6 Magdalena Górna.indd
Transkrypt
6 Magdalena Górna.indd
Magdalena Górna Co wynika z tego, jak słowa łączą się ze światem? Próba analizy relacji pomiędzy przyjmowaną koncepcją znaczenia a postulowanym ujęciem zagadnienia komunikacji na przykładzie myśli Willarda Van Ormana Quine’a i Jerzego Kmity Podstawowym celem moich rozważań będzie przedstawienie i uargumentowanie hipotezy głoszącej, że nie jest możliwe sformułowanie adekwatnej koncepcji komunikacji, ze szczególnym uwzględnieniem komunikacji językowej, bez uprzedniego sformułowania koncepcji znaczenia wyrażeń, bądź też opowiedzenia się za którąś z odpowiednich koncepcji już istniejących. Każdy bowiem model, którego celem jest zaproponowanie spójnego ujęcia zjawiska komunikacji językowej, przynajmniej implicite odwołuje się do określonego rozumienia relacji zachodzącej pomiędzy wyrażeniami języka stosowanego w procesach komunikacyjnych a elementami świata, do którego one się odnoszą, jakkolwiek nie byłyby one rozumiane – nawet, jeżeli rzeczona koncepcja przyjmuje brak takiej referencji. W dalszej części będę się zatem starała pokazać, w jaki sposób przyjęta koncepcja znaczenia warunkuje formułowaną następnie koncepcję komunikacji, przy czym właśnie rozwiązanie problemu znaczenia uważam za pierwotne w stosunku do rozważania kwestii komunikacji. Przekonanie to uzasadnione jest tym po prostu, że nawet jeśli tego typu zależność nie zachodzi w faktycznych procesach komunikacyjnych, bądź też jej zachodzenie nie jest możliwe do wykazania, to niemniej jednak przyjęcie jej jest konieczne dla zachowania logicznej spójności konstruowanej koncepcji1. Na podobną niefrasobliwość wyrażającą się w lekceważeniu współzależności charakteryzujących faktyczne, rzeczywiście Będę posługiwała się raczej terminem „koncepcja” niż „teoria”, gdyż znaczenie drugiego z tych pojęć jest zbyt ścisłe, by dało się zastosować do wielu ujęć problemu komunikacji, a używanie go tutaj mogłoby prowokować nieistotne dla moich rozważań pytania o status poznawczy teorii oraz jej miejsce w humanistyce. Poza tym tak zwana teoria komunikacji jest częścią cybernetyki, skojarzenia z którą wolałabym tutaj uniknąć. 1 Co wynika z tego, jak słowa łączą się ze światem? 41 zachodzące akty komunikacyjne, mogę sobie tutaj pozwolić z uwagi na cel moich rozważań, jakim jest podjęcie metarefleksji, która miałaby określić ogólne zależności opisujące relacje pomiędzy rozumieniem znaczenia i komunikacji w ramach jednej koncepcji. Mój cel ma zatem charakter naukoznawczy – „materiałem empirycznym” będą dla mnie formułowane w humanistyce koncepcje komunikacji, nie zaś sama komunikacja, którą koncepcje te próbują ująć w ramy teoretyczne. Do wyłuszczenia owych ogólnych zależności posłużą mi dwa odmienne ujęcia zjawiska komunikacji, mianowicie koncepcje Willarda Van Ormana Quine’a oraz Jerzego Kmity2. Dla potrzeb dalszych rozważań spróbuję dookreślić, co będę rozumiała pod pojęciem komunikacji. Zaproponowane tutaj sformułowanie nie pretenduje do rangi ścisłej definicji zjawiska, ani też nie zdaje sprawy z takiego rozumienia komunikacji, za którym opowiadam się osobiście. Wynika to z konieczności takiego ujęcia problemu, które obejmie swoim zakresem koncepcje komunikacji postulowane przez obu omawianych filozofów, a zarazem nie będzie daleko odbiegało od potocznego, intuicyjnego rozumienia tego słowa. Potrzeba nałożenia tego ostatniego warunku jest spowodowana głównym założeniem moich rozważań, jakim jest, pozwolę sobie powtórzyć, przedstawienie relacji pomiędzy rozumieniem znaczenia a rozumieniem komunikacji przyjmowanych w obrębie jednej koncepcji, przy czym relacje te mają, przynajmniej w przybliżeniu, charakteryzować współzależność między tymi dwoma pojęciami w ogóle, nie zaś jedynie dla dwóch rozważanych przypadków. Dlatego też termin „komunikacja” używany tutaj poza kontekstem modelu komunikacji Kmity bądź Quine’a, musi odnosić się do możliwie największej ilości koncepcji komunikacji formułowanych na gruncie różnych dyscyplin współczesnej humanistyki. Komunikacją będę zatem nazywała cały zespół zjawisk i procesów zachodzących pomiędzy jednostkami ludzkimi polegający na nadawaniu i odbieraniu komunikatów w taki sposób, aby partnerzy komunikacji rozumieli owe komunikaty, przy czym rozumienie to polega na podzielaniu pewnego zakresu własności charakteryzujących medium, za pośrednictwem którego komunikacja się odbywa. Jeśli więc rolę odnośnego medium odgrywać będzie język – a w pierwszym rzędzie będzie mnie tu interesowała właśnie komunikacja językowa – wówczas owo rozumienie może zajść jedynie w przypadku, gdy partnerzy komunikacji dzielą na przykład założenia semantyczne bądź syntaktyczne języka, którym się posługują. Z kolei przy innym ujęciu odnośną podzielaną własnością może być konstytucja fizyczna człowieka, postrzegana jako warunek sine qua non posługiwania się językiem. Konkretny rodzaj owych własności, stopień, w jakim muszą być one podzielane, aby komunikacja mogła zajść, uznanie owego podzielania za warunek wystarczający bądź jedynie konieczny dla efektywnego komunikowania się i, w drugim z wymienionych przypadków, określenie Przedstawienie obu koncepcji, z uwagi na objętość tekstu, będzie szkicowe i będzie akcentowało przede wszystkim te ich elementy, które mają bezpośredni związek z tematem głównym. 2 42 Magdalena Górna warunków wystarczających, a także cały szereg innych niezbędnych uzupełnień jest już wyznaczany przez każdą z koncepcji komunikacji z osobna. Powyższe sformułowanie wprowadza jedynie dwa zasadnicze ograniczenia mające na celu wskazanie pewnych ujęć zjawiska komunikacji, które nie będą tutaj brane pod uwagę – przede wszystkim z uwagi na cel niniejszych dociekań. Obejmuje ono mianowicie jedynie te koncepcje, które zajmują się po pierwsze komunikacją zachodzącą pomiędzy ludźmi (przedstawicielami gatunku homo sapiens), po drugie zaś komunikacją pomiędzy jednostkami. To ostatnie zawężenie nie wyłącza rozważania w proponowanych przeze mnie ramach wszystkich teorii komunikowania masowego, medialnego, publicznego itp., a jedynie preferuje te koncepcje, na gruncie których jest możliwe wyjaśnianie, w jaki sposób jednostka odbiera i nadaje komunikaty zrozumiałe dla innych jednostek, co w żadnym razie nie wyklucza odwoływania się w owym wyjaśnianiu do kontekstu zbiorowości ludzkich. Przed zaprezentowaniem konkretnych koncepcji należy jeszcze poświęcić kilka uwag problemom związanym z terminem „znaczenie”. Klasycznym i nadal obowiązującym dla rozważania tych kwestii odniesieniem pozostaje Fregowskie rozróżnienie na Sinn (znaczenie) oraz Bedeutung (odniesienie przedmiotowe). Dla postawionego przeze mnie problemu przesądzenia merytoryczne czynione w tym względzie przez poszczególnych filozofów nie są kwestią najważniejszą. Innymi słowy to, czy w ramach danej koncepcji uznaje się na przykład jeden z tych dwóch aspektów za kluczowy i w jaki sposób się to uzasadnia, nie determinuje bezpośrednio ogólnej relacji pomiędzy ustosunkowaniem się do problemu znaczenia a wyjaśnianiem procesów komunikacyjnych. Niemniej jednak czynniki te, łącznie z akcentowaniem kontekstu semantycznego bądź syntaktycznego komunikacji, mają niewątpliwie fundamentalną rolę dla merytorycznych założeń samej koncepcji. Rekonstrukcja rozumienia terminów „znaczenie” i „komunikacja” zawartego w pracach W. V. O. Quine’a przysparza pewnych trudności. W przypadku pierwszego terminu wynikają one przede wszystkim z faktu, że koncepcja Quine’a ewoluowała i tym samym autor w różnych okresach czasu rozumiał ów termin na różne sposoby. Dla potrzeb dalszych rozważań zrekonstruowane zostanie zasadnicze ujęcie terminu „znaczenie” występujące u Quine’a, mianowicie ujęcie czysto behawioralne obecne przede wszystkim w pracy Słowo i przedmiot oraz późniejsze jego uzupełnienie uwzględniające w większym stopniu czynniki natury psychologicznej. Z kolei zrekonstruowanie rozumienia przez Quine’a terminu „komunikacja” jest zadaniem o tyle niewdzięcznym, że w jego pracach nie stanowi ona raczej ośrodka rozważań, a wzmianki jej dotyczące pojawiają się raczej sporadycznie i przy okazji poruszania innych problemów. Niemniej jednak w pracach tych jest niewątpliwie zawarte swoiste rozumienie problemu komunikacji – nawet jeśli nie zostało ono wyłożone explicite – które spróbuję Co wynika z tego, jak słowa łączą się ze światem? 43 adekwatnie zrekonstruować3. Znaczenie wedle Quine’a jest nierozerwalnie związane z kwestią przekładu radykalnego, którego idea stała się dla niego rodzajem eksperymentu myślowego4 służącego unaocznieniu pewnych kwestii związanych z uczeniem się języka. Język ujmuje Quine jako „zespół teraźniejszych dyspozycji do zachowania werbalnego, pod względem których użytkownicy tego samego języka chcąc nie chcąc upodobnili się do siebie”5, gdyż zostały one uwarunkowane w rozumieniu psychologii behawioralnej. Lingwista stający wobec konieczności dokonania przekładu radykalnego – a więc przekładu języka, do którego ma dostęp jedynie poprzez bezpośredni kontakt z tubylcem, gdyż nie dysponuje żadnym gotowym już słownikiem ani pomocą osób dwujęzycznych – znajduje się w sytuacji pod pewnymi względami podobnej do sytuacji dziecka, które dopiero zaczyna posługiwać się językiem. Jedyną metodą, jaką oboje dysponują jest, rzecz nieco upraszczając, metoda prób i błędów. Za podstawowy nośnik znaczeń uznaje Quine zdania, zatem wyrażenia jednowyrazowe rozpatruje on jako zdania holofrastyczne. Pierwsze zdania jakie odbierają i wygłaszają lingwista i dziecko to zdania okazjonalne, a więc takie, które w odróżnieniu od zdań stałych mogą być prawdziwe lub fałszywe w zależności od tego, czy zaistnieją stosowne okoliczności. W określonych sytuacjach bodźcowych lingwista usiłuje wychwycić krótkie ciągi fonemów języka tubylców, które mogą odpowiadać ciągom fonemów jego języka i, po uprzednim ustaleniu jakiego rodzaju ciągi fonemów u tubylca odpowiadają wyrażaniu zaprzeczenia i potwierdzenia, testuje on sformułowane wcześniej przypuszczenia. Znaczenie zdań okazjonalnych określa Quine mianem znaczenia bodźcowego i umieszcza na powierzchni skóry tubylca i lingwisty. Podstawową rolę przy określaniu znaczenia odgrywają zatem pola pobudzanych receptorów zmysłowych w danej sytuacji bodźcowej, nie zaś same elementy świata zewnętrznego, którym pobudzenie to towarzyszy. Innymi słowy właściwym kryterium dla podejmowanych prób ustalania odniesienia przedmiotowego jest potwierdzenie lub zaprzeczenie przez tubylca w reakcji na zadane pytanie „Gavagai?”, którego przyczyną jest pobudzenie jego receptorów, a nie pojawienie się królika. Między innymi z tego właśnie względu odniesienie przedmiotowe pozostaje w swej istocie nieokreślone, gdyż to samo pobudzenie mogą wywołać różne elementy świata zewnętrznego (na przykład widziana z daleka makieta królika). Z drugiej zaś strony w określonej sytuacji bodźcowej lingwista nie ma pewności czy uzyskane przez niego potwierdzenie na pytanie „Gavagai?” było spowodowane pobudzeniem towarzyszącym zwykle pojawieniu 3 Dodatkową trudność sprawia fakt, że Quine, głównie z uwagi na epistemologiczną perspektywę swoich rozważań, postrzega komunikację jednostronnie – wszak to jedynie lingwista dokonuje przekładu, podczas gdy tubylcy pozostają biernym źródłem informacji. Nie zmienia to jednak faktu, że kwestia komunikacji jest w koncepcji Quine’a obecna. 4 Sam Quine wielokrotnie deklaruje, że współcześnie faktyczna sytuacja przekładu radykalnego jest wysoce nieprawdopodobna (zob. np. Słowo i przedmiot, tłum. C. Cieśliński, Warszawa 1999, s. 41.). 5 W. V. O. Quine: Słowo…, op. cit., s. 40. 44 Magdalena Górna się królika, czy też białego królika, albo królika znajdującego się w szczególnym otoczeniu. Ta tak zwana teza o nieokreśloności odniesienia przedmiotowego ma ważkie konsekwencje dla rozumienia przez Quine’a komunikacji, które zostaną omówione w dalszej części. Dysponując zdaniami obserwacyjnymi6 lingwista tworzy kategoryczne zdania obserwacyjne będące już zdaniami stałymi i wyrażające pewne stałe relacje pomiędzy klasami zdań obserwacyjnych. Różnicuje je typ związku łączącego owe klasy – wolne kategoryczne zdania obserwacyjne uogólniają koniunkcyjne połączenie zdań obserwacyjnych, podczas gdy ogniskowe kategoryczne zdania obserwacyjne uogólniają związek predykacji7. Z kolei w przypadku zdań, które są, jak pisze Quine, „wysoce nieobserwacyjne”8 znaczenie będzie zależało od ich związku z innymi zdaniami, zapewne o większym stopniu obserwacyjności, oraz ich użycia w prywatnej historii danego użytkownika języka. W procesie ciągłego wysuwania i testowania przez lingwistę propozycji przekładu kolejnych zdań buduje on coraz bardziej złożone hipotezy analityczne, które mają postać zdań stwierdzających identyczność wyrażeń pochodzących z języka tubylcy oraz wyrażeń języka lingwisty. Zbiór takich hipotez składa się na podręcznik przekładu i stanowi metajęzyk w stosunku do dwóch języków przedmiotowych, których wyrażenia ma łączyć. Zdaniem Quine’a istnieje możliwość zbudowania przynajmniej dwóch takich metajęzyków dla tych samych dwóch języków przedmiotowych, przy czym każdy z nich będzie prawomocny w tym sensie, że nie dysponujemy obiektywnymi kryteriami, które pozwoliłyby zweryfikować różne podręczniki przekładu w oparciu o niezależne dane empiryczne: „Można oczekiwać, iż niezliczone zdania języka krajowców, niepodlegające niezależnemu sprawdzeniu (…), uzyskają w obu systemach radykalnie niepodobne i niezgodne odpowiedniki”9. Istotny jest przy tym fakt, że owe alternatywne podręczniki nie są na siebie wzajemnie przekładalne, chociaż ich użyteczność w porozumiewaniu się z tubylcem może być porównywalna. W ten sposób przekład okazuje się być niezdeterminowany. Po zmodyfikowaniu przez Quine’a jego koncepcji zasadnicza teza o niezdeterminowaniu przekładu pozostała niezmieniona10. Wysuwane przez Zdania obserwacyjne definiuje Quine jako zdania okazjonalne, na bodźcowe znaczenie których nie mają wpływu dodatkowe informacje. 7 Koniunkcja oznacza tu po prostu współwystępowanie pewnych cech czy zjawisk, predykacja zaś nakładanie się ich zakresów znaczeniowych, przy czym relacja między tymi zakresami jest niesymetryczna. Por. W. V. O. Quine: Na tropach prawdy, tłum. B. Stanosz, Warszawa 1997, s. 19-20. 8 Zob. W. V. O. Quine: Słowo…, op. cit., s. 59. 9 Ibidem, s. 89. 10 Można by ten fakt (ze świadomością popełniania pewnego rodzaju nadużycia) interpretować jako egzemplifikację Quine’owskiego postulatu, by teorię naukową pojmować holistycznie, czyli wynikające z niej zdania empiryczne traktować jako efekt koniunkcji danej hipotezy i pozostałych założeń tej teorii. W związku z tym w razie uzyskania wyników niezgodnych z teorią, należy dokonywać możliwie najmniej „inwazyjnych” modyfikacji w jej obrębie, aby pojawiającą się sprzeczność wyeliminować, nie zaś od razu odrzucać odnośną hipotezę. Podobnie zresztą postępuje lingwista przy konstruowaniu podręcznika 6 Co wynika z tego, jak słowa łączą się ze światem? 45 komentatorów argumenty dotyczące trudności związanych z tożsamością znaczenia bodźcowego z uwagi na idiosynkrazję układów nerwowych różnych jednostek ludzkich spowodowały, że zdecydował się on zrezygnować z czysto behawioralnego pojmowania znaczenia bodźcowego jako pobudzenia określonego obszaru receptorów zmysłowych, uwzględniając przy tym psychologicznie rozumianą empatię, jako narzędzie ustalania znaczeń. Lingwista zatem próbuje postawić siebie w psychologicznej sytuacji tubylca i na tej zasadzie dookreślić znaczenia używanych przez niego zdań, przypisując mu jednocześnie racjonalność rozumianą jako niesprzeczność wypowiedzi i jej adekwatność do sytuacji oraz nakładając na jego język własne schematy pojęciowe – przynajmniej tak długo, dopóki nic nie wskazuje, że jest inaczej. Takie postępowanie może być uprawomocnione po części faktem, że teza o niezdeterminowaniu przekładu w rozumieniu Quine’a nie obejmuje syntaktyki. Najogólniej znaczenie ujmuje Quine jako coś, co musi być wspólne dla zdania języka przekładanego oraz jego przekładu11. Należy więc go szukać w hipotezach analitycznych. Oznacza to, że próby skomunikowania się z tubylcem podejmowane przy pomocy określonego podręcznika przekładu dziedziczą wszystkie problemy związane z jego niezdeterminowaniem. Ponieważ, jak Quine pisze wielokrotnie, jest ono związane z faktem, iż przy konstruowaniu podręcznika przekładu lingwista musi równie dużo założyć, co odkryć12, komunikacja jako pewien proces, może przebiegać bez zakłóceń przy użyciu różnych podręczników przekładu. Różne znaczenia wyrażeń postulowane przez różne hipotezy analityczne, czyli po prostu różne, nieraz sprzeczne ze sobą przekłady, mogą nadal zapewniać efektywność komunikacji, ponieważ system owych hipotez analitycznych jest wewnętrznie powiązany w sposób holistyczny. Uwidacznia się tu rozumienie przez Quine’a pojęcia prawdy jako wewnętrznej w stosunku do schematu pojęciowego, który w tym wypadku może być rozumiany jako określony podręcznik przekładu. Co więcej, to właśnie płynność i gładkość komunikacji wskazuje Quine jako jedyne w zasadzie kryterium pozwalające weryfikować formułowane propozycje przekładu wyrażeń. Dla zaistnienia efektywnej komunikacji nie jest zatem niezbędna pewność, że partnerzy komunikacji odnoszą się do dokładnie tego samego elementu świata fizykalnego i orzekają o nim prawdziwie względem jakichś obiektywnych kryteriów zewnętrznych. Mimo tego, odniesienie się do empirii, nawet jeżeli obarczone jest błędami w odczytywaniu wzajemnych zachowań, jest niezbędne. Modyfikując swoją koncepcję Quine uznał za niezbędną także empatię. Taka perspektywa jest jednak w zasadzie redukcjonistyczna – w tym sensie, że partnerzy komunikacji są zmuszeni do projektowania na siebie przekładu, który także, jako holistycznie pojęta całość, podlegać może modyfikacjom. 11 Zob. W. V. O. Quine: Słowo…, op. cit., s. 45., rozumienie znaczenia jako przekładu zarówno Quine, jak i Kmita zaczerpnęli od Ajdukiewicza. 12 Zob. W. V. O. Quine: Trzy niezdeterminowania, w: B. Stanosz (red.): Filozofia języka, tłum. C. Cieśliński, B. Stanosz, T. Szubka, Warszawa 1993, s. 126. 46 Magdalena Górna nawzajem własnych systemów pojęć i schematów semantycznych, co czynią między innymi właśnie poprzez oparte na empatii próby porozumienia. Empatia jest wszak odpowiedzią na pytanie, co ja bym zrobił znajdując się w sytuacji drugiej osoby – ze swej natury wymaga więc nałożenia ram własnych przekonań (postaw propozycjonalnych) na drugą osobę, zwłaszcza że nie dokonuje się przekładu pojedynczych zdań w oderwaniu od pozostałej części systemu pojęć. Tak, jak teza o niedookreśleniu odniesienia przedmiotowego warunkowana jest holistycznym założeniem, że nośnikiem znaczenia są raczej całe zdania, niż pojedyncze słowa, gdyż te ostatnie zyskują sens dopiero w kontekście całego zdania – analogicznie teza o niezdeterminowaniu przekładu jest powiązana z rozumieniem komunikacji, jako przeprowadzaniem swoistych negocjacji znaczeń wyrażeń pomiędzy dwoma odmiennymi, holistycznie rozumianym schematami pojęciowymi. Dlatego też dla uzyskania „kompromisu”, którego miarą jest efektywność komunikacji, nie jest potrzebne wskazanie jedynego właściwego podręcznika przekładu. Rozważmy teraz, jak przedstawiają się kwestie znaczenia i komunikacji w rozumieniu Jerzego Kmity. W jego ujęciu oba terminy są określone na gruncie społeczno-regulacyjnej koncepcji kultury. Jedną z podstawowych przesłanek dla rozważania tych kwestii jest zatem wspólnotowe podzielanie danych założeń, które polega na respektowaniu poprzez jednostki żyjące w jednej kulturze określonych sądów normatywnych i dyrektywalnych. Znaczenie wyrażeń (Sinn Fregego) definiuje wówczas Kmita przez abstrakcję – dokładniej jako klasę abstrakcji relacji równoznaczności wyrażenia W języka J, przy czym znaczenie to „zależy od wyznaczających (niejednoznacznie na ogół) odniesienie przedmiotowe wyrażenia W założeń ze zbioru Ap (W, J) (…) oraz ze zbioru As (W, J) (…)”13. Zbiór Ap (W, J) to zbiór zdań aksjomatycznych respektowanych w określonej wspólnocie i zdających sprawę z potencjalnego odniesienia przedmiotowego wyrażenia W języka J. Potencjalne odniesienie przedmiotowe wyrażenia W występującego w zdaniu Z jest określane przez te wszystkie zdania Z’, Z’’ itd. zawierające odpowiednio wyrażenia W’, W’’ itd, których respektowanie jest warunkiem niezbędnym respektowania zdania Z zawierającego wyrażenie W. Z kolei zbiór As (W, J) również zawiera zdania aksjomatyczne respektowane wspólnotowo, zdaje jednak sprawę ze stałego ośrodka odniesienia przedmiotowego wyrażenia W języka J. Stały ośrodek odniesienia przedmiotowego wyrażenia W języka J występującego w zdaniu Z wyznaczają natomiast te wszystkie zdania Z’, Z’’ itd. zawierające odpowiednio wyrażenia W’, W’’ itd., których respektowanie jest warunkiem wystarczającym respektowania zdania Z zawierającego wyrażenie W. Tak sformułowane rozumienie wyznaczania odniesienia przedmiotowego wskazuje wyraźnie na kilka własności rudymentarnych dla pojęcia znaczenia w rozumieniu Kmity. Po pierwsze, jest ono rozumiane holistycznie i wyznaczane zawsze przez pewien układ założeń niezdeterminowany jednoznacznie przez empirię. Po drugie, założenia te są kształtowane na gruncie wspólnotowej, wewnętrznej semantyki 13 J. Kmita: Jak słowa łączą się ze światem. Studium krytyczne neopragmatyzmu, Poznań 1995, s. 195. Co wynika z tego, jak słowa łączą się ze światem? 47 języka J, która określana jest przez związki natury symboliczno-kulturowej, nie zaś przyczynowej. Dla Kmity najistotniejszy jest zatem kontekst semantyczny ugruntowany przez kulturowe osadzenie pojęć „znaczenia” i „komunikacji”. Założenia owej semantyki, czyli tak zwane przedsemantyczne charakterystyki świata są generowane przez przekazy światopoglądowe, potoczne doświadczenie społeczne oraz naukę14. Dopiero dysponując owymi założeniami konkretne dyrektywy semantyczne mogą przyporządkowywać odpowiednim jednostkom komunikatywnym odpowiadające im stany rzeczy. W perspektywie Kmity to właśnie założenia semantyczne formowane w ramach kultury symbolicznej stanowią warunek sine qua non intersubiektywności komunikacji. Ogólnie rzecz ujmując, w ramach społeczno-regulacyjnej koncepcji kultury Kmita wyodrębnił sferę komunikacyjną jako odrębną sferę kultury symbolicznej wartości uchwytnych praktycznie i umieścił w jej obrębie takie dziedziny kultury jak język, obyczaj i sztuka. Praktyka komunikacji językowej, podobnie jak wszystkie inne praktyki społeczne, podlega determinacji funkcjonalnej i pełni między innymi funkcję utrzymywania informacyjnego kontaktu wewnątrzgrupowego oraz funkcję integrująco-różnicującą. To uwarunkowanie sprawia, że jest ona w istocie podporządkowana hierarchicznie właściwie wobec wszystkich typów praktyki społecznej. Komunikacja jest więc postrzegana jako środek do realizacji wartości natury pozakomunikacyjnej. W świetle powyższych uwag uzasadniona wydaje się hipoteza, że sposób ujęcia przez Kmitę kwestii znaczenia wyrażeń jest ściśle powiązany z rozumieniem przez niego zjawiska komunikacji. Powiązanie to polega przede wszystkim na tym, że efektywna komunikacja językowa nie jest możliwa w sytuacji, gdy partnerzy komunikacji nie korzystają z tych samych dyrektyw semantycznych i tym samym nie podzielają założeń owej semantyki. Dopiero tak dookreślona wspólna baza pozwala podmiotom komunikacji komunikować pewne stany rzeczy i odpowiednio odbierać stany rzeczy komunikowane przez inne podmioty poprzez odwołanie się do wspólnie respektowanej wiedzy Reasumując tok powyższych rozważań można spróbować udzielić odpowiedzi na pytanie tytułowe. Wydaje się zatem, że sposób, w jaki, w ramach określonej koncepcji, rozstrzygnięta została kwestia odnoszenia się słów do świata15 warunkuje sposoby określania, jak możliwa jest komunikacja między ludźmi, jeżeli odnośna koncepcja ma spełniać warunek niesprzeczności. Nie wydaje się raczej możliwe przedstawienie relacji łączącej pojęcia znaczenia i komunikacji występujące w jednej koncepcji w ścisłych ramach wynikania logicznego. Niemniej jednak jest możliwe do wykazania, i to właśnie starałam się uczynić, że dla uzyskania 14 W przypadku, gdy założenia semantyki są jedynie respektowane przez członków wspólnoty, nie zaś świadomie akceptowane, podlegają najczęściej konwencjonalizacji, zob. J. Kmita: Kultura i poznanie, Warszawa 1985, s. 34 i nast. 15 Zaznaczam tutaj ponownie, że ów świat i jego elementy mogą być bardzo różnie rozumiane, niekoniecznie jako świat fizykalny – taki, jaki bada przyrodoznawstwo. 48 Magdalena Górna koherentnej i niesprzecznej wykładni problematyki komunikacji z jednej strony konieczne jest przyjęcie określonego sposobu rozumienia terminu „znaczenie”, z drugiej zaś decyzja ta poważnie limituje określony zakres dopuszczalnych modeli komunikacji, które mogą zostać do odnośnej koncepcji włączone bez szkody dla jej struktury formalnej.