6 Magdalena Górna.indd

Transkrypt

6 Magdalena Górna.indd
Magdalena Górna
Co wynika z tego, jak słowa łączą się ze światem?
Próba analizy relacji pomiędzy przyjmowaną koncepcją
znaczenia a postulowanym ujęciem zagadnienia
komunikacji na przykładzie myśli Willarda Van Ormana
Quine’a i Jerzego Kmity
Podstawowym celem moich rozważań będzie przedstawienie i uargumentowanie
hipotezy głoszącej, że nie jest możliwe sformułowanie adekwatnej koncepcji
komunikacji, ze szczególnym uwzględnieniem komunikacji językowej, bez
uprzedniego sformułowania koncepcji znaczenia wyrażeń, bądź też opowiedzenia
się za którąś z odpowiednich koncepcji już istniejących. Każdy bowiem model,
którego celem jest zaproponowanie spójnego ujęcia zjawiska komunikacji
językowej, przynajmniej implicite odwołuje się do określonego rozumienia
relacji zachodzącej pomiędzy wyrażeniami języka stosowanego w procesach
komunikacyjnych a elementami świata, do którego one się odnoszą, jakkolwiek
nie byłyby one rozumiane – nawet, jeżeli rzeczona koncepcja przyjmuje brak takiej
referencji. W dalszej części będę się zatem starała pokazać, w jaki sposób przyjęta
koncepcja znaczenia warunkuje formułowaną następnie koncepcję komunikacji,
przy czym właśnie rozwiązanie problemu znaczenia uważam za pierwotne
w stosunku do rozważania kwestii komunikacji. Przekonanie to uzasadnione
jest tym po prostu, że nawet jeśli tego typu zależność nie zachodzi w faktycznych
procesach komunikacyjnych, bądź też jej zachodzenie nie jest możliwe do
wykazania, to niemniej jednak przyjęcie jej jest konieczne dla zachowania logicznej
spójności konstruowanej koncepcji1. Na podobną niefrasobliwość wyrażającą
się w lekceważeniu współzależności charakteryzujących faktyczne, rzeczywiście
Będę posługiwała się raczej terminem „koncepcja” niż „teoria”, gdyż znaczenie drugiego z tych pojęć jest zbyt
ścisłe, by dało się zastosować do wielu ujęć problemu komunikacji, a używanie go tutaj mogłoby prowokować
nieistotne dla moich rozważań pytania o status poznawczy teorii oraz jej miejsce w humanistyce. Poza tym
tak zwana teoria komunikacji jest częścią cybernetyki, skojarzenia z którą wolałabym tutaj uniknąć.
1
Co wynika z tego, jak słowa łączą się ze światem?
41
zachodzące akty komunikacyjne, mogę sobie tutaj pozwolić z uwagi na cel
moich rozważań, jakim jest podjęcie metarefleksji, która miałaby określić ogólne
zależności opisujące relacje pomiędzy rozumieniem znaczenia i komunikacji
w ramach jednej koncepcji. Mój cel ma zatem charakter naukoznawczy –
„materiałem empirycznym” będą dla mnie formułowane w humanistyce
koncepcje komunikacji, nie zaś sama komunikacja, którą koncepcje te próbują
ująć w ramy teoretyczne. Do wyłuszczenia owych ogólnych zależności posłużą mi
dwa odmienne ujęcia zjawiska komunikacji, mianowicie koncepcje Willarda Van
Ormana Quine’a oraz Jerzego Kmity2.
Dla potrzeb dalszych rozważań spróbuję dookreślić, co będę rozumiała pod
pojęciem komunikacji. Zaproponowane tutaj sformułowanie nie pretenduje do
rangi ścisłej definicji zjawiska, ani też nie zdaje sprawy z takiego rozumienia
komunikacji, za którym opowiadam się osobiście. Wynika to z konieczności
takiego ujęcia problemu, które obejmie swoim zakresem koncepcje komunikacji
postulowane przez obu omawianych filozofów, a zarazem nie będzie daleko
odbiegało od potocznego, intuicyjnego rozumienia tego słowa. Potrzeba
nałożenia tego ostatniego warunku jest spowodowana głównym założeniem
moich rozważań, jakim jest, pozwolę sobie powtórzyć, przedstawienie relacji
pomiędzy rozumieniem znaczenia a rozumieniem komunikacji przyjmowanych
w obrębie jednej koncepcji, przy czym relacje te mają, przynajmniej w przybliżeniu,
charakteryzować współzależność między tymi dwoma pojęciami w ogóle, nie zaś
jedynie dla dwóch rozważanych przypadków. Dlatego też termin „komunikacja”
używany tutaj poza kontekstem modelu komunikacji Kmity bądź Quine’a, musi
odnosić się do możliwie największej ilości koncepcji komunikacji formułowanych
na gruncie różnych dyscyplin współczesnej humanistyki.
Komunikacją będę zatem nazywała cały zespół zjawisk i procesów
zachodzących pomiędzy jednostkami ludzkimi polegający na nadawaniu
i odbieraniu komunikatów w taki sposób, aby partnerzy komunikacji rozumieli
owe komunikaty, przy czym rozumienie to polega na podzielaniu pewnego zakresu
własności charakteryzujących medium, za pośrednictwem którego komunikacja
się odbywa. Jeśli więc rolę odnośnego medium odgrywać będzie język –
a w pierwszym rzędzie będzie mnie tu interesowała właśnie komunikacja językowa
– wówczas owo rozumienie może zajść jedynie w przypadku, gdy partnerzy
komunikacji dzielą na przykład założenia semantyczne bądź syntaktyczne języka,
którym się posługują. Z kolei przy innym ujęciu odnośną podzielaną własnością
może być konstytucja fizyczna człowieka, postrzegana jako warunek sine qua
non posługiwania się językiem. Konkretny rodzaj owych własności, stopień,
w jakim muszą być one podzielane, aby komunikacja mogła zajść, uznanie owego
podzielania za warunek wystarczający bądź jedynie konieczny dla efektywnego
komunikowania się i, w drugim z wymienionych przypadków, określenie
Przedstawienie obu koncepcji, z uwagi na objętość tekstu, będzie szkicowe i będzie akcentowało przede
wszystkim te ich elementy, które mają bezpośredni związek z tematem głównym.
2
42
Magdalena Górna
warunków wystarczających, a także cały szereg innych niezbędnych uzupełnień
jest już wyznaczany przez każdą z koncepcji komunikacji z osobna. Powyższe
sformułowanie wprowadza jedynie dwa zasadnicze ograniczenia mające na celu
wskazanie pewnych ujęć zjawiska komunikacji, które nie będą tutaj brane pod
uwagę – przede wszystkim z uwagi na cel niniejszych dociekań. Obejmuje ono
mianowicie jedynie te koncepcje, które zajmują się po pierwsze komunikacją
zachodzącą pomiędzy ludźmi (przedstawicielami gatunku homo sapiens), po
drugie zaś komunikacją pomiędzy jednostkami. To ostatnie zawężenie nie
wyłącza rozważania w proponowanych przeze mnie ramach wszystkich teorii
komunikowania masowego, medialnego, publicznego itp., a jedynie preferuje te
koncepcje, na gruncie których jest możliwe wyjaśnianie, w jaki sposób jednostka
odbiera i nadaje komunikaty zrozumiałe dla innych jednostek, co w żadnym razie
nie wyklucza odwoływania się w owym wyjaśnianiu do kontekstu zbiorowości
ludzkich.
Przed zaprezentowaniem konkretnych koncepcji należy jeszcze poświęcić
kilka uwag problemom związanym z terminem „znaczenie”. Klasycznym i nadal
obowiązującym dla rozważania tych kwestii odniesieniem pozostaje Fregowskie
rozróżnienie na Sinn (znaczenie) oraz Bedeutung (odniesienie przedmiotowe).
Dla postawionego przeze mnie problemu przesądzenia merytoryczne czynione
w tym względzie przez poszczególnych filozofów nie są kwestią najważniejszą.
Innymi słowy to, czy w ramach danej koncepcji uznaje się na przykład jeden z tych
dwóch aspektów za kluczowy i w jaki sposób się to uzasadnia, nie determinuje
bezpośrednio ogólnej relacji pomiędzy ustosunkowaniem się do problemu
znaczenia a wyjaśnianiem procesów komunikacyjnych. Niemniej jednak czynniki
te, łącznie z akcentowaniem kontekstu semantycznego bądź syntaktycznego
komunikacji, mają niewątpliwie fundamentalną rolę dla merytorycznych założeń
samej koncepcji.
Rekonstrukcja rozumienia terminów „znaczenie” i „komunikacja” zawartego
w pracach W. V. O. Quine’a przysparza pewnych trudności. W przypadku
pierwszego terminu wynikają one przede wszystkim z faktu, że koncepcja Quine’a
ewoluowała i tym samym autor w różnych okresach czasu rozumiał ów termin
na różne sposoby. Dla potrzeb dalszych rozważań zrekonstruowane zostanie
zasadnicze ujęcie terminu „znaczenie” występujące u Quine’a, mianowicie ujęcie
czysto behawioralne obecne przede wszystkim w pracy Słowo i przedmiot oraz
późniejsze jego uzupełnienie uwzględniające w większym stopniu czynniki
natury psychologicznej. Z kolei zrekonstruowanie rozumienia przez Quine’a
terminu „komunikacja” jest zadaniem o tyle niewdzięcznym, że w jego pracach
nie stanowi ona raczej ośrodka rozważań, a wzmianki jej dotyczące pojawiają
się raczej sporadycznie i przy okazji poruszania innych problemów. Niemniej
jednak w pracach tych jest niewątpliwie zawarte swoiste rozumienie problemu
komunikacji – nawet jeśli nie zostało ono wyłożone explicite – które spróbuję
Co wynika z tego, jak słowa łączą się ze światem?
43
adekwatnie zrekonstruować3.
Znaczenie wedle Quine’a jest nierozerwalnie związane z kwestią przekładu
radykalnego, którego idea stała się dla niego rodzajem eksperymentu myślowego4
służącego unaocznieniu pewnych kwestii związanych z uczeniem się języka.
Język ujmuje Quine jako „zespół teraźniejszych dyspozycji do zachowania
werbalnego, pod względem których użytkownicy tego samego języka chcąc nie
chcąc upodobnili się do siebie”5, gdyż zostały one uwarunkowane w rozumieniu
psychologii behawioralnej. Lingwista stający wobec konieczności dokonania
przekładu radykalnego – a więc przekładu języka, do którego ma dostęp
jedynie poprzez bezpośredni kontakt z tubylcem, gdyż nie dysponuje żadnym
gotowym już słownikiem ani pomocą osób dwujęzycznych – znajduje się
w sytuacji pod pewnymi względami podobnej do sytuacji dziecka, które dopiero
zaczyna posługiwać się językiem. Jedyną metodą, jaką oboje dysponują jest,
rzecz nieco upraszczając, metoda prób i błędów. Za podstawowy nośnik znaczeń
uznaje Quine zdania, zatem wyrażenia jednowyrazowe rozpatruje on jako
zdania holofrastyczne. Pierwsze zdania jakie odbierają i wygłaszają lingwista
i dziecko to zdania okazjonalne, a więc takie, które w odróżnieniu od zdań
stałych mogą być prawdziwe lub fałszywe w zależności od tego, czy zaistnieją
stosowne okoliczności. W określonych sytuacjach bodźcowych lingwista usiłuje
wychwycić krótkie ciągi fonemów języka tubylców, które mogą odpowiadać
ciągom fonemów jego języka i, po uprzednim ustaleniu jakiego rodzaju ciągi
fonemów u tubylca odpowiadają wyrażaniu zaprzeczenia i potwierdzenia, testuje
on sformułowane wcześniej przypuszczenia. Znaczenie zdań okazjonalnych
określa Quine mianem znaczenia bodźcowego i umieszcza na powierzchni skóry
tubylca i lingwisty. Podstawową rolę przy określaniu znaczenia odgrywają zatem
pola pobudzanych receptorów zmysłowych w danej sytuacji bodźcowej, nie zaś
same elementy świata zewnętrznego, którym pobudzenie to towarzyszy. Innymi
słowy właściwym kryterium dla podejmowanych prób ustalania odniesienia
przedmiotowego jest potwierdzenie lub zaprzeczenie przez tubylca w reakcji na
zadane pytanie „Gavagai?”, którego przyczyną jest pobudzenie jego receptorów,
a nie pojawienie się królika. Między innymi z tego właśnie względu odniesienie
przedmiotowe pozostaje w swej istocie nieokreślone, gdyż to samo pobudzenie
mogą wywołać różne elementy świata zewnętrznego (na przykład widziana
z daleka makieta królika). Z drugiej zaś strony w określonej sytuacji bodźcowej
lingwista nie ma pewności czy uzyskane przez niego potwierdzenie na pytanie
„Gavagai?” było spowodowane pobudzeniem towarzyszącym zwykle pojawieniu
3
Dodatkową trudność sprawia fakt, że Quine, głównie z uwagi na epistemologiczną perspektywę swoich
rozważań, postrzega komunikację jednostronnie – wszak to jedynie lingwista dokonuje przekładu, podczas
gdy tubylcy pozostają biernym źródłem informacji. Nie zmienia to jednak faktu, że kwestia komunikacji
jest w koncepcji Quine’a obecna.
4
Sam Quine wielokrotnie deklaruje, że współcześnie faktyczna sytuacja przekładu radykalnego jest wysoce
nieprawdopodobna (zob. np. Słowo i przedmiot, tłum. C. Cieśliński, Warszawa 1999, s. 41.).
5
W. V. O. Quine: Słowo…, op. cit., s. 40.
44
Magdalena Górna
się królika, czy też białego królika, albo królika znajdującego się w szczególnym
otoczeniu. Ta tak zwana teza o nieokreśloności odniesienia przedmiotowego ma
ważkie konsekwencje dla rozumienia przez Quine’a komunikacji, które zostaną
omówione w dalszej części.
Dysponując zdaniami obserwacyjnymi6 lingwista tworzy kategoryczne zdania
obserwacyjne będące już zdaniami stałymi i wyrażające pewne stałe relacje
pomiędzy klasami zdań obserwacyjnych. Różnicuje je typ związku łączącego
owe klasy – wolne kategoryczne zdania obserwacyjne uogólniają koniunkcyjne
połączenie zdań obserwacyjnych, podczas gdy ogniskowe kategoryczne zdania
obserwacyjne uogólniają związek predykacji7. Z kolei w przypadku zdań, które
są, jak pisze Quine, „wysoce nieobserwacyjne”8 znaczenie będzie zależało od ich
związku z innymi zdaniami, zapewne o większym stopniu obserwacyjności, oraz
ich użycia w prywatnej historii danego użytkownika języka.
W procesie ciągłego wysuwania i testowania przez lingwistę propozycji
przekładu kolejnych zdań buduje on coraz bardziej złożone hipotezy analityczne,
które mają postać zdań stwierdzających identyczność wyrażeń pochodzących
z języka tubylcy oraz wyrażeń języka lingwisty. Zbiór takich hipotez składa się
na podręcznik przekładu i stanowi metajęzyk w stosunku do dwóch języków
przedmiotowych, których wyrażenia ma łączyć. Zdaniem Quine’a istnieje
możliwość zbudowania przynajmniej dwóch takich metajęzyków dla tych
samych dwóch języków przedmiotowych, przy czym każdy z nich będzie
prawomocny w tym sensie, że nie dysponujemy obiektywnymi kryteriami, które
pozwoliłyby zweryfikować różne podręczniki przekładu w oparciu o niezależne
dane empiryczne: „Można oczekiwać, iż niezliczone zdania języka krajowców,
niepodlegające niezależnemu sprawdzeniu (…), uzyskają w obu systemach
radykalnie niepodobne i niezgodne odpowiedniki”9. Istotny jest przy tym fakt, że
owe alternatywne podręczniki nie są na siebie wzajemnie przekładalne, chociaż
ich użyteczność w porozumiewaniu się z tubylcem może być porównywalna.
W ten sposób przekład okazuje się być niezdeterminowany.
Po zmodyfikowaniu przez Quine’a jego koncepcji zasadnicza teza
o niezdeterminowaniu przekładu pozostała niezmieniona10. Wysuwane przez
Zdania obserwacyjne definiuje Quine jako zdania okazjonalne, na bodźcowe znaczenie których nie mają
wpływu dodatkowe informacje.
7
Koniunkcja oznacza tu po prostu współwystępowanie pewnych cech czy zjawisk, predykacja zaś nakładanie
się ich zakresów znaczeniowych, przy czym relacja między tymi zakresami jest niesymetryczna. Por.
W. V. O. Quine: Na tropach prawdy, tłum. B. Stanosz, Warszawa 1997, s. 19-20.
8
Zob. W. V. O. Quine: Słowo…, op. cit., s. 59.
9
Ibidem, s. 89.
10
Można by ten fakt (ze świadomością popełniania pewnego rodzaju nadużycia) interpretować jako
egzemplifikację Quine’owskiego postulatu, by teorię naukową pojmować holistycznie, czyli wynikające
z niej zdania empiryczne traktować jako efekt koniunkcji danej hipotezy i pozostałych założeń tej teorii.
W związku z tym w razie uzyskania wyników niezgodnych z teorią, należy dokonywać możliwie najmniej
„inwazyjnych” modyfikacji w jej obrębie, aby pojawiającą się sprzeczność wyeliminować, nie zaś od razu
odrzucać odnośną hipotezę. Podobnie zresztą postępuje lingwista przy konstruowaniu podręcznika
6
Co wynika z tego, jak słowa łączą się ze światem?
45
komentatorów argumenty dotyczące trudności związanych z tożsamością
znaczenia bodźcowego z uwagi na idiosynkrazję układów nerwowych
różnych jednostek ludzkich spowodowały, że zdecydował się on zrezygnować
z czysto behawioralnego pojmowania znaczenia bodźcowego jako pobudzenia
określonego obszaru receptorów zmysłowych, uwzględniając przy tym
psychologicznie rozumianą empatię, jako narzędzie ustalania znaczeń. Lingwista
zatem próbuje postawić siebie w psychologicznej sytuacji tubylca i na tej zasadzie
dookreślić znaczenia używanych przez niego zdań, przypisując mu jednocześnie
racjonalność rozumianą jako niesprzeczność wypowiedzi i jej adekwatność do
sytuacji oraz nakładając na jego język własne schematy pojęciowe – przynajmniej
tak długo, dopóki nic nie wskazuje, że jest inaczej. Takie postępowanie może być
uprawomocnione po części faktem, że teza o niezdeterminowaniu przekładu
w rozumieniu Quine’a nie obejmuje syntaktyki.
Najogólniej znaczenie ujmuje Quine jako coś, co musi być wspólne dla zdania
języka przekładanego oraz jego przekładu11. Należy więc go szukać w hipotezach
analitycznych. Oznacza to, że próby skomunikowania się z tubylcem podejmowane
przy pomocy określonego podręcznika przekładu dziedziczą wszystkie problemy
związane z jego niezdeterminowaniem. Ponieważ, jak Quine pisze wielokrotnie,
jest ono związane z faktem, iż przy konstruowaniu podręcznika przekładu lingwista
musi równie dużo założyć, co odkryć12, komunikacja jako pewien proces, może
przebiegać bez zakłóceń przy użyciu różnych podręczników przekładu. Różne
znaczenia wyrażeń postulowane przez różne hipotezy analityczne, czyli po prostu
różne, nieraz sprzeczne ze sobą przekłady, mogą nadal zapewniać efektywność
komunikacji, ponieważ system owych hipotez analitycznych jest wewnętrznie
powiązany w sposób holistyczny. Uwidacznia się tu rozumienie przez Quine’a
pojęcia prawdy jako wewnętrznej w stosunku do schematu pojęciowego, który
w tym wypadku może być rozumiany jako określony podręcznik przekładu. Co
więcej, to właśnie płynność i gładkość komunikacji wskazuje Quine jako jedyne
w zasadzie kryterium pozwalające weryfikować formułowane propozycje
przekładu wyrażeń. Dla zaistnienia efektywnej komunikacji nie jest zatem
niezbędna pewność, że partnerzy komunikacji odnoszą się do dokładnie tego
samego elementu świata fizykalnego i orzekają o nim prawdziwie względem
jakichś obiektywnych kryteriów zewnętrznych. Mimo tego, odniesienie się
do empirii, nawet jeżeli obarczone jest błędami w odczytywaniu wzajemnych
zachowań, jest niezbędne. Modyfikując swoją koncepcję Quine uznał za niezbędną
także empatię. Taka perspektywa jest jednak w zasadzie redukcjonistyczna –
w tym sensie, że partnerzy komunikacji są zmuszeni do projektowania na siebie
przekładu, który także, jako holistycznie pojęta całość, podlegać może modyfikacjom.
11
Zob. W. V. O. Quine: Słowo…, op. cit., s. 45., rozumienie znaczenia jako przekładu zarówno Quine, jak
i Kmita zaczerpnęli od Ajdukiewicza.
12
Zob. W. V. O. Quine: Trzy niezdeterminowania, w: B. Stanosz (red.): Filozofia języka, tłum.
C. Cieśliński, B. Stanosz, T. Szubka, Warszawa 1993, s. 126.
46
Magdalena Górna
nawzajem własnych systemów pojęć i schematów semantycznych, co czynią
między innymi właśnie poprzez oparte na empatii próby porozumienia. Empatia
jest wszak odpowiedzią na pytanie, co ja bym zrobił znajdując się w sytuacji drugiej
osoby – ze swej natury wymaga więc nałożenia ram własnych przekonań (postaw
propozycjonalnych) na drugą osobę, zwłaszcza że nie dokonuje się przekładu
pojedynczych zdań w oderwaniu od pozostałej części systemu pojęć. Tak, jak teza
o niedookreśleniu odniesienia przedmiotowego warunkowana jest holistycznym
założeniem, że nośnikiem znaczenia są raczej całe zdania, niż pojedyncze słowa,
gdyż te ostatnie zyskują sens dopiero w kontekście całego zdania – analogicznie
teza o niezdeterminowaniu przekładu jest powiązana z rozumieniem komunikacji,
jako przeprowadzaniem swoistych negocjacji znaczeń wyrażeń pomiędzy dwoma
odmiennymi, holistycznie rozumianym schematami pojęciowymi. Dlatego też
dla uzyskania „kompromisu”, którego miarą jest efektywność komunikacji, nie
jest potrzebne wskazanie jedynego właściwego podręcznika przekładu.
Rozważmy teraz, jak przedstawiają się kwestie znaczenia i komunikacji
w rozumieniu Jerzego Kmity. W jego ujęciu oba terminy są określone na gruncie
społeczno-regulacyjnej koncepcji kultury. Jedną z podstawowych przesłanek dla
rozważania tych kwestii jest zatem wspólnotowe podzielanie danych założeń, które
polega na respektowaniu poprzez jednostki żyjące w jednej kulturze określonych
sądów normatywnych i dyrektywalnych. Znaczenie wyrażeń (Sinn Fregego)
definiuje wówczas Kmita przez abstrakcję – dokładniej jako klasę abstrakcji
relacji równoznaczności wyrażenia W języka J, przy czym znaczenie to „zależy od
wyznaczających (niejednoznacznie na ogół) odniesienie przedmiotowe wyrażenia
W założeń ze zbioru Ap (W, J) (…) oraz ze zbioru As (W, J) (…)”13. Zbiór Ap (W, J) to
zbiór zdań aksjomatycznych respektowanych w określonej wspólnocie i zdających
sprawę z potencjalnego odniesienia przedmiotowego wyrażenia W języka
J. Potencjalne odniesienie przedmiotowe wyrażenia W występującego w zdaniu
Z jest określane przez te wszystkie zdania Z’, Z’’ itd. zawierające odpowiednio
wyrażenia W’, W’’ itd, których respektowanie jest warunkiem niezbędnym
respektowania zdania Z zawierającego wyrażenie W. Z kolei zbiór As (W, J)
również zawiera zdania aksjomatyczne respektowane wspólnotowo, zdaje jednak
sprawę ze stałego ośrodka odniesienia przedmiotowego wyrażenia W języka
J. Stały ośrodek odniesienia przedmiotowego wyrażenia W języka J występującego
w zdaniu Z wyznaczają natomiast te wszystkie zdania Z’, Z’’ itd. zawierające
odpowiednio wyrażenia W’, W’’ itd., których respektowanie jest warunkiem
wystarczającym respektowania zdania Z zawierającego wyrażenie W. Tak
sformułowane rozumienie wyznaczania odniesienia przedmiotowego wskazuje
wyraźnie na kilka własności rudymentarnych dla pojęcia znaczenia w rozumieniu
Kmity. Po pierwsze, jest ono rozumiane holistycznie i wyznaczane zawsze przez
pewien układ założeń niezdeterminowany jednoznacznie przez empirię. Po drugie,
założenia te są kształtowane na gruncie wspólnotowej, wewnętrznej semantyki
13
J. Kmita: Jak słowa łączą się ze światem. Studium krytyczne neopragmatyzmu, Poznań 1995, s. 195.
Co wynika z tego, jak słowa łączą się ze światem?
47
języka J, która określana jest przez związki natury symboliczno-kulturowej, nie
zaś przyczynowej. Dla Kmity najistotniejszy jest zatem kontekst semantyczny
ugruntowany przez kulturowe osadzenie pojęć „znaczenia” i „komunikacji”.
Założenia owej semantyki, czyli tak zwane przedsemantyczne charakterystyki
świata są generowane przez przekazy światopoglądowe, potoczne doświadczenie
społeczne oraz naukę14. Dopiero dysponując owymi założeniami konkretne
dyrektywy semantyczne mogą przyporządkowywać odpowiednim jednostkom
komunikatywnym odpowiadające im stany rzeczy. W perspektywie Kmity to
właśnie założenia semantyczne formowane w ramach kultury symbolicznej
stanowią warunek sine qua non intersubiektywności komunikacji. Ogólnie rzecz
ujmując, w ramach społeczno-regulacyjnej koncepcji kultury Kmita wyodrębnił
sferę komunikacyjną jako odrębną sferę kultury symbolicznej wartości
uchwytnych praktycznie i umieścił w jej obrębie takie dziedziny kultury jak język,
obyczaj i sztuka. Praktyka komunikacji językowej, podobnie jak wszystkie inne
praktyki społeczne, podlega determinacji funkcjonalnej i pełni między innymi
funkcję utrzymywania informacyjnego kontaktu wewnątrzgrupowego oraz
funkcję integrująco-różnicującą. To uwarunkowanie sprawia, że jest ona w istocie
podporządkowana hierarchicznie właściwie wobec wszystkich typów praktyki
społecznej. Komunikacja jest więc postrzegana jako środek do realizacji wartości
natury pozakomunikacyjnej.
W świetle powyższych uwag uzasadniona wydaje się hipoteza, że sposób ujęcia
przez Kmitę kwestii znaczenia wyrażeń jest ściśle powiązany z rozumieniem przez
niego zjawiska komunikacji. Powiązanie to polega przede wszystkim na tym, że
efektywna komunikacja językowa nie jest możliwa w sytuacji, gdy partnerzy
komunikacji nie korzystają z tych samych dyrektyw semantycznych i tym
samym nie podzielają założeń owej semantyki. Dopiero tak dookreślona wspólna
baza pozwala podmiotom komunikacji komunikować pewne stany rzeczy
i odpowiednio odbierać stany rzeczy komunikowane przez inne podmioty poprzez
odwołanie się do wspólnie respektowanej wiedzy
Reasumując tok powyższych rozważań można spróbować udzielić odpowiedzi
na pytanie tytułowe. Wydaje się zatem, że sposób, w jaki, w ramach określonej
koncepcji, rozstrzygnięta została kwestia odnoszenia się słów do świata15 warunkuje
sposoby określania, jak możliwa jest komunikacja między ludźmi, jeżeli odnośna
koncepcja ma spełniać warunek niesprzeczności. Nie wydaje się raczej możliwe
przedstawienie relacji łączącej pojęcia znaczenia i komunikacji występujące
w jednej koncepcji w ścisłych ramach wynikania logicznego. Niemniej jednak
jest możliwe do wykazania, i to właśnie starałam się uczynić, że dla uzyskania
14
W przypadku, gdy założenia semantyki są jedynie respektowane przez członków wspólnoty, nie zaś
świadomie akceptowane, podlegają najczęściej konwencjonalizacji, zob. J. Kmita: Kultura i poznanie,
Warszawa 1985, s. 34 i nast.
15
Zaznaczam tutaj ponownie, że ów świat i jego elementy mogą być bardzo różnie rozumiane, niekoniecznie
jako świat fizykalny – taki, jaki bada przyrodoznawstwo.
48
Magdalena Górna
koherentnej i niesprzecznej wykładni problematyki komunikacji z jednej strony
konieczne jest przyjęcie określonego sposobu rozumienia terminu „znaczenie”,
z drugiej zaś decyzja ta poważnie limituje określony zakres dopuszczalnych modeli
komunikacji, które mogą zostać do odnośnej koncepcji włączone bez szkody dla
jej struktury formalnej.

Podobne dokumenty