II miejsce KOD – C15

Transkrypt

II miejsce KOD – C15
II miejsce KOD – C15
Genialny pomysł
Na podwórkowym boisku Kacper grał ze swoimi znajomymi w piłkę. Było ono już
bardzo zniszczone, ponieważ po powrocie ze szkoły, chłopcy pierwsze co robili, to
wychodzili na dwór. Oczywiście rodzicom się to nie podobało i przed każdym wyjściem
pytali się ich czy odrobili lekcje, czy mają jutro jakiś sprawdzian, czy przypadkiem nie pyta
pani
w
szkole
z ostatnich lekcji. Chłopcy - jakże mogłoby być inaczej - zawsze odpowiadali, że już odrobili
zadanie domowe na lekcji albo (co raczej częściej używali), że nic im pani nie zadała. Więc
jak rodzice pozwolili wyjść dzieciom na dwór, to mieli pewność, że przez następne 3 godziny
będą mieli spokój.
Gdy wszyscy byli już na dworze: Kacper (najlepiej grał w piłkę), Kuba (najlepszy
przyjaciel Kacpra), Grzesiek (wszędzie zabierał ze sobą jedzenie), Poldek (a właściwie
Leopold ale nikt tak się do niego nie zwracał), Stasiek (uwielbiał czytać książki, w
szczególności przygodowe) i Antek (bardzo lubił stać na bramce), to oprócz gry , bardzo dużo
ze sobą rozmawiali. Zazwyczaj tematem przewodnim była szkoła (chyba, że nic się nie działo
w szkole ciekawego – ale to rzadko się zdarzało), dlatego i tym razem nie mogło być inaczej .
Pierwszy zaczął opowiadać Kacper:
- Słyszeliście jak pani z biologii krzyczała na Franka?
- Chyba nie ma osoby, która by tego nie słyszała – powiedział z lekką ironią w głosie Kuba.
- Ale mu babka wygarnęła … po prostu jakaś masakra – dodał Poldek.
Ja tam się cieszę , że p. Bąk tak mu powiedziała. Przecież on cały czas nic nie robił na tych
lekcjach, tzn. bardzo umiejętnie przeszkadzał. Jak ja bym był na miejscu pani z biologii, to
już dawno bym mu coś powiedział. Wszystko zlewał, nie przynosił książek i zeszytów na
lekcje, nie odrabiał zadań domowych, w ogóle się nie uczył! - stwierdził Antek.
Niby tak, ale ona też mogła inaczej mu zwrócić uwagę - wtrącił Stasiek - a nie od razu się na
niego wydzierać.
Ciekawe, jak Ty byś się Stasiek zachował w takiej sytuacji? Jestem pewien, że nawet jeszcze
gorzej byś Frankowi powiedział - odparł Kacper.
No nie wiem... Może po prostu zastanówmy się wszyscy, co możemy zrobić, żeby było jak
najmniej tak nieprzyjemnych sytuacji między uczniami a nauczycielami - rzekł Stasiek.
Hmm …-włączył się nagle do rozmowy Grzesiek - a co by było, gdybyśmy zorganizowali
w szkole turniej piłki nożnej . Może uczniowie vs. nauczyciele? Albo mam jeszcze lepszy
pomysł! Pomieszajmy składy drużyn, tak jak robimy to tutaj na naszym boisku!
Kurcze, stary … ale ty masz super pomysły! Niby tylko sobie stoisz na bramce z batonikiem
w ręku, a tu taka świetna myśl! - mówił z podziwem w głosie Kuba .
Dobra chłopaki nie przesadzajcie, bo jeszcze się zaczerwienię. To jutro idziemy do dyrektora
i powiemy mu o naszym genialnym planie - odrzekł trochę zawstydzony Grzesiu.
Miesiąc później wszyscy zebraliśmy się na sali gimnastycznej w naszej szkole . Odbył
się naprawdę fantastyczny mecz. Byliśmy zdziwieni, jak nasi znajomi ze szkoły zaczęli
kibicować nauczycielom, a później praktycznie cała rada pedagogiczna nam. Szanse na
wygranie turnieju były wyrównane. Ostatecznie wygraliśmy z nauczycielami 6:5, ale i tak
największe uznanie i brawa zyskał dyrektor, strzelając gola główką! Wszyscy wtedy wstali i
zaczęli skandować imię pana dyrektora. Najgłośniej
jednak krzyczały w czasie meczu panie z
I
geografii, chemii i matematyki! To był jednak najlepszy jak do tej pory z pomysłów Grześka,
który po tym turniej trafił do historii szkoły. Gdyby nie on, już zawsze postrzegalibyśmy tych
wspaniałych pedagogów, jako ponurych, wiecznie czepiających się ludzi, którzy tylko
potrafią krzyczeć i zwracać uwagę uczniom.