Poszukiwana: Polska Ludowa

Transkrypt

Poszukiwana: Polska Ludowa
strona 18
Zeszyty Komiksowe
Październik 2004
Poszukiwana: Polska Ludowa
Ark ad iusz Bileck i
Realiów PRL-u ze świecą szukać w ówczesnych komiksach.
Ograniczeni cenzurą twórcy nie mogli wprost pokazywać rzeczywistości,
uciekali się więc do subtelniejszych metod.
P
ol
sk a R ze czpospol
ita Ludow a nie ścisnęła k om ik su
tak im gorse te m ide ol
ogii jak inne gatunk i sztuk i. Na
szczęście – b o w prze ciw ie ństw ie np. do k ine m atografii
k om ik s nie m usiałdok um e ntow aćb ujne go rozk w itu socjal
izm u
nad W isłą;i na nie szczęście zaraze m – b o w k om ik sach z czasów
PR Ltrze b a szuk aćte jPR Lze św ie cą. W k adrach PR Lpojaw iała
się zaw sze w tl
e , nigdy na pie rw szym pl
anie . W k om ik sach w ystępują praw dziw e rze czy sk ładające się na PR L, al
e ich fab uły
całościow o nie dają praw dziw e go ob razu rze czyw istości.
PR L– jak o państw o fasadow e , funk cjonujące w rze czyw istości w oparciu o zupe łnie inne m e ch anizm y niż zapisano to w
je jpraw odaw stw ie – do te jfasady przyw iązyw ała w ie l
k ą w agę. Lite ratura, fil
m (oficjal
ne go ob ie gu)dopie ro od l
at 70. XX w ie k u
m ogły prze m ycać ob razk i z te jpraw dziw e j, szare jrze czyw istości.
K om ik s rów nie ż spe łniałpropagandow e se rw ituty.
Najw ażnie jszym k om ik se m te je pok i pozostaje se rialo k apitanie Żb ik u. Je st to k om ik s najob sze rnie jszy, drugi pod w zgl
ęde m długości uk azyw ania się, oste ntacyjnie podk re śl
ający zw iązk i z państw ow ym m e ce nate m . Pow stałnie w ynik u artystycznych poszuk iw ań, al
e odgórnych zal
e ce ń m iniste rstw a spraw
w e w nętrznych , k tóre m u zal
e żało, że b y m łodzie ż zaczęła podziw iaćm il
icjantów . Z ałoże niu te m u podporządk ow ana je st cała
struk tura k om ik su: od b oh ate rów począw szy, prze z ak cję, na
de k oracjach sk ończyw szy. Fab uła je st k om pl
e tnie ode rw ana od
rze czyw istości, to proje k cja m arze ń m ocodaw ców se rii, w yk azująca pe w ną zb ie żnośćz re al
nym św iate m , al
e diam e tral
nie od nie go różna. To znaczy: czytam y nib y o Pol
ak ach , nib y w Pol
sce ,
al
e tak napraw dę to o k im ś, k ogo, i o czym ś, cze go nigdy nie
b yło. PR L, k tórą ogl
ądam y w „żb ik ach ” to PR Luczciw ych l
udzi,
oddanych państw u, pok ornie , z oddanie m i ch ętnie podporządk ow ujących się syste m ow i państw ow e m u;PR L, w k tóre jcyniczni prze stępcy b yl
i tyl
k o R FN-ow sk ie jprow e nie ncji ;PR L, osaczona prze z zach odnie w yw iady i nie dob itk i W e h rm ach tu, czyh ające na naszych rodak ów i sk arb y nasze jnarodow e jk ul
tury.
W idzim y nasze go ul
ub ione go b oh ate ra – Żb ik a - że je ździ
syre ną (w arszaw ą, m ałym fiate m , pol
dk ie m ), al
e nie m am y pe w ności gdzie te n k raj, k tóry prze m ie rza i gdzie ci l
udzie , k tórych
spotyk a.
Paradok sal
nie , o PR Ljak o o syste m ie państw ow ym najw ięce jch yb a m ów ią dziś nam k om ik sy o Tytusie . W h e roicznym
uporze , z jak im R om e k i A’Tom e k ch cą uczłow ie czyćte go sym patyczne go szym pansa, m ożna zob aczyć dal
e k ie e ch o zapału, z
jak ą PR Ll
ik w idow ała anal
fab e tyzm . Te rce t TR iA (najb ardzie jw
pie rw szych dzie sięciu, je de nastu k sięgach )podl
e ga szk ol
ne m u rygorow i nauk i w podstaw ów ce ;naw yk przynal
e żności do organizacji i k ol
e k tyw ne go działania k ształtuje w h arce rstw ie .
R ozb udow any i total
ny (orw e l
l
ow sk i, ch ciałob y się pow ie -
dzie ć)pe e re l
ow sk i syste m fałszow ania h istorii ob jąłoczyw iście
tak że k om ik sy. Ponie w aż trudno b yłob y m łodym czyte l
nik om
w m aw iać, że żyją w raju na zie m i (rodzicie stal
i w k ol
e jk ach po
w szystk o, m łodzie ż – po k om ik sy z Tytuse m , Żb ik ie m , czy w yjątk ow o de ficytow y „R e l
ax”), PR Lb e zk arnie w m aw iała im , jak narodziła się ona sam a.
Je śl
i m łody czyte l
nik spotyk ałdziarsk ie go sąsiada otoczone go nim b e m „utrw al
acza w ładzy l
udow e j”, w ie dział, że to o
tak ich jak on opow iadały ch oćb y pasjonujące , rozgryw ający się
tuż po w ojnie : „Było to na Podh al
u”, czy „Piorun w ięce jnie ude rzy” z je go ul
ub ione go „R e l
axu”. Sk ąd te n m łody czyte l
nik m iał
w ie dzie ć, że rze czyw istość nie je st ani tak a prosta, ani je dnoznaczna jak m u to w m aw iano: że nie b yło „złych ” partyzantów i „dob rych ” funk cjonariuszy now e jw ładzy?
Co w ięce j, m łody czyte l
nik k om ik sów z ich l
e k tury pow inie n nab rać nie w zruszone go prze k onania, że sze ść l
at m inione j
w ojny b yło tyl
k o czczą form al
nością. Prze cie ż żołnie rze – b oh ate row ie je go h istoryje k ob razk ow ych są nie w zrusze nie prze k onani
i o rych łym zak ończe niu w ojny, i o je jw ynik u, jak w „Baryk adzie na W ol
i”, l
ub „Przygodach pance rnych i psa Szarik a”. D l
acze go on m iałb y w ątpić?Sojusz z Z SR R , b e z w zgl
ędu na ok ol
iczności, nigdy nie podl
e gałw ątpl
iw ości – zak l
inała PR L, fundując
m łodzie ży k om ik s „Sasza”, w k tórym dzie l
ni k om uniści z Żol
ib orza naw iązują k ontak t z k ol
e gam i w Z w iązk u R adzie ck im w e
w rze śniu 19 39 rok u. „Przed , czy po sied em n astym ?”, w ypada przypom nie ć tu re toryczne pytanie Stanisław a Barańczak a.
Naw e t je śl
i w ydaw ano k om ik sy drob iazgow o dok um e ntujące h istorię i codzie nność PR L– to b yły poza zasięgie m m łode go czyte l
nik a w tam tych l
atach , b o al
b o uk azyw ały się w nie oficjal
nym ob ie gu („Sol
idarność – 500 pie rw szych dni” Jack a Fe dorow icza i Mark a O w sińsk ie go), al
b o ich czas dopie ro m iałnade jść („Upade k b ożk ów ” Pol
ch a i Parow sk ie go, k om ik s rocznik
19 9 0, k tóry pol
sk ą pre m ie rę m iałczte ry l
ata te m u – sic!).
Pogłęb ie niu studiów h istorycznych nad dzie jam i R ze czpospol
ite jm ógłoddać się m łody czyte l
nik przy l
e k turze „Pol
onii
R e stituty”, ciężk ostraw ne go tom iszcza o odzysk iw aniu nie podl
e głości na początk u XX w ie k u. O pow ie dze nie k om ik se m o
dzie jach Pol
sk i m ogło b yć zadanie m w dzięcznym , k ie dy tw órcy
dysponow al
i dob rym sce nariusze m (dl
a porów nania b ajk ow o– b aśniow a „Le ge ndarna h istoria Pol
sk i”, szcze gól
nie ze szyty R osińsk ie go i Mark a Szyszk i). Je rzy W rób l
e w sk i, pryw atnie człow ie k
nie znoszący PR L, dołożyłw sze l
k ich starań, b y uatrak cyjnić graficznie zupe łnie nie k om ik sow y sce nariusz autorstw a h istoryk a
W łodzim ie rza T. K ow al
sk ie go i Janusza Marsk ie go. W l
iczącym
ponad sto stron al
b um ie ak cja je st b ardzo w ątła, na pie rw szy
pl
an w yb ijają się ob razy h istorycznych w ydarze ń, sk rupul
atne
re je strow anie w ypow ie dzi pol
ityk ów . W rób l
e w sk i m iałzre sztą
Październik 2004
Zeszyty Komiksowe
w yjątk ow e go pe ch a do sce nariuszy b ędących partyjną w yk ładnią
h istorii. D ośćprzypom nie ćnp. „A b yło to na Podh al
u” (z tom u
„D iam e ntow a rze k a”), gdzie , w zore m w cze śnie jsze go o dw adzie ścia l
at „Stare go ze gara” z k apitane m Gl
e b e m , żołnie rzy AK nazyw a się „b an d yciak am i z N SZ -etu”.
Niczym rodzynk i z k ie psk ie go ciasta pracow icie trze b a w yłusk aćtak ie k om ik sy, k tóre co nie co m ów ią o w ydarze niach , k tóre
m iały m ie jsce w PR Lnapraw dę.
„O d W al
ii do Brazyl
ii” spe łnia rol
ę k ronik i udane go w ystępu piłk arsk ie jre pre ze ntacji Pol
sk i na m istrzostw ach św iata w
19 74 rok u. W ydarze nie to przyniosło Pol
ak om je de n z k il
ku
m om e ntów aute ntycznie szcze re jradości, poryw se rc w ol
ny od
ide ol
ogiczne jre żyse rii. K om ik s Grze gorza R osińsk ie go, jak b y
m im ow ol
nie , pok azuje jak te n sportow y w ysiłe k i e ntuzjazm
k ib iców zdysk ontow ałpote m aparat państw ow y. Było to działanie dl
a PR Lsym ptom atyczne . Ponie w aż natrętnie syste m atyzow ano k ażdy prze jaw życia społe czne go, w ięc sportow e im pre zy
b yły pl
anow ane na ce ntral
nym szcze b l
u,
podczas narad ak tyw u PZ PN. Nic nie
b yło w ol
ne od państw ow e jce l
e b ry: w ięc
na ostatnim k adrze sportow ców de k oruje prze w odniczący R ady Państw a (dl
a
m łodszych czyte l
nik ów – to tak ie stanow isk o państw ow e , zupe łnie nie prze tłum aczal
ne na język de m ok racji). Sk ądinąd w iadom o, że gdyb y R osińsk i narysow ałje szcze k il
k a ob razk ów , nie zaw odnie znal
azłb y się w nich Edw ard Gie re k .
Te l
e w izja do dziś przypom ina zdjęcia
Pie rw sze go Se k re tarza prze b ijające go
piłk ę po dyw anie z Grze gorze m Lato podczas w izyty O rłów Górsk ie go w Urzędzie R ady Ministrów (re pre ze ntacja w ystrojona
b yła jak je de n m ąż w b rązow e garnitury). Szam pane m częstow ał
sam pre m ie r Jarosze w icz. [Więcej o sporcie w k om ik sach n a str. 28]
K ie dy już b yło w iadom o, że na pok ładzie radzie ck ie go statk u k osm iczne go pol
e ci w k osm os nasz rodak , m agazyn k om ik sow y „R e l
ax” zam ie ściłk rótk ą h istoryjk ę „Pol
ak w k osm osie ”.
W zasadzie ch yb a tyl
k o po to, że b y utrw al
ićm it przyjacie l
sk ie go sojuszu pol
sk o-radzie ck ie go. W pie rw szym k adrze dom inującą postacią je st radzie ck i w ojsk ow y, a fl
aga Z SR R na ram ie niu
b ratnie go k osm onauty w pasow ana je st w rze czony k adr praw ie
ce ntral
nie . Gdyb y czyte l
nicy zapom nie l
i, k to gra pie rw sze sk rzypce w tym uk ładzie – pol
sk i k osm onauta posługuje się język ie m
rosyjsk im .
D ysk re tny cie ń Z w iązk u R adzie ck ie go niczym na PR Lpadł
tak że na fab ułę „K apitana K l
ossa”. Ponie w aż rysow nik se rii Mie czysław W iśnie w sk i m iałw yraźne prob l
e m y z rysow anie m fizjonom ii sw oich b oh ate rów , tyl
k o na podstaw ie prze słane k h istorycznych dom yśl
ać się m oże m y, że w ąsaty m ężczyzna na portre cie
zaw ie szonym w radzie ck ie jce ntral
iKl
ossa to sam Józe fStal
in.
Portre ty Stal
ina z pe w nością w isiały w radzie ck ich gab ine tach ,
al
e w k om ik sie dl
a m łodzie ży m ożna to b yło sob ie darow ać. Te n
szcze gółto ch yb a najl
e psze podsum ow anie prze dziw ne jh yb rydyczności k ul
tury m asow e jw PR L, k tóra nie m ogła b yć po prostu
rozryw k ą. Musiała te ż prze de w szystk im daw ać św iade ctw o ide ol
ogii. Stal
in w „K l
ossie ” przypom inałw ięc racze jo k orze niach
Pol
sk i l
udow e jniż o szcze gółach w ystroju w nętrz.
Nie ste ty rów nie nie re al
istycznie , co sam a PR L, w ypadal
iw
k om ik sach je jm ie szk ańcy. W zasadzie je dynym pe łnok rw istym
strona 19
b oh ate re m k om ik sow ym e pok i PR Lje st porucznik Sław om ir K arsk i, tytułow y „Pil
ot śm igłow ca”. W ie m y nie tyl
k o jak i zaw ód
upraw ia, jak i je st je go stosune k do pracy i prze b ie g k arie ry zaw odow e j(drob iazgow o pok azyw ano to te ż w „żb ik ach ” i w k ażdym
innym k om ik sie ), al
e jak ie sporty upraw ia (tu: pre fe row ane w
PR Ljudo), jak ie rozryw k i pre fe ruje (tu: im pre zy nie k onie cznie
b e zal
k oh ol
ow e w m ęsk im gronie ). Nie sk al
any Żb ik , k tóry w b ijatyk ach z prze stępcam i gub iłczapk ę po h e roicznych b ojach rysow nik a z ce nzurą (vide znana ane gdota z pow staw anie m ok ładk i „D iade m u Tam ary”), staje się je szcze b ardzie jpapie row y w
porów naniu z K arsk im , k tóre go ogl
ądam y nie tyl
k o pob ite go,
poparzone go, k ontuzjow ane go, al
e i głodne go – a prze de w szystk im pałające go ch ucią.
Ab sol
utnym n ovum se rii b yłb ow ie m fak t, że dl
a fab uły rów nie w ażne są pe rype tie m iłosne b oh ate ra (odw ie czny k onfl
ik t:
anie l
sk a b l
ondynk a con tra pe łnok rw ista b rune tk a). Je st to ch yb a
je dyny przypade k potrak tow ania czyte l
nik ów k om ik sów jak dorosłych l
udzi i udok um e ntow ana prób a
opow ie dze nia im prze k rojow o h istorii
pe w ne go b oh ate ra.
Sfe ra upadk u społe cze ństw a je st je dyną,
k tórą odw ażnie prób ow ano w „żb ik ach ”
pok azać. O ddzie l
iw szy tych nie szczęsnych , zupe łnie zm yśl
onych prze stępców
zza zach odnie jgranicy, otrzym am y całą
gal
e rię żul
i i m e ne l
i: nędznych oprych ów , w ytrych am i z w ygięte go drutu w łam ujących się do m ie szk ań, protopl
astów
dzisie jszych nastol
e tnich gangste rów z
b ok ow isk w ym uszających h aracze na sw oich m łodszych k ol
e gach ze szk oły, prze dstaw icie l
i fol
kl
oru b ram
i sk w e rk ów , zb ie rających na w ym arzone w ino („D aw aj gn ojk u n a
jab łcok a!” – tak w je dnym z ze szytów nie jak i „K aw k a” nie dw uznacznie nam aw ia prze straszone go nastol
atk a na al
truistyczny
ge st w sparcia potrze b ujące go). Prze stępcy to je dyni b oh ate row ie
k ul
tury m asow e j, k tórzy oficjal
nie m ogą zam anife stow ać sw ój
b unt prze ciw k o PR L– oni ch cą żyć pe łnią życia, a ich k rajofe ruje im tyl
k o złoto z tom b ak u i szarzyznę dnia codzie nne go.
Najb ardzie jnie b anal
ny ob yw ate lPR L, k tóry trafiłw k adry
k om ik su, to sk rom ny rol
nik Jan W ol
sk i – człow ie k , k tóry w
19 78 rok u w e w si Em il
cin prze żyłb l
isk ie spotk anie trze cie go
stopnia z prze dstaw icie l
am i cyw il
izacji pozazie m sk ie j. Pol
sk a
w ie ś b yła w te dy na ustach całe go nie m alśw iata, a zdarze nie to
je st do dziś ch ętnie cytow ane prze z b adaczy UFO („Przyb ysze ”
R osińsk ie go i H e nryk a K urty w „R e l
axie ” nr 27).
Siłą rze czy, najpe łnie jszy Pol
ak ów portre t w łasny zaw ie rają
odm ie niane tu prze z w szystk ie przypadk i „żb ik i”. Nie tyl
k o z racji ob jętości se rii, al
e te ż te go, że tw orzyło je aż sze ściu rysow nik ów . W śród nich tych trze ch najw ażnie jszych to: R osińsk i z de l
ik atną sk łonnością do k aryk atury, Bogusław Pol
ch z fizjonom iam i w poe tyce pol
icyjnych portre tów pam ięciow ych i Je rzy W rób l
e w sk i aż do b ól
u nie raz k l
asycznie k om ik sow y w rysow aniu nie
tyl
k o postaci.
Najw ięce jte jPR Lpozostało w gadże tach , k tóre otaczały
k om ik sow ych b oh ate rów . Pre ze ntow anie ich b yło b e zpie czne ,
trudno b yłob y b ow ie m ce nzurze m ask ow ać prze dm ioty codzie nne go użytk u, tak dob rze w szystk im znane . Tyl
k o od zręczności
rysow nik a zal
e żało il
e ów cze sne jrze czyw istości m ate rial
ne jze ch ciałpok azać. W spom niane sam och ody Żb ik a, sam ol
oty i śm i-
strona 20
głow ce , k tóre pil
otuje K arsk i,
szatańsk ie m otocyk l
e z „H arl
ey
Story” to w ie rne portre ty praw dziw ych m aszyn. K l
im at e pok i przyw ołują tak że szcze góły garde rob y
i w ygl
ądu ze w nętrzne go: b uty na
k oturnow ych ob casach , nogaw k i
typu „dzw ony”, m arynark i z sze rok i k l
apam i, m ach o „pe k ae sy” u
panów , sil
nie tapirow ane k oafiury i k ok ie te ryjne „m ini” nad k ol
ana u pań. W prze szłość ode szły
te ż gaze tk i ście nne i pracow nie
m ode l
arsk ie w szk ołach ;w ciąż
straszą b ok ow isk a – m ate ria w ie l
k ie jpłyty b yła oporna już jak o
w ynal
aze k e ry PR L(se ria o K ub usiu Pie k ie l
nym Szarl
oty Paw el
), je st prze k l
e ństw e m życia
społe czne go dzisiaj
(„O sie dl
e Sw ob oda”);
załam ała się potęga
m orsk a państw a (m arynarsk ie due ty K ajte k i
K ok o oraz Guce k i
R och )... Praw dziw ych
m il
icjantów te ż m ożna
spotk ać już tyl
k o w fil
m ach .
K om u łza się w
ok u k ręci – m oże z
ośm iom a ze szycik am i o
przygodach K w apiszona pod pach ą odb yćpodróż se ntym e ntal
ną
po Pol
sce , zupe łnie jak w nie b ow zięci H im il
sb ach i Mak l
ak ie w icz.
Zeszyty Komiksowe
Październik 2004
O w ie l
e bl
iższy praw dy h istoryczne jk om ik s „Sol
idarność – 500 pie rw szych dni” naw e t
nie m ógłm arzyć o oficjal
nym w ydaniu. R ysunk ow a h istoria „Sol
idarności” je st b ardzo cie k aw ą pozycją w b ib l
iote ce pub l
ik acji, w ydanych w PR Lpoza oficjal
nym ob ie gie m . Uk azała się
w 19 84 rok u w nie w ie l
k im nak ładzie , ok oło dw óch tysięcy sztuk . Pote m b yła pow ie l
ana już sam odzie l
nie , dzięk i
e m igrantom pol
itycznym dotarła do USA i Austral
ii, b yły
tak że w e rsje rosyjsk a i w ęgie rsk a.
Pom ysłodaw cam i tak ie jform y dok um e ntu o „Sol
idarności” b yl
i W ojcie ch Starzyńsk i i Andrze jW itw ick i.
W spól
nie dotarl
i oni do Jack a Fe dorow icza, znane go
m oże w Pol
sce b ardzie jjak o satyryk a i ak tora, al
e i prze cie ż ab sol
w e nta gdańsk ie jASP, tw órcy rysunk ow ych „Ak tual
ności” w „D zie nnik u Bałtyck im ” w l
atach 60. „Pom ysł
m n ie zach w ycił i n ie pod ob ało m i sięw n im tylk o to, że autorem
k om ik su m iałem b yćja. N ie czułem sięn a siłach ” – w spom inał
Fe dorow icz w prze dm ow ie do pie rw sze go oficjal
ne go w ydania „500 pie rw szych dni” z 19 9 0 rok u. Sce nariusz napisałJan Mare k O w sińsk i, pracow nik Pol
sk ie go R adia, w czasie „k arn aw ału »Solid arn ości«” i stanu w oje nne go dok um e ntujący
na taśm ach m agne tofonow ych najw ażnie jsze w ydarze nia z życia Z w iązk u. Z aw ażyło to na
k ształcie sce nariusza, k tóry sk łada się praw ie w całości z cytatów , b ardzie j
opow iada o poszcze gól
nych e pizodach niż je st fab ul
arnym ciągie m .
Ak cja ob e jm uje w ydarze nia od sie rpnia 19 80 rok u do nocy z 12 na 13 grudnia 19 81 r., k ie dy to w prow adzano stan w oje nny, a w Gdańsk u ob radow ała
K om isja K rajow a „Sol
idarności”. Z nam ie nne je st zak ończe nie opow ie ści:
„Kon iec części pierw szej. Ciąg d alszy trw a...”
Fe dorow icz postarałsię spe łnić sw oje zadanie b ardzo sk rupul
atnie . W je go rysunk ach postacie w ażne dl
a h istorii „tam te j»Sol
idarności«” w ie rnie sportre tow ał, a dl
a prze ciw w agi re pre ze ntanci w ładz PR Lzostal
i de l
ik atnie sk aryk aturow ani. „Straszn ie sięw styd zęn iek tórych rysun k ów, b o a to głow a źle osad zon a,
a to ruch n ie tak i [...]
, ale jestem n apraw d ęd um n y z n iek tórych portretów, k tóre
czasem m ogą służyćza fotografie!” – w yznałw w yw iadzie prasow ym . R ysow nik
w spom inałtak że , że gdy na potrze b y k om ik su szk icow ałUrząd R ady Ministrów , w yl
e gitym ow ałgo m il
icjant, pode jrzl
iw y w ob e c nie zw yk łe go u prze ch odniów zainte re sow ania
arch ite k turą b udynk u (1).
Z przyczyn prozaicznych , w łaściw ych podzie m ne m u ob ie gow i – b rak u papie ru i środk ów druk arsk ich – k om ik s m a ob jętość 16 stron. Siłą rze czy są to strony gęsto zarysow ane i
nasycone te k ste m , zach ow ujące je dnak czyte l
ność, a naw e t w yk orzystujące spe cyficzne dl
a
k om ik su zab ie gi narracyjne . Jak pisałznaw ca k om ik su i k rytyk W itol
d Tk aczyk : „Ale w
k ilk u przypad k ach jest w ręcz od w rotn ie: ob razek , gd y Wałęsa sk acze przez m ur stoczn i pozb aw ion y jest
k om en tarza słow n ego, d użem u portretow i papieża tow arzyszy zaled w ie n iew ielk i d ym ek z cytatem .
[...]Ale n ie są to b yn ajm n iej przed staw ien ia m on oton n e. Z n aćręk ęfach ow ca w różn orod n ości ujęći
k on figuracji.” (2)
(1)„Mów ią w ie k i”, 2000, nr 8
(2)W. Tk aczyk , O b razk ow a h istoria „Sol
idarności”, „AQ Q ”, 2000, nr 3 (21)

Podobne dokumenty