Str. tyt. + spis tresci/5 - Biblioteka Ośrodka Analiz Politologicznych UW
Transkrypt
Str. tyt. + spis tresci/5 - Biblioteka Ośrodka Analiz Politologicznych UW
Ewa Pietrzyk-Zieniewicz Instytut Nauk Politycznych Uniwersytet Warszawski Kreacja wizerunku przywódcy politycznego (style argumentacji) 1. Specyfika wyborów prezydenckich III Rzeczypospolitej Powrót do niektórych wàtków dyskusji sprzed pi´ciu lat, zakoƒczonej zwyci´stwem wyborczym obecnego prezydenta nad Lechem Wa∏´sà, po sfinalizowaniu kolejnej kampanii w 2000 roku wydaje si´ pouczajàcy. Pozwala bowiem dostrzec wiele cech charakterystycznych dla kampanii prezydenckich: po pierwsze, krystalizowanie si´ j´zyka pewnej argumentacji, i rozpad j´zyka argumentacji innej. po drugie, rozwijanie si´ i d∏ugofalowe umacnianie akceptacji k kierunku dalszych przemian polityczno-gospodarczych w kraju. po trzecie, konstruowanie, specyficznie polskiego wizerunku stylu przywództwa politycznego, wykonywanego z okreÊlonego mandatu historycznego oraz z upowa˝nienia i przyzwolenia du˝ych, zorganizowanych si∏ politycznych, a nie w imi´ „niezale˝noÊci”, „apolitycznoÊci”, „silnej r´ki”, „nieposzlakowanej uczciwoÊci”, „autorytetu moralnego”, czy podobnie brzmiàcych sformu∏owaƒ. Zanim przejdziemy do szczegó∏owej charakterystyki dyskursu podj´tego w minionej i obecnej kampanii sformu∏ujemy uwagi opisujàce niejako z zewnàtrz najistotniejsze cechy obu elekcji, jako wydarzeƒ politycznych. Najpierw – w obu kampaniach zanotowano bardzo wysokà frekwencj´ wyborczà, nie tylko w wi´kszych oÊrodkach, ale i na prowincji. Stanowi to Êwiadectwo, ˝e wybór uznany zosta∏ w skali ogólnonarodowej za akt wielkiej wagi. Co znamienne ze wzgl´du na cechy polskiego elektoratu, gdy˝ – opisaliÊmy to w innym miejscu1 – elektorat ów kszta∏tuje swoje preferencje nie wedle (doÊç s∏abo zarysowanych i nie stanowczo ró˝nicujàcych) podzia∏ów spo∏ecznych, lecz w kategoriach zbiorowego doÊwiadczenia historyczno1 E. Pietrzyk-Zieniewicz, A. Soko∏owski, A. Zieniewicz, Jak Polak z Polakiem... Autoprezentacje. Regionalne uwarunkowania postaw wyborczych. Dyskursy. Analizy. Ciechanów-Pu∏tusk 1998. Ob r. Wizerunki autoprezentacyjne wa˝niejszych ugrupowaƒ politycznych w kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu RP s. 10 i nast. 288 -politycznego (challange and response) majàcego g∏´bokie korzenie w narodowej ÊwiadomoÊci. Po wtóre – porównanie obu kampanii wykazuje wyraênie, ˝e wybór prezydenta ma charakter symbolicznego wyra˝enia woli politycznej okreÊlajàcej kierunek dalszych przemian. W poprzedniej kampanii rozk∏ad g∏osów mi´dzy Lechem Wa∏´sà a Aleksandrem KwaÊniewskim by∏ wyk∏adnikiem podzia∏ów przecinajàcych elektorskà zbiorowoÊç niemal na po∏owy – w obecnej zwyci´stwo A. KwaÊniewskiego wydaje si´ o tyle bardziej wyraziste, o ile na skrzydle anty-SLDowskim (chyba ju˝ mo˝na mówiç o takiej konfiguracji) nie dochodzi do skrystalizowania wyrazistej wizji personalno-politycznej, umo˝liwiajàcej przekszta∏cenie elektoratu w zbiorowoÊç o znamionach orientacji politycznej. Rozsypka i niejasnoÊç opcji zmusza sympatyków do wyboru znaków symbolicznych uosobionych w samych postaciach ze sceny politycznej (nie w kierunkach), ˝adna zaÊ z tych postaci nie potrafi dostatecznie wyraênie przeciwwa˝yç kandydaturze A. KwaÊniewskiego, co mo˝na ujàç tak, ˝e przeciwnicy A. KwaÊniewskiego zmuszeni sà g∏osowaç na osob´ – zwolennicy g∏osujà na kompozyt: osoba plus partia polityczna. Po trzecie – ta asymetria mi´dzy osobami po jednej stronie elekcyjnej alternatywy, a osobà wraz z orientacjà politycznà po drugiej stronie (wyraênie zresztà postrzegana, jako intensywne zabiegi polityków prawego skrzyd∏a sceny wokó∏ zjednoczenia prawicy) ma swój odpowiednik programowy. Nadzieje na skuteczne metody demokratycznego rzàdzenia i skuteczne demokratyczne przywództwo zagarni´te zosta∏y (obecnie) przez polityków lewicy. Zasz∏oÊci nieudanych reform i zad∏u˝enia bud˝etu, obcià˝ajàce rzàd premiera J. Buzka nie pozwoli∏y politykom prawicy (zw∏aszcza M. Krzaklewskiemu) na szermowanie „argumentem nadziei” (˝e my b´dziemy dobrze rzàdzili, ˝e ja b´d´ lepszym prezydentem, itd.), potrzeba zaÊ wskazania odmiennego, wyrazistego programu politycznego, przy którym elektorzy mogliby si´ zintegrowaç prowadzi∏a kampanijne dzia∏ania w kierunku populizmu (ustawa uw∏aszczeniowa) i retoryki oraz spektakli antykomunistycznych. Co zapewne dopiero po og∏oszeniu wyników wyborów doprowadzi∏o do ÊwiadomoÊci polityków prawicy aksjomat, którego wczeÊniej nie dostrzegali: kto szermuje retorykà antykomunistycznà dzisiaj, ten dowodzi, ˝e nie ma pomys∏u na wspó∏prac´ z po∏owà Polaków. W tej sytuacji powszechnoÊç g∏osowania oznacza, ˝e wotowano, by dowartoÊciowaç jednà z orientacji na polskiej scenie politycznej. Zapewniç jej wi´kszà skutecznoÊç przez wyrazistà legitymizacj´. Ujawni∏o si´ wi´c specyficznie „polskie” sprz´˝enie mi´dzy koniecznoÊcià prawno-ustrojowej legitymizacji w∏adzy a akceptowaniem w∏adzy legitymizowanej historycznie, tzn. b´dàcej wa˝nym elementem historii ujmowanej jako zespó∏ zdarzeƒ narodowych. Historia Polski (przynajmniej w ostatnim stuleciu) uk∏ada∏a si´ bo289 wiem tak, ˝e do faktycznego sprawowania w∏adzy dochodzi∏y reprezentacje ani klasowe, ani finansowe, ani „rodowodowe” (w sensie monarchicznym, na przyk∏ad), lecz b´dàce ekspozyturami si∏ politycznych zwyci´skich w historycznych starciach – od I wojny poczàwszy, na „SolidarnoÊci” skoƒczywszy. Rzec wi´c mo˝na, ˝e u dna polskiej myÊli politycznej le˝y przekonanie, ˝e polityki nie robi urzàd, autorytet, klasa spo∏eczna – polityk´ wykonuje ten, kto wywalcza zmiany narodowego losu, reszta zaÊ daje na to ch´tne lub mniej ch´tne przyzwolenie. Ów dominacyjny a nie ekonomiczny, czy ideologiczny charakter w∏adzy rzàdzi akceptacjà elektorskà; osobiste kwalifikacje kandydata sà tu mniej istotne, liczy si´ specyficznie polska historycznoÊç jego postaci. Ujmujàc to s∏owami poety: pierwszorz´dne znaczenie ma to, czy kandydat jest po prostu osobà, czy te˝ osobà dramatu. 2. Kandydat – osoba czy osoba dramatu? Wyniki poprzedniej kampanii, jak i obecne rezultaty pierwszej i jedynej tury wyborów wykaza∏y wyraênie, ˝e ˝adne argumenty o „ponadpartyjnoÊci”, „autorytecie moralnym” czy fachowoÊci politycznej kandydata nie sà przez ogó∏ wyborców powa˝nie brane pod uwag´. ˚adna „niezale˝noÊç” jako skuteczny model dzia∏aƒ politycznych nie istnieje w ÊwiadomoÊci masowego elektora. Przypadek Andrzeja Olechowskiego wymaga osobnego omówienia, gdy˝ jest swoistà alternatywà wewnàtrz prawicy, stanowi funkcj´ kryzysu przywództwa w AWS i dekompozycji ca∏ej tej formacji. Z drugiej strony atoli charakterystyczne bywa w obu kampaniach wyst´powanie szerokiego wachlarza kilkunastu kandydatów, osobliwego folkloru politycznego satyryków (J. Pietrzak) i genera∏ów (T. Wilecki), organizatorów szkó∏ wy˝szych (J. Koêluk), producentów wk∏adek ortopedycznych czy polityków schodzàcych ze sceny (J. Olszewski, L. Moczulski), co charakteryzuje polskà przestrzeƒ elekcyjnà, jako niezwykle ró˝norodnà Êrodowiskowo, a dopiero na poziomie wielkich zbiorowoÊci ujawniajàcà wektory liczàcych si´ si∏ politycznych. Te dwa – pozornie odr´bne zjawiska – zakwestionowanie „niezale˝noÊci” i szeroka gama folkloru politycznego, w istocie ∏àczà si´ w poj´ciu ˝yczeniowego myÊlenia rozmaitych Êrodowisk spodziewajàcych si´ utrafiç w koniunktur´, i upowszechniç w∏asny zestaw pretensji i nadziei jako trafnà artykulacj´ masowych dezyderatów. Lecz to pragnienie, by szcz´Êliwie wskoczyç do pociàgu politycznego, by zahaczyç si´ o jakàÊ koniunktur´ jest w istocie próbà szansy, by odegraç rol´ w spektaklu historycznym, jak po kolei uda∏o si´ to L. Wa∏´sie, a potem (w mniejszej skali) M. Krzaklewskiemu, A.Lepperowi, a obecnie – byç mo˝e – uda si´ A. Olechowskiemu. 290 W ten sposób docieramy do sensu obecnych i poprzednich wyborów – polaryzowania si´ pewnej myÊli politycznej, niejako zwieszonej poÊród alternatyw, cz´sto sprzecznych tendencji i postaw, lecz ostatecznie zwyci´˝ajàcej z nimi podczas elekcji. 3. Polaryzacja myÊli politycznej – orientacje polityczne Charakteryzujàc przebieg kampanii postaramy si´ opisaç t´, dosyç w ostatecznym rachunku wyrazistà konstelacj´ myÊlowà. W tym celu jednak nale˝y najpierw podjàç prób´ ograniczenia pola rozwa˝aƒ do dajàcych si´ jasno okreÊliç kategorii. Najpierw, wygodnie b´dzie pos∏ugiwaç si´ poj´ciem orientacji politycznej. Tak, jak formu∏uje to St. Gebethner, chodzi o obecnoÊç na polskiej scenie politycznej czterech oÊrodków polaryzujàcych myÊlenie ideowe i pragmatyczne zarazem, oÊrodków o niezbyt ostro, „migotliwie” zarysowanych granicach, skupieniu, proweniencji, elektoracie – i w∏aÊnie aby wymienione niejasnoÊci objàç por´cznym nazwaniem wprowadzono termin: orientacja. Konkretnie wymienia si´: – orientacj´ socjaldemokratycznà, – orientacj´ liberalnodemokratycznà, – orientacj´ chrzeÊcijaƒsko-demokratycznà, – orientacj´ narodowo-populistycznà, Z kolei w przebiegu kampanii wyborczej wska˝emy wyst´powanie czterech zasadniczych funkcji kategoryzujàcych dzia∏alnoÊç propagandowà, a wynikajàcych z typu pytaƒ na które odpowiedzieç musi kandydat przedstawiajàc swojà sylwetk´. Pytania te wywodzone sà z czterech zadaƒ, jakie opinia publiczna stawia przed wszelkimi elekcjami. Sà to: a) legitymizacja; b) wyra˝enie woli wyborców; c) odtworzenie obrazu opinii publicznej; d) wy∏onienie stabilnej ekipy rzàdzàcej (silnego kandydata). W ka˝dej kampanii wszystkie cztery funkcje wspó∏okreÊlajà wizerunek kandydata, tzn. ka˝dy image da si´ metodologicznie spójnie charakteryzowaç ze wzgl´du na rodzaj uprawianej „gospodarki propagandowej”, na dominowanie lub os∏abienie w kreowanym wizerunku politycznym którejÊ z funkcji. Scharakteryzujmy je najkrócej: 1. Funkcja lokalizacyjna wià˝e si´ z problematykà legitymizacji, organizuje image poprzez opis korzeni politycznych kandydata, tzn. okolicznoÊci, które ukszta∏towa∏y go jako pretendenta w walce wyborczej. Kandydat musi udzieliç (ca∏ym swym wizerunkiem) odpowiedzi na pytanie: SKÑD jestem? 2. Funkcja wartoÊciujàco-postulatywna objaÊnia (przebiegiem i kszta∏tem kampanii), jakà wol´ wyborców wyra˝a kandydat swà osobowoÊcià poli291 tycznà, co mo˝na spostrzec jako koniecznoÊç udzielania (wizerunkiem) domyÊlnej odpowiedzi na pytanie: KIM jestem? Co w prze∏o˝eniu na oczekiwania wyborcze znaczy: do jakiego My przynale˝´? Jakiej zbiorowoÊci pragn´ byç przywódcà? 3. Funkcja socjotechniczna odtwarza obraz opinii publicznej wedle sugestii proponowanych przez kandydata. Czyli okreÊla jego widzenie INNYCH. Odpowiada na domyÊlne pytanie, jakà map´ politycznà rysuje sobie kandydat, jak rozpoznaje konstelacj´ partnerów, sojuszników i przeciwników w grze (walce) wyborczej (i jak b´dzie sk∏onny ich potraktowaç, gdy zwyci´˝y). 4. Funkcja edukacyjno-programowa jest argumentacjà na rzecz proponowanego programu stabilnoÊci w∏adzy. Czego nie nale˝y upraszczajàco rozumieç jako programu politycznego, gdy˝ ten nie istnieje w abstrakcji (na papierze, w broszurze propagandowej), lecz tylko o tyle, o ile kandydat potrafi „wyedukowaç” wyborc´, niejako spiàç ze swym wizerunkiem jakiÊ zespó∏ postulatów politycznych2. Inaczej mówiàc funkcja edukacyjno-programowa to proponowana podczas kampanii odpowiedê na pytanie: DOKÑD idziemy? Po co staram si´ wygraç wybory? Kampania wyborcza daje si´ wi´c rozumieç jako – rysowana ca∏ym zespo∏em Êrodków propagandowo – promocyjnych – odpowiedê na cztery podstawowe pytania, opisujàce polityczny image kandydata. SKÑD pochodz´? KIM jestem? Jacy sà INNI? DOKÑD zmierzam? Zauwa˝my teraz, ˝e do ka˝dej z wymienionych orientacji zdaje si´ przynale˝eç w szerokiej ÊwiadomoÊci elektorskiej okreÊlona funkcja jako dominujàcy sposób argumentacji wyborczej. Nie jest to oczywiÊcie przynale˝noÊç wedle zasady wy∏àcznoÊci, niemniej potoczne myÊlenie doÊç ÊciÊle wià˝e konkretnà orientacj´ z przewagà typu argumentowania, dajàcego si´ przypisaç najwa˝niejszym elementom wyborczego image'u. I tak orientacj´ socjaldemokratycznà kojarzy si´ z funkcjà lokalizacyjnà. (SKÑD jesteÊmy? Rozliczenie z komunistycznà przesz∏oÊcià). Orientacj´ liberalno-demokratycznà bardzo w Polsce „inteligenckà” i „salonowà” ∏àczy si´ z podkreÊlaniem etosu i wielkomiejskiego elitaryzmu, czyli z przewagà funkcji wartoÊciujàco-postulatywnej (KIM jestem?) Z przewagà wi´c zalet „osoby”, jakoÊci persona˝u kandydata nad innymi kwestiami. 2 W tym sensie „programem” wyborczym np. J. Korwina-Mikkego by∏yby niskie podatki, A. Maciarewicza „teczki” i lustracja, J. Kuronia dobre serce i „zupy” na Starym MieÊcie, etc. Mo˝na te˝ wyobraziç sobie polityka, który majàc obszerny i szczegó∏owy zespó∏ postulatów polityczno-gospodarczych nic z nich nie potrafi przekazaç w powiàzaniu ze swym wizerunkiem osobowym. Wtedy z punktu widzenia elektora – nie ma on programu, gdy˝ propagandowo nie umie go uobecniç. 292 Orientacji chrzeÊcijaƒsko-demokratycznej z kolei odpowiada w potocznej ÊwiadomoÊci dominacja funkcji edukacyjno-programowej. Dominacja spraw, czy „trosk”, jakimi kolejno stawa∏y si´: religia w szko∏ach, ustawa antyaborcyjna, konkordat, rola koÊcio∏a w paƒstwie, laicyzacja spo∏eczeƒstwa, kolejne wizyty Papie˝a. Wreszcie dla orientacji narodowo-populistycznej znamienny jest, wedle potocznej wiedzy spo∏ecznej, zespó∏ argumentów funkcji socjotechnicznej – demaskowanie spisków i afer INNYCH: postkomunistycznego establishmentu (moskiewskie pieniàdze i tajne konta SLD), nieprzychylnego Polsce Banku Âwiatowego, eurosocja∏ów Unii Europejskiej, ˚ydów, masonerii, elit, pragnàcych w interesie obcego kapita∏u zepchnàç Polsk´ do roli kolonii, zniszczyç krajowe rolnictwo, wyprzedaç cudzoziemcom ziemi´ i fabryki, etc. Wyliczenie powy˝szych funkcji nie ma charakteru akademickiej uk∏adanki; pozwoli wskazaç powszechnie uÊwiadamiane, choç trudne do nazwania zjawisko wyprofilowania wizerunku kandydata, b´dàce jakimÊ intelektualnym odpowiednikiem orientacji na scenie politycznej. Chodzi o proponowany styl politycznego myÊlenia, uk∏adajàcy si´ jednak nie wokó∏ konkretnych problemów lecz wokó∏, tak powiedzmy, wzorów syntezowania doÊwiadczeƒ, lub mo˝e wokó∏ sposobów konstruowania perspektyw uogólniajàcych. 4. Sposoby konstruowania perspektyw uogólniajàcych Uchwycenie przemian mentalnoÊci politycznej Polaków wymaga pos∏ugiwania si´ poj´ciami umo˝liwiajàcymi nie tylko analiz´ literalnej treÊci wypowiedzi kandydatów, lecz tak˝e wskazanie obecnego w tych wypowiedziach (w ich sensie nie bezpoÊrednim, lecz czytelnym spo∏ecznie) kierunku odniesieƒ myÊlowych, poniewa˝ w ÊwiadomoÊci wyborcy to w∏aÊnie stanowi najdok∏adniejszà identyfikacj´ kandydata. Sytuuje go na mapie politycznej. Jak wykazujà badania, niejednokrotnie wcale nie tam, gdzie umieszcza∏yby go jego w∏asne enuncjacje programowe3. Zanalizujmy rzecz na przyk∏adzie pami´tnej sprzed pi´ciu lat dyskusji L. Wa∏´sa – Al. KwaÊniewski w drugiej turze wyborów. 3 Rozk∏ad lokalizacji ugrupowaƒ politycznych, w: E. Pietrzyk-Zieniewicz, A. Soko∏owski, A co Polak na to... Statystyczna analiza spo∏eczno-ekonomicznych wyników wyborów do Sejmu. Wyniki ukazujà np., ˝e ogó∏ wyborców lokuje J. Korwina – Mikkego bardzo blisko Unii Demokratycznej (obecnie Unia WolnoÊci) mimo skrajnie odmiennego od WolnoÊciowych Unitów programu Unitów Polityki Realnej. O wyborczym sàsiedztwie przesàdza jednak nadrz´dna wobec programu „inteligenckoÊç” J. Korwina – Mikkego, lokujàca go w systemie odniesieƒ spo∏ecznych bardzo bliskich Unii WolnoÊci. 293 Oto pierwsze telewizyjne wejÊcie adwersarzy w debacie drugiej tury. L. Wa∏´sa – Pan KwaÊniewski zaczà∏ od tego, ˝e chce wyczyÊciç przedpole. Bardzo si´ ciesz´. Tylko, ˝e wyczyszczenia przedpola wymaga jeszcze inna sprawa. Pan KwaÊniewski zaproponowa∏ mi spotkanie telewizyjne i ja si´ na to zgodzi∏em. Ale... postkomuniÊci od pana KwaÊniewskiego bardzo mocno obra˝ali prezydenta, a sam pan KwaÊniewski obra˝a∏ rodzin´ prezydenta, grzeba∏ w ˝yciorysach i dlatego ja myÊla∏em, ˝e przedpole zacznie od przeproszenia za nikczemne podchodzenie do spraw, za nieuczciwe prowadzenie kampanii i takie wyczyszczenie przedpola by∏oby w∏aÊciwym. Obrona swojego tylko „ja” jest chyba niew∏aÊciwym czyszczeniem przedpola. I dlatego ja – jeÊli chcemy rozmawiaç powa˝nie – to chcia∏bym, aby pan jednak przeprosi∏ za obra˝anie prezydenta, za takie stwierdzenia paƒskich ludzi, ˝e wstydzà si´ za prezydenta itd. Wie pan, wtedy b´d´ z panem powa˝nie rozmawia∏. Bo inaczej to uwa˝am, ˝e pan jest niepowa˝nym politykiem i w zwiàzku z tym nie wiem w∏aÊciwie o czym b´dziemy rozmawiaç. Powy˝sze stwierdzenia by∏y bezpoÊrednià odpowiedzià na takie oto startowe wystàpienie przeciwnika. A. KwaÊniewski – Szanowni paƒstwo. Ta debata rzeczywiÊcie powinna byç o najwa˝niejszych sprawach Polski i sàdz´, ˝e takà b´dzie. Ale, ˝eby tak si´ sta∏o, nale˝y oczyÊciç przedpole. Od kilku tygodni jestem obiektem ataków, tak˝e moja ˝ona. Sà to ataki niesprawiedliwe. Jestem osobà uczciwà i chcia∏bym, ˝eby ta uczciwoÊç nie podlega∏a jakiejkolwiek dyskusji. Odpowiadajàc na apel Sejmu mam przed sobà oÊwiadczenie o moich dochodach, o moim majàtku, o podatkach, które zap∏aci∏em i chcia∏em te oÊwiadczenia przekazaç panu Wa∏´sie z proÊbà, aby zgodnie z apelem Sejmu uczyni∏ to samo. I ˝ebyÊmy ten temat mogli mieç zamkni´ty, i ˝eby mo˝na by∏o rzeczywiÊcie przejÊç do powa˝nej rozmowy o Polsce. Zauwa˝my, ˝e obaj kandydaci stosujà ten sam chwyt retoryczny: zg∏aszajàc gotowoÊç do merytorycznej dyskusji, wskazujà jednoczeÊnie, ˝e przeciwnik gotowy do niej nie jest, cià˝à bowiem na nim zarzuty moralno-etyczne. W wypadku L. Wa∏´sy jest to nieop∏acenie podatku od nagrody Nobla (A. KwaÊniewski oczywiÊcie zaczyna od w∏asnej z∏o˝onej deklaracji podatkowej), w wypadku A. KwaÊniewskiego sà to sprawy udzia∏ów w „Polisie” nag∏aÊniane przez pras´. Zauwa˝my jednak dalej, jak ró˝nià si´ tonacje obu wst´pnych wypowiedzi. A. KwaÊniewski zainteresowany jest „wystudzeniem” i zdj´ciem z porzàdku znanych kwestii z akcjami „Polisy”, stwarzajàcych niejasnoÊci wokó∏ jego stanu majàtkowego – i widoczne jest, ˝e stara si´ prostym zabiegiem socjotechnicznym oddaliç niewygodnà problematyk´, by przejÊç do spraw wi´kszego wymiaru. L. Wa∏´sa zaÊ post´puje przeciwnie. Wskazuje na (rzekomà) niemo˝liwoÊç (niemerytorycznoÊç) podj´cia dyskusji z A. KwaÊniewskim, wobec gorszàcych zachowaƒ tamtego – i dà˝y do przedwst´pnego zdyskredytowania rozmówcy, do zarysowania (s∏owami, nastawieniem reto294 rycznym) sytuacji „nierównopartnerstwa” obu uczestników dialogu. Jego chwyt polega na tym, ˝e pojmuje s∏owo przedpole jako szereg niejasnych zasz∏oÊci o charakterze presti˝owym. Domagajàc si´ jednak przeproszenia w imi´ powagi sprawowanego urz´du, sam u˝ywa s∏ów naruszajàcych te powag´. Nikczemne prowadzenie kampanii, niepowa˝ny polityk, nie wiem o czym b´dziemy rozmawiaç – sà to zwroty jeÊli nie wprost obraêliwe, to pogardliwe i lekcewa˝àce. Obaj dyskutanci tedy – ju˝ we wst´pnych wymianach socjotechnicznych przycinków – odwo∏ujà si´ do zupe∏nie ró˝nych standardów politycznego myÊlenia. A. KwaÊniewski zainteresowany jest podejÊciem pragmatycznym; nadaniu sprawom w∏aÊciwego wymiaru, nie mieszania poziomu personalnego z dyskursem programowym. L. Wa∏´sa przeciwnie – w jego wypowiedzi pojawiajà si´ inne intertekstualne porzàdki, odmienne perspektywy uogólniajàce implikowane w stosowanej retoryce. Pierwszà perspektyw´ sygnalizuje zwrot: uwa˝am, ˝e jest pan niepowa˝nym politykiem i w zwiàzku z tym nie wiem w∏aÊciwie o czym b´dziemy rozmawiaç. Takie uwagi odsy∏ajà do pewnego stylu hierarchizowania osób, ze wzgl´du na ich polityczny „kaliber”. Nie przyznanie, ˝e dyskutant jest powa˝nym partnerem, okreÊla samego mówc´ (w jego intencji) jako osob´ wielkiego formatu, m´˝a stanu i autorytet moralny. Lecz okreÊla niefortunnie – poniewa˝ osoba wielkiego formatu wypowiada si´ zwykle bardziej oficjalnym j´zykiem. AliÊci nie zawsze – i tu pojawia si´ druga perspektywa uogólniajàca. Wys∏owienie „nazywajàce rzeczy po imieniu” a nawet rubaszne jako przeciwwaga zawi∏ych wykwintów salonu lub kr´tactwa dyplomatów, to w polskiej tradycji politycznej element charakterystyki personalnej charyzmatycznego przywódcy, mówiàcego „wprost do narodu”, z pomini´ciem instytucji poÊredniczàcych i przek∏amujàcych idee. Sygnalizuje pewien program przeciwstawiania si´ „politykierstwu”, dà˝enia do g∏´bokich uzgodnieƒ polityki i sumienia. Tyle, ˝e znowu w tradycji charyzmatycznego przywództwa mocno osadzony jest dar „s∏owa”. J. Pi∏sudski wymyÊla∏ parlamentarzystom od gówniarzy, ale mówi∏ czystà i bardzo sugestywnà polszczyznà. Nie miewa∏ k∏opotów ze sk∏adnià; jego rubasznoÊci by∏y wyborem, nie zaÊ ucieczkà w mówienie prymitywne. I tu rysuje si´ kolejna perspektywa uogólniajàca. Otó˝ styl „uproszczony” charakteryzuje przywódców ludowych, którzy drog´ ku szczytom w∏adzy torujà sobie si∏à i poparciem zrewoltowanych gromad. Mówià oni „po prostu” poniewa˝ po pierwsze inaczej nie umiejà, po drugie zaÊ nie wyra˝ajà zgody na myÊlenie polityczne w „oficjalnych” kategoriach – ca∏à t´ oficjalnoÊç w∏aÊnie pragnà zdemaskowaç, jako retoryk´ s∏u˝àcà ukryciu, a nie ods∏oni´ciu istoty spraw. Mo˝na wi´c pokusiç si´ o stwierdzenie, ˝e L. Wa∏´sa realizowa∏ w swoich wypowiedziach jednoczeÊnie trzy perspektywy uogólniajàce – jakby trzy wzory my295 Êlenia i postawy politycznej. Postaw´ personalistycznà, postaw´ charyzmatycznà i postaw´ ludowo-populistycznà. ¸atwo te˝ zauwa˝yç, ˝e wymienione perspektywy odpowiadajà trzem – z czterech – orientacji na polskiej scenie politycznej, oraz ˝e przynale˝à im okreÊlone wizerunki liderów politycznych. Socjaldemokracji wspó∏czesnej przynale˝y perspektywa retoryki pragmatycznej oraz typ lidera-negocjatora, cz∏owieka kompromisu. Niewàtpliwie wyrazistà realizacjà tego wzoru jest A. KwaÊniewski. Orientacji liberalnodemokratycznej zdaje si´ odpowiadaç retoryka personalistyczna i typ autorytetu moralnego, kogoÊ o wielkim formacie osobowoÊciowym, spadkobiercy tradycji szlachetnych wielkoÊci, jak I. Paderewski czy G. Narutowicz. Z kolei orientacji chrzeÊcijaƒskodemokratycznej towarzyszy tradycja koÊcio∏a i wiary jako opoki polskoÊci, ostatecznego schronienia przed niewolà i mesjanicznej misji walki narodowowyzwoleƒczej, nawet wbrew „rozumkowaniu”, wskazujàcemu na zbyt wielkà si∏´ zaborców, niesprzyjajàce okolicznoÊci, mo˝liwy ogrom ofiar. Realizacjà tych tradycji bywa retoryka i postawa przywódcy charyzmatycznego, nie tyle m´˝a stanu, ile m´˝a opatrznoÊciowego, w którym uosobione zostajà wartoÊci i energie narodowego trwania i walki – a wyraziste przyk∏ady takich przywódców, od ks. Kordeckiego, przez papie˝a-Polaka, prymasa tysiàclecia czy ks. Jerzego tworzà szereg znaków orientujàcych chrzeÊcijaƒsko-narodowe myÊlenie polityczne. Ta tradycja jest zresztà szersza i w realizacjach Romantyzmu polskiego w figur´ wodza dusz wk∏ada (niezale˝nie od ˝ywionych przekonaƒ politycznych) wiele postaci dowódców, bojowników, natchnionych poetów: ks. Józefa Poniatowskiego, A. Mickiewicza, J. Pi∏sudskiego. Wreszcie dla orientacji narodowo-populistycznej charakterystycznym typem przywódcy jest trybun ludowy, ktoÊ wyrastajàcy z „do∏ów” spo∏ecznych, spoÊród zrewoltowanych gromad i wyra˝ajàcy – ich j´zykiem – obawy, gniew, nadzieje, roszczenia. Mowà trybuna rzàdzi upraszczajàcy skrót myÊlowy (np. „Balcerowicz musi odejÊç!”) i sprowadzanie sytuacji do konfliktu w wymiarach personalnego oskar˝enia. Trybun konstruuje retoryk´ podejrzeƒ; jeÊli nie o spiski to o prywat´, dla której destabilizuje si´ mechanizm polityczno-ekonomiczny „z natury” sprawnie dzia∏ajàcy, tak ˝e z∏o w nim daje si´ zawsze ujàç jako wynik zdrady lub korupcji. Ipso fakto, polityk´ nale˝y rozumieç jako „robienie porzàdku”, czyli dzia∏alnoÊç typu restrykcyjnego, majàcego podciàç korzenie z∏a. Otó˝ po latach wyraênie widaç, ˝e w debacie KwaÊniewski – Wa∏´sa bierze swój poczàtek powa˝ny konflikt tych perspektyw uogólniajàcych, ˝e zderzy∏y si´ wzory konstruowania syntez, nie mogàce wspó∏istnieç... zanim jednak powiemy o tym wi´cej konieczne b´dzie przytoczenie szerszego materia∏u. WybraliÊmy po kilka wypowiedzi i replik nie ze wzgl´du na ich tema296 tyk´, lecz wyrazistoÊç odmiennoÊci stylów myÊlenia, proponowanych przez obu adwersarzy. Debata: W. Walendziak stawia obu kandydatom to samo pytanie, o stosunek do NATO: Panowie w tamtych trudnych dniach (chodzi o pucz Janajewa i szturm na gmach parlamentu w Moskwie) wypowiadali si´ zdecydowanie inaczej ni˝ dzisiaj. Aleksander KwaÊniewski twierdzi∏ wówczas, ˝e NATO jest reliktem podzia∏u Êwiata. Lech Wa∏´sa nawo∏ywa∏ do tworzenia NATO-bis. Czy to jest tak, ˝e sytuacja od tamtego czasu bardzo si´ zmieni∏a, czy te˝ panowie zmieniliÊcie poglàdy? A. KwaÊniewski – Wed∏ug mnie, ka˝dy polityk musi reagowaç na zmieniajàce si´ okolicznoÊci. Trzeba jasno powiedzieç. NATO powsta∏o jako odpowiedê na Zwiàzek Radziecki, na agresywnoÊç tego bloku. NATO wraz z Uk∏adem Warszawskim by∏ elementami równowagi strachu, która przez dziesiàtki lat panowa∏a w Europie. I w tym sensie NATO jako konstrukcja wymierzona przeciwko Zwiàzkowi Radzieckiemu, Uk∏adowi Warszawskiemu oczywiÊcie przesta∏o pe∏niç swoje funkcje – bo nie ma dziÊ Zwiàzku Radzieckiego i Uk∏adu Warszawskiego. Dzisiaj pakt pó∏nocnoatlantycki to jest pakt, który po pierwsze istnieje, po drugie ma doÊwiadczenia, po trzecie ma odpowiednie mechanizmy, struktury dowodzenia, wyposa˝enie, wyszkolonych ludzi i poza tym jest to pakt, który przez wiele, wiele dziesiàtków lat w Europie nie by∏ przyczynà jakiejkolwiek agresji, czy ∏amania zasad demokratycznych. A wi´c on si´ wpisa∏ w t´ nowà Europ´, w której jesteÊmy razem. I to jest oczywiÊcie wielkie szcz´Êcie, ˝e my mo˝emy dzisiaj mówiç o Polsce w Europie demokratycznej, wolnej – i tutaj ka˝demu trzeba oddaç honor za to, co uczyni∏. Natomiast nie ulega dla mnie wàtpliwoÊci, ˝e musi nast´powaç budowanie nowej architektury europejskiej, ˝e trzeba to oprzeç o pakt po∏nocnoatlantycki. Ja nawet stawiam tez´ – w rozmowach z politykami zagranicznymi – ˝e rozszerzenie NATO o Polsk´, o W´gry, o Czechy b´dzie reformowa∏o tak˝e ten pakt, poniewa˝ b´dzie pokazywa∏o zupe∏nie nowe zadania, nowe potrzeby. To jest element w∏aÊnie dopasowania paktu pó∏nocnoatlantyckiego do nowych warunków. I ostatnia uwaga. Otó˝, prosz´ paƒstwa, ja myÊl´, ˝e musimy zdawaç sobie spraw´, ˝e wszystkie nasze mówienia o rozszerzeniu NATO, Unii Europejskiej mieszczà si´ – w moim wypadku – w pewnej generalnej filozofii. Ta filozofia oznacza zjednoczenie Europy. Polska nie mo˝e przyjàç faktu, ˝e zjednoczenie Niemiec by∏o ostatnim etapem zjednoczenia Europy. Zjednoczenie Europy oznacza kolejne etapy; a wi´c rozszerzenie NATO, rozszerzenie Unii Europejskiej – stworzenie takiej Europy, w której rzeczywiÊcie b´dzie wspólnota a nie konflikty. L. Wa∏´sa – No, prosz´ paƒstwa, no czy nie mam racji, ˝e to jest Trybuna Ludu, s∏uchamy takich wierszy. 297 Szanowni paƒstwo, ja nie zmieni∏em zdania. Ja, kiedy mówi∏em o NATO-bis bardzo dawno temu, to od razu okreÊli∏em, o co nam chodzi. Chodzi nam o NATO. I za∏o˝y∏em, ˝e przeciwnicy NATO z jednej strony i z drugiej b´dà wymagali od nas niejako poÊredniego szczebla przejÊcia do tej organizacji. I ˝eby by∏ czytelny kierunek to nazwa∏em to NATO i przejÊciowy okres nazwa∏em bis. I dlatego amerykaƒska nawet ta propozycja partnerstwa dla pokoju jest niczym innym tylko mojà wersjà, tylko bardziej nieczytelnie nazwanà – bo porozumienie. A teraz jeÊli chodzi znów o te strategie, które tu s∏ysz´. No, gdybym to s∏ysza∏ w 70 roku to bym powiedzia∏, no, rzeczywiÊcie, to jest myÊlenie s∏uszne. Natomiast ja to s∏ysz´ teraz, w 95 roku, to ja czegoÊ tu nie rozumiem. Czy my si´ szykujemy w Europie do jakiejÊ wojny? Ale w∏aÊciwie z kim? To dlaczego my chcemy do NATO wstàpiç? Ja paƒstwu mówi∏em, ˝e mnie chodzi, ˝eby Polska wstàpi∏a po to, by rozszerzaç pakt sprawdzony, by zmniejszaç mo˝liwoÊç powstania czegoÊ innego. I przez powi´kszanie, powi´kszanie krajów, które sà przygotowane na powi´kszenie zlikwidowaç mo˝liwoÊç powstania czegokolwiek. A wi´c to jest powi´kszanie si∏y, by pokój zapanowa∏ w ca∏ej Europie – a nie w uk∏adzie konfrontacyjnym. Mój kontrpartner mówi o jakiejÊ konfrontacji, a wi´c szykuje NATO do wojny. Z kim? Z Litwà prawdopodobnie, bo z Rosjà ma Ameryka dobre stosunki i NATO te˝, to w∏aÊciwie b´dziemy si´ zbroiç i wst´powaç do NATO, bo Litwie wojn´ wypowiemy. Absurd. Al. KwaÊniewski – Kto to powiedzia∏? L. Wa∏´sa – Ale no, jeÊli si´ coÊ takiego mówi, to tak to wyglàda... Al. KwaÊniewski – To pan tyle zrozumia∏ z tego. L. Wa∏´sa – Zaraz, zaraz prosz´ pana, pan udaje inteligenta, pan udaje a post´powanie paƒskie jest tylko papierowe, prosz´ pana. Podsumowanie: ostatnie s∏owa kandydatów po II debacie. L. Wa∏´sa – Te dà˝enia pana, panie KwaÊniewski – jestem zaskoczony, pan jest m∏ode pokolenie – do jednoÊci, do centralizacji na si∏´, to jest przera˝ajàce. Skàd to si´ bierze w m∏odym pokoleniu, tego ja nie rozumiem jako demokrata. Pan mówi∏ o demokracji, ale daleko panu do demokracji. Szanowni Paƒstwo. Decyzja, ˝eby kandydowaç (czyta z kartki oÊwiadczenie) nie by∏a dla mnie ∏atwa. Zdecydowa∏em si´ jednak, bo wiem, ˝e mog´ zrobiç dla Polski wi´cej ni˝ inni. I musz´ zagrodziç drog´ nie rozliczonej do koƒca za zbrodnie przesz∏oÊci postkomunie. Za mnà stojà czyny, nie tylko s∏owa. Pierwszy podnios∏em sztandar wolnoÊci – i mamy wolnoÊç i demokracj´. Pierwszy podnios∏em sztandar niepodleg∏oÊci – i nie mamy ju˝ obcych wojsk. Za mnà stojà ludzie sprawdzeni i kompetentni; patrioci – znacie ich paƒstwo. Za mnà stoi mi´dzynarodowy autorytet, który jest Polsce potrzebny w naszej historycznej drodze do 298 NATO i do Unii Europejskiej. Dlatego zdecydowa∏em si´ kandydowaç, dlatego mog´ te˝ obiecaç, ˝e poprowadz´ Polske w tym samym co dotàd, dobrym kierunku, zapewnie pokój spo∏eczny i równowag´ bez popadania w skrajnoÊci, zapewni´, ˝e paƒstwa polskiego nie opanuje jedna partia ani jedna grupa, doprowadze Polsk´ do Nato i do Unii. Takie jest moje zobowiàzanie. Dzi´kuj´. Al. KwaÊniewski – Ja nie b´d´ odczytywa∏ ˝adnego oÊwiadczenia ale zanim powiem to, co chcia∏bym powiedzieç bezpoÊrednio paƒstwu, dwie uwagi. Otó˝ Polska nie dzieli si´ na Polsk´ Lecha Wa∏´sy i Aleksandra KwaÊniewskiego. Polska jest wspólna i Polska jest jedna. I nie jest to marzenie o jednoÊci, czy êle widziana, czy êle rozumiana jednoÊç. Ona jest nam, wszystkim Polakom potrzebna. To, ˝e pan inaczej rozumie jednoÊç, tak, to prawda, bo pan sk∏óci∏ bardzo wielu ludzi w Polsce. I pan z k∏ótni i ze sporu uczyni∏ metod´, ze spraw konfliktu uczyni∏ pan zalet´. Podczas gdy w moim przekonaniu to by∏a i to jest wada. Dlatego sàdz´, ˝e pora najwy˝sza, ˝ebyÊmy rzeczywiÊcie szukali tego, co wÊród Polaków wspólne. I tu nie chodzi o dominacj´ jednej partii, tu nie chodzi o grup´ – tu chodzi po prostu o to, ˝eby s∏uchaç innych, ˝eby z nimi rozmawiaç, ˝eby byç otwartym na argumenty, jakie padajà. I rzebyÊmy rzeczywiÊcie starali si´ wykorzystaç szans´, jaka przed Polska jest. Pi´ç lat prezydentury Lecha Wa∏´sy znamy. Na pewno by∏y tam karty, które trzeba uszanowaç. Ale by∏o tam równie˝ wiele straconego czasu. Polski dzisiaj nie staç na to, aby czas traciç ponownie. W∏aÊnie wobec nowych wyzwaƒ, w∏aÊnie wobec koniecznoÊci utrzymania rozwoju gospodarczego, wobec koniecznoÊci umocnienia polskiej demokracji, przyj´cia nowej konstytucji. Nie mo˝emy traciç czasu wobec problemów, które mamy – ludzi bezrobotnych, ludzi biednych, ludzi mieszkajàcych i pracujàcych na wsi, wobec losu polskich kobiet, które tak˝e przecie˝ czekajà na ofert´ i na propozycj´, na koncepcj´, jak mogà znaleêç dla siebie perspektyw´ w tych cz´sto jeszcze bardzo niedobrych warunkach. Sàdz´ wi´c, ˝e jest bardzo wiele do zrobienia. I wspó∏praca prezydenta, parlamentu, samorzàdów lokalnych to nie jest s∏aboÊç. To jest wielka szansa jakà mo˝emy wyzyskaç, je˝eli b´dziemy starali si´ robiç to w sposób konsekwentny. Szanowni paƒstwo. Wybór w niedziel´ nale˝y do was. Ka˝dy nosi w sobie nadziej´. Ja tak˝e nosz´ nadziej´, ˝e Polska mo˝e byç lepsza, ˝e w Polsce mo˝emy dzia∏aç zgodniej, ˝e w Polsce mo˝emy si´ ró˝niç, ale z tych ró˝nic wynikaç b´dà po˝ytki a nie k∏ótnie, nie swary, nie spory, nie stracony czas. Dlatego chcia∏bym, aby podejmujàc decyzj´ w niedziel´ wszyscy paƒstwo wybrali t´ lepszà wizj´ Polski, mo˝liwoÊci, które przed nami si´ otwierajà zarówno w kraju jak i za granicà. Chcia∏bym, ˝ebyÊmy dzia∏ali wspólnie. Chcia∏bym, ˝ebyÊmy nie dzielili siebie niepotrzebnie nie tylko pod∏ug sporu historycznego i komuny – antykomuny, SolidarnoÊci – przeciwników SolidarnoÊci, ale w∏aÊnie ˝ebyÊmy potrafili rozmawiaç. Je˝eli udzielicie mi swojego poparcia, to chcia∏bym byç takim cz∏owiekiem i takim pre299 zydentem, z którego b´dziecie dumni, a my razem b´dziemy mogli byç dumni z Polski, którà tworzymy. L. Wa∏´sa – Z komunistycznà, bolszewickà szczeroÊcià Aleksander KwaÊniewski. A. KwaÊniewski – Panie prezydencie, ja wiem, ˝e bez s∏owa komunizm pan si´ nie mo˝e po∏o˝yç spokojnie spaç, wi´c rozumiem, ˝e pan si´ po∏o˝y dzisiaj spaç w dobrym nastroju, bo powiedzia∏ pan to s∏owo. L. Wa∏´sa – To si´ nie da s∏uchaç. A. KwaÊniewski – Ale mo˝e damy nadziej´ Polakom, ˝e jednak dzisiaj rozstaniemy si´ w sposób lepszy ani˝eli w niedziel´ (podchodzi do Lecha Wa∏´sy z wyciàgni´tà r´kà). L. Wa∏´sa – To pan rozpoczà∏ niekulturalnie i dobrze, ˝e si´ pan zreflektowa∏. A. KwaÊniewski – Pan zawsze ma wyt∏umaczenie dla siebie, ale ja jestem bardziej samokrytyczny, wi´c gotów jestem je przyjàç. L. Wa∏´sa – Prosze pana, przecie˝ pan wszed∏ jak do obory, ani be ani me, ani kukuryku prosz´ pana... A. KwaÊniewski – Pan mnie nie s∏ysza∏, pan by∏ taki zas´piony, ˝e pan mnie nie s∏ysza∏... Red. W. Walendziak (przekrzykujàc obu rozmówców) – Dzi´kuj´ paƒstwu serdecznie za udzia∏ w programie. Czytane z dzisiejszej perspektywy wypowiedzi obu dyskutantów muszà wydaç si´ znamienne. Nie tylko w tym kontekÊcie, ˝e A. KwaÊniewski wygra∏ trzema procentami g∏osów, aby nast´pnie po pi´ciu latach bezapelacyjnie wygraç wybory w pierwszej turze, w których jego przeciwnik – z praktycznie tym samym programem – osiàgnà∏ wynik nie przekraczajàcy jednego procenta elektoratu. Wydajà si´ znamienne dlatego przede wszystkim, ˝e wyciszone emocje pozwalajà lepiej dostrzec uk∏ad argumentacyjny, a raczej wyczerpywanie si´ i wewn´trzny kryzys argumentacji „antykomunistycznej”. Przyjrzyjmy si´ wypowiedziom L. Wa∏´sy. Znamienne dla jego retoryki jest – chyba nie uÊwiadomione – nastawienie defensywne. Wi´cej, wypowiedzi L. Wa∏´sy „bluszczujà si´” wokó∏ wywodów A. KwaÊniewskiego, dezawuujà je i odwartoÊciowujà, same atoli nie konstruujà spójnego horyzontu uogólnieƒ. Inaczej mówiàc: jeÊli wystàpienie A.KwaÊniewskiego (w sprawie NATO) jest doÊç dyskusyjne w swoim optymizmie (celowo pomini´ty zostaje problem: jak to osiàgnàç, by nas chcieli przyjàç i czy im si´ to kalkuluje?), to jednak jest dyskusyjne w ramach jednolitego porzàdku politycznego myÊlenia. Tymczasem wypowiedê L. Wa∏´sy na ten sam temat zosta∏a zogniskowana wokó∏ trzech spraw. po pierwsze – wokó∏ eksponowania w∏asnego wizjoneryzmu politycznego (ja by∏em pierwszy, Amerykanie naÊladujà mój plan), 300 po drugie – wokó∏ perspektywy aksjologicznej (w odró˝nieniu od kontrkandydata ja wcielam swym post´powaniem zasady, i mam racj´ moralnà), po trzecie – wokó∏ politycznej skutecznoÊci (partner myÊli konfrontacyjnie, jest dla kraju niebezpieczny, gdy ja potrafi´ sprawy uporzàdkowaç i wejÊcie do NATO „za∏atwiç”). Ta ostatnia dyrektywa zresztà mog∏a zostaç zrealizowana tylko poprzez jawne i prymitywne przek∏amania wywodów A.KwaÊniewskiego (”wojna z Litwà”). I tu zbli˝amy si´ do najwa˝niejszej kwestii. Otó˝ wystàpienia L. Wa∏´sy mogà wydawaç si´ – ∏agodnie mówiàc – ma∏o spójne, gdy pojmowaç je wprost i dos∏ownie, a ˝enujàce epitety pod adresem adwersarza nie dodajà im urody intelektualnej. Wystàpienia te stajà si´ jednak czytelne i logiczne, jeÊli zrozumiemy funkcjonujàce wewnàtrz tekstu systemy motywacyjne. Prezydentowi Wa∏´sie mianowicie w ogóle nie chodzi o NATO, lecz traktuje temat (byç mo˝e ka˝dy temat tej dyskusji) pretekstowo wzgl´dem podstawowego konstruktu problemowego, zasadniczego horyzontu uogólnieƒ, jakim jest uÊwiadomienie wszystkim, ˝e istnieje niebezpieczeƒstwo ponownego dojÊcia do w∏adzy „komuny” – czemu tylko on mo˝e si´ przeciwstawiç. Stàd retoryka L. Wa∏´sy nie zak∏ada w ogóle wymiany poglàdów (nie ma z kim), lecz zmierza ku wykorzystaniu samego aktu konfrontacji z przeciwnikiem dla zaktywizowania w umys∏ach odbiorców trzech „systemów wra˝liwoÊci” politycznej, które majà mobilizowaç rozmaite grupy elektorskie we wspólnej walce z wspólnym zagro˝eniem. Wra˝liwoÊç typu chrzeÊcijaƒskodemokratycznego pobudziç ma imaginacja L. Wa∏´sy myÊlàcego o przysz∏oÊci kraju i Europy na sposób charyzmatyczny i pryncypialny („pierwszy podnios∏em sztandar”), poniewa˝ wczeÊniej ni˝ zawodowi politycy, ni˝ Amerykanie, ni˝ ktokolwiek w Polsce tworzàcego wizjonerskie plany obecnoÊci ojczyzny w strukturach NATO, bez oglàdania si´ na koniunktury, lecz w oparciu o kanony moralne i zasady chrzeÊcijaƒskiego wspó∏˝ycia. Wra˝liwoÊç orientacji liberalnodemokratycznej ma zostaç uczulona „personalistycznymi” uwagami o L. Wa∏´sie jako wielkiej osobowoÊci, skrojonej na historyczna miar´, posiadajàcej mi´dzynarodowy autorytet, potrzebny w naszej historycznej drodze do NATO i do Unii Europejskiej. Wreszcie wra˝liwoÊç elektoratu narodowopopulistycznego powinna zaktywizowaç uwag´ o komunistycznym zak∏amaniu i w istocie konfrontacyjnym charakterze wystàpieƒ A. KwaÊniewskiego (mówimy: pokój, a myÊlimy: wojna), co L. Wa∏´sa potrafi przejrzeç i zdemaskowaç. Do tego elektoratu przede wszystkim adresowane sà tak˝e nader cz´ste uwagi o politycznej skutecznoÊci L. Wa∏´sy. 301 Warto wi´c zauwa˝yç, ˝e wypowiedzi L. Wa∏´sy lepiej czytelne stajà si´ wtedy, gdy odczytaç je jako zorganizowane nie wokó∏ jakiejÊ konkretnej koncepcji politycznej, lecz wokó∏ poj´tego strategicznie (nadrz´dnie) uk∏adu autoprezentacyjnego. Uk∏ad ten jest funkcjà postrzegania w∏asnej osoby jako centralnej postaci w toczàcym si´ historycznym boju z komunà. Wcale nie zamierzamy zarzucaç tej koncepcji egocentryzmu. Jest ona w wypadku L.Wa∏´sy wystarczajàco silnie umotywowana biograficznie i politycznie, aby rozumieç, ˝e mo˝e on tak w∏aÊnie postrzegaç sprawy i zdarzenia. BezpoÊrednim skutkiem „podobnego widzenia” jest przekonanie, ˝e w∏aÊnie wokó∏ osoby przywódcy, a nie wokó∏ idei, koncepcji, czy zbiorowego interesu musi zostaç zogniskowane poparcie wszystkich si∏ niekomunistycznych. W istocie chodzi wi´c – na tle misji przekszta∏cania Europy poja∏taƒskiej – o ukazanie w∏asnej osoby jako spadkobiercy i mandatariusza trzech g∏ównych orientacji myÊlowych Polaków, wypracowanych w walce o suwerennoÊç narodowà, w aktach wybijania si´ na niepodleg∏oÊç: – wzorów charyzmatycznych, – wzorów opartych o autorytet moralny wielkich postaci, – wzorów polityki skutecznej prowadzonej przez przywódców z „nizin”(typu W. Witosa np.) przeciwko salonom i skorumpowa nym (lub wynarodowionym) elitom. Problem zasadniczy atoli polega na tym, ˝e wymienione wzory sà zdecydowanie apragmatyczne. Ukszta∏towane dla potrzeb walki z zaborcà, z przeciwnikiem dysponujàcym absolutnà przewagà militarnà, gospodarczà i politycznà uczà myÊlenia w kategoriach antyracjonalistycznych – bo chodzi przecie˝ o wyzwolenie si´ spod uroku tej przewagi. Skuteczne tedy w walce prowadzonej pozornie na przekór rozsàdkowi (s∏ynny artyku∏ A. Mickiewicza, O ludziach rozsàdnych i ludziach szalonych) stajà si´ mniej skuteczne, gdy niepodleg∏oÊç zosta∏a ju˝ wywalczona. Ale przecie˝ wcià˝ stanowià ˝elazny kapita∏ (z∏oty skarbiec, jeÊli kto woli) historycznej màdroÊci Polaków, niejako ostoj´ suwerennoÊci duchowej narodu. Ostatecznie tedy k∏opot L. Wa∏´sy polega na tym, ˝e mobilizujàc „naród” do walki z postkomunà wskazuje na swój mandat historyczny, upowa˝niajàcy do sprawowania urz´du (w rzeczy samej jest on osobà dramatu na polskiej scenie politycznej), lecz w∏aÊnie aby ten mandat uruchomiç musi przenosiç kategorie wczorajszej walki o niepodleg∏oÊç na teren dzisiejszej polityki wewn´trznej – a obrócenie tego or´˝a przeciwko politykom lewicy jeszcze 5 lat temu akceptowa∏a prawie po∏owa Polaków (ta wizja by∏a ˝ywa), gdy dziÊ – zaledwie oko∏o jednego procenta wyborców. Byç mo˝e casus L. Wa∏´sy ilustruje szersze zjawisko kryzysu legitymizacji prawicy. Opisywanie postkomuny w kategoriach „antynarodowych” jest 302 coraz s∏abiej czytelne, gdy niepodleg∏oÊç nie wydaje si´ zagro˝ona, zostaje wi´c przez elektorat poj´te jako próba odwracania uwagi od trudnoÊci gospodarczych i nieudolnoÊci zarzàdzania. Przemienia si´ tedy w rodzaj nowomowy, i nie jest skuteczne. Jednak pozbyç si´ tej retoryki prawica nie mo˝e, gdy˝ ona w∏aÊnie stwarza jej mandat historyczny. W ten sposób orientacje „kombatanckie” tkwià w pu∏apce polskiego stylu elekcyjnego. Co zapewnia im mandat historyczny, odbiera mandat rozsàdku – ten atoli bez mandatu historycznego nie wystarczy, by trwale zaistnieç na polskiej scenie politycznej. Ca∏ej polskiej konstelacji „anty-SLDowskiej” (by to tak nazwaç) potrzeba teraz nowych wydarzeƒ narodowych, wokó∏ których mog∏aby si´ przegrupowaç i owinàç, lecz tych teraêniejszoÊç (póki co, spokojna) nie przynosi. Wczorajsza prezydencka debata – wraz z dzisiejszà, ju˝ zupe∏nie nieudanà próbà wznowienia jej przez L. Wa∏´s´ – ukazuje wi´c i objaÊnia znamienne zjawisko zachodzàce w d∏u˝szej perspektywie przemian mentalnoÊci Polaków: zjawisko przesuwania si´ politycznego myÊlenia w kierunku pragmatyzacji, i odk∏adania na pó∏k´ historycznej pami´ci ca∏ej argumentacji narodowej i wyzwoleƒczej, jako nieaktualnych ju˝ dziÊ narz´dzi politycznego myÊlenia. Koƒczy si´, bezkrwawa na szcz´Êcie, ostatnia wojna Polaków. Wracamy do domu. Ewa Pietrzyk-Zieniewicz THE CREATION OF A POLITICAL LEADER'S IMAGE (argumentative styles) The author distinguishes and analyses four styles of political discourse of the 1995 Polish presidential campaign. She concentrates, however, not on the explicit argumentation, but the hidden, implied, hinted meanings to which the debaters (A. KwaÊniewski – L. Wa∏´sa) make references when constructing the, characteristic to their mode of thinking, message on the outlook on life. Thus, in A. KwaÊniewski's deliberations, the author discerns the implicit references to the tradition of the Polish positivists, to pragmatism and the necessity to acknowledge reality, whereas L. Wa∏´sa's speeches evoke ideological messages characteristic of thinking in the romantic-fighters for independence style with elements of messianism (religiousness) and 303 sense of personal responsibility for „the Polish cause” unfolding in the presence of God rather than as part of history. The election outcome proved that the electorate chose positivism as a guide to their daily life and lay the romantic independence philosophy among the pages of the revered past. KREATION DES BILDNISSES EINES POLITISCHEN ANFÜHRERS (Argumentationsarte). Die Autorin des Aufsatzes unterscheidet und analysiert vier Arte des politischen Diskurses während der polnischen Präsidentschaftswahlkampagne im Jahre 1995. Sie konzentriert sich dabei nicht auf die direkt vorgeführte Argumentation, sondern auf die verhüllten, suggerierten oder angedeuteten Inhalte, worauf sich auch die beiden Diskussionsteilnehmer (Aleksander Kwaúniewski und Lech Wa Ísa) beriefen. So entwickelten die beiden Politiker charakteristische für ihre Denkweise weltanschauliche Botschaft. Die Autorin identifiziert zwischen den Zeilen der Aussagen von Aleksander Kwaúniewski, dafl er an die Tradition des polnischen Positivismus, des Pragmatismus und der Beachtung von Realien anknüpft, und zwischen den Zeilen der Überlegungen von Lech Wa Ísa, dafl er der ideologischen Inhalte, die so typisch für die, um die Elemente des Messianismus ergänzte romantisch – freiheitliche Denkweise ist, einen groflen Wert verleiht. Genauso wichtig ist für ihn der Bewufltsein der persˆnlichen Verantwortung für die ‚polnische Sache’, eher vor dem Herrn Gott als vor der Geschichte. Die Wahlergebnisse haben bewiesen, dafl die Wähler, für den Wochentag von Gedanken des Positvismus geleitet, die romantisch – freiheitliche Philosophie ‚in tiefer Ehrfurcht’ als veraltet vergeworfen haben. 304