Historia bez narodowych paradygmatów Spór wokół stałej wystawy

Transkrypt

Historia bez narodowych paradygmatów Spór wokół stałej wystawy
Źródło: Neue Zürcher Zeitung, Nr. 250, z dn. 26.10.2012, s. 57
Historia bez narodowych paradygmatów
Spór wokół stałej wystawy historycznej nowego
Muzeum Śląskiego w Katowicach
Jeśli chodzi o niegdysiejszą przynależności Śląska do Niemiec, to wciąż jeszcze daje o sobie znać polskie przewrażliwienie na tym punkcie. Stąd powstanie nowej siedziby Muzeum Śląskiego
w Katowicach stało się sprawą polityczną. Narodowi konserwatyści krytykują przyjazne nastawienie do Niemców i tworzenie śląskiej tożsamości.
Martin Sander
Budynek w stanie surowym już jest gotowy,
prace wykończeniowe wewnątrz toczą się
pełną parą. Latem 2013 roku nowa siedziba
Muzeum Śląskiego przyjmie swych pierwszych gości. Powierzchnia ekspozycyjna
obejmująca 6000 m², rozmieszczona na kilku
kondygnacjach, mieści się pod ziemią na
terenie dawnej Kopalni Węgla Kamiennego
„Katowice”, w bezpośredniej bliskości wysłużonego szybu, który przewidziano na wieżę widokową. W przypadku projektu przygotowanego przez austriacką pracownię Riegler
i Riewe z Grazu nie chodzi o pierwszy tego
typu projekt nowej siedziby Muzeum Śląskiego. Pod koniec lat trzydziestych ub. wieku miasto Katowice, w okresie międzywojennym centrum polskiej części Górnego
Śląska, postawiło potężny gmach w stylu
modernizmu przemysłowego – z ruchomymi
schodami i przesuwnymi ścianami. Autorem
projektu tego gmachu był architekt Karol
Schayer. Jednak krótko przed jego oficjalnym otwarciem wybuchła II wojna światowa
a naziści, dostrzegając w Muzeum Śląskim
symbol polskiej kultury oraz przykład sztuki
zwyrodniałej, zrównali je z ziemią. Obecnie
zachowane zbiory Muzeum pokazywane są
w budynku dawnego hotelu Grand Hotel w
pobliżu dworca głównego.
Goethe i maszyna parowa
Przyszłe Muzeum, powstające na poprzemysłowym terenie dawnej kopalni, ma pokazywać nie tylko dzieła sztuki. Na prawie 1/4
powierzchni ekspozycyjnej Muzeum po raz
pierwszy ma pokazać wystawę traktującą o
historii Górnego Śląska. „Okres od 1790 do
1989 roku stanowi główny punkt ciężkości,
zaś industrializacja jest tu niczym pas transmisyjny, transportujący wszystkie inne tematy”, wyjaśnia dyrektor Muzeum Leszek
Jodliński. Jodlińskiemu chodzi o to, aby
okres uprzemysłowienia Górnego Śląska
połączyć z wątkiem wielokulturowości regionu, na którą składają się głównie wpływy
polskie, niemieckie i czeskie. Wystawę
otwierać ma egzemplarz pierwszej maszyny
parowej, która w 1788 roku została tu sprowadzona z Anglii i zainstalowana w Tarnowitz [ob. Tarnowskie Góry – przyp. tłum.],
oddalonych jedynie 25 km na północny zachód od Kattowitz [ob. Katowice – przyp.
tłum.]. Wówczas Śląsk należał jeszcze do
Prus. Fakt, iż w 1740 roku sam Goethe przybył do ówczesnych Tarnowitz, by na własne
oczy obejrzeć maszynę parową a przy okazji
poczynił wpis do księgi pamiątkowej, organizatorzy wystawy chcą wykorzystać, łącząc
właśnie ową maszynę z wizytą Goethego.
Jednak pomysł skojarzenia Goethego i maszyny parowej z górnośląską historią wywołał oburzenie, nie tylko w prasie, lecz także
1
wśród polityków w regionie. Piotr Spyra,
wicewojewoda śląski, wysunął oskarżenie, iż
Muzeum zamierza przedstawić historię regionu z perspektywy ówczesnych niemieckich elit.
Zamiast poświęcać uwagę Goethemu czy też
pochodzącemu z Górnego Śląska poecie Josephowi von Eichendorffowi lub też śląskim
projektom architekta Ericha Mendelsohna,
należy raczej, jak twierdzi wojewoda, opowiedzieć o powstaniach śląskich [w tekście:
polskich; taki termin przyjęło się używać w
historiografii niemieckiej – uw. tłum.] wymierzonych w niemieckie panowano, by w
ten sposób wyjaśnić, dlaczego Śląsk słusznie
należy dziś do Polski. Spyra, członek Platformy Obywatelskiej, partii premiera Polski
Donalda Tuska, w koncepcji nowej wystawy
wietrzy ślady ustępstw czynionych w imię
błędnie
pojętego
pojednania
polskoniemieckiego. Według niego Niemcy mogą
pokazywać historię z niemieckiej perspektywy, Polacy natomiast winni się trzymać swojej wersji.
Dla Leszka Jodlińskiego to anachroniczny
nonsens. Podczas gdy w Warszawie na poziomie rządowym udało się przezwyciężyć
antyniemieckie fobie, mające swe korzenie
jeszcze z czasów II wojny światowej, na
[Górnym] Śląsku próbuje się wyciągać niemieckiego upiora z kapelusza. Co prawda
liczne grono dziennikarzy i polityków próbuje strącić Jodlińskiego ze stanowiska. Jednak
dyrektor oraz jego zespół fachowców pracujący nad przygotowaniem wystawy ma
wpływowych sojuszników, w pierwszym
rzędzie historyka sztuki Jerzego Gorzelika,
obecnie przewodniczącego Ruchu Autonomii
Śląska (RAŚ) oraz wpływowego polityka w
samorządzie województwa. Gorzelik dostrzega w wystawie ogromną szansę na narrację historyczną pozbawioną narodowych
paradygmatów. Jak mówi, pomimo wszelkich problemów natury społecznej i sporów
na gruncie narodowym pomiędzy Polakami a
Niemcami, w ciągu XIX i na początku XX
w. – a więc w okresie, gdy region należał do
Niemiec – na Śląsku dokonał się niesłychany
rozwój cywilizacyjny. Tak, to był sukces,
podkreśla Gorzelik, którego ruch, opowiadający się za wprowadzeniem autonomii regionalnej, od kilku lat święci tryumfy wzbudzając jednocześnie nieufność. To właśnie za
sprawą aktywności RAŚ podczas ostatniego
spisu powszechnego z 2011 roku 800 tys.
ludzi, tak wielu, jak nigdy dotąd, przyznało
się do śląskiej narodowości.
Pragnienie autonomii
Wszystko to niezbyt podoba się politykom
narodowej prawicy, dla których narodowość
śląska nie istnieje. Jarosław Kaczyński, prezes PiS, partii narodowo-konserwatywnej,
zagalopował się nawet i oskarżył Ślązaków o
to, iż ci reprezentują zakamuflowaną opcję
niemiecką. Jednak tego śląskiego ruchu na
rzecz autonomii niemal nic nie łączy z mniejszością niemiecką, która jest aktywna także
na Górnym Śląsku. Bowiem bycie Ślązakiem
oznacza dla RAŚ, iż nie jest się ani Polakiem, ani Niemcem. Dlatego środowisko to
domaga się uznania gwary śląskiej, słowiańskiej osobliwości językowej, w której wiele
jest zapożyczeń z języka niemieckiego. Wyraża także życzenie, iż zcentralizowana Polska przyjmie autonomię regionalną wzorując
się na przykładzie Hiszpanii czy Niemiec.
Złośliwe słowa Kaczyńskiego na temat Ślązaków spowodowały, iż ci jeszcze bardziej
umocnili swoją świadomość oraz pragnienie
osiągnięcia większej samodzielności. Patrząc
na sprawę z tej perspektywy, narodowym
konserwatystom w Polsce należą się podziękowania, jeśli wystawa historyczna w nowym gmachu Muzeum Śląskiego okaże
prawdziwym przebojem.
2