Węgiel w cenie

Transkrypt

Węgiel w cenie
Węgiel w cenie
Utworzono: czwartek, 02 grudnia 2004
Węgiel w cenie
Za tonę węgla energetycznego w portach europejskich płaci się już ponad 120 dolarów za tonę. Tyle jeszcze nigdy w historii nie
płacono. Czy polscy producenci węgla kamiennego skorzystają na cenowej koniunkturze?
W dniach 21–24 października w Rzymie odbyła się konferencja Coaltrans, gdzie spotkało się ponad tysiąc osób – zarówno
przedstawiciele producentów węgla, jego konsumentów, firm transportowych, instytucji finansowych oraz analitycy – by
dyskutować nad przyszłością rynku węgla. Większość uczestników spotkania była zgodna, nadchodzą dobre czasy dla
producentów węgla, gorsze dla jego konsumentów. Ceny tego surowca będą rosły, bowiem na rynku brakuje węgla. Nikt tak
naprawdę nie jest w stanie oszacować, jaka jest skala niezbilansowania, czy brakuje na rynku 5, 10 czy więcej milionów ton węgla.
Przyczyn tego zjawiska jest wiele (czytaj rozmowa poniżej).
I właśnie ten ujemny bilans po stronie podaży wpływa, że ceny węgla rosną i pewnie rosnąć będą. I to w oszałamiającym tempie.
Cenowe szaleństwo
W październiku ubiegłego roku cena węgla energetycznego kształtowała się na poziomie 64 dolarów za tonę, co wydawało się i tak
wysoką ceną (rynek ARA pamięta jeszcze lata 90., kiedy cena węgla zeszła poniżej 30 dolarów za tonę). Jednak to, co dzieje się w
tym roku, jest czystym szaleństwem. Według ostatnich notowań indeks ARA (porty Amsterdam–Rotterdam–Antwerpia) osiągnął
poziom 126 dolarów za tonę.
Ostrożnie z eksportem
Boom cenowy niekoniecznie musi się przełożyć na wzrost eksportu polskiego węgla. Raz, że polscy producenci nie są w stanie
wyprodukować dostatecznej ilości węgla dobrej jakości, bo taki sprzedaje się w Europie. A dwa, że niekoniecznie może się to
opłacić, nawet zważywszy na tak wysokie ceny węgla. Należy bowiem zauważyć, że rekordowe ceny węgla zbiegły się z równie
rekordową zniżką wartości dolara w stosunku do naszej waluty. Na dodatek wzrost cen węgla jest pochodną wzrostu cen
transportu. Od stycznia do października br. stawki frachtowe podrożały dwukrotnie. Dla przykładu transport tony węgla z RPA do
Europy wzrósł w tym czasie z 24 do 50 dolarów. Dlatego obecnie niemal połowa ceny węgla wysyłanego drogą morską to koszty
transportu. Pozostaje bardziej efektywny eksport lądowy, ale – jak zapewniają przedstawiciele Węglokoksu – kierunki lądowe są w
zasadzie maksymalnie wykorzystane.
Pozostaje zatem pytanie, w jaki sposób polscy producenci mogą skonsumować obecną koniunkturę cenową na rynkach
światowych? Mogą oczywiście wykorzystać tę sytuację podnosząc ceny na rynku krajowym. Uczynili to już w stosunku do
odbiorców indywidualnych. Ceny węgla grubego wzrosły o 10 proc. Teraz kolej na negocjacje z energetyką, głównym odbiorcą
węgla. Kompania Węglowa chce aż 15 proc. podwyżki, uzasadniając to wzrostem kosztów.
Ceny w górę?
Prof. Wiesław Blaschke z PAN uważa, że tak wysokie oczekiwania ze strony producentów są uzasadnione.
– Ceny węgla nie powinny być niższe od kosztów wydobycia. Niestety, przez lata górnictwo sprzedawało węgiel energetyce
ponosząc na tym straty. Czas z tym skończyć, tym bardziej, że ceny węgla na rynkach światowych poszły mocno w górę.
Dane statystyczne wskazują, że ten swoisty proceder wciąż ma miejsce. W 2006 r. średnia cena węgla energetycznego
kształtowała się na poziomie ok. 164 zł za tonę (loco kopalnia), podczas gdy średni koszt produkcji wynosił ok. 174 zł za tonę.
Wiele wskazuje na to, że koszty, mimo wielu działań optymalizujących będą dalej rosły, choćby dlatego, że związkowcy upominają
się o znaczący wzrost zarobków.
– Jakoś tak się utarło, że wszystko może drożeć, tylko nie węgiel. Tyle, że węgiel jest takim samym paliwem jak każde inne. Jeśli
drożeje ropa naftowa i gaz ziemny, to dlaczego ceny węgla nie miałyby się zmieniać. O ile górnictwo podchodzi elastycznie do cen
węgla dla odbiorców indywidualnych, o tyle zbyt sztywno podchodzi do cen dla energetyki i to trzeba zmienić – uważa Janusz
Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.
Trudne negocjacje
Energetycy podchodzą ostrożnie do tematu.
– Wierzę, że uda nam się osiągnąć rozsądny kompromis, który będzie akceptowalny także dla naszych klientów. Myśląc o
podwyżkach, nie należy patrzeć przez pryzmat interesów jednej branży. Jeśli górnicy nadmiernie podniosą ceny, nasza energia
będzie nieatrakcyjna na rynku, w efekcie mniej sprzedamy i kupimy mniej węgla. Kto na tym straci? Zarówno górnictwo, jak i
energetyka – przekonuje Jan Kurp, prezes Południowego Koncernu Energetycznego.
W tych negocjacjach argumenty leżą po obu stronach. Przy obecnych cenach na rynkach światowych polski węgiel jest najtańszy,
więc energetycy, czy to się im podoba czy nie, są skazani na rodzimych producentów. Ostatnio okazało się, że węgiel rosyjski
przestał wpływać do Polski szerokim strumieniem. Jednocześnie energetyka posiada spore rezerwy węgla (mówi się nawet o ok. 8
mln ton), co jest ważną kartą w rozmowach handlowych. Należy się jednak spodziewać, że każdy będzie obstawać przy swoim, bo
i jednych i drugich czekają spore wydatki inwestycyjne. Należy zatem liczyć, że górnikom i energetykom uda się osiągnąć na czas
rozsądny kompromis, bo jeśli wierzyć meteorologom, nadchodząca zima ma być wyjątkowo ostra.
JACEK SROKOWSKI
Popyt nie maleje, spada podaż
Trzy pytania do JERZEGO GALEMBY, kierownika działu analiz rynkowych i ekonomicznych
Węglokoks SA
– Jakie są przyczyny tak wysokich, rekordowych cen węgla energetycznego w Europie?
– Wiele jest przyczyn, zarówno po stronie produkcji, jak i transportu. Rosjanie mają spory potencjał produkcyjny, jednak z uwagi na
brak wagonów nie są w stanie wyeksportować tyle węgla, ile by mogli. Producentom węgla w RPA doskwiera zaś problem
przeciążonej infrastruktury kolejowej i częstych blokad tras przewozowych spowodowanych wykolejanymi wagonami.
Z kolei Australijczycy mają ograniczone możliwości wywozu węgla ze swoich portów, z uwagi na ograniczenia techniczne. Inne
problemy mają zaś producenci z Indonezji, którym plany produkcyjne pokrzyżowała pogoda. Ulewy zalewały tamtejsze kopalnie
odkrywkowe.
– Czyli oznacza to, że to nie popyt na węgiel wzrasta, ale maleje jego podaż?
– W Europie nie zauważyliśmy znaczącego wzrostu popytu na węgiel. Jednak w skali globalnej popyt na węgiel zdecydowanie
wzrasta, głównie za sprawą Chin oraz Indii. Ci dwaj najwięksi – obok Stanów Zjednoczonych – producenci węgla zużywają
ogromne ilości węgla dla swoich wewnętrznych potrzeb. To jest zupełnie nowe zjawisko. Jeszcze do niedawna nikt nie
przypuszczał, że niektóre kraje (np. Chiny) staną się importerem netto węgla.
– Czy zatem można się spodziewać dalszego wzrostu cen węgla w Europie?
– Jest to wielce prawdopodobne. Niektórzy analitycy uważają, że obecny wysoki poziom cen może się utrzymać nawet przez
dłuższy czas. Wynika to z faktu, że rynek jest niezbilansowany, czyli popyt na węgiel nie maleje, maleje zaś podaż, z przyczyn, o
których wcześniej wspominałem. Polski węgiel w jakimś stopniu przyczynia się do powstania takiej sytuacji, ponieważ eksport
naszego węgla maleje z roku na rok. Tylko w tym roku sprzedamy na rynku międzynarodowym ponad cztery miliony ton węgla
mniej niż w roku poprzednim.
Rozmawiał: (js)

Podobne dokumenty