Biała Flaga
Transkrypt
Biała Flaga
W tym roku nakładem wydawnictwa Bellona wyszła niepozorna książeczka o tytule „Obrona Poczty Polskiej w Gdańsku”. Książeczka ta jak widać na okładce jest rozprowadzana i dostępna w placówkach pocztowych na terenie Polski. Książeczka opracowana przez autorkę Panią Iwonę Kienzler być może nie budzi ani zachwytu ani popularności, warto jednak, aby zaliczała się do lektur szkolnych by przestrzec coraz to coraz nowsze pokolenia przed kolejnymi światowymi wojnami i konfliktami wojennymi. Pozwalam sobie na zacytowanie szczególnego fragmentu Książki pani Iwony związanego także z naszą stroną internetową pod hasłem: Strona | 1 Biała Flaga W piwnicy schronił się także Jan Pipka wraz z żoną i Erwinką (córką). Niestety także i on chociaż nie brał udziału w walkach, padł ich ofiarą. Niemcy strzelający miotaczami w okna piwniczne trafili właśnie w niego. Uszy wszystkich obecnych przeszył przeraźliwy krzyk mężczyzny, któremu paliła się skóra NA GŁOWIE. Kiedy stracił przytomność i udało się jakoś ugasić trawiący go ogień, okazało się żże ma wypaloną skórę i kości aż do mózgu. Kilku pocztowców próbowało go opatrzyć, a jego żona Małgorzata trzymała go za rękę. Nie miała siły ani na płacz, ani tym bardziej na jakiekolwiek słowa. Blada z przerażenia Erwinka skuliła się w kącie piwnicy. - Niech pani zabiera dziecko i ucieka. My się nim zajmiemy. Pipkowa nawet nie wiedziała, który z pocztowców do niej mówi, rozumiała jedynie że trzeba czym prędzej wychodzić. Machinalnie wzięła Erwinę za rękę i zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu wyjścia. Jakoś udało jej się opuścić piwnicę. Któryś z Niemców skierował na nią i na dziewczynkę miotacz ognia. Kobieta straciła wzrok i przytomność… - To już koniec. Nie damy rady, spłoniemy żywcem – powiedział ledwo słyszalnym głosem pocztylion Stefan Bączkowski. - Będziemy musieli się poddać – przyznał starszy asystent Władysław Koprowiak. Amunicji już prawie nie ma. A oni nas spalą albo wysadzą w powietrze. - Wychodzimy. Tu jest biała flaga. Mieliśmy się bronić sześć godzin, a minęło już czternaście. Nie mamy już szans. Nasi nie przyjdą – smutno odrzekł kierownik oddziału Jan Nowak. - Ja wezmę flagę i wychodzę pierwszy powiedział Jan Michoń. Przy życiu zostało czterdziestu pięciu pocztowców, przeważnie rannych. Jeden po drugim zaczęli wychodzić z budynku, po czternastu godzinach w ekstremalnie trudnych warunkach. Gdy około godziny 17.30 doktor Jan Michoń wychodził z gmachu z białą flagą w ręku, po niemieckiej stronie otworzono ogień. Michoń dostał kulę w brzuch, zmarł na miejscu. Cała załoga skapitulowała, ale już po kapitulacji nie tylko nadal do nich strzelano, ale Strona | 2 miotacze ognia z okrucieństwa czy też przez przypadek strzelały i miotały ogniem. Naczelnik Polskiego Urzędu Pocztowo-Telegraficznego, Józef Wąsik został śmiertelnie poparzony przez ogień jednego z miotaczy. Choć obrońcy się poddali miotacze wciąż strzelały. Czy taki był rozkaz? Może w ten sposób oszczędzono naczelnikowi tragicznego losu powstańców po kapitulacji ? Marcin Chruściński Gdańsk, dnia 14-10-2015 Strona | 3