Młoda Lechia Gdańsk bez litości dla gości z Argentyny

Transkrypt

Młoda Lechia Gdańsk bez litości dla gości z Argentyny
Trójmiasto 1 Sport 19
www.gazeta.pl/trojmiasto
www.wyborcza.pl 1 Gazeta Wyborcza 1 Czwartek 30 lipca 2009
Derby jak msza w kościele
- Nie jestem bufonem, ale śledzę w internecie opinie kibiców. Ci ludzie wiążą olbrzymią nadzieję z tym, że tu
jestem. Nie wyobrażam sobie, żebym mógł ich zawieść – mówi dyrektor sportowy Arki Andrzej Czyżniewski
Andrzejem Czyżniewskim
Tadas Labukas jest już w Arce, Adrian
Mrowiec jest bliski podpisania umowy. W takim razie będziecie musieli
rozstać się z napastnikiem i obrońcą
lub defensywnym pomocnikiem. Czy
to będą Marcin Chmiest i Paweł Weinar?
MACIEJ KOROLCZUK: Jest pan w Arce
od blisko trzech tygodni. W jakim
stanie organizacyjno-sportowym zastał pan klub?
ANDRZEJ CZYŻNIEWSKI, DYREKTOR SPORTOWY ARKI: Nie będę komentował pra-
cy moich poprzedników. Chciałbym
tylko, aby zatrudnienie Czyżniewskiego świadczyło o mądrości ludzi, którzy zawiadują Arką. Bo to Arka jest
najważniejsza, a Czyżniewski jest tylko jej pracownikiem. Jednym z moich obowiązków jest zmiana wartości
sportowej drużyny. Zależy mi także
na tym, aby obraz Arki, jako marki,
zmienił się zdecydowanie, żeby
w oczach kibiców był to klub szczególny. Życzyłbym sobie, abyśmy za
wierność kibiców odwdzięczali się
wysokim poziomem widowiska, zaangażowaniem, walką. Aby nawet po
przegranym meczu kibice mogli nam
zrobić „standing ovation”.
który zaciągnąłem w 1976 r., kiedy
klub podał mi rękę i wyciągnął mnie
z III ligi. To, kim jestem dzisiaj i w jakim jestem miejscu, w dużej mierze
zawdzięczam Arce. Przyszedł czas,
żeby dług spłacić. Praca w Arce to do
tej pory największe wyzwanie w moim zawodowym życiu, bo mam świadomość, jak dużo pracy mnie czeka.
Nie jestem zarozumiałym bufonem,
ale śledzę w internecie opinie kibiców na mój te mat. I ci lu dzie w ol brzymiej większości wiążą nadzieję
z tym, że tu jestem. Nie wyobrażam
sobie, żebym mógł zawieść taką rzeszę ludzi.
DAMIAN KRAMSKI
ków, z innymi będziemy musieli się
rozstać.
ROZMOWA Z
- Dochodziły do mnie różne opinie na
temat Marcina. Ale po spotkaniu znim
chciałbym zdementować wiele krzywdzących opinii na jego temat. Chmiest
jest profesjonalistą. On nikomu nie wykręcał rąk i nie przykładał pistoletu do
głowy, żeby podpisać kontrakt. Czasami tak bywa, że zawodnik w nowym
miejscu po prostu nie funkcjonuje, bo
na jego postawę wpływa wiele zewnętrznych iwewnętrznych czynników. Wiem,
że Marcinowi jest trudno, nie cieszy się
sympatią kibiców, jest obiektem kpin.
Ale to jest tylko człowiek, który też przeżywa tę sytuację.
Czy Arka ma pieniądze na transfery?
- Żeby pozyskać zawodnika, nie zawsze trzeba mieć gotówkę. Tak jak
w każdym innym interesie, dzisiaj
ustępstwo zrobię ja, a jutro ty. Dyrektorzy ds. sportowych muszą ze
sobą współpracować. To jest sfera
biznesu, w której trzeba umieć się
po ru szać. Nie zno szę sy tu a cji,
w której menedżer zawodnika usiłuje ode mnie wyrwać kasę. Wszyscy my ślą, że pan Kra u ze i fir ma
Prokom to dojna krowa, którą można cały czas doić, nie dając nic w zamian.
Zgoda, ale to także piłkarz, który ma
w klubie do wykonania zadanie, z którego od dwóch lat nie potrafi się wywiązać.
Na czym ta „zmiana wartości sportowej drużyny” będzie polegała?
- Na kontraktowaniu i pozyskiwaniu
zawodników, których potencjał jest
zdecydowanie wyższy od tych, których aktualnie posiadamy.
- Nie może wykonywać swojej pracy
z różnych względów. Rozumiem kibiców, którzy są z tego powodu niezadowoleni, ale to nie jest tak, że Chmiest
jest upartym typem, który chce tylko
i wyłącznie brać pieniądze z Arki. On
zrobił już duży krok ku temu, aby rozwiązać ten kontrakt, np. zrezygnował
z części poprzedniego wynagrodzenia.
Arka jest w gruntownej przebudowie, ale jakiś cel przed drużyną musi zostać postawiony?
- Zmiany, jakie nastąpiły w strukturach klubu, nie mają prawa mieć
wpły wu na pił ka rzy i na wy nik
sportowy. Drużyna ma trenować.
Rzeczywiście, w pewnym momencie wkradła się wątpliwość, jak ten
zespół będzie wyglądał, czy zostanie tre ner Ma rek Choj nac ki, ja kich bę dzie miał pił ka rzy. Te raz
jesteśmy na etapie „łapania pewno ści”. Nie bę dę ukry wał, że po
sprowadzeniu nowych zawodni-
Czyli rozwiązanie kontraktu z woli obu
stron to tylko formalność?
- Wbrew pozorom – nie. To wiąże się
z obciążeniem finansowym, jakie musi wziąć na siebie klub. Chmiest ma podpisany kontrakt i równie dobrze może
go realizować aż do wygaśnięcia umowy. To jest biznes, jedne warunki są do
przyjęcia, inne nie.
Tak było do tej pory.
Nie żałuje pan, że trafił do Arki dopiero w lipcu? Cały czerwiec został zmarnowany.
- Jestem szczęśliwy, że mogę tu pracować. Kiedy rozstałem się z Arką
po raz pierwszy, czułem, że odchodzę w poczuciu niespełnionego obowiąz ku. Powta rza łem so bie w my ślach, nie jako groźbę, ale wyrażenie
na dziei, że „ja tu jesz cze wró cę”.
Mam wobec Arki dług do spłacenia,
- Nie wiem, jak było, ale dopóki będę
pracował w Arce, na pewno tak nie
będzie. Wszyscy ludzie, którzy są tutaj zatrudnieni, są również po to, żeby spowodować progres sportowy
i finansowy. Musimy doprowadzić
do sytuacji, żeby część środków dopły wa ła z zewnątrz. Mo gę w tym
miejscu przytoczyć słowa Tadeusza
Mazowieckiego, który mówił o tym,
aby odciąć przeszłość grubą kreską.
Nie wszystkim się to podobało, bo
wie lu chcia ło by roz li cze nia, krwi,
sensacji, padliny. Tak w Arce nie będzie, bo okres pracy poprzedników
został zamknięty. Mamy nowe rozdanie i będziemy się starali pracować inaczej.
W poprzednim sezonie pojawiały się
głosy, że klub zalega piłkarzom z wypłatami pensji.
- Piłkarze zarabiają po kilkadziesiąt czy
kilkanaście tysięcy złotych. Jeśli zdarzyło się, że zawodnik nie otrzymał na
czas jednej pensji i to miało wpływ na
jego postawę na boisku, to co ma powiedzieć człowiek, który zarabia 1,5 tys. zł
i traci pracę?
Jest pan założycielem siatki skautingu w Lechu Poznań. Czy możemy się
spodziewać, że podobny model powstanie w Gdyni?
- W tej chwi li naj waż niej sze jest
wzmocnienie drużyny. Inne rzeczy
musimy odłożyć w czasie, bo zbudowanie sieci skautingu jest wielkim
przedsięwzięciem i niemało kosztuje. Nie wyobrażam sobie, aby w modelu biznesowym, jaki chcemy stworzyć, mogło zabraknąć skautingu. Ponad to chce my pod pi sać umowę
o współpracy z satelickimi klubami
np. Cartusią albo Orkanem Rumia,
żeby były w regionie naszymi oczami
i informowały nas o szczególnie uzdolnionej młodzieży, która może trafić
do Arki. Taki model funkcjonował
w Lechu.
W piątek inauguracja sezonu i od razu derby. Co się będzie działo w piątek
przy Traugutta?
- Nie każdy ma taki przywilej, żeby
otwierać sezon i to od razu takim meczem. Chciałbym, żeby derby to było święto w Trójmieście. Zdaję sobie
sprawę, że kibice Lechii i Arki się nie
po ko cha ją, ale życzył bym so bie
i wszystkim, aby ten mecz odbył się
w poszanowaniu tradycji obu klubów.
Bo der by powin ny być jak msza
w kościele.1
Rozmawiał MACIEJ KOROLCZUK
Przebywający na Pomorzu argentyński zespół Polonia FC rozegrał
dwa sparingi. Najpierw uległ IV-ligowym Orlętom Reda 0:3, a potem aż
0:7 przegrał z drużyną Młodej Ekstraklasy Lechii Gdańsk.
Polonia FC to co prawda amatorski
zespół, jednak ani piłkarze, ani trener
Dawid Oczkowski z pewnością nie
spodziewali się, że tak trudno będzie
im się grało na polskiej ziemi. Jeszcze
podczas pobytu na Mazowszu, gdzie
rozpoczęli swoje tournée po Polsce,
udało im się uzyskać wartościowe wyniki – przede wszystkim remis 0:0
z zespołem Młodej Ekstraklasy Polonii Warszawa. Jednak pobytu na Pomorzu, przynajmniej pod względem
sportowym, nie będą wspominać najmilej.
W Redzie gości z Argentyny zaskoczył nie tylko przyzwoity poziom
prezentowany przez Orlęta, ale rów-
DOMINIK WERNER
Młoda Lechia Gdańsk bez litości dla gości z Argentyny
Młodzi lechiści (biało-zielone stroje) strzelili Argentyńczykom aż 7 goli
"Gazeta Wyborcza"; 30.07.2009
GD
nież niezwykle miłe przyjęcie przez
miejscowych oraz bardzo ładny, kameralny stadion, na którym pojawiło
się sporo kibiców. Jednak na boisku
podopieczni Mieczysława Gierszewskiego nie byli zbyt gościnni i zasłużenie wygrali 3:0. – Moi chłopcy wyjątkowo zmobilizowali się na ten mecz,
w końcu nieczęsto nadarza się okazja,
aby zagrać z rywalem z tak odległego
kraju jak Argentyna – mówił po meczu
trener Gierszewski. – Goście zaprezentowali się z dobrej strony, choć widać
było, że pod koniec meczu trochę opadli z sił – dodał szkoleniowiec Orląt.
Zgodził się z nim trener Oczkowski.
– Ostatnio graliśmy na sztucznych nawierzchniach, przeskok na boisko
z wysoką, naturalną trawą trochę nadwyrężył siły moich podopiecznych.
Już dwa dni później Polonia FC znów
miała okazję zagrać na sztucznej murawie. Na stadionie przy Traugutta zmie-
rzyła się ze zdecydowanie najsilniejszym z dotychczasowych rywali – zespołem Młodej Ekstraklasy Lechii. Trener biało-zielonych Tomasz Borkowski
potraktował mecz bardzo poważnie ina
pierwszą połowę wystawił najmocniejszy możliwy skład. Znaleźli się w nim
m.in. zawodnicy zszerokiej kadry pierwszego zespołu – Mateusz Łuczak i Damian Szuprytowski. Ten drugi był zdecydowanie najlepszy na boisku, a swoboda, z jaką wbijał w murawę przeciwników, wprawiała w osłupienie obserwatorów meczu. Po pierwszej połowie
lepsza technicznie i taktycznie Lechia
prowadziła 3:0, awdrugiej, mimo że trener Borkowski wymienił całą jedenastkę, dołożyła kolejne cztery bramki.
To był ostatni mecz sparingowy Argentyńczyków na Pomorzu. W piątek
udadzą się oni do Torunia, gdzie wezmą udział w XIV Światowych Igrzyskach Polonijnych.1 OSA