relację druha hm. Alberta Stefana Skalskiego
Transkrypt
relację druha hm. Alberta Stefana Skalskiego
Motto: W szalonym tempie świat się nam zmienia.... Kochani! - Szanujmy wspomnienia. IV ZLOT Instruktorów i Seniorów ZHP Kręgu „Łysica-Płomnień” w Ostrowcu Św. 29-30.IX.2007r. Relacja gościa /też instruktor-senior ZHP z Kręgu „Starszaki” w Tarnobrzegu/ I. Wstęp. Było to tak: w 2004 r. Wasz Krąg odbywał I Zlot /w Nosowie/. Uczesniczyła w nim Wasza druhna Elżbieta Jabłońska /Ostrowianka z Nowej Soli, moja koleżanka – absolwentka LO im. J. Chreptowicza/, której siostra mieszka w Tarnobrzegu. Dzięki Nim zetknąłem się z biuletynem o historii Ostrowieckiego Harcerstwa. Mieszkam w Tarnobrzegu od 1965r., ale jestem Ostrowiak – jak się mówi – z dziada – pradziada. Przeczytałem tę książkę z wielkim zainteresowaniem i często ze wzruszeniem, gdy spotkałem w niej osoby i wydarzenia z dawnych, chłopięcych, młodzieńczych i dorosłych lat /a jestem przedwojenny – 1936 rocznik/. Nawiązałem kontakt z dh. Teresą Woźniak, dzięki której otrzymałem ten biuletyn i zaproszenie na IV Zlot. Jestem zauroczony Wami i przebiegiem Zlotu. Przed wyjazdem z „Brzozowego Wzgórza” /w niedzielę 30 września/ przegapiłem wpisanie się do Kroniki Kręgu, co mi delikatnie wytknął dh Adam /a może i dobrze?/. Postanowiłem napisać sobie i Wam /a nie muzom/ coś w rodzaju reportażu pt. „Przeżyjmy to jeszcze raz”. A nuż to się spodoba i wykorzystacie do Kroniki?. II. Zlotowe dni, godziny, wydarzenia,Osoby. Sobota, 29 września, ok.1500 Zbiórka na parkingu i już niespodzianka duża: Wśród osób obcych znajoma twarz – to Marian Kałuża,/świetny fotograf i daleki kuzyn/ Poznałem się wreszcie osobiście z dh. Teresą Woźniak – znaliśmy się telefonicznie! Zaraz potem: Na Rudkę, w las pomknęłą harcerska gromada, A samochodów jechała prawie kawalkada. Po przyjeździe na miejsce doznałem oczarowania widokiem: wiejskie, solidne zabudowania w lesie brzozowo-iglastym, ze starą kapliczką ku czci Matki Boskiej, oświetlone popułudniowym słońcem polskiej złotej jesieni. Na podjeździe spora ilość samochodów i dużo osób kręcących się wokół domu i po gumnie. Dość szybko zapoznałem się z uczestnikami Zlotu. Znów spotkałem kogoś znajomego: Dh Ireneusz Górnisiewicz /w mundurze, przy medalach, a może odwrotnie: z medalami przy mundurze/ - po prostu Renek mój kumpel z lat młodzieńczych. ok. 1630, wskoczyłem w mundur i : APEL. KOMENDANT. RAPORT. HYMN i na maszt FLAGA, podniosłość chwili... i duża odwaga Wzbiera we mnie. Trema wnet gdzieś pryska, Jestem przecież wśród swoich, a płomień ogniska Wnet wszystkich nas zbliża. Powstał Adam – Przewodniczący Kręgu – nabrał animuszu i gawędą tudzież śpiewaniem zebranych rozruszał. Tak to się zaczęło IV-te „zlotowanie” Kręgu „Łysica-Płomień”. Dziękuję Wam za nie. 1700 - 1900 Płonęło ognisko, były gawędy, piosenki, grillowanie kiełbaski i krupnioku, zabawy różne.Słoneczko gasiło swój blask więc młodych pożegnaliśmy obrzędowo: braterskim kręgiem wokół ogniska z „iskierką” i „czuwajem”. Seniorzy się rozmundurowali. ok. 2000 _________ późnej nocy: Wieczoru czas zacząć: BIESIADA! Każdy mógł się najeść, potańczyć, nagadać. Świetne były napitki i jadło na stole. A kogo zmogło to spał, snem dziecka, w muzeum – stodole. No właśnie: „Stodoła Kadłuczków”! Dużo w niej eksponatów: grabi, siekier, tłuczków, Są cepy, żelazka, nie brak magla, dzieży. To zabytki. Trzeba pokazać je naszej młodzieży. Tu nastąpi przerywnik z refleksją: Harcerska młodzież..... też na Zlocie była. To następcy nasi – w nich przyszłość i siła. Druhny dorodne, z prezencją druhowie; Ładnie im w mundurkach.... niech Bozia da zdrowie! Umieją stanąć w szeregu, słuchać i zaśpiewać. Wyrosną z nich instruktorzy. Możemy się nie bać, Że gdy – rzeczy koleją - nasz czas hen przeminie, To dzięki takiej młodzieży ZHP nie zginie! [ A nam ani w głowie myśl paskudna: „ludzie, chodzi o to, że kiedy nas zabraknie, po nas tylko potop!”] Koniec dygresji, cd. biesidy: Raduje się serce i raduje dusza, Kiedy zabrzmi granie druha Tadeusza. Chociaż na klepisku i w starej stodole, Woleliśmy tańczyć niż siedzieć przy stole. Druhny tańczą z wdziękiem, prawie jak aniołki, Maciek jakby młodzieniec wywijał fikołki. Gdyby tu był konkurs jak „taniec z gwiazdami”, Irek miałby 10-ki z dużymi brawami! Choć seniorzy nieco młodsi niż stara stodoła, potrafią jeszcze dać „ognia” - harcerska to szkoła! Capstrzyku nie było, ale powoli układaliśmy się do snu. Sporo miejscowych pojechało do domów na nocleg. Ktoś poszedł odważnie po ciemku przez las /podobno dotarł w domowe pielesze... o świcie/, ktoś spał w samochodzie, niektórzy w kuchniach a reszta - „na pokojach” Przed snem gwarzyłem z Gospodarzami smakując płynną pigwę z hodowli Jerzego /pycha!/ A kto uprawiał przy ognisku, do świtu, pogwarki? To Irek i Janusz – obaj „nocne marki”. Niedziela, 30 września – przed południem. Wyspani, „wyspacerowani” po lesie - niektórzy z grzybami, po pysznym żurku z jajkami, Zasiedliśmy wokół kamiennego kręgu. Także było udane niedzielne ognisko: Adam z gitarą, śpiewanie i serc naszych bliskość... Zamiast biegu patrolowego Odbyło się zainspirowane zebranie: Komendant zaczął dyskusję Krąg uaktywniającą. Merytorycznie ciekawą, czasami gorącą. Po wymianie poglądów przyszło ustalenie: Owocem IV-go Zlotu będzie „Fundacja i Stowarzyszenie”, Pomysł to Basi z poparciem jej Krzysia.. I skończyło się zebranie, przynajmniej na dzisiaj. /c.d. 9 października – zarządził Przewodniczący Kręgu/ Do obiadu – czas wolny. Obiad był b. smaczny – kucharkom zań chwała; Przyznanie im medalu - „za całość” - daję pod rozwagę... Wreszcie na apel pożegnalny wiara się zebrała I Krzysztof, sam bez asysty, ściągnął z masztu flagę! Nastąpiło pakowanie, złożenie namiotu, pożegnanie uściski, zapisy telefonów, wpisy do kroniki /niektórzy to przegapili/... i wyjazdy. IV ZLOT przeszedł do historii. Ja na tym Zlocie byłem, Jadłem i tańczyłem, Trochę pośpiewałem, A com przeżył i widział – opisałem. A że „krąg” to jest coś zamkniętego, to złączę koniec z początkiem: I tak się zakończyło IV -te „zlotowanie”, Jestem nim zachwycony i wdzięczny Wam za nie. Harcersko, towarzysko, wspaniale się odbyło; Niech żałują wszyscy, których tu nie było! -------------------------------------------------------------------------------------------------SYLWETKI Bozia licznymi talentami obdarzyła Adama: gawędzi, śpiewa, gra na gitarze, organizuje, przewodniczy i.t.d., i.t.p. Byłem oczarowany Nim oraz ogniskiem, Niech Mu się wszystko udaje – jak zabawa z gwizdkiem. Prawie wychodził z siebie, żeby wszystko grało; W dbałości o nas okazał się mistrzem. W osobie Adasia to się pokazało: Udany przewodniczący – świetnym kwatermistrzem! Stanisław – komendant Zlotu – mąż wspaniałej postury, Jak swoje życie tak kocha h a r c e r s t w o. Jestem średniego wzrostu, lecz On nie patrzył na mnie „z góry”, Z radością stwierdzam, że Staś głosi harcerskie braterstwo /np. Ze „Starszakami” z Tarnobrzega/ Był toast dla Mirosławy – na Jej urodziny; A które to? Cicho! Nie liczy się lat kobiecie. Zdrowia, szcęścia serdecznie Mirusi życzymy, Niech w pogodzie ducha i wśród nas, życie jej się plecie. Stefania – moja imienniczka, To „siostra – matematyczka”. Wie, że całość to dwie połowy I zrobi świetny likier kawowy. Ze szczególną sympatią i uśmiechem o gospodarzach – J.J. Kadłuczkach: Jerzy – złota rączka – jest b. Zaradny; Wysoki, szcupły, nawet trochę ładny. Zaś Jego Mila - „ślubna szyja” - Jagoda To: gospodarność, szyk, wdzięk.. i uroda! Jagoda i Jerzy – to dobrana para, Znaleźć taką drugą próżno byś się starał. Jurek swojej Jagódce czule w oczy patrzy, Niech – jak śpiewała Ordonka – miłość mu wybaczy. A swe 'Brzozowe Wzgórze” niechaj mają jak najdłużej, Abyśmy moi mili, jeszcze nieraz tu gościli! Wszystkie Druhny i Druhów, o których nie ułożyłem jakiegoś rymu lub imiennie nie wspomniałem, proszę o wybaczenie. Zbyt krótko i szybko z Wami przebywałem aby zapamiętać wszystkich. Będziemy się spotykać, to się poprawię. Powiem jeszcze słowo: Wszystkich Was polubiłem jednakowo! /Jednak się rymnęło!/ Czuwaj! Do zobaczenia! Albert Stefan Skalski hm Ostrowiec – Tarnobrzeg 30.IX/2.X.2007r.