekazywaliśmy im nasze nieustające pragnienie
doczekania wolnej Polski i lepszego z nią kontaktu. Wielu prominentów Polonii, na prośbę
różnych szkół, uczelni i gazet – opracowywało elementy naszych dziejów, żeby w jasnej,
krótkiej i ciekawej formie zorientować ich w historii, kulturze i gospodarce Polski. Sam zajmowałem się tym wielokrotnie.
Przeglądając statuty polskich organizacji w RPA (w innych krajach Afryki bardzo podobnie) kilka wytycznych z działania tych organizacji pozostaje niezmienna od początków:
– utrzymywać polską tradycję i kulturę;
– propagować polski język, szczególnie wśród młodzieży;
– utrzymywać kontakt z rodzinami w Polsce;
– wspierać dążenie do odzyskania wolnej Polski.
Choć nie mieliśmy przedtem służby dyplomatycznej, swego wojska ani własnych międzynarodowych koncernów – mogących wpływać na bieg historii w Europie – jedynym realnym elementem na codzień była wzajemna pomoc i utrzymanie polskości za wszelką cenę – i
to nam się udawało.
Pozostając jednolitą, nieźle zorganizowaną grupą narodowościową, przez kontakty elitarne potrafiliśmy pozyskać uznanie wśród sfer rządowych na szczeblu ministerialnym. Udział
Afrykanerów w usiłowaniach uwolnienia Warszawy przez zrzuty podczas Powstania Warszawskiego zostały nie tylko docenione, ale i spopularyzowane przez nasze organizacje w
RPA. Wszystko to pozwoliło Polakom być zauważoną i cenioną mniejszością narodową tego
bogatego kraju. Nie tylko pozwolili nam, ale i pomogli wybudować Pomnik Katyński ze
wszystkimi opisami i historią i to w prominentnym parku, w sercu Johannesburga. Dzięki
inicjatywie działaczy polonijnych powstał wkrótce Komitet Obchodów Lotów nad Warszawą,
w którym poza Polakami zasiadali również generałowie lotnictwa i armii RPA.
Bliska współpraca, wzajemne poszanowanie i uznanie, jakie łączyły Polonię RPA z tamtejszym rządem przyczyniły się do jednego z większych sukcesów, jakim była, wyżej wspomniana, kilkutysięczna imigracja zakwalifikowanych Polaków z Wiednia po 1981 r. Choć
również dużo wyjechało wtedy do Australii, Kanady i USA, rekrutujące firmy z RPA oferowały Polakom natychmiastowe zatrudnienie, dobry kwaterunek i pełne warunki życia. W pozostałych krajach Polacy byli umieszczeni w obozach i zdani na własny los. Kilku działaczy
Polonii RPA udzielało również bezpośredniej pomocy tym (najczęściej młodym) imigrantom
w poszukiwaniach lepszej pracy, szkół dla dzieci czy mieszkania w lepszej dzielnicy. Informowaliśmy ich o warunkach, zwyczajach, szansach i zagrożeniach, obowiązującym prawie i
okazjach przy zakupach. W licznych przypadkach sami woziliśmy ich na własny koszt z
miejsca na miejsce, także załatwiając różne formalności, nawet dając koce, bo w lipcu w nieopalanych mieszkaniach w Afryki jest bardzo zimno. Często także zatrudnialiśmy niektórych
w swoich firmach.
Kolejny prezes Zjednoczenia Polskiego inż. Bogdan Letowt wraz z lotnikiem bombowców RAF Józefem Kotem zorganizował Polskie Centrum Kultury w osobnym budynku z dużym ogrodem. W 1983 r., po myśli Zarządu Metropolii Johannesburga, zainicjowano Johan179
nesburg Carnival International – kulturową imprezę (przypominającą karnawał w Rio de Janeiro), promującą wielonarodowościową społeczność RPA. Uczestniczyły w tym 32 nacje,
wliczając kilka odrębnych grup etnicznych RPA. Byli więc: Afrykanerzy, Anglicy, Niemcy,
Austriacy, Szwajcarzy, Szkoci, Irlandczycy, Walijczycy, Chorwaci, Serbowie, Polacy, Czesi,
Słowacy, Węgrzy, Argentyńczycy, Peruwiańczycy, Francuzi, Portugalczycy, Izraelczycy,
Grecy, Zulusi, Hindusi, Kolorowi z Cape Province i inni. Choć większość nich było wspomaganych materialnie i fachowo przez swe ambasady (Polacy nawet nie mieli konsula), to parada polskiej husarii ulicami Johannesburga zapewniła nam pierwsze miejsce. Dało to temat do
dyskusji na temat polskiej kawalerii w historii Europy nawet wśród międzynarodowej dyplomacji. Bogdan Letowt (główny organizator polskiego udziału w tej imprezie, a potem prezes
30-narodowościowego Stowarzyszenia Uczestników Karnawału w Johannesburgu) odebrał
gratulacje od władz lokalnych i przedstawicieli kilku krajów. Polonia wygrała dwa z trzech
możliwych pierwszych miejsc: za husarię i za Polski Pawilon jako najciekawszy i najprzyjemniejszy. Było to możliwe dzięki żywemu programowi, strojom narodowym, polskiej
kuchni i występom mgr inż. Andrzeja Rosiewicza z zespołem tanecznym z Kraju.
W Polsce trwał stan wojenny i wielu uczestników imprez z sympatią interesowało się
nami i Polską – dotąd im nieznaną, której naród ośmielił się postawić na wyzwolenie z totalitaryzmu bolszewizmu. Biała ludność RPA jest najczęściej protestancka, ale tamtejsze mass
media sporo pisały i nadawały dużo o Polsce i o sukcesach Polaka Papieża – Jana Pawła II,
a potem i o tragedii zamachu na Niego. Wszystko to powodowało, że Polonia, choć nieliczna,
ale zasobna w ludzi kultury i fachowców była w Johannesburgu szanowana przez innych Europejczyków. Do późnych lat osiemdziesiątych polskie firmy przemysłowe dobrze tam prosperowały.
Choć dla Europejczyków sytuacja w RPA pogarszała się coraz bardziej, z inicjatywy
Bogdana Letowta i zamożnego przemysłowca Stefana Adamskiego powstawała PolskoPołudniowo-Afrykańska Izba Przemysłu i Handlu. Po 1989 r. zaczęli przyjeżdżać tam z Polski dyplomaci, dziennikarze, przemysłowcy i dziennikarze. Jeszcze w stanie wojennym przybył do RPA przedstawiciel PIHZ pan T. Kamiński z poleceniem nawiązania kontaktów handlowych Polska – RPA. Choć w dalszym ciągu żadnego oficjalnego dyplomaty polskiego tam
nie było, osobiste kontakty Polonii, szczególnie prezesa B. Letowta – wydatnie pomogły p.
Kamińskiemu w tym jego trudnym zadaniu. Kilkanaście miesięcy później zorganizował on
pierwsze Targi Polskiego Przemysłu w Pretorii, przy czynnym udziale Polonii. Ciekawostką
jest, że ówczesny Polski Rząd (minister Krzysztof Skubiszewski) nie pozwolił na targach
wywieszać polskich flag. B. Letowt oświadczył jednak, że zarządzenie takie tam nas nie
obowiązuje i obwiesił targi polskimi banderami z orłem. Dwa dni później minister zezwolił i
działalność Kamińskiego położyła podwaliny i faktycznie zapoczątkowała dzisiejsze Biuro
Radcy Handlowego w Johannesburgu. Po nim prowadził je dr Gąsowski, a od kilku lat pan
Jeremi Bartosiewicz. Żywa korespondencja pomiędzy prezesem B. Letowtem i ministrem
K. Skubiszewskim niewątpliwie przyczyniła się do przyspieszenia otwarcia tam Polskiej Ambasady. Czy można było zrobić więcej – na pewno tak, jednakże pamiętać należy, że cała
praca i poświęcenie to osobisty wkład poszczególnych osób, gdy nawet za benzynę nikomu
nie zwrócono, a trzeba było też z czegoś żyć i płacić swe zobowiązania.
Znaczną rolę kulturową w środowiskach Polonii RPA i na zewnątrz odgrywali muzycy:
„Ali Arletowicz” Zieliński i mgr Jerzy Pakulski. Jako muzycy, kompozytorzy i nauczyciele
muzyki zaangażowani w działalności Polonii – pozytywnie oddziaływali szerzej, integrując
Europejczyków i sławiąc dobre polskie imię w Johannesburgu.
180
Nauczyciele w polskiej szkole i polonijni publicyści poczynili także ważny wkład w podtrzymywanie tam polskości i oddziaływanie na zewnątrz. Jest to pozytywnie postrzegane
przez potężne tam środowiska północno-europejskie: anglosaskie, celtyckie, germańskie i
afrykanerskie, między którymi jesteśmy malutką społecznością, liczbowo nie jakościowo.
Wpływa to na ich pozytywną opinię o Polsce i Polakach. Zagadnieniem tym interesuję się od
dziesiątek lat i prowadziłem tam inicjatywy zatytułowane: Polish Employment, Industry, Trade & Education Rad, Polish-Lithuanian Nobility Association, European Forum of Southern
Africa i kilka podobnych. Z własnych funduszy przez dziesiątki lat opłacałem abonamenty
tych wpisów w książkach telefonicznych, reklamę i koszty samej działalności. W rezultacie
służyłem darmową informacją i kontaktami na zapytania w tych tematach, ponieważ zazwyczaj nikt inny z tym się tam nie deklarował. Nawet Zjednoczenie Polskie i Kościół polski w
Johannesburgu – w książkach telefonicznych się nie ujawnią. Z powodu tego miałem sporo
pracy, wydatki i czasem kłopoty, ale też i satysfakcję z wypełniania ważnej luki. Nie brakowało ciekawych zaproszeń do napisania czegoś czy wygłoszenia prelekcji na uniwersytecie
czy kongresie. Często także z tego korzystali Polacy nowi, zagubieni, potrzebujący informacji, kontaktów czy pomocy. Rzadziej inne nacje Pierwszej Rzeczypospolitej, a ostatnio liczni
Żydzi, którzy w Johannesburgu nie potrafili znaleźć telefonów do Polskiego Konsulatu. Nie
zostałem jednak doceniony przez stronę polską, choć robiłem to swoim kosztem przez 20 lat,
podając informacje i kontakty często kilka razy dziennie, udzielając często dodatkowych wyjaśnień o geografii, klimacie, historii, kulturze i gospodarce Polski.
W ostatnich latach regularną publicystyką polonijną w Johannesburgu oraz obchodami
rocznic kościelnych i niektórych narodowych zajmuje się z poświęceniem obecna prezes
Zjednoczenia Polskiego mgr inż. Barbara Kukulska oraz mgr inż. Jacek Granicki. Wspierają
Kościół, Radę Parafialną i polską szkołę. Charyzmatyczny i bardzo popularny ks. Bogdan
Wilkaniec (prowincjał Chrystusowców na RPA, obecnie w Pretorii) wyróżnia się inicjatywą,
dynamiką, patriotyzmem i wielką popularnością nie tylko wśród Polaków.
Wszędzie zatacza szerokie kręgi dobra fama polskich lekarzy: dr Michał Fidos, dr Teresa
Lensen, dr Feliks Machlarz, dr Jan Kozłowski, dr Jarosław Kowalczyk, dr Romuald Sadowski, dr Andrzej Dybała, dr Andrzej Rachalewski i inni wyróżniający się specjaliści. Ich rola w
Polonii i nie tylko – jest trudna do przecenienia, podobnie jak niezastąpiona rola Kościoła
katolickiego. W ostatnich latach, kiedy RPA masowo opuszczali Żydzi, przyjechało tam sporo Rosjan, Ukraińców i nieco Litwinów, którzy założyli swoje stowarzyszenia i kluby. Prawosławni nawet zbudowali nową cerkiew. Oczywiście pojawiły się miliony Nigeryjczyków i
innych Afrykańczyków, setki tysięcy Chińczyków i Hindusów... Co nam stwarza już nową
rzeczywistość…
Polonia w RPA, przy wysokim procencie zdrowych ludzi wykształconych – dzielnie radzi
sobie pod względem materialnym, jednak też ma swe problemy. Tęskni do szczytnych poziomów i kontaktów z klasą i kulturą europejską, jest przeważająco męska. Jednak jest przykładem dobrze pokazującym, co potrafi wolny Polak i Polka, odlegli od hamujących i destruktywnych wpływów i biurokracji, jaką mamy w Kraju. W warunkach względnie wyrównanych szans, w sposób cywilizowany, skutecznie rywalizuje w swych pomysłach, talencie,
umiejętnościach, pracowitości i w profesjach – z innymi obecnymi Europejczykami.
W czasach globalizacji zanikają granice, zaciera się odrębność narodowa, zanikają tradycje – nasze polskie Sobótki zastąpione są amerykańskimi Halloweenkami, już nie ma w Polsce imprez – są natomiast „happenningi”, piękna polska muzyka wypierana jest przez „rap”,
a nasi żołnierze giną nie wiadomo gdzie i nie wiadomo za czyją i czy na pewno wolność.
181
Jest to bardzo krótkie, sumaryczne choć niepełne przedstawienie naszych dziejów w
RPA, sytuacji, pragnień, aspiracji, celów, problemów i osiągnięć.
Na koniec kilka pytań.
• Czy spełniliśmy swoje założenia? – z pewnością tak.
• Czy zrealizowaliśmy je do końca? – chyba tylko na miarę naszych tam ówczesnych
i obecnych możliwości.
• Czy coś nowego w interesie Polaków i Polski zapoczątkowały one lub przyspieszyły –
na pewno tak. Tylko czy dalsze pokolenia też tak będą myśleć? Zadecyduje o tym to, czy
przekażemy im w spadku tę naszą najlepszą polskość, naszą prawdziwą historię, kulturę
i tradycję uczciwości i honoru.
Jednak z tym jest nie wesoło bo szybko wynarodawia się nasza młodzież, brakuje dopływu kultury europejskiej i – odpowiedniej jakości młodej krwi, a Kraj nam prawie w niczym
nie pomaga.
Piotr Letowt-Vorbek ur. w 1942 r. w ziemi nowogródzkiej jest potomkiem spolonizowanej od kilku
wieków rodu z księstwa. Rugii (z ziemi lęborsko-bytowskiej, przez Elbląg, od końca XV w. w Wilnie).
Po studiach na SGGW w Warszawie i w Anglii – mgr/inż. (od 1965 r. w Londynie) i od 1974 r. w RPA
był działaczem wielu organizacji młodzieżowych i niepodległościowych, m.in. współorganizatorem zjazdu „Polonii Wolnego Świata” (Waszyngton 1977), delegatem Polonii w RPA (1979) i Rady Koordynacyjnej PWŚ (Rzym 1981). Założył: Pasmo 1981 w Monachium do wspierania „Solidarności”; przedstawicielem na Afrykę ruchu „Pomost” w USA, obecnie Pełnomocnik Zarządu Wspólnoty Samorządowej
Województwa Mazowieckiego ds. Polonii Zagranicznej. Jest tłumaczem ponad 200 skryptów najnowszej
techniki i technologii (polsko-angielskim), tłumaczem przysięgłym Sądu Najwyższego RPA, inżynierem
wodno-lądowym. Udzielił pomocy setkom Polaków przybywających do RPA.
182
dr Józefa Aleksik
Niederkassel Niemcy
Z DZIEJÓW POLSKICH ORGANIZACJI
NIEPODLEGŁOŚCIOWYCH W NIEMCZECH
– W WAŻNYM DZIESIĘCIOLECIU 1980–1990
Najczęściej tak się zdarza, że to właśnie kolejne rocznice decydują o aktualizacji danego
tematu. Dobrze się więc stało, iż Światowa Rada Badań nad Polonią poświęca październikową konferencję tematowi: niepodległościowe uchodźstwo polskie na świecie i jego rola. bowiem ten trwający tylko kilka lat okres spontanicznej działalności Polaków w wielu krajach
Europy i świata zasłużył na opracowanie i utrwalenie go w naszej historiografii. Wprawdzie
dziś wiele dokumentów już nie istnieje, ponieważ była to działalność spontaniczna i w przeważającej mierze „biura” działaczy znajdowały się w mieszkaniach prywatnych. Obecnie
większość z nich zmieniła już adresy i trudno w tej chwili dotrzeć do zgromadzony przez nich
w tym czasie materiałów. Jednak wśród nas, emigrantów polskich rozsianych po całym świecie, żyje jeszcze wielu naocznych świadków tych wydarzeń, które zanotowaliśmy w pamięci i
na papierze i dziś możemy je przekazać innym.
Kiedy w lutym 1983 r. przyjechałam do RFN i po kilku miesiącach rozpoczęłam pracę w
Centrum Kultury Wschodnio-Europejskiej w Kolonii, znalazłam się w środowisku prężnej
emigracji polskiej Nadrenii-Westfalii. W okresie tym zgromadziłam szereg doświadczeń i
informacji dotyczących działalności uchodźstwa polskiego w Zagłębiu Ruhry. Nasze Centrum
powołane do życia w maju 1984 r. przez polskich i niemieckich intelektualistów stanowiło
„pomost” między Wschodem i Zachodem. Podstawą tej działalności była współpraca wielu
nacji, organizacji, urzędów, placówek niemieckich i działaczy społecznych, prowadząca do
integracji oraz pokonywania narodowych granic, ale zarazem pozwalająca na zachowanie
własnych odrębności, kultury, tradycji i języka. W latach 1980. program w całym zakresie, a
więc kulturalnym, socjalnym i integracyjnym preferował przede wszystkim Polaków, których
wówczas przybyło do Niemiec najwięcej. Dzięki temu wielu naszych artystów, którzy mieli
zamkniętą drogę w kraju, znalazło często po latach pierwszą możliwość pokazania swojej
twórczości na organizowanych przez nas wystawach. Ogromną pracę wykonaliśmy na płaszczyźnie społecznej. Ludzie, którzy przybywali z Polski – zarówno azylanci, jak i przesiedleńcy – najczęściej nie znali języka niemieckiego i nie mieli pojęcia, gdzie i jakie formalności
należy załatwić w celu uzyskania prawa pobytu i środków do życia w RFN.
Jako kierownik Działu Porad Socjalnych pomogłam setkom uciekinierów załatwiać niezbędne sprawy w urzędach: wypełniałam masę formularzy, załatwiałam kursy języka niemieckiego, szkolenia zawodowe, miejsca dla dzieci w przedszkolach, szkołach, na obozach
letnich i zimowych. Następnie organizowałam dla nich spotkania informacyjne z prawnikami,
przedstawicielami urzędu pracy, kasy chorych, ubezpieczeń i innych ważnych w życiu publicznym instytucji. W ramach popularnej i rozpowszechnionej w Niemczech inicjatywy tzw.
„Selbsthilfe” stworzyłam grupę seniorów, grupę osób samotnych i klub kobiet. Te poczynania
pozwoliły na szybszy proces integracji licznej grupie Polaków, osiadłej w Nadrenii-Westfalii.
Pracując jako „Socjalberater” miałam ogromną możliwość poznania wielu ludzi, w tym również aktywnych działaczy środowiska polskiego. Na podstawie własnych doświadczeń oraz
informacji zawartych w prasie emigracyjnej, która zaczęła powstawać w tym okresie („Po-
183
gląd”, „Pomost”, „Przemiany”) jak również na wiadomościach przekazywanych systematycznie przez „Kulturę” paryską opracowałam niniejszy referat.
Należy podkreślić, że już w połowie lat osiemdziesiątych zaczęły ukazywać się pierwsze
opracowania, przede wszystkim naukowców polskich, traktujące ten zupełnie nowy temat1.
Począwszy jednak od połowy lat dziewięćdziesiątych itd., kiedy traktat polsko-niemiecki z
17 czerwca 1991 r. zaczął być w Niemczech realizowany, do współpracy naukowej przystąpiły również placówki niemieckie, które wspólnie z instytucjami polskimi zorganizowały cykl
konferencji dotyczących sytuacji Polaków w Niemczech. Owocem tych spotkań były m.in.
opracowania poruszające problematykę emigracji solidarnościowej2. Natomiast w latach
1997–1999 został w Niemczech przeprowadzony pierwszy projekt badawczy dotyczący m.in.
polskiego życia organizacyjnego3.
Od momentu ogłoszenia stanu wojennego w Polsce do RFN przybyło kilkaset tysięcy Polaków szukających tu azylu i miejsca przetrwania trudnej sytuacji politycznej w kraju. Z wyliczeń i szacunków dokonanych przez dr Z. Kurcza, na podstawie materiałów udostępnionych
mu przez Biuro Paszportów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w 1990 r., wynika, że w latach osiemdziesiątych opuściło Polskę około 750 tys. osób. Wśród nich można wyróżnić dwie
kategorie: legalnie wyjeżdżający na pobyt stały oraz na pobyt czasowy, ale następnie nielegalnie pozostających za granicą na stałe. W każdej z tych grup dominowali wychodźcy udający się do Niemiec: 63,2 proc. emigrantów legalnych i 54,3 proc. emigrantów nielegalnych.
Oznacza to, że w latach osiemdziesiątych na teren RFN udało się z Polski 412 500 osób4.
Przez 12 lat (1980–1992) 129 587 Polaków złożyło w Niemczech podania o azyl polityczny. Jednak wbrew przypuszczeniom wynikającym z ówczesnej sytuacji politycznej w
Polsce, a także wbrew deklaracjom składanym przez starających się o azyl, emigranci polityczni w rzeczywistości stanowili ok. 8% i taki był w tym czasie procentowy wskaźnik przyznawania azylu politycznego uchodźcom polskim w RFN5.
Wielu „azylantów” działało już w Polsce i miało odpowiednie doświadczenie organizacyjne. To właśnie oni zaczęli tworzyć różnego typu organizacje polityczne i kulturalnooświatowe. W tym okresie na terenie całych Niemiec powstało kilkadziesiąt różnych inicjatyw polskich. Większość z nich istniała jednak krótko z powodu trudności finansowych, lokalowych, a później ideologiczno-programowych. Faktem jednak jest, że organizacje te w
owym czasie odegrały ważną rolę polityczną i społeczną, współpracując na rzecz kraju rodzinnego z organizacjami niepodległościowymi w Polsce i Europie Zachodniej, oraz walcząc
o poprawę warunków socjalnych Polaków żyjących w RFN. Nadrenia-Westfalia, jak zawsze
w przeszłości bywało, stała się najbardziej aktywnym i reprezentatywnym terenem działania
Polaków w RFN, gdzie powstało najwięcej organizacji polskich, które prowadziły czynną
działalność rozciągającą się daleko poza granice „Landu”.
Opracowanie moje o charakterze informacyjnym przedstawia grupy i stowarzyszenia
ogólnoniemieckie i te, działające tylko w „Landzie” Nadrenia-Westfalia.
1
Zob. Bibliografia.
W latach 1992–1998 Ewangelicka Akademia w Mülheim nad Ruhrą i Instytut Śląski w Opolu zorganizowały cykl konferencji p.t. Polacy i Niemcy, z których materiały zostały wydane pod red. M. Lisa w Instytucie
Śląskim w Opolu.
3
Polsko-niemieckie badania były prowadzone pod kierownictwem prof. A. Wolf-Powęskiej z Instytutu Zachodniego w Poznaniu. Materiały wydano w publikacji Polak w Niemczech, pod red. A. Wolf-Powęskiej.
4
Z Kurcz, Z. Podkalski, Emigracja z Polski po 1980 r., w: Nowa emigracja i wyjazdy zarobkowe za granicę, red. W. Musialik, Wrocław 1991, s. 93.
5
C. Schmaltz-Jacobson, Kleines Lexikon der ethnischen Minderheiten in Deutschland, Bonn 1997.
2
184
1. Biuro Informacyjno-Koordynujące „Solidarność” powstało na I Zjeździe Koordynacyjnym działaczy w RFN – 13–14 marca 1982 r. w Düsseldorfie. Zjazd odbył się dzięki
poparciu niemieckich związków zawodowych – DGB i partii SPD i postanowił powołać
ogólnoniemiecką organizację wszystkich ugrupowań solidarnościowych w Niemczech. Biuro
otwarte w kwietniu 1982 r. w Bremie miało za zadanie: koordynację działań międzyorganizacyjnych; udzielanie różnorodnej pomocy grupom „Solidarności” w RFN; organizowanie pomocy podziemnym strukturom „Solidarności” w Polsce; wydawanie „Biuletynu Informacyjnego” o sytuacji „Solidarności” w Polsce.
Do Zarządu m. in wybrano: Adama Dembowskiego, Bogdana Felskiego, Henryka Jagielskiego i Marka Mikołajczyka. Funkcję przewodniczącego powierzono Kazimierzowi Kunikowskiemu. Grupa uczestniczyła we wszystkich akcjach „Solidarności” mających miejsce na
terenie całych Niemiec. W lipcu 1982 r. po przemówieniu gen. W. Jaruzelskiego zapowiadającym złagodzenie rygorów stanu wojennego K. Kunikowski w wywiadzie udzielonym prasie
niemieckiej oświadczył, że jest to tylko „manewr zwodniczy”. W tym samym miesiącu na
konferencji prasowej w Bonn wystosowano apel do społeczeństwa niemieckiego o bojkot
zakupu żywności eksportowanej z Polski do Niemiec. 11 listopada 1982 r. zorganizowano
przy pomocy ugrupowań studenckich wielki wiec w Kolonii, gdzie przemawiał K. Kunikowski.
Od 1983 r. Biuro zaczęło wydawać „Biuletyn Informacyjny”. Prowadzono również systematyczną współpracę z przedstawicielami niemieckich związków zawodowych oraz partii
SPD i CDU. We wrześniu 1983 r. członkowie Zarządu ujawnili się w Ambasadzie Polskiej w
Kolonii i złożyli rezygnację z dalszej działalności. „Biuletyn Informacyjny” podał do wiadomości, że osoby te dopuściły się poważnych uchybień finansowych i zostały wykluczone ze
składu Zarządu. Natomiast „Kultura” paryska skomentowała, że: ...Centrala Niemieckich
Związków Zawodowych (DGB) wymogła na Biurze opuszczenie zajmowanych pomieszczeń i
wstrzymała pomoc finansową6. W tej sytuacji Biuro Informacyjno-Koordynujące „Solidarność” faktycznie zostało rozwiązane i po pewnym czasie reaktywowane jako Grupa Robocza
„Solidarność” w Bremie.
Chrześcijańska Służba Wyzwolenia Narodów „Prawda+Wyzwolenie” została założona 1 czerwca 1982 r. w Carlsbergu przez ks. Franciszka Blachnickego i miała zasięg międzynarodowy. Dwa, silne, liczące po kilkadziesiąt osób, koła działały w Dortmundzie i Bochum.
Ksiądz F. Blachnicki w 1981 r. rozpoczął działalność antykomunistyczną w Rzymie, zakładając Chrześcijańską Służbę Pomocy Polsce „Prawda+Wyzwolenie”. Od 1982 r. zamieszkał na stałe w RFN, gdzie powołał tę organizację o wymiarze europejskim. Głównym celem
założyciela było: ulokowanie sprawy polskiej w szerszym kontekście wyzwolenia narodów
Europy Wschodniej, jak również: udzielanie pomocy narodom i osobom walczącym o prawa
człowieka i niezbywalne prawa do suwerenności w obliczu zagrożenia ze strony świeckiego
totalitaryzmu. Organizacja miała charakter „Chrześcijańskiej Służby” pozbawionej podłoża
politycznego, dążącej do wyzwolenia ludzi i narodów, opierając się na wartości i sile Ewangelii oraz wiary chrześcijańskiej. W październiku 1982 r. wydany został „Manifest Wyzwolenia Narodów Europy Środkowo-Wschodniej”, który zaakceptowała emigracja polityczna z
Polski, ZSRR, Czechosłowacji i Węgier. ChSWN organizowała konferencje i sympozja naukowe, manifestacje, akcje protestacyjne i Marsze Pokoju o wyzwolenie narodów.
6
Dane na temat działalności politycznej Biura publikowała Paryska „Kultura”, 1982, nr 3, s. 127; nr 5,
s. 92; nr 7–8, s. 101; nr 9, s. 120; nr 10, s. 122–123; 1983, nr 1–2, s. 168–169; nr 11, s. 92 i 122; 1984, nr 1–2,
s. 151; „Przekazy”, 1983, nr 11, s. 5.
185
Począwszy od sierpnia 1983 do sierpnia 1988 r. odbyło się sześć Marszów Pokoju, miały
one głównie miejsce na trasie Carlsberg-Neustadt-zamek Hambach. Uczestniczyli w nich
przedstawiciele uciśnionych narodów Europy Środkowo-Wschodniej. Na sympozjach naukowych podejmowano ciekawą, aktualną problematykę; np. 26–27 maja 1984 r. w ramach
„Spotkań Carlsberskich” mówiono na temat: „Polacy w Republice Federalnej Niemiec”. W
ciekawych referatach: „Stara emigracja a Polacy autochtoni w granicach Niemiec”, „Emigracja polityczna okresu powojennego w RFN”, „Reżim PRL a Polacy w Niemczech Zachodnich” poruszano najbardziej aktualne zagadnienia społeczności polskiej w Niemczech. Poświęcano również wiele uwagi pokoleniu najmłodszemu, podejmując nowe formy działaniaobozy letnie jako ruch oazowy, niedzielne szkółki polonijne dla dzieci oraz turnusy rekolekcyjne dla młodzieży.
Ksiądz F. Blachnicki nawiązywał również kontakty z organizacjami przesiedleńczymi w
RFN, z ugrupowaniami emigracji londyńskiej, z organizacjami solidarnościowymi w całej
Europie, ze Stowarzyszeniem Polskich Kombatantów i Polską Partią Socjalistyczną. Organizacja wydawała czasopismo „Prawda-Wyzwolenie”, które jednak na początku lat dziewięćdziesiątych z powodu trudności finansowych przestało się ukazywać. W 1984 r. ChSWN liczyła 650 osób, natomiast w 1986 r. już tylko 150 członków. Należeli do niej głównie emigranci solidarnościowi ze środowisk inteligencji katolickiej. Zarząd stanowili Joanna Gontarczyk, Andrzej Piwarski i Hanna Chorążna. W 1988 r. utworzono Tymczasowy Komitet Zarządzający w składzie: A. Piwarski, L. Butkiewicz, A. Chmielnicki, P. Gadzina, A. Kucharczyk. Stowarzyszenie działało do 1989 r.7.
Grupa Robocza „Solidarność” w Bonn, którą kierowali: J. Wyrwiak i A. Baranowski,
zajmowała się głównie działalnością polityczną. W latach 1984–1985 zorganizowano kilka
demonstracji m.in. pod ambasadą PRL w Kolonii. 8 kwietnia 1984 r. podczas wizyty ministra
M. Orzechowskiego w Niemczech. 7 kwietnia 1985 r. w Bonn zbierano podpisy pod listem do
gen. W. Jaruzelskiego, w którym domagano się przestrzegania praw człowieka w Polsce i
uwolnienia więźniów politycznych; 24 maja 1985 r. wspólnie z Grupą Roboczą „Solidarność”
z Eschweiler-Aachen zorganizowano manifestację pod hasłem: „Czarnobyl – ogniwem łańcucha biologicznego wyniszczenia narodu polskiego”8.
Grupa Robocza „Solidarność” w Eschweiler-Aachen, której założycielem i głównym
motorem działania Grupy był Aleksander Zając, powstała w 1983 r. Program ideowy sformułowany przez założyciela brzmiał: Spełniamy służebną rolę w stosunku do „Solidarności”...
od zbierania podpisów pod akcjami protestacyjnymi, przez zainteresowanie mieszkańców
miasta i regionu naszą problematyką, do akcji o charakterze humanitarnym. Grupa zajmowała się działalnością informacyjną, np. w miejscowym ratuszu zorganizowano wystawę tematyczną „Solidarność” – przedstawiającą fotografie ze strajków studenckich, polską prasę podziemną i wydawnictwa „Solidarności” wychodzące na Zachodzie. W sierpniu 1984 r. w Bibliotece Miejskiej w Aachen wystawiono ekspozycję poświęconą „Solidarności” i opozycji
demokratycznej w Polsce. Organizacja brała również udział w manifestacjach protestacyj7
M. Zieliński, Polska emigracja polityczna i Polonia–zarys leksykoniczny ważniejszych grup i organizacji,
Legionowo 1988, s. 17–20; J. Górski, D. Tymochowicz, Polska emigracja i Polonia w RFN i Berlinie Zachodnim, Warszawa 1990, s. 12–18; „Pogląd” nr 1, s. 36, 1982; nr 10, s. 60, 1983; nr 23–24, s. 51–56, 1984; nr 5, s.
48; nr 14, s. 55; nr 15, s. 56; nr 19, s. 55, 1985; nr 1, s. 51, 1986.
8
„Pogląd”, nr 2, s. 9; nr 8, s. 57–58; nr 9, s. 68; nr 20, s. 51, 1986.
186
nych: 24 maja 1986 r. przed Ambasadą ZSRR w Bonn, protestując przeciw katastrofie czarnobylskiej i 30 sierpnia 1987 r. przed Ambasadą PRL w Kolonii, domagając się przywrócenia
NSZZ „Solidarności” i swobód związkowych w kraju. Zajmowano się również systematyczną
zbiórką lekarstw przekazywanych przez Hilfskomtee „Solidarność” w Moguncji do Polski.
23 sierpnia 1987 r. Grupa została przyjęta do międzynarodowej organizacji Conference of
„Solidariti” Support Organisations – CSSO9.
Grupa Robocza „Solidarność” w Kolonii, powstała w 1982 r. Funkcję przewodniczącego Zarządu pełnił Marek Poliwski. Główne formy działalności Grupy to: kolportaż materiałów i prasy podziemnej z Polski, organizacja manifestacji i akcje ulotkowe oraz wspieranie
„Solidarności” w kraju. W latach 1983–1988 Grupa była inicjatorem kilku poważnych akcji
protestacyjnych przed placówką Ambasady PRL w Kolonii: 13 grudnia 1983 r. rozdawano
ulotki informacyjne i złożono kwiaty na symbolicznym grobie; 10 czerwca 1984 r. zorganizowano spotkanie ze S. Grocholskim członkiem Polskiego Ruchu Wolnościowego „Niepodległość i Demokracja” na temat: „Polska, Polacy, Polonia”; 18 czerwca 1984 r. demonstrowano przed Ambasadą PRL w celu zwrócenia uwagi na los A. Sacharowa i jego żony; 21 lipca
1984 r. Grupa była współorganizatorem dużej demonstracji najmłodszej emigracji polskiej
przed gmachem Ambasady Polskiej w Kolonii w 40. rocznicę zagarnięcia władzy w Polsce
przez komunistów, a 1 listopada 1984 r. z ChSWN demonstracji w związku z zamordowaniem księdza Jerzego Popiełuszki. 6–13 maja 1985 r. wspólnie z PPS, ChSWN i Kołem ZUP
w Dortmundzie przed Ambasadą PRL 26 osób prowadziło strajk głodowy, protestując przeciwko uwięzieniu i procesom działaczy opozycji demokratycznej w Polsce. Podobne akcje w
tym czasie przeprowadzono w Paryżu, Wiedniu, Londynie i Chicago. W maju 1988 r. zorganizowano akcję zbierania pieniędzy na rzecz represjonowanych uczestników ostatnich strajków. W Bonn i Kolonii zebrano ok. 1 tys. DM, które przekazano do Polski10.
Instytut Kultury „Tradycja i Współczesność” w Düsseldorfie powołano do życia w
1984 r. przez byłego pracownika Uniwersytetu Jagiellońskiego dra Henryka Olesiuka oraz
innych pracowników naukowych, lekarzy, inżynierów i grupę studentów polskich z Bonn,
która miała program obrony, badania i pielęgnowania tradycyjnych wartości polskich, jak
walka o wolność, demokrację, tolerancję, niezależną kulturę polską oraz polską kulturę polityczną. W ramach działalności Instytutu prowadzono: odwiedzanie osób w domach azylowych; organizację seminariów i odczytów; prowadzenie badań nad sytuacją Polaków w
Niemczech; przygotowywanie wydawnictw; naukę języka niemieckiego itp. Ciekawą formą
działalności były raz w miesiącu organizowane w j. polskim lub niemieckim seminaria, które
w myśl założeń programowych traktowane były jako: forma upowszechniania polskiej kultury, wzbogacania potrzeb poznawczych i rozwoju osobowości, jak również jako możliwość
poznania problemów przystosowania i kultury niemieckiej jako systemów wartości. Były one
również formą grupowej psychoterapii, gdzie znikają napięcia i zahamowania przez kontakt
społeczny i życzliwość ludzi do udzielania sobie pomocy.
9
Paryska „Kultura”, nr 10, s. 80; nr 21, s. 53, 1984; nr 9, s. 134, 1985; „Pogląd”, nr 1, s. 54, 1984; nr 8,
s. 68, 1986; nr 17, s. 85–86; nr 18, s. 75, 1987; „Przekazy”, nr 12, s. 55, 1983.
10
Paryska „Kultura”, nr 7–8, s. 10, 1982; nr 9, s. 64, 1964; nr 10, s. 107; nr 12, s. 107–108, 1985; nr 7–8,
s. 154, 1988; „Pogląd”, nr 21, s. 33, 1983; nr 13, s. 57; nr 20, s. 45, 1984; nr 1, s. 64, 1985; „Przekazy”, nr 12,
s. 54, 1983.
187
Instytut miał swój organ prasowy „Tradycja i Współczesność”, w którym publikowano
m.in. referaty, opinie i wypowiedzi dotyczące problematyki ujętej w programie Instytutu.
Ośrodek zajmował się również udzielaniem pomocy w zakresie przystosowania społecznego i
zdrowia psychicznego osobom z bloku wschodniego. W 1987 r. nakładem Instytutu ukazała
się publikacja dra H. Olesiuka Polska emigracja polityczna w RFN. Szkice z psychologii społecznej.
Stowarzyszenie z czasem przekształciło się w organizację polskiej emigracji politycznej i
w 1986 r. przystąpiło do Kongresu Wolnej Polski w Europie11.
Klub Polski w Dortmundzie został założony 16 lutego 1984 r. z inicjatywy Zjednoczenia Polskich Uchodźców i Chrześcijańskiej Służby Wyzwolenia Narodów Kierownikiem
Klubu był Marek Łysiak. Główne założenia programowe obejmowały dwie płaszczyzny działania: pielęgnowanie polskiej kultury narodowej i politycznej; szybką adaptację młodych
emigrantów do nowych warunków życia w RFN. Program realizowano poprzez organizację
spotkań z poetami, malarzami i pisarzami zarówno żyjącymi w Polsce, jak i na Zachodzie.
Inicjowano odczyty i dyskusje – prelekcje z wybitnymi działaczami emigracji polskiej, prowadzono kursy języka niemieckiego i prelekcje na temat powiązań kulturowych narodu polskiego i niemieckiego oraz pogadanki dotyczące historii i kultury Niemiec.
Najważniejsze spotkania odbyły się: 3 kwietnia 1985 r. z działaczem PPS T. Podgórskim
na temat: „Konsekwencje wynikające dla narodów i świata związane z układem jałtańskim...
oraz możliwości zmian zaistniałej sytuacji”; 16 sierpnia 1985 r. wieczór z poetką B. Sadowską; w lipcu 1986 i 1988 r. spotkania z żyjącym jeszcze wówczas w RFN polskim adwokatem
Tadeuszem Folkiem, doskonałym znawcą niemieckiego prawa azylowego oraz autorem: Vademecum prawne cudzoziemca w RFN (Kolonia 1985) i Prawo azylu i dziedziczenie obywatelstwa niemieckiego (Kolonia 1987, wersja uaktualniona 1989)12. Przy Klubie działała również biblioteka „Polskiego Emigranta” i prowadzono niedzielną szkółkę dla dzieci polskich13.
Klub Polski im. Romka Strzałkowskiego w Düsseldorfie powstał w 1983 r. kierował
nim Lech Jan Jamka, który w ramach działalności głównie dla najnowszej, młodej emigracji
organizował spotkania z działaczami politycznymi z Polski i Zachodu. W 1984 r. odbyło się
spotkanie z założycielem ugrupowania Niepodległość i Demokracja (NiD) – R. Piłsudskim z
Londynu. W 1985 r. prelekcję wygłosił doc. dr Ł. Czuma z KUL-u w Lublinie. Klub wydawał
od 1983 r. nieregularnie biuletyn „Solidarni”14.
Klub Polski Düsseldorf-Westen założony został w 1979 r. przez Józefa Kruka, emerytowanego oficera „Oddziałów Wartowniczych” przy angielskiej armii Renu. Organizacja
11
Paryska „Kultura”, nr 10, s. 80; nr 21, s. 53, 1984; nr 9, s. 134, 1985; „Pogląd”, nr 1, s. 54, 1984; nr 8,
s. 68, 1986; nr 17, s. 85–86; nr 18, s. 75, 1987; „Przekazy”, nr 12, s. 55, 1983.
12
Tadeusz Folek, którego znałam osobiście (1922–1990) był prawnikiem, dziennikarzem i działaczem niepodległościowym, był członkiem londyńskiej Rady Naczelnej PPS na emigracji oraz delegatem Rządu RP na
Uchodźstwie na Nadrenię-Westfalię. Mieszkał w Kolonii, pomagał Polakom załatwiać sprawy pobytowe i brał
chętnie udział w spotkaniach informacyjnych m.in. organizowanych w latach osiemdziesiątych w Centrum Kultury Wschodnio-Europejskiej w Kolonii. Wydawał czasopismo „Wiadomości Kolońskie”.
13
Paryska „Kultura”, nr 12, s. 109, 1982; nr 4, s. 104; nr 11, s. 94, 1983; nr 6, s. 96, 1984; nr 12, s. 116,
1985.
14
Paryska „Kultura”, nr 12, s. 109, 1982,; nr 4, s. 104, 1983; nr 6, s. 96, 1984,; nr 11, s. 94, 1983; nr 12,
s. 116, 1985.
188
prowadziła działalność kulturalną i udzielała porad i pomocy socjalnej imigrantom. Posiadał
własny, odnowiony budynek15.
Koło Przyjaciół i Wspierających Szpital Matki Polki w Wuppertalu – przewodniczący Zarządu – dr Tadeusz Stangel – zajmowało się przede wszystkim zbieraniem środków finansowych na polepszenie sytuacji polskiego lecznictwa. W maju 1988 r. przekazano sumę
100 tys. DM na Szpital Matki Polki w Łodzi16.
Komitet Koordynacyjny Studentów Polskich w RFN został powołany z inicjatywy
młodzieżowych działaczy studenckich „Solidarności” w 1982 r. Siedzibę miał w Kolonii.
Organizacja materialnie wspierana była przez uniwersytety niemieckie. Ugrupowanie zajmowało się głównie działalnością polityczną. Program ideowy m.in. głosił: Uważamy, że na Polakach przybywających na Zachodzie ciąży szczególny obowiązek popierania walki naszych
rodaków w kraju o przywrócenie stanu sprzed 13 grudnia 1981 r. Komitet był współorganizatorem demonstracji 31 sierpnia 1982 r. przed Ambasadą PRL w Kolonii jak również zorganizował bojkot występu „Mazowsza” 5 października 1982 r.17.
Komitet Obrony „Solidarności” w Berlinie miał główną siedzibę w Berlinie, ale organizacja miała charakter ogólnoniemiecki. Na terenie Nadrenii-Westfalii działały grupy robocze w
Kolonii i Düsseldorfie. Komitet Obrony powstał 3 marca 1982 r. z inicjatywy Edwarda Klimczaka18. Była to organizacja sensu stricto polityczna deklarująca: obronę polskiej drogi do demokracji; informująca opinię publiczną o walce „Solidarności” w podziemiu; organizująca pomoc internowanym. Komitet działał w środowisku polskich emigrantów, organizując: demonstracje, kolportaż ulotek i prasy, zbieranie podpisów pod listami do rządu PRL, wywieranie
nacisku na niemieckie związki zawodowe (DGB) w celu oficjalnego uznania „Solidarności”.
W Berlinie KOS zajął się integracją środowiska polskiego, powołując w tym celu Polską
Radę Społeczną. Od początku istnienia Rady motorem i najaktywniejszym działaczem był
Witold Kamiński19.
KOS był organizacją skupiającą bardzo wielu dziennikarzy i dzięki temu już od początku
istnienia redagował „Biuletyn Informacyjny”, następnie dwutygodnik, a później miesięcznik
„Pogląd”.
Program ideowy gazety był równoznaczny z Manifestem KOS z tym, że dobitnie akcentował: pomoc wydalonym w Berlinie i pomoc Polakom z najnowszej emigracji. „Pogląd” był
czasopismem profesjonalnym, miał odpowiednią szatę graficzną, wiele fotografii i ilustracji
oraz bardzo dobre artykuły, materiały i komentarze własnych korespondentów z różnych krajów świata. W 1984 r. doszło do fuzji między „Poglądem” i niezależnym, niepodległościowym „Głosem Polonii” wydawanym w Szwajcarii. Pismo miało główną redakcję w Berlinie i
15
Paryska „Kultura”, nr 7–8, 1979, s. 199.
„Kurier Polski i Polonijny” nr 6, 1986; „Dziennik Łódzki” nr 123, 27 V 1988.
17
„Pogląd” nr 1, 1982, s. 27–28; „Biuletyn Informacyjny” Komitetu Obrony „Solidarności” (KOS) nr 16,
1982, s. 24.
18
Edward Stanisław Klimczak, ur. 1944 r. w Kielcach – wykładowca uniwersytecki, emigracyjny działacz
polityczny, publicysta i tłumacz. Wolna encyklopedia, s. 1–2.
19
Witold Kamiński z Berlina to bardzo aktywna i pozytywna postać w polskim ruchu organizacyjnym w
Niemczech. Współzałożyciel i wieloletni przewodniczący Polskiej Rady Społecznej w Berlinie, w 1999 r. został
wybrany jako pierwszy Polak w Niemczech do Zgromadzenia Federalnego (Bundesversammlung) 23 maja 1999
r. wziął udział w wyborach prezydenta RFN, „Samo życie” nr 6, 1999, s. 1.
16
189
oddział w Szwajcarii i ukazywało się pod wspólnym tytułem „Pogląd” w całych Niemczech i
wielu krajach Europy, jak również w USA i Kanadzie. Niestety trudności finansowe spowodowane głównie małą liczbą abonentów w Niemczech zmusiły redakcję do zamknięcia pisma.
W numerze 12 (152) i ostatnim, z grudnia 1988 r. redaktor Piotr Kowalczyk ogłosił czytelnikom wiadomość o zakończeniu działalności „Poglądu”20. Odżyło jednak raz jeszcze we wrześniu 1989 r. ukazując się jako „Magazyn polityczny: niecenzurowany, krytyczny, niezależny,
pozapartyjny”, wydawany jako miesięcznik w Warszawie.
KOS od początku utrzymywał kontakty z innymi grupami „Solidarności” w całej Europie. W 1983 r. rząd emigracyjny mianował Edwarda Klimczaka członkiem Oddziału Rady
Narodowej RP w Niemczech. W latach 1983–1990 współdziałał z podziemnymi strukturami
niezależnych wydawnictw w Polsce.
Kongres Wolnej Polski w Europie (KWPwE)w Monachium założony został na zjeździe w Monachium 18 września 1985 r., w którym uczestniczyło 15 organizacji emigracyjnych z 8 państw Europy Zachodniej. Przewodniczącym został dr Ludwik Frendel, sekretarzem generalnym – Zbigniew Adamski (w 1988 r. Z. Arłamowski). Organizacja utworzona na
wzór Kongresu Polonii Amerykańskiej i pretendowała do sprawowania kierowniczej roli
wśród polskiej emigracji politycznej w Europie. Statut jej określał program ideowy w stosunku do kraju i emigracji.
Wobec Polski deklarowano popieranie działalności „Solidarności” i innych niezależnych
organizacji kulturalnych, społecznych i religijnych poprzez udzielanie pomocy materialnej i
informowanie opinii europejskiej o sytuacji w Polsce. W odniesieniu do emigracji deklarowano konieczność jednoczenia organizacyjnego w celu uzyskania jednolitej reprezentacji opinii
publicznej i rządów państw osiedlenia, jak również propagowanie w środowiskach emigracyjnych działalności oświatowej, kulturalnej i politycznej. Komitet, przypisujący sobie rolę
opiekuna wszystkich emigrantów, podejmował różne działania polityczne na szczeblu federalnym: m.in. domagał się zmiany przepisów prawa azylowego dla więźniów politycznych,
poruszał problem odszkodowań dla ofiar hitleryzmu. W sierpniu 1986 r. Komitet wystosował
memoriał do rządu RFN w sprawie uwzględniania działalności politycznej na Zachodzie przy
przyznawaniu azylu obywatelom polskim w RFN, jak również o przyznawaniu azylu najbliższej rodzinie wnioskodawcy. Niestety interpelacja L. Frendla nie odniosła większych skutków, rząd niemiecki nie widział bowiem powodów do zmiany zapisów gwarantowanego konstytucyjne prawa azylowego.
KWPwE niestety nie odegrał roli, jaką sobie wyznaczył. „Stara” emigracja polityczna nie
zdołała pozyskać działaczy nowej fali solidarnościowej, niezbędnej do odświeżenia niepodległościowego ruchu politycznego. Stan taki miał zarówno miejsce w RFN, jak i w środowiskach emigracyjnych Europy Zachodniej21.
Księgarnia „Wawel” w Kolonii, wszystkim nam emigrantom znana „Księżnica”, mieściła się w centrum Kolonii na Stephanstr. 11. 1 września 1984 r. Otwarta przez małżeństwo
Annę i Janusza Łątków pełniła w tym czasie rolę niezwykłą. Był to ważny punkt informacyj20
P. Kowalczuk, Bierzemy zanurzenie, „Pogląd” nr 12, 1988, s. 73.
M. Zieliński, Polska emigracja polityczna i Polonia – zarys leksykalny ważniejszych grup i organizacji,
Legionowo 1988, s. 74.; Paryska „Kultura” nr 3, 1986, s. 94, n; nr 3, 189, s. 155–156; „Pogląd” nr 21, 1985,
s. 56; nr 1, 1986, s. 86; nr 12, 1986, s. 85; nr16, 1986, s. 55; nr 17, 1986, s. 58; nr 19, 1986, s. 48–49; nr 7, 1987,
s. 51; nr 9, 1987, s. 51; nr 17, 1987, s. 88.
21
190
ny, odbywały się tam również wystawy o tematyce politycznej (Jałta, Katyń), spotkania literackie: m.in. ze S. Bieniaszem, L. Herbstem, H. Grynbergiem. Placówka prowadziła również
działalność wydawniczą, a od 1989 r. zaczęła redagować biuletyn „Głos Wawelu”22. W latach
dziewięćdziesiątych właściciele przenieśli się do Erfstad, obecnie placówka działa jako księgarnia wysyłkowa. Janusz Łątka był również w Kolonii przedstawicielem czasopisma „Orzeł
Biały”, wydawanego w Londynie23.
Oddział Rady Narodowej Rzeczypospolitej Polskiej w Niemczech – siedziba w Monachium jako oddział Rady Narodowej RP w Niemczech został powołany 9 grudnia 1978 r.
w Kolonii. W zebraniu założycielskim m.in. uczestniczyli: ówczesny emigracyjny prezydent
Kazimierz Sabbat i przewodniczący Rady Narodowej w Londynie – Zygmunt Szadkowski. W
skład 22-osobowej Rady Narodowej Polaków w RFN weszli przedstawiciele środowisk twórczych i naukowych, działacze polityczni i społeczni. Przewodniczącym Rady został wybrany
dr L. Frendel. Główna siedziba organizacji mieściła się w Monachium.
Oddział Rady Narodowej RP w Niemczech był częścią składową Rady Narodowej RP w
Londynie i miał podobną strukturę organizacyjną. Kadencja wynosiła 4 lata, a przedstawicielem Rządu Emigracyjnego RP w RFN, z tytułem ministra pełnomocnego, został wybrany
Wincenty Broniwoj-Orliński. W ramach Oddziału działało Prezydium Rady, Kluby radnych –
reprezentantów stronnictw i ugrupowań emigracyjnych w RFN i Berlinie Zachodnim. Główne
siły polityczne Rady stanowili członkowie Polskiej Partii Socjalistycznej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. W 1983 r. do Rady przystąpiło 5 członków Stronnictwa Pracy z Chrześcijańskiej Demokracji i Grupa J. Zawadzkiego jako prywatny Klub PPS – Zjednoczenie.
W ostatecznym kształcie Polska Rada Narodowa RP składała się z 26 członków należących do PPS, PSL, działaczy „Poglądu” z Berlina przedstawicieli emigracji solidarnościowej i
pisarzy (M. Nowakowski, W. Odojewski). Oddział w Niemczech odpowiedzialny był za: mobilizację nowych środowisk emigracyjnych na rzecz intensyfikacji działalności organizacji
niepodległościowych, kombatanckich, młodzieżowych i politycznych; utrzymywanie łączność z rządem emigracyjnym i pośredniczenie w kontaktach ze środowiskami emigracyjnymi
w Niemczech; propagowanie informacji o sytuacji w Polsce i działalności rządu emigracyjnego wśród społeczeństwa niemieckiego; nawiązywanie przyjaznych kontaktów z niemieckimi
środowiskami twórczymi i tworzenie towarzystw przyjaźni polsko-niemieckiej; obronę dobrego imienia narodu polskiego i kształtowanie odpowiedniej polityki niemieckiej w stosunku
do rządu londyńskiego. Te cele i główne zadania zaakceptowano w lutym 1984 r. na posiedzeniu Oddziału Rady Narodowej. Za najważniejsze uznano: nieustanne przedstawianie partiom politycznym, reprezentowanym w Bundestagu, stanowiska w sprawie ostatecznego charakteru granicy na Odrze i Nysie; ścisłą współpracę Rady – jako „rzecznika interesów polskich w RFN”– z rządem w Londynie i kontynuację akcji niepodległościowej; pełnienie służebnej roli wobec kraju, który jest dla niej natchnieniem i źródłem wszelkiej akcji politycznej.
Realizując swój program ideowy, Rada zajmowała się działalnością polityczną, kulturalną
i zbiórką darowizn i pieniędzy na rzecz Skarbu Narodowego powstałego w 1949 r. w Londynie. W 1984 r. przewodniczący L. Frendl, bez uzgodnienia i wiedzy innych członków Oddziału, przeprowadził „poufne rozmowy” z prezesem Ziomkowstwa Ślązaków drem H. Hubką.
Fakt ten oburzył większość członków Rady i L. Frendlowi wręczono votum nieufności.
10 lipca 1985 r. prezydent Rządu RP na Uchodźstwie w Londynie – Edward Raczyński wydał
22
23
Wywiad autorki z Januszem Łątką, Kolonia, październik 1990.
„Orzeł Biały” nr 1446, 1989, s. 76.
191
dekret o rozwiązaniu Oddziału Rady Narodowej w RFN. Ponowna działalność Rady rozpoczęła się 12 kwietnia 1986 r. w Monachium. Spotkanie prowadził przewodniczący Rady Narodowej w Londynie – Z. Szadkowski.
Po przedstawieniu i zaprzysiężeniu członków Rady nastąpił wybór nowych władz Oddziału. Do Prezydium Oddziału Rady Narodowej RP w Niemczech wybrano: Tadeusza Nowakowskiego jako przewodniczącego, Jacka Kowalskiego na stanowisko wiceprzewodniczącego, Władysława Woyno jako wiceprzewodniczącego (PSL), Tadeusza Folka jako sekretarza
(PPS), Marcina Idzińskiego na stanowisko sekretarza, Bogdana Zurka jako sekretarza (PPS),
ks. Jerzego Galińskiego jako członka. Powołano również stałe komisje problemowe: emigracyjną, zagraniczną i krajową oraz trzeci po PPS i PSL – klub Chrześcijański Blok Poselski.
Oddział Rady Narodowej RP w Niemczech wydawał biuletyn „Informacje Bieżące”.
W latach 1981–1983 Rada była organizacją całkowicie pasywną i nie zareagowała nawet
na ogłoszenie stanu wojennego w Polsce. Najaktywniejszy okres działalności Rady to lata
1984–1986, w których wystosowano kilka apeli do rządu niemieckiego m.in. o interwencję do
władz PRL o amnestię i natychmiastowe zwolnienie wszystkich więźniów politycznych. W
listopadzie 1984 r. zorganizowano konferencję związaną z zabójstwem ks. Jerzego Popiełuszki, gdzie zaapelowano do ministra spraw zagranicznych Hansa-Ditricha Genschera o odłożenie wizyty w Polsce do czasu wyjaśnienia i ukarania wszystkich winnych. Rada zajmowała
się również sprawami środowisk emigracji polskiej w RFN i pracowała na rzecz polepszenia
stosunków polsko-niemieckich. W piśmie z 12 kwietnia 1984 r. skierowanym do ministra
pracy dra Norberta Bluma zwrócono się z prośbą o przyznanie prawa do pracy i zasiłku socjalnego wszystkim Polakom mieszkającym w Niemczech. Apelowano również o zniesienie
zakazu pracy osobom starającym się o przyznanie azylu politycznego w Niemczech.
W 1984 r. postanowiono nawiązać kontakt z organizacjami niepodległościowymi w RFN
i zamierzano opracować historię tych organizacji. Na konferencjach apelowano o szerzenie i
zachowanie polskości wśród młodego pokolenia Polaków na emigracji. W 1984 r. przekazano
uchwałę do kanclerza i ministra spraw wewnętrznych w sprawie rewizjonizmu niemieckiego i
podkreślono konieczność ostatecznego pojednania obydwu narodów i zaakceptowanie granicy na Odrze i Nysie24.
Polska Misja Katolicka w Niemczech, jej powstanie była konieczne, ponieważ po zakończeniu działań wojennych ok. 2 milionów Polaków znajdujących się w Niemczech okupowanych przez wojska alianckie organizowało samorzutnie własne kaplice i starało się o
opiekę duszpasterską. Było wśród nich ok. 900 księży (760 byłych więźniów obozu w Dachau), którzy natychmiast po wyzwoleniu podjęli działalność duszpasterską25. Aby opanować
żywiołowy charakter polskiego życia religijnego i ułatwić organizację opieki duchowej, papież Pius XII utworzył Polską Diecezję Personalną w Niemczech i 5 czerwca 1945 r. mianował bpa Józefa Gawlinę jej ordynariuszem. Biskup miesiąc później w Monachium powołał
Polską Kurię Biskupią (w sierpniu przeniósł ją do Frankfurtu nad Menem), która zapoczątkowała tworzenie w Zachodnich Niemczech polskiej administracji kościelnej. W wyniku wielu
24
E. Rokicka, Antypolska działalność głównych ośrodków polskiej emigracji politycznej, Warszawa 1985,
s. 28; Paryska „Kultura” nr 3, 1979, s. 92; nr 3, 1980, s. 83; nr 7–8, 1980, s. 169; nr 1–2, 1984, s. 150; nr 7–8,
1984, s. 130; nr 3, 1985, s. 101; nr 10, 1985, s. 101; nr 10, 1986, s. 115; „Pogląd” nr 7, 1983, s. 50; nr 2, 1984,
s. 46–48; nr 7, 1984, s. 57; nr 9, 1984, s. 58–59; nr 18, 1984, s. 51; nr 21, 1984, s. 53; nr 6, 1985, s. 50–51; nr 10,
1985, s. 57; nr 17, 1985, s. 58; nr 18, 1985, s. 93.
25
Cz. Łuczak, Polacy w okupowanych Niemczech 1945–1949, Poznań 1993, s. 215.
192
reorganizacji w 1976 r. prymas Polski S. Wyszyński powołał Polską Misję Katolicką, której
rektorem został ks. Franciszek Mrowiec. PMK w dziesięcioleciu 1980–1990 w ponad 60 parafiach obsługiwało 70 księży. Najważniejszą jej działalnością była i jest praca duszpasterska.
Przykłada ona również wielką wagę do kształcenia młodego pokolenia, w dużej części urodzonego już na obczyźnie. W szkołach powstałych przy placówkach PMK naucza się nie tylko
katechizmu, lecz również prowadzi nauczanie przedmiotów w języku polskim i pielęgnuje tradycje narodowe. Dzisiaj – PMK to ogromna instytucja skupiająca w swoich szeregach dużą
część inteligencji polskiej i krzewiąca wiarę i polską kulturę we wszystkich Landach Niemiec26.
Polska Partia Socjalistyczna w RFN była najsilniejszą organizacją polityczną emigracji
polskiej w Europie Zachodniej. W 1970 r. na skutek rozbieżności ideologicznych i konfliktów
personalnych utworzono dodatkowo niezależny Centralny Komitet Zagraniczny PPS, co
wpłynęło na powstanie trzech frakcji: Centralnego Komitetu PPS – działającego w Wielkiej
Brytanii i Niemczech (Kolonia); Centralnego Komitetu Zagranicznego PPS – aktywnego w
Wielkiej Brytanii, Francji, Szwecji i RFN; Związku Socjalistów Polskich – działającego w
USA i Kanadzie. I Zjazd PPS w Niemczech odbył się w kwietniu 1977 r. Najwyższym organem był Komitet Główny PPS, a następnie rejony, koła i grupy działające głównie w Kolonii,
Düsseldorfie, Wuppertalu, Bonn, Dortmundzie, jak również w Koblencji, Moguncji, Hamburgu, Bremie, Lubece, Norymberdze i Monachium.
Jako główne zadania PPS postawiła sobie: pozyskanie najnowszej, młodej generacji emigrantów poprzez przekazywanie jej władzy; kształtowanie jej postaw politycznych; ułatwianie
nawiązywania kontaktów z innymi organizacjami politycznymi w Europie Zachodniej. W
Nadrenii-Westfalii do najaktywniejszych należało Koło Kolonia-Düsseldorf, skupiające grupy
z Wuppertalu, Essen i Dortmundu. Działacze tego Koła byli organizatorami kilku demonstracji przed Ambasadą PRL w Kolonii i akcji protestacyjnych w Dortmundzie i Neviges. Ponadto propagowano materiały informacyjne, rozprowadzano wydawnictwa polityczne i prasę
emigracyjną. Koło współpracowało ze Zjednoczeniem Polskich Uchodźców i Chrześcijańską
Służbą Wyzwolenia Narodów w Dortmundzie.
W maju 1985r. odbył się w Monachium V Zjazd PPS. Działacz J. Kowalski w referacie na
temat sytuacji polskiej emigracji politycznej zwrócił uwagę na fakt, że w latach 1980–1985 ok.
14 tys. Polaków poprosiło o azyl polityczny w RFN, ale tylko bardzo mała liczba azyl ten
otrzymała. Na Zjeździe w Monachium wybrano nowe władze centralne. Komitet Centralny
PPS, po uznaniu rządu londyńskiego, wstąpił w skład Kongresu Wolnej Polski w Europie. Organizacja ta od 1975 r. wydawała nieregularnie pismo „Przemiany”, które od 1981 r. ukazywało
się w języku niemieckim jako gazeta „Die Wende”. Redakcja mieściła się w Monachium.
„Przemiany” publikowały przede wszystkim informacje o działalności partyjnej kół w
Niemczech i innych krajach Europy, o wydarzeniach politycznych w Polsce i trudnych warunkach pracy „Solidarności”. Czasopismo zajmowało się również redagowaniem broszur o
aktualnej tematyce politycznej.
Po 1982 r. PPS wzmocniła swoje struktury, głównie na północy Niemiec w Hamburgu i
jego okolicach. Członkowie PPS wywodzili się z różnych generacji emigrantów polskich,
począwszy od II wojny światowej. W latach dziewięćdziesiątych dzięki emigracji solidarnościowej pokaźnie wzrosły szeregi PPS. Partia ta próbowała nawiązać kontakty i współpracę ze
Związkiem Polaków w Niemczech, ale niestety do tego nie doszło, natomiast współpracowała
26
Temat ten opracowałam szczegółowo w referacie. Polska Misja Katolicka w Niemczech, w: Ze studiów
nad polskim dziedzictwem w świecie, red. L. Nowak i M. Szczerbiński, Gorzów Wlkp. 2002, s. 98–106.
193
owocnie z Polskę Misją Katolicką. PPS była partią polityczną skupiającą największą liczbę
członków społeczności emigracyjnej w Niemczech, jednak jaka była ich faktyczna liczba
trudno jest dziś dokładnie określić27.
Przedstawicielstwo „Solidarność Walcząca” w Bottrop i Essen. Funkcję przewodniczącego pełnił Szymon Jabłoński, a stowarzyszenie brało udział w wielu demonstracjach,
m.in. 13 grudnia 1987 r. w centrum Dortmundu28.
Ruch Społeczno-Polityczny „Pomost” w RFN i Berlinie Zachodnim zrodził się w
1983 r. w Chicago i rozprzestrzenił się również na kraje europejskie. W 1984 r. RSP „Pomost” miał 35 przedstawicielstw w 12 państwach m.in. w Niemczech i Berlinie Zachodnim.
Siedziba niemiecka znajdowała się w Kolonii, a funkcję przedstawicielską pełnił Waldemar
Ziemnicki.
Grupa zawiązała się w lipcu 1984 r. podczas procesu Jacka Kuronia i powiadomiła, że celem jej jest tworzenie polskiego lobby w RFN poprzez kontakty z politykami i dziennikarzami. Grupa zamierzała również zbierać pieniądze dla pokrzywdzonych w Polsce. Ruch koloński był współorganizatorem „Tygodnia Protestu Przeciw Łamaniu Praw Ludzkich w PRL”, w
czasie tej akcji pikietowano polskie placówki w Kolonii i rozdano 7 tys. niemieckojęzycznych
ulotek. Akcja ta znalazła szeroki rezonans w niemieckiej prasie i telewizji29.
„Świetlica Polska” w Wuppertalu – skromna placówka kulturalna, założona w 1986 r.
prowadzona przez tłumacza sądowego Siegfanza, udzielała porad socjalnych i prawnych imigrantom polskim, organizowała spotkania kulturalne, np. w 1987 r. prelekcję dr A. Sulikowskiego z UJ, Życie wewnętrzne Hanny Malewskiej. Działała tam również skromna biblioteka
polska30.
Faktem naturalnym jest, że w okresie największego powojennego exodusu Polaków do
RFN wzrosła aktywność grupy polskojęzycznej w tym kraju. Proces ten można zestawić z
czasami w pierwszych latach powojennych, wówczas bowiem jak i w tym okresie ogromny
potencjał osobowy i intelektualny Polaków musiał znaleźć wyraz w konkretnym działaniu.
Wprawdzie wiele grup i stowarzyszeń miało charakter efemeryczny i szybko zakończyło swoją działalność, również niektórzy działacze popełnili szereg błędów, które nie poprawiły polskiego image w Niemczech, ale taki fenomen, jak: organizacje wolnościowe – o atrybucie już
dziś historycznej wartości w latach 1980–1990 w Europie Zachodniej zaistniał i mimo wielu
wad i uchybień przyczynił się do powrotu wolności i demokracji w Polsce.
27
M. Cecuda, Polska emigracja polityczna w latach 1975–1982, Warszawa1982, s. 151; W. Hładkiewicz,
Polacy w zachodnich strefach okupacyjnych Niemiec, 1945–1949, Zielona Góra 1982, s. 87–98; M. Zieliński,
Polska emigracja polityczna i Polonia, Legionowo 1988, s. 120–124; Paryska „Kultura” nr 1–2, 1983, s. 167; nr
11, 1983, s. 94; nr 9, 1984, s. 111; nr 7–8, 1986, s. 171; „Pogląd„ nr 18, 1984, s. 37–38; nr 12, 1985, s. 54; nr 18,
1985, s. 54; nr 7, 1986, s. 69; nr 8, 1986, s. 63; nr 9, 1986, s. 63; nr 12–13, 1986, s. 8 i 58; nr 5, 1987, s. 52; nr
14–15, 1987, s. 75; nr 17, 1987, s. 86; nr 19, 1987, s. 98–100.
28
„Pogląd” nr 1, 1988, s. 83.
29
F. Bielak, A. Pepłoński, Polska emigracja polityczna a grupy antysocjalistyczne w kraju w latach 1981–
1984, Warszawa 1982, s. 69–70; Paryska „Kultura” nr 9, 1982, s. 134; „Pogląd” nr 9, 1986, s. 65.
30
Paryska „Kultura” nr 1–2, 1988, s. 164; „Pogląd” nr 19, 1987, s. 109.
194
Doktor Józefa Aleksik ur. w 1943 r. w Berdyczowie na Ukrainie, w 1946 r. wraz z rodzicami przyjechała do Słupska i w 1963 r. ukończyła Technikum Ekonomiczne. W latach 1964–1966 – po filologii polskiej w Studium Nauczycielskim w Kołobrzegu – w latach 1966–1972 była nauczycielka w Szkole Rolniczej w Słupsku. Studiowała w WSN w Słupsku na filologii polskiej, a w 1973 r. po zamążpójściu zamieszkała w Opolu; w latach 1973–1975 pracowała w Technikum Rolniczym w Głubczycach, studiowała
zaocznie filologię polską w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Opolu uzyskując w 1975 r. tytuł magistra.
Do 1983 r. pracowała w Technikum Rolniczym w Chróścinie Opolskiej. Od 1984 r. wraz z rodziną zamieszkała w Niemczech i po ukończeniu akademickiego kursu j. niemieckiego w Bonn w latach 1985–
1986 była lektorem j. polskiego w Akademie Niederberg w Bonn, a następnie do 1999 kierownikiem
działu porad socjalnych w Centrum Kultury Europejskiej w Kolonii. W latach 2000–2003 kontynuowała
tę pracę w Niemieckim Czerwonym Krzyżu w Bonn. Od stycznia 2004 r. uczestniczy w konferencjach
naukowych i sympozjach organizowanych przez polskie i niemieckie towarzystwa naukowe oraz działam
społecznie w organizacjach polonijnych, zajmując się promocją kultury polskiej w Niemczech. W grudniu 2008 r obroniła pracę doktorską na Uniwersytecie Zielonogórskim.
195
dr Elżbieta Later-Chodyłowa
Instytut Polsko-Skandynawski, Kopenhaga
DZIAŁALNOŚĆ NIEPODLEGŁOŚCIOWA POLAKÓW W DANII
NA RZECZ WOLNEJ POLSKI W LATACH 1945–1989
Polacy w Danii po II wojnie światowej do lat osiemdziesiątych, pomimo małej liczby inteligencji, jeszcze mniejszej polskich emigrantów politycznych i braku emigracji żołnierskiej,
prowadzili działalność niepodległościową na rzecz wolnej Polski, których przywódcy i przedstawiciele spotykali się z szykanami władz PRL oraz ośmieszaniem przez komunistyczną
prasę. Powstało wówczas kilka niepodległościowych instytucji. Nie było ich zbyt wiele i
zrzeszały małą liczbę członków, zwykle kilku czy kilkunastu, z wyjątkiem liczniejszego
Związku Wolnych Polaków w Danii (dalej: ZWPwD) oraz Towarzystwa Przyjaciół Polskiego
Uniwersytetu na Obczyźnie (dalej: TP PUNO). Bardziej współcześnie – większe były tylko
organizacje wspierające NSZZ „Solidarność”, jednakże były to krótkotrwałe inicjatywy.
Po wojnie na terenie Danii przebywało ok. 6 tys. polskich uchodźców, deportowanych i
uciekinierów (DP – „dipisów”). Umieszczeni byli oni w ok. 30 obozach i punktach opieki,
zorganizowanych przez Duński Czerwony Krzyż. Prawie wszyscy repatriowali się do Polski i
innych krajów, a w Danii pozostało na stałe ok. 500 osób, (pierwsze i drugie pokolenie starych emigrantów zarobkowych liczyło ok. 15 tys. ludzi). W obozach działały samorządy. W
1948 r. funkcję przewodniczącego Rady Uchodźstwa Polskiego (dalej: RUP) pełnił Franciszek Żuchliński. RUP w Danii łączyły ścisłe związki z Rządem RP w Londynie. Organizacja
prowadziła różnorodną działalność, przede wszystkim związaną z opieką nad uchodźcami, a
w szczególności nad polskimi dziećmi.
W Królestwie Duńskim kilka oddziałów Związku Polaków w Danii (dalej: ZPwD) pospieszyły z pomocą polskim „dipisom”. Działalność charytatywną na ich rzecz prowadził
Oddział ZPwD w Kopenhadze, a także Okręg Nykoebing F. Uchodźcy wspólnie uczestniczyli
we mszach św., „opłatkach”, „święconkach”, obchodach świąt narodowych, w zabawach tanecznych itp. Do obozów uchodźców ZPwD wypożyczał książki i wspierał materialnie druk
wydawanych w nich biuletynów. W latach 1945–1949, a szczególnie w latach 1945–1946,
rozwinęły działalność zastępy i drużyny Związku Harcerstwa Polskiego (dalej: ZHP) z pomocą Naczelnictwa ZHP poza Granicami Kraju w Londynie. Drużyna im. Emilii Plater liczyła
początkowo 60 harcerek, lecz w wyniku zwolnień związanych z wyjazdami do Polski stan
drużyny zmniejszył się do kilku w lutym 1949 r. W końcu 1945 r. przy drużynie im. E. Plater
powstała dla dwadzieściorga dzieci Gromada Zuchów „Białe Orły”; pozostało w niej tylko
czwórka, większość wyjechała do Karsemosae (Frederiksvaerk). Działalność w harcerstwie
podjęło ok. 250–300 polskiej młodzieży i dzieci.
Ze względu na powiązania z londyńskimi instytucjami, ZHP i ZPwD, jako niepodległościowe, były poniżane i dyskryminowane przez Poselstwo Polskie w Kopenhadze. W raporcie
Poselstwa z 8 stycznia 1946 r. napisano m.in., że Zarząd ZPwD w Kopenhadze ...prowadzi
wyraźną akcję prolondyńską, czego dowodem służy wydawany w obozie Hoje-Moen biuletyn
Związku Harcerstwa Polskiego w Danii..., a w ekspertyzie Obozy polskich uchodźców w Danii z 19 maja 1946 r.:
Również na pewną łączność oraz wpływy agentów b. rządu londyńskiego wskazują próby ujęcia młodzieży
w organizację harcerską. [...] Praca harcerska nosi wybitny charakter polityczny i opiera się na trzech osobach: Zygmuncie Szatkowskim b. więźniu w Stutthofie, Alojzie Rudolfie – harcerz, który brał udział w
196
powstaniu warszawskim oraz Wilhelmie Brudnym – o niezdecydowanym stanowisku. [...]. Są to ludzie
młodzi. Działalność ich nie rozszerza się, natrafiając na bierność zdemoralizowanych uchodźców. Wydają
dwutygodnik na powielaczu w Skodsborgu pod nazwą Biuletyn Związku Harcerstwa Polskiego w Danii.
Pismo to jest wrogo nastawione do Rządu Polskiego.
Działalność Poselstwa przyczyniła się wydatnie do zaniku harcerstwa polskiego w Danii,
które odrodziło się dopiero w końcu 1989 r. przy Duszpasterstwie Polskim w Kopenhadze.
Drużyny harcerzy i harcerek oraz zuchów i skrzatów, a następnie w początkach lat dziewięćdziesiątych drużyny ZHP w Aalborgu, Odense i Aarhus, skupiły 135 dziewcząt i chłopców.
Wyzwolenie Danii spod hitlerowskiej okupacji stworzyło możliwości do w pełni już
otwartej działalności Związku Polaków w Danii i do 1947 r. część organizacji okręgowych
reaktywowało swoją działalność. Niektóre z nich już od końca 1944 r. świadczyły pomoc,
jeszcze nie ideową, ale charytatywną na rzecz ludności polskiej: organizowały pomoc dla
sierot w Kraju i uchodźców polskich w Danii poprzez agendy PCK i Duńskiego Czerwonego
Krzyża, utworzyły Komitet Pomocy dla Uciekinierów i podjęły współpracę z radami obozowymi uchodźców polskich w Kopenhadze i Odense. ZPwD jesienią 1945 r. liczył 600 członków, a funkcjonowało w tym czasie 9 jego okręgów: Kopenhaga, Haderslev, Maribo, Nakskov, Nykoebing F., Naestved, Odense, Ringsted i Aalborg. Jednakże już w tym czasie ZPwD
nie przedstawiał jednolitego, ideowego oblicza ze względu na kontrowersje co do stosunku do
władz ludowych w Polsce i zarazem Poselstwa Polskiego w Kopenhadze, a także władz RP w
Londynie i Światowego Związku Polaków z Zagranicy. Uznanie w świecie Tymczasowego
Rządu Jedności Narodowej po czerwcu 1945 r. spowodowało wiele dramatycznych wyborów
wśród najbardziej zaangażowanych działaczy związkowych. To spowodowało, że ZPwD aż
do 1948 r. wysyłał listy hołdownicze do prezydenta B. Bieruta i premiera J. Cyrankiewicza.
Za kuriozalny fakt trzeba uznać wysłanie przez młodzież polonijną zebraną na II Zlocie Młodzieży w 1948 r. jednocześnie dwóch telegramów z pozdrowieniami do B. Bieruta i kardynała
A. Hlonda.
Spory wewnątrz organizacyjne, zwłaszcza przywódców związkowych oraz związków z
Poselstwem Polskim, dotyczyły orientacji politycznej; Poselstwu zarzucano m.in. nieuznawanie „Światpolu” oraz nierespektowanie święta Konstytucji 3 Maja oraz Święta Niepodległości
11 Listopada. Generalnie połowa okręgów ZPwD opowiadała się za Rządem RP w Londynie,
a połowa wykazywała tendencje prokrajowe. Główny podział i walka dotyczyły (1945–1949)
„londyńskiej” Kopenhagi i „warszawskiego” Nakskov na wyspach Lolland-Falster, gdzie od
1947 r. mieścił się Zarząd Główny ZPwD, chociaż w statucie ZPwD był zapis o apolityczności Związku. Wpływało to w pewnym stopniu na prowadzoną tradycyjną, polonijną działalność kulturalno-oświatową. 16 lutego 1949 r. na nadzwyczajnym zebraniu wszystkich członków Okręgu Kopenhaga podjęta została jednomyślnie decyzja o zerwaniu kontaktu z Zarządem Głównym ZPwD w Nakskov i podporządkowaniu się „Światpolowi”. Rozłam spotkał się
z szerokim i długotrwałym oddźwiękiem w duńskich pismach i radio.
„Information” z 24 lutego 1949 r. podawała,, że przyczyną rozbicia jest konflikt między
Wschodem a Zachodem. Jeszcze na przełomie wiosny i lata tego roku ta sprawa znalazła się
na łamach lokalnej „Lollands Tidende” z 5 czerwca 1949 r. W końcu lutego 1949 r. za stanowiskiem okręgu kopenhaskiego opowiedział się Okręg ZPwD w Nykoebing F.; inne pozostały w stanie oczekiwania na rozwój wydarzeń. W dziesiątą rocznicę wybuchu II wojny światowej członkowie nowo powstałego związku wzięli udział w zbieraniu podpisów pod protestem opracowanym przez władze RP na Uchodźstwie, którego tekst w języku duńskim ogłoszono w „Lolland Falster Social Demokraten” (Nakskov, 31 września 1949) – „Polakkerne
197
protesterer mod Ruslands okkupation” („Polacy protestują przeciwko rosyjskiej okupacji”).
Akcja ta nie połączyła jednak skłóconych Polaków i na przełomie 1949 i 1950 r. rozłam organizacyjny pogłębił się. Do okręgów w Kopenhadze i Nykoebing F. dołączyły okręgi Slagelse i
Bornholm, a także Okręg Naestved. Przy Zarządzie Głównym ZPwD w Nakskov (mieście, w
którym przebywało najwięcej Polaków), pozostały, poza Okręgiem Nakskov, okręgi w Aalborg,
Odense i Ringsted. Okręgi Maribo i Haderslev nie zajęły stanowiska. Nieco później okręg
Haderslev, tak jak i okręg Hilleroed zaczęły sympatyzować z okręgiem kopenhaskim.
20 września 1950 r. na zorganizowanym przez okręg kopenhaski Zjeździe Delegatów w Kopenhadze ukonstytuował się Zarząd Główny opozycyjnego Związku Polaków w Danii. Prezesem został wybrany Stanisław Henschel, wiceprezesem – Karol Miotła, Jan Płużek – sekretarzem. Jan Karpiński skarbnik, w 1956 r. użył po raz pierwszy nazwy nowej organizacji –
Wolni Polacy. Od 17 lutego 1957 r. okręg kopenhaski zaczął posługiwać się nazwą Związek
Wolnych Polaków w Danii (dalej: ZWPwD). Okręg Nykoebing F. nazwę tę przyjął dopiero
w 1970 r., kiedy utworzono w tym mieście drugi okręg ZPwD, współpracujący z Ambasadą
PRL.
Ważnym wydarzeniem było spotkanie w czerwcu 1950 r. z Adamem Ciołkoszem (PPS),
posłem do Sejmu RP i Rady Narodowej, przebywającym w Kopenhadze na międzynarodowym kongresie socjaldemokracji; wygłosił on m.in. odczyt o działalności niepodległościowej
w Londynie, w tym Światowego Związku Polaków z Zagranicy.
ZWPwD zrzeszał nie tylko Polaków ze starej, zarobkowej emigracji, lecz również nowych uchodźców wojennych i politycznych z Polski. Od końca 1950 r. Związek zyskał cennego współpracownika w osobie o. redemptorysty Jana Szymaszka – późniejszego rektora
Polskiej Misji Katolickiej w Danii (dalej: PMK), który od 1955 r. prowadził kursy j. polskiego, W ZWPwD były także odczyty i dyskusje, obchody świąt 3 Maja i 11 Listopada oraz
świąt kościelnych. Organizacja prowadziła działalność w duchu niepodległościowym i narodowo-katolickim. Krótko wspierało ją Radio Wolna Europa (dalej: RWE). ZWPwD ściśle
współpracował z PMK, jak i z powstałym w 1948 r. Stowarzyszeniem Polskich Kombatantów
(dalej: SPK), Kołem byłych Żołnierzy AK i później ze stowarzyszeniem „Pro Polonia”. W
latach 1951–1957 Związek wydawał czasopismo „Polak w Danii” pod hasłem „Za waszą i
naszą wolność”. W numerze 1 z kwietnia 1957 r. znalazły się dwa teksty – Pomoc społeczeństwa oraz Sposoby przekazywania pomocy dla kraju.
Według jednych źródeł – od jesieni 1956 r. do końca 1960 r. – ZWPwD miał stałą siedzibę nazywaną „Domus Libertatis”, którą finansowało RWE. Po zaprzestaniu tej pomocy
ZWPwD wynajmował lokale parafialne kościoła św. Ansgara. Była tam szkoła dla dzieci,
kurs j. angielskiego dla starszych, rozgrywki i gry oraz praktyczne zajęcia i filmy dla Sekcji
Kobiet. Według innych źródeł – Oddział Kopenhaga pod koniec lat pięćdziesiątych prowadził
bibliotekę i świetlicę, szkółkę dla dzieci i naukę j. polskiego dla dorosłych, teatr amatorski i
chór. Oddział Nykoebing F. posiadał w tym czasie własny dom społeczny i prowadził szkółkę
polską dla dzieci. Te dwa wiodące oddziały ZWPwD uważały się za prawowitych spadkobierców powstałych w latach 1926–1928 oddziałów Związku Robotników Polskich w Danii,
późniejszego (od 1933 r.) ZPwD1.
Okręgi ZWPwD otrzymywały w początkach lat sześćdziesiątych po 150 koron miesięcznej dotacji na utrzymanie lokalu, opłatę porta itp. Pomimo uważania się okręgów jako całości
1
Por. Dania, „Rocznik Polonii 1958–59”, London, b.r.wyd., s. 49–50.
198
za niepodległościowe, poszczególni ich członkowie zaczęli utrzymywać w tym czasie kontakty z polskimi przedstawicielstwami w Danii, np. Okręg Nykoebing F.
Pod koniec lat pięćdziesiątych liczebność okręgów ZWPwD wahała się w granicach kilkudziesięciu członków, np. ok. 30 w Okręgu Kopenhaga. W latach sześćdziesiątych najsłabszym okręgiem ZWPwD był Naesved. Zebrania odbywały się tam bardzo rzadko, jedynie
o. J. Szymaszek utrzymywał go przy życiu, najsilniejszy Okręg Nykoebing F., a najbardziej
niezależny – Okręg Kopenhaga. Wkrótce jednak działalność ZWPwD zaczęła zamierać. W
1962 r. przestał istnieć Zarząd Główny, a potem okręgu Kopenhaga i okręgu Naestved. W tej
sytuacji grono polskich działaczy niepodległościowych powołało do życia Polski Komitet
Kulturalno-Oświatowy (poniżej omawiana Polska Rada Społeczno-Kulturalna w Danii). Komitet przejął prowadzone dotychczas przez ZWPwD w Kopenhadze szkółkę języka polskiego
oraz punkt biblioteczny.
W drugiej połowie lat 1980. nie mówiło się raczej o ZWPwD, lecz o nielicznych, poszczególnych osobach, które były założycielami organizacji bądź poprzez lata były z nią
związane. Jednakże poziom intelektualny niepodległościowej części Emigracji Polskiej był na
ogół wyższy niż osób należących do ZPwD. Nieco wyżej oceniało się też ich status społeczny
oraz przygotowanie społeczno-zawodowe. W tym okresie prezesem ZWPwD był Jan Karpiński, jego zastępcą Stanisław Kęczela i skarbnikiem – brat prezesa – Stanisław Karpiński (urodzeni w Danii). S. Karpiński kontynuował ścisłą współpracę z delegaturą Rządu RP w Londynie. ZWPwD w Nykoebing F. wchodził w skład Naczelnego Komitetu Wolnych Polaków
(dalej: NKWP).
W 1951 r. „Wolnych Polaków” odwiedził ówczesny przewodniczący „Światpolu” – prof.
dr Bronisław Hełczyński z Londynu, który wziął udział w jubileuszowym zjeździe organizacji
z okazji 25-lecia jej istnienia. W 1952 r. gościł także Opiekuna Emigracji – arcybiskupa Józefa Gawlinę, w towarzystwie o. J. Szymaszka. Przy jego poparciu, księży polskich z PMK, a
zwłaszcza wikariusza biskupa, o. dra Józefa Grochota, sióstr służebniczek NMP oraz działaczy niepodległościowych z Kopenhagi, 6 czerwca 1976 r. zorganizowano jubileusz 50-lecia
ZWPwD w Nykoebing F. Podkreślał on spadkobiercze prawo ZWPwD do tradycji ZPwD.
Stanowił też wielką manifestację starego, zarobkowego wychodźstwa z nową emigracją polityczną 1968 r. W czasie jubileuszowego zjazdu E.S. Kruszewski wygłosił przemówienie i z
upoważnienia Prezydenta RP na Uchodźstwie udekorował sztandar Związku Złotym Krzyżem
Zasługi RP. Do Polaków w Nykoebing F. przesłali także listy gratulacyjne biskupi polscy:
Władysław Rubin i Szczepan Wesoły oraz biskup duński – Hans Ludwik Martensen. W obchodach brał udział Ignacy Kozoń – wieloletni katolicki działacz, a zarazem prezes ZWPwD
w Nykoebing F. i delegat NKWP na Lolland-Falster, podoficer Wojska Polskiego, kombatant
z 1939 r., odznaczony przez Rząd RP na Uchodźstwie Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi.
(Obecny ordynariusz Danii – biskup Czesław Kozoń jest jego synem). W roku jubileuszowym
założono przy Związku Fundację Kulturalno-Oświatową, która corocznie na święto Konstytucji 3 Maja miała przydzielać legaty za działalność polską. W 1983 r. parafia katolicka w
Nykoebing F. została laureatem pierwszej nagrody Fundacji, uhonorowana za pracę wśród
młodzieży.
Okręg Nykoebing F. działał prężnie. Co miesiąc odwiedzał go o. J. Szymaszek. Do
1976 r. istniała przy nim Sekcja Kobiet (Koło Młodzieży tylko do 1953 r.). Podczas gdy w
1959 r. Okręg Nykoebing F. liczył ok. 30 członków, to w latach osiemdziesiątych – aż
54 osoby, wówczas wstąpili do niego polscy emigranci „solidarnościowi” i kilku Duńczyków.
Jeszcze w 1983 r. o. J. Szymaszek dojeżdżał do Nykoebing F.
199
„Wolni Polacy” i ZWPwD byli solą w oku władz socjalistycznych w Polsce. W stowarzyszeniach powołanych do kontaktu z Polonią zagraniczną nie przebierano w słowach opisujących działalność ZWPwD, określając go jako: reakcję emigracyjną czy organizację reakcyjną
lub w opisie: oddział kopenhaski grupuje uciekinierów z kraju i różne podejrzane elementy.
Zebrania tego związku często kończą się bijatyką i awanturami2.Władze zsowietyzowanej
Polski drażniła sama nazwa Wolni Polacy i Związek Wolnych Polaków w Danii, w czym
można upatrywać niepodległościowy sens istnienia ZWPwD jako ideowej pracy na rzecz
zniewolonej ojczyzny. Reżimowa, PRL-owska prasa nie oszczędzała ZWPwD. Po pewnej
odwilży w 1956 r., kiedy po pomijaniu milczeniem zaczęto pisać w prasie o Polakach i Polonii za granicą, (oczywiście tendencyjnie), ukazywały się artykuły poniżające Związek. Pisano
m.in. tak:
Obie emigracje [stara, zarobkowa i powojenna, polityczna] mają dwa odrębne związki Polaków. Pierwszy
współpracuje z polską ambasadą, drugi z Londynem. Członkowie obu związków śpiewają na uroczystych
akademiach „Jeszcze Polska”, każdy z okazji innej rocznicy oraz w nieco inny sposób. I dalej: Nowa emigracja usiłuje stroić się w piórka „politycznej”. Twierdzi, że w Polsce nic nie wolno. Jeden z cwaniaków
poszukujący lepszego chleba w Danii jako powód ucieczki podał, że w ojczyźnie nie wolno mu się modlić.
W przyzwoicie urządzonym lokalu związku oglądają te biedne ofiary „politycznych prześladowań w ojczyźnie” półnagie dziewuszki na ekranie telewizora i leją łzy nad losem kraju. Ów związek dostaje jakieś
fundusze [...] – usiłują przedstawiać swój własny kraj jako kopciuszka Europy, zbiorowisko Buszmenów,
których jedynym zajęciem jest klepanie... biedy, Nowa Huta z tektury i te rzeczy3.
Dlatego zrozumiałe jest, że w takiej sytuacji rolę tę przejęły osoby-instytucje, takie jak
o. Jan Szymaszek i inni, którzy łamiąc stereotyp Polaka w Danii nadali dodatkowe znaczenie
swej działalności niepodległościowej.
Ojciec J. Szymaszek CSRR (1901–1989) od 1953 r. rektor Polskiej Misji Katolickiej w
Danii, (oficjalnie nie uznawanej w tym kraju), był najwybitniejszą postacią wolnościową w
Danii4. Swoją działalność rozpoczął w Naestved 15 sierpnia 1950 r. (w uroczystość Matki
Bożej Wniebowziętej). Otrzymywał wiele listów z licznych środowisk polskich i jeździł z
posługą kapłańską po całej Danii; odprawiał msze św., głosił kazania i prowadził rozmowy.
Nie tylko uczestniczył w życiu niepodległościowym Polaków w Danii, lecz popierał szereg
inicjatyw czy przedsięwzięć przede wszystkim ZWPwD. W cyklu wspomnień Z teczki wspomnień ks. rektora Jana Szymaszka w „Informacjach Polskiej Misji Katolickiej w Danii” w
latach 1978–1980 m.in. tak pisał:
Moje pierwsze zetknięcie się z większą grupą Polaków w ich lokalu na Oesterbro w Kopenhadze, dało początek mozolnej, ale też bardzo miłej pracy. [...] Uczestnikami tego tygodniowego spotkania byli ludzie
wszelkiego autoramentu, ale przeważali ludzie starsi, spracowani, chociaż nie brakło i młodszych, urodzonych już tu na ziemi duńskiej. Zbierali się raz w tygodniu, w wynajętej sali, by porozmawiać, zaśpiewać
sobie po polsku, no i napić się tradycyjnej kawki. Przed wojną należeli do „Związku Polaków w Danii”, a
do tej nazwy po wojnie dodali: „Niezależny Związek Polski”. [...]. Brałem również udział w zebraniach Polek, które należały do „Sekcji Kobiet”, a zebrania swe odbywały kolejno u swoich członkiń. Przychodziło
2
Por. Towarzystwo Łączności z Polonią Zagraniczną „Polonia” w Warszawie. Dokumentacja. Dania, t. 1.
Materiał z 1961 r.; tamże Dania. Organizacje polonijne – Ogólne opracowania o Polonii. Teczka 1. W. Helman,
Organizacje polonijne w Danii, Warszawa 1976.
3
J. Roszko, Emigranci i podwórkowi kosmopolici, „Dziennik Polski”, 13 XI 1958, s. 3 i 5.
4
Por. Ojciec Jan Tomasz Szymaszek (1901–1989), „IV Rocznik Instytutu Polsko-Skandynawskiego”, Rok
1988/89, Kopenhaga 1990, s. 94; E.S. Kruszewski, Jak Redemptorysta „stawał w potrzebie”, „XVII Rocznik
Instytutu Polsko- Skandynawskiego”, Rok 2001/02, Kopenhaga 2002, s. 15–52.
200
na te zebrania kilkanaście członkiń. [...] Między nimi była zawsze pani Tworek – matka wirtuozawiolonczelisty [ o światowej sławie] – Władysława Vandy Tworek5.
Istniejące po wojnie różnorodne organizacje niepodległościowe w Danii, np. czy założone
w 1945 r. Koło byłych Więźniów Obozu Koncentracyjnego Stutthof, Koło SPK, czy powstała
w 1946 r. Rada Polskich Uchodźców, zabiegały o członkostwo o. J. Szymaszka. Do jednych
należał, a innym tylko sprzyjał. Do końca życia należał do ZWPwD w Nykoebing F. Udzielał
nie tylko wskazówek, ale i pomocy materialnej uciekinierom z PRL oraz zachęcał i pomagał
w różny sposób osobom, które chciały się uczyć, studiować czy zdobywać wyższe stopnie
naukowe.
Udzielał pomocy macierzystemu Seminarium Duchownemu Ojców Redemptorystów w
Tuchowie. Wspomagał materialnie także budowę kościoła Matki Bożej Gwiazdy Morza w
Gdyni i kościoła Matki Bożej Królowej Polski w Elblągu.
Wyjątkową akcją charytatywną o. J. Szymaszka na rzecz Polski było zorganizowanie w
Danii w 1958 r. kolonii letnich dla 60 dzieci polskich w wieku 7–12 lat z Nowego Sącza, na
6 tygodni, także u rodzin polskich zamieszkałych na Lolland, Falster i Zelandii oraz na Jutlandii. Starannie przygotowana przez duszpasterza w 1959 r. akcja wakacyjna dla 100 dzieci,
na skutek zaleceń polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, została odwołana. Sam o.
Szymaszek był szykanowany i pomawiany w reżimowej polskiej prasie.
Już w 1964 r. istniał w Kopenhadze Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny (dalej: POSK),
lecz nie utrzymywał on ściślejszej więzi (w tym finansowej) z POSK-iem w Londynie. W
drugiej połowie 1971 r., z inicjatywy o. J. Szymaszka, E.S. Kruszewskiego i O.T. Zalewskiego, podjęto na nowo próbę zorganizowania w Danii POSK-u. Pierwsze zebranie grupy roboczej odbyło się pod koniec września 1971 r. z udziałem ok. 70 osób, reprezentujących część
społeczności polonijnej od dawna osiadłej w Danii i uchodźstwa z marcowej emigracji
1968 r. Miesiąc później – 27 października 1971 r. – powołano Polską Radę SpołecznoKulturalną w Danii. 13 grudnia 1971 r. 13 członków–założycieli, uchwaliło Deklarację ideową Polskiej Rady Społeczno-Kulturalnej w Danii. Stwierdzono w niej m.in. obowiązek
członków do wzbogacania polskiego dorobku społeczno-kulturalnego i naukowego oraz do
dorobku kulturalnego i materialnego narodu duńskiego, stania na gruncie niepodległej i demokratycznej Polski oraz ekumenizmu oraz wypowiadania się w sprawach kulturalnych, społecznych i politycznych dotyczących Polski i Polaków. Tekst Deklaracji głosił dalej: dla skutecznej realizacji swych celów i jedności działania Rada nawiąże kontakt z podobnymi organizacjami w Wielkiej Brytanii, Francji i Szwecji, a także z innymi skupiskami emigracji polskiej. Przewiduje się także nawiązanie kontaktów z krajem w ramach istniejących każdorazowo możliwości6. Pierwszym przewodniczącym Polskiej Rady Społeczno-Kulturalnej w Danii
został E.S. Kruszewski, w latach 1972–1974 był nim O.T. Zalewski, a w latach 1974–1975
W. Kośmicki. Rada działała aktywnie do 1973 r., organizując w tym czasie różne odczyty i
imprezy wykorzystując do tego bibliotekę polską. 9 maja 1975 r. na wniosek O.T. Zalewskiego Rada rozwiązała się, przekazując 1370 koron majątku dla POSK-u w Londynie.
W 1971 r. także powstało apolityczne, kulturalne Towarzystwo Miłośników Nauki i
Sztuki pod przewodnictwem znanej wiolonczelistki Haliny Kowalskiej-Zalewskiej. Towarzystwo skupiało wyłącznie artystów i twórców, organizowało odczyty i koncerty oraz ustanowi5
Z teczki wspomnień ks. rektora J. Szymaszka, Radość w pracy, „Informacje Polskiej Misji Katolickiej w
Danii”, nr 11–12/35, 1979, s. 15–16.
6
Archiwum Instytutu Polsko-Skandynawskiego w Kopenhadze. Deklaracja ideowa Polskiej Rady Społeczno-Kulturalnej w Danii z 13 grudnia 1971 r.
201
ło Honorową Nagrodę „Złotej Róży”, którą przyznawało nieregularnie za wybitne osiągnięcia
w dziedzinie nauki i sztuki. Do 1989 r. laureatami nagrody zostali: prof. dr med. Antoni Kępiński (Kraków), prof. dr med. wet. Józef Parnas (w pięćdziesięciolecie pracy naukowej),
prof. dr Jerzy Lerski (za książkę Emisariusz Jur) oraz inż. Tadeusz Głowacki (za wieloletni
mecenat kultury polskiej).
Wśród członków i sympatyków Towarzystwa od 1973 r. (na czele stali W. Kośmicki,
M. Kruszewska, E.S. Kruszewski, E. Młodecka i A. Zalewski) trwały wielomiesięczne przygotowania do Sympozjum Kultury Wolnych Polaków w Kopenhadze. 13–14 października
1973 r. pod honorowym patronatem ambasadora Edwarda Raczyńskiego (późniejszego prezydenta RP na Uchodźstwie) i naukowym kierownictwem dr. Zygmunta Tkocza – socjologa z
Uniwersytetu w Odense zgromadziło się 21 naukowców i pracowników kultury. Obok organizacji polskich z terenu Danii, na Sympozjum reprezentowane było tylko SPK z Norwegii.
Uczestnicy wysłuchali sześciu referatów, wzięli udział w uroczystej mszy św. za zmarłych
przedstawicieli nauki i kultury polskiej. W koncercie muzyki poważnej uczestniczyło (ok. 80
słuchaczy), w tym przedstawiciele emigracji czechosłowackiej, wysłuchano utworów Moniuszki, Noskowskiego, Wieniawskiego, Beethovena i in. w wykonaniu Władysława Marchwińskiego – skrzypce, Haliny Kowalskiej-Zalewskiej – wiolonczela i Bohumiły Jedlickovej
– fortepian.
Niepodległościowe polskie organizacje kombatanckie w Danii działały ze zmiennymi
kolejami losu, często zanikając, by po kilku latach reaktywować się. Dotyczyło to dwóch
najważniejszych organizacji kombatanckich nie uznających władz komunistycznych PRL:
Koła Stowarzyszenia Polskich Kombatantów (dalej: SPK) oraz Koła b. Żołnierzy Armii
Krajowej (dalej: Koło b. Żołnierzy AK). Ich działalność była skrzętnie odnotowywana przez
odpowiednie ministerialne komórki w Kraju. Ambasada Polska w Kopenhadze okazywała ich
członkom nieukrywaną wrogość, a polskie środki masowego przekazu pomijały je milczeniem. O niepodległościowych polskich kombatantach pamiętał w Polsce tylko Kościół, chociażby poprzez tablice ku czci poległych, szczególnie AK-owców, umieszczanych wewnątrz
kościołów.
SPK w Danii (20 osób) powstało w 1948 r. w obozie uchodźców przy Prags Boulewards
w Kopenhadze. Wskutek wrogich poczynań Ambasady PRL w końcu lat pięćdziesiątych Koło zaprzestało działalności. Reaktywowało się w 1983 r. W marcu 1984 r. prezesem Koła został O.T. Zalewski. Ożywienie działalności organizacji trwało krótko – 2 lata – polegało na
organizowaniu samodzielnie lub z innymi związkami niepodległościowymi wykładów i spotkań z wybitnymi pisarzami emigracyjnymi, działaczami politycznymi i społecznymi, artystami oraz kiermaszy książek, płyt gramofonowych, taśm magnetofonowych i plakatów. Koło
współdziałało z PMK, Kołem b. Żołnierzy AK, Kongresem Polaków w Szwecji oraz TP PUNO, który wspierało finansowo, Komitetem „Stoet Solidarność” i SP „Ognisko”. Po załamaniu się jego działalności w połowie lat osiemdziesiątych, odrodziło się w 1989 r., ale już w
1991 r. uległo rozwiązaniu. Ostatnim prezesem SPK w Danii był inż. arch. Lech Stanisławski.
Istniejąca po wojnie z kilkoma przerwami, organizacja AK-owska ukonstytuowała się
31 października 1978 r. jako Delegatura Koła Żołnierzy AK w Danii, z delegatką – doc. dr
hab. Katarzyną Filipowicz-Polańską, żołnierzem AK Powstania Warszawskiego na czele.
Wkrótce było to Koło b. Żołnierzy AK, podtrzymujące wspólnotę ideową w dążeniu do pełnej
niepodległości Polski, utrwalające dla historii dorobek Polski Podziemnej i utrzymujące tradycje walk Armii Krajowej i jego członków, pogłębiające zainteresowania sytuacją i przemianami w Kraju, broniące prawdy historycznej, zachowujące pamięć o poległych, straco202
nych i zmarłych członkach AK, weryfikujące członków AK i organizujące pomoc koleżeńską.
W 1983 r. Koło (już jako Oddział) liczyło od kilku do kilkunastu członków (w 1992 r. –
15 członków). Działalność była okazjonalna i polegała na organizowaniu odczytów, głównie
z okazji rocznic Powstania Warszawskiego i innych rocznic historycznych, spotkań towarzyskich oraz współdziałaniu w imprezach innych organizacji niepodległościowych, przede
wszystkim z SPK. Koło AK wydało kilka okolicznościowych, broszurowych biuletynów. W
1989 r. została powołana do życia Fundacja Armii Krajowej w Danii z celem gromadzenia
środków na zabezpieczenie pamiątek po AK, dokumentów i upowszechniania wiedzy o Polsce Walczącej. W 1988 r. prezesem Koła b. Żołnierzy AK w Danii został Grzegorz Tomaszewski, od lat czterdziestych aktywny działacz niepodległościowy i organizator pomocy charytatywnej dla Polski, w tym z własnych środków.
Po krótkim okresie działalności od chwili powstania w latach sześćdziesiątych, pierwsza
Delegatura Skarbu Narodowego (dalej: SN) z pierwszym prezesem – Kazimierzem Jacewiczem – prezesem SPK w Danii, przestała istnieć w 1961 r., a odnowa nastąpiła 17 marca
1976 r. Delegatem SN został Henryk Kaczmarek. Komórka SN miała w społeczeństwie opiekuńczym i wśród wychodźstwa na dorobku trudne warunki pracy. Jednakże osiągnięcia zarówno finansowe, jak i propagandowe uzasadniały uroczyste obchody dziesięciolecia istnienia Delegatury w Danii. SN, oprócz mobilizacji do ofiarności rodaków, organizowała zbiórki
nadzwyczajne, np. w 1976 r. i w latach następnych na pomoc dla prześladowanych robotników, a następnie dla pracowników nauki w Kraju, czy też na Fundusz Wolności Słowa.
W latach 1981–1984 delegatem SN był Mieczysław Szewczyk. Pod jego kierunkiem SN
był także organizatorem wielu imprez i uroczystości narodowych, samodzielnie lub razem z
innymi organizacjami. Do działaczy SN należeli: Marta, Alicja i E.S. Kruszewscy, ks. Julian
Bodnar, Ignacy Kozoń, Teresa Grinberg i Grażyna Szewczyk. Po przekształceniach organizacyjnych przewodniczącą Komisji SN w 1989 r. była K. Filipowicz-Polańska.
Polacy w Danii każdego roku wpłacali po kilka tysięcy koron, w 1989 r. ponad 5 tys. koron. Komisja organizowała też zbiórki pieniężne i dochody z imprez na pomoc dla opozycji w
Kraju, m.in. na KOR i „Solidarność”. Zebrania członkowskie (2–3 rocznie) poświęcone były
informacjom o sytuacji w Kraju, działalności Rządu RP na Uchodźstwie i organizacjom niepodległościowym na świecie, wykładom na różnorakie tematy, obchodom rocznic świąt narodowych, głównie święta Konstytucji 3 Maja oraz uroczystościom kościelnym. W 1979 r. Delegatura SN z okazji sześćdziesięciolecia odzyskania niepodległości przez Polskę zorganizowała okolicznościową wystawę.
W 1978 r. tworzono Oddział Skandynawski Towarzystwa Przyjaciół Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie w Londynie (TP PUNO), obejmujący Szwecję i Danię, z siedzibą
w Kopenhadze. Miał na celu popularyzowanie działalności PUNO jako ośrodka niezależnej i
wolnej nauki; zachęcanie młodzieży i dorosłych do studiowania na PUNO; udzielanie pomocy materialnej przez organizowanie dochodowych imprez i zbieranie funduszy; organizowanie odczytów, wykładów i prelekcji na tematy kulturalne, oświatowe, techniczne i naukowe.
Podczas inauguracyjnego zebrania 19 lutego 1979 r. pierwszym prezesem Zarządu TP PUNO
Oddziału Skandynawskiego został prof. dr hab. dr h.c. multi Józef Parnas. W latach 1981–
1992 prezesem był o. dr Józef Grochot. Zebrania i imprezy Towarzystwa w pierwszych latach
odbywały się w sali parafialnej i bibliotece PMK przy kościele św. Anny na Amager, a od
1983 r., gdy TP PUNO podjęło współpracę ze SP „Ognisko”, w jego klubie. Systematycznie
raz w miesiącu Towarzystwo organizowało odczyty, wykłady i prelekcje, zwłaszcza w ramach Klubu Dyskusyjnego, w którym podejmowano różnorodną tematykę. TP PUNO organi203
zowało także 2–3 razy w roku większe imprezy, często wspólnie z innymi organizacjami, z
okazji święta Konstytucji 3 Maja i święta Niepodległości 11 Listopada. Urządzało również
projekcje filmów historycznych, wypożyczanych z Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. W.
Sikorskiego w Londynie. Wiosną 1984 r. Towarzystwo liczyło w Danii 31 członków rzeczywistych, 18 wspierających, 1 honorowego oraz 24 członków w Szwecji. Byli to pracownicy
naukowi oraz pracownicy techniki i sztuki. Średnio każdego roku przekazywało ono na rzecz
PUNO w Londynie 2–4 tys. koron. W tym finansowym wspieraniu, jak i w całej działalności
TP PUNO w Danii, wyrażały się silnie idee niepodległościowe, które ono reprezentowało7.
W latach osiemdziesiątych pojawiły się tendencje integracyjne wśród inteligenckich kręgów Polonii duńskiej, zrzeszonej głównie w organizacjach niepodległościowych. Większość
działaczy należała do kilku organizacji jednocześnie: SPK, Oddziału Koła b. Żołnierzy AK,
TP PUNO i Komisji SN. Wspólnie spotykali się na obchodach świąt narodowych i kościelnych. Od przełomu lat 1981 i 1982 doszedł nowy czynnik integrujący Polaków w Danii,
związany z wprowadzeniem w PRL stanu wojennego i delegalizacją NSZZ „Solidarność”.
Pojawiła się idea zorganizowania środowiskowego stowarzyszenia i klubu polskiego w Kopenhadze, którą przyspieszyła szansa uzyskania dotacji od Gminy Kopenhaskiej.
Odstąpiono od powołania Domu Polskiego i 29 października 1983 r. powołano do życia
„Ognisko” Polskie (od 1985 r. Polskie Stowarzyszenie „Ognisko” – dalej: SP „Ognisko”)
z przewodniczącym dr Włodzimierzem S. Wojciechowskim. W latach 1984–1986 funkcję
prezesa zarządu pełnił S. Durst, a w latach 1986–1992 – Jan Kruszyński. W statucie stwierdzono, że SP „Ognisko” nie ma charakteru politycznego, a jego celem jest działalność społeczno-kulturalna, stwarzanie warunków do pobudzania działalności kulturalnej i społecznej
Polaków, pielęgnowanie tradycji i obyczajów polskich, stwarzanie ram wzajemnej pomocy
członków stowarzyszenia i integracja ze społeczeństwem duńskim. Wydawany był biuletyn
„Ognisko”. Na „rozruch” organizacji SPK, TP PUNO i Oddział Koła b. Żołnierzy AK przekazało sumę 1 tys. koron. Wsparcia udzieliła również Gmina Kopenhaska w kwocie 2 tys.
koron. W ciągu kilku miesięcy do SP „Ognisko” wstąpiło 160 członków (w latach dziewięćdziesiątych było ich 108). Wyłonione zostały grupy zainteresowań: muzyczna, literacka, historyczna, plastyczna, turystyczna, szachowa, brydżowa i techniczna. Trwałą pozycję uzyskał
Zespół Żywego Słowa, spotkania i wieczory autorskie z polskimi twórcami kultury, „Galeria
Ognisko” i „Rozśpiewane Ognisko”, polska i światowa sztuka filmowa, a także różne formy
dobrej zabawy. Z reguły raz w miesiącu odbywały się wykłady, odczyty i prelekcje, organizowane najczęściej przez TP PUNO, czasami SPK i Oddział Koła b. Żołnierzy AK lub
wszystkie organizacje wspólnie (wraz z Komisją SN). SP „Ognisko” miało krytyczny stosunek do władz PRL, ale utrzymywało kontakty z kręgami opozycji „solidarnościowej” i ludźmi
reprezentującymi niezależność myśli i postaw.
21 września 1985 r. SP „Ognisko”, TP PUNO i Oddział Koła SPK powołały Zrzeszenie
Polaków w Danii. Celem zrzeszenia było reprezentowanie interesów polskich stowarzyszeń
emigracyjnych w Danii, współpraca z wolnymi polskimi organizacjami w Kraju i na świecie,
a zwłaszcza z Radą Koordynacyjną Polonii Wolnego Świata, (do której zgłosiło w 1990 r.
akces, ponawiając go w 1991 r.), utrzymywanie kontaktów z PMK w Danii i upowszechnianie polskiej kultury wśród Duńczyków. W listopadzie 1990 r. do już zrzeszonych organizacji
przystąpiły: Okręg Kopenhaga ZPwD, Komisja SN, Fundacja Armii Krajowej i ZHP, a w
lutym 1991 r. Oddział Koła Żołnierzy Armii Krajowej w Danii. Pierwszym przewodniczącym
7
Statut Towarzystwa Przyjaciół Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie. Oddział w Skandynawii. W zbiorach autorki.
204
zrzeszenia był J. Kruszyński, następnie G.S. Tomaszewski. Zrzeszenie Polaków w Danii odcięło się od działalności prowadzonej przez prof. dr hab. E.S. Kruszewskiego 8.
Istnienie Naczelnego Komitetu Wolnych Polaków powstałego w 1973 r. wiąże się z
osobą – instytucją E.S. Kruszewskiego – w kadencji 1977–1981 członka Rady Narodowej RP
w Londynie i delegata Rządu RP na Uchodźstwie i ministra pełnomocnego na Danię w latach
1976–1989. Pod pseudonimem Michał Wojciech Zbąski założył on w 1970 r. „Kronikę Poświęconą Sprawom Polskim”, którą redagował do 1985 r., przekształcając ją w tymże roku w
„Notatki Skandynawskie”, które ukazywały się do 1990 r. Czasopisma wydawano niezbyt
oficjalnie, prawie konspiracyjnie; również bez rozgłosu kolportowano, na ogół wśród kręgu
znajomych redaktora. W „Kronice” pracowali: mgr Stanisław Bocz, dr Leon Nikulin, prof.
Józef Parnas i Andrzej Zalewski. W 1973 r., gdy zbliżał się termin szeroko nagłaśnianej w
mediach Konferencji Współpracy i Bezpieczeństwa Europejskiego w Helsinkach, zespół ten
postanowił powołać Komitet, podobny do Polskiego Komitetu istniejącego już w Londynie .
Duński Komitet ds. Współpracy i Bezpieczeństwa Europejskiego ukonstytuował się
3 czerwca 1973 r. i objął zasięgiem swego oddziaływania Danię i Norwegię. W skład pierwszego kierownictwa weszli: sekretarz – E.S. Kruszewski i członkowie – S. Bocz i A. Zalewski. W październiku 1973 r. Komitet działał w następujących strukturach: Komitet na Rzecz
Wolnej Polski w Danii (Kopenhaga), Oddział Komitetu na Rzecz Wolnej Polski w Szwecji
(Sztokholm) oraz Delegatura Komitetu na Rzecz Wolnej Polski w Norwegii (Oslo). Przedstawiciele tych organizacji występowali jako Komitet na Rzecz Wolnej Polski w Skandynawii, z oddziałami w Norwegii, gdzie przewodniczącym był mgr inż. Andrzej Jachowicz, w
Szwecji z przewodniczącym inż. Tadeuszem Głowackim, mecenasem polskich poczynań w
Szwecji i Danii oraz twórcą Pomnika Katyńskiego w Sztokholmie. Komitet w Danii skupiał
ponadto przedstawicieli następujących związków: Związku Polaków w Nykoebing F. i tamtejsze Koło Kobiet, Towarzystwo Miłośników Nauki i Sztuki w Kopenhadze, Komitet Obrony Praw Człowieka (założony w 1974 r. pod przewodnictwem L. Nikulina, zamieszkałego w
Aarhus), Komitet Uchodźców Politycznych w Aarhus (1971–1973) oraz redakcję i wydawnictwo „Kroniki”. Komitet współpracował ściśle z PMK.
Po spontanicznej i okazjonalnej (w formie wyrażania opinii i zajmowania stanowisk w
apelach, odezwach, oświadczeniach, itp.), półtorarocznej działalności Komitetu, który powstał doraźnie jako reakcja na Konferencję w Helsinkach, jego kierownicy zaczęli zastanawiać się nad dalszą formą działań, nad nadaniem im precyzyjniejszych ram organizacyjnych i
statutowych. Zaistniała żywotna konieczność stworzenia organizacji politycznej, niepodległościowej, w odróżnieniu od działającego do tej pory ZPwD, będącego pod przemożnym wpływem Ambasady PRL, placówki, która zwalczała idee niepodległościowe. Z uwagi na pustkę
polityczną w środowisku polonijnym i z woli jego członków, po spełnieniu doraźnego celu,
Komitet na Rzecz Wolnej Polski w Danii przekształcił się w 1975 r. w Naczelny Komitet
Wolnych Polaków (dalej: NKWP), działając według statutu z 12 lutego 1975 r. Jego celem
było reprezentowanie „Wolnych Polaków” na zewnątrz i próby szerszego zainteresowania
reszty Polaków pracą niepodległościową w Danii; w imieniu „Wolnych Polaków”, zrzeszonych w organizacjach afiliowanych do NKWP, zajmując stanowisko wobec wydarzeń w Kraju oraz komentując je wobec społeczeństwa i mass mediów w Danii. NKWP podejmował
takie zadania, jak: zwalczanie reżimowej propagandy i fałszerstw historii Polski, m.in. poprzez głoszenie prawdy o Katyniu i położeniu Polaków w Sowietach, udzielanie pomocy i
8
Por. Oświadczenie Zrzeszenia Polaków w Danii do Rady Koordynacyjnej Polonii Wolnego Świata w Toronto z 6 kwietnia 1991 r. W posiadaniu autorki.
205
porad (prawnych, tłumaczeń) uchodźcom z PRL oraz utrzymywanie kontaktu z opozycją w
Kraju.
Jednym z pierwszych, ważniejszych wydarzeń w działalności NKWP był wspomniany
powyżej 6 czerwca 1976 r., jubileusz pięćdziesięciolecia istnienia ZWPwD w Nykoebing F.,
w którym wzięło udział grono członków nowej organizacji.
Ożywioną działalność na Jutlandii prowadził L. Nikulin. 8 listopada 1976 r. wygłosił w
języku duńskim odczyt: Europa Środkowo-Wschodnia po Deklaracji w Helsinkach, który
zgromadził w Aarhus ok. 160 słuchaczy. Kolejną prelekcję pt. Eurokomunizm a Polska
L. Nikulin wygłosił 14 lutego 1977 r. w Marselisborg koło Aarhus dla ok. 400 osób – nauczycieli i uczniów szkół średnich.
NKWP zaistniał też na polonijnym forum światowym, stając się członkiem założycielem
w 1977 r. Rady Koordynacyjnej Polonii Wolnego Świata w Toronto. W następnym roku w
konferencji w Toronto, odbywającej się pod hasłem „Polonia 1978 – Polonia jutra”, jako reprezentant NKWP uczestniczył dr Z. Tkocz oraz J. Kozoń – przedstawiciel współpracującego
z NKWP duńskiego Komitetu Pro Polonia. Komitet ten zainaugurował swoją działalność 3
maja 1977 r. pod przewodnictwem historyka Emila Ashoeja, dniem swego powołania podkreślając znaczenie Konstytucji 3 maja, jako pierwszej konstytucji w Europie. Ogłoszony przez
Radę Koordynacyjną Polonii Wolnego Świata w 1980 r. Rok Katyński uczczono w Danii
cyklem całorocznych imprez. Uczestniczyło w nich spore grono osób i kilka organizacji, nie
tylko zarząd i członkowie NKWP.
Sytuacja w Polsce po ogłoszeniu stanu wojennego i delegalizacji „Solidarności” zdominowała na wiele lat (1982–1985) poczynania NKWP, w postaci odezw politycznych, akcji
pomocy lekarskiej, przekazów żywności i odzieży, itp. W akcji pomocy uchodźcom i internowanym w Polsce aktywny udział brała Anna Topperzowa, b. żołnierz AK, działająca w
Bibliotece Polskiej przy PMK i pełniąca liczne funkcje w NKWP, odznaczona wcześniej
przez Rząd RP na Uchodźstwie Srebrnym Krzyżem Zasługi.
Niepodległościowe święta (święto Konstytucji 3 Maja i Dzień Niepodległości 11 Listopada) NKWP obchodził zawsze, lecz w 1985 r. uroczystości 3-Majowe były szczególne, ponieważ połączono je z rocznicą Jałty. Obszerny referat poświęcony układom jałtańskim i ich
konsekwencjom, zwłaszcza w odniesieniu do Polski, przedstawił E. Ashoej, wcześniej odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski przez Prezydenta RP w Londynie.
W części artystycznej, przygotowanej przez Towarzystwo Miłośników Nauki i Sztuki, wzięli
udział: H. Kowalska-Zalewska, Lidia Bondarczuk-Elborg i A. Zalewski.
Z imprez, które zyskały stosunkowo duży rozgłos, należy wymienić Wystawę Małej Grafiki, wykonanej przez członków NSSZ „Solidarność” w obozach dla internowanych po
13 grudnia 1981 r., którą zorganizowano (za pośrednictwem A. Topperzowej), przy współpracy Muzeum Robotniczego w Kopenhadze, z oficyną wydawniczą „Huset” w Aarhus i z
poparciem tamtejszych władz komunalnych, prezentowanej od czerwca 1983 r. przez 3 miesiące w Muzeum Ruchu Robotniczego w stolicy Danii, a następnie w salach wystawowych
Zarządu Miasta Aarhus (ponad 500 eksponatów: okolicznościowych kopert z takowymi
stemplami, znaczkami i tzw. małą grafiką, wykonanych w prymitywnych warunkach różnorodnymi technikami). Uroczyście obchodzony był jubileusz dziesięciolecia działalności organizacji, na którym m.in. podjęto dwie uchwały: „W sprawie jednoczenia sił polskich poza
Krajem wokół Prezydenta i Rządu RP na Obczyźnie” oraz „W sprawie sytuacji w Kraju”.
W II Zjeździe Polonii Wolnego Świata, 8–12 maja 1984 r. w Londynie, uczestniczyli jako
delegaci NKWP – T. Głowacki i M. Humnicki. 30–31 października 1987 r. Grażyna Humnic206
ka oraz Maria Paslerowa uczestniczyły w obradach Rady Koordynacyjnej Polonii Wolnego
Świata w Paryżu.
Po utworzeniu Instytutu Polsko-Skandynawskiego (dalej: IPS) w 1985 r. w Kopenhadze
NKWP organizował corocznie od 1987 r. seminaria z zakresu nauk społeczno-politycznych.
W maju 1988 r. uzupełnieniem seminarium było spotkanie z ks. prof. Stanisławem Kowalczykiem z KUL-u z prelekcją: Jan Paweł II a wychodźstwo. W tym czasie nastąpiły pewne
zmiany w kierownictwie NKWP. W związku z nowymi obowiązkami w IPS (wydanie w latach 1985/86–2004/05 „Roczników IPS” autorstwa ponad 50 pracowników naukowych z Danii, Polski i innych krajów oraz wielu własnych książek) E.S. Kruszewski zrezygnował z
funkcji przewodniczącego; przejął ją A. Zalewski, a po jego ustąpieniu – G. Humnicka.
Pierwsze istotne zmiany polityczne w Polsce zostały w 1989 r. przyjęte przez zarząd NKWP
z zadowoleniem i nadzieją, która znalazła wyraz w Uchwale, adresowanej również do nowych
władz. 24 listopada 1990 r., wobec szybko zachodzących przemian politycznych i demokratyzacji
Kraju, NKWP uznał swoją misję za zakończoną i przekształcił się w Towarzystwo Polskie, organizację o charakterze społeczno-kulturalnym. Od lat osiemdziesiątych, mimo znacznych zasług,
NKWP i E.S. Kruszewski byli przedmiotem ataków ze strony innych organizacji niepodległościowych, głównie Zrzeszenia Polaków w Danii. Atakowano E.S. Kruszewskiego za jego nie
bez błędów przeszłość życiową w warunkach PRL, a nawet za działalność jako osobyinstytucji w Danii, szczególnie ze strony prezesa Koła Żołnierzy Armii Krajowej, któremu
odwzajemniał się negacją jego aktywności niepodległościowej w Danii9.
Ruch „solidarnościowy” nie zamykał się w ramach polskiego ruchu niepodległościowego,
lecz daleko wykraczał poza działalność wolnościową. Był to ogólnoświatowy ruch polityczny, w którym demokratyczne kraje chciały i pomagały Polakom w wyzwoleniu się spod radzieckiej okupacji, kiedy chwiały się posady PRL. Niektóre społeczności zagraniczne, a
zwłaszcza funkcjonujące w nich związki zawodowe, na równi z polskimi działaczami „solidarnościowymi” były zaangażowane w tę bezkrwawą rewolucję polityczno-społeczną. Oto
przykład – w Norwegii ogólnokrajowa organizacja „Solidaritet Norge – Polen” była organizacją norweską, nie polską; Duńczycy udzielali się w ruchu „solidarnościowym”. Polacy za
granicą odgrywali natomiast w swoich krajach osiedlenia główną rolę informacyjną i pośredniczącą w różnych poczynaniach na rzecz wolnej Polski.
Poprzednikiem komitetów popierania NSZZ „Solidarność” był w Kopenhadze od 1977 r.
Komitet Rozpowszechniania Polskiej Literatury Emigracyjnej, który miał swoje stoisko
na deptaku Stroeget, przed kościołem Świętego Ducha. W sierpniu 1980 r. przekształcił się on
w Komitet Poparcia Opozycji Demokratycznej w Polsce. Komitety zebrały ok. 10 tys. dolarów, które przekazały polskim wydawniczym placówkom niepodległościowym we Francji,
Anglii, Szwecji i Norwegii oraz w Polsce. W okresie legalnej działalności NSZZ „Solidarność”, od września 1980 r. do grudnia 1981 r., Komitet koncentrował się na ułatwianiu kontaktów między różnymi ogniwami „Solidarności” i duńskimi związkami zawodowymi. Niektórym Komisjom Zakładowym „Solidarności” przekazał maszyny i materiały poligraficzne.
Wprowadzenie w Polsce stanu wojennego spowodowało spontaniczne tworzenie się w Danii
komitetów poparcia „Solidarności”. Na początku 1982 r. istniały one w Kopenhadze, Frederici, Haderslev, Hilleroed, Kolding, Odense, Randers, Silkeborgu, Slagelse, Viborgu, Aarhus i
w Aalborgu. Komitety lokalne dosyć szybko zawiesiły swą pracę.W Kopenhadze 5 stycznia
9
Por. Odezwę G.S. Tomaszewskiego (Oddział Koła Żołnierzy AK w Danii): „Drodzy Koledzy – Żołnierze
Armii Krajowej!” z 7 lutego 1992 r. (w posiadaniu autorki); Wywiad autorki z E.S. Kruszewskim w 1998 r. w
Poznaniu.
207
1982 r. powstał 50-osobowy (głównie Duńczycy) Komitet „Stoet Solidarność” (Komitet
„Wspieraj Solidarność”), z żądaniami zwolnienia więźniów politycznych w Polsce; zniesienia
ustaw stanu wojennego, przywrócenia NSZZ „Solidarność” wszystkich praw i możliwości
działania, m.in. publikowano informacje o aktualnej sytuacji w Polsce; itp. i zbierano pieniądze na pomoc uwięzionym i ich rodzinom. Działał tam również Komitet „Solidaritet med
Solidarność” („Solidarność z Solidarnością”), który powstał w wyniku niezgody części
członków z linią polityczną większości członków „Stoet Solidarność”. W komitetach działali
emigranci 1968 r. Do czołowych działaczy komitetu kopenhaskiego należeli: Wiktor Drukier,
Roman Śmigielski i Maryla Hansen. Polscy emigranci „solidarnościowi” przybyli do Danii w
małej liczbie i raczej nie byli aktywni.
Od lipca 1982 r. do marca 1988 r. Komitet wydawał pismo „Polen Nyt” („Nowości Polskie”, 52 numery, o nakładzie ok. 1 tys. egzemplarzy), których blisko połowę otrzymywały
duńskie związki zawodowe. Biuletyn zawierał obszerne przedruki z krajowej prasy podziemnej tłumaczone na język duński.
Kopenhaski Komitet „Stoet Solidarność” był silnym polskim lobby w życiu politycznospołecznym Danii. Po raz pierwszy w historii tego kraju organizacja złożona w dużej mierze z
emigrantów osiągnęła status, którego nie uzyskały nawet mniejsze duńskie partie polityczne.
Komitet traktowany był jako równorzędny partner i docierał bez problemów do wszystkich
partii Folketingu (duńskiego parlamentu), do związków zawodowych, agend rządowych i do
mediów. Utrzymywał międzynarodowe kontakty z innymi organizacjami popierającymi
NSZZ „Solidarność”, prowadził działalność kulturalną (wystawy, koncerty i spotkania z wybitnymi Polakami). Organizował też do Kraju „przerzuty” książek, sprzętu drukarskiego i
materiałów poligraficznych. Przerzutem sprzętu komputerowego zajmowali się duńscy członkowie Komitetu, który finansowany był przez dotacje związków zawodowych (LO), zbiórki
pieniędzy i składki członkowskie. Przeciętna suma dotacji w latach 1982–1987 wynosiła
50 tys. koron; łączne dochody w tych latach wyniosły 550 tys. koron, z czego 100 tys. przekazano jako bezpośrednią pomoc dla Polski. Ówczesny ambasador nie znał źródeł dotowania
Komitetu i w sposób uwłaczający wyrażał się o działaczach i stoisku duńskiej „Solidarności”
na Stroeget10. Pod koniec 1987 r., z powodu wygasania zainteresowania Polską wśród duńskiej społeczności oraz zepsucia maszyny offsetowej, na której drukowano „Polen Nyt”, na
początku 1988 r. kopenhaski Komitet „Stoet Solidarność” zawiesił działalność.
Trzeba wspomnieć również inne inicjatywy. Od lat osiemdziesiątych G.S. Tomaszewski,
Jolanta Buch i Maria Margareta Kępińska-Jakobsen rozwinęli w Danii szeroką akcję różnorodnej pomocy dla Polski (głównie medycznej). Do współpracy wciągnięto dziesiątki Duńczyków i firm duńskich, a w październiku 1989 r. powstała organizacja „Solidarisk med Polen” („Solidarni z Polską”) – 300 członków (w tym ok. 10 procent Polaków lub Duńczyków
polskiego pochodzenia). Byli to biznesmeni, pracownicy nauki i kultury, lekarze, prawnicy,
dziennikarze, duchowni, inżynierowie i przedstawiciele innych dziedzin życia społecznego
Danii. Przewodniczącym organizacji był prof. Erik Siesby, zastępcą – G.S. Tomaszewski, a
sekretarką – M.M. Jakobsen, która kilkakrotnie informowała o rozmiarach pomocy w lokalnej, poznańskiej TV.
Działalność wolnościowa Polaków w Danii była również udziałem wielu innych osób, jak
np. Ellen Kristine Hetlberg – profesora języków i literatur słowiańskich na Uniwersytecie w
Odense i w Kopenhadze (ur. 12 lipca 1924 r. w Warszawie jako obywatelka duńska), w latach
10
Rozmowa autorki z ówczesnym ambasadorem PRL w Danii podczas jej pobytu w Kopenhadze w 1983 r.
208
1971–1977 posłanka do parlamentu z ramienia Ludowej Partii Socjalistycznej (SF), rzecznik
ds. zagranicznych, szkolnictwa i wyższego kształcenia, kultury, zdrowia i innych, członka
Komisji ds. Zagranicznych oraz Rady Nadzorczej Teatru Królewskiego; podczas trzech sesji
ONZ w latach 1973–1975 duńska delegatka do ONZ. Jej matka – mgr Romana Heltberg –
m.in. tłumaczka w ambasadzie PRL w Kopenhadze w latach 1946–1962, oraz na j. polski
wielu książek, m.in. o polskiej emigracji zarobkowej w Danii, mimo komunistycznych przekonań, przyczyniła się do upowszechniania kultury polskiej w Królestwie Duńskim. Trzeba
wymienić też mgr. Paula Flandrupa (duńskie tłumaczenie nazwiska Jaworski) – pracownika
Biblioteki Narodowej (Det Kongelige Bibliotek) w Kopenhadze, który z wielkim oddaniem
pomagał Polakom przybywającym do Danii w celach naukowych. W akcjach pomocy zaangażowani byli i inni, co pokazuje przywiązanie do demokratycznych idei europejskich zarówno Duńczyków, jak i Polaków11.
Elżbieta Later-Chodyłowa, ur. w 1950 r., mgr Wydziału Psychologii i Pedagogiki Uniwersytetu Warszawskiego (1974). W latach 1974–1987 w Zakładzie Badań nad Polonią Zagraniczną Polskiej Akademii
Nauk w Poznaniu zajmowała się dziejami i współczesnością Polonii w krajach skandynawskich. W 1990 r.
otrzymała tytuł współpracownika, a w 2002 r. tytuł adiunkta w zakresie historii wychodźstwa polskiego w
Instytucie Polsko-Skandynawskim w Kopenhadze. Przebywała na tamże na stypendium w Det Kongelige
Bibliotek (1983), w Instytucie Polsko-Skandynawskim (1991) – tamże; w 1993 r. w Helsinkach na zaproszenie Zjednoczenia Polskiego w Helsingforsie, głównie porządkując jego archiwum i w 2003 r. w Oslo na
zaproszenie Franciszkańskiej Grupy Pielgrzymkowej, Klubu Dyskusyjnego „Wieczory Polskie” i Klubu
Dyskusyjnego Myśli Feliksa Konecznego. W kwietniu 2011 r. obroniła pracę doktorską na Uniwersytecie
Zielonogórskim. Od 1999 r. jest członkiem Światowej Rady Badań nad Polonią, od 2004 r. Stowarzyszenia
Naukowego „Polska w Świecie” w Gorzowie Wlkp.; od 2000 r. Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Oddział Wielkopolska; od 2006 r. Związku Pisarzy Polskich za Granicą w Londynie. W latach 1991–1996 była współpracownikiem polonijnej „Kroniki” w Oslo. W swoim dorobku ma 80 publikacji; w tym książkę
Polacy i Polonia w Finlandii (wyd. 1, Warszawa 1997, wyd. 2, Toruń 2004).
11
Wystandaryzowane wywiady autorki z E.K. i R. Heltberg oraz rozmowy z P. Flandrupem w Kopenhadze
w 1983 r.
209
dr Joanna Pyłat
Polski Uniwersytet na Obczyźnie, Londyn
FRIENDS OF POLAND – DZIAŁALNOŚĆ ORGANIZACJI
NA RZECZ RODAKÓW W KRAJU
I POZA JEGO GRANICAMI W LATACH 1982–2009
„Friends of Poland” a NSZZ „Solidarność”
Ponad 27 lat temu, 8 stycznia 1982 r., to jest trzy i pół tygodnia po ogłoszeniu stanu wojennego w Polsce, w Londynie powstała organizacja charytatywna, działająca na rzecz opozycji w kraju – „Friends of Poland” – Przyjaciele Polski1. Jednakże już jesienią, a zatem jeszcze
przed 13 grudnia 1981 r., grupa znajomych i przyjaciół Wojciecha Fudakowskiego (jednego z
przyszłych powierników organizacji): Andrzej Jaraczewski, Piotr Chłapowski, Tadeusz Potworowski, Ella Krzysztoporska, Hanna Tokarska, Konrad Hykiel, Antoni Daszewski i inni,
spotkała się, by jak to określił W. Fudakowski: ...bronić „Solidarności” przed PRL – owską
propagandą, w brytyjskiej TV i gazetach, które na ogół przyjmowały bezkrytycznie kłamstwa i
oszczerstwa komunistyczne2. Była to działalność niezależna, ale równoległa do akcji podejmowanych przez Solidarity with Solidarity3, organizującej m.in. wiece4 i demonstracje5 przed
Ambasadą PRL w Londynie, oraz (parokrotnie) marsze protestacyjne ulicami Londynu, w
których to powyżej wymienieni także uczestniczyli6.
Członkowie grupy narzucili sobie zadanie: uważnego śledzenia i odnotowywania wypowiedzi wygłaszanych przez przedstawicieli reżimu PRL w TV i prasie brytyjskiej. Pisali więc
nie tylko stosowne oświadczenia i sprostowania, ale także osobiście kontaktowali się z brytyjskimi posłami do parlamentu i dziennikarzami.
Po ogłoszeniu stanu wojennego i uwięzieniu członków „Solidarności”, zaistniała jednakże potrzeba zorganizowania pomocy materialnej dla poszkodowanych i ich rodzin, tym sa1
Za datę powstania stowarzyszenia uznaje się moment uchwalenia i przyjęcia statutu 8 stycznia 1982 r.
Przez wiele lat siedziba fundacji mieściła się przy St. Vincent’s, Carlisle Place, w Londynie SW1P. Za: IPMS,
Kol. 680, Fundacja „Friends of Poland”, Statut, s. 1.
2
IPMS, kol. 680, Fragment wspomnień Wojciecha Fudakowskiego, długoletniego działacza „Friends of Poland”, rękopis, s. 1.
3
Solidarity with Solidarity powstała w grudniu 1981 r., z inicjatywy (działacza społecznego) Tadeusza
„Jarskiego” Jarzembowskiego.
4
Po 13 grudnia 1981 r. Polacy zorganizowali na terenie Wielkiej Brytanii szereg demonstracji i wieców
protestacyjnych. W wielu z nich brali udział także Brytyjczycy, np. 20 grudnia 1981 r., w Hyde Parku, manifestowało 15 tys. osób. Za: 15 000 osób protestowało w Londynie, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, Londyn, 22 grudnia 1981 r.
5
4 stycznia 1982 r., w Royal Albert Hall, protestowało 5 tys. osób. W loży honorowej, poza Prezydentem
RP Edwardem Raczyńskim, członkami rządu, działaczami politycznymi i społecznymi, zasiedli również: biskup
Cormac Murphy-O’Connor, reprezentujący kardynała Hume’a, Very Rev. Alan Webster, Dean of St. Pauls,
reprezentujący arcybiskupa Canterbury, przedstawiciele partii politycznych, członkowie parlamentu brytyjskiego
z sir Bernardem Brainem, który przewodniczył zebraniu, działacze związków zawodowych i inni. Podczas 2,5godzinnego spotkania przemawiało łącznie 15 mówców, m.in. Frank Chapple (sekretarz Związku Elektryków).
Uroczystość uświetnił koncert fortepianowy Natali Karp. Podczas tej niezwykłej manifestacji zebrano ponadto
pieniądze na rzecz rodaków w kraju, w wysokości 3700 funtów, którą wpłacono na ręce organizatorów przedsięwzięcia. Za: W. Olejnik, Manifestacja w Obronie Polski, „Tydzień Polski”, Londyn, 6 stycznia 1982, s. 8;
oraz: Potępienie Rosji na manifestacji w Albert Hallu, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, Londyn 6 stycznia
1982 r., s. 4.
6
Nieco więcej na ten temat w dalszej części niniejszego artykułu.
210
mym zrodziła się idea powołania organizacji „Friends of Poland” (FOP), firmowana przez
młodych Polaków, urodzonych w Wielkiej Brytanii: Krzysztofa Jaraczewskiego i Krystynę
Zbirohowską-Kościa. Głównych organizatorów akcji: „Trzech Krzyży pod ambasadą PRL”
(rodzice wymienionych czynnie uczestniczyli w pracach grupy – odpowiedzialnej za sprostowania prasowe i telewizyjne, działającej w Kingston upon Thames i okolicy, o której
wspomniano powyżej).
Akcję „Trzech Krzyży” przeprowadzono pod koniec grudnia 1981 r., przed reżimową
ambasadą na Portland Place. Tu – na kamiennej wysepce, która (jako to określił jeden z
dziennikarzy) była w tym czasie, jak gdyby „małą Polską w sercu Londynu”, od 13 grudnia,
stało zawsze kilku Polaków, protestujących przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego. Manifestujący palili świece7 i wpatrywali się w okna Ambasady. Z czasem (po 20 grudnia), z
inicjatywy Krystyny Zbirohowskiej-Kościa (absolwentki historii sztuki) i Jacka Rostowskiego, a według projektu architekta Krzysztofa Jaraczewskiego (syna Jadwigi Piłsudskiej), stanęły trzy krzyże, przypominające swoim wyglądem krzyże gdańskie (upamiętniające śmierć
robotników). Wkrótce zapłonęły znicze, położono świeże kwiaty i rozpoczęto manifestację,
która zgromadziła tłumy. W nocy z 31 grudnia 1981 na 1 stycznia 1982, obyło się czuwanie,
w którym udział wzięli: gen. K. Rudnicki, ksiądz Józef Gula – proboszcz parafii św. Jana
Ewangelisty z Putney, młodzież harcerska ze Swindon, trzy drużyny harcerskie z Londynu,
prezes Światowej SPK Stefan Soboniewski, członkowie Polish Solidarity Campaign, a także:
Brytyjczycy, Amerykanie, Nowozelandczycy, Australijczycy, Belgowie i jeden Węgier8, którzy spontanicznie przekazywali pieniądze (w ciągu jednego dnia zebrano 1500 funtów). W
swoich wspomnieniach, Hanna Zbirohowska-Kościa (matka Krystyny, która podczas akcji
odbierała telefony i informowała o przebiegu działań9) napisała:
Ogłoszenie stanu wojennego wywołało bardzo żywą, spontaniczną reakcję [...]. W Londynie, ludzie
zaczęli zbierać się pod Ambasadą PRL na Portland Place, na znak protestu [...]. Pan Andrzej Jaraczewski,
ojciec Krzysztofa, dał deski, z których ten zmontował kopie wysokich krzyży, na wzór trzech krzyży pod
Stocznią Gdańską. Policja brytyjska pozwoliła umieścić je naprzeciw wejścia do Ambasady. Oczywiście od
razu zgromadziła się duża grupa znajomych, harcerzy, ich rodzin, a komunikat o tym proteście nadany
przez radio [...] sprowadził tłumy. Nasz telefon służył za kontaktowy i nieustannie zgłaszali się ochotnicy
na czuwanie, aby nie było przerwy w proteście. [...]. Wzruszające były telefony starszych Polaków, którzy
też chcieli brać udział. [...].
Pod Ambasadą rozdawano ulotki, palono świeczki, czasem śpiewano. Przejeżdżające samochody często zwalniały i trąbiły na znak poparcia. Niektórzy stawali i podchodzili, by dołączyć do protestujących.
Był mróz i zimno. W kociołku żarzyły się węgle dla rozgrzewki. Okna w Ambasadzie były zasłonięte.
[...]!10.
Sukces akcji i manifestacji, która towarzyszyła temu wydarzeniu, nie tylko uwiarygodnił
działania jej inicjatorów, ale przede wszystkim przyśpieszył prace, zmierzające do powołania
i zalegalizowania stowarzyszenia, którego celem była chęć wsparcia opozycji w kraju, poprzez pomoc internowanym i ich rodzinom11.
7
Czuwanie pod ambasadą, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, Londyn, 22 grudnia 1981 r.
P. Hęciak, 3 krzyże gdańskie w Londynie, „Tydzień Polski”, Londyn, 9 stycznia 1982 r., s. 8.
9
Tamże, s. 8.
10
H. Kościa-Zbirohowska, FOP. Jak się zaczęło? Notatki, 2008, W zbiorach W. Fudakowskiego.
11
Nieco wcześniej, w odpowiedzi na apel Lecha Wałęsy, utworzono Medical Aid For Poland (Fundusz
Pomocy Medycznej dla Polski). Organizacji charytatywnej, która zajęła się głównie dostarczaniem do kraju
sprzętu medycznego. Od chwili powstania Fundusz współpracował ściśle z Komisją Charytatywną Episkopatu
Polski, za której pośrednictwem rozprowadzano dary, oraz z innymi organizacjami polskimi i brytyjskimi (m.in.
British Health Service). Do czerwca 1994 r. do kraju wysłano ponad 9 tys. lekarstw, sprzętu medycznego,
odzieży itp. Za: Sword K, Identity in Flux, The Polish Community in Britain, London 1996, s. 56–57.; także:
8
211
Założyciele „Friends of Poland” – Krzysztof i Krystyna12, wraz z grupą przyjaciół i
ochotników, m.in. harcerzy z: 34. drużyny im. Andrzeja Małkowskiego, harcerek z drużyny
„Narew” – z Wimbledon/Putney oraz harcerek z drużyny Nr 3 „Błękitne”, z Chiswick, wykazali się niezwykłą aktywnością, organizując transporty z pomocą dla potrzebujących, przetrzymywanych w obozach dla internowanych i w więzieniach13.
Sprawa nie była łatwa – zbiórka pieniędzy, znalezienie sponsorów, zarejestrowanie działalności charytatywnej14, założenie konta w banku, promocja, przygotowywanie transportów
– wszystko to pochłaniało mnóstwo prywatnego czasu i energii.
Wkrótce jednak do fundacji napłynęły dary od osób indywidualnych i angielskich firm.
W akcję „Friends of Poland” włączyły się także niektóre organizacje polonijne, m.in. Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii i Zjednoczenie Polek.
Zbierano finansowe datki i dary w naturze: witaminy, konserwy, lekarstwa, używane
obuwie i ubrania. Zbiórki przeprowadzano głównie w parafiach i szkołach. Za zgromadzone
fundusze kupowano (po cenach hurtowych) żywność, lekarstwa i inne artykuły pierwszej potrzeby. Następnie ochotnicy sortowali, pakowali i ładowali towar na ciężarówki, które wysyłano do kraju. Na granicy niemiecko-polskiej kierowca i pilot doświadczali szczegółowej
kontroli celnej, która była długa i często przykra15.
Ostatecznie transporty – pod patronatem Rady Prymasowskiej16 – kierowano do kościołów. W pierwszym okresie dary napłynęły, m.in. do: kościoła św. Marcina w Warszawie, kościoła Dominikanów w Krakowie, Jezuitów w Łodzi i Seminarium Duchownego we Wrocławiu, skąd dostarczono je bezpośrednio internowanym i ich rodzinom17. Dla pilota, który towarzyszył kierowcy, nagrodą była radość, z jaką tamtejsi ochotnicy rozładowywali TIRy18.
W latach 1982–1986 lista darczyńców FOP przedstawiała się następująco19:
ks. A. Romejko, Duszpasterstwo polonijne w Wielkiej Brytanii, Tuchów 2001, s. 132; oraz: R. Lewicki, Pomoc
Krajowi przez niepodległościowe uchodźstwo 1945–1990, Londyn 1995.
12
IPMS, kol. 680, Friends of Poland. Ulotka informacyjna.
13
J. Pyłat, Friends of Poland. Historia fundacji zrodzonej z odruchu serca, „Dziennik Polski i Dziennik
Żołnierza”, nr 27, 9 lutego 2009, s. S. 6.
14
Oficjalnie fundacja – z siedzibą w Londynie – została zarejestrowana na Anglię i Walię 2 kwietnia 1982
r., jako organizacja charytatywna pod nr 284228. W tym samym czasie otworzono także konto bankowe w National Westminster Bank. Za: IPMS, kol. 680, Sprawozdanie z działalności z 12 II 1996 r.
15
IPMS, kol. 680, Friends of Poland, ulotka informacyjna, s. 1.
16
Rada Prymasowska (Prymasowska Rada Społeczna) jako świecki organ informacyjno-doradczy powołana została 12 grudnia 1981 r., przez Prymasa Polski Józefa Glempa. W skład Rady wchodzili: świeccy
uczeni, działacze społeczni i twórcy kultury. Pierwszym przewodniczącym Rady został profesor Stanisław
Stomma. 5 kwietnia 1982 Rada uchwaliła dokument postulujący reaktywowanie zdelegalizowanej w stanie wojennym „Solidarności”. Pierwsza Rada zakończyła działalność, po upływie kadencji – pod koniec 1984 r. W
1986 r. Prymas powołał drugą Radę, pod przewodnictwem profesora Władysława Findeisena. Ta sporządziła,
m.in., raporty dotyczące udziału katolików w życiu publicznym, emigracji, pracy i ochrony życia. W 1989 r.
członkowie Rady wzięli udział w opracowywaniu porozumień Okrągłego Stołu. Członkami Rady byli: Maciej
Giertych, Stanisław Stomma, Władysław Findeisen, Maja Komorowska, Andrzej Łapicki, Witold Trzeciakowski, Andrzej Wielowieyski. Więcej na temat Rady Prymasowskiej w: A. Friszke, Porozumienie – mimo wszystko.
Prymasowska Rada Społeczna w stanie wojennym, „Więź”, nr 11 (553), listopad 2004.
17
IPMS, kol. 680, Friends of Poland, ulotka informacyjna, s. 1.
18
Tamże, s. 1.
19
IPMS, kol. 680, Odręczna. Lista darczyńców Friends of Poland za lata 1982–1985.
212
1982 r.
– R i L Sainsbury
£ 2000
– Peacock Charitable Trust
£ 500
– Dz. Kwaśny
£ 500
– Gatsby Charitable Foundation
£ 15 000
– Albert Hunt Trust
£ 200
– Avenue Charitable Trust
£ 250
– Federation of Poles in G.B.
£ 1000
– Rose Dannett
£ 5000
– Baring Foundation
£ 5000
– Grove Charitable Managment Ltd.
£ 500
– Marks and Spencer
£ 1000
– Sir… Sainsbury
£ 1000
– St. Joseph’s Hospice
£ 200
– Skarb Narodowy
£ 200
1983 r.
– Amnesty International
£ 1000
– Amnesty International
£ 3000
– Peacock Trust
£ 500
– Amnesty International
£ 1000
– Amnesty International
£ 1000
1984 r.
– Federation of Poles in G.B.
£ 800
– Amnesty International
£ 1800
– W.M. Peacock
£ 500
– Amnesty International
£ 1000
1985 r.
– Amnesty International
£ 1000
– Skarb Narodowy
£ 400
– Tudor Trust
£ 500
1986 r.
– Ed. Sp. Gilson Trust
£ 200
– Amnesty International
£ 150
– Little Way Association
£ 1600
– Polish Knights of Malta
£ 300
– Joan Lady Porchester
£ 250
– Federation of Poles in G. B.
£ 500
– Amnesty International
£ 500
Wpłaty i bezinteresowne gesty życzliwości ze strony Brytyjczyków20 były dla wolontariuszy i działaczy „Friends of Poland”, a także dla Polaków w Kraju, niezwykle istotne, prze20
W pomoc żywnościową dla Polski zaangażowały się (niezależnie od FOP) dwie znane angielskie instytucje charytatywne OXFAM oraz Międzynarodowy Klub „Rotary”. OXFAM zgodził się, aby sieć jego 600 sklepów – na terenie całej Wielkiej Brytanii (w tym 50 w samym Londynie), stanowiła punkty zbiorcze dla zbieranej
żywności i odzieży, natomiast Klub „Rotary” zajął się koordynacją i organizacją tego przedsięwzięcia. Za: Brytyjska pomoc żywnościowa dla Polski, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, Londyn, 8 stycznia 1982 r.
213
konywały bowiem o tym, że Polska – w swojej walce o wolność – nie jest sama, że ruch opozycji wspiera cały świat.
Ofiarność i zaangażowanie ludzi doceniali działacze „Solidarności”, 19 marca 1983 r. –
przewodniczący NSZZ „Solidarność” – Lech Wałęsa przesłał na ręce wolontariuszy list z
podziękowaniami, następującej treści:
Serdeczne podziękowania tym, którzy w chwili potrzeby pamiętali o nas i nieśli nam pomoc za pośrednictwem „Friends of Poland”21.
Okazywane, finansowe, rzeczowe i duchowe, wsparcie Wyspiarzy wspomagały chęć
działania i rekompensowały zmęczenie działaczom i przyjaciołom Fundacji. Krzysztof Jaraczewski w 1983 r. dziękując wszystkim darczyńcom podkreślał:
Ponieważ duża część pomocy była anonimowa, uważamy iż stosownym będzie, aby wyrazić nasze podziękowania bez szczegółowego wskazywania żadnego z pomocników, obojętnie czy wkład tegoż był mniejszy
czy większy. Dotyczy to wszystkich tych, którzy: przekazywali dotacje finansowe, bądź inne, przekazali
rzeczy, pakowali dary i tych, którzy pomagali w sprawach administracyjnych i przy transporcie, a także patronów, którzy w nas wierzyli22.
Zachęcając Brytyjczyków do wspierania działań Fundacji, w ulotkach skierowanych do
potencjalnych darczyńców, pisano:
As you will know from recent press coverage, despite stirrings of freedom in Poland which Solidarity has
forced trough by peaceful means, the economic crisis is steadily worsening. As a reg. Charity, ever since
martial law was imposed in 1981 Friends of Poland has been helping those people in Poland in the daily
struggle to secure the basic human rights due to their countrymen. As a result of putting themselves in very
needy circumstances, to which there is no alternative23.
Powyższy tekst w tłumaczeniu na język polski należałoby odczytać następująco:
Jak można się dowiedzieć z ostatnich nagłówków prasowych, poza ruchem wolnościowym w Polsce, które
„Solidarność” wymusza poprzez pokojowe środki, kryzys ekonomiczny w Polsce powoli pogłębia się. Od
czasu stanu wojennego, który został narzucony w 1981 r., „Friends of Poland” – jako organizacja charytatywna – pomaga ludziom w Polsce, którzy prowadzą codzienną walkę o przestrzeganie podstawowych praw
człowieka dla swoich współobywateli. W rezultacie cierpią oni materialnie, na co nie ma alternatywy24.
Podkreślić należy, że „Friends of Poland” nie była jedyną, charytatywną organizacją polską powstałą w Wielkiej Brytanii w latach 1980–1983. Pomoc dla kraju płynęła bowiem szerokim strumieniem25. I tak, po ogłoszeniu stanu wojennego, w akcję wspierania „Solidarności” (na terenie Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii) zaangażowały się (szczególnie
aktywnie) trzy ośrodki. Pierwszy – polityczny, inspirowany przez Rząd Polski na Uchodźstwie. Drugi – prowadzony przez Tadeusza Jarzembowskiego – „Jarskiego”, który to – w
pierwszy weekend po ogłoszeniu stanu wojennego, 20 grudnia 1981 r., jeszcze w ramach
współpracy z Polish Solidarity Campaign26, a przy poparciu: SPK, Koła byłych żołnierzy
21
IPMS, kol. 680, Pismo Lecha Wałęsy do Friends of Poland, z 19 marca 1983 r., s. 1.
IPMS, kol. 680, K. Jaraczewski, Chairman Friends of Poland, „Warm thanks to those who in our moment of need”; tłumaczenie z j. angielskiego, s. 1.
23
IPMS, kol. 680, Ulotka Friends of Poland w języku angielskim, podpisana przez Zarząd (Managing
Committee) w składzie: Konrad Hykiel, Juliette Hykiel, Ann Franklin, dr Kevin Keohane, OBE, KSG (Trustee),
Linda Kościa, Aleksander Russocki, Joanna Rusocka, Alice Sulatycki, Barbara Trejdosiewicz, Arthur M. Wurr.
24
Tamże.
25
Szerzej na ten temat R. Lewicki, Pomoc Krajowi przez niepodległościowe uchodźstwo 1945–1990, Londyn 1995.
26
Wspomniany wystąpił z Polish Solidarity Campaigne tydzień później, powołując własną organizację Polish Solidarity with Solidarity, do której przystąpiło wielu wybitnych działaczy społecznych i politycznych, m.in.
Walery Choroszewski – minister informacji w Rządzie RP na Uchodźstwie.
22
214
PSZ, Stowarzyszenia MW, Stowarzyszenia Lotników Polskich i wszystkich organizacji, zrzeszonych w Zjednoczeniu Polskim, przewodniczył dużej manifestacji solidarnościowej w Hyde Park w Londynie27, później zaś po utworzeniu Polish Solidarity with Solidarity koordynował comiesięczne protesty przed ambasadą PRL. Trzeci, wspomniany już, Polish Solidarity
Campaign (PSC), którym kierował Giles Hart28, działający głównie na odcinku brytyjskiej
Partii Pracy.
Początkowo istniały także dwa fundusze, później scalone w jeden – Fundusz Pomocy
Krajowi, którym dysponowali kolejni Prezydenci RP na Uchodźstwie. Po przemianach politycznych w kraju – w latach dziewięćdziesiątych, w ramach tego funduszu, zebrano ponad
£ 600 000 na rzecz Tadeusza Mazowieckiego29. Drugie tyle pozyskano w 1997 r. na pomoc
dla powodzian.
Co ciekawe, z inicjatywy ówczesnego Rządu RP, grupa konserwatywnych członków Parlamentu Brytyjskiego (działając w sposób równoległy do Laburzystowskiego Polish Solidarity Compaign), podjęła działanie pod nazwą Solidarity with Solidarity, w ramach którego organizowano różnorodne akcje, m.in. zbiórki finansowe.
Wspieraniem „Solidarności” zajęły się także i inne grupy, które powoływane oddolnie
(zdecydowanie apolityczne) podejmowały najróżniejsze inicjatywy. Wspomniane (podobnie
jak FOP) stawiały sobie za cel wspieranie rodaków. Spośród wielu należałoby wymienić:
Komitet Pomocy Polsce z Cardiff (w Walii), Fundusz Szkocko-Polski w West Barns i w
Edynburgu30, katolickie parafie (angielskie i polskie) w: Ipswich (tu zbiórką koordynował
ks. Krzysztof Kozakiewicz31), Colchester, Braintree, Southend, Chelmsford, Ealing, Suffolk,
Chelmsford i wiele innych, a także (niezwykle aktywne) Medical Aid For Poland Fund
(MAPF)32, „Food for Poland”, zainicjowane i kierowane przez Tulę i Albina Tybulewiczów
(mieszkańców Ealingu) i Sue Ryder Foundation.
Można pokusić się wręcz o stwierdzenie, że ta niezliczona liczba ośrodków i osób prywatnych, która przez kilkadziesiąt lat wysyłała pomoc do kraju (rodzinom i nie tylko) de facto
przyczyniła się do zwycięstwa idei „Solidarności”. Odnosząc się do inicjatyw indywidualnych, warto wspomnieć działalność: pani Haliny Martinowej, która do śmierci organizowała
27
Ogłoszenie wzywające Polaków do udziału w Wiecu i marszu do Ambasady PRL, „Tydzień Polski”,
19 grudnia 1981, s. 3.
28
W latach osiemdziesiątych, ze szczególnym zaangażowaniem, działania „Solidarności” wspierał Brytyjczyk Giles Hart, szef Polish Solidarity Campaign (PSC). Organizacji wysyłającej do Polski nie tylko fundusze,
ale także maszyny drukarskie i powielacze. Wspomniany zginał 7 lipca 2005 r. (w drodze do pracy), podczas
zamachu przy Tavistock Square. Z inicjatywy środowiska polonijnego, a w szczególności znanego działacza
polonijnego Wiktora Moszczyńskiego, który razem z Hartem działał w PSC, ku czci zabitego, w Ravenscourt
Park, w dzielnicy Hammersmith & Fulham, odsłonięta została płyta upamiętniająca działania tegoż na rzecz
Polski i Polaków.
29
Z którego tenże nie rozliczył się do końca.
30
Mieszkańcy Edynburga wykazali się nie tylko niezwykłą szczodrością, ale i zaangażowaniem. Utworzony tutaj Szkocko-Polski Fundusz Przyjaźni, działający pod patronatem kardynała Gordona Gray’a, a kierowany
przez księżną Ancram, pełniącą funkcję prezesa Funduszu, skupił przedstawicieli niemal wszystkich grup społeczeństwa szkockiego. Za Brytyjska pomoc żywnościowa dla Polski, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”,
Londyn, 8 stycznia 1982 r.
31
Pomoc z Anglii dla wygłodniałej Polski, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, Londyn, 28 grudnia
1981 r.
32
Medical Aid For Poland Fund – zbierał dary od lekarzy i szpitali brytyjskich i wysyłał je do Polski
w 30-tonowych tirach. Ostatni tak duży transport (nr 335) odszedł w 1996 r., jednakże MAPF nie zakończyło
działalności. Organizacji nadal działa. Obecnie MAPF organizuje pomoc dla szpitali, domów opieki, domów
dziecka, szkół specjalnych, a czasem także osób prywatnych.
215
pomoc dla inwalidów wojennych i żołnierzy AK (zarówno w Polsce, jak i na terenie Wielkiej
Brytanii), Sue Ryder (sławną opiekunkę ofiar hitlerowskich obozów koncentracyjnych), która
na wieść o sytuacji w Polsce, pojechała (w grudniu 1981 r.), wraz z 19-letnią córką Gigi, do
Polski z transportem żywności33, Stefana Wilkinga i Jerzego Trucka z Cardiff, którzy na kilka
dni przed ogłoszeniem stanu wojennego wyruszyli do kraju z transportem paczek, Krystyny
Halverson z Brighton oraz Elżbiety Piotrowskiej-Cooper z Worthing, które w wyniku zorganizowanej akcji, wysłały ćwierć tony żywności (o czym, na początku stycznia 1982 r., informował z przejęciem „Evening Argus”). Do wymienionych dodać należałoby również: księżną
Renatę Sapiehę, Lady Salisbury i jej przyjaciół, Bronisława Nachmana z Kirkclady, Fife, spadochroniarza spod Arnhem, który wraz (z nieletnim) synem Erykiem zawiózł do Polski 2 tony
żywności i odzieży34, lotnika Henryka Baranowskiego, o którym rozpisywał się „Cambridge
Evening News”, ponieważ ten zwrócił się z apelem do mieszkańców w Cambridge, aby
wspomogli jego zbiórkę i w ten sposób zebrał 1800 funtów. Następnie, za zebrane pieniądze,
zakupił i wysłał do Polski transport z żywnością i odzieżą. Podobnie zachowali się: były polski żołnierze z Farnorough, Stefan Kurylak, wspierany przez Briana Jonesa35, rodzeństwo
Garnys – organizujące zbiórki w Redcar (hrabstwo Cleveland), Ted Rumun (były żołnierz
AK), prof. Józef Garliński z PUNO (wygłaszający płomienne przemówienia i wzywający
Brytyjczyków do poparcia „Solidarności”, m. in. w Hyde Parku 20 grudnia 1981 r.36) i wielu
innych, którym należałoby poświęcić osobny rozdział.
Działalność „Friends of Poland” w latach dziewięćdziesiątych
Z upływem lat, po transformacji ustrojowej, tj. kiedy Polska odzyskała suwerenność, zdecydowano że „Friends of Poland” skieruje swoją pomoc przede wszystkim do Polaków zamieszkujących poza granicami kraju, na przedwojenne Kresy Wschodnie37. Zatem charakter
fundacji zmienił się nieco, jednakże ogólny cel statutowy: ulżenie w biedzie i chorobach obywatelom polskim mieszkającym w Rzeczypospolitej Polskiej oraz osobom pochodzenia polskiego mieszkającym poza jej obecną wschodnią granicą państwa polskiego38, pozostał ten
sam – niesienie pomocy tym, którzy jej potrzebują.
Z czasem skład osobowy stowarzyszenia uległ niewielkiej zmianie, młodzi aktywiści poświęcili się bowiem pracy i studiom, starsi jednak kontynuowali działalność: Jadwiga i Andrzej Jaraczewscy (do wyjazdu), Joanna i Aleksander Russoccy oraz wielu innych, często
bezimiennych pomocników, wraz z nowym przewodniczącym Konradem Hykielem i jego
żoną Juliette (zwaną Julie), z ogromnym poświęceniem i zapałem organizowali transporty dla
ośrodków polskich w kraju, a także na: Ukrainie, Litwie i Białorusi39.
Co ciekawe, fundacja nigdy nie zatrudniała żadnych płatnych osób. Cała praca wykonywana była przez bezpłatny zarząd i oddanych wolontariuszy40, którzy zbierali fundusze na
33
34
Sue Ryder znikła w Polsce, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, Londyn, 6 stycznia 1982 r.
Wyprawa do Polski w przełomowe dni, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, Londyn, 31 stycznia
1982.
35
Żywność, lekarstwa, odzież dla Polski, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, Londyn, 9 stycznia 1982 r.
15 000 osób protestowało w Londynie, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, Londyn, 22 grudnia 1981 r.
37
IPMS, kol. 680, Friends of Poland, ulotka informacyjna, s. 1.
38
IPMS, kol. 680, Statut Fundacji Charytatywnej „Friends of Poland”, s. 1.
39
IPMS, kol. 680, Friends of Poland. Ulotka informacyjna, s. 1.
40
IPMS, kol. 680, Sprawozdanie z działalności, pismo z 12 II 1996 r., s. 2.
36
216
terenie Wielkiej Brytanii, Kanady i USA, organizując często dochodowe imprezy, m.in. loterie, licytacje ofiarowanych darów, sprzedaże kart okolicznościowych41.
Poza obrębem wielkiego Londynu, zbiórki organizowano, m.in. na terenie parafii w
Slough, gdzie szczególnie mocno udzielało się śp. rodzeństwo Wiśniowskich – Mieczysław i
Apolonia. Wspomniani nie tylko zbierali i pakowali paczki, ale żywo interesowali się także
tym, co działo się w ich rodzinnych stronach. Niewidomy Mieczysław, który cudem przeżył
Gułag, co jakiś czas dobrowolnie przekazywał na potrzeby fundacji większą, lub mniejszą
część swojej pensji; szczególnie chętnie wspierał parafię w Brodach, z której pochodził.
Mieszkańcy miasteczka doceniali ofiarność Pana Wiśniowskiego i słali do niego listy z podziękowaniami. O tej niezwykłej (pełnej podziękowań) korespondencji informowały m.in.
sporządzane raporty: Moim pierwszym przystankiem były Brody, zatrzymałam się tam po to
aby Pan Franciszek Anatol mógł napisać podziękowanie dla Pana Wiśniowskiego za jego
finansowe wsparcie przekazane za pośrednictwem Friends of Poland42.
Przykładowo w 1995 r. pomoc z „Friends of Poland” otrzymały:
W kwietniu: żywność, syrop na kaszel, aspirynę, antybiotyki, multiwitaminy oraz odzież
otrzymały parafie w: Malininie, Żytomierzu, Winnicy i Taszkiencie. Dary dotarły również do
Centrum Onkologii w Instytucie M. Skłodowskiej-Curie w Krakowie, któremu przekazano
m.in.: elektrokardiograf, pompę infuzyjną, nebulizatory, sprzęt do radioterapii, łóżko hydrauliczne, materace, fartuchy, dźwignię dla sparaliżowanych, balkoniki, wózki inwalidzkie i jednorazówki szpitalne.
W czerwcu: leki, witaminy, żywność, wózki inwalidzkie i odzież przekazano parafii diecezji lwowskiej. Drobny sprzęt medyczny oraz wózki inwalidzkie trafiły także do ZOZ w
Lubaczowie w woj. przemyskim, oraz Polskiego Towarzystwa Walki z Kalectwem w Przemyślu43.
We wrześniu: podobny sprzęt, żywność i odzież trafiły do szpitala Czerwonego Krzyża
w Wilnie. Sprzęt szpitalny otrzymał również ZOZ w Gdańsku, przy ul. Zwycięstwa 30.
W grudniu: podobna pomoc trafiła do Caritasu w Gorzycach oraz Domu Samotnych Matek parafii w diecezji lwowskiej (któremu przekazano żywność). Z pomocy Fundacji skorzystał w tym czasie także ZOZ w Sandomierzu44.
Łącznie, tylko w 1995 r., na pomoc dla potrzebujących wydano aż 88 100 funtów45.
W 1996 r. zarząd fundacji tworzyli: Julie Hykiel, Krystyna Zbirohowska-Kościa, Joanna
Russocka, Tadeusz M. Stopczyński – przewodniczący, Artur M. Wurr, Aleksander Russocki
– skarbnik46.
W 1997 r. „Friends of Poland” opłaciło obiady szkolne 269 najbiedniejszym polskim
dzieciom koło Wilna, pomogło finansowo Polskiemu Stowarzyszeniu Medycznemu oraz
Fundacji „Miłosierdzie i Zdrowie” na Litwie. Po raz pierwszy wysłało także kontener z darami drogą morską. Drogą tą, do funkcjonującego w Solecznikach Polskiego Domu Dziecka,
dostarczono: buty (zakupione za pieniądze Koła Kobiet Żołnierzy PSZ), odzież i żywność. Do
miejscowego szpitala trafił także sprzęt medyczny i materace. Niemal w tym samym okresie
41
Tamże, s. 1.
IPMS, kol. 680, Hykiel J., Report from visit to check up on the latest situation of people in the Ukraine
vs. whatever Friends of Poland is able to do to help the, July 2003, s. 1.
43
IPMS, kol. 680, Sprawozdanie z działalności, pismo z 12 II 1996 r., s. 2.
44
Tamże.
45
Tamże, także: J. Pyłat, Friends of Poland. Historia fundacji zrodzonej z odruchu serca, „Dziennik Polski
i Dziennik Żołnierza”, nr 27, 9 lutego 2009, s. 6.
46
IPMS, kol. 680, Sprawozdanie z działalności, pismo w języku angielskim, z 31 stycznia 1997 r.
42
217
10 ton sprzętu szpitalnego dotarło również do Ejszyszek i Czarnego Boru (8 ton) na Wileńszczyźnie47. W tym samym roku pomoc otrzymały również osoby potrzebujące z kraju, szczególnie te dotknięte skutkami powodzi, którym – poprzez różnorodne organizacje i stowarzyszenia – przekazano: proszek do prania, odzież i żywność. W ramach akcji dla powodzian
12 ton darów przekazano ponadto szpitalom w Piekarach Śląskich i Sosnowcu. Pomoc otrzymał także Dom Chłopców im. św. S. Kostki w Częstochowie48.
W wiadomościach „Friends of Poland” za 1997 rok, w jednym z sprawozdań zapisano:
Nasza kurierka pojechała z pomocą finansową do parafii św. Ignacego w Kołomyi. Parafia rozprowadza
otrzymane od nas leki. Kurierka odwiedziła dom starców w Kołomyi. Brak mydła. Jeżeli jest proszek do
prania, pacjenci są w nim kąpani co 10 dni. W pobliskim domu dla upośledzonych dzieci nie ma funduszy
na zreperowanie zepsutego bojlera; nie stać ich nawet na zakup ziemniaków i kapusty. Odwiedziła też parafie w: Brodach, Tarnopolu, Stanisławowe i Kosowie, prowadzone przez ofiarnych księży49.
Dokumentacja „Friends of Poland” pełna jest szczegółowych raportów, zestawień finansowych i podziękowań. Studiując je, zapoznajemy się z ogromem pracy, jaka została wykonana na rzecz setek potrzebujących ośrodków. W jednym z swoich raportów Julie Hykiel
podkreślała, że chciała osobiście poznać ludzi, dla których organizowała pomoc, zapoznać się
z ich życiem i rzeczywistymi potrzebami, w tym celu nawiązała dobre stosunki (z budzącymi
się do życia) polskimi parafiami na terenie: Ukrainy, Litwy i Białorusi50. Z czasem do wielu z
nich dotarły transporty z żywnością, lekami i sprzętem.
Po śmierci Konrada Hykiela, ukochanego męża i doskonałego organizatora, Julie ze
zdwojoną siłą oddała się żmudnej – charytatywnej pracy, w której – z równym zaangażowaniem – pomagali jej: przewodniczący Tadeusz M. Stopczyński, a także: (wymieniani już)
państwo Rusoccy, Wojciech Fudakowski, Bogusław i Jolanta Buchinger, Jerzy i Zofia Lisowscy, Geoff Cole, Ann Franklin, Vi Woods, Ella Krzysztoporska-Bylańska, Anna i Roman
Szymańscy, Krystyna Migliozzi, Magdalena Nosalik, Nina Podgórski (niezwykle skuteczna w
pozyskiwaniu środków finansowych) oraz wiele innych osób.
W jednym z sprawozdań Julie czytamy:
Ciężarówka londyńskiej organizacji..., którą eskortowałam do Sędziszowa (Małopolska) zawierała sprzęt i
leki dla szpitali, zarówno dla lokalnego, jak i dla drugiego w Winnicy, na płd. – zach. od Kijowa (szpital w
Winnicy nie miał nawet aspiryny i żywności dla swoich chorych). Ładunek ciężarówki zawierał również
żywność i wózki inwalidzkie... (aby OO. Kapucyni mogli stworzyć duszpasterstwo inwalidzkie). Wstąpili
po mnie do klasztoru kapucyńskiego o. Błażej (którego znam od kilku lat, gdy Friends of Poland zaczynał
wysyłać dary „po tamtej stronie”) i grupa młodych kapucynów, wracających z Krakowa do Winnicy i Starokonstantynowa, celem przygotowania odzyskanych na Ukrainie Kościołów na uroczystości Bożego Narodzenia. Czekając na nich odwiedziłam lokalny szpital, bardzo słabo zaopatrzony. Niepokojący objaw szerzącej się wśród dzieci gruźlicy oraz smutna sytuacja starych samotnych ludzi51.
W dalszej części tego samego sprawozdania wspomniana zapisała:
Mając trochę czasu, wybrałam się autobusem do Tyworowa, aby odwiedzić młodego księdza Sławomira
Burakowskiego. Czuje się tam bardzo osamotniony. Mieszka przy zrujnowanym klasztorze, z którego jeden
pokój przeznaczył na kaplicę[...]. Ofiarowane przeze mnie, od Friends of Poland, sto dolarów przeznaczył
na potrzeby związane z opieką nad chorymi nazwał darem Niebios52.
47
IPMS, kol. 680, Friends of Poland. Wiadomości 1997, s. 1.
Tamże.
49
IPMS, kol. 680, Friends of Poland. Wiadomości 1997, s. 1.
50
IPMS, kol. 680, Friends of Poland, ulotka informacyjna, s. 1.
51
J. Hykiel, Boże Narodzenie 1993 r. w Winnicy, „Orzeł Biały” nr 1496/1497, styczeń/luty 1994, s. 28.
52
Tamże.
48
218
Tylko w marcu 2002 r. fundacja wysłała 16 ton żywności i lekarstw do szpitali na Litwie,
m.in. w Szumsku. W czerwcu tegoż roku, dzięki pomocy Essex Firefighters, która udostępniła
własne ciężarówki, 5 ton pomocy skierowano do Wileńskiego Czerwonego Krzyża53, w lipcu
16 ton lekarstw, żywności i ubrań trafiło na teren zachodniej Ukrainy. W 2002 r. pomoc o
wartości 40 602 funtów trafiła ponadto do: 3 parafii na Ukrainie, Domu dla Chłopców w Częstochowie, a także do: Wilna, Żytomierza, Czortkowa, Kołomyji, na Bukowinę, a nawet do
parafii polskiej w Turkmenistanie. Sfinansowano również obozy dla biednych dzieci z Przemyśla, Gródka Podlaskiego, Braniewa, Krasiczyna i wielu innych.
W 2003 r. pomoc otrzymały: Brody, Starożyniec, Czerniowce, Zabłotów, Załucz, Lwów
– szpital w pobliżu kościoła św. Antoniego, przy ul. Łysenki 45, Dom dla chorej młodzieży
BETEL, parafia Karaganda54 w Kazachstanie tu przypis 56, Towarzystwo Dobroci Wilno,
siostry józefitki z Lwowa, siostry urszulanki z Kołomyji, Dom Miłosierdzia dla Starszych w
Holszanach na Białorusi, a ponadto parafie: Borszczuk, Brzezany, Bursztyn, Husiatyn, Kiwerce, Kołoczek, Kopyczynce, Okulince, Rydoduby, Skałat, Torczyn, Zasław, (na Ukrainie),
Żytomierz (siostry benedyktyki). W drugiej połowie roku poza parafiami w: Złoczowie, Brodach (skąd rozprowadzano pomoc dla mieszkańców: Łopatynia, Palikrowca, Podkamienia),
Śniatyniu (siostry szarytki), Baranowicach, Brzozówce, Lidzie, Dziatławie, Gudogaj – siostry
karmelitanki (Białoruś), Mejszagole (Wileńszczyzna), Witebsku, Aszkabat w Turkmenistanie,
Tobolsku na Syberii, Starożyńcu, Kocmanie, Rohatynie, Lwowie (siostry sercanki), Przemyślu (siostry służebniczki)55, z pomocy skorzystały także: Wspólnota Białystok (dla parafii na
Białorusi) oraz „Miłosierdzie i Zdrowie” (Wilno)56.
W 2004 r. dzięki „Friends of Poland”, które wsparło stowarzyszenie opiekuńczowychowawcze IGNIS (kierowane przez ks. Ignacego Czadera), w Jaworznie-Nałężu (niedaleko Skoczowa) wypoczywać mogły dzieci z Ukrainy (z miasta Brody), a także polskie dzieci z
Mołdawii oraz dzieci polskiego pochodzenia z Rosji. Z tej formy wypoczynku skorzystało
wówczas około 300 dzieci. Siostra Maksymila (sercanka) twierdzi, że:
ważne jest, by dzieci poznały swoje pochodzenie, kulturę oraz korzenie Kościoła, jego źródła i sposób
funkcjonowania, by przekonały się, że katolicy nie są odmieńcami. Dlatego odwiedzają kraj przodków i
miejsca kultury religijnej jak Jasna Góra57.
Teraz już wróciłam do naszych magazynów na Kingston, do paczek na które naklejamy adresy: Kołomyja,
Rohatyn, Tarnopol, Lwów, Starożyniec, Brody, Złoczów. Co roku dochodzą nowe nazwy. Za każdą nazwą
kryją się ludzie potrzebujący pomocy i jest ich coraz więcej. A nas na Kingston jest garstka, ale mamy poczucie, że nasza praca nie idzie na marne, chociaż na pewno jest kroplą w morzu potrzeb58
– pisała jeszcze nie dawno Julie. Jakiś czas temu także – w magazynach na Kingston – zbierali się wolontariusze, by segregować dary, pakować i ładować kolejne ciężarówki. Z czasem
zmieniono jednak formę wsparcia i tak, poza wysyłką żywności i sprzętu, zainicjowano także
wysyłanie funduszy. Środki przekazano, m.in. Fundacji pw. św. Brata Alberta – EMAUS, w
53
IPMS, kol. 680, Friends of Poland. Ulotka w języku angielskim wydana z okazji 20-lecia działalności
Fundacji, s. 1.
54
IPMS, kol. 680, Faks z podziękowaniem w j. angielskim przesłany do Friends of Poland przez siostrę
Annę Marię, matkę przełożoną zakonu Karmelitanek w Kazachstanie, Karaganda, 7 lutego 2000 r. (Fax from s.
Anna Maria, M. Superior of Carmelite nuns in Kazakhstan, Karaganda 7 II 2000).
55
Friends of Poland. Lista pomocy finansowej 2003, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, Londyn,
19 marca 2004 r., s. 15.
56
Tamże.
57
J. Hykiel, IGNIS – spełnione pragnienia, „Tydzień Polski”, Londyn, 16 X 2004 r., s. 10.
58
J. Hykiel, Friends of Poland na Kresach Południowo-Wschodnich, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, 20/03/2000 r., s. 5.
219
Starym Opolu (koło Siedlec), która pośredniczyła w dotowaniu: byłych więźniów łagrów sowieckich na Łukiszkach, Domów Dziecka w Łukowie i Kisielanach, szkoły w Krzywośnitach, działalności sióstr ze Zgromadzenia Miłosierdzia Bożego w Wilnie, paulinów z Kijowa i
Kamieńca Podolskiego na Ukrainie59.
W 2005 i 2006 r., dzięki wsparciu finansowemu „Friends of Poland”, w Skoczowie wypoczywać mogły dzieci biedne z Polski, Ukrainy i Mołdawii. Z szczodrości Fundacji skorzystała również (po raz kolejny) organizacja IGNIS w Barwałdzie (koło Bielska), która zorganizowała zjazd dzieci polskich z Ukrainy i Mołdawii (z Bielic i Kiszyniowa). Sfinansowano
również wypoczynek dzieci z Białorusi, a także działalność schroniska młodzieżowego w
Jesinach (gdzie corocznie wypoczywają dzieci z Hryniowa i Czerniowiec).
Fundacja otrzymała wiele podziękowań, w liście siostry Gabrieli Strachowskiej, opublikowanym w „Dzienniku Polskim” w 2000 r., czytamy:
Piszę, dziękując z serca Pani i wszystkim, którzy się do tego przyczynili za pomoc okazaną chorym i potrzebującym na Ukrainie. Jestem siostrą sercanką ze wspólnoty we Lwowie. Pracuję... w Lwowskim Centrum Kardiologii, na oddziale zawałów. Pomoc [...], którą otrzymałyśmy w Maćkowicach od Pani bardzo
nam się przydała. Były tam strzykawki, wenflony, płyny do kroplówek, inhalator, cewniki, rękawiczki.
Niestety, mimo iż nie wzięłyśmy tego aż tak dużo, miałyśmy kłopot z przewozem przez granicę. Pragnę
również podziękować za przekazane paczki i słodycze od dzieci angielskich, a także witaminy. Dzięki waszej pomocy moje najmniejsze dzieci [z Domu Dziecka we Lwowie] otrzymały paczki na święta60.
W podobnym tonie wypowiadały się siostry z Tarnopola:
Emerytury są tak niskie, że po opłaceniu mieszkania nie zawsze wystarcza na zakup chleba. Dzięki waszej
pomocy, co roku możemy przygotować paczki dla dzieci [...] oraz dla osób samotnych i biednych61.
Pracownicy Ośrodka Pomocy Doraźnej pw. św. Brata Alberta – EMAUS:
Radość z owoców waszej pracy i ogromnego serca jest przeogromna. Zdajemy sobie sprawę, ile osób musiało być zaangażowanych przy przygotowaniu, zbieraniu i pakowaniu wszystkiego co otrzymaliśmy od
Państwa62.
W zakończeniu działalności podkreślę, że listy z podziękowaniami przesyłano z każdego
miejsca, gdzie dotarła pomoc Fundacji. Ostatnie nadesłali: pracownicy Ośrodka Pomocy Doraźnej pw. św. Brata Alberta – EMAUS (któremu FOP ufundowało samochód do przewożenia darów na Litwę i Białoruś) oraz dzieci z świetlicy bł. Urszuli Ledóchowskiej w Świnoujściu, który w 2007 r. Fundacja przekazała 1500 funtów, a w 2008 r. około 6 tys. złotych.
Dzięki czemu dzieci z rozbitych rodzin (doświadczone przez okrutny los) mogły wypocząć na
zimowisku w górach i na obozie letnim.
Niestety 8 lutego 2009 r. wyszedł ostatni transport zorganizowany przez FOP. Po raz
ostatni zatem pieniężne i materialne dary (m.in. wózki inwalidzkie) trafiły do ośrodków, które
potrzebowały wsparcia. Kiedy we wrzeniu 2008 r. rozmawiałam z wieloletnimi powiernikami
„Friends of Poland” – Panią Julie Hykiel i Wojciechem Fudakowskim wspomniana zaznaczyła, że chciałaby kontynuować swoją działalność, ale wiek ma swoje prawa i sił już im nie
starcza.
59
IPMS, kol. 680, Korespondencja Fundacji Ośrodka Pomocy Doraźnej pw. św. Brata Alberta – EMAUS,
pisma za lata 2002, 2003, 2004, 2005.
60
G. Strachowska, Siostry Sercanki dziękują, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, 21 III 2000 r., s. 5.
61
J. Hykiel, Friends of Poland na Kresach Południowo-Wschodnich, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, 20/03/2000 r., s. 5.
62
IPMS, kol. 680, List ośrodka Pomocy Doraźnej pw. św. Brata Alberta – EMAUS z 27/06/2006 r.
220
Wiosną 2009 r. Fundacja zawiesiła swoją długoletnią działalność. Materiały archiwalne,
w tym: filmy z różnych akcji, transportów etc. organizowanych przez FOP zdeponowano w
Bibliotece Polskiej w Polskim Ośrodku Społeczno Kulturalnym w Londynie, natomiast inne
dokumenty (raporty, sprawozdania, korespondencję, ulotki etc.), związane z działalnością
„Friends of Poland”, złożono w Instytucie i Muzeum gen. Władysława Sikorskiego.
6 kwietnia 2009 r. w Ambasadzie RP w Londynie odbyła się skromna uroczystość, podczas której, niektórym – starszym, brytyjskim działaczom „Friends of Poland”, Ambasador
RP Barbara Tuge-Erecińska, w imieniu Prezydenta RP, wręczyła polskie odznaczenia. Wśród
wyróżnionych byli:
• Julie Hykiel, wdowa po oficerze 2. Korpusu, wieloletni sekretarz, a właściwie kierownik, FOP – odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
• Joanna McNeil Holman-Russocka, wdowa po oficerze lotnictwa polskiego – odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi RP.
• Mrs Ann Franklin, wieloletnia działaczka i powierniczka FOP, zajmująca się „zarabianiem” funduszy – odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi RP.
• Krystyna Michalak-Migliozzi, wieloletnia ochotniczka FOP, odpowiedzialna za co tygodniowe sortowanie farmaceutyków, pakowanie darów i zbieranie funduszy – odznaczona
Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi RP.
• Miss Violet Woods, od lat przygotowująca transporty, zbierająca dary dla dzieci i niepełnosprawnych, kwestująca w szkołach i parafiach pod Londynem. Dzięki jej aktywności
udało się pozyskać i przekazać potrzebującym wózki inwalidzkie – odznaczona Krzyżem
Kawalerskim Orderu Zasługi RP.
Dodać należy, że Violet Woods, mimo oficjalnego zakończenia działalności „Friends of
Poland”, przy wsparciu przyjaciół z Teddington (m.in., Angeli Douglas i Karola Michałowskiego), przygotowała i wysłała – 22 listopada br., transport z żywnością, odzieżą i sprzętem.
Dary (około 1 tony) podobnie jak poprzednio, dotarły do parafii polskich na przedwojennych
Kresach II RP.
Kończąc warto podkreślić, że nie było by tego wsparcia, gdyby nie rzesza niezliczonych
ofiarodawców i wolontariuszy, osób z angielskiego i polskiego środowiska, które pozostały
anonimowymi darczyńcami.
Doktor Joanna Pyłat – ur. 3 maja 1969 r. w Słupsku. W 1995 r. ukończyła WSP w Słupsku, uzyskując
tytuł magistra historii. W maju 2005 r., w Instytucie Historii Uniwersytetu Szczecińskiego, na podstawie
pracy: Osadnictwo miejskie na Pomorzu Zachodnim w latach 1945–1950, napisanej pod kierunkiem prof.
T. Białeckiego, uzyskała stopień doktora nauk humanistycznych w zakresie historii. W 1999 r. ukończyła
studia podyplomowe Administracji Rządowej i Samorządowej o specjalności: edukacja europejska w
WSH im. A. Gieysztora w Pułtusku. W ramach studiów ukończyła course of instruction European Education prescribed by PHARE-TEMPUS, carried out by WSH Pułtusk in cooperation with the Thames Valley University in London, The Polish Ministry of National Education, the Gijbels Communication & Advise Council of European Movement. W 2003 r. – w Collegium Balticum w Szczecinie, ukończyła studia
podyplomowe w zakresie: organizacja i zarządzanie w oświacie. W latach 1998–2002 ukończyła liczne
kursy Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli w Warszawie i Wysokiego Komisarza ds.
Uchodźców (UNHCR), m.in. w współpracy z PAH, program: „Inni to także My”;we współpracy z Fridrich Ebert Stiftung: „Stosunki polsko-niemieckie”; kurs stosunki polsko-ukraińskie, program ekonomiczny: człowiek i gospodarka oraz kurs debat publicznych metodą Karlla Poppera. W 2001 r. Course Human
Rights and Refugees, zorganizowany przez Service Civil International Poland and UNHCR in cooperation the United States Institute of Peace with Washington and Westminster Foundation for Democracy of
London. W 2009 r. uzyskała Qualified Teacher Status (QTS) w General Teaching Council for England.
Od 2007 r. zastępca dyrektora Instytutu Kultury Europejskiej Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie
221
(PUNO) w Londynie. Od czerwca 2005 r. do listopada 2008 r. wolontariusz Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego, a także nauczyciel w Polskiej Szkole Sobotniej im. Marii Konopnickiej w
Willsden Green oraz nauczyciel – English as a Second Language in Whitchurch Middle School, Stanmore, Borough of Harrow, London. Aktualnie prowadzi badania naukowe na temat: Migracji i adaptacji
młodzieży polskiej w krajach Unii Europejskiej – Wielka Brytania w latach 2004–2008. A także badania
na temat: Powiązań środowiska emigracyjnego z ludnością polską przesiedloną na ziemie północnozachodniej Polski w latach 1945–1950 oraz: Zabiegów dyplomatycznych Polskiego Związku byłych Więźniów Politycznych w Wolnym Świecie o uzyskanie odszkodowań dla polskich ofiar nazizmu niemieckiego.
222
dr Alexander Zając
Niemcy
WKŁAD ŚWIATOWEGO POROZUMIENIA ORGANIZACJI
WSPIERAJĄCYCH „SOLIDARNOŚĆ” – CSSO
W ODZYSKANIE PRZEZ POLSKĘ NIEPODLEGŁOŚCI
Mówiąc o roli Polonii w niesieniu tej pomocy, trzeba rozdzielić środowiska niepodległościowe od tradycyjnych środowisk polonijnych, które utrzymywały więzi z PRL-em. O ile te
pierwsze pomagały opozycji w kraju w walce o przywrócenie Polsce pełnej niepodległości, o
tyle te drugie raczej nas unikały, a swoją pomoc dla kraju ograniczały tylko do pomocy humanitarnej.
Pomoc ta napływała do kraju po kolejnych zrywach narodu polskiego i miała raczej charakter spontaniczny, ale wraz z powstaniem Komitetu Obrony Robotników, po protestach w
Radomiu i Ursusie, nabrała form zorganizowanych. Zaczęła napływać do kraju nie tylko pomoc humanitarna, skierowana do osób represjonowanych i ich rodzin, ale również pomoc
finansowa i techniczna. Została ona jeszcze rozszerzona wraz z powstaniem:
– Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela – ROPCiO,
– Konfederacji Polski Niepodległej – KPN,
– Ruchu Młodej Polski – RMP,
– Wolnych Związków Zawodowych – WZZ.
Pomoc w tym okresie dociera z ośrodków kombatanckich i niepodległościowych skupionych wokół Prezydenta i Rządu Polskiego na uchodźstwie, ośrodka paryskiej „Kultury”,
a potem od 1978 r. również od Rady Koordynacyjnej Polonii Wolnego Świata.
Wraz z powstaniem pierwszego w bloku sowieckim Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” pomoc ta przybiera na sile. W wielu krajach Europy Zachodniej powstają Komitety Solidarności z „Solidarnością”, zakładane przez Niemców, Francuzów, Anglików, Szwedów, Norwegów czy Duńczyków. W USA do pomocy włącza się największy związek zawodowy AFL-CIO. Oprócz pomocy humanitarnej i materialnej skierowanej dla poszczególnych komisji związkowych zaczyna napływać pomoc techniczna: maszyny
do pisania, powielacze i pierwsze maszyny drukarskie. Pomoc ta przybiera jeszcze raz na sile
wraz z wprowadzeniem w kraju stanu wojennego. Rozpoczyna się wtedy zakrojona na wielką
skalę pomoc dla Polski. Powstawały dziesiątki nowych organizacji w żywiołowym odruchu
protestu przeciwko próbie zniszczenia „Solidarności” i dokonania gwałtu na demokratycznych prawach narodu polskiego. Zmieniły się oczywiście formy działania. Przez wiele europejskich miast, od Aten po Oslo, a także przez miasta północnej i południowej Ameryki, od
Limy po Calgary, jak i na innych kontynentach przetoczyły się nieraz potężne demonstracje.
Inicjatorami lub współorganizatorami tych demonstracji były związki zawodowe, organizacje
polonijne, a także często nowo powstałe organizacje poparcia „Solidarności”. Skupiły się one
wtedy na organizowaniu pomocy dla internowanych i ich rodzin, na zbiórce i wysyłce lekarstw, organizowaniu akcji patronatów nad rodzinami osób represjonowanych.
Organizowano pierwsze demonstracje, pikiety i manifestacje skierowane przeciwko dyktaturze PRL-u. Zaczęto informować społeczeństwa zachodnie o sytuacji panującej w Polsce, o
represjach i o oporze Polaków. Z czasem zaczęto organizować pomoc dla podziemnych struktur „Solidarności”. Ruch prosolidarnościowy nabrał takiego rozmachu, że zaistniała konieczność zarówno wymiany informacji i doświadczeń, jak i koordynacji akcji politycznych, prote223
stacyjnych i pomocowych. Z tych spontanicznie tworzonych i rozsianych po całym świecie
organizacji popierających Solidarność powstaje w 1983 r. Światowe Porozumienie Organizacji Wspierających „Solidarność” – CSSO.
Porozumienie to skupiało 45 organizacji z czterech kontynentów. Każda z organizacji
wchodzących w skład CSSO zachowywała pełną autonomię. Wybrani koordynatorzy nie mieli żadnej władzy – byli po prostu koordynatorami działań różnych organizacji. Udział poszczególnych organizacji w akcjach i działaniach rekomendowanych przez Komitet Koordynacyjny był całkowicie dobrowolny. Wynikało to m.in. z faktu, iż w różnych krajach w różny
sposób należało docierać do lokalnych społeczności. Organizacje europejskie mogły zajmować się np. organizowaniem transportu sprzętu do Polski, co raczej trudne byłoby z USA,
Kanady, Wenezueli, Meksyku, Australii czy Nowej Zelandii.
CSSO blisko współpracowało z Biurem Zagranicznym NSZZ „Solidarność” w Brukseli,
dzieląc się z Biurem zadaniami. Nie wszystkie bowiem akcje jako oficjalne przedstawicielstwo „Solidarności”, mogło podejmować. Wśród organizacji wchodzących w skład CSSO
znakomitą większość stanowili obywatele krajów, w których te organizacje działały. Ułatwiało to dotarcie do władz tych krajów i mediów, np. organizacja w Waszyngtonie „Friends of
Solidarity” najlepiej predestynowana była do kontaktów z kołami rządowymi Stanów Zjednoczonych. Dzięki istnieniu CSSO organizacja waszyngtońska mogła działać w imieniu wszystkich organizacji. Podobnie organizacja ta umożliwiała wielu działaczom z kraju, jak np. Jackowi Kuroniowi, Leszkowi Moczulskiemu czy Kornelowi Morawieckiemu, spotkania z politykami amerykańskimi.
Wszystkie organizacje starały się wywierać presję na polityków w swoich krajach. Międzynarodowe zjazdy CSSO stwarzały specjalną okoliczność do nadania większego rozgłosu
naszej sprawie i zaangażowania lokalnych polityków. Na przykład na zjeździe CSSO w Rhode Island obecny był senator Claiborne Pell, ówczesny przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Senatu Stanów Zjednoczonych, który po zjeździe poparł projekt zwiększenia
budżetu rozgłośni Wolna Europa.
Wiele organizacji publikowało biuletyny, w których umieszczano przedruki z polskiej
prasy podziemnej, wiadomości z Polski, reportaże o własnej działalności i inne materiały.
Niektóre z tych publikacji nie różniły się jakością graficzną i edytorską od komercyjnych magazynów wydawanych na Zachodzie, np. paryski „Kontakt”, berliński „Pogląd” czy londyński
„Voice of Solidarity”. Ogromnym osiągnięciem były wpływowe publikacje „ARKA de Informaciones” w Meksyku i japoński „Porando-geppo”, czyli „Biuletyn Polski”, ponieważ nie
tylko przyczyniły się do znacznego wzmożenia poparcia Solidarności, ale i także często miały
wpływ na politykę krajów, gdzie były kolportowane.
Ideały, ruch i zjawisko „Solidarności” odbiły się niemałym echem w politycznej dyskusji
w krajach Ameryki Łacińskiej, jak i w japońskich związkach zawodowych. Meksykańska
„ARKA de Informaciones” była hiszpańskojęzycznym dwutygodnikiem poświęconym w całości „Solidarności”. Drukowana w nakładzie 10 tys. egzemplarzy, była przeznaczona do dostarczania wiarygodnych materiałów prasie Ameryki Łacińskiej, która często przedrukowała
materiały z ARKI. Japoński miesięcznik „Biuletyn Polski” był wydawany od listopada 1981
do lipca 1991 r. Wysokość nakładu „Biuletynu” w pierwszych latach osiągnęła ok. 5000 egzemplarzy. W ponad stu numerach tego periodyku można znaleźć w zasadzie całą wiedzę
dostępną wówczas na temat sytuacji w Polsce oraz jej aspekt międzynarodowy.
W Niemczech „Hilfskomitee Solidarność” z Moguncji wydawał niemieckojęzyczną wersję wydawanego w Paryżu „Biuletynu Informacyjnego NSZZ Solidarność”, a potem własny
224
„Informations Bulletin”, który otrzymywali wszyscy posłowie, a w okresie późniejszym
wszystkie frakcje reprezentowane w niemieckim Bundestagu oraz najważniejsi niemieccy
politycy.
Najbardziej spektakularnym efektem działalności lobbingowej, w której organizacje odegrały istotną rolę, było przyznanie w 1987 r. przez Kongres Stanów Zjednoczonych miliona
dolarów rocznie dla „NSZZ Solidarność” od podatników amerykańskich. Akcję tę zainicjowało Biuro Brukselskie, a kierowała nią nasza członkini Elżbieta Wasiutyńska, która zarazem
była reprezentantką Biura Brukselskiego w USA.
Wiele spektakularnych akcji mają również na swoim koncie organizacje europejskie.
Wprowadzenie stanu wojennego wywołało szczególnie mocny protest we Francji. W ciągu
paru dni zebrano 8 milionów franków, które przekazano do paryskiego komitetu „Solidarności”. W Norwegii Centrala Związków Zawodowych zwróciła się do lokalnych organizacji
związkowych o wszczęcie działań na rzecz „Solidarności”. W następstwie powstało w Norwegii dziesiątki grup jej poparcia. Stworzyło to korzystny klimat akcji na rzecz przyznania
Lechowi Wałęsie Pokojowej Nagrody Nobla w 1983 r. Uroczystości przyznania tej Nagrody
towarzyszyła wielotysięczna demonstracja na ulicach w Oslo. Brali w niej udział m.in. członkowie wszystkich skandynawskich komitetów poparcia „Solidarności”. Bardzo duży ruch
grup wsparcia „Solidarności” istniał w Niemczech Zachodnich i Szwecji.
Specjalny rozdział w działalności naszych europejskich organizacji stanowiły dostawy
środków technicznych i finansowych dla podziemnych struktur „Solidarności” i opozycji demokratycznej w Polsce. Organizacją przerzutów zajmowali się szczególnie zaufani działacze
z Francji, Niemiec, Holandii i krajów skandynawskich. To dzięki nim przerzucono do Polski
ogromną ilość sprzętu poligraficznego, środków łączności, komputerów i literatury zakazanej
w Polsce. Głównymi organizatorami tych przerzutów byli Józef Lebenbaum i Marian Kaleta.
Wspomagani byli przez Independent Polish Agency w szwedzkim Lund, w jej pracach, obok
Józefa Lebenbauma, brali także m.in. udział Grzegorz Gauden, Mirosław Ancypo czy Axel
Stoltz.
We Francji przerzutami zajmował się Mirosław Chojecki, twórca w Polsce Niezależnej
Oficyny Wydawniczej Nowa, a w Paryżu miesięcznika „Kontakt”. Pomoc sprzętowa skierowana była przeważnie do prasy podziemnej i wydawnictw w kraju. Przerzutem sprzętu elektronicznego i radiowego, skanerów do wykrywania podsłuchów, skanerów do nasłuchu służby bezpieczeństwa oraz pomocą dla „Solidarności Walczącej” zajmował się w Niemczech
Komitet Pomocy Solidarności – Hilfskomitee „Solidarność“ w Moguncji, którym kierowali
Andrzej i Jola Wirgowie.
W Niemczech „Solidarności” i opozycji demokratycznej w kraju pomagały Arbeitsgruppe
„Solidarność” w miejscowościach: w Berlinie Zachodnim; w Aachen – Eschweiler; w Kolonii; w Monachium oraz Hilfskomitee „Solidarność” w Moguncji; Towarzystwo „Solidarność”
w Berlinie Zachodnim i „Solidarność” Wolnych Polaków w Bawarii.
Wspomagały nas inne organizacje niepodległościowe, jak m.in.: Polska Partia Socjalistyczna – PPS na Uchodźstwie, Stowarzyszenie Polskich Uchodźców, czy Chrześcijańska
Służba Wyzwolenia Narodów – ks. Franciszka Blachnickiego. Każda z naszych grup pielęgnowała swoje własne kontakty. Nasza grupa – Arbeitsgruppe „Solidarność” Eschweiler –
Aachen T.z. pomagała podziemnym wydawnictwom Regionu Środkowo-Wschodniego, Pomorza Zachodniego i Podbeskidzia. Potem również wydawnictwom Niezależnego Zrzeszenia
Studentów – NZS w Krakowie i Warszawie. Wspomagaliśmy finansowo strajkujących członków „Solidarności”. Bardziej zaawansowaną współpracę mieliśmy z Centrum Informacji
225
Akademickiej oraz „Solidarnością Walczącą”, z którymi mieliśmy podpisane umowy o
współpracy.
Sam również byłem członkiem „Solidarności Walczącej” oraz agentem CIA, czyli przedstawicielem Centrum Informacji Akademickiej na Zachodzie, w skrócie CIA. Pełniłem również funkcję Europejskiego Koordynatora CSSO. Pomimo że nasza organizacja nie była zwolennikiem Okrągłego Stołu, była odpowiedzialna z ramienia NSZZ „Solidarność” za przygotowanie i przeprowadzenie pierwszych w 40% wolnych wyborów 4 czerwca 1989 r. w Kolonii. Z tej też okazji wsparliśmy finansowo Wojewódzki Komitet Obywatelski „Solidarności”
w Bielsku-Białej oraz Tyski Komitet Obywatelski.
Zadania podejmowane przez CSSO to m.in.:
• współpraca i pomoc dla Komisji Zakładowych NSZZ „Solidarność” zarówno w formie
finansowej, jak i organizowaniu przerzutów sprzętu;
• opieka nad więźniami politycznymi przez słanie pomocy materialnej i paczek dla rodzin, protestów, jak i różne formy współpracy z organizacjami takimi, jak Amnesty International, Komitet Helsiński – Helsinki Watch Committee, Organizacjami Obrony Praw Człowieka – Human Rights Watch;
• zdobywanie funduszy dla struktur NSZZ „Solidarność”;
• ogromna akcja wsparcia przyznania „Solidarności” przez Kongres Stanów Zjednoczonych pomocy w wysokości miliona dolarów;
• działania na rzecz powołania Narodowego Daru dla Demokracji – NED w USA (National Endowment for Democracy);
• współpraca z lokalnymi związkami zawodowymi w poszczególnych krajach;
• dostarczanie wiarygodnych informacji lokalnym mediom;
• przeciwdziałanie akcjom propagandowym ambasad i konsulatów PRL m.in. po przez
prowadzenie własnych akcji informacyjnych, protestów i demonstracji;
• pomoc dla Niezależnego Zrzeszenia Studentów – NZS;
• pomoc dla demokratycznej opozycji w kraju, m.in. Ruchu „Wolność i Pokój” i „Solidarności Walczącej”.
Wśród całej masy najróżniejszych akcji podejmowanych przez CSSO za najważniejsze są
uważane:
• „wyduszenie” słynnego miliona dolarów od Kongresu USA oraz
• zorganizowanie programu pomocy dla komisji zakładowych „Solidarności”.
Koordynatorzy CSSO
Moderator:
Coordinator:
Secretary:
Asian Coordinator:
Latain American Coordinator:
Canadian Coordinator:
North American Coordinator:
North American Secretary:
European Coordinator:
Andre Blaszczynski
Józef Lebenbaum
Jan Axel Stoltz/ Mirosław Ancypo
Yoshiho Umeda
Olga Jarzebinska
Leszek Prusinski
Ewa Slusarek
David Phillips/ Jacek Slusarek
Krzysztof Turowski/ Aleksander Zając
226
CSSO MEETINGS – Spotkania
1983 Cleveland, Ohio USA
1983 Washington, DC USA
1984 Toronto USA
1985 Norwolk, Connecticut, USA
1985 New York, New York USA
1985 London, United Kongdom
1985 Jersey City, New Jersey USA
1986 Providence, Rhode Island, USA
1986 Lund, Sweden
1987 Toronto, Ontario, Canada
1987 London, United Kingdom
1988 Paris, France
1988 Aachen, West Germany
1989 West Berlin, West Germany
1989 Caracas, Venezuela
1990 Aachen, West Germany
ORGANIZACJE CZŁONKOWSKIE
Australia i Nowa Zelandia
Solidarity Victorian Fellowship, Notting Hill, VIC Australia
Solidarity Organization in New Zealand, Inc., Aukland, New Zeland
Canada
Action Group in Support of Solidarity, Montreal, Que Canada
Friends of Solidarity, Kitchener, Ont Canada
Friends of Solidarnosc Association, Vancouver, B.C. Canada
Group of Solidarity in St. Catherines, St. Catherines, Ont. Canada
Polish Canadian Action Group, Toronto, Ont. Canada
SOLIDARITY Support Committee of Toronto, Toronto, Ont. Canada
Solidarnosc Assistance Association, Ottawa, Ont. Canada
Polish Socio-Political Gr. Independence-Solidarity, Calgary, Alberta, Canada
Stowarzyszenie Przyjaciół Solidarności – Winnipeg, Winnipeg, Man. Canada
Stany Zjednoczone Ameryki Północnej
Brotherhood of Solidarity Members, Chicago, IL USA
Committee in Support of Solidarity, Cleveland, OH USA
Com. Of Solidarity Mem.-Former Political Prisoners, Maywood, NJ USA
Frinds of Solidarity Famillies Project, Buffalo, NY USA
Friends of Solidarity, Inc., Vienna, YA USA
Polonia Solidarity Association, Reading, PA USA
Solidarity – California, Orange, CA USA
Solidarity and Human Rights Association, Boffalo, NY USA
Solidarity International of Connecticut, Inc., New Britain, CT USA
Solidarity Support Committee of Rhode Island, Providence, RI USA
Solidarnosc Association, Seattle, Wasington, USA
Support of Solidarity, Arlington, MA USA
227
Japonia
Committee to Support ISTU Solidarity in Japan, Tokyo, Japan
Wenezuela
„Solidarnosc” – Venezuela, Caracas 1060-A, EI Hatillo, Venezuela
Meksyk
Comite de Apoyo a Solidarnosc, Mexico, DF Mexico
Inst. De Estudios de Culture y Sociedades Europeas, Mexico 10, DF Mexico
Solidaridad Mexico, Mexico, Mexico DF
Dania
Stot Solidarnosc, Kopenhavn, Denmark
Francja
Edition Spotkania, Paris, France
KONTAKT, Vanves, France
Radio Solidarnosc, Paris, France
Solidarite pour Solidarnosc, Roubaix, France
Norwegia
Solidaritet Norge-Polen, Oslo, Norway
Szwecja
Polen – Solidaritetskommitte i Uppsala, Uppsala, Sweden
Svenska Stodkommitten for Solidaritet, Lund, Sweden
Wielka Brytania
Polish Solidarity Campaign, London, United Kingdom
Solidarity Action Committee – Manchester, Openshaw Manchester, UK
Voice of Solidarity – Publishing committee, London, UK
Wyre Forest Polish Solidarity Campaign, Kidderminster, worc, UK
Niemiecka Republika Federalna
Arbeitsgruppe „Solidarnosc” Eschweiler-Aachen e.V., Eschweiler, West Germany
Gesselschaft Solidarnosc e.V., West Berlin, West Germany
Hilfskomitte Solidarnosc e.V., Mainz, West Germany
Solidaritat der freien Polen in Bayern e.V., München, West Germany
Osoby działające w organizacjach CSSO
Australia: Henryk Sikora, Adam Warzel, prof. Jędrzej Krakowski, Witold Smyk, Grzegorz
Długi, Stanisław Simoni, Lesław Kulmatycki, dr Wojciech Popławski
Dania: Andrzej Świętek, Maryla Hansen Świętek, Roman Śmigielski, Wiktor Drukier, Kirsten
Faber, Christian Frahm, Włodzimierz Grynberg, Leszek Kornacki, Andrzej Lapeta, Michał
Morgenstern, Jarosław Szkaradek, Andrzej Żak
Japonia: Yoshiho Umeda, Yukio Kudo, Hisayo Umeda Kudo, Tekeshi Mizutani, Mari Takei,
Shinozuka Seiichi
Francja: Krzysztof Turowski, Mirosław Chojecki, Sachs Wladimir, Piotr Jegliński, Jan Stepek, Stanisław Gasik, Piotr Bakal, Iza Chruślińska
Kanada: Lech Prusiński, Marek Przykorski, Grażyna Farmus, Krzysztof Szafnicki, Teresa
Romer, Anna Nitosławska, Hanna Fedorowicz, Albert Wybranowski, Staszek Bielnicki,
Jan Drozdz, Majka Gurtler, Marek Jachacz, Martyna Kepka, Irena i Staszek Latkowie,
Michal Polubinski, Mieczyslaw Sangowicz, Agnieszka Wieckowska, Jadwiga i Wojtek
Wybranowski, Jan Formella, Aurelja Karolak, Lucja Krol, Krystyn Pietka, Grzegorz Ma228
kowski, Leszek Mendakiewicz, Jaroslaw Potapowicz, Mariusz Tutaj, Aleksandra Tyszka,
Jacek Haberty, Jerzy Sokolnicki, Jozef Litynski, Jerzy Rawicz (†)
Meksyk: Jerzy Skoryna, Jolanta Nitoslawska, Miguel Alejandro Skoryna, Jerzy Jan Skoryna,
Jr., Franciszek Andrzej B. Skoryna, Stanisław Piotr Skoryna, Elżbieta Aleksandra Skoryna, Wojtek Stebelski, Cristina Urrutia, Manuel Palacios, Jan Patula, Marta Romer, Staszek Iwaniszewski, Juliusz Zamecznik, Urszula Zulawska
Niemcy: Andrzej Wirga, Jola Wirga, Aleksander Zając, Małgorzata Ejsmond-Zając, Leonard
Szrek, Wojciech Gawron, Mieczysław Zarzyczny, Bogusław Teodorowski, Barbara Łossowska, Ryszard Wyżga, Marek i Urszula Ciężarek, Anna i Jerzy Szczepańscy, Jadwiga i
Zbigniew Pilarscy, Gerold Posanski, Marek Poliwski, Edward Klimczak, Kazimierz Michalczyk, Jacek Kotala, Bartłomiej Koziewicz, Stanisław Piotrowski, Roman Żelazny,
Leszek Kaleta, Christian Bergemann, Piotr Kowalczuk, Wojciech Drozdek, Tadeusz Folek, Elżbieta Stasik, Janusz Urbanowicz, Wojciech Stockinger, Nina Kozłowska, Ryszard
Gleich, Alexander Tiplt, Jerzy Sonnewend, Bogdan Żurek, Mira Filipowicz, Adam Chodakowski, Zbigniew Dziakoński, Małgorzata Brydak, Witold Pronobis, Konrad Tatarowski, Aleksander Tychowski, Adam Dyrko, Edmund Nowak, Anatol Kobyliński, Anna Olszowy, Zdzisław Kościuk, Joanna Gleich, Mirosława Gleich, Rafał Gleich, Leszek Srokowski, Renata Dziakońska
Norwegia: Bjorn Cato Funemark, Arne Borg, Jerzy Jankowski, Paweł Gajowniczek
Szwecja: Józef Lebenbaum, Mirosław Ancypo, Jan Axel Stoltz, Grzegorz Gauden, Marian
Kaleta, Wojciech Kurkus, Wojciech Jasiński, Włodzimierz Tugendreich, Marek Franciszek Tarka, Sven Harald Järn, Roman Bronisław Giniewski, Lennart Järn
Stany Zjednoczone Ameryki Północnej: Judy Baginski, Stanley Baginski, Stanislaw Baranczak, Andre Blaszczynski, George Blaszczynski, Andrzej Burghardt, Piotr Chądzyński,
Ludmil A. Chotkowski, Dale Denda, Dave Domzalski, Irene Dubicka, Mieczysław Dutkowski, Ewa Eliasz, Benjamin S.J. Fiore, Irena Gross, Andrew Hempel, Andrzej Jarmakowski, Ted Kontek, Richard Kosinski, Marek Lesniewski-Laas, Kathleen Lestition,
Adam Masacz, Krzysztof Michejda, Ted Morawski, Iwona Oksiuta, Jozef Patyna, Roman
Patynowski, David Phillips (†), Barbara Przybylska, Janice Schultz-Aldrich, Ewa Slusarek, Jacek Slusarek, Sorel Mrs., Leszek Stachow, Zygmunt Staszewski, Klara Urbanowicz, Elizabeth Wasiutynski, Jan Wojcik, Bożenna Zbrożek-Chołodzińska, Andrzej
Harmstone-Rakowski, Bogdan Lipiński, Marek Zalewski, Irena i Wacław Zalewscy, prof.
Jerzy Masełko, Bohdan Strumiński (†), Robert Fielding, Władysław i Grażyna Slanda,
Alicja Altenberger (†), Andrzej Drozd, Ryszard Assarobowski, Beth Heneage, Paweł Bakowski, Ryszard Nikodem, Andrzej Tomaszewski, Barbara i Krzysztof Brycki, Stanislaw
Czarnota, Leszek Witelus, Bogdan Czaplinski, Hanka Bartak, Jan Jarczok, Grazyna Dabrowska, Lucy Borik, Janina Lesniewska, Bozena Mrugalska, Krystyna Cichocka, James
Gorski, Edward Dornia, Bogdan Bazant, Iwona i Ryszard Urbaniak, Janusz Pakulski,
Adam Kacprzak, Andrzej Woroniecki, Eugeniusz Grellus, ks. Leon Juszkiewicz, Adam
Rozplochowski, Malina Choynowska, Tomasz Wielicki, Maciej Ossowski, Jan Pawel
Oleksyszyn, Barbara & Tadeusz Adamski
Wenezuela: Olga Jarzębińska
Wielka Brytania: Marek Garztecki, Jan Chodakowski, Mike Oborski, Andrzej Klar, Giles
Hart, Ryszard Stepan, Karen Blick, Sue Chinnick, Barbara Malakowska, Marion Pitman,
Naomi Hyamson, Anna Lubelska, Antoni Bohdanowicz, Janusz Bugajski, Krysia Mayer,
229
Elżbieta Ginalska, Kazik Stepan, prof. Artur Świergiel, Wanda Kościa, Piotr Kozłowski,
Anka Boszko.
Osoby wspierające CSSO
Australia: Jerzy Boniecki, Andrzej Ehrenkreutz
Austria: Zofia Milewicz-Reinbacher
Belgia: Leopold Unger, Józef Przybylski, Hanna Chorążyna, Jan Kułakowski, Jan Kuczkiewicz
Dania: Bernhard Baunsgaard, Teodor Bok, Henrik Byrn, Leon Canger, Knud Christensen, Bjørn
Elmquist, Jan Fabich, Hardy Hansen, Kristine Heltberg, Per Juul, Anker Jørgensen, b. premier, Władysław Marchwiński, Tove Math, Søren Riishøj, Poul Schlüter, John Svenningsen,
Bronisław Świderski, Troels Toftekær, Jan Walc, Jess Ørnsbo, Olgierd Zalewski
Holandia: Jan Minkiewicz,
Francja: Tomasz Łabędź, Jacek Piotrowski, Grzegorz Dobiecki, Brigitte Gautier, Henryk
Włodarczyk, Janusz Ramotowski, Jean-Louis Panne, Jacky Challot, Elizabeth Cieślar,
Georges Mink, Andrzej Seweryn, Bernard Guetta, Anette Laborey, Francois Bonnet, Jean-Marie Boulanger, Seweryn Blumsztajn, Piotr Chruszczyński, Sławomir Czarlewski,
Danuta Nowakowska, Claude Romec, Aleksander Smolar
Izrael: Dani Tracz, Edmund Neustein
Japonia: Yukio Kudo
Kanada: Wojtek Gilewski, Ala Getlich, Jan Pietrzak, Jacek Fedorowicz, Andrzej Zaorski
Meksyk: prymas Meksyku kardynał Ernesto Corripio Ahumada, biskup José M. Hernández
G., ks. Biskup Buskup Ciudad Nezahualcoytl, ks. José A. Martinez Betancourt, ks. Eugenio Díaz Barriga, Salvador Abascal, Raul Vazquez, Guillermo Vlasco Arzac, Eduardo
Macias, Gustavo Lopez Manjarez, Lorenzo Servitje, Jose de Jesus Castellanos, Philip
Gilmant, Jorge Ortega, Alejandro Cravioto Llebrija, Miguel Corona, Pedro Camacho M.,
José Barroso Chiavez
Instytucje wspierające: COPARMEX, CONCANACO
Norwegia: Marcin Bogusławski, Gabi Bogusławski, Jozef Krawczyk
Niemcy: Andrzej Chilecki, Krzysztof Chyla, Jerzy Lisiecki, Krzysztof Chorosiński, Stanisław
Wolnik, Dorota Leszczyńska, Stanisław Cegliński, Janusz Kocoj, Tomasz Wiszniewski,
Marek Żmijewski, Żmijewski Krzysztof, Jerzy Jankowski (†), Andrzej Palka, Andrzej
Więckowski, ks. Franciszek Blachnicki, Krzysztof Wcisło, Krzysztof Kasprzyk, Barbara
Nowakowska-Drozdek Bogdan Zmorzyński, Jerzy Arłamowski, Tomasz Wiszniewski,
Tadeusz Nowakowski, Alina Perth-Grabowska, Barbara Kwiatkowska-Lass, Tadeusz
Podgórski, Jacek Kowalski, Jacek Kaczmarski, Adam Rosenbusch, Leszek Żądło
Instytucje wspierające: Arbeitsgruppe „Solidarność” w Kolonii, Monachium i Berlinie Zach.,
Radio „Solidarność” w Norymberdze, Redakcja „Nie Cenzurowano” w Düsseldorfie, Redakcja „Biuletynu Informacyjnego” w Hamburgu, Towarzystwo „Kontynent”, Chrześcijańska Służba Wyzwolenia Narodów – ChSWN, Związek Polskich Uchodźców – ZPU,
Polski Klub w Hamburgu, Polski Klub Informacyjny w Hanowerze, Rozgłośnia Polska
Radia Wolna Europa – RWE
Peru: Jerzy Majcherczyk, Andrzej Piętowski, Jacek Bogucki, Zbigniew Bzdak, Piotr Chmieliński, Mario Vargas Llos, Luis Pasara
Szwajcaria: Magda Arkuszewska-Hogl, Viera Michalski
230
Szwecja: Michał Borowski, Ryszard Rubinstein, Jakub Święcicki, Maria Borowska, Katarzyna Stawska, Maria Paulsson
Stany Zjednoczone Ameryki Północnej: Henryk i Danuta Hiz, Marilyn Jackson, Irena Lasota, Jerzy Majcherczyk, Andrzej Białas, Kenneth Lewalski, Gloria Grzebień, Eric Chenoweth, Ashe Harold, Michael Perry, Elzbieta Sachs, Frank Milewski, Michael Szporer,
Marcin Zmudzki, Sawa Malachowski, Andrzej Urbanowicz, Barbara Mazuś, Aleksandra
Hawiger, Aleksandra i William Watkins
Instytucje wspierające: Północnoamerykańskie Studium Spraw Polskich
Wielka Brytania: Wiktor Moszczyński, Iwona Ciecierska, Stanisław Grocholski (†), Tadeusz
Jarzębowski-Jarski (†), Barbara Jarzębowska, Andrzej Golc, Ewa Cwirko-Godycka, Dariusz Dźwigaj, Agnieszka Huston, Phil Cavendish, Wojciech Dmochowski, Zofia Malakowska, Danuta Hart-Skórzyńska, John Spellar, Denis McShane, Kate Łosiński, Janusz
Bugajski, Krysia Mayer, Dariusz Dźwigaj, Agnieszka Huston, Phil Cavendish, Wojciech
Dmochowski
Instytucje wspierające: Solidarity with Solidarithy, Grupa Robocza „Solidarności”, British Solidarity with Poland
Włochy: Nelly Norton, Francesco Cataluccio, Krystyna Jaworska
Literatura
W opracowaniu wykorzystano dane dostarczone przez liderów CSSO oraz referat prof. Andrzeja Błaszczyńskiego – Wkład Światowego Porozumienia Organizacji Wspierających Solidarność – CSSO – w odzyskanie
przez Polskę niepodległości wygłoszony podczas otwarcia III Zjazdu Polonii i Polaków z zagranicy.
Do opracowania dołączyłem listę osób, które działały w CSSO, oraz listę osób, które nam pomagały i które z
nami współpracowały. Lista ta nie jest kompletna, ponieważ po latach nie jesteśmy w stanie odtworzyć
wszystkich nazwisk osób wówczas działających. Pomimo tego chcemy zachować pamięć o tych, na których
my, jak i Ojczyzna można było zawsze liczyć.
Część materiałów była prezentowana podczas I i II Zielonogórskiej Konferencji:
Rola Polonii w uzyskaniu pomocy przez naród polski od społeczności międzynarodowej w latach 1981–1989.
Zając Aleksander absolwent Akademii Rolniczej w Poznaniu (1980 r.) – w Niemczech od 1981 r. Z wykształcenia mgr inżynier technologii żywności. Działacz niepodległościowy, społeczny i polityczny.
Założyciel i wieloletni przewodniczący Arbeitsgruppe „Solidarność” Eschweiler – Aachen e.V., która
niosła pomoc techniczną i finansową podziemnej Solidarności i demokratycznej opozycji w Polsce.
Wieloletni działacz „Solidarności Walczącej” na Zachodzie; przedstawiciel CIA – Centrum Informacji
Akademickiej NZS na Zachodzie; europejski koordynator CSSO – Światowego Porozumienia
Organizacji Wspierających „Solidarność”; odpowiedzialny z ramienia NSZZ Solidarność za
przeprowadzenie „pierwszych 40-procentowych wolnych wyborów” w czerwcu 1989 r. w Kolonii
(Niemcy). Po zakończeniu w 1990 r. działalności niepodległościowej, działacz społeczny i polonijny:
uczestnik rzymskiej konferencji „Kraj – Emigracja” w październiku 1990 r.; gość honorowy Prezesa
Rady Ministrów RP przy podpisaniu polsko-niemieckiego traktatu O dobrym sąsiedztwie i przyjaznej
współpracy 17 czerwca 1991 r. ; członek-założyciel i prezes Zrzeszenia Federalnego – Polska Rada w
Niemczech T.z.; wiceprezes Związku Dziennikarzy Polskich w Niemczech T.z.; współzałożyciel i
wieloletni przewodniczący Konwentu Organizacji Polskich w Niemczech; wiceprezydent Europejskej
Unii Wspólnot Polonijnych. Odznaczony przez Prezydenta RP Krzyżem Kawalerskim Orderu
Odrodzenia Polski.
Przygotowana i dostarczona wystawa efektów działań „Solidarności” towarzyszyła naszej konferencji.
231
dr hab. Tadeusz Kondracki
Instytut Historii PAN, Warszawa
POLSKIE ORGANIZACJE KOMBATANCKIE W WIELKIEJ BRYTANII
WOBEC KRAJU W LATACH 1945–1990
1945 r. zapoczątkował Dzieje Drugiej Wielkiej Emigracji, a także zarazem rok powstania
w Wielkiej Brytanii pierwszych masowych polskich organizacji kombatanckich, grupujących
personel trzech rodzajów wojsk. Były to Samopomoc Lotnicza (SL; późniejsze Stowarzyszenie Lotników Polskich – SLP), Samopomoc Wojska (SW – Stowarzyszenie Polskich Kombatantów – SPK) i Samopomoc Marynarki Wojennej (SMW – Stowarzyszenie Marynarki Wojennej). Wszystkie te organizacje powstały między końcem czerwca a listopadem 1945 r.
Na obraz aktywności środowisk kombatanckich po 1945 r. nakładała się też działalność
licznych organizacji zespolonych w ramach odrębnej struktury kół oddziałowych (od szczebla
dywizji w dół). Już sama liczebność kół oddziałowych, powstałych w łonie PSZ (znacznie
ponad sto), potwierdza, jak bardzo rozbudowane były – mimo oderwania od okupowanego
Kraju – Polskie Siły Zbrojne.
W trzech głównych organizacjach, obejmujących całość Wojsk Lądowych (SW), Sił Powietrznych (SL) i Marynarki Wojennej (SMW), realizowane było szerokie spektrum zadań –
od spraw zatrudnienia po kwestie emigracji. Koła oddziałowe, odmiennie, koncentrowały się
głównie, choć nie wyłącznie, na zagadnieniach kultywowania więzi koleżeńskich. Sprawy
ściśle bytowe w większym zakresie występowały przede wszystkim na szczeblu związków
dywizyjnych (np. w związkach żołnierzy 3. czy 5. Dywizji, ze składu 2. Korpusu Polskiego).
Od początku istnienia polskich organizacji kombatanckich niezwykle istotne miejsce w
ich działalności zajmowały sprawy ojczystego kraju. W dziedzinie tej obserwujemy szeroki
zakres spraw: od – wyznaczonych przez zjazdy – programów politycznych, poprzez reakcje
na kryzysy społeczno-polityczne nad Wisłą, po różnoraką pomoc materialną – dla kolegów z
PSZ, którzy powrócili do Polski, jak i dla ogółu rodaków w Kraju.
1. Stowarzyszenie Polskich Kombatantów w Wielkiej Brytanii (SPK)
Sytuacja w Polsce, poddanej represyjnej komunistycznej dyktaturze, stanowiła centralny
punkt odniesienia opinii i oficjalnych dokumentów, zwłaszcza najbardziej zaangażowanego w
konfrontację polityczną SPK. Już jego Pierwszy Walny Zjazd Delegatów (Samopomocy Wojska) uchwalił 24 maja 1946 r., jako najważniejszy dokument zjazdowy, rezolucję, która wyraźnie określała stanowisko największej organizacji kombatanckiej wobec dramatycznych
wydarzeń w Ojczyźnie. Czytamy w niej:
Skazani przez historyczną katastrofę na dalsze pozostawanie poza ojczystym krajem ślubujemy dochować
wiary tym wszystkim ideałom, za które walczyli i umierali członkowie Polskich Sił Zbrojnych na pobojowiskach całego świata [...]. Stwierdzamy, że dochowamy wierności ideałom narodowym w służbie społecznej z tą samą sumiennością, z jaką dochowaliśmy w szeregach Polskich Sił Zbrojnych [...] Zadaniem naszym jest dalsze utrwalanie związków cywilizacyjnych z Zachodem, z równoczesnym zachowaniem rdzenia polskich wartości kulturalnych1.
1
Cyt. za: T. Kondracki, Historia Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Wielkiej Brytanii 1946–1996,
Londyn 1996, s. 35.
232
Od 1946 r. nie było zjazdu SPK, na którym nie poruszano by kwestii związanych z sytuacją w Kraju. Podczas Pierwszego Zjazdu Oddziału SPK Wielka Brytania, w sierpniu 1947 r.,
zebrani delegaci wyrazili niepokój losem kolegów, którzy – jak pisano – na skutek terroru
obcej agentury w Polsce, muszą uchodzić na emigrację, a których przetrzymywano w więzieniach na terytorium Niemiec. IV Zjazd SPK WB, w maju 1950 r., przyjął uchwałę, wzywającą Władze Główne SPK do podjęcia energicznej akcji protestacyjnej w sprawie losu trzech
członków Krajowej Rady Ministrów (Adama Bienia, Stanisława Jasiukowicza i Antoniego
Pajdaka), aresztowanych przez NKWD w marcu 1945 r., sądzonych i skazanych w Moskwie,
których los ciągle był nieznany. Podczas tego samego Zjazdu SPK WB wyrażono hołd duchowieństwu polskiemu za bezkompromisową walkę w obronie duszy Narodu Polskiego
przed usiłowaniem znieprawienia jej przez bezbożnych, komunistycznych popleczników Rosji
sowieckiej. Wyrażano też podziw dla znakomitej większości społeczeństwa polskiego, które
mimo prześladowań i niebezpieczeństwa utraty pracy i środków do życia, trwa w niezłomnej
wierności Bogu i najlepszym tradycjom narodowym2. V Zjazd SPK w 1951 r. przyjął uchwałę, w której składano słowa najwyższego uznania i otuchy wszystkim Polakom, cierpiącym za
sprawę wolności w komunistycznych więzieniach, obozach przymusowej pracy i deportowanym do Związku Sowieckiego. Kolejne zjazdy SPK podejmowały uchwały, w których zapewniano Kraj o stałej gotowości kombatantów do wszelkich wysiłków, mających na celu przywrócenie Polsce niepodległości (z uchwały IX Zjazdu SPK WB, 1955). SPK było wyczulone
na prześladowania Kościoła. Podejmowano uchwały w obronie uwięzionych duchownych, w
tym prymasa kardynała Stefana Wyszyńskiego. X Zjazd SPK WB (1956 r.) obradował w atmosferze wyznaczonej doniesieniami o krwawej pacyfikacji Poznania w czerwcu 1956 r.
Wśród zjazdowych uchwał na pierwszym miejscu znalazła się uchwała W sprawie tragedii
Poznania. Wyrażano w niej hołd ofiarom, które padły pod gradem kul w chwili, gdy głos ich
na ulicach miasta wołał o chleb i wolność. Zwracano się też do rodaków w Polsce, by w obliczu tyranii i przewrotnych metod okupanta – zachowali rozwagę i spokój w imię oszczędzania
narodowi dalszych ofiar z życia ludzkiego. Tenże Zjazd SPK WB odniósł się do nowej linii
postępowania, realizowanej przez władze PRL, pod nazwą „odwilży”. Każda ulga, którą odczuwa społeczeństwo w Kraju na skutek odwilży – czytamy w uchwale Zjazdu, – budzi w nas
zrozumiałe zadowolenie. Jednak, ze względu na ciągle niezrealizowane zadanie walki o niepodległość oraz demokrację polityczną, społeczną i gospodarczą Polski, deklarowano pozostanie na emigracji (mimo tęsknoty za Ojczyzną, mimo oderwania od rodzin, mimo często niełatwych warunków bytowania). Celem nadal pozostawała – „walka o Wolną Polskę”3.
Jednym z naczelnych zadań SPK WB pozostawała walka o uwolnienie Polaków przetrzymywanych na obszarze ZSRR. IX Zjazd Stowarzyszenia w lipcu 1955 r. przyjął uchwałę
w sprawie apelu do rządów i narodów wolnego świata, a zwłaszcza organizacji kombatanckich, o podjęcie wysiłków dla uwolnienia z więzień i obozów sowieckich, bezprawnie więzionych żołnierzy Armii Krajowej, z ostatnim jej dowódcą gen. [Leopoldem] Okulickim i przywódcą politycznym w walce podziemnej z Niemcami, wicepremierem [Stanisławem Janem]
Jankowskim na czele4. Jesienią 1955 r. Zarząd Oddziału SPK WB był organizatorem wielkiej
akcji, w której dramat Polaków w ZSRR przedstawiono zarówno brytyjskim czynnikom oficjalnym, jak i opinii publicznej w Londynie i na prowincji. Stowarzyszenie zainicjowało
wśród Polaków i Brytyjczyków zbieranie podpisów pod Apelem Wolności. W akcji tej – poza
2
Tamże, s. 35–36.
Tamże, s. 59–60.
4
Tamże, s. 60.
3
233
SPK WB – wzięły udział organizacje o zasięgu światowym: SPK (Zarząd Główny), Światowy
Związek Polaków (Światpol) i Zjednoczenie Polskiego Uchodźstwa Wojennego.
Na początku 1956 r. SPK WB poparło inicjatywę antykomunistycznej organizacji brytyjskiej „Common Cause”, w sprawie zbierania podpisów pod petycją do Parlamentu, w związku z zapowiedzianą wiosną 1956 r. wizytą w Londynie I sekretarza KC KPZR Nikity Chruszczowa i premiera ZSRR Nikołaja Bułganina. W okólniku SPK WB z 14 lutego 1956 r. podkreślano, aby między podpisami polskimi były podpisy Brytyjczyków – kolegów z pracy, bądź
też naszych przyjaciół5. Oprócz zbierania podpisów, Stowarzyszenie było jednym z głównych
organizatorów pochodu protestacyjnego przez centrum Londynu. 22 kwietnia 1956 r. ponad
20 tysięcy Polaków przeszło przez centrum stolicy Wielkiej Brytanii w milczącym marszu
protestu. Po zakończeniu pochodu, rozwiązanego na Whitehallu, przed Cenotaphem, w siedzibie premiera Anthony’ego Edena na Downing Street złożono petycję domagającą się poruszenia w rozmowach z Chruszczowem i Bułganinem postulatów strony polskiej. W następstwie akcji Polaków, 23 kwietnia Selwyn Lloyd, szef Foreign Office, przyjął gen. Władysława Andersa i amb. Edwarda Raczyńskiego. Było to pierwsze od zakończenia wojny oficjalne
spotkanie członka rządu brytyjskiego z przywódcami polskiej emigracji.
Zmiany, do jakich doszło w Polsce w 1956 r. (odwilż), spowodowały wśród emigracji
wiele zamieszania ze względu na różnice w ocenach. Stowarzyszenie Polskich Kombatantów
zachowywało wobec tych wydarzeń postawę elastyczną, ale zasadniczy aksjomat postępowania pozostawał niezmienny. Wyrażała go instrukcja: Należy utrzymywać stosunki najserdeczniejsze ze społeczeństwem w Kraju, a w odniesieniu do władz PRL –zdecydowanie odcinać
się od urzędów reżimowych i jego komórek, zwłaszcza powołanych celowo przez reżim do
rozkładu zorganizowanej emigracji6. SPK opracowało wytyczne przeciwstawiania się infiltracji środowisk emigracyjnych przez Towarzystwo „Polonia” i inne placówki PRL (m.in. w
kwestii kategorycznego zakazu przyjmowania paszportów konsularnych, czy też nakazu zrzekania się funkcji w strukturach SPK WB na czas wyjazdu z wizytą do rodziny w Kraju). Najpełniejszą wykładnię stanowiska Stowarzyszenia w tej ostatniej sprawie dała uchwała
VIII Światowego Zjazdu SPK z 1966 r.: VIII Światowy Zjazd SPK stoi na stanowisku, że
członkowie władz Stowarzyszenia nie powinni jeździć do Polski. Gdyby wyjazd okazał się konieczny z powodu ważnych przyczyn rodzinnych, czy innego rodzaju, wyjeżdżający członek
władz Stowarzyszenia musi przed odjazdem zrzec się wszystkich piastowanych w Stowarzyszeniu funkcji7. Ponowny wybór do władz SPK był możliwy w następnej kadencji. Warto
podkreślić, że większość działaczy SPK i duża część szeregowych członków organizacji po
raz pierwszy przyjechała do Polski dopiero po odzyskaniu przez nią suwerenności, co nastąpiło w 1990 r. W niektórych kołach SPK WB sprawa paszportów konsularnych i kontaktów z
przedstawicielstwami PRL budziła dyskusje, w których ujawniały się różne, niekiedy
sprzeczne poglądy. Dlatego wyraźne, nie pozostawiające niedomówień, określenie stanowiska
Stowarzyszenia w tych sprawach służyło utrzymaniu ideowej spoistości organizacji.
W kwestii granic Polski, w pierwszych dziesięcioleciach stanowisko SPK WB było niezmienne. W dokumentach programowych SPK opowiadało się za granicami ryskimi na
Wschodzie i zachodnią granicą na Odrze i Nysie Łużyckiej. Ziemie Zachodnie – stwierdzano
w uchwale IX Zjazdu SPK WB – stanowią integralną część naszego Państwa pod względem
etnograficznym, kulturalnym i gospodarczym. Są one gwarancją bezpieczeństwa dla krajów
5
Tamże.
Tamże, s. 84.
7
Tamże, s. 87.
6
234
środkowo-wschodniej Europy i najskuteczniejszym zabezpieczeniem przed zaborczymi tendencjami niemieckimi8. Stowarzyszenie z zadowoleniem przyjęło podpisanie układu między
PRL a Republiką Federalną Niemiec z grudnia 1970 r., w którym Niemcy uznały zachodnie
granice Polski. W kwestii granic wschodnich dobitnie wypowiedział się Zjazd SPK WB w
1965 r.: My, byli żołnierze polscy II wojny światowej, zachowamy w pamięci haniebną rolę,
jaką Rosja odegrała w stosunku do naszego narodu w chwili śmiertelnego niebezpieczeństwa,
napadając na Polskę, niszcząc jej siłę biologiczną w najokrutniejszy sposób i pozbawiając ją
1/3 własnego terytorium. [...] Naród polski nie wyrzeknie się nigdy swoich ziem na wschodzie
z Lwowem i Wilnem, zagrabionych przez Rosję sowiecką w sojuszu z Hitlerem9.
Nadzieje SPK WB związane z „odwilżą” w Polsce, już w 1958 r. uległy rewizji. W uchwale
XII Zjazdu z lipca tego roku stwierdzano odbieranie obecnie społeczeństwu polskiemu nawet
tych ograniczonych swobód, które wymusiło ono na komunistach w ciągu 1956 r. W latach
sześćdziesiątych piętnowano ataki władz PRL wobec intelektualistów i Kościoła, zwłaszcza w
kontekście znanego listu biskupów polskich do biskupów niemieckich. Ukazywano instrumentalne pojmowanie przez reżim PRL Millennium Chrztu Polski, jako imprezy o charakterze propagandowym, bez odniesień religijnych. Piętnowano władze PRL za uniemożliwienie,
w dniach obchodów, pielgrzymki do Polski papieża Pawła VI.
Rok 1968 zapisał się w dziejach Polski wolnościowymi wystąpieniami studentów i falą
antyżydowskich represji ze strony ekipy Władysława Gomułki. Uczestnicy XXI Zjazdu Oddziału SPK WB w lipcu 1968 r. uznali demonstracje młodzieży za przejaw walki o wolność
jednostki i narodu. Piętnowano antyżydowskie działania reżimu, które przyniosły Polsce
szkodę w opinii światowej i były sprzeczne ze stanowiskiem narodu w Kraju i na emigracji.
Szeroka analiza wydarzeń 1968 r. zawarta jest w uchwałach XXII Zjazdu SPK WB z września 1969 r. Za jeden z przejawów postępującej – jak oceniano – służalczości Gomułki wobec
Kremla, uznano użycie Wojska Polskiego do tłumienia wolności Czechów i Słowaków (sierpień 1968 r.). My, polscy kombatanci – pisano w uchwale – potępiamy gwałt dokonany na
narodzie czeskim i słowackim, zadany również prawdziwym uczuciom żołnierza i społeczeństwa polskiego. Kulminacją napięć politycznych epoki Gomułki był – utopiony we krwi –
masowy protest robotników Wybrzeża w grudniu 1970 r. W deklaracji XXIII Zjazdu SPK
WB, z lipca 1971 r., odniesiono się do tej tragedii: Naród polski nie przyjął komunizmu, lecz
zachował swą świadomość narodową i chrześcijańską wiarę. Dwukrotnie, w Poznaniu w
1956 r. i na Wybrzeżu w 1970 r. upomniał się przelaną krwią o swe prawa i zrywał maskę z
rządów, sprawowanych rzekomo w imieniu klasy robotniczej. W latach sześćdziesiątych Stowarzyszenie Polskich Kombatantów w Wielkiej Brytanii zaangażowało się w akcję zmierzającą do poinformowania opinii brytyjskiej o stanowisku społeczności polskiej wobec planów
NATO dokonania, w razie konfliktu z ZSRR, atomowych bombardowań terytorium Polski
(cały obszar Polski winien być traktowany jako obszar państwa sojuszniczego, podobnie jak
Włochy, czy Francja)10. Skutkiem tej akcji było uzyskanie zapewnienia, że – w razie wojny z
ZSRR – obszar Polski nie będzie atakowany przy użyciu broni jądrowej.
SPK w Wielkiej Brytanii pilnie śledziło zmiany dokonujące się w Polsce w latach siedemdziesiątych. Zmieniają się mandatariusze Moskwy – mówił podczas otwarcia XXIV Zjazdu SPK WB prezes ZG SPK WB Zygmunt Szadkowski – obserwujemy pewne zmiany, przynoszące polepszenie bytu materialnego, ale niewola pozostaje. W uchwale Kraj i emigracja
8
Tamże, s. 62.
Tamże, s. 84.
10
Tamże, s. 83.
9
235
stwierdzono, iż: postawa i dotychczasowy bilans działalności reżimu [Edwarda] Gierka nie
uprawnia do wiązania żadnych nadziei z tą nową górą partyjną. Zarazem poczyniono istotne
rozróżnienie między wysiłkiem narodu, usiłującego budować lepszą przyszłość, a reżimem
marnującym owoce pracy narodu na rzecz obcych interesów11. SPK WB zwróciło uwagę na
zmiany Konstytucji PRL w 1976 r., które – jak pisano –zwiększyły kontrolę reżimu komunistycznego nad narodem oraz pogłębiły zależność Polski od Rosji. Z podziwem obserwowano
postawę narodu, protestującego na ulicach Radomia i innych miast Polski w 1976 r. przeciwko stałemu ograniczaniu wolności oraz przeciwko zubożeniu Kraju i skazywaniu ludności na
nędzę i niedostatek. Dostrzegano – jak to wyrażono w deklaracji Zjazdu SPK WB w 1977 r. –
że sprzeciw społeczeństwa wobec reżimu, we wspólnym działaniu z Kościołem, przybiera coraz śmielsze formy i częstokroć urasta do miary buntu. Rok 1978 przyniósł w Kraju wzmożoną działalność organizacji, które – jak podkreślił podczas obrad konferencji Rejonu XII SPK
w grudniu 1978 r. prezes Zarządu Federacji Światowej SPK Stefan Soboniewski – domagają
się coraz głośniej przywrócenia utraconych praw obywatelskich. Środowisko kombatanckie
w Wielkiej Brytanii z radością i nadziejami przyjęło wybór kardynała Karola Wojtyły na papieża. 4 listopada 1978 r. w kościele polskim pw. św. Andrzeja Boboli odprawiono mszę św.
w intencji Ojca Świętego, zakończoną odśpiewaniem dziękczynnego Te Deum.
Wydarzenia 1980 r. w Polsce przyjęto w kręgu SPK w poczuciu dumy z Rodaków. Podkreślano, że siłą sprawczą zmian jest młode pokolenie – wychowane w systemie narzuconym
przez Jałtę. Podnoszono znaczenie NSZZ „Solidarność”. Podczas konferencji SPK Rejonu
Londyn, 1 marca 1981 r. z dużą przenikliwością zwracano uwagę, że PZPR świadome swej
klęski zaczyna się konsolidować, na co wskazuje nominacja gen. [Wojciecha] Jaruzelskiego
na premiera rządu [w lutym 1981 r. – T.K.]. Stwarza to pewne zagrożenie, bo może myśli się
o użyciu wojska do walki z „Solidarnością”. Następuje infiltracja „Solidarności”, szykanowanie jej przez administrację. Wprowadzenie w Polsce stanu wojennego, 13 grudnia 1981 r.,
i następujące po tym represje, spotkały się z gwałtownym sprzeciwem SPK WB. W wielu
kołach odbyły się zebrania protestacyjne. Członkowie SPK demonstrowali m.in. przed placówkami PRL w Londynie i na prowincji. Koła SPK włączyły się w niesienie pomocy „solidarnościowej” fali emigracji. Potwierdzano poparcie i pomoc działaniom prowadzonym w
Polsce w walce Narodu Polskiego o Jego prawa do samostanowienia o Jego bycie. Apelowano o wzmożenie pomocy dla Kraju, nie ograniczając jej wyłącznie do pomocy materialnej,
ale również moralnej i politycznej.
Pierwsze sygnały o stopniowych przemianach politycznych w Polsce, zapoczątkowane na
wiosnę 1989 r. kontraktem Okrągłego Stołu przyjęto w środowiskach SPK z rezerwą. Dopiero
wyniki wyborów z czerwca 1989 r., wygranych przez „Solidarność” i powołanie rządu Tadeusza Mazowieckiego, obudziły nadzieje na trwałe przemiany w Polsce. Odgłosy politycznego
zwycięstwa środowisk antykomunistycznych pobrzmiewały podczas obrad XXXII Zjazdu
SPK WB w październiku 1989 r. W deklaracji Zjazdu znalazły się słowa aprobaty pragmatycznej polityki opozycji, która powinna doprowadzić do niepodległości. Jednak drogę do
tego celu uznawano za trudną i daleką. Dopóki w PRL nie zostaną przeprowadzone całkowicie wolne wybory – pisano – a urząd prezydenta z obecnymi uprawnieniami pozostawać będzie w rękach komunistów [prezydentem był wtedy gen. W. Jaruzelski – T.K.] – nie widzimy
realnych podstaw do spełnienia oczekiwanych nadziei. Zjazd odniósł się też do katastrofalnego stanu gospodarki PRL. Polska wyniszczona biologicznie i ekonomicznie przez wojnę z hi11
Tamże, s. 115–116.
236
tlerowskimi Niemcami i stalinowskim Związkiem Sowieckim, a później oddana Związkowi
Sowieckiemu do kolonialnego wyzysku – znajduje się nad przepaścią. Polska ma prawo moralne i polityczne – podkreślano – oczekiwać od Zachodu odbudowania gospodarki, opartej
na zasadzie Planu Marshalla12.
W przełomowym dla Polski okresie Zarząd Główny SPK WB brał czynny udział we
wszystkich działaniach Zjednoczenia Polskiego i ściśle współpracował z rządem RP i prezydentem RP na uchodźstwie Ryszardem Kaczorowskim.
Dalej idące zmiany w stosunkach na linii emigracja – Kraj stały się możliwe w następstwie
wyboru w Polsce na prezydenta RP Lecha Wałęsy. Wtedy to zapadła decyzja prezydenta
R. Kaczorowskiego o przekazaniu do Polski insygniów najwyższego urzędu II RP. SPK WB
przez swoich przedstawicieli znajdowało się w centrum dokonujących się przemian. Podczas
konferencji w Fenton, z udziałem prezesów, delegatów kół i sekretarzy rejonów (13–14 października 1990 r.), powzięto uchwałę popierającą decyzję prezydenta R. Kaczorowskiego w
sprawie przekazania symboli II RP prezydentowi L. Wałęsie w Warszawie. Podczas ceremonii na Zamku Królewskim w Warszawie, 22 grudnia 1990 r., obecni byli wiceprezes ZG SPK
WB Mieczysław Jarkowski, jako reprezentant Stowarzyszenia, i prezes ZG SPK WB Czesław
Zychowicz, reprezentujący Zjednoczenie Polskie. Dzień przekazania insygniów władzy prezydenta RP uznawany jest odtąd za symboliczny moment przywrócenia Polsce suwerenności,
to jest spełnienia również zasadniczego celu politycznego, jakiemu przez 45 lat służyło Stowarzyszenie Polskich Kombatantów.
Inne polskie organizacje kombatanckie w Wielkiej Brytanii
W odróżnieniu do SPK WB kwestie polityczne nie odgrywały większej roli w codziennej
działalności zarządów Samopomocy (Stowarzyszenia) Marynarki Wojennej i Samopomocy
Lotniczej (Stowarzyszenia Lotników Polskich). W pracach stowarzyszeń weteranów marynarki i lotnictwa kładziono nacisk na staranne unikanie tendencji politycznych, co miało je
uchronić od wstrząsów związanych z wewnętrznymi napięciami w łonie emigracji, jak też
działań, które mogłyby być interpretowane jako paramilitarne13. Podobnie zresztą na kwestię
zaangażowania politycznego polskich organizacji kombatanckich w Wielkiej Brytanii zapatrywała się ambasada władz „warszawskich” w Londynie. O ile Samopomoc Lotnicza i Samopomoc Marynarki Wojennej mają bardziej charakter zamkniętych kół obliczonych na zapewnienie lepszych warunków bytowania swoim członkom, o tyle SPK postawiło sobie za zadanie
objęcie jak najszerszych warstw emigracji i wzięło w swoje ręce akcję skonsolidowania Polaków na emigracji we wszystkich krajach, celem utworzenia z nich jednej organizacji wrogiej
Polsce Ludowej14.
Mimo wszystko, obie organizacje („marynarska” i „lotnicza”) pozostały aktywne w życiu
społecznym Polaków na Wyspach Brytyjskich. Były współzałożycielami Zjednoczenia Polskiego i czynnie wspierały dzieło Skarbu Narodowego, służące utrzymaniu struktur politycznych emigracji. Poszczególni członkowie SMW i SL (SLP) angażowali się, ale głównie indywidualnie, w pracę o charakterze politycznym, np. w agendach rządu RP na uchodźstwie.
12
Tamże, s. 151.
Np.: Archiwum Stowarzyszenia Marynarki Wojennej w Londynie (obecnie w zbiorach Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum im. Gen. Sikorskiego w Londynie; dalej: ASMW), Materiały różne, Protokół Nadzwyczajnego Walnego Zjazdu Delegatów kół SMW, 4–5 VI 1948, b.p.
14
Archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie, zesp. 20, w. 5, t. 69, Wyciąg z raportu Centralnego RP w Londynie [sic!] z 12 VI [19]51 r., k. 68.
13
237
Działania o charakterze quasi-politycznym innych – poza SPK – organizacji kombatanckich, możliwe były m.in. w ramach – powstałego w 1946 r. – Komitetu Porozumiewawczego
Trzech Samopomocy (a później – Komisji Porozumiewawczej Organizacji Kombatanckich –
KPOK). W 1951 r., w związku z napiętą sytuacją międzynarodową w okresie wojny koreańskiej, KPOK wydała wspólny komunikat, w którym podkreślano, że rozwój sytuacji międzynarodowej zbliża nas do rozstrzygnięć, które mogą być decydujące dla losów naszej ojczyzny.
Wynikający stąd obowiązek zbrojnej walki o Polskę, winien być jednak obwarowany warunkiem, że cele wojny mocarstw zachodnich obejmują wyzwolenie naszej ojczyzny oraz, [że]
będziemy służyć pod polskim sztandarem i polskim dowództwem, powołanym przez władze
Rzeczypospolitej, reprezentujące wolę narodu polskiego. Powyższy komunikat ukazał się w
piśmie SMW „Nasze Sygnały”15. Również później Zarząd SMW angażował się w działania
quasi-polityczne. W styczniu 1969 r. ówczesny prezes SMW Władysław Nadratowski interweniował u mieszkającego w USA komandora Ludwika Lichodziejewskiego na rzecz pomocy dla dziewięciu marynarzy, którzy zeszli z polskiego statku w porcie kanadyjskim16. Bardziej otwarcie wypowiadały się niektóre koła terenowe SMW (z reguły z innymi miejscowymi organizacjami polskimi). W sierpniu 1968 r. nie zabrakło głosu polskiej społeczności
Glasgow (w tym Koła SMW) w proteście przeciwko sowieckiej inwazji na Czechosłowację i
użyciu Wojska Polskiego w charakterze instrumentu sowieckiego imperializmu17. Koło SMW
w Glasgow uczestniczyło też w proteście polskich organizacji przeciwko masakrze na Wybrzeżu w grudniu 1970 r.18. Udział Koła SMW Glasgow w latach 1968–1971, wespół z innymi organizacjami, w akcjach o charakterze politycznym, jest tym bardziej godny podkreślenia, że w drugiej połowie lat 19 70. ta właśnie placówka SMW przeżywała poważny kryzys
wewnętrzny na tle postawy ideowo-politycznej niektórych członków Zarządu19. Kryzys w
SMW w drugiej połowie lat siedemdziesiątych, na tle sytuacji w Kole Glasgow, stanowił
pierwszy poważny sygnał ostrzegawczy, przed narastaniem w szeregach SMW niepokojącego
rozdwojenia postaw. Kulminacją tego zjawiska stał się w 10 lat później kryzys – a później
rozwiązanie przez ZG SMW – Koła SMW Plymouth20.
Ważną rolę w określeniu politycznej postawy środowisk kombatanckich wobec Kraju
odegrały struktury kół oddziałowych. Już pierwszy zjazd Delegatów Kół Oddziałowych –
odbywany w atmosferze sowieckiej blokady Berlina – 7 listopada 1948 r. (na którym utworzono Sekretariat Kół Oddziałowych – SKO), służył potwierdzeniu zasadniczego kursu emigracji niepodległościowej. Najczytelniej wyraził to gen. Władysław Anders w przemówieniu
15
Ogłoszenie Komisji Porozumiewawczej, „Nasze Sygnały”, nr 9–11 (25–27), X–XII 1951, s. 6.
Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie, kol. 475/5, W. Nadratowski
do L. Lichodziejewskiego, list z 10 I 1969, b.p.
17
Archiwum Koła SMW Glasgow (w Glasgow), Protest against agression of Soviet Russia in Czechoslovakia, 24 VIII 1968, b.p.
18
Tamże, Rezolucja na zebranie protestacyjne, zwołane na godz. 3.30 po poł[udniu] 31 stycznia 1971 r. do
sali Domu im. gen. W. Sikorskiego przez Polski Komitet Organizacji Niepodległościowych w Glasgow,
31 I 1971, b.p.
19
W latach 1975–1978 zaznaczyły się kontakty części członków Koła Glasgow, w tym niektórych członków Zarządu, z konsulatem PRL w Glasgow. Doprowadziło to w 1978 r. do podziału marynarskiego środowiska
Glasgow na dwie grupy – pierwszą, akceptującą konsekwentnie orientację antykomunistyczną (wyrażającą się
m.in. w unikaniu kontaktów z przedstawicielstwami PRL) i drugą, która takiej postawy nie zaakceptowała. Grupa pierwsza (pierwotnie 23 osoby) utworzyła na nowo Koło SMW Glasgow; grupa druga stworzyła nową organizację – The Ex-Combat-Sailors (por. T. Kondracki, Stowarzyszenie Marynarki Wojennej 1945–1992, Gdynia
2003, s. 106, 138–142, 256–258).
20
Por. tamże., s. 191–196, 248–251.
16
238
na zakończenie Zjazdu. Znalazły się w nim zasadnicze konstatacje, m.in. o nieuchronności
nowego konfliktu światowego – nadchodzeniu czasów, które wymagają od nas [żołnierzy]
szczególnej gotowości21. Struktura Sekretariatu Kół Oddziałowych została stworzona w celu
przygotowania kombatantów PSZ do spodziewanych działań wojennych, które – jak optymistycznie oczekiwano – już wkrótce miały przynieść Polsce odzyskanie wolności. W 1949 r.
powstało Brygadowe Koło Młodych „Pogoń” (zajmujące się na szeroką skalę szkoleniem
kadr koniecznych w razie odtwarzania wojska). Działały zakonspirowane Kursy Wiedzy
Wojskowej (pod koniec 1952 r. w strukturze kół oddziałowych działało 26 takich kursów, a
14 dalszych przy innych organizacjach). Pod patronatem SKO działały też kompanie szkolne.
Przykładowo: utworzona w 1952 r. Polska Kompania Home Guard przy Liceum, Gimnazjum
i Szkole Technicznej im. Mikołaja Kopernika w Lilford. Kompania – stanowiąca część 3rd
Northamptonshire Home Guard Battalion – okresowo liczyła ponad 120 ludzi22.
Pomoc materialna
Sprawy pomocy materialnej dla kolegów z szeregów PSZ, którzy po 1945 r. zdecydowali
się na powrót do Kraju, stanowiły jeden z głównych punktów działania wszystkich polskich
organizacji kombatanckich w Wielkiej Brytanii (zarówno trzech głównych organizacji, odpowiadających podziałowi PSZ na wojsko23, marynarkę i lotnictwo, jak i kół oddziałowych).
Z czasem – głównie w latach osiemdziesiątych – pojawiły się działania z zakresu pomocy
społecznej, skierowane do ogółu rodaków w Polsce.
Pierwotnie ofiarność organizacji kombatanckich zaadresowana była przede wszystkim do
kolegów z szeregów PSZ. W dokumentach SPK WB wielokrotnie przewijał się motyw pomocy kombatantom mieszkającym w Kraju. W dezyderatach Komisji Opieki, przyjętych podczas
II Walnego Zjazdu SPK WB w 1948 r., podkreślono, że w sytuacji, gdy władze komunistyczne w Polsce odmawiają udzielenia pomocy rodzinom byłych wojskowych, którzy służyli w
PSZ (zaś władze brytyjskie opiekują się tylko osobami znajdującymi się w Wielkiej Brytanii)
–naszym [SPK] obowiązkiem jest, w miarę naszych skromnych możliwości, udzielić pomocy,
nawet minimalnej, tym rodzinom, które się do Stowarzyszenia naszego zwracają, by dać dowód, że łączność została zachowana, by choć w ten sposób ulżyć rodzinom po poległych naszych kolegach24.
Pomocy udzielały także inne organizacje kombatanckie. Jeszcze w 1949 r. Samopomoc
Marynarki Wojennej udzieliła doraźnej pomocy mieszkającym w Polsce kilku byłym marynarzom lub członkom ich rodzin25. W latach 1956–1957 r. doraźną pomoc SMW otrzymywało
w Polsce już 25 osób. W latach 1957–1958 r. Komisja Opieki ZG SMW wyraźnie zwiększyła
zakres pomocy dla marynarzy w Polsce i ich rodzin, kierując się przekonaniem, że wszyscy,
21
Przemówienie gen. dyw. W. Andersa na zakończenie Walnego Zjazdu Delegatów Kół Oddziałowych
7 listopada br. [1948] w Londynie, w Ognisku Polskim, „Biuletyn Informacyjny Sekretariatu Kół Oddziałowych”, nr 1 z grudnia 1948 r., s. 3–4.
22
Por. na ten temat szeroko: T. Piesakowski, Brygadowe Koło Młodych „Pogoń”, w: Mobilizacja uchodźstwa do walki politycznej 1945–1990, pr. zbior. pod red. L. Kliszewicza, Londyn 1995; A. Zaćmiński, Emigracja
polska w Wielkiej Brytanii wobec możliwości wybuchu III wojny światowej 1945–1954, Bydgoszcz 2003.
23
SPK, choć w latach 1945–1990 grupowało głównie kombatantów wojsk lądowych, to na brytyjskiej prowincji skupiało też niektórych lotników i marynarzy.
24
T. Kondracki, Historia Stowarzyszenia..., s. 36.
25
ASMW, teka: Sprawozdania ZG SMW 1948–1992, Sprawozdanie z działalności ZG SMW za rok 1949,
b.p.
239
którzy znaleźli azyl w W[ielkiej] Brytanii znajdują się w daleko korzystniejszej sytuacji materialnej aniżeli ci, co są w Ojczyźnie26. Od połowy lat pięćdziesiątych organizowano przyjazdy
z Polski rodzin do marynarzy, będących podopiecznymi Komisji Opieki ZG SMW. Również
w następnych dziesięcioleciach pamiętano o pomocy dla kolegów-marynarzy mieszkających
w Polsce. W latach 1960–1970. i do 1983 r. pomoc taką otrzymywało w Polsce około 20–30
osób rocznie. Począwszy od 1984 r. liczba podopiecznych zwiększyła się wydatnie, osiągając
43 osoby w 1984/85 r., a w 1989 r. aż 68 osób (miało to związek z wyraźnym pogorszeniem się
sytuacji materialnej w Polsce). Istotne novum na początku lat osiemdziesiątych stanowiło kierowanie do kolegów mieszkających w Polsce pomocy nie tylko materialnej, ale i rzeczowej.
Przykładowo, we wrześniu 1981 r. dla podopiecznych Komisji Opieki ZG SMW wysłano do
Kraju 30 paczek „gospodarczych” (zawierających m.in. proszek do prania, mydło itp.)27.
Oprócz organizacji kombatanckich, grupujących przede wszystkim personel PSZ trzech
rodzajów wojsk (SPK, SMW, SLP), pomoc dla kolegów mieszkających w Polsce kierowały
też koła oddziałowe. Szczególnie dużą pomoc mogły zaoferować fundusze pomocy, działające w szczególnie licznych środowiskach dywizyjnych. Dobrego przykładu dostarcza znakomicie działający Fundusz Pomocy Wdowom, Sierotom i Inwalidom 5. Kresowej Dywizji Piechoty, który środki do akcji pomocy potrzebującym kolegom czerpał dzięki aktywności gospodarczej – zakupowi nieruchomości i wynajmowaniu w nich mieszkań. Główny wysiłek
[Funduszu] idzie na kraj [...] – wyjaśniał w 1957 r. ówczesny skarbnik Funduszu kpt. Wacław
Urbanowicz. – Każdy rozumie, że w Wielkiej Brytanii rzadkie są wypadki zupełnej nędzy, z
uwagi na działalność instytucji brytyjskich. W Kraju [tj. w Polsce] natomiast są sprawy
wprost tragiczne28. Kilka funtów, później dziesięć, czy dwadzieścia pięć, przesyłane z Londynu (od 1983 r. było to już 35 funtów, a od 1985 r. – 40 funtów) stanowiło w ówczesnych
polskich realiach bardzo znaczny zastrzyk finansowy. Pieniądze Funduszu 5. KDP pozwalały
setkom Kresowiaków mieszkającym w Polsce i ich małżonkom na bardziej godne spędzenie
schyłkowego okresu życia. Ze względu na liczebność znajdującego się w potrzebie środowiska byłych żołnierzy 5. KDP mieszkających w Polsce, pomoc kierowana do Kraju była
znacznie wyższa niż przeznaczona dla byłych żołnierzy mieszkających na Wyspach Brytyjskich. Przykładowo, w 1982/83 r. w ramach pomocy wysłano do rodzin kolegów w Polsce
6150 funtów, podczas gdy na cele charytatywne w Wielkiej Brytanii trzykrotnie mniej, gdyż
tylko około 2100 funtów29. Przykładowy schemat pomocy Funduszu 5. KDP dla mieszkających w Polsce podopiecznych (żołnierza 15 Wileńskiego Batalionu Strzelców, a po jego
śmierci w 1983 r. – wdowy po nim), w latach 1964–1990, przynosi poniższe zestawienie:
1964 r. – 7 funtów (lekarstwa)
1982 r. – 30 funtów
1965 r. – 5 funtów (paczka)
1983 r. – 30 funtów
1972 r. – 5 funtów
1984 r. – 35 funtów [wdowa]
1977 r. – 10 funtów
1985 r. – 40 funtów
1978 r. – 10 funtów
1986 r. – 45 funtów
26
Tamże, Sprawozdanie z działalności ZG SMW za rok 1957, s. 5.
T. Kondracki, Stowarzyszenie Marynarki Wojennej..., passim.
28
W.S., Wywiad ze skarbnikiem Funduszu Wdów, Sierot i Inwalidów 5 KDP kpt. Wacławem Urbanowiczem, „Na Szlaku Kresowej”, nr 21/22, VII–IX 1957, s. 18. Jeszcze na posiedzeniu Rady 14 listopada 1953 r.
jak zapisano w protokole „większość stoi na stanowisku pierwszeństwa pomocy dla Kraju” (Archiwum Funduszu Pomocy Wdowom, Sierotom i Inwalidom 5 Kresowej Dywizji Piechoty (dalej: AFPWSI 5 KDP), syg.
T.I.OG., Protokół nr 2, 14 listopada 1953 r., b.p.)
29
Por. T. Kondracki, Fundusz Pomocy Wdowom, Sierotom i Inwalidom 5. Kresowej Dywizji Piechoty, mps
(w druku).
27
240
1979 r. – 15 funtów
1987 r. – 40 funtów
1980 r. – 20 funtów
1988 r. – 40 funtów
1981 r. – 25 funtów
1989 r. – 40 funtów
1981 r. – 7,5 funta (lekarstwo)
1990 r. – 40 funtów30.
Fundusz Pomocy Wdowom, Sierotom i Inwalidom 5. KDP reagował też na inne prośby,
kierowane doń z Kraju. Na przykład w maju 1964 r., w 20-lecie bitwy o Monte Cassino, Fundusz pomógł Bolesławie Miszczyk z Polski (wdowie po poległym żołnierzu 13. Wileńskiego
Batalionu Strzelców), w wyjeździe do Włoch na grób męża. Nigdy nie przypuszczałam, że
będę na grobie męża. – mówiła przed powrotem do Polski pani Miszczyk. – To było ogromne
przeżycie. Włochy to cudowny kraj. Polacy w Anglii są cudowni. Jestem pełna wdzięczności
dla kolegów męża31.
2. Pomoc materialna dla ogółu rodaków w Kraju
Otwarcie polskich organizacji kombatanckich w Wielkiej Brytanii na Kraj najpełniejszy
wyraz znalazło w bezprecedensowej akcji pomocy dla rodaków w Polsce w okresie głębokiego kryzysu początku lat osiemdziesiątych, który w sferze ekonomicznej wyrażał się dużym
spadkiem poziomu życia. W październiku 1981 r., podczas XXVIII Zjazdu SPK w Wielkiej
Brytanii, wystosowano apel do członków Stowarzyszenia i wszystkich Polaków w Wielkiej
Brytanii o dalszą wzmożoną pomoc żywnościową dla Kraju oraz o dalsze interwencje u przyjaciół brytyjskich, z przedstawieniem sytuacji politycznej i gospodarczej Polski. Specjalne
podziękowanie złożono tym Brytyjczykom, którzy ofiarnie włączyli się do akcji pomocy dla
Polski. Na brytyjskiej prowincji akcje pomocy dla Polski koordynowały poszczególne koła
SPK. Samo tylko Koło SPK nr 451 w Bradford w przeciągu 8 lat zebrało i wysłało do Polski
około 40 ton żywności i odzieży oraz ponad 2 tys. funtów w gotówce. W kole nr 340 w Cheltenham (Gloucestershire) tony odzieży i innych darów dla rodaków w Kraju we własnym garażu gromadził przed wysyłką prezes Koła SPK Czesław Maryszczak (łącznie z Cheltenham
wysłano do Polski kilkadziesiąt ton darów).
Wprowadzenie w Polsce stanu wojennego spowodowało duży napływ do Wielkiej Brytanii najnowszych emigrantów politycznych – w większości studentów szkół wyższych. SPK w
Wielkiej Brytanii czynnie włączyło się w pomoc uchodźcom. Zarząd Stowarzyszenia wielokrotnie interweniował u brytyjskich władz z sprawie przedłużania pobytu, pozwoleń na pracę
czy dalszej emigracji. SPK wsparło wysiłki trustu „Polish Students Appeal Fund”, zorganizowanego przez przyjaciół sprawy polskiej – Brytyjczyków. W roku 1982/83 trust zwrócił się
do SPK WB jako największej polskiej organizacji z prośbą o roztoczenie opieki nad polskimi
studentami, kontynuującymi naukę w różnych uczelniach Zjednoczonego Królestwa. Zarząd
SPK WB zwrócił się w tej sprawie z apelem do kół. W następstwie liczne z nich roztoczyły
opiekę nad znajdującymi się w potrzebie studentami z najnowszej, „solidarnościowej” fali
emigracji. SPK w Wielkiej Brytanii, zarówno Zarząd, jak i koła terenowe, aktywnie uczestniczyły w akcji „Medical Aid for Poland”. W jej wyniku zgromadzono dziesiątki tysięcy funtów. Łącznie, w wyniku akcji „Medical Aid for Poland”, tylko do października 1985 r. przekazano do Polski pomoc w naturze wartości 8 mln funtów. SPK WB miało w tym swój znaczący udział.
30
AFPWSI 5 KDP, teczki pomocy; informacje Wiesława J. Wolwowicza.
B. Gorzkiewicz, Sprawozdanie z działalności Funduszu Wdów, Sierot i Inwalidów 5. Kresowej Dywizji
Piechoty za rok 1963–1964, „Na Szlaku Kresowej”, nr 32, VIII 1964, s. 18.
31
241
Zwieńczeniem akcji pomocy polskich kombatantów dla Kraju przed grudniem 1990 r.
(przekazaniem na Zamku Królewskim w Warszawie insygniów władzy II RP), była akcja
Funduszu Doraźnej Pomocy Krajowi im. Tadeusza Mazowieckiego – Help Poland Fund.
Fundusz powstał na przełomie 1989 i 1990 r. i był całkowicie administrowany przez Biuro
Zarządu Głównego SPK. Pierwszą połowę 1990 r. wypełniły w życiu kół SPK WB, jak i całej
zorganizowanej społeczności polskiej na Wyspach Brytyjskich, zbiórki na „Fundusz Mazowieckiego”. Tylko do 23 maja 1990 r. od 8680 osób organizacji lub z imprez na konto Funduszu wpłynęło łącznie ponad 458 tys. funtów i 6 tys. dolarów USA. Z tego na ręce działaczy
antykomunistycznych w Kraju przekazano na rzecz najpilniejszych potrzeb rodaków w Polsce
450 tys. funtów i 6 tys. dolarów (na ręce L. Wałęsy w Londynie – 30 tys. funtów i 6 tys. dolarów; na ręce T. Mazowieckiego w Brukseli i Londynie – 300 tys. funtów i na ręce Aleksandra
Halla w Londynie – 120 tys. funtów). Komitet Zbiórkowy postanowił zakończyć zbiórkę
ogólną 30 czerwca 1990 r. Łącznie na „Fundusz Mazowieckiego” wpłynęło 503 452,52 funtów i 6 tys. dolarów32.
W latach 1945–1990 polskie organizacje kombatanckie w Wielkiej Brytanii odegrały
ważną rolę w kształtowaniu opinii swoich członków, całej społeczności emigracyjnej – co
ważne wielu Brytyjczyków – na temat sytuacji panującej w Polsce. W pierwszych powojennych dziesięcioleciach część z tych organizacji aktywnie działała też na rzecz przygotowania
emigracji do spodziewanej walki o wyzwolenie Kraju. Celowi temu służyło m.in. tworzenie
trwałego zaplecza działalności społecznej, w postaci m.in. sieci domów kombatanta, ale też
skupianie byłych żołnierzy i marynarzy, rozproszonych w fazie opuszczania obozów Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia (do 1949 r.)33.
Służba Polsce, wydanej w Teheranie i Jałcie na łup Stalina, zawsze stanowiła istotę funkcjonowania polskiej emigracji politycznej, w tym zwłaszcza najliczniejszych środowisk kombatanckich. Dlatego sprawy Ojczyzny przenikały codzienną pracę wielu z nich, zwłaszcza
SPK; dominowały w dokumentach programowych i codziennym działaniu. Wydarzenia lat
1980–1981 – powstanie „Solidarności”, a później stan wojenny – wyzwoliły wielką społeczną
aktywność emigracji, w tym organizacji kombatanckich. To wtedy uruchomiono pokłady
ofiarności, co zaowocowało wysłaniem do Polski setek ton odzieży, żywności i innych artykułów pierwszej potrzeby.
Istotę zaangażowania emigracji, w tym polskich organizacji kombatanckich w Wielkiej
Brytanii we wszechstronną pomoc dla Polski wyraził podczas Światowego Zjazdu Kombatantów Polskich w Warszawie, w hali „Torwaru”, 14 sierpnia 1992 r., ostatni prezydent RP na
uchodźstwie Ryszard Kaczorowski:
Pozostaliśmy na Obczyźnie, żeby dalej prowadzić, już innymi środkami, walkę o niepodległość i żeby w
wolnym świecie być głosem suwerennej Polski. [...] Dzisiejszy Zjazd stanowi nasz wspólny, wojskowy,
symboliczny powrót do Ojczyzny. Jest on ukoronowaniem naszych wysiłków i najlepszą za nie nagrodą.
[...] Do Zamku Królewskiego w Warszawie przekazaliśmy oryginalny rękopis Konstytucji uchwalonej
23 kwietnia 1935 r., która stanowi nasz polityczny testament. Przysięgaliśmy stać na jej straży najpierw jako żołnierze, później zaś jako obywatele, służący Polsce poza Krajem na różnych stanowiskach. Dochowaliśmy jej wierności w myśl żołnierskiej przysięgi34.
32
T. Kondracki, Historia Stowarzyszenia..., passim. Rejestr przekazanych do Kraju kwot zamknęły: 50 tys.
funtów przekazanych na ręce marszałka Senatu Andrzeja Stelmachowskiego w Ramsau (Austria),17 września
1990 r. oraz 3452,52 funtów na rzecz Zakładu dla Niewidomych w Laskach, 31 marca 1991 r., (tamże, s. 152).
33
Por. na ten temat szeroko: T. Kondracki, Polskie organizacje kombatanckie w Wielkiej Brytanii w latach
1945–1948, Warszawa 2007.
34
T. Kondracki, Historia Stowarzyszenia..., s. 189.
242
Tadeusz Kondracki (ur. 1956). Docent w Instytucie Historii PAN w Warszawie, profesor nadzwyczajny
Wszechnicy Polskiej – Szkoły Wyższej TWP w Warszawie. Zainteresowania naukowe: dzieje polskich organizacji kombatanckich w Wielkiej Brytanii w latach 1945–1990, wojsko w dziejach Polski. Autor około
250 publikacji. Druki zwarte: Niszczyciel ORP „Orkan” 1942–1943, Warszawa 1994; Historia Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Wielkiej Brytanii 1946–1996, Londyn 1996; Stowarzyszenie Marynarki
Wojennej 1945–1992, Gdynia 2003; Polskie Towarzystwo Historyczne w latach 1918–1939, Toruń 2006;
Polskie organizacje kombatanckie w Wielkiej Brytanii w latach 1945–1948, Warszawa 2007; „Mała Polska” nad Tamizą: Dwa stulecia polskiej obecności w Wielkiej Brytanii, Warszawa 2009.
243
prof. dr Stanisław Portalski
Polskie Towarzystwo Naukowe na Obczyźnie
Londyn
RAMOWY OBRAZ HISTORII POLSKIEGO TOWARZYSTWA NAUKOWEGO
NA OBCZYŹNIE
Poniższe opracowanie jest streszczeniem i dość poważnym uzupełnieniem referatu prof.
Edwarda Szczepanika w „Roczniku” PTNO, Nr XXXIX, 1995/6.
Powstanie Towarzystwa
Polskie Towarzystwo Naukowe na Obczyźnie zostało założone przez Polską Radę Naukową w styczniu 1950 r. Rada powstała z inicjatywy prof. Władysława Folkierskiego, ówczesnego ministra oświaty Rządu Rzeczypospolitej Polskiej w Londynie. Nieco wcześniej,
7 grudnia 1948 r. postawiła sobie jako główne zadanie stworzenie prawdziwego Towarzystwa
Naukowego poza Krajem, rządzonym przez komunistyczne władze uległe Związkowi Radzieckiemu. W tym celu Rada postanowiła zebrać ewidencję polskich naukowców, którzy
zechcą uczestniczyć w takim Towarzystwie. Na walnym zebraniu 27 stycznia 1950 r. Rada
przekształciła się w Polskie Towarzystwo Naukowe na Obczyźnie, uchwalono jego statut,
wytyczono za cel następujące działania:
a) reprezentowanie, popieranie i obrona niezależnej nauki polskiej na obczyźnie;
b) czuwanie nad potrzebami i rozwojem nauki polskiej;
c) koordynowanie polskiej działalności naukowej i rozwijanie inicjatywy w tym zakresie;
d) prowadzenie spisu polskich stowarzyszeń naukowych i pracowników naukowych poza
krajem oraz ich dorobku naukowego.
Członkowie – Założyciele PTNO
(Litera H za nazwiskiem oznacza Wydział Humanistyczny, P – Przyrodniczy)
A. Miejscowi: 36 członków
Aleksandrowicz Jerzy (P), Brzeski Tadeusz (H), Folkierski Władysław (H), Grodyński Tadeusz (H), Hełczyński Bronisław (H), Jakubski Antoni (P), Jarra Eugeniusz (H), Jędrzejewiczowa Cezaria (H), Klemensiewicz Zygmunt (P), Koczy Leon (H), Komarnicki Wacław (H),
Kościałkowski Stanisław (H), Kukiel Marian (H), Lanckorońska Karolina (H), Laskiewicz
Alfred (P), Leliwa Zbigniew (P), Mazur Józef (P), Mglej Stanisław (P), Odrzywolski Witold
(P), Paszkiewicz Henryk (H), Pragier Adam (H), Ramułt Mirosław (P), Rostowski Jakub (P),
Rouppert Kazimierz (P), Ruszkowski Jan (P), Skoczylas Stanisław (P), Skwarczyński Paweł
(H), Stahl Zdzisław (H), Stroński Stanisław (P), Sukiennicki Wiktor (H), Sulimirski Tadeusz
(H), Swianiewicz Stanisław (H), Śliżyński Bronisław (P), Wielhorski Władysław (H), Zaremba Stanisław (H), Żółtowski Adam (H)..
B. Zamiejscowi: 15 członków
Deryng Antoni (H), Glaser Stefan (H), Halecki Oskar (H), Heitzman Marian (H), Koskowski
Włodzimierz (P), Kucharzewski Jan (H), Lednicki Wacław (H), Łukasiewicz Jan (H), Mo-
244
krzycki Gustaw Andrzej (P), Pułaski Franciszek (H), Rzóska Julian (P), Sułkowski Józef (H),
Zaborski Bogdan (H), Zaleski Zygmunt (H), Znaniecki Florian (H).
Na pierwszym walnym zebraniu 20 października 1950 r. dokonano pierwszych wyborów
nowych członków: do Wydziału Humanistycznego – 7, do Wydziału Przyrodniczego – 15.
Liczbę członków początkowo ograniczono do 90, później do 120, a następnie do 144, kolejno do 180, 200 i 220, podzielonych na dwa wydziały: Humanistyczny i PrzyrodniczoMatematyczny. Warunkiem przyjęcia na członka był stopień naukowy oraz publikacja przynajmniej dwóch prac naukowych.
Władze Towarzystwa
Moimi poprzednikami na stanowisku prezesa Polskiego Towarzystwa Naukowego na
Obczyźnie (PTNO) byli profesorowie: Tadeusz Brzeski (1950–1958), Tadeusz Sulimirski
(1958–1959 i 1978–1980), Władysław Folkierski (1959–1961), Bronisław Hełczyński (1961–
1965) i 1966–1978), Jakub Rostowski (1965–1966), Tymon Terlecki (1980–1981) i Edward
Szczepanik (1981–2003). Wspomagało ich zawsze dwóch wiceprezesów (Stanisław Biegański, Władysław Folkierski, Andrzej Folkierski, Marian Kukiel, Józef Rotblat, Tadeusz Sulimirski) i sekretarz generalny (Stanisław Biegański, Józef Bujnowski, Kazimiera Domaniewska-Sobczak, Bronisław Hełczyński, Jakub Hoffman, Jan Kanarek, Jan Ostrowski, Kazimierz Rouppert, Tadeusz Sulimirski, Ignacy Wieniewski, Juliusz Załęski) oraz dwoje
członków Zarządu.
Zasadniczymi kierownikami pracy byli przewodniczący wydziałów, profesorowie: Jan
Drewnowski, Jerzy Gawenda, Bronisław Hełczyński, Stanisław Stroński, Tadeusz Sulimirski,
Władysław Wielhorski, Ignacy Wieniewski i Adam Żółtowski na Wydziale Humanistycznym,
a Kajetan Boratyński, Antoni Jakubski, Zygmunt Klemensiewicz, Józef Rotblat, Jakub Rostowski, Julian Rzóska, Adam Szanser i Roman Wajda na Wydziale PrzyrodniczoMatematycznym.
Każdy Wydział miał również swego sekretarza, którymi byli: Stanisław Biegański, Józef
Jasnowski, Jan Ostrowski, Wiesław Strzałkowski i Józef Żmigrodzki na Wydziale Humanistycznym oraz Andrzej Folkierski, Jan Kanarek, Władysław Rydzewski, Roman Wajda i Juliusz Załęski na Wydziale Przyrodniczo-Matematycznym.
Powyższa organizacja pracy obowiązywała aż do 1981 r., kiedy pod jego koniec, z powodu wyjazdu prof. Tymona Terleckiego do Stanów Zjednoczonych, funkcję prezesa PTNO
objął prof. Edward Szczepanik. Podział Towarzystwa na Wydziały został zniesiony i opiekę
nauki humanistyczno-społecznej i nauki przyrodniczo-matematycznej powierzono dwom odpowiednim wiceprezesom. Górna granica ogólnej liczby członków Towarzystwa również
została zniesiona, a statut musiano dostosować do wymogów brytyjskiego prawa w instytucjach dobroczynnych (charytatywnych).
Do obecnego Zarządu Towarzystwa (2008) wchodzą: wiceprezesi profesorowie – Józef
Jasnowski (zmarł 9 października 2009 r.) i Bolesław Indyk, sekretarz generalny – prof. Ryszard Kotaś, skarbnik – mgr Ludwik Maik, redaktor „Rocznika” – Krzysztof Rowiński i
członkowie: prof. Zofia Butrym (łączność z PUNO), dr inż. Andrzej Fórmaniak (łączność ze
Stowarzyszeniem Techników Polskich) i dr Andrzej Suchcitz (łączność z Instytutem Polskim
i Muzeum im. gen. Sikorskiego). Towarzystwo liczy 195 członków, w tym 18 honorowych
(cudzoziemców) i 13 korespondentów. Przeszło połowa (56%) członków rzeczywistych
mieszka poza Wielką Brytanią.
245
Działalność Towarzystwa
Działalność Towarzystwa naświetlają jego „Roczniki”, których wydano już 50. Zawierają
one: sprawozdania Zarządu, listę członków w okresie sprawozdawczym, nekrologi i biografie,
teksty wygłoszonych lub przesłanych referatów i rozpraw naukowych, sprawozdania z działalności polskich instytucji naukowych na obczyźnie i wyborów nowych członków na rocznych Walnych Zebraniach Towarzystwa.
Kolejne numery „Rocznika” są w latach:
1–1950/51; II–1951/52; III–1952/53; IV–1953/54; V–1954/55; VI–1955/56; VII–
1956/57; VIII–1957/58; IX–1958/59; X–1959/60; XI–1960/61; XII 1961/62; XIII–1962/63;
XIV–1963/64; XV–1964/65; XVI–1965/66; XVII–1966/67; XVIII–1967/68; XIX–1968/69;
XX–1969/70; XXI–1970/71; XXII–1971/72; XXIII–1972/79; XXIV–1980/81; XXV–
1981/82; XXVI–1982/83; XXVII–1983/84; XXVIII–1984/85; XXIX–1985/86; XXX–
1986/87; XXXI–1987/88; XXXII–1988/89; XXXIII–1989/90; XXXIV–1990/91; XXXV–
1991/92; XXXVI–1992/93; XXXVII–1993/94; XXXVIII–1994/95; XXXIX–1995/96; XL–
1996/97; XLI–1997/98; XLII–1998/99; XLIII–1999/2000; XLIV–2000/01; XLV–2001/02;
XLVI–2002/03; XLVII–2003/04; XLVIII–2004/05; XLIX–2005/06, L–2006/07.
Działalność wydawnicza PTNO przedstawia się następująco: W latach 1955–1961 wydano 3 zeszyty Nauka polska na obczyźnie 1939–1960 pod redakcją prof. Tadeusza Sulimirskiego, zapoczątkowane przez Komitet Polskiej Rady Naukowej pod przewodnictwem prof. Tadeusza Grodyńskiego. Pierwszy zeszyt zawiera następujące prace: Nauka polska na obczyźnie
1939–1954 (T. Sulimirski); Uniwersytet Polski Zagranicą w Paryżu 1939–1940 (T. Sulimirski); Polski Wydział Lekarski w Edynburgu 1941–1949 (J. Rostowski); Kurs przyrodniczy w
Doddington 1946 (B. Śliżyński); Komisja Akademickich Studiów Medycyny Weterynaryjnej w
Edynburgu, 1943–1948 (S. Mglej); Studium Pedagogiczne w Edynburgu, 1943–l946 (T. Sulimirski); Studium Prawno-Administracyjne w Londynie, 1941–1944 (T. Sulimirski); Polski
Wydział Prawa przy Uniwersytecie w Oxfordzie, 1944–1947 (T. Brzeski); Studium Polonistyczne przy Instytucie Polskim w Bejrucie, 1946–1948 (S. Kościałkowski).
• W 1956 r. opublikowano dzieło Adam Mickiewicz. Księga w stulecie zgonu (1855–
1955), przygotowane przez Komitet redakcyjny PTNO pod przewodnictwem prof. Stanisława
Strońskiego, a po jego zgonie, prof. Władysława Folkierskiego.
• W 1960 r. opublikowano w „Roczniku Spraw Krajowych” londyńskiego Instytutu Badania Zagadnień Krajowych zbiór wybranych referatów wygłoszonych na Konferencji Wolnej Kultury Polskiej w Londynie w czerwcu 1957 r., której PTNO było jednym z inicjatorów i
organizatorem sekcji naukowej. Konferencja ta odbyła się pod protektoratem komitetu honorowego z prezesem PTNO prof. Tadeuszem Brzeskim na czele i pod przewodnictwem prof.
Adama Żółtowskiego.
• W 1970 r. odbył się w Londynie I Kongres Współczesnej Nauki i Kultury Polskiej na
Obczyźnie, którego prace pod redakcją dra Mieczysława Sas-Skowrońskiego zostały opublikowane przez komitet organizacyjny z prof. Marianem Kukielem jako honorowym przewodniczącym. W kongresie, częściowo finansowanym przez PTNO, wzięło udział 71 członków
Towarzystwa. Wygłosili oni 38 spośród 82 opublikowanych referatów.
• W 1984 r. opublikowano przez Polską Fundację Kulturalną w Londynie pracę zbiorową
pod auspicjami PTNO pt. Wiktoria Wiedeńska (1683) w jej trzechsetlecie, pod redakcją prof.
Józefa Jasnowskiego i Benedykta Dytrycha.
246
• W 1985 r. Polska Fundacja Kulturalna opublikowała zbiorową pracę pod egidą PTNO
pt. Napaść sowiecka i okupacja polskich ziem wschodnich (wrzesień 1939) w jej 45. rocznicę,
redagowaną przez Józefa Jasnowskiego i Edwarda Szczepanika.
• W 1986 r. PTNO wydało pracę prof. Jana Marcinkiewicza pt. Ekologiczne zanieczyszczenie Polski i angielskie jej tłumaczenie pt. Polution in the heart of Europę.
• W 1989 r. dr Franciszek Strzałko pod auspicjami PTNO wydał swoje Studia do dziejów
drewnianej architektury sakralnej.
• W latach 1986–1990 Polska Fundacja Kulturalna wydała 10 tomów prac II Kongresu
Kultury Polskiej na Obczyźnie, który zorganizowało PTNO w 1985 r., a mianowicie:
I.
II.
III.
IV.
V.
VI.
VII.
VIII.
IX.
X.
Ojczyzna w sercach: pokłosie Kongresu Kultury Polskiej – redaktorzy: E. Szczepanik i
Z. Wałaszewski
Bieżące zagadnienia krajowe – redaktor: J. Drewnowski
Nowoczesna historia Polski – redaktor: J. Jasnowski
Polski wysiłek zbrojny w II wojnie światowej – redaktorzy: S. Biegański i A. Szkuta
Literatura polska na obczyźnie – redaktor: J. Bujnowski
Filozofia polska na obczyźnie – redaktor: W. Strzałkowski
Prace ogólnonaukowe – redaktor: W. Skiba
Polskie więzi kulturowe na obczyźnie – redaktor: M. Paszkiewicz
Oświata, książka i prasa na obczyźnie – redaktor C. Czapliński
Wieczór poezji Drugiej Emigracji – redaktorzy: I. Delbar i O. Żeromska
• W 1995 r. PTNO zorganizowało III Kongres Kultury Polskiej na Obczyźnie. W jego
części pierwszej przedstawiono zbiorowe opracowania historii emigracji polskiej od 1939 do
1990 r. Opublikowano to jako Materiały do dziejów niepodległościowego uchodźstwa polskiego 1939–1990 w ośmiu tomach:
I.
II.
III.
IV.
V.
VI.
VII.
VIII.
Władze RP na obczyźnie podczas II wojny światowej – redaktor: Z. Błażyński
Mobilizacja uchodźstwa do walki politycznej, 1945–1990 – redaktor: L. Kliszewicz
Kierownictwo obozu niepodległościowego na obczyźnie, 1945–1990 – redaktor: A. Szkuta
Akcja niepodległościowa na terenie międzynarodowym, 1945–1990 – redaktor:
T. Piesakowski
Pomoc Krajowi przez niepodległościowe uchodźstwo, 1945–1990 – redaktor: R. Lewicki
Zakończenie działalności władz RP na Uchodźstwie, 1989–1991 – redaktorzy:
R. Zakrzewski i Z. Błażyński
Wybór dokumentów – redaktorzy: A. Suchcitz, W. Rójek i L. Maik
Uzupełnienie do tomów I, II, V i VI – redaktor: Z. Błażyński.
Prace przedstawione w drugiej części Kongresu, omawiające bieżące stosunki między
krajem i emigracją oraz osiągnięcia technologiczne na obczyźnie, opublikowano w trzech
następujących tomach:
I.
II.
III.
Bieżące zagadnienia ekonomiczne społeczne i humanistyczne – redaktor: Z. Wałaszewski
Wybór polskich osiągnięć technologicznych na obczyźnie – redaktor Z. Makowski
Polska poza Polską: Sprawozdanie z III Kongresu Kultury Polskiej na Obczyźnie
– redaktor: K. Rowiński
• W 2003 r. PTNO opublikowało książkę w języku angielskim pt. The Polish cultural and
scientific heritage at the dawn of the third millennium, wydaną przez Polską Fundację
247
Kulturalną. Głównym redaktorem był prof. E. Szczepanik, a redaktorem poszczególnych
działów byli: prof. Z. Wałaszewski, prof. M. Paszkiewicz, prof. S. Portalski i dr A. Suchcitz.
Przeszłość i troska o przyszłość
PTNO nigdy nie pobierało składek, za „Rocznik” płacili tylko ci członkowie, którzy mogli
sobie na to pozwolić. Towarzystwo liczyło zawsze na pomoc instytucji społecznych i dobroczynnych ludzi. I faktycznie, pomocą służył, dokąd istniał, Rząd Rzeczypospolitej Polskiej na
Uchodźstwie, a później jego majątkowy spadkobierca Polonia Aid Foundation Trust (PAFT),
Stowarzyszenie Kombatantów Polskich, Koło Oficerów Dyplomowanych na Obczyźnie (dzięki
szczodrej ofiarności płk. Jana Sochackiego), Komitet Obywatelski Pomocy Uchodźcom Polskim, Stowarzyszenie Techników Polskich w Wielkiej Brytanii, PUCAL, Fundusz Oświaty
Polskiej Zagranicą, Samopomoc Lotników i inne organizacje byłych żołnierzy i uchodźców
polskich wszędzie na świecie. Warto tu wspomnieć Fundację M. Grabowskiego, Polską Macierz Szkolną lub Polską Organizację Społeczno-Kulturalną(POSK). Będąc tak wspierane,
PTNO było w stanie przyznawać nagrody za prace naukowe, np. ufundowane przez Kompanie
Wartownicze w Niemczech (laureaci: Henryk Paszkiewicz, Kazimierz Rouppert i Marian Kukieł); Nagrodę im. Ireny z Grabowskich Kruszewskiej, ofiarowaną przez jej syna (laureaci:
dziennikarz brytyjski Neal Ascherson i Janusz Zawodny); Nagrody im. Alfreda Lenkszewicza,
ufundowane przez jego małżonkę Kazimierę (laureaci: ks. prof. Józef Bocheński, Fundacja londyńska Veritas, Aleksander Gella, Jan Karski, Czesław Lejewski, Tomasz Piesakowski, Piotr
Wandycz i Janusz Zawodny) i Nagrodę Funduszu Pomocy Krajowi (laureat: Stefan Kurowski).
Wspaniałą hojność w tej dziedzinie okazała Karolina Borchardt, która sfinansowała kilka wydawnictw PTNO i prac kongresowych. Wszystkim powyższym należy się złożyć serdeczne
podziękowanie w imieniu PTNO. W III Kongresie Kultury Polskiej na Obczyźnie, zorganizowanym przez PTNO w Londynie w 1995 r. wzięło rownież udział wielu pracowników ośrodków badań polonijnych z Kraju. Ówczesny prezes PTNO, prof. E. Szczepanik, zdając sobie
sprawę, że z przyczyn biologicznych niepodległościowe ośrodki emigracyjne kurczą się bardzo
poważnie, powziął myśl – popartą przez Zarząd – spotkania się z pracownikami krajowymi w
celu omówienia współpracy między krajowymi i emigracyjnymi ośrodkami badań polonijnych.
Takie spotkanie odbyło się na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie 21 czerwca
1996 r. na sesji naukowej „Emigracja-Kraj”. Zaproponowano początkowo stworzenie Komitetu
Koordynacyjnego Badań Polonijnych, a następnie, w ramach starań o utworzenie Rady Porozumiewawczej Badań nad Polonią, w czerwcu 1997 r. w Rogach pod Gorzowem Wielkopolskim odbyła się następna konferencja naukowa, na której prezes PTNO, prof. E. Szczepanik
został wybrany przewodniczącym tej Rady, a dr Marek Szczerbiński (Gorzów Wielkopolski) –
sekretarzem. Następne spotkania Rady odbyły się we wrześniu 1998 r. w Zielonej Górze, we
wrześniu 1999 r. w Łagowie Wielkopolskim, a we wrześniu 2000 r. zorganizowano konferencję
w Bydgoszczy w Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego przy tamtejszej Akademii Pedagogicznej. Wszystkim spotkaniom Rady , przemianowanej w 2001 r. na Światową Radę Badań nad Polonią, przewodził prof. E. Szczepanik, który we wrześniu 2000 r. przekazał przewodnictwo prof. Andrzejowi Targowskiemu (ze Stanów Zjednoczonych). Na miejsce prezesa,
prof. E. Szczepanika, w Zarządzie tej Rady, jako jeden z wiceprezesów wszedłem ja. I tak to
zostało do chwili obecnej, a w 2008 r., po rezygnacji z funkcji prezesa Rady prof. A. Targowskiego z powodu innych ważnych obowiązków, prezesurę przejął mgr Wiesław Gołębiewski
(ze Stanów Zjednoczonych).
W trosce o przyszłość PTNO ściśle współpracuję ze Światową Radą Badań nad Polonią.
Na jej konferencjach w Kraju bywa często redaktor „Rocznika” Krzysztof Rowiński, jeszcze
stosunkowo młody członek Zarządu Towarzystwa.
248
prof. zw. dr hab. Maria Barbara Topolska
Uniwersytet Zielonogórski
FENOMEN PRASY NIEPODLEGŁOŚCIOWEJ W WIELKIEJ BRYTANII
W LATACH 1945–1990
Z punktu widzenia Kraju prasa w okresie pojałtańskim była liczna jako twór i przeznaczenie dla niepodległościowego uchodźstwa w Wielkiej Brytanii; Polaków i polskich obywateli, których pozbawiono ojczyzny. Stanowiła również bezinteresowną pomoc i poparcie.
Wzbudzała otuchę i lepsze samopoczucie u tych z Kraju, którzy mogli w trudnych latach zapoznać się z nią w czytelni Biblioteki Polskiej w Londynie albo w czytelniach największych
polskich bibliotek naukowych w Kraju.
Wiosną 1945 r. poza Krajem przebywało (nie licząc ZSRR) ok. 2,4 do ok. 2,6 mln obywateli polskich, w tym ok. 1 mln na ziemiach niemieckich. Według J. Zubrzyckiego w Wielkiej Brytanii w 1949 r., po rozwiązaniu Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia, znalazło się ok. 160 tys. obywateli polskich (około 95 tys. żołnierzy i 31 tys. cywilów –
rodzin żołnierzy), a w 1951 r. po przemieszczeniach – ok. 140–150 tys., a w samym Londynie
36 tys.1.
I właśnie ta niewielka, w porównaniu do innych miejsc pobytu Polaków, grupa stała się
po II wojnie światowej najlepiej zorganizowaną i tworzącą najwięcej pism o różnej częstotliwości wydawania, reprezentujących rząd RP na uchodźstwie, partie polityczne, instytucje
naukowe i kulturalne, organizacje kombatanckie, zawodowe, społeczne, młodzieżowe, parafie
katolickie, luterańskie.
Taki stan ugruntował się od czasów przeniesienia się rządu RP, dowództwa i wojsk Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie z Francji do Wielkiej Brytanii w 1941 r. Zauważali to nie
tylko polscy specjaliści problematyki polskiego uchodźstwa, ale i Anglicy. Oddaje je anegdota Brendana Brackena, ministra informacji w wojennym gabinecie W. Churchilla, przytoczona przez Karola Zbyszewskiego: „Jeśli dwóch Polaków zejdzie się na pustyni to pierwszą ich
czynnością będzie założenie gazety”2.
W latach 1939–1999 w Wielkiej Brytanii powstało ponad 1000 tytułów (w tym ok. 200
rozpoznanych przez autorkę), natomiast w latach 1950–1990 ukazywało się 350 tytułów, w
tym ok. 90% w Londynie3.
Już w czasie wojny w Wielkiej Brytanii powstały polskie instytucje, organizacje różnego
typu i ich prasa, a następnie wraz z pojałtańskimi uchodźcami przybyły polskie wydawnictwa
i pisma ze wszystkich szlaków tułaczki i walki oraz z okupowanego Kraju. Po zakończeniu
wojny polska grupa w Wielkiej Brytanii w większości składała się z b. żołnierzy i ich rodzin
pozbawionych siedzib ojczystych w wyniku podziału ziem litewskich, białoruskich i ukraińskich w traktacie jałtańskim. Ich znaczna część – wielki triumf Stalina – za zgodą aliantów –
weszła w skład ZSRR wskutek traktatu Sikorski–Majski. Po uwolnieniu z sowieckiej niewoli
z niemieckim najeźdźcą na wielu frontach znaleźli się bez możliwości powrotu w Wielkiej
1
J. Zubrzycki, Polish immigrants in Britain. A study of adjustement, The Haque 1956, s. 62–64.
K. Zbyszewski, Polacy w Anglii, Londyn 1947, s. 25.
3
M.B.Topolska, Prasa emigracyjna i ośrodki wydawnicze w Wielkiej Brytanii na tle światowym, w: Materiały do dziejów polskiego uchodźstwa niepodległościowego, t. II, Mobilizacja uchodźstwa do walki politycznej
1945–1990, Londyn 1995, s. 323.
2
249
Brytanii, stanowiąc trzon emigracji, zwanej niepodległościową. Na liczebności i charakterze
tej prasy zaważył więc czynnik polityczny.
Według Romana Habielskiego aż do czasu powstania „Solidarności” była ona niezłomna.
W porównaniu z paryską „Kulturą” redagowaną przez Jerzego Giedroycia odwróciła się od
PRL-u, nie uznała granic wschodnich, uznawała tylko rząd RP w Londynie jako ciągłość z
II RP, nie utrzymywała kontaktów z krajową rzeczywistością i nawet w stosunku do opozycji
w Polsce zachowywała wyczekujące stanowisko. Ta nieufność stała się głównym motywem
treści prasy codziennej, kombatanckiej i politycznej, młodzieżowej i społeczno-kulturalnej po
okresie zimnej wojny. Dlatego głównego odbiorcę tej prasy upatrywano w uchodźcach.
„Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, i inne pisma docierały do „niezłomnych” polskich
czytelników, rozproszonych po całym świecie4. Na charakterze tej prasy, jej zamykaniu się w
świecie tradycji i polskości, przeznaczonej dla uchodźstwa związanego z etosem niepodległościowym, zaważył również syndrom jego wyobcowania aż do lat sześćdziesiątych. Sprawiały
to trudne warunki osiedlenia i niechęć Anglików.
Uznanie przez Wielką Brytanię rządu Jedności Narodowej w Polsce, odmowa uznawania
nadal rządu RP na uchodźstwie w Londynie i niechęć Anglików do nagłaśniania prawdy o
ZSRR, czy nawet o zasługach polskich żołnierzy dla strony alianckiej, pogłębiały poczucie
frustracji prasy polskiej. Zakłamywanie historii Polski i faktów z okresu II wojny światowej
(walk Polaków na frontach światowych, położenia Polaków w Rosji, więzień i mordów
zwłaszcza sprawy katyńskiej), a także przeinaczanie dziejów Polski nawet w dawnych wiekach w PRL miały duży wpływ na uprawianie tematyki tradycji i historii oraz historii literatury przez prasę niepodległościową.
Prasa ta poprzez prenumeratorów i czytelników była łącznikiem z Polakami na całym
świecie. Odgrywała również poważną rolę w procesie adaptacji imigrantów w kraju osiedlenia, informowała o wszystkim w znanym, polskim języku, budziła i rozładowywała emocje
powodowane uprzedzeniami i stereotypami wobec polskiego uchodźstwa w Anglii. Ze
względu na dostęp do wolnej prasy i środków masowego przekazu w Europie i na świecie,
miała szerszy zakres pod względem doboru tematów, także w tematyce PRL niż prasa krajowa.
Analiza treści tej prasy pozwala na wyróżnienie kolejnych etapów życia grupy polskiej na
uchodźstwie i jej ulegający przemianom stosunek do Kraju oraz kraju osiedlenia. Poczynając
od 1947 r., zniesienia cenzury brytyjskiej na doniesienia niechętne PRL, a zwłaszcza w okresie „zimnej wojny”, prasa ta w swym niezłomnym charakterze, ze względu na odbiorców
nadal tkwiła w realiach II RP, protestując przeciwko podziałom politycznym Europy. Uzyskała zaś prymat, kiedy rynek prasy polskiej w innych krajach europejskich i zamorskich od lat
sześćdziesiątych ulegał skurczeniu.
Jeszcze w 1962 r. w „wolnym świecie”, według zestawienia Bogdana Jeżewskiego, ukazywało się (pomijając prasę związkową, informatory i biuletyny parafialne) 7 dzienników, w
tym 5 w USA, „Narodowiec” we Francji oraz „Dziennik Polski” w Londynie, jedyny trwający
do dzisiaj. Trzy pisma ukazywały się trzy razy w tygodniu; następnie 29 tygodników (w tym
tylko 3 w Wielkiej Brytanii); 10 dwutygodników; 42 miesięczniki (w tym około 60%, – po
tyle samo tytułów, w Wielkiej Brytanii, USA i Francji); 17 dwumiesięczników, 1 półrocznik i
8 roczników5.
4
R. Habielski, Życie społeczne i kulturalne emigracji. Druga Wielka Emigracja 1945–1990, t. III, Warszawa 1999, s. 138–141
5
B. Jeżewski, Directory of Polish Newspapers and Periodicals in the Free World, London 1962.
250
Założenia tematyki niepodległościowej nie wpływały na zmniejszenie się liczby tytułów,
zwłaszcza że w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych nastąpiło ożywienie prasy polskiej w Wielkiej Brytanii w związku z protestami Polaków przeciwko systemowi. Od końca
„ery gierkowskiej” prasa zaczęła dostarczać coraz więcej informacji z kraju, szczególnie o
przejawach walki politycznej Polaków. W Londynie zaczęły powstawać pisma solidarnościowe oraz nowych organizacji społecznych i samopomocowych (ok. 30 tytułów). Istotna
rola tej prasy, w tym takich tytułów literackich jak „Zapis” (miesięcznik) czy „Puls” (kwartalnik) polegała nie tylko na drukowaniu tekstów autorów znienawidzonych przez cenzurę w
PRL (np. Jana Kotta, Janusza Andermana, Josifa Brodskiego, Stanisława Barańczaka).
Wspierała ona walkę ośrodków oporu o niepodległość Polski także poza Krajem, ujawniając
bezprawie władz wobec i potężniejącego oporu Polaków. Pisma te pozwalały na lekturę takich autorów i twórców z Polski, jak Adam Michnik, Stefan Kisielewski, Andrzej Kijowski,
Andrzej Drawicz, Zbigniew Herbert i inni.
Warto przyjrzeć się różnym akcjom tych pism, jak np. konkurs na satyryczne plakaty
(51 autorów) z okazji 40-lecia PRL w „Pulsie”, czy dodatkowym wydawnictwom, jak np.
Antologia poezji świadectwa i sprzeciwu (1944–1984); Poeta pamięta (wybór S. Barańczaka);
reklamom wydawnictw antykomunistycznych itp. Nakładem kwartalnika „Aneks” ukazała się
w Londynie w 1980 r. „Krytyka”. Kwartalnik Polityczny, „rozpowszechniany w Polsce poza
cenzurą”, w którym głównie autorzy krajowi uzasadniali potrzebę walki o niepodległość Polski, analizowali władze komunistyczne i ich metody utrzymywania się u władzy, „prawa stanu wojennego” itd.6.
Podziw wzbudzały wysiłki wydawców biuletynu „Solidarity with Solidarity” w Londynie
od 1981 r., aby publikować opinie prasy brytyjskiej z polskim komentarzem i opis pochodów
i manifestacji w Londynie na rzecz „Solidarności”. Były to skromne maszynopisy powielane
w j. polskim i angielskim, podobnie jak „»Solidarność« Biuletyn Informacyjny”, redagowany
przez władze tego związku, działającego na terenie Wielkiej Brytanii. Biuletyn ten współpracował z „Polish Solidarity Campaigne” oraz „British Solidarity with Poland Campaigne” –
organizacjami łączącymi Polaków oraz Brytyjczyków w akcjach agitacji i pomocy Polsce i
Polakom. Wykazywał to anglojęzyczny biuletyn „Solidarity with Solidarity”, chwilami bardziej krytyczny niż polskojęzyczne biuletyny. Z kolei „Voice of Solidarity” zajmował się
sprawami krajowymi i był przeznaczony do przedruków w prasie brytyjskiej i związków zawodowych. Podobną rolę pełnił starannie i rzetelnie redagowany „Uncensored Poland”7.
*
Dzieje prasy polskiej w Wielkiej Brytanii dzielimy na okres wojny (ok. 270 tytułów),
demobilizacji (280) oraz okres osiedlenia się polskiej grupy (350 od 1950 r). Była to prasa w
języku polskim środowiska niepodległościowego (ok. 650 tytułów z lat czterdziestych do dzisiaj). Około 5% tytułów stanowiły pisma związane z organizacjami, które kontaktowały się z
konsulatami PRL w Wielkiej Brytanii; około 2% ogółu stanowiły pisma w języku angielskim.
Najwięcej było pism wojskowych i kombatanckich (ok. 25% ogółu), organizacji młodzieżo6
„Krytyka” nr 13–14, 1983; J. Powiórski opublikował wyniki ankiety Instytutu Filozofii i Socjologii PAN
(1895 odpowiedzi na 2 tys. ankiet), w której ok. 60% respondentów było przeciwko stosowaniu przemocy w
tłumieniu sprzeciwu członków i zwolenników „Solidarności” a ok. 31% raczej tak. W numerze 6 „Krytyki” z
1980 r, znalazł się materiał szkoleniowy dla pracowników UB (Antoniego Macierewicza) pt. Kościół w Polsce,
jego organizacja i metody działania.
7
F.J. Wilk, Prasa polska na obczyźnie, w: Prace Kongresu Kultury Polskiej Londyn 14–29 września 1985,
t. IX, Oświata, Książka, Prasa na obczyźnie, Londyn 1989, s. 147–148
251
wych (10%), zawodowych (7%), religijnych (12%), społecznych (15%), politycznych (15%);
kulturalno-oświatowych (8%), naukowych (5%). Najmniej liczne, choć najbardziej znaczące i
rozpowszechnione, były pisma informacyjne (około 5% ogółu tytułów; w czasie wojny dwukrotnie więcej). Tylko około 15% stanowiły pisma długowieczne (30–45 lat). Były to głównie
pisma organizacyjne8.
W USA, według Bolesława Wierzbiańskiego, pozostało już tylko 1/4 (30 tytułów) z istniejących 120 przed wojną – podobnie jak w Europie9. W Londynie zaś pisma istniejące ponad 10 lat to aż 70 tytułów. Na świecie wychodzi jedyne już pismo codzienne „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”. Polskie środowisko w Wielkiej Brytanii nadal przoduje w wydawaniu prasy religijnej, organizacyjnej, a zwłaszcza kombatanckiej. Fenomen polskiej prasy w
Wielkiej Brytanii wrósł w pejzaż brytyjski (drukarnie, księgarnie, wydawnictwa). W Bibliotece Polskiej w Londynie, która znalazła swoją siedzibę w Polskim Ośrodku SpołecznoKulturalnym, korzystają z pism w j. polskim nie tylko Polacy, ale i cudzoziemcy, w tym specjaliści i pracownicy naukowi.
Charakterystyczne, że prasa polska towarzyszyła Polskim Siłom Zbrojnym na Zachodzie
od czasów wojny do okresu mobilizacji, a następnie w okresie ich osiedlenia na wyspach brytyjskich jako prasa kombatancka. Liczne były pisma II Korpusu w ZSRR, na czele z wychodzącym do 2003 r. w Londynie „Orłem Białym”, w tym kilkanaście pism sławnej 4. Karpackiej Brygady, wydawanych w Syrii, Palestynie, Egipcie, we Włoszech. Do dziś wychodzi
„Goniec Karpacki”, pismo informacyjne i kulturalne, podobnie „Na Szlaku kresowej” (Kresowej Dywizji Piechoty). Najwięcej tytułów (ok. 40% z 270) ukazywało się w Londynie –
siedzibie rządu RP, ministerstw, administracji, dowództwa Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie oraz w Szkocji (ok. 25%) miejscu pobytu I Korpusu, liczącego około 26 tys. żołnierzy.
Prasa, zwłaszcza wojskowa i rządowa, była dotowana przez rząd brytyjski. Powielaczowe
pisma wojskowe i pochodzące z nasłuchu radiowego stanowiły tylko 25% ogółu (60) tytułów,
wychodzących w czasie wojny. Prasa rządowa stanowiła ok. 40 tytułów; polityczna – 30; organizacji społecznych i charytatywnych 40; zawodowa 28; młodzieżowa 26; religijna 10; prasa informacyjna 30, na czele z „Dziennikiem Żołnierza” w Szkocji i „Dziennikiem Polskim”
w Londynie. Z wszystkich wojennych aż 13 tytułów jest żywotnych aż do dzisiaj10, w tym
także przeniesione z Francji: „Dziennik Ustaw” i Monitor Polski”, biuletyny poszczególnych
ministerstw itd. Dowództwo PSZ wznowiło od grudnia 1940 r. wychodzącą w II RP „ Bellonę” i powstałą we Francji 29 listopada 1939 r. „Polskę Walczącą” – swój główny organ, od
1940 r. redaktorem jest Tymon Terlecki.
W marcu 1941 r. ukazała się „Myśl Polska”, do dziś żywotny organ Narodowej Demokracji (od 8 lat w Polsce). Od lipca 1940 r. wznowione zostało najstarsze polskie (od końca
XIX w.) pismo polityczne: „Robotnik Polski w Wielkiej Brytanii” a w 1942 r. powstało jedno
z najbardziej długowiecznych „Jutro Polski” Polskiego Stronnictwa Ludowego. Stronnictwo
Demokratyczne od 1940 r. wydawało „Czarno na Białym „ (przeniesione z Francji), a Liga
Niepodległości Polski (od 1942 r.) „Listy z Londynu”.
Zrzeszenie Profesorów i Docentów Polskich Szkół Akademickich na Obczyźnie wydawało „Komunikat” (1940) oraz „Polish Science and Learning” (1942–1948), wraz z Anglikami
w Oxfordzie. Pośród pism kulturalno-literackich wyróżniały się – kontynuacja z Polski (od
8
M.B. Topolska, Prasa emigracyjna…, s. 316, 323.
B. Wierzbiański, Prasa i książka o polskiej tematyce w Stanach Zjednoczonych, w: Prace Kongresu….,
Londyn 1989, s. 82.
10
M.B. Topolska, Prasa emigracyjna…, s. 317.
9
252
1924 r.) i z Francji „Wiadomości Polskie” (red. Mieczysław Grydzewski). Od lipca 1940 r. w
Londynie wychodził „Przegląd Polski” (red. Józef Kisielewski), niezależny od wpływów
ugrupowań politycznych oraz od 1938 r. organ Polskiej Misji Katolickiej „Wiadomości
PMK”. Prasę dziecięcą i młodzieżową reprezentowały pisma harcerskie” – 7 tytułów (4 w
Londynie i 3 w Szkocji); pisma Zrzeszenia Studentów Polaków Zagranicą (5 tytułów) oraz
Światowego Związku Polaków w Londynie (8 tytułów).
W czasie wojny w Szkocji najwięcej pism skierowanych było do polskich żołnierzy, w
tym dokształcająco-wychowawcze wraz z seriami tytułów polskiej literatury „Wydawnictwo
Literackie” (w nakładzie 250 tys. egzemplarzy). Jadwiga Harasowska wydawała także „Kurier Glasgowski” i jego kontynuację „Wiadomości Polskie”. O przyjaźni polsko-szkockiej
zaświadczało pismo „The Clasp of Friendship” – „Ogniwo Przyjaźni” i jego kontynuacja
„Voice of Poland”. W ramach koncernu prasowego „Dziennik Żołnierza” pod tym tytułem
wychodził najlepszy dziennik, redagowany przez Ludwika Rubla od 29 czerwca 1940 r. Przepisywany na maszynie w namiocie obozu 10. Brygady Kawalerii Pancernej, po miesiącu miał
już 1000 powielanych egzemplarzy, a w końcu grudnia 1940 r. uzyskał nakład kilkutysięczny.
Po roku dziennik stał się organem I Korpusu w Glasgow (po połączeniu „Nowinami”). Jego
nastawienie antyrządowe, np. w ocenie prosowieckiej polityki rządu premiera Stanisława Mikołajczyka, spowodowało połączenie z „Dziennikiem Polskim” w Londynie przez Ministerstwo Informacji.
Po uznaniu przez Wielką Brytanię rządu w Warszawie (5 lipca 1945 r.) zarówno polskie
instytucje z rządem RP na czele, jak i prasa polska musiały zrzec się swych przywilejów,
przyznawanych przez sojusznika. Nie było to łatwe w okresie demobilizacji i przemieszczania
się wojsk polskich ze Szkocji w głąb kraju, w czasie przybycia II Korpusu z Włoch i cywilów, szukających połączenia z rodzinami. A jednak w latach 1946–1949 w Wielkiej Brytanii
było ok. 280 pism. Niektóre przedłużyły swój żywot wojenny, wiele przeniosło się ze Szkocji
do Londynu, jeszcze inne, jak np. „Orzeł Biały” przybyły z II Korpusem. Nowe zaczęły powstawać w wyniku demobilizacji PSZ i tworzenia się nowych, kombatancko-samopomocowych,
społecznych i zawodowych stowarzyszeń. Najliczniejsza prasa kombatancko-samopomocowa
liczyła aż ok. 45% ogółu tytułów. Inne pisma nastawiały się na przetrwanie; w okresie zimnej
wojny liczono na szybki triumfalny powrót do kraju. Pobyt Polaków przeciągnął się jednak na
długie lata, a pisma w j. polskim towarzyszyły przemianom grupy polskiej, jej waśniom i sporom politycznym, a także przemianom PRL.
Trudny okres adaptacji uchodźstwa wpłynął na ich stagnację i koncentrację w końcu lat
sześćdziesiątych. W Londynie wychodziło od tej pory około 90% ogółu tytułów; w 11 innych
miejscowościach na terenie Anglii i Walii – tylko 7% ogółu. W Szkocji pozostało już tylko
30 pism. W trakcie formowania się polskiej niepodległościowej grupy w Wielkiej Brytanii
zainteresowanie PRL-em w polskiej prasie przybierało charakter sporadyczny i krytyczny.
Większe natomiast dotyczyło spraw przechodzenia do życia cywilnego b. żołnierzy, powstawania nowych polskich organizacji oraz obrazu polskiej społeczności i jej członków w oczach
Brytyjczyków.
Najwięcej tytułów – 220 – ukazywało się w latach pięćdziesiątych; ich liczba zmalała w
następnym dziesięcioleciu do 115, aby podnieść się wraz z ożywieniem życia politycznego i
organizacyjnego wychodźstwa w związku z przemianami politycznymi w Polsce w latach
siedemdziesiątych do 175 tytułów. Od tego czasu liczba pism, szczególnie młodzieżowych i
organizacji społecznych, zaczęła maleć. Oprócz tytułów długowiecznych, wśród których
prym wiodą „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, prasa kombatancka, społeczna i wydaw253
nictwa instytucji naukowych w końcu lat siedemdziesiątych i w osiemdziesiątych doszła nowa, solidarnościowa prasa oraz społeczno-polityczna, również na użytek kraju i coraz silniejszej w nim opozycji. Pomimo tego linia powstawania nowych tytułów jest zstępująca. Najwyższa była w 1956 r. (34 nowe pisma), średnia w połowie lat sześćdziesiątych – około
15 rocznie i następnie po ok. 10 tytułów rocznie, za wyjątkiem 1971 r. (14) i początku lat
osiemdziesiątych. Widoczna jest więc zależność powstawania i rozwoju polskiej prasy niepodległościowej od wydarzeń politycznych w Kraju – zwiastunów pękania monolitu władzy
komunistycznej i aktywności szerszych warstw społecznych11.
Istotną cechą polskiej prasy w Wielkiej Brytanii była jej ulotność, związana z brakiem
stabilnej bazy finansowej. Żywotność trwałych na emigracji pism kombatanckich i społecznych oparta była na stabilnych funduszach tych organizacji. Pisma, które przetrwały 5–10 lat
stanowią ponad 30% ogółu; ponad 10 lat – tylko 13% – 77 tytułów. Na ich czele stoi wysokonakładowy, w porównaniu do innych (50–5 tys. egzemplarzy w latach 1950–1999, a w latach
1946–1950, pozbawiony brytyjskiego papieru – aż 36 tys.), „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”. Miał liczne dodatki: literacki – Mariana Hemara; kobiecy (Elżbiety Milewicz); „To i
owo” (Karola Zbyszewskiego), „Wieczory Londyńskie”, dodatek kombatancki oraz młodzieżowy. W 1959 r. powstał, jako samodzielny tytuł; sobotnio-niedzielny „Tydzień Polski”. Od
1966 r. „Dziennik” jest wydawany przez Polską Fundację Kulturalną i nadal, pomimo zmniejszenia formatu i nakładu, stanowi nieocenione źródło do dziejów polskiej emigracji niepodległościowej w Wielkiej Brytanii. Obecnie zamiast krótkich wzmianek, zamieszcza się większe
relacje, zależne od aktywności środowisk. Analiza tego działu jeszcze w roczniku 1990 wykazała, iż pojawiły się 102 miejscowości, w tym Londyn 107 razy, Nottingham 50, Birmingham 37; po kilkanaście razy Manchester, Oxford, Edynburg, Glasgow, Bradford, Cardiff,
Derby (reszta ośrodków po kilka razy). Ważne są również nekrologi i wspomnienia o zmarłych. Sporo uwagi „Dziennik” poświęca wydarzeniom politycznym i kulturalnym w Wielkiej
Brytanii i relacjom polsko-brytyjskim. Od końca lat siedemdziesiątych zwiększała się corocznie liczba artykułów z życia politycznego i gospodarczego z Polski. Dziennik zwykle czytany
jest przez dwa, trzykrotnie więcej czytelników niż kupujących, a jego sprzedaż na terenie odbywa się zarówno w polskich, jak i angielskich punktach. Ze sporadycznie prowadzonych
badań wynika, że w Londynie w latach osiemdziesiątych polską prasę czytało około 80% zamieszkałych tam Polaków, a na prowincji około 30%12.
Szczególne zaangażowanie wykazał „Dziennik” w okresie powstania „Solidarności”, jej
walki o przemiany demokratyczne, zwłaszcza w trudnym dla Polaków stanie wojennym. Wystąpienia prezydenta Kazimierza Sabbata i polityków uzupełniały podnoszące na duchu sprawozdania z akcji pomocy Polakom przez uchodźstwo. „Dziennik” podawał sprawozdania
„naocznych świadków” o prześladowaniach i wyrokach dla członków opozycji; wiadomości o
potępieniu przez brytyjską Izbę Gmin stanu wojennego, czy o dniu „Solidarności” 30 stycznia
1981 r. ogłoszonym na świecie przez prezydenta R. Reagana, a także jego inicjatywę nadania
przez całą zachodnią telewizję programu „Żeby Polska była Polską”. 90-minutową audycję w
całości nadało 28 z 55 krajów, reszta we fragmentach, w tym Niemcy (30 minut) – w sumie
było to 172 mln słuchaczy w 42 krajach (nr z 9 stycznia i 2 lutego 1982 r.). Czerwiec 1982 r.
był poświęcony niepowtarzalnej dla uchodźstwa wizycie papieża Jana Pawła II w Londynie.
11
M.B. Topolska, Wielka Brytania. Prasa, w: Encyklopedia polskiej emigracji i Polonii, red. K. Dopierała,
t. 5, S-Ż, Toruń 2005, s. 276.
12
M.B. Topolska, Prasa emigracyjna…, s. 326.
254
W numerze z 2 czerwca relacjonowano podziękowanie Papieża 25 tysiącom zgromadzonych
Polaków za miłość do ojczyzny i poświęcenie.
Pośród kilkunastu liczących się tygodników wychodzących w Wielkiej Brytanii wyróżniały się wspomniane „Wiadomości” (wychodziły do 1983 r.) w Londynie. Lista współpracowników – na emigracji jest najdłuższa i dochodzi do ok.1000 dziennikarzy, pisarzy, historyków; b. żołnierzy. Było to pismo poczytne i niezależne. W latach 1944–1946, z powodu
krytyki rządu RP uchodźctwa, nie ukazywało się, gdyż władze brytyjskie cofnęły przydział
papieru. „Wiadomości” prezentowały od początku niezłomną postawę publicystów nie akceptujących zmian w Europie Środkowo-Wschodniej. Służyły temu nie tylko eseje i publicystyka, lecz również literatura wspomnieniowa i poezja. Postawy nostalgiczne i niezgoda na utratę ziem wschodnich powodowały zdaniem R. Habielskiego „generacyjny charakter” pisma, a
więc po utracie (prawa biologii) większej części współpracowników i odbiorców „Wiadomości” ustąpiły miejsca zyskującej na popularności „Kulturze” redagowanej przez Jerzego Giedroycia13. W tym czasie upadały również londyńskie pisma o podobnym profilu, jak tygodnik
„Lwów i Wilno” redagowany przez Stanisława Cat- Mackiewicza (1946–1950); a także „Życie” (1947–1959).
„Wiadomości” były dziełem M. Grydzewskiego; wzorowo redagowane, miały sporo
rozmaitych działów. Propagowały również kraj osiedlenia oraz polonica znajdujące się za
granicą; obejmowały mecenatem młode talenty na emigracji (coroczne nagrody za osiągnięcia
literackie), rozpowszechniały wspaniałą polszczyznę, szczególnie odbijającą od „nowomowy”
w Polsce. Łączyły polską kulturę i historię z wolnym światem. Wysoki poziom i wiele dodatków miał w latach 1940–1948, po przeniesieniu z Francji, tygodnik „Polska Walcząca”, pod
redakcją Tymona Terleckiego Stał się dodatkiem do „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza”, następnie zaś „Gazety Niedzielnej”.
Po podziale ośrodka rządowego organem „Zamku” (prezydent August Zaleski) był miesięcznik „Rzeczpospolita”. Pismo o charakterze wewnętrznym (prace rządu) przejawiało nikłe
zainteresowanie (1956, 1968, 1972), a następnie wyraźne (w latach osiemdziesiątych) losami
Kraju; działalnością opozycji oraz informowaniem o wsparciu uchodźstwa Polaków w stanie
wojennym. W numerze 10 z 1981 r. Edward Szczepanik analizował wpływ uchodźstwa na
opinie Zachodu w sprawie konfliktów polskiej opozycji z władzą. Ostatni (453) numer ukazał
się w styczniu 1991 r. i w całości poświęcony był narodzinom III Rzeczypospolitej, podobnie
jak ostatni 127 numer rządowego kwartalnika „Polish Affairs”. Był on nie tylko rzecznikiem
przemian demokratycznych w Polsce, udostępnił swe łamy przedstawicielom polskiej opozycji (m.in. Zbigniewowi Romaszewskiemu, Adamowi Michnikowi, Janowi J. Lipskiemu), ale
przekazywał treść memorandów i telegramów rządu RP na uchodźstwie instytucjom i władzom państw na Zachodzie oraz akcje pomocy rządu dla Polaków. W 111 numerze (1983 r.)
Jerzy Szymaniak opracował osiągnięcia The Polish National Fund (od 1974 r.) oraz The Polish Relief Fund (od 1976 r.).
Najdłuższy i urozmaicony żywot miał tygodnik polityczno-społeczny „Orzeł Biały”. Pismo od 1941 r. (II Korpus) w Wielkiej Brytanii (jako miesięcznik) strzegło niezłomnej, niepodległościowej postawy, wchodząc w spory z paryską „Kulturą”. Z powodu trudności finansowych od 1964 r. było organem Stowarzyszenia Polskich Kombatantów i przestało istnieć w
2003 r., choć miało odbiorców w 22 krajach polskiej diaspory i nakład 5–3 tys. egzemplarzy.
Z najbardziej długowiecznych pism kombatanckich, wielokrotnie zmieniający swą szatę i
13
R. Habielski, Życie społeczne i kulturalne…, s. 144–145.
255
zawartość oraz format wyróżnia się „Goniec Karpacki”, po wojnie organ Związku Karpatczyków; od 1975 r. półrocznik, a w latach osiemdziesiątych rocznik. Związek ten, podobnie jak
Stowarzyszenie Marynarki Wojennej, Lotników, Zrzeszenie Kół Pułkowych Kawalerii i Broni
Pancernej, Związek Ułanów Karpackich, Związek Polskich Spadochroniarzy i inne, wydawał
na terenie Wielkiej Brytanii, oprócz swych „Biuletynów” i „Komunikatów”, i inne publikacje.
W Wielkiej Brytanii popularna była prasa katolicka (zwłaszcza powstałe na przełomie
1947 i 1948 r. tygodniki „Gazeta Niedzielna” oraz „Życie”) i jej rola w formowaniu się niepodległościowej polskiej grupy wychodźczej o narodowo-religijnym charakterze. „Życie”
(1947–1959) – katolickie pismo polskiej inteligencji w Wielkiej Brytanii, tygodnik społecznokulturalny miało literackie i młodzieżowe dodatki oraz dział problematyki katolickiej, podobnie jak inne tego typu pisma brytyjskie. W porozumieniu z Polską Misją Katolicką na Anglię i
Walię „Wiadomości PMK, ukazywały się jeszcze w latach osiemdziesiątych jako miesięcznik
„Wiadomości PMK-Czyn Katolicki”. Szersze grona odbiorców niż „Życie” (1947–59) miała i
ma „Gazeta Niedzielna”. Po Józefie Kisielewskim, od 1949 r. redaktorem został Jan Bielatowicz – twórca dodatku „Gazeta Literacka”. Wiele lat, od 1968 r. znakomicie redagował „Gazetę” Zdzisław Wałaszewski. „Gazeta Niedzielna” prezentuje wysoki poziom jako pismo religijne, filozoficzno-etyczne, informacyjne oraz literackie; z bogatym działem emigracyjnym
oraz krajowym. Długowieczny od 1945 r. charakter miał miesięcznik kulturalno-społeczny
„Sodalis Marianus”, od 1968 r. pod nazwą „Przegląd Powszechny”, redagowany przez o. Jerzego Mirewicza, jezuitę. W czasie jego choroby uległ likwidacji w 1983 r. Inne wyznania (w
1995 r. 50 lat) reprezentuje miesięcznik „Poseł Ewangelicki”. Kościół ewangelickoaugsburski miał 6 polskich zborów w Wielkiej Brytanii.
Prasę polityczną uchodźstwa rozpoczyna długowieczny dwutygodnik „Myśl Polska”, organ Narodowej Demokracji. Niezmienny w swym stosunku (nawet po 1990 r.) do PRLowskiej rzeczywistości, tonując antysemityzm, prezentował jednostronny ogląd polskiej polityki. Analiza pisma w latach osiemdziesiątych wykazuje pozytywną postawę wobec przemian
ekipy rządzącej (artykuły o Radzie Konsultacyjnej) oraz program odzyskania suwerenności
Polski po pierwszych wyborach. Znaczące przy tym, pod względem ilościowym i jakościowym były osiągnięcia wydawnicze Jędrzeja Giertycha, twórcy serii: „Wydawnictwa Towarzystwa im. Romana Dmowskiego” (26 publikacji w latach 1964–1984); „Komunikatów Towarzystwa im. Romana Dmowskiego” oraz własnego pisma „Opoka”, ukazującego się nieregularnie w latach 1971–1989.
Tylko w Londynie silną pozycję zyskały pisma innych partii politycznych, zapewne z
powodu oparcia w swych centralach i w agendach rządu RP na uchodźstwie: wspomniany
długowieczny dwutygodnik „Jutro Polski” Polskiego Stronnictwa Ludowego, organ przeważnie krytyczny wobec rządu RP na obczyźnie, i miesięcznik Sekcji Zagranicznej PPS – „Robotnik”, przedłużenie żywota pisma z II Rzeczypospolitej we Francji. Po zakończeniu wojny i
powstaniu z warszawskiego „Robotnika” oraz „Głosu Ludowego” – „Trybuny Ludu” – to
pismo (red. Adam Ciołkosz) było organem historycznego, legalnego polskiego socjalizmu. Po
usunięciu Ciołkoszów (przeszli na stronę Tymczasowej Rady Jedności Narodowej) „Robotnik” był organem wzmacniającym międzynarodowy autorytet – PPS. Kwartalnik „Trybuna” z
kolei wiele lat był reprezentantem stronnictwa NID-u („Niepodległość i Demokracja”). Ważną rolę w najnowszej historii Polski, zakłamanej przez cenzurę, pełnił od 1979 r. rocznik
„Niepodległość”, poświęcony wojennym dziejom Polski, wydawany przez Instytut Józefa
Piłsudskiego (Nowy York– Londyn).
256
Wśród polskiej diaspory na całym świecie znana jest liczna polska prasa harcerska wychodząca od czasów wojny w Wielkiej Brytanii, jeszcze szerzej zaś pisma młodzieżowe Polskiej Macierzy Szkolnej w Londynie: „Dziatwa”, „Razem Młodzi Przyjaciele” oraz „Wychowanie Ojczyste” i kontynuacja – „Słowo Ojczyste”. Długowieczne są również pisma organizacji kresowych na obczyźnie, jak np. kwartalnik „Lwów i Kresy” (Biuletyn Koła Lwowian)
– który wychodzi do dziś (red. Mieczysław Hampel), stanowi przykład owej niezłomnej postawy pojałtańskiego uchodźstwa. Jego mało znane publikacje dotyczą rocznic i symptomów
więzi kulturowych ziem ruskich z kulturą polską i zachodnią.
Na uwagę zasługują również periodyczne i kulturalne pisma środowiska naukowego na
czele z „Rocznikiem Polskiego Towarzystwa Naukowego na Obczyźnie”, wychodzącym od
1950 r. do dzisiejszego dnia. W latach 1949–1976 w Londynie ukazywał się również rocznik
„Nauka Polska na Obczyźnie” oraz nieregularne wydawnictwo „Alma Mater Vilnenensis” –
organ stowarzyszenia b. pracowników Uniwersytetu S. Batorego na obczyźnie. Publikacje z
dziejów Polski, ziem wschodnich I Rzeczypospolitej i stosunków z sąsiadami, zwłaszcza z
zaborczą Rosją, świadczyły o ciągłości nauki polskiej drugiej RP z naukami humanistycznym
na uchodźstwie i były uzupełnieniem gnębionej przez cenzurę historii Polski14.
W latach 1963–1976 wychodził „Biuletyn Wewnętrzno-Organizacyjny Zrzeszenia Polskich Profesorów i Wykładowców Szkół Akademickich”. Intensywną działalność wydawniczą, również w zakresie redagowania periodyków, prowadzi Instytut im. Władysława Sikorskiego w Londynie, wydawca wojskowego kwartalnika „Bellona” i przez długi czas „Tek
Historycznych” (od 1950 r. do dziś) przejętych przez Polskie Towarzystwo Historyczne. Szereg stowarzyszeń i placówek badawczych wydawało również swoje periodyki, jak np „Przegląd Zachodni”. Polskie Towarzystwo Literackie od 1974 r. do dziś wydaje „Pamiętnik Literacki” z poezją i prozą wartych zaznajomienia się twórców emigracyjnych.
Wskazane już malejące zjawisko kurczenia się tytułów polskiej prasy na całym świecie
dotyczyło prasy niepodległościowej w Wielkiej Brytanii po 1990 r. Jako forma prasowej wypowiedzi pozostały nadal biuletyny organizacji kombatanckich i społecznych oraz religijnych
(tygodniowe biuletyny parafii polskich rzymskokatolickich, zwłaszcza londyńskich, ale i
wszystkich większych ośrodków i wspólnot parafialnych). Wychodzą nadal pisma organizacyjne, a także środowisk emigracyjnych, jak np. długowieczny „Edynburski Biuletyn Emigracyjny dla Polaków w Szkocji” (wydawca Rada Stowarzyszeń Polskich w Edynburgu; nr 111
maj–czerwiec 2003, dwumiesięcznik, pod red. Marii Musur-Grieve), zawdzięczający swą
żywotność potrzebie integrowania tego środowiska ze szkockim otoczeniem. Innym przykładem była integrująca rola „Panoramy Polskiej – Nottingham (50 numerów kwartalnika – red.
Maria Polkowska). Lektura pisma zaświadcza o trwaniu wśród pierwszego i drugiego pokolenia uchodźców tradycji utraconych miejsc zamieszkania, ale i o pogodzeniu się ze stanem i z
warunkami osiedlenia ze względu na silne więzi grupowe z parafią polską na czele.
Młodzież przybyła do Wielkiej Brytanii w poszukiwaniu pracy po 1990 r. sporadycznie
uczęszcza do Biblioteki Polskiej w Londynie, aby wypożyczyć polskie książki i przeczytać
„Dziennik Polski”. Dla niej powstał „Luk”. Magazyn Emigracji Polskiej w 1994 r., rozprowadzany w 250 punktach na terenie Wielkiej Brytanii i w większych miastach w Polsce.
Obecnie w holu Ośrodka Społeczno-Kulturalnego jest kilka polskich pism bezpłatnych,
utrzymujących się głównie z reklam polskich sklepów i usług w Wielkiej Brytanii. Te pisma
14
Por. M.B. Topolska, „Wilno w Londynie”. Dzieje Uniwersytetu Stefana Batorego na emigracji po II wojnie światowej, w: Nauka polska na obczyźnie. Stan i perspektywy badań. Konferencja naukowa, 11–12 września
1998 r. w Zielonej Górze, red. W. Hładkiewicz i M. Szczerbiński, Gorzów Wlkp. 2000.
257
nie nawiązują już do niepodległościowej roli uchodźstwa. Młodzi zaś zaglądają do czytelni
nierzadko w celu spędzenia bezpłatnie wolnego czasu czy przeglądania ogłoszeń o pracę,
a może tylko ze względu na symbol, jakim jest POSK w Londynie. A jest to budynek wielofunkcyjny: siedziba wielu instytucji – oaza polskości, z teatrem zawodowym i zespołami taneczno-muzycznymi oraz z polską kuchnią.
Nowi emigranci narzekają na ciężką pracę i oczekują często cudu. Kiedy widzę w POSK-u
starsze osoby, które obok pracy zawodowej i wychowywania oraz kształcenia swych dzieci w
Wielkiej Brytanii, tworzyły polskie instytucje oraz organizacje i ich organa prasowe, poświęcając temu niejednokrotnie cały swój wolny czas, mam ochotę głośno domagać się od młodej
emigracji szacunku dla nich i stawiania ich na wzór bezinteresownego zaangażowania.
Refleksja dodatkowa dotyczy kwerendy autorki, co do obecności pism niepodległościowych z terenu Wielkiej Brytanii w Bibliotece Uniwersyteckiej w Poznaniu i Bibliotece Humanistycznej Uniwersytetu Zielonogórskiego. Otóż „Dziennik Polski” w katalogu kartkowym
BU od 1941 do 1995 r., pomimo trzech sygnatur jest mocno zdekompletowany, zwłaszcza
1956 r. i lata 1980–1984; podobnie „Wiadomości”. Zapewne spowodowane to było przerwą
w dostawie tych czasopism spowodowane cenzurą, bądź „zaczytaniem” tych pism przez zainteresowanych. W obu bibliotekach jest kilkanaście tytułów. Aby jednak przeprowadzić kwerendę, należy udać się do Biblioteki Narodowej w Warszawie, a najlepiej tam, gdzie pisma są
zebrane w komplecie – do Biblioteki Polskiej w Polskim Ośrodku Kulturalno-Oświatowym w
Londynie.
Profesor zw. dr hab. Maria Barbara Topolska ur. się 1938 r. w Koźminku, pow. Kalisz, absolwentka Wydziału Historyczno-Filozoficznego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu (1960) Obroniła tamże
pracę doktorską (1966) i habilitacyjną (1984). W latach 1978–2004 zatrudniona w Zakładzie Badań nad Polonią Zagraniczną PAN w Poznaniu, następnie w Zakładzie Badań Narodowościowych; a do 1997 r. w
Wyższej Szkole Pedagogicznej w Zielonej Górze, następnie Uniwersytecie Zielonogórskim. W 2002 r. uzyskała tytuł naukowy tytuł profesora, od 2004 r. zatrudniona tamże jako profesor zwyczajny. W swym dorobku ma około 560 tytułów, w tym 7 książek prezentuje badania własne nad pochodem zachodniej kultury
na ziemie litewskie, białoruskie i ukraińskie w XV–XX w. oraz we współpracy z ośrodkami uchodźstwa
niepodległościowego w Londynie badania nad przemianami życia społeczno-kulturalnego tej grupy po
1945 r.
258
dr Jan Janus Krasnodębski
Instytut Polski i Muzeum gen. W. Sikorskiego
Londyn
DRUGI OBIEG LITERATURY NIEPODLEGŁOŚCIOWEJ W LONDYNIE
Drodzy Państwo, kiedy uprzytomniłem sobie, że tytuł mego nie tyle referatu, ile komunikatu: Drugi obieg literatury niepodległościowej w Londynie – jest wieloznaczny i przez to
niejasny rozpocznę więc od jego uściślenia. Moim zadaniem jest zwięzła informacja o jednym
z najpełniejszych na świecie zbiorów krajowych publikacji poza cenzurą, od jesieni 1976 r. do
czerwca 1989 r. (a ściślej: do likwidacji reżimowego Głównego Urzędu Prasy, Publikacji i
Widowisk w 1990 r.), a także przypomnienie roli głównego twórcy tego zbioru.
Obecnych tu Słuchaczy nie trzeba przekonywać, jak doniosłą (historycznie!) rolę spełniły
ówczesne wydawnictwa niezależne w naszym „wybiciu się na niepodległość”, w utwierdzeniu niezależnej tożsamości Polaków, w prostowaniu historycznych fałszerstw, w budowaniu
naszej politycznej nadziei. Jan Józef Lipski, monografista Komitetu Obrony Robotników, tak
charakteryzował ambicje licznych wydawców podziemnych:
– dać Polakom w Kraju do ręki wielki dorobek emigracyjnej literatury: Gombrowicza,
Miłosza, Wierzyńskiego i innych,
– przypomnieć im dzieła zakazane dawniejszych i nowszych pisarzy,
– dać szansę dotarcia do krajowego czytelnika polskim pisarzom wszystkich pokoleń,
– umożliwić debiut tym, którzy nigdy nie przejdą przez ucho igielne cenzury,
– przyswoić zakazane dzieła obcych twórców,
– wzbogacić kulturę duchową inteligencji, robotników, chłopów o dzieła pomagające rozumieć procesy społeczne, historię, skomplikowaną rzeczywistość,
– dać nie zakłamane książki młodzieży i całemu narodowi,
– a przede wszystkim uwolnić ludzi pióra od duszącego im krtań cenzora wewnętrznego.
Tak zarysowane zadania, podziemne oficyny wydawnicze spełniły, jak wiadomo znakomicie. A zatem ich osiągnięcia winny być pieczołowicie gromadzone, porządkowane i odpowiednio opracowywane, bo stanowią ogromnie ważne źródło poznania naszej świadomości.
Otóż Biblioteka Polska w Londynie wykonała wzorowo swoje powinności w tym zakresie. W ostatnim numerze znanego biuletynu „Wiadomości POSK” (nr 57, Londyn 2009), artykuł Realia nowych czasów, na s. 39 informuje, że 31 grudnia 2008 r. stan liczbowy wydawnictw niezależnych (tytułów książek, broszur, czasopism) w Bibliotece Polskiej wynosi 3808
pozycji.
Spiritus movens tej kolekcji – na przestrzeni ćwierćwiecza – był dr Zdzisław Jagodziński,
dyrektor Biblioteki Polskiej w latach 1973–2003, historyk, autor znakomitej książki Anglia
wobec sprawy polskiej w okresie Wiosny Ludów 1848–1849 (opublikowanej – już po zmianach politycznych w Kraju – w 1997 r., przez Instytut Historii Polskiej Akademii Nauk), wybitny publicysta, który w licznych esejach i artykułach przez kilkadziesiąt lat żywo reagował
na zakłamania historiografii krajowej (w szczególności w zakresie relacji polsko-sowieckich,
a zwłaszcza w sprawie zbrodni katyńskiej), formułował podstawowe reguły tożsamości emigranta politycznego, a także przypominał tradycje przyjaźni brytyjsko-polskiej; wreszcie bibliograf (w tej dziedzinie głównymi jego osiągnięciami są: bibliografia osobowa gen. Mariana
Kukiela oraz pionierska bibliografia katyńska).
259
Był więc Z. Jagodziński znakomicie przygotowany do systematycznego gromadzenia,
uzupełniania oraz katalogowego opracowywania krajowych druków tzw. „drugiego obiegu”
(inne określenia tej kategorii druków: poza cenzuralne, poza zasięgiem cenzury, niezależne,
konspiracyjne, podziemne, tajne, nielegalne, opozycyjne, samizdatowe, niepodległościowe).
Był też przygotowany do ich komentowania, na co wskazuje referat Z. Jagodzińskiego, Wydawnictwa niezależne w Polsce, wygłoszony w 1985 r., podczas Kongresu Kultury Polskiej w
Londynie. Było to pionierskie opracowanie, wyprzedzające o trzy lata obszerniejszą analizę i
bogate dane statystyczne, które znalazły się we wstępie do fundamentalnej Biobibliografii
publikacji podziemnych w Polsce 13 XII 1981–IV 1986 Józefy Kamińskiej (czyli prof. Władysława Chojnackiego), wydanej w Paryżu w 1988 r. przez Editions – Spotkania.
We wspomnianym referacie (dostępnym dziś w II tomie Prac Kongresu Kultury Polskiej)
Jagodziński najpierw przedstawił tradycje konspiracyjnych i podziemnych druków, zjawiska
występującego wielokrotnie w historii polskiego życia politycznego i religijnego (idzie o tzw.
druki innowiercze), sięgającego XVI w., a swą kumulację osiągającego w latach okupacji
niemieckiej oraz konspiracji okresu powojennego. Druki obu tych okresów znalazły – jak
wiadomo – znakomitego bibliografa także w osobie Władysława Chojnackiego: Bibliografia
zwartych i ulotnych druków konspiracyjnych wydanych na ziemiach polskich pod okupacją
niemiecką w latach 1939–1945, wyd. I, z ingerencjami cenzury politycznej: 1969; wyd. II,
znacznie obszerniejsze: 2005). – Dalej scharakteryzował Z. Jagodziński, z wielką znajomością rzeczy, podziemne czasopisma, oficyny wydawnicze i ich dorobek. Bodaj pierwszy zaproponował periodyzację tej wielkiej fali wolnych publikacji krajowych:
okres I: od schyłku 1976 r. do lata 1980 (tj. do pierwszych zwycięskich strajków na Wybrzeżu i narodzin „Solidarności”),
okres II: od narodzin „Solidarności” do wprowadzenia stanu wojennego,
okres III: od 13 grudnia 1989 r. – zejście do „głębszego podziemia”.
Referat (s. 217) Jagodziński zamyka wyraźną deklaracją bibliotekarską: „spoczywa na
nas obowiązek gromadzenia chronienia wydawnictw niezależnych w celu ich zachowania,
jako dokumentu naszych czasów”. Jak pisał: „to głównie, choć nie jedynie, dzięki informacjom, artykułom, omówieniom, rozprawom na łamach prasy i wydawnictw podziemnych,
odnajdujemy prawdziwy wizerunek złego i dobrego w naszym kraju, nieprawości systemu,
upodlenia władzy, represji i ucisku, zbrodni i zakłamania, indolencji i głupoty, ale też i szukania dróg ocalenia, ratowania tego, co zagrożone, samoobrony narodu, ofiarnej pracy dla
nauki, oświaty i kultury, przeciwdziałania złu, tworzenia programów lepszej przyszłości,
działania ludzi odważnych i niezłamanych”.
* * *
O tym, że Biblioteka Polska w Londynie zbiera i opracowuje nielegalne druki krajowe –
poinformował publicznie jej znakomity dyrektor bodaj po raz pierwszy w sprawozdaniu zatytułowanym Działalność Biblioteki Polskiej w Londynie w roku 1980 („Wiadomości POSK”,
nr 29, z listopada 1981, s. 19). Czytamy tam: Bardzo pokaźnie powiększył się [...] dział wydawnictw niezależnych, ukazujących się w Kraju poza zasięgiem cenzury, jak też ukazujących
się coraz liczniej od sierpnia 1980 r. czasopism i druków NSZZ „Solidarność” z różnych regionów Polski. Należy więc sądzić, że kolekcjonowanie tej kategorii publikacji rozpoczęło się
już wcześniej… Ale informacja jest raczej ogólnikowa! W sprawozdaniu za rok następny
(1981) staje się tylko trochę ściślejsza: Osobno wymienić należy zgromadzone w specjalnym
260
dziale materiały ruchu „Solidarność” – plakaty, ulotki, plakietki itp., jak również wydawnictwa niezależne, których liczba wyniosła przy końcu roku 201 oraz setki egzemplarzy czasopism związkowych i opozycyjnych („Wiadomości POSK”, nr 30, z października 1982, s. 25).
Jakby autor tych słów nie przeczuwał jeszcze – w jak ogromny, niezależny politycznie ruch
wydawniczy rozwiną się te skromne początki! Jeszcze przez następnych kilka lat dane sprawozdawcze są równie ogólnikowe, ale już w cytowanym referacie kongresowym (1985) Jagodziński powiadomił, że w podległej mu bibliotece znajduje się ponad 800 tytułów czasopism (przy blisko 5 tys. egzemplarzy) oraz ponad 5 tys. druków zwartych. Natomiast od 1988
r. możemy w sprawozdaniach dość dokładnie śledzić dynamikę wzrostu całego zbioru, którego pilne pomnożenie oraz staranne opracowanie stało się bez wątpienia jedną z pasji dyrektora. A przecież był to tylko jeden z licznych obszarów jego rozległej działalności naukowej i
społecznej. Dokładniejszą analizę rozrostu zbioru muszę tu oczywiście pominąć.
* * *
Nie jest możliwe przedstawienie pełniejszego studium zawartości omawianego zbioru Biblioteki Polskiej. Ograniczę się do kilku wybranych obserwacji, które pozwolą unaocznić
wartość i ważność londyńskiego zbioru.
Zestawienie globalnych liczb woluminów kolekcji londyńskiej i bibliotecznych kolekcji
krajowych jest mało sugestywne. Spróbujmy raczej zobaczyć, w jakiej liczbie prezentuje się
obecność kilkunastu autorów najczęściej wydawanych w podziemnych oficynach – w Bibliotece Polskiej, w porównaniu z Biblioteką Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, której zasoby „drugiego obiegu” należą do najpełniejszych i najlepiej opracowanych w Kraju.
Liczbę wszystkich wydań podziemnych jednego autora ustalam na podstawie imponującego dzieła: Bibliografia podziemnych druków zwartych z lat 1976–1989 (oprac. G. Federowicz, K. Gromadzińska, M. Kaczyńska, Warszawa 1995, Biblioteka Narodowa). Liczba
wszystkich druków zwartych w tej bibliografii zarejestrowanych wynosi 6506 tytułów. Spośród pisarzy polskich najobficiej wydawani byli: Czesław Miłosz, Witold Gombrowicz, Józef
Mackiewicz.
Wszystkie wydania
KUL
BP
Czesław Miłosz
131
47
33
Witold Gombrowicz
64
27
12
Józef Mackiewicz
61
54
50
i kolejni pisarze uszeregowani wg częstotliwości wydań:
Gustaw Herling-Grudziński
40
17
17
Stanisław Barańczak
37
24
22
Marek Hłasko
31
19
10
Tadeusz Żenczykowski
30
22
17
Ryszard Kukliński
30
9
6
(wraz z jego dziełami przekładowymi
(jego sławna relacja Wojna z narodem widziana od środka)
Sławomir Mrożek
28
10
8
Józef Piłsudski
26
13
11
Władysław Bartoszewski
26
18
11
Jan Nowak-Jeziorański
24
13
6
261
Józef Czapski
20
12
10
Aleksander Wat
15
7
7
Józef Garliński
8
7
3
Zestawienie to pozwala stwierdzić, że zasoby druków każdego z wymienionych autorów
wprawdzie są w Bibliotece Polskiej mniejsze niż odpowiednie zasoby KUL, ale różnice są
minimalne.
Jeszcze dwaj autorzy obcy z najwyższym kontem druków nielegalnych:
Aleksander Sołżenicyn
56
26
1
(Tylko tu różnica na niekorzyść Biblioteki Polskiej jest znaczna)
George Orwell
44
14
8
Natomiast w zakresie druków ciągłych (czasopism) Biblioteka KUL (dzisiaj 1481 tytułów) tylko minimalnie góruje nad BP w Londynie ( 1445 tytułów). – Przeprowadziłem próbną
sondę porównawczą w zakresie wybranych tytułów. Wyszukałem w katalogu BP kilkanaście
tytułów, które wydały mi się mniej znane (rzadziej spotykane), takich jak „Wiadomości Tarnowskie”, suwalska „Ława”, olsztyński „Rezonans”, „Placówka” Niezależnego Ruchu Chłopskiego, dwa spośród licznych czasopism ROPCiO: „U progu” i „Droga”. Otóż okazało się, że
dwu z tych tytułów brak w KUL! Nie ma tam „Ławy” i „Wiadomości Tarnowskich”!
Daje to wszystko pewne wyobrażenie – wprawdzie ułamkowe – o wartości zbioru londyńskiego.
* * *
Trudno ustalić, w jakim stopniu zbiory Biblioteki Polskiej, o których mówimy, były inspiracją i pomocą w ogromnej akcji innego rodzaju – w rozległym ruchu emigracyjnych reedycji podziemnych wydawnictw krajowych – i to zarówno druków zwartych, jak i czasopism
(„Zapis”, „Puls”, „Spotkania”, „Opinia”, „Krytyka”, „Arka”). Należy sądzić, że rola Biblioteki Polskiej była w tej dziedzinie bardzo znaczna.
* * *
Możemy w polskim Londynie myśleć z dumą o tym zbiorze, „największej tego rodzaju
kolekcji w Wielkiej Brytanii” (jak notował Zdzisław Jagodziński). Dobra to podstawa do studiów nad okresem wielkiego przebudzenia patriotycznego w Kraju w latach 1976–1989.
Bibliografia
Chojnacki W., Bibliografia zwartych i ulotnych druków konspiracyjnych wydanych na ziemiach polskich pod
okupacją niemiecką w latach 1939–1945, wyd. I z ingerencjami cenzury politycznej: 1969; wyd. II rozszerzone.
Bibliografia podziemnych druków zwartych z lat 1976–1989, oprac. G. Federowicz, K. Gromadzińska, M. Kaczyńska, Warszawa 1995.
Jagodziński Z., Wydawnictwa niezależne w Polsce, w: Bieżące zagadnienia krajowe, red. J. Drewnowski.
Prace Kongresu Kultury Polskiej na Obczyźnie, Londyn 14–20 września 1985, t. II, Londyn 1985.
„Wiadomości POSK”, nr 57, Londyn 2009; nr 29, Londyn 1981; nr 30, Londyn 1982.
262
Jan Janus Krasnodębski, Lord of the Manor of Parkury, ur. w 1930 r. w Natalinie (białostockie) w latach 1940–1942 deportowany do ZSRR, wraz z II Korpusem dostał się przez Persję i Palestynę do Wielkiej Brytanii. Ukończył wyższe szkoły brytyjskie w zakresie kreślarsko-komputerowym, j. hiszpańskiego
i japońskiego, projektował w firmach brytyjskich rafinerie i pierwszą elektrownię atomową w Japonii,
platformy wiertnicze na Morzu Północnym itp. Jako ceniony numizmatyk jest prezesem (i założycielem)
Polskiego Towarzystwa Numizmatycznego za granicą oraz członkiem wielu stowarzyszeń polonijnych i
brytyjskich.
263
dr Nina Taylor-Terlecka
Oxford
POMOC PISARZY EMIGRACYJNYCH NAD TAMIZĄ DLA PISARZY W KRAJU
(1957–1958)
Choć okres tuż powojenny cechuje gorączkowa próba odnajdowania i nawiązania kontaktu ze starymi znajomymi i przyjaciółmi, w latach stalinowskich korespondencja między emigracją a krajem dramatycznie maleje, czasem wręcz wysycha. Wówczas trzeba to przypomnieć, pisarze na obczyźnie sami potrzebowali pomocy, większość z nich przeszła lata bezrobocia, często byli zmuszeni do podejmowania pracy fizycznej jako stróże, tragarze lub pomywacze w garkuchniach. Taką możliwość mieli tylko młodsi, starsi zaś – np. Wacław Grubiński lub Fryderyk Jarosy – byli w sytuacji opłakanej, do tego jeszcze Jarosy’ego źle traktowali... sami Polacy, stąd też inicjatywa pomocy Polonusowi humoris causa1. Po drugiej strony Atlantyku Kazimierz Wierzyński także inspirował różne zbiórki. Bieda Witolda Gombrowicza – stosownie nagłośniona przez niego samego – stała się przysłowiowa lub raczej typowa. Większą dramaturgię miała sytuacja Jerzego Stempowskiego, tak pisze bowiem jego znajomy z Berna:
Dowiedziałem się kiedyś, przypadkowo że, ok. [19]45 r. po zamknięciu poselstwa (tj. po przejęciu przez reżim) jakiś litościwy starozakonny, bynajmniej nie zamożny, zapłacił mu obiady w stołówce żydowskiej à
0.90 fr. (najpodlejszy obiad w tanich garkuchniach kosztował 2.00 fr. – można więc sobie wyobrazić te cuda). Był to jedyny posiłek St.[empowskiego] wówczas. Szczytem jego marzeń jest praca przy wyrobie
szczotek (jego gospodyni uprawia ten proceder, a on jej pomaga), bo „to praca nieogłupiająca i pozwalająca
myśleć2.
Przynajmniej do otwarcia Radia Wolna Europa w Monachium pisarz żyjący z pióra klepał biedę, osiągał względną stabilizację finansową dopiero po rozpoczęciu współpracy z rozgłośnią. Jeśli niechętny czy nieprzydatny do pracy radiowej nie był na utrzymaniu żony, miał
więcej niż skromne warunki życiowe.
Bez względu na sytuację materialną, i wbrew stwierdzeniom niektórych piszących o emigracji powojennej, polski Londyn w miarę możności utrzymywał kontakt z Krajem, a także
czytał literaturę krajową, o ile ta była warta (lub niewarta) czytania. Kontakty zostają siłą rzeczy zakamuflowane, zakonspirowane. Nad Tamizą urządzano, co prawda wieczory poświęcone niektórym (wybranym) pisarzom krajowym, ale rzecz jasna bez udziału tychże literatów.
Zresztą już w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych niektórzy pisarze krajowi anonimowo
współpracują z radiem w Monachium.
Po burzliwym roku Odwilży październikowej, przeżywanej z natężającym się napięciem
na osi Londyn–Paryż, sytuacja zmienia się radykalnie na początku 1957 r., gdy zaczynają się
pojawiać nad Tamizą pisarze krajowi. Pierwsza jaskółka – Hanna Malewska – zainaugurowała sezon Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie pod koniec stycznia 1957 r. wieczorem autorskim, w którym osobiście wzięła udział3. Cała impreza została ostro cenzurowana przez
1
N. Taylor-Terlecka, Polonus humoris causa. O Fryderyku Járosym parę okruszyn archiwalnych,
„Przegląd Polski (Nowy Dziennik)” 9 V 2003, s. 2; „Tydzień Polski” 2 VIII 2003, s. 14–15.
2
List Zbigniewa Małeckiego do Tymona Terleckiego z 20 lipca 1950.
3
Przewodniczył Tymon Terlecki. Słowo wstępne wygłosił Jan Bielatowicz. Utwory Malewskiej czytały autorka i Tola Korian. Ogłoszenie: „Wiadomości” nr 566, 3 II 1957. Sprawozdanie: Janusz Kowalewski Występy
Hanny Malewskiej w Londynie. Historyczny przełom w obyczajach literatury emigracyjnej. „Ostatnie Wiadomości” (Mannheim) nr 426 (8), 24 II 1957, s. 1.
264
Juliana Mieroszewskiego i „Kulturę” paryską4. Spotkania – czytamy w sprawozdaniu Związku – były połączone z obszerną wymianą poglądów. O ożywionym zainteresowaniu literaturą
krajową świadczy niedługo potem lutowy wieczór Związku poświęcony poezji krajowej, na
którym przy pełnej sali odczytano utwory Mikołaja Bieszczadowskiego, Mirona Białoszewskiego, Zbigniewa Bieńkowskiego, Jerzego Ficowskiego, Stanisława Grochowiaka, Mieczysława Jastruna, Tadeusza Kubiaka, Juliana Przybosia, Tadeusza Różewicza i Jerzego Zagórskiego. Wieczór bardzo się udał. Był na nim Ficowski, którego dwa wiersze czytala p. Tola,
i była też matka Jerzego Zagórskiego – piękna staruszka. Powitałem ich i byli z tego radzi5.
Jakiś miesiąc później Władysław Zachariasiewicz, sekretarz wykonawczy Polish Immigration Committee (American Commission for Relief of Polish Immigrants, Inc) w Nowym
Jorku pisze do ówczesnego przewodniczącego Związku Pisarzy, Tymona Terleckiego o „wcale realnej możliwości”, że pewna humanitarna organizacja amerykańska mogłaby „adoptować” pewną ilość pisarzy polskich w Polsce (liczbę nie przekraczającą na początek 20 osób)
i wysyłać im w regularnych odstępach czasu paczki żywnościowe względnie odzieżowe. Prosił
więc Terleckiego o wysunięcie odpowiednich kandydatów. Podkreślał, iż jedynym kryterium
winna być indywidualna wartość danej osoby i jej szczególnie ciężkie warunki materialne,
żądał przy tym, żeby przy każdym nazwisku była garść podstawowych informacji, które dla
sponsorów będą uzasadnieniem, dlaczego dana osoba ma być objęta wyżej wymienioną akcją.
Informował dalej, że dla bezpieczeństwa osób w Polsce nadawcą byłby prawdopodobnie jakiś
Joe Smith, a nie autentyczna organizacja, pomagająca w danym wypadku.
Jeżeli dysponowałby Pan chwilowo tylko kilkoma nazwiskami proszę o przysłanie mi ich, gdyż po prostu
szkoda czasu, zwłaszcza, gdy istnieje konkretna możliwość uzyskania czegoś w tej chwili.
Po otrzymaniu od Pana odpowiedzi, podam bliższe szczegóły, łącznie z nazwą organizacji, która wchodzi w
grę. Chwilowo proszono mnie o dyskrecję, dopóki nie będzie pierwszych rezultatów.
Dopisuje w post-scriptum, że sprawa ta nie wiąże się bezpośrednio z pracą naszej instytucji. Po prostu zwrócono się do mnie „ad personam” o opinie i sugestie6.
Przed upływem półtora tygodnia wyszedł list Terleckiego do Nowego Jorku z pierwszą
listą nazwisk zebraną na prędce. Jeśli akcja się utrzyma (proszę zrobić wszystko, aby się
utrzymała), będę przysyłał dalsze adresy.
Byłbym zobowiązany, gdyby mi Pan podał wszystkie szczegóły dotyczące planowanej pomocy. Nie jest to
trudność zasadnicza, ale spora niewygoda, że nie wiem, kto podejmuje tę pomoc – tym bardziej że nie działam w tej sprawie prywatnie, ale jako przewodniczący Związku Pisarzy Polskich7.
Mimo że górny limit określono na 20 osób, w tych kilkunastu dniach Terlecki zdobył tylko 13 nazwisk z adresami i uzasadnieniami. Nie wiadomo, na jakich informacjach zestawił
ten spis, choć dokoła tej sprawy na pewno zakrzątnęła się Herminia Naglerowa, pisarka o
wysoce rozwiniętym sumieniu społecznym. Jeśli pomagał gość z kraju, nie jest wykluczone,
że jeszcze w styczniu Hanna Malewska udzielała pewnych informacji czy sugestii. Załącznik
do listu Terleckiego zawiera zresztą jej nazwisko jako osoby przez lata prześladowanej i ciągle w bardzo ciężkiej sytuacji materialnej. Spis obejmował następujących ludzi pióra:
4
K. Ćwikliński, Hanna Malewska w Londynie, „Przegląd Polski” (Nowy Jork), 16 XI 2001.
List T. Sułkowskiego do T. Terleckiego z 15 II 1957. Por. sprawozdanie Stefana Legeżyńskiego „Życie”,
nr 8 (505), 24 II 1957. Przewodniczył T. Sułkowski, wstęp i komentarze wygłosił Józef Jaksiński.
6
List W. Zachariasiewicza do T. Terleckiego z 15 marca 1957.
7
List T. Terleckiego do W. Zachariasiewicza z 24 marca 1957.
5
265
BOROWA JANINA – Warszawa, ul. Sewerynów 6. Wdowa po znakomitym uczonym i pisarzu, prof. Wacławie Borowym, opracowująca jego spuściznę – znajduje się w bardzo złym położeniu materialnym.
BUCZKOWSKI MARIAN RUTH – Warszawa Żolibórz, ul. Mysłowiecka 13 m. 1. Młody powieściopisarz,
przed wojną stypendysta Akademii Literatury za książkę Tragiczne pokolenie, pod okupacją prawnik BIP’u, za
którą go potępiono i pozbawiono możliwości drukowania, żona była zesłana na Syberię po „wyzwoleniu”, wróciła niedawno do kraju.
FICOWSKI JERZY – Warszawa 12, ul. Jarosława Dąbrowskiego 82 m. 140. Poeta, jedyny w Polsce specjalista od literatury i języka cygańskiego, chory na nerki, mający kilkoro dzieci; oboje z żoną graficzką nie są w
stanie utrzymać rodziny na znośnym poziomie życia.
IŁŁAKOWICZÓWNA Kazimiera – Poznań, ul. Gajowa 4 m. 8. Najwybitniejsza żyjąca poetka okresu niepodległości, zepchnięta na margines życia literackiego, pozbawiona zarobków i środków do życia.
KOCZOROWSKI S. PIOTR – Biblioteka Narodowa, Warszawa, ul. Rakowiecka 6. Bibliofil, bibliograf,
krytyk zagrożony ślepotą (katarakta na obu oczach), nie pracujący, w skrajnej nędzy.
KOWALSKA ANNA – Warszawa, 12 Aleja Niepodległości 163 m. 8. Wdowa po profesorze uniwersytetu,
powieściopisarka, mająca na wychowaniu córkę i borykająca się trudnościami.
NEPOMUCKA KRYSTYNA – Olsztyn, ul. Konopnickiej 9. Młoda pisarka niedopuszczona do głosu
w kraju, zaczęła drukować na emigracji – bez środków do życia.
OPPMAN JANINA – Warszawa, Rynek Starego Miasta 6 m. 41. Córka znanego poety Or-Ota (Artura
Oppmana) zasłużona w zakresie historii Warszawy, ciężko chora, żyje w ostatecznej nędzy.
PŁOMIEŃSKI J.E. – Komarów koło Pruszkowa, ul. Zaciszna 1 – Znakomity krytyk starszego pokolenia,
przez całe ubiegłe dziesięciolecie nie dopuszczany do głosu, świeżo wydał książkę Twórcy bez masek, znajduje
się w tragicznej sytuacji materialnej.
ROTHERTOWA Dr. ZOFIA – Warszawa 22, ul. Adama Pługa 1 m. 37. Historyk literatury, historyk sztuki,
świeżo wydała cenną pracę o kolędach polskich, prześladowana ze względów politycznych (za pomoc uwięzionym naukowcom), utrzymuje się z najwyższym trudem – pomoc jak najbardziej pożądana.
SOKOŁOWSKA WANDA – Biblioteka Uniwersytecka, Warszawa, Krakowskie Przedmieście 26. – Bibliotekarka, historyczka, z powodów politycznych (przynależność do AK) skazana na najbardziej podrzędne
stanowisko i nędzną wegetację.
TRUCHANOWSKI KAZIMIERZ – Warszawa 32, ul. Słowackiego 5/13 m. 29. Młody prozaik, ciężko chory, w nędzy8.
Tydzień później Terlecki przesłał pilnym trybem dwa dodatkowe nazwiska, z pełniejszym
niż dotąd uzasadnieniem. W tym dopisku występują:
ROMAN KOŁONIECKI, Warszawa, plac Komuny Paryskiej 4 m. 107. Jest to wybitny poeta, tłumacz, publicysta, przez długi czas redaktor „Drogi” i „Pionu”, który milczał przez ostatnie 10 lat, dopiero miesiąc temu
8
Maszynopis w Archiwum T. Terleckiego.
266
wydał zbiór wierszy Ramię do ramienia i zaczął ogłaszać przekłady z poezji francuskiej; znajduje się w ostatecznej biedzie, utrzymuje się z pracy pół-fizycznej, ma na utrzymaniu nieuleczalnie chorą siostrę, pomoc pożądana w największym zakresie i jak najszybciej.
HANNA BRAUNOWA – Włochy pod Warszawą, ul. Sejmowa 15. Chodzi o Jerzego Brauna, poetę, filozofa, publicystę, skazanego na dożywotnie więzienie, zwolnionego przed kilku miesiącami; pracował w zamknięciu i pracuje ciągle (dwie prace o Hoene-Wrońskim, rozprawa teoretyczno-filozoficzna, poemat autobiograficzny, cykl wierszy o Mickiewiczu), mimo że wskutek przejść jest zagrożony ślepotą (nie widzi już na jedno oko) i
cierpi na ciężką chorobę obiegu krwi; sytuacja materialna rozpaczliwa9.
Strona organizacyjna pomocy przeciągała się kilka tygodni, dopiero w drugiej połowie
maja doszła wiadomość, że paczki żywnościowe, ufundowane przez organizację amerykańską
International Rescue Committee nadaje przez Danię niejaka Miss Betty Richardson w New
Yorku. Paczki wynosiły wartość 5-dolarową, każda zawiera „2 lbs. sugar, 2 lbs. pure pork fat,
2 lbs. bacon, l lb. pure cocoa, 2 lbs. Rice”. Donosi Zacharasiewicz, iż Intencją ofiarodawców
jest powtarzać wysyłkę tych paczek co miesiąc, z tym jednak, że w pierwszej fazie czekać będą
na potwierdzenie ich odbioru w Polsce. [...] Jeśli chodzi o ujawnienie, względnie jakiś komunikat prasowy, dotyczący akcji naszych amerykańskich przyjaciół, pozostawiam to Pana
uznaniu10. W samej rzeczy International Rescue Committee w New York nie tylko finansował
tę akcję, ale i zajmował się techniczną jej stroną.
Paczki otrzymali prawie wszyscy zaproponowani pisarze: Kołoniecki, Braunowa, Malewska, Iłłakowiczówna, Płomieński, Buczkowski, Koczorowski, Rothertowa, Oppmanówna,
Truchanowski, Ficowski i Nepomucka11. W pierwszej kolejności pominięto jednak Borową,
Sokołowską i Annę Kowalską. Na walnym zebraniu Związku Pisarzy w grudniu tego roku
Terlecki zreferował akcję na rzecz tych pisarzy w Kraju, którzy nie mogą przyjechać nawet na
krótko i których położenie jest ciągle ciężkie. Nie jest tajemnicą że w kraju żyje spora grupa
pisarzy upośledzonych, zepchniętych na margines, odsuniętych od warsztatów wydawniczych.
Nie jest to miejsce na analizowanie tego faktu. Uświadomiwszy sobie jego istnienie, zorganizowaliśmy stałą pomoc comiesięczna dla 13 najbardziej potrzebujących, których adresy udało
się zdobyć12. Widocznie tyle uznał za słuszne powiedzieć publicznie.
Pod koniec lata 1957 r. pisarze krajowi zaczęli przyjeżdżać niemal „masowo” nad Tamizę. W sierpniu Związek Pisarzy urządził wieczór Marianowi Ruth-Buczkowskiemu, we wrześniu – Kazimierze Iłłakowiczównie, która mówiła bardzo ładnie o tym, jak się pisze wiersze13
– oboje byli odbiorcami wspomnianego zastrzyku smalcu i cukru. Kolejni gości znad Wisły
fetowani przez publiczność londyńską to Jerzy Mieczysław Rytard, Jerzy Zawieyski, Stefan
Kisielewski, Krystyna Grzybowska, Monika Żeromska, Leopold Tymand. W roku następnym
pojawili się Ludwik Hieronim Morstin, Paweł Hertz, Juliusz Żuławski, Stefan Flukowski. Z
wyjątkiem Buczkowskiego i Iłłakowiczówny wymienieni gości nie byli na spisie żywnościowej. Po większości kolegowali oni lub przyjaźnili się z obecnymi londyńczykami jeszcze
przed wojną, dzięki temu mogli w miarę swobodnie wyrażać się nt. kondycji materialnej konfraternii ludzi pióra w PRL-u i ewentualnie podać adresy.
9
List T. Terleckiego do W. Zachariasiewicza z 1 kwietnia 1957.
List W. Zachariasiewicza do T. Terleckiego z 21 maja 1957.
11
Tamże.
12
Sprawozdanie z działalności Zarządu Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie za czas od dn. 21 października 1956 do 20 grudnia 1957. Maszynopis w archiwum T. Terleckiego.
13
Sprawozdanie: Alicja Kisielnicka „Życie”, nr (39) 536, 29 IX 1957, s. 7. Przewodniczył T. Terlecki.
10
267
Fala przyjazdów z Polski postawiła Zarząd przed nowymi zadaniami. Interweniowaliśmy
w sprawie wiz14 – informuje sprawozdanie złożone na Walnym Zebraniu. Na tym odcinku
wystosowywano osobiste zaproszenie do niby krewnego. Czytamy dalej: Dla wymiany informacji i myśli, dla nawiązania bliskiej, bezpośredniej łączności, instytucja ‘herbat’ okazała się
o wiele bardziej praktyczna, celowa i mniej kosztowna15 [niż obiady literackie – przyp.
N.T.T.16]. Obecnych na wieczorze Jerzego Zawieyskiego poczęstowano kawą, a Stefana Kisielewskiego niebawem przyjęto „herbatką”17. Unikanie niepotrzebnych wydatków uzasadniała akcja pomocy dla pisarzy krajowych, gdyż wszyscy goście-prelegenci – jak referował
przewodniczący – z wyjątkiem jednej osoby otrzymali maksymalnie duże honoraria, które
ułatwiły im pobyt w Londynie i zaopatrzenie się na powrót, a prawie wszyscy otrzymali
książkę zbiorową wydaną przez Związek Mickiewicz Żywy. Przybysze mieli zapewniony dach
nad głową i wyżywienie, przemieszkiwali przeważnie w dość obskurnych pokojach Domu
Pisarza, ale także prywatnie u ludzi. Nie wiadomo jednak skąd się brało honorarium mogące
ułatwić komukolwiek pobyt w Londynie i zaopatrzenie się na powrót. Chodzi pewnie o
zbiórkę, o parę banknotów wkładanych dyskretnie do kieszeni, czyli o akcję indywidualną, w
każdym razie niezależną finansowo od Amerykanów. Tak czy inaczej sporo adresów osób
potrzebujących przybyło do kartoteki przewodniczącego, który na grudniowym zebraniu komunikował, że ostatnio podjęliśmy podobne starania dla 27 innych pisarzy, których listę zestawił jeden z naszych gości krajowych18. Trudno ustalić, o kim tu mowa, można jednak domyśleć się, że były to Malewska albo Iłłakowiczówna, zwłaszcza że podczas swego pobytu ta
ostatnia zachowywała się ze skrajną powściągliwością.
Zachowany w archiwum Terleckiego ten nowy spis19 obejmował wdowy po pisarzach.
Występują tu: Jadwiga Witkiewiczowa („chora, potrzebuje bardzo jakiejkolwiek odzieży”);
Maria Kaden-Bandrowska; Sabina Sebyłowa („wdowa po wybitnym poecie zamordowanym
w Katyniu, obciążona dziećmi”); Janina Borowa („autorka prac literackich o tematyce muzycznej, współpracowniczka czasopism dla młodzieży, chora, w biedzie”); Maria Pomirowska („w skrajnej nędzy”); Hanna Makowiecka („od wielu miesięcy chora, na utrzymaniu dwoje dzieci”). Do tej grupy „rodzinnej” należy Jadwiga Korniłłowiczówna, córka Sienkiewicza,
(„tłumaczka, obciążona rodziną, potrzebująca pilnie pomocy”).
Wśród potrzebujących znajdowali się byli więźniowie: Kazimierz Cis („poeta, wrócił w
ub. r. po 12 latach pobytu w Workucie”); Zygmunt Augustyński („publicysta, spędził siedem
lat w więzieniu”) Jerzy Braun („poeta, filozof, tłumacz skazany na dożywotnie więzienie,
później na 7 lat więzienia, zwolniony przed rokiem, na pół ślepy, niezdolny do pracy”)20; Zofia Kańska-Dłużewska („polonistka i krytyczka, b. więzień kacetu i UB, w wielkiej potrzebie”); Antoni Madej („poeta, skazany na długoletnie więzienie, niedawno zwolniony”); Janusz Stępowski, „wybitny marynista, ranny w 1939 r., chory, żona zredukowana”.
14
Tamże.
Tamże.
16
N. Taylor-Terlecka, Kiedy literaci ucztowali... Złota karta z dziejów Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie 1955–1957, „Pamiętnik Literacki” (Londyn), tom XXX, 2005, s. 11–27.
17
Ogłoszenie wieczoru Stefana Kisielewskiego, „Życie”, nr 39 (536), 29 IX 1957.
18
Sprawozdanie...
19
Nosi nadpis „Lista przygotowana w 1956 lub 1957 przez T.T.”. Piszę również o tym w Stosunek ‘polskiego Londynu’ do literatury krajowej – stanowisko Tymona Terleckiego, w: Proza polska na obczyźnie. Problemy – dyskursy – uzupełnienia, red. Z. Andres, J. Pasterski i A. Wal, Wydawnictwo Uniwersytetu Rzeszowskiego, Rzeszów 2007, t. I, s. 152–179.
20
Por. rozdział o Jerzym Braunie, w: J. Siedlecka, Obława. Losy pisarzy represjonowanych, Prószyński i S-ka,
Warszawa 2005.
15
268
Najgłośniejsze nazwisko w tym gronie to pewnie Jerzy Szaniawski, najwybitniejszy żyjący dramatopisarz polski, z powodu opozycyjnego stanowiska nie grany i nie wydawany, żyje
w nędzy na wsi21. Terlecki o Szaniawskim pisał niejednokrotnie22. Większość z potrzebujących podpisywała się pod światopoglądem katolickim: Eugenia Kocwa, „więzień obozów
niemieckich, chora”; Feliks Konopka, „poeta i tłumacz pochodzenia ziemiańskiego, w podeszłym wieku, bez opieki”. Do rejestru dochodzą: Eustachy Czekalski, „poeta i powieściopisarz, lat 70, schorowany, niezdolny do pracy”, Artur Górski („zaznaczył się wybitnie w epoce
niepodległości, całkowicie odsunięty na margines i pozbawiony środków do życia”), Grzegorz Timofiejew, („poeta, ciągle należący do kategorii źle widzianych, bez środków do życia”) oraz Jan Nepomucen Miller, („wybitny krytyk i publicysta, z powodu przekonań socjalistycznych ciągle w „niełasce”).
Bywało, że pisarze w Londynie byli niedoinformowani, otrzymane wiadomości były nieścisłe. Na przykład wzmianka o Marianie Piechalu, poecie, krytyku, publicyście: „prześladowany za działalność w AK, przez 10 lat nic nie wydał, w złej sytuacji materialnej”. Gwoli
ścisłości tomiki wydał w 1947, 1952 (II wyd. 1955), 1954 i 1958, wiersze zebrane zaś w 1960 r.
O ile można wywnioskować z tego zestawienia, nie przeszkadzał też fakt, że wśród biedoty pisarskiej byli także niegdyś „zasłużeni” PRL-owcy, cieszący się dobrą opinią komunistycznej władzy, odznaczeni różnymi orderami. Do tej grupy należą Anna Kowalska („wybitna powieściopisarka, mająca na wychowaniu córkę i borykająca się z wielkimi trudnościami”), odznaczona Srebrnym Krzyżem Zasługi w 1952 r., Krzyżem Oficerskim w 1953 r., w
1955 r. zaś uczestniczyła w Światowym Zjeździe Sił Pokoju w Finlandii. Odznaczona Złotym
Krzyżem Zasługi jeszcze w 1956 r. Halina Dobrowolska znajdowała się już „w ciężkich warunkach materialnych”. Zatrudniony od 1945 r. w gabinecie premiera jako referent prasowy,
Remigiusz Kwiatkowski po 1951 r. parał się tylko literaturą, w 1957 r. został określony jako
„poeta i tłumacz, stary, w ostatecznej biedzie”. Kolejny „powieściopisarz, eseista, tłumacz,
ciężko chory, w zupełnej nędzy” to trzykrotnie odznaczony Wacław Rogowicz (Złoty Krzyż
Zasługi, 1946; Krzyż Oficerski, 1952; Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, 1955).
Jako kryterium udzielenia pomocy przeważała solidarność dla prześladowanych politycznych
i instynkt humanitarny dla osób złożonych wiekiem, chorobą i zwykłą nędzą. Pomoc otrzymywali również przedwojenni przyjaciele: stare koleżeństwa i znajomości lub przynależność
do środowiska katolickiego stanowiły bowiem najlepszy sprawdzian wspólnych wartości,
tworzyły płaszczyznę do szczerego dialogu nienaruszoną czasem lub ideologią.
Terlecki przekazał do Nowego Jorku dane dotyczące wyżej wspomnianych pisarzy, którzy ponad wszelką wątpliwość zasługują na możliwie rychłą i stałą pomoc. Byłbym niezmiernie obowiązany gdyby Pan zechciał, jak poprzednio, wszcząć zabiegi w tej sprawie i był łaskaw donieść mi o ich wyniku, jak też o rozwoju akcji pomocy dla pierwszej transzy, którą
ustaliliśmy w lecie b.r.23. Noszący datę 21 grudnia, list do Zachariasiewicza został napisany
nazajutrz po walnym zebraniu Związku Pisarzy.
Jak długo trwała akcja paczkowa, w jakiej mierze się udała – czy wszędzie i do wszystkich docierała – jaki dalekosiężny wpływ mogła wywierać na ewolucję światopoglądową niezależnych twórców krajowych i na ich stosunek do emigracji oraz do społeczności polskiej w
21
Tamże, rozdział o Jerzym Szaniawskim.
T. Terlecki Szaniawski przed mikrofonem, „Pion” 1935, nr 44; Szaniawski – jubilat, „Wiadomości” 1958,
nr 634; Bez litery ‘r’, „Wiadomości”, 1961, nr 771, (omówienie Profesora Tutki); Analiza strukturalna „Dwóch
teatrów” Jerzego Szaniawskiego, „Tematy” (Nowy Jork), 1969, nr 31/32, s. 281–305.
23
List T. Terleckiego do W. Zachariasiewicza z 21 XII 1957.
22
269
Londynie, pozostanie na razie pod znakiem zapytania. Ze względów oczywistych dyskrecja
obowiązywała na forum publicznym, dalsze badania wymagałyby penetrowania licznych archiwów prywatnych i publicznych. Poza indywidualnymi datkami, pomoc polskich pisarzy
dla kolegów po piórze, jak się okazuje, była sfinansowana przez Amerykanów. Nie inaczej
przedstawia się wolne Radio Wolna Europa w Monachium, sprawa amerykańskich stypendiów dla polskich pisarzy, gorąco dyskutowana, potępiana, a z reguły chętnie przyjmowana24,
a przez Monachium dofinansowanie „Kultury” paryskiej.
Taylor-Terlecka Nina ur. w 1942 r. w Londynie, wychowanka Lycée Français de Londres, ukończyła filologię rosyjską na uniwersytecie w Oksfordzie i filologię polską na London University. Od 1992 r. wykłada literaturę polską na Uniwersytecie w Oksfordzie a od 1994 r. na PUNO. Tłumaczka m.in. Jarosława
Marka Rymkiewicz, Marka Nowakowskiego, Janusza Andermana, uczestniczka wielu konferencji w Europie i na świecie. Jako specjalistka w zakresie literatury Wielkiego Księstwa Litewskiego, Gułagu, literatury i dramatu emigracyjnego jest autorką kilkuset prac różnego rodzaju w j. angielskim, polskim i
francuskim. Wydała m.in. antologię Gułag polskich poetów. Od Komi do Kołymy (2001) Aktualnie jest
zaangażowana w wydawnictwo pośmiertnej spuścizny męża – literata i krytyka na obczyźnie – Tymona
Terleckiego – już cztery zbiory w latach 2003–2006. (Zmarł w 2000 r. – uczczony na konferencjach naukowych w Toruniu w 2002 r., w Muzeum Literatury im. A. Mickiewicza w 2005 r., w Przemyślu w
2003 r.)
24
Piszę szerzej o tym w Modus vivendi i modus operandi – dyrektor i współpracownik RWE (na podstawie
korespondencji Jana Nowaka i Tymona Terleckiego. Referat wygłoszony na sesji w Łodzi we wrześniu 2009 r.
270
prof. dr hab. Anna Siwik
Akademia Górniczo-Hutnicza
Kraków
POMOC KRAJOWI
ZE STRONY ŚRODOWISK SOCJALISTYCZNYCH NA EMIGRACJI
Stosunek Polskiej Partii Socjalistycznej do kraju był określony w wielu oficjalnych i
mniej oficjalnych dokumentach i sprowadzał się do krótkiego określenia: służyć Krajowi, a
zatem służyć społeczeństwu, które jest pozbawione prawa głosu i nie może w drodze demokratycznych procedur artykułować swoich interesów. Postawa służebna charakteryzowała
PPS przez cały okres jej emigracyjnej działalności, od II wojny – po rok 1990. Zmieniała się
tylko forma i zakres pomocy, którą można rozpatrywać na kilku płaszczyznach: politycznej,
ekonomicznej a także moralnej. W dużym stopniu zakres i charakter pomocy był determinowany przez aktualną sytuację polityczną w kraju i koniunkturę międzynarodową.
W pierwszych latach po zakończeniu II wojny światowej sytuacja w Polsce była niestabilna. Trwała walka o kształt ustroju politycznego, a z emigracyjnej perspektywy do pewnego
czasu wydawało się, że w kraju będzie można prowadzić jakąś formę „konspiracji socjalistycznej”. Istniała wówczas bardzo ścisła łączność z kierownictwem dawnej PPS-WRN z
Kazimierzem Pużakiem i Tadeuszem Szturm de Sztremem aż do czasu ich aresztowania w
1947 r.1. Zorganizowano sprawnie działającą sieć kurierską, tajnymi kanałami przekazywano
materiały propagandowe np. „Światło” i „Robotnika”, a w drugą stronę płynęły informacje o
nastrojach społecznych i sytuacji ekonomiczno-politycznej. Przekazywano także od emigracji
pieniądze na działalność podziemną. Kurierem był Franciszek Smereczyński oraz Franciszek
Góralczyk2.
Oddzielną formą była pomoc materialna rodzinom aresztowanych. Wysyłano paczki i
pieniądze. Kiedy na skutek coraz bardziej zacieśniającej się sieci służb bezpieczeństwa kontakty kurierskie ustały, m.in. w związku z tzw. aferą Bergu w 1952 r., kontynuowano jedynie
pomoc w postaci paczek3.
Drugi okres, znacznie dłuższy, obejmuje lata po 1956 r. i wiąże się ze zmianą sytuacji w
Polsce. Po raz pierwszy po wojnie, w czerwcu 1956 r. w Poznaniu wybuchły wystąpienia robotnicze na masową skalę; jak pisano na emigracji „wielki niemowa przemówił”. Dla socjalistów oznaczało to wspomaganie wszelkich działań, które osłabiałyby system. Formy wsparcia
obejmowały głownie akcję informacyjną, prasową i radiową, choć w późniejszym okresie
także pomoc materialną. Poniekąd sprawą wtórną była kwestia ideowego oblicza sił postrzeganych jako antysystemowe. Można przyjąć, że wszyscy, którzy przyczyniali się do osłabienia monopolu władzy komunistycznej w Polsce, bez względu na polityczną afiliację zyskiwali
wsparcie ze strony socjalistycznej emigracji. Choć należy pamiętać, że PPS jako partia lewicowa od początku swojej emigracyjnej działalności odcinała się od prawicy. W jednym z dokumentów czytamy: „Rolą socjalistów jest nadać oporowi społecznemu sens polityczny i
1
Korespondencja socjalistyczna między krajem a emigracją zgromadzona w Archiwum Instytutu Polskiego
i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie (dalej: AIMPS) kol. 97/13 i kol. 97/14b.
2
List Z. Zaremby i F. Góralczyka do A. Ciołkosza z 14 IV 1947 r. Archiwum Adama i Lidii Ciołkoszów,
ACL, 162.
3
Zob. A. Siwik, Sprawa Bergu. Współpraca emigracyjnej Rady Politycznej z zachodnimi wywiadami,
„Studia Historyczne” 2001, z. 2 (173), s. 267–288.
271
skierować tę potencjalną siłę na racjonalne drogi” oraz nie dopuścić, by pod płaszczykiem
walki z pozostałościami reżimu komunistycznego doszło do oddania na „pastwę wąskich grup
kapitalistycznych” wysiłku klasy robotniczej w „postaci uprzemysłowienia kraju”. Aby, usuwając „dzisiejsze zniewolenie człowieka” równocześnie zamknąć wszelkie możliwości powrotu do „czasów kapitalistycznej anarchii i bezrobocia”4.
W tamtym okresie jedyną niezależną wobec władz komunistycznych siłą był Kościół. Socjaliści kwestię sumienia pozostawiali indywidualnemu wyborowi, jednak jeszcze w
II Rzeczpospolitej byli w silnej opozycji wobec hierarchii katolickiej. W PRL sytuacja uległa
zmianie. Relacje władze komunistyczne – Kościół podlegały wahaniom: od ostrej walki, łączącej się z aresztowaniami kleru, po bardziej wyrafinowane metody. Wynikało to z przyjętego założenia, traktującego Kościół jako siłę opozycyjną dążącą w dalszej perspektywie do
obalenia ustroju. Taki pogląd został zawarty w liście Komitetu Centralnego PZPR do egzekutyw partyjnych: W tej sytuacji hierarchia kościelna staje się ośrodkiem społecznej reakcji,
wokół której skupiają się wszystkie siły wrogie socjalizmowi,… spadkobiercy londyńskich
podziemnych organizacji, niedobitków starych burżuazyjnych partii, prawicowe elementy
ruchu ludowego, wszyscy, którzy chcieliby stanąć w poprzek budowie socjalizmu w naszym
kraju W podobnym duchu wypowiedział się I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka w liście do Episkopatu z 27 maja 1959 r. Jego zdaniem postawa Kościoła wobec państwa „posiada wszelkie atrybuty walczącej opozycji politycznej5.
Emigracja traktowała Kościół jako instytucję stojącą na straży polskiej tożsamości, wiążącej społeczeństwo polskie z zachodnią kulturą łacińską i jedyną siłę zdolną przeciwstawić
się sowietyzacji Polski. Szczególnie dostrzegano przemiany w Kościele w okresie pontyfikatu
Jana XXIII. Kardynał Stefan Wyszyński cieszył się zaufaniem i poparciem wszystkich ugrupowań emigracyjnych z socjalistami włącznie, którzy uważali, że jego krytyczna postawa
wobec polityki papieża Piusa XII zasługiwała na uznanie. Poparcie polityki Kościoła, zostało
bardzo wyraźnie wyrażone w oficjalnych dokumentach publikowanych w emigracyjnej prasie, szczególnie w okresie nagonki propagandowej ze strony władz w Warszawie w związku z
Orędziem biskupów polskich do ich niemieckich Braci w Chrystusie6.
Na przeciwnym biegunie stały grupy dysydenckie rewizjonistów z PZPR, które przez
część socjalistów były popierane. Zygmunt Zaremba w polemice z Jackiem Kuroniem i Modzelewskim pisał: „Zachowując krytyczny stosunek do niektórych tez Kuronia i Karolem
Modzelewskiego, łączymy się z nimi w antagonizmie do tworzącej się nowej klasy rządzącej,
w dążeniu do swobody słowa i zrzeszeń, w uznaniu dla wielokierunkowości ideologicznej
jako niezbędnego warunku rozwoju społeczeństwa”7.
Dojście do władzy Edwarda Gierka nie wpłynęło – zdaniem emigracji – na ewolucję systemu. W początku lat siedemdziesiątych w Polsce toczyły się procesy polityczne różnego rodzaju grupek dysydenckich. W pewnym sensie było to pokłosie studenckich protestów z
4
Z. Zaremba, Przeobrażenia społeczne w Polsce. Nowa klasa rządząca, „Światło” 1950, nr 11.
List Komitetu Centralnego PZPR do egzekutyw partyjnych w sprawie polityki wobec Kościoła. Cyt za:
A. Siwik, Emigracja a Kościół katolicki w Polsce w świetle dokumentów Rady Jedności Narodowej, w: Studia
z dziejów Polski i Europy w XIX i XX w., Księga dedykowana Profesorowi Piotrowi Stefanowi Wandyczowi, red.
J. Faryś, ks. R. Nir i M. Szczerbiński, Gorzów Wlkp. 2004, s. 207–208.
6
Chodzi o list z 18 listopada 1965 r. wręczony biskupom niemieckim przez dostojników polskich uczestniczących w obradach IV sesji Soboru Watykańskiego II, w związku z rocznicą tysiąclecia chrztu Polski. W
związku z orędziem zwołano specjalne posiedzenie Rady Jedności Narodowej 12 marca 1966 r. Protokół posiedzenia RJN 12 III 1966, AIMPS 408/244.
7
Z. Zaremba, Dyskusja z Kuroniem i Modzelewskim, „Robotnik” 1967, nr ¾.
5
272
1968 r. Socjaliści z emigracji bardzo mocno zaangażowali się w ich obronę na forum międzynarodowym. Konkretne przykłady pomocy dotyczyły m.in. interwencji u przewodniczącego
Międzynarodówki Socjalistycznej Bruno Pittermana na rzecz skazanych w procesie „Ruchu”
braci Czumów. W rezultacie Pitterman wystosował oficjalny list do przewodniczącego Rady
Państwa Henryka Jabłońskiego. Jesienią 1974 r. Czumowie zostali zwolnieni. Podobnie było
w sprawie Kowalczyków, a później robotników z Radomia i Ursusa8. Kiedy z początkiem
stycznia 1976 r. do środowisk emigracyjnych Londynu dotarł list 59 intelektualistów, którzy
protestowali przeciwko propozycjom zmian w konstytucji PRL, Polska Partia Socjalistyczna
wspólnie z innymi ugrupowaniami politycznymi emigracji (skupionymi w Federacji Ruchów
Demokratycznych) zdecydowała przesłać przetłumaczony na język angielski list do posłów
Izby Gmin i brytyjskiej prasy9.
Jednak największą zasługą Polskiej Partii Socjalistycznej dla kraju była konsekwentna
walka na rzecz utworzenia w Polsce wolnych związków zawodowych. Idea niezależnych
związków zawodowych jako alternatywy wobec oficjalnych związków zawodowych, traktowanych jako „pas transmisyjny” partii do mas robotniczych, mieściła się w katalogu postulatów PPS na emigracji. Szczególnie Zygmunt Zaremba uważał, że możliwe jest ewolucyjne
przejście od dyktatury do demokracji10. Wedle jego koncepcji, jednym z etapów na drodze do
pełnej demokracji w Polsce było utworzenie „niezależnego od partii ruchu zawodowego”.
Pisał o tym już w marcu 1959 r.11. W kontekście wydarzeń na Wybrzeżu w grudniu 1970 r.,
CKZ PPS wydał 21 grudnia 1970 r. w języku angielskim oświadczenie, którym zwracał się do
międzynarodowego ruchu robotniczego o wsparcie żądania odbudowy niezależnych związków zawodowych w Polsce. Po raz kolejny podkreślono, że tzw. związki zawodowe (so colled „trade unions”) w PRL utraciły wszelki kontakt z klasą robotniczą i są „jedynie urzędnikami rządzącej partii funkcjonującymi pod inną nazwą”12. Dążenie do wskrzeszenia wolnych
związków zawodowych w Polsce – pierwszy krok w kierunku poprawy położenia polskiej
klasy robotniczej – winno być hasłem całego międzynarodowego ruchu robotniczego13. Realizacja tej idei okazała się możliwa już kilka lat później, po protestach robotniczych w Radomiu i Ursusie w 1976 r., kiedy w Polsce zaczęły się tworzyć zaczątki „zinstytucjonalizowanej opozycji”, najpierw w postaci Komitetu Obrony Robotników, a później innych organizacji. Adam Ciołkosz14 w swoim ostatnim liście z 18 września 1978 r., skierowanym do Feliksa
Mantla, a pisanym już ręką żony, za główne zadanie PPS uznał – „oddziaływanie na kraj”15.
Był to jakby testament ideowy, wobec aktywizującego się coraz bardziej środowiska robotników. Wystąpienia w Radomiu i Ursusie w 1976 r. dostarczały socjalistom argumentów, że
8
Szerzej: A. Siwik, Polskie uchodźstwo polityczne. Socjaliści na emigracji w latach 1956–1990, Kraków
2002, rozdz. Socjaliści wobec kraju, s. 116–120.
9
Komunikat informacyjny CKZ PPS z 3 I 1976 r., Archiwum Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego
w Londynie (dalej: POSK), bez sygnatury.
10
Szerzej na temat dwóch koncepcji programowych Z. Zaremby i A. Ciołkosza: A. Siwik, Emigracyjna wizja socjalizmu, referat wygłoszony na XVIII Powszechnym Zjeździe Historyków Polskich, Olsztyn, 16–19 IX
2009 r.
11
Pisał na ten temat Z. Zaremba w artykule Umizgi, „Robotnik” nr 2, marzec 1959.
12
Statement of the Polish Socialist Party, 21st December 1970, Zbiory prywatne Stanisława Wąsika.
13
Tamże, „Call for resurrection of the free trade unions in Poland as the first step towards improving the
position of the Polish working class, should become the fighting slogan of the whole international labour movement”.
14
Adam Ciołkosz zmarł 1 X 1978 r.
15
List Adama Ciołkosza do Feliksa Mantla z 18 IX 1978 r. Archiwum Polskiego Instytutu Naukowego
w Nowym Jorku, Zbory Feliksa Mantala M2-3.
273
tylko klasa robotnicza jest zdolna do skutecznych działań osłabiających system. Służebna rola
wobec kraju mogła teraz być jeszcze pełniej realizowana.
Polska Partia Socjalistyczna angażowała się szczególnie mocno w obronę osób zaangażowanych w budowę niezależnych związków zawodowych. Pierwszy komitet Wolnych
Związków Zawodowych powstał 28 lutego 1978 r. w Katowicach; w jego skład weszli – Kazimierz Świtoń, Roman Kościuczek, Władysław Sulecki i Tadeusz Kicki16. Niemal równocześnie nastąpiły wobec nich szykany ze strony służb specjalnych PRL. Kiedy Świtoń został
aresztowany PPS interweniowała w jego sprawie w 1979 r.17 u sekretarza generalnego konfederacji wolnych związków zawodowych we Francji Force Ouvrière – André Bergeron’a.
W rezultacie zabiegów polskich socjalistów na emigracji Bergeron wysłał telegram do przewodniczącego Rady Państwa Henryka Jabłońskiego, protestujący przeciwko gwałceniu praw
człowieka w Polsce wraz z żądaniem uwolnienia Świtonia18. Drugiego marca 1979 r. ukazał
się komunikat prasowy „Force Ouvrière” wyrażający pełną solidarność francuskiej konfederacji z polskimi górnikami domagającymi się uwolnienia Świtonia i położenia kresu bezprawnym represjom wobec polskich wolnych związków zawodowych. Akcje solidarności podjęły
także organizacje PPS we Francji z Leszkiem Talko na czele i w Belgii, gdzie zbieraniem
podpisów pod pismem protestacyjnym kierował szef tamtejszej PPS – Władysław Dehnel19.
Podobny charakter miała akcja na rzecz uwolnienia innego działacza niezależnych związków zawodowych w Polsce – Edmunda Zadrożyńskiego. Zadrożyński, członek redakcji wydawanego w podziemiu „Robotnika”, organizator robotniczych kół samokształceniowych,
sygnatariusz Karty Praw Robotniczych, został aresztowany pod zarzutami kryminalnymi w
lipcu 1979 r.20. Centralny Komitet Zagraniczny PPS prowadził intensywną akcję obrony Zadrożyńskiego na kilku płaszczyznach. O sytuacji w Polsce został poinformowany sekretarz
generalny Międzynarodówki Socjalistycznej, a jednocześnie działacz szwedzkiej partii socjaldemokratycznej Bernt Carlsson. Posłowie brytyjskiej Labour Party – Eric Heffer, Reg
Race i Philip Whitehead wysłali do Ministerstwa Sprawiedliwości PRL list następującej treści: „Brytyjski ruch robotniczy jest wstrząśnięty sfabrykowanymi zarzutami przeciwko Zadrożyńskiemu. Związkowcy i członkowie Brytyjskiej Partii Pracy potępiają prześladowanie
Zadrożyńskiego za jego powiązania z „Robotnikiem”. Domagamy się bezzwłocznego i bezwarunkowego uwolnienia. Prześladowanie socjalistów zagraża detente. Prosimy o odzew na
nasz apel”21. Niezależnie – PPS w Londynie zorganizowała pikietę pod ambasadą PRL oraz
demonstrację przed gmachem Polytechnic of Central London, gdzie wystąpił poseł z ramienia
Labour Party Reg Race oraz Edmund Bałuka – nielegalny emigrant z Polski i działacz związkowy. Takich akcji było niezwykle dużo, także w okresie późniejszym aż do upadku systemu.
Jedną z ostatnich – była interwencja w 1989 r. w sprawie Jana Tomasiewicza, który z pobudek religijnych, odmówił odbycia służby wojskowej i spotkał się z tego tytułu z represjami ze
strony władz PRL. Okólnik „Amnesty International” z 6 stycznia 1989 r. informował o zaj16
Szerzej: A. Friszke, Opozycja polityczna w PRL 1945–1980, Londyn 1994, s. 557 i nast.
Kazimierz Świtoń w 1977 r. zaangażował się w opozycyjną działalność, tworzył pierwszy w Polsce komitet wolnych związków zawodowych, w 1978 r. – aresztowany i skazany, ale pod wpływem zagranicznych
protestów, został zwolniony w marcu 1979 r. http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title
=Kazimierz_%C5%9Awito%C5%84; 1 II 2010 r.
18
Notatka pt. Ruch robotniczy a sprawa Świtonia i innych, POSK, Zbiory nieuporządkowane.
19
Tamże.
20
http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=Edmund_Zadro%C5%BCy%C5%84ski;
10 II 2010 r.
21
Okólnik z 29 V 1980 r. Archiwum POSK.
17
274
ściu. PPS zwróciła się w tej sprawie do parlamentarzystów brytyjskich. George Robertson,
członek parlamentu z ramienia Partii Pracy, w liście do Kazimierza Majkowskiego sekretarza
PPS do spraw międzynarodowych zapewnił o podjęciu działań ze strony Labour Party22.
Socjaliści – podobnie jak inne stronnictwa polityczne na emigracji – byli podzieleni: grupa związana z Zygmuntem Zarembą i grupa Adama Ciołkosza23. Jedni i drudzy współpracowali z krajem, aczkolwiek z innymi kręgami socjalistów, którzy aktywizowali się coraz bardziej w końcu lat siedemdziesiątych. Grupa Ciołkosza, kierowana po jego śmierci przez Lidię
Ciołkoszową, kontynuowała bliskie kontakty z dawnymi działaczami socjalistycznymi jak:
Ludwik Cohn, Ryszard Obrączka czy Aniela Steinsbergowa. Większość z nich była związana
z powołanym w 1976 r. Komitetem Obrony Robotników (KOR).
KOR bardzo silnie wspierano m.in. poprzez socjalistów w Szwecji. Centralny Komitet
Zagraniczny PPS wydawał w języku angielskim ulotki na temat działalności rodzącej się w
kraju opozycji, przede wszystkim KOR. Przykładowo, 30 października 1978 r. ukazała się
ulotka pt. Opposition in Poland and the policy of detente24, zawierająca komunikaty KOR,
komunikaty BBC dotyczące opozycji w Polsce czy krótkie informacje na temat sytuacji politycznej, w kontekście aktywności środowisk opozycyjnych. Mieszkająca w Szwecji, sympatyczka PPS Maria Borowska, organizowała pomoc finansową dla wydawanego w kraju „Robotnika”, spotykała się z działaczami KOR, m.in. podczas swojej wizyty w Warszawie w
1979 r. z prof. Edwardem Lipińskim25.
Z kolei grupa druga – po śmierci Zygmunta Zaremby kierowana przez Artura Szewczyka,
a później Stanisława Wąsika – utrzymywała stosunki z Komitetem Polskich Socjalistów, kierowanym przez Karola Sieleckiego i Henryka Misiewicza26. Kontakty utrzymywano, spotykając się w krajach, gdzie nie wymagano wiz, jak np. Szwecja lub Austria. Socjaliści z emigracji przekazywali im pieniądze27, ale także materiały programowe (Tezy programowe, Cel i
droga – Zygmunta Zaremby i materiały Międzynarodówki Socjalistycznej). Aktywiści Komitetu Polskich Socjalistów byli krytyczni wobec KOR, który ich zdaniem monopolizował działalność rodzących się ugrupowań opozycyjnych28. Grupy odwołujące się do socjalistycznej
tradycji powstawały jak grzyby po deszczu; poza Warszawą, m.in. w Krakowie i Łodzi. Skłócone między sobą walczyły o pozyskanie poparcia z zagranicy. Niektóre z nich były inspiro-
22
W liście czytamy: The Labour Party fully appreciates the nature of the problem and has in the past made
strenuous representations about action taken against the members of the Polish Socialist Party. List George’a
Robertsona MP do Kazimierza Majkowskiego z 24 stycznia 1989 r. Zbiory prywatne K. Majkowskiego.
23
Szerzej: A. Siwik, Polskie uchodźstwo polityczne…, s. 91 i nast.
24
Opposition in Poland and the policy of détente, zbiory prywatne Stanisława Wąsika.
25
Protokół posiedzenia CKZ z 6 maja 1980 r., Archiwum POSK. Maria Borowska była niezwykle zaangażowana na rzecz pomocy i propagowania idei polskiego ruchu opozycyjnego, tłumaczyła wiele artykułów polskiej opozycji na język szwedzki, m.in. wspólnie z działaczem szwedzkiej socjaldemokracji Stenem Johanssonem napisała książeczkę pt. Polska sprawa jest naszą sprawą. O przejściu od komunizmu do demokracji, Warszawa 1989, Robotnik, UW.
26
Uchwała Krajowego Komitetu Polskich Socjalistów z 15 lipca 1980 r., Archiwum POSK. Zob. też. List
Henryka Misiewicza do Stanisława Wąsika z 12 II 1980 r. Zbiory prywatne A. Wąsik. W imieniu wydawanego
przez Polskich Socjalistów „Przeglądu Socjalistycznego” kontakty utrzymywał – były członek Rady Naczelnej
PPS i przedstawiciel socjalistów w KRN – Czesław Karśnicki.
27
Przesyłane kwoty nie były wielkie; np. latem 1980 r. przesłano 100 funtów, na rzecz emerytki, jak się
można domyślić, związanej wcześniej z ruchem socjalistycznym. List K. Sieleckiego do S. Wąsika z 15 VIII
1980, Archiwum POSK.
28
I. Krasnal, O etyce i moralności opozycji politycznej, Socjalistyczna Agencja Wydawnicza, 21/1, Warszawa 1980.
275
wane przez służby bezpieczeństwa PRL29. Działacze emigracyjni, działający w dobrej wierze,
byli niekiedy wykorzystywani także przez grupki działające z inspiracji SB, np. w 1981 r.
ukazało się fałszywe oświadczenie Centralnego Komitetu PPS, mające na celu skompromitowanie „Solidarności”, emigracyjnych działaczy PPS i KOR30. Ze skali infiltracji zdawała sobie sprawę Lidia Ciołkoszowa, co doprowadziło do wniosku, że odbudowa PPS w kraju jest
niepożądana, a z ideologii PPS powinny pozostać pewne elementy jak: humanistyczne podejście do człowieka, jego praw i obowiązków. Wprawdzie w 1990 obradował XXV kongres
PPS tzw. zjednoczeniowy, a Lidia Ciołkoszowa i Stanisław Wąsik weszli w skład władz –
przewodniczącym Rady Naczelnej został Jan Józef Lipski – ale de facto PPS nie odrodziła się
jako znacząca siła polityczna w wolnej Polsce.
Generalnie, działania emigracji spotykały się z pozytywnym oddźwiękiem w kraju, o
czym emigracyjni socjaliści dowiadywali się podczas spotkań z wysłannikami z Polski. Pozytywnie oceniano wszelkie interwencje na forum międzynarodowym, a szczególnie „dodawała
otuchy” przynależność PPS do Międzynarodówki Socjalistycznej, która choć miała charakter
bardziej symboliczny, pozwalała docierać ze sprawami ważnymi dla środowisk polskich pracowników do właściwych adresatów31.
Powstanie NSZZ „Solidarność” w 1980 r. było w odczuciu PPS zwycięstwem, koronującym wieloletnie dążenia do utworzenia niezależnych związków zawodowych.
Inną płaszczyzną pomocy dla kraju były działania na forum międzynarodowym; przy
czym wyraźnie należy rozgraniczyć społeczeństwo i władze. Jak napisał Zygmunt Zaremba:
Trzecia Rzeczpospolita istnieje, obejmuje aparatem państwowym cały żyjący naród na określonym terytorium. Państwo to jest uzależnione od Związku Radzieckiego i rządzone w sposób w wielu dziedzinach nie
odpowiadający naszemu rozumieniu interesów narodu. […] Z trzech elementów składających się na pojęcie
państwa – naród, terytorium i rząd – czujemy się w pełni powiązani z narodem, akceptujemy terytorium,
którego gotowiśmy bronić, obcy i wrogi jest nam rząd i system polityczny, który stworzył i w ogromnej
części polityka, którą prowadzi32.
Dla emigracji, interes narodowy miał charakter priorytetowy, co wyjątkowo mogło oznaczać poparcie polityki komunistycznych władz, jeśli uznano, że jest zgodna z narodowymi
korzyściami. Wypadki takie były rzadkie, generalnie PRL uzależniona od Moskwy nie prowadziła własnej polityki zagranicznej, ale zdarzały się wyjątki. Kwestia uznania granicy na
Odrze i Nysie należała do nich.
Ale główna aktywność międzynarodowa wspierająca kraj, realizowana była na forum
Międzynarodówki Socjalistycznej, której PPS była tzw. członkiem afiliowanym (z prawem
głosu, ale bez prawa głosowania). Celem głównym socjalistów było zwrócenie uwagi Międzynarodówki Socjalistycznej na położenie państw za żelazną kurtyną i uznanie odbudowy
wolnej i suwerennej Polski, a także pozostałych krajów, za „swoje zadanie” w polityce bieżącej. Nie ma miejsca, aby szczegółowo omawiać te wysiłki, z konieczności więc ograniczę się
do kilku przykładów: III kongres MS w Sztokholmie – lipiec 1953 r. – „rezolucja o sytuacji
międzynarodowej” zdanie – „o potrzebie wycofania sowieckich sił zbrojnych z Europy
29
Szerzej: A. Siwik, Socjalistyczna emigracja polityczna z perspektywy SB, ref. na konferencji pt. Inwigilować, neutralizować, rozbijać. Stefan Korboński i emigracja polityczna jako obiekt zainteresowania wywiadu
PRL w latach 1945–1989, Warszawa 24–25 III 2010 r. Na temat agenturalnej działalności Juliusza Garzteckiego
związanego z Ośrodkiem Myśli Socjalistycznej pisano już w 1981 r. Zob. List Feliksa Mantla do Janusza Zawadzkiego z 18 VII 1981 r. Archiwum PIN w Nowym Jorku, M2–9.
30
„Dziennik Związkowy (Zgoda)”, 1 IV 1981 r.
31
„Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza” z 15 VIII 1979, nr 193.
32
Z. Zaremba, Rozróżnianie stanowisk, „Robotnik”, styczeń–luty 1967.
276
Wschodniej”; IV kongres MS w Londynie – lipiec 1955 r. – Międzynarodówka wyraziła solidarność z towarzyszami w krajach komunistycznych i potwierdziła swoją gotowość walki o
ich podstawowe prawa jak wolność i niepodległość; XI kongres w Eastbourne w Wielkiej
Brytanii – czerwiec 1969 r., gdzie jeden dzień obradowano nad problematyką państw za żelazną
kurtyną, potępiono interwencję w Czechosłowacji. Z czasem głos socjalistów z Europy Środkowowschodniej był coraz mniej słyszalny, szczególnie w dobie polityki Willego Brandta33.
Podsumowując, należy podkreślić, że możliwości socjalistów w zakresie pomocy dla kraju – podobnie zresztą jak innych ugrupowań emigracyjnych – były niezwykle skromne.
Członkowie polskiej diaspory musieli w pierwszej kolejności walczyć o zapewnienie sobie
warunków bytowania, w obcym – często wrogim albo co najwyżej obojętnym środowisku. Na
pomoc materialną ze strony państw zachodnich liczyć nie mogli. Ogromny wysiłek, jaki bezinteresownie uruchomiali, przebijając się z polskimi sprawami, wynikał z ich emocjonalnego,
patriotycznego zaangażowania. W większości środki finansowe na pomoc krajowi pochodziły
ze składek społecznych i dobrowolnych dotacji. Aby dotrzeć do wpływowych środowisk politycznych na Zachodzie, musieli poświęcać własny czas, a często także prywatne pieniądze
(np. koszty podróży). Można powiedzieć, że swoją postawą dali przykład społecznego zaangażowania, o czym teoretycznie jako socjaliści pisali w swoich programach. Satysfakcją dla
nich może być fakt, że w jakimś stopniu przyczynili się do odzyskania przez Polskę pełnej
niepodległości po 1989 r.
Anna Siwik, Kraków, historyczka, doktorat – 1986, habilitacja – 1998 Uniwersytet Jagielloński, profesor
AGH w Krakowie, stypendystka Fundacji Kościuszkowskiej. Kierownik Katedry Politologii i Historii
Najnowszej AGH w Krakowie i pierwszy dziekan Wydziału Nauk Społecznych Stosowanych AGH.
Zajmuje się historią najnowszą ze szczególnym uwzględnieniem emigracji i historii społecznej. Opublikowała m.in. książki: PPS na emigracji w latach 1945–1956; Polskie uchodźstwo polityczne. Socjaliści
na emigracji w latach 1956–1990; Od społeczeństwa industrialnego do społeczeństwa informacyjnego
(red.)
33
Szerzej: A. Siwik, Socjaldemokracje zachodnie wobec Europy Środkowowschodniej (1957–1989), w:
Śląsk Polska Emigracja, Studia dedykowane Profesorowi Andrzejowi Pilchowi pod red. I. Paczyńskiej, Kraków
2002, s. 471–489.
277
dr Alina Siomkajło
Londyn
PRZEKAZANE DO KRAJU – POLSKIE ARCHIWA I KSIĘGOZBIORY
Z WIELKIEJ BRYTANII
O przeznaczeniu prywatnych księgozbiorów, a zwłaszcza archiwów emigracyjnych, decydują ich właściciele. Tym sposobem cenne zbiory często zasilają krajowe centra kultury w
miejscowościach, z których darczyńcy pochodzą, lub kierowane są do wybranych ośrodków
akademickich.
Inna zasada, do niedawna – imperatyw, dotyczy dokumentujących społeczno-kulturalne
życie emigracyjne i stanowiących własność społeczną archiwów instytucjonalnych. W tym
przypadku zalecane jest (International Council for Archives. Code for Ethnics, 1996) deponowanie zbiorów w bibliotece lub w archiwum środowiska, w którym powstawały. – Międzynarodowe prawo publiczne dotyczące rozmieszczenia materiałów archiwalnych stosuje się
wyłącznie do akt instytucji państwowych i publicznych, dla archiwaliów i kolekcji prywatnych
i prywatno-prawnych nie ma i nie może być uregulowań prawnych – przypomina Mirosław A.
Supruniuk (Źródła).
W praktyce mamy do czynienia z ubożeniem dokumentacji działalności emigracji poza
granicami Kraju. Dają się zauważyć czynniki destrukcyjne wobec archiwaliów, takie jak:
emigracyjny niedostatek funduszy na konserwację, brak warunków na przechowywanie dokumentów oraz profesjonalnie opracowujących zbiory archiwistów. Nie bez znaczenia są nie
zawsze łatwe do pokonania odległości emigracyjnych diaspor od krajowego świata uczonych.
Wszystko razem przyczynia się do tego, że w ciągu lat, zwłaszcza w miarę ujednolicania
spraw emigracyjno-krajowych, w ostatnim 20-leciu, zacierają się ostrzejsze granice norm
postępowania obowiązujących w omawianych przestrzeniach i przekraczane są zasady terytorialnej pertynencji instytucjonalnych archiwów. Na przykładzie Biblioteki Polskiej w Londynie oraz archiwów w Instytucie Polskim i Muzeum gen. Sikorskiego problem wyraźnie podejmują m.in. wypowiedzi: Ewy Lipniackiej – byłej przewodniczącej Komisji Bibliotecznej
POSK, dr Hanny Świderskiej – w ciągu 30. lat kustosza Polish Section w British Library, oraz
zastępcy kierownika Biblioteki Polskiej w Londynie – Grzegorza Pisarskiego.
Od czasu przemian politycznych w Polsce zarówno pozostające pod opieką prywatnych
osób, jak też organizacji, archiwa i księgozbiory z „polskiej Brytanii” przekazywane są coraz
częściej krajowym instytucjom kultury. W Kraju dostają się zwykle w ręce fachowców ze
specjalizacją archiwalną lub biblioteczną. Zakres emigracyjnych depozytów prezentuję w
orientacyjnym wyborze, w krzyżowym układzie chronologiczno-topograficznym.
*
Doskonale wiemy, że do przełomowego 1989 r. emigracyjne książki mogły do PRL-u
przenikać tylko drogą nielegalną. Rzadkością były też depozyty emigracyjne. Zdarzały się
one, co najwyżej przez zrządzenie przypadkowe. Przykładem archiwalia (dokumentacja, materiały historyczne) i pamiątki ostatnią wolą zmarłego w 1969 r. gen. Kazimierza S o s n k o w s k i e g o powierzone dla dobra obecnych i przyszłych pokoleń Polaków w Polsce, które
dostały się w niepożądane ręce. Od pełnej zaufania wykonawczyni testamentu, wdowy po
278
generale, przejęli komuniści, by bezkarnie używać je do celów reżimowo-propagandowych
(Jadwiga Sosnkowska – Włodzimierz T. Kowalski).
Sytuacja zmienia się zasadniczo po przełomie politycznym. Emigracja Niepodległościowa bez większych obaw, chętnie i świadomie przekazuje odtąd do Kraju własne księgozbiory
i archiwa.
Początkowo spotykamy się jeszcze z działaniami wprawdzie pożytecznymi, ale chaotycznymi. Oto przykład: w 1990 r. przed Biblioteką Politechniki Rzeszowskiej stanęła lora wypełniona książkami z Wielkiej Brytanii. Tak to dość nietrafnie do rzeszowskiej uczelni technicznej dostał się oryginalny z b i ó r k s i ą ż e k p o w o j s k o w y c h – przeważnie polonica
emigracyjne: 141 edycji z klasyki literackiej, 245 opracowań i źródeł historycznych, 27 kompletnych i zdekompletowanych roczników czasopism. W ten sposób powstała Sekcja Literatury Emigracyjnej Biblioteki Głównej Politechniki Rzeszowskiej. Książki zostały przykładnie
skatalogowane, również wydany został Informator o zbiorach literatury emigracyjnej dostępnych w Bibliotece, opracowany w 1994 r. przez Annę Daszkiewicz. Zbiór stanowią książki i
czasopisma wydane wyłącznie na emigracji w latach 1941–1990. Każda książka otrzymała
okolicznościowy stempel: Dar Polaków z Anglii dla Politechniki Rzeszowskiej 1990–1991;
oprócz stempla – nazwisko „Zwierzchowski” (prawdopodobnie inicjatora wprowadzonego w
czyn pomysłu). W większości najcenniejsze w tych książkach są pieczęcie podręcznych biblioteczek wojskowych, szpitalnych – z miejsc, jakie żołnierz polski zaliczał na szlaku bojowym podczas II wojny światowej. Obecni właściciele gotowi są księgozbiór przekazać instytucji, która potrafi lepiej niż Politechnika spożytkować książkę emigracyjną.
Rzeszów, rodzinne miasto Stanisława Gliwy – serdecznie przyjmuje tego artystę typografa. Wprawdzie archiwum i księgozbiór Stanisława G l i w y (Gliwianum) zostało rozproszone
po wielu miejscach w Polsce, ale tu o stałą ekspozycję (kilkanaście planszy z pracami Gliwy i
kilkanaście wydrukowanych przez niego książek) w Bibliotece Uniwersytetu Rzeszowskiego zadbał historyk literatury, dr Jan Wolski, przekazując także uczelni nieco domowych drobiazgów, zdjęć, dokumentów, druków, które otrzymał od żony artysty, Marii Gliwowej. Dopełnił ten zbiór kolejnymi zdobyczami prac typografa, m.in. kopiami listów Gliwy do Wańkowicza, (których oryginały są w posiadaniu Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm – USA). Za
pośrednictwem Wolskiego kilkanaście prac linorytniczych, druków ulotnych i galanterii drukarskiej trafiło do Muzeum drukarstwa w Warszawie.
Najznaczniejszą kolekcję korespondencji Gliwy, archiwaliów, klocków linorytniczych,
dokumentacji fotograficznej ma jednak Książnica Kopernikańska w Toruniu. Tutaj znajdują się listy wielu osób z kraju i z emigracji, które korespondowały ze Stanisławem Gliwą. Kilka jego linorytów i drzeworytów (pochodzących ze zbiorów osób, które toruńskiemu Archiwum powierzały własne archiwalia) posiada Biblioteka Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.
Pełną kolekcję wydanych przez Gliwę książek (bez archiwaliów) posiada także Oddział Historii Książki Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Wszystkie wymienione zbiory to prywatna zasługa i serdeczne dary Marii Gliwowej, zmarłej 23 września 2009 r. w Dublinie, której prochy wolą jej testamentu spocząć mają obok męża w Rzeszowie-Słocinie.
Wkrótce po przełomie (w latach 1991–1994) znaczna część londyńskiego księgozbioru
Kazimierza M. S m o g o r z e w s k i e g o (dziennikarza, pisarza politycznego, encyklopedysty): prasa emigracyjna i ponad 2 tysiące książek, głównie o tematyce historyczno-politycznej
279
okresu od końca XIX w. do czasów najnowszych, oraz unikalny zbiór 52. grafik karykaturzysty brytyjskiego Ralpha Sallona, zdeponowane zostały w Bibliotece Śląskiej w Katowicach
– na terenie, z którego urodzony w Sosnowcu Smogorzewski pochodził.
Ambasador RP w Wielkiej Brytani, hr. Edward R a c z y ń s k i ufundował Fundację im.
Raczyńskich przy Muzeum Narodowym w Poznaniu. Po śmierci założyciela (w 1993)
Fundacja przejęła jego cenny k s i ę g o z b i ó r d r u k o w a n y c h w liczbie 500 publikacji:
fachowej literatury dyplomatycznej, wielojęzycznych prac poświęconych historii, zwłaszcza
okresu międzywojennego. Natomiast k o l e k c j a s t a r o d r u k ó w po Edwardzie Raczyńskim przekazana została do Biblioteki im. Raczyńskich w Poznaniu. Wśród najstarszych
znajdują się publikacje jego pradziada, również Edwarda, i tegoż brata – Anastazego. Biblioteczno-antykwarycznym cymelium w tej kolekcji jest 3-tomowy zbiór grafik Sir Joshua Reynoldsa z XVIII w. Osobną grupę w kolekcji stanowią książki z dedykacjami autorów ze świata polityki, kultury, nauki. W zbiorze ambasadora nie zabrakło pamiątkowego wydania Konstytucji kwietniowej ani bibliofilskich rarytasów z kolekcji oficyny Samuela Tyszkiewicza.
Jednym z najwcześniejszych w ostatnim 20-leciu i najważniejszych ośrodków gromadzenia emigracyjnych archiwów, księgozbiorów i kolekcji z Wielkiej Brytanii (nie biorę pod
uwagę kolekcji muzealnych) i dzięki szczodrym darom najlepiej naukowo prosperującym
wydaje się utworzone w 1995 r. Archiwum Emigracji Biblioteki Uniwersytetu Mikołaja
Kopernika w Toruniu.
Trafiła tu jedna z największych kolekcji emigracyjnych, jakie z Londynu powędrowały
do Polski. Decyzją Stefanii Kossowskiej, przy finansowej pomocy Fundacji z Brzezia Lanckorońskich, przekazane zostało UMK w Toruniu ponad 60 tys. rękopisów i listów (m.in. listy
do redaktora „Wiadomości” Stanisława Balińskiego, Mariana Hemara, Józefa Mackiewicza),
składających się na a r c h i w u m „Wiadomości” (1946–1981) oraz wyposażenie redakcyjne
tygodnika. Złożone zostały tutaj także inne londyńskie archiwa: „Środy Literackiej” (dodatek
do „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza”), teatru „Syrena”, wydawnictwa Książnica
Polska w Glasgow, częściowe lub kompletne archiwa dziennikarzy, pisarzy i wybitnych osobistości wychodźczego życia społeczno-kulturalnego. Wymieńmy niektóre: całe archiwum
(łącznie z maszynopisami wywiadów, słuchowisk, adaptacji teatralnych) Zdzisława B r o n c l a od lat pięćdziesiątych XX w. związanego z Polską Sekcją Radia BBC; poety, eseisty, krytyka, od 1966–1974 naczelnego redaktora „Wiadomości” – Michała C h m i e l o w c a; poety
satyrycznego, dramaturga, aktora – Edwarda C h u d z y ń s k i e g o; autorki dwu dramatów i
publicystki – Tamary K a r r e n; malarza, rzeźbiarza i pisarza – Adama K o s s o w s k i e g o;
felietonistki, dziennikarki, od 1974–1981 naczelnego redaktora „Wiadomości” – Stefanii
K o s s o w s k i e j; prozaika i krytyka – Janusza K o w a l e w s k i e g o; pisarza, redaktora,
znawcy spraw wschodnio-europejskich – Jana K r o k-P a s z k o w s k i e g o, dziennikarza, autora prac o Polskich Siłach Zbrojnych – Witolda L e i t g e b e r a; krytyka teatralnego i radiowego, pisarza – Janusza P o r a y-B i e r n a c k i e g o, poetki Marty R e s z c z y ń s k i e jS t y p i ń s k i e j; działacza polityczno-społecznego, w latach 1986–1989 prezydenta RP na
wychodźstwie – Kazimierza A. S a b b a t a; pisarza, wydawcy i działacza politycznego – Juliusza S a k o w s k i e g o (Wanda Lesiszowa); generała, premiera, w 1947 osiadłego w Wielkiej Brytanii autora wspomnień – Felicjana S ł a w o j-S k ł a d k o w s k i e go; autora powieści i
słuchowisk – Wiktora T r o ś c i a n k i; malarza i pisarza Marka Ż u ł a w s k i e g o.
280
Dzięki emigracyjnym darczyńcom i nie bez zasług naukowych opiekunów toruńskiego
Archiwum Emigracji pośród innych archiwów emigracyjnych w Polsce to właśnie Toruń
najwydajniej opracowuje oraz popularyzuje emigracyjne archiwa w publikacjach. Jak dotąd
ukazało się 29 tomów w toruńskiej serii wydawniczej: Archiwum Emigracji – Źródła i materiały do dziejów emigracji polskiej po 1939 r., kilkanaście książek w serii literackiej „Archiwum”; oraz 10 zeszytów rocznika „Archiwum Emigracji. Studia – Szkice – Dokumenty”.
Od 1997 r. krakowska Polska Akademia Umiejętności jest właścicielem B i b l i o t e k i
F u n d a c j i z B r z e z i a L a n c k o r o ń s k i c h, od miejsca powstania zwanej Biblioteką
Rozdolską (Rozdół – dziś na Ukrainie). Początkami gromadzenia Biblioteka ta sięga XVIII w.
W 1969 r. przywieziona przez Karolinę Lanckorońską do Wielkiej Brytanii najpierw dostała
się w depozyt Biblioteki Polskiej w Londynie, następnie umieszczona w siedzibie Fundacji z
Brzezia Lanckorońskich w dzielnicy Earl’s Court. W swoim rozwoju księgozbiór przybierał
charakter druków polskich i Polski dotyczących (skatalogowany został przez stypendystów
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego). Drugi, odrębny i stale uzupełniany księgozbiór w
Fundacji stanowiły źródła publikowane i prace historyczne dotyczące historii Polski XX w.
Razem z książkami Karolina Lanckorońska ofiarowała PAU zbiór sztychów z XVIII i XIX w.
oraz część rodzinnych i własnych naukowych materiałów archiwalnych. Biblioteka Rozdolska liczy 3000 poloników krajowych i zagranicznych, w tym 800 starodruków (m.in. kalendarze i broszury polityczne z XVII i XVIII w., zbiór konstytucji, ustaw i przywilejów I Rzeczpospolitej, XVIII-wieczne edycje źródeł do historii Polski, herbarze, komplet „Zabaw Przyjemnych i Pożytecznych”). Biblioteka ta służy obecnie przede wszystkim społeczności akademickiej. Można z niej korzystać w czytelni Archiwum Nauki PAN i PAU w Krakowie.
Natomiast wiele eksponatów Karoliny Lanckorońskiej trafiło do Biblioteki Jagiellońskiej
(także do Muzem Uniwersytetu Jagiellońskiego).
Część archiwum osiadłej w Londynie Beaty O b e r t y ń s k i e j kilka lat temu siostrzeniec
poetki, Kasper Pawlikowski z Kanady złożył w Bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Druga część archiwum Obertyńskiej powędrowała do Muzeum Narodowego w Przemyślu.
Bogatą w starodruki własną bibliotekę miał przekazać z Londynu do Polskiej Akademii
Umiejętności polityk, publicysta, lider Federacji Ruchów Demokratycznych, Rowmund P i ł s u d s k i.
O archiwum stworzonej przez Krystynę i Czesława Bednarczyków londyńskiej O f i c y n y P o e t ó w i M a l a r z y, wraz z drukarnią funkcjonującej od 1949 r. do późnych lat
dziewięćdziesiątych, dla Uniwersytetu Jagiellońskiego zabiega prof. Janusz Gruchała. Ma
ono służyć m.in. studentom Katedry Edytorstwa i Nauk Pomocniczych UJ.
Emigracja w Wielkiej Brytanii pamięta o warszawskiej Bibliotece Narodowej, często
przesyłając do jej zbiorów pojedyncze polonica – publikacje polskie lub Polski wydane poza
Krajem: drukowane (piśmiennicze, kartograficzne, ikonograficzne i muzyczne), dźwiękowe,
audiowizualne i elektroniczne.
W 2002 r. Z g r o m a d z e n i e K s i ę ż y M a r i a n ó w Prowincji Brytyjskiej z siedzibą
w Fawley Court (nieopodal Londynu) przekazało Bibliotece Narodowej kilka tysięcy (dwie
ciężarówki) książek, czasopism i dokumentów życia społecznego z XX w. – polskich, poloników i obcych.
W 2004 r. Biblioteka Narodowa otrzymała dar po śp. profesorze Ralphie M i l i b a n d z i e:
97 paczek literatury – głównie z kręgu historii myśli politycznej.
281
Po śmierci historyka literatury, bibliografa i bibliotekarki, Marii D a n i l e w i c zZ i e l i ń s k i e j (zmarła w 2003 r.), jej listy do zaprzyjaźnionej Hanny Świderskiej (kustosza
Polish Section w British Library) adresatka złożyła w Bibliotece Narodowej, w której pani
Maria pracowała do wybuchu II wojny światowej.
Spuściznę po polityku Janie K w a p i ń s k i m z Londynu w 2006 r. jego wnuczka, Barbara Woronowcow, przekazała do Archiwów Państwowych w Warszawie. Zbiór zawiera dokumenty działalności społecznej i politycznej, listy prywatne i pamiątki rodzinne.
W 2008 r. zakończyły wieloletnią wędrówkę pamiątki po polskim teatrze i polskich artystach, pracujących za granicą, pamiątki po ludziach, których losy wojenne, a potem polityka
wygnały z kraju. W 90. rocznicę istnienia krajowego ZASP-u Instytutowi Teatralnemu w
Warszawie zostało przekazane z Londynu archiwum Z w i ą z k u A r t y s t ó w S c e n P o l s k i c h z a G r a n i c ą (ZASPzG – powstał w 1942 r.) z siedzibą w Londynie. Zbiór (ok. 40
pudeł) zawiera teatralne dokumenty w tym listy, dokumentację warsztatów teatralnych, scenariusze, statuty, protokoły zjazdowe ZASP za granicą, programy, afisze, projekty scenografii,
recenzje, zdjęcia. Pośród innych znajdują się unikatowe dokumenty związane z ludźmi estrady, radia i filmu, m.in.[związane z] Zofią Terne, Feliksem Konarskim, Marianem Hemarem,
Romanem Ratschke, Leopoldem Kielanowskim, aktorami: Renatą Bogdańską (żoną gen. Władysława Andersa), Ireną Delmar (od 1981 r. prezesem londyńskiego ZASP-u). Kopie dokumentów zachowano w londyńskiej siedzibie ZASPzG.
Należy zauważyć archiwum polityczne i historyczne Tadeusza Ż e n c z y k o w s k i e g o
(autora książek o podziemnej Polsce i początkach PRL, w latach 1958–1972 wicedyrektora
Rozgłośni Polskiej Radia „Wolna Europa”); archiwum, które w 2006 r. zostało zdeponowane
w Bibliotece Ossolineum we Wrocławiu.
Liczne księgozbiory i archiwa, wolą ofiarodawców – podobnie jak archiwum Gliwy – zostały rozproszone w dwu lub w kilku miejscach. I tak księgozbiór Lidii i Adama C i o ł k o s z ó w w 1998 r. na życzenie i z rozmysłem specyfikacyjnym pani Lidii, został przekazany do
trzech bibliotek w Polsce: 110 pudeł z książkami w języku polskim i angielskim, głównie o
tematyce społecznej skierowanych zostało do Biblioteki Jagiellońskiej; 34 pudła książek
(z przewagą anglojęzycznych) o podobnej tematyce – do Biblioteki Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Rzeszowie; 13 pudeł książek wyłącznie w języku polskim, wydanych za granicą
oraz zbiór miesięcznika „Kultura” wpłynęło do Biblioteki Wojewódzkiej w Tarnowie. W
przypadku ostatniej darowizny dokonało się symboliczne zwieńczenie związków rodzinych
Ciołkoszów z Tarnowem. Voluminy opatrzono napisem ex dono Familiae Ciołkosz. W 2004
r. do Biblioteki Narodowej w Warszawie wpłynął (tym razem pośmiertnie) czwarty dar Ciołkoszów dla Kraju: 23 paczki publikacji polskich i obcych, głównie z zakresu polskiego ruchu
robotniczego i polskiego socjalizmu.
Archiwum Bronisława P r z y ł u s k i e g o (poety, prozaika dramaturga) z Londynu, pośmiertnie podzielone zostało między Rembertów, Bibliotekę Narodową w Warszawie i Wyższą Szkołę Artylerii w Toruniu.
Podobnie ma się rzecz z archiwum Juliusza L. E n g l e r t a (londyńskiego artysty fotografika i publicysty zmarłego 13 stycznia 2010 r.), który część korespondencji i zdjęć przekazał
do Biblioteki Narodowej, a około 200 książek z dedykacjami podarował Bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego.
282
Kilka zbiorów z Londynu i z Fawley Court trafiło do akademickich ośrodków Lublina.
Do Biblioteki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego przekazane zostały: – archiwum poety i tłumacza Zygmunta Ł a w r y n o w i c z a, w tym dotąd nie opracowany ogromny Dziennik
tego autora – księgozbiór romanistyczny (około 500 książek) romanistki i pieśniarki Toli
K o r i a n, – księgozbiór filozoficzny, ze szczególnym uwzględnieniem dzieł Henri Bergsona,
historyka filozofii Zygmunta H ł a d k i e g o. Natomiast Wyższa Szkoła Lubelska im. Króla
Władysława Jagiełły w Lublinie 4 lata temu weszła w posiadanie h u m a n i s t y c z n e g o
księgozbioru Jana K r a s n o d ę b s k i e g o (ok. 20 tys. książek). Księgozbioru wyróżniającego
się szczególnie reprezentowaniem nauk pomocniczych historii: heraldyki, numizmatyki, sfragistyki. Drugą osobliwością tegoż zbioru jest duży dział literatury emigracyjnej: Biblioteka
„Kultury”, „Kultura”, „Zeszyty Historyczne” i liczne pisma emigracyjne. Wymieniona szkoła
przejęła też teologiczno-literacko-filozoficzny zbiór około 12 tys. książek profesora matematyki Sławomira B i e l a z Londynu.
W 2006 r. w Mariańskim Domu Studiów im. Świętych Cyryla i Metodego w Lublinie
została zdeponowana pozostała c z ę ś ć B i b l i o t e k i z polskiego ośrodka rekolekcyjnokonferencyjnego i rekreacyjnego im. Jana Pawła II w F a w l e y C o u r t prowadzonego przez
księży marianów. Znajdują się w tym księgozbiorze także starodruki.
Również w 2006 r. z b i o r y m u z e a l n e i r ę k o p i s y (m.in. dotyczące powstania
styczniowego) z polskiego ośrodka zarządzanego przez księży marianów w Fawley Court
trafiły do Lichenia, gdzie miało być otwarte muzeum. Jak dotąd muzeum takie nie powstało.
Sprawą interesuje się Ministerstwo Kultury.
Jerzy P i e t r k i e w i c z – przedstawiciel wielkiej humanistyki: poeta i teoretyk poezji,
prozaik (pisarz dwujęzyczny), tłumacz, profesor School of Slavonic end East European Studies – własnym księgozbiorem wzbogacił bliskie jego sercu, macierzyste Gimnazjum im.
Długosza we Włocławku.
Ostatnio, 17 września 2009 r., Biblioteka Uniwersytetu Białostockiego im. Jerzego
Giedroycia otrzymała, można powiedzieć, dar sentymentalny, bo skierowany do miasta urodzenia i młodości Prezydenta RP na Uchodźstwie: archiwum Ryszarda K a c z o r o w s k i e g o
(26 listopada 2009 obchodził jubileusz 90-lecia). Archiwum Prezydenta zawiera około 800
jednostek, w tym: 296 książek, 252 nagrania, 60 tytułów czasopism i 100 dokumentów życia
społecznego na emigracji.
*
Ku pożytkowi nowych pokoleń po latach wzbranianej przez cenzurę PRL wiedzy dostęp
do dotyczących emigracji źródłowych materiałów stał się powszechny. Dzięki przychylności
darczyńców emigracyjne archiwa nie „spoczywają” i nie muzealnieją – są żywe.
Odkąd studia nad dziejami i dorobkiem polskiej emigracji wychodźczej wraz z archiwami
i księgozbiorami przenoszą się i prowadzone są w Polsce, poszerzają się przestrzenie tematyczne, wzrasta poziom zainteresowań emigracją i operatywność krajowych bibliotek w zakresie przejmowania emigracyjnych zbiorów.
Trzeba też pamiętać, że mamy do czynienia z „transakcją wiązaną”: powojenna polska
emigracja, uzupełniając krajowe zbiory, nie tylko wspomaga rozwój archiwów i wiedzy
o polskiej emigracji, zapewnia sobie również trwałą pamięć w licznych opracowaniach teraźniejszych i przyszłych pokoleń profesjonalnych badaczy krajowych.
283
Bibliografia
Kwerendy biblioteczne, internetowe oraz opracowania drukowane
(„Dziennik Polski”, „Tydzień Polski” – pisma ukazujące się w Londynie).
Archiwum Emigracji, artykuł hasłowy w: Encyklopedia polskiej emigracji i Polonii, pod red. Kazimierza Dopierały, t. 5, Toruń 2005.
„Archiwum Emigracji. Studia, Szkice, dokumenty”, z. I–X, Toruń 1998–2009; oraz informacja internetowa na
ten temat: www.bn.uni.torun.pl./i/emigr.htm.
Bogaczewicz Stanisław A., Życie i dzieła Karoliny Lanckorońskiej 1898–2002, Wrocław: IPN 2002.
Daszkiewicz Anna, Informator o zbiorach literatury emigracyjnej dostępnych w Bibliotece, Rzeszów: Biblioteka
Główna Politechniki Rzeszowskiej, 1994.
Dura Anna, Emigracyjny księgozbiór Lidii i Adama Ciołkoszów w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. J. Słowackiego w Tarnowie, Warszawa 2007.
Gronkiewicz Iwona, Księgozbiór po hr. Raczyńskim, „Dziennik Polski” 2001, nr 201.
Inwentarz Archiwum „Wiadomości”(1946–1981), wstęp: Mirosław A. Supruniuk, Aneta Jadowska, Marta Karpińska, Toruń 2006.
Juszczak Dorota, Hanna Małachowicz, Galeria Lanckorońskich. Obrazy z daru Profesor Karoliny Lanckorońskiej dla Zamku Królewskiego w Warszawie, Warszawa 1998.
KIN, Cenne archiwum [Kazimierza Smogorzewskiego], „Dziennik Polski” 2001, nr 152.
Lesiszowa Wanda, Archiwum żywe [Listy do Redakcji], „Dziennik Polski” 2007, nr 56.
Lipniacka Ewa, Archiwa i ich miejsce [Listy do Redakcji], „Dziennik Polski” 2001, nr 194.
Muszkowski Krzysztof, Archiwum w hołdzie literaturze emigracyjnej, „Tydzień Polski” 2007, nr 11.
Nowak Maciej, Z Londynu do Warszawy [archiwum ZASP za Granicą], „Dziennik Polski” 2008, nr 189.
Pisarski Grzegorz, A jednak.. „Archiwa – rzecz ważna” [list-artykuł], „Tydzień Polski” 2003, nr 11.
Rakoczy Agnieszka, Księgozbiory Kazimierza M. Smogorzewskiego oraz Lidii i Adama Ciołkoszów, „Tydzień
Polski” 1999, nr 36.
Siomkajło Alina, Mylący protest [Listy do Redakcji], „Dziennik Polski” 2001, nr 212.
Sosnkowska Jadwiga, Włodzimierz T. Kowalski, Testament, w: W kręgu mitów i rzeczywistości, Warszawa b.r.w.
Supruniuk Mirosław Adam, Archiwa pisarzy i instytucji emigracyjnych w badaniach nad literaturą wychodźstwa
polskiego, w: Powroty w zapomnienie. Dekada literatury emigracyjnej 1989–1999, oprac. zbior. pod red.
Bolesława Klimaszewskiego i Wojciecha Ligęzy, Kraków 2001.
Świderska Hanna, Dyskusja o archiwach [Listy do Redakcji], „Dziennik Polski” 2008, nr 231.
Ważny jest każdy dokument. Z profesor Darią Nałęcz, Naczelnym Dyrektorem Archiwów Państwowych w Warszawie rozmawia Robert Małolepszy, „Dziennik Polski” 2006, nr 195.
Wolski Jan, Lista książek i innych druków [Stanisława Gliwy], w: tenże, Pisanie książek bez użycia pióra, Rzeszów 2006.
Wykaz wydawnictw zwartych przekazanych w darze Bibliotece Uniwersyteckiej im. Jerzego Giedroycia w Białymstoku
przez Pana Ryszarda Kaczorowskiego, Białystok: Biblioteka Uniwersytecka (wydruk komputerowy), 2009.
Doktor Alina Siomkajło – historyk i krytyk literatury, nauczyciel akademicki, badacz polskiej emigracji, lektor
języka polskiego w Anglii. Ukończyła Liceum Ekonomiczne i Studium Nauczycielskie w Rzeszowie. Absolwentka Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w zakresie filologii polskiej. W latach 1967–1973 asystent w Katedrze Historii Literatury Polskiej KUL (prof. Czesława Zgorzelskiego); 1974–1978 studia doktoranckie w Uniwersytecie Warszawskim i Polskiej Akademii Nauk zakończone doktoratem;1979–1980 adiunkt w Instytucie
Programów Szkolnych Ministerstwa Oświaty i Wychowania; 1982–1985 adiunkt w Zakładzie Historii Literatury
Polskiej Uniwersytetu M. Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Od 1976 r. oskarżana przez Służbę Bezpieczeństwa o
działalność antyrządową i represjonowana. W latach 1982–1985 adiunkt w Zakładzie Historii Literatury Polskiej
Uniwersytetu M. Curie-Skłodowskiej w Lublinie. W 1985 r. podczas pobytu w Wielkiej Brytanii podjęła emigracyjne stypendium z Fundacji Mateusza B. Grabowskiego. Straciła możliwość zatrudnienia i powrotu do Kraju. Studiowała (1988–1992) język angielski w Hammersmith and West London College. Stypendystka kilku innych fundacji. Opublikowała książki: Ewolucje epigramatu (do początków Romantyzmu w Polsce), Ossolineum
1983; Antologię epigramatyki polskiej: Mała Muza. Od Reja do Leca, PIW 1986; The Last Decade of Polish
London (maszynopis w Bibliotece Narodowej, 1995); raport Stan edukacji i oświaty polonijnej w Wielkiej Brytanii, Norbertinum 2003; opracowanie albumowe Katyń w pomnikach świata, CB i „Rytm” 2003; wspomnienia
Widma przeszłości, Norbertinum 2004. W dorobku posiada ponad 350 publikacji naukowych i popularnych –
rozpraw i artykułów w krajowych wydawnictwach zbiorowych i w periodykach, także w prasie polskiego Londynu. Członkini Stowarzyszenia Historyczno-Literackiego w Paryżu i Związku Pisarzy Polskich za Granicą (juror Nagrody Literackiej).
284
prof. dr hab. Bolesław Indyk
Polski Uniwersytet na Obczyźnie
Londyn
MNIEJ TYPOWE PRZYKŁADY POMOCY KRAJOWI
PRZEZ NIEPODLEGŁOŚCIOWE UCHODŹSTWO
O Kraju mój kochany, wymarzony, wytęskniony,
Wstęgą nienawiści opasany, ofiarą życia przystrojony,
Cierpieniem nad miarę i czarą goryczy obdarzony.
Czym mogę Ci ulżyć, cóż z siebie darować?
Bym do końca mógł służyć, do śmierci wiary dochować?
Pytanie takie może się wydawać romantycznym wzdychaniem, tak samo jak o wiele
wcześniejsza tęsknota wieszcza: Do kraju tego gdzie kruszynę chleba..., dopóki się samemu
nie skosztowało tej okrutnej rzeczywistości. Lecz bardziej konkretne i pasujące do sytuacji,
którą chcę przedstawić, to słowa:
O czymże dumać na „glasgowskim” bruku...
Gdy w niebie nawet nadziei nie widzą...
Sytuacja wówczas wyglądała tragicznie! Trzeba było uporu maniaka i ślepoty miłości, by
wierzyć, ale nie tylko wierzyć i śpiewać, lecz by cokolwiek robić, by popierać swoje nierealne
marzenia.
Na Royal College of Science and Technology (University of Strathclyde) znalazło się
czterech Polaków – marzycieli, dziwaków! Żeby sobie dodać otuchy spotykali się często i
poszukiwali, co można zrobić w tak ograniczonych warunkach, by Naród, a nie system miał
z tego pożytek.
Seniorem, „z wieku i urzędu mu się ten zaszczyt należał”; był na funkcji „reader’a”
w elektronice, a także już wtedy profesorem na PUNO, inż. Zygmunt Jelonek. Wtajemniczonym i tym, którym ufał, czasem pokazywał dyplom oraz osobiste podziękowanie marszałka
sir Edwarda Montgomerego za wynalazek radia krótkofalowego, dzięki któremu dowództwo
mogło się porozumiewać z frontem, bez możliwości podsłuchu. Wynalazek ten zaoszczędził
wiele żyć żołnierzy, za co Montgomery był mu bardzo wdzięczny. Przyjaciołom inż. Jelonek
tłumaczył, że „przecież to nie jest żadne wielkie osiągnięcie z jego strony, gdyż przed wojną,
w Niepodległej Polsce, on był jednym z głównych inżynierów, którzy wybudowali i uruchomili radiostację nadawczo-odbiorczą w Wilnie. Miał więc dobre przygotowanie”.
Drugi to Rachman, również „Wilniuk”, któremu udało się przez Szwecję przekraść do
Szkocji jeszcze przed masowymi aresztowaniami i wywózkami kresowej ludności cywilnej.
Dał się poznać na Wydziale Mechanicznym jeszcze jako student. Na posadzie jako „senior
lecturer” zaprojektował i wybudował duże laboratorium przepływów, gdzie prowadzono badania nad mechanizmem osadzania oraz erozji, a także przenikania przez porowate warstwy
różnych kształtów i kompozycji. Później laboratorium to użyto także do modelowania niektórych zagadnień z projektów Najmłodszego1, takich jak procesy zachodzące w ciekłej stali
później używane do procesów zachodzących w ciekłej stali.
1
Autor referatów prof. dr Bolesław Indyk tak określa siebie i w dalszym ciągu, nawet po konsultacji z redaktorką.
285
Trzeci to imię Grosicki na wydziale tekstylnym, którego nie zraniły żadne kule ani szrapnele w licznych akcjach na froncie, lecz śmiertelnie ugodził rak krwi, i pierwszy odszedł na
wieczną wartę.
I ostatni „ten Najmłodszy, co w...” z metalurgii, który dziś już tylko sam został, „by dać
świadectwo”. Do Royal College of Science and Technology przybył z Imperial College w
Londynie, zatrudniony w projekcie British Iron and Steel Association. Chciał się dokształcić
w metalurgii, gdyż R.C.S.T. był znany w tej dziedzinie oraz miał pierwszą na świecie katedrę
metalurgii, a Glasgow wówczas był również znany z ciężkiego przemysłu, szczególnie stalowego, najsłynniejszych w świecie stoczni i znaczącego przemysłu maszynowego. Tam rozpoczęła się rewolucja przemysłowa a Glasgow nie ma sobie równego miasta na świecie pod
względem wielkich ludzi nauki, jak np. Watt, Sterling, Maxwell, Kelvin, Baird, Lister, Fleming itd.
Czterej Polacy z RCST byli mocno zaangażowani w pracę społeczną wśród Polaków, którzy pozostali tu po wojnie. W głębi duszy jednak czuli, że to nie wystarczy, że aktywna pomoc Narodowi jest nakazem sumienia według starej zasady rycerskiej: „mocniejszy jestem,
cięższą podajcie mi zbroję”.
Wolą Opatrzności nadarzyła się okazja. Sir Samuel Curran, w rozbudowie Royal College,
ukończonej przemianowaniem na Strathclyde University, szukał odpowiedniego, „partnerskiego” instytutu na kontynencie europejskim. Jelonek, zaprzyjaźniony z nim, zasugerował
Polskę. I rzeczywiście, po odwiedzeniu kilku instytucji, Sir Samuel doszedł do wniosku, że
Politechnika Łódzka będzie najbardziej odpowiednia dla Strathclyde University. Więc zaczęły się oficjalne wizyty i pertraktacje.
Umowę tę podniesiono do rangi międzynarodowej z ministerialnym zaangażowaniem.
Najważniejszymi postulatami były:
1. Wymiana naukowa; najpierw na poziomie „post doktoranckim” później poszerzona do
doktoranckiej, a w końcu do studenckiej.
2. Wspólne projekty badań naukowych
3. Później wspólne projekty prac doktorskich
4. W końcu wspólne studia i projekty magisterskie.
Nie trzeba było udowadniać, że z punktu widzenia nauki polskiej ta wymiana była
„oknem na świat” dla przeciętnego naukowca czy studenta. Świadczył o tym fakt, że z polskiej strony była zawsze kolejka chętnych na wymianę, Szkotów trzeba było namawiać.
Ze strony władz komunistycznych była to również okazja zapoznania się z systemem niekontrolowanym przez partię, który można było wykorzystać w innych dziedzinach. Nie wypadało więc otwarcie stawiać przeszkód w wypadkach, które nie zawsze były po linii wytyczonej przez partię.
Nasza czwórka Polaków na Strathclyde University zdawała sobie sprawę z tego że będą
spotykali ludzi z którymi w innych okolicznościach nie chcieliby się spotkać, lecz po naradach doszli do wniosku, że kij ma dwa końce. Zaangażowani byli głęboko; najpierw w roli
tłumaczy, a później w roli specjalistów w zawodzie i nawiązywania kontaktów.
Oczywiście komuniści szybko zorientowali się w sytuacji. Najpierw próbowali użyć ich
do swoich celów, lecz gdy to nie wypaliło, starali się utrudnić im działalność.
I tak już w pierwszych latach działania umowy wszyscy czterej Polacy byli w Kraju, rozpoznali teren, nawiązali wiele kontaktów, znajomości, a nawet przyjaźni. Dlatego wiedzieli,
kto przyjeżdża i jaki teren mu przygotować, przynajmniej ze strony społeczności polskiej w
Szkocji, która w związku z tym, była również poinformowana i przygotowana. Znaleźli się
286
tacy, którzy wspomagali przybyszów z Kraju w potrzebie, także mieszkaniem, gościną,
a szczególnie przez udostępnienie informacji, np. szkockich zbiorów Instytutu Historycznego
im. gen. Władysława Sikorskiego, których kuratorem był znany historyk dr Leon Koczy.
Nie byli więc wygodni dla władz komunistycznych. Jeden przykład tu wystarczy, bo nie
ma potrzeby opisywania wielu wydarzeń tego samego zjawiska: Podczas jednej z wizyt w
ramach wymiany, „najmłodszy” zapoznał się z dziś nieżyjącym już prof. Janem Karniewiczem, pochodzącym z Wileńszczyzny, który tak jak on, doskonale poznał „dobrodziejstwo
opieki proletariatu”. Profesor Karniewicz, przygotowując konferencję fizyki kryształów w
Warszawie, poprosił go o przygotowanie pracy na temat przewodnictwa jonowego. Po powrocie do Glasgow złożył podanie o wizę, drogą formalną, przez uniwersytet, z dziewięciomiesięcznym wyprzedzeniem. Nie było to jednak w ramach wymiany. Oczywiście dostał wizę, ale dwa tygodnie po konferencji! Tylko że petent był na to przygotowany. Profesor Karniewicz osobiście odczytał pracę, która ukazała się w materiałach konferencyjnych.
Nieubłagany czas jednak płynął. Zmieniała się sytuacja, zmieniali się ludzie. Przyszła Solidarność. Wydawało się, że nareszcie wracają normalne stosunki międzyludzkie, że to, o
czym dotąd mogliśmy tylko marzyć, jest już w zasięgu. Stan wojenny przekreślił wszystko.
I w takim momencie okazało się, jak potrzebne były stosunki wypracowane i pielęgnowane
przez ten długi okres pracy i współpracy. Do akcji przyłączyli się także nasi szkoccy przyjaciele.
Lecz „minął stan wojenny jak mija burza”, ale też mija życie ludzkie. Po Grosickim odszedł Jelonek, a Rachman zapadł w poważną chorobę hormonalną, potem w depresję i w ciągu dwóch lat zmarł. Został tylko najmłodszy. Ale ciężar obowiązków i działania już nie był
ten sam. Swoboda poruszania się, wolność słowa, uczyniła dawne metody zbędnymi.
Przyszły nowe wyzwania. Polska zaczęła się przygotowywać do wejścia do Unii Europejskiej. Czy nie należy zaczynać od systemu edukacji?
W wyniku stanu wojennego transport pszenicy z Australii, który nie doszedł na czas do
Polski, został sprzedany na wolnym rynku, a pieniądze przekazane na przygotowanie polskiej
edukacji do systemu anglosaskiego.
Na pierwszy ogień poszła Politechnika Warszawska, lecz po kilku próbach złożyła broń.
Politechnika Łódzka podchwyciła chorągiew. Mając już długoletnie doświadczenie współpracy ze Strathclyde University postanowiła powołać International Faculty of Engineering,
w którym językiem wykładowym będzie angielski (później także francuski i inne, zależnie od
potrzeby), oraz system edukacyjny również dopasowany do zachodnich.
Dziekan proponowanego wydziału Tomasz Saryusz-Wolski poprosił najmłodszego o zaplanowanie, zorganizowanie, oraz prowadzenie kursu Materials Engineering. Wykorzystując
kontakty na uczelniach brytyjskich, francuskich, włoskich, szwedzkich i duńskich, opracowano programy edukacyjne, w których studenci ostatni rok mieli wspólny pomiędzy IFE i jedną
z uczelni w kraju UE. To dawało im dyplomy upoważniające do pracy w UE. Okazało się to
bardzo popularne; zawsze było wielokrotnie więcej kandydatów niż miejsc. IFE rosło więc,
aż zaczęło trzeszczeć w szwach!
Wykładowcami oraz prowadzącymi zajęcia często byli ludzie z Zachodu, nawet ze Stanów Zjednoczonych i Australii. Furorę zrobił profesor Daniel Lityński, dziekan na West Point
Military Academy w USA, który wziął „sabatical”, aby przez rok uczyć na IFE, przywiózł
także w darze kilka pudeł podręczników. Ostatni kontakt z nim mieliśmy, kiedy był wicerektorem Western Michigan University. Ze Strathclyde było dwóch: także Najmłodszy, który już
287
nie był całkiem młody, oraz zachęcony przez niego, obecnie już nieżyjący Joe MacGhee,
prowadzący wykłady z Instrumentation.
Wiek i potrzeby rodzinne przekonały Najmłodszego, że powoli trzeba zwijać skrzydła. Po
ośmiu latach wytężonej pracy na IFE pozostawił „jeszcze młodszym” przetartą już drogę w
przyszłość.
Pozostały wspomnienia, przyjaźnie zawarte w trudniejszych czasach oraz uczucie, że w
tej jednej sprawie, obowiązek został spełniony.
Kiedy w czterdziestą rocznicę współpracy otrzymał odznaczenie obojga uniwersytetów,
Najmłodszy przyjął je w imieniu tych, co już odeszli na „wieczną wartę” oraz tej „piątej” Teresy, która przez czterdzieści lat z uśmiechem prowadziła „darmowy hotel we własnym (naszym – dopisek autorki), dla przyjezdnych w potrzebie.
Non nobis Domine, non mihi, sed ad Maioram Gloriam Tuam, et Patriae.
Profesor dr hab. Bolesław Indyk ur. w 1934 r. w miejscowości Trzcianiec, w województwie lwowskim,
wywieziony z rodziną 10 lutego 1940 r. na Sybir (w oblasti Sverdlowskaja) i wraz z sierocińcem w Samarkandzie z wojskiem polskim przedostał się do Persji a następnie po wojnie znalazł się w Wielkiej
Brytanii, gdzie uzyskał magisterium z fizyki w Woolwich Politechnik w Londynie (1959), studia w Imperial College tamże i doktorat z metalurgii na Strathclyde Uniwersity w Glasgow (1968). Pracował następnie w Londynie (jako radiolog materiałów do produkcji samolotów oraz kierownik laboratorium przy
produkcji materiałów ogniotrwałych) i w brytyjskich firmach, także w Johannesburgu. W latach 1964–
1964 był zatrudniony w Imperial College w Londynie; a w latach 1964–2000 w Royal College of Science
and Technology University of Strathclyde. W latach 1990–1999 pracował na Inżynierii Materiałowej Politechniki w Łodzi. W latach 1978–1991 był delegatem rządu RP na zachodnia Szkocję, w latach 1970–
1991 m.in. członkiem Rady Narodowej; od 1944 ZHP w Wielkiej Brytanii. Od 1972 r. jest profesorem i
wykłada na PUNO. Jest autorem kilkudziesięciu rozpraw naukowych i popularnonaukowych głownie w j.
angielskim, należy do kilku polskich stowarzyszeń społecznych i kulturalnych w Wielkiej Brytanii.
288
prof. dr Bolesław Indyk
PUNO, Londyn
PRZYKŁADY POMOCY NARODOWI W CZASIE I BEZPOŚREDNIO
PO „STANIE WOJENNYM”
Przysłowie niedźwiedzie: Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie. A bieda, tak jak
ten niedźwiedź z „Leszka i Mieszka”, przyszła w chwili zachwytu pięknem zorzy wolności i
solidarności. Przypuszczam, że niewielu wśród Państwa nie pamięta tego „gromu z jasnego
nieba” oraz nie przeżyło tego rozczarowania i troski o przyszłość. Bo Polska to nie tylko
„Kraj nad Wisłą”. Polska jest przede wszystkim w sercu każdego, prawego Polaka.
Polacy w Szkocji, tak jak wszędzie na świecie, bardzo mocno przeżyli wstrząs „stanu wojennego”, lecz prawie natychmiast stanęli na wysokości zadania. Najpierw pytanie: Jakie są
doraźne potrzeby?, oraz Jak można pomóc?
Na pierwsze pytanie dał odpowiedź rzecznik reżimu: „Rządowi żywności nie zabraknie”.
Społeczeństwo polskie w Szkocji bardzo szybko się zmobilizowało. W parę tygodni zebrano sumę £50 tys., do czego magistrat miasta Glasgow dołożył podobną na zakup i transport lekarstw i materiałów niezbędnych dla chorych i szpitali. Dom Polski im. gen. Władysława Sikorskiego stał się magazynem, do którego przywożono materiały, sortowano, pakowano i skąd odchodziły ciężarówki do Polski. Tu należy podkreślić, że przyjacielskie stosunki
polskiej społeczności zarówno osobiste, jak i z instytucjami i lokalnymi zarządami szkockimi
w pełni zdały egzamin. Jako przykład pełnego zaangażowania można podać fakt, że administrator University of Strathclyde Ronald Crawford osobiście poprowadził ciężarówkę specjalnie przygotowaną na potrzeby Politechniki Łódzkiej.
To zaangażowanie i współpraca również wyraźnie występuje, jeżeli zwrócimy uwagę na
los ludzi, którzy zostali odcięci od powrotu do Kraju przez stan wojenny.
Na uczelniach szkockich było wówczas kilkudziesięciu studentów oraz naukowców z
Polski. Strathclyde University w ramach wymiany miał ich więcej niż inne. Prawie wszyscy
dostali możliwość kontynuacji rozpoczętych prac, projektów czy studiów. Doktorom i profesorom postarano się o fundusze na przedłużenie ich prac badawczych, a często nawet zaofiarowano tymczasowe posady do czasu powrotu, czy też znalezienia innej stałej pracy.
Można wymienić prof. J. Mikę, matematyka z Instytutu Badań Jądrowych w Warszawie,
na rocznym stażu w Strathclyde University, któremu przedłużono staż na następny rok, do
czasu kiedy znalazł stałą posadę w Cape Town w RPA. Znalazł go tam „Najmłodszy”, już na
stanowisku dziekana wydziału matematyki na University of Cape Town, kiedy w Johannesburgu wdrażał proces ciągłego odlewania rur miedzianych.
Społeczność polska przyjęła do siebie tych odciętych od kraju, często ofiarując mieszkanie i pomoc w zorganizowaniu życia na obcym terenie. Nie zaniedbywano także szkolnictwa
i organizacji młodzieżowych nawet w krajach tak dalekich, jak Afryka Południowa, gdzie
w samym Johannesburgu znalazło się około 10 tys. młodych Polaków, w tym sporo rodzin
z dziećmi. Dotarła tam pomoc w zorganizowaniu polskiej szkoły przedmiotów ojczystych
oraz drużyny harcerskiej.
Dało się wówczas podczas stanu wojennego zauważyć, jak Polacy jednoczą się w chwilach krytycznych. Jakiekolwiek spory pomiędzy pojedynczymi ludźmi czy instytucjami ucichły na ten okres, było bowiem wspólne zadanie do wykonania. Rozdrobnione początkowo
289
akcje zaczęły się scalać dla większego efektu, tak jak na przykład szeroka działalność Medical aid for Poland.
Każdy chętnie pracował dla wspólnego dobra. Nikt nie żądał zapłaty.
To chyba był jedyny pozytywny aspekt stanu wojennego.
Niestety, gdy niebezpieczeństwo czy kryzys mija i życie zbliża się do normalnego, wracają mniej przyjazne stosunki międzyludzkie.
Całkowicie nie powiodła się inna próba służby Ojczyźnie. Czy dlatego, że za mało było
wysiłku, czy ludzkie podejście do życia zmieniło się tak, iż nasze pokolenie już nie pasuje,
czy też z innych powodów, pozostawiam słuchaczom do osądzenia.
Royal College of Science and Technology, późniejszy University of Strathclyde, to jeden
z dwóch pierwszych uniwersytetów na świecie, gdzie zaczęto uczyć i prowadzono badania na
temat metalurgii. To tam badano najnowsze procesy takie, jak „ciągłe odlewanie” metali, które okazały się bardzo oszczędne w zużyciu energii, ekwipunku, materiałów i ludzkiej pracy.
W tym procesie specjalizował się „ten Najmłodszy”. Dlatego do niego zwróciła się firma z
Południowej Afryki Copper Tubing Africa o opracowanie i uruchomienie produkcji rur miedzianych metodą ciągłego odlewania.
Po okresie planowania, budowy i kształcenia obsługi, produkcja ruszyła pełną parą. Po
trzech latach szły już dwie linie produkcyjne, a Najmłodszy doszedł do wniosku, że skoro
Polska ma największe zasoby miedzi w Europie, proces ten doskonale pasuje do polskiego
przemysłu. Miedź to nie tylko wygodny metal, z którym ludzkość żyje najdłużej, ale także, w
przeciwieństwie do plastyku, środek bakteriobójczy.
Próbował więc wszelkimi sposobami zainteresować tym najnowszym procesem technologicznym polski przemysł miedziany. Zainteresował się tym nawet konsulat polski w Południowej Afryce, ale nie polski przemysł.
Po wielu tarapatach z pomocą konsulatu, udało się skontaktować z firmą Hutmen we
Wrocławiu. Ówczesna dyrekcja nawet przyjechała do Johannesburga i po obejrzeniu zdecydowała się przyjąć i przeprowadzić pierwsze próby. Niestety, był to okres intensywnej prywatyzacji opłacalnych przedsiębiorstw w Polsce. Tak więc, zanim doszło do poważnych prób,
nowi właściciele usunęli wraz z dyrekcją wszystkie programy rozwoju i jakiekolwiek nowinki
techniczne. Dalsze próby najczęściej rozbijały się o pytanie: „Jakie ma Pan pieniądze?”.
Wszystko inne ignorowano. A przecież ten proces technologiczny ofiarowano za darmo!
Po dziesięciu latach, przy okazji pogrzebu bliskiego człowieka, Najmłodszy odwiedził
Copper Tubing Africa. Znalazł już osiem linii produkcyjnych i trzecie miejsce w światowej
produkcji rur miedzianych, ale też gorzki smak rozczarowania, że to nie polska produkcja.
To jeszcze jeden dowód prawdziwości porzekadła: „Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane”.
W pogoni za pieniądzem, maksymalnym natychmiastowym zyskiem, zgubił się gdzieś
stary polski patriotyzm, zginęła wizja przyszłości Narodu i przyszłych pokoleń, a zaczyna się
liczyć tylko własna wygoda i zachcianka. Przytaczając słynne stwierdzenie: „Upaść może i
naród wielki, ale zginąć tylko nikczemny”, zastanówmy się przez chwilę, jaką wizję przyszłości wybieramy? Co naszym dzieciom i wnukom zostawiamy?
290
dr Piotr Kardela
Instytut Pamięci Narodowej Olsztyn
WYBRANE ASPEKTY DZIAŁALNOŚCI
PÓŁNOCNO-AMERYKAŃSKIEGO STUDIUM SPRAW POLSKICH
W ŚWIETLE MATERIAŁÓW WYWIADU CYWILNEGO PRL
Kongres Polonii Amerykańskiej powstał, – jak to precyzował Karol Rozmiarek – aby:
uświadamiać opinię publiczną w Ameryce o historycznej roli Polski, jej miejscu w świecie, jej
potrzebach, jej prawach do niepodległości oraz nienaruszalności jej granic. Pierwszy prezes
KPA, wypowiadając te słowa w ostatnich dniach maja 1944 r. na pierwszej konwencji Kongresu w Buffalo, wyraźnie określił podstawy ideowe tej największej do dziś organizacji polonijnej na świecie. Dał jednoznacznie do zrozumienia, że Polska po zakończeniu II wojny
światowej, zgodnie z przyjętymi zasadami Karty Atlantyckiej, winna być państwem niepodległym. Podkreślał zarazem, iż w momencie nastania pokoju wszelkie kalkulacje związane ze
zmniejszeniem terytorialnego stanu posiadania państwa polskiego, mając tu głównie na myśli
polskie Kresy Wschodnie, nie będą ani sprawiedliwe, ani zgodne z wolą narodu polskiego.
Kongres Polonii powstawał zatem jako organizacja niepodległościowa, która obok działalności typowo samopomocowej skierowanej na Polonię amerykańską, miał również w nie mniejszym stopniu stać na straży najlepszych tradycji narodu polskiego, przeciwstawiając się wzrastającemu i obserwowanemu przez niemalże wszystkich niebezpieczeństwu nowego rozbioru
Polski1.
Północno-Amerykańskie Studium Spraw Polskich, organizację istniejącą od 1976 r. na terenie USA, a potem też Kanady, stworzyli członkowie Kongresu Polonii. Wśród nich nie było
członków założycieli KPA z 1944 r. Inicjatorzy Studium nie legitymowali się tzw. staro polonijnym rodowodem. Byli to uchodźcy polityczni przebywający od zakończenia II wojny w
Europie Zachodniej, przybyli do Ameryki Północnej w latach pięćdziesiątych. Zdecydowaną
ich większość stanowili, dobrze wykształceni, świetnie mówiący po angielsku, byli żołnierze i
oficerowie polskich formacji zbrojnych na Zachodzie lub krajowego podziemia niepodległościowego od AK po NSZ, z wyłączeniem, co oczywiste – różnej maści komunistów. Wszystkich łączyły poglądy zdecydowanie antysowieckie, negatywny stosunek do peerelowskiej
rzeczywistości, ale również wspólna im była wierność pierwotnym zasadom Kongresu Polonii sformułowanym w momencie jego powstania. Koncepcja powołania Studium łączyła się z
trudną i złożoną sytuacją wewnętrzną Kongresu Polonii Amerykańskiej z połowy lat siedemdziesiątych. Polityka amerykańska weszła wówczas w fazę odprężenia, oznaczającą – jak
wielu wyrokowało – bezpowrotny koniec ery konfrontacji USA ze Związkiem Sowieckim i
początek ery negocjacji. W przełożeniu na sprawy polskie, najwyraźniej uwidoczniło się w
zbliżeniu amerykańskiej administracji Richarda Nixona, a potem prezydenta Geralda Forda z
przedstawicielami partii komunistycznej w PRL-u. Widomym znakiem tego zbliżenia była
wizyta I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka w Stanach Zjednoczonych w październiku
1974 r. Ta przykra dla polskiej emigracji niepodległościowej zmiana stosunku USA do So1
Szerzej na temat KPA, zob. J. Wojdon, W imieniu sześciu milionów… Kongres Polonii Amerykańskiej w
latach 1944–1968, Toruń 2005. O prezesie w kontekście problemów wschodnich, zob. P. Kardela, Karol Rozmiarek (1893–1973), prezes KPA a Polska po II wojnie światowej, ze szczególnym uwzględnieniem spraw
wschodnich, w: Prace Naukowe Światowej Rady Badań nad Polonią, pod red. M. Szczerbińskiego i T. Wolszy,
Gorzów 2001.
291
wietów przyniosła niemały dylemat władzom KPA, do których działali lojalni wobec Ameryki Amerykanie polskiego pochodzenia, musiały przy zachowaniu tej lojalności, zachować też
coraz trudniejszą do utrzymania linię niepodległościową2.
Celem Północno-Amerykańskiego Studium Spraw Polskich, którego liderem był prof.
Andrzej Ehrenkreutz, było prowadzenie nieustępliwej walki o odzyskanie pełnej wolności i
niezawisłości narodu polskiego, udzielenia pomocy bratnim narodom ujarzmionym, ale
przede wszystkim prostowanie fałszów historycznych i kłamstw peerelowskiej propagandy na
temat bieżącej sytuacji w Polsce Ludowej. Z powyższych względów Studium było przedmiotem zainteresowania wywiadu PRL. Pierwszy ślad tego zainteresowania pochodzi z 17 września 1975 r., kiedy to na ręce prominentnych komunistów warszawskich: ministra spraw zagranicznych Stefana Olszowskiego, sekretarza KC PZPR Stanisława Kani, gen. Adam
Krzysztoporskiego z kierownictwa MSW, gen. Władysława Pożogi, ówczesnego dyrektora
Departamentu Kontrwywiadu MSW, i gen. Czesława Kiszczaka, zajmującego się wtedy wywiadem wojskowym, wpłynęła informacja dyrektora Departamentu I MSW, odpowiedzialnego za wywiad, płk Jana Słowikowskiego. Raportował w niej o chęci powołania w USA Studium Spraw Polskich. Słowikowski podkreślał, iż nadrzędnym celem organizacji ma być
„nieustępliwa walka o odzyskanie pełnej wolności i niezawisłości narodu polskiego”. Prominenci zostali również dokładnie poinformowani o personaliach Komitetu Organizacyjnego
Studium i funkcjach, które pełnili w czasie swej dotychczasowej aktywności na terenie polonijno-amerykańskim. Profesor Ehrenkreutz w kartotece Departamentu I MSW zarejestrowany
został 18 lutego 1961 r. Wywiad peerelowski najwidoczniej zgromadził na jego temat dość
istotne informacje, skoro już 6 marca tego samego roku w tajnej notatce wywiadu na jego
temat, pisano: W dniu dzisiejszym przedstawiłem materiały dot. ob. USA EHRENKREUTZA
Andrew Stefan do wglądu kpt. Majewskiemu z II Oddziału Sztabu Gen.[eralnego], który sporządził odpisy celem operacyjnego wykorzystania3.
Zlokalizowane ostatnio nowe dokumenty wywiadu PRL na temat Studium pozwalają odnośnie do tejże organizacji prześledzić szerzej stan wiedzy komunistów w interesującym nas
zakresie4. Zatem inicjatywę utworzenia Studium Spraw Polskich – jak zapisano w dokumencie departamentu I MSW 9 czerwca 1976 r. – przypisuje się uchwale IX Konwencji Kongresu
Polonii Amerykańskiej oraz referatowi red. Cz.[esława] Maliszewskiego, wygłoszonemu na
specjalnym zebraniu Wydziału Stanowego KPA na Stan Michigan w dniu 30 listopada 1974 r.
w Ann Ambor. Odsyłano tu następnie do tekstu Ehrenkreutza wydrukowanego w „Dzienniku
Związkowym”, z 20 stycznia 1976 r. Zatem, jeśli przyjąć taki poziom wiedzy na temat początków organizacji, można stwierdzić, iż komuniści nie mieli wiedzy o spotkaniach konsultacyjnych organizatorów Studium w miejscowości Betlhehem w stanie Connecticut, gdzie w
posiadłości Ewy i Stanisława Gieratów w zasadzie wypracowano całą koncepcję organizacji.
Komuniści za to wskazywali jako miejsca wypracowania koncepcji Studium: Toronto, Chicago, Detroit, Nowy Jork, Oakville i Waszyngton. To ostatnie miejsce można było uznać za
trafione, jeśli przyjmie się, że rozmowy organizatorów Studium podczas konferencji wa-
2
Por. P. Kardela, Geneza i powstanie Północno-Amerykańskiego Studium Spraw Polskich (1976–1996),
„Niepodległość”, t. LV, 2005 oraz tenże, Północno-Amerykańskie Studium Spraw Polskich i jego znaczenie w
utrzymaniu linii niepodległościowej Kongresu Polonii Amerykańskiej, w: Powrześniowa emigracja niepodległościowa na mapie kultury nie tylko polskiej, pod red. V. Wejs-Milewskiej i E. Rogalewskiej, Białystok 2009.
3
Tamże, s. 517.
4
Za udostępnienie tych dokumentów dziękuję historykowi Witoldowi Bagieńskiemu.
292
szyngtońskiej Polonia–75 były platformą formułowania się fragmentów koncepcji działania
organizacji5.
Deklarację ideowo-programową Studium nie trudno było pozyskać, gdyż zamieszczono
ją w „Dzienniku Związkowym” 6 stycznia 1976 r. W cytowanym dokumencie zapisano, że na
plan pierwszy organizacji wysuwa się zadania działalności „niepodległościowej” m.in. w
drodze sojuszu z innymi „narodami ujarzmionymi przez Rosję”. Zadanie to – jak podawano
do Warszawy – postanowiono realizować: – badając zagadnienia polskie w kraju i na obczyźnie; – formułując polską długofalową myśl polityczną; – prowadząc działalność ostrzegania w państwach osiedlenia Polonii przed zagrożeniem rosyjskim; – wypracowując plan
działania i sposoby realizacji założeń politycznych. Deklarację tę uchwalono w Kalamazoo,
formułując jednocześnie zadanie zebrania funduszy w wysokości co najmniej 100 tys. dolarów na cele Studium. Podkreślono przy tym wagę zadań badawczych nad sprawami polskimi
realizowanych przy pomocy wyszukiwanych w tym celu naukowców i służenie Kongresowi
materiałami i opracowaniami przez ośrodek naukowy Studium. Wywiad został wydrukowany
w prasie pełny skład Komitetu Organizacyjnego ośrodka, zatwierdzony 14 czerwca 1975 r.,
sporządził więc krótkie charakterystyki poszczególnych jego członków informujące o przeszłości, pozycji wśród Polonii, jak również wykształceniu. W takim zestawieniu uwzględniono: prof. Andrzeja Ehrenkreutza – przewodniczącego, prof. Jerzego Lerskiego – wiceprezesa,
Władysława Stępnia – wiceprezesa, dra Jana Morelewskiego – sekretarza, inż. Fabiana Polcyna – skarbnika, Józefa Kleszczyńskiego i Kazimierza Łukomskiego – jednego z dyrektorów
KPA. W dokumencie wywiadu zamieszczono również zadania Komitetu Organizacyjnego,
który miał istnieć do momentu powołania Komitetu Wykonawczego i Rady Nadzorczej Studium. Innym ustalonym przez komunistów istotnym elementem w kształtowaniu się Studium
był dzień 16 stycznia 1976 r., kiedy to w Cleveland odbył się Ogólnopolski Zjazd Dyrekcji
KPA, w którego trakcie prof. Ehrenkreutz przedstawił zebranym projekt Studium. Monitorując postęp w tworzeniu Studium, wywiad PRL ustalił, iż wybory do Komitetu Wykonawczego organizacji przeprowadzono niezgodnie z wcześniejszymi założeniami, tzn. w momencie,
kiedy pośród członków Studium zebrano nie 100 tys. dolarów, ale zaledwie 2 tys. Zaraz potem, na początku stycznia 1976 r. zdobyto wiedzę o osiągnięciu kwoty 10 tys. dolarów od 100
członków Studium.
O źródłach powstania inicjatywy utworzenia S[studium] S[praw] P[olskich], celach projektodawców i kierunku działania aktywistów Komitetu Organizacyjnego – pisano w dokumencie wywiadu – sądzić można
częściowo na podstawie artykułu Witolda Borysewicza opublikowanego w tygodniku „Polonia” w dniu 8
lutego 1976 r. Borysewicz, podeszły wiekiem działacz narodowo-demokratyczny, reprezentant grupy pozostającej, przynajmniej okresowo, w otwartym konflikcie z ośrodkami kombatanckimi, zaatakował organizatorów z pozycji tejże grupy. Zarzucił on inicjatorom SPP, co następuje: 1) zamiast ośrodka badawczego mają oni dążyć do utworzenia w praktyce centrum dyspozycji politycznej wobec Kongresu Polonii Amerykańskiej; 2) zamiast pracy nad formułowaniem oryginalnej koncepcji politycznej KPA, w zamiarach ich miałoby leżeć zapewnienie dominującego wpływu ośrodka londyńskiego na KPA. Wystąpienie Borysewicza –
oceniano – ma swoją motywację w toczącej się walce o wpływy w kierownictwie politycznym Polonii
Amerykańskiej. W rywalizacji tej endecja ponosiła jak dotąd na ogół porażki. Rozgoryczenie autora skłoniło go do publicznego skomentowania intencji organizatorów Studium.
Jeśli chodzi o skład grupy inicjatorskiej Studium, to analitycy Departamentu I MSW dokonali następującej oceny:
5
Na temat konferencji Polonia’75, zob. P. Kardela, Północno-Amerykańskie Studium Konferencja waszyngtońska – Polonia ’75, „Przegląd Polski” (Nowy Jork), 20 VI 2000.
293
Skład wskazuje, że [grupa inicjatorów Studium] jest całkowicie zdominowana przez najbardziej zajadłe i
antykrajowe środowiska kombatanckie. Aktywność w działaniach organizacyjnych Juliana Witkowskiego –
kierownika gr.[upy] „Odwet” z Chicago, wskazuje na kontakty z grupą bojówkarzy. Obecność w Komitecie
Organizacyjnym K.[azimierza] Łukomskiego wydaje się świadczyć o dążeniu do wywierania bezpośredniego wpływu na prezesa KPA A.[lojzego] Mazewskiego i związkach z Londynem.
Następnie konkludowano:
Brak jest podstaw do przyjęcia, że poza powtarzaniem dotychczasowych „niezłomnych” haseł, Studium
może się zdobyć na jakiekolwiek oryginalne koncepcje. Świadczy o tym dotychczasowa działalność członków Komitetu Organizacyjnego. Sama nazwa i troska organizatorów o zapewnienie pozorów wysokiej rangi naukowej Studium „trust mózgów” dowodzić mogą dążeniu do nadania autorytetu sugestiom, jakie w
swoich planach kierownictwo Studium ma przedstawiać czołówce politycznej KPA. Na ile SSP może pełnić rolę transmisyjną dla polityki ośrodka londyńskiego trudno w tej chwili sądzić. Z drugiej strony może
się okazać, że SSP będzie dążyło do przejęcia roli komitetu – jednego z tych, jakich utworzenie przewidziano w postanowieniach listopadowej Konferencji Polonia – 75 w Waszyngtonie. O ile tendencje takie znajdą
w przyszłości potwierdzenie, będzie można uznać, że grupa prolondyńska, aktywna w przygotowaniach Polonii – 75, istotnie utworzyła przy KPA instrument swojego oddziaływania6.
21 czerwca 1976 r. powstała na temat Studium Notatka uzupełniająca, którą opracował
peerelowski attache w Chicago. W dniach 29–30 maja 1976 r. – podawano – odbyła się
„Konferencja inauguracyjna” Studium Spraw Polskich w Ameryce Północnej. Do notatki
załączono pełny wykaz członków Komitetu Wykonawczego i Rady Nadzorczej Studium.
Wywiad zauważał, że:
Do wyboru stałych organów władz Studium doszło mimo nie osiągnięcia funduszu „założycielskiego” w
wysokości 100 tys. dolarów. Fakt ten (na podstawie procesów aktualnie mających miejsce w środowisku
polonijnym) można skomentować następująco: Kierownictwo polityczne Polonii odczuwa autentyczny brak
długofalowego, aktualnego i realistycznego programu. Konieczność opracowania takiego programu wynika
natomiast z faktu, że warunki działania KPA uległy zasadniczej zmianie w związku z rozwojem wszechstronnych stosunków między Stanami Zjednoczonymi i Polską oraz innymi krajami socjalistycznymi.
Również zbliżająca się, zaplanowana na wrzesień, Konwencja Kongresu Polonii Amerykańskiej, zmusi kierownictwo KPA do zaprezentowania programu politycznego. W tym stanie rzeczy należy założyć, że aktyw
Studium zostanie obarczony opracowaniem, jeżeli nie konkretnych materiałów, to przynajmniej tez do programu politycznego KPA.
Następnie dokonano szczegółowej, takiej samej jak w przypadku składu Komitetu Organizacyjnego Studium, analizy wyłonionego Komitetu Wykonawczego i Rady Nadzorczej.
W Notatce pisano:
Uwagę zwraca to, że członkami władz Studium wybrani zostali przedstawiciele również środowisk polonijnych z Kanady prof. dr Jerzy. A. Wojciechowski i inż. Z. Szpikowski – obaj w składzie komitetu wykonawczego. Było to m.in. powodem zmiany nazwy – z projektowanej „Studium Spraw Polskich przy KPA”
na „Studium Spraw Polskich w Ameryce Północnej”. Potwierdzałoby to tezę – pisano dalej w dokumencie
wywiadu PRL – zawartą w naszej notatce przesłanej przy piśmie z dnia 25 maja 1976 r. o tym, że Studium
może odegrać rolę podkomitetu, którego powołanie przewidziano w ustaleniach waszyngtońskiej konferencji „Polonia 75” z listopada 1975 r. Zadaniem Studium mogłoby się wówczas stać opracowanie części materiałów na kolejne spotkanie [polonijne] przewidziane na 1978 r. w Toronto. Podana informacja – zauważano zaraz – wymienia inny skład poprzednio funkcjonującego Komitetu Organizacyjnego. Zamiast prof.
Lerskiego podano nazwisko prof. Witolda Sworakowskiego z Kalifornii, uzupełniając listę o ppłk. Leonarda Zub-Zdanowicza. W składzie władz, którym Komitet Organizacyjny przekazał swoje kompetencje, uderza brak nazwiska Kazimierza Łukomskiego, jednego z najaktywniejszych antykrajowych działaczy w Chicago. Faktu tego – pisał attache z Chicago – nie jesteśmy w stanie skomentować, nie mniej może on oznaczać, że z osoby Łukomskiego zrezygnowano w związku z jego powiązaniami z ekstremistycznymi środowiskami emigracyjnymi. Zwraca również uwagę brak we władzach Studium przedstawicieli ugrupowania
polonijnej endecji. Zostało ono zdominowane przez grupę „sanacyjno-kombatancką”. Praktycznie wśród
6
IPN BU 02011/72, k. 159–161.
294
członków władz Studium nie ma nikogo ze „starej Polonii”, wielu z nich natomiast używa wojskowych
stopni. Fakt powołania władz Studium wiąże się niewątpliwie z pobytem w Chicago prof. J.[erzego] Lerskiego, który wygłosił tutaj cykl wykładów. Lerski od początku (obok prof. A. Ehrenkreutza) stanowił siłę
napędową działań organizacyjnych zamierzających do stworzenia Studium”7.
W załączonej liście członków władz Studium, przy poszczególnych nazwiskach poczyniono adnotacje. Na przykład przy Ehrenkreutzu: aktywny działacz antykrajowy, przy Morelewskim: aktywny działacz antykrajowy, przy Lerskim: jeden z najbardziej zajadłych przeciwników PRL, nastawiony wybitnie antyradziecko, Był w kontakcie z Radiem Wolna Europa,
przy Józefinie Rzewskiej napisano: aktywna, wojownicza działaczka antykrajowa, wiceprezeska KPA, czy przy Władysławie Stępniu z Chicago: jeden z najbardziej zajadłych działaczy
antykrajowych, wiceprezes SPK od 1975 r. itd.8.
22 czerwca 1976 r. komuniści w kolejnym tajnym dokumencie odnotowywali duże prawdopodobieństwo wykorzystania do działalności przez Studium instytucji Komitetów Obywatelskich. Charakteryzując taki Komitet z terenu Chicago, powołany na początku 1974 r., przez
przedstawicieli 28 organizacji „weterańsko-społecznych”, wymieniano jego cele, do których
został powołany, a zatem 1) koordynacji pracy w celu odzyskania niepodległości i wolności
narodu polskiego, 2) popierania legalnego prezydenta i jego rządu w Londynie i 3) w celu
współpracy z narodami w niewoli sowiecko-rosyjskiej. Przez analizę osób stanowiących władzę chicagowskiego Komitetu, formułowano wniosek, iż Studium na terenie Chicago pozyskało wielu prominentnych członków. Komitet Obywatelski – pisano – zbliża się bardzo do
Studium Spraw Polskich i może w przyszłości stać się instytucją wykonawczą Studium. Skład
osobowy K.O. [jest] reakcyjny. Warto się bliżej przyjrzeć. W dokumencie poświęcono nieco
miejsca na ocenę możliwości realizacji przez poszczególnych członków Komitet konkretnych
punktów programowych. Wskazując na prezesa Komitetu Aleksandra Kajkowskiego, zauważano, iż został on przez Kongres Polonii Amerykańskiej mianowany koordynatorem udziału
Polonii w paradzie 200-lecia w Chicago (z okazji „Dnia Flagi” 12 czerwca 1976 r.), co dodało
rangi Kajkowskiemu. Wprawdzie udział Polonii: był pozbawiony akcentów antykrajowych,
jednak okazja ta umożliwiła rozszerzenie kontaktów K.O. w środowiskach polonijnych. Dalej
odnotowywano fakt sponsorowania i organizację przez Komitet Obywatelski w Chicago cyklu odczytów prof. Lerskiego, co łączono: ściśle z faktem powołania władz Studium Spraw
Polskich w Ameryce Północnej. Komunistów niepokoił również fakt utrzymywania stałego
delegata Komitetu do ACEN (Narody Ujarzmione), którym był płk Piotr Harcaj, aktywny
członek Studium. Kontakt ten – pisano – pozwala na współuczestnictwo K.O. i organizacji
członkowskich w imprezach firmowanych wspólnie przez narody „zaprzyjaźnione i ujarzmione”. Następnie podano: Zwraca uwagę fakt występowania na liście aktywu K.O. nazwisk wielu (5) osób zaangażowanych i już wybranych na funkcje w Studium Spraw Polskich w Ameryce Północnej. Potencjalnie umożliwia to transmisję prolondyńskich tendencji do programu
Studium. Wskazywano tu na osobę dr. Jana Morelewskiego, ówczesnego prezesa Polskiego
Towarzystwa Prawniczego, sekretarza Komitetu Wykonawczego Studium, autora Tez ideowo-politycznych Komitetu Obywatelskiego, delegata do KPA odpowiedzialnego w KO za
określenie linii politycznej organizacji, potem na Kajkowskiego – prezesa Komitetu Obywatelskiego, a jednocześnie prezesa Niezależnego SPK w Chicago, członka Rady Nadzorczej
Studium, dalej Stefana Kowalika – sekretarza KO i członka Rady Nadzorczej Studium, Kazimierza Iwanickiego – członka Rady KO, działacza Koła SPK nr 15 w Chicago (prezes), inż.
7
8
Tamże, k. 188–190.
Tamże, k. 191–193.
295
Stanisława Jaworskiego – członka Rady KO, pierwszego wiceprezesa Wydziału Stanowego
KPA w Illinois, członka Rady Nadzorczej Studium, Władysława Stępnia – członka Rady KO,
członka Rady Nadzorczej Studium, wiceprezesa ZG SPK, Kazimierza Szternala – byłego
wojskowego przedstawiciela rządu londyńskiego, aktywnego „nieprzejednanego” – jak pisano, czy Jerzego Zaleskiego – członka Rady KO, prezesa Stowarzyszenia Samopomocy Nowej
Emigracji w Chicago, jednego z czołowych „niezłomnych” w Chicago9.
Z 23 czerwca 1976 r. pochodzi kolejny dokument wywiadu na temat Studium, w którym
podawano pełne składy wszystkich instancji władz organizacyjnych. W dokumencie zwrócono uwagę na formalnie określony cel organizacji: wypracowanie niepodległej myśli politycznej dla zorganizowanych polonii amerykańskiej i kanadyjskiej. Ponadto poinformowano, iż
nastąpiła „pewna zmiana” w nazwie Studium z uwagi na fakt, że jego zadania będą podejmowane w pełnej współpracy z obu poloniami. Podstawa finansowa „Studium” – pisano dalej –
jest zapewniona. Podkreślono jednak, że dalszy rozwój organizacji zależny będzie od liczby
jej członków. Z posiadanych informacji wynika – pisano na koniec dokumentu – że „Studium” ma ambicje stać się ośrodkiem koordynującym działalność antykrajową polonii w USA
i Kanadzie10.
Kolejnym dokument wywiadu to odpis z raportów wywiadowczych „Roya”, który wysłano w sierpniu 1976 r. do MSW w Warszawie:
Według naszego źródła „Studium” ma trudności polegające na przełamaniu bariery nieufności Polonii, wobec ich założeń programowych. Dlatego też, zamiast zakładanej sumy 100 tys. dol.[arów], zebrano dotychczas tylko 23 tys. dol.[arów]. Pomimo braku funduszy (prawdopodobnie jest to tylko przejściowa trudność),
„Studium” prowadzi już określone prace badawcze. Pozyskało ono do współpracy większość uczonych polskiego pochodzenia, a także: Polski Instytut Naukowy, Polski Instytut Historyczny im. Daszyńskiego oraz
Instytut Piłsudskiego. Instytuty te będą wykonywać prace zlecone, wycinkowe, natomiast złożenie całości i
nadanie temu odpowiedniej interpretacji chce wziąć na siebie »Studium«. Obecnie „Studium” jest w trakcie
opracowywania dokumentu, który ma być deklaracją ideowo-polityczną najbliższej konwencji KPA.
Konwencja – pisano dalej – ma być też areną szerszego rozpropagowania idei „Studium”. Organizatorzy liczą na to, iż uda im się uzmysłowić Polonii potrzebę istnienia takiego centrum myśli politycznej, (jakim ma
być wg założenia „Studium”), podbudowane naukowym podejściem do wszelkich zjawisk politycznych.
Chcą oni również uzmysłowić Polonii hierarchię celów, a tym samym nadać ramy organizacyjne pewnym
celom priorytetowych, jakie winna mieć Polonia wobec kraju. Spory, kłótnie oraz brak zrozumienia wśród
Polonii USA, skłoniły organizatorów-założycieli do rozszerzenia ram organizacyjnych także na Kanadę.
Wpływ na program „Studium” mieć ma tylko ograniczona liczba osób należących do Komitetu Wykonawczego SSP”. Następnie informowano o instytucjach zagranicznych, z którymi Studium już nawiązało
owocną współpracę11.
10 września 1976 r. w kolejnym dokumencie wywiadu podawano:
W dniu 4–5.09.76 r. odbyło się w Chicago Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Okręgu Koła AK w USA.
Okoliczności zwołania zebrania były nader dziwne i nie ma wątpliwości, że zwołano je z inicjatywy Londynu, a wbrew stanowisku dotychczasowego przewodniczącego Koła płk. Rzetelskiego z New Yorku.
Głównym inicjatorem ze strony Londynu był płk Madziara, a ze strony AK-owców w USA dr Jan Morelewski, płk Kazimierz Szternal i prof. Jerzy Lerski – wszyscy aktywni działacze Studium Spraw Polskich.
Następnie opisano wybory, po których szefem akowców w Stanach Zjednoczonych został
aktywny członek Studium dr Jan Morelewski.
Dwoma głosami przeszedł – pisano – z tym, że wybory były wyraźnie robione i z góry
przygotowane, o czym świadczy dobitnie fakt, że nawet głos nieobecnego delegata prof. Je9
Tamże, k. 194–198.
Tamże, k. 199–200.
11
Tamże, k. 218.
10
296
rzego Lerskiego brał udział w głosowaniu, [...] głos z góry był przeznaczony dla Morelewskiego. Wniosek z tego formułowano następujący: Wyniki wyborów mają nierozerwalny związek z tym, co działo się na sali, gdzie zdecydowany szturm przypuścili „niepodległościowcy”,
którzy wyraźnie zmierzali w kierunku nadania w miarę apolitycznej organizacji o charakterze
towarzysko-koleżeńskim, wyraźnych cech antykrajowych, co zresztą znalazło oddźwięk w
uchwalonej rezolucji. Oficer wywiadu czy też agent ukrywający się pod pseudonimem »Palik« był zdania, że jakaś siła (nie wie czy Stronnictwa Narodowego czy Studium Spraw Polskich) podjęło udaną próbę przejęcia kierownictwa AK w USA i zechce to wykorzystać dla
bardzo określonych celów politycznych. Nie mogą oni oczywiście liczyć na szerokie poparcie
członków Kół AK, ale w dowolny sposób mogą korzystać z szyldu AK. Inny pracownik wywiadu PRL o pseudonimie „Goray” napisał z kolei tak:
Uwagi moje: Jestem zdania, że obawy „Palika” są uzasadnione i że przejęcia kierownictwa AK dokonało
Studium Spraw Polskich. Jeśli się dokładnie przeczyta rezolucję to wynika z niej jasno, że poszukuje się
środowisk stanowiących tzw. „fale nośne” społecznego niezadowolenia w Kraju: intelektualiści, kler, młode
pokolenie „związane z ideologią Polski Podziemnej” i ostatnio niektóre ośrodki robotnicze. Wydaje się, że
myślą przewodnią tych, którzy przejęli kierownictwo AK jest postawienie do dyspozycji ośrodków dywersji ideologicznej ciągle jeszcze żywej w Kraju legendy AK. Przypomina to trochę ożywianie trupa, ale w
aktualnej sytuacji odczuwalnej konsolidacji ośrodków dywersji ideologicznej nakłada na nas obowiązek
śledzenia dalszego rozwoju wydarzeń12.
We wzmiankowanej rezolucji Okręgu AK na USA rzeczywiście było wiele elementów
tożsamych z programem Studium Spraw Polskich13.
Studium było rozpracowywane przez wywiad PRL w ramach Sprawy Obiektowej krypt.
„Mózg”, ale akta te zniszczono niemal w całości w 1990 r.14 Wywiad pozyskiwał informacje
do tej sprawy, m.in. poprzez stypendystów Fundacji Kościuszkowskiej, które potem potwierdzał poprzez swoich informatorów czy oficerów operacyjnych. Tak było na przykład w przypadku informacji dotyczącej X konwencji KPA, która odbywała się w Filadelfii 24–26 września 1976 r. Informacje wywiad pozyskał tu konkretnie od Marka Książka, które potwierdził z
kolei kontakt operacyjny ps. „Jonatan”. W informacji napisano, że:
najbardziej aktywni i agresywni, jeśli chodzi o atakowanie PRL okazali się członkowie „Mózgu” (czyli
Studium) działający w ramach Komisji Do Spraw Polskich. Byli to Lerski, Ehrenkreutz, Łukomski, Soroka
i Zub-Zdanowicz. Sekundował im dzielnie członek Grupy „Odwet” z Chicago J. Węgrzyn oraz prezes Wydziału Stanowego z Kalifornii Jaworski. Lerski – pisano – zgłosił projekt rezolucji, która jak stwierdził została opracowana przez 6 osób w tym 4 profesorów z Kalifornii. Projekt zawierał następujące punkty:
1. Kongres Polonii Amerykańskiej będzie działał czynnie na rzecz odzyskania niepodległości przez Polskę,
2. Zabrania się przedstawicielom władz KPA jakichkolwiek kontaktów z reżymem w kraju i zagranicą,
3. Potępienie konferencji w Helsinkach jako wyrazu ugruntowania się wpływów Moskwy („Sowieci nie respektują postanowień Helsinek czego dowodem jest zmiana konstytucji”), 4. Potępienie reżymu warszawskiego za brak swobód obywatelskich (przykład „List 59”), 5. Domaganie się zmniejszenia obrotów z Polską do 21% obecnej wymiany, 6. Protest przeciwko prześladowaniom po zajściach czerwcowych („Protestujemy przeciwko łamaniu zasad wolności strajków i zaprzestania represji oraz uwolnienia aresztowanych”). Przeciw takiej wersji rezolucji zaprotestował – podawano dalej w notatce wywiadowczej – nawet
jeden z członków „Mózgu” prof. Soroka, który określił taką redakcję jako niebezpieczną i wręcz niepoważną. Ostatecznie wersja opracowana przez Łukomskiego, Lerskiego, Sorokę i jeszcze jedną osobę z Chicago,
której nazwiska nie udało się ustalić, jest następująca: – KPA nie widzi przeciwwskazań wobec wyjazdów
turystycznych Polonii do Kraju, – Jednakże funkcjonariusze KPA i innych organizacji polonijnych winni
być ostrożni i w szczególności uważać, aby nie byli wykorzystywani poprzez propagandę komunistyczną
12
Tamże, k. 220–221.
Tamże, k. 219.
14
Ustalił to historyk dr Sławomir Cenckiewicz, któremu dziękuję za dokumenty odnośnie do niszczenia akt
sprawy krypt. „Mózg”.
13
297
dla potwierdzenia tezy, że Polonia uznaje reżym, – Jest obowiązkiem moralnym i politycznym funkcjonariuszy KPA, aby przed wyjazdem do Polski rezygnowali z piastowania funkcji, gdy istnieją uzasadnione
powody podejrzenia, iż w czasie pobytu w Kraju będą wykorzystywani dla celów propagandowych, – Osoby prowadzące działalność handlową z Krajem powinny powstrzymywać się od ubiegania się o stanowiska
we władzach KPA.
Wywiad bez większych trudności ocenił, że pod względem politycznym, członkowie Studium Spraw Polskich wydatnie wpłynęli na oblicze Kongresu Polonii Amerykańskiej. Przytaczano tu Rezolucję polityczną X Konwencji KPA, która nie pozostawiała tu najmniejszych
wątpliwości, iż:
Polska znajduje się pod totalną kontrolą Związku Radzieckiego, który ingeruje we wszystkie dziedziny życia, – Przyjęte zmiany do konstytucji PRL uwidaczniają istniejące zależności i pogłębiają je w celu całkowitego uzależnienia Polski od ZSRR, – Naród polski broni swojego prawa do wolności i kultury chrześcijańskiej; Kongres wyraża poparcie dla żądań o liberalizację polityczną i oparcie stosunków z ZSRR o zasady suwerenności, – Kongres wyraża zadowolenie, że stwierdzenie prezydenta Forda, iż nie istniała i nie istnieje tzw. »doktryna Sonnenfelda« oraz wzywa administrację do domagania się wykonania przez sygnatariuszy układu z Helsinek, – Należy podjąć wszelkie możliwe starania dla zapewnienia pomocy i opieki 2
mln Polonii w ZSRR łącznie z żądaniem przyznania im praw emigracji, – Uchwała solidarności z walką robotników w Polsce zawierająca protest przeciwko represjom i żądają unieważnienia procesów i przyjęcia do
pracy zwolnionych. Zajścia przedstawione zostały– komentował pracownik wywiadu – jako mające podłoże nieekonomiczne a ekonomiczno-polityczne. Starano się udowodnić, iż w Polsce istnieje stała opozycja.
W informacji zawarto potem następującą uwagę: „Lerski podał do wiadomości uczestników obrad Komisji do Spraw Polskich, iż otrzymał list z Polski od pisarza Jerzego Andrzejewskiego, w którym wyrażona jest prośba do konwencji Kongresu Polonii Amerykańskiej o
interwencję w sprawie represji stosowanych rzekomo po zajściach czerwcowych”. „Jak wynika z informacji prasowych – napisano dalej w dokumencie – Komisja Statutowa Rady »Mózgu« opracowała projekt statutu i przedłożyła go członkom Rady do rozpatrzenia”. Dalsze
prace nad tym projektem i ostateczne przyjęcie go przez członków „odbędzie się zgodnie z
normalną procedurą odbywającą się w demokratycznych zrzeszeniach”. Dokument informował również o pierwszych akcjach Studium na terenie amerykańskim. Pisano: Program Polskiego Porozumienia Niepodległościowego (PPN) został przetłumaczony staraniem Komitetu
Wykonawczego [Studium] na język angielski i rozesłany do wszelkich amerykańskich i kanadyjskich instytucji parlamentarnych, badawczych, naukowych i politycznych, zajmujących się
zagadnieniami Europy Wschodniej i Środkowej. Informowano, iż streszczenie tego dokumentu zostało sporządzone po zasięgnięciu opinii szeregu autorytetów m.in. red. Wojciecha Wasiutyńskiego, zostały również „odpowiednio” rozprowadzone w USA i Kanadzie. Na skutek
zabiegów prof. J.A. Wojciechowskiego francuska wersja pełnego tekstu została opublikowana
w odcinkach w kanadyjskim piśmie „Le Devoir”. Pismo to zamieściło też listy w tej sprawie
nadesłane przez dr. Morelewskiego i prof. Ehrenkreutza. Dalej pisano: Komitet Wykonawczy
opracowuje obecnie długo- i krótko-planowy program pracy Studium. W lipcu odbyły się zebrania informacyjno-dyskusyjne, przy udziale członków Rady [Studium] (Gierata, Kleszczyńskiego, Zub-Zdanowicza) i członków K[omitetu] W[ykonawczego] (Babińskiego i Wojciechowskiego z Maryland). „Mózg” apeluje do swoich członków o wzięcie czynnego udziału w
[pracach] Kongresie Polonii Amerykańskiej”15.
Generał bryg. Władysław Pożoga, odpowiedzialny za wywiad w MSW, w
„tajnej informacji specjalnego znaczenia” z 11 czerwca 1977 r. podawał, że w myśl deklaracji z Chicago,
głównym celem Studium jest „opracowywanie bieżących i perspektywicznych planów destrukcyjnego oddziaływania reakcyjnych kręgów Polonii na sytuację w kraju, na bazie tzw. programu niepodległościowego.
15
IPN BU 02011/72, k. 226–231.
298
W ostatnim okresie – kontynuował Pożoga – Studium wykazuje szczególne zainteresowanie działalnością
opozycji, a zwłaszcza Komitetem Obrony Robotników. Śledzi też na bieżąco i stara się reagować na inne
wydarzenia wewnętrzne rzutujące na kształtowanie się sytuacji w PRL. Na przykład w związku z Kongresem Związków Zawodowych, Studium przygotowało opracowanie na ten temat, uwzględniając głównie jeden aspekt – prawo do strajku w kontekście wydarzeń, jakie miały miejsce w grudniu 1970 i czerwcu 1976 r.
W działaniach destrukcyjnych Studium korzysta z „naukowego” wsparcia licznych w USA i Kanadzie
ośrodków zajmujących się zagadnieniami krajów socjalistycznych, popierając w tym celu badania nad nowożytną historią Polski. Obok działań nakierowanych na kraj, Studium podejmuje szereg antypolskich akcji
propagandowych na terenie Ameryki Północnej, zamierzając nasilać je w okresie przygotowań do konferencji w Belgradzie. Celem tej działalności – wyliczał Pożoga – jest: – przedstawianie w fałszywym świetle
sytuacji panującej w Polsce i innych krajach Europy wschodniej wobec czynników rządowych, ośrodków
naukowych i szerokich kręgów społeczeństwa amerykańskiego i kanadyjskiego, – podejmowanie wielostronnej i intensywnej akcji dyplomatycznej przeciwko gwałceniu postanowień Aktu Końcowego KBWE,
zwłaszcza w zakresie trzeciego koszyka i praw człowieka. Studium – pisał dalej komunistyczny generał –
zwróciło się z apelem do rządu USA i Kanady, w którym powołując się na Deklarację Praw Człowieka i
porozumienie z Helsinek, wyraziło „protest przeciwko prześladowaniu robotników i osób udzielających im
pomocy”. Tekst tego apelu został rozesłany do 400 naukowców, publicystów i innych znanych osobistości
na Zachodzie.
Na koniec Pożoga podsumowywał: Ogółem w ciągu pierwszych 9 miesięcy działalności
Studium wydało i rozprowadziło ponad 6 tysięcy egzemplarzy różnego rodzaju opracowań
określonych jako informacyjno-polityczne (w językach polskim i angielskim), w tym komunikaty i oświadczenia wydawane przez KOR16.
Studium działało na kilka płaszczyznach. Aktywne było na kolejnych konwencjach KPA,
przedstawiało lub popierało niepodległościowe rezolucje Kongresu, piętnujące wielkorządców PRL-u. Działacze Studium, jak Ehrenkreutz i Lerski, przewodniczyli Komisji Spraw
Polskich KPA. Studium współpracowało z SPK i Instytutem Józefa Piłsudskiego w Ameryce.
Stworzyło tzw. Komórkę Szybkiego Reagowania, której zadaniem było prostowanie fałszów i
przeinaczeń prasowych na temat najnowszej historii Polski i peerelowskiej rzeczywistości. W
Komórce tej aktywni byli m.in. wytrawni dziennikarze polonijni, chociażby tacy jak red. Jan
Nowak-Jeziorański. Studium popierało na różne sposoby, w tym finansowo, opozycję demokratyczną w PRL-u. Rozpowszechniało w Ameryce wydawnictwa PPN, KOR, ROPCiO,
KPN i „Solidarności”. Organizowało tury odczytowe w USA i Kanadzie liderom opozycyjnym z PRL-u. Czyniło starania na rzecz uzyskania wsparcia finansowego opozycji demokratycznej ze strony oficjalnych czynników amerykańskich, w tym głównie Amerykańską Fundację Wolności. Prowadziło akcję „Biblioteka”, co polegało na bezpłatnym dostarczaniu amerykańskim bibliotekom i czytelniom wartościowych pozycji na temat spraw polskich. Działacze Studium prowadzili własną akcję wydawniczą w postaci politologicznych miesięczników
w języku angielskim: „News Studium Abstract” i „Studium Papers”. Działacze Studium, wybitni profesorowie, tacy jak Andrzej Ehrenkreutz, Jerzy Lerski, Łukaszewicz, Stanisław Leja,
Aleksander Gella, Janusz Zawodny czy Jerzy Krzyżanowski mieli dobre kontakty z Białym
Domem i Departamentem Stanu, które to organy uczulali na sprawy polskie w rozmaitych
kontekstach17.
Jak wspomniano, wywiad cywilny PRL od początku monitorował powstawanie tej ważnej do utrzymania linii niepodległościowej Kongresu Polonii Amerykańskiej organizacji.
Zlokalizowane ostatnio pozostałości po dokumentów z rozpracowania Studium, która to operacja uzyskała kryptonim „Mózg”, numer ewidencyjny 11282, pozwalają tylko wycinkowo
prześledzić stan wiedzy komunistów na temat Studium. Akta główne rozpracowania Studium
16
17
P. Kardela, Północno-Amerykańskie Studium…, s. 522.
Tamże.
299
zostały zniszczone 18 stycznia 1990 r. Postanowienie o zniszczeniu tychże akt, jako nie mających znaczenia operacyjnego i informacyjnego, zatwierdził dyrektor Departamentu I MSW
pułkownik Stanisław Zych. Uczynił to na wniosek naczelnika Wydział IX Departamentu
I MSW ppłka Tadeusz Chętko, przy zgodzie kpt. Andrzeja Jungowskiego, inspektora Wydziału IX tego samego Departamentu. Protokół zniszczenia akt podpisali: kapitan Czapski,
kapitan Jungowski i porucznik Ilecki. Zniszczono nawet obwoluty dokumentów, a wszystkie
osoby, w tym zapewne tajni współpracownicy rejestrowani do tej sprawy zostali wyrejestrowani z wywiadowczej ewidencji18.
Piotr Kardela, ur. 1968 r.; doktor nauk humanistycznych, historyk, starszy specjalista Oddziałowego Biura
Edukacji Publicznej w Białymstoku – Delegatura w Olsztynie; autor blisko 100 artykułów naukowych i popularnonaukowych drukowanych w kraju i zagranicą; trzech książek; redaktor i współautor informatora
personalnego IPN Twarze olsztyńskiej bezpieki. Obsada stanowisk kierowniczych Urzędu Bezpieczeństwa i
Służby Bezpieczeństwa w Olsztynie (Białystok 2007); opublikował ostatnio: Wojciech Rostafiński 1921–
2002. Powstaniec Warszawy, naukowiec NASA (Lublin 2008). Zajmuje się dziejami emigracji polskiej po
1945 r. i działalnością komunistycznego aparatu represji na Warmii i Mazurach w latach 1945–1990.
18
IPN BU 01746/4, część 2, k. 206–207.
300
dr Anna Pachowicz
Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa
Tarnów
Z DZIAŁALNOŚCI KOMITETU DLA SPRAW KRAJU
W WIELKIEJ BRYTANII (LUTY–MAJ 1945)
W KONTEKŚCIE PRAC TEJ INSTYTUCJI W LATACH 1939–1945
Komitet dla Spraw Kraju, funkcjonujący początkowo pod nazwą Komitetu Ministrów dla
Spraw Kraju, jedna z instytucji działających przy polskich rządach emigracyjnych rozpoczął
swoją działalność na początku II wojny światowej. Został powołany przez premiera Władysława Sikorskiego w dniu 13 listopada 1939 r. na mocy uchwały Rady Ministrów z 8 listopada 1939 r. Jego zadanie, określone uchwałą, polegało „na czuwaniu nad wszystkimi sprawami, związanymi z Krajem, z tajnymi wysiłkami Narodu, zmierzającymi do wyzwolenia Rzeczypospolitej z okupacji wroga”1.
Celem artykułu jest próba przybliżenia funkcjonowania KSK w pierwszym półroczu 1945
r., w czasie ostatniego etapu wojny. Jest to okres, w którym prace KSK nie były tak intensywne, jak w poprzednich latach. Był czas, kiedy posiedzenia zwoływano bardzo często; były
też przerwy (nawet kilkumiesięczne) w obradach; oraz okresy, w których członkowie jedynie
dyskutowali o tym (redagując pisma do przewodniczącego), że należałoby wznowić obrady.
W pierwszym półroczu 1945 r. postanowiono zwołać jedynie 3 posiedzenia Komitetu. Na
podstawie zachowanych źródeł można ustalić tylko skład personalny KSK, daty planowanych
posiedzeń, a w przypadku jednego posiedzenia – określić tematykę obrad.
Generał Kazimierz Sosnkowski, prof. Stanisław Kot, Stanisław Mikołajczyk, a w 1945 r.
Tomasz Arciszewski, to osoby, które sprawowały funkcję przewodniczącego Komitetu dla
Spraw Kraju, i które, na co wskazuje analiza pracy tej instytucji w latach wojny wywierały
one duży wpływ na jej działalność.
Od momentu powstania, czyli od 13 listopada 1939 r. do 1940 r. funkcję przewodniczącego pełnił gen. K. Sosnkowski, który kierował czteroosobowym zespołem ministrów w składzie: Aleksandr Ładoś, Marian Seyda i Jan Stańczyk oraz pierwszy zastępca ministra spraw
wojskowych, generał brygady Marian Kukiel2. Posiedzenia w tym okresu, były dokładnie
przygotowywane, miały opracowany ścisły porządek dzienny. Generał Sosnkowski był także
autorem wielu projektów uchwał i ustaw, które stały się przedmiotem obrad i dyskusji członków Komitetu3.
KSK we Francji 6 stycznia 1940 r. został zreorganizowany przez premiera Sikorskiego4.
Podczas posiedzenia 9 stycznia poinformowano o tym członków5. Zmienił się skład (w pracach KSK uczestniczyli ministrowie S. Kot, J. Stańczyk oraz członkowie Rady Narodowej RP
1
Studium Polski Podziemnej (dalej: SPP), Komitet do Spraw Kraju (dalej: KSK) A.1.3.1, k. 1.
Tamże.
3
W tym okresie wszystkie protokoły posiedzeń Komitetu wpisywano do specjalnie przygotowanej pięćsetstronicowej Księgi protokółów. Została ona założona 17 XI 1939 w Paryżu. Zawiera protokoły szesnastu posiedzeń KSK odbytych: 15 XI 1939, 21 XI 1939, 23 XI 1939, 28 XI 1939, 5 XII 1939, 12 XII 1939, 19 XII 1939,
28 XII 1939, 9 I 1940, 17 i 18 I 1940, 15 I 1940, 2 II 1940, 14 II 1940, 28 II 1940, 7 III 1940, 4 IV 1940. Instytut
Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego (dalej: IPMS), Prezydium Rady Ministrów (dalej: PRM-K) 79.1–16, k. 1–140.
4
IPMS, PRM-K 8, k. 15; Archiwum Akt Nowych (dalej: AAN) – ze zbiorów Hoover Institution Archives
(dalej: HI) VI/25, Zarządzenie Prezesa Rady Ministrów o Komitecie dla Spraw Kraju, k. 19.
5
IPMS, PRM-K 79.9, k. 59.
2
301
Tadeusz Bielecki i Stanisław Mikołajczyk) oraz nazwa z Komitetu Ministrów dla Spraw Kraju na Komitet dla Spraw Kraju. Funkcję przewodniczącego nadal pełnił gen. Sosnkowski, a
członkiem KSK pozostawał niezmiennie gen. Kukiel. Posiedzenia KSK odbywały się nieregularnie i dlatego postanowiono, iż będą one zwoływane w Angers, w stałych terminach, tzn.
w każdy poniedziałek przed posiedzeniem Rady Ministrów6.
Niejednokrotnie członkowie KSK zwracali uwagę na utrudnienia powstałe po przeniesieniu siedziby
rządu do Angers, np. w trakcie obrad odbywających się w obecności: prof. S. Kota, prezesa S. Mikołajczyka, dr T. Bieleckiego w dniu 2 lutego 1940 r. w gmachu Prezydium Rady Ministrów w Angers, przewodniczący Sosnkowski rozpoczynając posiedzenie stwierdził, że dużym utrudnieniem pracy Komitetu są dwa
ośrodki: Paryż i Angers. Powodują one znaczne trudności, uniemożliwiają między innymi ustalenie i rozesłanie na czas porządku dziennego posiedzeń Komitetu. Jednocześnie miał nadzieję, że sytuacja ulegnie
zmianie, „z chwilą zogniskowania całej pracy na Kraj w Angers”7.
Ostatnie posiedzenie Komitetu dla Spraw Kraju we Francji odbyło się dnia 16 maja 1940 r. W związku
z wydarzeniami na terenie Francji w maju8 oraz w czerwcu 1940 r.9 władze polskie podjęły decyzję o ewakuacji do Wielkiej Brytanii.
O zwołanie posiedzenia Komitetu premier W. Sikorski zwrócił się do przewodniczącego K. Sosnkowskiego dnia 25 lipca 1940 r., „celem przygotowania na Radę Ministrów analizy prac rządowych prowadzonych w Kraju oraz ułożenia dalszego w tej dziedzinie programu”10, ponadto sugerował, aby w obradach
Komitetu pod nieobecność prezesa Bieleckiego uczestniczył minister M. Seyda.
Dnia 31 lipca członkowie zostali poinformowani o terminie obrad i pierwsze posiedzenie na terenie
Wielkiej Brytanii miało miejsce w budynku ambasady polskiej w Londynie w dniu 2 sierpnia 1940 r., o godzinie 1030 11. Od tego dnia do 6 stycznia 1941 r. nastąpiła przerwa w pracach Komitetu, nie zwoływano posiedzeń. Pod przewodnictwem gen. Sosnkowskiego odbyły się dwadzieścia cztery posiedzenia, w 1939 r. –
osiem, natomiast w 1940 r. – szesnaście.
W 1941 r. prof. S. Kot zastąpił gen. K. Sosnkowskiego na stanowisku przewodniczącego
KSK. Funkcję tę powierzono mu 2 stycznia 1941 r., pod jego kierownictwem odbyły się trzy
posiedzenia, 7 stycznia 1941, 19 oraz 21 lutego 1941 r. W związku z tzw. zagadnieniami
technicznymi, wywierającymi niekorzystny wpływy na pracę tej instytucji, minister Kot
uznał, że do tej pory były pewne trudności, które stały na przeszkodzie częstszego i bardziej
systematycznego zwoływania posiedzeń Komitetu12. W związku z tym zaproponował, aby
obrady odbywały się w pewnych stałych, określonych terminach – np. co miesiąc, a w pilnych
sytuacjach – częściej. Wnioskował także o zmianę metod pracy. Dotychczas największy ciężar prac spoczywał na osobie przewodniczącego, a odtąd niektórymi sprawami zajmowaliby
się członkowie, np. takimi, które wymagają stałego nadzoru, np. opiekuńcze albo sprawy gospodarcze. Profesor Kot uważał, że konieczne byłoby większe i regularne, wręcz stałe zaangażowanie poszczególnych członków w pracę, nie tylko w okresach, kiedy KSK pracował, ale
przede wszystkim w przerwach między kolejnymi posiedzeniami (jako przykład sprawy, w
którą członkowie powinni się zaangażować podał zagadnienie wileńskie). Jednocześnie podkreślał, że nowy system pracy KSK nie zwalnia jego jako przewodniczącego z obowiązków i
6
Tamże, k. 70.
PRM-K 79.13, k. 100.
8
10 V 1940 r. rozpoczęła się niemiecka ofensywa skierowana przeciwko Belgii, Holandii, Luksemburgowi
oraz Francji. S. Zabiełło, Na posterunku we Francji, Warszawa 1967, s. 71–99.
9
Kapitulacja Francji wobec Niemiec nastąpiła 22 VI, a wobec Włoch 24 VI 1940.
10
Tekst pisma: Zakład Narodowy im. Ossolińskich (dalej: ZNO), Gen. Kazimierz Sosnkowski (dalej: KS)
16523/II, k. 8.
11
Archiwum Zakładu Historii Ruchu Ludowego (dalej: AZHRL), Archiwum prof. Stanisława Kota (dalej:
ASK) 204, Informacja o terminie posiedzenia KSK, k. 60.
12
ASK 1, Powołanie Profesora Stanisława Kota na stanowisko Przewodniczącego Komitetu do Spraw Kraju, k. 3.
7
302
odpowiedzialności, ma przyczynić się do poprawy pracy i usprawnienia działalności KSK13.
Pod przewodnictwem prof. Kota odbyły się trzy lub cztery posiedzenia14.
Dnia 2 lutego 1942 r. podczas posiedzenia Rady Ministrów15 premier Sikorski zapoznał zebranych z
decyzjami, jakie podjął w sprawie Komitetu dla Spraw Kraju – zaznaczając, że jego obrady nie odbywały
się przez cały rok. Pracujący dotychczas zespół został odwołany: „Rozwiązując dotychczasowy skład Komitetu do Spraw Krajowych – powołuję na członków KSK, pod przewodnictwem ministra spraw wewnętrznych Stanisława Mikołajczyka16, pp. Banaczyka Władysława17, – SL, Ciołkosza Adama18 – PPS, Popiela Karola19 – SP oraz Wacława Komarnickiego20 – SN”21.
W 1942 r. trakcie spotkania w dnia 10 lipca, o godzinie 1600 w lokalu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Stratton House, pod przewodnictwem S. Mikołajczyka, przygotowano poniższy projekt regulaminu
Komitetu dla Spraw Kraju w następujących paragrafach:
1. Komitet Spraw Krajowych (KSK) składa się z Ministra Spraw Wewnętrznych, jako przewodniczącego oraz czterech członków powołanych przez Prezesa Rady Ministrów. W posiedzeniach KSK bierze
nadto udział Szef Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza.
2. Zadaniem KSK jest rozważanie i opiniowanie spraw, dotyczących sytuacji wewnętrznej i potrzeb
Kraju oraz projektów budżetowych związanych z pracami krajowymi.
3. Posiedzenia KSK zwołuje jego przewodniczący w miarę potrzeby, według swego uznania lub na żądanie przynajmniej dwóch członków KSK. Przedmiotem obrad KSK są sprawy, zamieszczone w porządku
obrad, rozesłanym przez przewodniczącego członkom KSK przynajmniej na trzy dni przed terminem posiedzenia. W razie jednak nagłości sprawy przewodniczący decyzją swą lub na mocy uchwały Komitetu
może porządek obrad odpowiednio uzupełnić.
4. Posiedzenia KSK są prawomocne przy obecności przewodniczącego i przynajmniej trzech członków. Uchwały KSK zapadają bezwzględną większością głosów. Szef Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza nie bierze udziału w głosowaniu.
5. Protokoły obrad KSK prowadzi sekretarz, wyznaczony przez przewodniczącego.
6. Uchwała niniejsza wchodzi w życie z dniem… sierpnia 1942 r. Równocześnie tracą moc obowiązującą przepisy sprzeczne z niniejszą uchwałą”22.
Na posiedzeniu Rady Ministrów 17 października 1942 r. uchwalono na wniosek premiera
Sikorskiego „uzupełnienie składu KSK ministrem spraw wojskowych”23.
Podczas posiedzenia Rady Ministrów w dniu 11 sierpnia 1943 r. na wniosek premiera S. Mikołajczyka ustalono skład działających przy rządzie komitetów24, w tym także Komitetu dla Spraw Kraju. Przewodnictwo
KSK pozostało w rękach premiera, a członkami byli nadal J. Kwapiński, W. Banaczyk, M. Seyda, W. Ko13
Tamże.
Według Adama Ciołkosza kolejne posiedzenie w 1941 r. miejsce odbyło się 19 marca. Por. A. Ciołkosz,
Kartki z przeszłości, „Zeszyty Historyczne” Paryż 1980, z. 51, s. 21.
15
W posiedzeniu wzięli udział: S. Mikołajczyk, S. Stroński, gen. J. Haller, K. Strasburger, K. Popiel, M. Seyda,
W. Komarnicki, K. Morawski oraz dr Grosfeld, Protokoły posiedzeń Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej
(dalej: PPRM), t. IV, s. 132.
16
Funkcję tę pełnił Stanisław Mikołajczyk od 3 XI 1941 do 14 VII 1943 r.
17
IPMS, PRM-K 63, Akta tajne, k. 185.
18
Tamże, k. 183.
19
Tamże, k. 184.
20
Tamże, k. 182.
21
PPRM, t. IV, s. 134–135.
22
SPP, KSK A.1.3.50, Projekt regulaminu KSK, k. 300. Podczas posiedzenia Rady Ministrów 11 IX
uchwalono wniosek ministra spraw wewnętrznych w sprawie regulaminu KSK. Odpowiedzi na pytanie ministra
Strońskiego, w związku z paragrafem drugim, udzielili: premier, minister spraw wewnętrznych oraz minister
sprawiedliwości, którzy wyjaśnili, że dotyczy on tylko opinii Komitetu, natomiast decyzje zasadnicze należą do
Rady Ministrów. Ponadto minister spraw wewnętrznych może zasięgać opinii Komitetu w sprawach, w których
decyzja należy do niego. Uchwalono także, że „w razie udziału prezesa Rady Ministrów w posiedzeniach komitetów ministrów prezes Rady Ministrów przewodniczy z urzędu tym posiedzeniom”, PPRM, t. V, s. 5.
23
Tamże s. 38.
24
Były to: Komitet Polityczny Ministrów, Komitet Ekonomiczny, Komitet Propagandy, Komitet Specjalny
(do spraw okupacji), Komitet do Spraw Odbudowy Radiofonii, tamże, t. VI, s. 53–55.
14
303
marnicki, K. Popiel, gen. M. Kukiel, a „ponadto przy rozpatrywaniu spraw kontynentalnych minister spraw
zagranicznych, minister informacji i dokumentacji. […] Rada Ministrów upoważniła przewodniczących
komitetów ministrów do zapraszania przewodniczącego Rady Narodowej na posiedzenia”, przyjęła też do
wiadomości stwierdzenie prezesa Rady Ministrów, że uchwała Rady Ministrów z dnia 11 września 1942 r.,
zastrzegająca Prezesowi Rady Ministrów przewodnictwo w komitetach ministrów w razie jego obecności
na posiedzeniach, pozostaje w mocy. Prezes Rady Ministrów nie zamierza korzystać z tego uprawnienia za
wyjątkiem Komitetu Politycznego i KSK25.
Obrady członków Komitetu w 1944 r. odbywały się w gmachu Prezydium Rady Ministrów przy Kensington Palace Gardens. Pierwsze spotkanie odbyło się26 w poniedziałek 31 stycznia, o godz. 1500, drugie – w czwartek dnia 10 lutego, o godzinie 1100, trzecie – 28 marca
1944 r. o godzinie 1500, a kolejne – 11 kwietnia i 5 maja 1944 r.27. Po tych obradach znowu
nastąpiła przerwa w pracach Komitetu. Następne posiedzenia odbyły się – po wcześniejszych
dwóch interwencjach jednego z członków Komitetu, ministra sprawiedliwości Wacława Komarnickiego28 – 14 września 1944 r. oraz 8 i 23 listopada 1944 r. Pod przewodnictwem
S. Mikołajczyka zwołano najwięcej: 28 posiedzeń, z czego w latach 1942 i 1943 po 10 w roku, a 8 w 1944 r.
W listopadzie 1944 r. nastąpiła zmiana na stanowisku premiera. Urząd ten objął Tomasz
Arciszewski (PPS), a w skład powołanego przez niego rządu weszli: Adam Tarnowski (bezpartyjny) – minister spraw zagranicznych, Zygmunt Berezowski (SN) – minister spraw wewnętrznych, gen. Marian Kukiel (bezpartyjny) – kierownik Ministerstwa Obrony Narodowej,
Bronisław Kuśnierz (SP) – minister sprawiedliwość, Jan Kwapiński (PPS) – minister przemysłu, handlu i żeglugi oraz kierownik Ministerstwa Skarbu, Adam Pragier (PPS) – minister
informacji i dokumentacji, Władysław Folkierski (SN) – minister prac kongresowych oraz
25
Tamże, t. VI, s. 55–56.
P. Siudak (sekretarz KSK) informował o tym ministra sprawiedliwości W. Komarnickiego, IPMS, MS
A.20.1/3.
27
Zawiadamiał o tym członków KSK: J. Kwapińskiego, W. Banaczyka, K. Popiela, W. Komarnickiego, S.
Kota, mjr. Szumowskiego, F. Gadomskiego – dyrektor Biura Prezydialnego – Adam Romer, tamże, PRM-K 71,
Komitet Polityczny 1944, k. 72.
28
Pierwszy raz minister Wacław Komarnicki wystąpił z inicjatywą zwołania posiedzenia KSK 24 sierpnia
1944 r., jego zdaniem było to konieczne, ze względu na ważność spraw, którymi należałoby się zająć m.in.:
powstania w Warszawie, reorganizacji łączności z krajem poprzez wytworzenie jednolitego aparatu łączności na
miejsce dotychczasowych oddzielnych aparatów cywilnego i wojskowego. Minister podkreślał, że konieczne
byłoby rozszerzenie zakresu działania Komitetu dla Spraw Krajowych, gdyż obecny zakres, ograniczony jedynie
do opiniowania spraw, dotyczących sytuacji wewnętrznej i potrzeb Kraju, jest niewystarczający. Niezmiernie
rzadkie posiedzenia Komitetu tym bardziej czynią jego udział w załatwianiu spraw krajowych całkowicie iluzorycznym. Wprawdzie w tym czasie sprawami krajowymi w związku z sytuacją międzynarodową zajmowała się
intensywnie pełna Rada Ministrów, niemniej potrzebne jest istnienie specjalnego organu politycznego, koordynującego i kontrolującego załatwianie spraw Krajowych. Dotychczasowy stan rzeczy w zakresie łączności jest
całkowicie niezadowalający. SPP, MS A.1.4.6.1, Minister Komarnicki do Prezesa Rady Ministrów, k. 1–4. Ponownie minister W. Komarnicki poruszył sprawę częstszego zwoływania posiedzeń w piśmie do premiera
S. Mikołajczyka z 6 listopada 1944 r., zwracając uwagę na panującą w kraju sytuację, jaka wytworzyła się po
upadku powstania w Warszawie, na zmienione warunki życia ludności we wschodniej części terytorium Rzeczypospolitej. Te zmienione warunki funkcjonowania polskich organów cywilnych i wojskowych na terenie
kraju wymagają szczegółowego zaznajomienia się przez Komitet dla Spraw Krajowych ze wszystkimi elementami tej nowej sytuacji w celu przepracowania instrukcji i dostosowania ich do nowej sytuacji. Zwracał także
uwagę na sprawę materialnej pomocy dla Kraju. Wydaje mi się również, że w interesie sprawy leży regularne
funkcjonowanie Komitetu, tj. odbywanie o ile możności nie rzadziej niż co tydzień jego posiedzeń, IPMS, MS
A.20.1/6 (teka niepaginowana).
26
304
kierownik Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Stanisław Sopicki
(SP) – minister odbudowy i administracji publicznej29.
Kolejne decyzje odnoszące się do Komitetu dla Spraw Kraju podejmowano w trakcie posiedzeń Rady Ministrów. Premier Tomasz Arciszewski 1 grudnia 1944 r. zapowiedział, „uruchomienie na najbliższym posiedzeniu Komitetów Ministrów, a mianowicie: Politycznego,
Ekonomicznego, Spraw Krajowych i Specjalnego. Ponadto najbardziej zasadnicze sprawy
będą nadal uzgadniane w Komitecie Ministrów przedstawicieli stronnictw pod przewodnictwem Prezesa Rady Ministrów”30.
Z kolei 5 grudnia 1944 r. powzięta została przez rząd następująca uchwała: „Rada Ministrów powołała Komitet Spraw Krajowych i ustaliła jego skład”31, podczas posiedzenia Rady
Ministrów 15 grudnia 1944 r. radca prawny Prezydium Rady Ministrów zapoznawał zebranych z projektem nowego 2 paragrafu regulaminu KSK, który został uchwalony 11 września
1942 r.32.
W dyskusji nad proponowaną zmianą wzięli udział ministrowie Jan Kwapiński, Zygmunt
Berezowski oraz Adam Pragier. Ostatecznie uchwalono wniosek prezesa Rady Ministrów w
sprawie zmiany regulaminu Komitetu Spraw Krajowych. Rada Ministrów postanowiła zmienić paragraf 2 Regulaminu KSK, ustalając poniższą jego wersję:
„Po par. 1 regulaminu […] ustalonego uchwałą Rady Ministrów z dnia 11 IX 1942 dodaje się nowy par. 2
treści następującej: I. Par. 2 W skład Komitetu mogą ponadto wchodzić przedstawiciele stronnictw, niebiorących udziału w Rządzie. Przedstawicieli tych powołuje Prezes Rady Ministrów na wniosek władz stronnictwa, po wyrażeniu na to zgody przez Radę Ministrów. Władze stronnictwa wskazują we wniosku osobę
kandydata”. Przedstawiciel stronnictwa powołany do Komitetu składa wobec Prezesa Rady Ministrów
oświadczenie, w którym zobowiązuje się do przestrzegania przepisu o tajności obrad Komitetu. Stronnictwo może w każdym czasie odwołać swego przedstawiciela. Prezesowi Rady Ministrów służy prawo wyłączenia przedstawiciela stronnictwa ze składu Komitetu po powzięciu odpowiedniej uchwały przez Radę
Ministrów. II. Numerację dalszych paragrafów regulaminu przesuwa się o jeden”33.
O kolejnych – planowanych posiedzeniach Komitetu dla Spraw Kraju można odnaleźć informacje w protokołach posiedzeń Rady Ministrów, ponieważ właśnie podczas tych obrad
podejmowano decyzje odnoszące się do Komitetu. 9 stycznia 1945 r. postanowiono zebranie
Komitetu dla Spraw Kraju „odłożyć na dzień 17 I 1945 r.”. Informację tę potwierdzono także
podczas kolejnych obrad Rady Ministrów 11 stycznia 1945 r., ustalając, że w tygodniu od 15
do 24 stycznia odbędzie się posiedzenie KSK34.
25 stycznia 1945 r. „Rada Ministrów dokonała reasumpcji uchwały […] z dnia 8 grudnia
ub. r. w sprawie Komitetów Ministrów”35. W związku z tym w skład KSK weszli: Przewodniczący Prezes Rady Ministrów; Członkowie: minister Jan Kwapiński, minister Zygmunt Berezowski, minister Stanisław Sopicki, minister obrony narodowej, oraz przy rozpatrywaniu
spraw wojskowych Szef Sztabu Naczelnego Wodza i generał Tabor, oraz przy rozpatrywaniu
29
E. Raczyński, W sojuszniczym Londynie. Dziennik ambasadora Edwarda Raczyńskiego 1939–1945, Londyn 1997, s. 294; T. Wolsza, Rząd polski na obczyźnie wobec wydarzeń w kraju 1945–1950, Warszawa 1998,
s. 18–19.
30
IPMS, PRM-K 102/77a, Protokół posiedzenia Rady Ministrów w dniu 1 grudnia 1944 r., k. 3.
31
Tamże, MPK A.21.1.55, Uchwały Rady Ministrów 1944–45 (teka niepaginowana).
32
W tekście protokołu pojawiła się błędna data uchwalenia regulaminu KSK 11 listopada, tamże, PRM-K
102/77f, Protokół posiedzenia Rady Ministrów w dniu 15 grudnia 1944 r., k. 43–44.
33
Tamże.
34
Tamże, MPK, PRM-K 103/13b, k. 15. PPRM, t. VIII, s. 144.
35
IPMS, A.21.1.55, Uchwały Rady Ministrów 1944–45.
305
spraw kontynentalnych – minister spraw zagranicznych i minister informacji i dokumentacji36.
Według tych informacji w posiedzeniach Komitetu do Spraw Kraju w 1945 r. brali udział
– jako przewodniczący premier Tomasz Arciszewski, jako członkowie – Jan Kwapiński,
Zygmunt Berezowski, Stanisław Sopicki, gen. Marian Kukiel, gen. Stanisław Tatar37, Adam
Tarnowski, Adam Pragier38.
Podczas obrad Rady Ministrów w dniu 8 marca 1945 r. omawiano sprawę zapewnienia
niezbędnego bezpieczeństwa członkom Krajowej Rady Ministrów, Rady Jedności Narodowej
i aparatu administracji zastępczej oraz żołnierzom Armii Krajowej. W związku z tym uznano
za konieczne zwołanie posiedzenia Komitetu dla Spraw Kraju i ustalono, że powinno ono
odbyć się dnia 12 marca 1945 r.
Kolejny raz 17 kwietnia 1945 r. podczas posiedzenia Rady Ministrów zdecydowano, iż
następnego dnia o godz. 1100 odbędzie się spotkanie członków KSK „dla ustalenia zarządzeń
organizacyjnych, które zostałyby przekazane do kraju”39.
W sumie do maja 1945 r. pod przewodnictwem premiera Tomasza Arciszewskiego odbyły się 3 posiedzenia. Z analizy decyzji podjętych przez Radę Ministrów w pierwszym półroczu 1945 r. odnośnie do Komitetu dla Spraw Kraju można stwierdzić, iż ustalając skład personalny, terminy obrad, oczekiwano na opinię tego gremium w powierzonych mu kwestiach.
Liczba posiedzeń KSK w 1945 r., w porównaniu np. z wcześniejszymi latami, nie wpływała
niekorzystnie na organizację pracy. Od momentu powołania Komitetu jego posiedzenia odbywały się nieregularnie i mimo podejmowania konkretnych prób nie ustalono stałych terminów, w których członkowie mogliby pracować. Minister August Zaleski w trakcie obrad Rady Ministrów 20 grudnia 1940 r., odnosząc się do kwestii ustalania terminów Komitetów,
stwierdził, że „podstawową przeszkodą zwoływania posiedzeń Komitetów jest brak czasu”.
Minister dodał, że „sam należy do czterech komitetów, poza tym musi uczęszczać na posiedzenia Rady Narodowej” 40. To wytłumaczenie można uznać za prawdziwe, ponieważ KSK
nie był jedynym Komitetem, jaki istniał przy Prezydium Rady Ministrów (np. w 1942 r. działało 6 Komitetów: Polityczny, Propagandy, Prawny, Ekonomiczny, Akcji Kontynentalnej,
Opieki Społecznej41).
W historii prac KSK można wskazać posiedzenia poświęcone różnorodnym problemom,
np. sytuacji na Wileńszczyźnie (obrady 24 kwietnia 1940 r. o charakterze informacyjnym42);
organizacji pomocy dla kraju (w obradach 21 listopada 1939 r. wzięli udział zaproszeni goście m.in. delegat Rządu Polskiego w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej Ludwik
Rajchman43 i minister spraw zagranicznych August Zaleski44). Komitet dla Spraw Kraju de36
PPRM, t. VIII, s. 187–188.
Centralne Archiwum Wojskowe, Oddział VI Sztabu Naczelnego Wodza, II.52.53. Pseudonim gen. Stanisława Tatara (1896–1980), w kampanii wrześniowej dowódca III Dywizji Piechoty w Armii „Prusy”, szef Oddziału III (Operacyjnego) KG ZWZ AK 1940–1943, zastępca szefa Sztabu AK 1943–1944, zastępca szefa Sztabu NW dla spraw krajowych V 1944–VIII 1945. T. Kryska-Karski, S. Żurakowski, Generałowie Polski niepodległej, Warszawa 1991, s. 177.
38
IPMS, MPK A.21.1.55, Uchwały Rady Ministrów 1944–45.
39
Tamże, PRM-K 103/16B, k. 17.
40
PPRM, t. II, s. 240.
41
AAN, HI/I/523, Notatka dotycząca Komitetów działających przy Prezydium Rady Ministrów, b. 608, f.
38, k. 000960.
42
IPMS, PRM-K 79, k. 140–178.
43
Ludwik Witold Rajchman (1881–1965), lekarz bakteriolog, założyciel w 1923 r. i pierwszy dyrektor Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie, współorganizator Komisji Epidemiologicznej Ligi Narodów, dyrektor
37
306
batował nad wieloma różnorodnymi zagadnieniami m.in. politycznymi, wojskowymi, społecznymi, gospodarczymi, kulturalnymi, które rozpatrywano podczas kolejnych spotkań. W
omawianym okresie były to sprawy bardzo istotne dla Polaków pozostających w okupowanym kraju.
Mimo że w 1945 r. w świetle zachowanych dokumentów KSK obradował tylko kilka razy, to jednak był instytucją, która spełniła w czasie II wojny światowej swoją misję zapisaną
w powołującej ją uchwale.
Anna Pachowicz – absolwentka historii Uniwersytetu Jagiellońskiego; tamże w 2006 r. uzyskała doktorat z nauk humanistycznych w zakresie historii na podstawie rozprawy Działalność Komitetu Ministrów
dla spraw Kraju 1939–1945, pod kierunkiem prof. dra hab. Wojciecha Rojka; zainteresowania naukowe”:
historia powszechna i Polski XX w., a zwłaszcza okres II wojny światowej.
Sekcji Zdrowia Ligi Narodów od 1921, autor wielu artykułów o tematyce medycznej. Rząd premiera W. Sikorskiego skierował go do Stanów Zjednoczonych „jako delegata do spraw pomocy dla Polski i spraw polskich
uchodźców”. H. Korczyk, Rajchman Ludwik Witold, w: PSB, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk–Łódź
1987, t. XXX, z. 3, s. 464–468; M.A. Balińska, Une vie pour l’humanitaire. Ludwik Rajchman (1881–1965),
Paryż 1995, s. 227–251.
44
IPMS, PRM-K 79.2, k. 7–11.
307
mgr Marta Kasztelan
Uniwersytet Zielonogórski
PRASA POLONIJNA WOBEC POLSKIEGO MARCA 1968 R.
Wydarzenia 1968 r. w Polsce – począwszy od studenckiej demonstracji 30 stycznia pod
pomnikiem Adama Mickiewicza w Warszawie przeciwko zdjęciu przez cenzurę spektaklu
Dziady, poprzez wiec na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego zakończony akcją ZOMO i
jednocześnie uruchomiający lawinę buntów w innych akademickich miastach aż do kampanii
antysemickiej i opuszczeniu w latach 1968–1972 kraju przez 20 tys. osób – odbiły się szerokim echem wśród Polaków przebywających na emigracji1. Bunt potraktowany został jako
nadzieja na poprawę sytuacji w kraju. Podczas gdy w 1956 r. robotnicy sprzeciwili się totalitarnemu reżimowi, doprowadzając niestety tylko do chwilowych zmian w polityce Polskiej
Rzeczpospolitej Ludowej, tym razem to młodzież ruszyła do walki o wolną i niepodległą ojczyznę. Był to masowy i spontaniczny bunt młodych ludzi pierwszego pokolenia, które urodziło się i wzrastało w PRL-u.
Zainteresowanie tymi wydarzeniami znalazło odzwierciedlenie w artykułach i wzmiankach w prasie polskiej wydawanej poza granicami naszego kraju, która zawsze pełniła ważną
rolę w kształtowaniu świadomości Polaków, bardzo często zmuszonych do opuszczenia kraju
z przyczyn politycznych.
Wśród gazet i czasopism polonijnych można było jednak zaobserwować nie zawsze te
same tendencje. Periodyki wydawane w Europie jednogłośnie opowiedziały się po stronie
manifestujących studentów i dokonały ostrej krytyki władzy komunistycznej w Polsce, jednak
już w Ameryce Północnej głosy były podzielone: o ile dzienniki wydawane w Stanach Zjednoczonych popierały działania manifestujących, to komunistyczna „Kronika Tygodniowa”,
wydawana w Ottawie, wyraźnie opowiedziała się po stronie Władysława Gomułki. W Ameryce Łacińskiej problem ten również został potraktowany niejednolicie. „Nowy Kurier”, wydawany w Buenos Aires, popierał manifestujących, ale już czasopismo „Lud” nawet nie
wspomniało o wydarzeniach marcowych w Polsce.
Analiza prasy polonijnej wydawanej w Europie nie pozwala pominąć roli dwóch krajów:
Wielkiej Brytanii i Francji. Londyn był miejscem, w którym po zakończeniu II wojny światowej zamieszkało najwięcej Polaków2. Nie dziwi fakt, że można mówić o fenomenie prasy
polskiej tego miasta i Wielkiej Brytanii. Uznanie przez to państwo rządu Jedności Narodowej
w Polsce, odmowa uznawania nadal rządu RP na uchodźstwie w Londynie i niechęć Anglików do nagłaśniania prawdy o ZSRR, czy nawet o zasługach polskich żołnierzy dla strony
alianckiej, pogłębiały poczucie frustracji prasy polskiej. Zakłamywanie historii Polski i faktów z okresu II wojny światowej (walk Polaków na frontach światowych, położenia Polaków
w Rosji, więzień i mordów zwłaszcza sprawy katyńskiej) a także przeinaczanie dziejów Polski nawet w dawnych wiekach w PRL miały duży wpływ na uprawianie tematyki tradycji i
historii oraz historii literatury przez prasę niepodległościową. Ta prasa poprzez prenumeratorów i czytelników była łącznikiem z Polakami na całym świecie. Odgrywała również poważ1
Zob. J. Eisler, Marzec 1968, Warszawa 1991, s. 430 i następne.
Badacz środowisk polonijnych Józef Byczkowski podaje, że według spisu z 1971 r. w Wielkiej Brytanii
żyło 110 tys. osób urodzonych w Polsce, natomiast we Francji około 203 tys. Dla porównania w Austrii w tym
samym czasie było 6 tys. Polaków. J. Byczkowski, Polacy w Europie. Informator o Polonii i Polakach w Europie w XX wieku, Opole 1994, s. 127 i następne.
2
308
ną rolę w procesie adaptacji imigrantów w kraju osiedlenia, informowała o wszystkim w znanym, polskim języku, budziła i rozładowywała emocje powodowane uprzedzeniami i stereotypami wobec polskiego uchodźstwa w Anglii. Ze względu na dostęp do wolnej prasy i środków masowego przekazu w Europie i na świecie, miała większe możliwości niż prasa krajowa pod względem doboru tematów, przede wszystkim w kwestii PRL3.
Zaangażowanie w kwestię wydarzeń marcowych wykazała przede wszystkim „Myśl Polska”. Początkowo dwutygodnik, potem miesięcznik emigracyjny o charakterze politycznokulturalnym, poświęcony życiu i kulturze narodu, założony w 1941 r. w Londynie pod redakcją Wojciecha Wasiutyńskiego. Do 1956 r. za posiadanie i czytanie pisma groziły ostre represje. W latach siedemdziesiątych „Myśl Polska” była półlegalna i dostępna w czytelni bibliotek
miejskich. Od 1992 r. jest dwutygodnikiem wydawanym w Warszawie przez środowisko
Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego. Redaktorem naczelnym jest Bogusław Kowalski4.
Sięgając do numerów czasopisma z 1968 r., zauważyć można, że już 1 marca gazeta informowała o narastaniu w Polsce fermentu w związku ze zdjęciem ze sceny Dziadów, jak
również o ukaraniu satyryka Janusza Szpotańskiego trzema latami więzienia za przygotowanie opery ośmieszającej władzę5. W „Myśli Polskiej” z 15 marca 1968 r. znalazła się szczegółowa relacja o demonstracjach studenckich, zawierająca krytykę podejścia władzy, która to
doprowadziła do konfliktów wewnętrznych, nie biorąc pod uwagę faktu, że w przypadku ataku ze strony innych narodów właśnie młodzież studencka będzie ratować kraj. Pokolenie 68’
jest tym, które w przyszłości przejmie władzę. Władza: „nie da okazji do złamania kręgosłupa
pokoleniu, które niebawem stanie się pokoleniem rządzącym w kraju”. Ostrej krytyce poddane są władze komunistyczne, a także oszczercza i kłamliwa kampania prasowa w Polsce.
„Myśl Polska” podjęła też problem brutalnego zachowania milicji w stosunku do manifestujących studentów: „Studenci maszerowali i krzyczeli, milicja waliła pałkami [...]”6.
Ocena młodzieży walczącej o wolność słowa oraz krytyka brutalnego zachowania władz
była w „Myśli Polskiej” jednoznaczna: „[...] prowokacyjna brutalność władz bezpieczeństwa
świadczy raz jeszcze, gdzie leży przyczyna protestów młodzieży i jak ustosunkowuje się partia
do żądań poszanowania praworządności i konstytucji przez nią wprowadzonej do „Polski
Ludowej”7. Jednakże, podobnie jak według innych londyńskich czasopism, także według
„Myśli Polskiej” wydarzenia marcowe w Polsce stanowią kolejny krok przełomu, do którego
doszło w kraju 30 lat później. Potencjał buntującej się młodzieży to według Leona Kownackiego nadzieja na zmiany, o czym świadczą słowa artykułu opublikowanego w majowym
numerze czasopisma: „Wypowiedziało ją [walkę – M.K.] młode, powojenne pokolenie polskie
starzejącym się, zakrzepłym w sklerozie umysłowej dzierżycielom władzy, pokolenie następców obecnej elity. Ferment w Rosji, Czechosłowacji, w Polsce jest dziełem młodych. W tej
młodzieży tkwić się zdaje wielki potencjał przemian we współczesnym świecie”8.
3
R. Habielski, Prasa polska w Wielkiej Brytanii1945–70, „Kwartalnik Historii Prasy Polskiej”, R. 24, nr 3,
1985, s. 58.
4
K. Dopierała, „Myśl Polska”, w: Encyklopedia polskiej emigracji i Polonii, red. K. Dopierała, t. 3, K-O,
Toruń 2005, s. 275.
5
„Myśl Polska”, 1 marca 1968, nr 5, s. 1. W połowie lat sześćdziesiątych powstała opera Cisi i gęgacze,
ukazująca atmosferę Warszawy z epoki panowania ówczesnego I sekretarza PZPR Władysława Gomułki, przez
Szpotańskiego nazwanego Gnomem.
6
„Myśl Polska”, nr 6, 15 marca 1968, s. 3.
7
Tamże, s. 4.
8
L. Kownacki, Bunt młodych, „Myśl Polska”, nr 9, 1 maja 1968, s. 1.
309
„Myśl Polska” podjęła też aspekt wydarzeń marcowych, odnosząc się do zmiany pokoleniowej. Oceniła, że dokonujący rewolucji, to ludzie o zupełnie innym, świeżym spojrzeniu,
będący patriotami, w przeciwieństwie do przedstawicieli komunistycznej propagandy. W
kwietniowym numerze przeczytać można, że:
[...] pokolenie to nie boi się terroru, jak bali się jego poprzednicy, wychowani w okresie stalinowskim i ma
głęboką świadomość łączności losów Polski z rozbudową wolności obywatelskich wewnątrz kraju i z poszanowaniem samodzielności i godności narodowej na zewnątrz. Tylko młode oczy są zdolne dojrzeć, że
jedynie w tych ramach Polska ma szanse wydobycia się z dzisiejszego stanu stagnacji i wkroczyć na nowe
drogi rozwoju, odpowiadające możliwościom i talentom narodu polskiego9.
Podobnie silne zaangażowanie w wydarzenia marcowe w Polsce wykazał londyński
„Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza” – gazeta ukazująca się od 1944 r., a od 1959 r. z dodatkiem „Tydzień Polski”, która jest obecnie najstarszym w Europie pismem codziennym
Polaków w Wielkiej Brytanii10. Powstała z połączenia „Dziennika Polskiego” i „Dziennika
Żołnierza”, odegrała bardzo dużą rolę w kształtowaniu świadomości Polaków na obczyźnie,
zwłaszcza, że po 1956 r. popierała przejawy opozycji antykomunistycznej11.
Pierwszy poświęcony buntom artykuł ukazał się już 11 marca 1968 r., a uwagę przykuł
tytuł umieszczony zaraz pod nagłówkiem gazety: „Nie chcemy chleba bez wolności. Milicja
tłumi manifestację młodzieży akademickiej”12. Gazeta wyraziła przerażenie wydarzeniami w
Polsce, sposobem potraktowania demonstrujących przez milicję. Oskarżyła przede wszystkim
reżim komunistyczny o sterowanie środkami masowego przekazu. W numerze z 15 marca
1968 r. zamieściła informację dotyczącą okrojonej relacji z wydarzeń przedstawionych w
polskiej telewizji: Mimo bagatelizującego, a chwilami ironicznego komentarza widzowie zobaczyli uciekających w panice ludzi szukających schronienia na stopniach Kościoła św. Krzyża, zobaczyli milicyjne pałki spadające na pokrwawione głowy, widzieli jak „lokajczuki Moczara” wciągają pobitych do milicyjnych ciężarówek. Telewidzowie polscy nie słyszeli okrzyku „Gestapo!” – bo głos był z filmu wycięty13. Przez kilkanaście kolejnych dni londyński
dziennik poświęcał pierwszą stronę relacjom związanym z sytuacją studentów w Polsce, zamieścił też informację o Wielkiej Manifestacji w Londynie, która odbyła się na znak solidarności z polskimi studentami14.
W każdym z artykułów uwydatniona została brutalność milicji i działania Mieczysława
Moczara, który [...] ściągnął do stolicy rezerwowe oddziały milicji i zdaniem obserwatorów
planuje „pokazowe uśmierzenie” manifestującej młodzieży warszawskiej15. „Dziennik Polski i
Dziennik Żołnierza” uwypuklił też nagonkę na czołowych polskich intelektualistów, w głównej mierze na Stefana Kisielewskiego i Pawła Jasienicę. W tym kontekście poddana krytyce
została także polska prasa, która, chcąc zyskać uznanie Gomułki, wtórowała mu w tych napaściach. Jako jedna z głównych gazet wymieniony został „Kurier Polski”, który osiągnął
szczyty nieprawości w przypochlebianiu się Władysławowi Gomułce, drukując artykuł Pod9
Spokój nie panuje w Warszawie, „Myśl Polska”, nr 7, 1–15 kwietnia 1968, s. 1.
Etapy kształtowania się „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza” omawia K. Hrabyk w pracy Emigracyjny „Dziennik Polski” i „Dziennik Żołnierza”, Warszawa 1982, s. 8–27.
11
M.B. Topolska, J. Serwański, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, w: Encyklopedia polskiej emigracji i Polonii, red. K. Dopierała, t. 1, A-F, Toruń 2005, s. 320.
12
Nie chcemy chleba bez wolności! Milicja tłumi manifestację młodzieży akademickiej, „Dziennik Polski i
Dziennik Żołnierza”, nr 61, 11 marca 1968, s. 1.
13
Rezolucja studentów Politechniki Warszawskiej. Reżym przerażony solidarnością młodzieży polskiej,
„Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, nr 65, 15 marca 1968, s. 1.
14
Wielka manifestacja w Londynie, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, nr 67, 18 marca 1968, s. 1.
15
Tamże.
10
310
żegacze. Autor tego artykułu połączył w nim barbarzyński antysemityzm z donosami na intelektualistów, co zdaniem dziennikarza „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza” – Pawła
Zaremby, jest tym bardziej obrzydliwe, że „Kurier Polski” usiłował uchodzić za organ inteligencji niekomunistycznej16.
Jedną z ważniejszych gazet opiniotwórczych ukazujących się w Londynie były „Wiadomości” – wydawane w latach 1946–1981 przez Mieczysława Grydzewskiego i Antoniego
Bormana. Pismo było kontynuacją „Wiadomości Literackich”, ukazujących się w Warszawie
w latach 1924–1939, odnowionych w Paryżu jako „Wiadomości Polskie”, a następnie przeniesionych do Londynu. „Wiadomości” propagowały kraj osiedlenia oraz polonica znajdujące
się za granicą; mecenasowały młodym talentom na emigracji, rozpowszechniały wspaniałą
polszczyznę, szczególnie odbijającą od „nowomowy” w Polsce17.
W numerach poświęconych manifestacjom studenckim zawarta została jednoznaczna ich
ocena. 31 marca 1968 r. znalazło się zdjęcie demonstracji na Uniwersytecie Warszawskim z
8 marca z zaznaczoną grupą tajniaków, która miała za zadanie rozpędzić demonstrujących.
„Wiadomości” oceniły działania władz od momentu zakazu wystawiania Dziadów na scenie
jako jawną prowokację, której celem było wzmocnienie roli aparatu państwowego, a przede
wszystkim roli Mieczysława Moczara. W rubryce Za kulisami dokonano jego oceny: „[...] im
bardziej kierownictwo partii polegać musi na brutalnej sile, represji i terrorze, tym większy
wpływ i rola Mieczysława Moczara jako kierownika aparatu terroru”18. W kolejnym numerze,
w dodatku Na Antenie znalazł się artykuł, który jeszcze intensywniej podkreślił solidarność
Polaków mieszkających za granicą z młodzieżą akademicką, walczącą o najwyższą wartość:
„Nie ma chleba bez wolności, nie ma nauki bez wolności”. „Wiadomości” podkreślają niszczenie przez władze kultury polskiej, poprzez pełną kontrolę nad repertuarem wszystkich tego
rodzaju instytucji19.
Jednoznaczny jest także wydźwięk periodyków wydawanych we Francji: gazety „Narodowiec” i czasopisma „Kultura”. „Narodowiec” ukazywał się w latach 1919–1924 w Lille,
a następnie w latach 1924–1988 w Lens i stanowił kontynuację periodyku o tej samej nazwie,
wydawanego wcześniej (1909–1919) w Herne (Niemcy – Westfalia). Redakcja „Narodowca”
przeniosła się do Francji wraz z główną falą polskiej emigracji, a wydawcą czasopisma był
Michał Kwiatkowski, działacz polonijny20. Przez kilkanaście kolejnych dni, począwszy od
10 marca 1968 r., „Narodowiec” relacjonował skrupulatnie wydarzenia związane z buntem
studentów, umieszczając je w centrum uwagi – na pierwszej stronie. O ocenie wydarzeń marcowych świadczyć mogą tytuły poświęconych im artykułów: Domagając się wolności 5 tys.
studentów warszawskich starło się z milicją, Zemsta reżimu: zwolnieni z pracy, gdyż ich synowie brali udział w manifestacjach studenckich, Strajk studentów w Polsce. Reżim urządza
dalej kontrmanifestacje, Ludność Warszawy demonstruje na rzecz studentów, czy Szukanie
kozłów ofiarnych. Siedmiu profesorów usunięto ze stanowisk. Miażdżącej krytyce poddana
16
P. Zaremba, Nagonka na Pawła Jasienicę, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, nr 78, 30 marca 1968,
s. 1.
17
M.B. Topolska, „Wiadomości”, w: Encyklopedia polskiej emigracji i Polonii, red. K. Dopierała, t. 5, S–Ż,
Toruń 2005, s. 275.
18
„Wiadomości”, nr 13, 31 marca 1968, s. 8.
19
„Nie ma chleba bez wolności, nie ma nauki bez wolności”, „Na Antenie” dodatek do gazety „Wiadomości”, nr 61, 14–21 kwietnia 1968, s. 1.
20
W. Eder, „Narodowiec”, w: Encyklopedia polskiej emigracji i Polonii, red. K. Dopierała, t. 3, K-O, Toruń 2005, s. 298.
311
została w „Narodowcu” polska władza, wprowadzenie przez nią cenzury, a także polska prasa, która w fałszywym świetle przedstawiła przyczyny i przebieg studenckich wystąpień21.
We francuskim dzienniku wielokrotnie podkreślona została ważność demonstracji obejmującej swym zasięgiem całą Polskę22. Surowej krytyce poddany został Władysław Gomułka
i ustawione przez niego kontrmanifestacje robotników. W artykule z 19 marca przeczytać
można, że [...] władze komunistyczne urządzają w dalszym ciągu zebrania i demonstracje,
które mają wykazać, jakoby społeczeństwo starsze nie solidaryzowało się ze studentami. Jest
to oczywiście, fałszem [podkreślenie – M.K.]”23. Dalej czytamy, że [...] z nakazu rządu komórki partyjne w fabrykach i przedsiębiorstwach usługowych organizują w dalszym ciągu
zebrania, rzekomo „spontaniczne”, na których delegaci komunistyczni każą im uchwalać rezolucję przeciwko strajkującym studentom24. Gazeta podkreśliła, że sytuacja wygląda wręcz
odwrotnie – ludność Warszawy demonstruje na rzecz studentów, poza tym dostarcza strajkującym żywność, a także odpisuje tekst ich rezolucji25.
„Narodowiec” wskazał nie tylko na solidaryzowanie się środowisk polonijnych w Europie z manifestującymi studentami, lecz także na fakt, że studenci w innych krajach ruszyli do
manifestacji, co świadczy o globalności problemu. Artykuły w następnych numerach dotyczyły kwestii antysyjonistycznych i były pełne ironicznej wymowy w stosunku do osoby Władysława Gomułki, który „za rozpętanie kampanii antysocjalistycznej” wini Żydów, zapewniając
jednocześnie, że nie jest antysemitą, tylko, że zwalcza „syjonizm”26.
Mimo przerażenia sytuacją i postępowaniem władz komunistycznych francuski dziennik
był pełen optymizmu i wierzył w zmianę w komunistycznym kraju, czego odzwierciedleniem
jest m.in. następujące zdanie: takiego wzburzenia nie widziano w Polsce od pamiętnych dni
1956 r.27. Wypowiedź ta może oznaczać, że Polonia we Francji zauważyła doniosłość buntu
oraz desperację inteligenckiej klasy społecznej, która nie wytrzymała reżimu i ruszyła do
walki przeciwko niemu.
Ważnym periodykiem emigracyjnym we Francji, znanym na całym świecie, był miesięcznik „Kultura”, wydawany i redagowany przez Jerzego Giedroycia. Pierwszy numer ukazał się w 1947 r. w Rzymie, jednak od 1948 r. wydawany był w Maisons-Laffitte koło Paryża.
Życzeniem Giedroycia było, aby „Kultura” stała się instrumentem oddziaływania nie tylko na
czytelnika emigracyjnego, lecz także na krajowego, żeby wpływała na zmianę sytuacji w Polsce poprzez krytykę komunizmu i analiz położenia narodów Europy Środkowej w systemie
pojałtańskim. Strategia przyjęta przez to pismo przyniosła wymierne rezultaty. „Kultura” skutecznie przekonywała do prezentowanego przez siebie sposobu myślenia. Do współpracowników Giedroycia należeli: Leszek Kołakowski, Czesław Miłosz, Witold Gombrowicz, Gustaw
Herling Grudziński. Zgodnie z wolą Jerzego Giedroycia „Kultura” przestała się ukazywać po
jego śmierci. Ostatni numer wyszedł w październiku 2000 r.
21
Trzeci dzień manifestacji w Warszawie. Gwałtowne starcie z milicją, „Narodowiec”, nr 61, 13 marca
1968, s. 1.
22
Manifestacje studenckie rozszerzają się na całą Polskę, „Narodowiec”, nr 63, 15 marca 1968, s. 1.
23
Strajk studentów w Polsce w Polsce. Reżim urządza dalej kontrmanifestacje, „Narodowiec”, nr 66,
19 marca 1968, s. 1.
24
Studenci w Krakowie i Warszawie strajkują dalej, „Narodowiec”, nr 69, 22 marca 1968, s. 1.
25
Ludność Warszawy demonstruje na rzecz studentów, „Narodowiec”, nr 71, 24 marca 1968, s. 1.
26
Krytykując manifestacje studentów Gomułka atakuje Żydów i zapowiada czystkę w partii, „Narodowiec”,
nr 68, 21 marca 1968, s. 1.
27
Manifestacje studentów w Warszawie, „Narodowiec”, nr 60, 12 marca 1968, s. 1.
312
Giedroyć dał wyraz zainteresowaniu wydarzeniami w 1968 r w Polsce m.in. w liście do
Jerzego Jedlickiego: Niech mi Pan uwierzy, to jest początek rewolucji. Trzeba ich podeprzeć
m. in. przez uchwały i rezolucje na Zachodzie, które natychmiast wydam i rzucę na kraj, musi
być rozpoczęta zbiórka na fundusz, zbiórka wśród studentów, jawna i pod kontrolą, by uniknąć jakiegokolwiek cienia tych wszystkich CIA i pochodnych28. Giedroyć ubolewał jednocześnie nad faktem, że nie ma stałej łączności z grupą Adama Michnika. W numerze czerwcowym umieszczony został apel redakcji dotyczący studentów w Polsce oraz przekonanie, że
gdyby ich akcja nie wygasła zbyt wcześnie, ogarnęłaby w końcu robotników i doprowadziłaby do przełomu w partii. Gomułka nazwany został żandarmem podmywanym z każdym
dniem przez Rosjan. Ważną rolę odegrało opublikowanie przez „Kulturę” sprawozdania ze
Związku Literatów Polskich. Poza tym otwarcie potępiała ona kampanię antysemicką rozpętaną przez komunistów. Redaktor naczelny szukał na Zachodzie uniwersytetów gotowych
zaprosić wyrzuconych z pracy naukowców.
Był on jednak pełen nadziei na zmiany w komunistycznym kraju. Wydarzenia te postrzegał
jako szansę zmiany systemu: Jeśli studentom polskim wolno chwilowo odczuwać gorycz opuszczonych i zdradzonych, to przekonają się wkrótce, że ich wystąpienie marcowe nie poszło na
marne29. Redaktor naczelny „Kultury” podkreślał przede wszystkim inicjatywę młodzieży, która ruszyła do walki jako siła inteligencji. Powołując się na prasę włoską, konkludował: Nawet
komuniści włoscy widzą to, czego nie chcą widzieć ich polscy towarzysze partyjni: pierwsze
uderzenie długiej „uspokojonej” po 56’ r. fali w zmurszały bastion „małej stabilizacji”30.
Pełne poparcie manifestacji studenckich wykazały też gazety wydawane w Stanach Zjednoczonych, m.in. „Dziennik Związkowy” i „Dziennik Chicagoski”. Obie gazety kpiły z wyjaśnień Władysława Gomułki odnoszących się do syjonistów, nazywając ich „kozłami ofiarnymi” zaistniałej sytuacji. „Dziennik Chicagoski” relacjonował sytuację w Polsce w następujący
sposób: Młodzież Polska domaga się poszanowania Konstytucji. Przekazana władzom rezolucja zawiera żądanie zagwarantowania swobody wypowiedzi i zniesienia kontroli prasowej31.
Zamieścił również rysunek odzwierciedlający sytuację w Polsce, na którym Gomułka widnieje jako „Reżym”, a oddziały ORMO biją pałkami studentów, trzymających w rękach transparent: „Studenci Warszawy, Krakowa, Poznania, Lublina itd.”32. Dziennik umieścił również
poparcie od akademików polskich w Ameryce, którzy, solidaryzując się z manifestującymi
studentami, zapewniają, że prawda o wydarzeniach zostanie przekazana wolnemu światu33.
„Dziennik Związkowy” relacjonował manifestacje i zachowanie służb bezpieczeństwa,
począwszy od 10 marca 1968 r dzień po dniu, wyrażając wielkie zaniepokojenie sytuacją w
Polsce i postawą Gomułki nazywanego przez gazetę (podobnie jak przez „Dziennik Chicagoski”) „Reżymem”34. Podkreślona została ignorancja studentów w stosunku do mów wygłaszanych przez Gomułkę, z których nic nie wynika i w których zawarte postulaty nie mają od-
28
A. Friszke, Jerzego Giedroycia praca u podstaw (1956–1976), w: Spotkania z paryską „Kulturą”, red.
Z. Kudelski, Warszawa 1995, s. 25.
29
Paryska „Kultura”, 1968, nr 5/6, s. 3–4.
30
„Kultura”, 1968, nr 4, s. 82.
31
Młodzież Polska domaga się poszanowania Konstytucji, „Dziennik Chicagoski”, nr 54, 15–16 marca
1968, s. 1.
32
Tamże.
33
Akademicy Polscy w Ameryce – w obronie swych Kolegów w kraju, „Dziennik Chicagoski”, nr 56,
19 marca 1968, s. 1.
34
Reżym zwolnił 6 Profesorów i B. Ministra, „Dziennik Związkowy”, nr 72, 26 marca 1968, s. 1.
313
zwierciedlenia w rzeczywistości35. Miażdżące ostrze krytyki skierowane zostało przeciwko
prasie polskiej, która całość wypadków naświetliła bardzo jednostronnie36.
Solidarność z buntującymi się przeciwko reżimowi studentami wykazał także „Kurier
Polski” – tygodnik niezależny na Amerykę Południową, wydawany w Buenos Aires. Czasopismo na bieżąco śledziło wydarzenia w Polsce, mające związek z demonstracjami po zdjęciu
Dziadów i po procesie Janusza Szpotańskiego, a następnie już sensu stricto dotyczące buntu
studenckiego. W numerze z 14 marca autor artykułu kpił z działania polskiego rządu: […]
zdarzeniem charakterystycznym dla nastrojów było przyznanie przez radę wydziałową na
Uniwersytecie Warszawskim stypendium za wyniki w nauce w sumie 2500 złotych studentowi,
który został ostatnio skazany na grzywnę 2500 zł za udział w manifestacji po ostatnim przedstawieniu „Dziadów”37. W kolejnym numerze ukazana została solidarność wszystkich studentów. Zacytowano oszczerczą warszawską prasę, która nazwała wybitnych intelektualistów
„wrogami narodu polskiego”. Należeli do nich: Antoni Słonimski, Leszek Kołakowski, Paweł
Jasienica i Stefan Kisielewski. Ostra krytyka skierowana została w kierunku Józefa Kępy –
pierwszego sekretarza stołecznej organizacji partyjnej. „Kurier” nazywa go stołecznym aparatczykiem. Z ironią zacytowane zostały jego słowa: zamieszki studenckie były rezultatem
procesu, który od kilku lat miał miejsce na uniwersytecie, gdzie mała, ale zdeterminowana
grupa studentów prowadzi akcję negacji i politycznego protestu przeciwko władzom Polski
Ludowej38.
Czasopismo wyraźnie wskazało na fakt, że manifestacje studenckie mogą być dla Polski
początkiem zmian w zwalczaniu reżimu komunistycznego. Z wydarzeń w Warszawie wynika,
że nawet Moczar zrozumiał, iż rozpędzanie pałkami demonstracji studenckich wywołałoby
przeciwny skutek, i że płomień oburzenia, który ogarnął całą młodzież akademicką, może łatwo przerzucić się na młodzież robotniczą, a wówczas bez pomocy wojska nie uda się go ugasić. A wojsko? Świeża jest jeszcze pamięć wypadków poznańskich, gdzie żołnierze nie chcieli
podnieść broni przeciwko robotnikom Cegielskiego. Gazeta opublikowała także oświadczenie
Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, odnoszące się do wydarzeń marcowych w Polsce.
Zamieszczony został także pełen tekst rezolucji studentów Politechniki Warszawskiej z
13 marca 1968 r. „Kurier Polski” odniósł się również do osoby Edwarda Gierka, solidaryzującego się w pełni z tępą linią partyjną.
Artykuły i komentarze w wydawanej w Toronto „Kronice Tygodniowej” znacznie odbiegają od artykułów i wzmianek prasowych w wyżej wymienionych gazetach i czasopismach.
„Kronika Tygodniowa” jest przykładem tego, że również pisma sterowane przez władze komunistyczne znajdowały odbiorców wśród Polonii mieszkającej w Kanadzie. Wrogie elementy zakłóciły pokojową pracę narodu – taki tytuł nosi pierwszy artykuł odnoszący się do manifestacji studenckich. Bazując na ukazujących się w Polsce relacjach wydarzeń marcowych,
„Kronika” dokonała surowej oceny studenckiego buntu, a przede wszystkim osób Adama
Michnika i Henryka Szlajfera. Wyraźnie sympatyzowała z władzą komunistyczną: oni to
[Michnik i Szlajfer – M.K.] za pieniądze pewnego ośrodka dyspozycyjnego zakupili po 150
miejsc na każde przedstawienie „Dziadów”. Na zakupione z góry miejsca sprowadzali różne
męty społeczne włącznie ze studentami, którzy w ściśle określonym czasie wywołali na widowni krzyki i hasła o braku wolności kultury w Polsce. W tym samym numerze przeczytać
35
Studenci ignorują mowę Gomułki, „Dziennik Związkowy”, nr 69, 21 marca 1968, s. 1.
Burzliwie wiece studentów, „Dziennik Związkowy”, nr 63, 14 marca 1968, s. 1.
37
Ferment kulturalny w Polsce, „Kurier Polski”, nr 550, 14 marca 1968, s. 1.
38
Studenci w Polsce, „Kurier Polski”, nr 552, 28 marca 68, s. 1.
36
314
można, że zaczęły się [8 marca – M.K.] trwające 3 dni chuligańskie wybryki z biciem szyb,
rabunkiem sklepów, demolowaniem kina „Kultura”, kościoła św. Krzyża itp.39. Czasopismo
podkreśliło przede wszystkim, że ranni zostali milicjanci, którzy próbowali przerwać te niebezpieczne studenckie wybryki, a następnie, że dzięki pracy służb bezpieczeństwa mieszkańcy Warszawy mogą spać spokojnie. Końcowy apel odnoszący się do tzw. demonstracji robotników wyraził jednoznacznie stanowisko aprobujące władzę komunistyczną: My, mieszkańcy
Kanady, jej obywatele Polscy z urodzenia śledzimy pilnie ostatnie wypadki w kraju, i głosy
swe łączymy ze słusznymi głosami robotników polskich”40. Czasopismo opublikowało także
pełen tekst przemówienia Władysława Gomułki, krytykując inne gazety i czasopisma za przeinaczanie jego słów41. Szczególną uwagę „Kronika Tygodniowa” zwróciła na fakt, że młodzież studencka występuje przeciwko państwu, zamiast okazać mu wdzięczność za możliwość kształcenia42.
Poza krytyką wydarzeń w „Kronice Tygodniowej”, która była jednak czasopismem komunistycznym, dziwić może fakt, że wydawane w Kurytybie w Brazylii czasopismo „Lud”
nie poświęciło w najmniejszym stopniu swojej uwagi wydarzeniom marcowym w Polsce.
Jedynymi opublikowanymi na ten temat materiałami był trzy listy czytelników: jeden krytykujący zachowanie młodzieży, która pragnie wolności, a jej każą się uczyć43, opublikowany
jako riposta na dwa pochwalające bunt studentów sprzeciwiających się władzy komunistycznej44. Dziennikarze „Ludu” nie ustosunkowali się jednak w żaden sposób do listów, wykazując zupełną ignorancję w tej sprawie.
Mimo istnienia jednostkowych czasopism komunistycznych, negujących bądź ignorujących manifestacje studenckie, Polskie Towarzystwo Naukowe na Obczyźnie w Londynie wydało uchwałę świadczącą o zaangażowaniu rodaków mieszkających za granicą w sprawy Polski: Polskie Towarzystwo Naukowe na Obczyźnie jak najmocniej protestuje przeciw tego rodzaju ujarzmiającej akcji reżymu i wzywa wszystkich ludzi dobrej woli i w szczególności ludzi
nauki na obu półkulach do zamanifestowania solidarności z tym stanowiskiem. Głos wolnego
świata powinien wesprzeć ciężką walkę Narodu Polskiego z narzuconą mu obcą ideologią i
przemocą45.
Protest środowisk wyższych uczelni i niektórych środowisk inteligencji polskiej był epilogiem ruchu rewizjonistycznego, nadziei na demokratyzację realnego socjalizmu i ożywienie
doktryny marksistowskiej. Marzec 1968 dowiódł, że kto chce w Polsce cokolwiek zmienić,
musi wziąć rozbrat z ideologią i partią komunistyczną46. Groteskową pointą roku pogromu
studentów i inteligencji w Polsce, roku Praskiej Wiosny i interwencji militarnej państw komunistycznych w Czechosłowacji był tryumfalny V Zjazd PZPR w listopadzie 1968 r. Nie
oznaczało to jednak, że trud zaangażowanych w wydarzenia marcowe studentów poszedł na
marne, czego dowodem były kolejne zrywy antykomunistyczne w Polsce.
39
Wrogie elementy zakłóciły pokojową pracę narodu, „Kronika Tygodniowa”, nr 12, 23 marca 1968, s. 1.
Tamże, s. 2.
41
Wł. Gomułka o zajściach w Warszawie, „Kronika Tygodniowa”, nr 13, 30 marca 1968, s. 1.
42
Uniwersytety w Polsce – o co chodzi?, „Kronika Tygodniowa”, nr 14, 6 kwietnia 1968, s. 1.
43
Z listów do Redakcji: M. Śliwiany, O buncie młodzieży, „Lud”, nr 12, 10 kwietnia 1968, s. 7.
44
Głos czytelników: J. Ficiński, Bunt młodzieży, „Lud”, nr 11, 27 marca 1968, s. 7, nr 12, 3 kwietnia 1968,
40
s. 7.
45
Przemówienie Prezesa Towarzystwa Bronisława Hełczyńskiego, „XIX Rocznik Polskiego Towarzystwa
Naukowego na Obczyźnie”, Rok 1968–69, Londyn, s. 25.
46
A.S. Kowalczyk, Giedroyć i „Kultura”, Wrocław 1999, s. 233.
315
Marta Kasztelan, mgr – absolwentka filozofii (praca magisterska dotycząca pojęcia wiedzy i władzy u
Michela Foucaulta) i filologii germańskiej (praca analizująca konstruowanie pamięci przez Żydów żyjących w Austrii po jej włączeniu do III Rzeszy). Stypendystka Instytutu Goethego (2007), Deutsche Nationalstiftung (2010) i fundacji DAAD (Forschungstipendium 2010/2011). Uczestniczka międzynarodowych konferencji i warsztatów (m.in. I Zjazd Niemcoznawców, konferencja Niepodległościowe uchodźstwo polskie w Europie i na świecie, Toruńskie Międzynarodowe Kolegium Doktoranckie), autorka artykułów dotyczących rewolt studenckich w Polsce i Europie. Zainteresowania badawcze skupiają się wokół
kultury i polityki pamięci, prasoznawstwa i niemcoznawstwa.
316
prof. dr hab. Bernadetta Nitschke
Instytut Politologii Uniwersytetu Zielonogórskiego
SPOŁECZNO-POLITYCZNE ZNACZENIE FIRM POLONIJNYCH
FUNKCJONUJĄCYCH W POLSCE LAT OSIEMDZIESIĄTYCH
Wyjaśnienie istoty funkcjonowania firm polonijno-zagranicznych i ich roli w końcowym
okresie PRL jako sygnału otwarcia na środowiska Polaków, emigrantów i uchodźców, nie
tolerowanych w kraju, do końca lat sześćdziesiątych, wydaje się konieczne. Pierwszy sygnał
znamionujący, że polityka wobec Polonii zaczęła przybierać nowy kształt i wymiar, a nawet
cechować się pewną otwartością, pojawił się w orędziu noworocznym Edwarda Gierka z
grudnia 1970 r. Skierował m.in. do Polaków, przebywających poza granicami życzenia: Naszym licznym rodakom na obczyźnie, aby serca ich biły wspólnym rytmem z sercami całego
narodu polskiego, aby mogli być dumni ze swego kraju i szczycić się jego osiągnięciami. Wierzymy głęboko, że w Nowym Roku dzięki naszemu zespolonemu wysiłkowi – Polska Ludowa
będzie umacniać swą pozycję międzynarodową w świecie1.
Zasadnicza zamiana charakteru polityki wobec Polonii w krajach kapitalistycznych została wyraźnie zaakcentowana w uchwale Biura Politycznego z 22 czerwca 1971 r. Jej odzwierciedleniem stał się rządowy: Plan pracy z Polonią w krajach kapitalistycznych, przyjęty
12 lutego 1972 r.2. Podkreślał po raz pierwszy potrzebę wytyczenia kierunku polityki w stosunku do jednej z największych grup emigrantów na świecie zarówno obywateli polskich, jak
i obywateli obcych zamieszkałych w krajach osiedlenia, których wiąże z Polską świadomość
polskiego pochodzenia oraz poczucie więzi duchowej i kulturalnej: Analiza sytuacji w środowiskach polonijnych pozwala stwierdzić, iż w ciągu ostatnich lat nastąpiło wyraźne zbliżenie
szerokich mas Polonii do kraju […] i ma już miejsce coraz silniejszy wpływ, jaki masy polonijne wywierają na opinie miejscowych społeczeństw o Polsce Ludowej. [...]. Chcemy, by
rosła wśród Polonii sympatia dla starego kraju, dla jego wkładu do nauki i kultury światowej,
by umacniała się sympatia do Polski Ludowej i jej nowoczesnego rozwoju; pragniemy, by
Polonia broniła dobrego imienia Polski, szerzyła w kraju zamieszkania obiektywne informacje o rozwoju swojej ojczyzny i kraju swych przodków, a także współdziałała w rozwoju stosunków pomiędzy jej krajem zamieszkania a Polską we wszystkich dziedzinach, a zwłaszcza
handlowo-ekonomicznej, kooperacji technicznej i przemysłowej oraz wymiany naukowej i
kulturalnej3.
Należy również wskazać na uchwałę Biura Politycznego KC PZPR O zasadach koordynacji i organizacji stosunków PRL z zagranicą (styczeń 1973 r.4) Należy ją potraktować jako
apel do aktywizacji działań Polski na arenie międzynarodowej. Podkreślano w niej istotę rozwoju państwa: dla pomyślnej realizacji społeczno-gospodarczego programu, wzrostu siły i
międzynarodowego autorytetu socjalistycznej Polski. Dużą rolę przywiązywano do kreowania
pozytywnego wizerunku Polski poza granicami, podkreślając, że: należy w sposób zdecydo1
Zespolonym wysiłkiem całego narodu będziemy umacniać nasz dom ojczysty – Polskę Ludową. Przemówienie noworoczne I Sekretarza KC PZPR tow. Edwarda Gierka w radio i TV, „Trybuna Ludu” z 1 I 1971, nr 1.
2
J. Lencznarowicz, Rola Towarzystwa „Polonia” w polityce PRL wobec Polonii w krajach zachodnich,
„Przegląd Polonijny”, z. 1 (79), 1996, s. 49.
3
AAN, Towarzystwo Łączności z Polonią Zagraniczną „Polonia”, sygn. 6/1, Plan pracy z Polonią w krajach kapitalistycznych, s. 1, 3.
4
AAN, Towarzystwo Łączności z Polonią Zagraniczną „Polonia”, sygn. 11/65, Uchwała Biura Politycznego KC PZPR „O zasadach koordynacji i organizacji stosunków PRL z zagranicą”, Warszawa, styczeń 1973 rok.
317
wany ulepszyć działalność propagandy i informacji na zagranicę. Biuro Polityczne zobowiązuje Wydział Propagandy, Prasy i Wydawnictw, Wydział Zagraniczny oraz MSZ do ścisłego
koordynowania informacji i propagandy polskiej na zagranicę” oraz informacji o tych sprawach na terenie kraju5.
Podstawową rolę w realizacji wytyczonych kierunków działań wobec Polonii odgrywało
Towarzystwo Łączności z Polonią zagraniczną „Polonia”, które powstało już 18 października
1955 r.6, jednak dopiero od lat siedemdziesiątych nastąpił rozkwit jego działalności. Zgodnie
ze swym statutem z 1974 r. Towarzystwo „Polonia” prowadziło działalność koncentrującą się na:
– współpracy z polonijnymi stowarzyszeniami, organizacjami, placówkami oświatowymi,
kulturalnymi, naukowymi, religijnymi, gospodarczymi, zawodowymi, turystycznymi i sportowymi oraz utrzymywaniu kontaktów indywidualnych z osobami polskiego pochodzenia;
– współdziałaniu w nawiązywaniu kontaktów gospodarczych, naukowych i kulturowych
między środowiskami i stowarzyszeniami polonijnymi a odpowiednimi instytucjami i organizacjami w Polsce;
– organizowaniu dla Polonii, zwłaszcza dla młodzieży, różnorodnych akcji, jak np.: kursy
języka polskiego, sejmiki polonijne, festiwale, wystawy, wycieczki itd.;
– ułatwianiu młodzieży polskiego pochodzenia nauki w szkołach i studiów w wyższych
uczelniach w Polsce oraz współudział w sprawowaniu opieki nad tą młodzieżą;
– inspirowaniu w Polsce badań naukowych nad problemami polonijnymi i popularyzacji
wiedzy o Polonii;
– udzielaniu pomocy reemigrantom, którzy osiedlili się na stałe w Polsce;
– współdziałaniu z polskimi instytucjami państwowymi i organizacjami społecznymi w
zakresie tej problematyki i rozwiązywania wszystkich trudności.
Największą aktywność Towarzystwo „Polonia” przejawiało na forum działalności społeczno-kulturalnej; w organizacji dla Polonii licznych uroczystości rocznicowych; propagowaniu ruchu turystycznego itd., zapraszając Polonusów do odwiedzenia kraju. W tym celu
wysyłano do organizacji polonijnych na całym świecie liczne polskie filmy, wydawnictwa,
przeźrocza, nagrania, czy też wystawy tematyczne7.
Zapoczątkowana została współpraca polonijnych środowisk przemysłowo-handlowych z
krajem na I i II Spotkaniu Przemysłowców i Handlowców Polskiego Pochodzenia w Poznaniu
i Warszawie w 1975 i 1976 r. Władze uznawały tę formę kontaktów za szczególnie cenną i
wartą zabiegów. Jak podkreślali działacze Towarzystwa „Polonia”:
współpraca ekonomiczna z Polonią w zakresie wymiany handlowej wykazywała przyśpieszone tempo rozwoju. Udział firm polonijnych w realizacji naszego eksportu do krajów kapitalistycznych o największych
skupiskach Polonii zagranicznej wzrósł w tym okresie z 103 mln zł. dew. w 1972 r. do 321 mln zł. dew. w
1975 r. W strukturze naszego eksportu do firm polonijnych dominują artykuły rolno-spożywcze oraz tekstylia i galanteria skórzana, a także surowce i półfabrykaty dla przemysłu metalurgicznego i drzewnego.
Wzrósł także udział artykułów trwałego użytku oraz artykułów przemysłu chemicznego i elektromaszynowego. Przeszkodą w bardziej dynamicznym wzroście udziału tych produktów w eksporcie do firm polonijnych, są wysokie wymogi techniczne stawiane tym wyrobom w państwach kapitalistycznych, a przede
wszystkim brak masy towarowej. W dalszym ciągu najważniejszym, liczącym się w naszej polityce handlowej partnerem, są środowiska polonijne w Kanadzie (20,2% udziału w ogólnych obrotach z tym krajem),
USA (15,5% – przy zachowaniu prymatu w liczbach bezwzględnych), W. Brytanią (10,5% – przy wartości
5
Tamże, s. 5, 44.
S. Cenckiewicz, Oczami Bezpieki. Szkice i materiały z dziejów aparatu bezpieczeństwa PRL, Kraków
2008, s. 45.
7
AAN, Towarzystwo Łączności z Polonią zagraniczną „Polonia”, sygn. 11/25, Z doświadczeń Towarzystwa „Polonia”, s. 3–5.
6
318
bezwzględnej bliskiej poziomowi obrotów z Polonią amerykańską), Australii (9% – przy relatywnie niskich
obrotach we wzajemnej wymianie handlowej z tym kontynentem). Dotychczasowe wyniki, których spotęgowania oczekujemy w najbliższych latach, wyrażają się nie tylko w konkretnych kontaktach handlowych,
ale przyjmują także formy kooperacji z firmami polonijnymi, spółkami mieszanymi itp., w dziedzinie turystyki, rzemiosła, spółdzielczości pracy i drobnej wytwórczości8.
Sytuacja społeczno-ekonomiczna przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych
spowodowała, że przedsiębiorcy polonijni uzyskali możliwość prowadzenia działalności w
kraju. Stymulująco na rozwój sektora prywatnego w tej właśnie formie działał krach polityki
gospodarczej Edwarda Gierka. W przeciwieństwie do „siermiężnego socjalizmu” Władysława
Gomółki, obiecał on wręcz dobrobyt dla każdego. Pierwsza połowa lat siedemdziesiątych
wskazywała na wzrost dochodu narodowego, płacy realnej w gospodarce uspołecznionej,
liczby oddawanych mieszkań oraz zakresu świadczeń socjalnych. Poprawiła się sytuacja rolników indywidualnych, gdyż zniesiono dostawy obowiązkowe itd., wzmożono działalność
inwestycyjną w przemyśle.
Edward Gierek uzyskał olbrzymi kredyt społecznego zaufania. Jak stwierdził po latach
jego doradca do spraw ekonomicznych Zbigniew Rurarz:
było to głownie spowodowane licznymi kontaktami I sekretarza ze społeczeństwem. Gomółka niczego nie
przyrzekał, kraj tkwił w bezruchu a ludziom żyło się mizernie. Największą popularność Gierek zdobył sobie
jednak na spotkaniu w Stoczni Warskiego w Szczecinie w niedzielę 24 stycznia 1971 r., gdzie po 2 dniach
strajku okupacyjnego wysuwane były śmiałe żądania ekonomiczne jak i polityczne. Przed bramą stoczni
zjawił się niespodziewanie Gierek w asyście premiera – Piotra Jaroszewicza, ministra Obrony Narodowej –
Gen. Wojciecha Jaruzelskiego i ministra spraw wewnętrznych – Franciszka Szlachcica i padło słynne pytanie Gierka „pomożecie”?. I w odpowiedzi chór zawtórował: pomożemy?9.
Zapanowała atmosfera propagandowego sukcesu, choć zapowiedzi np. na konferencji
partyjnej w październiku 1973 r. (przyrost dochodu narodowego z 39 do 55%, płacy realnej z
18 do 38%, a eksportu z 55 do 102%)10, nie były realne, zwłaszcza po światowym kryzysie
naftowym przełomu lat 1973 i 1974. Należy się zgodzić z D. Gralą, że: Ambitny plan przyspieszonego rozwoju gospodarki, finansowany w znacznej mierze ze środków zagranicznych,
skończył się kompromitacją rządzącej ekipy. System gospodarczy Polski Ludowej nie wykorzystał możliwości wynikających z dostępu do dewiz z zachodnich banków, jak również z niezwykle sprzyjającej koniunktury politycznej dla Polski. Gospodarka centralnie planowana
oparta na państwowych zakładach przemysłowych popadła w głęboką nierównowagę, zarówno zewnętrzną (wysokie zadłużenie zagraniczne), jak i wewnętrzną (niedobory w dostawach
produktów konsumpcyjnych oraz środków inwestycyjnych)11. A zadłużenie rosło od 1970 r.
(1,13 mld USD), w 1976 r. – 11 mld USD do 24,1 mld USD w 1980 r. W 1980 r. obsługa
zadłużenia zagranicznego pochłaniała 100% wpływów dewizowych gospodarki12.
Po pięciu latach względnego dobrobytu załamanie uwidoczniło się we wprowadzeniu w
lipcu 1976 r. kartkowej sprzedaży cukru. Pojawiły się braki energii elektrycznej: w grudniu
1977 r. deficyt mocy wyniósł 15%, a w 1980 r. aż 20%13. Wśród wielu przyczyn istotna była
8
Tamże, sygn. 11/25, Informacja o realizacji rządowego programu współpracy z Polonią w krajach kapitalistycznych z listopada 1976 przekazana przez Towarzystwo „Polonia” Departamentowi Konsularnemu MSZ.
9
Z. Rurarz, Byłem doradcą Gierka, Warszawa 1990, s. 21–22.
10
M. Bałtowski, Gospodarka socjalistyczna w Polsce. Geneza – rozwój – upadek, Warszawa 2009, s. 224.
11
D.T. Grala, Reformy gospodarcze w PRL (1982–1989). Próba uratowania socjalizmu, Warszawa 2005,
s. 29.
12
M. Bałtowski, dz.cyt., s. 235.
13
U źródeł polskiego kryzysu, pod red. A Müller, Warszawa 1985, s. 182.
319
zła organizacja pracy, źle opłacanej i źle traktowanej jako narzuconej odgórnie przez władzę
komunistyczną.
Nastroje społeczne w drugiej połowie lat siedemdziesiątych nie były najlepsze. Wszakże
polityka otwarcia w dziedzinie międzynarodowej zaczęła przynosić efekty, były one jednak
odmienne od zakładanych. Poprzez uzyskanie kontaktu z Zachodem zmianie uległa mentalność i aspiracje polskiego społeczeństwa. Chciano przede wszystkim zarabiać więcej i żyć na
wyższym poziomie. Dokonana w czerwcu 1976 r. próba urealnienia cen zakończyła się wybuchem niezadowolenia społecznego i władze zostały zmuszone do wycofania się z tej koncepcji14.
W grudniu 1976 r. na V plenum KC PZPR Edward Gierek podjął próbę reform, a właściwie „manewru gospodarczego”. Zakładano przede wszystkim zmniejszenie obciążeń inwestycyjnych gospodarki oraz przeznaczenie uzyskanych w ten sposób środków na wzrost produkcji artykułów konsumpcyjnych oraz materiałów budowlanych. Pojawiła się również większa
możliwość działalności sektora prywatnego. Dopuszczono tworzenie w Polsce firm polonijno-zagranicznych, zrezygnowano z wymogu dokumentowania pochodzenia dewiz lokowanych na kontach dewizowych oraz wprowadzono uregulowania mające na celu przejmowanie
uspołecznionych placówek handlowych i gastronomicznych przez prywatnych ajentów15.
Działania podjęte w drugiej połowie lat siedemdziesiątych nie przyniosły spodziewanych
efektów. Jednak z punktu widzenia wydarzeń, które nastąpiły w Polsce w latach osiemdziesiątych zaowocowały przemianami społeczno-politycznymi. Warto skupić się na jednym z ich
aspektów. Były nim firmy polonijno-zagraniczne, które stały się całkowitym novum w rzeczywistości PRL-u.
Powstały one na mocy rozporządzenia Rady Ministrów z 14 maja 1976 r. Nie zawierało
ono restrykcyjnych obwarowań. Utworzenie firmy wymagało jednak przedstawienia: kosztorysu przedsięwzięcia, zobowiązania do pokrycia przez wnioskodawcę pełnego kosztu inwestycji w walutach wymienialnych oraz zaświadczenia z Banku Polska Kasa Opieki S.A.
o zdeponowaniu przez wnioskodawcę na swym rachunku inwestycyjnym równowartości 30%
kwoty przewidzianej w kosztorysie przedsięwzięcia w walutach wymienialnych. Zezwolenia
na prowadzenie działalności wydawano na 10 lat. Wymagano również, aby osoby stale zamieszkałe za granicą ustanowiły pełnomocnika do załatwiania spraw związanych z uzyskaniem zezwolenia na prowadzenie działalności gospodarczej, a po uzyskaniu zezwolenia do
prowadzenia tej działalności16.
Wkrótce bowiem już 21 grudnia 1976 r., w celu obsługi przedsiębiorstw zagranicznych w
zakresie działalności eksportowo-importowej, powołano przy Centralnym Związku Rzemiosła Biuro Handlu Zagranicznego „Remex”. Natomiast w 1977 r. z inicjatywy Polskiej Izby
Handlu Zagranicznego powstała Polsko-Polonijna Izba Przemysłowo-Handlowa „InterPolcom”. Prowadziła ona działalność o charakterze informacyjno-doradczym17. Znacznie
później, dopiero w 1982 r., utworzono rządowy organ mający za zadanie koordynowanie
działań wobec przedsiębiorstw polonijno-zagranicznych. Było to Biuro Pełnomocnika Rządu
14
D. Grala, Reformy..., s. 38.
Bałtowski, dz.cyt., s. 232, 245.
16
Dz.U., nr 19, poz. 123 z 1976 r., Rozporządzenie Rady Ministrów z 14 maja 1976 r. w sprawie wydawania zagranicznym osobom prawnym i fizycznym zezwoleń na prowadzenie niektórych rodzajów działalności
gospodarczej i paragrafy 10. 4. 6.
17
IPN BU 01080/152, Praca dyplomowa napisana w Wyższej Szkole Oficerskiej im. F. Dzierżyńskiego w
Legionowie: D. Sierocki, Ochrona kontrwywiadowcza firm polonijnych na terenie województwa stołecznego i
Warszawy, Legionowo 1987, s. 7–8.
15
320
do Spraw Zagranicznych Przedsiębiorstw Drobnej Wytwórczości usytuowane w Ministerstwie Handlu Wewnętrznego i Usług18.
Kolejna ustawowa regulacja prawna w zakresie funkcjonowania przedsiębiorstw polonijno-zagranicznych pojawiła się 6 lipca 1982 r. Myślą przewodnią ustawodawcy było: stworzenie możliwości przepływu do Polski obcych kapitałów i określenie warunków zachęcających
do tego przepływu, a także dążenie do zwiększenia produkcji i usług na potrzeby rynku wewnętrznego i na eksport19. Nie były to tylko puste propagandowe hasła, jakich padło wiele w
okresie PRL-u. Firmy polonijno-zagraniczne uzyskały istotne przywileje. Należało do nich
niewątpliwie zwolnienie (na 3 lata) z podatku dochodowego oraz zmniejszenie wielkości
obowiązkowej odsprzedaży dewiz po kursie oficjalnym20. Zaowocowało to systematycznym
wzrostem liczby firm. Podczas, gdy do końca 1981 r. utworzono ich zaledwie 80, to w
1984 były już 563, w 1985 – 670, a pod koniec lat osiemdziesiątych prawie 800 firm21.
Przez większą część lat osiemdziesiątych firmy polonijno-zagraniczne stały się istotnym
elementem krajobrazu gospodarczego Polski. Wynikało to m.in. z profilu produkcji. Wytwarzając: kosmetyki, odzież, czy też niektóre artykuły spożywcze, tworzyły namiastki normalności. Zresztą władze na potrzeby rynku wręcz zachęcały do produkcji towarów rynkowych i
zaopatrzeniowych. Wyraźne wskazówki znajdują się w wytycznych w sprawie kierunków
rozwoju oraz współpracy kooperacyjnej przedsiębiorstw zagranicznych drobnej wytwórczości, które zostały sformułowane przez pełnomocnika rządu do spraw Zagranicznych Przedsiębiorstw Drobnej Wytwórczości. Zachęcano w nich firmy polonijno-zagraniczne do produkcji:
sprzętu i aparatury medycznej oraz niektórych środków farmaceutycznych; pasz oraz środków
ochrony roślin; części zamiennych podzespołów lub komponentów; artykułów z kompleksu
żywnościowego (kurcząt rzeźnych, żywca: wieprzowego, wołowego i baraniego, odżywek i
konserw dla dzieci); odzieży; środków czystości (pasty, proszki, płyny, emulsje czyszczące i
dezynfekcyjne, środki dezynfekcyjne dla rolnictwa, środki owadobójcze); środków higieny
osobistej (dezodoranty, talki kosmetyczne, chusteczki higieniczne); jak również materiałów
budowlanych22.
Warto również wskazać na topografię tych firm. Szczególnym zainteresowaniem cieszyło
się mianowicie województwo stołeczne i sama Warszawa, gdyż wynikało to z bliskości placówek konsularnych, urzędów centralnych, czy też instytucji zajmujących się współpracą z
Polonią. Nie było to jednak zgodne ze wskazaniami władz, które uznały, że: Pożądanym jest,
aby przedsiębiorstwa zagraniczne drobnej wytwórczości powstawały głównie w miejscowościach do 10 tys. mieszkańców, jak również położonych w następujących województwach:
suwalskim, białostockim, bialsko-podlaskim, łomżyńskim, ostrołęckim, ciechanowskim,
18
M.P., nr 29, poz. 254, Zarządzenie nr 28 Prezesa Rady Ministrów z 26 listopada 1982 r. w sprawie szczegółowego zakresu działania i powoływania Pełnomocnika Rządu do Spraw zagranicznych Przedsiębiorstw
Drobnej Wytwórczości.
19
Dz.U., nr 19, poz. 146, Ustawa z dnia 6 lipca 1982 r. o zasadach prowadzenia na terytorium Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej działalności gospodarczej w zakresie drobnej wytwórczości przez zagraniczne osoby
prawne i fizyczne.
20
M. Bałtowski, dz.cyt., s. 276.
21
IPN BU 01080/152, Praca dyplomowa napisana w Wyższej Szkole Oficerskiej im F. Dzierżyńskiego w
Legionowie: D. Sierocki, Ochrona kontrwywiadowcza…, s. 15, 17.
22
IPN BU 01169/309, t. 2, Pełnomocnik Rządu ds. Zagranicznych Przedsiębiorstw Drobnej Wytwórczości,
Wytyczne w sprawie kierunków rozwoju oraz współpracy kooperacyjnej przedsiębiorstw zagranicznych drobnej
wytwórczości w latach 1983–1985, s. 27. Patrz również: IPN Bi 087/571/1–2.
321
chełmskim, przemyskim, krośnieńskim23. Chciano więc przedsiębiorstwa polonijnozagraniczne zepchnąć na peryferie. Dbano również o to, by nie były one zlokalizowane w
pobliżu obiektów strategicznych, a zwłaszcza jednostek wojskowych dostrzegano bowiem nie
tylko korzyści, ale i zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Cieszyły się one szczególnym
zainteresowaniem ze strony Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oraz Wojskowej Służby
Wewnętrznej w latach osiemdziesiątych. Na potwierdzenie można przytoczyć fragmenty pisma wystosowanego do Wojewódzkich Urzędów Spraw Wewnętrznych przez Naczelnika
Wydziału XIII Departamentu II Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 12 lutego 1987 r., gdzie
podkreślano:
Naniesienie na mapę geograficzną Polski firm polonijnych wskazuje nie tylko na wytłumaczalną etnicznie
koncentrację kapitału niemieckiego w rejonach Górnego Śląska, Poznania i Mazur, lecz również w pobliżu
Nowego Miasta nad Pilicą (jednostka wojskowa) i Lublina (obszar szczególnie penetrowany przez KPN)”.
Wskazywano jednocześnie na konieczność przekazywania informacji: o firmach: „zachodnioniemieckich,
austriackich oraz Berlina Zachodniego; czy firmy te zlokalizowane są w pobliżu obiektów wojskowych
oraz jakie jest znaczenie tych obiektów; czy ewentualna lokalizacja firm w pobliżu obiektów wymienionych
może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa; Czy mogą pojawić się uzasadnione wątpliwości co
do zasadności funkcjonowania firm o których wyżej mowa (tj. RFN, Austria, Berlin Zach.) na Waszym terenie i w czym te wątpliwości się wyrażają; Czy z uwagi na przeszłość (przebywanie w obozach dla uciekinierów, współdziałanie z opozycją itp.) właściciele firm oraz ich pełnomocnicy znajdują się lub winni się
znaleźć w zainteresowaniu operacyjnym naszego pionu24.
Szczególnym zainteresowaniem MSW cieszyli się pracownicy tych firm. W jednym z
pism Naczelnika Wydziału XIII Departamentu II MSW zostało to ujęte w następujący sposób: W roku kontrwywiadowczej ochrony przedsiębiorstw polonijno-zagranicznych uzyskujemy szereg sygnałów wskazujących na zatrudnianie w tych przedsiębiorstwach byłych funkcjonariuszy resortu Spraw Wewnętrznych, żołnierzy zawodowych WP, organów administracji
państwowej i aparatu partyjnego, a także członków ich rodzin o różnym stopniu pokrewieństwa. Ponadto uzyskiwane informacje świadczą o osobistych powiązaniach niektórych aktualnych pracowników wymienionych instytucji z firmami polonijnymi. Z tego względu jednostki
terenowe MSW miały: dokonać bieżącej analizy powiązań rodzinnych pracowników firm polonijnych z osobami zatrudnionymi w resorcie SW, WP oraz administracji państwowej, gospodarczej i aparacie partyjnym, jak również: w uzasadnionych operacyjnie przypadkach
część z tych osób opracować pod kątem rozmów i pozyskań do współpracy z naszą służbą25.
Analiza meldunków operacyjnych Wojewódzkich Urzędów Spraw Wewnętrznych wskazuje, że wiedza organów bezpieczeństwa na temat funkcjonowania firm polonijnozagranicznych była olbrzymia. Pozyskano wielu tajnych współpracowników zatrudnionych w
tych firmach na różnych stanowiskach, poczynając od robotników niewykwalifikowanych po
kadrę kierowniczą. Meldunków operacyjnych informujących o pozyskaniu kolejnych tajnych
współpracowników można liczyć na setki26. Celem zobrazowania sytuacji wystarczy przytoczyć fragment jednego ze sprawozdań Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Olsztynie z 1985 r., gdzie czytamy: Działająca agentura i kontakty operacyjne, zabezpieczają do-
23
IPN BU 01169/309, t. 2, Pełnomocnik Rządu ds. Zagranicznych Przedsiębiorstw Drobnej Wytwórczości,
Wytyczne w sprawie kierunków rozwoju…, s. 28.
24
IPN Bi 087/571/1–2, Pismo Naczelnika Wydziału XIII Departamentu II MSW mjr Janusza Gieraka do
Naczelników Wydziałów II Wojewódzkich Urzędów Spraw Wewnętrznych z 12 lutego 1987, s. 1–2.
25
IPN Po 0062/222, t. 2, Pismo Naczelnika Wydziału XIII Departamentu II MSW ppłk Janusza Gieraka do
Naczelników Wydziału II WUSW z 9 września 1988 r.
26
Przykładowo: IPN Ka 083/4, t. 3, Meldunki operacyjne.
322
pływ informacji o wszystkich PPZ-ch, lecz ze względu na krótki okres współpracy, trudno się
aktualnie wypowiedzieć na temat ich przydatności [...]27.
W zainteresowaniu organów bezpieczeństwa pozostawała nie tylko działalność firm polonijno-zagranicznych w Polsce, ale również w nie mniejszym stopniu ich kontakty zagraniczne. Uważano zwłaszcza, [...] że poważne zagrożenie stwarzają wyjazdy pełnomocników i
kadry kierowniczej firm polonijnych na Zachód. Interesy przedsiębiorstw polonijnozagranicznych reprezentują bowiem w krajach kapitalistycznych z reguły osoby zajmujące w
przeszłości eksponowane stanowiska w gospodarce narodowej lub administracji, posiadające
z tego tytułu szerokie kontakty w interesujących przeciwnika środowiskach28. Zapewne obawiano się także kontaktów przedstawicieli elit z opozycją niepodległościową na Zachodzie.
Złożoność zagadnień, które pojawiały się w związku z kontrolą działalności przedsiębiorstw tego typu, powodowała zakładanie tzw. spraw obiektowych realizowanych często
przez wiele lat. Taki przykład można zaczerpnąć z województwa olsztyńskiego, gdzie w
1984 r. Naczelnik Wydziału II WUSW wyraził zgodę na założenie sprawy obiektowej kryptonim „Firma”. Celem sprawy było:
[...] kontrwywiadowcze zabezpieczenie firm polonijnych działających na terenie woj. olsztyńskiego. W ramach sprawy objęto kontrolą operacyjną wyselekcjonowane osoby, z niżej wymienionych kategorii cudzoziemców i obywateli PRL: właściciele firm polonijnych; pracownicy zatrudnieni w firmach, ciekawi z
kontrwywiadowczego punktu widzenia; osoby przyjeżdżające z KK służbowo i prywatnie do wyżej wymienionych grup osób. We współdziałaniu z wydziałami operacyjnymi WUSW oraz innymi jednostkami
zajmującymi się kontrwywiadowczym zabezpieczeniem naszego terenu: wyselekcjonowane osoby operacyjnie kontrolowano w ramach spraw ewidencji operacyjnej…29.
Sprawa została zakończona dopiero na początku 1990 r. Podobnie postępowały Urzędy
Spraw Wewnętrznych w innych województwach30.
Firmy polonijno-zagraniczne postrzegano jednak głównie jako szeroko rozumiane wsparcie działalności opozycji. Jak podkreśla w swej analizie D. Sierocki:
Z posiadanego rozpoznania, planów i zamierzeń zachodnich ośrodków szpiegowskich i dywersji na odcinku
wspomagania krajowych ugrupowań opozycyjnych wynika, że istnieją symptomy powiązań przedsiębiorstw polonijno-zagranicznych z podziemiem i opozycją. O zamierzeniach i wykorzystaniu przedsiębiorstw polonijno-zagranicznych jako jednego z kanałów wspierania podziemia zadecydowały w głównej
mierze warunki ich funkcjonowania umożliwiające osiąganie dużych zysków przy stosunkowo niewielkich
nakładach dewizowych, znaczna swoboda w transferze tych zysków oraz możliwość częstego i systematycznego przekraczania granicy, zarówno przez właścicieli, jak i polski personel firm. Spowodowało to
m.in., że w połowie 1982 r. również w emigracyjnych środowiskach pro solidarnościowych na Zachodzie
zaakceptowano ideę finansowania niewielkich przedsiębiorstw zakładanych w Polsce, które w wyniku działalności gospodarczej stworzyłyby zalążki nowych źródeł materialnego wsparcia dla podziemia, a ponadto
bazę zatrudnienia dla byłych członków Solidarności i dogodny kanał łączności z zagranicą. Szereg symptomów przemawia za tym, że zarówno przeciwnik zewnętrzny, jak i opozycja krajowa podejmują działania
w kierunku wykorzystania przedsiębiorstw polonijno-zagranicznych dla swoich celów31.
27
IPN Bi 087/571/1–2, Informacja dotycząca działalności przedsiębiorstw polonijno-zagranicznych na terenie województwa olsztyńskiego w 1984 r. z 5 stycznia 1985 r., s. 2.
28
IPN BU 01080/152, Praca dyplomowa napisana w Wyższej Szkole Oficerskiej im. F. Dzierżyńskiego w
Legionowie: D. Sierocki, Ochrona kontrwywiadowcza…, s. 42.
29
IPN Bi 087/571/1–2, Wniosek o zakończenie sprawy obiektowej „Firma” z 16 stycznia 1990 r., s. 1–2.
30
Patrz: IPN BU 1049/169, List członka Biura Politycznego KC PZPR Ministra Spraw Wewnętrznych Czesława Kiszczaka do Prokuratora Generalnego Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej z 18 grudnia 1987 r.; IPN Po
08/1600, Wniosek o wszczęcie sprawy operacyjnego sprawdzenia kryptonim „Urzędnik” zatwierdzony przez
Naczelnika Wydziału WUSW w Poznaniu z 3 sierpnia 1983 r.
31
IPN BU 01080/152, Praca dyplomowa napisana w Wyższej Szkole Oficerskiej im. F. Dzierżyńskiego
w Legionowie: D. Sierocki, Ochrona kontrwywiadowcza…, s. 58.
323
Na podstawie analizy dokumentów Wojewódzkich Urzędów Spraw Wewnętrznych można jednoznacznie stwierdzić, że firmy polonijno-zagraniczne stanowiły dla polskiej opozycji
lat osiemdziesiątych ważne zaplecze działalności. Stwarzały bowiem dużą szansę na zatrudnienie działaczy opozycyjnych, ułatwiały dostęp – a nawet pozyskanie z zagranicy urządzeń
poligraficznych, jak również organizowały pomoc charytatywną i wsparcie finansowe.
Dla działaczy „Solidarności” po wprowadzeniu stanu wojennego firmy te stanowiły często jedyną okazję na podjęcie pracy i stworzenie rodzinom warunków na normalne funkcjonowanie. Jako przykład można wymienić funkcjonujące na obszarze województwa stołecznego firmy: IMPOL-I, IMPOL-II, INTERKIM i POLTON. Członkowie „Solidarności” stanowili w nich nawet 80% załogi32.
Pozostaje również faktem, że bez sprzętu poligraficznego, którym dysponowały firmy polonijno-zagraniczne, działalność opozycyjna byłaby znacznie utrudniona. O skali pomocy w
tym zakresie mogą świadczyć przykłady ujawnionych form wsparcia opozycji w tym zakresie. D. Sierocki wymienia następujące fakty: przedsiębiorstwo polonijno-zagraniczne DEKOR
podjęło nielegalną produkcję kalendarzy z nadrukiem „Solidarność” oraz monet z mosiądzu z
wizerunkiem Lecha Wałęsy; w przedsiębiorstwie polonijno-zagranicznym INTERKIM zlokalizowano drukarnię zorganizowaną nielegalnie przez pracownika stolarni, aktywnego działacza „Solidarności”; w przedsiębiorstwie polonijno-zagranicznym DAMARIN ujawniono 1000
ulotek wraz z przygotowanym do druku kalendarzem z napisem „Solidarność”33. Są to dane
pochodzące tylko z województwa stołecznego i samej Warszawy. Dotyczą one wyłącznie
firm, w których organy bezpieczeństwa ujawniły tego typu działalność. Na tej podstawie
trudno więc oszacować wymiar tego typu działań w skali kraju.
Niebagatelną rolę odgrywała również pomoc charytatywna organizowana za pośrednictwem firm polonijno-zagranicznych. Były to transporty zawierające m.in. produkty spożywcze w postaci: odżywek dla dzieci, słodyczy, mąki, makaronów, cukru czy owoców południowych. Znajdowała się w nich również używana odzież, obuwie, sprzęt medyczny i elektroniczny34. W tym wypadku współpracowano ściśle z Kościołem katolickim, który bardzo
często był adresatem i dysponentem tych darów. Pomoc trafiała również bezpośrednio do
szpitali, Domów Dziecka, ośrodków Polskiego Czerwonego Krzyża. Raporty na ten temat
kierowane były przez Wojewódzkie Urzędy Spraw Wewnętrznych bezpośrednio do ministra
spraw wewnętrznych.
Działalność firm polonijno-zagranicznych jest słabo znanym aspektem przemian, które
nastąpiły w Polsce lat osiemdziesiątych. Stworzone na fali polityki otwartości lansowanej
przez Edwarda Gierka, miały na celu pogłębienie współpracy z Polakami poza granicami oraz
poprawę zaopatrzenia w produkty deficytowe polskiego rynku wewnętrznego. Szybko okazało się jednak, że dla przedsiębiorczych Polaków stały się one przysłowiową furtką dla rozwoju prywatnej inicjatywy i prowadzenia działalności nie koniecznie zgodnej z literą prawa.
Działania te zyskiwały społeczną akceptację. Godziły przecież w znienawidzony system. Nie
można jednak zapominać o tym, że często polegały one na oczywistych malwersacjach i obchodzeniu przepisów. Władze zdawały sobie z tego sprawę. Przeciwdziałanie temu powszechnemu wręcz procederowi było jednak znacznie utrudnione. Wynikało to m.in. z faktu,
że w przedsiębiorstwach tych byli zatrudniani działacze partyjni oraz członkowie ich rodzin,
emerytowani oficerowie Wojska Polskiego, czy też Urzędów Spraw Wewnętrznych. System
32
Tamże, s. 59–60.
Tamże, s. 60.
34
Por. IPN Po 0062/222, t. 3, 6 i 7.
33
324
powiązań i układów był tak silny, że jego przełamanie było z jednej strony niezmiernie trudne
– a z drugiej często dla władz kłopotliwe i kompromitujące.
Sytuacja zmieniła się po wprowadzeniu stanu wojennego. Przedsiębiorstwa polonijnozagraniczne nie utraciły możliwości prowadzenia działalności. Stopniowo, na fali łagodzenia
reżimu, wprowadzono nawet przepisy, które poprzez liczne ułatwienia przyczyniły się do
wzrostu liczby tych firm. Wiele z nich miało ścisłe powiązania z działaczami opozycji politycznej, przebywającymi za granicą. Niektóre powstawały nawet z ich inicjatywy. Firmy te
ściśle współdziałały ze zdelegalizowaną „Solidarnością”, wspierając wszelkie formy jej działalności. Nie oznacza to jednak, że wszystkie przedsiębiorstwa polonijno-zagraniczne stawiały sobie za cel walkę z systemem. Dla wielu z nich rzeczywistość lat osiemdziesiątych była
niepowtarzalną okazją na szybki, często nielegalny zysk. Funkcjonowanie na granicy prawa,
przy wykorzystaniu różnych form działalności korupcyjnej – nie było niczym dziwnym. To
eldorado skończyło się wraz z wejściem w życie ustawy z 23 kwietnia 1986 r. o spółkach z
udziałem zagranicznym35. Polskie podmioty państwowe uzyskały możliwość tworzenia spółek joint ventures z podmiotami zagranicznymi. Monopol firm polonijno-zagranicznych został
więc zakończony.
Bernadetta Nitschke ukończyła Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Zielonej Górze (1988), pracę doktorska
w zakresie nauki o polityce obroniła w Instytucie Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM w Poznaniu
(1992). W 1998 r. stypendystka Die deutschen Akademien der Wissenschaften w Düsseldorfie, w 2000 r.
uzyskała stopień doktora habilitowanego z historii najnowszej Polski i powszechnej w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Wrocławskiego. Od 1988 r. pracowała w WSP w Zielonej Górze; od 2000 r. jako
kierownik Zakładu Państwa i Prawa w Instytucie Politologii, a następnie w Uniwersytecie Zielonogórskim; od 2002 r. dyrektor tegoż Instytutu. Pierwsze badania naukowe prowadziła pod kierunkiem prof.
Alberta Pawłowskiego, a następnie prof. Krystyny Kersten. Do zainteresowań badawczych należą: stosunki narodowościowe w Europie po 1945 r. oraz stosunki polsko-niemieckie na przełomie XX i XXI w.
35
Dz.U., nr 17, poz. 88, Ustawa z 23 kwietnia 1986 r. o spółkach z udziałem zagranicznym.
325

Podobne dokumenty