Fragment DOBRY ZWYCZAJ Autor: Marcin Sławek PUSTA ULICA W

Transkrypt

Fragment DOBRY ZWYCZAJ Autor: Marcin Sławek PUSTA ULICA W
Fragment DOBRY ZWYCZAJ
Autor: Marcin Sławek
PUSTA ULICA W CENTRUM MIASTA. Światła latarni odbijają się od mokrego
asfaltu, podobnie jak kolorowe neony witryn sklepowych.
Ulicą jedzie samochód, zadbany Opel Vectra na czarnych tablicach. W samochodzie
dwóch mężczyzn, w płaszczach z podniesionymi kołnierzami i w wełnianych
czapkach, które wyglądają na podwinięte do góry kominiarki. Mają ok. 30-35 lat.
Tomek zaciska ręce na kierownicy. Błądzi nerwowo wzrokiem po okolicy.
Tomek – Zamkniesz się wreszcie? Nie pamiętam czy to był ten zakręt.
Zbychu – Musiałeś mu tak przypierdolić? Było słychać jak mu czaszka pęka.
Tomek mówi z ledwie zauważalnym uśmechem.
Tomek – Należało mu się. Nigdy gościa nie lubiłem. Poza tym widzisz to?
Tomek wyciąga z kieszeni garść pomiętych banknotów.
Tomek – Siedem stów? To ma być utarg z całego tygodnia. Mówiłeś, że będzie
kilkanaście klocków.
Zabychu – Monopol, centrum. Facet ma więcej klientów niż ZUS. Skąd mogłem
wiedzieć...
Tomek wchodzi Zbychowi w zdanie. Prostuje głowę. Powoli skręca samochodem.
Tomek – Dobra. To tu. Dwie minuty i będę sączył piwo przed Magdą Gessler.
Zbychu – To może szybki toast po robocie?
Tomek – Nie mam czasu. Muszę oddać furę.
Zbychu- Jak oddać? Co ty stary? Zwinąłeś na robotę a teraz będziesz oddawał?
Zbychu rozkłada ręce i uśmiecha się szeroko.
Zbychu – Normalnie, Robin Hood polish version.
Zbychu wyjmuje z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę. Próbuje odpalić
Tomek wyrywa mu papierosa z ust i wyrzuca przez uchyloną szybę.
Tomek – Nie pal tu. Mówiłem, że auto idzie do zwrotu.
Zbychu – Ty jednak na poważnie? Grubo.
Tomek – Sąsiad mi pożycza. Długa historia.
GABINET LEKARSKI. Mały pokój odmalowany na biało. Przy ścianie stoi szpitalna
kozetka, szklana gablona, waga pamiętająca lata 80'te. Przy stole siedzi Doktor
Staszewska i jej pacjent, pan Krzysztof.
Krzysztof – Ale my się chyba nie rozumiemy proszę Pani. Zoloft? Poważnie. Ja mam
zawalone gardło i problemy z wypróżnianiem a nie myśli samobójcze.
Dr. Staszewska – Niech się Pan uspokoi. To doraźnie.
Krzysztof – Taa, doraźnie.
Dr. Staszewska – Wiekszość chorób ma podłoże psychologiczne. Rozumie pan? Praca
stres, brak ruchu, jesień. Jak się pan czuję.
Krzysztof składa w palcach receptę i wbija wzrok w podłogę.
Krzysztof – Pani Doktor. Te tabletki dla świrów to na pewno zadużo. Ale faktycznie
ostatnio nie najlepiej ze mną.
Dr. Staszewska uśmiecha się opiekuńczo. Opiera łokcie o blat stołu.
Dr. Staszewska – Rozumiem Panie Krzysztofie. Wszyscy mamy gorsze dni.
Krzysztof – Dni? Raczej tygodnie.
Dr. Staszewska – Co dokładnie się dzieje?
Krzysztof bierze głęboki oddech. Widać, że przez chwilę skupia myśli.
Krzysztof – Mylą mi się imiona ludzi. Zapominam o spotkaniach, dwa razy słodzę
kawę. I ostatnio ciągle zapominam gdzie zaparkowałem samochód.

Podobne dokumenty