Pokaż treść!

Transkrypt

Pokaż treść!
Rok XXXVII
N r 10 (1195)
P aździernik 1992
C ena 1000 zł
Straszne
Safari zakładowe
Różne rzeczy już działy się w naszej
Firmie ale jak się wydaje nie było jesz­
cze spraw za kłusownictwo. Coś mi
jednak mówi, źe będą i takie. Po poża­
rze, który „otarł sicf o miasto również
na teren Zakładu przemieściło się spo­
ro jeleni, saren i lisów. O zającach na­
wet nie wspomnę. Myślały, że tutaj bę­
dą bezpieczne.
Tymczasem, znalazł się jakiś „czło­
wiek” czy też „ludzie”, którym to za­
wadza. Pojawiły się wnyki. Co z tego
wynika można zobaczyć na zdjęciu.
O gromna łania wpadając w zastawio­
ne sidła, przecina sobie gardło, urywa
drut i wpada do wody zbiornika za
„ 0 X 0 ”. Ginie. Trzeba widzieć ten
otwarty w bólu pysk, te wytrzeszczone
w przerażeniu oczy. Podobno sarny
płaczą przed śmiercią. Może ten kto
bawi się w zakładowego myśliwego po­
myśli, chociaż...
Redaktor
Foto: B. Rogowski
Kompleks rafineryjno-petrochem iczny „P ołudnie”
Konkurs
To jeszcze nie pieniądze
Zpoczątkiem września br. Centralny
Urząd Planowania zaaprobował wnio­
seko rządowe gwarancje na 1,5 miliar­
da dolarów kredytu na budowę w na­
szym mieście kompleksu „Południe”.
Tych pieniędzy jeszcze nie ma, stwo­
rzono natomiast możliwość wystąpie­
nia do zagranicznych banków z wnio­
skiem o kredytowanie tej inwestycji.
Dlaczego do banków zagranicznych?
-odpowiedź na to jest stosunkowo
prosta. Półtora miliarda dolarów to w
przeliczeniu ca 20 bilionów złotych
czyli mniej więcej połowa deficytu bu­
dżetu państwa (tego, jaki był założony
zpoczątkiem roku). W Polsce nie da
sięzorganizować nie tylko banku ale i
syndykatu banków, który mógłby taki
kredyt gwarantować. Może to uczynić
(i uczynił za pośrednictwem CUP-u)
tylko rząd.
Na razie trwają prace przygotowaw­
cze. Trzeba zdawać sobie sprawę z
ogromnych rozmiarów tego przedsię­
wzięcia, nie tylko zresztą w polskiej
skali. Pamiętamy jak dużą inwestycją
była budowa instalacji alkoholi 0 X 0 .
Kompleks będzie przynajmniej dzie­
sięciokrotnie większy.
Kiedy konkretne roboty — wtedy
gdy po negocjacjach banki zadeklaru­
ją (zapewnią) pieniądze.
H a s ło z a
5.000.000
Każda szanująca się instytucja oprócz
znaku firmowego i stałych barw posiada
swoje hasło. Tcikie zawołanie bojowe,
które kojarzy się z nią i z tym co robi.My
takiego przesłania nie mamy.
Dlatego też ogłaszamy wielki kon­
kurs na hasło o Zakładach Azotowych
„Kędzierzyn”. Najlepsze hasło, które
„wniesie” Azoty w XXI wiek wycenio­
no na 5 m ilionów złotych.
P.S. O kompleksie „Południe” pisali­
Technicznie powinno to wyglądać na­
śmy już wielokrotnie na łamach TKA. stępująco: do koperty gdzie będzie has­
O dalszych pracach i tym co przyniesie ło włożyć drugą, zaklejoną kopertę z
adresem.
Kopertę przesłać do Działu Marke­
tingu ZAK S.A.
Termin nadsyłania haseł — 30 listo­
pada 1992 r.
Życzymy trafionych pomysłów.
Z akład Usług Motoryzacyjnych „W U LK A N ”
Sponsor krzyżówki:
Biuro Projektowo Konstrukcyjne
spółką
Projektować
kompleksowo
K ilkanaście dni tem u B iuro P ro je ­
ktowo K o n strukcyjne przekształciło
się w B iuro Projektów „K ędzierzyn”
- spółkę z ograniczoną odpow iedzial­
nością. W związku z tym zapytałem
panów Ł yjaka i Jurczyka o związane
z tym kwestie. Dlaczego? Ja k ? Co to
d aje?
J. Ł yjak — Jest to m.in. wynik pry­
watyzacji Zakładów Azotowych. Ini­
cjatywa wyszła ze strony ZAK S.A.,
my przejęliśmy ją i doprowadziliśmy
do końca. Dostrzegamy w tym szansę
dla Biura. Dotychczas pracowaliśmy w
ramach wewnętrznego rozrachunku
gospodarczego - jako jedyna jedno­
stka w Zakładzie. Mieliśmy dużo wię­
kszą samodzielność niż inne jednostki.
M im o wszystko były ograniczenia
związane z funduszem płac, który był
ściśle określony. Obecnie będzie to
pełna samodzielność. Z Zakładami
wiążą nas jedynie związki kapitałowe,
51% jest po naszej stronie, reszta po
stronie ZAK.
Jest to spółka pracownicza, te 51%
było wpłacone przez pracowników
Biura z własnej kieszeni. I co istotne
— udziały wykupili niemal wszyscy
pracownicy Biura (Ci którzy zostają,
część odchodzi teraz na wcześniejszą
emeryturę). W dostępności do udzia­
łów każdy miał jednakowe szanse. Jak
widać w spółce udziałowcami są nie­
mal wszyscy pracownicy.
Mamy kompetencje spółki i od nas
tylko zależeć będzie jak zostaną one
wykorzystane. Oczywiście nasz los za­
leży w dużej mierze od wspólnika
głównego czyli ZAK S.A. Zakładamy,
że obie strony będą znakom itym i
wspólnikami. Korzyści również winny
mieć obie strony. Zakłady — gdyż m a­
ją olbrzymi potencjał inżynierski „pod
(Ciąg dalszy na str. 3)
Kędzierzyn-Koźle, ul. Kłodnicka 3 (os. Kłodnica) oferuje:
wulkanizację
naprawę opo n bezdętkowych (m ateriałam i firmy niemieckiej
„TIP-TOP”)
•elektroniczne wyważanie kół (rów nież felgi „A L u”) wyważarką
Hoffman
sprzedaż op o n i dętek
•sprzedaż i wym ianę olejów silnikowych m.in. VAT, ELF, C astrol
Zakład czynny od 8— 18, soboty 8— 12.
100 lat!
Z okazji 40-lecia istnienia
Instytutu Ciężkiej Syntezy Organicznej
Załodze i Dyrekcji
dalszej udanej współpracy,
trafionych i wdrożonych pomysłów
życzy
Z arząd Z akładów Azotowych „Kędzierzyn” S.A.
TRYBUNA KĘDZIERZYŃSKICH AZO TÓ W
Str. 2
K ę d z ie rz y n - K o ź le , 1992.09.2 8
P r e z y d e n t M ia s ta
K ę d z ie r z y n -K o ź le
Nr 10 (1195)
Serdeczne podziękow anie
wszystkim, którzy wzięli udział w pogrzebie
mojego męża H uberta Schramma
a w szczególności współpracownikom
i kierownictwu wydziau mechanicznego
oraz orkiestrze Zakładów Azotowych
składa żona z córką, synem i zięciem
P L -2 2 2 8 I V / 7 / 3 0 /9 2
Z a k ła d y Azotowe
Podziękowanie
" K ę d z ie rz y n " S .A .
w
D o t .:
W imieniu dzieci
K ę d z ie rz y n ie - K o ź lu
w s p ó łp ra c y w z a k r e s ie r e a l i z a c j i o b iektó w Z ak ła d u
U z d a tn ia n ia Wody wraz z m a g is t r a lą wodociągową
w K ę d z ie r z y n ie - K o ź lu .
R e a liz o w a n e p rz ez Was z ad a n ie in w e s t y c y jn e w z a k r e s ie
budowy nowej m a g i s t r a li w odociągow ej wraz z Zakładem U z d a tn ia n ia
Wody, d a ły s z e r o k ie p o le do w zajem nej w sp ó łp rac y i
na e t a p ie dokum entacyjnym ja k i
to zarówno
D o Z arządu Spółki wpłynęło pismo Caritasu Diecezji Opol­
skiej. W piśm ie czytamy:
„Caritas D ekanatu Kędzierzyn w imieniu dzieci, które spędziły
kolonie w Paczkowie składa serdeczne podziękowania za pomoc
wyświadczoną przy zorganizowaniu kolonii.
A kcja kolonijna została zakończona z dobrym skutkiem, dzieci
wróciły zadowolone, uśmiechnięte. Dla wielu z nich były to wspa­
niałe wakacje jakie przeżywały po raz pierwszy.
Jeszcze raz serdecznie dziękujemy i polecam y się na przyszłość1.
Podpisali: ks. E. Magierowski, dyrektor Caritasu
Rejonu Raciborskiego i U. Grin, sekretarz biura
wykonawczym.
P r z y j ę t e p rz ez Was ro z w ią z a n ie te c h n ic z n e , z w ła sz cz a na e t a p ie
p rz e k ra c z a n ia
p rzeszkód wodnych d a ją k o n kretn e e f e k t y pod względem
ekonomicznym o ra z tech n icz n ym .
O cze k u ję zatym , że d a ls z a w sp ó łp raca n ie u le g n ie z m ia n ie ,
a k o r z y ś c i z n i e j o d n o sić będą przede w szystkim m ieszkańcy
K ę d z ie rz y n a - K o ź la .
Borzym
Opiekunkom i Opiekunom
Z Instytutu Chemii Uniwersytetu Wrocławskiego wpłynęło do
naszych Zakładów - PODZIĘKOWANIE - „Na ręce Pana Dyrektora
składam podziękowanie za umożliwienie studentom IV roku chemii
odbycia praktyki przemysłowej a tym samym zetknięcia się z problematń
wielkiego zakładu przemysłowego.
Dziękuję takie Opiekunkom i Opiekunom, za troskliwą opiekę nad
studentami w czasie odbywania praktyki. Dzięki Ich zdolnościom orga­
nizacyjnym i dydaktycznym, praktyka w Waszym Zakładzie pozwoliła
na uzupełnienie wiedzy Z technologii chemicznej'.
Podpisał dziekan, prof. dr hab. Andrzej Pękalski
O środek Inform acji Technicznej i Ekonom icznej
Wiedzieć wszystko o regionie
Do naszej biblioteki zakładowej do­
tarła niedawno „Bibliografia wojewódz­
twa opolskiego 1983”, wydana w 1991
roku nakładem Wojewódzkiej Bibliote­
ki Publicznej w Opolu. Kapitalna publi­
kacja zawierająca materiały naukowe,
popularnonaukowe, publicystyczne a
także materiały z dzienników i gazet za­
kładowych oraz prac niepublikowanych.
Ukazuje się ”BWO” jako rocznik od
1980 r. Do tej pory opracowano i wyda­
no cztery tomy. Rocznik 1984 jest w
druku. Tomy 1985 i 1986 ukażą się w
przyszłym roku.
W szystko je s t pięknie, tylko to
spóźnienie wynikające z benedyktyń­
skiej wręcz techniki przy sporządzeniu
prac tego typu. Może będzie lepiej. Od
roku ubiegłego praca nad biografią
została skomputeryzowana. Na bieżą­
co, co pół roku opracowane są wyniki
częściowe, które pełnią rolę zastępczą
do m omentu ukazania się kolejnej
edycji „BWO”.
Wracając do „BWO” z 1983 r. Z naj­
duje się tam kilkadziesiąt sygnałów- bib­
liograficznych o Kędzierzynie-Koźlu i kil­
kanaście o Zakładach Azotowych. Poru­
szana w nich tematyka dotyczyła m.in.
rozbudowy Zakładów, budowy instalacji
alkoholi 0 X 0 , problemów ochrony śro­
dowiska, związków zawodowych, klubu
honorowych dawców krwi i zakładowego
domu kultury „Chemik”. Kilka razy wy­
mieniono również naszą gazetę.
„BWO” jest wydawnictwem stano­
wiącym podstawowe źródło informacji
o regionie, miejscowo- ściach, zakładach
pracy, instytucjach a także działających
tutaj osobach.
Biuro Zaopatrzenia
i Gospodarki Materiałowej
informuje:
— budynek 633 (obok pierwszego przystanku autobusow ego auto­
busu zakładow ego tzw. w ulkanizatorow nia) został przeznaczony do
rozbiórki. Budynek ten jest z cegły, o wymiarach 18,5 x 13,5, wys. 5 mb
dach drew niany pokryty papą.
R ozbiórka we własnym zakresie. Po likwidacji teren winien być
uporządkow any.
C ena m ateriału rozbiórkow ego do uzgodnienia z EZ . Informacja
pod num erem telefonu 36— 44, 26— 44.
•
•
•
— B Z i G M o feruje pracow nikom Z A K S.A. do odw rotnej sprzeda­
ży płyty sty ro p ian o w e grubości 3 i 5 cm o w ym iarach 1,0 x 0,5 m, w
cen ie 380 000 zł za m sześć o ra z kawałki — odpady o różnych
w ym iarach, w cen ie 120 000 zł za m sześć.
Płyty takie użyć m ożna do wszelkiego rodzaju izolacji pionowej i
poziom ej zarów no w ew nątrz jak i na zew nątrz izolowanego pomiesz­
czenia.
Żółta kartka
Klepsydra ?
Kibice, przede wszystkim piłki noż­
nej (chociaż nie tylko) dobrze wiedzą
co oznacza gdy sędzia pokazuje za­
wodnikowi żółtą kartkę. Niewtajem­
niczonym należy się wyjaśnienie, że w
ten sposób prowadzący zawody udzie­
la ostrzeżenia. Thkże i my postanowili­
śmy przyznawać żółte kartoniki za
szczególnie „ciekawe” pomysły.
Tym razem przyznajemy je pomysło­
dawcom (wykonawcom) planszy rekla­
mowej (rzekomo), która wisiała w hali
sportowej Chemika. Bardzo po-dobało
nam się hasło reklamujące Zakłady Azo­
towe — „Nasze produkty to przyszłość”
rzetz jasna ze znakiem firmowym.
Znacznie gorzej było z kolorystyką
wspomnianej planszy. Była ona ni mniej, ni
więcej tylko czarna, ze złotymi napisa­
mi! Bardzo lubimy oba te kolory —
tylko na litość, to nie maże być plansza
reklamowa Wygląda to jednak zbyt
dostojnie by nie powiedzieć pogrzebo­
wo. Thk nie można. O gląda to zbyt
smutno, budzi niedobre skojarzenia
Gdzie tu optymizm, gdzie ta przy­
szłość.
Reklama to przecież coś co rwie oczy i
zapada w podświadomość. Nam też za­
padła. Nie chcemy by w ten sposób pre­
zentowano firmę, w której pracujemy.
P.S. Tekst ten powstał w oparciu
o rozmowy telefoniczne do Reda­
kcji.
Str. 3
TR YBUN A KĘDZIERZYŃSKICH AZO TÓ W
Nf 10 (1195)
Marketingow a filozofia
P o m y s ły
(Dokończenie ze str. 1)
n a p ie n ią d z e
Jak twierdzą specjaliści najtrudniej
znaleźć granicę pomiędzy marketingiem
zewnętrznym a wewnętrznym. To jest
ten podstawowy problem marketingu
—jak znaleźć przełożenie tego co dzieje
się w firmie w stosunku do otoczenia
zewnętrznego (do rynku). Jest to kwe­
stia zasadnicza i musi być rozwiązana.
W Azotach mamy i taką trudność, że
wystąpiła pewna frustracja związana ze
zmianami organizacyjnymi, lo natural­
ne, psychologicznie uzasadnione — tyl­
ko, że nie może to trwać zbyt długo. Jest
iinny aspekt, który wyraźnie „wyszedł” w
trakcie szkoleń kadry. U wielu dalej
obowiązuje stara zasada, że — firma
żyje z tego co produkuje, nie z tego co
sprzedaje. Tymczasem prawdziwa jest ta
druga część. Sygnałem wczesnego
ostrzegania (takie żółte światło) jest
brak zysku — trzeba wtedy zmieniać
systemy przepływu informacji, rozma­
wiać, wyjaśniać, pobudzać myślenie kadty a najlepsze pomysły wcielać w życie.
Z opracowań naukowych wynika, że
kadra w Firmie uważa, że jesteśmy
mocni, stać nas na wiele ale jednocześ­
nie zbyt łatwo otoczenie (występujące
w nim zmiany) rzutuje na myślenie ka­
dry'. Ten narodowy sentymentalizm
znajduje również odbicie w podejściu
do pracy, w efektach działania. Tym­
czasem trzeba dążyć do tego (dotyczy
towszystkich pracowników), żeby każ­
dy wykorzystywał swój czas pracy w
taki sposób, by efekty były' widoczne.
Brakuje często „przelania na papier”
tego co się robi, co się tworzy'. Ile kapi­
talnych rzeczy powstaje na produkcji i
nic z nich me wynika bo — zabrakło ich
zapisania, bo zabrakło konsekwencji.
Zmienia się sposób działania — to
wymóg czasu — na taki, który obo­
wiązuje w krajach wysoko uprzemy­
słowionych. Najogólniej mówiąc —
myślenie, „papier”, rynek, badania,
większa ilość osób w administracji (w
obsłudze przedsiębiorstwa). Ta wię­
ksza ilość obsługi musi zapewnić to
żeby produkow ać odpow iednio, z
ukierowaniem na odbiorcę, to również sprawa kosztów a więc ccn.
Dokonać trzeba małego przewrotu w
myśleniu. Dotyczy' to choćby tzw. cen­
trów przedsiębiorczości. Nie może być
tak jak kiedyś - jest wniosek racjonaliza­
torski, dobiera się ludzi i robimy. Nie­
wielu interesowało jaki z tego będzie
zysk. Dziś staje się to niemożliwe. Teraz
trzeba myśleć — kto to kupi? Tó prakty­
cznie jedyne kryterium, które brać trze­
ba pod uwagę. Tó jest ten wewnętrzny
marketing, który' trzeba w firmie budo­
wać. Dlatego istnieje potrzeba stworze­
nia centrów przedsiębiorczości, tego
marketingu wewnętrznego.
Było już mówione o tym wcześniej,
żc najważniejszym punktem w tym bi­
znesie jest otwarcie (punkt przełoże­
nia) marketingu wewnętrznego na ze­
wnętrzny. Tym punktem winien być
dział marketingu. Tutaj spływa wszyst­
ko; zarówno z rynku jak i przedsię­
biorstwa (do i od). Tutaj widać szereg
biznesów do zrobienia, i tak jak każdy
biznes ma swoją myśl, tak samo każdy
biznes ma mieć swoją osobę prowa­
dzącą. Musi mieć ona takie upraw­
nienia, że jeśli mieści się to w transzach
rynkowych — od pomysłu do realizacji
— będzie za to odpowiadać. Musi
mieć również z tego tytułu określone
profity. Jeśli nie będzie jednoznaczne­
go określenia, że ten prowadzący' i ze­
spół ludzi, którzy' to robią również na
tym zarabiają, to pomysł nie zadziała.
Bez tych jednoznacznych ustaleń
trudno mówić o pobudzeniu załogi. A
Projektować kompleksowo
ręk ą”. My, m ając oparcie w takim
wspólniku (zlecenia) widzimy swoje
miejsce dosyć jasno. Nie zmienia to
faktu, że bardzo szeroko szukamy
również zleceń zewnętrznych. Robili­
śmy m.in. prace dla Huty „Głogów”,
podpisaliśmy również kontrakt z jedną
z firm litewskich. Jest to początek ale i
szansa zaistnienia na tamtym rynku.
Ludzie? Na razie nic jeszcze nie zyska­
li. Co będę mieć? Liczymy na to, że za
dobre efekty będą dobrze zarabiać.
Układ będzie prosty — efektywna pra­
ca, sprzedane efekty— wysokie zarobki.
J. Ju rc z y k — W uzupełnieniu warto
powiedzieć, że przed podjęciem de­
cyzji przeprowadzono szeroką akcję
informacyjną. W małych grupach za­
sady działania, strategii, funkcjonowa­
nia Biura zostały przedyskutowane
przez pracowników. Było wiele no­
wych rozwiązań, ostateczny kształt bi­
znes planu naszego przedsięwzięcia
został wypracowany wspólnie. Suge­
stie wysunięte przez pracowników bę­
dą realizowane przez obecny zarząd,
kontrolow ane przez przedstawicieli
załogi w radzie nadzorczej i oczywiście
oceniane przez coroczne zgromadze­
nie wspólników. Świadomość, że każ­
dy z pracowników jest również właści­
cielem powinna dać dobre efekty.
W ładze spółki; prezes zarządu J u ­
lian Ł yjak, wiceprezes Je rz y Jurczyk,
trzecią osobą w zarządzie jest M aria
Sow iak, główna księgowa. W skład
czteroosobowej rady nadzorczej wcho­
dzą; ze strony Biura — Jó z e f G niady
(przew odniczący) i K rz y sz to f N ie­
miec, ze strony ZAK SA G rzegorz
przecież jest w Firmie wiele miejsc
gdzie już dziś można robić dodatkowy
biznes. Choćby nasza kuźnia, która na
jasnych zasadach może pracować za­
równo na potrzeby /Azotów jak i ludzi
(człowieka), który będą tam robić do­
datkowe rzeczy na rynek. Generalnie
(na Zachodzie) dowcip polega na tym,
że duże firmy dzielą się na małe biznesy,
które przynoszą niewielkie dochody.
Dopiero połączenie tych „strumyków”
daje duże pieniądze. Ryzyko finansowe,
które zawsze istnieje ponosi w głównej
mierze firma macierzysta. To właśnie ten
smali biznes, który może powstać. Prze­
cież ta kuźnia może produkować wiele
rzeczy przydatnych choćby w domach
jednorodzinnych, np. galanterię m eta­
lową, również na eksport.
Dział marketingu badając segmentowo rynek potrafi wskazać obszary gdzie
ten proponowany biznes może się roz­
winąć. Wspomniana kuźnia w mieście
nie powstanie — zbyt duże koszty — w
Firmie znakomicie może pracować rów­
nież na zewnątrz.
Ogromnym potencjałem dysponuje
Centralne Laboratorium Badawcze.
Nie było ono dotychczas nastawione na
biznes, pozostaje jakby w stanie uśpie­
nia, brakuje menedżera, który potrafił­
by wykorzystać to co jest tam robione.
Choćby wytwarzany tam ostatnio sty­
ropian. Za każdą taką sprawą musi
ktoś chodzić, musi tego pilnować. To
również sprawa rozliczania kosztów,
nie mogą tu dominować koszty ogól­
nozakładowe, gdyż wtedy cena rynko­
wa ulegnie zawyżeniu. Tutaj obowiązu­
je cena promocyjna.
To tylko dwa przykłady a jest ich znacznie
więcej. Wiadomo, że w firmie pań­
stwowej można zarobić (z różnych
względów) tylko określoną pulę pie­
niędzy. Pracując w dodatkowych go­
dzinach (smali biznes) można zarobić
dodatkowe pieniądze. To również spo­ G aw or i Je rz y W iertelorz.
sób myślenia inwestycyjnego — bę­
J. Ł y jak — Jak już mówiłem szuka­
dziemy kupować akcje ŻAK SA i trze­
ba wiedzieć, że Firma ta na rynku ma my pracy zarówno w Polsce jak i za gra­
to, to i to. Szczególnie ważne jest to w nicą. Reklamujemy się (co jest prawdą)
jako biuro inżynierskie o największym
drugim etapie prywatyzacji.
Tutaj konkretna oferta - do m a rk e ­ potencjale na Opolszczyźnic a bodaj czy
tingu powinny spływać różne pom y­ nie jedno z większych w kraju. Przy tym
sły na zrobienie pieniędzy w F irm ie
dramatycznym upadku biur projekto­
d la siebie (w uczciwy sposób) i dla
Firm y. Dla zakładu dodatkową ko­ wych — ostaliśmy się w takiej sile, że
rzyścią jest to, żc majątek pracuje dłu­ jesteśm y w stan ie zaprojektow ać kom ­
żej, a skarbnicą pomysłów są ludzie.
pleksowo niem al każdą instalację. Tb
Centra przedsiębiorczości to nic inne­ nasz olbrzymi atut. Recesja kiedyś minie
go jak spółki pracownicze — „spółki
córki” z „matki” jaką są ZAK. Firma ma — wzrosną wtedy nasze szanse.
D użą sprawą byłoby „otrzymanie”
kapitał a „córki” oprócz przynoszenia
dochodów wchłaniają również nadmiar kontraktu z Zachodu. Ustawia to Biuro
sify roboczej. Przy drogim kredycie trud­ wówczas w innych kategoriach. Tb nie
no uruchomić własny biznes — firma
„matka” stwarza możliwości, które spół­
ki „córki” mogą wykorzystać.
Jeśli ktoś ma pomysł)' — winien „prze­
lać je na papier”, skierować do Działu
Marketingu gdzie nastąpi ich weryfika­
cja pod względem rynkowym, ustawie­
nie osoby prowadzącej, przygotowanie
Pod koniec listopada odbędzie się
od strony prawnej i przekazanie doku­ Kongres Techniki Polskiej. Z tej okazji
mentów do Biura Zarządu. Zarząd po­
13.10.1992 w Klubie SITPChem od­
dejmie decyzję czy jest możliwe zrobie­
była
się kilkugodzinna narada przed­
nie dodatkowego interesu.
Wiadomo, że robione są fuchy. Tb sa­ kongresowa. Długo dyskutowano o
mo można robić legalnie z korzyścią dla problemach jakie nurtują środowiska
obu stron. Trzeba powtórzyć— nie dosta­ inżynierskie, 'lak chyba być powinno,
je się pieniędzy za sam pomysł ale, za to co czym więcej się przedyskutuje teraz
sprzedane. Są wtedy konkretne zyski i — tym bardziej na Kongresie będzie
dzieli się jc wg ustalonych wcześniej zasad. można mówić o sprawach globalnych.
Z przygotowanych założeń wynika,
Póki co marketing czeka na propozycje.
Na podstawie rozmowy z kierowni­ że Kongres powinien spełnić dwa głó­
kiem Działu M arketingu ZAK SA wne zadania; 1) Nagłośnienie spraw
inżynierskich. 2) Ustosunkowanie się
mgr. inż. Cezarym B estydzinskim .
tylko sprawy finansowe ale dostęp do
inform acji, nowości technicznych,
sprzętu itd. Prowadzimy w tym za­
kresie różnorakie, szerokie rozmowy.
W przypadku jakiejkolwiek inwestycji
w Zakładzie mamy szanse wejść jako
partner w prowadzeniu tego procesu
inwestycyjnego.
J. Ju rczy k — Zdajemy sobie sprawę,
że w tej nowej sytuacji rynkowej musi­
my działać elastycznie. Stąd świado­
mość o konieczności dostosowania się
do norm europejskich i światowych. W
związku z tym podjęliśmy działania o
w prow adzeniu norm y jakościowej
projektowania (ISO 9000), taki euro­
pejski standard. W drodze są amery­
kańskie normy dotyczące konstruo­
wania aparatury, a obowiązujące w
przemyśle rafineryjnym i petroche­
micznym niemal na całym świecie.
Chcemy się do nich dostosować w cza­
sie roku, może dwóch. Pozwoli nam to
konkurować z firmami zachodnimi
również na rynkach trzecich.
J. Ł yjak — Powstało przy okazji two­
rzenia Spółki sporo mitów. My ni­
czego z Zakładu nic kradniemy, wszy­
stkie środki trwałe dzierżawimy i oczy­
wiście za wszystko płacimy.
U nas nie będzie kolejek do kasy, nie
będzie również zaglądania przez ra­
mię ile kto zarabia — każdy posiada
konto osobiste, na które będą mu
przelewane pieniądze.
To także ewenement.
J. Ju rczy k — Generalnie patrząc na
proces prywatyzacji jaki dokonał się w
Biurze — bardzo nas jako zarząd cie­
sz)', że pracownicy Biura tak poważnie
do tego podeszli. Duże podziękowa­
nia należą się również Zarządow i
ZAK S.A. za tak wydatną pomoc i
wsparcie w tym przedsięwzięciu.
J. Łysiak — O czym jeszcze warto
powiedzieć, w trakcie tych działań nie
było na terenie Biura żadnych proble­
mów czy konfliktów. Wszyscy podeszli
do tego bardzo poważnie.
Każdy ma pewne obawy, my również
ale z ufnością idziemy razem . To
ogromny kapitał i szansa, że to się uda.
D ziękuję za wypowiedź i życzę po­
wodzenia.
A. Hynek
SITPChem
Przed Kongresem
A. Hynek
do założeń polityki społeczno-gospo­
darczego rządu i przedstawienie włas­
nych propozycji i rozwiązań.
W naradzie nie licząc gospodarzy
oprócz przedstawicieli oddziałów z
Chorzowa i Gliwic wziął udział prof.
J a n Lech Lewandowski — prezes Fe­
deracji Stowarzyszeń Naukowo Tech­
nicznych i mgr inż. Jerzy Kropiw nicki
— prezes SITPChem.
I)o spraw K ongresu powrócimy w
kolejnym num erze TKA.
Nr 10 (1195)
TRYBUNA KĘDZIERZYŃSKICH AZO TÓ W
Str. 4
EKO BASKI
Przedstawiamy kolejne wyniki pomiarów zanieczyszczeń powietrza uzyskane ze stacji monitoringowych: SP—3 Osiedle Azoty, SP—5 Stare Koźle, SP—6
Grabówka, SP—7 Kędzierzyn-Gagarina, SP — 8 Osiedle Blachownia, SP— 10 Sławięcice.
Pokazujemy również (kontynuując cykl informacji o tym co znajduje się w powietrzu) krótkie dane o: dwutlenku siarki i amoniaku.
Data
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
I 30
SP-3
24.4
14.7
16.9
13.1
13.0
17.3
32.2
36.1
29.3
58.3
58.0
63.3
61.2
43.9
31.7
30.6
26.9
24.2
31.0
94.3
53.6
50.6
52.4
75.8
79.7
66.5
56.4
70.4
69.9
49.2
SP-5
14.4
12.4
11.9
12.3
12.9
7.9
16.8
36.9
33.6
73.5
75.4
71.0
85.4
68.1
26.8
31.4
26.1
31.1
51.1
49.1
70.9
77.7
67.7
87.3
84.7
58.0
54.9
71.5
68.9
38.5
SP-6
26.8
14.5
19.1
15.5
11.1
9.6
20.5
37.7
36.8
65.2
65.7
71.2
58.4
42.7
24.7
29.5
30.7
40.6
48.1
91.8
48.7
50.2
52.8
76.6
79.3
65.1
49.1
60.2
62.1
56.2
SP-7
19.8
14.3
14.1
10.1
8.5
11.2
25.9
34.1
34.3
73.3
62.9
65.9
72.7
104.7
27.4
27.3
27.4
28.0
33.7
118.4
60.1
51.0
54.2
75.9
79.0
84.1
51.9
75.4
60.4
42.7
SP-8
18.2
25.7
15.0
12.4
16.3
8.5
17.0
34.7
37.2
78.0
71.4
67.3
65.6
43.7
20.7
29.3
25.1
30.6
31.7
85.5
75.8
56.9
63.5
74.4
77.1
63.7
57.4
80.8
66.9
44.3
SP-10
31.1
21.8
37.6
25.8
19.6
15.9
27.3
56.5
55.4
75.4
83.3
82.4
87.4
82.8
35.3
36.3
32.0
36.8
43.0
61.6
93.6
79.5
73.6
81.0
84.7
60.8
55.7
89.8
68.7
49.1
Data
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
I 30
SP-3
SP-5
6.7
3.0
4.9
2.1
5.0
2.2
3.3
1.0
9.5
6.0
5.6
2.4
9.4 . 7.2
10.0
10.1
8.8
8.6
20.6
16.1
18.8
27.4
14.5
12.9
14.1
11.8
5.4
5.7
9.5
8.4
8.0
7.7
7.4
6.6
4.9
3.8
11.7
9.2
14.8
18.3
12.1
17.4
11.5
13.3
16.1
24.6
16.8
16.9
10.8
11.5
9.9
10.5
9.1
10.8
16.4
18.9
14.6
14.9
12.3
9.8
SP-6
4.5
2.3
2.2
0.0
9.0
2.1
7.4
10.6
10.8
23.5
31.2
16.7
18.3
4.2
8.2
7.9
7.7
9.0
9.0
9.1
18.1
12.8
27.0
18.4
9.8
7.1
5.9
10.3
5.6
15 3
SP-7
53
4.2
4.5
2.3
11.0
4.5
9.4
14.2
10.2
32.2
25.9
20.4
16.6
7.7
7.9
9.4
9.0
3.7
9.6
18.8
22.4
16.3
20.0
24.7
11.6
11.6
15.6
24.7
7.7
8.5
SP 3
3.7
1.6
2.3
0.1
8.5
0.8
3.9
5.3
5.2
17.9
15.5
10.1
9.8
2.2
4.3
3.8
3.1
1.2
3.6
7.1
17.6
14.7
19.0
14.7
11.6
10.6
9.0
12.2
2.3
2.4
D w utlenek sia rk i (SO 2). Gaz nie­
palny, silnie drażniący. Szcególnie nie­
bezpieczny dla dróg oddechowych i
błon śluzowych. Po wydostaniu się ze
zbiornika szybko odparowuje tworząc
ciężki ob ło k ścielący się nad po­
wierzchnią ziemi. W obecności dużej
ilości wilgoci (np. mgła) tworzy się mg­
ła kwasu siarkowego.
- Działanie na organizm człowieka.
Silnie drażni drogi oddechowe. Ulega­
jąc rozpuszczeniu w wydzielinie błon
śluzowych tworzy kwas siarkowy, któ­
ry działa żrąco na błony śluzowe. Przy
ostrym zatruciu: podrażnienie błon
śluzowych górnych dróg oddechowych
i spojówek. Silne kłucie w nosie i ki­
chanie, kaszel, pieczenie i ból w krtani,
ból i łzawienie oczu, uczucie ucisku w
k latce piersiow ej, o stre zapalenie
oskrzeli, obrzęk płuc, utrata przyto­
mności i śmierć. Przy bardzo wysokich
stężeniach śmierć może nastąpić na
skutek odruchowego skurczu głośni i
obrzęku krtani dochodzi do udusze­
nia. M ożliwa jest także w wyniku
SP-3
160.4
178.3
176.8
106.4
143.3
167.8
203.6
129.2
140.1
177.7
140.6
194.9
165.0
143.9
133.2
104.8
BP
125.0
120.1
122.9
97.0
144.3
153.0
130.4
158.1
175.7
172.5
149.8
175.7
98.7
SP-5
164.7
171.6
149.0
97.9
119.7
141.1
201.4
134.0
130.4
137.1
133.9
170.5
159.9
154.1
136.5
115.7
127.6
95.3
130.2
142.4
90.1
85.5
96.1
139.2
153.3
208.4
177.2
136.6
155.3
89.5
SP-6
308.9
318.3
331.8
217.1
268.9
306.4
371.4
248.6
239.6
353.4
284.4
360.4
347.2
346.2
258.7
246.6
228.2
158.9
205.8
274.2
187.8
258.5
269.2
301.4
303.6
347.9
366.9
275.6
316.8
171.0
SP-7
123.9
148.4
139.7
93.6
123.7
126.3
159.0
147.4
153.2
237.5
199.9
237.2
215.8
231.4
130.5
121.8
119.2
115.3
141.7
168.1
160.8
163.8
163.7
186.0
196.1
253.7
185.3
193.0
187.7
115.4
SP-8
191.7
211.8
231.4
145.0
163.7
212.7
265.4
179.5
180.1
254.1
220.8
319.0
236.8
237.6
187.3
151.4
166.4
115.9
162.4
184.0
177.5
210.7
216.8
230.1
217.6
257.4
208.4
253.2
245.6
150.5
SP-10
197.0
211.1
222.5
137.8
188.4
212.7
266.0
187.5
187.5
206.1
250.6
283.9
248.8
219.4
180.3
155.1
159.6
126.3
150.8
188.5
103.2
170.7
190.8
230.3
229.9
280.6
263.7
180.8
246.2
135.6
T lenek węgla — w rzesień 1992
w % dopuszczalnej norm y
D w utlenek sia rk i — w rzesień 1992
w % dopuszczalnej norm y
Data
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
D w utlenek a z o tu — w rzesień 1992
w % dopuszczalnej norm y
Ozon — w rzesień 1992
w % dopuszczalnej norm y
Pył zawieszony — w rzesień 1992
w % dopuszczalnej norm y
SP-10
9.6
4.6
13.2
4.1
12.1
2.8
11.8
149
12.6
28.9
35.0
18.1
14.3
7.9
13.2
11.5
7.6
3.1
5.1
10.2
10.7
0.6
0.8
0.9
1.0
1.0
1.1
1.2
1.4
0.7
10
86
11
12
13
14
15
79
70
61
63
69
71
59
63
65
89
82
76
76
92
SP-5
BP
BP
BP
35
29
23
21
43
47
103
77
79
65
73
63
76
79
85
93
105
113
104
107
127
86
122
81
86
90
130
72
108
BP
56
59
53
3
4
5
6
7
8
9
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
SP-3
40
36
51
58
43
37
44
57
51
SP-6
BP
45
60
56
52
49
51
82
92
148
109
118
91
95
82
89
89
127
141
143
144
141
144
164
164
157
127
82
56
55
wstrząsu nerwowego zahamowania
czynności serca. Oblanie ciała skroplo­
nym SO 2 powoduje odmrożenie.
- Zagrożenie środowiska naturalne­
go. Dwutlenek siarki działa trująco na
grzyby i bakterie. Stosowany jako śro­
dek grzybobójczy. Szkodliwy dla roślin
-w pobliżu zakładów operujących SO 2
obserwuje się zamieranie roślinności.
Zarówno dwutlenek siarki jak i utwo­
rzony kwas siarkowy działają trująco
na ryby i wodorosty, już w stężeniu 0,5
mg/dm sześć. Kwas siarkowy w roz­
cieńczeniu 1 mg/dm sześć, działa letalnie na liny w ciągu 2 godz. Narybek
pstrągów ginie po godzinnym przeby­
waniu w roztworze kwasu siarkowego
o stężeniu 0,5 mg/dm sześć. Niższe
organizmy — wymoczki i okrzemki gi­
ną w krótkim okresie w roztworach
siarczynów o stężeniu 1 %Graniczne
stężenie toksyczne dla organizmów
stanowiących pożywienie ryb wynosi
260 mg/dm sześć.
Amoniak (NH 3). Stwarza zagrożenie
wybuchowe w przypadku zetknięcia
SP-7
37
33
40
40
34
28
32
58
60
80
76
72
69
81
57
63
66
81
79
93
94
81
SP-8
55
49
54
45
47
37
38
48
44
65
62
59
47
55
37
51
39
55
54
70
79
86
66
66
98
98
99
91
96
40
37
73
70
61
66
78
63
60
S um a węglowodorów — w rzesień 1992
w mg/m'
SP-10
85
50
75
56
50
44
45
66
75
85
89
83
74
74
59
63
58
70
79
88
106
83
92
105
91
79
82
104
80
82
Data
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
SP-3
0.8
1.1
1.0
1.2
1.4
1.4
1.6
1.9
2.1
2.5
BP
BP
BP
BP
BP
0.3
0.4
0.7
0.9
0.6
0.7
0.5
0.4
0.8
0.7
0.7
0.8
0.9
0.2
0.2
się i reakcji z niektórymi substancjami
(podchloryny, rtęć, srebro). Gaz pal­
ny, pali się praktycznie w każdej tem ­
peraturze. Atakuje miedź i jej związki.
Gaz skroplony pod ciśnieniem, silnie
żrący i trujący. Niebezpieczny szcze­
gólnie dla błon śluzowych dróg odde­
chowych i oczu, a także ze względu na
działanie, na skórę. W większych stę­
żeniach działa toksycznie na ośrodko­
wy system nerwowy. Możliwość prze­
wlekłych zatruć.
- Działanie na organizm człowieka:
Działa silnie drażniąco na błony ślu­
zowe dróg oddechowych, oczu i skórę.
Wywołuje przykre uczucie pieczenia w
gardle, kaszel, ślinotok, nudności, łza­
wienie, bóle głowy. Szczególne niebez­
pieczeństwo przedstawia dla rogówki
oka pow odując jej nieodw racalne
zmętnienie i owrzodzenie prowadzące
w krańcowych przypadkach do prze­
bicia. Dołączają się wówczas ciężkie
uszkodzenia tęczówki, ciała szklistego
i siatkówki, pow odujące całkowitą
u tra tę w zroku. Przy wyższych stę­
SP-5
BP
0.9
0.6
0.3
0.1
BP
BP
BP
BP
BP
BP
BP
BP
BP
0.0
0.1
0.2
0.5
1.3
0.5
0.5
0.5
0.3
1.1
1.5
0.9
0.4
0.8
0.2
0.3
SP-6
BP
0.6
0.4
0.2
0.1
0.1
0.1
0.3
0.4
0.7
0.6
0.5
0.1
0.1
BP
0.0
0.1
0.2
0.2
0.3
0.3
0.2
0.3
0.5
0.6
0.5
0.5
0.6
0.5
0.5
SP-7
0.3
0.6
0.5
0.4
0.4
0.4
0.4
0.6
1.0
2.8
1.1
1.0
0.7
0.7
BP
BP
0.6
1.0
1.2
1.1
1.0
0.7
0.7
0.9
1.1
0.4
0.7
0.7
0.2
0.5
SP-8
0.6
0.8
0.8
BP
BP
BP
0.3
1.4
1.3
1.5
0.6
0.8
0.4
0.4
0.3
BP
1.3
3.1
1.4
1.7
1.5
1.2
1.2
1.1
0.8
BP
0.8
0.8
0.4
0.7
SP-10
BP
BP
BP
BP
BP
BP
BP
BP
1.5
2.4
2.2
2.1
1.8
1.8
1.6
BP
1.6
1.8
1.6
1.7
1.9
1.7
1.7
1.6
1.7
1.6
1.5
1.9
0.8
0.9
żeniach (lub przy dłuższym okresie na­
rażenia) może dojść do śmierci. U
osób, które przeżyły zatrucie NH3,
mogą powstać nieodwracalne zmiany
w płucach. Stężony roztwór amoniaku
wprowadzony doustnie działa żrąco
na błony śluzowe przełyku i skóry. Ob­
lanie skóry może spowodować oparze­
nia II stopnia z wystąpieniem pęche­
rzy. Amoniak działa alkalizująco i rozpulchniająco.
- Zagrożenie środowiska naturalne­
go. Obłok gazowy NH 3 w postaci żrą­
cej, trującej mgły rozprzestrzenia się z
wiatrem, ścieląc nad powierzchnią wo­
dy. Rozpuszcza się intensywnie w wo­
dzie, zwiększa pH. Nad powierzchnią
wody utrzymuje się żrąca i trująca
warstwa gazowego amoniaku.
Trujący dla ryb i planktonu. Stonogi
giną po kilkugodzinnym oddziały­
waniu N H 3 o stężeniu 10 g/m sześć,
skorupiaki przy stężeniu 8 g/m sześć.
Niższe organizmy przy mniejszych stę­
żeniach.
Str. 5
TRYBUN A KĘDZIERZYŃSKICH A Z O TÓ W
Nr 10 (1195)
Rozmowy z Ojcem Grzegorzem
• Zioła dopicia można
przygotować w różny
sposób, jednak najczę­
ściej stosuje się parzenie:
łyżeczkę lub łyżkę stoło­
wą ziół zalać wrzątkiem,
pod przykryciem trzy­
mać 20—30 minut, zio­
ła przecedzić i pić ciepłe.
Gdy zaistnieje konieczność długo­
trwałego picia ziół, należy robić trzy,
czterodniowe przerwy w miesiącu, po
których można kontynuować leczenie.
Kilka uwag o piciu ziół:
• pić zioła profilaktycznie, nie tylko
wtedy, gdy odczuwa się ból;
• w przypadku uśmierzenia bólu wy­
pijanymi naparami ziołowymi nie prze­
rywać leczenia, lecz kontynuować je
przez dłuższy okres;
• ziół nie słodzić cukrem, ani mio­
dem (odstępstwo od tej zasady moż­
na robić w przypadku podawania ziół
dzieciom);
• pić zioła świeżo parzone — za naj­
dłuższy możliwy do przyjęcia okres
między parzeniem a piciem należy uz­
nać 10 godzin;
• nie używać ziół starych, spleśniałych,
pochodzących z opakowań, na których
brak jest nazwy leczniczej rośliny;
• do parzenia ziół nie używać naczyń
aluminiowych i miedzianych — właści­
NIE TYLKO
O ZIOŁACH
Gościł ostatnio w Kędzierzynie Oj­
ciec G rzegorz S roka. Ksiądz zakonny,
franciszkanin, który leczy nie tylko du­
szę — zielarz, który pomaga również
słabościom, chorobom ciała. Udało
mi się porozmawiać z O. Grzegorzem
przez dłuższą chwilę. Owocem tej roz­
mowy będzie kilka artykułów pod za­
prezentowanym powyżej tytułem.
Na początek dwa fragmenty z „P o ­
radnika ziołowego” , którego autorem
jest O. Grzegorz Franciszek Sroka.
O lekach
Zalecenia ogólne
• Polecam wszystkim osobom zdro­
wym profilaktyczne picie raz dziennie
(zamiast kawy lub herbaty) naparów,
np. z lipy, pokrzywy, rumianku, dziu­
rawca. Równocześnie przestrzegam
przed zbieraniem, kupowaniem i uży­
waniem ziół silnie działających, wyma­
gających ścisłego dawkowania, które
— niewłaściwie zażywane — mogą spo­
wodować zatrucie lub nawet śmierć.
wymi do omawianego celu naczyniami
są garnki emaliowane lub żaroodporne
pojemniki szklane;
• zioła stosowane raz dziennie pić przed
snem, stosowane dwa razy dziennie pić
rano i wieczorem, stosowane trzy razy
dziennie pić rano, w południe i wieczorem
— jeśli lekarz nie zaleci inaczej, pić zioła po
posiłku (między posiłkiem a czasem picia
ziół zrobić półgodzinną przerwę).
O zdrow iu
Mniemanie, iż wszystkie zioła, nieza­
leżnie od ilości spożywanych mikstur i
naparów , będą miały dobroczynne
działanie na organizm, jest błędne.
N apary z niewłaściwie dobranych
mieszanek lub pojedynczych ziół mo­
gą spowodować pogorszenie stanu
zdrowia lub zatrucie w przypadku
przedawkowania.
Wicie ziół ma, niestety, uboczne
działania — wykaz ich umieściłem na
końcu niniejszej książki i proponuję
szczegółowe zapoznanie się z nim.
Ostatnio zetknąłem się z przypadkiem,
kiedy chorej podano w dobrej wierze pół
litra stężonego naparu z piołunem, co
doprowadziło do tak silnego zatrucia, że
— jak stwierdził lekarz pogotowia ratun­
kowego — jedynie szybka pomoc medy­
Sądzę, że uwagi te sta n ą się dobrym
czna uratowała pacjentce życie.
w prowadzeniem do dalszej rozmowy.
Silnym zatruciem ulegają często dzieci,
A. Hynek
które — zachęcone ładnym wyglądem
Mistrzostwa świata ’94
Plus dw ieście
Przybywa telefonów w mieście
O kłopotach z telefonami, a raczej zc
zwiększeniem liczby numerów telefoni­
cznych w mieście w stosunku do potrzeb
raczej wiadomo. Mniej wiadomo o tym,
że mimo wszystko liczba telefonów
(abonentów) rośnie. W roku ubiegłym
i000 nowych abonentów zaczęło roz­
mawiać przez telefony założone na
osiedlu Hastów i na „Wschodzie”.
Również w 1991 r., w listopadzie po­
wstał społeczny komitet telefonizacji
osiedli Piękna— Parkowa, Kuźniczka.
Jak zwykle ktoś musiał tym kierować
(to robić), wybrano więc zarząd, któ­
rego przewodniczącymi został Wiesław
llrecztich. W skład zarządu wchodzili
również Wojciech Nowak, Stanisław
Kmiecik, K ry sty n a S em eniuk, Z u ­
zanna M ilew ska i R einhold A dam ski.
Osoby te zajmowały się całą inwesty­
cją, tzn. zarówno zaopatrzeniem w po­
trzebne materiały' jak i wyborem firm
wykonawczych.
Podstawowym probiem em , który
udało się rozwiązać, było załatwienie
stojaka na 200 numerów do centrali
telefonicznej. W marcu br. przywie­
ziono stojak wraz z całymi oprzyrządo­
waniem i zamontowano go w centrali
kędzierzyńskicj. Spośród oferentów
rośliny — zjadają np. owoce wilczej
jagody lub nasiona lulka czarnego.
Niebezpiecze jest również spożywanie
pestek takich owoców, jak: brzoskwi­
nia, m orele, śliwki i czereśnie. W
szczególności dotyczy to brzoskwini i
moreli, zawierających dużą ilość gliko­
zydu cyjanogennego, zwanego amygdaliną, który w organizmie rozpada się i
wytwarza silne trujący cyjanowodór.
Znam przypadki zatruć kompotami ze
śliwek, przechowywanych w weckach
uprzednio gotowanych pod szczelnym
zamknięciem. Wszystkie gospodynie na­
mawiam do usuwania pestek z owoców
przeznaczonych na przetwory. Oczywi­
ście największą wartość dla organizmu
mają owoce zjadane w stanie surowym,
bowiem niektóre witaminy w nich za­
warte ulegają zniszczeniu pod wpływem
światła, wysokiej temperatury oraz kon­
taktu z metalem. Jedzmy zatem dużo
owoców, które zapewniają nam nie­
zbędne dla ustroju witaminy, sole mine­
ralne, a także zapewniają właściwą pracę
jelit (badania wykazują, iż częste zapar­
cia oprócz bólu głowy oraz ogólnego
osłabienia powodują przyspieszenie
procesu starzenia się).
Wspomnień czar
na wykonanie magistrali wybrano An­
Ponad dwadzieścia lat temu w 1971 r.
d rzeja W ęgra, którego firma FLWAT
byłem na meczu piłki nożnej rozgrywa­
z Kędzierzyna-Koźla, zajmująca się
układaniem sieci energetycznych i te­ nym na stadionie krakowskiej Wisły. W
lekomunikacyjnych - zaproponowała ramach eliminacji mistrzostw Europy
najlepsze warunki. Panu Węgrowi po­ reprezentacja Polski grała z Turcją. Wy­
magał Jó zef K asperczyk, który' odpo­ graliśmy wysoko, 5:1. Pamiętam trzy
wiedzialny był za brygady pracujące na bramki strzelone przez W. Lubańskiego,
tych osiedlach.
pozostałe uzyskali Bula i Gadocha.
W kwietniu wykonawca rozpoczął bu­
Przypomniało się to wszystko w związ­
dowę magistrali, najpierw Piękna— Par­ ku z pierwszym meczem rozgrywanym
kowa, potem Kuźniczka. Ten etap za­ (w Poznaniu), tym razem w ramach
kończono w maju. Zarząd zadowolony z
eliminacji mistrzostw świata, które od­
wykonanej pracy na budowę sieci roz­
dzielczej również wybrał firmę FLWAT będą się w roku 1994. Wynik znany,
W okresie czerwca—września prace te wygraliśmy 1:0. Zwycięstwo cieszy.
zostały wykonane. Podłączono telefony, Pozostał niedosyt, że strzeliliśmy tylko
wykonano sieć wewnętrzną, przydzielo­ jedną bramkę. Z przebiegu meczu wy­
no numery'. Trwa rozliczenie inwestycji glądało, że będzie ich przynajmniej kil­
(koniec września) nastąpi podpisanie ka więcej. Zresztą i Turcy mieli swoje
umowy z Telekomunikacją.
„setki”, które — na szczęście dla nas
Zmieszczono sic w terminach, nie — nie zostały wykorzystane. Punkty
ma również zastrzeżeń co do jakości zostały w domu. Trener Strejlau, na
wykonanych prac.
którego wielu jest obrażonych, chociaż
Niestety, była to ostatnia inwestycja
jaka została w mieście zrealizowana. dzień po meczu chwalono jego konse­
Zc względów technicznych nie ma mo­ kwencję w działaniach dyplomatycznych
żliwości na rozbudowę centrali. Trze­ (politycznych) w stosunku do zagranicz­
nych klu bów gdzie grają polscy zawodni­
ba czekać na Samsunga.
z.
cy — powiedział m.in. po meczu:
„Oczywiście popełnialiśmy błędy. Koń­
cówka była bardzo dramatyczna. Nasza
drużyna słabła kondycyjnie. Zmiany zo­
stały wymuszone kontuzjami. Musimy
grać w przyszłości zdecydowanie lepiej,
jeśli chcemy się liczyć w naszej grupie”.
Sam mecz był niesamowicie nerwowy
a końcówka przyprawiać mogła o palpi­
tacje serca — żeby było śmieszniej, w
naszej grupie, w Oslo; Norwegia zwycię­
żyła (2:1) pewniaka czyli Holandię!
Zapowiada się ciekawie. A wszystkim
malkontentom narzekającym na styl gry
naszej drużyny — można przypomnieć
starą prawdę — co z tego, że pięknie
grali, kiedy przegrali. A każdy, kto nawet
na podwórku tylko uganiał się za piłką
wie, że strzelenie bramki prostą sprawą
nie jest, nawet przez zawodowca.
Przed kolejnymi meczami, zanim za­
siądą przed telewizorami, wszystkim
„upierdliwym” proponuję poćwiczyć
zdobywanie goli. Bardzo dobrze robi to
na umiejętność myślenia i widzenia tego
co się dzieje na boisku. No to rozbieg i...
Kiks
Azoty chcą odrodzić lasy
Kiedyś było wiele drzew
* Lasy produkują rocznie 26,6 mld
ton tlenu — połowę rocznego zapasu
ziemi. Jeden hektar lasu wytwarza do
10 razy więcej tlenu niż taka sama
powierzchnia użytków rolnych.
* Drzewa zatrzymują nie tylko hałas i
zanieczyszczenia ale także bakterie. Wy­
dzielane przez niesubstancje chemiczne
powodują, że w jednym metrze sze­
ściennym. powietrza leśnego jest kilka­
dziesiąt razy mniej organizmów choro­
botwórczych niż w powietrzu miejskim.
Sosna, brzoza i jałowiec wytwarzają wo­
kół siebie pięciometrową strefę wolną
od bakterii. Fitonicydy sosny leczą
gruźlicę, jodły — dyfteryt, dębu - zabi­
jają bakterie dezynterii. Sześcioletnia
sosna produkuje dziennie tyle tlenu ile
(dziennie) potrzebują trzy osoby.
* Pożar w rejonie Kuźni Raciborskiej
pozbawił Górny Śląsk ponad 1/3 tere­
nów zalesionych. Zimą, gdy od Bramy
Morawskiej zacznie wiać wiatr na po­
zbawiony zielonej zapory Śląsk spadną
dodatkowa zanieczyszczenia z Czech.
Śląscy ekolodzy przypuszczają, że jej
brak doprowadzi do katastrofy.
* W Szwecji i Finlandii do nawożenia
lasów z powodzeniem stosowany jest
saletrzak borowany (saletrzak z dodat­
kiem boru).
* Nawóz ten (Salmag GM z borem)
produkowany jest przez Zakłady Azo­
towe Kędzierzyn. Włączając się do
akcji odbudowy spalonego drzewosta­
nu ZAK S.A. (inicjatywa Działu M ar­
ketingu) zaproponowały Instytutowi
Badawczemu Leśnictwa nieodpłatne
przekazanie 50 ton saletrzaku z bo­
rem w celu przeprowadzenia prób polowych. Azoty proponują współpracę
w stosowaniu i propagowaniu tego no­
woczesnego nawozu, którego są jedy­
nym producentem w kraju.
* Instytut ofertę przyjął. W piśmie IBL
czytamy m.in. „Szczegóły dotyczące
miejsca, czasu i sposobu wykorzystania
podamy w późniejszym terminie, po
opracowaniu programu realizacyjnego
restytucji lasów na terenie pożarzyska”.
Miało to nastąpić do 20.09.1992 r.
Str. 6
TRYBUN A KĘDZIERZYŃSKICH A Z O TÓ W
Przekształcenia
gospodarcze w Polsce II
Poniżej druga część niektórych ob­
serwacji i wniosków przeprowadzonych
przez Bank Światowy badań nt: dosto­
sowanie przedsiębiorstw do zmian w
środowisku gospodarczym, i w oparciu o
te informacje, sformułowanie istotnych
wniosków dotyczących programu prze­
kształceń własnościowych w Polsce.
Polityka płacow a przedsiębiorstw .
W badanym okresie poziom płac real­
nych, a nawet nominalnych ulegał wa­
haniom o niespotykanej skali. W stycz­
niu 1990 r., podobnie jak w całej go­
spodarce, w przedsiębiorstwach stano­
wiących badaną próbkę płace nom i­
nalne pozostały na niemal niezmienio­
nym poziomie. Przy 80% inflacji ozna­
czało to spadek ich poziomu realnego
o niemal połowę w porównaniu z nie­
typowym zawsze, bo zawyżonym po­
ziomem z grudnia 1989 r. oraz o ok.
40% w porównaniu z wrześniem 1989 r.
Płace realne spadały dalej w lutym,
aby po krótkim okresie stabilizacji na
bardzo niskim poziomie zacząć rosnąć
od maja 1990 r. Wzrost ten postępo­
wał w coraz szybszym tempie w dru­
giej połowie roku, ale i tak płace w
grudniu 1990 r. stanowiły w badanych
przedsiębiorstwach zaledwie 65,9%
poziomu z września 1989 r. W pier­
wszym kwartale 1991 r. nastąpił kolej­
ny, 21% spadek płac realnych. Zjawi­
ska te były wypadkową polityki ma­
kroekonomicznej państwa, w której
szczególne miejsce miała polityka do­
chodów (PPW W ) oraz reakcji na nią
przedsiębiorstw i ich załóg.
związku z dążeniem do spłaty części
kredytów oraz skokowym wzrostem
kosztów produkcji. Pytani o przyczyny
stabilności płac nominalnych na po­
czątku 1990 r., dyrektorzy wymieniali
— obok pogarszającej się płynności —
obawy przed bankructwem, powszech­
ną wśród załóg świadomość koniecz­
ności poniesienia pewnych kosztów re­
formy oraz typową dla stycznia, sezo­
nową obniżkę płac mającą miejsce
każdego roku.
W następnych miesiącach płace za­
częły rosnąć. We wszystkich (za wyjąt­
kiem włókiennictwa) przypadkach po
dogonieniu normy tempo wzrostu płac
nasiliło się powodując narastanie roz­
warcia między rzeczywistym i norm a­
tywnym poziomem płac. Znaczenie
podatku (PPW W ) w ciągu całego
1990 r. stopniowo spadało, przy czym
rosła rola wartości dodanej.
Załamanie płac jakie miało miejsce
zpoczątkiem 1991 r. przypisać można
dwom czynnikom:
1. nastąpiło kolejne skokowe pogor­
szenie sytuacji przedsiębiorstw zwią­
zane z jednej strony ze wzrostem cen
energii i wielu surowców importowa­
nych z b. RW PG a także zwiększeniem
niektórych obciążeń fiskalnych, z drugiej
zaś z utratą przez ważne działy przemy­
słu rynków zbytu na Wschodzie;
2. liczne przedsiębiorstwa wywindo­
wały pod koniec roku płace do pozio­
mu, który nie był możliwy do utrzyma­
nia na dłuższą metę bez konieczności
płacenia znacznych rozmiarów popi-
Nr 10 (1195)
Pracują w Azotach
* 10 lat
— Alfred Borecki, starszy inspektor nadzoru Rl,
Waldemar Górecki, sm arow nik PZ12-2, Teresa Huńka, pracownik
BPK, Krzysztof Jałosiński, pracow nik BPK, Stanisław Kmiecik,
akw izytor E H 2, Zdzisław Kraska, robotnik transportow y PZ13-3,
Bogusław Krzysica, m aszynista PE-6, Włodzimierz Kukowski, me­
chanik PE5-2, Józef Łoś, aparatow y PZ 11-2, Mirosław Maciejczyk,
ślusarz TR 7-1, Andrzej M astalski, elek tro m o n ter TR4-2, Rajmund
Pałasz, zbrojarz MC4-3-4, Marek Skowron, elek trom onter AR-1,
Barbara Słabosz, aparatow y PZ12-5, Rajmund Smarzoch, aparatowy
P 0 3 -4 , Maria Śniechota, aparatow y LT, Barbara Spyrka, starszy ma­
gazynier EA 9, Edmund Szarf, ślusarz MC4-1-1, Kazimierz Wier­
cioch, cieśla M C4-3-1, Maria Wierzbicka, spec. księgowy K I.
* 15 lat
— Bernard Zniszczoł, elek tro m o n ter P M 11-5-7, Kazi­
mierz Cyba, in sp ek to r nadzoru R l, Kazimiera Kaczmarczyk, spec.
technolog LT, Teresa Kopańska, robotnik magazynowy ZM , Jerzy
Kosalla, ślusarz M C4-1-4, Janusz Kulpa, m onter PE10-2-1, Jerzy
Latała, szef rem ontów MC, Wiesław Nietubyć, starszy m istrz PE-8,
Andrzej Opach, tokarz PZ17-4-1, Róża Pater, wydawca magazynowy
Z C 2 , E m ilia Sałek, E S 5-3, Anna Skolik, ro b o tn ik transportow y
AP3-3, Tadeusz Szydłowski, spawacz MC4-1-4.
* 20 lat
— Wiesław Bilski, wytaczarz AP2-2, Irena Blicharz,
aparatow y LT, Ruszard Brajtkopf, ślusarz PZ17-4-1, Franciszek Ficoń, kierow ca TS, Zdzisław Głabuś, ślusarz P M 1 1-5-1, Cecylia Gra­
bowska, ro b o tn ik transportow y AP3-2, Alfred Kentnowski, ślusarz
PE10-2-1, Hubert Kocur, m istrz PE10-2, Manfred Magosz, automa­
tyk P M 1 1-5-4, Karol Maron, ślusarz MC4-6-3, Krystyna Matyjasek,
ro b otnik magazynowy EH 2-26, Teresa Nieckarz, aparatow y PZ12-5,
Alfred Pasja, tokarz MC4-1-5, Józef Paterak, elek trom onter TR4-2,
Gerda Pyrlik, asenizator AM 5, Stanisław Rogalski, m onter P E 10-2-1.
* 25 lat
— Bronisława Fryczek, spec. ds. obliczeń NR, Jan
Ilebda, starszy m istrz PZ17-4, Alojzy Kołodziejczyk, tokarz AP2-2,
Jerzy Kowalski, m aszynista maszyn PE8-1, Danuta Styrna, technolog
LA, Jan Tńdaj, kierow nik wydziału PE, Rudolf Widera, elektrom on­
ter P M 1 1-5-7.
* 30 lat
PPW W był kluczowym i jednym z
najbardziej kontrowersyjnych elemen­
tów polityki gospodarczej. Jego fun­
kcje można scharakteryzować w nastę­
pujący sposób:
a) poprzez ograniczenie poziomu
płac realnych miał on pomóc w tłu­
mieniu inflacji popytowej,
b) osłabiając pozycję przetargową
załóg i ich organów w negocjacjach
płacowych ułatwiać miał w przedsię­
biorstwach działanie bardziej długo­
falowe, utrudniać przejadanie włas­
nego kapitału, chronić przedsiębior­
stwa przed ich własną krótkow zro­
cznością.
Sądząc z przytoczonych na począt­
ku danych można byłoby wyciągnąć
jednoznaczny w niosek, że PPW W
spełnił swą pierwszą funkcję w ocze­
kiwany sposób. Nie negując istotnej
roli polityki płac, nie można zapom i­
nać, że utrzym aniu płac w ryzach
sprzyjało gwałtowne pogorszenie się
stanu płynności przedsiębiorstw w
wku, na co jednak wielu nie było stać.
W coraz większym stopniu płace w
1991 r. determinowane były sytuacją
ekonomiczną przedsiębiorstw.
Podsumowując, w badanym okresie
skuteczność PPW W jako instrumentu
redukcji i hamowania wzrostu płac
ocenić można następująco:
1) w chwili wprowadzenia programu
stabilizacyjnego przyczynił się on nie­
wątpliwie do zahamowania wzrostu płac
nominalnych, chociaż trudno uważać go
za jedyną przyczynę wykazywanego
przez przedsiębiorstwa umiarkowania,
2) wraz z upływem czasu jego zna­
czenia malało, przy czym konstrukcja
podatku pozwalająca na kumulowa­
nie niewykorzystanej normy w w arun­
kach złagodzenia rygorów polityki m a­
kroekonomicznej w drugiej połowie
1990 r. stymulowała wzrost płac, co
podsycało napięcia inflacyjne,
3) jeśli ostatnia obserwacja jest słu­
szna to PPWW przyczynił się do zwię­
kszenia skali sezonowych fluktuacji
— Krystyna Burzan, laborant PZ16-2, Kazimierz Curyło, stolarz M C4-3-5, Wacław Danielewski, elek trom onter PZ 17-5-1,
Walter Ileberle, w ulkanizator ES6, Reinhold Kaczmarczyk, maszyni­
sta maszyn PE 8-1, Helena Kiliś, ro b o tn ik magazynowy EH2-25,
Adam Knipfelberg, kierow nik wydziału TR, Józef Kowalczyk, apara­
towy PZ14-5, Maria Mosiek, kierow nik biura DN, Maria Prochera,
referent ds. sprzedaży EH -2, Marian Roczeń, ślusarz A O l, Jan
Rybak, m istrz TJ, Edward Szołtysek, maszynista ES5-3, Krystyna
Tarka, laborant P 0 2 -1 , Rudolf Wydra, aparatow y P 04-4.
* 35 lat
— Franciszek Adamczyk, ślusarz P Z 17-4-1, Lucjan
M ałachowski, maszynista PE5-2, Tadeusz Noga, maszynista PE6, Jó­
zef Szefer, wytaczarz P 0 5 -4 , Norbert Wypchol, kierowca ES5-1.
płac, charakterystycznych dla polskiej
gospodarki, a więc i do pogłębienia
załamania popytu mającego miejsce w
początku 1991 r.
Dla całego 1990 r. nie znaleziono
żadnej korelacji między wielkością
PPW W i wysokością płac. Pojawiła się
ona natomiast w I kw. 1991 r. O d­
zwierciedla to, jak się wydaje fakt, że
podstawa popiwkowa wybrana została
w sposób arbitralny, a wysokość płacy
bazowej z września 1989 r. ustalona
została w wyniku różnych, często przy­
padkowych czynników.
To tylko niektóre, wybrane fragmenty
w-spomnianego raportu. Serię artyku­
łów na ten temat przedstawiły „Zycie
Gospodarcze” i „Gospodarka Narodo­
wa”. Autorzy stwierdzają również, że
wnioski wynikające z badań wywarły
w'pływ na kierunki konkretnych działań
Banku Światowego w Polsce.
wybrał: zeta
Nr 10 (1195)
Str. 7
TR YBUN A KĘDZIERZYŃSKICH AZO TÓ W
Okiem proboszcza
Taaka ryba
Nie lada osiągnięciem może pochwalić
się pan Stefan H atys pracownik kompresorowni naszych Zakładów. 19 wrze­
śnia br. wędkując na Januszkowickim
akwenie wyciągnął z wody pełnołuskiego
karpia o wadze 15,4 kilograma i prawie
metrowej długości (dokładnie 91 cm).
Ryba „wzięła” około godz. 18.00 i po
prawie 40 minutowym holowaniu zosta­
ła wyciągnięta. Jako przynęty użył pan
Ilatys klusek proteinowych (własnego
przepisu). Szczegółu techniczne —
żyłka 0,22 mm, przypon 0,18 mm.
Ze wstępnych ustaleń wynika, iż jest
to największy karp pełnołuski złowiony
na Opolszczyźnie.
JĘZYK EUROPY
Mówi się, że Polska wchodzi do E u­
ropy. Pewne jest, bez względu na
zmiany w traktacie z Maastricht, że
Europa staje się organizmem ponad­
państwowym. Powstaje tylko pytanie
—jakim językiem będą posługiwać się
ludzie. W swoich założeniach Wspólny
Rynek przyznaje równość oficjalnym
językom wszystkich członków i zachę­
ca do ich uczenia się. Oczywiście są
osoby biegle władające kilkoma języ­
kami Wspólnego Rynku, ale trzeba
pamiętać, że rozszerza się on na Skan­
dynawię oraz kraje Europy Wschod­
niej; niemożliwym jest więc władanie
wszystkimi językami i powstaje konie­
czność posługiwania się jednym wspól­
nym. W praktyce stosuje się tłumacza
elektronicznego, który tłumaczy wiele
językówjednocześnie. Na bardzo waż­
nych sp o tk aniach reprezen tan tó w
Wspólnego Rynku jest zatrudniony
sztab tłumaczy i każdy z uczestników
zostaje wyposażony w słuchawkę, za
pomocą której może słuchać tłuma
czeń w wybranym przez siebie języku,
podczas gdy prelegent mówi w swoim
ojczystym. Rozwiązanie takie jest ko­
sztowne i niewygodne, ale sprawdza
się w sytuacjach, gdy nie używa się zbyt
wielu języków i tłumaczenie jest jed
noczesne tzn. istnieje wykwalifikowa­
ny (i wysokopłatny) pracownik, który
przekłada tekst w obrębie jednej pary
języków. Łatwo więc obliczyć, że do
czterech języków potrzebujemy sze­
ściu tłumaczy, do pięciu — dziesięciu,
do dziesięciu — czterdziestu pięciu, a
piętnaście języków musi tłumaczyć stu
pięciu ludzi. Tkk się dzieje na każdym
spotkaniu jakiegokolwiek zgromadze­
nia, nie tylko Parlamentu Europejskiego.
Istotną kwestię stanowią także doku
menty, które powinny być tłumaczo
(Ciąg dalszy na str. 8)
Różaniec
Jest miesiąc październik. W Kościele
katolickim ten miesiąc łączy się zawsze z
Modlitwą Różańcową. Można śmiało
stwierdzić, że Różaniec jest modlitwą
niezwykłą. Ma w sobie coś z medytacji,
kontemplacji, mogącej doprowadzić do
głębokiego zjednoczenia z Bogiem.
Wielokrotnie powtarzane słowa Po­
zdrowienia Anielskiego: „Zdrowaś M a­
ryjo...” wypowiadane na tle rozważanych
fragmentów życia Jezusa i Maryi prze­
noszą modlącego się w czasy Chrystuso­
we. Pozwalają lepiej wniknąć w najważ­
niejsze dla życia ludzkiego sprawy. Cho­
dzi o takie zagadnienia jak sens życia,
cierpienie, modlitwa, praca nad swym
charakterem, sens ludzkiej pracy.
Na pierwszy rzut oka odmawianie
różańca może się wydawać niecieka­
we, a nawet nudne. Czy rzeczywiście?
Sięgnijmy do prostego obrazu z życia.
Obliczono, że małe dziecko powtarza
wyraz „m am a” około trzydziestu razy
dziennie. Czy to się dziecku znudzi?
Nigdy! A może nudzi to matkę? Też
nie. Reaguje ona na każde odezwanie
się dziecka. Podobnie jest z modlitwą
różańcową. Maryja jest naszą Matką.
Kiedy odmawiamy różaniec, jesteśmy
podobni do małego dziecka. Powta­
rzamy jak ono: Bądź pozdrowiona,
Matko! Czy Maryja cieszy się z tego
pozdrowienia? Na pewno tak! Jest to
przecież nawiązanie do radosnego wy­
darzenia w Nazarecie, gdzie Anioł G a­
briel oznajmił Jej, że jest „łaski pełna”
a ona przyjęła to z pokorą, nazywając
siebie służebnicą Pańską. Jeżeli Ona
jest „łaski pełna”, to my, świadomi
własnej niedoskonałości, prosimy ją:
„Módl się za nami grzesznymi”, aby­
śmy także napełnieni zostali łaską
przyjaźni Bożej. Ilekroć Maryja chcia­
ła przekazać światu swoje orędzie, zja­
wiała się wybranym ludziom (najczę­
ściej dzieciom) z różańcem w ręku i
usilnie zachęcała do jego odmawiania.
Tak było w Lourdes w roku 1858, tak
też było w Fatimie w roku 1917.
W dniach 2 i 3 października tego ro­
ku w naszej parafii św. Floriana odbyła
się pielgrzymka autokarem do prze­
pięknego sanktuarium Matki Bożej
Bolesnej w Licheniu k. Konina (woj.
Poznań). Jak wynika z historii sanktu­
arium, i tu M atka Boża objawiając się
za pośrednictwem ubogiego pasterza
polskiemu narodowi, nawoływała do
przemiany życia i odmawiania różań­
ca. Przyjechawszy do sanktuarium od
razu weszliśmy w głęboką religijną a t­
mosferę świętego miejsca. W głównej
bazylice na ścianach zauważyliśmy
ogromną ilość wotów dziękczynnych,
umieszczonych w specjalnych gablo­
tach. Każde wotum to świadectwo do­
znanej łaski, nawrócenia, czy uzdro-
00
wienia. O godzinie 17. uczestniczyli­
śmy w Eucharystii. Później, przed mod­
litwą różańcową pielgrzymi obchodzili
na kolanach ołtarz, w którym umiesz­
czony jest cudowny wizerunek Matki
Bożej Liche ńskiej. Szedł też młody czło­
wiek o kulach. Jak się później okazało,
miał zmiażdżone kości stopy, szczegól­
nie pięty. Każde dotknięcie ziemi powo­
dowało ogromny ból. W momencie, gdy
był przy ołtarzu, nagle odłożył kule i po­
szedł dalej o własnych siłach. W naszej
grupie pielgrzymkowej był obecny pan
Tadeusz K om am icki, parafialny fotore­
porter i filmowiec (pracownik Zakładów
Azotowych(OXO). Ten jak zawodowie
natychmiast zareagował i przeprowadził
reportaż filmowy z uzdrowionym S tan i­
sławem Malcem z Krakowa.
O to słowa uzdrowionego: — „W
kwietniu tego roku uległem wypadko­
wi zmiażdżenia stopy. Lekarze nie
chcieli się podjąć operacji mówiąc, że
tu się nic nie da zrobić. Byli bezradni.
Zachęcali do modlitwy, aby sytuacja
się nie pogorszyła i nie trzeba było am ­
putować nogi... i nagle dziś stało się
coś, czego jeszcze nie mogę pojąć.
Gdy byłem przy ołtarzu, jakiś głos roz­
kazał mi, abym zostawił kule i szedł
dalej...” Gdy mówił to, był bardzo
wzruszony. Spisano protokół uzdro­
wienia i zwołano komisję lekarską dla
potwierdzenia nagłego i natychmia­
stowego uzdrowienia.
7 października przekazano mi list od
uzdrowionego Stanisława Malca. Oto je­
go fragmenty: „Do dnia dzisiejszego nie
mogę oswoić się z myślą, że ja chodzę i co
dziwniejsze, nie kuleję, choć według le­
karzy był mi pisany but ortopedyczny,
ponieważ noga miała być krótsza... Do
dziś, gdy budzę się, moją pierwszą czyn­
nością jest to, że sięgam po kule a ich nie
ma. Nie mogę się do tego przyzwyczaić...
Jestem najszczęśliwszym człowiekiem...
Tego nie da się opisać, co za radość była
w domu, gdy wieczorem 3 października
o 21.00 wróciłem bez kul do rodzinnego
domu. Ile było niedowierzania, wzrusze­
nia, ogromnej radości, płaczu, podzięko­
wań Bolesnej Królowej Polski...”
Myślę, że nasza pielgrzymka dostarczy­
ła uczestnikom wielu przeżyć ducho­
wych. W trasie powrotnej wstąpiliśmy do
Częstochowy aby i tam, w duchowej sto­
licy naszego narodu zaczerpnąć sił na
dalsze chwile życia. W czasie blisko 10godzinnej jazdy autokarem w obydwie
strony dużo śpiewaliśmy.
Aby rozładować atmosferę, opowiada­
łem od czasu do czasu kawały. Najwię­
kszą popularnością cieszyły się wciążjesz­
cze kawały o milicjantach (nie mylić z
policjantami).
KS. JANUSZ DWORZAK
Plama po angielsku
Okazuje się — co zresztą wcale nie
powinno być rozgrzeszeniem — że nie
tylko my jesteśmy specjalistami od pro­
dukcji bubli. Pod koniec września „Su­
per Express” ogłosił superkonkurs, w
którym wygrać można ponad 300 na­
gród, a wśród nich dom, samochód,
telewizory kolorowe, wycieczki zagra­
niczne itd. itp. Na specjalnej karcie
zdrapuje się numery drukowane w ga­
zecie. Pod nimi umieszczone są różne
znaki graficzne. „Uzbieranie” odpo­
wiedniej ilości znaków pozwala brać
udział w losowaniu nagród.
Superkarta wydrukowana (przygo­
towana) została w Anglii. I sprawa się
rypła! Nie umieszczono na niej znaków,
które trzeba odhaczać. Redakcja przepra­
sza, wprowadza regulaminowe poprawki,
ale... fakt pozostaje faktem.
O statnio słyszeliśmy, że pokaźna
ilość nowych paszportów — również
drukowanych w dumnym AJbionie —
także nie nadaje się do użycia.
Pewnie, każdemu może się zdarzyć.
Przyzwyczajeni jednak byliśmy do te­
go, że to co angielskie to dobre, solid­
ne. O kazuje się, że niekoniecznie.
Czyżby kolejny mit padł? Powtórzę
jednak — nie jest to dla nas żadnym
rozgrzeszeniem . Chociaż niektórzy
twierdzą, że nic tak nie cieszy jak
Z
. nieszczęścia bliźnich.
Str. 8_________________________________________ TRYBUN A KĘDZIERZYŃSKICH A Z O TÓ W ____________________________________Nr 10 (1195)
Perspektywy światowego zużycia nawozów sztucznych
W edług przewidywań M iędzyna­
rodowego Stowarzyszenia Producen­
tów Nawozów Sztucznych w ciągu naj­
bliższych sześciu lat światowa sprzedaż
tych wyrobów zwiększać się będzie w
wolnym tempie — średnio o około 1%
rocznie. Mimo to jednak łączne świa­
towe ich zużycie w 1996/97 r., a nawet
w końcu stulecia, nie osiągnie pozio-
mu z 1989/90 r. Będzie to następstwem
spadku światowej konsumpcji nawozów
sztucznych o 4% w 1990/91 r. i o dalsze
3% w roku następnym (zakończonym w
czerwcu 1992 r.).
Szczególnie silnie zmniejszyło się w
tym czasie zużycie nawozów sztucznych
w krajach uprzem ysłow ionych. W
1990/91 r. spadło ono o 10% a w
1991/92 szacunkowo o 8%. Odmienne
tendencje występowały natomiast w
krajach rozwijających się, w których
konsumpcja wzrosła odpowiednio o 4 i
3%.
Spośród trzech podstawowych ro­
dzajów nawozów sztucznych najsilniej
spadło w 1991/92 r. zużycie nawozów
potasowych. Wyniosło ono w skali
światowej 23,1 min ton (w przeliczeniu
na czysty składnik), tj. było o 6%
mniejsze niż przed rokiem. Jednocześ­
nie konsumpcja nawozów azotowych
skurczyła się o 2% do 75,7 min ton i
fosforowych o 3% do 34,7 min ton.
W grupie krajów uprzemysłowio­
nych największy spadek zużycia nastą-
dek. Wpłynie to zapewne na ukształ­
towanie się mocnej tendencji cen na­
wozów azotowych co może mieć pozy­
tywne znaczenie także dla eksporte­
rów polskich.
za „Rynkam i Zagranicznymi”
pił w Europie Zachodniej. W 1991/92
r. było ono o 1,3 min ton lub o 6%
mniejsze niż w roku poprzednim. W
tym czasie w Stanach Zjednoczonych i
Kanadzie konsumpcja spadła szacun­
kowo o 2—4% głównie w następstwie
ograniczenia powierzchni uprawnej.
Wzrost zapotrzebowania na obsza­
rach Trzeciego Świata wykazywał duże
zróżnicowanie. Szczególnie wzrosło
ono w krajach Południowej Azji, zwła­
szcza w Indiach, Pakistanie i Bangla­
deszu, a także na Bliskim Wschodzie
— w Egipcie, Iranie i Turcji.
Najbardziej obiecujące możliwości
zbytu rysują się w najbliższych latach
przed producentami nawozów azoto-
JĘZYK EUROPY
(Dokończenie zc str. 7)
ne, kopiowane i drukowane szybko i
precyzyjnie. Wiadomo, iż jest to po­
ważne zadanie dla ludzi zajmujących
się tym. Niestety, nie zawsze są one
przygotowywane w sposób zadowala­
jący.Rozw iązaniem tego problem u
mogłoby być ograniczenie liczby ofi­
cjalnych języków lub wybranie po pro­
stu jednego wspólnego. Wielu pomyśli
natychmiast o angielskim. Jednak dla
Francuzów niewyobrażalna byłaby
strata prestiżu ich narodowego języka.
Wciąż pamiętają jego status z XVIII i
XIX w. jako najbardziej międzyna­
rodowego języka kultury' i dyplomacji.
Spośród języków romańskich francu­
ski jest najpowszechniej studiow a­
nym. Brytyjczycy najpraw dopodob­
niej przychyliliby się do decyzji, aby
stał się on językiem wspólnoty, lecz
Niemcy, pomijając ich ciepłe, ostat­
nio, stosunki z Paryżem, mogłyby
mieć obiekcje. Niemiecki jest prze­
cież oficjalnym językiem w wielu kra­
jach europejskich (Niemcy, Austria,
Szwajcaria, Liechtenstein, Luxemburg). Istnieje możliwość równorzędne­
go używania angielskiego, francuskiego
i niemieckiego dla celów wspólnoty, ale
czy Włosi i Hiszpanie poparliby to?
wych. Przewiduje się, że w 1993 r.
światowa produkcja amoniaku prze­
wyższać będzie zużycie o 2,8 min ton.
Nadwyżka ta oceniana jest jako sto­
sunkowo nieznaczna, przy czym do
1996 r. wykazywać ma stopniowy spa­
Najwygodniejszym zakończeniem
sporu mógłby okazać się język neu­
tralny. Na myśl nasuwa się zrazu łaci­
na, wszak historycznie swą rolę wypeł­
niała bardzo dobrze; za czasów Impe­
rium Rzymskiego, w średniowieczu i
renesansie stanowiła wielką siłę napę­
du cywilizacji w' Europie. Pozostaje
ważnym literackim, prawnym i nauko­
wym językiem, ściśle związanym z Ko­
ściołem katowickim. Czy tak trudno
wyobrazić sobie rozmowę o TV lub
bombie atomowej w' nowoczesnej łaci­
nie? Radio fińskie Y L E już rozpoczę­
ło nadawanie audycji w' tym języku i
cieszą się one dużą popularnością. Je­
żeli ktokolwiek w-ątpi w' możliwość
wskrzeszenia „martwego” języka, po­
winien przypomnieć sobie historię ję ­
zyka hebrajskiego, będącego stricte
biblijnym językiem a wywołanym z za­
pomnienia przez twórców nowoczes­
nego Ruchu Syjonistów. Za jedyne za­
strzeżenie co do łaciny można uznać
fakt, iż jest ona trudnym językiem.
Do wyboru pozostaje jeszcze espe­
ranto, stworzone w Polsce dokładnie do
roli języka międzynarodowego. Za zale­
tę z pewnością można uznać jego regu­
larną gramatykę. I w istocie jest językiem
europejskim, gdyż za podstaw-ę posłu­
żyły mu języki germańskie i łacina, ale
mówi się że „duszęf ma słowiańską.
Jest więc idealnym środkiem do połą­
czenia ludzi Europy' Zachodniej, Środ­
kowej, Północy i Europy Wschodniej.
Esperanto jest łatwe, ok. 5 razy ła­
twiejsze niż język angielski. Inteligentny
dyplomata może poznać podstawy espe­
ranta w tydzień na intensywnym kursie i
używać go w praktyce. Do poważnych
dyplomatycznych celów potrzeba jedne­
go roku. Bez trudu może nauczyć się go
każdy przeciętny Europejczyk i używać
w zakresie turystyki, businessu, kultury.
Rosnące problemy z wzajemną akcep­
tacją wspólnego języka w Europie zmu­
szają do realizacji Zamenhofow\skich
ideałów minionego wieku. Już pracuje
się nad wprowadzeniem esperanta do
Parlamentu Europejskiego, aby' służył
wspólnocie. Działania te napotykają
na wiele oporów, szczególnie ze strony
tych, którzy nie rozumieją, że esperan­
to nie jest li tylko kodem symboli, ale
rzeczywiście żywym i rozwijającym sit;
językiem. Spośród wielu rozpatrywa­
nych możliwości ten sztuczny, naro­
dzony przed stu laty, język posiada
najwięcej cech pozwalających trakto­
wać go jako powszechnie stosowany
we wspólnocie. Trudno znaleźć jaką­
kolwiek inną, bardziej sprawiedliwą,
alternatywę. Poza tym esperanto roz­
kwita w Europie i na całym święcie.
Bradius V. Maurus III
Tłumaczenie „JaMaRo"
J a m a ro
PRACOWNIA APLIKACJI KOMPUTEROWYCH
OFERUJE;
K U R SY KO M PU TERO W E
SP R Z ED A Z SP R Z Ę T U K O M PU TERO W EG O
DO RAD ZTW O K O M PU T ERO W E
K O M P U T E R O W E W S P O M A G A N IE
P R O JE K T O W A N IA
a d re s :
u l. M o s to w a 3 (AZO TY)
4 7 -2 2 3 K ę d z ie rz y n -K o ź le
te le fo n 1 3 1 -0 3
Zajarzyć
Kaganek oświaty
Tym, którzy nie mogą dogadać się z
dziećmi (niekoniecznie swoimi) trafiła
się gratka. Ukazał się niedawno „Słow­
nik gwary uczniowskiej” zbiór słów i
powiedzonek funkcjonujących w szko­
le w ostatnich latach. Jak piszą autorki
— Halina Zgółkowa i Katarzyna Czar­
necka z Instytutu Filologii Polskiej
Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza
w Poznaniu — „część słów i powiedzo­
nek jest niemal tak stara jak szkoła,
część jednak rodzi i wyrosła w codzien­
nej codzienności”.
Nie zmienia się to faktu, że często
trudno znaleźć wspólny język wśród lu­
dzi przedzielonych różnicą pokolenia.
Dlatego też polecamy kilka ciekawo­
stek. A, że nie bardzo wiadomo o co
chodzi. Trudno „zapal światło, bo cię
nie rozumiem”,
afryka w domu — kłótnia z rodzica­
mi
badanie — klasówka
baltona — ubikacja
bitwa o chleb — stołówka szkolna
chlor — pijak
ciąć głupa — udawać głupiego
Wczasowa licytacja
Jeszcze kilka lat temu ludziska licyto­
wały się gdzie i na jakich wczasach by­
ły. Potem przyszła pora na biura po­
dróży. Ten tylko z Orbisem, znajomi
całą rodziną udawali się z Gromadą.
Każdy, no prawie każdy miał swoje
ulubione miejsce, do którego wybierał
się z ulubionym biurem podróży.
Teraz nastał czas kiedy „biurów jak
mrówków” — a każda oferuje „moc
niezapomnianych wrażeń”. I z tym to
ja się zgadzam. I z tymi, którzy wybrali
się na wycieczkę do Hiszpanii, ale ich
(całej grupy zresztą) nie wpuszczono,
bo wiza podobno była zbiorowa a po­
trzeba indywidualne. Albo odwrotnie.
I z tymi, którzy wybrali się autoka­
rem do Włoch. Polskim autokarem
dojechali do Krnowa, stamtąd jechał
już czeski. Po przeliczeniu okazało się,
że te ok. 50 km. kosztowało (od łebka,
nieletniego również) ok. 1 min zł.
Przewodnik, na miejscu już nie mógł
trafić na dzień kiedy otwarte są muzea
ajak już się udało to akurat była prze­
rwa. Jednak prawdziwa poezja — to
cotygrysy lubią najbardziej — nastąpi­
ła w trakcie powrotu.W Krnowie na
| wypoczętych (a jakże) turystów miał
czekać polski autobus. Miał, ale co z
tego kiedy go nie było. Akurat oziębiło
się strasznie i cokolwiek śmiesznie wy­
glądały np. dzieciaki w trzech parach
spodenek. Krótkich zresztą. Ale wtedy
nikomu nie było do śmiechu. Po kilku­
godzinnym oczekiwaniu cud się nie
zdarzył. Niektórym udało się za po­
średnictwem czeskiej i naszej policji
ściągnąć rodziny z sam ochodam i i
wrócić do Kędzierzyna. Tylko, że nie­
którzy mieszkali w zupełnie innych
sronach.
Najpiękniejszą przygodą poszczycić
się jednak mogą turyści, którzy wybrali
jedną z byłych republik, byłego Związ­
ku, położoną zresztą nad Morzem
Czarnym. Kiedy nie wracali w ozna­
czonym czasie zdesperowanym rodzi­
nom udało się dokonać telefoniczne­
go połączenia i okazało się, że ni mniej
ni więcej, ale siedzą w triumie. Tzn. nie
w takiej prawdziwej tylko w hotelu
gdzie są zatrzymani gdyż biuro podró­
ży, które ich tam wysłało nie wpłaciło
drugiej części opłat. A doby hotelowe
stukają! stukają!
Dzięki zdecydowanej postawie ro­
dzin i pomocy naszego M SZ udało się
biedaków, za pomocą samolotu, ewa­
kuować na ojczyzny łono. (Rodziny
zebrały pieniądze!).
Z kim się nie gada — większość chce
(będzie?) skarżyć owe he! he! biura.
Czy im ten pomysł nie przejdzie to już
inna sprawa. Żeby i mnie to nie spot­
kało, na wszelki słuczaj nazwy biur po­
zostawiam do swojej wiadomości.
Apeluję tylko — wakacje już za rok.
Pomyślcie gdzie i z kim (chodzi o insty­
tucje) zdobyć moc niezapomnianych
wrażeń.
Dobranoc Państwu
azet
A
r y
b
u
n
■
F
KRZYZOWKA
czas Grefling — godzina wg
dzwonka woźnego Greflinga
dugoman — długopis
dziękczynienie — podpowiadanie
na lekcji
elektrowstrząsy — praca klasowa
emisariusz — uczeń przy odpowie­
dzi
fakuj stąd — odczep się
fistaszek — męski narząd płciowy
gorzkie żale — wywiadówka
gumajka — gumka do mazania
I I 2O — mówienie bez sensu
horyzont tylny — pośladki
iść na warsztat — iść do odpowie­
dzi przy tablicy
jarzyć — zrozumieć, wiedzieć o co
chodzi
jednokomórkowiec — leniwy
uczeń
kaganek oświaty — nauczyciel
kwadrat odwapniowy — rodziców
nic ma w domu
lezbosandra — rozpieszczony
uczeń, laluś
londyn — męska ubikacja
los człowieka — ocena niedosta­
teczna
mamrolenie — uwagi rodziców
po przyjściu z wywiadówki
Nasz felieton
T
Str. 9
TRYBUN A KĘDZIERZYŃSKICH AZ O TÓ W
Nr 10 (1195)
a
K ę d z ie rz y ń s k ic h
z
o
t ó
w
Poziomo: 4) chm ura, 10) stołowy lub kuchenny, 11) zewnętrzne
karty książki, 12) przyprawa korzenna, 13) desent, 14) m ateriał na
misia, 15) kropelka z oka, 18) wiosłowanie wstecz, 22) w śliwce, 25)
dąży bez skrupułów do sukcesów życiowych, 26) ogon lisa, 27) na
ścianach budynku, 28) zioła używane jako lek na złą przem ianę m ate­
rii, 31) głąb kapusty, 33) wróżba, 36) pożarna lub honorow a, 39) coś
drogocennego, 40) dzień tygodnia, 41) supeł, 42) wieczerza, 43) nie
pasuje do kożucha, 44) biała szata liturgiczna.
Pionowo: 1) głośne zawołanie, 2) CóHó, 3) gruby papier, 4) kłapouch, 5) urw ipołeć, 6) część m echanizm u dźwigniowego, 7) dureń, 8)
kierm asz, 9) dziennikarski ptak, 16) składnik, 17) chronologiczny
zapis w ydarzeń, 19) na wierzch wypływa, 20) pracuje przy krosnach,
21) gaz szlachetny, 22) alkoholik, 23) organ dowodzenia, 24) sztuczna
droga w odna, 29) działo o krótkiej lufie, 30) aw antura, kłótnia, 31)
sześcianik, 32) ptak brodzący, 34) zaliczka na poczet należności, 35)
m ieszkanka R ijadu, 36) zam ek błyskawiczny, 37) intelekt, 38) linka
używana przez wędkarzy.
„FRANT”
Rozw iązania prosim y nadsyłać w term inie 15-dniowym od chwili
ukazania się num eru na adres Redakcji z dopiskiem na kopercie
„Krzyżów ka”. W śród Czytelników, którzy nadeślą prawidłowe roz­
w iązanie krzyżówki rozlosow ana zostanie nagroda książkowa, ufun­
dow ana przez Z akład U sług Motoryzacyjnych „W U LK A N ” Kędzie­
rzyn-K oźle ul. K łodnicka 3 (Os. Kłodnica).
Rozwiązanie krzyżówki z nru 9/92
Poziom o: przemysł, m andarynka, sadzawka, m inistrant, eksponat,
patro l, kaszak, n uta, dozorca, raki, korek, okres, tandeta, organizator,
pakiet, robaczek, popielnica, straszak.
Pionow o: lawina, odbiór, brutal, inwazja, pasterz, zadyszka, m ia­
now nik, sekta, trans, podstęp, trzonek, obrzeże, kakao, strug, arkan,
kosz, epopeja, ram ię, arras, im bir, akces, azot, imię, talk.
Z a praw idłow e rozw iązanie krzyżówki nagrodę książkową wyloso­
wała: W anda Pawlak — Kędzierzyn-Koźle, ul. W ierzbowa 5/19. N a­
grodę prześlem y pocztą.
„TKA” UKAZUJE SIĘ RAZ W MIESIĄCU. REDAKTOR PROWADZĄCY - ANDRZEJ HYNEK,
FOTOREPORTER - BOGUSŁAW ROGOWSKI, GRAFIK - JÓ ZEF STEIN. TELEFON - 122-01,
136-94. Adres Redakcji: ZAKŁADY AZOTOWE „KĘDZIERZYN” S.A., Kędzierzyn-Koźle, budynek
internatu Zespołu Szkół Zawodowych, Dział Doskonalenia Zawodowego i Informacji.
Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych. Zastrzegamy sobie prawo skracania oraz adiustacji
artykułów i korespondencji, a także zmiany ich tytułów. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczanych
ogłoszeń.
TR YBUN A KĘDZIERZYŃSKICH AZ O TÓ W
Str. 10
W dniach 2—4.10.1992 r. w Kędzie­
rzynie-Koźlu odbył się półfinał siatkar­
skiego Pucharu Polski. W trzydniowych
zmaganiach uczestniczyły drużyny Stali
N ysa, J a s trz ę b ia -B o ry n i, C h em ik a
Bydgoszcz oraz gospodarzy czyli Che­
m ika Kędzierzyn-Koźle. Turniej wygrała
drużyna gospodarzy przed Stalą Nysa i
Jastrzębiem-Boiynią. Taka krótka infor­
macja ukazała się w gazetach sporto­
wych. Informacja ta wymaga komenta­
rza, ponieważ dotyczy największego
sukcesu sekcji siatkarskiej Chemika.
Chociaż większość kibiców doskona­
le wie jaką klasę prezentowali nasi
konkurenci, to warto jednak przypo­
mnieć, że Stal Nysa to aktualnie trze­
cia drużyna Polski, a Jastrzębie-Borynia to szósta drużyna ubiegłorocznych
mistrzostw. Stawkę uzupełniał Che­
mik Bydgoszcz zwycięzca turnieju
ćwierćfinałowego, w którym pokonał
między innymi Legię Warszawa. Prze­
ciwnicy zatem byli najwyższej klasy,
stąd waga sukcesu jest znacząca.
Chemik grał w składzie: D em bończyk, A. W ójcik, Lach, Szpak, R u d n i­
cki, B a ra n o w sk i, S z a re k , B a ra n iczenko. W drużynie byli jeszcze Wo­
liński i M ak arsk i, ale na boisko tym
razem jeszcze nie wyszli.
W pierwszym meczu Chemik zmie­
rzył się z drużyną Jasztrzębia i wygrał
po zaciętym mecz 3:2 (13, -8, -13, 12,
12). Pewnie wygrała swój mecz 3:0
drużyna Stali Nysa z Chemikiem Byd­
goszcz. Drugi dzień przyniósł nadspo­
dziewanie łatwe zwycięstwo Stali z Ja­
strzębiem 3:0 i pewne chociaż tro ch ę
Chemik e finale Pucharu Polski
wymęczone zwycięstwo C hem ika Kę­
dzierzyn-Koźle z imiennikami z Byd­
goszczy 3:0 (13, 10, 14). Pierwszy
mecz ostatniego dnia, bez historii,
pewna wygrana Jastrzębia nad zawod­
nikami z Bydgoszczy 3:0. I wreszcie
ostatn i mecz, mecz decydujący o
awansie do finału. Przeciwnikami go­
spodarzy byli sąsiedzi zza miedzy, za­
wodnicy Stali Nysa. Pierwszy set to
znakomita gra zagrywką w wykonaniu
Stali i kłopoty z jej odbiorem chemi­
ków. Wygrana Stali do 11. Drugi set to
przewaga chemików i zwycięstwo do
13. Było 1:1 i wydawało się, że kolejne
sety będą równie wyrównane jak dwa
pierwsze. Okazało się jednak coś inne­
go. Trzeci set to gra prostych błędów,
których znacznie więcej popełniła druży­
na Stali. Po nieciekawej grze było 2 : 1 dla
gospodarzy. Gdy w secie czwartym Che­
mik prowadził 5:0 wydawało się, że jest
już po meczu, uwierzyli w to chyba rów­
nież zbyt wcześnie chemicy. Oddali kolej­
no 15 punktów i przegrali do 5. Piąty set
— po bardzo słabej grze gospodarzy w
secie czwartym — oczekiwany był z nie­
pokojem. Na szczęście już na samym po­
czątku nasi zawodnicy odskoczyli na parę
punktów i kontrolując przebieg gry pew­
nie wygrali do 9. Zwycięstwo i awans.
Największy sukces sekcji siatkówki.
Trudno jest wyróżnić indywidualnie któ­
regoś z zawodników Chemika, o sile tej
drużyny decyduje bowiem wyrównany
skład i możliwość dokonywania zmian,
gdy słabszy dzień ma któryś z podstawo­
wych zawodników.
Kilka słów należy jednak poświęcić
zawodnikom wyróżnionym przez orga­
nizatorów . Najlepszym rozgrywają­
cym uznany został S ław om ir G erym ski były reprezentant Polski, grający w
drużynie Jastrzębia. Wysoko należy
również ocenić grę na tej pozycji debitującego w barwach niebiesko-białoczerwonych (barwy Chem ika) Alek sieja B aran iczen k i, który wyrasta na
bardzo pewny punkt zespołu. N aj­
wszechstronniejszym zawodnikiem uz­
nano przedstawiciela Stali Nysa K rzy­
sztofa W ójcika, ten wybór nie budził
najmniejszych kontrowersji. Niewyso­
ki zawodnik Nysy oklaskiwany był w
ciągu turnieju wielokrotnie przede
wszystkim za dynamiczne zbicia, a tak­
że skuteczną zagrywkę oraz grę w ob­
ronie. Z pewnym zdziwieniem nato­
miast przyjęto wybór najlepszego za­
wodnika w Chemiku. Został nim Ro­
m an L assek. Pan Roman przyszedł do
drużyny rok temu i chociaż miał pew­
ne miejsce w drużynie, to kibice nie
zawsze potrafili docenić jego grę. Nie
jest zawodnikiem grającym pod publi­
czność. Gra na środku bloku, jakkol­
„Każdy ma swój Everest”
Według niektórych danych w latach 1939— 1982 w najwyższych pasmach górskich świata Himalajach i Karakorum
zginęło 44 polskich alpinistów.
Szczególnie tragiczny był okres ostatnich 10 lat, w których śmierć poniosło 25 Polaków.
Wanda
RUTKIEW ICZ
Anna
BRUZDOW ICZ
Jerzy
KUKUCZKA
- Himalaje
- Himalaje
-
W acław
OTRĘBA
-
Andrzej
HEINRICH
Himalaje
Himalaje
- Himalaje
M irosław'
GARDZIELEW SKI
M irosław
DASAL
Eugeniusz
Jan
WROZ
Tadeusz
Ewa
Himalaje
-
*
- Himalaje
Karakorum
PIOTROWSKI
Dobrosława
- Karakorum
M IO DO W ICZ-W O LF
KUNCEW ICZ
KALINOW SKA
-
-
Himalaje
- Himalaje
C zesław
JAKIEL
Andrzej
CZOK
Himalaje
SOPICKI
- Himalaje
Karol
Himalaje
Krzysztof PRZYSTAŁ
Piotr
KALMUS
Bogusław
Andrzej
Rafał
-
JANCZALA
CHOLDA
Andrzej
Himalaje
Karakorum
HAJ^TMAN
Stanisław
Himalaje
Himalaje
KOŁAKOWSKI
Wojciech
Jacek
-
-
Himalaje
CHROBAK
NOWAK
Ryszard
-
-
Himalaje
JAWORSKI
BIELUŃ
+
Himalaje
Himalaje
-
Himalaje
- Himalaje
- Karakorum
Nr 10 (1195)
wiek decydująca o powodzeniu druży­
ny, nie jest tak efektowna jak gra w
ataku, gdzie można popisywać się sil­
nymi zbiciami. Wybór pana Romana,
mam nadzieję, podbuduje go psychi­
cznie, a może również zjedna mu kibi­
ców, co wcale nie jest obojętne w grze
wymagającej pełnej koncentracji, jaką
jest siatkówka.
Turniej finałowy odbędzie się w sty­
czniu, nieznane jest jeszcze jego miej­
sce. Warto chyba, jeżeli jest to możli­
we, spróbować podjąć się organizacji
tych zawodów. Byłaby wówczas szansa
na osiągnięcie jeszcze większego su­
kcesu. W ydaje się bowiem, że drużyny
BBTS-u Bielsko-Biała (w półfinale
zwycięstwo nad drużyną AZS-u Często­
chowa), K azim ierza-Płom ienia Sosno­
wiec (zwycięstwo nad AZS-em Olsztyn)
o ra z Chełmca-Wałbrzych prezentują
podobne umiejętności do drużyn naszych
półfinałowych przeciwników. Skoro po­
wiodło się raz, to dlaczego sztuka nic mia­
łaby się powtórzyć w finale.
Na koniec parę słów o naszej widow­
ni. Potrafi się cieszyć, gdy nasi wygrywa­
ją, gorzej jest, gdy drużyna przeżywa
chwile słabości. Wtedy sporo jest grubiaństwa i wulgarności. Szkoda, bo ży­
wiołowy ale i kulturalny doping może
wiele pomóc. Szkoda również, żje przyjaźń
okazywana wzajemnie przez zawodni­
ków Chemika i Stali Nysa w trakcie bez­
pośredniego meczu, a także podczas ca­
łego turnieju, nie owocuje życzliwością
na trybunach. Zawodnicy w każdym
bądź razie dają dobry przykład.
A.S.
Góry
Płaskie jest
piękne
Jesień, praktycznie po sezonie turysty­
cznym, jak zwykle o tej porze wybrała się
w Tatry (Zachodnie tym razem) grupa
ludzi z Azotów. Jak zwykle motorem
wyjazdu był Ju re k Klęczar.
W górach pusto, prawie nie widzi się
ludzi. Na odsłaniających się spoza
chmur^ Tatrach Wysokich widać już
śnieg. Zresztą i my spotykamy łaty śnie­
gu, a na szczytach szron tworzy prze­
piękne kompozycje. Ten rejon gór, w
których operujemy jest nieco niższy, ok.
2000 m ale charakteryzuje się bardzo
długimi dolinami. Stąd ogromnie mę­
czące podejścia i zejścia, często lasem,
nic wtedy nie widać. Po jednym z takich
zejść kolega mruknął pod nosem „pła­
skie jest piękne” ale nazajutrz śmigał już
w górę niby kozica górska.
Po kilkugodzinnych wyjściach kondy­
cyjnych przychodzi czas na wejścia —
„Robimy” m.in. Trzy Kopy, Osobitą i
przejście granicą Rohaczy, gór od któ­
rych cały rejon nosi swoją nazwę. Sym­
patyczne przejście — przepaści z obu
stron, jakieś łańcuchy, kominki, dziuiy
pod nogami. Ale nie ma sprawy. Płaczli­
wy' i Ostry jest nasz. Jeszcze tylko zejście,
parszywe, krusząca się skała, przejście
przez Wołowiec i Rakonia i można za­
cząć schodzić. Świadomość, że na dole
będzie piwo łagodzi wysiłek.
Zostaje jeszcze dzień, ale jak to w gó­
rach, załamuje się pogoda. Wracamy do
Kędzierzyna, tutaj słonecznie. My tam
jeszcze wrócimy. Jak mówi piosenka
„Idę w góry- cieszyć się życiem...”.
A.