Między kamieniem a robaczkiem jest zasadnicza różnica

Transkrypt

Między kamieniem a robaczkiem jest zasadnicza różnica
Między kamieniem a robaczkiem
jest zasadnicza różnica
K
ażdy filozof skądś przychodzi. Właściwie filozofii nie powinno się studiować
jako pierwszego fakultetu. Często produktem takich studiów jest „filozof ” w negatywnym tego słowa znaczeniu, który na każdy temat ma coś do powiedzenia, choć
tak naprawdę na niczym się nie zna. Filozofię najowocniej studiują ci, którzy przychodzą ją zgłębiać, ponaglani potrzebą poznania kontekstu dla swych pierwotnych
zainteresowań. I wiecie, co wam powiem, drodzy humaniści? Że na uzupełniające
studia filozoficzne częściej niż historycy lub socjologowie przychodzą fizycy, matematycy i biolodzy. I zwykle są oni wybitnymi studentami.
Reguła „przychodzenia do filozofii” z określonym bagażem intelektualnym jest znana
w historii filozofii. Pierwsi greccy „miłośnicy mądrości”, tacy jak Tales czy Heraklit, byli
badaczami przyrody, czyli fizykami według rozumienia z tamtych czasów. Pitagoras
był matematykiem, Platon – politologiem i etykiem. Augustyn Aureliusz i Tomasz
z Akwinu byli teologami. W czasach nowożytnych Kartezjusz i Leibniz pasjonowali
się matematyką. Twórcy pozytywizmu byli fizykami i logikami. A czy biologia także
inspirowała filozofów? Powiązana z medycyną, natchnęła samego Arystotelesa.
W przypadku matematyków zajmujących się filozofią największa ścisłość dąży
do spotkania z największą ogólnością ujętą w karby tej samej logiki. Fizycy chcą
zmierzyć się z istotą materii i energii oraz z pytaniem o genezę wszechświata. Czego
szukają biolodzy lub lekarze? Rozwiązania tajemnicy życia i analizy zjawiska
organicznego rozwoju, zrozumienia równowagi między organizmem
a otoczeniem, uchwycenia współzależności między zachowaniem
tożsamości (tak istotnej dla każdej żyjącej istoty) a ciągłą zmianą
od narodzin do śmierci.
Arystoteles jest prekursorem filozofii bazującej na
dokonaniach nauk szczegółowych. Nie był on jeszcze
empirykiem w nowożytnym znaczeniu, ale uczynił wielki krok ku
filozofii biorącej pod uwagę dane doświadczenia. Arystoteles zainicjował
rozróżnienie filozofii od dyscyplin szczegółowych, wśród których wymieniał
zoologię i botanikę – pierwsze systematycznie opracowane działy biologii.
Ten sam Arystoteles jest mistrzem średniowiecznych scholastyków (przynajmniej
od wystąpienia Tomasza z Akwinu). A scholastycy nie wystawiali nosa ze scholi,
czyli ze szkoły (stąd ich nazwa), i nie badali przyrody. Jak pogodzić tę sprzeczność?
Scholastycy cenili u Arystotelesa skłonność do systematyzacji. Dla rozwoju biologii scholastyczną niechęć do empirii należało przezwyciężyć, ale zamiłowanie do
porządkowania zebranego materiału – zachować. Tak oto dzisiejsza biologia także
zawdzięcza coś scholastyce, o czym my, humaniści, powinniśmy wiedzieć i o tym
przypominać.
Wiadomo, że w historii myśli naukowej w dziedzinie biologii największym
przełomem była teoria ewolucji Karola Darwina. Dlaczego o niej tutaj nie wspomniałem? Czyżby ta teoria nie interesowała humanisty? A rozwój genetyki? Oczywiście, ewolucjonizm i genetyka to obszary, w których wiedza ściśle biologiczna
splata się w sposób zasadniczy z humanistyką – ale tymi zagadnieniami będzie
okazja zająć się nieco później.
Jerzy Pilikowski