mazowieckie_i-kw-200.. - Instytut na rzecz Ekorozwoju
Transkrypt
mazowieckie_i-kw-200.. - Instytut na rzecz Ekorozwoju
INSTYTUT NA RZECZ EKOROZWOJU INSTITUTE FOR SUSTAINABLE DEVELOPMENT W interesie przyszłych pokoleń / In the interest of the future generations PROGRAM AKTYWNEJ EDUKACJI NA RZECZ ZRÓWNOWAŻONEGO ROZWOJU EKO-HERKULES ul. Nabielaka 15 lok. 1 00-743 Warszawa/Warsaw POLAND www.ine-isd.org.pl Tel./Phone: Tel./Phone: Tel./Phone: Fax.: E-mail: (48-22) 851-04-02 (48-22) 851-04-03 (48-22) 851-04-04 (48-22) 851-04-00 [email protected] Monitoring postępów zrównoważonego rozwoju Doniesienia uczestnika Sieci Informacyjno-Rozpowszechniającej województwo małopolskie – I kwartał 2009 r. Wojciech Szymalski Stowarzyszenie Zielone Mazowsze oraz Uniwersytet Warszawski, Wydział Geografii i Studiów Regionalnych TRANSPORT Nie ulega wątpliwości, że centralnym aspektem zrównoważonego rozwoju jest kwestia czasu (warto pamiętać także, że czas to pieniądz!). Rozważenia każdego przedsięwzięcia od względem jego oddziaływania w różnych fazach rozwoju/działania wymaga zasada sprawiedliwości międzypokoleniowej. Dobrze byłby, aby inwestycja, którą budujemy obecnie była bardziej użyteczna, niż szkodliwa niezależnie od okresu, w którym będzie funkcjonowała, a koszty jej rozbiórki były nie większe, niż koszty budowy. Podjęcie rozważnej pod tym względem decyzji też potrzebuje czasu do namysłu. Pod tym względem zrównoważony rozwój można skojarzyć z mądrością ludową, iż “pośpiech jest złym doradcą”. Tymczasem w ostatnim kwartale wyraźnie zaznacza się w temacie “transport” – PRESJA CZASU. Decydenci muszą się spieszyć z inwestycjami, bo... – będzie Euro w 2012 roku, bo... – dobrze byłoby przeciąć kilka wstęg w blasku fleszy przed kolejnymi wyborami, bo... – 15 sierpnia 2009 będzie defilada w Alejach Ujazdowskich, bo... – jest kryzys i można budować taniej, bo... – trzeba wreszcie zlikwidować korki, bo... – to już trwa za długo itd. Tak jak już pisałem w poprzednich raportach, pośpiech podsycany jest głównie przez prasę. Celuje w tym prasa brukowa, ale i zwykłe dzienniki nie pozostają w tyle. Jeden z nich zatytułował artykuł “Autostrada natychmiast!”. Warto zauważyć, że organizacje pozarządowe kierujące się mniej lub bardziej zasadami zrównoważonego rozwoju wskazują, SPONSORZY: PATRONAT MEDIALNY: iż owo “natychmiast” nie jest potrzebne, że lepiej przemyśleć i dobrze przedyskutować postawiony pomysł, niż od razu budować. Ale niestety w tym raporcie możemy wymienić szereg przedsięwzięć transportowych, dla których decyzje podjęto zbyt szybko, pod presją czasu (i prasy), a nie pod presją zrównoważonego rozwoju. Ulica Tysiąclecia w Warszawie W styczniu władze Warszawy na specjalnej konferencji prasowej ogłosiły, że oto podjęto decyzję dotyczącą kształtu, w jakiej zostanie wybudowana ulica Tysiąclecia. Ulica ta ma przeciąć w poprzek warszawskie dzielnice Praga Południe oraz Praga Północ łącząc Wał Miedzeszyński nad Wisłą z węzłem „Żaba”. Decyzja jaką podjęto dotyczy odcinka od ulicy Kijowskiej do węzła „Żaba” przez teren tzw. starej Pragi, gdzie wybudowanie ulicy wymaga wielu przejęć działek na cele publiczne i wyburzeń. Kwestia własnościowe znacznie przedłużyłyby proces wiodący do budowy drogi. Postanowiono więc, że w celu jak najszybszej budowy tej ulicy i jej ukończenia przed 2012 rokiem, powstanie jedynie jej część drogowa w formie jednej jezdni o przekroju dwa razy po dwa pasy ruchu w każdą stronę. Pod presją czasu wycięto planowany w tej ulicy tramwaj. I właśnie o ten tramwaj naprzeciw pomysłom miasta wystąpiło najpierw stowarzyszenie SISKOM, a następnie Zielone Mazowsze. Wydaje się, że w sukurs pójdą liczne stowarzyszenia zajmujące się Pragą. Wszystkie podkreślają, że tej ulicy na Euro budować nie trzeba, zwłaszcza w takim kształcie. Ale nie tylko ten tramwaj padł łupem pośpiechu. Pośpiechu niepotrzebnego, bo przecież, jak coraz bardziej się zapomina, UEFA dała Warszawie najwyższą notę za już funkcjonującą sieć transportową w celu organizacji Euro w 2012 roku. Ulicę Tysiąclecia odarto także z kontekstu sieci transportowej warszawskiego śródmieścia, które ma być opasane miejską obwodnicą. W tym kontekście, prawdopodobnie nie musiałaby ona być tak szeroka dla samochodów jak ją się planuje. Ale fragment miejskiej obwodnicy, który ulicę Tysiąclecia na staropraskim odcinku odciążyłby z ruchu odłożono do realizacji na później, mimo iż właściwie nie wymaga wyburzeń i jest ostatnim odcinkiem tej obwodnicy, którego brakuje. Zamiast niego ulicę Tysiąclecia przebiegającą wprost przez śródmiejską tkankę miasta wciąż podaje się jako „małą” obwodnicę. Zapewne także pośpiech spowodował, iż zapomniano, że aby zmniejszyć zapylenie w śródmieściu Warszawy do poziomów wymaganych prawem i zgodnie z Planem Ochrony Powietrza należy zmniejszyć ruchu drogowy o ok. 70%. Zamiast tego cały czas pokutuje przeświadczenie, że nowa ulica „upłynni” ruch, a więc samochody będą wydalać czystsze spaliny. Zapomnianych kwestii jest jeszcze kilka. Z punktu widzenia zrównoważonego rozwoju warto, aby władze stolicy sobie je przypomniały. Autostrada A2 – odcinek mazowiecki W pośpiechu, a jakże, podejmowane były także decyzje na szczeblu krajowym, dotyczące sposobu finansowania autostrady A2 od granicy Mazowsza do Konotopy tuż przed Warszawą. W grę wchodził wybór koncesjonariusza na budowę i eksploatację autostrady na tym odcinku, jako drogi płatnej. Ponieważ negocjacje w tej sprawie przedłużały się, ze względu na czas i Euro 2012 rząd zdecydował, że droga ta powstanie ze środków budżetowych. Dla przeciętnego kierowcy oznacza to także, że autostrada ma być tania – w sensie opłat za przejazd, z których wprowadzenia na szczęście nie zrezygnowano. 2 Przynajmniej tutaj zanieczyszczający zapłaci, choć prawdopodobnie tylko za utrzymanie drogi, bo za budowę już zapłacimy wszyscy, czy po niej będziemy jeździć czy nie. Ale okazuje się, że droga zostanie wybudowana mniej ze środków budżetowych, a więcej z kredytów zaciągniętych w Europejskim Banku Inwestycyjnym. Sytuacja wydaje się przypominać do złudzenia początek lat 70. i rządy Edwarda Gierka, który bardzo szybko zbudował kilka pokazowych inwestycji za pożyczone pieniądze, ale kredyty te spłacamy do dziś, jako płatnicy podatków. Które to już pokolenie? Kolej regionalna poza Warszawą Łupem pośpiechu przy ogólnopolskiej reformie spółki PKP Przewozy Regionalne padły pociągi regionalne na magistralnej linii kolejowej Warszawa-Białystok na odcinku Małkinia-Szepietowo. Przypomnijmy, że po około roku negocjacji1 rządu z samorządami regionalnymi podpisały one porozumienie, na mocy którego zostały współudziałowcami w spółce PKP Przewozy Regionalne. Wcześniej, od 1 grudnia 2008 pociągi pospieszne przeszły z tej spółki do innej – PKP Intercity. Krótko po podpisaniu porozumienia, w styczniu zawieszono kilkadziesiąt pociągów regionalnych spółki PKP PR w województwie śląskim. A z początkiem marca 2009 skasowano wszystkie pociągi regionalne obsługiwane przez PKP PR pomiędzy Małkinią a Szepietowem, czyli w województwie mazowieckim na odcinku Czyżew-Małkinia. Na domiar złego władze województwa mazowieckiego kierujące spółką Koleje Mazowieckie – głównym przewoźnikiem kolejowym na Mazowszu, nie zdecydowały się zapewnić transportu zastępczego, a taki kursuje na podlaskiej części zamkniętego odcinka. Zatem pasażerowie na Mazowszu z pośpiechu zostali bez pociągów. Co wybiorą w zamian? Oprócz pośpiechu dwa inne czynniki złożyły się na te niesprzyjające zrównoważonemu rozwojowi decyzje. Po pierwsze spółka PKP PR utrzymuje, że kasowanie pociągów przynosi oszczędności, a samorządy, które nie miały dość czasu na zapoznanie się ze stanem finansowym spółki przed jej przejęciem, w to wierzą. Współpracujący z Zielonym Mazowszem ekspert twierdzi jednak, że są to realne straty przedsiębiorstwa. Straty te związane są z faktem, iż koszty stałe w spółce PKP Przewozy Regionalne to ponad 60% wszystkich kosztów, a takie koszty pozostają, nawet jeśli pociągi nie jeżdżą. Pisząc obrazowo spółka PKP Przewozy Regionalne musiałaby otrzymywać niewiele mniejsze niż obecnie dotacje, nawet gdyby skasowała wszystkie swoje pociągi w Polsce. Natomiast spółka Koleje Mazowieckie także goni w finansową piętkę. Na 2009 rok zwiększono jej po raz kolejny dotację do przewozów do 189 mln złotych (o 50 mln złotych). Mimo to od początku marca podniesiono ceny biletów za podróż pociągami tego przewoźnika tak, iż są to najwyższe ceny wśród przewoźników prowadzących pociągi osobowe, a w niektórych relacjach pasażerowie bardziej opłaca się jechać pociągiem pospiesznym. Zgodnie ze stwierdzeniem Karola Trammera – redaktora niezależnego dwumiesięcznika „Z biegiem szyn”, ta podwyżka najbardziej uderza w mniej zamożnych podróżnych spoza aglomeracji warszawskiej. Bowiem dzięki biletowi aglomeracyjnemu w okolicach Warszawy przejazdy koleją stały się relatywnie tańsze nawet w stosunku do cen sprzed podwyżki. Poza tym w ostatnim czasie to obniżki cen biletów komunikacji miejskiej dawały przewoźnikom realne zyski. Z kolei Stanisław Biega z Zielonego Mazowsza podkreśla, że podwyżki są wynikiem niewypełniania swoich obowiązków przez konduktorów Kolei Mazowieckich, przez co mnożą się pasażerowie na 1Są głosy, iż nie były to negocjacje, gdyż słowa skierowane do samorządów regionalnych były proste “Panowie, to idzie po linii politycznej”. 3 gapę. Z oby punktów widzenia decyzja o podwyżka była nieprzemyślana, zbyt pochopna, z pośpiechu. Widać coraz większą degrengoladę w szeregach regionalnych przewoźników kolejowych, którzy mają być przecież największą konkurencją w stosunku do indywidualnego transportu samochodowego – orężem w budowaniu zrównoważonego rozwoju. Ale jest też kilka dobrych transportowych wieści, gdyż nie wszystkie sprawy toczą się w takim pośpiechu. Wspólny bilet aglomeracyjny w Warszawie i pod Warszawą Nie omieszkam wspomnieć, że przed ostatnimi wyborami samorządowymi spotkałem się z jedną z osób, które następnie miały silną pozycję w warszawskim Zarządzie Transportu Miejskiego. W rozmowie wyraziłem wtedy przekonanie, że wspólny bilet aglomeracyjny w Warszawie nie może powstać szybko, bo nigdzie na świecie negocjacje w tej sprawie nie toczyły się krócej, niż kilka lat. Dlatego rozmowy trzeba prowadzić do skutku, ale trzeba mieć świadomość, że skutek ten nie może być osiągnięty natychmiast. I oto bez pośpiechu pod koniec 2008 roku, po trzech latach rządów ekipy, którą później reprezentował mój rozmówca w Warszawie ruszył bilet aglomeracyjny z prawdziwego zdarzenia. Już nie tylko wspólny bilet na kolej, autobusy, metro i tramwaje w Warszawie, ale także poza nią, w Wołominie, Zielonce, Piasecznie, Pruszkowie, Otwocku, Legionowie i innych otaczających stolicę gminach. Co więcej w gminie Lesznowola, gdzie nie ma kolei, władze postanowiły, że rozpiszą przetarg na gminny transport publiczny tak, aby wygrywający przewoźnicy musieli honorować bilety ZTM z Warszawy. Za o osiągnięcie należy się tej ekipie rządzącej Zarządem Transportu Miejskiego w Warszawie zdecydowanie piątka ze zrównoważonego rozwoju. Wiadukt nad Dworcem Gdańskim Niewątpliwy sukces w zakresie zrównoważonego rozwoju transportu został odniesiony w sprawie rozbudowy wiaduktu nad Dworcem Gdańskim. A był to sukces czasochłonny. Zielone Mazowsze już w 2002 roku występowało do władz miasta z postulatami uwzględnienia podczas inwestycji w wiadukt kwestii strategicznych – nie zwiększania przepustowości ulicy. W miarę upływu czasu dochodziły do tego postulaty dotyczące dróg rowerowych czy dobrych rozwiązań w zakresie komunikacji publicznej i pieszej. Kiedy jednak przyszło co do czego w 2008 roku projekt nie uwzględniał ani trochę wspomnianych postulatów. Zielone Mazowsze zatem złożyło odwołanie od decyzji środowiskowej zezwalającej na przedsięwzięcie. W efekcie przewleczenia się postępowania ze strony Ministerstwa Środowiska i sygnałów z jego strony, iż zarzuty stowarzyszenia są słuszne doszło do negocjacji pomiędzy inwestorem (miastem), a stowarzyszeniem. Późno, bo późno, ale zrezygnowano z rozbudowy całej ulicy Andersa i zwiększania jej przepustowości – póki co rozbudowany ma być jedynie wiadukt, ale i tak jezdnie mają być węższe. Będą też drogi rowerowe, a co najważniejsze bezpośrednie połączenie wiaduktu i peronów stacji Warszawa Gdańska schodami lub windą – to oznacza łatwiejsze przesiadki dla pasażerów komunikacji publicznej. Projekt pierwotnie skierowany głównie na „upłynnienie” ruchu drogowego, został udoskonalony o znaczne udogodnienia dla ruchu pieszego, rowerowego i komunikacji publicznej zgodnie z żądaniami stowarzyszenia. Co więcej rozstrzygnięcie jest precedensowe, bo stowarzyszenie mimo uzgodnień nie wycofało skargi, ale skierowało ją 4 jako dowód w sprawie do Ministerstwa Środowiska. To wydało już decyzję w myśl porozumienia. Rozstrzygnięcia pomiędzy inwestorem a organizacjami pozarządowymi są więc jak najbardziej możliwe bez wątpliwych moralnie targów. Trzeba tylko działać bez pośpiechu. URBANIZACJA Jak wspomniano, w tym kwartale nie odebrano żadnych informacji prasowych z zakresu urbanizacji. Dlatego główne zagadnienie z tego tematu dotyczy także w dużej mierze transportu. Choć ciekawie byłoby spróbować dowiedzieć się czy związane z kryzysem finansowym obniżki na rynku mieszkaniowym mogą mieć wpływ na zmniejszenie presji urbanizacyjnej na tereny wokół Warszawy. Zwłaszcza, iż donosi się o wzroście cen działek rolnych i budowlanych niezależnym od cen gotowych mieszkań. Niestety takiej analizy nie udało się przygotować. Wywłaszczenia pod drogi Przykład ten zahacza także o raport z poprzedniego kwartału, bowiem już wtedy pojawiło się dużo doniesień prasowych o wywłaszczeniach pod drogi. Jest to temat jak najbardziej związany z urbanizacją, bowiem wywłaszczenie jest elementem występującego konfliktu różnych form zagospodarowania. Najbardziej widoczny jest ten konflikt na terenach miejskich i ogólnie zabudowanych, gdyż wywłaszczenie dokonuje się kosztem wybudowanych domów, zakładów usługowych czy produkcyjnych – kosztem form zagospodarowania stanowiących tkankę miejską. W kontekście zrównoważonego rozwoju, a zwłaszcza zrównoważonego rozwoju Polski i polskich regionów, pojawia się kilka dylematów: Czy wolno wywłaszczać za odszkodowanie w wysokości aktualnej wartości materialnej nieruchomości, kiedy ma ona często wartość historyczną (siedlisko przekazywane z pokolenia na pokolenie), przyszłą (spadek, zabezpieczenie przyszłości dzieci), a starzy właściciele muszą za to odszkodowanie kupić nową działkę, mieszkanie itp.? W myśl zrównoważonego rozwoju nie, gdyż powinniśmy uwzględniać zasadę sprawiedliwości międzypokoleniowej, więc starać się wycenić przynajmniej częściowo straty przyszłego pokolenia spowodowane brakiem jego ojcowizny. Osoby wywłaszczane nie powinny być także pozostawiane w sytuacji gorszej, niż zastano w momencie decyzji o zatwierdzeniu inwestycji powodującej wywłaszczenie. Idealnie byłoby, aby inwestor sam po prostu budował podobny dom i zapewniał wywłaszczanym przeprowadzkę. Ale tak nie jest. Wyjątkowo przykład pochodzi tutaj z Małopolski, a nie z Mazowsza, ale jest przykładem dotyczącym przepisów działających w całym kraju. Rodzina Skorblów jako jedyna z 65 (sic!) rodzin nie zgodziła się kilkukrotnie na wycenę gruntu rolnego i działki z domem wykonaną przez GDDKiA pod budowę autostrady A1. Powodem niezgodny jest wycena wykonana na podstawie wartości aktualnej, ale nie uwzględniająca faktu, iż rodzina ta mieszka w tym miejscu od wielu pokoleń, a część wykupywanego gruntu to ojcowizna. W artykule opisującym ten przypadek wspomina się, iż inne rodziny musiały zapożyczać się 5 dodatkowo po oddaniu swoich gruntów i otrzymaniu odszkodowania, aby powrócić do dawnego stanu posiadania (dom + działka). Za 600 merów kwadratowych gruntu w Legionowie GDDKiA chciała rodzinie Kowalewskich dać 300 tysięcy złotych i zostawić z nic nie wartym domem stojącym właściwie pod wiaduktem ruchliwej trasy – cała nieruchomość tej rodziny została podzielona bowiem na część wywłaszczaną i pozostawioną rodzinie. Ze zrównoważonym rozwojem nie ma to nic wspólnego. Czy wolno rozpocząć realizację inwestycji w momencie, kiedy nie wszystkie osoby, których nieruchomość ma być wywłaszczona oddały swoje nieruchomości i czy w przypadku zrealizowania ułomnej inwestycji bez wywłaszczenia można uprościć przepisy o wywłaszczeniu i wywłaszczyć właścicieli celem jej dokończenia? Postępowanie o jakie pytamy nosi cechy metody faktów dokonanych. Stawia strony postępowania o wywłaszczenie w sytuacji nierówności na korzyść strony zabiegającej o uzyskanie nieruchomości. Wreszcie jest sprzeczne z zasadą przezorności, bo zaczyna wdrażać planowane rozwiązanie jeszcze zanim rozważono wszystkie za i przeciw. A zatem racje zrównoważonego rozwoju mówią w przypadku tego dylematu „NIE”. Niestety przynajmniej na Mazowszu dylemat ten rozstrzygany jest na „TAK”. Jeszcze w 2008 roku w Legionowie GDDKiA zajęła część działki uzyskanej sądownie w asyście policji. Wszystko to, wraz z rozstrzygnięciem sądowym, działo się już w momencie dalekiego zaawansowania inwestycji. Rodzina Gmurków nie została wywłaszczona przez ponad 15 lat w celu dokończenia budowy ulicy Powstańców Śląskich. Wywłaszczenie ma się odbyć właśnie teraz według przepisów znacznie upraszczających uzyskanie działki. Warto dodać, że instytut EUROREG z Uniwersytetu Warszawskiego obliczył, że koszty korków związane z brakiem tego fragmentu ulicy znacznie przewyższają już wszystkie dotychczasowe żądania finansowe tej rodziny. Obecnie „oszczędności” skarbu państwa wynikłe z nowego prawa są zatem nieuzasadnione w myśl zasad zrównoważonego rozwoju. Czy wolno doprowadzić do sytuacji, w której rozwój jednej formy wykorzystania przestrzeni ma praktycznie pełną swobodę rozwoju niezależnie od różnego rodzaju planów a inne formy wykorzystania muszą się stale do niej dostosowywać, także w sytuacji kiedy otrzymały już zezwolenie na realizację? Jest to postępowanie doskonale dyskryminujące rozwój innych form zagospodarowania przestrzeni, nawet jeśli być może są bardziej pożądane z punktu widzenia ekonomicznego, nawet nie ekologicznego czy społecznego. Postępowanie to jest także sprzeczne z zasadą dobrego rządzenia. Także ten dylemat jest zatem w zrównoważonym rozwoju weryfikowany negatywnie. Ale w tym kwartale okazało się, że nowy projekt obwodnicy miejskiej Warszawy wiodący na wschód od ronda Wiatraczna zagraża budowie szpitala – centrum radiologicznego. Zagrożenie polega na tym, że nowy projekt drogi zakłada budowę tunelu, który wymaga większego niż w dotychczasowym projekcie poszerzenia pasa drogowego. Rozpoczęta budowa szpitala koliduje z proponowanym tunelem z częścią budynku. Tylko że szpital posiada pozwolenie na budowę, a obwodnica miejska nie. Tymczasem okazuje się już obecnie, że droga jest ważniejsza, bo same przepisy tzw. specustawy drogowej pozwolą na jej realizację niezależnie od tego, jak duże byłyby koszty rozbiórki nowego szpitala, na którego budowę wydano pozwolenie. 6 Inny przykład pochodzi z listu mieszkańców do Zielonego Mazowsza. Właściciel firmy skarży się w nim na fakt, iż nagle w wyniku zmiany koncepcji przebudowy ulicy, będzie prawdopodobnie musiał zaprzestać budowy i rozebrać fragment budowanego już budynku magazynowego. Dopiero co uzyskał pozwolenie na budowę, a okazało się, że nowa koncepcja drogi potrzebuje więcej terenu, niż stara koncepcja (osoba ta dostosowała plan budowy budynku do starej koncepcji budowy drogi, właśnie po to by uzyskać pozwolenie na budowę i je uzyskała). Skuteczność specustawy na pewno zmusiłaby go do oddania terenu, więc jest jedynie rozgoryczony, że niepotrzebnie zainwestował w rozwój swojej firmy, skoro nic i tak z tego nie będzie miał. Ale osobiście budowie tej drogi przeciwny nie jest – jest natomiast przeciwny nieludzkiemu działaniu prawa i urzędników. Nieludzkiemu i niezrównoważonemu, należy dodać. Wszystko to wynika z faktu, iż nie prowadzi się racjonalnej oceny dostępnych zasobów przestrzeni i możliwości ich wykorzystania, jakiej wymagają zasady zrównoważonego rozwoju. Całkowity brak planowania przestrzennego, spowodowany słabością przepisów wepchnął budowę dróg w ślepy zaułek, którym jest Specustawa. Właśnie to powoduje dramaty wywłaszczanych i triumfy budowniczych dróg, ale przede wszystkim wiele niepotrzebnych nerwów i marnotrawstwa oraz znaczne zagrożenie dla zrównoważonego rozwoju na Mazowszu. ENERGETYKA W sferze energetyki najważniejszym i pozytywnym wydarzeniem dla zrównoważonego rozwoju Mazowsza była informacja o przyznaniu grantu Urzędowi Marszałkowskiemu na utworzenie Mazowieckiej Agencji Energetycznej. Grant opiewa na 250 tys. złotych podzielone na pierwsze trzy lata funkcjonowania takiej agencji. Grant przyznano w ramach projektu „Inteligentna Energia dla Europy”. Głównym zadaniem agencji ma być opracowanie kompleksowej strategii energetycznej ze szczególnym uwzględnieniem roli energetyki odnawialnej. Tworzenie tego typu agencji jest pomysłem Komisji Europejskiej na wsparcie dla lokalnych i regionalnych inicjatyw w zakresie energetyki. Jeszcze tylko województwo podkarpackie otrzymało grant na utworzenie takiej agencji już w 2004 roku. Województwo mazowieckie jest jedynym polskim regionem, który otrzymał taki grant w konkursie ogłoszonym jeszcze w 2007 roku, a startowały cztery polskie regiony. WIEŚ I NATURA 2000 Z ważniejszych spraw wynikających z przeglądu prasy wybija się informacja o nielegalnej zwałce gruzu w międzywalu Wisły, który jest objęty programem Natura 2000. Terenów takiej działalności jest kilka, głównie w okolicy Warszawy. Uwagę na problem zwróciła Fundacja „Ja, Wisła”. Natomiast bezczynnością wykazuje się w tym przypadku Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej, który zarządza terenem między wałami przeciwpowodziowymi. W tym kontekście wspomnieć należy fakt, iż gruz pochodzący w wykopów pod pierwszą linię warszawskiego metra jeszcze dobrych kilka lat temu także składowano nad Wisłą, tuż przed mostem Grota-Roweckiego w Warszawie. 7 Materiały źródłowe: Przegląd prasy wysyłany na bieżąco obserwatorom, w szczególności: - Dziennik Polska, „Niszczyciele Wisły bez kar”, 20-01-2009 - Dziennik Polska, „Jak powstrzymać niszczycieli przyrody”, 2-03-2009 - Gazeta Wyborcza, „Tunel na Wiatracznej wjechał w radioterapię”, 25-02-2009 - Życie Warszawy, „Gmurków nie ma w domu”, 4-02-2009 - Gazeta Wyborcza, „Autostrada natychmiast!”, 3-02-2009 - Życie Warszawy, ”Walka o tramwaj na Pradze Północ”, 28-01-2009 - Dziennik Polska Europa Świat, „Po Lesznowoli i okolicach na wspólnym bilecie ZTM”, 2912-2009 - Rzeczpospolita, „Budowa dróg nie przyspieszy”, 5-02-2009 - Dziennik Polska, „Unijne pieniądze uratują budowę autostrady A2”, 2-03-2009 Biuletyn „Z biegiem szyn”, marzec-kwiecień 2009 Strona internetowa mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego, www.mazovia.pl Inne artykuły prasowe: - Gazeta Wyborcza, „W Legionowie ziemię wzięli siłą”, 15-10-2008 - Życie Warszawy, „Drogowy „zajazd” w Legionowie”, 14-10-2008 - Gazeta Wyborcza, „Samotny dom blokuje budowę autostrady A1”, 6-11-2008 (przy okazji tego artykułu za jednym z internautów Forum Zielonego Mazowsza warto zwrócić uwagę na tendencyjny tytuł, który wskazuje, że niby winowajcą rzekomej blokady są mieszkańcy domu. Antynomią tego tytułu mogłoby być np. „Autostrada zabiera ludziom dorobek całego życia”. Natomiast dobry dziennikarz powinien przekazać fakty w sposób możliwie obiektywny, co przy takim tytule nie ma po prostu miejsca. Informacje własne związane z członkostwem w stowarzyszeniu Zielone Mazowsze. 8