Monitoring mediów

Transkrypt

Monitoring mediów
www.propertynews.pl
2014-07-29
POLSKA WŚRÓD LIDERÓW W POZYSKIWANIU ZAGRANICZNYCH INWESTYCJI
. .,WWW.PROPERTYNEWS.PL (2014-07-29 00:00:00)
www.propertynews.pl/tereny-inwestycyjne/polska-wsrod-liderow-w-pozyskiwaniu-zagranicznych-inwestycji,28265.html
Globalny kryzys zaostrzył walkę o pozyskanie kapitału, o zagraniczne inwestycje. W wielkiej wojnie
Polska jest po stronie wygranych.
Nie tylko potrafiliśmy zdobyć znaczące przyczółki, ale także je utrzymać.
Polska znajduje się na piątym miejscu w Europie i na trzynastym na świecie w rankingu państw, które
będą najatrakcyjniejszymi lokalizacjami inwestycji w ciągu najbliższych dwóch lat. Tak wynika z
World Investment Report 2014, przygotowanego przez Konferencję Narodów Zjednoczonych do spraw
Handlu i Rozwoju (UNCTAD). Osiągnięcie tym cenniejsze, że jesteśmy jednym z pięciu krajów
europejskich (i jedynym z regionu) w pierwszej dwudziestce.
Na dodatek pozycję tę zdobyliśmy mimo nie najlepszych warunków zewnętrznych. O ile bowiem świat
powoli wychodzi z kryzysu, o tyle Europa wciąż tkwi w inwestycyjnym dołku. Poziom BIZ w Unii, zarówno
jeśli chodzi o przyjmowanie inwestycji, jak i ich eksport, jest cztero-, pięciokrotnie niższy niż w
przedkryzysowym roku 2007. A ponieważ gros tych, które napływają do nas, pochodzi właśnie z UE,
sukces jest tym większy.
Meandry statystyki
Zeszłoroczne zestawienia wyglądają fatalnie. Według NBP nastąpił nawet odpływ kapitału w wysokości 6
mld dol.
- Statystyki statystykami, a fabryki i centra usług wciąż w Polsce powstają - mówi Iwona ChojnowskaHaponik, dyrektor Departamentu Inwestycji Zagranicznych Polskiej Agencji Informacji i
Inwestycji Zagranicznych.
Zdaniem eksperta ONZ prof. Zbigniewa Zimnego , ów odpływ kapitału to w dużej mierze efekt wyboru
metody obliczeń. NBP ujął w swoich zestawieniach na przykład inwestycje typu greenfield, przepływy
inwestycji portfelowych czy też tak zwany kapitał w tranzycie. Do bezpośrednich inwestycji
zagranicznych wlicza też przepływy kapitałowe tak zwanych Jednostek Specjalnego
Przeznaczenia (Special Purpose Units), które na zlecenie korporacji macierzystej, dokonują zagranicznych
transferów funduszy, by optymalizować wielkość zobowiązań podatkowych. A ponieważ spełniają one
kryteria definicji BIZ, także są rejestrowane w statystykach. Zatem, w związku z tym, że ów
"nieprodukcyjny odpływ kapitału" wyniósł w 2013 r. ponad 12 mld dol. - możemy szacować nasze
www.propertynews.pl
2014-07-29
inwestycje na 6 mld dolarów "na plusie".
Paweł Tynel , dyrektor zespołu usług i dotacji inwestycyjnych EY , przestrzega jednakże, by nadmiernie
nie ekscytować się samymi liczbami:
Polska znajduje się na piątym miejscu w Europie i na trzynastym na świecie w rankingu państw, które
będą najatrakcyjniejszymi lokalizacjami inwestycji w ciągu najbliższych dwóch lat. Tak wynika z
World Investment Report 2014, przygotowanego przez Konferencję Narodów Zjednoczonych do spraw
Handlu i Rozwoju (UNCTAD). Osiągnięcie tym cenniejsze, że jesteśmy jednym z pięciu krajów
europejskich (i jedynym z regionu) w pierwszej dwudziestce.
Na dodatek pozycję tę zdobyliśmy mimo nie najlepszych warunków zewnętrznych. O ile bowiem świat
powoli wychodzi z kryzysu, o tyle Europa wciąż tkwi w inwestycyjnym dołku. Poziom BIZ w Unii, zarówno
jeśli chodzi o przyjmowanie inwestycji, jak i ich eksport, jest cztero-, pięciokrotnie niższy niż w
przedkryzysowym roku 2007. A ponieważ gros tych, które napływają do nas, pochodzi właśnie z UE,
sukces jest tym większy.
Meandry statystyki
Zeszłoroczne zestawienia wyglądają fatalnie. Według NBP nastąpił nawet odpływ kapitału w wysokości 6
mld dol.
- Statystyki statystykami, a fabryki i centra usług wciąż w Polsce powstają - mówi Iwona ChojnowskaHaponik, dyrektor Departamentu Inwestycji Zagranicznych Polskiej Agencji Informacji i
Inwestycji Zagranicznych.
Zdaniem eksperta ONZ prof. Zbigniewa Zimnego , ów odpływ kapitału to w dużej mierze efekt wyboru
metody obliczeń. NBP ujął w swoich zestawieniach na przykład inwestycje typu greenfield, przepływy
inwestycji portfelowych czy też tak zwany kapitał w tranzycie. Do bezpośrednich inwestycji
zagranicznych wlicza też przepływy kapitałowe tak zwanych Jednostek Specjalnego
Przeznaczenia (Special Purpose Units), które na zlecenie korporacji macierzystej, dokonują zagranicznych
transferów funduszy, by optymalizować wielkość zobowiązań podatkowych. A ponieważ spełniają one
kryteria definicji BIZ, także są rejestrowane w statystykach. Zatem, w związku z tym, że ów
"nieprodukcyjny odpływ kapitału" wyniósł w 2013 r. ponad 12 mld dol. - możemy szacować nasze
inwestycje na 6 mld dolarów "na plusie".
Paweł Tynel , dyrektor zespołu usług i dotacji inwestycyjnych EY , przestrzega jednakże, by nadmiernie
nie ekscytować się samymi liczbami: - Oczywiście, im więcej kapitału napływa, tym lepiej, ale ważne
również, co z tego wynika. Istotne jest choćby to, ile dzięki nim powstało miejsc pracy. Z czternastoma
tysiącami, których przybyło nam w wyniku zawartych w ubiegłym roku umów inwestycyjnych, Polska jest
www.propertynews.pl
2014-07-29
europejskich liderem.Te nowe miejsca pracy wiążą się z dwoma największymi przedsięwzięciami: z
inwestycją IBM w Katowicach oraz centrami logistycznymi firmy Amazon pod Wrocławiem i Poznaniem.
Malkontenci powiedzą: przypadek - akurat trafiły się większe projekty, stąd lepsze wyniki. Optymiści (a
może realiści) będą mieli odmienne zdanie. I słusznie.
Atuty
Powody, które przyciągają do Polski zagranicznych inwestorów, znamy od dawna: stabilna sytuacja
polityczna i związana z tym przewidywalność warunków prowadzenia biznesu, niezła - zwłaszcza na tle
europejskich sąsiadów - kondycja gospodarki oraz stosunkowo tania, wydajna i dobrze wykwalifikowana
siła robocza. To właśnie ona jest decydującym czynnikiem przyciągania kapitału.
Iwona Chojnowska-Haponik zwraca uwagę, że choć po kolejnym rozszerzeniu Unii przybyło nam w
najbliższym sąsiedztwie wielu mocnych konkurentów w wyścigu o kapitał, to i tak Polska pozostaje jego
liderem - mówi.
- Prawda: w Rumunii siła robocza jest jeszcze tańsza niż w Polsce. Ale też nie wszystkim inwestorom
chodzi jedynie o redukcję kosztów. Zresztą naszym priorytetem nie jest już przyciąganie prostych
montowni.
Wśród naszych atutów znajdują się również specjalne strefy ekonomiczne, które działać będą, po
niewielkiej zmianie formuły, do roku 2026. Są nadal potężnym magnesem. Będą jeszcze większym, gdyż
od połowy roku zmieniają się unijne zasady udzielania pomocy publicznej.
Iwona Chojnowska-Haponik podkreśla, że w pierwszym półroczu w PAIiIZ odnotowano deklaracje
uruchomienia 20 nowych inwestycji.- 11 spośród nich dotyczy sektora produkcji. Są też projekty centrów
nowoczesnych usług i centrów badawczo-rozwojowych - precyzuje.
- Według nas, zainteresowanie inwestorów zagranicznych Polską nie słabnie. Wartość projektów
zamkniętych w pierwszym półroczu tego roku jest dwukrotnie wyższa niż w tym samym okresie roku
ubiegłego. A przecież wcale nie należał on do najgorszych - podsumowuje Monika Piątkowska,
wiceprezes PAIiIZ.
Przynęty
Kilka tych największych inwestycji: IBM, Amazon, Volkswagen, Michelin, stanowi dowód na to, że
nauczyliśmy się ściągać zagraniczny kapitał. Wiemy, w jaki sposób spełniać oczekiwania inwestorów. I to
zarówno na szczeblu centralnym, jak i samorządowym. Może nawet przede wszystkim samorządowym.
Przykład?
- Oczywiście, im więcej kapitału napływa, tym lepiej, ale ważne również, co z tego wynika. Istotne jest
choćby to, ile dzięki nim powstało miejsc pracy. Z czternastoma tysiącami, których przybyło nam w
wyniku zawartych w ubiegłym roku umów inwestycyjnych, Polska jest europejskich liderem.Te nowe
www.propertynews.pl
2014-07-29
miejsca pracy wiążą się z dwoma największymi przedsięwzięciami: z inwestycją IBM w Katowicach oraz
centrami logistycznymi firmy Amazon pod Wrocławiem i Poznaniem. Malkontenci powiedzą: przypadek akurat trafiły się większe projekty, stąd lepsze wyniki. Optymiści (a może realiści) będą mieli odmienne
zdanie. I słusznie.
Atuty
Powody, które przyciągają do Polski zagranicznych inwestorów, znamy od dawna: stabilna sytuacja
polityczna i związana z tym przewidywalność warunków prowadzenia biznesu, niezła - zwłaszcza na tle
europejskich sąsiadów - kondycja gospodarki oraz stosunkowo tania, wydajna i dobrze wykwalifikowana
siła robocza. To właśnie ona jest decydującym czynnikiem przyciągania kapitału.
Iwona Chojnowska-Haponik zwraca uwagę, że choć po kolejnym rozszerzeniu Unii przybyło nam w
najbliższym sąsiedztwie wielu mocnych konkurentów w wyścigu o kapitał, to i tak Polska pozostaje jego
liderem - mówi.
- Prawda: w Rumunii siła robocza jest jeszcze tańsza niż w Polsce. Ale też nie wszystkim inwestorom
chodzi jedynie o redukcję kosztów. Zresztą naszym priorytetem nie jest już przyciąganie prostych
montowni.
Wśród naszych atutów znajdują się również specjalne strefy ekonomiczne, które działać będą, po
niewielkiej zmianie formuły, do roku 2026. Są nadal potężnym magnesem. Będą jeszcze większym, gdyż
od połowy roku zmieniają się unijne zasady udzielania pomocy publicznej.
Iwona Chojnowska-Haponik podkreśla, że w pierwszym półroczu w PAIiIZ odnotowano deklaracje
uruchomienia 20 nowych inwestycji.- 11 spośród nich dotyczy sektora produkcji. Są też projekty centrów
nowoczesnych usług i centrów badawczo-rozwojowych - precyzuje.
- Według nas, zainteresowanie inwestorów zagranicznych Polską nie słabnie. Wartość projektów
zamkniętych w pierwszym półroczu tego roku jest dwukrotnie wyższa niż w tym samym okresie roku
ubiegłego. A przecież wcale nie należał on do najgorszych - podsumowuje Monika Piątkowska,
wiceprezes PAIiIZ.
Przynęty
Kilka tych największych inwestycji: IBM, Amazon, Volkswagen, Michelin, stanowi dowód na to, że
nauczyliśmy się ściągać zagraniczny kapitał. Wiemy, w jaki sposób spełniać oczekiwania inwestorów. I to
zarówno na szczeblu centralnym, jak i samorządowym. Może nawet przede wszystkim samorządowym.
Przykład?
- Podczas negocjacji w sprawie inwestycji Volkswagena, mogliśmy naszym zagranicznym partnerom
zaproponować 22 potencjalne lokalizacje - mówi Iwona Chojnowska-Haponik.Przypomnijmy, że chodziło
o niebagatelną, trzystuhektarową połać ziemi - tyle bowiem miejsca ma zająć nowa fabryka. A to
www.propertynews.pl
2014-07-29
oznacza, że 22 samorządy odrobiły inwestycyjną lekcję , przygotowały teren i były gotowe do
dopełnienia formalności.
Ostatecznie wygrała wielkopolska Września. O jej sukcesie zadecydowała bliskość szlaków
komunikacyjnych oraz doskonałe zaplecze kadrowe. Planowane tam nakłady inwestycyjne przekroczą
800 mln euro, zatrudnienie znajdzie ponad 2300 osób. Produkcja ruszy na przełomie 2016 i 2017 roku, a
docelowo fabrykę będzie opuszczać 100 tys. samochodów VW Crafter rocznie.
Nie oznacza to jednak, że pozostałe 21 gmin-pretendentów tak całkiem przegrało. Zdobyły bezcenne
doświadczenie; w zasadzie są niemal gotowe na przyjęcie potencjalnych inwestorów.
Koncert na trzy pary rąk
Przy okazji inwestycji Volkswagena wychodzi na jaw kolejny, zdecydowanie niedoceniany atut Polski,
który w ostatnim czasie uległ nawet wzmocnieniu. Trzeba przyznać: dzięki działaniom na szczeblu
centralnym.
Mowa o tych wyśmiewanych i, fakt: wciąż jeszcze niedokończonych, polskich autostradach budowanych
przed turniejem Euro 2012. Właśnie zaczynają przynosić gospodarce wymierne korzyści. Zdaniem Adama
Czerniaka, głównego ekonomisty centrum analitycznego Polityka Insight, duże inwestycje poczynione w
naszej infrastrukturze drogowej zostały docenione przez zagranicznych inwestorów i są ważną
okolicznością sprzyjającą napływowi kapitału.
- Z jednej strony były impulsem rozwojowym dla kraju, z drugiej - wpłynęły na poprawę naszego
wizerunku w oczach zagranicznego biznesu - twierdzi Czerniak.
Bez rozbudowy sieci autostrad pewnie też Amazon nie zdecydowałby się na stworzenie centrów
logistycznych właśnie w Polsce.
- Dobra infrastruktura jest szczególnie istotnym argumentem zwłaszcza dla firm, które prowadzą handel
międzynarodowy - uważa Dirk Elvermann, prezes BASF Polska.
Inwestycja IBM w Katowicach potwierdza natomiast dwie kolejne polskie zalety: rolę władz lokalnych
oraz jakość kapitału ludzkiego.
- Jesteśmy obecni w Polsce od 20 lat, bo jest ona największym rynkiem Europy Centralnej - podkreśla
Ales Bartunek, dyrektor generalny IBM w Polsce i krajach bałtyckich. Uzasadniając wybór Katowic na
miejsce nowego Centrum Dostarczania Usług, stwierdził: - To strategiczna lokalizacja, ze znakomicie
wykształconą siłą roboczą i dużym zapleczem akademickim. Otrzymaliśmy też bardzo silne wsparcie od
władz lokalnych.
- Żadna inwestycja się nie uda, jeśli nie będzie to koncert na trzy pary rąk: administracji rządowej,
www.propertynews.pl
2014-07-29
biznesu i władz lokalnych. W tym przypadku otwartość tych ostatnich była wzorowa - podkreśla
Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych.
- Podczas negocjacji w sprawie inwestycji Volkswagena, mogliśmy naszym zagranicznym partnerom
zaproponować 22 potencjalne lokalizacje - mówi Iwona Chojnowska-Haponik.Przypomnijmy, że chodziło
o niebagatelną, trzystuhektarową połać ziemi - tyle bowiem miejsca ma zająć nowa fabryka. A to
oznacza, że 22 samorządy odrobiły inwestycyjną lekcję , przygotowały teren i były gotowe do
dopełnienia formalności.
Ostatecznie wygrała wielkopolska Września. O jej sukcesie zadecydowała bliskość szlaków
komunikacyjnych oraz doskonałe zaplecze kadrowe. Planowane tam nakłady inwestycyjne przekroczą
800 mln euro, zatrudnienie znajdzie ponad 2300 osób. Produkcja ruszy na przełomie 2016 i 2017 roku, a
docelowo fabrykę będzie opuszczać 100 tys. samochodów VW Crafter rocznie.
Nie oznacza to jednak, że pozostałe 21 gmin-pretendentów tak całkiem przegrało. Zdobyły bezcenne
doświadczenie; w zasadzie są niemal gotowe na przyjęcie potencjalnych inwestorów.
Koncert na trzy pary rąk
Przy okazji inwestycji Volkswagena wychodzi na jaw kolejny, zdecydowanie niedoceniany atut Polski,
który w ostatnim czasie uległ nawet wzmocnieniu. Trzeba przyznać: dzięki działaniom na szczeblu
centralnym.
Mowa o tych wyśmiewanych i, fakt: wciąż jeszcze niedokończonych, polskich autostradach budowanych
przed turniejem Euro 2012. Właśnie zaczynają przynosić gospodarce wymierne korzyści. Zdaniem Adama
Czerniaka, głównego ekonomisty centrum analitycznego Polityka Insight, duże inwestycje poczynione w
naszej infrastrukturze drogowej zostały docenione przez zagranicznych inwestorów i są ważną
okolicznością sprzyjającą napływowi kapitału.
- Z jednej strony były impulsem rozwojowym dla kraju, z drugiej - wpłynęły na poprawę naszego
wizerunku w oczach zagranicznego biznesu - twierdzi Czerniak.
Bez rozbudowy sieci autostrad pewnie też Amazon nie zdecydowałby się na stworzenie centrów
logistycznych właśnie w Polsce.
- Dobra infrastruktura jest szczególnie istotnym argumentem zwłaszcza dla firm, które prowadzą handel
międzynarodowy - uważa Dirk Elvermann, prezes BASF Polska.
Inwestycja IBM w Katowicach potwierdza natomiast dwie kolejne polskie zalety: rolę władz lokalnych
oraz jakość kapitału ludzkiego.
www.propertynews.pl
2014-07-29
- Jesteśmy obecni w Polsce od 20 lat, bo jest ona największym rynkiem Europy Centralnej - podkreśla
Ales Bartunek, dyrektor generalny IBM w Polsce i krajach bałtyckich. Uzasadniając wybór Katowic na
miejsce nowego Centrum Dostarczania Usług, stwierdził: - To strategiczna lokalizacja, ze znakomicie
wykształconą siłą roboczą i dużym zapleczem akademickim. Otrzymaliśmy też bardzo silne wsparcie od
władz lokalnych.
- Żadna inwestycja się nie uda, jeśli nie będzie to koncert na trzy pary rąk: administracji rządowej,
biznesu i władz lokalnych. W tym przypadku otwartość tych ostatnich była wzorowa - podkreśla
Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych.
I jeszcze jeden element, który Polska, jak pokazuje praktyka, przećwiczyła i znakomicie wykorzystuje:
inwestora trzeba nie tylko skusić, przyciągnąć, ale i zatrzymać. Że umiemy to robić, potwierdzają
planowane w ostatnich miesiącach wielkie inwestycje (poza Amazonem, który w naszym kraju
debiutuje). Podobnie jak wyniki badań Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej: 94 proc.
niemieckich przedsiębiorców, którzy zainwestowali w Polsce, na pytanie, czy zrobiliby to ponownie,
odpowiada: "tak". Zagraniczni przedsiębiorcy dobrze się u nas czują...
Symbioza
Najistotniejsze wydaje się jednak to, że przez ostatnie ćwierćwiecze nauczyliśmy się liczyć. Z jednej
strony nie utożsamiamy już zagranicznego kapitału z obcym najazdem, który ma spustoszyć naszą
gospodarkę, z drugiej - nie oczekujemy też cudów. Trzeźwo oceniamy każdą zagraniczną inwestycję w
kategoriach ewentualnych zysków. I to mierzonych nie tylko bezpośrednimi nakładami, ale także
stopniem rozwoju biznesowego otoczenia i skutkami społecznymi.
Jak to wygląda w praktyce? Przedstawiciele władz województwa śląskiego dość dokładnie wyjaśniają,
dlaczego zabiegali o inwestycje IBM: nie chodziło tylko o obiecane przez inwestora nakłady
inwestycyjne. Do niedawna region kojarzony był jedynie z przemysłem ciężkim. Teraz chce zmienić swój
wizerunek i rolę, którą odgrywa w polskiej gospodarce. Lokalne władze zamierzają to uczynić, między
innymi przyciągając inwestorów z branży nowych technologii. W tej największej konurbacji w kraju
mieszkają 4 miliony ludzi. Jest tu bardzo dobrze rozbudowana baza akademicka i wykwalifikowane
kadry. Dotychczas miejscowych fachowców "wysysały" inne regiony. Teraz jest szansa, że znajdą oni
powód, by pozostać na miejscu.
Napływ inwestycji zagranicznych stał się stałym elementem naszej gospodarki, rzec by nawet można:
czymś powszednim. Eksperci zwracają jednak uwagę, że przed Polską stają nowe wyzwanie: z kusicielki
musi stać się kuszoną.
- Czas, by polskie firmy zaczęły śmielej inwestować za granicą - uogólnia Paweł Tynel z EY.
Dobrze pomyśleć, że za kilka lat gdzieś na świecie rządowe agendy i władze lokalne będą się głowiły, jak
przyciągnąć polski kapitał...
www.propertynews.pl
2014-07-29
I jeszcze jeden element, który Polska, jak pokazuje praktyka, przećwiczyła i znakomicie wykorzystuje:
inwestora trzeba nie tylko skusić, przyciągnąć, ale i zatrzymać. Że umiemy to robić, potwierdzają
planowane w ostatnich miesiącach wielkie inwestycje (poza Amazonem, który w naszym kraju
debiutuje). Podobnie jak wyniki badań Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej: 94 proc.
niemieckich przedsiębiorców, którzy zainwestowali w Polsce, na pytanie, czy zrobiliby to ponownie,
odpowiada: "tak". Zagraniczni przedsiębiorcy dobrze się u nas czują...
Symbioza
Najistotniejsze wydaje się jednak to, że przez ostatnie ćwierćwiecze nauczyliśmy się liczyć. Z jednej
strony nie utożsamiamy już zagranicznego kapitału z obcym najazdem, który ma spustoszyć naszą
gospodarkę, z drugiej - nie oczekujemy też cudów. Trzeźwo oceniamy każdą zagraniczną inwestycję w
kategoriach ewentualnych zysków. I to mierzonych nie tylko bezpośrednimi nakładami, ale także
stopniem rozwoju biznesowego otoczenia i skutkami społecznymi.
Jak to wygląda w praktyce? Przedstawiciele władz województwa śląskiego dość dokładnie wyjaśniają,
dlaczego zabiegali o inwestycje IBM: nie chodziło tylko o obiecane przez inwestora nakłady
inwestycyjne. Do niedawna region kojarzony był jedynie z przemysłem ciężkim. Teraz chce zmienić swój
wizerunek i rolę, którą odgrywa w polskiej gospodarce. Lokalne władze zamierzają to uczynić, między
innymi przyciągając inwestorów z branży nowych technologii. W tej największej konurbacji w kraju
mieszkają 4 miliony ludzi. Jest tu bardzo dobrze rozbudowana baza akademicka i wykwalifikowane
kadry. Dotychczas miejscowych fachowców "wysysały" inne regiony. Teraz jest szansa, że znajdą oni
powód, by pozostać na miejscu.
Napływ inwestycji zagranicznych stał się stałym elementem naszej gospodarki, rzec by nawet można:
czymś powszednim. Eksperci zwracają jednak uwagę, że przed Polską stają nowe wyzwanie: z kusicielki
musi stać się kuszoną.
- Czas, by polskie firmy zaczęły śmielej inwestować za granicą - uogólnia Paweł Tynel z EY.
Dobrze pomyśleć, że za kilka lat gdzieś na świecie rządowe agendy i władze lokalne będą się głowiły, jak
przyciągnąć polski kapitał...