Zajrzyj do naszej księgarni www.skrzat.com.pl

Transkrypt

Zajrzyj do naszej księgarni www.skrzat.com.pl
Zajrzyj do naszej księgarni
www.skrzat.com.pl
Nudzimisie i przedszkolaki
R
O Z D Z I A Ł
NOCNY
1
MAREK
Kubuś dość często miał kłopoty z zaśnięciem. Niemal co wieczór prosił swoją mamę, aby pozwoliła
mu posiedzieć trochę dłużej i pooglądać bajki albo
nawet nic nie robić – byleby tylko nie musiał iść spać.
Ale mama chłopca nigdy się na to nie zgadzała i stanowczo odsyłała synka do łóżka. Tak było i tego wieczoru:
– Kochanie, jutro nowy dzień, musisz się wyspać.
– Mamo, ja już jestem duży – zaprotestował Kubuś, stając na palcach tak, by wydawał się wyższy.
– Owszem – odparła mama. – Masz już sześć lat
i jesteś wystarczająco duży, aby pójść spać – dodała,
nie spoglądając nawet na wspinającego się na palce
synka.
8
– Ale mamo, ja i tak nie zasnę! – zapewniał chłopiec, nie ustając w wysiłkach odciągnięcia momentu
udania się na nocny spoczynek.
– Możesz jednak próbować – spokojnie stwierdziła mama. – A jak będziesz się bardzo starał, to w końcu ci się uda.
Cóż było począć? Rad nierad, poszedł Kuba do
swojego łóżeczka. Przy okazji zamknął z hukiem
drzwi od pokoju, dając do zrozumienia, jak bardzo
jest niezadowolony. Chłopiec leżał w łóżku przez
kilka minut, nawet nie myśląc
o spaniu. Tak bardzo się zdenerwował, że nie mogło
być mowy o zaśnięciu.
– Jak będę duży, będę chodził spać, kiedy zechcę.
Może nawet wcale nie będę spał – myślał wzburzony. – Będę do rana oglądał filmy dla dorosłych albo
grał na komputerze – postanowił.
Zanim jednak miał nastąpić ten piękny, jak sądził,
okres jego życia, Kubuś musiał sobie poradzić z problemem zaśnięcia zupełnie sam. Zazwyczaj mama
dawała się namówić na czytanie książek przed snem,
ale dzisiaj była tak zajęta, że nie mogła przyjść, by
posiedzieć trochę z synkiem i przeczytać choćby jedną krótką bajeczkę.
– Kiedy dorosnę, to będę pozwalał swoim dzieciom na chodzenie spać wtedy, kiedy im się zachce –
nadal rozmyślał chłopiec. – Będę się z nimi bawił
i czytał, i w ogóle wszystko. – Mamoooo, mamo!
Przyjdź do mnie na chwilę! – póki co jednak
bardzo chciał, żeby mama przyszła do pokoju choć na chwilę.
9
10
– Pamiętaj, że jutro rano wstajesz do przedszkola! – zawołała z kuchni mama. – Śpij już, proszę. Dobranoc! Żebyśmy jutro nie musieli z tatą zdejmować
cię z łóżka dźwigiem – zażartowała na koniec, ale
wcale nie rozbawiła tym Kubusia.
– Kiedy dorosnę, pozwolę moim dzieciom nie chodzić do przedszkola – dodał kolejne postanowienie,
choć dobrze wiedział, że przecież w gruncie rzeczy
przedszkole wcale nie jest złe.
Chłopiec leżał tak dłuższą chwilę, rozmyślając, aż
wreszcie przestał się denerwować, a zaczął się nudzić. Niestety nie zmieniło to jego sytuacji. Nadal nie
chciało mu się spać! Wtedy przypomniał sobie kolegę
z przedszkola – Szymka, który opowiadał o nudzimisiach. Mówił, że przychodzą do nudzących się dzieci,
kiedy te je wołają. Wystarczy tylko UWIERZYĆ, ŻE
ISTNIEJĄ. Jakub jakoś nie był przekonany, że Szymon mówił prawdę, i wahał się kilka minut, zanim
wreszcie zawołał cichutko:
– Nudzi…mi…się.
Nic się jednak nie stało. Zupełnie nic.
– Tak myślałem – zamruczał pod nosem.
– Myślałeś, że co? – zapytało cicho spod kołdry
coś, co najwyraźniej usiłowało się spod niej wydostać.
Jakub poderwał się, jakby go ktoś ukłuł szpilką,
a zrzucona kołderka odsłoniła małego puszystego
stworka z ogromnymi uszami. Przybysz miał na sobie zielony podkoszulek i brązowe spodenki, a na
pyszczku wesoły uśmiech.
– O kurczę – wyszeptał Kuba, przecierając oczy ze
zdziwienia. – Nudzimiś, prawdziwy nudzimiś!
– Nie kurczę, tylko Gacek – odparł nudzimiś, który najwyraźniej wcale nie był zaskoczony niezwykłym spotkaniem.
– Ga… Ga… Gacek? – powtórzył zaskoczony Kubuś.
11
12
– Gacek! – zaśmiał się stworek. – Ale fajnie gagasz!
Jak gawron.
– Gawron – powtórzył oniemiały chłopiec, zupełnie nie wiedząc, co jeszcze powinien powiedzieć.
– Miło mi, Gawron – odparł Gacek. – Ale coś mi
się wydaje, że nie tak masz na imię.
– Ja?… Jakub – wykrztusił chłopiec.
– To co innego – odpowiedział zadowolony nudzimiś. – Bardzo ładne imię. Nie to, co Gawron.
– No – odparł chłopiec, najzupełniej zgadzając się
z dziwnym przybyszem.
– Widzę, że nie możesz zasnąć? – ni to spytał, ni to
stwierdził nudzimiś.
– No – ponownie pokiwał głową Kuba.
– A potrafisz może mówić coś więcej?
– No – po raz trzeci odpowiedział chłopiec, wprawiając tym Gacka w zdziwienie. Zaraz jednak poprawił się i odpowiedział tak jak należy: – Oczywiście,
że potrafię. Tylko trochę mnie zaskoczyłeś swoją niespodziewaną wizytą.
– Ach, tak? To świetnie! – ucieszył się Gacek.
– Świetnie, że mnie zaskoczyłeś?
– Nie, skąd – odparł szybko nudzimiś. – Świetnie,
że potrafisz mówić.
13
– Wiesz, mam już sześć lat i jestem w zerówce –
dumnie stwierdził Jakub.
– Taaak? – zdziwił się Gacek. – A ja mam osiemdziesiąt osiem lat albo i więcej. Ale u nas nie ma
przedszkola ani zerówki, ani szkoły.
– Ale macie fajnie! – zachwycał się Kuba. – Cały
dzień możecie się bawić i robić, co tylko chcecie.
– Niby tak, ale ile można się bawić? Przecież każda, nawet najlepsza zabawa kiedyś musi się skończyć. Inaczej przestałaby być zabawna. Dlatego trochę zazdrościmy wam przedszkola i szkoły.
– Chyba żartujesz? – Kuba nie mógł zrozumieć
Gacka. – Zazdrościcie nam chodzenia do przedszkola i do szkoły? Przecież trzeba wstać wcześnie rano,
umyć się, ubrać, zjeść śniadanie, a potem kilka godzin siedzieć bez mamy i taty… – wyliczał wszystkie
minusy bycia przedszkolakiem.
14
– Tak, wiem – przerwał mu Gacek – ale przecież
ja też wstaję rano i dokładnie tak samo muszę się
umyć, ubrać, zjeść śniadanie. No, chyba że chcę być
brudny, nieubrany i głodny – dodał, uśmiechając się
figlarnie. – Ale kto by chciał… – dodał pospiesznie. –
A gdyby nie przedszkole i szkoła, nie wiedziałbyś
bardzo wielu potrzebnych ci rzeczy – tłumaczył nowemu koledze. – Zabawa jest fajna, kiedy trwa tylko
jakiś czas, zupełnie tak samo jak nauka.
– Ja tam jednak wolę się bawić, niż uczyć – nie ustępował chłopiec. – I prawie wszystkie dzieci w grupie też.
– To normalne – Gacek twierdząco pokiwał głową. – ZAWSZE BARDZIEJ LUBI SIĘ TO, CZEGO AKURAT NIE WOLNO, a miejsca, w których
chcemy być, wydają się o wiele piękniejsze od tych,
w których właśnie jesteśmy.
– Może… – bez przekonania mruknął Kuba.
– Skoro tak bardzo lubisz się bawić, to ja właśnie przybyłem, aby się
tym zająć, bo też nie
mogę zasnąć. Taki ze
mnie „NOCNY MAREK”.
15
– A w co możemy się pobawić? – zapytał zachwycony Kuba, który już wiedział od Szymka o naprawdę niezwykłych zabawach wymyślanych przez nudzimisie.
– Mając na uwadze późną porę, proponuję ŁAPANIE GWIAZD – powiedział Gacek.
– Łapanie gwiazd!?! – wykrzyknął zdziwiony
chłopiec. – Kpisz sobie ze mnie, prawda?
– Ależ skądże znowu – oburzył się nudzimiś. –
W tak poważnej sprawie jak odnudzanie nigdy bym
się nie odważył.
– Ooo – westchnął Kuba – to będziesz mnie odnudzał?
– Właśnie! Ale nie bój się, nie będzie bolało. – zażartował nudzimiś.
Zanim Jakub zdołał cokolwiek powiedzieć, nudzimiś machnął łapką i mruknął coś pod noskiem. Na
suficie pokoju, w którym się znajdowali, natychmiast
16
pojawiło się rozgwieżdżone niebo. Gwiazdy przeplatały się tam z pięknymi kometami, księżycami
i niezwykle barwnymi mgławicami. Chłopiec nie
wiedział, jak to możliwe, ale niebo to było olbrzymie,
zupełnie jakby byli na zewnątrz, a nie w pokoju. Do
tego wszystkiego powietrze pachniało zieloną letnią
łąką, a świerszcze cykały swoje nocne melodie. Gacek wyjaśnił szybko, na czym polega zabawa:
– Z nieba będą spadały nie tylko gwiazdy, ale i inne
obiekty. Nie można łapać niczego innego poza gwiazdami. Za każdą dostajesz punkt, a za złapanie innego
spadającego „cosia” będziesz miał punkt odjęty.
– Ale tata mi tłumaczył, że gwiazdy to ogromne
gorące kule, znacznie większe od naszej ziemi. Jak
mam je łapać? – zapytał rezolutny Kubuś.
– Twój tata miał oczywiście rację, ale my tu mamy
takie specjalne spadające gwiazdki, całkiem maleńkie i zupełnie niegorące – zapewnił Gacek z rozbrajającym uśmiechem. – Zresztą sam zobaczysz – dodał,
po czym skoczył w stronę najbliższej, właśnie spadającej gwiazdy.
Gwiazdka była wielkości jabłka, cała czerwona, ale
w łapce Gacka rozprysnęła się na setki mniejszych iskierek, które po chwili zmieniły się w pył, a ten w mgiełkę. Czerwona mgła oblekła nudzimisia przezroczystą
pierzynką, po czym jego łapki zrobiły się długie i rozciągliwe jak guma do żucia.
– Co się stało? – Kuba wyraźnie się przestraszył.
– Nic takiego – wesoło odparł Gacek. – Dostałem
nagrodę za złapanie „czerwonego olbrzyma”. Teraz
mogę sięgać dalej przez dwie kolejki.
– Aha! – zawołał zachwycony chłopiec.
Właśnie miał coś dodać, gdy w jego stronę popędziła żółta gwiazdka i przeleciała tuż obok. Zanim
upadła na ziemię, chłopiec rzucił się w jej kierunku
i chwycił w obie dłonie. Gwiazdka rozprysła się na żółte iskierki, a Jakub
został otoczony żółtym obłokiem. Poczuł też, że staje się
mniejszy, niemal tak mały jak
nudzimiś.
17
18
19
20
– Nic się nie bój – uprzedził pytanie chłopca Gacek. – W kolejnej rundzie będziesz mały, ale bardzo
szybki, bo złapałeś „żółtego karła”.
Było dokładnie tak, jak powiedział nudzimiś. Kubuś biegał niczym błyskawica i był znacznie szybszy
od swojego nowego przyjaciela. Niestety ta szybkość
go zgubiła, bo następnym razem złapał spadającą kometę. Wyglądała jak gwiazdka, ale miała długi złocisty ogon z gwiezdnego pyłu wyglądający niczym
welon. Chłopiec pod wpływem czaru biegał nawet
szybciej, niż myślał. Zanim więc przypomniał sobie,
że komet nie wolno łapać, już trzymał ją w ręce.
Kometa owinęła Kubę swoim złocistym ogonem
i rozbawiony gracz urósł z powrotem do poprzedniego rozmiaru, ale… nogi chłopca stały się ciężkie
jak z ołowiu i ruszał się powoli niczym ślimak.
– Gacuś, ja nie będę mógł złapać żadnej gwiazdy.
– Pewnie tak – odparł roześmiany Gacek – ale tylko przez tę jedną kolejkę.
Po czym chwycił coś, czego wcale nie było widać,
i zniknął. Jakub rozglądał się uważnie, ale nigdzie
nie widział nudzimisia. Zanim ponownie zdążył się
zmartwić, zobaczył go nad sobą spadającego z rozgwieżdżonego nieba.
– Już jestem! – wołał Gacek. – Ale była jazda!
– Co się stało? Na
chwilę zniknąłem.
– Bo przypadkiem
złapałem „czarną dziurę”. To taka niby-gwiazda, ale całkiem czarna.
Kiedy znajdziesz się w jej
pobliżu, wciąga cię w długi, kręty tunel, który jest
niczym kolejka górska. Robi się w nim fikołki i leci
nie wiadomo gdzie, a po chwili wyrzuca cię tam,
skąd zniknąłeś.
– To chyba dosyć fajne?
– Fajne! – potwierdził Gacek. – Ale nie radzę tego
robić po jedzeniu. Nieźle kręci się po tym w głowie.
Nudzimiś z chłopcem bawili się naprawdę wspaniale. Po dłuższym czasie Kuba poczuł jednak zmęczenie i nawet zaczął ziewać. Gacek zauważył to, ale
nie przerywał zabawy. Widział, jak chłopiec złapał
wielką niebieską gwiazdkę i jak otoczyła go gęsta
błękitna sieć. Widział też, jak próbuje się z niej wydostać, ale zupełnie nie wie jak. Siateczka z iskierek
rozciągała się i układała tak, jak poruszał się Kubuś.
Zupełnie jakby był w nią ubrany.
– Po prostu kichnij! – zawołał Gacek.
21
22
– Kichnąć? – zdziwił się Jakub. – Mnie się w ogóle
nie chce kichać.
– To zrób normalne aaapsik – poradził nudzimiś.
„Aaapsik!” rozległo się w całym pokoju, a potem
otaczający Kubusia obłok rozwiał się na wszystkie
strony.
– Chyba chce mi się już spać – stwierdził chłopiec
sam zaskoczony, że to powiedział.
– Eeee, nie idź jeszcze do łóżka, proooszę. Przecież się fajnie bawimy. Pewnie znowu nie będziesz
mógł zasnąć.
– Gacku, świetnie się bawimy, ale… ja muszę rano
wstać do przedszkola – usprawiedliwiał się Kubuś. –
A wiesz, rano mama z tatą musieliby mnie dźwigiem
podnosić z łóżka.
– Tak? – nudzimiś udawał, że jest bardzo zdziwiony. – No, skoro musisz, to inna sprawa. Podliczmy
więc punkty i kończymy zabawę.
Liczenie nie trwało długo, a po jego zakończeniu
okazało się, że Gacek ma o jeden punkt więcej i wygrał. Kuba wcale się tym nie zmartwił. Zabawa była
wyśmienita, a na tym przecież zależało mu najbardziej. Już miał zamiar podziękować koledze i pożegnać się, kiedy nudzimiś powiedział:
– A teraz przegrany musi uściskać stary kapeć.
– Co takiego? – zdziwił się chłopiec.
– Sam zobaczysz – odparł Gacek i pstryknął palcami.
Niemal w tej samej chwili obok Kuby pojawił się
wielki stary bambosz. Nie dość, że był stary, to jeszcze wyglądał na brudny.
– I ja mam się do tego przytulić? – zapytał troszkę
przestraszony Jakub.
– Oj, Kuba, przecież to zabawa! – namawiał Gacek.
– Ładna mi zabawa – burczał pod nosem zawiedziony chłopiec. –To ja już wolę wstać do przedszkola.
– Ooo! – zdziwił się Gacek. – Naprawdę?
– Tak! – potwierdził Kuba, patrząc z nadzieją na
nudzimisia. Liczył, że zwolni go z przykrego obowiązku i nie będzie musiał przytulać się do brzydkiego bambosza.
– Miło mi to słyszeć, ale ZABAWĘ TRZEBA
SKOŃCZYĆ – stwierdził nieubłagany Gacek. –
Przytul się szybko do kapcia i zaraz będziesz mógł
iść spać.
Cóż było począć, Kuba niechętnie podszedł do
bambosza i przycisnął go do siebie. Zaraz potem popatrzył na kapeć, który okazał się milutki i mięciutki,
i z zachwytem stwierdził, że przytula się do wielkiego
23
24
puszystego misia z ogromnymi uszami. Pluszak był
bardzo miękki i chłopiec wcale nie chciał go puścić.
Zamknął zmęczone oczy i wtulił głowę w zabawkę.
Chciał się jeszcze pożegnać z Gacusiem, ale zupełnie nie miał na to siły. Zaczął za to śnić o kolejnych
wspaniałych zabawach z nudzimisiem, a nawet o kolegach z przedszkola.
Sen ten był dla chłopca naprawdę przyjemny, bo
kiedy zaciekawiona mama otworzyła drzwi pokoju,
zobaczyła synka wtulonego w swoją miękką poduszkę i uśmiechniętego od ucha do ucha.