Myśl w obcęgach

Transkrypt

Myśl w obcęgach
Stanisław Cat-Mackiewicz
Myśl w obcęgach
Studia nad psychologią społeczeństwa Sowietów
„Pisma wybrane” pod red. Jana
Sadkiewicza, t. 2
Universitas
Kraków 2012
206 stron, cena 32,00 zł
oprawa miękka ze skrzydełkami
Jacques Bainville powiadał, że dziennikarstwo jest trudniejszym i ciekawszym zajęciem od historii, historyk jest bowiem dziejopisem przeszłości,
dziennikarz zaś − teraźniejszości i przyszłości. Jadąc w 1931 roku do Bolszewii, Mackiewicz wypełniał założenia powołania swego zawodu – rzucając się
in medias res najnowsze i niebezpieczne, miał kraj Sowietów poznać, opisać
i odpowiedzieć na pytanie o jego przyszłość. Tym dziełem profetycznej nauki
dziennikarskiej miała być Myśl w obcęgach.
Kocią niezależność i przekorną buńczuczność Cata widać najlepiej w tym
prowokującym, makabrycznym w swej naoczności reportażu (choć sięgnijcie
po dzieje XIX wieku w anegdotach Był bal, czy po Zielone oczy – naburmuszoną
historię rządu emigracyjnego w Londynie). W 1931 roku Mackiewicz jechał do
ZSRS świadomy swoich celów. Nie mając złudzeń co do komunizmu, z chłodnym realizmem otwiera swoje opowiadanie jasno wyłożonym programem.
Kocią niezależność i przekorną buńczuczność Cata widać najlepiej w tym reportażu
Chce odpowiedzieć na pytania: „Czy w razie wojny ościennej w Rosji obudzi
się patriotyzm państwowy […], czy też przeciwnie, wybuch wojny wywoła
kontrrewolucję w Rosji? Czy w walce pomiędzy rosyjsko-bolszewickim centralizmem a siłami decentralistyczno-nacjonalistycznymi zwycięży pierwszy
czy też drugie? Jak się przedstawiają wpływy Azji na bolszewicką Rosję? Jak
wygląda ta młodzież […] urabiana w pojęciu, że religijność jest jakimś objawem patologicznym w rodzaju histerii płciowej? Jak się przedstawia sprawa
rosyjskiego «palimpsestu» […], przecież i w tym, co piszą literaci sowieccy,
i w filmach […] jest umiłowanie, pietyzm, jeśli nie tęsknota do historycznej
kultury rosyjskiej”.
Wyraźna jest tu metoda Mackiewicza, którą sugeruje również podtytuł
książki: Studia nad psychologią społeczeństwa Sowietów. Według Mackiewicza
kluczowym czynnikiem, który określa człowieka i państwo bolszewickie, nie
290
Pressje 2012, teka 29
są kwestie gospodarcze, lecz psychika bolszewików oraz ludu, nad którym
panują. Analiza psychiki – odwracając platońską analogię państwa jako szkła
powiększającego ludzką duszę – pozwala na analizę natury ustroju sowieckiego. Mackiewicz szczególnie podkreślał wpływy Wschodu, które stawały się
coraz silniejsze pod reżimem bolszewickim i jeszcze bardziej oddalały Rosję
od Europy. Analiza cywilizacyjna pomaga też zrozumieć, jak marksizm mógł
znajdywać poparcie w społeczeństwach zachodnich. Osłabienie cywilizacji
łacińskiej wytwarza próżnię, którą wypełnia najszybciej niższa i znacznie
prostsza ideologia będąca jej organicznym przeciwieństwem – marksizm-leninizm.
Tym, co określa bolszewizm, jest psychika bolszewika. Mackiewicz szuka jej cechy wyróżniającej, chce poznać Sowietów, postawić prognozy na
przyszłość. Cechy tej nie znajduje. Stawia pytania o istotę bolszewizmu, by
je następnie porzucić jako naiwne i niekonstruktywne. Tym, co go uderza
w jego podróży, jest zewsząd wyłaniająca gra pozorów. Ciągłe nadrabianie
miną, udawanie, państwo jak piekielna commedia dell’arte. Dla Mackiewicza
istotą bolszewizmu jest fałsz tworzony przez ludzi żyjących w ułudnym świecie, fałsz, który podają sobie i innym jak psychiczną morfinę. Trawestując analizę Mackiewicza, substancją ustroju sowieckiego, podobnie jak substancją
marksizmu, jest fałsz rozumiany ontologicznie jako negacja i potocznie jako
nieszczerość, zła wola i kłamliwość.
Komunizm wypracował sobie odpowiedni kamuflaż jeszcze przed rewolucją i udoskonalał go aż do upadku ZSRS. W niektórych kręgach lewicowych
ten system kłamstwa funkcjonuje zresztą do dziś. Polega ona na odciągnięciu
uwagi od właściwej natury i celów komunizmu, łagodzeniu ich zabiegami językowymi i dezinformacji co do prawdziwej sytuacji wewnątrz państwa Sowietów. Czołowym kłamstwem – przed którym przestrzegał Józef Mackiewicz
– była obietnica ewolucji komunizmu, jego systematycznego asymilowania się
do postaci narodowego państwa demokratycznego.
Sowiecki kamuflaż nie był w żadnym wypadu jednolity. Lenin zdołał
uratować chwiejącą się rewolucję, przekonując Piłsudskiego o słabości
bolszewików i wskazując na większe zagrożenie ze strony Białych. Iluzja
ta rozwiała się po pokonaniu Denikina, gdy bolszewicy uderzyli całą siłą
na imperialistyczną Polskę. Wręcz przeciwny wizerunek tworzony był podczas zimnej wojny, gdy potęga militarna Sowietów i Paktu Warszawskiego
była wyolbrzymiana. Niezmienna była tendencja do fałszowania rzeczywistości, do przedstawiania jej w bądź przesadny, bądź złagodzony sposób.
Jakiejże tu trzeba hermeneutyki, by pisać sowieckie dzieje, tym bardziej
być dziennikarzem sowieckiej współczesności! Mackiewicz relacjonuje rozmowę z kimś, kogo określa jako osobę „znającą rosyjskie stosunki
dobrze”. Rozmówca krytykując cytowanie sowieckich gazet na Zachodzie,
stwierdził: „Gazeta sowiecka nie podaje nigdy prawdy. Przesadza zawsze,
kłamie zawsze. Wtedy, gdy pisze in plus o sowieckich stosunkach – przesadza lub kłamie. Gdy pisze in minus, gdy pisze, że jest źle w transporcie,
Kompressje
291
w fabryce, tu lub ówdzie – kłamie lub przesadza. […] I tą masą przesady,
którą operuje wtedy prasa sowiecka w opisywaniu danego, zaniedbanego
działu pracy, starają się bolszewicy podnieść energię ludzi, zatrudnionych
w tej dziedzinie”.
Fałszywość ustroju sowieckiego widać prawie w każdym jego przejawie. Ważnym czynnikiem, będącym wręcz spoiwem sowieckiego społeczeństwa, była stale dozowana obawa przed wojną z imperialistycznym
Dziwne społeczeństwo, zahipnotyzowane, zsolidaryzowane w kłamaniu w oczy
Zachodem. Mackiewicz nazywał Sowiety „społeczeństwem karmionym
morfiną”. Pisał: „U nas człowiek normalny nie wierzy w wojnę Polski z Rosją. […] Początkowo starałem się Rosjanom, z którymi rozmawiałem, wytłumaczyć i przedstawić, jak myśl o agresji stoi naprawdę od nas daleko.
[…] Potem machnąłem na to ręką. W Rosji każdy normalny człowiek wierzy
w wojnę. Co więcej, każdy normalny człowiek nie może sobie zdać sprawy,
dlaczego my czy Europa, czy ktokolwiek dotychczas na Rosję nie napadł.
Ta kwestia wydaje się im tak dziwna, że tłumaczą to sobie tylko jakąś perwersyjną chytrością z naszej strony”.
Najbardziej jednak zdumiewające jest złudzenie, jakim żyje przeciętny
mieszkaniec Bolszewii co do realiów własnego kraju. „Dziwne społeczeństwo,
zahipnotyzowane, zsolidaryzowane w kłamaniu w oczy cudzoziemcom, w kłamaniu naiwnym, rozbrajającym, tak że się czasami myśli, że doprawdy ma
się do czynienia z jakimś obłędem masowym”. Mackiewicz opisuje film, na
który wybrał się w Moskwie, a którego przesłaniem było ukazanie kontrastu
między Rosją carską a porewolucyjną. Dobrze ubrani, schludni przechodnie,
okazałe kamienice, gdzie niedawno brudny motłoch gnieździł się w lepiankach. „Siedziałem w tym kinie i nie mogłem wyjść z podziwu. Przecież na to
patrzyła publiczność moskiewska, która życie swoje zna i widzi, że obraz jest
humorystycznie do prawdy nie podobny. Jakaż tu hipnoza działa i na autorów
filmu, i na publiczność?”.
Dowodem fałszywości założeń marksizmu jest sama jego realizacja
w państwie sowieckim. Podsumowuje to makabryczna uwaga Mackiewicza: „Samo istnienie tego olbrzymiego państwa, które dobrowolnie wije się
w męczarniach koszmarnej nędzy, jest dowodem, że ten, kto twierdził, że życie klas, społeczeństw, narodów regulują względy ekonomiczno-materialne,
jest ostatnim głupcem. Gdyby tak było, skądże by się wzięło to zjawisko stu
sześćdziesięciu milionów ludzi żyjących dobrowolnie w nędzy?”.
Ze sprzecznością radzono sobie, przekonując się, że rewolucja nie
skończyła się obaleniem poprzedniego ustroju, lecz trwa nadal, i że jej cel
jest już niezmiernie blisko, wręcz na wyciągnięcie ręki. W połączeniu ze
stale podsycaną obawą wojny prowadziło to do nerwicowego stanu psychicznego sowieckiego demosu. Mackiewicz raportuje: „w Rosji do każdej
292
Kompressje
pracy zapędza indywiduum ludzkie nie wzgląd na własny indywidualny
interes, lecz dwa czynniki, z których jednym jest terror, drugim systematyczne wprowadzanie tego ludzkiego indywiduum w stan histerii rewolucyjnej, w stan aktora deklamującego najbardziej patetyczną ze swoich ról.
I tym codziennym, rewolucyjnym haszyszem społeczeństwo co dzień jest
histeryzowane!”.
Powracając na kartach reportażu do swoich pytań, stwierdza Mackiewicz
ich niezręczną naiwność, nietrafność wynikającą z Zachodniej perspektywy,
z której były zadane. Jest to jeden z najistotniejszych wniosków z podróży:
Zachód zupełnie nie rozumie i nie docenia bolszewizmu. Jest to wielki tryumf
sowieckiej machiny fałszu. Ludzie Zachodu opierają się daniu wiary niezwykłym historiom z Bolszewii. Racjonalizują je za pomocą znanych im kategorii,
by stały się zrozumiałe i potulnie przystępne, fałszując wtórnie już zafałszowaną rzeczywistość.
Tak rodził się stereotyp Sowietów jako kraju ciemiężonego przez skorumpowany urzędników partyjnych, kraju rozpustnego i areligijnego, a jednak potężnego militarnie. Mackiewicz walczy z taką płaską, wygodną, chętnie przyjmowaną wykładnią. Choć obraz ten posiada elementy prawdy, jest fałszywy,
ponieważ nie naświetla najistotniejszych cech bolszewizmu. Nie są nimi areligijność − w latach trzydziestych osiągnięcia w tej dziedzinie były nader niezadowalające − niemoralność obyczajowa czy nawet ubóstwo, choć szczególnie
rzuca się w oczy. Istotą sowietyzmu jest ten osobliwy stan psychiczny, który
próbował uchwycić Mackiewicz – dogłębne zniewolenie, bo sięgające światopoglądu i sumienia. Myśl w obcęgach.
Podobnie dezinformacja i brak wiary w potworności Sowietów doprowadziły do powstania poglądu, że w ich kraju zrealizowano komunizm w nieumiejętny sposób, wypaczając jego pozytywne cechy. Złudzenie to szczególnie
chętnie przyjmował rozczarowany, wiecznie pragnący zmian Zachód. Zwalczał
je Mackiewicz jako wybitnie niebezpieczne, a po nim zaś jego młodszy brat
Józef w Kontrze, Zwycięstwie prowokacji czy Drodze do nikąd. Fałszywość tego
poglądu wynika z faktu, że już w samej idei komunistycznej leży nihilistyczny
potencjał i destruktywna siła, która zawsze dąży do rozsadzenia cywilizacji,
w jaką wrośnie, szczególnie zaś wymierzona jest w chrześcijańskie i łacińskie
społeczeństwo Zachodu.
Tym trudniej było Mackiewiczowi zrozumieć powszechne błędne rozumienie Sowietów przez społeczeństwa demokratyczne: „Nie umiem sobie tego
zjawiska inaczej wytłumaczyć, jak bakcylem infekcyjnym bolszewickim, swego rodzaju chorobą mózgową. […] Skąd powstaje ten bakcyl? Mam śmiałość
powiedzieć, że z przesytu dobrobytu. Tu u nas mówi się o nędzy, bezrobociu,
kryzysach ekonomicznych, sytuacji katastrofalnej. Pojedźcie do Bolszewii.
Wtedy to wszystko, co u nas się dzieje, nazwiecie jednym wyrazem: przesyt
dobrobytu”.
Mackiewicz rozważa trzy możliwości: upadek Sowietów, ich zwycięstwo nad
całym światem oraz współistnienie komunizmu z krajami kapitalistycznymi.
Kompressje
293
Trzecią możliwość odrzuca jako naiwną, gdyż „w końcu skończy się na agresji
z ich strony. Zarówno NEP, jak i piatletki to są właściwie tylko pieredyszki z ich
strony”. Za najbardziej prawdopodobną uważał ewentualność pierwszą. „Nie
można przecież przypuścić, że długo może istnieć społeczeństwo karmione
wyłącznie morfiną. Te ciągłe zmiany, ta rewolucyjność wprowadzana w życie
codzienne są przecież psychologicznie tym samym co morfina. A to zabija,
a nie usposabia do życia”.
Michał Bizoń
„Pressje” są patronem medialnym wydania Pism wybranych Stanisława Cata-Mackiewicza. W kolejnej tece omówienie Zielonych oczu.
Jan Filip Staniłko (red.)
Katastrofa
Bilans dwóch lat
Instytut Sobieskiego
Wa rs z a wa 2 0 1 2
162 strony
oprawa miękka ze skrzydełkami
cena 20,00 zł (tylko sprzedaż wysyłkowa)
Raport Instytutu Sobieskiego wraca do dyskusji na temat katastrofy smoleńskiej i jej przyczyn. Autorzy podkreślają na wstępie, że ich celem było podejście do zagadnienia z „należną mu powagą, szacunkiem dla faktów i takim
dystansem, jaki tylko jest możliwy”. Ma być to „podsumowanie tego, co wiemy
o samej katastrofie i wielorakich jej konsekwencjach”.
Raport, jak na tego typu publikacje, jest stosunkowo długi. Podzielony
został na trzy części, z których pierwsza dotyczy głównie analizy przyczyn,
przebiegu i prowadzonego śledztwa samego wypadku, natomiast dwie pozostałe koncentrują się odpowiednio na wymiarze wewnętrznym i zewnętrznym
katastrofy.
W części pierwszej Piotr Falkowski z „Naszego Dziennika” analizuje przyczyny katastrofy i śledztwo prowadzone w sprawie ich wyjaśnienia, natomiast
Marek Pyza z „Uważam Rze” opisuje krajowy wymiar katastrofy, zwłaszcza
zaś kwestię odpowiedzialności politycznej. Jeśli doda się do tego analizę stanu instytucjonalnego państwa polskiego przedstawioną przez Pawła Solocha
z Instytut Sobieskiego w części drugiej, wyłania się obraz państwa polskiego,
294
Pressje 2012, teka 29