Słowo Boże na czerwiec - Msze Św. i Nabożeństwa

Transkrypt

Słowo Boże na czerwiec - Msze Św. i Nabożeństwa
Słowo Boże na czerwiec
3 czerwca – NAJŚWIĘTSZEGO CIAŁA I KRWI CHRYSTUSA
Łk 9,11b­17
Chleb, który Jezus daje, jest chlebem, o który wołają także syci, a jeszcze bardziej
przesyceni. Nie wiedzą, że właśnie jego się domagają. Tylko ich oczy nadal
zdradzają, że przyszli na świat z nieskończoną tęsknotą za Bogiem, z nie nasyconym
głodem Boga. I żaden pokarm nie jest w stanie nasycić ich istoty i w pełni ich
zadowolić.
6 czerwca – X NIEDZIELA W CIĄGU ROKU
Łk 7,11­17
Jezus w wielu sytuacjach ukazuje wrażliwość i konkretne działanie wobec
bezradności człowieka. Pociesza strapionych, karmi głodnych, uzdrawia chorych, wskrzesza umarłych. Nie jest to
jednak doraźna akcja Chrystusa. Za każdym z tych działań kryje się zaproszenie Boga do udziału w Jego życiu.
Ta mała cząstka Bożego daru ma nas otworzyć na obfitość Bożej Miłości – za małym gestem, wielka Boża
rzeczywistość. My jednak często zatrzymujemy się na tej właśnie „cząstce”­ zadowoleni z doraźnego daru nie
podążamy ku pełni.
xKL
13 czerwca – XI NIEDZIELA W CIĄGU ROKU
Łk 7,36—50
Z taką kobietą nie wolno się zadawać. Co powiedzieliby na to ludzie.
Wielką wagę przywiązujemy do tego, żeby uchodzić za porządnych, dobrych chrześcijan — takich, którzy robią to, co
wypada, którzy przestrzegają praw i przepisów. Zadajemy sobie tyle trudu, żeby wypełnić obowiązki i zachować normy,
że zupełnie zapominamy, iż Bóg pragnie okazać nam swoje miłosierdzie.
Wszyscy żyjemy z łaski i ze zmiłowania kochającego człowieka i kochającego Boga. Ale często pojmują to jeszcze
tylko ci, którzy już nie mają żadnej szansy uchodzić za przyzwoitych i godnych czci. Poza tym świadomość, że nie
trzeba całej energii zużywać na to, by uchodzić za człowieka przyzwoitego i wypełniać wszystkie przepisy, jest tak
wyzwalająca. Zawsze pozostajemy dłużnikami miłości. I zawsze Bóg bezwarunkowo obdarowuje nas swoim
miłosierdziem i swoją miłością.
Im bardziej dopuszczamy tę myśl do siebie, tym bardziej jesteśmy gotowi okazywać większą miłość innym. Klaus Metzger
20 czerwca – XII NIEDZIELA W CIĄGU ROKU
Łk 9,18—24
Mesjasz, Prorok, Zbawiciel, Odkupiciel, Syn Boży, Logos, Król. Było wiele prób wyrażenia, na czym polegała
szczególność Jezusa. Ale z tego rodzaju tytułami można Go by też było spokojnie odprawić do nieba, by tam, w oddali,
sobie przebywał. Samo wyznanie wiary wargami zachowuje formę i pozostawia wszystko po staremu. Mówi: wyznaję
ci, co chcesz usłyszeć, a ty pozostaw mnie w spokoju.
Pytanie: „,Za kogo Mnie uważacie?" jest zaproszeniem do konkretnego zdania się na Jezusa, ponieważ chce nas
uwolnić od wielu rzeczy złych, pragnie nas zbawić. Ta wola Jezusa domaga się od nas zaufania, że jest On naszym
przyjacielem, i zezwolenia Mu, by uczynił coś z naszym życiem. Pytanie: ,,Za kogo Mnie uważacie?" jest każdego dnia
nowym zaproszeniem do porzucenia naszych własnych wyobrażeń o życiu w ufności, że Bóg ma względem nas wielkie i
piękne zamiary.
Klaus Metzger-Beck
27 czerwca – XIII NIEDZIELA W CIĄGU ROKU
Łk 9,51—62
„Bardzo chętnie, ale właściwie, mając na uwadze okoliczności, może lepiej by było albo w ogóle nie?"
Pytania i wątpliwości w swoim czasie są pożądane i na miejscu. Ale w końcu trzeba podjąć decyzję.
Kto stale tylko przykłada rękę do pługa, ale nigdy nie rozpoczyna orki, ponieważ sądzi, że czasy nie są jeszcze
odpowiednie, martwi się właściwie tylko tym, że czasy nie są takie, jakie być powinny albo mogłyby być.
Królestwo Boże musi nas porwać tak jak wizja, dla której warto żyć i umrzeć, dla której gotowi jesteśmy
zaryzykować wszystko, gdyż jesteśmy święcie przekonani o słuszności sprawy Jezusa. Musimy wzbudzić w sobie
tęsknotę za światem, jakim powinien on być, pozwolić się zarazić wolą zaangażowania się w realizację królestwa
Bożego, które już zostało zapoczątkowane pośród nas. W przeciwnym razie wciąż nadal będziemy uskarżali się nad
okolicznościami, które nie są takie, jakie być powinny.
Klaus Metzger-Beck
przygotował ks. Krzysztof L
2
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M.
03.06. – Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa
(Boże Ciało)
Uroczystość Bożego Ciała jest świętem uwielbienia i dziękczynienia.
W tym dniu chrześcijański lud gromadzi się wokół ołtarza, aby kontem­
plować i adorować eucharystyczne misterium, pamiątkę ofiary Chry­
stusa, który wszystkim ludziom przyniósł zbawienie i pokój.
(JP II – 3.VI.1999)
11.06. – Uroczystość Najśw. Serca Pana Jezusa
12.06. – Niepokalanego Serca NMP
Serce Chrystusa przebite na krzyżu włócznią żołnierza jest nieustannie
otwarte dla ludzi. Wystarczy tylko odpowiedzieć miłością na Jego mi­
łość i wiernością na Jego wierność. Z Bożego Serca, tego «źródła życia
i świętości», czerpiemy nieprzerwanie siłę do budowania w nas samych
i w świecie cywilizacji prawdy i miłości. (JP II – 22.VI.2000) Kiedy
Chrystus powiedział na krzyżu: „Niewiasto, oto syn twój” (J 19,26) –
w nowy sposób otworzył Serce swej Matki. Niepokalane Serce
(Jan Paweł II – 1982).
24.06 – Uroczystość Narodz. św. Jana Chrzciciela
Chociaż w rodzinnym Nazarecie Jezus nie został przyjęty jako Mesjasz,
to jednak u początku publicznej działalności, mesjańskie Jego posłan­
nictwo w Duchu Świętym zostało objawione całemu ludowi przez Jana
Chrzciciela. Jan – syn Zachariasza i Elżbiety – zapowiadał nad Jorda­
nem przyjście Mesjasza i udzielał chrztu pokuty.
(JP II – Encyklika Dominum et Vivificantem)
29.06 – Uroczystość Apostołów Piotra i Pawła
Módlmy się, aby wiara Piotra i Pawła umacniała nasze wspólne świa­
dectwo i sprawiła, że będziemy gotowi – w razie potrzeby – nawet na
męczeństwo... Dlatego zawierzmy wstawiennictwu tych dwóch świę­
tych apostołów drogę Kościoła na początku nowego tysiąclecia. Prośmy
Maryję, Królową Apostołów, aby lud chrześcijański wszędzie wzrastał
w braterskiej jedności i w misyjnym zapale.
(JPII – p 29.VI.2001)
n A B O ż E ń S T W O c z E RW c O W E
w niedziele o godz. 17.30, w dni powszednie po wieczornej Mszy św. – o godz. 18.30
SKAŁKA
• czerwiec 2010 r.
3
Poniższa modlitwa pochodzi z Modlitewnika dla wiernych współczesnego życiu św. Jana Mari Vianney. Modlitewna troska o powołania kapłańskie i Kapłanów zawsze towarzyszyła Kościołowi. Niech jej
nigdy nie zabraknie i w naszych prośbach zanoszonych do Pana Boga,
pomimo kończącego się już Roku Kapłańskiego. (red.)
MODLITWA
Modlitwa na uproszenie powołania i innych łask Boskich
dla Kapłanów, zwłaszcza w soboty suchodniowe,
kiedy Kościół Kapłanów poświęca.
Panie Jezu Chryste! który po­
wiedziałeś: żniwo wprawdzie
jest w i e l k i e , lecz robotników
mało: prosimy Cię, jakoś roz­
kazał, a prosimy jako własnego
Pana tych żniw: raczże na nie
przymnażać wybranych i przy­
sposobionych
od Ciebie sa­
mego pracow­
ników! Wszak
Twój Kościół
święty jest win­
nicą Twoją. Pa­
nie! Wzywałeś
do niej przez
wszystkie wie­
ki, nie przestań­
że i do końca
świata wzywać
tych, którzyby
w niej ochotnie
i pożytecznie
pracowali. O Jezu i Panie nasz!
nazwałeś się sam drzwiami do tej
owczarni Twojej, której jesteś do­
brym Pasterzem; niechajże do niej
przez Ciebie samego wchodzą ci
wszyscy, którzy mają paść i od
wilków piekielnych bronić nas
owieczki Twoje. Możesz i racz
zapobiegać temu. Boże! aby kto
miał inaczej j wchodzić na do­
stojność kapłańską, tylko chy­
ba wezwany będzie jako Aaron.
Ty, Panie! który poznajesz ser­
ca ludzkie, wskazuj kościołowi
świętemu tych, których wybrałeś
sam do usług ołtarza, i rządzenia
duszami ludzkiemi. A że z wy­
branych na kapłaństwo i przy­
sposabianych od Ciebie same­
4
go Apostołów, znalazł się jeden
świętokradca; między tylu tysią­
cami apostolskich Kapłanów nie
dopuszczajże, o Panie! tak strasz­
nego przykładu: nie dopuszczaj,
ażeby który z poświęconych do
sprawowania Sakramentów, na­
uczając drugich
ludzi, miał być
sam odrzuco­
nym! Ach Bo­
że! utwierdzaj­
że Kapłanów
Kościoła Twe­
go w łasce Two­
jej, która im
jest dana przez
rąk kładzenie.
Przerażaj ich
serca bojaźnią.
aby się lękali
sądu, który ma
się
zaczynać
od domu Bożego. Utrzymuj ich
w wstrzemięźliwości i czujności
przeciwko krążącemu na pożarcie
ich lwu piekielnemu. Wzbudzaj
w nich Ducha Apostolskiego, aby
w modlitwie i usłudze Boskiego
słowa pilnymi byli. Daj im to sa­
mym czynić, czego nauczać będą.
Niech zawsze będą ich obyczaje
przykładne, nauki pożyteczne,
modlitwy Bogu miłe i ofiary To­
bie przyjemne. O Panie! uprze­
dzaj ich w błogosławieństwach
Twoich! błogosław, co błogosła­
wić będą; rozwięzuj, co rozwią­
żą: i doprowadź ich z nami do
szczęśliwości wiecznej. Amen.
PIÓREM
REDAKTORA
„Wszystkie dzieci są nasze”.
„Dzieci to największy skarb”.
etc. etc. Potrafimy rzucać gór­
nolotnymi hasłami. Potrafimy
też trąbić o prawach i przywile­
jach dzieci i rozdmuchiwać na
cały świat o aferach w których
ofiarami są dzieci. No przecież
„wszystkie dzieci są nasze”
i „są największym skarbem”.
Czy jednak współczesny świat
tak naprawdę pragnie i szuka
dobra dzieci? Wystarczy wni­
kliwie przyjrzeć się głoszonym,
a co gorsza realizowanym jedy­
nie słusznym, poprawnie poli­
tycznym zasadom „urządzania
świata”, by dostać co najmniej
gęsiej skórki. Co zatem robić?
Po prostu – nie dajmy się zwa­
riować. Otaczajmy dzieci praw­
dziwą miłością, tą wypróbowa­
ną przez wieki, gdzie wszystko
ma swoje właściwe miejsce:
i rodzina, i Kościół, i szkoła,
i stosowne organizacje; gdzie
autorytetem nie jest tylko kom­
puter; gdzie przywileje, ale
i obowiązki są dzieciom wpa­
jane dla ich dobra; gdzie potra­
fimy odłożyć na bok inne waż­
ne sprawy kiedy dziecko nas
potrzebuje; gdzie... Można by
tego jeszcze sporo wymieniać –
póki pamiętamy!!!
J.W.
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M.
…DLAczEgO PAn BÓg chcIAł,
AByM MIAł TAKą RęKę?
Na jednej z lekcji poprosiłam
uczniów, by podali mi przymioty
człowieka. Ku mojemu zdziwie­
niu, dzieciaki zaczęły podawać
wiele negatywnych cech. Czło­
wiek ich zdaniem jest brzydki,
głupi, zły itd. Były to cechy, ja­
kimi dzieci same siebie określają
na co dzień, nie widząc własnego
piękna. Postanowiłam trochę ich
sprowokować i stwierdziłam: „no
dobrze, skoro określacie się taki­
mi cechami, to jak to się ma do
tego, że człowiek jest obrazem
Boga, bo przecież Bóg stworzył
człowieka na Swój własny obraz”.
No i wtedy się zaczęło. Po dłuż­
szej wymianie zdań doszliśmy do
punktu kulminacyjnego, gdzie
uczniowie nie potrafili zrozumieć
faktu (zresztą wielu z nas tego nie
rozumie), że jeśli Bóg kocha czło­
wieka i pragnie dać mu wszystko
co najlepsze, to dlaczego każdego
dnia muszą patrzeć na cierpienie,
i samemu go doświadczać. Całe
zło tego świata zostało zrzucone
na Boga. W pewnym momencie
odezwał się chłopiec z końca sali
z pytaniem: „proszę Pani, skoro
Bóg kocha mnie, to dlaczego
Pan Bóg chciał, abym miał
taką rękę ?” (rączka tego
chłopca jest zdeformowana).
Pierwszą moją myślą było
„Panie Boże przesadziłeś, ja
Cię tu bronię, a Ty co?” I od
razu przyszła też odpowiedź:
„Wiesz Słoneczko – powie­
działam – nie wiem, dlacze­
go Pan Bóg dał Ci taką rękę,
ale wiem, że musiał mieć do
Ciebie bardzo dużo zaufania,
że ją taką masz. Być może
ktoś inny nie uniósłby takie­
go ciężaru”. Po tych słowach
lekcję poprowadzili do koń­
ca uczniowie, jeden po dru­
gim zaczęli tłumaczyć sobie
SKAŁKA
• czerwiec 2010 r.
dlaczego jest cierpienie. Jakby
w jednej chwili, to wszystko co
do tej pory postrzegali tylko i wy­
łącznie jako zło, zaczęli odkrywać
jako dar. Zwłaszcza cierpienie,
którego ta klasa nie była pozba­
wiona, ponieważ jest klasą w któ­
rej są dzieciaki niepełnosprawne.
I pamiętam jak jeden z uczniów
tej klasy, powiedział: „...przecież
Nikola jest dla nas wielkim da­
rem, (dziewczynka poruszająca
się na wózku inwalidzkim), to że
ona nie może chodzić, to dla nas
szansa, żebyśmy my nauczyli się
pomagać innym. My pomagamy
jej a Ona nam”. I rzeczywiście, ta
klasa tak funkcjonuje. Tam nikt,
nie musi nikogo prosić o pomoc,
czy to względem osób niepełno­
sprawnych czy też zdrowych. Dla
nich to nie jest szansa na kolejny
dobry uczynek, bo oni na to tak
nie patrzą, to jest coś naturalne­
go, nie spodziewają się żadnej
nagrody za to. Sama pamiętam
jak szłam pracować do tej szko­
ły i wiedziałam, że spotkam się
tam z dziećmi niepełnospraw­
nymi nie tylko ruchowo, ale też
intelektualnie. Wtedy rodziło się
we mnie zwątpienie i lęk, nie
rzadko pytania o sens ich cier­
pienia i to ciągłe „DLACZEGO
PANIE BOŻE?”. Po paru latach
Pan Bóg dał mi odpowiedź. Wła­
śnie wtedy na tej lekcji, którą
tak naprawdę Pan Bóg poprowa­
dził za pomocą dzieci dla mnie,
żeby mi dać odpowiedź. Słowa
pewnie nie są w stanie wyrazić
tego, co dzieje się w sercu, gdy
przekraczam próg szkoły i często
właśnie wspomniana wcześniej
Nikolka jest pierwszą osobą,
którą Bóg daje mi na powitanie,
Nikolka mimo cierpienia, które
jest wypisane na jej dziecięcym
obliczu, z uśmiechem mnie wita.
Ten uśmiech jest dla mnie za każ­
dym razem Bożym błogosławień­
stwem, które daje siłę, odwagę
by zrobić kolejny krok do przo­
du, błogosławieństwem którego
doświadczenia każdemu życzę.
W tym dziecięcym uśmiechu Bóg
uśmiecha się sam, zapewniając,
że wystarczy mi Jego łaski, by
być razem z tymi Jego małymi
Owieczkami, do których mnie
posłał, a które ja mam pro­
wadzić do Niego. W siążce
M.E. Letki są słowa, które
powinniśmy sobie zapamię­
tać: „ŻEBY DOBRZE MIEĆ
SIEBIE, TRZEBA MIEĆ
KOGOŚ, KTO MÓGŁBY
MIEĆ NAS”. Te dzieci od­
kryły to. Są żywą ilustracją
tych słów, stały się darem dla
siebie nawzajem, ale przede
wszystkim są darem dla mnie.
Każde z nich jest darem je­
dynym i niepowtarzalnym.
Darem za który każdego dnia
trzeba dziękować, który na­
leży odkrywać i przyjmować
na nowo.
IM
5
PLAn nA życIE
Dni świątecznego wypoczyn­
ku szybko mijają szczególnie
dla tych, którzy je mają, ale nie
tylko. Młodsi i starsi narzekają
ciągle na brak czasu. A jest na to
rada. Trzeba po prostu być zor­
ganizowanym, trzeba mieć plan
działania, by nie powiedzieć plan
życia. (Czytajmy żywoty świę­
tych i błogosławionych. Od nich
możemy się tego uczyć).
Chrześcijanin, jak nikt inny,
ma jasno wytyczony plan swo­
jej egzystencji. Dlatego w życiu
trzeba dokonywać takich wybo­
rów, które będą konsekwencją już
wcześniej podjętych wyborów
generalnych. Może wydaje się to
niezrozumiałe? Już wyjaśniam.
Chodzi o to, że kiedy wybieramy
Boga jako Tego, który nas zbawia
oraz wyzwala od zła i grzechu, to
w Jego cieniu, pod Jego wpły­
wem mamy żyć, realizując za­
dania człowieka wierzącego. Na
ten generalny wybór nakładają
się zadania wynikające z powoła­
nia czy to małżeńskiego, kapłań­
skiego lub zakonnego, ale i życia
panieńskiego czy kawalerskiego.
Te dwa pierwsze nasze wybory:
Boga i powołania sprawiają, że
kolejne życiowe decyzje, co zro­
bić, jak postąpić, a nawet co i jak
powiedzieć będą już łatwiejsze.
Kierując się poznaną już Ewan­
gelią i znajomością sposobów
rozwiązywania przez Jezusa róż­
nych spraw i problemów, łatwo
rozwiążemy nasze. Pan Jezus nas
poucza: Nie martwmy się, co ani
jak będziemy mówić, bo w owej
godzinie Duch Święty nam pod­
powie co mamy powiedzieć. Nie
sądźcie, a nie będziecie sądzeni.
Dawajcie, a będzie wam dane.
Nie martwcie się o dzień jutrzej­
szy, bo dzisiejszy ma dosyć swo­
jej biedy.
Nauka Boża (czytaj: Ewange­
lia czyli Dobra Nowina i Urząd
6
Nauczycielski Kościoła) oraz
przestrzeganie zasad naszego po­
wołania uchronią nas od wielu
niepotrzebnych problemów czy
nawet nieszczęść. W ten sposób
oszczędzony czas na rozważanie
i zastanawianie się jaką podjąć
decyzję, co zrobić, możemy prze­
znaczyć na rzeczy pożyteczne dla
nas samych i dla naszej duszy
(własna świętość) oraz dla tych,
dla których nie powinno go nam
zabraknąć (na miłość bliźniego,
szczególnie w rodzinie). Lista ta
może być dłuższa lub krótsza,
ale powinna być ułożona według
chrześcijańskiej hierarchii waż­
ności.
Na pierwszym miejscu Pan
Bóg. Czas przeznaczony dla Nie­
go, na Eucharystię, modlitwę czy
uczynki miłosierdzia, to nie zmar­
nowany czas. 11. lipca w liturgii
obchodzimy wspomnienie św.
Benedykta z Nursji, patrona Euro­
py i obecnego Ojca Świętego. To
ten święty w swojej regule klasz­
toru z Monte Cassino, będącej
źródłem i dewizą życia dla wielu
zgromadzeń zakonnych, napisał
słynne słowa: ORA et LABORA
czyli módl się i pracuj. Ta mak­
syma powinna się stać mottem
życiowym dla każdego chrześci­
janina. W czasach chaosu i zamę­
tu, których i my doświadczamy,
chwile spędzone na modlitwie,
można by powiedzieć, są cenne.
Na naszą modlitwę czekają inni:
żywi i umarli (np. aktualnie mo­
dlimy się o szybką beatyfikację
Sługi Bożego Jana Pawła II, za
kapłanów i o nowych w trwają­
cym roku kapłańskim czy za tra­
gicznie zmarłych w różnych kata­
strofach). Modlitewne perły życia
duchowego chronią naszą pracę
i nasze życie, to małżeńskie, ro­
dzinne i kapłańskie przed błęda­
mi, a nawet przed tragediami.
Na drugim miejscu człowiek
i to najbliższy, nigdy rzeczy czy
dobra materialne... Człowiek naj­
bliższy to dla męża – żona i od­
wrotnie, dla rodziców dzieci. Dla
dzieci rodzice i rodzeństwo. Na­
stępnie rodzina dalsza, człowiek
słaby, biedny w potrzebie. Może
trzeba się trochę rozglądnąć wo­
koło. Dopiero dalej inne dobra,
które jednak nigdy nie mogą
przesłonić Dobra Najwyższego,
którym jest sam Pan Bóg. On też
jest celem naszego ziemskiego
pobytu, gdyż nie mamy tu trwa­
łego domu, ale w niebie. A po­
nieważ nikt z nas nie wie, ile ma
czasu na osiągnięcie tego celu,
więc nie marnujmy go, bo zno­
wu zaczniemy narzekać, że nam
go brak. „Oszczędzajmy czas”.
A wtedy to na pewno „wolniej”
miną i zbliżające się wakacje i ...
życie.
ks. Zbigniew Cichon
zAczERPnIęTE
z PISMA ŚWIęTEgO
[Jezus powiedział]Zabiegajcie nie o ten pokarm, który
niszczeje, ale o ten, który trwa
na życie wieczne, a który da
wam Syn Człowieczy; Jego to
bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec. (J 6,27)
Publiczne
dziękczynie­
nie Bogu za dar Eucharystii
w Uroczystość Bożego Cia­
ła, niech nam pomoże podjąć
osobistą refleksję: czy zabie­
ganie o pokarm ziemski, nie
przysłania nam sprawy o wie­
le ważniejszej, zabiegania
o pokarm, który trwa na życie
wieczne.
J.W.
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M.
OPOWIEŚCI REKINA
BÓg LITUJE SIę nAD MALUczKIMI
Panowie Piotr i Leszek byli wy­
trawnymi żeglarzami, mającymi
w swoim dorobku przemierzonych
wiele mil morskich i zwiedzonych
wiele marin w różnych portach
świata. Swoją pasją starali się zara­
zić młodzież, m. in. poprzez zabie­
ranie młodych adeptów sztuki że­
glarskiej z ich Jacht Klubu „Bryza”
w pełnomorskie rejsy. Czynili to już
od dobrych kilkunastu lat, zawsze
tym samym wysłużonym, ale dziel­
nym jachtem o wdzięcznej nazwie
„Korsarz” i zawsze z tym samym
bosmanem Witoldem – legendą
żeglarskiego światka. Nikt nie
potrafił tak jak pan Witold mo­
bilizować załogantów do pracy
na jachtach, z jednoczesnym
wpajaniem im tego co najpięk­
niejsze i najszlachetniejsze że­
glarstwie. A że był jednocześnie
wyśmienitym gawędziarzem,
wszyscy poczytywali sobie za
zaszczyt okrętowania na jed­
nym jachcie z Wielkim Bosem
– jak z szacunkiem nazywano
pana Witolda.
Tym razem na „Korsarza” zamu­
strowała szóstka młodzieży: Zosia,
Agnieszka, Kasia, Mikołaj, Tomek
i Wojtek. Rejs zapowiadał się bardzo
ciekawie – planowane było przejście
Zatoki Botnickiej, aż do Lulei. Mło­
dzi żeglarze z zapałem przystąpili
do rutynowych zajęć, jakie zwykle
przewidziane są przed rozpoczęciem
rejsu. Kierował nimi oczywiście
bosman Witold, nie szczędząc przy
okazji dobrych, praktycznych rad.
Na koniec wręczył młodzieży
śpiewniki z szantami i postawił po
szklaneczce... Coca­Coli. To zamiast
rumu, uśmiechnął się figlarnie Wiel­
ki Bos i przystąpił do podziału zało­
gantów na wachty. Zosia z Wojtkiem
macie przydział do wachty pierwszej
kapitana Piotra, Agnieszka z Tom­
kiem do drugiej wachty I oficera
Leszka, no i pozostała dwójka Kasia
z Jankiem na początek dostaliście
się w moje szpony. Po każdym por­
cie będzie zmiana wacht. To by było
na tyle, macie teraz dwie godziny
wolnego – zakończył bosman. Pa­
nie bosmanie, a kiedy wypływamy
w morze? – zapytał Wojtek. Ot dobre
pytanie – znów figlarnie uśmiechnął
się bosman. Słuchaj synku, a i wy
wszyscy zapamiętajcie sobie: wy­
pływa to g...., a jacht, tak jak każdy
statek wychodzi w morze. Przepra­
szam, zwłaszcza młode damy za to
dosadne słowo, ale mam nadzieję, iż
dzięki temu będziecie na przyszłość
pamiętali, co wypływa, a co wycho­
dzi w morze. Odpowiadając na py­
tanie Wojtka, w morze wychodzimy
jutro o świcie. Pokręcimy się tro­
chę po zatoce i wejdziemy do Helu,
a z Helu jutro wieczorem, jak Bóg
da, ruszymy w dalszą drogę. Dla­
czego: „jak Bóg da”? spytała nieco
zaniepokojona Kasia. Ponieważ Pan
Bóg jest jedynym Władcą świa­
ta – odparł pan Witold – i od niego
wszystko zależy. Mam nadzieję, że
podczas rejsu nabierzecie pokornego
PIęKnE MyŚLI...
Wszystko, czego Bóg chce, chociaż mogłoby się wydawać nam
najgorsze, jest dla nas najlepsze.
św. Tomasz More
SKAŁKA
• czerwiec 2010 r.
szacunku dla potęgi nieogarnionego
morza, a tym samym dla jego Stwór­
cy. Wielki Bos nie ukrywał nigdy
swoich poglądów. Pana Boga można
poznać poprzez piękno stworzonego
świata, a zwłaszcza w nieokiełzna­
nych żywiołach, z których jednym
jest morze – tłumaczył często mło­
dym ludziom.
Rejs, zgodnie z zapowiedzią bos­
mana, rozpoczął się następnego dnia
o świcie. „Kręcenie się” po Zatoce
Gdańskiej miało na celu zapoznanie
młodzieży z wymogami żeglarskimi,
jakie stawiał przed nią dorodny,
chociaż leciwy „Korsarz”. Na­
uka szła błyskawicznie, co wró­
żyło dobrą prognozę na udany
rejs. W Helu zatrzymali się na
cztery godziny. Uzupełnili tam
zapasy prowiantowe i wieczo­
rem wyruszyli w dalszą drogę
w stronę Gotlandii. Wiatr po­
łudniowo zachodni o sile 6 Be­
auforta był idealnym sprzymie­
rzeńcem, pchającym „Korsarza”
ku morskiej przygodzie. Wachtę
trzymała obsada kapitana Piotra,
ale nikt nie spał. Wszyscy wylegli na
pokład i przy świetle latarek młodzi
żeglarze nucili żeglarskie pieśni.
Wtórował im miły plusk fal o burty
jachtu. Rozgwieżdżone niebo doda­
wało romantycznego nastroju. Jed­
nak starzy, doświadczeni załoganci
dostrzegli pojawiające się na niebie
cirrusowe, haczykowato zawijające
chmury. Takie chmury są zwiastu­
nem silnych wiatrów. Z odebranych
prognoz pogody również można
było spodziewać się znacznego na­
silenia wiatru. No cóż, nasze młode
wilczki szybko mogą stać się wilka­
mi morskimi – mruknął pod nosem
Leszek i zarządził odbój szantowego
wieczoru. Wachtę o północy przeję­
ła jego ekipa, a reszta załogi poszła
spać. W nocy z każdą godziną wiatr
wzmagał się. Charakterystyczne
skrzypienie „Korsarza” mówiło, że
jacht uporczywie walczy z narasta­
jącą falą. (c.d.n.)
Jasiek Dolina
7
z EWAngELIą ŚW. łUKASzA nA Ty
Dziesiątego kwietnia, w wigilię Wenedy ( z panią katechetką Iza­
tegorocznego Święta Miłosierdzia belą Mitukiewicz), SP nr 49 im. Bł.
Bożego odbyły się etapy rejonowe Ks. Bronisława Komorowskiego (z
cyklicznego, Wojewódzko­Metro­ p. katechetką Agnieszką Gozdow­
politalnego Konkursu Biblijnego ską), Gimnazjum nr 25 z ul. Ko­
im. Sługi Bożego Kard. Augusta ściuszki (z paniami katechetkami
Hlonda, organizowanego już po Barbarą Sas Wójcik i Magdaleną
raz dziewiąty przez Akcję Katolic­ Niemkiewicz) oraz II LO im. dr.
ką Archidiecezji Gdańskiej. Celem Władysława Pniewskiego (z ks. ka­
powyższego przedsięwzięcia jest techetą Zbigniewem Wądrzykiem).
zachęcenie jak największej rzeszy Mimo dużej konkurencji okaza­
dzieci i młodzieży z wszystkich ło się, że szkoły znajdujące się na
poziomów szkolnych do systema­ terenie naszej Parafii reprezentują
tycznej lektury Pisma Świętego. wcale niezły poziom, jako że mamy
Oprócz tzw. konkursu wiedzy z za­ po jednym finaliście na etap woje­
kresu obowiązującej w danym roku wódzko metropolitalny z każdego
księgi biblijnej, od trzech
lat dynamicznie się rozwija
forma plastyczna Konkursu,
przeznaczona dla najmłod­
szych: od tzw. „zerówki”
do klasy czwartej szkoły
podstawowej. Oddział Akcji
Katolickiej im. Bł. Ks. Bro­
nisława Komorowskiego z
naszej Parafii od czterech lat
(we współpracy z Oddziała­
mi sąsiednich Parafii: przy
Kolegiacie NSJ i Parafii Św.
Krzyża we Wrzeszczu oraz
Parafii Opatrzności Bożej na
Zaspie) przewodniczy rejo­
nowi konkursowemu Gdańsk
2, obejmującego dzielnice
Gdańska na linii Nowy Port
M. Osiecka II LO odbiera dyplom laureatki
­ Wrzeszcz ­ Oliwa.
Tegoroczna edycja Konkursu przedziału szkolnego. I tak: z po­
dotyczyła znajomości Ewangelii ziomu szkół podstawowych zakwa­
Św. Łukasza. Rozpoczęła się ona lifikował się uczeń Izabeli Mitukie­
już we wrześniu ubiegłego roku. wicz z SP nr 24, Marek Szczabel;
W Rejonie Gdańsk 2 przystąpiło z poziomu gimnazjalnego – Daria
do niej ogółem 55 szkół: podsta­ Ulaszewska, uczennica gimnazjum
wowych (20), gimnazjalnych (10) nr 25, którą przygotowywała Mag­
i ponadgimnazjalnych (10). W kon­ dalena Niemkiewicz; w szóstce zaś
kursie plastycznym wzięło udział finalistów z naszego Rejonu z po­
16 szkół podstawowych. W sumie ziomu szkół ponadgimnazjalnych
na wszystkich etapach Konkursu znalazła się Marta Osiecka z II
(klasowym, szkolnym i rejono­ LO, podopieczna ks. Zbigiewa Wą­
wym) i w obu formach konkurso­ drzyka. W imieniu organizatorów
wych (wiedzy i plastycznej) wzię­ Rejonu i etapu wyżej wymienionym
ło udział 5133 dzieci i młodzieży. uczniom i katechetom serdecznie
Z terenu naszej Parafii w edycji gratuluję.
2009/2010 uczestniczyły: SP nr 24
Już po raz drugi (jako że pierw­
im. Gustawa Morcinka z ul. Lilli sze dwie edycje etapu rejonowego
8
Gdańsk 2 odbyły się w Domu Para­
fialnym im. Bł. Ks. Bronisława Ko­
morowskiego przy naszym kościele
Św. Stanisława B.M., który niestety
szybko okazał się za ciasny) tego­
roczny etap rejonowy miał miej­
sce w Domu Parafii Kolegiackiej
Najświętszego Serca Jezusowego
w Gdańsku Wrzeszczu. Patrono­
wał jemu sam gospodarz Kolegiaty,
Ks. Prałat Mikołaj Samp. Za wiel­
ką życzliwość i serce oraz włożony
trud Organizatorzy Rejonu składają
Księdzu Prałatowi wielkie podzię­
kowanie. Równie gorące wyrazy
wdzięczności należą się wywodzą­
cemu się z naszej Parafii Św.
Stanisława B.M. a obecnie
duszpasterzującego w parafii
kolegiackiej, ks. Bronisła­
wowi Izdeberskiemu, który
reprezentował Ks. Prałata
Mikołaja w organizacji eta­
pu. Z drugiej strony nie było
by etapu a zwłaszcza nagród
dla zwycięzców w obu for­
mach konkursowych, gdy­
by nie wielka życzliwość
naszego Ks. Proboszcza,
zarazem asystenta kościel­
nego Parafialnego Oddziału
Akcji Katolickiej, Ks. Zbi­
gniewa Cichona, objawia­
jąca się w wyrażeniu zgody
na zbiórkę pieniężną na cele
Konkursu i za to wielkie zro­
zumienie i serce Księże Proboszczu
Zbigniewie gorąco dziękujemy!
Na tym miejscu pragniemy też ser­
decznie podziękować Wszystkim
Ofiarodawcom na cele Konkursu
– Bóg zapłać za wszystkie ofiary!
Bez Waszej hojności nie byłoby za
co wydrukować dyplomów i za­
kupić nagród. Szczególnie gorąco
dziękujemy Pani Danucie Kozak
z Fundacji Ochrony Środowiska za
dostarczone cenne wydawnictwa,
plecaki i artykuły szkolne oraz Panu
Wiesławowi Haligowskiego, szafa­
rzowi i działaczowi „Semper Fide­
lis”, który już od trzech lat funduje
na etap rejonowy naszego Konkur­
su niezwykle atrakcyjne nagrody
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M.
w postaci elektroników i artykułów nia Wspólnota Polska, b. Marszałek sza Stemplowskiego. Za udzieloną
szkolnych. Serdeczne podziękowa­ Sejmu, który w ostatnich dwóch pomoc, wspaniałą służbę i dobre
nie za wsparcie finansowe kieruję latach sponsorował nasz etap re­ „czuwanie” niechże przyjmą gorą­
także ku Państwu Pelagii i Andrze­ jonowy. W tym roku nie zdążył... ce podziękowanie! Na koniec jako
jowi Porębskim. Wspomniałem Wieczny odpoczynek racz mu dać przewodniczący Rejonowej Komi­
wyżej o dyplomach. Są to zarówno Panie!
sji Konkursu i Komitetu Organiza­
dyplomiki dla uczestników etapów
W roku bieżącym uroczystość cyjnego pragnę wyrazić niezwykle
szkolnych (w roku bieżącym wyda­ zakończenia obu form Konkursu, serdeczne podziękowanie Człon­
liśmy ich 2000) jak też dla uczestni­ w czasie której rozdano nagro­ kom Komisji Rejonowej (z naszej
ków i laureatów etapu rejonowego dy, dyplomy i podziękowania, po Parafii Barbarze Sas Wójcik i Iza­
oraz podziękowania dla katechetów raz pierwszy odbyła się w tydzień beli Mitukiewicz – również za po­
i osób wspierających. Od początku po etapie rejonowym konkur­ moc w przygotowaniu wystawy
istnienia etapu projektu­
plastycznej) i Członkom jury
je je i składa Pani Wiesia
plastycznego (Ks. Prałato­
Nawotka wkładając w to
wi Mikołajowi Sampowi,
wiele serca i czasu, dru­
Monice Bębenek, Marzenie
kuje zaś je Drukarnia Pań­
Ślusarczyk i Tomaszowi Ko­
stwa Hanny i Wincentego
łodziejczykowi) oraz wszyst­
Nowaków: „Witograf”. Za
kim koleżankom i kolegom
wielką życzliwość i ser­
z Akcji Katolickiej, którzy
ce Pani Wiesi i Państwu
włożyli wielki trud w przy­
Nowakom serdeczne Bóg
gotowanie tegorocznego eta­
zapłać! Równie gorące
pu: Zofii Kuropatwińskiej,
podziękowanie składamy
Danucie Przybylskiej, Al­
Panu Sławomirowi Miel­
fredzie Bukowczyk, Hannie
nikowi, właścicielowi całej
Derkowskiej, Annie Wit­
sieci piekarni i cukierni,
kowskiej, Janinie Łozińskiej,
cenionych ze znakomitych
Adamowi i Teresie Matczu­
wypieków, za przepyszne Ks. prał. dr M. Paracki wręcza podziękowanie katechetce kom, Zofii i Aleksandrowi
SP nr 24 M. Mitukiewicz
drożdżówki i szereg innych
Prewendowskim, Markowi
wypieków, dzięki którym
Osieckiemu,
Ryszardowi
blisko 130 uczestników etapu rejo­ su wiedzy, w sobotę 17 kwietnia. Balewskiemu, Ryszardowi Frysce,
nowego konkursu wiedzy nie padło Uświetnił ją swoim uczestnictwem Józefowi Karolewskiemu.
z głodu podczas pisania trudnych wieloletni dyrektor Wydziału Kate­
Piszę ten tekst jeszcze przed eta­
tekstów konkursowych. Pani Gra­ chetycznego Kurii Metropolitalnej pem wojewódzko­metropolitalnym
żyna Miętkiewicz, kierowniczka Gdańskiej, Ks. Prałat Dr Mirosław Konkursu, który to został wyzna­
Biblioteki Parafialnej przy Kolegia­ Paracki, który przekazał zebranym czony na sobotę 22 maja w Rumi,
cie wrzeszczańskiej, zarazem pre­ pozdrowienia i błogosławieństwo w kompleksie szkolnym Księży
zes Duszpasterstwa Bibliotekarzy od Ks. Arcybiskupa, Sławoja Lesz­ Salezjanów przy ul. Dąbrowskiego
Archidiecezji Gdańskiej z okazji ka Głódzia i razem z Ks. Prałatem 26. O wynikach końcowych tego­
etapu przygotowała dla jego uczest­ Mikołajem wręczał nagrody i uho­ rocznego Konkursu Biblijnego po­
ników specjalną ekspozycję, która norowania. Uroczystości towarzy­ informuję więc w kolejnym waka­
cieszyła się wielkim powodzeniem, szyła wystawa wszystkich prac kon­ cyjnym numerze „Skałki”.
za co organizatorzy przekazują jak kursu plastycznego, które wpłynęły
z ostatniej chwili!: Marek
najserdeczniejsze wyrazy wdzięcz­ (w liczbie 70) na etap rejonowy.
Szczabel, uczeń SP nr 24, przyności.
Zarówno w sobotę 10 kwietnia gotowywany do Konkursu przez
Nie sposób nie wspomnieć jak i 17 kwietnia różnorodną służbę katechetkę Izabelę Mitukiewicz,
o jeszcze jednym aspekcie. Otóż (m.in. przygotowanie pomieszczeń, zajął na etapie wojewódzko-meprzed samym rozpoczęciem etapu obsługa punktu informacyjno­reje­ tropolitalnym drugie miejsce
dowiedzieliśmy się o strasznej tra­ stracyjnego, służba informacyjno­ w kategorii szkół podstawowych.
gedii pod Smoleńskiem i pisanie łącznikowa, sprzątanie końcowe...) Serdeczne gratulacje dla Lauretestów konkursowych poprzedziła dzielnie i z wielkim poświęceniem ata i dla Jego Katechetki!
modlitwa za Wszystkich Poległych pełnili Harcerze z 1 Gdańskiego
z Parą Prezydencką na czele. Wśród Hufca ZHR „W.I.D.M.O”, kiero­
Antoni Kakareko, przewodn.
Ofiar katastrofy znajdował się Ma­ wani przez instruktorów tego Huf­
Komisji Konkursu Biblijnego
ciej Płażyński, prezes Stowarzysze­ ca Macieja Kraszewskiego i Toma­
w Rejonie Gdańsk 2.
SKAŁKA
• czerwiec 2010 r.
9
PRZYWOŁANE DLA PAMIĘCI
O chRySTUSOWą POLSKę SOLIDARną: z nAUczAnIA
SPOłEcznEgO KSIęDzA JERzEgO POPIEłUSzKI
Szóstego czerwca przeżywać będziemy beatyfikację Ks. Jerzego Popiełuszki męczennika za Ewangelię
i Polskę Solidarną. Opatrzność Boża zrządziła, iż ta beatyfikacja, na którą czekaliśmy 26 lat, przebiega
w czasie szczególnym dla naszej Ojczyzny, w bolesnym kontekście tragedii smoleńskiej oraz ważnych dla
Narodu wyborów a także w kontekście 30 rocznicy Sierpnia ‘80 i powstania „Solidarności”, której to Ks.
Jerzy stał się Męczennikiem i Patronem. Nasz nowy Błogosławiony jest Męczennikiem za Polskę Solidarną, budującą swój ustrój na – wynikających z Nauki Społecznej Kościoła – zasadach sprawiedliwości
społecznej i moralności ewangelicznej. O taką Polskę zabiegał też śp. Prezydent Lech Kaczyński, przyjaciel i wielki czciciel Księdza Jerzego, który (dopiero jako trzeci prezydent Odrodzonej Rzeczypospolitej,
czego nie zdołali uczynić jego dwaj poprzednicy) odznaczył pośmiertnie Patrona Polski Solidarnej orderem Orła Białego, najwyższym polskim odznaczeniem. Rozważając publikowane poniżej myśli nowego
Błogosławionego, wyjęte z Jego kazań wygłaszanych podczas słynnych Mszy Św. za Ojczyznę, a będące
niejako testamentem duchowym Ks. Jerzego, zostawionym dla nas, zastanówmy się nad naszą osobistą
postawą obywatelską i nad naszą osobistą odpowiedzialnością za przyszłość naszej Ojczyzny w tym ważnym dla Niej i dla nas okresie! (A.K.)
«Dzięki śmierci i zmartwych­
wstaniu Chrystusa symbol hańby
i poniżenia stał się symbolem od­
wagi, męstwa, pomocy i braterstwa.
W znaku krzyża ujmujemy dziś to,
co najbardziej piękne i wartościowe
w człowieku. Przez krzyż idzie się
do zmartwychwstania. Innej dro­
gi nie ma. I dlatego krzyże naszej
Ojczyzny, krzyże nasze osobiste,
krzyże naszych rodzin muszą dopro­
wadzić do zmartwychwstania, jeże­
li łączymy je z Chrystusem, który
krzyż pokonał.
Nasze cierpienia, nasze krzyże
możemy ciągle łączyć z Chrystu­
sem, bo proces nad Chrystusem
trwa. Trwa proces nad Chrystusem
w Jego braciach. Bo aktorzy dra­
matu i procesu Chrystusa żyją na­
dal. Zmieniły się tylko ich nazwiska
i twarze, zmieniły się daty i miejsca
ich urodzin. Zmieniają się metody,
ale sam proces nad Chrystusem trwa.
Uczestniczą w nim ci wszyscy, któ­
rzy zadają ból i cierpienie braciom
swoim, ci, którzy walczą z tym,
za co Chrystus umierał na krzyżu.
Uczestniczą w nim ci wszyscy, któ­
rzy usiłują budować na kłamstwie,
fałszu i półprawdach, którzy poniża­
ją godność ludzką, godność dziecka
Bożego, którzy zabierają współroda­
kom wartość tak bardzo szanowaną
przez samego Boga, zabierają i ogra­
niczają wolność. (...)
Krzyż to brak prawdy. Prawda
ma w sobie znamię trwania i wy­
chodzenia na światło dzienne, nawet
gdyby starano się ją skrupulatnie
i planowo ukrywać. Kłamstwo za­
10
wsze kona szybką śmiercią.. Praw­
da jest zawsze zwięzła, a kłamstwo
owija się w wielomówstwo. Korze­
niem wszelkich kryzysów jest brak
prawdy.» [26 września 1982]
Zasadniczą sprawą przy wy­
zwoleniu człowieka i narodu jest
przezwyciężenie lęku. Lęk rodzi się
przecież z zagrożenia. Lękamy się,
że grozi nam cierpienie, utrata jakie­
goś dobra, utrata wolności, zdrowia
czy stanowiska. I wtedy działamy
wbrew sumieniu, które jest prze­
cież miernikiem prawdy. Przezwy­
ciężamy lęk, gdy godzimy się na
cierpienie lub utratę czegoś w imię
wyższych wartości. Jeżeli prawda
będzie dla nas taką wartością, dla
której warto cierpieć, warto ponosić
ryzyko, to wtedy przezwyciężymy
lęk, który jest bezpośrednią przyczy­
ną naszego zniewolenia. Chrystus
wielokrotnie przypominał swoim
uczniom: „Nie bójcie się. Nie bójcie
się tych, którzy zabijają ciało, a nic
więcej uczynić nie mogą.” (por. Łk
12,4)» [31 października 1982]
«Aby pozostać człowiekiem wol­
nym duchowo, trzeba żyć w praw­
dzie. Życie w prawdzie to dawanie
świadectwa na zewnątrz, to przyzna­
wanie się do niej i upominanie się
o nią w każdej sytuacji. Prawda jest
niezmienna. Prawdy nie da się znisz­
czyć taką czy inną decyzją, taką czy
inną ustawą. Nie tym polega w za­
sadzie nasza niewola, że poddajemy
się panowaniu kłamstwa, że go nie
demaskujemy i nie protestujemy
przeciw niemu na co dzień. Nie pro­
stujemy go, milczymy lub udajemy,
że w nie wierzymy. Żyjemy wtedy
w zakłamaniu. Odważne świadcze­
nie prawdy jest drogą prowadzącą
bezpośrednio do wolności. [...]
«(...) W dużej mierze sami jeste­
śmy winni naszemu zniewoleniu,
gdy ze strachu albo dla wygodnictwa
akceptujemy zło, a nawet głosujemy
na mechanizm jego działania. Jeśli
z wygodnictwa czy lęku poprzemy
mechanizm działania złą, nie mamy
wtedy prawa tego zła piętnować, bo
my sami stajemy się jego twórcami
i pomagamy je zalegalizować.
Egzamin z męstwa zdali robot­
nicy w sierpniu 1980 roku, a wielu
z nich zdaje go nadal.
Okazali męstwo uczniowie szko­
ły w Miętnem, którzy odważnie sta­
nęli w obronie krzyża Chrystusowe­
go. [...] Niech na koniec będzie nam
ostrzeżeniem świadomość, że naród
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M.
Dzisiaj jeszcze bardziej wi­
dzimy i odczuwamy, zwłasz­
cza gdy podziwiamy wierność
ideałom naszych braci, któ­
rzy powrócili z więzień, bar­
dziej widzimy i dczuwamy,
że nadzieje Sierpnia ‘80 żyją
i przynoszą owoce. Dzisiaj są
one cenniejsze, bo weszły do
ludzkich serc i umysłów. Tego,
co jest w sercu, co jest głęboko
związane z człowiekiem, nie
można zlikwidować takimi czy
innymi i ustawami, i zakazami.
Myślę, że będzie tu na miejscu
«(...) Bóg, modlitwa i praca
przypomnienie pewnej historii,
w połączeniu ze sobą poma­
gają dopiero człowiekowi wi­ Order Orła Białego przyznany pośmiertnie Ks. Je- która miała miejsce w jednym
dzieć sens jego życia i trudu. rzemu przez Prezydenta RP śp. Lecha Kaczyńskiego z głodujących afrykańskich
państw, gdzie przywódca kraju
Człowiek pracujący ciężko,
zakazał swoim poddanym, pod
bez Boga, bez modlitwy, bez
ideałów będzie jak ptak z jednym aby wlać w nie nowe życie...”, aby groźbą surowej kary, używać słowa
skrzydłem deptał po ziemi. Nie po­ wlać w nie Boga. A w czasie „Soli­ „głód” i obwieścił całemu światu, że
trafi wzbić się wysoko i zobaczyć darności” udowodniono, że dążąc do problem głodu w jego kraju został
większych możliwości, większego przebudowy społeczno – gospodar­ zlikwidowany. W naszym kraju pro­
sensu bytowania na ziemi. Będzie czej wcale nie trzeba zrywać z Bo­ blem istnieje i będzie istniał, bo „So­
lidarność” to nadzieja na zaspokoje­
jak okaleczony ptak... Rozumiał giem (...)» [24 kwietnia 1983]
nie głodów ludzkiego serca, głodu
to doskonale zmarły przed dwoma
«Przed dwoma laty, w sierpniu, miłości, sprawiedliwości i prawdy.
laty Prymas Tysiąclecia, gdy wołał:
„Otwórzcie bramy fabryk, warszta­ powiedziałem, że „Solidarności” Nie wolno tym słowem poniewie­
tów, klinik i różnych miejsc pracy – została zadana rana, która ciągle rać i zamykać go w rzekomo „nie­
od szczytów kominów fabrycznych krwawi, ale nie jest to rana śmiertel­ chlubnej przeszłości”.» [26 sierpnia
aż po głębię kopalnianych sztolni – na, bo nie można uśmiercić nadziei. 1984]
ginie, gdy brak mu męstwa,
gdy oszukuje siebie, mówiąc,
że jest dobrze, gdy jest źle, gdy
zadowala się tylko półprawda­
mi. Niech na co dzień towarzy­
szy nam świadomość, że żą­
dając prawdy od innych, sami
musimy żyć prawdą. Żądając
sprawiedliwości, sami musimy
być sprawiedliwi. Żądając od­
wagi i męstwa, sami musimy
być na co dzień mężni i odważ­
ni.» [27 maja 1984]
POLOnIA gDAńSKA I JEJ WOJEnnE LOSy (4)
W sierpniu 1941 roku wszy­
scy Polacy z Marienstrasse zostali
aresztowani i przywiezieni do podo­
bozu Potulice w Toruniu, zwanym
„Szmalcówką”. Obóz podlegał
Standarten-Fuhrerowi SS Paulemu z gdańska, który aresztował
Babcię i zżymał się gdy w „Szmalcóce” usłyszał nazwisko Bellwon.
O pobycie w tym obozie cioci Luty
z synem Zbyszkiem i cioci Pauli
(żony Wiktora) z czworgiem dzie­
ci. Felkiem, Ulą, Bernasiem i Zyg­
muntem, dowiedzieliśmy się z kartki
wydartej z zeszytu, którą znalazł na
ulicy Grudziądzkiej, chłopczyk, któ­
ry nam ją przyniósł, a którą napisała
ciocia Luta. Wśród aresztowanych
znajdowała się również starsza pani
Grabowska z wnukiem, którego ro­
dzice byli w obozach koncentracyj­
nych – obydwoje zginęli.
Gdy poszłyśmy z Mamusią pod
wskazany adres, znalazłyśmy cegla­
ny budynek z frontu wyglądający
jak fabryka, z dobudówką z mały­
SKAŁKA
• czerwiec 2010 r.
mi oknami na wysokości piętra. Za
budynkiem był plac, otoczony dru­
cianym wysokim płotem, na któ­
rym widać było ręczną pompę. Tu
stał betonowy barak, w którym na
podłodze i piętrowych deskach po­
krytych słomą spali więźniowie.
Przechodząc wieczorem widać było
cementowy sufit pokryty kroplami
wody, które spadały na słomę. Barak
był koedukacyjny, więziono w nim
zarówno inteligencję jak i rolników,
po prostu różnych Polaków pozba­
wionych elementarnych, ludzkich
praw. Barak zamykano wieczorem,
w kącie postawiono „kubeł”. Wiele
osób miało biegunkę, to co się tam
działo, jest trudne do opisania. Gdy
stanęłyśmy z Mamusią przy płocie,
po placu kręcili się ludzie i strażnicy.
Poprosiliśmy kogoś, żeby zawołał
ciocię Bellwon. Przyszła ciocia Pau­
la, która powiedziała, że ciocia Luta
chodzi do pracy, że wracają około
18.00 i wówczas można im podać
coś do zjedzenia.
To był wstrząsający widok, gdy
wieczorem, a była to zimna jesień,
szła kolumna ludzi śmiertelnie zmę­
czonych, poganianych przez SS­ma­
nów. Odnalazłyśmy ciocię Lutę, po­
dałyśmy jej, stojąc przy krawężniku,
garnek z gorącą gotowaną kapustą
i ziemniaki, to było wszystko, czym
mogliśmy się podzielić. W listopa­
dzie wywieziono ją gdzieś na wieś
na wykopywanie z zamarzniętej zie­
mi buraków i brukwi. Wróciła tuż
przed Bożym Narodzeniem ciężko
chora na szkarlatynę, powikłaną za­
paleniem nerek. Felka i Zbyszka
wywieziono do Gdańska, gdzie jako
więźniowie cywilni pracowali w fa­
bryce skór. (Pracownicy, więźniowie
byli pilnowani przez gestapowców
ze Stutthofu). Ciocia Paula i Ulka
sprzątały pomieszczenia admini­
stracyjne gestapowców i portiernię,
miały przynajmniej ciepło.
W styczniu w obozie wybuchł ty­
fus, chorowały głównie dzieci. Przy
c.d. na str. 13
11
KĄCIK AKCJI KATOLICKIEJ
13 czERWcA JEDEnASTA ROcznIcA BEATyFIKAcJI BłOgOSłAWIOnEgO KSIęDzA BROnISłAWA
KOMOROWSKIEgO. PROŚMy MIłOSIERnEgO BOgA O JEgO KAnOnIzAcJę! W KOńczącyM SIę ROKU
KAPłAńSKIM MÓDLMy SIę TEż zA
WSTAWIEnnIcTWEM PIERWSzEgO
PROBOSzczA nASzEgO KOŚcIOłA PARAFIALnEgO I PATROnA
zA KAPłAnÓW nASzEJ PARAFII, ABy ByLI JEgO gODnyMI nAŚLADOWcAMI!
PAMIęTAJMy TEż TEgO DnIA O 45 ROcznIcy ŚWIęcEń KAPłAńSKIch ŚP. KS. PROBOSzczA, PRAłATA AnDRzEJA RURARzA.
MIJA JUż PÓł ROKU JAK nIE MA gO POŚRÓD nAS. POLEcAJMy
nASzEgO WIELOLETnIEgO DUSzPASTERzA I OPIEKUnA MIłOSIERDzIU BOżEMU, PRzEz WSTAWIEnnIcTWO JEgO WIELKIEgO
POPRzEDnIKA, KTÓREgO KULT zAPOcząTKOWAł I ROzWInął!
Temat i tekst na czerwiec:
KAPŁAŃSTWO JAKO NIEZBĘDNY SAKRAMENT KOŚCIOŁA POWSZECHNEGO
Sobór Watykański II. z Dekretu o posłudze i życiu kapłanów
„PRESByTERORUM ORDInIS”:
«DK 1. Wielokrotnie już obec­
ny święty Sobór przypominał
wszystkim wysoką godność sta­
nu prezbiterów w Kościele. Po­
nieważ zaś w odnowie Kościoła
Chrystusowego stanowi temu
wyznacza się bardzo ważną,
a z dnia na dzień coraz trudniej­
szą rolę, okazało się rzeczą nader
pożyteczną szerzej i głębiej zająć
się prezbiterami. [...] Prezbiterzy
bowiem przez święcenia i mi­
sję, otrzymywaną od biskupów,
zostają wyniesieni do służenia
Chrystusowi Nauczycielowi, Ka­
płanowi i Królowi, uczestnicząc
w Jego posłudze, dzięki której
Kościół, tutaj na ziemi, nieustan­
nie rośnie jako Lud Boży, Ciało
Chrystusa i Świątynia Ducha
Świętego [...]
12
DK 2. Pan Jezus, „którego Oj­
ciec uświęcił i posłał na świat”
(J 10,36), czyni uczestnikiem na­
maszczenia Ducha Świętego, któ­
rym został pomazany, całe swoje
Ciało Mistyczne; w Nim bowiem
wszyscy wierni stają się świę­
tym i królewskim kapłaństwem,
składają Bogu duchowe ofiary
przez Jezusa Chrystusa i głoszą
wspaniałe dzieła Tego, który ich
wezwał z ciemności do przedziw­
nego swojego światła. Nie ma za­
tem żadnego członka, który by
nie uczestniczył w posłannictwie
całego Ciała, lecz każdy ma nosić
w sercu swoim Jezusa jako świę­
tość, a duchem proroctwa dawać
świadectwo o Jezusie.
Ażeby wierni zjednoczyli się
w jedno ciało, w który. „wszyst­
kie członki nie mają tej samej
czynności” (Rz 12,4), ustano­
wił tenże Pan niektórych z nich
sługami, aby posiadali w spo­
łeczności wiernych świętą wła­
dzę kapłańską składania Ofiary
i odpuszczania grzechów i aby
w imieniu Chrystusa sprawo­
wali publicznie, dla ludzi, urząd
kapłański. Tak więc, posławszy
Apostołów, tak jak On sam zo­
stał posłany przez Ojca, Chry­
stus przez tychże Apostołów
uczynił uczestnikami swego
namaszczenia i posłannictwa
ich następców, biskupów. Obo­
wiązek posługi biskupiej został
zlecony w stopniu podporząd­
kowanej prezbiterom, aby usta­
nowieni w stanie kapłańskim,
byli współpracownikami stanu
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M.
POLOnIA... dok. ze str. 11
Gotenstrasse w drewnianym baraku
urządzono dla nich szpitalik. Praco­
wała tam koleżanka Romka, student­
ka medycyny Jadzia Maciejewska,
po mężu Burau. To ona powiedziała
cioci Lucie, że istnieje potrzeba
opiekunek do dzieci, które płaczą
i umierają, pozbawione matczynej
opieki. Ciocia Luta zgłosiła się jako
wolontariuszka do baraku zakaźne­
go. Była szczęśliwa, że robi coś po­
żytecznego, mimo, że bez właści­
wych leków, dzieci umierały na jej
rękach. Przed barakiem był niski
drewniany płot i mogliśmy z nią po­
rozmawiać, strażnicy byli bardziej
ludzcy i raz nawet jeden z nich wy­
puścił ją na kilka godzin w czasie
swojego dyżuru, do nas do domu.
Siedzieliśmy i całą noc słuchaliśmy
biskupiego, w celu należytego
wypełniania powierzonego przez
Chrystusa apostolskiego posłan­
nictwa.
Urząd prezbiterów, jako zwią­
zany z biskupstwem uczestni­
czy we władzy, mocą której sam
Chrystus Ciało swoje buduje,
uświęca i rządzi. Dlatego też ka­
płaństwo prezbiterów zakłada
wprawdzie sakramenty chrześci­
jańskiego wtajemniczenia, zosta­
je jednak udzielone przez ten spe­
cjalny sakrament, mocą którego
prezbiterzy dzięki namaszczeniu
Ducha Świętego zostają nazna­
czeni szczególnym znamieniem i
tak upodobniają się do Chrystusa
Kapłana, aby mogli działać w za­
stępstwie Chrystusa Głowy.»
zaproszenia:
Na środę 16 czerwca:
godz. 18.00 – Msza Św. w ko­
ściele parafialnym w intecji Ka­
płanów naszej Parafii;
godz. 19.00 – miesięczne spotka­
nie formacyjne w klubie „Fides”
Na środę 23 czerwca:
godz. 19.00 – Wszechnica Edu­
kacyjno Formacyjna
[„Kącik” w oprac. i pod red.
Antoniego Kakareko]
SKAŁKA
• czerwiec 2010 r.
opowiadań cioci, o Gdańsku, Babci,
Dziadku, aresztowaniach i tych
ostatnich miesiącach udręki. Z tych
niezapomnianych rozmów, czerpa­
łam wiele zamieszczonych tu wiado­
mości. Któregoś dnia, gdy przyszli­
śmy pod barak, zamiast cioci, wyszła
p. Jadzia i powiedziała, że ciocia za­
chorowała, że prawdopodobnie jest
to tyfus. Ciocia Luta była pierwszą
osobą, którą na interwencję lekarzy
obozowych umieszczono na oddzia­
le zakaźnym szpitala Miejskiego
w Toruniu. Oddział ten mieścił się
w baraku na zapleczu Szpitala Miej­
skiego na starym mieście. Prowadzi­
ły go siostry zakonne, które pozwo­
liły Mamusi od drzwi rozmawiać
z ciocią. Była załamana, powiedzia­
ła, że do tego piekła w obozie nie
wróci, chce umrzeć. Mamusia za­
pewniała ją, że zrobi wszystko, żeby
ją stamtąd wyciągnąć, mimo, że zda­
wała sobie sprawę z tego, że jest zu­
pełnie bezradna wobec gestapo. Gdy
ostatni raz widziałam ciocię, była
bardzo wynędzniała, ale wyglądała
subtelnie i pięknie, miała długie
blond włosy i zażółconą skórę, co
wyglądało jakby była opalona. Pro­
siła: zaopiekujcie się Zbyszkiem
i pamiętajcie o Tadeuszu, mężu cio­
ci. Pan Tadeusz zmarł w obozie
w Dachau, kilka miesięcy po cioci
Lucie. Ciocia zmarła 22 kwietnia
1942 roku.
Mamusia udała się z wujkiem
Stefkiem, do komendanta Obozu,
z prośbą o wydanie ciała cioci do cy­
wilnego pochówku. Obydwoje byli
bardzo zdeterminowani, gdyż wie­
dzieli, a nawet widzieli, jak więź­
niów zmarłych w obozie, nagich
wrzucano do drewnianego wozu
i wywożono do pobliskiego lasku,
gdzie wrzucano ciała do wspólnej
mogiły. Ten proceder nazywano
„Leichensenken”.
To był po prostu cud, że udało im
się uzyskać pozwolenie na odebra­
nie ciała cioci Luty ze szpitala. Była
pierwszą osobą, która zmarła w obo­
zie i została pochowana jako wol­
ny człowiek. Na pochówek osoby
zmarłej na chorobę zakaźną, zgodził
się znajomy z Gdańska – ksiądz Wel­
trowski, z Parafii św. Jakuba, w ten
sposób uniknęliśmy wielu trudności
administracyjnych. Na pogrzeb Mat­
ki nie pozwolono przyjechać, będą­
cemu w obozie, niby cywilnym, lecz
podlegającym Stutthofowi, synowi
cioci, zbyszkowi.
Felek Bellwon, który został ze
„Szmalcówki” przekazany do obo­
zu pracy w Gdańsku, właściwie fi­
lii obozu Stutthof, a w 1943 roku
po „wpadce” Gryfa Pomorskiego,
z którym nawiązał kontakt, osa­
dzony w obozie Stuthoff. W czasie
„marszu śmierci” nieomal nie zginął
z wycieńczenia, uratowała go więź­
niarka Litwinka Milcia, z którą póź­
niej się ożenił.
Jego mama Paulina Bellwon
z młodszym rodzeństwem pozostali
w różnych obozach do końca wojny.
Edmund Bellwon zwolniony ze
Stutthofu w marcu 1940 roku, ze
względu na urodzenie drugiego syna,
pracował ciężko w kamieniołomach
(Kiessgrube). Musiał się dwa razy
dziennie zgłaszać na gestapo. Zmarł
na gruźlicę na wiosnę 1944 roku.
CDN
Irena Jabłońska-Kaszewska
Śpiewajcie i wysławiajcie Pana w sercach, dziękujcie zawsze za
wszystko Bogu Ojcu w imię naszego Pana, Jezusa Chrystusa
(z Mszy św. jubileuszowej)
Co Bóg z³¹czy³...
Jubileusze małżeńskie obchodzą:
48-lecie
Anna i Jan Wesołowscy
50-lecie
Krystyna i Adam Pieńkowscy
11.06.2010 r.
20.06.2010 r.
Bóg Ojciec Wszechmogący niech Was napełni
swoją radością i błogosławi Wam i Waszym Rodzinom
13
nASzA MOWA
Tym razem nie będę rozwodził
się na problemami z Unią Euro­
pejską. Tym razem chcę sięgnąć
po produkt krajowy, a właściwie
narodowy. Chodzi mi o nasz ję­
zyk. I nie chodzi tu o używanie
tak popularnych dziś wulgary­
zmów, bo o tym już niejednokrot­
nie pisałem, ale o nasz język niby
literacki, popularny. Mikołaj Rej
już przed wiekami pisał, że „Po­
lacy nie gęsi, i swój język mają”.
Przypominał o tym, gdyż czuł się
Polakiem i był z tego dumny. Kie­
dy urodził się 505 lat temu, polski
język był inny – dla dzisiejszego
człowieka byłby ciężki do zro­
zumienia. Tak jak wszystko, tak
i język z biegiem czasu ewolu­
uje. Ale nie może to być ewolucja
dowolna, partacka i prowadzona
przez każdego w sposób urąga­
jący podstawowym zasadom pi­
sowni i wymowy.
Kiedy błędy językowe popeł­
nia człowiek prosty, z podstawo­
wym wykształceniem lub osoba
starsza, przywykła do mowy i pi­
sowni z początków XX wieku,
to jeszcze można to przeboleć
i przymknąć na to oko. Ale jeże­
li takowe błędy popełnia osoba
młoda, z wyższym wykształce­
niem, a nawet z tytułem profe­
sorskim, to słuchając takich wy­
powiedzi można się przekręcić.
Dla przykładu podam taką wypo­
wiedź: „przebyliśmy drogę półtorej kilometra” lub „kupiłem
półtorej kilograma kiełbasy”.
Gdzie tu sens, gdzie tu logika,
gdzie tu czystość polskiej mowy.
Zarówno kilometr jak i kilogram
są rzeczownikami rodzaju mę­
skiego. Z tego prostego wzglę­
du należy powiedzieć półtora
kilometra, półtora kilograma.
Wielu osobom zwracałem na to
uwagę. Byli wielce zdziwieni
i prawie obrażeni, że zwracam im
uwagę czepiając się drobiazgów.
14
Zapytałem wówczas, czy przy­
padkiem widział lub widziała „tę
mężczyznę”. Wtedy z kolei moi
rozmówcy zwracali mi uwagę, że
tak się nie mówi, a to że oni tak
powiedzieli, to jest już norma, tak
się ogólnie mówi. A ja dodaję –
i tak kaleczy się język ojczysty.
Innym przykładem kaleczenia
polskiego języka jest od pewnego
czasu używanie sformułowania
„strasznie się cieszę”, „strasznie jestem zadowolony” czy in­
nych tego rodzaju zwrotów. Mówi
się tak nie tylko na co dzień, ale
również w środkach masowego
przekazu – radiu i telewizji. Jak
można połączyć ogień z wodą lub
wymieszać noc z dniem. Słowo
strasznie wyraża coś, co jest ne­
gatywne, natomiast cieszyć się,
być zadowolonym jest emocją
pozytywną. Można „bardzo cieszyć się”, można być „ogromnie
zadowolonym”, można strasznie się bać, strasznie być złym,
ale nie tak jak wyżej.
Takich lapsusów językowych
w życiu jest mnóstwo, można by
ich przykłady tutaj cytować, ale
nie o to chodzi. Kiedy w XIX
wieku zaborcy chcieli nasz naród
zgermanizować lub zrusyfiko­
wać, każdy kto naprawdę czuł się
Polakiem gotów był oddać na­
wet życie za język ojczysty. Dzi­
siaj, na czystość języka mało kto
z młodych zwraca uwagę. Dobrze
znać język polski nie jest chlubą.
Chlubne jest znać język angielski,
niemiecki, francuski a nawet ja­
poński czy chiński. Wówczas jest
się światowcem. Można porozu­
mieć się z każdym na całym świe­
cie. Tylko nie można porozumieć
się w ojczystym kraju, w Polsce.
Dużą winę za ten stan rzeczy ja
osobiście upatruję w szkolnic­
twie. Wynajdywanie takich moim
zdaniem dziwolągów jak dyslek­
sja czy dysgrafia nie prowadzi do
niczego dobrego, zwłaszcza gdy
osoby takie mają zmniejszone
wymagania z tego tytułu. Docho­
dzą do tego jakieś „dysy” z ma­
tematyki i innych przedmiotów.
Oczywiście, są dzieci bardziej
zdolne i mniej zdolne. Tak było,
jest i tak będzie. Później na stu­
diach taka osoba nie radzi sobie,
a w efekcie wychodzi fachowiec
niedouczony. Czy osoba mająca
problemy ze zrozumieniem fizyki
i matematyki podstawowej (a tym
samym i wyższej) może być kon­
struktorem budynków, mostów
lub innych budowli i urządzeń?
Ja osobiście bałbym się używania
ich pomysłów. A wracając do ję­
zyka polskiego, to sparafrazował­
bym słowa Mikołaja Reja: Polacy
nie gęsi i swój język mają, ale już
nie mówią, tylko gęgają.
Nie jestem ani polonistą ani
tym bardziej językoznawcą, ale
staram się mówić po polsku, gdyż
jestem Polakiem. Bardzo cenię
sobie audycje radiowe prof. Je­
rzego Bralczyka, czy telewizyjne
prof. Jana Miodka. Są to wspa­
niałe audycje, które pozwalają mi
wyeliminować wszelkie niedocią­
gnięcia językowe z mojej strony.
Wszelkie uwagi zawsze przyjmu­
ję ze zrozumieniem i pokorą, po­
nieważ nie ma człowieka, który
posiadłby całą wiedzę. Język pol­
ski jest piękny i bogaty, chociaż
trzeba przyznać, że i trudny. Nie
zubażajmy go. Kiedy zabraknie
nam języka ojczystego, zabrak­
nie nam i Polski. Mam nadzieję,
że felieton mój wywoła pewne­
go rodzaju dyskusję na ten temat
i redakcja „Skałki” otrzyma ja­
kieś głosy poparcia lub sprzeci­
wu, które chętnie zamieścimy na
naszych łamach.
Obserwator
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M.
WAżnIEJSzE InFORMAcJE
DOTyczącE nASzEJ PARAFII
Msze święte w niedziele i święta
KOŚcIÓł:
6.30; 8.00; 9.30; 11.00;
12.30; 18.00
KAPLIcA:
10.30 – młodzież
12.00 – przedszkolaki
Msze święte w święta zniesione
7.00; 8.00; 9.00; 17.00; 18.00
Msze święte w dni powszednie
7.00; 8.00; 18.00
Msze święte w pierwsze piątki miesiąca
7.00; 8.00; 17.00 – dzieci; 18.00; 19.00 – młodzież w kaplicy
SAKRAMEnT
chRzTU ŚW. PRzyJęLI:
Marcelina Strzelecka
Julia Einbacher
Adam Bojerski
Bądźcie radością Rodziców,
Kościoła i Ojczyzny
Biuro parafialne: tel. (058) 341­86­64
poniedziałki, środy i piątki godz. 17.00–19.00
wtorki, czwartki i soboty godz. 9.00–11.00
Pogrzeby i wezwania do chorych o każdej porze dnia
Poradnictwo rodzinne I i III czwartek m­ca, godz. 17.00
Biblioteka parafialna wtorki, godz. 17.00–18.00
gRUPy APOSTOLSKIE
AKcJA KATOLIcKA
Trzecia środa m­ca, godz. 19.00
apostolstwo ludzi świeckich
żyWy RÓżAnIEc
Pierwsza niedziela m­ca, g. 17.00
modlitwa w intencji Kościoła
KRęgI DOMOWEgO
KOŚcIOłA
Spotkania w terminach uzgodnio­
nych przez małżeństwa z ks. opieku­
nem (ks. Zbigniew Wądrzyk,
tel. 791 306 192)
formacja małżeńska i rodzinna wg
ruchu Światło-Życie
SzAFARzE nADzWyczAJnI KOMUnII ŚW.
Pierwszy czwartek m­ca, g. 18.00
chodzą z Komunią św. do chorych
w niedzielę
Zgłoszenia chorych w biurze para­
fialnym.
APOSTOLAT MARyJny
27 dzień każdego miesiąca, g. 16.00
zgłębianie życia Matki Bożej w odniesieniu do naszego życia
chÓR PARAFIALny
pw. św. cecylii
Wtorek i piątek, godz. 18.00
podtrzymując tradycje czasów przedwojennych ubogaca liturgię
Kościelna Służba Mężczyzn
SEMPER FIDELIS
Ostatni wtorek m­ca, godz. 19.30
pomoc w organizowaniu uroczystości kościelnych i parafialnych
WSPÓLnOTA MODLITEWnA
Wtorek, godz. 19.00
zaprasza wszystkich chętnych
KRęgI BIBLIJnE
Czwartek, godz. 19.30
pogłębienie znajomości Pisma św.
Parafialny zespół cARITAS
z ul. Kraszewskiego
† Mariusz Szary, lat 32
† Henryk Tyl, lat 81
z ul. Grażyny
† Alicja Jassa, lat 86
z ul. Chrobrego z 1 Róży
† Wanda Kulik, lat 90
z ul. Aldony – zelatorka
31 Róży
† Jan Sochala, lat 72
z ul. Wallenroda
† Natalia Krzeczkowska,
lat 55 z ul. Wallenroda
† Anna Morawska, lat 61
WSPÓLnOTA
MłODzIEżOWA
† Zdzisław Orłowski, lat 62
Piątek, godz. 19.00
młodzi dzielą się radością wiary
SłUżBA LITURgIcznA
Sobota, godz. 10.00
lektorzy, ministranci, kandydaci
i aspiranci
Schola Liturgiczna
cAnTATE DOMInO
Próby w każdy piątek, g. 20.00
w Domu Parafialnym.
Prowadzi Pani dyrygent
Teresa Pabiańczyk
Redakcja zastrzega sobie prawo skracania dostarczonych tekstów i zmiany tytu³ów.
Nazwiska autorów podpisanych inicja³ami znane redakcji.
• czerwiec 2010 r.
† Olga Burchardt, lat 84
Dyżury we wtorek, godz. 16.00–
17.00 w domu parafialnym
pomoc najbiedniejszym w parafii
Redaguje zespó³ pod opiek¹ ks. Andrzeja Sciesinskiego:
Antoni Kakareko, Maciej Turski, Jan Wontorski, Wiesława Nawotka
Druk: Hanna i Wincenty Nowakowie
SKAŁKA
ODESzLI DO PAnA:
z ul. Al. Legionów
z ul. Kraszewskiego
† Krystyna Tułaza, lat 77
z ul. Grażyny z 7 Róży
Dobry Jezu a nasz Panie,
daj im wieczne spoczywanie
„Jak w Adamie
wszyscy umierają, tak
też w Chrystusie wszyscy
będą ożywieni, lecz każdy
według własnej kolejności...”
(1 Kor 15,22-23a)
15

Podobne dokumenty