Rozdział III
Transkrypt
Rozdział III
Rozdział III Wstałem bardzo wcześnie. Zjadłem śniadanie, wypiłem herbatę, ubrałem się w mundur i wyszedłem w stronę stacji, która znajdowała się przy ulicy Dworcowej. Lśniący Ty2 czekał już na peronie. Wagony były wyładowane produktami Stomilu. Sprawdziłem z Krzyśkiem cały silnik parowy i udałem się do budki. Wszystko było czyste, pozostało tylko ustawić kierunek nawrotnicą, odhamować skład, dać sygnał „baczność” oraz zrobić jeden ruch przepustnicą i skład ruszył. Po dotarciu do stacji w Chabówce „urwaliśmy” skład i odstawiliśmy parowóz do depo i udaliśmy się na nocleg. O tajemniczym domu nie rozmawialiśmy, żeby nikt się nie dowiedział. Tak minęła kolejna doba. Wstaliśmy o świcie, nasmarowaliśmy maszynę i ze światłami manewrowymi wyruszyliśmy po skład osobowy stojący na stacji. Manewrowy sprzęgnął Ty2 z wagonami. Wykonałem próbę hamulca. Znowu kilka obrotów nawrotnicą, chwila postoju w oczekiwaniu na Sr3 króciutki Rp1 i ruch przepustnicą. Kilka godzin później już staliśmy na stacji w Sanoku. Zmiana Drużyn przebiegła szybko. Wyruszyliśmy do tajemniczego domu. Po drodze zaliczyliśmy dom kolegi, z którego wzięliśmy piłę do metalu. Doszliśmy pod wejście do piwnicy, było zabezpieczone starą zardzewiałą kłódką. Na chwilę się odwróciliśmy, usłyszeliśmy trzask gałęzi, a po ponownym spojrzeniu na właz pojawiła się na nim kartka: „Tylko człowiek, który odnalazł ten dom może otworzyć tę kłódkę, nie przecinaj jej, to nic nie da, poszukaj w spodniach.” Przeszukałem całe spodnie, ale nic nie znalazłem. Nie wiedziałem co zrobić. Po 10 minutach intensywnego myślenia przypomniałem sobie o sekretnej kieszące wewnątrz moich roboczych spodni. Znalazłem malutki, szczerozłoty kluczyk. Włożyłem go do kłódki i przekręciłem. Po otwarciu włazu ukazała się kolejna karteczka: „Człowieku, pamiętaj żadna rzecz nie może się wydostać poza teren parceli, na której się znajdujesz, bo inaczej będziesz stracony!” Weszliśmy do środka. Szukaliśmy włącznika i po drodze Krzysiek znalazł lampę naftową. Zapalił ją, a naszym oczom ukazało się puste, białe pomieszczenie o ścianach gładkich jak stół. W jednej z nich był wąski otwór prowadzący do kolejnego pomieszczenia. Usłyszałem trzask-to mój kolega przewrócił się. Zawył z bólu. Wyprowadziłem go na na światło dzienne. Nie wiedziałem co mam zrobić. Powiedział że da radę dojść do najbliższej ulicy. Zadzwoniłem po pogotowie ratunkowe. Po kilku minutach przyjechała Nysa 522. Natychmiast zabrali Krzyśka do szpitala, pozwolili mi jechać z nim. Po wstępnej diagnozie lekarz stwierdził złamanie z przemieszczeniem. Kolega musiał zostać w szpitalu. Poinformowałem jego rodzinę, a ja udałem się do domu. Myślałem, że to już koniec z tajemniczym domem, ale przypomniałem sobie, że mogą się o nim dowiedzieć jeszcze trzy osoby. Po długiej myślowej eliminacji, umówiłem się z Andrzejem, kolegą z kolejówki, również maszynistą, na 13:00 następnego dnia. Właśnie zaczynał się mój urlop. Spałem niespokojnie. Obudziłem się o 12:42. Nie było czasu na śniadanie, od razu trzeba było lecieć.