Poszukiwana: Polska Ludowa
Transkrypt
Poszukiwana: Polska Ludowa
strona 18 Zeszyty Komiksowe Październik 2004 Poszukiwana: Polska Ludowa Ark ad iusz Bileck i Realiów PRL-u ze świecą szukać w ówczesnych komiksach. Ograniczeni cenzurą twórcy nie mogli wprost pokazywać rzeczywistości, uciekali się więc do subtelniejszych metod. P ol sk a R ze czpospol ita Ludow a nie ścisnęła k om ik su tak im gorse te m ide ol ogii jak inne gatunk i sztuk i. Na szczęście – b o w prze ciw ie ństw ie np. do k ine m atografii k om ik s nie m usiałdok um e ntow aćb ujne go rozk w itu socjal izm u nad W isłą;i na nie szczęście zaraze m – b o w k om ik sach z czasów PR Ltrze b a szuk aćte jPR Lze św ie cą. W k adrach PR Lpojaw iała się zaw sze w tl e , nigdy na pie rw szym pl anie . W k om ik sach w ystępują praw dziw e rze czy sk ładające się na PR L, al e ich fab uły całościow o nie dają praw dziw e go ob razu rze czyw istości. PR L– jak o państw o fasadow e , funk cjonujące w rze czyw istości w oparciu o zupe łnie inne m e ch anizm y niż zapisano to w je jpraw odaw stw ie – do te jfasady przyw iązyw ała w ie l k ą w agę. Lite ratura, fil m (oficjal ne go ob ie gu)dopie ro od l at 70. XX w ie k u m ogły prze m ycać ob razk i z te jpraw dziw e j, szare jrze czyw istości. K om ik s rów nie ż spe łniałpropagandow e se rw ituty. Najw ażnie jszym k om ik se m te je pok i pozostaje se rialo k apitanie Żb ik u. Je st to k om ik s najob sze rnie jszy, drugi pod w zgl ęde m długości uk azyw ania się, oste ntacyjnie podk re śl ający zw iązk i z państw ow ym m e ce nate m . Pow stałnie w ynik u artystycznych poszuk iw ań, al e odgórnych zal e ce ń m iniste rstw a spraw w e w nętrznych , k tóre m u zal e żało, że b y m łodzie ż zaczęła podziw iaćm il icjantów . Z ałoże niu te m u podporządk ow ana je st cała struk tura k om ik su: od b oh ate rów począw szy, prze z ak cję, na de k oracjach sk ończyw szy. Fab uła je st k om pl e tnie ode rw ana od rze czyw istości, to proje k cja m arze ń m ocodaw ców se rii, w yk azująca pe w ną zb ie żnośćz re al nym św iate m , al e diam e tral nie od nie go różna. To znaczy: czytam y nib y o Pol ak ach , nib y w Pol sce , al e tak napraw dę to o k im ś, k ogo, i o czym ś, cze go nigdy nie b yło. PR L, k tórą ogl ądam y w „żb ik ach ” to PR Luczciw ych l udzi, oddanych państw u, pok ornie , z oddanie m i ch ętnie podporządk ow ujących się syste m ow i państw ow e m u;PR L, w k tóre jcyniczni prze stępcy b yl i tyl k o R FN-ow sk ie jprow e nie ncji ;PR L, osaczona prze z zach odnie w yw iady i nie dob itk i W e h rm ach tu, czyh ające na naszych rodak ów i sk arb y nasze jnarodow e jk ul tury. W idzim y nasze go ul ub ione go b oh ate ra – Żb ik a - że je ździ syre ną (w arszaw ą, m ałym fiate m , pol dk ie m ), al e nie m am y pe w ności gdzie te n k raj, k tóry prze m ie rza i gdzie ci l udzie , k tórych spotyk a. Paradok sal nie , o PR Ljak o o syste m ie państw ow ym najw ięce jch yb a m ów ią dziś nam k om ik sy o Tytusie . W h e roicznym uporze , z jak im R om e k i A’Tom e k ch cą uczłow ie czyćte go sym patyczne go szym pansa, m ożna zob aczyć dal e k ie e ch o zapału, z jak ą PR Ll ik w idow ała anal fab e tyzm . Te rce t TR iA (najb ardzie jw pie rw szych dzie sięciu, je de nastu k sięgach )podl e ga szk ol ne m u rygorow i nauk i w podstaw ów ce ;naw yk przynal e żności do organizacji i k ol e k tyw ne go działania k ształtuje w h arce rstw ie . R ozb udow any i total ny (orw e l l ow sk i, ch ciałob y się pow ie - dzie ć)pe e re l ow sk i syste m fałszow ania h istorii ob jąłoczyw iście tak że k om ik sy. Ponie w aż trudno b yłob y m łodym czyte l nik om w m aw iać, że żyją w raju na zie m i (rodzicie stal i w k ol e jk ach po w szystk o, m łodzie ż – po k om ik sy z Tytuse m , Żb ik ie m , czy w yjątk ow o de ficytow y „R e l ax”), PR Lb e zk arnie w m aw iała im , jak narodziła się ona sam a. Je śl i m łody czyte l nik spotyk ałdziarsk ie go sąsiada otoczone go nim b e m „utrw al acza w ładzy l udow e j”, w ie dział, że to o tak ich jak on opow iadały ch oćb y pasjonujące , rozgryw ający się tuż po w ojnie : „Było to na Podh al u”, czy „Piorun w ięce jnie ude rzy” z je go ul ub ione go „R e l axu”. Sk ąd te n m łody czyte l nik m iał w ie dzie ć, że rze czyw istość nie je st ani tak a prosta, ani je dnoznaczna jak m u to w m aw iano: że nie b yło „złych ” partyzantów i „dob rych ” funk cjonariuszy now e jw ładzy? Co w ięce j, m łody czyte l nik k om ik sów z ich l e k tury pow inie n nab rać nie w zruszone go prze k onania, że sze ść l at m inione j w ojny b yło tyl k o czczą form al nością. Prze cie ż żołnie rze – b oh ate row ie je go h istoryje k ob razk ow ych są nie w zrusze nie prze k onani i o rych łym zak ończe niu w ojny, i o je jw ynik u, jak w „Baryk adzie na W ol i”, l ub „Przygodach pance rnych i psa Szarik a”. D l acze go on m iałb y w ątpić?Sojusz z Z SR R , b e z w zgl ędu na ok ol iczności, nigdy nie podl e gałw ątpl iw ości – zak l inała PR L, fundując m łodzie ży k om ik s „Sasza”, w k tórym dzie l ni k om uniści z Żol ib orza naw iązują k ontak t z k ol e gam i w Z w iązk u R adzie ck im w e w rze śniu 19 39 rok u. „Przed , czy po sied em n astym ?”, w ypada przypom nie ć tu re toryczne pytanie Stanisław a Barańczak a. Naw e t je śl i w ydaw ano k om ik sy drob iazgow o dok um e ntujące h istorię i codzie nność PR L– to b yły poza zasięgie m m łode go czyte l nik a w tam tych l atach , b o al b o uk azyw ały się w nie oficjal nym ob ie gu („Sol idarność – 500 pie rw szych dni” Jack a Fe dorow icza i Mark a O w sińsk ie go), al b o ich czas dopie ro m iałnade jść („Upade k b ożk ów ” Pol ch a i Parow sk ie go, k om ik s rocznik 19 9 0, k tóry pol sk ą pre m ie rę m iałczte ry l ata te m u – sic!). Pogłęb ie niu studiów h istorycznych nad dzie jam i R ze czpospol ite jm ógłoddać się m łody czyte l nik przy l e k turze „Pol onii R e stituty”, ciężk ostraw ne go tom iszcza o odzysk iw aniu nie podl e głości na początk u XX w ie k u. O pow ie dze nie k om ik se m o dzie jach Pol sk i m ogło b yć zadanie m w dzięcznym , k ie dy tw órcy dysponow al i dob rym sce nariusze m (dl a porów nania b ajk ow o– b aśniow a „Le ge ndarna h istoria Pol sk i”, szcze gól nie ze szyty R osińsk ie go i Mark a Szyszk i). Je rzy W rób l e w sk i, pryw atnie człow ie k nie znoszący PR L, dołożyłw sze l k ich starań, b y uatrak cyjnić graficznie zupe łnie nie k om ik sow y sce nariusz autorstw a h istoryk a W łodzim ie rza T. K ow al sk ie go i Janusza Marsk ie go. W l iczącym ponad sto stron al b um ie ak cja je st b ardzo w ątła, na pie rw szy pl an w yb ijają się ob razy h istorycznych w ydarze ń, sk rupul atne re je strow anie w ypow ie dzi pol ityk ów . W rób l e w sk i m iałzre sztą Październik 2004 Zeszyty Komiksowe w yjątk ow e go pe ch a do sce nariuszy b ędących partyjną w yk ładnią h istorii. D ośćprzypom nie ćnp. „A b yło to na Podh al u” (z tom u „D iam e ntow a rze k a”), gdzie , w zore m w cze śnie jsze go o dw adzie ścia l at „Stare go ze gara” z k apitane m Gl e b e m , żołnie rzy AK nazyw a się „b an d yciak am i z N SZ -etu”. Niczym rodzynk i z k ie psk ie go ciasta pracow icie trze b a w yłusk aćtak ie k om ik sy, k tóre co nie co m ów ią o w ydarze niach , k tóre m iały m ie jsce w PR Lnapraw dę. „O d W al ii do Brazyl ii” spe łnia rol ę k ronik i udane go w ystępu piłk arsk ie jre pre ze ntacji Pol sk i na m istrzostw ach św iata w 19 74 rok u. W ydarze nie to przyniosło Pol ak om je de n z k il ku m om e ntów aute ntycznie szcze re jradości, poryw se rc w ol ny od ide ol ogiczne jre żyse rii. K om ik s Grze gorza R osińsk ie go, jak b y m im ow ol nie , pok azuje jak te n sportow y w ysiłe k i e ntuzjazm k ib iców zdysk ontow ałpote m aparat państw ow y. Było to działanie dl a PR Lsym ptom atyczne . Ponie w aż natrętnie syste m atyzow ano k ażdy prze jaw życia społe czne go, w ięc sportow e im pre zy b yły pl anow ane na ce ntral nym szcze b l u, podczas narad ak tyw u PZ PN. Nic nie b yło w ol ne od państw ow e jce l e b ry: w ięc na ostatnim k adrze sportow ców de k oruje prze w odniczący R ady Państw a (dl a m łodszych czyte l nik ów – to tak ie stanow isk o państw ow e , zupe łnie nie prze tłum aczal ne na język de m ok racji). Sk ądinąd w iadom o, że gdyb y R osińsk i narysow ałje szcze k il k a ob razk ów , nie zaw odnie znal azłb y się w nich Edw ard Gie re k . Te l e w izja do dziś przypom ina zdjęcia Pie rw sze go Se k re tarza prze b ijające go piłk ę po dyw anie z Grze gorze m Lato podczas w izyty O rłów Górsk ie go w Urzędzie R ady Ministrów (re pre ze ntacja w ystrojona b yła jak je de n m ąż w b rązow e garnitury). Szam pane m częstow ał sam pre m ie r Jarosze w icz. [Więcej o sporcie w k om ik sach n a str. 28] K ie dy już b yło w iadom o, że na pok ładzie radzie ck ie go statk u k osm iczne go pol e ci w k osm os nasz rodak , m agazyn k om ik sow y „R e l ax” zam ie ściłk rótk ą h istoryjk ę „Pol ak w k osm osie ”. W zasadzie ch yb a tyl k o po to, że b y utrw al ićm it przyjacie l sk ie go sojuszu pol sk o-radzie ck ie go. W pie rw szym k adrze dom inującą postacią je st radzie ck i w ojsk ow y, a fl aga Z SR R na ram ie niu b ratnie go k osm onauty w pasow ana je st w rze czony k adr praw ie ce ntral nie . Gdyb y czyte l nicy zapom nie l i, k to gra pie rw sze sk rzypce w tym uk ładzie – pol sk i k osm onauta posługuje się język ie m rosyjsk im . D ysk re tny cie ń Z w iązk u R adzie ck ie go niczym na PR Lpadł tak że na fab ułę „K apitana K l ossa”. Ponie w aż rysow nik se rii Mie czysław W iśnie w sk i m iałw yraźne prob l e m y z rysow anie m fizjonom ii sw oich b oh ate rów , tyl k o na podstaw ie prze słane k h istorycznych dom yśl ać się m oże m y, że w ąsaty m ężczyzna na portre cie zaw ie szonym w radzie ck ie jce ntral iKl ossa to sam Józe fStal in. Portre ty Stal ina z pe w nością w isiały w radzie ck ich gab ine tach , al e w k om ik sie dl a m łodzie ży m ożna to b yło sob ie darow ać. Te n szcze gółto ch yb a najl e psze podsum ow anie prze dziw ne jh yb rydyczności k ul tury m asow e jw PR L, k tóra nie m ogła b yć po prostu rozryw k ą. Musiała te ż prze de w szystk im daw ać św iade ctw o ide ol ogii. Stal in w „K l ossie ” przypom inałw ięc racze jo k orze niach Pol sk i l udow e jniż o szcze gółach w ystroju w nętrz. Nie ste ty rów nie nie re al istycznie , co sam a PR L, w ypadal iw k om ik sach je jm ie szk ańcy. W zasadzie je dynym pe łnok rw istym strona 19 b oh ate re m k om ik sow ym e pok i PR Lje st porucznik Sław om ir K arsk i, tytułow y „Pil ot śm igłow ca”. W ie m y nie tyl k o jak i zaw ód upraw ia, jak i je st je go stosune k do pracy i prze b ie g k arie ry zaw odow e j(drob iazgow o pok azyw ano to te ż w „żb ik ach ” i w k ażdym innym k om ik sie ), al e jak ie sporty upraw ia (tu: pre fe row ane w PR Ljudo), jak ie rozryw k i pre fe ruje (tu: im pre zy nie k onie cznie b e zal k oh ol ow e w m ęsk im gronie ). Nie sk al any Żb ik , k tóry w b ijatyk ach z prze stępcam i gub iłczapk ę po h e roicznych b ojach rysow nik a z ce nzurą (vide znana ane gdota z pow staw anie m ok ładk i „D iade m u Tam ary”), staje się je szcze b ardzie jpapie row y w porów naniu z K arsk im , k tóre go ogl ądam y nie tyl k o pob ite go, poparzone go, k ontuzjow ane go, al e i głodne go – a prze de w szystk im pałające go ch ucią. Ab sol utnym n ovum se rii b yłb ow ie m fak t, że dl a fab uły rów nie w ażne są pe rype tie m iłosne b oh ate ra (odw ie czny k onfl ik t: anie l sk a b l ondynk a con tra pe łnok rw ista b rune tk a). Je st to ch yb a je dyny przypade k potrak tow ania czyte l nik ów k om ik sów jak dorosłych l udzi i udok um e ntow ana prób a opow ie dze nia im prze k rojow o h istorii pe w ne go b oh ate ra. Sfe ra upadk u społe cze ństw a je st je dyną, k tórą odw ażnie prób ow ano w „żb ik ach ” pok azać. O ddzie l iw szy tych nie szczęsnych , zupe łnie zm yśl onych prze stępców zza zach odnie jgranicy, otrzym am y całą gal e rię żul i i m e ne l i: nędznych oprych ów , w ytrych am i z w ygięte go drutu w łam ujących się do m ie szk ań, protopl astów dzisie jszych nastol e tnich gangste rów z b ok ow isk w ym uszających h aracze na sw oich m łodszych k ol e gach ze szk oły, prze dstaw icie l i fol kl oru b ram i sk w e rk ów , zb ie rających na w ym arzone w ino („D aw aj gn ojk u n a jab łcok a!” – tak w je dnym z ze szytów nie jak i „K aw k a” nie dw uznacznie nam aw ia prze straszone go nastol atk a na al truistyczny ge st w sparcia potrze b ujące go). Prze stępcy to je dyni b oh ate row ie k ul tury m asow e j, k tórzy oficjal nie m ogą zam anife stow ać sw ój b unt prze ciw k o PR L– oni ch cą żyć pe łnią życia, a ich k rajofe ruje im tyl k o złoto z tom b ak u i szarzyznę dnia codzie nne go. Najb ardzie jnie b anal ny ob yw ate lPR L, k tóry trafiłw k adry k om ik su, to sk rom ny rol nik Jan W ol sk i – człow ie k , k tóry w 19 78 rok u w e w si Em il cin prze żyłb l isk ie spotk anie trze cie go stopnia z prze dstaw icie l am i cyw il izacji pozazie m sk ie j. Pol sk a w ie ś b yła w te dy na ustach całe go nie m alśw iata, a zdarze nie to je st do dziś ch ętnie cytow ane prze z b adaczy UFO („Przyb ysze ” R osińsk ie go i H e nryk a K urty w „R e l axie ” nr 27). Siłą rze czy, najpe łnie jszy Pol ak ów portre t w łasny zaw ie rają odm ie niane tu prze z w szystk ie przypadk i „żb ik i”. Nie tyl k o z racji ob jętości se rii, al e te ż te go, że tw orzyło je aż sze ściu rysow nik ów . W śród nich tych trze ch najw ażnie jszych to: R osińsk i z de l ik atną sk łonnością do k aryk atury, Bogusław Pol ch z fizjonom iam i w poe tyce pol icyjnych portre tów pam ięciow ych i Je rzy W rób l e w sk i aż do b ól u nie raz k l asycznie k om ik sow y w rysow aniu nie tyl k o postaci. Najw ięce jte jPR Lpozostało w gadże tach , k tóre otaczały k om ik sow ych b oh ate rów . Pre ze ntow anie ich b yło b e zpie czne , trudno b yłob y b ow ie m ce nzurze m ask ow ać prze dm ioty codzie nne go użytk u, tak dob rze w szystk im znane . Tyl k o od zręczności rysow nik a zal e żało il e ów cze sne jrze czyw istości m ate rial ne jze ch ciałpok azać. W spom niane sam och ody Żb ik a, sam ol oty i śm i- strona 20 głow ce , k tóre pil otuje K arsk i, szatańsk ie m otocyk l e z „H arl ey Story” to w ie rne portre ty praw dziw ych m aszyn. K l im at e pok i przyw ołują tak że szcze góły garde rob y i w ygl ądu ze w nętrzne go: b uty na k oturnow ych ob casach , nogaw k i typu „dzw ony”, m arynark i z sze rok i k l apam i, m ach o „pe k ae sy” u panów , sil nie tapirow ane k oafiury i k ok ie te ryjne „m ini” nad k ol ana u pań. W prze szłość ode szły te ż gaze tk i ście nne i pracow nie m ode l arsk ie w szk ołach ;w ciąż straszą b ok ow isk a – m ate ria w ie l k ie jpłyty b yła oporna już jak o w ynal aze k e ry PR L(se ria o K ub usiu Pie k ie l nym Szarl oty Paw el ), je st prze k l e ństw e m życia społe czne go dzisiaj („O sie dl e Sw ob oda”); załam ała się potęga m orsk a państw a (m arynarsk ie due ty K ajte k i K ok o oraz Guce k i R och )... Praw dziw ych m il icjantów te ż m ożna spotk ać już tyl k o w fil m ach . K om u łza się w ok u k ręci – m oże z ośm iom a ze szycik am i o przygodach K w apiszona pod pach ą odb yćpodróż se ntym e ntal ną po Pol sce , zupe łnie jak w nie b ow zięci H im il sb ach i Mak l ak ie w icz. Zeszyty Komiksowe Październik 2004 O w ie l e bl iższy praw dy h istoryczne jk om ik s „Sol idarność – 500 pie rw szych dni” naw e t nie m ógłm arzyć o oficjal nym w ydaniu. R ysunk ow a h istoria „Sol idarności” je st b ardzo cie k aw ą pozycją w b ib l iote ce pub l ik acji, w ydanych w PR Lpoza oficjal nym ob ie gie m . Uk azała się w 19 84 rok u w nie w ie l k im nak ładzie , ok oło dw óch tysięcy sztuk . Pote m b yła pow ie l ana już sam odzie l nie , dzięk i e m igrantom pol itycznym dotarła do USA i Austral ii, b yły tak że w e rsje rosyjsk a i w ęgie rsk a. Pom ysłodaw cam i tak ie jform y dok um e ntu o „Sol idarności” b yl i W ojcie ch Starzyńsk i i Andrze jW itw ick i. W spól nie dotarl i oni do Jack a Fe dorow icza, znane go m oże w Pol sce b ardzie jjak o satyryk a i ak tora, al e i prze cie ż ab sol w e nta gdańsk ie jASP, tw órcy rysunk ow ych „Ak tual ności” w „D zie nnik u Bałtyck im ” w l atach 60. „Pom ysł m n ie zach w ycił i n ie pod ob ało m i sięw n im tylk o to, że autorem k om ik su m iałem b yćja. N ie czułem sięn a siłach ” – w spom inał Fe dorow icz w prze dm ow ie do pie rw sze go oficjal ne go w ydania „500 pie rw szych dni” z 19 9 0 rok u. Sce nariusz napisałJan Mare k O w sińsk i, pracow nik Pol sk ie go R adia, w czasie „k arn aw ału »Solid arn ości«” i stanu w oje nne go dok um e ntujący na taśm ach m agne tofonow ych najw ażnie jsze w ydarze nia z życia Z w iązk u. Z aw ażyło to na k ształcie sce nariusza, k tóry sk łada się praw ie w całości z cytatów , b ardzie j opow iada o poszcze gól nych e pizodach niż je st fab ul arnym ciągie m . Ak cja ob e jm uje w ydarze nia od sie rpnia 19 80 rok u do nocy z 12 na 13 grudnia 19 81 r., k ie dy to w prow adzano stan w oje nny, a w Gdańsk u ob radow ała K om isja K rajow a „Sol idarności”. Z nam ie nne je st zak ończe nie opow ie ści: „Kon iec części pierw szej. Ciąg d alszy trw a...” Fe dorow icz postarałsię spe łnić sw oje zadanie b ardzo sk rupul atnie . W je go rysunk ach postacie w ażne dl a h istorii „tam te j»Sol idarności«” w ie rnie sportre tow ał, a dl a prze ciw w agi re pre ze ntanci w ładz PR Lzostal i de l ik atnie sk aryk aturow ani. „Straszn ie sięw styd zęn iek tórych rysun k ów, b o a to głow a źle osad zon a, a to ruch n ie tak i [...] , ale jestem n apraw d ęd um n y z n iek tórych portretów, k tóre czasem m ogą służyćza fotografie!” – w yznałw w yw iadzie prasow ym . R ysow nik w spom inałtak że , że gdy na potrze b y k om ik su szk icow ałUrząd R ady Ministrów , w yl e gitym ow ałgo m il icjant, pode jrzl iw y w ob e c nie zw yk łe go u prze ch odniów zainte re sow ania arch ite k turą b udynk u (1). Z przyczyn prozaicznych , w łaściw ych podzie m ne m u ob ie gow i – b rak u papie ru i środk ów druk arsk ich – k om ik s m a ob jętość 16 stron. Siłą rze czy są to strony gęsto zarysow ane i nasycone te k ste m , zach ow ujące je dnak czyte l ność, a naw e t w yk orzystujące spe cyficzne dl a k om ik su zab ie gi narracyjne . Jak pisałznaw ca k om ik su i k rytyk W itol d Tk aczyk : „Ale w k ilk u przypad k ach jest w ręcz od w rotn ie: ob razek , gd y Wałęsa sk acze przez m ur stoczn i pozb aw ion y jest k om en tarza słow n ego, d użem u portretow i papieża tow arzyszy zaled w ie n iew ielk i d ym ek z cytatem . [...]Ale n ie są to b yn ajm n iej przed staw ien ia m on oton n e. Z n aćręk ęfach ow ca w różn orod n ości ujęći k on figuracji.” (2) (1)„Mów ią w ie k i”, 2000, nr 8 (2)W. Tk aczyk , O b razk ow a h istoria „Sol idarności”, „AQ Q ”, 2000, nr 3 (21)