Anna Wasiak Jestem typową humanistką. Nie przepadam za
Transkrypt
Anna Wasiak Jestem typową humanistką. Nie przepadam za
Anna Wasiak I Liceum Ogólnokształcące im. Kazimierza Wielkiego w Łęczycy Jestem typową humanistką. Nie przepadam za przedmiotami ścisłymi. Chemia? Biologia? To nie moja bajka, a fizyka? Toż to zupełnie czarna magia! Tyle tu wzorów, rysunków, skomplikowanych teorii, które dla mnie nie zawsze są jasne. Podczas lekcji staram się jakoś pojąć, o co w tym wszystkim chodzi, chociaż, muszę przyznać, nie za dobrze mi to wychodzi. Gdybym tylko miała magiczną lampę baśniowego dżina, który mógłby spełnić moje trzy życzenia... Eh...! Fizyka od razu stałaby się prosta i przyjemna. Niektórzy moi rówieśnicy zażyczyliby sobie pewnie, aby taki przedmiot, jak fizyka, wyparował z naszego planu lekcji, bo przecież, po co to klasie humanistycznej. Nie rozumieją bowiem, że chociaż to trudny przedmiot, to bardzo interesujący. Wyobraźmy więc sobie, że do moich rąk trafia magiczna lampa dżina... Czego tu sobie życzyć? Słodkości na lekcji, zupełnego ich braku, a może wiecznych wakacji? To takie banalne i do przewidzenia. A gdyby tak zamiast nauczyciela lekcje prowadzili wybitni fizycy? Nawet ci, którzy już nie żyją. To byłoby fascynujące doświadczenie uczyć się od mistrzów. Na pewno łatwiej przyswajalibyśmy wiedzę oraz poznalibyśmy odpowiedź na wszystkie nurtujące nas pytania, np. z zakresu fizyki jądrowej albo teorii heliocentrycznej. Oczywiście, jest to nierealne zadanie, bo przecież nikt nie wskrzesi Mikołaja Kopernika czy Alberta Einsteina, by prowadzili lekcje. Skoro więc nie można przywrócić do życia zmarłych fizyków, to można spotkać się z tymi, którzy żyją i zgłębiają tę fascynującą naukę. Nauczyciele mogliby organizować wycieczki do uniwersytetów lub spotkania z dzisiejszymi fizykami, którzy chętnie podzieliliby się z nami swoją wiedzą, a kto wie, może kogoś zaraziliby pasją do fizyki? W życiu każdego człowieka przychodzi moment, kiedy zaczyna interesować się niebem, gwiazdami i astrologią. Jest to fascynująca dziedzina nauki, ale podczas zajęć szkolnych bagatelizowana do rangi teoretycznej. Sama często w czasie wakacji spoglądam w niebo, ale niewiele jestem w stanie zrozumieć, gdyż poza Wielkim Wozem i miliardem świecących punkcików nic więcej nie widzę. Dla mnie ciekawym wydarzeniem byłaby zatem lekcja w planetarium i możliwość oglądania nieba zarówno z półkuli północnej, jak też południowej. Nie mniej interesującym i na pewno niezapomnianym wydarzeniem w życiu każdego nastolatka byłaby choć jedna lekcja astronomii w plenerze. Uczniowie, pod opieką nauczyciela, spotykaliby się wieczorami na placach lub obrzeżach miasta, gdzie widać większy obszar nieba niż ten między dachami osiedlowych bloków. Podczas takich spotkań mogliby nie tylko nauczyć się rozpoznawać gwiazdozbiory i konstelacje gwiazd, ale także określać swoje położenie na podstawie układu gwiazd na nieboskłonie. Niestety, do dyspozycji miałam tylko trzy życzenia i niestety właśnie przyszła kolej na to ostatnie. Będzie ono dość przyziemne w porównaniu do dwóch poprzednich. Chciałabym mianowicie, aby na lekcjach fizyki przeprowadzano więcej doświadczeń lub chociażby wyświetlane były filmy dotyczące omawianych zagadnień. Oczywiście, nie każda pracownia dysponuje komputerem, projektorem i powierzchnią do wyświetlania materiałów multimedialnych, jednakże edukacja w naszym kraju wchodzi w erę cyfrową i coraz więcej szkół dysponuje nowoczesnym sprzętem komputerowym, ułatwiającym edukację nie tylko uczniom, ale także nauczycielom, którzy podczas zajęć mogą „wesprzeć” się Internetem czy multimedialnym podręcznikiem. Czy któreś z tych marzeń kiedykolwiek się spełni? Czy nadejdą czasy, kiedy fizyka będzie dla wszystkich uczniów przyjemnością, a nie zmorą lub koszmarem, który spędza im sen z powiek? Uważam, że nawet jeśli nie wszystkie moje marzenia o lekcjach fizyki się spełnią, to byłabym zadowolona, gdyby chociaż ostatnie się spełniło. Wiadomo, że łatwiej rozumie się coś, jak się to widzi, a do młodzieży szybciej dociera obraz niż treść.