Nr 5 (29) MAJ 2012
Transkrypt
Nr 5 (29) MAJ 2012
Nr 5 (29) MAJ 2012 Nuras.info 5/2012 Od Redakcji Ufff, jak gorąco!!! Czyżby chmury wpadły nagle w kompleksy i nie chcą się już przeglądać w wodnych zwierciadłach? Migocące w pełnym słońcu tafle jezior, radosne trele ptaków krzątających się w przybrzeżnych konarach pokrywających się soczystą zielenią to bez wątpienia znak, że oto nadszedł czas pierwszych w tym roku zanurzeń. Dla wszystkich nurasów, nie tylko tych wystrojonych w suche skafandry! Przed wciśnięciem się jednak w wymarzoną, podkreślającą nasz indywidualny styl i charakter piankę, przypominamy – zwłaszcza początkującym – że o tym, czy będzie nam w ogóle potrzebna, powinien w pierwszej kolejności zdecydować lekarz. O podstawowych przeciwwskazaniach do nurkowania opowiedział nam jeden z nich. Jeśli wszystko w jest porządku, wskakujemy do wody! A tam już czeka na nas… No właśnie. Zanim znowu zaczniemy w pełni korzystać z uroków podwodnego świata, musimy zabrać się za wiosenne porządki. Mimo coraz głośniejszych akcji mających na celu ochronę środowiska, dla wielu turystów jeziora to wciąż jeszcze doskonałe wysypiska. Przecież śmieci „znikają” gdzieś pod taflą i znowu na łódce jest czyściutko… Jak duże, choć nie do końca uświadomione są nasze związki z przyrodą w piękny sposób pokazuje współpraca lekarzy i delfinów w walce o zdrowie małych pacjentów. Przeczytajcie i zastanówcie się, czy nie jesteśmy winni Naturze trochę więcej szacunku? W numerze znajdziecie ponadto relacje z fascynujących nurkowań, podróży dalekich i bliskich, przepiękne fotografie, trochę sprzętu i cennych porad. Jak się dobrze przyjrzycie, z pewnością wypatrzycie również… miejsce na Wasze przeżycia i emocje związane z nurkowaniem, którymi chcielibyście się z nami podzielić. Spis treści Nasze Filipiny 4 Egipt, safari południowe 22 Historia pewnego nurkowania 34 Spacer w podwodnym lesie 36 Morze, ojczyzną twoją niezmierzona dal 40 Doktor delfin 50 Słońce i przygoda 58 Kurs freedivingu w Termach Maltańskich 62 Życie jest pełne niespodzianek 70 Nurkowy Dzień Ziemi 2012 w Gołkowie 76 Akwarim morskie - od czego zacząć 78 Widziane bez maski 86 Nurkowe ABC - maska 90 Jacket czy skrzydło, ... 94 SideMount System – Bogaerthian 98 Urządzenia do kontroli pływalności 102 Test aparatów podwodnych 110 Redakcja Nr 5 (29) MAJ 2012 Nuras.info redaguje: Dariusz Smosarski [email protected], współpracują: Hubert Borg, Miłosz Dąbrowski, Dawid Jóźwiak, Tomasz Nitka, Mateusz Popek, Margita Ślizowska, Michał Winek, Grzegorz Zieliński; Skład komputerowy i łamanie: Studio AVALON – Olsztyn Za treść artykułów odpowiadają autorzy. Redakcja zastrzega sobie prawo adiustacji i skracania tekstów oraz zmiany tytułów. Nie ponosimy odpowiedzialności za treść ogłoszeń. Przedruki i kopiowanie wyłącznie za zgodą zespołu redakcyjnego. Wszelkie prawa zastrzeżone. Publikacja reklamy i tekstów sponsorowanych niekoniecznie oznacza poparcie dla produktu, firmy czy usługi. Artykuły i zdjęcia można przesyłać przez naszą stronę www.nuras.info Zdjęcie okładki: Miłosz Dąbrowski Nadsyłając materiały, celem zamieszczenia w wydawnictwie Nuras.info autor oświadcza, że zapoznał się z regulaminem zamieszczonym na www.nuras.info i go akceptuje. 2 Nuras.info 5/2012 Nasze Filipiny Właśnie schowałem się pod moskitierę. Wieje silny wiatr, ale w naszym bungalowie jest gorąco. Lekkie orzeźwienie daje „kubański” wentylator, bo klimatyzacja w tym miejscu to byłoby już zupełne nieporozumienie. U stóp wysokiej góry, na długiej plaży osłoniętej zewsząd ostrymi skałami i bujną roślinnością Andy wybudował kilka lat temu resort dla nurków. Palawan i Zatoka Coron to mekka dla wszystkich lubiących nurkowania wrakowe… minutach płynięcia z Coron. Główną podwodną atrakcją są wraki, niemi świadkowie walk ze schyłku II wojny światowej. Kilkudniowy pobyt w tym miejscu dobiegał po- Mieszkamy w naprawdę wyjątkowym miejscu. Być może uczestników naszej wyprawy trudno już teraz czymś zaskoczyć, bo ich doświadczenie podróżne jest naprawdę ogromne. Sagnat Diving Resort spodobał się jednak wszystkim, bo jest przepięknie położony, a do tego profesjonalnie i z dużym smakiem urządzony. Dostać się można tutaj tylko łodzią po kilkudziesięciu 4 woli końca. Wrażeń udokumentowanych na setkach zdjęć mam sporo. Kilka pięknych nurkowań, kapryśna pogoda i dobra ekipa to pierwsze dni filipińskiej przygody. Kameralny charakter resortu w połączeniu z niemiecką organizacją i azjatyckim luzem spowodował, że nasz pobyt i nurkowania były wprost idealne. Bez pośpiechu, zaraz po śniadaniu stawialiśmy Nuras.info 5/2012 się szybko w bazie, gotowi na spotkanie z zatopionym japońskim żelastwem… Ciężko sobie wyobrazić, że blisko 70 lat temu w tym niesamowitym miejscu wydarzył się taki dramat. Cmentarzysko w raju, to całkiem niezły paradoks. Zawiła jest historia II wojny światowej… Wszystko zaczęło się jesienią 1944 roku i było konsekwencją działań US Navy z lu- 5 tego, kiedy to w Lagunie Truk dwudniowe naloty doprowadziły do zatopienia prawie 50 statków i okrętów Japońskiej Marynarki Wojennej. Kolejnych 15 jednostek Amerykanie zatopili we wrześniu na wodach Zatoki Manilskiej. Dowództwo japońskie postanowiło ukryć pozostałe siły, czyli 11 jednostek (w tym 2 tankowce, ścigacze, statek chłodnię oraz transporter wodnosamolo- Nuras.info 5/2012 tów) w Zatoce Coron. US Navy jednak przechytrzyć się nie dało i zaplanowało naprawdę śmiałą operację powietrzną. Japończykom wydawało się, że będą poza zasięgiem amerykańskich samolotów, jednak popełnili katastrofalny w skutkach błąd. Już dzień po dotarciu na miejsce – 24 września rano – Amerykanie dokonali brawurowego, będącego na granicy zasięgu ich samolotów bombardowania. Atak rozpoczął się z lotniskowca USS Lexington. Po trwającym kwadrans nalocie amerykańskie samoloty (Curtiss SB2C Helldiver, eskortowane przez 96 myśliwców Grumman F6F Hellcat – czyli Task Force 38) od razu zatopiły aż osiem japońskich okrętów. Transportowiec wodnosamolotów Akitsushima uciekł z Laguny Truk z niewielkimi tyl- 6 Nuras.info 5/2012 ko uszkodzeniami. Podczas nalotów na Zatokę Manilską również miał mnóstwo szczęścia. Do trzech jednak razy sztuka… Statek został zaatakowany w Zatoce Coron jako pierwszy i również jako pierwszy zatonął. Tankowiec Okikawa Maru, ciężko uszkodzony, dryfował po wodach zatoki jeszcze dwa tygodnie i został w końcu zatopiony przy okazji innego nalotu – 9 października. 7 Kotwiczący po drugiej stronie wyspy Busuanga frachtowiec Kyokuzan Maru został tak ciężko uszkodzony i zniszczony przez pożar, że Japończycy sami go zatopili, nie widząc już żadnych szans na uratowanie. Jedynym statkiem, któremu udało się przetrwać atak i uciec do Hong Kongu (mimo ciężkich uszkodzeń) był drugi z tankowców, Kamoi Maru. Nuras.info 5/2012 Przygotowując się do wyjazdu na Filipiny wiedziałem, że popularność wraków w Zatoce Coron jest spowodowana tym, że miejsce to jest zdecydowanie bliższe niż położona na środku Pacyfiku Laguna Truk, poza tym wszystkie wraki są łatwo dostępne, a głębokość nurkowań nie przekracza 40 metrów. Wody zatoki są ciepłe i spokojne, aż siedem z ośmiu wraków to olbrzymy mierzące od 140 do 200 metrów. Wszystkie wraki po precyzyjnych ostrzałach i bombardowaniach są naprawdę mało zniszczone, tak więc mamy idealne warunki do nurkowania. Większość z nich można bezpiecznie penetrować, nie powinno być też żadnych niespodzianek… Miejscowi przewodnicy znają je doskonale. Widoczność i ilość zawiesiny oraz planktonu jest 8 najsłabszym punktem tego cudownego miejsca. Przejrzystość wody wahała się od 10 do 20 metrów, ale przy tych kolosach chciało się widzieć na większą odległość. „Łupież” w wodzie powodował również to, że mocno musiałem się nakombinować, aby zrobić zdjęcia, na których go nie widać… W zatoce jest jeszcze jeden wrak. Zupełnie niezwiązany z II wojną światową – wrak sporej łodzi rybackiej. Ze względu na brak czasu nie zanurkowaliśmy tam, wierząc naszym przewodnikom, zdaliśmy się na ich scenariusz. Poza wrakami ta malownicza okolica oferuje też nurkowanie na pięknych, pełnych kolorowych korali, miękkich rafach. Miejsca te odwiedzaliśmy głównie nocą, zaskoczeni bogactwem podwodnego świata makro, ale to wraki były gwoździem pro- Nuras.info 5/2012 gramu i one jednak cieszyły najbardziej. Dla nich właśnie przyjechaliśmy do Coron… Pierwszym, na którym zanurkowaliśmy był prawie 130-metrowy Olimpia Maru. Od razu złapaliśmy specyficzną atmosferę nurkowań na podwodnych cmentarzyskach. Przewoził on ładunek 1250 ton ryżu i innych materiałów zaopatrzenia dla japoń- skiej armii. Zatonął od strony rufy 24 września 1944 roku, około godz. 14:30, w wyniku ogromnego pożaru – po trafieniu w zbiorniki paliwowe, kuchnię i ładownie… Stał się cmentarzem dla 19 członków załogi. Ograniczona nieco planktonem i zawiesiną przejrzystość wody tylko dodawała mroku i tajemniczości. Wrak leżał na równej stępce, a przestronne ładownie dały nam możliwość bezpiecznej penetracji wnętrza. Dziewczyny trzymały się jednak wyżej, nieco nad wrakiem. Mogły dzięki temu podziwiać ogromną liczbę nowych mieszkańców, którym wrak dawał bezpieczny azyl. Następnym celem był dla nas Morazan Maru, który spoczywa na prawej burcie, do 26 metrów w najgłębszym miejscu. Lewą burtę Morazana pokrywa w całości dywan twardych korali, głównie o okrągłych kształtach i średnicy kilkudziesięciu centymetrów. Wrak zamieszkały jest przez liczną kolonię skorpen i skrzydlic, należy więc zwrócić szczególną uwagę na pływalność. Tutaj ponownie dokonaliśmy zanurzenia do przestronnych ładowni oraz maszynowni statku. 9 Nuras.info 5/2012 Kolejne dni naszych nurkowań to kolejne japońskie wraki – Irako, Kogyo, Akitsushima oraz Okikawa. Powoli poznawaliśmy historię ich zatonięcia i smutny wojenny los. W naszym resorcie mogliśmy również zobaczyć archiwalne zdjęcia i trochę gadżetów wyciągniętych spod wody podczas pierwszych nurkowań w latach osiemdziesiątych minionego wieku. Bar i okalające go ściany pełne były fotek i przedmiotów dotyczących japońskiej floty i amerykańskich nalotów. Dotykaliśmy niemalże historii. Przypomniałem sobie nawet jak egzotycznie brzmiały podręczniki historii mówiące o walkach Amerykanów z Japończykami, gdy uczyłem się do matury. Teraz, po wielu latach, mogłem być w tych miejscach, oddalonych o kilka męczących lotów samo- 10 Nuras.info 5/2012 lotem, gdzie słońce wschodziło 7 godzin wcześniej, gdzie nigdy nie śniłem, że będę… Ogromny, 200 metrowy Irako Maru również osiadł na dnie na równej stępce. Na początku przywitała nas pokaźna ławica jackfishów otaczająca z gracją jeden z ma- sztów. Powolne zanurzenie w ławicy lśniących, srebrzystych ryb uzupełniło wspaniale przebijające się z góry słońce i jego załamane w wodzie promienie. Cudo, bajka, National Geographic na żywo! Wszyscy czekali cierpliwie na dole, ale po kilku minutach już mnie na różne sposoby przywo- 11 Nuras.info 5/2012 ływali, abym podążał dalej. Ja się jednak zupełnie zawiesiłem… W końcu dotarłem do wnętrza tego kolosa. Rozległe ładownie i dobry przewodnik dały nam możliwość łatwej penetracji Irako. Piękne nurkowanie, aż nie chciało się wychodzić z wody, tylko zmienić butle i wracać... Dobrze, że mam dużo zdjęć! Wrak Kogyo Maru leżał na prawej burcie. Na górnym pokładzie widoczne były dobrze zachowane działka przeciwlotnicze, a w ładowniach dzięki naszemu nieocenionemu przewodnikowi można było zobaczyć betoniarkę, buldożery oraz wiele innych maszyn budowlanych. Statek zatonął szybko – ok. 9 rano 24 września, zabie- 12 Nuras.info 5/2012 rając ze sobą na wieczny spoczynek aż 39 japońskich marynarzy. Akitsushima Maru był transporterem wodnosamolotów i zatonął u wybrzeży wyspy Manglet. Spoczywa na lewej burcie, na piaszczystym dnie, opadającym w tym miejscu do 38 metrów. Największe wraże- 13 nie robi gigantyczny dźwig rufowy, zamontowane na pokładzie działka przeciwlo- tnicze oraz taśmociągi do ładowania amunicji. Statek doznał drobnych obrażeń zadanych przez amerykańskie samoloty w po- bliżu wyspy Buka 1 września 1942. Otrzymał też dwa bezpośrednie trafienia Nuras.info 5/2012 bombami podczas operacji Truk Lagoon 17 lutego 1944 roku. Dzięki swojej mocnej budowie statek jednak ocalał. Dla porównania, okręty alianckie o podobnym profilu miały niewielkie szanse na przeżycie takich ostrza- łów. Po naprawie w Japonii Akitsushima Maru wrócił do użytku w lipcu 1944 r. Do Coron Bay przybył niemal w tym samym czasie co Irako i zakotwiczył w wą- skiej cieśninie oddzielającej wyspy Lajo i Manglet. Został trafiony w zbiorniki paliwa lotniczego, wywrócił się i zatonął. Tankowiec Okikawa Maru spoczywa nieopodal południowo-zachodniego wybrzeża wyspy Busuanga. Leży na równej stępce i praktycznie w całości pokryty jest dywanem korali. Ze względu na niewielką głębokość, na której znajdują się pokłady 14 Nuras.info 5/2012 statku (10 – 16 metrów), mogą na nim nurkować nawet niedoświadczeni nurkowie. To spodobało się naszym kobietom. Tym razem wyjątkowo powaliła nas widoczność. Do tej pory słaba, nagle stała się niesamowita. Okikawa to kolejny olbrzym o długości 200 metrów, więc lepsza widoczność pozwoliła dostrzec nam gabaryty wraku – cmentarza. Statek przybył do Coron Bay 23 września o godz. 18:00 i zarzucił kotwicę w pobliżu miasta Concepcion. Okikawa Maru został zaatakowany przez bombowce nurkujące 24 września o godz. 08:55. Samoloty zbombardowały go i udały się dalej 15 Nuras.info 5/2012 na ostrzał wodnosamolotu Akitsushima. Statek zaczął tonąć, ale ostatecznie osiadł na dnie dopiero 9 października. Podobno trzech artylerzystów oraz pięciu lub sześciu żeglarzy zginęło. Reszta załogi opuściła statek i ocalała. 16 Nuras.info 5/2012 I to byłoby na tyle… To wszystko, co napisałem na gorąco, podczas wyjazdu. Pisać nie było kiedy – albo nurkowanie, albo jedzenie, albo impreza… No i te książki… Połknąłem dwie cegły, ale tak fajne, że ciężko było się oderwać od czytania... Kolejna część tego tekstu powstaje w Polsce, w środku nocy (dnia) w wyniku zaburzenia doby. Próbowałem, robiłem co mogłem, ale niestety nie udało mi się automa- tycznie powrócić do polskiego czasu – wciąż jestem aż sześć godzin „do przodu”. Chociaż powrót trwał ponad dobę, mam cały czas w pamięci nasze liczne filipińskie przygody... Cały czas widzę wraki z Coron, jezioro Barrakuda oraz niesamowity świat makro na wyspie Ticao, nie wspominając już o rekinie wielorybim. Wiem, że tam wrócę, ponieważ na tych kilku powojennych złomowiskach można wykonać kilkadziesiąt nurkowań, za każdym razem odkrywając coś nowego. Ciekawych miejsc na Filipinach jest naprawdę dużo. Nurkowania wrakowe w okolicach Coron dostępne są dla każdego, a warunki jeszcze te nurkowania ułatwiają… Działająca wyobraźnia mogła dać obraz tego, co działo się w tym miejscu blisko 70 lat wcześniej. Ciarki i dreszcze murowane. Na szczęście dziesiątki zdjęć nie dadzą zapomnieć o wielkich wrakach japońskiej marynarki. Niesamowitym akcentem zakończyliśmy nasz pobyt na wyspie Sagnat. Po długiej drodze, pokonanej nurkową łodzią pają- 17 kiem, dotarliśmy do przedziwnego miejsca. Jezioro Barakuda Lake to naprawdę coś niepowtarzalnego. Przewodnicy zakazali nam zakładać skafandry. Nurkowanie w tym geotermalnym jeziorze jest niepowtarzalną przygodą, która zaczyna się jeszcze na długo przed wejściem do wody. Dostępu do Nuras.info 5/2012 wody bronią bowiem ostre i wysokie wapienne klify. Na pierwszy rzut oka zapora ta wydaje się być nie do przebycia, jednak można wśród ostrych skał odnaleźć wyłożoną deskami dróżkę z licznymi podejściami, stromymi zejściami i mostkami. Małe oczka z lazurową wodą po drodze już za- czynały nas nakręcać. Słabszym fizycznie nasili filipińscy przyjaciele za kilka peso dostarczyli sprzęt pod samą krawędź jeziora. O ryba, ktoś krzyknął… Tu jest życie! Ale czad. Woda w jeziorze jest krystalicznie przejrzysta – z powierzchni bez problemu widać 18 Nuras.info 5/2012 zalegający na głębokości 34 metrów osad… Niesamowity, bajkowy krajobraz rozciąga się również pod powierzchnią wody. Niezwykłe uwarstwienie wody, z jedną halokliną i dwiema wyraźnymi termoklinami, również dostarcza niecodziennych wrażeń… Życie w Barrakuda Lake jest bujne i różnorodne – spotkać tu można krewetki, langusty, sumy oraz podobno… barakudy! Najwięcej było jednak malutkich mieszkańców – ciekawskich rybek przypominających akwariowe brzanki. Małe sumiki, wyglądające nieco jak wiewiórki, pływały 19 obok przezroczystych i wścibskich krewetek. Podobno w północnej ścianie jeziora znajduje się intrygująca, długa na 90 metrów jaskinia, ale my na jednym tylko nurkowaniu wszystkiego zobaczyć nie daliśmy rady! Ktoś z naszej załogi zauważył podobno sporego suma, ale jego opowieść została zaraz nieco spacyfikowana i sprowadzona do kategorii bajeczki. Pierwszą warstwę jeziora, do głębokości 4 metrów, stanowi woda słodka (chociaż w ustach wyczuwałem minimalne zasolenie). Pod nią znajduje się dziesięciometrowa warstwa bardzo ciepłej, słonej wody o temperaturze 28O C, pod którą jest kolejna warstwa słonej wody o niewiarygodnej temperaturze 38O C… Do nurkowania w tym jeziorze naprawdę nie potrzeba skafandra… Do głębokości 34 metrów woda jest niewiarygodnie przejrzysta, jednak ostatni metr nad dnem pokrywa bardzo gorąca ciecz koloru i przejrzystości herbaty, powstała z rozpuszczonych substancji organicznych. Podobno w okolicy jest jeszcze jedno świetne miejsce – Cathedral Cave. Jaskinia znajdująca się w najbardziej na południe wysuniętym klifie Wyspy Coron. Podobno Nuras.info 5/2012 nurkowanie możliwe jest tylko przy odpowiedniej pogodzie, gdyż próba wpłynięcia przy dużym falowaniu może skończyć się poważnymi obrażeniami. Tak mówił nasz nieoceniony przewodnik, a my nie mieliśmy powodu, aby mu nie wierzyć. Są więc konkretne argumenty, żeby wrócić do Zatoki Coron… Powrócę tam, na pewno! Zaraz po powrocie pytany przez rodzinę i znajomych, jak było, odpowiedziałem – super. Ale tak naprawdę zdanie relacji z wyjazdu musiałoby potrwać kilka godzin, a i tak wszystkiego bym nie powiedział… Nawet ten tekst muszę podzielić na dwie części, bo byłby po prostu za długi. Dobrze się pisze w nocy! Miłosz Dąbrowski [email protected] Chcesz opisać wyjątkowe nurkowanie? Chcesz się podzielić ciekawymi informacjami? Napisz do nas [email protected] 20 Nuras.info 5/2012 Karta rabatowa, czy warto? Wszystkie firmy kierujące swoją ofertę do nurków serdecznie zapraszamy do współpracy przy wspólnym tworzeniu systemu lojalnościowego. Partnerami programu mogą zostać bazy i szkoły nurkowe, biura podróży oraz producenci i dystrybutorzy sprzętu nurkowego. Udział w inicjatywie jest bezpłatny. Podstawowym założeniem Karty Rabatowej jest udzielenie klientom rabatu na wszystkie oferowane przez Państwa towary i usługi. Sami decydujecie o wysokości przyznanego rabatu. Bezpłatna Karta Rabatowa to znakomity sposób na promocję i dotarcie do coraz szerszego grona osób oraz stworzenia grupy stałych, zadowolonych klientów. Zostając Partnerem projektu wyróżniasz się na tle konkurencji, budujesz pozytywny wizerunek firmy, dbającej o klienta i jego potrzeby. Każdy posiadacz Karty Rabatowej z pewnością na bieżąco będzie sprawdzał ofertę firm, w których może dokonać korzystnych zakupów. Jeśli dotąd nie znał profilu działalności lub nie wiedział o istnieniu danej fir- my, zachęcony rabatem z pewnością skorzysta z oferty naszego Partnera, szczególnie w przypadku, gdy konkurencja nie bierze udziału w programie. Każda firma partnerska wymieniona zostanie na podstronie Magazynu nurkowego Nuras.info, stworzonej specjalnie na potrzeby Karty Rabatowej. Jeżeli jesteś kupującym i wciąż zwlekasz z zakupem sprzętu, czekając na okazję lub promocję, lub chciałbyś otrzymać rabat na wyjazd lub kurs nurkowania… mamy dla Ciebie ofertę. Wystarczy, że odbierzesz bezpłatną Kartę Rabatową, uprawniającą jej posiadacza do uzyskania zniżek w firmach współpracujących z naszym Magazynem, a będziesz mógł do maja 2011 r. bez żadnych ograniczeń, korzystać z rabatów i promocji przygotowanych specjalnie dla czytelników Nuras.info. Prezentację wszystkich Partnerów honorujących naszą Kartę znajdziesz na stronie internetowej nuras.info. Partnerami projektu są wyłącznie renomowane firmy, które zyskały 21 zaufanie i uznanie konsumentów najwyższą jakością oferowanych produktów i usług. Więcej na www.partnernurkowy.pl Partnerzy programu Nuras.info 5/2012 Egipt, safari południowe Czwartek, wylot do Egiptu. Na Okęciu umówieni byliśmy o godzinie 10:00. Jak to zwykle bywa, coś zatrzymało kilka osób, więc do odprawy przystąpiliśmy jako jedni z ostatnich, po czym nastąpiła okupacja strefy wolnocłowej. Po uzupełnieniu zapasów, znów jako ostatni, wsiedliśmy do samolotu. Przecież bez nas nie poleci! Lot liniami Koral Blue, poza małymi turbulencjami nad Turcją, był całkiem spokojny. Na lotnisku w Hurghadzie czekał już bus, mający zawieźć nas do Marsa Ghalib, gdzie zacumowana była łódź. jedzeni do syta (choć to mało powiedziane), w dobrych humorach rozeszliśmy się do kajut, nieświadomi tego, co miało wydarzyć się już z samego rana… Podróż na południe Egiptu, mimo że zajęła nam blisko 5 godzin, przebiegła w bardzo wesołej atmosferze. Gdy dotarliśmy dość późnym wieczorem na miejsce, załoga łodzi „Blue Waves” przywitała nas kolacją, którą nieco później postanowiliśmy uzupełnić w miejscowym sushi-barze. Na22 Piątek. Nieoczekiwana „przeprowadzka” Ten dzień zaczął się zgodnie z planem: pobudka o 7 rano i wspólne śniadanie przed pierwszym nurkiem. Czekała nas jed- Nuras.info 5/2012 nak niemiła niespodzianka. Olivier – jeden z przewodników – zakomunikował nam tuż po śniadaniu, że łódź ma bliżej nieokreślony problem techniczny i nie może wypłynąć z portu. W związku z tym musimy się jak najszybciej spakować, wsiąść do busa do Hurghady, by tam „zaokrętować się” na inną łajbę. Byliśmy przekonani, że to tylko kiepski dowcip, jednak szybko okazało się, że wcale nie był to żart. Wszystkim zrzedły miny. Nieoczekiwana przesiadka oznaczała kilkugodzinną podroż do Hurghady, skąd przecież dopiero przyjechaliśmy, a co gorsze – zmianę trasy safari. Podczas gdy jed- 23 Nuras.info 5/2012 ni, zdając się na łaskę (a właściwie niełaskę) losu, przyjęli to ze stoickim spokojem, inni głośno wyrażali zdenerwowanie i sprzeciw. Nikt z nas jednak nie miał specjalnie ochoty na nurkowanie na północy. W końcu przyjechaliśmy tu po to, by zobaczyć południe! 24 Po kilku nerwowych telefonach, pozbawieni wyboru, spakowaliśmy się i wyjechaliśmy do Hurghady, gdzie czekała na nas „nowa”, większa łódź – „Blue Pearl”. Nie był to jednak koniec przygód. Ponieważ łódź była „załatwiana” przez organizatorkę – Christine – w ostatniej chwili, musieliśmy Nuras.info 5/2012 dzielnie znieść wielogodzinne oczekiwanie w upale, podczas którego załoga uwijała się z tankowaniem, uzupełnianiem zapasów wody i jedzenia. Godziny te upłynęły nam na rozmowach o możliwych trasach safari i tym, co i gdzie możemy zobaczyć, tak by każdy był zadowolony. Około godziny 16 zapadła w końcu wyczekiwana przez wszystkich decyzja – zaraz wypływamy. Była to pierwsza z dwóch dobrych wiadomości. Druga to taka, że „Blue Pearl”, w ekspresowym jak na Egipt tempie, dostała wymagane pozwolenia i popłyniemy na upragnione południe! 25 Tego dnia czasu wystarczyło nam jeszcze na pierwsze zanurzenie. Na rafie Gotta Abu Ramada zrobiliśmy check-dive’a. Wyważyliśmy się tak, by uzyskać w miarę neutralną pływalność, każdy obowiązkowo „strzelił” bojkę, a przy okazji udało nam się zobaczyć także mureny, skrzydlice, skorpeny, płaszczki i inne kolorowe rybki… Dzień zakończył się przepyszną kolacją i „zajęciami w podgrupach”. Gdy kładliśmy się spać, łódź płynęła już w kierunku południa i rafy Marsa Shoona. Sobota. Nie gadamy, nurkujemy! Tym razem pobudka nastąpiła o 6:00 i już po kwadransie siedzieliśmy na decku, walcząc ze snem, wsłuchując się w pierwszy tego dnia briefing. Znaleźliśmy się na rafie Marsa Shoona, gdzie udało nam się zobaczyć kilka ryb krokodylowych, muren i skrzydlic. Wizura tego poranka, jak na egipskie warunki, „szału nie robiła”, ale po piątkowych przygodach większość wyszła z wody zadowolona. Na drugie nurkowanie przewodnicy wybrali Shaab Marsa Alam. Zodiakami przetransportowaliśmy się w miejsce zanurzenia, by już po chwili cieszyć się widokiem wspaniałego ogrodu koralowego, w Nuras.info 5/2012 którym zamieszkują m.in. rogatnice. Jedna z dwóch grup, na które się podzieliliśmy, obejrzała również wrak łodzi safari, który leży na dnie. Druga grupa do dziś zastanawia się, jakim cudem ten wrak mogła pod wodą przegapić. Tego dnia zobaczyliśmy także kilka napoleonów oraz tuńczyki. Przywitały nas podczas trzeciego nurkowania, które odbyło się na rafie Shaab Sharm. Wiele osób, po wyjściu na łódź, jeszcze przez długi czas pozostawała pod wrażeniem tego nurkowania. Rozmowy o tym, kto co widział oraz próby zidentyfikowania poszczególnych wypatrzonych gatunków ryb trwały między innymi podczas obiadu… Nie spoczęliśmy jednak na laurach. Przed nami było jeszcze jedno nurkowanie tego dnia. Nurkowanie nocne na El Shleniat Wared. Podczas briefingu Abdo – nasz przewodnik – przypomniał wszystkim, jak porozumiewać się za pomocą latarek i z tą wiedzą wskoczyliśmy do wody. Główną atrakcją tego nurkowania, u wielu wywołującą lekki strach, były skrzydlice, które podążały za światłem naszych latarek. Po nurkowaniu nie pozostało nam nic innego jak kolacja, podczas której po raz ko- lejny zachwalaliśmy umiejętności lokalnego kucharza, oraz rozmowy i zabawy w podgrupach… Niedziela. Delfiny, napoleony i walka z prądem O 5:45 rozległo się nawoływanie „mooooorning” oznaczające pobudkę i briefing 26 przed nurkowaniem na Shaak Maksur. To, co zobaczyliśmy tuż po wschodzie słońca pod wodą, to znakomity drop-off z kilkoma pinaklami na południowym plateu. Atrakcją były także barakudy, mureny i napoleony. Przed kolejnym zanurzeniem część grupy, która starała się o certyfikat AOWD Nuras.info 5/2012 przećwiczyła swoje umiejętności nawigacyjne. Ze zdobytą podczas zajęć teoretycznych wiedzą kursanci udali się na wewnętrzną część rafy Sataya, by od teorii przejść do praktyki. Celem tego nurkowania było perfekcyjne wykonanie „trójkąta” oraz „kwadratu”. Wszystkim się udało! Niewątpliwą nagrodą była wizyta kilkunastu delfinów, która z kursowego nurka zrobiła niezapomnianą przygodę. W tym samym czasie druga część naszej grupy, na tej samej rafie, ale od zewnętrznej strony, wzdłuż drop-offa nurkowała w prądzie. Rafa i ryby tu napotkane, w tym potężne napoleony, na wszystkich „dryfujących” wywarły ogromne wrażenie. 27 Nuras.info 5/2012 Podczas gdy większość z nas odsypiała zbyt krótką noc, łódź przeniosła się na Shaab Malahi. Mimo wiatru i fal, które zaczęły dawać się niektórym z nas we znaki, nurkowanie miało należeć do jednych z najprzyjemniejszych. Pod wodą okazało się jednak, że naszym głównym zajęciem – poza oglądaniem niezwykle efektownej rafy, z wieloma przesmykami i zadziwiającymi formacjami utworzonymi z twardych korali – była walka z silnym prądem. Jak dotąd był to najbardziej męczący nurek, zakończony wychodzeniem na łódź w wysokich falach. 28 Nuras.info 5/2012 I pewnie dlatego na nocne nurkowanie wybrała się już tylko garstka osób. By uniknąć silnego prądu, powróciliśmy na osłoniętą od wiatru Satayę. Tym razem życia pod wodą było niewiele, ale jak zawsze udało się wypatrzeć coś ciekawego – na przykład malutkie kraby przesiadujące między koralami. Poniedziałek. Przepiękna Claudia i podwodny „balet”. Dzień rozpoczęliśmy jak zwykle bardzo wcześnie, bo już o 6 rano odbył się briefing przed nurkowaniem na Shaab Claudia. Na to nurkowanie czekała większość z nas. I nie zawiedliśmy się. Korytarze i przesmyki między wielkimi formacjami z twardych korali wywołały prawdzi- 29 Nuras.info 5/2012 wy zachwyt. Niektórym udało się „odłączyć od peletonu” i zajrzeć także do jaskiń, których na Claudii jest niezliczona ilość. Wyszliśmy z wody w wyśmienitych nastrojach i z dużym apetytem… tym razem na śniadanie. Z Shaab Claudia przenieśliśmy się na Abu Galawa, rafę, na której od 60 lat spoczywa wrak, którego nazwy niestety nikt nie był w stanie ustalić. Jego długość oszacowaliśmy „na oko” na 50 metrów. Zachwycił nas fakt, że przez ponad pół wieku statek zdążył szczelnie obrosnąć przeróżnymi koralami. Te z kolei stały się domem dla wielu gatunków ryb i ślimaków. Dzięki temu nawet ci, którzy zazwyczaj nie przepadają za zwiedzaniem wraków bardzo chwalili sobie tego nurka. Trzecie poniedziałkowe nurkowanie wypadło na El Shleniat Wared. Postanowiliśmy zapakować się na zodiaka i zanurkować w prądzie. Śmiechu pod wodą było co niemiara, bo niektórzy postanowili udowodnić, że płynąc z nurtem, są w stanie zrobić najbardziej szalone figury. Zachowaliśmy jednak czujność i pewnie dlatego wypatrzyliśmy kilka ciekawych egzemplarzy, w tym zakamuflowane skorpeny. 30 Przed kolacją małą, czteroosobową grupą udaliśmy się raz jeszcze pod wodę. Na Shaab Sharad znaleźliśmy mały wrak łodzi safari, a w koralach doszukaliśmy się sporej liczby krewetek i krabów. Na koniec dnia – jak co wieczór – przepyszna kolacja, po której dziewczyny wpadły na pomysł zabrania kucharza ze sobą do Polski. Wtorek. Wiatr, fale, prądy i… choroba morska. Elphinstone – w tym miejscu obudziliśmy się następnego poranka. Zaplanowano tu dwa kolejne nurkowania. Pierwsze z nich na północnym plateu, było nurkowaniem głębokim. Dziewczyny, które kończyły kurs Advance musiały na głębokości 30 metrów rozwiązać zadania matematyczne. A to, jak się potem okazało, choć było proste na powierzchni, pod wodą sprawiło spory kłopot. Podwodna matematyka potrafi przerosnąć każdego. Większym kłopotem okazało się jednak wydostanie z wody na łódź. Podczas gdy podziwialiśmy podwodne atrakcje, wiatr bardzo się wzmógł. Pod koniec nurkowania fale były już tak wysokie, że utrudniały wyjście na pokład. Taka pogoda towarzyszyła nam przez dalszą część dnia, tabletki na Nuras.info 5/2012 chorobę morską cieszyły się powodzeniem rosnącym w zawrotnym tempie. Drugie nurkowanie na Elphinstone także odbyło się w towarzystwie dużych fal i silnego prądu. Płynąc wraz z prądem obejrzeliśmy tym razem południowe plateu, na którym największe wrażenie zrobił na nas stromy, niemal pionowy drop-off. Całości dopełniły pojawiające się od czasu do czasu napoleony, tuńczyki oraz siedzące w rafie mureny. Z Elphinstone łódź przewiozła nas na Abu Dabbab. Jest to obszar, na którym znaj- duje się kilka mniejszych raf, ponumerowanych od 1 do 6. Odwiedziliśmy Abu Da- bbab numer 2 i 3, rafę gdzie część z nas wypatrywała głównie ślimaków, a reszta rozglądała się za żółwiami. O sukcesie po wyj- ściu na łódź mogli powiedzieć niestety tylko ci pierwsi. Po obiedzie urządziliśmy sobie konkurs skoków do wody. Osoby, którym po całym dniu starczyło sił wybrały się na nocne nurkowanie na rafie Marsa Shoona. Główną jej atrakcją okazały się ogromne skrzydlice i nadymki. 31 Nuras.info 5/2012 Środa. Żółwie i powrót do domu To był nasz ostatni dzień nurkowy, ostatnie nurkowania, które okazały się być godnym zakończeniem safari. Z samego rana, jeszcze przed śniadaniem, wybraliśmy się pod wodę na rafie Marsa Umm Rus. I już w pierwszych minutach pojawiła się tuż przed nami wielka płaszczka czarnoplama. Większość z nas widziała taką sztukę pierwszy raz w swoim życiu. Rafa Marsa Umm Rus okazała się dla nas bardzo łaskawa. Przy niemal zerowym prądzie (co po poprzednich dniach było miłym zaskoczeniem) spędziliśmy cudowną godzinę, podczas której widzieliśmy ośmiornice, skorpeny, koniki morskie i nadymki. Dla części grupy było to już ostatnie nurkowanie, ale wcale nie był to koniec atrakcji. Najlepsze czekało tuż obok – przy pobliskiej plaży. Po dwóch godzinach odpoczynku Abdo przywiózł nam zodiakiem dobrego newsa. Około 200 metrów od łodzi są duuuuże żółwie! Część z nas złapała fajki, maski i płetwy i od razu popłynęła za żółwiami. Pozostali założyli na siebie cały sprzęt i już po chwili także byli w wodzie. Żółwie stały się największą atrakcją tego dnia. Niemal półtorametrowe kolosy „pasły się” na dnie, na głębokości maksymalnie dwóch metrów, a my towarzyszyliśmy im przez kilkadziesiąt minut. Tak, to było najlepsze zakończenie naszej nurkowej, wakacyjnej przygody, jakie mogliśmy sobie wyobrazić! Ogromne zadowolenie z safari niektórzy wyrazili napiwkami dla doskonałej załogi w banknotach studolarowych . Gdy już emocje opadły, postanowiliśmy jeszcze na do widzenia wrzucić Abdo do wody. W końcu zasłużył na to, prowadząc codziennie nasze podwodne wycieczki. Kil- 32 kadziesiąt minut później łódź zacumowała w porcie Ghalib. Wieczorem spakowaliśmy nasze walizki do busa i ruszyliśmy do Hurghady. Na lotnisku byliśmy o 2 w nocy. Kilka godzin za wcześnie. Zajęliśmy więc wszelkie miejsca, które umożliwiły nam choćby krótki sen. O 7:30 na pokładzie Airbusa 320 wyruszyliśmy w powrotny lot do Warszawy. Konrad Stachowicz fot. Miłosz Dąbrowski Nuras.info 5/2012 Historia pewnego nurkowania Jezioro Capo d’Aqua Dzyń- dzyń... dzyń- dzyń... - Tak, słucham? - dzwoni Konrad, kuzyn od nurkowania, tropikalnych rybek i słodkowodnych krewetek z Sulawesi. - Rozmawiałem z Marco, jest okazja zanurkować w jeziorze. Piszemy się? - Pewnie! - odpowiadam bez chwili zastanowienia, pierwszy nurek w roku i to na dodatek w moje urodziny. Zbiornik powstał w latach 6o-tych, jako rezerwa dla okolicznych ziem, zasilany jest Jak się później okazało, nurka daliśmy następnego dnia. Mówi się trudno, jedzenia tortu pod wodą nauczę się kiedy indziej... Jezioro Capo d’aqua znajduje się na wschód od miasta L’Aquila (miasto w 2009 roku zostało nawiedzone przez trzęsienie ziemi o sile 6,3 w skali Richtera) w parku narodowym Gran Sasso, 300 metrów npm. 34 przez kilka naturalnych źródeł. Co jest w nim takiego wyjątkowego, co przyciąga Nuras.info 5/2012 nurków? W swoich głębinach (choć może to zbyt duże słowo, nurkowanie odbywa się na 6-8 metrach) skrywa pozostałości po kilku średniowiecznych budynkach, młynach wodnych, zamków z księżniczkami niestety nie stwierdzono... Woda w jeziorze jest krystalicznie czysta, należy jednak uważać aby nie podnieść osadów z dna. Na szczęście obyło się bez takich ekscesów. Niemałym zaskoczeniem był dla mnie czas nurko- wania - planowane 30 min. wydawało mi się ciutkę krótkawe. Znajomy mówił, że to ze względu na temperaturę wody minus 810 stopni C. Kilka minut po zanurzeniu wiedziałem już, że dwuczęściowy mokry 5mm plus docieplacz 2mm to jednak zbyt mało. Nowe nurkowe doświadczenie, pierwsze w tak zimnej wodzie. Dość słów, niech przemówią obrazy: Koniec końców, pomimo niskiej tempe- 35 ratury, uznaję nurka za udanego (ale w takiej konfiguracji raczej go nie powtórzę...). Marcin Pawlak Nuras.info 5/2012 Spacer w podwodnym lesie Był ciepły czerwcowy dzień, siedziałem w pracy i zastanawiałem się ile jeszcze mam spraw do załatwienia. Na dworze prawie lato. Telefon wyrwał mnie z zamyślenia, a zarazem sprawił, że jeszcze bardziej zapragnąłem wyrwać się z tego „okropnego miejsca”. tkałem w umówionym miejscu. Dalej ruszyliśmy wszyscy razem, by już po krótkim czasie zajechać nad brzeg jeziora Pile. Cel naszego przyjazdu był na wprost od nas. Zatopiony las jest częścią wyspy, która to uległa podzieleniu i osunięciu w głębinę. Różne są przekazy na temat powstania tego osuwiska, jeden mówi o zawaleniu się groty wapiennej pod wyspą, drugi o wiel- Umawianie się na wyjazd nurkowy nie trwa długo… wystarczy podanie miejsca i czasu spotkania. Tyle dokładnie usłyszałem w słuchawce… Borne Sulinowo, jezioro Pile – zatopiony las, spotkanie - sobota 11:00 na trasie Czaplinek – Szczecinek, przy skręcie do Bornego. Dostałem skrzydeł, praca paliła mi się w dłoniach i jedna myśl… do soboty, do soboty… Wstałem wcześnie rano, było przyjemnie ciepło, małe śniadanko, sprzęt do autka i w drogę. Na szczęście nie mam zbyt daleko do Bornego. Daniela, Mariusza, Jarka i Tomka oraz jeszcze sześć innych osób spo36 kim wybuchu wywołanym przez wojsko pod koniec 1945 roku. Plan nurkowania był bardzo prosty. Dopływamy zamówioną łodzią do wyspy, tam w zatoce skok do wody i dalej w parach penetracja dna w kierunku brzegu wyspy. Powoli pakowaliśmy się do łodzi, przyjemny wiaterek owiewał nas i zabierał nam z twarzy krople potu… nie do końca jednak Nuras.info 5/2012 krople powstałe od ciepła i słońca. Smucił nas widok koloru wody, żółto brudnawy prawie zupełnie nieprzejrzysty. Jak w takiej wodzie można cokolwiek zobaczyć? Powoli wszyscy rozpoczęli powolne ubieranie się w sprzęt. W zatoce skok za burtę i byliśmy gotowi do zejścia w głębiny. Razem z moim partnerem wymieniliśmy porozumiewawcze znaki i poszło powietrze z inflatorów. Przez pierwsze metry ledwo widziałem partnera.. 6,7,8 metrów i nagle szok!!! Znikła gdzieś żółto-brunatna zawiesina i znalazłem się w szklisto czystej wodzie. Wisiałem w toni zupełnie jak w kosmosie, a nad głową kłębiły się zawiesiny jak wielkie chmury, pod nogami rozpościerała się szklista głębia. Z zachwytu i zaskoczenia, które musiało trwać ułamki sekund wyrwał mnie widok wyskakującego z tych chmur mojego partnera. Pojawił się jak z mgły. Jego zaskoczenie równe było mojemu. Patrzeliśmy na siebie, ale tego co doznaliśmy nie da się powiedzieć znakami nurkowymi i dobrze. Trudno słowami opisać swoje niesamowite doznania, więc te spojrzenia były najbardziej wymowne. Po chwili zaczęli spadać 37 kolejni nurkowie z „chmur”. My powoli opadaliśmy dalej w dół, koło 21 metra rozpoczęliśmy powolne dryfowanie w kierunku wschodnim po lekkim łuku. W światłach latarek ukazał nam się ogromny głaz, który opłynęliśmy z zaciekawieniem, i po chwili następny i jeszcze jeden… i kolejne zaskoczenie … Przed nami leżały ogromne bloki skalne podobne do wielkich grubych płyt pozakładanych na siebie i stykające się bokami lub kantami tworząc pomiędzy sobą głębokie szczeliny. Płynęliśmy powoli u ich podstawy, a następnie zaglądaliśmy we wszelkie szczeliny, by podziwiać ukryte tam ryby. Dotknąłem jednego z tych bloków i o dziwo był bardzo miękki, z łatwością zagłębiały się w jego strukturę końce mojej rękawicy. Cofnąłem dłoń zaskoczony tym odkryciem i zaraz w głowie przypomniały mi się zasłyszane przekazy od miejscowych… „Rosjanie zawsze tu coś ukrywali, pewnie jeszcze kiedyś ktoś odkryje jakieś odpady…”. Płynęliśmy dalej przepływając pod belką drewnianą tworzącą most na jednym z bloków i skręciliśmy nieco w lewo. Tam czekał na nas wspomniany wcześniej podwodny las. Korony drzew ginęły nam nad głowami gdzieś daleko nad Nuras.info 5/2012 termokliną. Rozpoczęliśmy spacer „za grzybami” i oglądaliśmy wielkie okonie, szczupaki i inne gatunki ryb ukryte pomiędzy gałęziami drzew. O niedawnej historii tego miejsca świadczyły pozostałości kory na pniach oraz bardzo duża ilość drobnych gałązek na konarach. Płynąc tak przez las do- tarliśmy do podstawy piaszczystego, usianego drobnymi kamyczkami stoku będącego na 12 metrach. Rozpoczęliśmy powolne wynurzanie z przystankiem. Teraz już tylko czekaliśmy na swoje pierwsze słowa, słowa zupełnego zachwytu. Z perspektywy kilku lat od tamtego nur- kowania mogę powiedzieć, że kolejne moje zejścia w to magiczne miejsce zawsze były czymś wyjątkowym. Pierwsze obrazy stawały się bardziej skorygowane i nabierały innych kształtów i zawsze kolejny telefon z zapytaniem spotyka się tylko z jedną odpowiedzią… oczywiście tak, o której?!! Radosław Hajkowicz [email protected] 38 $ $.$'(0, 25Ð: 58.7 167 , $ 185.2:$1, = RV W Dę , QV W U XNW RU HP 1XU NRZDQL D 3$', =DL QZHV W XM Z V ZyM U R] ZyM W R V L č ] Z\F] DM QL H RSã DFD 6=8.$6= &=(*2ģ :, Č&( " 1, į 185.2:$1, ( 5(.5($&<1( .XU V \ W HFKQL F] QH '6$7 7 HF 'HHS L 7 HF 7 U L PL [ QD SR] L RPL H QXU ND RU D] L QV W U XNW RU D 1DM EO L İ V ] H W HU PL Q\ &KRU ZDFM D 7 HF 'HHS ² 7 HF 7 U L PL [ ² GRI L QDQV RZDQL D D F H N :H Q G R R Z V N L 3$', 3/ $7 , 180 &2856 ( ', 5(&7 25 1L H ] ZO HNDM = DG] ZRę L ] DS\W DM R V ] F] HJyã \ / HW · V 'L YH $NDGHPL D , QV W U XNW RU yZ 1XU NRZDQL D 3$', 6W DU , '& 3$', 7 HF 5HF $ZDU G &HQW HU '$1 *RO G %XV L QHV V 3DU W QHU XO = DPNRZD D .U DNyZ W HO L QI R#O HW V GL YH SO L GF#O HW V GL YH SO ZZZ DNDGHPL DL QV W U XNW RU RZQXU NRZDQL D SO ZZZ O HW V GL YH SO ::: 6./(3185.2:< , 1)2 HŒO L FKFHV] NXSL ý GREU \ VSU ] ĘW D QL H W \O NR Z\GDý SL HQL ĉG] H« .217 $.7 DFHN :HQGRã RZV NL 3O DW L QXP &RXU V H 'L U HFW RU 7 HF 7 U L PL [ , QV W U XFW RU 7 U DL QHU W HO L QI R#O HW V GL YH SO ZZZ O HW V GL YH SO Nuras.info 5/2012 Morze, ojczyzną twoją niezmierzona dal ... 26 kwietnia 2012 roku otwarto w Gdańsku Ośrodek Kultury Morskiej. Jest to nowoczesne muzeum o tzw. otwartej formule. Dysponuje szeroką ofertą wystawienniczą i edukacyjną. Technologie multimedialne, interaktywne środki przekazu, prezentacje audiowizualne, wizualizacje i multikioski pozwalają na bliższe poznanie szeroko rozumianej tematyki morskiej. Usytuowane jest nad Motławą, tuż obok Żurawia. Jest to pierwsze zbudowane od podstaw muzeum w Gdańsku. Poprzednio istniał w tym miejscu budynek z czasów PRL-u. Łatwiej było go zburzyć niż przebudować. Podczas badań archeologicznych odkryto 40 Nuras.info 5/2012 stary gotycki fragment muru, który został odrestaurowany i wyeksponowany w nowym gmachu. Budowa trwała 2 lata. Trzeba było wymyśleć taką koncepcję architektoniczną, która pozwoliłaby na wkomponowanie nowoczesnego budynku w starą zabytkową tkankę. 21 maja 2010 roku na placu budowy przy gdańskim Żurawiu wmurowano kamień węgielny pod nowy oddział Centralnego Muzeum Morskiego. Akt erekcyjny podpisali obecni na uroczystości: Ambasador Królestwa Norwegii Enok Nygaard, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego Monika Smoleń, Marszałek Województwa Pomorskiego Mieczysław Struk, Wicewojewoda Michał Owczarczak, Wiceprezydent Miasta Gdańska Andrzej Bojanowski oraz – w imieniu CMM – wicedyrektor Maria Dyrka i dyrektor Jerzy Litwin. Ekumenicznego poświę- cenia placu budowy dokonali arcybiskup metropolita gdański Sławoj Leszek Głódź oraz biskup diecezji pomorsko-wielkopolskiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego ks. Michał Warczyński. Budynek liczy 5 kondygnacji o łącznej powierzchni około 6 tys. metrów kwadratowych. Zgodnie z unijną polityką wyrównywania szans został całkowicie przystosowany dla osób niepełnosprawnych. Trzy sale wystawowe, pracownie, laboratoria, sale do zajęć edukacyjnych oraz pracownia konserwatorska – do której można zajrzeć z góry przez przeszklony sufit – to bogata oferta muzeum. Szczególne zainteresowanie wzbudzi zapewne u dzieci: mogą tu wszystkiego dotknąć, zsunąć się po linowej drabinie, powiązać węzły mary41 narskie, spowodować tsunami, pokierować modelami łodzi w 7-metrowym basenie, wejść do batyskafu, a nawet poczuć „zapachy wraków” wydobywające się z drewnianej skrzyni. Budynek powstał dzięki wsparciu udzielonemu przez Islandię, Lichtenstein i Norwegię w ramach środków Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Go- Nuras.info 5/2012 spodarczego (MF EOG), z dotacji ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, budżetu Muzeum Morskiego i środków finansowych miasta Gdańsk. Ośrodek Kultury Morskiej został uroczyście otwarty 26 kwietnia 2012 roku. Ekumenicznego poświęcenia gmachu dokonali arcybiskup metropolita gdański Sławoj Leszek Głódź oraz ks. biskup Marcin Hinz z parafii ewangelicko-augsburskiej Gdynia – Sopot – Gdańsk. Następnym punktem programu był koncert w wykonaniu śpiewaków z Opery Bałtyckiej, którzy wykonali m. in. słynną pieśń Morze z operetki Panna 42 wodna (aut. Jerzy Lawina-Świętochowski). Część oficjalną otworzyli Jerzy Litwin, dyrektor Centralnego Muzeum Morskiego i Maria Dyrka, wicedyrektor ds. merytorycznych. Oboje dyrektorów uhonorowano orderami nadanym przez Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Potem przemawiali liczni zaproszeni goście, m. in.: ambasador Norwegii w Polsce Enok Nygaard, Monika Nuras.info 5/2012 Smoleń z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, przedstawiciele miejscowych władz, Towarzystwa Przyjaciół Centralnego Muzeum Morskiego oraz Harald Hamre, dyrektor muzeum w Stavanger, z którym Centralne Muzeum Morskie współpracuje od wielu lat. Po części oficjalnej przecięto wstęgę. Goście ruszyli po schodach, aby obejrzeć nowy obiekt. Wystawa interaktywna „Ludzie – statki – porty” wzbudziła ogromne zainteresowanie. Wszyscy poczuli się Wstęgę przecinają: dyrektor Jerzy Litwin, Monika Smoleń z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ambasador Nor wegii w Polsce Enok Nygaard, Marszałek Województwa Pomorskiego Mieczysław Struk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego Paweł Orłowski. 43 Nuras.info 5/2012 jak dzieci. Przy basenie pani minister Smoleń ćwiczyła techniki kierowania… statkami. Inni usiłowali zanurzyć okręt podwodny, który ciągle spadał na dziób albo rufę. Batyskaf pozwalał na zanurzenie się w morskich głębinach. „Skrzynia zapachowa”, prawie jak magdalenka Prousta, przywoływała wspomnienia dawnych wypraw mor- 44 Nuras.info 5/2012 skich, zaś „aromat” zjełczałego masła, dziegciu, czosnku atakował zmysł powonienia. A dookoła pełno zabytkowych wraków, wydobytych z morskich głębin, podwieszonych w holu, jakby czekały tylko na pomyślne wiatry, by odpłynąć w niezmierzoną dal… Monika Smoleń doskonale sobie radzi nie tylko za sterami w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego Na sobotę i niedzielę (28 i 29 kwietnia) Centralne Muzeum Morskie przygotowało z okazji otwarcia Centrum Kultury Morskiej wiele atrakcji. W Pracowniach Dokumentacji i Konserwacji Zabytków archeolodzy demonstrowali działanie supernowoczesnego ramienia do zdjęć 3D, a konserwatorzy Dorośli to duże dzieci – goście chętnie skorzystali z formuły „muzeum otwartego”. 45 Nuras.info 5/2012 pokazali, na czym polega liofilizacja. Dla najmłodszych przewidziano warsztaty plastyczne oraz gry i zabawy w specjalnie na ten czas rozstawionym tipi. W ramach „Science show” odbył się pokaz eksperymentów chemicznych prowadzonych przez pracowników gdyńskiego Experymentu (godz. 14: 00-17: 00). Clou otwarcia Centrum Kultury Morskiej było sobotnie wieczorne widowisko multimedialno-przestrzenne (początek o godz. 20:00). Ten niezwykły spektakl przeniósł 46 Nuras.info 5/2012 widzów do trójwymiarowego świata wypełnionego światłem, dźwiękiem i efektami specjalnymi. Miejsce między oboma budynkami muzeum, rozdzielone Motławą, wypełni feeria laserowych świateł, które połączą w całość Centralne Muzeum Morskie i nowo otwarte Centrum Kultury Morskiej. Centralne Muzeum Morskie w Gdańsku warte jest uwagi z wielu względów. Po pierwsze ma tzw. formułę otwartą, co pozwala na sensoryczne poznanie ekspozycji, po drugie stanowi atrakcję jako antyteza tradycyjnego biernego muzeum. Na szczególną uwagę zasługuje nowoczesny przeszklony budynek, świetnie wkomponowany w ciąg kamienic nad Motławą. Nie razi jego architektura, wydaje się naturalnym przedłużeniem Żurawia, dopełniając go współ47 Nuras.info 5/2012 czesnym akcentem. Przeszklone ściany pozwalają z ulicy zajrzeć do wnętrza, gdzie można obserwować konserwatorów przy pracy. Widać też w przestrzeni holu podwieszone zabytkowe łodzie. Na ostatniej kondygnacji znajduje się taras widokowy, skąd można podziwiać Długie Pobrzeże. Maryla Paturalska Centrum Kultury Morskiej ul. Tokarska 21-25, 80-888 Gdańsk www.cmm.pl Oferta edukacyjno-wystawiennicza: – wystawa interaktywna „Ludzie – statki – porty” – poprzez zabawę do wiedzy; – wystawa stała „Łodzie ludów świata” z wykorzystaniem multimediów i nowoczesnych form prezentacji; – ekspozycja w przestrzeni holu podwieszonych do konstrukcji budynku zabytkowych łodzi; – oferta edukacyjna dla wszystkich poziomów wiekowych oraz grup z wszystkimi rodzajami niepełnosprawności; – warsztaty edukacyjne, konserwatorskie i archeologii podwodnej. 48 Nuras.info 5/2012 Doktor delfin Delfiny słyną ze swojej inteligencji, a ich sympatia do ludzi jest wręcz legendarna. Ratują tonących, pilotują statki przez cieśniny, naganiają ryby do sieci i leczą chorych. Interesują się nimi fizycy, projektanci statków, nurkowie oraz wojsko. Sprawiają wrażenie stale uśmiechniętych. Żyją na naszej planecie od 50 mln lat. zdobyć więcej sił i możliwości motorycznych, a także pozbyć się lęków. Leczą chorych cierpiących na autyzm, zespół Down`a, białaczkę, dystrofię mięśni i wiele innych chorób neurologicznych, onkologicznych i psychicznych. Sygnały wydawane przez te ssaki regenerują również uszkodzone komórki lub też całe tkanki co prowadzi do częściowego lub całkowitego wyleczenia. Podobnie jak konie i psy delfiny wykorzystane są w celach terapeutycznych. Zwierzęta te odczuwają nastrój człowieka. Znane są przypadki, że nawet dzikie delfiny zachowywały się zupełnie inaczej w kontakcie ze zdrowym człowiekiem a niepełnosprawnym. Do ludzi upośledzonych podpływały z większą ostrożnością i spokojem, nie wykonując żadnych energicznych ruchów. Do zdrowej osoby nie wahały się podpłynąć z impetem, próbując nawet ją przestraszyć. Delfiny pomagają ludziom nabrać pewności siebie, Trudne poczatki Badania nad wykorzystaniem delfinów do terapii dzieci cierpiących na choroby fizyczne i psychiczne rozpoczęli w latach 70-tych XX wieku amerykańscy naukowcy i neuropsychiatrzy z Uniwersytetu w Miami na Florydzie pod kierownictwem prof. Davida Nathansona. - Zawsze chciałem pomagać upośledzonym dzieciom, a zwłaszcza poprawić ich koncentrację. Mały pacjent szybko się nuży, przestaje uważać i nic do niego nie do50 ciera. Podczas wielu lat pracy zauważyłem, że maluchy kochają muzykę, zwierzęta oraz zabawy w ciepłej wodzie. Postanowiłem więc rehabilitować je w basenie z delfinami. I tak się wszystko zaczęło - mów David Nathanson. W czasie prac z dziećmi upośledzonymi umysłowo Nathanson spostrzegł, że u ma- Nuras.info 5/2012 luchów kontakt z delfinami w wodzie powoduje wzrost zdolności uczenia się. Uznał, że metoda ta jest 2-10 razy skuteczniejsza w poprawianiu koncentracji uwagi i uczeniu się, niż stosowanie wykładów wyłącznie w klasach. Praca w basenie z butlonosami wywołała u chorych większą ilość reakcji niż praca bez udziału delfinów. Ssaki te fascynowały dzieci przez co zwiększała się ich zdolność koncentracji. Nathanson próbował przez jakiś czas pracować z maluchami cierpiącymi na autyzm ale zaprzestał. Stwierdził, że uczenie ich jest trudne, ponieważ nie posiadają one motywacji i nie umieją się długo skoncentrować na jednej rzeczy. Uznał, że dzieci te są za mało zainteresowane delfinami, aby terapia przyniosła rezultaty. Innego zdania była amerykańska psycholog dr Besty Smith. Zapoczątkowała ona program nawiązywania kontaktów między delfinami a dziećmi autystycznymi, które zaklasyfikowano jako przypadki beznadziejne. Prace z tymi dziećmi oraz butlonosami rozpoczęła w 1978 r. Z badań pochodzących z jej projektu INREACH wynikało, że u maluchów chorych na autyzm następował stały wzrost koncentracji uwagi 51 Nuras.info 5/2012 już w trakcie zabaw z delfinem, a także po każdej zakończonej sesji terapeutycznej. 18-letni wówczas Michael tak pozytywnie zareagował na delfiny, że Smith zaproponowała mu kolejne spotkanie z butlonosami. Wnioski poparły hipotezę, że delfiny mogą stymulować spontaniczne i społeczne zachowania u osób autystycznych. Ciekawe badania przeprowadzono również w Belgii. W 1992 r. rodzice dzieci au- tystycznych mieszkających w tym kraju, po obejrzeniu programu o korzystnym wpływie delfinów na rozwój autystyków, zgłosili się do delfinarium w Bruges. Poprosili dyrekcję o umożliwienie ich pociechom spotkania z delfinami. Władze delfinarium oraz naukowcy z Laboratorium Komunikacji Uniwersytetu w Liege opracowali specjalny program delfinoterapii. Projekt składał się z dwóch eksperymentów. Wzięły w 52 nim udział trzy grupy dzieci: pierwsza pracująca z delfinami, druga – pracująca w sali oraz trzecia - pracująca przy komputerze. Ich zadanie polegało na wykonaniu w obe-cności terapeutów identycznych zadań. Każda grupa liczyła 3 osoby. Dobrano dzieci o niemal identycznym poziomie rozwoju, zdolnościach naśladowczych, poznawczych, ekspresji słownej, motoryki, percepcji oraz koordynacji ręka – oko. Zadania polegały m.in. na rozpoznawaniu kolorów, kształtów, dopasowaniu poszczegól- nych elementów do podanego wzoru np. uporządkowanie kolorowych pasków. Program rozpoczął się w 1992 r. i trwał 16 miesięcy, drugi rozpoczęto w 1994 r. i trwał 14 miesięcy. Wyniki eksperymentu były zadziwiające. Dzieci z pierwszej grupy nauczyły się zadań doskonale w stosunku do grupy pracującej w klasie, potrafiły przenieść nowo nabyte umiejętności do wykonania nowego, innego polecenia. Sytuacja taka jest zazwyczaj trudna do osiągnięcia u dzieci autystycznych. Natomiast w grupie trzeciej dzieci nie potrafiły nawet nauczyć się jak prawidłowo ustawić kursor, nie umiały też wykonać nowego zadania. Nuras.info 5/2012 la swój pysk do brzucha przyszłej matki. Wszystko trwa niespełna 10 minut. Jak przekonują peruwiańscy uczeni, te minuty mają zbawienny wpływ na rozwój płodu. - Wiązki ultradźwięków emitowane przez delfiny stymulują rozwój komórek, pobudzają mózg i wyostrzają zmysły dziecka, które wciąż jest w łonie matki – przekonuje Elizabeth Yalan z Kliniki Położnictwa w Limie. Lekarka ta namawia więc gorąco przyszłe matki do skorzystania z delfinoterapii. Jak mówi wystarczy kilka minut, a efekty mogą być kolosalne. - Na początku nie wierzyłam w tę metodę. Namówiła mnie koleżanka. Po każdej terapii czułam w sobie ogromny spokój przyznała Ety Napadenschi, która była wówczas w 8 miesiącu ciąży. W Sewastopolu na Krymie dr Ludmila Lukina przeprowadziła badania dotyczące pracy ludzkiego serca. Z dziećmi biorącymi udział w programie tuż przed sesją z delfinem przeprowadzono rozmowę dotyczącą terapii, a potem sprawdzono im rytm serca. Następnie pływały one z butlonosami przez 8-10 minut. Każdy uczestnik eksperymentu wykonywał polecenia specjalisty. Jeśli dziecko było małe pływało z instruktorem. Po terapii ponownie sprawdzano im pracę serca i stawiano diagnozę. W innym delfinarium peruwiańscy lekarze badali wpływ ultradźwięków emitowanych przez delfiny na dzieci znajdujące się jeszcze w łonie matki. Do siedzącej na brzegu basenu ciężarnej kobiety podpływa delfin. Delikatnie przytu53 Wspaniała zabawa Doskonałe wyniki badań spowodowały, że na świecie uruchamiono cztery profesjonalne ośrodki delfinoterapii m.in. w USA, Izraelu i na Ukrainie. Chore dzieci pod nadzorem terapeutów pływają tam z delfinami. Delfinoterapia polega na zabawach dzieci z delfinami, w czasie których ultradźwięki emitowane przez te ssaki przenikają przez Nuras.info 5/2012 ludzkie ciało. Delfiny ciekawi u człowieka wszystko co odbiega od normy np. protezy czy nowotwory i tam właśnie wysyłają swoje ultradźwięki regenerujące zni-szczone komórki oraz tkanki. W czasie zabaw z delfinami zwiększa się u człowieka wydzielanie endorfin, czyli hormonów, które m.in. zmniejszają uczucie bólu, głodu i poprawiają nastrój. To właśnie dlatego w obecności delfina nawet trudne i bolesne ćwiczenia dzieci wykonują szybciej i łatwiej oraz robią większe postępy w terapii. Częstotliwość dźwięków wydawanych przez te morskie ssaki powoduje poprawne rozchodzenie się impulsów elektrycznych (fal mózgowych) w mózgu, zwłaszcza u dzieci cierpiących na autyzm oraz porażenie mózgowe. Podczas pływania z delfinami następuje również zwiększenie produkcji limfocytów T, niezbędnych do utrzymania prawidłowego poziomu odporności organizmu. Efekt terapii okazał się rewelacyjny, zwłaszcza u dzieci cierpiących na autyzm. Maluchy, które nie potrafiły wypowiedzieć ani jednego słowa, po zabawach z delfinami normalnie mówią, czytają i reagują na 54 otoczenie. Obecnie w delfinariach rehabilitowani są pacjenci cierpiący na ok. 80 chorób, zwłaszcza psychicznych, neurologicznych i onkologicznych. Dozgonna przyjaźń Również w Polsce wiele matek mimo dalekiej drogi i ogromnych kosztów podróży jeździ z dziećmi na rehabilitację, zwłaszcza do Ośrodka Delfinoterapii Ukraińskiej Akademii Nauk w Kozaczej Buchcie. - Początkowo Kewin rozwijał się prawidłowo. Mając dwa lata, rozlał mu się wyrostek robaczkowy. W ciężkim stanie zawieźliśmy go do szpitala. Natychmiast trafił na salę operacyjną - mówi Iwona Kawiorska, matka Kewina. Tuż po wybudzeniu z narkozy mały dostał pierwszego ataku padaczki, potem zaczął się szybko cofać w rozwoju. - Myśleliśmy, że jest to reakcja organizmu na narkozę. Jednak lekarze rozpoznali autyzm – mówi Iwona. Kewin bezładnie rozrzucał zabawki, nie umiał się skupić, kręcił się w kółko, tracił więź z otoczeniem, żył w swoim własnym świecie. Matka postanowiła z nim pojechać do Ośrodka Delfinoterapii Ukraińskiej Aka- Nuras.info 5/2012 demii Nauk w Kozaczej Buchcie na Ukrainie. Tam terapeutami były cztery butlonosy: Diana, Anita, Wach i Biuti. Dawniej był to ośrodek marynarki wojennej pracujący nad wykorzystaniem delfinów do celów wojskowych. Walenie szkolono m.in. do zabijania wrogich płetwonurków i wysadzania łodzi podwodnych. Gdy ZSRR upadł zwierzęta nie były już potrzebne. Pojawił się problem co zrobić z 70 delfinami, które nie potrafiły żyć na wolności. Część sprzedano do różnych delfinariów. O butlonosach dowiedziała się pediatra, Ludmila Lukina i zorganizowała ośrodek. - Kewin był zachwycony. Chwytał Dianę za płetwy i tak z nią pływał. Uwielbiał ją karmić i chlapać wodą. Mały był w tym ośrodku trzykrotnie. Efekt terapii okazał się wspaniały. Przestał kręcić się w kółko i biegać bez celu, pozbył się lęku wysokości. Poprawiła się u niego koncentracja. Od pobytu w Kozaczej Buchcie minęło już kilka miesięcy, a Kewin ciągle ogląda zdjęcia delfinów i dopytuje się kiedy znowu do nich pojedzie. - Lekarze twierdzą, że delfiny wyczuwają zamiary i obawy ludzi. Początkowo trochę sceptycznie podchodziłam do tej informacji. Jednak zauważyłam, że gdy Kewin bał się butlonosa, delfin nie podpływał zbyt blisko. Czekał, aż dziecko przywyknie do jego obecności. Podczas terapii delfin był niezwykle łagodny i cierpliwy. Zawsze pozwalał się głaskać – mówi Iwona Kawiorska z Sosnowca, matka Kewina Sporo szczęścia miał również Maciej Nita z Janowa Lubelskiego. Wziął on udział w pilotażowym programie delfinoterapii prowadzonym w Kłajpedzie na Litwie. Gloria, prawie 4-metrowy delfin, wypycha swoim śliskim nosem zanurzone w wodzie stopy Maćka. Dziecko siedzi na pomoście i wyciąga ręce do swojej nietypowej terapeutki. Głaszcząc ją delikatnie po mokrym grzbiecie uśmiecha się zadowolone. Takie zachowanie u dzieci cierpiących na autyzm to rzadkość. Maciek Nita z Janowa Lubelskiego mając trzy lata przestał recytować wierszyki, śpiewać piosenki, mówić a potem spać. Przez wiele miesięcy odpoczywał tylko dwie-trzy godziny na dobę. Po wielu badaniach okazało się, że cierpi na autyzm. Dla rodziców to był szok. - Syn fizycznie rozwijał się prawidłowo, jednak porozumieć się z nim potrafiło tylko kilka osób. Bał się wielu rzeczy np. chodze55 nia po schodach, nie potrafił sam się ubrać. Za to godzinami obracał w palcach niewielkie przedmioty. Bardzo mało spał – mówi Zbigniew Nita, ojciec Maćka. Tradycyjne metody leczenia nie pomagały więc Maciek trafił do delfinarium w Muzeum Morskim w Kłajpedzie na Litwie. Tam właśnie rozpoczęto pilotażowy program rehabilitacji dwójki dzieci autystycznych z delfinami. W basenie pływało pięć butlonosów: Nana, Gloria, Łota, Nita i Argos. Maciej już w trakcie pierwszego seansu odwrócił do góry nogami żmudnie układany plan rehabilitacji. Zamiast spokojnie zapoznawać się z delfinami i z daleka popatrzeć jak baraszkują wskoczył do wody. Natychmiast zjawiła się Gloria. Po krótkim patrzeniu sobie w oczy znajomość została zawarta - wspomina Zbigniew. Maciek głaskał delfina, chlapał go wodą, próbował mu włożyć rękę do pyska. Nie chciał wychodzić z basenu. Pobyt w Kłajpedzie rodzice Maćka oceniają jako wielki przełom w życiu syna. Uspokoił się, sam zaczął chodzić po schodach, uśmiechać się, a w supermarkecie pcha sklepowy wózek. Maciek uczestniczył w pięciu turnusach del- Nuras.info 5/2012 finoterapii. Po zakończeniu każdego z nich chłopiec był spokojniejszy, bardziej wyciszony, potrafił przeleżeć spokojnie nawet 40 minut a potem przespać całą noc. - Nie dokonujemy żadnych cudów, delfinoterapia to nie czary i magia. Sparaliżowane dzieci nie zaczną nagle skakać i grać w piłkę nożną, ale widzimy u nich zmiany na lepsze. Nawiązują kontakt z rodzicami, zaczynają mówić, a to już duże osiągnięcie. Wkładają w to mnóstwo czasu, wysiłku i robią postępy. Ciężko pracują i są szczęśliwe. Dzieci te większość życia spędzają w szpitalach, tam nie ma czasu na zabawy. My pokazujemy, że można leczyć w inny, bardziej przyjemny i równie skuteczny sposób – mówi jedna z amerykańskich terapeutek. Terapeuci na medal Delfiny są doskonałymi terapeutami, nikomu nie zrobią krzywdy. Słyną z inteligencji, delikatności, cierpliwości i wyrozumiałości. Rozumieją że osoba, która nie umie poruszać kończynami jest niepełnosprawna, więc obchodzą się z nią delikatniej i same wykonują powolniejsze ruchy. Jest to już wyższy poziom myślenia świadczący o obecności intelektu i uczuć. - Tuż obok mnie, na wodzie leżał częściowo sparaliżowany chłopiec. Ponieważ dziecko nie ruszało nogami delfin uznał, że może utonąć. Wpłynął więc pod jego plecy i wypychał głowę nad powierzchnią wody. Delfin sam wiedział co trzeba robić i sam dostosował się do potrzeb dziecka. Do- 56 strzegł zjawisko, zinterpretował je i podjął odpowiednie działanie i to właśnie świadczy o jego inteligencji – twierdzi Nathanson. Aleksandra Piaścik [email protected] Nuras.info 5/2012 Słońce i przygoda 25 kwietnia 2012 roku w Urzędzie Wojewódzkim w Olsztynie przedstawiono projekt „Słońce i przygoda” przygotowany dla dzieci po leczeniu choroby nowotworowej. Zastosowano nowatorską metodę usprawniania dzieci po leczeniu nowotworów krwi. Jego celem jest poprawa kondycji psychicznej i fizycznej dzieci oraz pomoc w odzyskaniu radości życia. Autorem i pomysłodawcą projektu jest Tadeusz Masztalerz, członek międzynarodowego Stowarzyszenia Nurków Niepełnosprawnych HSA. Dzieci po terapii przednowotworowej i po przeszczepie komórek krwiotwórczych wyjeżdżają do Chorwacji. Tam czekają je zajęcia w wodzie, joga, gimnastyka korekcyjna, warsztaty terapeutyczne i teatralne. Zapewniona jest opieka medyczna. Są też instruktorzy nurkowania. 25 kwietnia 2012 roku w Urzędzie Wojewódzkim w Olsztynie zaprezentowano Marian Podziewski, Wojewoda Warmińsko- Mazurski 58 Nuras.info 5/2012 ideę przedsięwzięcia. Tadeusz Masztalerz opowiedział o dotychczasowych dokonaniach. Zaproszono dzieci, które w tym roku 18 czerwca pojadą do Medulin w Chorwacji, oraz ich rodziców. Spotkanie otworzył Marian Podziewski, Wojewoda Warmińsko-Mazurski. Wśród gości byli także: dr Wanda Badowska (Wojewódzki Szpital Dziecięcy im. prof. dr. Stanisława Popowskiego w Olsztynie), Marian Topór (Wojewódzki Szpital Rehabilitacyjny dla Dzieci w Ameryce k. Olsztynka), dr Andrzej Lis-Kujawski (UWM). W tym roku w projekcie wezmą udział dzieci z naszego regionu: pięcioro pacjentów oddziału onkologicznego Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie oraz dwoje dzieci ze spastycznym niedowładem kończyn będących pod opieką Wojewódzkiego Szpitala Rehabilitacyjnego dla Dzieci w Ameryce koło Olsztynka. 59 Nuras.info 5/2012 Marian-Podziewski, który razem z ambasadorem Chorwacji w Polsce objął projekt patronatem honorowym, stwierdził, że taki patronat to dla niego zaszczyt. Uważa, że mamy poczucie obowiązku, aby wspomóc i udzielić wsparcia organizatorom tego przedsięwzięcia. Tadeusz Masztalerz od kilkunastu lat nurkuje z osobami niepełnosprawnymi. Na obozach oferuje uczestnikom naukę pływa- 60 nia, ukończenie kursu nurkowania oraz nurkowanie rekreacyjne. Oczywiście jeżeli tylko lekarz na to dzieciom zezwoli. Pierwszy obóz odbył się w 2006 roku, wzięły w nim udział dzieci z Krakowa (Wojewódzki Szpital Dziecięcy), z Austrii i Chorwacji. Potem przez 2 lata, z różnych powodów, nie organizowano wyjazdów. W 2009 roku projekt zyskał nową nazwę oraz opracowanie graficzne (autorka Joanna Milewicz, olsztyńska plastyczka). Co roku grafika ma inny kolor. Zrealizowano trzy wyjazdy (2009, 2010, 2011) do miejscowości Medulin w Chorwacji. Uczestników zakwalifikowali lekarze, dzieciom towarzyszyła opieka medyczna, terapeutyczna, instruktorzy nauki pływania i nurkowania. Na jednym z obozów pojawiły się nawet zwierzęta: pies-terapeuta i koń-terapeuta. Oprócz nauki i fizykoterapii dzieci mały czas na zabawę, co wszakże jest nieodzowną cechą dzieciństwa. Kilkoro dzieci zostało pasowanych na nurka. Za swoją działalność organizatorzy otrzymali nagrody: od magazynu Nurkowanie za najciekawsze wydarzenie 2009 roku oraz w 2011 od minister Kopacz za sukcesy w ochronie zdrowia. Nuras.info 5/2012 W 2011 roku w obozie pomagał wolontariusz, który jako uczestnik brał udział w pierwszym wyjeździe w 2006 roku. Na 2012 rok przygotowany został kolejny wyjazd, wezmą w nim udział także dzieci z naszego regionu. Organizatorami są: Stowarzyszenie Rodziców Dzieci Chorych „To ma sens!”, HSA Polska, Fundacja Spełnionych Marzeń, Centrum Niezwykłych Nurkowań „Krokodyle”, Bałtyckie Centrum Nurkowe „Seawave”, Udruga Celebralne Paralize Istarske Żupanije, Diving Club Pula; kierownik Projektu Tadeusz Masztalerz. Magazyn Nuras.info jest jednym z patronów medialnych. Dr Badowska podziękowała organizatorom, że dzieci z naszego terenu mogą wziąć udział w wyprawie do Chorwacji. Dzieciom, które mają za sobą ciężką chorobę i długotrwałe leczenie, taki wyjazd jest bardzo po- trzebny. Mogą tam beztrosko spędzić 10 dni, bez nadopiekuńczych rodziców, nauczyć się samodzielności i pokonać ograniczenia. Marian Topór z Wojewódzkiego Szpitala Rehabilitacyjnego dla Dzieci w Ameryce uważa, że taki obóz wzmocni kondycję. Woda to dla wielu obce środowisko, przecież nie wszyscy umieją pływać, niektórzy boją się nawet zanurzyć głowę. A te dzieci, pod opieką wykwalifikowanych instruktorów, poznają tajniki pływania i nurkując, zobaczą piękno podwodnego świata. Dr Lis-Kujawski (UWM) stwierdził, że warto wyjechać dalej (mimo większych kosztów), a nie tylko w najbliższe okolice. Dzieci po ciężkich chorobach poznają innych, zyskują nowe umiejętności, które poprawiają samoocenę i jakość życia. Na koniec przyszli uczestnicy wyprawy otrzymali od wojewody prezenty: sprzęt sportowy, który przyda się na obozie. Wojewoda Warmińsko-Mazurski Marian Podziewski zadeklarował wsparcie projektu. Uwieńczeniem spotkania była wspólna fotografia, do której pozowali: dzieci, ich rodzice, autorzy projektu i wojewoda. Red. 61 Nuras.info 5/2012 Kurs freedivingu w Termach Maltańskich Zlokalizowane w Poznaniu Termy Maltańskie to chyba najnowocześniejszy obiekt basenowy w Polsce. Niezorientowanym (do których jeszcze niedawno i ja należałem) wyjaśniam, że przymiotnik „maltańskie” nie pochodzi od wyspy na Morzu Śródziemnym, ale od leżącego niemalże w samym środku Poznania sztucznego zbiornika wodnego – Jeziora Maltańskiego, nad brzegiem którego znajdują się Termy. Swe podwoje otworzyły pod koniec ubiegłego roku. Jako ciekawostkę dodam, że w ich promocji wzięła udział nasza gwiazda – Emilia Biała. Jej zdjęcia wciąż widnieją na plakatach wiszących m. in. w holu wejściowym. Termy od zewnątrz. fot.: Maja Poniatowska 62 Jednak najważniejsze jest to, co w Termach można znaleźć. Po pierwsze jest tam idealny do dynamiki pięćdziesięciometrowy basen (o praktycznie stałej głębokości około 2 metrów), który w ciągu kilkudziesięciu – o ile nie kilkunastu – minut można podzielić na dwa zbiorniki dwudziestopięciometrowe! Po drugie jest coś, co stanowi unikat na naszym ubogim w głębokość polskim rynku, gdzie prawie wszystkie nowo powstające baseny nie przekraczają dwóch metrów. Jest to kwadratowa, duża (ok. 25 m x 25 m) niecka o głębokości pięciu metrów na całej powierzchni! Oryginalnie przeznaczona jest ona do skoków i wyposażona w wieże, z których jednak nikt nie skacze. Kierownik obiektu w obawie przed ewentualnymi wypadkami zabronił korzystania Nuras.info 5/2012 z wież, do których wejścia zagrodzone zostały taśmą. I całe szczęście, bo dzięki temu nikt nie spada na głowy wynurzających się nurków. Ponadto oprócz opisanej wcześniej „części sportowej” Termy posiadają niezwykle rozbudowaną część rekreacyjną (m. in. liczne baseny z ciepłą, przepływającą wodą, sauny o różnych parametrach, łaźnie parowe). Gościliśmy tam w weekend 14-15 kwietnia. Jednak część rekreacyjna nie była nam specjalnie potrzebna. Szczerze mówiąc, wcale z niej nie korzystaliśmy. Na basenach sportowych udało nam się natomiast przeprowadzić wyjątkowo udany kurs freedivingu basenowego z elementami nurkowania w głąb. Kurs, jak to kurs. Wszystkie są mniej lub bardziej do siebie podobne. Ten jednak wy- Kursanci i instruktorzy. fot.: Katarzyna Talaga 63 Sesja ćwiczeń oddechowych. fot.: Katarzyna Talaga Nuras.info 5/2012 różniał się szczególnym miejscem, w którym się odbywał oraz tym, że od początku do końca pomagały mi nasze dwie mistrzynie Emilia Biała i Kasia Talaga (dziewczyny robiły to już wcześniej, ale nigdy w takim wymiarze). I … wyszło fantastycznie! Harmonogram był napięty do granic. W sobotę zajęcia rozpoczęły się o 9 rano, a skończyły dopiero tuż przed godziną 22. W międzyczasie była tylko godzinna przerwa na obiad. Kiedy późnym wieczorem „na ostatnich nogach” wychodziliśmy z Term, szczerze się obawiałem, czy wszyscy kursanci znajdą w sobie dość sił, by następnego dnia zjawić się rano na kontynu- ację kursu. A jednak nikt się nie poddał. Wszy- Przygotowanie przed statyką. fot.: Katarzyna Talaga 64 scy przybyli punktualnie o 9: 00 i ruszyliśmy w dalszą podróż po świecie freedivingu. Ćwiczyliśmy to „co zwykle”, czyli statykę, dynamikę, wykonywaliśmy liczne ćwiczenia oddechowe i relaksacyjne, a w międzyczasie zanudzałem słuchaczy śmiertelnymi dawkami teorii. Nie obyło się bez obowiązkowego płukania nosa, do którego tradycyjnie część kursantów podchodziła z dużą nieufnością, żeby nie powiedzieć wstrętem. Jednak już po wykonaniu tej techniki wszyscy przyznali, że nie była taka straszna, jak się wydawało. Ponadto rzeczywiście znakomicie poprawiła jakość oddychania. Dodatkowe elementy, które pojawiły się na tym szczególnym kursie, to ćwiczenia z wyrównywania ciśnienia i nauka poprawnego scyzoryka, które były możliwe dzięki głębokości basenu „do skoków”. Jednak najciekawiej było pod koniec, gdy zaczęliśmy ćwiczyć dynamikę w płetwach pływaną delfinem. Zrazu wszystko wyglądało w miarę normalnie, choć od początku widać było, że wszyscy kursanci radzą sobie z tą techniką nadzwyczaj dobrze. Prawdziwego szoku doznaliśmy dopiero, gdy po kolei zaczęli przesiadać się na monopłetwy. Trzeba tu zaznaczyć, że ten Nuras.info 5/2012 punkt programu poprzedzony został moim wstępem o tym, jak to trudno jest po związaniu ze sobą obu nóg utrzymać kierunek, pułap, pozycję itp. Pocieszałem, że nie należy przejmować się początkowymi niepowodzeniami, bo po zaliczeniu kilku sesji na basenie wszystko zacznie się układać, nurek zacznie powoli panować nad płetwą i będzie mógł przystąpić do doskonalenia naprawdę istotnych elementów techniki: ruchomości bioder, usztywnienia górnej części tułowia itp. Tymczasem tym razem … całe te mentorskie wywody okazały się przysłowiowym strzałem kulą w płot. Za chwilę start do dynamiki. fot.: Katarzyna Talaga 65 Na głęboim basenie. fot.: Maja Poniatowska Nuras.info 5/2012 Wszyscy (no dobra, niech będzie, że prawie wszyscy) kursanci panowali nad monpłetwą od chwili, gdy pierwszy raz założyli ją na nogi! I nie dotyczyło to jednej osoby (co ostatecznie można by zrozumieć, bo w końcu wybryki natury się zdarzają), ale WSZYSTKICH???!!! Czegoś takiego jeszcze żadne z nas nie widziało! Czy była jakaś monstrualna fluktuacja statystyczna i trafili się nam wyłącznie nadzwyczaj uzdolnieni Złapałam bakcyla! fot.: Katarzyna Talaga 66 w tym kierunku kursanci, czy też Kasia z Emilią okazały się wyjątkowymi nauczycielkami tej właśnie umiejętności? Trudno powiedzieć. Pewnie było trochę tego i trochę tamtego, dość że pływanie w monopłetwie wypadło imponująco. Wszelkie granice przyzwoitości przekroczyła Agnieszka, której dynamikę (pierwszy raz w mono!) można śmiało pokazywać, jako wzór do naśladowania! Mnóstwo satysfakcji mieliśmy też z postawy Marty, która wcześniej przy statyce nie umiała się odnaleźć i stwierdziła nawet, że to wyjątkowo nudna dyscyplina. Bałem się nawet, że cały freediving zakwalifikuje do kategorii „nudnych”. Po założeniu monopłetwy zaczęła jednak śmigać jak urodzona syrena, ku uciesze swojej i naszej. Widzieliśmy to w jej oczach: złapała bakcyla! Również Kamil i Małgosia radzili sobie doskonale. Nawet Maciek, który wcześniej nie mógł się rozluźnić i odnaleźć w sobie odpowiedniego spokoju, w delfinie nagle załapał o co chodzi. Dużą swobodą ruchu pod wodą w trakcie ćwiczenia elementów nurkowań w głąb zaskoczyli nas szczególnie Kamil z Tomkiem oraz Małgosia i Agnieszka. Z przyjemnością kiwaliśmy głowami myśląc: tak, tak… będą z nich ludzie. Jeśli Nuras.info 5/2012 dodać do tego wyniki w statyce daleko przekraczające 3 minuty u dziewczyn (znów Agnieszka i Małgosia) oraz ponad 5 minut u chłopaków (Kamil) lub „tylko” po- nad 4 minuty, ale za to osiągnięte praktycznie bez najmniejszego wysiłku (Tomek), to można śmiało powiedzieć, że kurs udał się znakomicie. Obowiązkow płukanie nosa. Nasi zadowolenie kursanci. fot.: Katarzyna Talaga 67 fot.: Katarzyna Talaga Nuras.info 5/2012 Tak więc wieczorem (tym razem nieco wcześniej niż w sobotę, bo już po 19) zajęcia się zakończyły, ku satysfakcji zarówno kursantów, jak i prowadzących. Na pewno nie był to ostatni nasz występ w Termach, które urzekły nas oferowanymi możliwościami. Ech, gdyby tak jeszcze można dodać z 10 metrów więcej do głębokiego basenu. Na koniec nie sposób nie wspomnieć o przychylności, z jaką spotkaliśmy się za- równo ze strony ratowników, jak i innych pracowników ośrodka. Szczerze interesowali się tym co robimy, otwarcie przyznając (ratownicy), że wiedza na temat bezdechu pod wodą jest bardzo przydatna i sami chętnie wzięliby udział w kursie. Dzięki nim mogliśmy skorzystać z wszelkich możliwości, jakie oferuje sportowa część obiektu. Salkę na teorię mieliśmy dostępną w sumie non stop, ponadto mogliśmy zostawić na- Termy by night. sze graty na noc w przybasenowej kanciapie. No, i last, but not least, ratownicy ofiarnie szukali proszków przeciwbólowych, kiedy jedno z nas zaatakował ostry ból. Bardzo dziękujemy im wszystkim za ciepłe przyjęcie tym bardziej, że taka postawa wobec freediverów nie należy do standardów na polskich basenach. Poznań wzorem stoi! Tomek Nitka, Emilia Biała , Kasia Talaga fot.: Maja Poniatowska 68 Nuras.info 5/2012 69 Nuras.info 5/2012 Życie jest pełne niespodzianek Sezon nurkowy już się rozpoczął. Niektórzy freediverzy wyjechali w plener, korzystając ze sprzyjającej pogody. Ci natomiast, którzy zostali i czuli się w formie wystartowali w Mistrzostwach Polski we Freedivingu, które odbyły się w Bydgoszczy na basenie „Bryza”. dopisać wyniki. Jednak życie lubi nas zaskakiwać, o czym przekonałam się po raz kolejny kilka godzin później. Pociąg do wody Najtrudniejsza część zawodów to podróż. Trzeba się spakować, wstać wcześnie Lista startowa zawodów zapełniała się bez pośpiechu, niektórzy czekali do ostatniej chwili. W rezultacie na starcie pojawiło się ponad dwudziestu śmiałków. Przygotowania trwały kilka miesięcy. Nowi zawodnicy często konsultowali się ze sobą, szukając wskazówek treningowych… Wspólne treningi ekip z różnych miast przyniosły świetne efekty. Wśród nazwisk na liście startowej nie zabrakło ostatniego mistrza Polski, który – jak wiemy – od wielu lat jest niepokonany. Jadąc na zawody, śmiałam się w duchu, że można napisać relację jeszcze przed startem, a później tylko 70 rano, znaleźć miejsce w przedziale i dojechać na miejsce… Później jest już z górki. No, ale żeby było z górki, najpierw musi być pod górkę. Odliczanie kilometrów i minut do stacji Bydgoszcz Główna zostało zakłócone przez dwugodzinną statykę w polu. Wypadek na trasie Warszawa - Bydgoszcz Nuras.info 5/2012 wydawał się na tyle poważny, że już rozważałam powrót do domu. Świetna wymówka, żeby nie pojawić się na starcie, co? To już kolejne zawody, na które jadę, ale najwyraźniej niczego się jeszcze nie nauczyłam. Lekki stres i już szukam wytłumaczenia, żeby nie startować. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że jak się teraz poddam, to później będę żałować. Po siedmiogodzinnej podróży dotarłam w końcu do celu. Widok znajomych twarzy i uśmiechniętych pracowników basenu był jak morska bryza. Przeszły mi wszelkie obawy i wiedziałam, że jestem tam, bo tego chciałam. Festiwal czerwonej kartki 5, 4, 3, 2, 1 Offcial Top 1, 2, 3…. Odliczanie się zaczęło, pierwsza para zawodników w dynamice bez płetw wystartowała. Na torze „A” Robert Cetler, na torze „B” Dominik Dereń. Chwilę później na dwóch końcach basenu sędziowie pokazali czerwone kartki, które są równoznaczne z dys- 71 kwalifikacją. Jak to się stało? Oto najczęściej zadawane pytanie tego wieczoru. Robert Cetler, po 109 metrowej próbie, nie zdjął okularków podczas wykonywania procedury powierzchniowej. Sam przyznał, że to nie był jego dzień i z uśmiechem wzruszał ramionami. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, zostały jeszcze dwie konkurencje. Trzeba robić swoje. Wystartowała kolejna para i znowu czerwona kartka… Ech, zaczęłam się zastanawiać, co tu się dzieje. Może pogoda, ciśnienie takie niskie? Nigdy wcześniej nie brałam tego pod uwagę. Starałam się uspokoić przed startem. To moja ulubiona dyscyplina, więc stresu jest trochę mniej, ale oczekiwania spore. Moja próba zakończyła się białą kartką na 110 metrze. Jak tylko wypłynęłam, pobiegłam oglądać starty innych zawodniczek i zawodników. Czerwone kartki wciąż się pojawiały, jednak dobrych wyników nie brakowało. Z przyjemnością raportuję, że wszystkie startujące kobiety zaliczyły udane starty. Zaledwie o metr bliżej niż ja dopłynęła Julia Kozerska, ustanawiając swój życiowy rekord 109 metrów. Paulina Urbańska bez problemów wynurzyła się na 104 metrze, a Nuras.info 5/2012 debiutująca Hanna Sikacz przepłynęła 59 metrów. U panów było więcej zawirowań. Chyba najbardziej bolesna dyskwalifikacja spotkała Piotrka Andrzejczyka, który przepłynął 135 metrów, jednak problemy z procedurą nie pozwoliły sędziującemu go Radkowi na zaliczenie próby. Szkoda, bo po dyskwalifikacji Roberta większość osób stawiała na tego zawodnika. Z pewnością zaskoczeniem dla wszystkich był start Krzysztofa Dąbrowskiego, który ciężko trenując przez ostatnie miesiące, przesuwał granicę swoich możliwości. Zaowocowało to wynikiem 129 metrów. Zaraz za nim, z odległością 118 metrów, uplasował się Aleksander Ryszka. Na wspomnienie zasługuje również przedstawiciel klubu Skorpena, Tomasz Modrzejewski, który znacznie poprawił swój życiowy wynik, pokonując 100 metrów i stres związany z rywalizacją. Ci, którzy nie pokonali stresu i nie zaliczyli prób, mogli liczyć na szybką pomoc asekuracji, która profesjonalnie reagowała na wszystkie groźne sytuacje. Po ogłoszeniu wyników przyszedł czas na protesty. Łukasz Piszczek odwołał się od decyzji sędziego, dzięki czemu wrócił do walki o tytuł mistrza z 50 punktami. Za oscypki Drugi dzień zawodów zaczął się sennie, tak to bywa z konkurencją statyki… Na basenie powoli zaczynali zbierać się zawodnicy i obsługa techniczna zawodów. Pierwsze odliczanie, starty i białe kartki. Siedząc na brzegu i obserwując innych, starałam się zmotywować do walki. Poprosiłam Maćka Chuchlę o coachowanie mnie podczas startu. Wytłumaczyłam, co i kiedy 72 ma robić. Bez wiary w siebie weszłam do wody. Robert pełen obaw po piątkowym starcie zaczął statykę równolegle ze mną. Stres podobny, ale wyniki drastycznie rozbieżne. Poddałam się po 2 minutach i 37 sekundach. Oczywiście dlatego, że chciałam zobaczyć, jak idzie sąsiadowi ze stanowiska „A”. Robert wstrzymał oddech na ponad 7 minut i w tej konkurencji pozostał niepokonany. Piotrek Andrzejczyk natomiast został wielkim pechowcem zawodów. Kolejna Nuras.info 5/2012 czerwona kartka po statyce 6 minut 38 sekund. Wiem, że na treningu robi dużo lepsze wyniki. Na mistrzostwach jest jednak tylko jedno podejście i musi się udać. Inne dyskwalifikacje też były dla mnie zaskoczeniem, ale liczę, że zmotywują nas do pracy przed kolejnymi oficjalnymi próbami. Wiele wyników w okolicach 5 minut wzbudziło we mnie zazdrość. Mój nowy coach (Michał Chuchla), którego rozczarowałam swoim wynikiem, nie zawiódł mnie i wykonał bardzo dobrą statykę z czasem 5:24. Piotr Dębski pokazał, że tanio skóry nie sprzeda i gonił Cetiego z dobrym rezultatem 6:02. Po statyce byłam mocno zniesmaczona swoją postawą i wynikiem. Przyglądałam się jak Marek Marcisz i Krzysiek Dębski z Freediving Team Zakopane, przeprowadzają rozgrzewkę, śmiejąc się i żartując: – Ola jak Ci poszło? – Nie mam się czym chwalić, tylko 2:37… – Bo to oscypki trzeba jeść przed startem! Pozostawili mnie z tą intrygującą informacją. Krzysiek udał się na wyznaczone stanowisko, zrobił statykę trwającą prawie pięć i pół minuty. Hmm oscypki, oscypki… Hasło „za oscypki” często padało z ich ust. Od tej pory mają nowe wspólne przezwisko „OSCYPKI”. Mam nadzieję, że na zawody nad Hańczą przywiozą więcej oscypków i ocenimy, czy rzeczywiście mają magiczną moc. Może Paulina też jada oscypki, bo jej statyka zawsze jest świetna, tym razem 5 minut i 15 sekund dało jej zdecydowane prowadzenie w klasyfikacji kobiet. Ostateczne starcie Ostatnia konkurencja, pływanie w płetwach lub monopłetwie. Po statykach zaczęło się liczenie punktów. Osoby, które miały szansę na podium sprawdzały, jaki dystans zapewni im dobrą lokatę. Trzeba założyć ile są w stanie przepłynąć liderzy, zachowując jednak zdrowy rozsądek, bo najważniejsze jest to, aby próba została uznana. Wiedząc, że moja statyka spowodowała dużą stratę punktową do reszty dziewczyn, też zabrałam się za kalkulowanie. Sytuacja była dość trudna. Szans na dogonienie Pauliny już nie miałam, spojrzałam więc na wyniki Julki. Nadal nie napawało mnie to optymizmem, bo dawno nie przepłynęłam dużego dystansu w „monówce”. Aby dogonić Julkę, musiałabym przepłynąć ponad 20 73 metrów dalej niż ona. To mnie trochę przeraziło, bo wiedziałam, że jest w dobrej formie i wysoko zawiesi mi poprzeczkę. Konkurencję rozpoczął Robert Cetler, który potwierdził swoją pozycję w świecie freedivingu, wynurzając się na 193 metrze. Zaraz po nim startował skorpenowy zawodnik Piotr Woźniak, który po dwóch nieudanych startach postawił sobie za cel uzyskanie białej kartki. Cel ten osiągnął bezpieczną odległością 75 metrów. Czekałam na wynik Julki. Tak jak prorokowałam, z lekkością ustanowiła nowy życiowy rekord 125 metrów. Wszystko stało się jasne, ale wcale nie poczułam się z tą świadomością dobrze. To oznaczało, że jeśli chcę powalczyć o drugie miejsce, to muszę przepłynąć blisko 150 metrów. Stres mnie zżerał już na starcie, a pokonywanie kolejnych metrów wcale nie było łatwiejsze. Założyłam sobie, że popłynę do 125 m i zobaczę czy stać mnie na więcej. Udało się! Gdyby nie wcześniejszy wynik Julii, nie zmobilizowałabym się do zrobienia takiej odległości. Paulina miała już jasną sytuację, wystarczyła jej biała kartka, którą zobaczyła po przepłynięciu 131 metrów. Nuras.info 5/2012 Podobny rachunek wykonał Krzysiek Dębski, któremu do zwycięstwa wystarczyło 125 metrów, ale oscypki rozbudziły jego apetyt na więcej i zakończył nurkowanie na 145 metrze. W tej konkurencji został wyprzedzony tylko przez Cetiego (193 metry) i Olka Ryszkę (152metry). Łukasz Piszczek zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej po 138 metrowej dynamice. Zaznaczam, że Łukasz pływa kla- sycznym ruchem nożycowym, co jest zdecydowanie trudniejsze i bardziej wymagające niż ruch delfinowy w monopłetwie. Tym samym stylem popłynęli Hania Sikacz (84 metry) i Filip Mikołajczak (125 metrów). Zyskali wielkie uznanie nie tylko ze względu na wyniki, ale także z uwagi na płetwy, w których startowali. Najzwyklejsze krótkie płetwy! I niech mi ktoś teraz powie, że bez monopłetwy się nie da. 74 Żółta koszulka Oficjalne rozdanie pucharów i nagród to chwila, w której jednocześnie cieszymy się z wyników i jest nam smutno, bo wiemy, że to już koniec zawodów. Puchar Prezydenta Bydgoszczy wręczali przedstawiciele Urzędu Miasta oraz Dyrektor Szkoły nr 63, przy której mieści się basen „Bryza”. Pierwsze miejsce wywalczyli Paulina Urbańska i Krzysztof Dąbrowski, drugie Robert Cetler i ja, na trzecim stopniu podium stanęli Julia Kozerska i Łukasz Piszczek. Osobiście zjawił się również Rafał Gleba z firmy TAPKAR. Ten niezawodny sponsor i sympatyk freedivingu wspiera nas od dawna, za co mu osobiście bardzo dziękuję. Nordic Development również nie po raz pierwszy wspiera bezdechowców – dziękujemy za zaufanie!!! Dzięki tym osobom i instytucjom mogliśmy się znowu spotkać i powalczyć o tytuły i doświadczenie. Nasz prezes Radek Gaca sędziował, koordynował i prowadził relację jak zawodowy konferansjer. To, co mnie również cieszy to fakt, że kibice Skorpeny byli jednocześnie asekuracją i ekipą od zadań specjalnych. Wiele osób pomaga- Nuras.info 5/2012 bertem, jako byli mistrzowie i nowi wicemistrzowie, przekazaliśmy te wyjątkowe T-shirty Paulinie Urbańskiej i Krzyśkowi „Oscypkowi” Dąbrowskiemu z obietnicą, że za rok powalczymy o pierwsze miejsce. Tym miłym akcentem zakończyliśmy część oficjalną i zaczęliśmy mniej oficjalne spotkanie. Rozmowy o planach Skorpeny, Stowarzyszenia Freediving Poland i nadchodzących zawodach głębinowych. Już wiemy, że nie zabraknie na nich czołówki polskich freediverów. Dalszą część imprezy pominę… Co się działo później, niech zostanie w Bydgoszczy. AKP Skorpena fot. Maria Rusnak, Marek Marcisz ło w organizacji, dzięki czemu zawody odbyły się na bardzo wysokim poziomie. Kibiców też nie zabrakło! Na trybunach pojawili się freediverzy, którzy mam na- dzieję następnym razem wezmą udział już jako zawodnicy! Ceremonię zakończyło przekazanie żółtych koszulek nowym liderom. Wraz z Ro75 Nuras.info 5/2012 Nurkowy Dzień Ziemi 2012 w Gołkowie W niedzielę 22 kwietnia – z okazji obchodów Dnia Ziemi – odbyło się wielkie sprzątanie terenu glinianek w podwarszawskim Gołkowie. Porządkowano zarówno brzeg, jak i dno zbiornika, bo w akcji wzięli udział płetwonurkowie z Grupy Eksplorującej Podwarszawskie Nurkowiska. Sprzątanie zostało zorganizowane przez Fundację Eco Choice – przy współpracy z Centrum Nurkowym Raja oraz Urzędem Gminy Piaseczno – i odbyło się w ramach akcji „Posprzątajmy razem naszą okolicę”. Głównym celem przedsięwzięcia było zaktywizowanie społeczności lokalnej oraz uświadomienie problemu dzikich wysypisk i gospodarki odpadami w powiecie piaseczyńskim. Na miejscu stawiło się ponad 100 osób w przeróżnym wieku – od najmłodszych po seniorów – by razem, ramię w ramię zbierać porozrzucane po całych gliniankach nieczystości. Nurkowo warunki były raczej kiepskie. Woda wszakże była mokra, a głębo76 kość dochodziła do 10 metrów, ale widoczność oscylowała w okolicach zera, więc większość podwodnych poszukiwań odbywała się po omacku. Nie zniechęciło to jed- Nuras.info 5/2012 nak ponad dwudziestu płetwonurków, którzy metodycznie przeczesali dno największego zbiornika o wdzięcznej nazwie Zdrój. Widoczność poprawiała się od 8 metra i aż do dna widać było na mniej więcej metr, lecz tylko przy użyciu odpowiedniej mocy latarki, gdyż na tej głębokości panowała absolutna ciemność. Promienie wiosennego słońca zatrzymywała zawiesina delikatnie rozrzedzająca się od 6-8 metra. Ryb widać nie było, a roślinność akwenu jest raczej uboga. Na dnie jest zupełna pu77 stynia, pokryta gdzieniegdzie kępami białej pleśni. Brzmi zachęcająco, nieprawdaż? W akcji, oprócz płetwonurków używających sprzętu scuba, uczestniczyli także reprezentanci Spearfishing. pl, którzy na bezdechu ofiarnie poszukiwali podwodnych odpadów. W sumie udało się zebrać cały kontener śmieci, a że jednocześnie na miejscu odbywała się zbiórka elektro odpadów, to ciężarówka, która je odbierała równie szybko się zapełniła. O zabezpieczenie medyczne zadbała ekipa X-Divers i Safe Water Associacion, a Fundacja Eco Choice i BeeGreen zorganizowały animacje ekologiczne dla dzieci. Nie zabrakło też smacznego akcentu w postaci grilla i degustacji amerykańskiego wina Barefoot, którego producenci wspierają akcje czyszczenia kalifornijskich plaż. Była to kolejna udana akcja proekologiczna zorganizowana z inicjatywy Grupy Eksplorującej Podwarszawskie Nurkowiska i jak zapowiadają jej członkowie, na pewno nie ostatnia. Więcej o ich działalności można przeczytać na stronie www.gepn.pl, www.facebook.com/GEPN.POLSKA oraz oczywiście na Forum-Nuras. com. Kamil Jaczyński Zdjęcia: Jarek Kozioł i Kamil Jaczyński Nuras.info 5/2012 Akwarium morskie - od czego zacząć Czy myślisz czasem o przeniesieniu kawałka rafy koralowej do domowego zacisza? Jesteś ciekawy – jak to zrobić i od czego zacząć? Postaramy się nieco przybliżyć temat akwarystyki morskiej. Zapewne podczas nurkowania niejednokrotnie zastanawiałeś się, jak te piękne podwodne krajobrazy, cudownie kolorowe ryby i wszystkie bezkręgowce zamieszkują- ce rafy koralowe zabrać do domu i cieszyć się nimi nie tylko podczas dalekich tropikalnych podróży. Jeżeli chociaż przez chwilę zapragnąłeś mieć akwarium morskie w domu, to ten artykuł powinien dać Ci podstawowe informacje, od czego powinieneś zacząć swoją przygodę z akwarystyką morską. W Polsce akwarystyka morska jest bardzo młodą dziedziną, do niedawna uważaną za elitarną i tylko dla bogaczy. Czasy 78 Nuras.info 5/2012 jednak się zmieniają! Dzięki badaniom raf koralowych posiadamy coraz większą wiedzę o warunkach i powiązaniach panujących na rafach. Akwarystyka morska jest już obszarem dobrze zbadanym, a przez to stała się cudownym hobby dla wszystkich miłośników podwodnego świata. Akwarystyka morska jest jednak bardzo wymagającym hobby. Od czego zacząć? Jeżeli kiedykolwiek posiadałeś akwarium słodkowodne, jesteś na uprzywilejowanej pozycji. Spora część podstawowej wiedzy o akwarystyce przyda się podczas zakładania pierwszego akwarium morskiego. Planując je, musisz wiedzieć, że pierwsza i podstawowa sprawa to wielkość zbiornika. Może się ona wahać od kilkudziesięciu do nawet wielu tysięcy litrów. Dla początkującego akwarysty morskiego najodpowiedniejszy będzie jednak zbiornik nie mniejszy niż 150 litrów. Nurkując zapewne zauważyłeś, jak różnorodna i złożona jest rafa koralowa. To właśnie ta złożoność jest najtrudniejszym elementem do odtworzenia w warunkach domowych. Im mniejsze akwa79 Nuras.info 5/2012 rium morskie, tym większy problem z utrzymaniem stabilności jego parametrów (temperatura, zasolenie, pH, czystość wody). Wymiary samego akwarium morskiego powinny nieco różnić się od akwarium słodkowodnego. Akwarium morskie powinno mieć jak największą podstawę. Standardowe klejone maszynowo akwaria nie nadają się do adaptacji na akwarium morskie z uwagi na standaryzację wymiarów. O wiele lepszym wyjściem jest zamówienie akwarium na wymiar. Zbiornik przystosowany specjalnie do „morszczyzny” zazwyczaj składa się z dwóch elementów: części wystawowej oraz części technicznej. Część wystawowa to wszystko, co widzimy, prze- strzeń do życia dla ryb i bezkręgowców. Część techniczna to miejsce na filtracje, grzałkę i wszystkie inne elementy niezbędne do prawidłowego funkcjonowania akwarium (i te, których nie chcielibyśmy umieszczać w części wystawowej). Podział na te dwa osobne elementy zazwyczaj wykonuje się na dwa sposoby: Akwarium panelowe – jest to jeden zbiornik, który na dwie części dzieli szyba, a przepływ wody między częściami wymuszany jest za pomocą pompy. Akwarium z tzw. SUMP’em – składa się z dwóch osobnych zbiorników, zazwyczaj położonych jeden pod drugim. W akwarium wywiercone są otwory na hydraulikę 80 Nuras.info 5/2012 średnicę rur i montuje spływ zabezpieczający (tzw. rewizję), by uniemożliwić wylanie wody poza akwarium. Jeżeli akwarium ma pojemność większą niż 200 litrów, to SUMP jest właściwie jedyną opcją, ponieważ rozmiar sprzętu, jaki trzeba do takiego akwarium zamontować praktycznie uniemożliwia zastosowanie akwarium panelowego. łączącą akwarium z SUMP’em, czyli „miską filtracyjną”. SUMP jest zwykle umiejscowiony w zamkniętej w szafce pod akwarium i w nim schowany jest cały sprzęt. Obieg wody pomiędzy SUMP’em a akwarium wymuszany jest dzięki pompie obiegowej, natomiast woda z akwarium do części filtracyjnej opada na zasadzie grawitacji. Jeżeli drugie z powyższych rozwiązań, tj. zastosowanie dwóch zbiorników połączonych rurami wydaje się niebezpieczne i niepewne, to… muszę rozwiać te wątpliwości. Akwarium z SUMP’em ma o wiele więcej zalet niż wad, a dodatkowo jest w 100% bezpieczne. Podczas projektowania akwarium z SUMP’em dokładnie określa się pojemność każdego z elementów, dobiera 81 Liczy się światło Światło w akwarystyce morskiej jest jednym z kluczowych czynników. Podczas opalania się na piaszczystych brzegach wysp tropikalnych doświadczyłeś mocy słońca operującego w tym regionie, dlatego zapewne nie zdziwi Cię moc światła, jaką należy oświetlić akwarium. Światło słoneczne jest jednym z podstawowych źródeł energii dla koralowców. Koralowce posiadają w tkankach symbio- Nuras.info 5/2012 tyczne algi zwane zooxanthellae. To one – dzięki sile słońca – produkują dla koralowców niezbędne do życia cukry. Nie inaczej jest w akwarium. Przyjmuje się, że w akwarium z koralowcami powinno przypadać 1W oświetlenia na każdy litr wody. Jest to wyliczenie mocno ogólnikowe i dotyczy dwóch z trzech głównych źródeł światła, jakimi są świetlówki T5 i żarniki metalohalo- genkowe HQI. Przez wiele lat to właśnie specjalistyczne akwarystyczne świetlówki i żarniki były najbardziej widoczne nad akwariami morskimi. Obecnie jednak ze względów ekonomicznych oraz w trosce o środowisko (świetlówki zawierają szkodliwą rtęć, a żarniki gazy metali szlachetnych) coraz więcej akwariów oświetlanych jest specjalnymi lampami LED. Dzięki rozwojo- wi technologii LED można ograniczyć ilość światła o 50% w stosunku do świetlówek czy żarników HQI. Piana, więcej piany Jak zapewnić czystość morskiej wody w akwarium? Zapewne oczami wyobraźni widzisz ogromne filtry z różnymi skompliko82 Nuras.info 5/2012 tworzy małe pęcherzyki. Do pęcherzyków tlenu przyłączają się białka oraz inne szkodliwe substancje. Zapewne obserwowałeś pokryte pianą plaże po sztormie. Dokładnie na takiej samej zasadzie działa odpieniacz. Brudna piana zbierana jest w kubku, który opróżnia się co jakiś czas. Wybór odpieniaczy jest ogromny, niektóre pracują lepiej, inne gorzej, ale zasada usuwania białek za pomocą drobnych pęcherzyków tlenu pozwala na proste i bezproblemowe utrzymanie akwarium morskiego w domu. Cyrkulacja wanymi wkładami, przez które przepływa woda. Tak było kiedyś. Obecnie podstawowa filtracja w akwarium morskim to odpieniacz białek. Nie spotkasz tego urządzenia w akwarystyce słodkowodnej. Ogólna za- sada działania odpieniacza opiera się o wytwarzanie brudnej piany podczas silnego natleniania. W odpieniaczu, który zazwyczaj ma kształt rury lub stożka, wprowadzane jest w ogromnej ilości powietrze, które 83 Nuras.info 5/2012 Ruch wody to podstawa. Woda jest transporterem tlenu i składników odżywczych dla wszystkich zwierząt w akwarium. W ce- lu zapewnienia odpowiedniego przepływu instalujemy w akwarium tzw. pompy cyrkulacyjne. One umożliwiają nam odwzoro84 wanie naturalnego falowania wody na rafie, z zachowaniem wszystkich silniejszych i słabszych prądów, zmienności przepływu. Oferta pomp cyrkulacyjnych jest bardzo szeroka. Liderami w produkcji pomp cyrkulacyjnych dla akwarystyki morskiej są pompy VorTech oraz TUNZE, oferujące pompy cyrkulacyjne o wydajności od tysiąca do 150 tys. l/h. Nuras.info 5/2012 Akwarium morskie to nie księga czarów. Na początku wymaga nauki, ale nie jest to tak trudne, jak się wydaje. Jeżeli nie przera- ziła Cię jeszcze ilość nowych informacji i nadal chcesz cieszyć się rafą koralową w mniejszym, domowym wydaniu, postaramy się w każdym następnym artykule przybliżać tajniki akwarystyki morskiej. Sylwia Giżyńska [email protected] Michał Lutyński [email protected] 85 Nuras.info 5/2012 Widziane bez maski Doktorze, czy ja mogę… Każdy lekarz, niezależnie od specjalizacji, wielokrotnie słyszy takie pytanie. I prawie zawsze pytający z góry zakłada, że usłyszy odpowiedź – tak. Nie inaczej jest w przypadku kwalifikacji do nurkowania, więc jeżeli i tak będziemy nurkować, to czy ma sens męczenie siebie i lekarza badaniem? W końcu formalnych badań lekarskich wymaga wyłącznie CMAS, w innych federacjach wypełnia się ankietę. To takie proste, wystarczy trochę nakłamać… Niestety 45 lat ustroju, w którym o każdej rzeczy decydowało za nas państwo oduczyło ludzi prostej zasady, że każdy sam bierze za siebie odpowiedzialność. Ta prawda dopiero bardzo powoli zaczyna przenikać do naszej społecznej świadomości. I jeżeli nie mamy bata nad sobą, to hulaj dusza. Stąd różne „ciekawe” pomysły tworzenia grup płetwonurków z chorobami, które stanowią bezwzględne przeciwwskazanie do uprawiania nurkowania. Może nawet niedługo powstanie federacja polskich nurków chorujących na padaczkę? Po prostu zgroza. Badanie lekarskie składa się, ogólnie rzecz ujmując, z trzech podstawowych części. Od najważniejszej do najmniej ważnej (z reguły) są to: badanie podmiotowe, czyli wywiad (rozmowa lekarza z chorym), badanie przedmiotowe (z 4 podstawowymi elementami: oglądaniem, badaniem dotykiem, opukiwaniem i osłuchiwaniem) oraz badania dodatkowe (badanie krwi, RTG, itd.). Jeżeli w najważniejszej części, czyli badaniu 86 podmiotowym, pacjent skutecznie okłamie lekarza, to całe badanie i wyciągnięte na jego podstawie wnioski można wyrzucić do kosza. Chcąc zatem uzyskać szczerą i rzetelną diagnozę (w tym przypadku uczciwą odpowiedź na pytanie, czy nasze zdrowie pozwala nam na nurkowanie), sami bądźmy szczerzy. Dopiero potem samodzielnie podejmijmy decyzję, czy chcemy postąpić zgodnie z radą lekarza, czy też – świadomi potencjalnych konsekwencji dla zdrowia i życia – chcemy te rady zignorować… Jeszcze jedna sprawa. To, co dla osoby pragnącej rozpocząć przygodę z nurkowaniem powinno być bezwzględnym powodem do powstrzymania się od nurkowania, dla nurka z wieloletnim stażem może oznaczać warunkowe dopuszczenie do dalszych nurkowań, ale raczej już nie do nurkowania technicznego czy jaskiniowego. Nuras.info 5/2012 Po tym nieco przydługim wstępie zajmijmy się schorzeniami, które mogą nas czasowo lub definitywnie pozbawić przyjemności zwiedzania podwodnego świata. Zacznijmy od schorzeń neurologicznych. Jest to stosunkowo proste, bo praktycznie wszystkie wymienione poniżej przypadłości dyskwalifikują w sposób definitywny i bezdyskusyjny z nurkowania. Są to m.in. padaczka, przebyte udary mózgu (w absolutnej większości przypadków), przebyte zabiegi na otwartym mózgu niezależnie od powodu, guzy mózgu, w większości przypadków masywne urazy mózgu (u 50-90% osób po takim urazie w ciągu 2-3 lat pojawiają się napady drgawek czy wręcz padaczka). W przypadku urazów, które spowodowały tylko krótkotrwałą utratę przytomności i nie spowodowały wystąpienia innych objawów neurologicznych, powrót do nurkowania może nastąpić najwcześniej po ok. 2 miesiącach, pod warunkiem prawidłowych wyników EEG i tomografii komputerowej mózgu. Również niektóre schorzenia psychiatryczne stanowią przeciwwskazanie do nurkowania. Co do schizofrenii czy ostrych psychoz jest to dla większości osób oczy- wiste, ale mało kto zdaje sobie sprawę, że uzależnienie od alkoholu lub narkotyków traktowane jest także jako takie schorzenie i stanowi przeciwwskazanie do nurkowania. Podobnie jak w przypadku schorzeń neurologicznych bardzo rygorystycznie należy traktować występowanie schorzeń układu oddechowego. Przebycie zabiegów operacyjnych z otwarciem klatki piersiowej niezależnie od powodu, rozedma płuc czy wystąpienie samoistnej odmy opłucnowej dyskwalifikują od nurkowania. Podobnie objawowa astma. W tym ostatnim wypadku, jeżeli parametr spirometryczny FEV1 (natężonej jednosekundowej objętości wydechowej) mieści się powyżej 75% normy, można dopuścić do nurkowania. Należy jednak pamiętać, że oddychanie suchym i zimnym powietrzem (a właśnie takim gazem oddychamy) może wywołać skurcz oskrzeli i napad duszności. Natomiast faza ostra zapalenia płuc czy oskrzeli stanowi bezwzględne, choć na szczęście czasowe, przeciwwskazanie do nurkowania. Nurkować nie powinny również osoby z chorobą niedokrwienną mięśnia sercowego, w tym osoby po przebytym zawale i z niestabil87 nym nadciśnieniem tętniczym. Przetrwały otwór owalny (PFO) w przegrodzie międzykomorowej występuje według niektórych autorów nawet u 1/3 populacji. Jego obecności nie bada się rutynowo i nie stanowi on przeciwwskazania do nurkowania. Niemniej u osób, u których wystąpiła choroba dekompresyjna typu II (z objawami neurologicznymi, krążeniowymi, płucnymi) należy wykluczyć wystąpienie PFO, zaś w przypadku jego stwierdzenia obowiązuje zakaz nurkowania do czasu zabiegu zamykającego otwór (nie jest do tego konieczne otwarcie klatki piersiowej). Kolejną częstą chorobą cywilizacyjną, która uniemożliwia nurkowanie jest cukrzyca. I tu spotykamy się z sytuacją opisaną we wstępie. O ile każdy rodzaj cukrzycy powinien dyskwalifikować kandydata na nurka, o tyle jeśli u nurka wystąpiła cukrzyca leczona wyłącznie dietą lub lekami doustnymi a poziom glukozy we krwi jest stabilny i nie zdarzają się napady hipoglikemiczne, to taki nurek może kontynuować swoją nurkową przygodę. Wiem jednak o przypadku wystąpienia w jaskini śpiączki hipoglikemicznej u takiej osoby. Życie uratowało jej to, że jej partnerem był jeden z najlepszych Nuras.info 5/2012 na świecie instruktorów nurkowania jaskiniowego, który ponad pół godziny płynął z nieprzytomnym do wyjścia… Ze schorzeń laryngologicznych dyskwalifikują z nurkowania jakiekolwiek zabiegi operacyjne na uchu środkowym, wyrostku sutkowatym oraz wszelkie choroby ucha wewnętrznego, natomiast perforacja błony bębenkowej oraz urazy ucha (w tym uraz ciśnieniowy) są przeciwwskazaniem czasowym. Podobnie jak w przypadku ostrych chorób zapalnych układu oddechowego, każda ostra infekcja uszu, zatok lub gardła również czasowo uniemożliwia nurkowanie. Choroby narządu wzroku, z wyjątkiem dużych zaburzeń ostrości bądź ubytku Chcesz opisać wyjątkowe nurkowanie? wzroku, nie stanowią generalnie przeciwwskazań do nurkowania. Z chorób przewodu pokarmowego uniemożliwiających nurkowanie należy wymienić refluks żołądkowo-przełykowy oraz jakiekolwiek przepukliny, do czasu ich operacyjnego usunięcia. Względnym przeciwwskazaniem jest również znacznego stopnia otyłość. Ponadto należy stwierdzić, że w kwalifikacjach do nurkowania należy zdecydowanie bardziej rygorystycznie podchodzić do osób powyżej 40 roku życia. Ostatecznie i tak na pytanie „Doktorze czy ja mogę…” każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Lekarz może jedynie dać wskazówki i sugestie a każdy z nas sam za siebie i swoje życie bierze odpowiedzialność. I stałej świadomości tej odpowiedzialności sobie i Wam życzę. Hubert Urbańczyk Autor jest z zawodu lekarzem onkologiem, pracownikiem naukowym Instytutu Onkologii w Gliwicach, z zamiłowania płetwonurkiem – Nurkiem technicznym GUE i TDI oraz Instruktorem TDI/SDI, prowadzącym kursy do stopnia Adv. Nitrox i Divemaster włącznie, różnego rodzaju specjalizacje łącznie z kursem skuterowym jak również warsztaty przede wszystkim z zakresu trymu, pływalności, technik poruszania się, w tym przygotowujące do kursu GUE Fundamentals. Dla użytkowników Forum- Nuras znany jako hubert68 KURSY NURKOWANIA NA ZATRZYMANYM ODDECHU Prowadzi Instruktor Apnea Academy Tomek „Nitas” Nitka Chcesz się podzielić ciekawymi informacjami? I n fo r m a c j e i z a p i s y : www.nitas.pl [email protected] tel. 609 954 905 Napisz do nas [email protected] 88 Nuras.info 5/2012 KUP TE CEGIEŁKI Wszystkim sympatykom delfinów i delfinoterapii polecamy: Płytę CD “Symfonia natury-delfiny” zawierającą 66 minut relaksacyjnej muzyki połączonej z głosem delfina. Te naturalne wibracje bardzo pozytywnie działają na ludzką psychikę, relaksują i uspakajają. Cena za 1 sztukę wynosi 25 zł. Koszty wysyłki: list polecony ekonomiczny 7 zł, list polecony priorytetowy 8,50 zł. oraz Podstawkę w kształcie delfina pod telefon komórkowy - gdy ktoś zadzwoni podstawka intensywnie świeci. Jest to świetny przedmiot dla osób głuchych i niedosłyszących. Można ją kupić w kolorach: niebieskim, różowym, fioletowym i zielonym. Cena za 1 sztukę wynosi 6 zł. Koszty wysyłki: list polecony ekonomiczny 8.00 zł, list polecony priorytetowy 9.00 zł. Pieniądze prosimy wpłacić na nasze firmowe konto: Górnośląskie Centrum Delfinoterapii IDEA BANK S.A. 98 1950 0001 2006 0226 4361 0002 oraz e-mailem podać adres, na który mamy przesłać cegiełki [email protected] Pieniądze zostaną przeznaczone na budowę delfinarium. Więcej informacji na temat tego przedsięwzięcia jest na www.delfinoterapia.cuprum.pl Pozdrawiam. Aleksandra Piaścik, tel. kom. 604 611-128 89 Nuras.info 5/2012 Nurkowe ABC - maska W niniejszym cyklu artylułów postanowiliśmy przybliżyć Czytelnikom podstawowy sprzęt oraz opisać jego prawidłowe wykorzystanie. Dzisiaj dalsza część nurkowego ABC czyli maska i fajka Maska - cel użycia Człowiek pod wodą widzi nieostro. Wynika to z różnicy gęstości optycznej wody w porównaniu do powietrza, w którym powinno pracować nasze oko. Maska pozwala na zachowanie warstwy powietrza przed gałką oczną, co umożliwia ostre widzenie. Dodatkowo izoluje twarz i oczy od zimna oraz zanieczyszczeń, takich jak sól w morzu albo chlor w basenie. Budowa i ergonomia Maski składają się z fartucha szczelnie przylegającego do twarzy, wmontowanych w ten fartuch szybek oraz paska podtrzymującego. Szybki maski nurkowej muszą być zrobione ze szkła hartowanego. Jest ono kil- kakrotnie bardziej wytrzymałe mechanicznie w porównaniu do zwykłego, a po stłuczeniu rozpada się na kostki, co zabezpiecza twarz i oczy przed skaleczeniem. Bywają maski z plastikowymi szybkami, jednak takie szybki przy użyciu na wodach otwartych natychmiast ulegną porysowaniu przez piasek, a więc całkowicie nie zdadzą egzaminu. Istnieją maski z pojedynczą lub dwoma szybkami oraz z wieloma. Do maski z dwoma szybkami (po jednej na każde oko) nieco łatwiej dobrać szkła korygujące wady wzroku. Poza tym nie ma między nimi większych różnic funkcjonalnych. Różne egzotyczne rozwiązania „panoramiczne”, z wstawionymi dodatkowymi szybami bocznymi czy dolnymi, są ślepą uliczką w rozwoju technologii. Maski je posiadające mają wyjątkowo dużą objętość, co utrudnia usuwanie wody z maski (szasowanie), tworzy też dodatkowy wypór unoszący głowę nurka. Ponadto boczne szybki wpuszczają światło padające z boków. Światło to odbija się od głównej szyby, two90 rząc odblaski, które utrudniają widzenie. Tak więc paradoksalnie – z powodu tych bocznych szybek często widoczność zostaje znacznie ograniczona. Najważniejsze różnice pomiędzy różnymi modelami dotyczą kształtu i koloru fartucha. Nowoczesne maski mają fartuchy z silikonu, który jest bardziej elastyczny i trwalszy niż wcześniej używana guma. Maska musi szczelnie przylegać do twarzy nurka. Producenci zazwyczaj nie robią masek w różnych rozmiarach, silikonowy fartuch umożliwia doszczelnienie mimo dużych różnic fizjonomii. Tym niemniej bywa tak, że maska nie chce się doszczelnić na czyjejś twarzy, dlatego też przed zakupem należy to sprawdzić. Maski różnych modeli i różnych producentów różnią się nieco kształtem, co pozwala dobrać sobie odpowiednią. Kształt fartucha powinien zapewniać możliwie duże pole widzenia i możliwie małą objętość maski. Oba postulaty można zrealizować w ten sposób, że możliwie du- Nuras.info 5/2012 że szybki maski są umieszczone możliwie blisko twarzy. Obecnie na rynku istnieje kilka modeli masek tego typu. Fartuch maski powinien obejmować nos, co pozwala na wyrównywanie ciśnienia w masce. Wyjątkiem są niektóre rozwiązania dla nurków bezdechowych, w których do wyrównywania ciśnienia w masce służy specjalna rurka trzymana w ustach. Osłona nosa powinna umożliwiać łatwe zaciśnięcie palców na nosie (w celu wykonania próby Valsalvy, manewru Toynbee czy manewru Frenzla). Pamiętać należy o tym, że te czynności często trzeba wykonać w grubych rękawicach, zgrabiałymi dłońmi, tak więc wszelkie pomysły szalonych designerów ograniczające dostęp do nosa należy odrzucić w przedbiegach... Ostatnią sprawą jest kolor fartucha silikonowego. Zasadniczo maski produkuje się w trzech kolorach: czarnym, srebrnym i przezroczystym. Czarny silikon uważam za idealne rozwiązanie w większości wypadków, zapewniające maksymalną widoczność przez szybkę. Jedyna jego wada polega na tym, że w maskach o mocno ograniczonym polu widzenia (maskach o małych szybkach położonych daleko od oczu), powstaje de- prymujące wrażenie przebywania w ciemnym tunelu... Silikon przezroczysty ma usunąć to wrażenie, pozwolić też na zerkanie na boki. Jednak to rozwiązanie generuje więcej problemów niż korzyści. Przez „przezroczystawy” silikon niewiele widać, natomiast rozproszone światło przezeń przenikające odbija się od przedniej szyby, co często znacznie pogarsza kontrast obserwowanego obrazu. Ponadto tego typu silikon bardzo szybko żółknie i staje się mało estetyczny. Lepszym rozwiązaniem jest wyszukanie maski o dużej szybce położonej bardzo blisko oczu o fartuchu z czarnego silikonu. Silikon o barwie srebrnej jest rozwiązaniem pośrednim dziedziczącym większość wad obu rozwiązań. Światło rozpra- szające się na srebrnej powierzchni pogarsza kontrast widzianego obrazu a przez silikon nic nie widać na boki... Technika używania maski Sprawdzenie szczelności Ta niezwykle prosta procedura pozwala wybrać pasującą maskę. Wystarczy maskę przyłożyć do twarzy bez zakładania paska 91 na głowę i lekko docisnąć (albo zaciągnąć powietrze nosem). Jeśli maska się doszczelni, po pochyleniu głowy do dołu maska powinna zostać na swoim miejscu. Czujemy też podciśnienie wewnątrz. Jeśli maska się nie uszczelnia, to gdzieś jest problem. Problemem może być kosmyk włosów wchodzący pod fartuch maski, nieogolone wąsy, zagięcie się skóry na policzku, podwinięcie fartucha maski itd. Jeśli maska nie pasuje, należy wybrać inny model. UWAGA: wariant tej próby można wykonywać przy każdym sprawdzeniu sprzętu podczas wchodzenia do wody. Jeśli po zaciągnięciu powietrza nosem maska się doszczelnia, to znaczy że jest dobrze założona. Jeśli czujemy, że gdzieś wchodzi do niej powietrze, to znak, że coś jest nie tak. Poza czynnikami jak powyżej – może to być kaptur wchodzący pod fartuch maski. Zabezpieczenie maski przed parowaniem Przygotowanie nowej maski Każda nowa maska wymaga bardzo dokładnego oczyszczenia z pozostających na niej oleistych substancji. Najlepszy sposób Nuras.info 5/2012 oczyszczenia maski to bardzo dokładne, kilkakrotne, umycie jej pod bieżącą, gorącą wodą z użyciem dobrego detergentu (tu niezastąpiony jest płyn „Ludwik”, ale sprawdzają się też np. mocne szampony). Istotne jest, aby usunąć zanieczyszczenia z powierzchni całej maski, łącznie z paskiem i zewnętrzem. Substancje pokrywające nową maskę, dzięki swym własnościom adhezyjnym, pozostawione w jednym miejscu, z czasem rozejdą się po całej powierzchni i maska znowu zacznie parować. Z tego też względu, jako mało skuteczne na dłuższą metę uznać należy sposoby polegające np. na opaleniu szybki płomieniem zapalniczki itd. Przygotowanie przed nurkowaniem Istnieją dwa sposoby zabezpieczenia maski przed parowaniem. Pierwszy polega po prostu na napluciu i dokładnym rozsmarowaniu śliny po szybce, oczywiście od wewnętrznej strony. Następnie należy wypłukać ślinę, tak aby nie było widocznych bąbelków, nie przesadnie jednak, aby nie wypłukać białek, które przylgnęły do szkła. Drugi sposób wymaga użycia specjalnych płynów dostępnych w sklepach nurkowych. Sposoby użyteczne w trakcie nurkowania Dobrze przygotowana maska nie powinna parować przez cały czas nurkowania trwającego nawet kilka godzin. Czasem jednak zachodzi potrzeba poradzenia sobie z tym problemem pod wodą. W takiej sytuacji można spróbować maskę wylizać a następnie wyszasować. To często daje zadowalający efekt. Inna metoda polega na wpuszczeniu do maski niewielkiej ilości wody i przemywaniu szybki. Ten sposób jest bardzo uciążliwy i działa jedynie na krótką chwilę. Opróżnienie maski z wody (szasowanie maski) Maska pod wodą często z tych czy innych powodów podcieka, a nawet ulega całkowitemu zalaniu. Czasem jest to spowodowane potrąceniem przez partnera, czasem wystarczy że nurek się szerzej uśmiechnie albo nie ogoli... W zimnej wodzie silikon sztywnieje i maski przeciekają wyjątkowo łatwo. Aby sobie poradzić z tym problemem, należy: odchylić głowę możliwie mocno do góry, nawet lekko do tyłu. Docisnąć palcami górną ramkę maski. Następnie dmuchnąć po92 wietrze nosem (niespecjalnie mocno). Bąble powietrza wypychają wodę z maski. Czasem, zamiast dociśnięcia górnej ramki, należy uchwycić dłonią ramkę i NIECO ją odchylić, tak aby doszczelnić górę i rozszczelnić dół. Wyrównywanie ciśnienia w masce Podczas zanurzania maska jest poddawana rosnącemu ciśnieniu otoczenia. Gaz w niej zawarty ulega kompresji zgodnie z prawem Boyla - Mariotta. Początkowo te zmiany są kompensowane dzięki elastyczności fartucha, jednak jeśli nurek nie wyrówna ciśnienia wewnątrz maski, to tkanki twarzy będą wpychane przez ciśnienie do jej wnętrza, co powoduje uczucie dyskomfortu a potem uraz ciśnieniowy twarzy, czyli pękanie naczyń krwionośnych w gałkach ocznych, przekrwienie białek oczu i siniak na twarzy. Tych niemiłych konsekwencji łatwo uniknąć, dmuchając nieco gazu nosem do wnętrza maski podczas zanurzania. Przy wynurzaniu nadmiar gazu sam wydostanie się pod fartuchem maski. Fajka Najbardziej kontrowersyjny element wyposażenia nurka. Fajka służy nurkowi do Nuras.info 5/2012 oddychania wtedy, gdy znajduje się on na powierzchni z głową zanurzoną w wodzie, czyli gdy płynie po powierzchni na brzuchu lub obserwuje to, co dzieje się pod wodą. Jest jeszcze jedno zastosowanie fajki: można jej użyć podczas nurkowania podlodowego w sytuacji awaryjnej. Jednak fajka generuje sporo problemów. Tradycyjnie przypięta do maski często powoduje jej rozszczelnianie, zwiększa ryzyko jej zerwania przez partnera, podczas szybkiego płynięcia znacznie zwiększa opory hydrodynamiczne. (Nie przypadkiem przy pływaniu szybkim używa się specjalnych fajek umieszczonych z przodu maski, co zmniejsza ten problem). Należy pamiętać o tym, że oddychanie przez fajkę wymaga większego wysiłku niż oddychanie bezpośrednio ustami albo oddychanie z automatu, oraz że jest mniej efektywne, gdyż fajka zwiększa opory oddechowe i zwiększa objętość martwą o objętość fajki. Kiedyś przykładano dużą wagę do tego, by nurek SCUBA zawsze zabierał fajkę, co uzasadniano tym, że miała być niezbędna do przemieszczania się po powierzchni do i z miejsca zanurzenia, szczególnie na morzu przy fali. Dziś raczej się od fajki odcho- dzi, gdyż w wyżej wymienionej sytuacji można poradzić sobie na inne sposoby: płynąc na plecach (wtedy fajka przeszkadza) oraz – gdy już trzeba płynąć na brzuchu – korzystając z automatu oddechowego. Jeśli już ktoś potrzebuje fajki, powinien rozważyć chowanie jej w kieszeni skafandra, kamizelki lub za paskami noża, gdzie nie będzie przeszkadzała podczas nurkowania. Fajka jest też doskonałym narzędziem podczas treningów basenowych. Dzięki wymuszeniu niefizjologicznego, głębokiego oddychania i zwiększeniu oporów oddechowych, basenowy trening z fajką poprawia kondycję, wydolność oddechową i przygotowuje nurka do warunków panujących na większych głębokościach. Podsumowując wszystkie za i przeciw: fajka może być niezastąpiona w przypadku asekuracji z powierzchni, np. podczas asekuracji treningu bezdechowego przy linie; fajka może się przydać w szczególnych okolicznościach, takich jak zagubienie pod stosunkowo cienkim lodem, w którym można wybić nożem dziurę i wystawić fajkę na powierzchnię; Do pływania po powierzchni fajka nie musi być używana, zazwyczaj łatwiej i bez93 pieczniej jest płynąć na plecach lub oddychając z A.O. Mając powyższe na uwadze, fajkę można albo zupełnie pominąć, albo nabyć najprostszy i najtańszy model i trzymać ją schowaną, np. w kieszeni. Paweł Poręba ZAPRASZAMY PASJONATÓW CENOTÓW wyprawa do rzadko odwiedzanych jaskiń Meksyk 26.10-11.11.2012 szczegóły na www.bestdivers.pl tel.601321557 Nuras.info 5/2012 Jacket czy skrzydło, czyli jak rozsądnie zainwestować we własny sprzęt… Aby zobaczyć jak jest pod wodą nie trzeba posiadać własnego sprzętu. Nawet ABC można po prostu wypożyczyć. Ale kiedy zdecydujemy się już na kurs nurkowania trzeba zastanowić się jakie zakupy poczynić. Na pewno warto posiadać własne ABC czyli świetnie dopasowaną maskę (w którą plujemy tylko my), rurkę, odpowiednio dobrane (proste i w miarę sztywne) płetwy, no i oczywiście własne buty… Nad higieniczością jednoosobowego używania tych ostatnich chyba nie musze się rozwodzić…. Pianka… a może suchar? Dla typowego polskiego nurka, który sporo nurkuje na własnym podwórku najlepszym rozwiązaniem wydaje się suchar. Ów dziwny sprzęt nie jest trudny do opanowania. Udowadniają to kursanci na kursach podstawowych, który z powodzeniem robią swoje pierwsze nurkowania w życiu właśnie w sucharze. Suchar kosztuje więcej niż pianka, również jego eksploatacja jest droższa, natomiast komfort, który zapewnia wynagradza wszelkie niedogodności finansowe. Do nurkowania w tzw. ciepłych wodach czy treningów basenowych warto mieć cienką (3 albo 5mm) piankę. Będzie ona dodatkowo służyć jako backup dla naszego suchego skafandra. Bliżej przyglądając się naszemu sucharowi, można niezaprzeczalnie stwierdzić, że suchar powłokowy i cienki ocieplacz jest lepszym wyborem również na cieple wody. Pomijam fakt posiadania dodatkowego źródła, najważniejszą cechą jest fakt, że nie zmienia on pływalności wraz z głębokością jak ma to miejsce w przypadku pianki… Pianka to niedrogie rozwiązanie. Da się w tym nurkować. Jednak moim 94 zdaniem najlepszym wyborem jest suchy skafander. Warto pomyśleć właśnie o tym elemencie wyposażenia już na początku swojej fascynacji nurkowaniem. Kaptur, rękawiczki? A po co? To raczej obowiązkowe elementy sprzętu nurka. Szczególnie kaptur. Chronić głowę należy nawet w najcieplejszych wodach, choćby przed otarciami i słońcem. W zimnej wodzie jest absolutnie niezbędny. AO. Uważam, że każdy nurek powinien mieć swój osobisty automat oddechowy. To przecież sprzęt od którego zależy nasz komfort nurkowania oraz bezpieczeństwo nasze i partnera. Oczywiście można całe życie wypożyczać z zaufanej (!!!) szkoły nurkowania, ale własny automat, jest jak osobista torebka. Konfigurujemy go i ustawiamy całkiem po swojemu… Poza kosztem zakupu należy pamiętać o kosztach eksploatacji, które, szczególnie jeśli nie nur- Nuras.info 5/2012 kuje się często mogą być spore. Ale komfort i pewność są zdecydowanie ważniejsze, więc należy takie koszta po prostu zaakceptować tak, jak każdy z nas bez zmrużenia akceptuje koszty eksploatacji samochodu czy motocykla. Jacket czy skrzydło. Sztandarowy dylemat nieustannie poruszany na forach nurkowych. Szczególnie w odniesieniu do początkujących nurków (SD, ASD+) nie powinniśmy demonizować problemu. Osoby nie skażone kolegami „technicznymi” chwalą sobie nurkowanie w kompensatorze typu jacket. Ale warto spróbować wszystkiego nim podejmiemy decyzje o zakupie sprzętu. Moim zdaniem skrzydło ma swoje niepowtarzalne zalety i w wielu przypadkach jest lepszym rozwiązaniem. A z drugiej strony – przecież nie kupujemy sprzętu na całe życie… podsumowując – ja osobiście zawsze polecam skrzydełko, ale tak naprawdę poczujmy to czego sami chcemy. zdecydować musimy sami. Kupmy więc po prostu kompensator pływalności na naszą miarę. A jeśli stać nas tylko na używany jacket za 200 pln – zapewniam, że w tym „ustrojstwie” też da się spędzić parę chwil pod wodą… Warto pamiętać również o zin- tegrowanym balaście, który zdecydowanie mniej obciąża nasz biedny krzyż… Komputer/digital. Dylemat wydaje się podobny jak w temacie poprzednim. Nie wnikając w szczegóły pamiętajmy, że podstawową różnicą pomiędzy komputerem a tzw. digitalem to pokazywany przez komputer czas NDL, który w przypadku nurkowania z digitalem musimy samodzielnie odczytywać z tabeli. Nie jest to jednak żaden problem. Doskonale wiedzą o tym nurkowie po dobrych kursach, którzy zawsze planują swoje nurkowania w oparciu o tabele. Zresztą dobra praktyka nurkowa nakazuje dublować komputer tabelami. Nie powinniśmy się zatem obawiać własnoręcznego monitorowania parametrów nurkowania. Mimo mojej sympatii do digitalna – komputer nurkowy ma jedną niezaprzeczalna zaletę. To możliwość wgrania profilu do laptopa i szczegółowego przeanalizowania całego nurkowania. Inne przyrządy pomiarowe. Warto mieć kompas. Szczególnie do nurkowania w polskich jeziorach, które w większości mają słabo nachylony stok i niewiele (lub brak) naturalnych punktów orientacyjnych. Z kolei podczas nurkowań w miejscach obfitują95 cych w naturalne punkty orientacyjne (np. nurkowanie przy pionowej ścianie) jest w zasadzie zbędny. Drobiazgi nurkowe czy ważne narzędzia? Jedną z pierwszych rzeczy w które powinien się wyposażyć nurek to dobre narzędzie tnące. Dobre nie oznacza tytanowego noża za kilkaset złotych. Dobre - znaczy skuteczne. Często założenie to spełnia nożyk lub/ i sekator za 30 pln. Aby zachować wysoką skuteczność narzędzia tnącego istotny jest jego punkt zamocowania. Ma być dostępne łatwo, natychmiastowo i z małym prawdopodobieństwem możliwości zgubienia. I nagle ten drogi wypasiony nóż przymocowany na łydce czy udzie okazuje się przydatny tylko do… pocięcia kiełbasek na grillu. A bojkę, szpulkę, kołowrotek i inne gadżety nurkowe kupujmy przy okazji specjalistycznych kursów na których mamy szansę nauczyć się obsługiwać owe przedmioty i właściwie je wykorzystywać… Pamiętajmy o zasadzie – im mniej – tym lepiej. Im prościej – tym lepiej, choć niewielka latareczka backupowa solidnie zamocowana na uprzęży zawsze może się przydać J Butla czy twin… Ludzie!!! Nie noście niepotrzebnych kilogramów!!! Zwłaszcza Nuras.info 5/2012 dla szpanu. Używajcie sprzętu adekwatnego do wykonywanych nurkowań. Aby robić fajne nurki niekoniecznie musicie mieć twina 2x12 albo i większego… No i pamiętajcie, że butla to obowiązek. Poza niezbędnym corocznym przeglądem technicznym (tak jak pozostałe elementy naszego sprzętu) wymaga dodatkowo badania technicznego i tzw. legalizacji Urzędu Dozoru Technicznego. Te zobowiązania niejednokrotnie odstraszają od zakupu własnej butli. Myślę, że własną butlę można spokojnie ustawić na końcu kolejki sprzętów do kupienia. Nie wiem co jeszcze… Najważniejszy jest zdrowy rozsadek, słuchanie mądrych i doświadczonych instruktorów. Z przerażeniem obserwuję coraz większą ilość nowowyprodukowanych tech instruktorów z do- świadczeniem 100 nurkowań, który nie uznaje innego sprzętu niż twin, skrzydlo, trimiksowy komp i suchar, a wszystkie inne rodzaje nurkowania i wyposażenia sprowadza do kategorii „to shit!”. Nie ulegajcie modom sprzętowym. Bawcie się nurkowaniem. Cieszcie się nurkowaniem. Myślę, że najlepszym podsumowaniem będzie świadomość, że po prostu trzeba nurkować, nurkować i jeszcze raz nurkować. Na rożnym sprzęcie. Tym pożyczanym od kolegów czy z centrów nurkowych. Nurkować świadomie, myśleć co w danym elemencie sprzętu mi pasuje, co mnie uwiera i denerwuje. Podgladać lepszych od siebie, ale nie ślepo naśladować. A na końcu pytać. A jeśli pytać - to osoby, których darzycie zaufaniem!!! „Syrenka” Margita Ślizowska 96 Nuras.info 5/2012 SideMount System – Bogaerthian Wody otwarte cz. 2 Odpowiadając na rosnące z dnia na dzień zainteresowanie, zmobilizowani coraz liczniejszymi pytaniami kontynuujemy cykl artykułów o konfiguracji i technice Side Mount dla wód otwartych. Będziemy pokazywać, jak należy – i jak nie należy – postępować, będziemy omawiać najczęściej popełniane błędy. Chcemy również promować tych, którzy już mają niezbędną wiedzę i mogą się nią podzielić. W artykułach opiszemy kolejno, jak poprawnie skonfigurować automaty na poszczególne cylindry, jak dopasować uprząż, jak modyfikować konfigurację w zależności od ilości używanych cylindrów, jak konfigurować pozostały sprzęt zabierany pod wodę. Nie zapomnimy również o technikach nurkowania z różnymi ilościami cylindrów oraz procedurach bezpieczeństwa. Tym razem skupmy się na drugim podstawowym cylindrze i konfiguracji zamontowanego na nim automatu. Bogaerthian. Konfiguracja butli prawej dla układu z dwoma butlami. Prawa butla w konfiguracji Bogaerthian jest drugą butlą podstawową – nie rezerwową – czyli tą, którą zakładamy jako drugą i zdejmujemy jako przedostatnią. Na butli prawej zamontowany jest zawór prawy, tzn. mający gałkę po zewnętrznej – tym razem prawej – stronie, z zaślepionym wejściem po manifoldzie, skierowany w stronę środka klatki piersiowej (czyli w lewo). Zawór DIN jest skierowany, podobnie jak na butli lewej, w stronę do nurka. Na szyjce butli pod zaworem zawieszamy taką samą pętlę sznurka jak na butli lewej. Sznurki te służą do zabezpieczania 98 butli w sytuacjach „niestandardowych” (o tym napiszemy przy technikach nurkowania sidemount). I znowu podobnie jak na butli lewej w dolnej części butli montujemy obejmę z karabinkiem. Na ten cylinder zakładamy dwie gumy służące do spakowywania węża automatu. Pierwszy stopień umiejscowiony na prawej butli zamontowany jest w taki sposób, żeby wąż inflacyjny był skierowany w lewo, równolegle do piersi nurka. Do pierwszego stopnia po prawej stronie – podobnie jak po lewej – jest zamocowany kolejny manometr. Cylindry są w pełni odseparowane, więc każdy musi mieć własny manometr. W obrotowej głowicy montujemy wąż oddechowy prowadzący do puszki drugiego stopnia. Wąż ma 200-210 cm. Jego długość nie musi być dokładnie dopasowana do wielkości nurka, jak to ma miejsce Nuras.info 5/2012 przy twinie. W tej konfiguracji długość węża możemy regulować już po założeniu całego sprzętu, więc można zastosować dowolnie długi. Pomiędzy wężem a puszką nie montujemy złączki kątowej, jak to ma miejsce na lewym automacie. Na prawym wężu montujemy natomiast mały karabinek na zrywce – dokładnie tak, jak robimy to przy konfiguracji hogathiańskiej. Tak samo jak w konfiguracji z twinem długi wąż prowadzimy przez pierś, wokół szyi za głową i z prawej strony wprowadzamy do puszki drugiego stopnia. W konfiguracji na wody zimne – czyli z użyciem suchego skafandra – z piątego portu na szczycie pierwszego stopnia prawej butli wyprowadzamy krótki wąż inflacyjny do inflacji skrzydła. Długość węża jest specyficzna dla każdego nurka i waha się pomiędzy 10-25 cm. W zależności od konfiguracji i gabarytów nurka węże inflacyjne lewej i prawej strony mogą mieć różne długości. W konfiguracji na wody ciepłe – czyli używając mokrego skafandra – pozo- stawiamy ten automat bez węża inflacyjnego. Tak zmontowany cylinder klarujemy wsuwając wąż oddechowy pod obie gumy, robiąc dużą „zewnętrzną” pętlę od mano- metru do środka. Kolejną, mniejszą pętlę wsuwamy w środek większej. Puszkę drugiego stopnia na czas transportu możemy zabezpieczyć, zaczepiając mały karabinek za sznurek na szyjce butli. Mamy gotowy do użycia cylinder prawy! Zakładając butlę w wodzie, najpierw mocujemy karabinek cylindra do boczne- go D-ringu na pasie. W tym momencie prawy cylinder jest już zabezpieczony, więc możemy odpocząć na powierzchni, oddychając z lewego cylindra. Następnie oplatamy gumę trymującą (bungee) wokół szyjki zaworu i zaczepiamy o wystający zaślepiony po manifoldzie element zaworu. Układamy butlę pierwszym stopniem równolegle do piersi nurka, gałką zaworu na zewnątrz. W konfiguracji z użyciem suchego skafandra wąż inflacyjny podpinamy prowadząc go na piersi do zaworu dodawczego inflatora skrzydła. Odpowiedzi na pytania: Czy do nurkowania SideMount można stosować normalną uprząż stage’ową od konfiguracji z twinem? 99 Nuras.info 5/2012 Zdecydowanie nie! Taka uprząż kompletnie nie nadaje się do SideMount. Cylindry nie dają się z nią odpowiednio trymować. Odrzucenie butli na plecach i zawieszenie dowolnego cylindra po boku to nie jest SideMount! Lokalizacja, ilość oraz sposób mocowania karabinków jest nieodpowiedni dla SideMount. Poza tym komple- tnie zbędna, a wręcz przeszkadzająca, jest pionowa taśma typowej uprzęży. Widomo – im mniej, tym lepiej, a z czymś zbędnym to kompletnie źle! Czy można stosować cylindry ze zwykłymi „rekreacyjnymi” zaworami? W sytuacjach „braku laku” jest to rozwiązanie, ale nie jest to konfiguracja poprawna. Zastosowanie tradycyjnych zaworów wyeliminuje wiele możliwości operowania cylindrem (przede wszystkim utrudnia jego depozytowanie), a takie możliwości są jedną z podstawowych cech konfiguracji SideMount. Osobiście, jeżeli nie mam możliwości zabrania ze sobą pod wodę prawidłowych cylindrów, to nie nurkuję. Wybieram łatwo i przyjemnie z opcją przeżyć. Czy można stosować automaty bez obrotowych głowic? W bogaerthian nie. Stosowanie automatów bez obrotowych głowic powoduje, de- likatnie mówiąc, bałagan w konfiguracji. Co gorsze, powoduje to również niepotrzebne utrudnienia w obsłudze sprzętu, co przy procedurach bezpieczeństwa może być mocno nieprzyjemne. Czy konieczny jest piąty port, czy zamiast niego można stosować złączkę kątową do węża inflacyjnego? Są konfiguracje, w których takie rozwiązanie się stosuje. W bogaerthian – nie. Stosowanie piątych portów do węży infla- cyjnych zdecydowanie upraszcza i porządkuje układ węży, dodatkowo trymując cylindry pod wodą. Poza tym im mniej pętli z węży, tym przyjemniej pod wodą. O bezpieczeństwie i opływowości sylwetki nie wspominając. Czy manometry można montować jak na tradycyjnych stage’ach, zawijając je do góry? Teoretycznie wydaje się, że rozwiązanie z widocznymi cały czas manometrami powinno być lepsze. W praktyce doskonale wiadomo, gdzie są manometry, bardzo łatwo je chwycić i wygiąć tak, by sprawdzić odczyt. Jest to proste do wykonania jedną ręką. Zalety wynikające z takiego usytuowania manometrów to opływowość cylindra, zabezpieczenia główki manometru przed 100 uszkodzeniem mechanicznym (jest schowany pod pachą i nie grozi mu uderzenie o element wraku/skały) oraz zdecydowana minimalizacja możliwości zahaczenia o coś lub zaplątania – co przy przechodzeniu przez małe otwory ma decydujące znaczenie. W celu zobrazowania co się dzieje przy złej konfiguracji automatów – dwa zdjęcia „central telefonicznych”. Tomasz Jeżewski [email protected] Nuras.info 5/2012 Nurkowanie techniczne Pawła Poręby to pierwszy podręcznik do nurkowania technicznego dostępny na naszym rynku. Książka jest przeznaczona zarówno dla nurków technicznych jak i tych, którzy dopiero myślą o rozpoczęciu nauki w tym kierunku, ale także dla nurków, którzy nie zamierzają nurkować technicznie, ale chcieliby pogłębić swoją wiedzę na temat nurkowania i zyskać szersze spojrzenie na zagadnienia z nim związane. Książka zawiera kompendium wiedzy na temat nurkowania technicznego na obiegach otwartych. Duża wiedza teoretyczna wynikająca ze ścisłego wykształcenia autora poparta jest konkretną wiedzą praktyczną, wynikającą z jego doświadczenia nurkowego zarówno jako nurka technicznego, wrakowego, jaskiniowego jak i jako instruktora IANTD aktywnie szkolącego w bazie nad polskim morzem, co czyni podręcznik dostosowanym do polskich realiów nurkowania. Podręcznik zawiera mnóstwo uwag i praktycznych przykładów, wszystko jest dokładnie wyjaśnione i wytłumaczone, unaocznione przykładami co powoduje, że czytelnik może sam dokonać świadomego wyboru, a nie tylko „robić tak, bo tak jest napisane”. Książka stanowi prawdziwe kompendium wiedzy o nurkowaniu, zaczyna się omówieniem konfiguracji sprzętu, prowadzi czytelnika przez przegląd technik nurkowych, omawia własności gazów i zagadnienia dekompresyjne, planowanie nurkowań i przygotowanie mieszanin gazowych. Książka może stanowić pomoc na kursach i źródło wiedzy dla pogłębiania informacji dla kursantów od zaawansowanego nitroksu do pełnego trymiksu oraz kursach jaskiniowych i wrakowych. Choć podręcznik jest przeznaczony raczej dla nurków technicznych, to początkowe rozdziały będą przydatne również początkującym nurkom, którzy chcą świadomie i dobrze nurkować. Forma podręcznika powoduje, że nie jest konieczne czytanie go „od deski do deski”, ale możliwe jest wybranie interesującego nas zagadnienia i przestudiowanie go. 101 Nuras.info 5/2012 Urządzenia do kontroli pływalności BCD – czyli urządzenia służące do regulacji pływalności spełniają niebagatelną rolę podczas nurkowania. Po pierwsze kompensują zmiany pływalności wynikające ze zmian głębokości. Zmiany te wynikają z działania ciśnienia na przestrzenie gazowe znajdujące się w naszym sprzęcie: pęcherzyki gazu znajdujące się w neoprenie oraz gaz zawarty w samym worku kamizelki. Po drugie kompensują zmiany pływalności wynikające ze zużycia gazu oddechowego. Wydawać by się mogło, że powietrze prawie nic nie waży... a jednak, każdy metr sześcienny powietrza waży około 1,3 kg. Tak więc przeciętna butla 12 dm3 x 200 bar zawiera ponad 3 kg gazu. Zużycie całego zapasu gazu z takiej butli podczas nurkowania można porównać do sukcesywnej utraty dwóch ołowianych kafli (tych średnich). Aby nurek mógł się spokojnie wynu- rzyć po nurkowaniu, z prawidłową prędkością i odbywając wymagane przystanki, powinien na początku nurkowania być nieco przeważony, co musi być skompensowane właśnie gazem zgromadzonym w BCD. Po trzecie dają dodatnią wyporność na powierzchni. Ma to niebagatelne znaczenie. Nurek wyposażony w ciężki sprzęt i balast umożliwiający zanurzenie się, musiałby włożyć sporo wysiłku w dłuższe utrzymywanie się na powierzchni. BCD umożliwia uzyskanie wyraźnie dodatniej pływalności na powierzchni. Po czwarte umożliwiają uzyskanie żądanej pływalności w sytuacjach awaryjnych. Mogą zatem np. posłużyć do wyciągnięcia na powierzchnię partnera, którego BCD zawiodło. Dodatkowo BCD mogą pełnić wiele funkcji niezwiązanych z ich zasadniczą rolą, jaką jest regulacja pływalności. Najczęściej jako BCD używane są: Kamizelki i skrzydła 102 Są to zintegrowane z uprzężą i noszakiem butli worki wypornościowe, wyposażone w zawór dodawczy, umożliwiający napełnianie worka gazem z butli, oraz zawór wypustowy, umożliwiający opróżnianie worka. Cel użycia Poza wymienionymi wyżej funkcjami, jakie spełnia lepiej lub gorzej każde BCD, kamizelki i skrzydła pełnią rolę układu nośnego dla butli oraz innych elementów osprzętu. Często również są układem nośnym dla balastu. Skrzydła – Posiadają worki powietrzne umieszczone z tyłu, wokół butli. Takie rozwiązanie jest optymalne z kilku względów: – Podczas nurkowania skrzydło ustawia nurka w pozycji poziomej, która jest korzystna ze względów hydrodynamicznych i fizjologicznych. – Worki powietrzne napełniając się, nie uciskają na ciało nurka, nie duszą go, nie wyciskają zawartości żołądka tam, gdzie nie powinna się znaleźć... Nuras.info 5/2012 – Worki powietrzne nie ograniczają swobody ruchów. – Powyżej wymienione kłopoty nie ograniczają pojemności worka. Pojemność podawana przez producenta jest rzeczywistą pojemnością worka na nurku, a nie – jak w przypadku innych rozwiązań – teoretyczną, osiąganą tylko na wystawie sklepowej. Skrzydła dzielimy na: worki z płytą To najprostsze a jednocześnie oferujące najciekawsze możliwości rozwiązanie modułowe. Składa się ze stalowej lub aluminiowej płyty leżącej na plecach, uprzęży zrobionej z taśmy oraz worka wypornościowego umieszczonego między butlą a płytą. Zalety tego rozwiązania: – Sztywna płyta stabilnie przylega do pleców, tworząc solidne oparcie dla butli. Wyposażona w prawidłową uprząż doskonale rozkłada ciężar ekwipunku na plecach, zapobiegając urazom wynikającym z przedźwigania się. – Uprząż zrobiona z taśmy daje niemal nieograniczone możliwości dopasowania do nurka. W praktyce prawie wszyscy używają jednego rozmiaru płyty i wyregulowanej do swoich rozmiarów taśmy. Tylko osoby skrajnie niskie czasami zamawiają płyty w nieco mniejszym rozmiarze. oraz inne skrzydła... Niektóre skrzydła niewiele różnią się rozwiązaniami od tradycyjnych kamizelek. Mają miękkie noszaki, zabudowaną uprząż, różnią się tylko umiejscowieniem worków powietrznych. Inne łączą rozbudowaną uprząż z opisaną wcześniej płytą. Kamizelki tradycyjne Posiadają worki powietrzne umieszczone na bokach, wokół ramion i na plecach nurka. To rozwiązanie niesie ze sobą szereg wad utrudniających nurkowanie: – Pod wodą kamizelka ustawia nurka w pozycji pionowej. Osiągnięcie pożądanej przez większą część nurkowania pozycji poziomej wymaga wysiłku lub dokona- nia cudów z rozmieszczeniem balastu. – Kamizelka napełniając się dusi nurka. – Zabudowanie korpusu nurka workami powietrznymi ogranicza swobodę ruchów. – Wyporność kamizelki jest ograniczona i zależna od rozmiaru kamizelki. Często w rozmiarach S i XS nie przekracza kilku litrów, co jest wartością zdecydowanie niewystarczającą dla osób nurkujących w grubszych piankach. 103 Mimo to niektórzy uważają, że tradycyjne kamizelki mają pewne zalety: – Pionowa pozycja nurka pod wodą jest z wielu względów niekorzystna, jednak dla początkujących nurków jest nieco mniej stresująca niż pozycja pozioma. Dlatego też niektórzy doradzają początkującym nurkom pozorne ułatwienie, jakim jest kamizelka i pionowa pozycja. Takie rozwiązanie może mieć sens u osób z silnym lękiem wysokości, jednak w większości wypadków nie ma uzasadnienia i utrudnia postęp w szkoleniu. – Kamizelka zapewnia pionową pozycję na powierzchni wody. Istnieje mit, iż kamizelka potrafi utrzymać głowę nieprzytomnego nurka nad powierzchnią wody. Taki wymóg spełnia najwyżej kilka spośród setek modeli tradycyjnych kamizelek, a nawet te nie zapewnią drożności dróg oddechowych. W większości sytuacji pionowa pozycja na powierzchni jest równie niekorzystna jak pod wodą. – Istnieją pewne ćwiczenia, które łatwiej wykonać w kamizelce. Np. typowy w niektórych systemach szkoleniowych hover, czyli zawiśnięcie w toni w pozycji Buddy. Prawidłowo wytrymowany nurek będzie Nuras.info 5/2012 miał przy tym ćwiczeniu tendencję do kładzenia się w poziomie. Należy zaznaczyć, że wyżej wymienione ćwiczenie w tej formie nie ma żadnej wartości praktycznej poza efektownym wyglądem. Jego wartość dydaktyczna polega na nauczeniu nurka zawisania w toni bez użycia płetw i rąk. Ten cel można osiągnąć ćwicząc zawisanie w znacznie bardziej użytecznej pozycji poziomej. Co by było gdyby, czyli redundancja Awarie BCD się zdarzają i trzeba być na to przygotowanym. Bywa, że uszkodzeniu ulegnie spłuczka, inflator, można rozedrzeć worek czy uszkodzić system napełniania BCD gazem. Oczywiście należy zminimalizować prawdopodobieństwo takiej awarii, jednak wyeliminować się tego nie da. Aby móc poradzić sobie w takiej sytuacji, należy zapewnić sobie możliwość alternatywnego zwiększenia pływalności. Spotykane są następujące rozwiązania: – Użycie BCD i suchego skafandra. Ten sposób jest najlepszy z niżej opisanych. Zarówno kamizelka, jak i suchy skafander zapewniają pełną kontrolę nad pływalnością, a sprzęt nie ulega zbytniemu skomplikowaniu. – Użycie BCD i zrzucalnego balastu. Ten sposób jest chyba najczęściej stosowany. Problemy związane z jego wykorzystaniem są następujące: – Zrzucalny balast może ulec zgubieniu, co stwarza sytuację potencjalnie awaryjną. – Konieczność dostępu do balastu eliminuje niektóre bardzo wygodne rozwiązania (v-weight i p-weight). – Balast tego typu nieco komplikuje konfigurację. Tym nie mniej, dla osoby nurkującej w piance jest to całkiem rozsądna alternatywa dla innych rozwiązań. – Użycie BCD z dwoma workami wypornościowymi. Ten system mocno komplikuje konfigurację sprzętu. Dodatkowy inflator plącze się, zawadza. Istnieje ryzyko pomylenia inflatorów lub przypadkowego użycia dodatkowego inflatora. Samo skrzydło jest większe i stawia dodatkowy opór. W nieużywanym worku zwykle gromadzi się woda, która zmniejsza pływalność urządzenia. Osoby świadomie używające tej konfiguracji ukrywają dodatkowy inflator, np. pomiędzy plecami a płytą i nie przypinają wężyka do króćca inflatora. Takie rozwiązanie eliminuje możliwość przypadkowego użycia 104 bądź awarii drugiego inflatora. W sytuacji awarii pierwszego – należy podłączyć drugi i go użyć. Nadal jednak pozostają inne wady tego rozwiązania. – Użycie BCD i boi dekompresyjnej. Ten sposób można zaliczyć do kategorii „ekwilibrystycznych”. Raczej należy go traktować jako ostatnią szansę w wypadku awaryjnym niż standartowe zabezpieczenie. W każdym wypadku użycie boi powinno być poprzedzone sumiennymi ćwiczeniami. – Użycie liny asekuracyjnej. Ten sposób jest używany podczas prac podwodnych, w nurkowaniu rekreacyjnym nie ma raczej zastosowania. Wyjątkiem może być nurkowanie podlodowe. Wyporność skrzydła (lub kamizelki) Jak dużą wyporność powinno zapewniać urządzenie BCD? To zależy od konfiguracji sprzętu, w której zamierzamy nurkować. U osoby pływającej w piance BCD po pierwsze ma skompensować różnice jej pływalności. Jakie one są? Precyzyjne ich wyznaczenie wymagałoby skomplikowanych pomiarów, jednak z dobrym przybliżeniem możemy oprzeć się na poniższym oszacowaniu: Nuras.info 5/2012 – Pływalność pianki na powierzchni jest w przybliżeniu równa wadze ołowiu, który jest potrzebny do prawidłowego wyważenia nurka bez sprzętu (zakładam, iż nurek ma w przybliżeniu pływalność neutralną i potrafi się prawidłowo wyważyć, tzn. podczas procedury wyważania nie napełnia nadmiernie płuc ani nie porusza się). – Tak wyznaczona pływalność pianki odpowiada w przybliżeniu pływalności zawartego w piance gazu (zakładam, że gęstość gumy jest równa 1. W praktyce gęstość ta jest nieco większa, wynosi od 1,1 do 1,2 kg/dm3, jednak poprawka, która wynika z uwzględnienia tego w rachunku, nie jest warta komplikowania obliczeń). – Zakładamy, że nurek może znaleźć się na takiej głębokości, na której gaz zawarty w piance zostanie skompresowany do zerowej objętości. (Oczywiście jest to tylko przybliżenie, fizycznie rzecz biorąc nie istnieje ani taka głębokość, ani takie ciśnienie. Jednak pamiętajmy, że już na głębokości 30 m gaz zawarty w piance będzie miał tylko 25% początkowej objętości, a więc niedokładność wynikająca z tego przybliżenia nie będzie zbyt wielka. Faktem jest też, że sprężystość gumy nie pozwoli na wprost proporcjonalne do ciśnienia zmniejszanie się pęcherzyków gazu w niej zawartego). Uwzględniając powyższe: BCD musi mieć wyporność nie mniejszą niż ciężar ołowiu potrzebnego do prawidłowego wyważenia się nurka bez sprzętu powietrznego. Ale to nie wszystko! Kolejną funkcją BCD jest kompensowanie zmian ciężaru butli nurkowej. Tu sprawa jest prostsza. Zależnie od rodzaju gazu, wielkości butli i ciśnienia, do którego ten gaz jest nabity, możemy obliczyć ciężar tego gazu na początku nurkowania. BCD musi zapewnić możliwość uzyskania neutralnej pływalności z tym dodatkowym ciężarem na początku nurkowania. Dla powietrza i nitroksów możemy przyjąć, iż każdy 1m3 gazu waży ok. 1,3 kg. A więc najbardziej popularne butle nurkowe zawierają: 1. 10 dm3 x 200 bar zawiera ok. 2,5 kg powietrza; 2. 12 dm3 x 200 bar zawiera ok. 3 kg powietrza; 3. 15 dm3 x 200 bar zawiera ok. 4 kg powietrza; 4. 2 x10 dm3 x 200 bar zawiera ok. 5 kg powietrza; 105 5. 2 x 12dm3 x 200 bar zawiera ok. 6 kg powietrza. A więc nasze BCD powinno mieć wyporność obliczoną w poprzednim punkcie zsumowaną z powyższą. Przykładowo: nurek, który potrzebuje 8 kg balastu, aby się wyważyć w piance bez sprzętu, zamierza używać pojedynczej butli 15 dm3, potrzebuje nie więcej niż 12 kg wyporu BCD dla siebie. Czy to wszystko? Cóż, w sytuacji, w której nurkujemy spełniwszy zasadę, która mówi, że powinniśmy mieć możliwość rezerwowego zwiększenia pływalności, tak, to wystarczy. W przeciwnym wypadku, powinniśmy mieć jeszcze zapas dla partnera (w domyśle – nurkującego w podobnej konfiguracji jak my), tak aby pomóc mu wynurzyć się w sytuacji awaryjnej. Ten zapas nie powinien jednak przekraczać ilości, jakiej potrzebujemy dla siebie. Ktoś, kto używa suchego skafandra, podczas normalnego nurkowania nie musi równoważyć zmian jego pływalności za pomocą BCD. Jednak powinien zabezpieczyć się na wypadek uszkodzenia skafandra. Pozostaje więc w mocy twierdzenie, iż powinniśmy mieć zapas wyporności wystarczający Nuras.info 5/2012 na wyciągnięcie balastu, który musielibyśmy zabrać, aby zanurzyć się w samym suchym skafandrze. Przykładowo, jeśli potrzebujemy na to 8 kg i używamy zestawu butli 2 x 12 dm3, to wystarczy nam 14 kg wyporności BCD. W tym przypadku nie potrzebujemy dodatkowego zapasu, gdyż w sytuacji, w której musimy pomóc partnerowi, mamy zapas, który zabieramy na wypadek awarii własnego skafandra. W przypadku, gdy chcemy użyć dodatkowych butli bocznych, sytuacja nie musi się znacząco zmienić, pod warunkiem, iż będziemy używać do tego celu aluminiowych butli o zbliżonej do neutralnej pływalności i mieszanek zawierających hel. Zwróćmy uwagę, że nurek techniczny zabierający ze sobą zestaw 2 x 12 wypełniony mieszaniną zawierającą 40% he ma w tych butlach zaledwie 4 kg gazu. Jeśli do tego zabierze trzy butle boczne po 10 dm3 nitroksów, to będzie miał ze sobą w sumie niespełna 12 kg gazu. Zważywszy na fakt, iż aluminiowe butle, gdy są puste, mają dodatnią pływalność, możemy spokojnie przyjąć, iż same równoważą ok. 2 kg z tego bilansu. Tak więc potrzebujemy w istocie ok. 10 kg wyporu na gaz i np. 8 kg wyporu na wypadek awarii suchego skafandra. Podsumowując, przy rozsądnej konfiguracji sprzętu BCD o wyporności rzędu 1820 kg okazuje się być wystarczające nawet przy bardzo wymagających nurkowaniach. W wypadku złamania zasady, która mówi, iż powinniśmy mieć możliwość zapasowego uzyskania neutralnej pływalności, wyporność BCD powinna być nieco większa, jednak nie większa niż 24-27 kg. Sposób mocowania balastu Balast może być przymocowany do systemu nośnego skrzydła (kamizelki) na wiele sposobów: – balast zintegrowany z zestawem dwubutlowym V-weight czy P-weight Ten sposób mocowania balastu daje dobrą możliwość kontroli nad trymem. Jest pewny i eliminuje możliwość przypadkowej jego utraty. Z drugiej strony problemy związane z tymi rozwiązaniami są następujące: balast jest absolutnie niezrzucalny, ponadto zmontowany zestaw jest ciężki, co utrudnia jego przenoszenie, wyciąganie itd. – balast trymujący przyczepiony do butli pasem Rozwiązanie, które można wykorzystać do jednej butli albo w sytuacji, gdy szybko trzeba zmienić trym. Balast tego typu moż106 na utracić w sposób niekontrolowany, natomiast jego zrzucenie w sytuacji awaryjnej jest niemożliwe. – balast typu kolka i redbull Balast w postaci puszek wypełnionych ołowiem, podwieszanych na karabinkach do D-ringów. Prawidłowo podwieszony balast tego typu jest możliwy do zrzucenia. Daje sporą elastyczność w przekonfigurowaniu jego rozłożenia i wielkości. Jego wady to: – Można go utracić, czasem wypina się samoczynnie przy ewolucjach, może też zostać wypięty przez pomyłkę. – Zajmuje miejsce w D-ringach. – Środek ciężkości zmienia położenie w zależności od pozycji nurka. – Przy zachowaniu zrzucalności, możliwość trymowania za pomocą takiego balastu jest ograniczona. W przypadku użycia tego rodzaju balastu warto pamiętać o następujących radach: – Karabinki powinny być wtopione na stałe w ołów, a nie obrotowe lub umieszczone na przegubowych uszkach, dzięki temu takie obciążenie jest znacznie łatwiejsze do wpinania i wypinania. – Karabinki powinny być wykonane z Nuras.info 5/2012 mosiądzu lub stali kwasoodpornej. Istnieją na rynku karabinki z kruchych stopów mosiądzowane powierzchniowo. Tego typu karabinki są kilkukrotnie tańsze, jednak bardzo łatwo pękają pod obciążeniem. – Balast umieszczony w aluminiowej puszce musi być osłonięty plastikową osłoną, gdyż może dojść do powstania ostrych zadziorów, gdy puszka ulegnie uszkodzeniu. – Balast tego typu należy SAMODZIELNIE przypinać i wypinać. Powtórzenie czynności przed nurkowaniem da realną szansę, że w sytuacji awaryjnej będzie można samodzielnie zrzucić balast. – balast umieszczony w kieszeniach Istnieje mnogość tego typu rozwiązań. Rozwiązanie jest podobne do powyżej opisanego, pozostaje jednak kilka różnic: kieszenie zajmują więcej miejsca na pasie. Trudniej je przemieszczać i przekonfigurować. Należy zwrócić uwagę na konkretne rozwiązania, gdyż bardzo często spotyka się zupełnie chybione konstrukcje. Niektóre są bardzo trudne do zrzucenia, inne nagminnie wypadają same z siebie. – wreszcie, można użyć balastu umieszczonego na tradycyjnym pasie balastowym umieszczonym na pasie... Który obciąża kręgosłup, co jest największą wadą tradycyjnego pasa balastowego. Możliwość regulacji trymu ogranicza się tylko do przesuwania balastu góra – dół. Używanie pasa łącznie z BCD może być utrudnione, jeśli BCD ma rozbudowane komory powietrzne z przodu (kamizelka) lub kieszenie na pasie. W takim wypadku należy zadbać o to, żeby klamra pasa była dostępna i łatwa do znalezienia. W przypadku użycia BCD wyposażonego w pas kroczny należy KONIECZNIE zapiąć pas kroczny POD pasem balastowym. W przeciwnym wypadku zrzucony w sytuacji awaryjnej pas zawiśnie między nogami, dodatkowo krępując ruchy. Suchy skafander Czasem suchy skafander jest używany jako BCD. Pamiętajmy, iż ciężar nurka zmienia się podczas nurkowania, a więc w takim wypadku objętość gazu w skafandrze musi również się zmieniać. Nadmiar gazu znajdujący się w skafandrze krępuje swobodę poruszania: zmiana pozycji ciała powoduje albo ucieczkę gazu przez zawór nadmiarowy, albo przemieszczanie się gazu w nogi i odwracanie nurka. 107 Niedobór gazu z kolei powoduje obciskanie skafandra na ciele, marznięcie i utrudnia poruszanie się. Zwrócić należy uwagę na fakt, iż ciężar nurka zmniejsza się w trakcie nurkowania wraz ze zużywaniem gazu oddechowego, a więc w trakcie nurkowania należy stopniowo zmniejszać wyporność. Prowadzi to do paradoksalnej sytuacji, w której pod koniec nurkowania, gdy nurek jest najbardziej zmarznięty, gdy często odbywa dekompresję niewymagającą aktywności, musi mieć najmniej gazu w skafandrze i relatywnie najsłabszą ochronę termiczną. Należy pamiętać o użyciu alternatywnego źródła wyporu na wypadek zalania skafandra. Inne rodzaje BCD W jaskiniach bywa, iż niemożliwe jest przeciśnięcie się przez zaciski z tradycyjną kamizelką czy skrzydłem na plecach. W takich sytuacjach czasem wkleja się dodatkowy worek wewnątrz pianki albo suchego skafandra, a w worek ten wstawia się inflator. Paweł Poręba [email protected] Nuras.info 5/2012 Test aparatów podwodnych Canon PowerShot D10 Nasz ostatni test wodoodpornych aparatów kompaktowych objął jedynie wybrane modele spośród obecnie dostępnych. Niestety podczas tygodniowego wyjazdu do Egiptu jesteśmy w stanie przetestować jedynie 5 produktów, gdyż liczba nurkowań, jaką możemy wykonać w tym czasie, jest dość ograniczona. Dlatego podjęliśmy decyzję o przeprowadzeniu kolejnego testu przy okazji naszego jesiennego wyjazdu do Sharm el- Sheikh. 110 Tym razem byliśmy ograniczeni do trzech aparatów. Nasz wybór padł na następujące modele: Canon PowerShot D10 Olympus Tough TG-310 Olympus Tough TG-610 Pierwszy to prawdziwy weteran, gdyż jego premiera odbyła się prawie trzy lata temu. Dlatego zamierzaliśmy sprawdzić jego możliwości już w naszym pierwszym teście aparatów podwodnych, przeprowadzonym w 2009 roku. Niestety pech chciał, że producent nie zdołał go nam wypożyczyć w określonym czasie. W kolejnych latach nie braliśmy pod uwagę D10, gdyż liczyliśmy, że lada dzień pojawi się jego następca. Tak się nie stało, a aparat wciąż jest dostępny w naszych sklepach, więc uznaliśmy, iż najwyższy czas w końcu go przetestować i skonfrontować jego możliwości z nowszymi modelami innych producentów. A nuras.info 5/2012 Porównanie aparatów Producent Canon Model PowerShot D10 Data premiery 2009-02-18 Liczba pikseli 12.1 Mpix Dost pne rozdzielczoci • 4000 x 3000, Olympus Olympus Tough TG-310 Tough TG-610 2011-01-06 2011-01-06 14 Mpix 14 Mpix • 4288 x 3216 • 4288 x 3216 • 3264 x 2448, • 4288 x 2416 (16:9) • 4288 x 2416 (16:9) • 2592 x 1944, • 3264 x 2448 • 3264 x 2448 • 1600 x 1200, • 2560 x 1920 • 2560 x 1920 • 640 x 480, • 2048 x 1536 • 2048 x 1536 • 4000 x 2248 (16:9) • 1600 x 1200 • 1600 x 1200 • 1280 x 960 • 1280 x 960 • 640 x 480 • 640 x 480 • 1920 x 1080 (16:9) • 1920 x 1080 (16:9) 1/2.3 cala, CCD, 4:3, całkowita 1/2.3 cala, CCD, 4:3, całkowita liczba pikseli: 14.5 Mpix liczba pikseli: 14.5 Mpix TruePic III+ TruePic III+ Rozdzielczo matrycy 1/2.3 cala CCD, 4:3 Procesor obrazu DIGIC IV z technologi iSAPS Format zapisu • Zdjcia: JPEG (EXIF 2.2, DCF, • Zdjcia: JPEG (Exif 2.3, DCF, • Zdjcia: JPEG (Exif 2.3, DCF, DPOF 1.1) DPOF) DPOF) Rodzaje JPEG: Fine / Normal Jako JPEG: Fine / Normal Jako JPEG: Fine / Normal • Filmy: MOV (H.264 + Linear PCM • Filmy: MPEG-4 • Filmy: MPEG-4 mono) • Dwik: ACC • Dwik: ACC • Dwik: WAVE Zakres ISO AUTO, 80, 100, 200, 400, 800, 1600 Auto, Wysokie Auto, 80, 100, 200, ISO Migawka 1 s - 1/1500 s 15 - 1/1500 s (pełen zakres - Auto, Wysokie Auto, 80, 100, 200, 400, 800, 1600 ISO 400, 800, 1600 ISO 1/4 - 1/2000 s, 1/4 - 1/2000 s, Tryb Sceny nocne: <4 s, Tryb Sceny nocne: <4 s, zalenie od trybu fotografowania) Konstrukcja obiektywu Canon zoom Olympus zoom Olympus zoom 6 elementów w 5 grupach 10 elementów w 8 grupach (w tym 4 11 elementów w 8 grupach (w tym 4 (1 element jednostronnie asferyczny elementy asferyczne, 2 element ED) elementy asferyczne, 2 element ED) 5.0 - 18.2 mm 5.0 - 25.0 mm UA, 1 element dwustronnie asferyczny UA) Ogniskowa obiektywu 6.2 – 18.6 mm (ekwiwalent: 35–105 mm dla filmu 35 mm) wiatłosiła: f/2.8 – f/4.9 Zoom optyczny 3x Zoom cyfrowy 4x Stabilizacja obrazu Tak Zapis wideo • 640 x 480 (VGA) z szybkoci (ekwiwalent małoobrazkowy 28 - 102 (ekwiwalent małoobrazkowy 28 - 140 mm) mm) f/3.5 - 5.1 f/3.9 - 5.9 3.6x 5x 4x 4x Tak Tak • 1280 x 720 (HD), czas nagrania • 1280 x 720 (HD), czas nagrania 30kl./s, ograniczony do 29 min. ograniczony do 29 min. • 320 x 240 (QVGA) z szybkoci 30 • 640 x 480 pix (VGA) • 640 x 480 pix (VGA) kl./s • 320 x 240 pix (QVGA) • 320 x 240 pix (QVGA) czas nagrywania: do 4GB lub 1 max. rozmiar pliku 4 GB max. rozmiar pliku 4 GB godz. (VGA/QVGA) 111 nuras.info 5/2012 Ogniskowanie AF TTL, Autofocus TTL iESP z detekcj Autofocus TTL iESP z detekcj • System AF / Punkty: AiAF kontrastu, kontrastu, (Wykrywanie twarzy / 9-punktowy), • Tryby pól AF: Wielopunktowy • Tryby pól AF: Wielopunktowy 1-punktowy AF (w centrum) iESP, Wykrywanie twarzy, Punktowy, iESP, Wykrywanie twarzy, Punktowy, • Wybieranie punktu AF: Wielko ledzenie AF ledzenie AF (Normalna, mała) • Tryby AF: Standardowy, Makro, • Tryby AF: Standardowy, Makro, • Wspomaganie AF: wbudowana Super makro Super makro lampka • Zaawansowany tryb wykrywania • Zaawansowany tryb wykrywania twarzy twarzy • Wykrywanie zwierz t • Wykrywanie zwierz t Pomiar wiatła Tryby pomiar: iESP, iESP, • Wielosegmentowy (zwi zany z Tryby pomiaru: Tryby pomiaru: ramk AF wykrywania twarzy), • matrycowy (ESP) • matrycowy (ESP) • Centralnie waony uredniony, • punktowy • punktowy • Tryb Standardowy (szeroki k t): od • Tryb Standardowy (szeroki k t): od • Punktowy (w centrum) Ostro od Tryb Makro (szeroki k t): od 3 cm Balans bieli Auto (z balansem bieli dla twarzy), Słoneczny dzie, Pochmurny dzie, 50 cm do nieskoczonoci 60 cm do nieskoczonoci • Tryb Standardowy (tele): od 50 cm • Tryb Standardowy (tele): od 60 cm do nieskoczonoci do nieskoczonoci • Tryb Makro (szeroki k t): od 10 cm • Tryb Makro (szeroki k t): od 20 cm do nieskoczonoci do nieskoczonoci • Tryb Makro (tele): od 30 cm do • Tryb Makro (tele): od 50 cm do nieskoczonoci nieskoczonoci • Tryb Super makro: od 2 cm • Tryb Super makro: od 3 cm Auto, Słoce, Chmury, arówka, Auto, Słoce, Chmury, arówka, wiatło jarzeniowe, Pod wod wiatło jarzeniowe, Pod wod wiatło arowe, wiatło jarzeniowe (2 rodzaje), • Ustawienia własne według wzorca bieli Kompensacja ekspozycji Kompensacja: +/- 2 EV w krokach co Kompensacja: +/- 2 EV w kroku co Kompensacja: +/- 2 EV w kroku co 1/3 EV 1/3 EV 1/3 EV i-Contrast dla automatycznej • Funkcja kompensacji cienia • Funkcja kompensacji cienia i-Auto, Program automatyki, Zdjcia i-Auto, Program automatyki, Zdjcia • Specjalne Sceny: Program, Portret, 3D, Film, Panorama, Magiczne filtry 3D, Film, Panorama, Magiczne filtry dynamicznej korekty zakresu Programy Auto, Film Nocne migawki, Dzieci i zwierzta, • Programy tematyczne: Wntrza, Zachód słoca, Licie, Upikszenie, Portret, Krajobraz, nieg, Plaa, Fajerwerki, Długi czas, Sceny nocne, Portret na tle sceny • Programy tematyczne: Upikszenie, Portret, Krajobraz, Sceny nocne, Portret na tle sceny Akwarium, Pod wod , ISO 3200 nocnej, Zdjcia sportowe, Wntrze, nocnej, Zdjcia sportowe, Wntrze, (zdjcia 1600x1200), Cyfrowe Przy wiecach, Autoportret, Zachód Przy wiecach, Autoportret, Zachód makro, Tylko jeden kolor, Zamiana słoca, Sztuczne ognie, Potrawy, słoca, Sztuczne ognie, Potrawy, kolorów, Do panoramy Dokumenty, Plaa i nieg, Zdjcia Dokumenty, Plaa i nieg, Zdjcia podwodne, Zwierzta (kot i pies). podwodne (dwa tryby), Podwodne makro, Zwierzta (kot i pies). Zdj cia seryjne ok. 1.1 kl./s do zapełnienia karty (bez • Z szybkoci 0.6 kl./s, do 200 zdj • Z szybkoci 0.7 kl./s, do 2 zdj z lampy) z pełn rozdzielczoci pełn rozdzielczoci • Z szybkoci 3 kl./s, do 200 zdj z • Z szybkoci 3.4 kl./s, do 7 zdj z Lampa błyskowa Wbudowana: rozdzielczoci ograniczon do 5 rozdzielczoci ograniczon do 3 Mpix Mpix Tryby pracy: AUTO, Redukcja efektu Tryby pracy: AUTO, Redukcja efektu • Funkcje: Auto, Wył czona, czerwonych oczu, Błysk czerwonych oczu, Błysk Wł czona, Redukcja czerwonych dopełniaj cy, Wył czenie lampy dopełniaj cy, Wył czenie lampy oczy, Synchronizacja z długimi błyskowej (Brak błysku) błyskowej (Brak błysku) czasami • Zakres błysku (ISO 800): 0.2-4.3 m • Zakres błysku (ISO 800): 0.2-4.3 m • Zasig: od 30 cm do 3.2 m szeroki (szeroki k t), 0.5-2.8 m (tele) (szeroki k t), 0.5-2.8 m (tele) Złcze hot-shoe Nie Nie Nie Wyjscie statywowe Tak Tak Tak 2 lub 12 s, wyzwalanie po wykryciu 2 lub 12 s, wyzwalanie po wykryciu psa lub kota psa lub kota k t, do 2.0 m tele Korekta dla wykrytych twarzy. Zewn trzna (opcjonalnie): Canon High Power Flash HF-DC1 Samowyzwalacz 2s, 10s lub nastawy uytkownika, samowyzwalacz dla twarzy 112 nuras.info 5/2012 Karta pami ci • Secure Digital (SD/SDHC) lub Pami wewntrzna: 19.5 MB • Karty pamici Secure Digital • MultiMedia Card (MMC, MMCplus, • Karty pamici Secure Digital (SD/SDHC/SDXC) HC MMCplus) (SD/SDHC/SDXC) LCD Stały, 2.5 calowy, kolorowy, stały, 2.7 calowy, kolorowy TFT stały, 3.0 calowy, kolorowy PureColor LCD II (TFT), 230 000 LCD, 230.000 punktów HyperCrystal III LCD, 920.000 punktów, pokrycie 100%, Jasno regulowana w 5 poziomach punktów Jasno regulowana w 5 poziomach regulowana jasno Wizjer brak Komunikacja i złcza USB 2.0 Hi-Speed (MTP,PTP) brak brak Uniwersalne złcze USB 2.0 Uniwersalne złcze USB 2.0 złcze Mini-B / wyjcie audio-wideo Hi-speed / wyjcie audio-wideo Hi-speed / wyjcie audio-wideo (PAL / NTSC), (NTSC/PAL), wyjcie mini HDMI (NTSC/PAL), wyjcie mini HDMI • Obsługa druku bezporedniego (typu D), wejcie zasilacza AC (typu C), wejcie zasilacza AC (PictBridge) (DC-IN). (DC-IN). Zasilanie Akumulator litowo-jonowy NB-6L • obsługa wydruku bezporedniego • obsługa wydruku bezporedniego (PictBride), (PictBride), Akumulator litowo-jonowy LI-42B Akumulator litowo-jonowy LI-50B (3.7V, pojemno 1000 mAh, (wydajno ok. 210 zdj) (3.7V, pojemno 925 mAh, wydajno ok. 220 zdj), • Ładowanie akumulatora poprzez wydajno ok. 210 zdj) • Opcjonalnie zasilacz sieciowy USB • Ładowanie akumulatora poprzez USB prdu stałego ACK-DC40 Akcesoria Akumulator Litowo-jonowy NB-6L, ładowarka, pasek, kabel USB, kabel Akumulator litowo-jonowy LI-42B, Akumulator litowo-jonowy LI-50B, Oprogramowanie [ib] Oprogramowanie [ib] 155 g (z akumulatorem i kart 190 g (z akumulatorem i kart pamici) pamici) 96.3 x 63.4 x 22.7 mm 99.5 x 64.5 x 26.1mm audio-wideo, oprogramowanie: • ZoomBrowser EX / ImageBrowser, • Photo Stitch Waga 103,6 × 66,9 × 48.8 mm Wymiary 190 g (bez akumulatora i karty pamici) Dodatkowe informacje Menu w jzyku polskim. Dostpne w kolorze srebrnym, Dostpne w kolorze srebrnym, Wodoodporny (do 10m głbokoci). niebieskim, czerwonym, białym i czarnym, niebieskim i czerwonym. Odporny na upadek (z wysokoci pomaraczowym. Wodoodporno do 5 m, 1.22m). Wodoodporno do 3 m, Odporno na upadek z 1.5 m, Odporny na mróz (do -10°C). Odporno na upadek z 1.5 m, Odporno ma mróz do -10 st. C, Odporny na kurz. Odporno ma mróz do -10 st. C, Notatki głosowe do 4s, Notatki głosowe do 4s, Magiczne filtry (8), Magiczne filtry (8), Tap mode - sterowanie aparatem Cyfrowa redukcja szumu, poprzez stuknicie, winietowania i dystorsji, Cyfrowa redukcja szumu, Tryb fotografowania 3D. winietowania i dystorsji, Tryb fotografowania 3D, Podwietlanie za pomoc diody LED. O SPIS INSTRUKTORÓW, BAZ NURKOWYCH, SKLEPÓW, ... CIEBIE NIE MOŻE TAM ZABRAKNĄĆ 113 Nuras.info 5/2012 Dwa kolejne modele to kompakty Olympusa. Do tej pory w naszych testach uwzględnialiśmy jedynie „topowe” modele z serii wodoodpornych kompaktów oferowanych przez tego producenta, jednak nie możemy zapominać, iż w sprzedaży są także tańsze produkty o nieco słabszych parametrach. Uznaliśmy, że warto sprawdzić, czy płacąc mniej, musimy liczyć się ze znacznym spadkiem jakości w stosunku do najdroższego modelu. W rezultacie w szranki stanęły aparaty z dość szerokiego przedziału cenowego, gdyż Olympusa TG-310 można obecnie kupić za niewiele ponad 500 zł, a za najdroższego Canona D10 trzeba zapłacić ok. 1000 zł. Oprócz tego aparaty w znacznym stopniu różnią się parametrami. Mamy więc modele 12- i 14-megapikselowe o różnym zakresie ogniskowych, różnej wielkości ekranach LCD, różnych możliwościach w trybie filmowym i różnym stopniu wodoodporności. Wyniki ich testu będą zatem świetnym uzupełnieniem poprzedniego porównania. Dlatego też zastosowaliśmy tę samą procedurę testową, która szczegółowo została opisana we wcześniejszych artykułach, gdzie odsyłamy zainteresowanych. Dzięki temu moż- na łatwo i szybko dokonać porównania ocen wszystkich ośmiu modeli. Canon PowerShot D10 Canon PowerShot D10 miał swoją premierę w lutym 2009 roku. Jak do tej pory jest to jedyny wodoodporny aparat kompaktowy w ofercie firmy Canon. Przez niemal trzy lata nie doczekał się swojego następcy. Mimo upływu lat jego parametry nie odsta- 114 ją w znacznym stopniu od produktów konkurencji, gdyż D10 został wyposażony w 12-megapikselową matrycę CCD wielkości 1/2,3 cala, jest wodoodporny do 10 m oraz odporny na upadek z wysokości 1,22 m. Z pewnością w aparacie brakuje szerokiego kąta, gdyż ogniskowa zaczynająca się od odpowiednika 35 mm nie pozwoli nam rozwinąć skrzydeł pod wodą, a miłośnikom kinematografii z pewnością będzie do- Nuras.info 5/2012 skwierał brak trybu wideo HD, gdyż aparat pozwala na rejestrację filmów w maksymalnej rozdzielczości 640×480 (VGA) z szybkością 30kl/s. Ponadto 2,5-calowy ekran LCD o rozdzielczości 230 000 punktów także nie zachwyca swoimi parametrami. Na pociechę zostaje nam jedynie przyzwoita światłosiła obiektywu, która mieści się w zakresie f/2,8–4,9. Budowa i jakość wykonania Jakości wykonania Canona D10 z pewnością nie można nic zarzucić. Korpus został zrobiony z elementów wykonanych z tworzywa sztucznego i solidnie ze sobą połączonych, przyciski osadzone prawidłowo, bez niepotrzebnych luzów. W rezultacie otrzymujemy produkt o solidnej i zwartej konstrukcji, pozbawiony jakichkolwiek niedoróbek. Dodatkowo wokół wysuniętego do przodu obiektywu zastosowano metalowy pierścień, który ma chronić go przed uszkodzeniami. Producent zastosował solidną szybkę chroniącą ekran LCD. Jest ona bardzo sztywna, dzięki czemu nawet na głębokości 10 m praktycznie nie ulega ugięciu, tak jak to miało miejsce np. w przypadku Panasonica FT3 i Pentaksa WG-1. W testowanym PowerShocie znajdziemy dwie klapki. Pierwsza z nich została umieszczona na bocznej ściance i kryje port USB oraz złącze pozwalające na podłączenie zewnętrznego zasilacza. Na głębokości 10 m ciśnienie wywierane przez znajdujący się nad nami słup wody jest dwukrotnie większe niż na powierzchni. Powoduje to silny nacisk na szybkę chroniącą ekran LCD, jednak w przypadku Canona D10 nie powoduje to widocznego ugięcia. 115 Nuras.info 5/2012 Pod drugą z klapek, znajdującą się na spodzie obudowy, znajdziemy akumulator oraz slot na kartę pamięci Secure Digital (SD/SDHC) lub MultiMedia Card (MMC, MMCplus, HC MMCplus). Zamykanie i otwieranie klapek nie sprawia większych problemów tym bardziej, że producent zastosował na wspomnianej już opasce na nadgarstek zaciskową sprzączkę, na której umieszczono specjalne wypustki ułatwiające otwieranie. Liczba przycisków znajdujących się na obudowie Canona D10 z pewnością nie należy do najmniejszych. Choć na górnej ściance znalazł się jedynie włącznik i spust migawki, to z tyłu znajdziemy już dużo więcej manipulatorów. czające przycisk FUNC./SET, który służy nie tylko do zatwierdzania wybranych opcji, ale także wyświetla menu funkcyjne. Dodatkowo wspomniane przyciski kierunkowe pozwalają na szybki dostęp do ustawień kompensacji ekspozycji, trybu makro, lampy błyskowej i samowyzwalacza, a w trybie podglądu do obracania i kasowania zdjęć. Na samym dole znajdziemy przycisk DISP. pozwalający na zmianę informacji wyświetlanych na ekranie LCD oraz przycisk MENU służący do uruchomienia menu głównego. Eksploatacja Dodatkowo na każdym z rogów obudowy znajdziemy okrągłe złącze, które pozwala na doczepienie opaski na nadgarstek. Jest to dość interesujące rozwiązanie, dzięki niemu mamy możliwość wygodnego i pewnego trzymania aparatu niemal w każdych warunkach. Na samej górze, nad ekranem LCD rzuca się w oczy rząd trzech przycisków. Pierwszy z nich pozwala na bezpośredni wydruk zdjęcia, drugi służy do przełączania się między trybami fotograficznymi i trybem wideo, a ostatni z nich uruchamia tryb podglądu zdjęć. W dalszej kolejności na tylnej ściance znajdziemy przyciski zmiany ogniskowej, pod nimi przyciski kierunkowe ota116 Czyszczenie testowanego PowerShota z pewnością nie należy do najprzyjemniej- Nuras.info 5/2012 szych. Na obudowie aparatu znajdziemy liczne otwory i zagłębienia, w których lubią gromadzić się zabrudzenia. Problem tym bardziej da nam się we znaki, gdy zapomnimy przepłukać aparat po wyjściu ze słonej wody. W zagłębieniach na śrubki znajdziemy sporo solnego osadu. Jeżeli aparat wpadnie nam w plażowy piasek, musimy liczyć się z wydłubywaniem jego drobin z tych zakamarków. Szybka chroniąca ekran LCD z pewnością nas nie zawiodła, gdyż po tygodniowych testach liczba rys znajdująca się na niej była niewielka. Niestety nie możemy tego powiedzieć o srebrzystej powłoce, którą pokryto plastikowe elementy obudowy. Już po pierwszej sesji zdjęciowej, w trakcie której aparat był kładziony na skałkach, na korpusie dało się zauważyć liczne zadrapania, których liczba zwiększała się z każdym dniem testowym. Na szczęście ryski były niewielkie i nie wpływały znacząco na pogorszenie wyglądu aparatu. pod wodą. Tak więc na próżno możemy w nim szukać głębokościomierza czy kompasu. Jedyne, co udaje nam się znaleźć, to tryb zdjęć panoramicznych, jednak w tym wypadku aparat ułatwia tylko wykonywanie pojedynczych kadrów, które muszą być potem sklejone w panoramę na komputerze. Użytkowanie pod wodą Funkcje dodatkowe Canon PowerShot D10 w zasadzie nie oferuje żadnych dodatkowych funkcjonalności, które mogłyby zostać wykorzystane 117 Canon D10 ma dość obły kształt, dzięki czemu całkiem dobrze leży w dłoni i pewnie trzyma się go pod wodą. Dodatkowo producent zaproponował zaciskaną opaskę na nadgarstek, którą możemy dopiąć do każdego z rogów obudowy. Pozwala to założyć ją zarówno na prawej, jak i lewej ręce. Ekran LCD jest dość czytelny, a obraz wyraźny nawet w silnym słońcu, dzięki cze- Nuras.info 5/2012 mu kadrowanie podczas snorkelingu nie sprawiało większych problemów. Niestety większość pozostałych cech mających wpływ na wygodne użytkowanie pod wodą pozostawia wiele do życzenia. Producent oferuje w testowanym modelu dwa tryby podwodne. Opiszemy je w dal- szej części rozdziału, a teraz skupimy się na sposobie ich uruchamiania i przełączania między nimi. Niestety Canon D10 wymaga od nas sporo pracy z przyciskami, gdyż w pierwszej kolejności musimy wybrać ten oznaczony ikonką aparatu i kamery, następnie przyciskami kierunkowymi i guzikiem FUNC/SET wchodzimy do menu wyboru scen „SCN” i dopiero tam, na długiej pionowej liście, odnajdujemy interesujący nas tryb tematyczny. Menu wyboru trybów Menu podręczne 118 Nuras.info 5/2012 Menu główne Przechodzenie z jednego trybu tematycznego do drugiego jest tak samo skomplikowane. Jest to tym bardziej uciążliwe, że Canon D10 nie radzi sobie z właściwym oddaniem kolorów na zdjęciach wykonywanych na powierzchni w trybie podwodnym. Gdy po wynurzeniu się z wody zechcemy wykonać zdjęcie plaży od strony morza, musimy się trochę nastukać w klawisze lub pogodzić z fotografią o niezbyt dobrze oddanej kolorystyce, co ilustruje poniższy przykład. Zdjęcie wykonane na powierzchni w trybie podwodnym 119 W testowanym Canonie na próżno możemy szukać przycisku uruchamiającego tryb wideo, zatem chcąc nagrać film, kolejny raz musimy przechodzić przez wyżej opisaną procedurę. Zamiast pozycji „SCN” konieczny jest wybór ikonki z kamerą wideo i naciśnięcie spustu migawki w celu rozpoczęcia nagrywania. Jedyne co może pocieszać w tej sytuacji, to brak jakichkolwiek opóźnień w działaniu aparatu. Dzięki temu, gdy nabierzemy trochę wprawy, to obsługa D10, choć bardzo irytująca, nie będzie już tak bardzo czasochłonna. Na pochwałę zasługuje też autofokus, który działa szybko i celnie, dzięki czemu nie straszna nam wzburzona powierzchnia wody, gdyż nawet snorklując w takich warunkach uda nam się wykonać sporo ostrych zdjęć. Podobnie nie możemy mieć zastrzeżeń do szybkości zapisu zdjęć i filmów na karcie. Jest jeszcze jedna rzecz, która dość mocno irytowała nas podczas użytkowania D10 pod wodą. Konstruktorzy zdecydowali się na dość nietypowe ułożenie przycisków zmiany ogniskowej. Ustawienie ich w linii ukośnej nie jest rzeczą nową, jednak przyzwyczajeni jesteśmy, że w większości apa- Nuras.info 5/2012 ratów przycisk znajdujący się z lewej strony ustawia obiektyw na szerokim kącie, a tym z prawej przybliżamy obraz. W Canonie D10 jest na odwrót, więc bardzo często, nawet po kilku dniach użytkowania, naciskaliśmy nie ten przycisk co trzeba. Na koniec warto wspomnieć o obiektywie, który jest umieszczony w połowie wysokości przedniej ścianki, zatem nie zdarza się przykryć go przypadkowo palcem podczas wykonywania zdjęcia. Jakość zdjęć i filmów podwodnych Canon PowerShot D10 to konstrukcja sprzed ponad 2 lat, dlatego byliśmy bardzo ciekawi, czy poradzi sobie ona w tej kategorii i będzie w stanie rywalizować z tegorocznymi nowościami. Zanim jednak przejdziemy do omówienia jakości zdjęć i filmów, warto przybliżyć nieco dwa tryby podwodne, jakie oferuje testowany aparat. Są to: Pod wodą – umożliwia fotografowanie krajobrazów pod wodą i zwierząt wodnych z zachowaniem naturalnych odcieni; Akwarium – umożliwia wykonywanie 120 zdjęć organizmów wodnych w akwariach z zachowaniem naturalnych kolorów. Opisy zostały zaczerpnięte z instrukcji aparatu. Widać, że producent nie określa jednoznacznie, czy tryb „Akwarium” należy odnieść do fotografowania tych organizmów przez szybę, czy poprzez umieszczenie aparatu w akwarium. Tak czy owak, ma on za zadanie wydobyć naturalne kolory obiektów znajdujących się w wodzie, a więc uznaliśmy, iż warto przyjrzeć mu się bliżej. Wykonaliśmy serię zdjęć w obydwu trybach, dzięki czemu możemy przekonać się, w jaki sposób wybór trybu wpływa na kolorystykę. Fotografie zostały wykonane na różnych głębokościach zarówno w niebieskiej, jak i w zielonej wodzie. Rzut okiem na powyższe przykłady pozwala stwierdzić, że zarówno podczas snorkelingu, jak i nurkowania do 10 metrów zdecydowanie lepiej sprawdzi nam się tryb „Pod wodą”. Tryb „Akwarium” nie usuwa ze zdjęć niebieskiej dominanty, przez co nie oddają one naturalnych kolorów. Jednak w zielonych wodach jeziora radzi on sobie znacznie lepiej, gdyż kolorystyka zdjęć jest bardziej naturalna. Nuras.info 5/2012 Tryb „Pod wodą” Tryb „Akwarium” 121 Skoro już wiemy, który z trybów sprawdzi nam się najlepiej pod wodą, to warto bliżej przyjrzeć się zdjęciom w nim wykonanym. Kolorystyka fotografii jest znakomita. Co prawda nie jest to poziom, który reprezentuje Sony TX10, ale mimo to Canon D10 przewyższa pod tym względem wszystkie inne aparaty, które znalazły się w poprzednim teście. Kolory rafy koralowej są odwzorowane prawidłowo, a barwa głębi morza robi wrażenie. Nie mamy też problemów z uzyskaniem kolorystyki w trudniejszych warunkach oświetleniowych. Nawet fotografując pod słońce, udaje nam się zrobić fotografie, które nie są pozbawione kontrastu i prawidłowych barw. Również na większych głębokościach możemy cieszyć się zdjęciami o poprawnej kolorystyce. Choć na głębokościach powyżej 5 m daje się już zauważyć niebieska dominanta, to pojawia się ona stopniowo i nawet fotografując na maksymalnej głębokości, wynoszącej 10 m, nie przysłania ona całkowicie rzeczywistych kolorów obiektów. Odwzorowanie szczegółów także stoi na wysokim poziomie i w tej kategorii Canonowi trudno cokolwiek zarzucić. Na uwagę Nuras.info 5/2012 Tryb „Pod wodą” Tryb „Akwarium” 122 zasługuje także znakomity tryb makro, z którego możemy skorzystać zarówno podczas snorkelingu, jak i nurkowania. Oczywiście w pierwszym przypadku będzie to o wiele trudniejsze, ze względu na falowanie powierzchni wody, na której się unosimy i w konsekwencji ciągłe zmiany odległości od fotografowanego obiektu. Pod wodą sprawa jest już o wiele prostsza. Gdy zanurkujemy z Canonem D10 w zielonej wodzie o słabej przejrzystości, gdzie ilość światła jest ograniczona, to nie napotkamy większych problemów z pracą autofokusu. Mechanizm ustawiania ostrości działał nadal szybko i celnie. Niestety o jakości filmów nie możemy już się wypowiadać w takich superlatywach. PowerShot D10 oferuje bowiem możliwość rejestracji sekwencji wideo w maksymalnej rozdzielczości wynoszącej zaledwie 640×480 pikseli z szybkością 30 kl/s. Pliki zapisywane są w formacie z dźwiękiem mono i wykorzystaniem kodowania H.264. W trybie wideo aparat oferuje jedynie zoom cyfrowy. Nietrudno przewidzieć, że przy takich parametrach nie ma co oczekiwać, iż po wyjściu z wody, zachwycą nas nagrane podczas nurkowania filmy. Są one Nuras.info 5/2012 przyzwoitej jakości, jak na tryb VGA, jednak przy tak małej rozdzielczości nie można oczekiwać cudów. W stosunku do konkurentów widać tu ogromną przepaść, zwłaszcza pod względem odwzorowania szczegółów. Zestawienie w tej kategorii Canona D10 z Sony TX10 pokazuje, jak bardzo tryb wideo rozwinął się w aparatach kompaktowych przez dwa lata dzielące premiery tych modeli. Kolorystyka sekwencji wideo zarejestrowanych na małych głębokościach jest przyzwoita, jednak na kilku metrach pod powierzchnią daje o sobie już znać silna niebieska dominanta. - - - Podsumowanie Najpierw przyjrzyjmy się liście wad i zalet testowanego aparatu. Zalety: bardzo dobra kolorystyka zdjęć na małych głębokościach; bardzo dobra kolorystyka zdjęć na głębokości 5–10 m; prawidłowa kolorystyka zdjęć w zielonej wodzie wykonywanych w trybie „Akwarium”; znakomity tryb makro; - szybki i celny autofokus; - dobrze umieszczony obiektyw na obudowie; - sztywna i wytrzymała szybka chroniąca ekran LCD; - wygodna opaska na nadgarstek z zapinką. 2008 roku znakomicie potrafili poradzić sobie ze swoim zadaniem i stworzyli aparat wykonujący świetne zdjęcia podwodne, wyposażony w szybki i celny autofokus. Niestety ograniczała ich wówczas nieco technologia i koszty produkcji, przez co tryb wideo odbiega znacząco od konkurencyjWady: nych produktów. Brak możliwości rejestra- ogniskowa zaczynająca się od 35 mm; cji filmów w rozdzielczości Full HD jest - bardzo słaba jakość filmów; naszym zdaniem największą bolączką tego - słaba kolorystyka filmów podwodnych; aparatu, gdyż o ile do kilku niedociągnięć - brak zooma optycznego w trybie wideo; kategorii użytkowania jesteśmy w stanie się - niezbyt trwała powłoka lakiernicza na przyzwyczaić, to niestety jakości filmów nic obudowie; już nie jest w stanie nam poprawić. - trudny w czyszczeniu; Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak - zła kolorystyka zdjęć wykonanych na po- czekać na następcę D10, bo skoro 3 lata tewierzchni w trybie podwodnym; mu inżynierowie Canona potrafili stworzyć - uciążliwe przełączanie się między tryba- tak udany aparat, to aż strach pomyśleć do mi fotograficznymi; czego są zdolni obecnie. - brak dedykowanego przycisku uruchaRobert Olech miającego tryb wideo. Trzeba przyznać, że Canon PowerShot D10 miło nas zaskoczył jakością zdjęć podwodnych. Nie sądziliśmy, że niemal trzyletnia konstrukcja jest w stanie konkurować z tegorocznymi modelami. A jednak przykład D10 pokazuje, że jego konstruktorzy już w 123 Nuras.info 5/2012 ODWIEDŹ NAS KONIECZNIE Czy nie myślałeś o wypromowaniu się na łamach jakiejś gazety? Magazyn Nuras.info (wersja elektroniczna) poszukuje autorów artykułów. Jeżeli znasz się na fotografii podwodnej, nurkowaniu, sprzęcie nurkowym, szkoleniu płetwonurków i chcesz zaistnieć w świecie napisz do nas. Twój artykuł może być opublikowany. Współpraca z nami nie jest odpłatna. W zamian za to oferujemy Ci jednak promocję w renomowanym magazynie, zamieszczenie Twojego zdjęcia oraz danych kontaktowych. Na artykuły czekamy do 20 każdego miesiąca pod adresem http://nuras.info/. Redakcja Magazynu Nuras.info - kontak: [email protected] 124 Nuras.info 5/2012 atomicaquaics.pl 125