Show publication content!
Transkrypt
Show publication content!
PRACE NAUKOWE Akademii i m. Jana Dł ugosza w Częstochowie Pedagogika 2015, t. XXIV, s. 523–537 http://dx.doi.org/10.16926/p.2015.24.40 Paweł ŚPICA „Lutrzy” i „dajczkatolicy”. Kreacja wizerunku Niemców na łamach polskiej prasy Prus Zachodnich na przełomie XIX i XX w. – w obliczu łączenia przynależności narodowej z wyznaniową Słowa kluczowe: Prusy Zachodnie, stosunki polsko-niemieckie, stosunki wyznaniowe, prasa pomorska, historia edukacji. Mające miejsce w XIX i w początku XX w. procesy narodotwórcze w zasadniczy sposób przyczyniły się do przeobrażenia stosunków między ludnością polską i niemiecką. Szczególnie procesy te uwidoczniły się w regionach zamieszkałych prawie wyłącznie przez obydwie nacje tak, jak to miało miejsce m.in. na Pomorzu Nadwiślańskim (stanowiącym na przełomie XIX i XX w. prowincję Prusy Zachodnie). Na wstępie warto przypomnieć, że w 1900 r. na omawianym obszarze liczba ludności katolickiej nieznacznie przekraczała liczbę ludności ewangelickiej. W tym czasie na terenie Prus Zachodnich mieszkało 51,1% katolików i 47,4% protestantów1. Ewangelicy byli skupieni przede wszystkim w dużych ośrodkach miejskich oraz na terenach, na których przeważała liczebnie ludność niemiecka. Z kolei społeczność katolicka najwyraźniej była reprezentowana w powiatach zamieszkałych przez znaczny odsetek ludności polskiej2. Pod względem narodowościowym, w Prusach Zachodnich w 1910 r. demograficznie dominowali Niemcy. Polacy (szacunkowo) stanowili bowiem około 40–42% społeczeństwa. Należy również dodać, że w tym okresie na terenie interesującej nas prowincji 1 2 J. Buzek, Historia polityki narodowościowej rządu pruskiego wobec Polaków, Lwów 1909, s. 551. H. Mross, Pochodzenie narodowościowe duchowieństwa diecezji chełmińskiej (1821–1920), „Studia Pelplińskie” (dalej cyt.: SP) 1985, t. 16, s. 79–80. 524 Paweł ŚPICA mieszkała także nieliczna grupa Żydów (stanowiących 1% ludności), którzy wskutek postępujących w Prusach procesów emancypacyjnych i asymilacyjnych utożsamiali się z państwem niemieckim3. Mówiąc o relacjach między ludnością polską a niemiecką Prus Zachodnich na przełomie XIX i XX w., należy odróżnić dwie kwestie, a mianowicie stosunki międzysąsiedzkie (które możemy postrzegać w kategoriach mikrohistorii poszczególnych rodzin i społeczności lokalnych) i obraz tak Polaków, jak i Niemców kreowany przez publicystykę polską i niemiecką. Jak zauważa Mieczysław Wojciechowski, w Prusach Zachodnich „stosunki między ludnością polską a niemiecką przed wybuchem wojny w 1914 r. układały się na zasadzie poprawnego sąsiedztwa, chociaż z obu stron widoczne były tendencje do izolowania się”4. Choć jednostkowe doświadczenia w relacjach między Polakami a Niemcami były różne, to jednak – jak wskazuje Kazimierz Wajda – obraz ludności niemieckiej, przedstawiany na łamach prasy polskiej przełomu XIX i XX w., był coraz bardziej homogeniczny i na ogół jego konstrukcja opierała się na negatywnych generalizacjach. Ten stan rzeczy stanowił efekt zaostrzenia konfliktu polsko-niemieckiego w latach dziewięćdziesiątych XIX w., zarówno wskutek działalności Niemieckiego Związku Kresów Wschodnich (tj. Hakaty) – dążącego do zaszczepienia wśród ludności niemieckiej postaw germanizacyjnych i antypolskich, jak i uchwalenia w początku XX w. – wymierzonych w ludność polską – ustaw wyjątkowych. Należy również dodać, że nie bez znaczenia dla pogorszenia się stosunków polsko-niemieckich pozostawał rozwój nowoczesnego i ofensywnego nacjonalizmu polskiego, stanowiącego odpowiedź na politykę narodowościową II Rzeszy5. W Prusach Zachodnich na przełomie XIX i XX w. nośnikiem treści o charakterze narodowym stały się najbardziej poczytne dzienniki i czasopisma polskie, na czele z „Gazetą Grudziądzką”, „Gazetą Toruńską”, „Gazetą Gdańską” i „Pielgrzymem”6. Prasa ta wywarła znaczący wpływ na życie społeczne i polityczne regionu, dążyła do rozwoju kultury polskiej i kształtowania świadomości narodowej pomorskich Polaków7. Odegrała ona ważną rolę zarówno w kreowaniu wizerunku – oddanych narodowi polskiemu i wierze katolickiej – Polaków, 3 4 5 6 7 M. Wojciechowski, Stosunki narodowościowe w Prusach Zachodnich w początkach XX wieku (1900–1920), [w:] Regiony pograniczne Europy Środkowo-Wschodniej w XVI–XX wieku. Społeczeństwo – gospodarka – polityka, pod red. M. Wojciechowskiego i Ralpha Schattkowsky’ego, Toruń 1996, s. 72–73. Tamże, s. 77, por. L. Trzeciakowski, W kręgu polityki. Polacy–Niemcy w XIX wieku, Toruń 2002, s. 170–195. K. Wajda, Obraz Niemców w publicystyce polskiej lat 1871–1914 a podziały zaborowe, [w:] Regiony pograniczne…, s. 44. K. Trzebiatowski, Prasa i organizacje polskie w regencji gdańskiej na przełomie XIX i XX wieku w świetle pruskich materiałów archiwalnych, „Rocznik Gdański” 1968, t. 27, s. 110–111. R. Michalski, Systemy wartości na łamach polskiej prasy pomorskiej w latach 1870–1939 oraz 1945–1980, Toruń 1998, s. 10. „Lutrzy” i „dajczkatolicy”… 525 jak i tworzeniu określonych wyobrażeń na temat ludności niemieckiej, co stanowi przedmiot niniejszego artykułu. Na przełomie XIX i XX w. gazety polskie szczególnie krytycznie odnosiły się do przedstawicieli władz pruskich i członków Hakaty, postrzegając ich m.in. w kategoriach zatwardziałych „polakożerców”, szukających coraz to nowych sposobów na walkę z polskością, dążących do rugowania języka polskiego i ekonomicznej dominacji nad ludnością polską8. W 1898 r. redaktorzy „Gazety Toruńskiej”, odnosząc się do pomysłu Hakaty, by ludność polską wysiedlić ze wschodnich prowincji i skierować w głąb Rzeszy, wskazywali na „zdziczenie moralne szowinistów niemieckich”, których przyrównali do „dzikich Azyatów” sprzed tysięcy lat9. O wysiłkach Niemieckiego Związku Kresów Wschodnich, zmierzających do germanizacji Polaków, niejednokrotnie pisano w sposób ironiczny, zwracając przy tym uwagę, że mimo wszystko antypolskie działania Hakaty na terenie Prus Zachodnich skazane były na niepowodzenie. „Niejeden z was, kochani czytelnicy, sądził dotąd, że hakatyści to najszczęśliwsi ludzie na świecie. Zdawało się, że im wszędzie się wiedzie: zbierają, czego nie zasiali, wszędzie im coś kapnie; powiedziałbyś może: hakatysta to i z piasku bicz ukręci. Przekonujemy się jednak codziennie więcej, iż hakatystom do szczęśliwości wiele jeszcze braknie, owszem z dnia na dzień większe ich rozczarowanie, większe kłopoty – może nareszcie przed samymi sobą się powstydzą” – wskazywano na łamach „Gazety Toruńskiej” w 1906 r.10 Polska prasa w opozycji do Niemców stawiała Polaków i Czechów, podkreślając, że Słowianie „do Niemców nie mają nienawiści, że chcą z nimi żyć w sąsiedzkiej zgodzie, że nie domagają się żadnych przywilejów, lecz tylko chcą mieć takie same prawa, jakie mają Niemcy”11. Charakterystyczny element tworzonego przez redaktorów polskich gazet Prus Zachodnich obrazu tak Niemców, jak i Polaków stanowiło łączenie przynależności narodowej z wyznaniową. W jednym z artykułów, opublikowanych na łamach „Gazety Grudziądzkiej” w 1902 r., dziennikarze zwracali uwagę, że „przez te 120 lat [zaboru pruskiego – przyp. P. Śpica] starali się i starają się Prusacy, aby nam Polakom odebrać Wiarę św., i naszą ukochaną mowę polską. Ta robota około zlutrzenia, zniemczenia i sprusaczenia nas stała się, szczególnie w ostatnich kilkudziesięciu latach, okropnie gorączkową, ponieważ pruscy polakożercy […] umieli rząd pruski namówić do złożenia najrozmaitszych praw na zagładę narodowości polskiej”12. W tym samym czasie w podobnym duchu pisano na łamach „Gazety Toruńskiej”: „My Polacy stoimy i stać będziemy przy Kościele i gotowi jesteśmy do ostatniego tchnienia bronić interesów Kościoła przeciw idei germańskiej”13. 8 9 10 11 12 13 „Gazeta Grudziądzka” (dalej cyt.: GGr), nr 49, 24 IV 1902 r.; tamże, nr 143, 30 XI 1905 r. „Gazeta Toruńska” (dalej cyt.: GT), nr 70, 27 III 1898 r. Tamże, nr 27, 4 II 1906 r. Tamże, nr 51, 4 III 1898 r. GGr, nr 49, 24 IV 1902 r. GT, nr 32, 8 II 1902 r. 526 Paweł ŚPICA Na terenie zaboru pruskiego, a szczególnie Prus Zachodnich, w omawianym okresie wyraźnie wykształcił się mit Polaka-katolika i Niemca-ewangelika. Mit ten nie oddawał jednak rzeczywistości. Choć wśród osób identyfikujących się z narodowością polską na terenie Prus Zachodnich na przełomie XIX i XX w. trudno doszukać się protestantów, to jednak część ludności niemieckiej była wyznania katolickiego14. Próbując wyjaśnić, dlaczego publicyści polscy, dążący do kształtowania postaw narodowych przy pomocy prasy, odwoływali się do religii, należy cofnąć się przynajmniej do czasów reformacji. Do połowy XVIII w., zanim doszło do rozwoju nowoczesnych nacjonalizmów, tak polskiego, jak i niemieckiego, tożsamość ówczesnych mieszkańców Prus Królewskich kształtowała bowiem przede wszystkim przynależność wyznaniowa i stanowa, nie zaś narodowa w dzisiejszym rozumieniu. W tym okresie – jak zauważa Józef Chlebowczyk – możemy mówić jedynie o istnieniu narodu politycznego, obejmującego swym zasięgiem wyłącznie klasę panującą i związane z nią kręgi osób oświeconych15. W Prusach Zachodnich w XIX w. identyfikacja religijna odgrywała szczególną rolę wśród ludności chłopskiej16. Fakt ten nie pozostawał bez znaczenia dla stosunków panujących w omawianym regionie, gdzie chłopi stanowili najliczniejszą warstwę społeczeństwa polskiego, a pozycja polskiego ziemiaństwa i burżuazji była słaba. Większość majątków ziemskich, jak i lokalny przemysł zdominował żywioł niemiecki17. Dominację tę obserwujemy także na polu kulturalnym i intelektualnym. W praktyce jedyną liczącą się grupę inteligencji polskiej Prus Zachodnich stanowiło polskie duchowieństwo katolickie diecezji chełmińskiej, które wraz z redaktorami polskich czasopism odegrało kluczową rolę w podtrzymaniu i kształtowaniu tożsamości narodowej pomorskich Polaków18. Warto dodać, że w początku XX w. najwięcej duchownych katolickich pochodzenia polskiego rekrutowało się spośród warstwy chłopskiej19. Działo się tak, gdyż edukację przyszłych kapłanów wspierały kościelne fundacje stypen14 15 16 17 18 19 J. Borzyszkowski, Rodowód społeczny duchowieństwa diecezji chełmińskiej drugiej połowy XIX w., [w:] Inteligencja polska XIX i XX w., pod red. R. Czepulis-Rastenis, Warszawa 1981, s. 138. J. Chlebowczyk, Procesy narodotwórcze we wschodniej Europie środkowej w dobie kapitalizmu, Warszawa – Kraków 1975, s. 53, 64–70. R. Michalski, Polskie duchowieństwo katolickie pod panowaniem pruskim wobec sprawy narodowej w latach 1870–1920, Toruń 1998, s. 48. S. Wierzchosławski, Polski ruch narodowy w Prusach Zachodnich w latach 1860–1914, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk 1980, s. 19. P. Śpica, Obrońcy polskości czy germanizatorzy? Obraz duchowieństwa katolickiego diecezji chełmińskiej na łamach „Gazety Grudziądzkiej” na przełomie XIX i XX wieku, [w:] Z badań na dziejami oświaty i polskiego życia narodowego na Pomorzu Nadwiślańskim w XIX i XX wieku. Księga Pamiątkowa dedykowana Doktorowi Jerzemu Szewsowi z okazji Jubileuszu 85. rocznicy urodzin, pod red. L. Burzyńskiej-Wentland, Gdańsk 2010, s. 218. J. Borzyszkowski, Inteligencja polska w Prusach Zachodnich 1848–1920, Gdańsk 1986, s. 103–105; zob. J. Nykiel, Społeczne uwarunkowania powołań kapłańskich i zakonnych w diecezji chełmińskiej w latach 1900–1960, SP 1974, t. 5, s. 22. „Lutrzy” i „dajczkatolicy”… 527 dialne, a także – powstałe w 1848 r. w Chełmnie – Towarzystwo Pomocy Naukowej (TPN). To ostatnie z zasady dążyło do rozwoju polskiej inteligencji w Prusach Zachodnich. Stypendystami TPN byli bowiem nie tylko klerycy, ale także studenci innych profesji, takich jak chociażby prawo czy medycyna20. Spośród kierunków humanistycznych, zawód duchownego najmniej jednak łączył się z koniecznością przyjęcia tożsamości niemieckiej, co więcej, stanowił poważną przestrzeń do podjęcia działań o charakterze polskonarodowym21. Redaktorzy polskiej prasy pomorskiej, zdając sobie sprawę z przywiązania chłopów polskich do katolicyzmu, na bazie wiary i kultury religijnej starali się zaszczepić polską tożsamość narodową. Identyfikacja narodowa chłopów polskich była wszakże wtórna w stosunku do identyfikacji wyznaniowej22. Jak zauważa K. Wajda, w okresie poprzedzającym Kulturkampf, „dla tych kręgów, które jeszcze nie przyswoiły sobie w pełni nowoczesnej świadomości narodowej, wyrażającej się w poczuciu przynależności ogólnopolskiej wspólnoty, katolicyzm był wyznacznikiem odrębności wobec Niemców”23. Przedstawiciele polskiego ruchu narodowego na terenie Prus Zachodnich pojęcia Polak i katolik traktowali jako nierozerwalną całość. Na łamach prasy wskazywali, że obrona języka polskiego tak w nauczaniu religii w szkołach ludowych, jak i w kościołach jest tożsama z obroną wiary katolickiej. Charakterystyczne dla redaktorów polskich czasopism było wywoływanie poczucia zagrożenia nie tylko z powodu antypolskiej polityki władz pruskich, ale i wyznania ewangelickiego. Konsekwencję tego toku myślenia stanowiło łączenie germanizacji z rozwojem protestantyzmu24. Dziennikarze polscy często podkreślali także swoją więź z Kościołem katolickim, co nie znaczy, że nie stronili od gorzkich uwag pod adresem tych duchownych, których uważali za sprzyjających rozwojowi niemczyzny25. W 1902 r. – w obliczu zarzutu jednego z niemieckich księży o to, że prasa polska Prus Zachodnich jest katolicką tylko z nazwy, na łamach „Gazety Toruńskiej” anonimowy publicysta wskazywał: „Panowie Redaktorzy, pism u nas wychodzących, których wszystkich znam osobiście, są powszechnie znani jako katolicy nietylko 20 21 22 23 24 25 J. Szeliski, Studenci wyższych uczelni – stypendyści Pomorskiego Towarzystwa Pomocy Naukowej w latach 1848–1918, „Zapiski Historyczne” 1975, t. 40, z. 3–4, s. 115–116; J. Borzyszkowski, Inteligencja polska…, s. 27. Zob. P. Śpica, Udział duchowieństwa katolickiego diecezji chełmińskiej w kształtowaniu świadomości narodowej Polaków na Kociewiu w latach 1898–1914, Gdańsk 2010, maszynopis pracy magisterskiej, prom. prof. UG, dr hab. R. Grzybowski, s. 123–124. S. Mikos, Wpływ powstania listopadowego na wzrost świadomości narodowej na Pomorzu Gdańskim, [w:] Pomorze Gdańskie, t. 1: Szkice polityczno-gospodarcze, pod red. Z. Ciesielskiego, S. Gierszewskiego i in., Gdańsk 1965, s. 108–109. K. Wajda, Społeczeństwo polskie i Kościół katolicki na Pomorzu a państwo pruskie w latach 1860–1914, SP 1985, t. 16, s. 100. GGr, nr 49, 24 IV 1902 r.; tamże, nr 3, 5 I 1907 r.; tamże, nr 5, 10 I 1907 r. GT, nr 20, 25 I 1902 r. 528 Paweł ŚPICA z nazwy, lecz z przekonania, życiem religijnem stwierdzający wiarę swoją. Jakimi sami są, takiemi i gazety przez nich wydawane. «Gazetę Toruńską», «Gazetę Grudziądzką», «Pielgrzyma» i t. d. czytuję od samego ich powstania, a ani razu nie zdarzyło mi się w nich napotkać choćby najmniejszej zaczepki Kościoła i wiary katolickiej, owszem, obok narodowości broniły i bronią nieustraszenie sprawy Kościoła. I ta obrona Kościoła, mimo kar pieniężnych i więzienia, czyni redaktorów naszych wyznawcami. Właśnie te tysiące marek, ściągnięte z redaktorów, i te długoletnie kaźnie po więzieniach przez nich ponoszone, tworzą niezwiędły wieniec, co okala ich skronie”26. W przytoczonej narracji zwraca uwagę fakt przedstawiania polskich dziennikarzy wręcz jako męczenników za wiarę. W treściach publikowanych na łamach prasy aktywność przedstawicieli polskiego ruchu narodowego (podejmowaną w celu podtrzymania i kształtowania polskiej tożsamości) ukazywano przez pryzmat walki dobra ze złem, w której siły zła naturalnie reprezentowali Niemcy. Tego typu narracje kształtowały przede wszystkim negatywny wizerunek państwa pruskiego i rządzących nim elit politycznych. Warte podkreślenia jest także to, że Niemcy dążący do germanizacji Polaków byli przedstawiani wręcz jako wierni współpracownicy diabła, rozwój protestantyzmu postrzegano zaś jako zagrożenie dla zbawienia dusz. Ponadto wobec ścisłego łączenia germanizacji z jednoczesnym wypieraniem katolicyzmu, za równie „szatańskie” uważano wprowadzanie do kościołów większej liczby nabożeństw w języku niemieckim. W 1902 r. redakcja „Gazety Grudziądzkiej” odniosła się do tej kwestii w następujący sposób: „Pruscy polakożercy zaczęli zachodzić w głowę, coby to zrobić, żeby tych znienawidzonych Polaków jednakże zniemczyć i zlutrzyć. I otóż sam szatan, któryby jak najwięcej dusz polskich chciał dostać do czeluści piekielnych i dla tego pruskich polakożerców wielkim jest przyjacielem, podał im iście piekielny pomysł. Naradził on się z ojcem pruskich polakożerców, któremu to z powodu wielkiej nienawiści ku Polakom tylko trzy włosy na głowie pozostały. Tenże wielki wróg Polaków zakupił, co prawda podobno, większą część piekła dla swych landsmanów na kolonizacyę, ale mimo to chciałby jak najwięcej dusz polskich dostać do piekła, żeby tam jemu i jego landsmanom służyły i żeby im za to razem z swymi landsmanami nawet w piekle mógł dokuczać, jak im dokuczał na ziemi. I otóż owocem tej narady był pomysł, żeby do kościołów polskich za każdą cenę wcisnąć niemczyznę i w ten sposób za pomocą samego Kościoła Polaków zniemczyć i zlutrzyć i ich dusze wtrącić do piekła. Pomysł ten z szatańską radością pochwycili pruscy polakożercy i gorliwie zabrali się do pracy”27. O tym samym zjawisku, choć może w nieco łagodniejszym tonie, pisali także redaktorzy „Gazety Toruńskiej”. Świadczy o tym następujący fragment artykułu z 1898 r.: „W Prusach zalecają niektórzy 26 27 Tamże. GGr, nr 49, 24 IV 1902 r. „Lutrzy” i „dajczkatolicy”… 529 cały szereg środków, skierowanych do wytępienia narodowości polskiej, a uprzywilejowania Niemców! […] Polacy mają być usunięci nawet z posad stróżów drogowych i niedopuszczeni do pracy w żadnym rządowym zakładzie. Zaś język polski ma być wyrugowany ze wszelkich zebrań publicznych, ba! nawet z modlitwy, a przynajmniej zupełnie z wykładu religii… Słowem Polacy mają być nietylko wykorzenieni z tej ziemi, którą przeszło tysiąc lat uprawiali, ale nawet potępieni w życiu przyszłem… Bo przecież bez wiary i modlitwy nie można być zbawionym… Nigdy może jeszcze nienawiść nie ukazała się wyraźniej u «kulturnego» narodu”28. Obraz Niemców-ewangelików kreowany na łamach prasy był jednoznacznie negatywny. Na ogół tę grupę wyznaniową określano mianem „lutrów”, a jej działania nazywano „luterskimi”. „Lutrów” i „luterstwo” kojarzono przede wszystkim z protestanckimi władzami Prus i z aktywnością organizacji antypolskich29. Należy również dodać, że w opinii redaktorów polskiej prasy, protestantyzm był wyraźnie faworyzowany przez władze świeckie, wskutek czego katolicyzm nie tylko na ziemiach polskich, ale i w całych Niemczech podlegał dyskryminacji. W 1898 r. o zjawisku tym w następujący sposób informowała „Gazeta Toruńska”: „Katolicy Niemcy skarżą się od dawna, że ich w Niemczech za równych z protestantami nie uważają. «Najwyższe dostojeństwa w kraju dzierżą przeważnie Niemcy protestanci, tak pisze kat. ›Ermländische Zeitung‹, ileż to landratów mamy w Prusiech Wschodnich, ilu wyższych urzędników katolików? Starokatolik – czytamy dalej – może dozorować szkoły katolickie, nawet pastor protestancki, ale inspektor powiatowy, katolik stałby się szkołom ewangelickim za niebezpieczny». Nie lepiej pod tym względem dzieje się w innych krajach niemieckich, n. p. w księstwie Badeńskim na uniwersytecie katolickim w Fryburgu wykłada 85 profesorów, pomiędzy którymi jest dwóch tylko katolikami”30. W innym miejscu, odwołując się do sytuacji panującej w Saksonii, redaktorzy wskazywali: „Katolicyzm w królestwie saskim ciągle się cofa. Obliczono, że tylko 44 osoby przeszły w roku ubiegłym z protestantyzmu na wiarę katolicką, podczas kiedy 186 katolików przeszło na protestantyzm”31. Znamienne jest kolejne zdanie omawianego artykułu, w którym stwierdzono, że „podobnie dzieje się w innych krajach i prowincyach niemieckich, gdyż niemczyzna ciągnie do protestantyzmu”32. Na łamach pomorskiej prasy nie tylko wywoływano poczucie zagrożenia ze strony germanizacyjnej polityki zaborcy, ale również podkreślano obcość dominującej kultury niemieckiej. Stanowisko to odzwierciedla przytoczona w 1906 r. na łamach „Gazety Toruńskiej” mowa posła polskiego ks. prałata Stychla, który 28 29 30 31 32 GT, nr 51, 4 III 1898 r. Tamże, nr 11, 15 I 1898 r.; tamże, nr 53, 6 III 1898 r. Tamże, nr 11, 15 I 1898 r. Tamże, nr 10, 14 I 1898 r. Tamże. 530 Paweł ŚPICA dowodził, że „dla nas niemczyzna nigdy nie była kulturą, nigdy wolnością, zawsze uciemiężeniem”33. Cytowany autor odniósł się także do położenia katolicyzmu na ziemiach polskich, sygnalizując, że podczas generalnego zgromadzenia związku ewangelickiego zwrócono uwagę, iż „walka z Polakami jest walką przeciwko Rzymowi”34. Redaktorzy prasy polskiej Prus Zachodnich zagrożenie ze strony protestantyzmu dostrzegali w różnych obszarach życia społecznego. W 1903 r. na łamach „Gazety Grudziądzkiej” wskazywali swoje obawy co do uczęszczania dzieci katolickich do „szkół luterskich”, pokazując, że w placówkach tych nie szanuje się uczuć religijnych polskich uczniów. Jako negatywny przykład stawiali szkołę w Chwarzenku w powiecie kościerskim, w budynku której wisiał obraz Marcina Lutra, mimo że do szkoły tej uczęszczała znaczna liczba dzieci katolickich. Zdaniem „Gazety Grudziądzkiej” podobna sytuacja miała miejsca także w innych szkołach w okolicach Starej Kiszewy35. Z kolei redaktorzy „Gazety Toruńskiej” w 1898 r. zwracali uwagę na negatywne konsekwencje działalności komisji kolonizacyjnej, wskutek czego wśród kolonistów niemieckich osiedlonych na ziemiach polskich na szesnastu protestantów przypadał tylko jeden katolik, co miało stanowić potwierdzenie tego, że „kolonizacya pociąga za sobą za razem lutrzenie”36. Jednocześnie dziennikarze przestrzegali ludność polską przed sprzedażą gruntów w niemieckie ręce, podkreślając, że „rolnicy […], którzy dobrowolnie sprzedają ziemię na kolonizacyę lub lichą gospodarką narażają się na bankructwo, szkodzą nietylko polskości, lecz także kościołowi katolickiemu”37. W środowisku wiejskim wiara katolicka pełniła rolę kryterium narodowości. W opinii ludności chłopskiej, Niemiec-katolik nie mógł być zatem ani prawdziwym Niemcem, ani też w pełni katolikiem, a jedynie „dajczkatolikiem” – „mówiącym językiem lutrów, w gruncie rzeczy istotą godną politowania, której czegoś brakuje, by być katolikiem w pełnym rozumieniu słowa”38. Obraz ten kształtowała i ugruntowywała polska prasa. Zdaniem redaktorów „dajczkatolicy” zasługiwali na miano dobrych katolików tylko wówczas, gdy wspomagali Polaków w ich dążeniach do podtrzymania tożsamości narodowej. Z kolei katolików niemieckich, którzy przyjmowali postawy antypolskie, polscy dziennikarze określali mianem współpracowników „lutrów”, biorących udział w procesie rozwoju protestantyzmu39. Na łamach prasy polskiej Prus Zachodnich interesujący obraz niemieckiego katolicyzmu został przedstawiony w artykule, pt. Idea germańska, a zamieszczo33 34 35 36 37 38 39 Tamże, nr 46, 27 II 1906 r. Tamże. GGr, nr 8, 17 I 1903 r. GT, nr 53, 6 III 1898 r. Tamże. R. Michalski, Polskie duchowieństwo…, s. 48. GGr, nr 132, 4 XI 1905 r. „Lutrzy” i „dajczkatolicy”… 531 nym w 1902 r. w „Gazecie Toruńskiej”. Autor wspomnianego artykułu zarzucał bowiem Niemcom instrumentalne traktowanie katolicyzmu, wykorzystywanego jedynie do osiągnięcia celów polityki niemieckiej, sprowadzającej się do chęci opanowania całego chrześcijańskiego świata. W tym miejscu warto przytoczyć fragment tegoż wywodu: „Zniemczenie Kościoła katolickiego to ideał i marzenie bardzo wpływowych osobistości, nietylko na ziemi polskiej pod zaborem pruskim, […] przeciwnie, jeszcze silniej i śmielej ujawniają się takie dążności w dyecezyach niemieckich, mianowicie wśród profesorów na katolickich wydziałach teologii. Chodzi tam oczywiście o wpływy Niemców na ogólne kierownictwo Kościoła, o zapewnienie Berlinowi przez Watykan rządów moralnych nad całym światem chrześcijańskim, jak to bywało w wiekach średnich, kiedy cesarze ciągłą toczyli wojnę o to, żeby na tronie papieskim osadzać swoje narzędzia, któreby im darowywały kraje słowiańskie i litewskie, gdzie pod płaszczykiem krzewienia chrześcijaństwa szerzyli mord i pożogę, zabierając ziemię i dobytek. Kiedy upadł wpływ Niemiec na stolicę Apostolską rychło prawie wszyscy Niemcy odpadli od Rzymu, a katolikami pozostali właściwie ci tylko, których od odstępstwa powstrzymali książęta, sprzymierzeni z królem na wskroś katolickiej Hiszpanii, piastującym wówczas zarazem koronę niemiecką. Ale i te niedobitki katolicyzmu wśród Niemców marzą, jak już wspomnieliśmy, o opanowaniu stolicy Apostolskiej”40. Prasa pomorska starała się informować o wszelkich przejawach współpracy między niemieckimi protestantami i katolikami wymierzonej przeciwko ludności polskiej. W oczach redaktorów współpraca ta była godna potępienia. Teksty polskich publicystów nie tylko pisane były ku przestrodze Polaków, ale i katolików niemieckich. Dziennikarze polscy próbowali pokazać „dajczkatolikom”, że współdziałając z protestantami na polu germanizacji, w praktyce szkodzili samym sobie. W jednym z artykułów z 1905 r., odnoszącym się do stosunków panujących w Tczewie, prasa polska wskazywała: „Hakatyści pracują […] już od dłuższego czasu wszelkimi siłami nad tem, aby zniszczyć polskość, a ztąd i katolicyzm. […] Główną swą uwagę zwraca «ostmarkenferajn», na łowienie niemieckich katolików, aby się z nimi połączyć we walce przeciw nam Polakom. I usiłowania ich uwieńczone są często pomyślnym skutkiem, gdyż hakatyści udawają, że chodzi jedynie o walkę przeciw Polakom. Że jednak nie tylko o to im chodzi, dowodzi mowa wyższego radzcy rejencyjnego Beyera z Copot, wypowiedziana dnia 11 zm. na walnem zebraniu związku ewangelickiego w Hamburgu, w której tenże podniósł, że walka przeciwko polskości we wschodnich dzielnicach państwa pruskiego jest zarazem walką przeciw Rzymowi, a więc przeciw naszej wierze katolickiej. Oby nasi niemieccy współwyznawcy przejrzeli, w jakiem niebezpieczeństwie się znajdują i wystąpili z «ostmarkenferajnu»! Nie wystarcza to jednak, powinni o celach tego ferajnu pouczyć także swych nieuświadomionych ziomków”41. 40 41 GT, nr 32, 8 II 1902 r. GGr, nr 132, 4 XI 1905 r. 532 Paweł ŚPICA Warto dodać, że na łamach prasy pojawiały się także pozytywne opinie na temat niemieckich katolików, o ile wykazywali oni chęć współpracy z Polakami. Wówczas podkreślano na przykład, że nie dali się oni „obałamucić hakatystom”42. Na ogół jednak „dajczkatolików” przedstawiano w niekorzystnym świetle. Polscy redaktorzy krytycznie oceniali ich dążenia do wprowadzania nabożeństw w języku niemieckim w polskich parafiach. Z kolei w okresach wyborczych prasa polska potępiała ich za głosowanie na „luterskich” kandydatów, w tym na pastora, co miało miejsce w okręgu lubawsko-suskim w początku 1912 r. Szczególne oburzenie polskich dziennikarzy budziło poparcie udzielone temuż pastorowi przez niektórych księży katolickich niemieckiego pochodzenia. Postawę tę w następujący sposób komentowała „Gazeta Toruńska”: „My Polacy przestaliśmy się już temu dziwić i w podobnych objawach upatrujemy jedynie nowy dowód urzędowego charakteru katolicyzmu tych panów. Czy ksiądz katolicki, głosujący na pastora luterskiego, postępuje sobie według zasad i nakazów Kościoła, na to niech sobie owi kapłani w sumieniu swoim odpowiedzą!”43. Przez prasę polską szczególnie negatywnie oceniani byli ci duchowni niemieccy, którzy współpracowali z władzami pruskimi. W 1912 r. na łamach kilku numerów „Gazety Grudziądzkiej” opublikowano obszerny artykuł o wymownym tytule: „Dlaczego katolicyzm w Prusach Zachodnich szczególnie w dyecezyi chełmińskiej słabo się rozwija, a w porównaniu z postępami luterstwa, nawet się cofa?”44. W pierwszych zdaniach tegoż artykułu, ustosunkowując się do tytułowego pytania, wskazano, iż „dla tego, że dzisiaj niestety wśród księży są tacy, którzy się wysługują luterskiemu rządowi pruskiemu, są powolni na jego żądania, choć jako ludzi światli, wykształceni powinni przecież rozumieć to, co prostaczkowie rozumieją. A mianowicie, że luterski rząd pruski, jeżeli się mięsza do spraw kościelnych katolickich, jeżeli stara się pozyskać sobie wiernych, uczynić ich sobie wszelkimi sposobami powolnymi, to nie czyni tego w tym celu, by służyć interesom Kościoła katolickiego, przeciwnie, czyni on to w tym celu, by jak najprędzej doczekać się tej chwili, kiedy […] kościółek polski opustoszeje, kiedy […] ksiądz katolicki, ostatni katolik zniknie z naszych polskich i katolickich od wieków stron”45. Autor cytowanego artykułu zwracał także uwagę, iż „to jest rzeczą tak jasną jak słońce na niebie – że rząd pruski […], wróg Kościoła katolickiego […], nie będzie naprawdę popierał Kościoła katolickiego, lecz zawsze i wszędzie będzie pracował tylko na zagładę jego! Jest to więc zu42 43 44 45 Tamże, nr 143, 30 XI 1905 r. GT, nr 17, 23 I 1912 r. Przytoczony tytuł artykułu nie oddawał rzeczywistości. W istocie – jak już wspomniano – w początku XX w. ludność katolicka na terenie całych Prus Zachodnich liczebnie nieznacznie przewyższała ludność ewangelicką, gdy tymczasem w pierwszej połowie XIX w. katolicy stanowili 47%, zaś ewangelicy 49% tamtejszego społeczeństwa. H. Mross, Stosunki narodowościowe wśród kleru chełmińskiego, [w:] Z dziejów kultury Pomorza XVIII–XX wieku. Materiały z seminarium. 26 października 1999 roku, pod red. J. Borzyszkowskiego, Gdańsk 2001, s. 28. GGr, nr 73, 18 VI 1912 r. „Lutrzy” i „dajczkatolicy”… 533 pełnie niezrozumiałą rzeczą, jak może ksiądz katolicki w jakikolwiek sposób w sprawach religijnych, kościelnych, […] czysto administracyjnych nawet, iść rządowi pruskiemu na rękę”46. „Gazeta Grudziądzka” przyczynę opisywanego stanu rzeczy upatrywała w dotacjach udzielanych niemieckim klerykom przez rządowe fundacje, wskutek czego – w opinii redaktorów – alumni ci zostawszy duchownymi, odwdzięczali się „później luterskiemu rządowi pruskiemu”47 w taki sposób, w jaki tenże sobie tego życzył. Jednocześnie dziennikarze wyrażali obawę, że nadejdą czasy, w których diecezja chełmińska przestanie być katolicką, a na jej terenie zapanuje protestantyzm48. Na łamach polskiej prasy, księdza, który wybierał orientację niemiecką, utożsamiano wręcz z osobą Judasza. Jak wskazuje analiza „Gazety Grudziądzkiej”, znaczenie to przypisywano „dajczkatolickim” duchownym zarówno w początku XX w., jak i w ostatnich latach przed wybuchem I wojny światowej49, np. w 1912 r. jeden z redaktorów zwracał uwagę, że „żaden prawy kapłan i prawdziwy sługa Boży nie powinien się pozwolić usidlić, nie powinien iść na lep sztuczek luterskiego rządu pruskiego. […] Ależ czyż wśród dwunastu apostołów nie było – Judasza, który za srebrniki zdradził swego Mistrza! […] Jeżeli się więc między 12 apostołami znalazł jeden zdrajca, to też na kilkuset księży w dycezyi może się znaleźć pewna liczba ludzi marnych, tak samo niegodnych sukni i urzędu kapłańskiego, jak Judasz był niegodnym apostolstwa”50. „Dajczkatoliccy” kapłani przez redaktorów polskiej prasy oskarżani byli także o szukanie „ziemskiej nagrody” i staranie się o „tłuste probostwa”. Polska prasa Prus Zachodnich, pisząc o „księżach germanizatorach”, wskazywała także, że „nie pytają oni wcale o to, czy potem piekło będzie ich głowami brukowane, […] lecz prowadzą swojem postępowaniem lud katolicki wprost w objęcia luterstwa”51. Ponadto dziennikarze podkreślali, że „w tej pracy około zniemczenia i zlutrzenia wiernego ludu polsko-katolickiego pruscy polakożercy liczą na pomoc takich właśnie niegodnych kapłanów”52. W 1902 r. na łamach „Gazety Toruńskiej” – niejako ku przestrodze – opisano także przypadek niemieckiego duchownego, który wskutek bratania się z innowiercami, porzucił stan kapłański i przeszedł na protestantyzm53. Redaktorzy polskiej prasy Prus Zachodnich niemieckim księżom pracującym w polskich parafiach zarzucali niewystarczającą znajomość języka polskiego, w czym upatrywali osłabienie gorliwości religijnej polskich parafian. Zdaniem 46 47 48 49 50 51 52 53 Tamże. Tamże. Tamże. Tamże, nr 49, 24 IV 1902 r. Tamże, nr 74, 20 VI 1912 r. Tamże, nr 49, 24 IV 1902 r. Tamże. GT, nr 31, 7 II 1902 r. 534 Paweł ŚPICA dziennikarzy „kaleczenie” języka polskiego w czasie kazań wywoływało jedynie śmiech i zgorszenie. Księża nieznający mowy polskiej również przedstawiani byli zarówno jako zagrażający polskiej tożsamości, jak i wierze katolickiej54. W 1912 r. jeden z publicystów „Gazety Grudziądzkiej” zwracał uwagę: „Księża germanizatorzy wprost szaleją przeciwko polskości – a trudno w to wierzyć, by nie rozumieli, że przygotowują w ten sposób zwycięski pochód i panowanie luterstwu. Tak więc gospodarzą księża niemczyciele po naszych parafiach polskich wśród naszego dobrodusznego ludu polskiego, który tę gospodarkę księży germanizatorów musi opłacać tysiącami i tysiącami ofiar z pośród siebie na rzecz luterstwa lub też czerwonego pogaństwa socyalistycznego. Niech bowiem w tych parafiach, gdzie tak gospodarzą księża germanizatorzy, później komisya kolonizacyjna wykupi ziemię i wypchnie lud polski do miast lub na obczyznę, to ten lud polski, tak szczerze kochający Wiarę św., zwolna przepadnie dla katolicyzmu. W miastach bowiem księża germanizatorzy dokańczają dzieła zniszczenia, zaczętego po wsiach przez to, że ludowi polskiemu, wypartemu przez komisyę kolonizacyjną do miast, odmawiają o ile możności wszelkich nabożeństw polskich, kazań polskich, śpiewu polskiego i t. d. […] Mogłoby się prawie zdawać, że [księża germanizatorzy – przyp. P. Śpica] są ustanowieni jedynie na to, aby pracować dla rozwoju luterstwa i dla zatracania dusz poczciwego ludu katolickiego, a nie dla utrzymania ludu w miłości do Wiary i Kościoła i do krzewienia prawdziwej nauki Chrystusowej”55. Niemieccy duchowni wyraźnie byli także krytykowani przez dziennikarzy związanych z „Gazetą Toruńską”, na łamach której w 1902 r. opublikowano całą listę działań, które – w opinii redakcji – pozostawały w konflikcie z wiarą katolicką: „Nie po katolicku jest nadużywać Kościoła do niemczenia, nie po katolicku zmuszać dzieci polskie do niem. katechizmu, nie po katolicku i sukni kapłańskiej ubliżająco chwalić się po gazetach z pochwał, odebranych od protestanta, za niemczenie, nie po katolicku czytywać gościom pisma do naczelnego prezesa wystosowane ze żalami, że za niemczenie w Kościele nie odbiera się wynagrodzenia, nie po katolicku zbywać Polaków o kazania polskie proszących, szyderczemi słowy «zbudujcież sobie sami kościół», nie po katolicku być członkiem Vereinów protestanckich, mających tendencyę wyraźnie antykatolicką, jak «Vaterlaendiche Frauenvereine» urządzające ochrony sierot – Waisenhaimy – i sprowadzające dyakoniski, nie po katolicku na lekcyach religii wychwalać gimnazyastom kolonizacyję, szerzącą protestantyzm a wypierającą katolicyzm, nie po katolicku wyrażać radość przez depesze z powodu nowo zbudowanych zborów luterskich, które wedle słów pastora Ebla są rozsadnikami i ostojami protestantyzmu i niemczyzny”56. Redaktorzy uważali także, że „wobec takiego postępowania niektórych duchownych, bijących Polaków do 54 55 56 GGr, nr 74, 20 VI 1912 r. Tamże, nr 75, 22 VI 1912 r. GT, nr 20, 25 I 1902 r. „Lutrzy” i „dajczkatolicy”… 535 spółki z hakatą, milczeć, nie przyganić, nie skarcić, byłoby właśnie zaniedbaniem obowiązku, ciążącego na prasie szczerze katolickiej i na redaktorze”57. Jak wskazują powyższe analizy, redaktorzy polskiej prasy Prus Zachodnich wyraźnie stawiali się w roli obrońców wiary katolickiej, którą jednakże niejednokrotnie w sposób instrumentalny wykorzystywali w walce przeciwko germanizacyjnej polityce zaborcy pruskiego. W rezultacie, kreowany na łamach polskich gazet obraz Niemców, nie tylko ze względów narodowych, ale i wyznaniowych, nie mógł być pozytywny. Wobec wzmożonej działalności antypolskiej tak władz pruskich, jak i środowisk związanych z Niemieckim Związkiem Kresów Wschodnich, na przełomie XIX i XX w., dziennikarze polscy stosunki polsko-niemieckie ujmowali w kategoriach wzajemnych uprzedzeń, różnic mentalnych i kulturowych oraz barier tak narodowych, jak i wyznaniowych. Pomijając kwestię wyraźnej opozycji między Polakami-katolikami a Niemcami-ewangelikami, należy zwrócić uwagę, że nawet wspólnota wiary polskich i niemieckich katolików nie stanowiła czynnika integrującego obydwie nacje. W konsekwencji wzmożonej propagandy, tak antypolskiej rozprzestrzenianej przez władze państwowe i Hakatę, jak i antyniemieckiej, stanowiącej odpowiedź przedstawicieli polskiego ruchu narodowego na politykę pruską, jedynie na poziomie zwykłych, sąsiedzkich kontaktów możliwe były wzajemne relacje między ludnością polską i niemiecką, pozbawione wyraźnych antagonizmów, jakie kreowano w publicystyce polskiej i niemieckiej tego okresu. Bibliografia „Gazeta Grudziądzka” 1902, 1903, 1905, 1907, 1912. „Gazeta Toruńska” 1898, 1902, 1906, 1912. Borzyszkowski J., Inteligencja polska w Prusach Zachodnich 1848–1920, Gdańsk 1986. Borzyszkowski J., Rodowód społeczny duchowieństwa diecezji chełmińskiej drugiej połowy XIX w., [w:] Inteligencja polska XIX i XX w., pod red. R. Czepulis-Rastenis, Warszawa 1981. Buzek J., Historia polityki narodowościowej rządu pruskiego wobec Polaków, Lwów 1909. Chlebowczyk J., Procesy narodotwórcze we wschodniej Europie środkowej w dobie kapitalizmu, Warszawa – Kraków 1975. Michalski R., Polskie duchowieństwo katolickie pod panowaniem pruskim wobec sprawy narodowej w latach 1870–1920, Toruń 1998. Michalski R., Systemy wartości na łamach polskiej prasy pomorskiej w latach 1870–1939 oraz 1945–1980, Toruń 1998. 57 Tamże. 536 Paweł ŚPICA Mikos S., Wpływ powstania listopadowego na wzrost świadomości narodowej na Pomorzu Gdańskim, [w:] Pomorze Gdańskie, t. 1: Szkice polityczno-gospodarcze, pod red. Z. Ciesielskiego, S. Gierszewskiego i in., Gdańsk 1965. Mross H., Pochodzenie narodowościowe duchowieństwa diecezji chełmińskiej (1821–1920), „Studia Pelplińskie” 1985, t. 16. Mross H., Stosunki narodowościowe wśród kleru chełmińskiego, [w:] Z dziejów kultury Pomorza XVIII–XX wieku. Materiały z seminarium. 26 października 1999 roku, pod red. J. Borzyszkowskiego, Gdańsk 2001. Nykiel J., Społeczne uwarunkowania powołań kapłańskich i zakonnych w diecezji chełmińskiej w latach 1900–1960, „Studia Pelplińskie” 1974, t. 5. Szeliski J., Studenci wyższych uczelni – stypendyści Pomorskiego Towarzystwa Pomocy Naukowej w latach 1848–1918, „Zapiski Historyczne” 1975, t. 40, z. 3–4. Śpica P., Obrońcy polskości czy germanizatorzy? Obraz duchowieństwa katolickiego diecezji chełmińskiej na łamach „Gazety Grudziądzkiej” na przełomie XIX i XX wieku, [w:] Z badań na dziejami oświaty i polskiego życia narodowego na Pomorzu Nadwiślańskim w XIX i XX wieku. Księga Pamiątkowa dedykowana Doktorowi Jerzemu Szewsowi z okazji Jubileuszu 85. rocznicy urodzin, pod red. L. Burzyńskiej-Wentland, Gdańsk 2010. Śpica P., Udział duchowieństwa katolickiego diecezji chełmińskiej w kształtowaniu świadomości narodowej Polaków na Kociewiu w latach 1898–1914, Gdańsk 2010, maszynopis pracy magisterskiej, prom. prof. UG, dr hab. R. Grzybowski. Trzebiatowski K., Prasa i organizacje polskie w regencji gdańskiej na przełomie XIX i XX wieku w świetle pruskich materiałów archiwalnych, „Rocznik Gdański” 1968, t. 27. Trzeciakowski L., W kręgu polityki. Polacy–Niemcy w XIX wieku, Toruń 2002. Wajda K., Obraz Niemców w publicystyce polskiej lat 1871–1914 a podziały zaborowe, [w:] Regiony pograniczne Europy Środkowo-Wschodniej w XVI–XX wieku. Społeczeństwo – gospodarka – polityka, pod red. K. Wajdy i Ralpha Schattkowsky’ego, Toruń 1996. Wajda K., Społeczeństwo polskie i Kościół katolicki na Pomorzu a państwo pruskie w latach 1860–1914, „Studia Pelplińskie” 1985, t. 16. Wierzchosławski S., Polski ruch narodowy w Prusach Zachodnich w latach 1860–1914, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk 1980. Wojciechowski M., Stosunki narodowościowe w Prusach Zachodnich w początkach XX wieku (1900–1920), [w:] Regiony pograniczne Europy Środkowo-Wschodniej w XVI–XX wieku. Społeczeństwo – gospodarka – polityka, pod red. M. Wojciechowskiego i Ralpha Schattkowsky’ego, Toruń 1996. „Lutrzy” i „dajczkatolicy”… 537 Summary The Linking of National and Religious Identity and the Image of Germans in the Polish Press in West Prussia in the Late Nineteenth and Early Twentieth Century The development of modern nationalism and anti-Polish policy of the Prussian authorities contributed to the deterioration of Polish-German relations in West Prussia in the late nineteenth and early twentieth century. Religious differences also did not favor non-confrontational coexistence of both nations. At that time an important role in shaping national consciousness of Pomeranian Poles played a Polish newspaper. Press repeatedly served as educational. On the pages of Polish newspaper, journalists were informing readers about the German policy and ways of fighting from germanization. The journalists also were presenting themselves as defenders of the Polish language and the Catholic faith. As a result, they were showing the Germans through the prism of national and religious differences. On the pages of the Polish press Germans Protestants and Germans Catholics were shown otherwise. This article treats about how the Polish journalists were shaping the imagination of Poles about the German Protestants and Catholics in West Prussia in the late nineteenth and early twentieth century in the face of intensifying conflict based on nationality. Keywords: West Prussia, Polish-German relations, religious relations, Pomeranian Newspaper, history of education.