travel - Eurolot
Transkrypt
travel - Eurolot
&TRAVEL Magazyn Portu Lotniczego Gdańsk im. Lecha Wałęsy i Linii Lotniczych JetAir C - 15 M - 100 Y - 90 K - 10 C -0 M-0 Y -0 K - 100 Użyte czcionki: • Minion Pro Cond • Century Gothic • Optima Pole ochronne loga w skali 1:1: 1,5cm Pole ochronne loga w skali 1:2: 0,5cm Wilno Gdańsk Brema Hamburg Szczecin Amsterdam Dear Sirs/Madams, wyobraźcie sobie, że siedzicie w wygodnym fotelu samolotu, załoga pyta czy czegoś Państwu jeszcze potrzeba, a w Waszych rękach – zamiast tradycyjnej gazety – pojawia się tablet. Widzę, że na wielu twarzach maluje się w tej chwili uśmiech. Ja również się cieszę, że Eurolot może urzeczywistniać takie wyobrażenia. Serdecznie witam Państwa na pokładzie naszych linii. Z przyjemnością będę towarzyszył Państwu w tej podróży. Imagine sitting in a comfortable chair on a plane: the crew are asking if you need anything else and a tablet – instead of a traditional paper – appears in your hands. I can see a smile come up on many faces. I am glad too that Eurolot can make such dreams come true. I warmly welcome you on board our lines. It will be a pleasure for me to accompany you on this journey. Nic tak nie cieszy, jak zadowoleni z lotu pasażerowie. Wspominam o tym dlatego, ponieważ dla Eurolotu to wyjątkowy moment. Do naszej floty dołączyły w maju nowoczesne Bombardiery Q400, zapewniające nowy komfort przelotu podróżnym i szerokie możliwości rozwoju naszej linii. W tym sezonie uruchomiliśmy ponadto szesnaście nowych połączeń międzynarodowych, m.in. do Amsterdamu, Zurychu, Florencji i Zadaru. A wszystko to właśnie z myślą o Was drodzy Państwo! Heringsdorf Warszawa Wrocław Kraków Lwów Poprad Zurych Florencja źródło: Bombardier fot. Marcin Sigmund fot. Paweł Osieka Aarhus Szanowni Państwo, Nothing can give us so much joy as passengers pleased with their flight. I am making this remark because this is an exceptional moment for Eurolot. In May, our fleet was joined by modern Q400 Bombardiers, ensuring the comfort of flying to passengers and excellent opportunities of development to our airlines. This season, in addition, we have launched sixteen new international connections, to Amsterdam, Zurich, Florence and Zadar, to mention but a few. And all this with you, Dear Passengers, in mind! Dobrego jednak nigdy dość. Mogę zapewnić, że w czasie tego i kolejnych lotów nie będą się Państwo nudzić. Dbając o wysoką jakość podróżowania naszymi liniami, oddaję bowiem w Państwa ręce rzecz niewielką - a o jak wielu możliwościach. Wierzę, że trzymany w ręku tablet pozwoli uprzyjemnić Państwu podróż. Yet there is never enough of the good. I can assure you that you will not be bored during this and subsequent flights. Out of concern for the high quality of travelling by our lines, I am handing over to you something very small but packed with possibilities. I believe that the tablet you are holding in your hands will help make your travel more pleasurable. Życząc udanego lotu, polecam Państwa uwadze ciekawe materiały filmowe zamieszczone na kolejnych stronach naszego e-serwisu. Wishing you an enjoyable flight, I recommend to you the interesting film material published on the forthcoming pages of our e-bulletin. Dziękujemy, że wybrali się Państwo w tę podróż liniami Eurolot. Thank you for choosing to travel by the Eurolot lines. Mariusz Dąbrowski Prezes Zarządu Eurolot SA Mariusz Dąbrowski President of the Management Board Eurolot SA Zadar Split Dubrownik źródło: Bombardier źródło: Eurolot SA fot. Paweł Bondaryk Nasza flota / Our fleet Rys. Michał Petrykowski Bombardier eurolot.com Bombardier DHC-8Q402 ATR eurolot.com Wymiary / Dimensions: ATR 42-500 N ajnowszym nabytkiem Eurolotu są turbośmigłowe samoloty nowej generacji Bombardier Dash 8 Q400 NextGen budowane w Kanadzie. Pierwsze fabrycznie nowe egzemplarze Q400 pojawiły się we flocie już w maju. W naszych barwach latają również samoloty ATR 42-500 i ATR 72-202 – to pasażerskie górnopłaty z dwoma turbośmigłowymi silnikami. Produkowane są przez europejskie konsorcjum lotnicze ATR (Avions de Transport Régional). Eurolot jest także właścicielem Embraerów 175. Dwa z nich, w barwach narodowych, odbywają rejsy z najważniejszymi osobami w państwie. E urolot’s most recent acquisitions are new generation turboprop aircraft Bombardier Dash 8 Q400 NextGen built in Canada. The first brand-new Q400 appeared in the fleet already in May. ATR 42-500 and ATR 72-202 fly the same in our colours. Both are passengers turboprops with two engines. They are produced by European aviation consortium ATR (Avions de Transport Régional). Eurolot is also the owner of Embraer 175, two of them, painted in national colours operate flights with the most important people in our country. ATR 72-202 Wymiary / Dimensions: Długość / Length 22,67 m 27,17 m Rozpiętość / Span 24,57 m 27,05 m Wysokość / Height 7,59 m 7,65 m Powierzchnia skrzydeł / Wing area 54,5 m2 61 m2 Szer. kabiny pasażerskiej / Cabin width 2,57 m 2,57 m Wys. kabiny pasażerskiej / Cabin height 1,91 m 1,91 m Ciężary / Weights: Czy wiesz, że... / Did you know? Maksymalny ciężar do startu / Maximum takeoff weight 18600 kg 21500/22000 kg Ciężar samolotu pustego (orientacyjny) wraz z załogą i wyposażeniem / Operating weight empty 11600 kg 12900 kg Na wysokości przelotowej, podczas lotu wykonywanego w trybie ekonomicznym z maksymalnym ciężarem, Bombardier Dash 8 Q400 NextGen spala ok. 10 kg nafty lotniczej na pasażera w ciągu godziny, czyli jedynie 1,8 kg paliwa lotniczego na osobę na każde 100 km! Udźwig maksymalny (orientacyjny) / Maximum capacity 4700 kg 6400 kg Pojemność zbiorników paliwa / Fuel capacity 4500 kg 5000 kg Rodzina samolotów Dash 8, której ostatnim modelem jest Q400 NextGen, należy do najbardziej udanych konstrukcji turbośmigłowych. Łącznie powstało ponad 1000 samolotów DHC-8 wszystkich serii. Choć obecnie Q400 budowany jest przez Bombardiera, samolot wywodzi się z doskonale znanej i zasłużonej kanadyjskiej wytwórni de Havilland Canada. W latach 40. i 50. XX w., przy współudziale polskiego konstruktora, opracowane zostały tam DHC-2 Beaver i DHC-3 Otter, do dziś najbardziej popularne w Ameryce Północnej samoloty wielozadaniowe (tzw. bush planes). At cruising altitude, during the flight performed in economy mode with maximum weight, Bombardier Dash 8 Q400 NextGen consumesabout 10 kg of aviation fuel per passenger per hour, which is only 1.8 kg of aviation fuel per 100km! Dash 8 family of planes, of which Q400 NextGen is the latest model, belongs to one of the most successful turboprop constructions. In total, there have been produced more than 1,000 aircraft of all DHC-8 series. Although currently Q400 is built by Bombardier, the aircraft comes from the well-known and well-earned Canadian aircraft manufacturer, de Havilland Canada. In the 40s and 50s, with the participation of Polish constructor, there were developed DHC-2 Beaver and DHC-3 Otter, the most popular multitasking aircraft (so-called "bush planes") in North America until today. Silniki / Engines: 2 × Pratt & Whitney PW127E PW124B Moc maksymalna / Maximum power 2400 KM 2400 KM Długość drogi do startu / The length of the road to start 1165 m 1400 m Pułap maksymalny / Maximum operating altitude ok. / approx. 7600 m ok. / approx. 7600 m Zasięg (zależny od udźwigu) / Range (depending on capacity) 1500 km 1500 km Prędkość przelotowa / Cruising speed 556 km/h 515 km/h Liczba pasażerów / Number of passengers 45/47 64/66 Długość / Length 32,83 m Rozpiętość / Span 28,42 m Wysokość / Height 8,34 m Powierzchnia skrzydeł / Wing area 63,08 m2 Szer. kabiny pasażerskiej / Cabin width 2,51 m Wys. kabiny pasażerskiej / Cabin height 1,95 m Ciężary / Weights: Maksymalny ciężar do startu / Maximum takeoff weight 28 998 kg Maksymalny ciężar do lądowania / Maximum landing weight 28 009 kg Ciężar samolotu pustego (orientacyjny) wraz z załogą i wyposażeniem / Operating weight empty 18 000 kg Udźwig maksymalny (orientacyjny) / Maximum capacity 7700 kg Pojemność zbiorników paliwa / Fuel capacity 5318 kg Silniki / Engines: 2 × Pratt & Whitney PW150A Moc maksymalna do startu / Maximum takeoff power 5700 KM Moc maksymalna przelotowa / Maximum cruise power 3947 KM Długość drogi do startu/lądowania / Takeoff run 1400/1280 m Pułap maksymalny / Maximum operating altitude 25 000 ft / 7620 m Zasięg z maksymalną liczbą osób (99 kg/pasażera), warunki standardowe / Range at MTOW (99 kg/passen- ok. / approx.1500 km ger), normal conditions Maksymalny zasięg / Maximum range ok. / approx. 2800 km Orientacyjne zużycie paliwa – trasa 300 NM, opcje: Min. czas blokowy/min. zużycie paliwa / Approximate fuel consumption – under 300 NM, options: Minimum block time/minimum fuel consumption 1300/1098 kg Prędkość przelotowa / Cruise speed 670 km/h fot. Paweł Osieka fot. Marcin Sigmund źródło: Eurolot SA źródło: Eurolot SA fot. Paweł Osieka fot. Paweł Osieka źródło: Bombardier fot. Paweł Osieka PODRÓŻE / TRAVEL Amsterdam – plac zabaw dla dorosłych Wspaniałą wiadomością dla wszystkich, którzy chcą odwiedzać Amsterdam jest nowe połączenie linii lotniczych Eurolot. Great news for all wishing to visit Amsterdam is launching a new flight connection by Eurolot. Czytając o Amsterdamie zazwyczaj spotykamy się z takimi pojęciami jak: „Miasto tulipanów”, „Miasto rowerów”, „Miasto muzeów”, czy „Miasto kanałów” (w romantycznej wersji – „Wenecja północy”). Większość przewodników wspomina oczywiście o coffeeshopach i Dzielnicy czerwonych latarni. Powiedzmy jednak szczerze: Amsterdam to miasto biznesu i kultury, jak większość zachodnioeuropejskich stolic, natomiast to co wyróżnia stolicę Holandii, to wolność... Wolność przeżyć. Amsterdam jest placem zabaw dla dorosłych i potrzeba silnej woli by nie zatracić się w nim do reszty. P Amsterdam – a playground for the adults Tekst/text: Mateusz Grzesiński Źródło zdjęć/photo source: alesia17 / www.sxc.hu www.sxc.hu Reading about Amsterdam we usually come across such terms as: “A city of tulips”, “A city of bicycles” or “A city of canals” (in a romantic version – “Venice of the north”). A majority of guidebooks mentions about coffee shops and a Red Light District. Let’s be honest: Amsterdam is a city of business and culture, as most of the western European capitals, whereas, what differs a capital of Holland from the others is freedom… Freedom of experiences. Amsterdam is a playground for adults and one needs a will-power not to lose oneself. lanując podróż z Polski do Amsterdamu warto odłożyć na bok kluczyki do samochodu i wybrać jedną z trzech opcji transportu: kolej, autokar lub samolot. Ma to związek nie tylko z wysokimi cenami paliwa: Amsterdam to miasto wąskich uliczek, często jednokierunkowych, gdzie miejsca do parkowania jest niewiele, a ruch samochodowy jest mocno ograniczony. Z uwagi na to, podczas zwiedzania miasta samochód i tak się nam nie przyda. Najlepszym sposobem by dostać się z Polski do Amsterdamu jest podróż samolotem. Bilet kolejowy, czy autokarowy kosztuje niemal tyle samo co lotniczy, ale czas i jakość podróży samolotem jest nieporównywalna. Należy przy tym pamiętać, że najkorzystniejsze są bezpośrednie połączenia lotnicze do Amsterdamu (lotnisko Schiphol). Lądując np. w Eindhoven, będziemy musieli zapłacić dodatkowe kilkanaście Euro za pociąg do stołecznej Centraal Station. Wspaniałą wiadomością dla wszystkich, którzy chcą odwiedzać Amsterdam jest nowe połączenie linii lotniczych Eurolot. Z gdańskiego lotniska im. Lecha Wałęsy samoloty do Amsterdamskiego Schiphol odlatują w poniedziałki, środy i piątki; z Krakowa cztery razy w tygodniu, w poniedziałki, środy, piątki i niedziele. Bilety kosztują już od 199 PLN (Młodzież do lat 18. zapłaci połowę ceny, a dzieci do drugiego roku życia z Eurolotem podróżują bezpłatnie.) By pojąć skalę miasta warto wiedzieć, że powierzchnia Amsterdamu jest identyczna jak Gdyni, a liczba mieszkańców tylko trochę przewyższa liczbę obywateli trójmiasta. Praktycznie cały centralny Amsterdam, to „stare miasto”, które powstało w złotym dla Holandii, XVII wieku. Nazwa miasta oznacza: „Tama na rzecze Amstel”, a sformułowania tego jako pierwszy użył hrabia Floris V w 1275 roku opisując „homines manentes apud Amestelledamme” (ludzi mieszkających w pobliżu Amestelledamme). Każdy, kto słyszał o Amsterdamie wie również, że miasto poprzecinane jest mnóstwem kanałów (ok. 160). Ma to ścisły związek z częściowym położeniem aglomeracji poniżej poziomu morza. W Amsterdamie możemy korzystać z rozbudowanej sieci transportu publicznego: tramwajów, autobusów, metra i urokliwych łodzi – canal bus. Jednak najprzyjemniejszym sposobem przemieszczania się po centrum będzie rower, a nawet spacer. P lanning a trip from Poland to Amsterdam it’s worth putting aside car keys and choose one of three options of transport: railway, bus or plane. It is connected not only with high prices of fuel: Amsterdam is a city of narrow streets, often one way, with only few parking places and limited traffic. Thus, while sightseeing a car won’t come in handy anyway. The best way to reach Amsterdam from Poland is by plane. A train or bus ticket costs almost the same as for a plane but time and quality of the trip are incomparable. It’s worth remembering, however, that the most beneficial are direct flights to Amsterdam (Schiphol airport). Landing in Eindhoven, for instance, we have to pay extra several Euro for a train to capital Centraal Station. Great news for all wishing to visit Amsterdam is launching a new flight connection by Eurolot. Flights from Gdansk Lech Walesa Airport to Amsterdam Schiphol are available on Mondays, Wednesdays and Fridays; from Cracow four times a week, on Mondays, Wednesdays, Fridays and Sundays. Tickets cost up from 199 PLN (children under 18 pay half the price, whereas, babies under 2 travel for free). To understand a range of the city it’s worth knowing that the area of Amsterdam is one and the same as the area of Gdynia, whereas, a number of inhabitants is a bit higher than a number of inhabitants of Tri-city. Practically, entire central Amsterdam is “the old town” that was established in the golden for Holland, 17th century. A name of the city means “a dam on the Amstel river”, whereas, the term was used for the first time by duke Floris V in 1275 describing “homines manentes apud Amestelledamme” (people living in a vicinity of Amestelledamme). Everyone who heard about Amsterdam knows that the city is crossed by numerous canals (ca.160). It is tightly connected to a partial location of the city under the sea level. Amsterdam offers a well-developed public transport system: trams, buses, subway and charming boats – canal bus. However, the most pleasant way of moving across the city is a bicycle, or a walk. Amsterdam offers so many tourist attractions (there are over 7000 monuments) that it’s worth making an itinerary in advance. Enthusiasts of art may expect wonderful museums, including Vincent Van Gogh Museum, the National Museum (Rijksmuseum) and the House of Rembrandt. It’s PODRÓŻE / TRAVEL Amsterdam to miasto biznesu i kultury, jak większość zachodnioeuropejskich stolic, natomiast to co wyróżnia stolicę Holandii, to wolność przeżyć. Amsterdam is a city of business and culture, as most of the western European capitals, whereas, what differs a capital of Holland from the others is freedom… Freedom of experiences. Amsterdam posiada tak wiele atrakcji turystycznych (samych zabytków jest ponad 7000), że warto z góry zaplanować sobie cele naszej podróży. Na miłośników sztuki czekają wspaniałe muzea, w tym Muzeum Vincenta Van Gogha, Muzeum Państwowe (Rijksmuseum) i Dom Rembrandta. Warto zobaczyć również Muzeum Diamentów i Gabinet Figur Woskowych Madame Tussaud. Najwybredniejszych melomanów uszczęśliwi koncert jednej z najlepszych orkiestr świata, czyli Koninklijk Concertgebouworkest lub przedstawienie w znamienitej Operze Holenderskiej. W Amsterdamie znajdziemy również mnóstwo teatrów, galerii i klubów jazzowych, z których miasto słynie. Prawie 4 miliony turystów rocznie nie może się mylić. Miasto ma jednak i drugie oblicze. Pociągające, szalone i zakazane. Po pierwsze są to słynne na cały świat coffeeshopy, w których można nabyć różne odmiany marihuany, gotowe skręty, haszysz i tzw. space cookies (ciastka z haszyszem). Obecnie rząd Holandii planuje ograniczyć możliwość zakupu marihuany przez obcokrajowców jednak wciąż można czuć się swobodnie mając przy sobie do 5 g narkotyku. Co ciekawe w niektórych coffeeshopach wolno palić marihuanę, natomiast palenie tytoniu jest zabronione. Najlepszym określeniem sytuacji prawnej dotyczącej marihuany w Holandii jest to, że nie jest legalna, ale nie jest też nielegalna. Warto zaznaczyć, że bywalcami coffeeshopów są głównie turyści - rzadziej Holendrzy. Niewiele osób otwarcie mówi o tym jak bardzo przyciąga turystów do Amsterdamu liberalne podejście do miękkich narkotyków. Nikt jednak nie zaprzeczy, że ten wysoko opodatkowany biznes opłaca się wielu ludziom: od właściciela cukierni umiejscowionej naprzeciwko coffeeshopu, po urząd miasta i rząd Holandii. Oprócz miękkich narkotyków, w Amsterdamie spotkamy się z jeszcze jednym kontrowersyjnym zjawiskiem – legalną prostytucją... Również opodatkowaną. Choć liczne przewodniki opisują słynny stary kościół „Oude Kerke” jako jedną z atrakcji centralnego Amsterdamu, mało kto przygotowany będzie na widoki, które czekają go po drodze i w bezpośrednim otoczeniu budynku kościoła (notabene, jest to jedyny budynek w Amsterdamie, który zachował swój oryginalny wygląd od czasów Rembrandta). Oude Kerke znajduje się w obrębie najczęściej odwiedzanej atrakcji turystycznej Amsterdamu – Dzielnicy czerwonych latarni. Na tym niewielkim obszarze, umiejscowionym pomiędzy kilkoma kanałami napotkać można liczne kamienice z wysokimi oknami, w których (głównie po zmierzchu), niczym w witrynach sklepowych prostytutki prezentują swoje wdzięki. Warto o tym pamiętać gdy zwiedzamy Amsterdam z niepełnoletnimi podopiecznymi i nie zapuszczać się w ten rejon miasta. Stolica Holandii to epicentrum tolerancji seksualnej, z której słynie cały kraj. Zainteresowani tym tematem powinni odwiedzić Venustempel (świątynie Wenus) z jej najbogatszą na świecie kolekcją fotografii i eksponatów oraz Muzeum Erotyki, gdzie można obejrzeć m.in. sprośne rysunki Johna Lenona. Amsterdam to miasto, które trudno zaszufladkować, czy umieścić w jakichkolwiek ramach. To niewątpliwie centrum europejskiego biznesu i jeden z największych skarbców dzieł sztuki na świecie. Niektórym niełatwo jest pogodzić się z kontrastami obyczajowymi jakie cechują to miejsce. Trudno jest też zrozumieć dlaczego akurat Holendrzy, naród pracowity i powściągliwy, wywodzący się z surowego ducha kalwinizmu, żyje w sąsiedztwie tak skrajnego liberalizmu i zaskakującej tolerancji. Warto jednak odwiedzać do miasto tak często jak to możliwe i korzystać z tego co oferuje. Nieważne czy będą to obrazy Vermeera, klejnoty w Muzeum Diamentów, przejażdżki kanałami, czy coś innego. worth also seeing the Museum of Diamonds and Madame Tussaud. The most choosy music lovers will be satisfied with a concert of one of the best orchestras in the words, that is, Koninklijk Concertgebouworkest or a spectacle at eminent De Nederlandse Opera. There are also many theatres, galleries and jazz clubs the city is famous for. Almost 4 million tourists a year cannot be wrong. The city has the other face too. Attractive, crazy and forbidden. First of all, these are the coffee shops, famous worldwide, offering various types of marihuana, ready-made joints, hashish and so called space cookies (hashish cookies). Currently, the government of Holland plans to limit a possibility of purchasing marihuana by foreigners, however, one can still feel free carrying 5 g of a drug. What’s interesting, it is permitted to smoke marihuana at some coffee shops, whereas, tobacco not. The best term for describing the legal situation of marihuana in Holland is that it is neither legal nor illegal. It’s worth mentioning that these are the tourists that visit coffee shops most often – the Dutchmen do it rarely. Only few people speak frankly how huge impact a liberal approach to soft drugs has on tourism in Amsterdam. No one however denies that such highly- taxed business is profitable to many people: from an owner of a cake shop opposite a coffee shop to the city hall and the government of Holland. Apart from soft drugs, we come across another controversial issue in Amsterdam – legal prostitution. Also taxed. Although, many guidebooks describe the old church “Oude Kerke” as one of the attractions of central Amsterdam, nevertheless, only few will be ready for what they see on the way and a vicinity of the church (notabene, it is the only building in Amsterdam, keeping its original look from times of Rembrandt). Oude Kerke is situated in the area of the most often visited tourist attraction in Amsterdam – the Red Light District. This pretty small area situated between several canals consists of numerous tenement houses with high windows where (mainly after dark) prostitutes present their charms like in a shop-window. It’s worth remembering while we sightsee Amsterdam with children and do not visit these parts of the city. The capital of Holland is an epicentre of sexual tolerance the country is famous for. All interested in the topic should visit Venustempel (a temple of Venus) with the world richest collection of photography and exhibits and the Museum of Eroticism, where one can see for example dirty drawings by John Lenon. Amsterdam is a city hard to be typecast or put in any frames. It is definitely a centre of European business and one of the largest treasure house of pieces of art in the world. Some find it hard to reconcile to moral contrasts characteristic for the place. It’s hard to understand why these are the Dutchmen, a hard-working and reserved nation, stemming from a strict spirit of Calvinism, lives in a vicinity of such extreme liberalism and surprising tolerance. It’s worth however visiting the city as often as possible and use what it offers. Regardless, whether these are going to be paintings by Vermeer, jewels from the Museum of Diamonds, a cruise along the canals, or anything else. LIVE&TRAVEL 15 FELIETON / COLUMN Tak ten anioł dworcowego świata kofeinowego wzbudza u wszelkiej maści panów wielkie zainteresowanie. Któregoś dnia pojawił się nawet zmieszany ojciec z prośbą aby się z jego synem umówiła. DAMIAN ALEKSANDER Angela – kofeinowy anioł P oranny stukot, szybka kawa, zadyszka. Z pociągu do pociągu. Spotkanie za spotkaniem. Różni podróżni, smutne pożegnania czułe powitania. Nadawana czy też odbierana paczka kurierska. Mijani ludzie czasem zatrzymujący wzrok na intrygującej osobie, zamyślają się przez chwilę: może ta atrakcyjna brunetka pojedzie tym samym pociągiem lub oby tylko nie wsiadła z tym hot dogiem do mojego przedziału. Gdzieś tam w podziemiach tętniącego dworca piszą się historie oraz relacje, których na co dzień w dworcowym pędzie nie widać. To mały świat wszelkiej maści sklepów, kawiarni czy też aptek. Na przykład tacy „kawiarniacy” (ekipa narożnego coffee shopu) kontra Precle (pracownicy firmy robiącej świeże wielosmakowe precle), czy też Pudel (bo kocha pudle), która zasiada przed ladą w sklepie z torbami podróżnymi. „Kawiarniacy” dumni baryści i barystki uwijający się w ukropie już od 5 rano zaczynają pierwszą zmianę. Wykładając pieczołowicie bułki, mrożone ciasta czy też owoce, skrzętnie poszatkowane z jogurtem i z dodatkiem owocowego soku. Opowiadają sobie fragmenty z imprezy z poprzedniego dnia. Co jakiś czas wymieniając zza baru pozdrowienia z „preclami”. Pewnie wczoraj balowali się razem. „Pudel” siedzi smętnie, w swoim sklepie. Przez ostatnich kilka godzin przewinęli się ospali ochroniarze, jakiś typ co sprząta magazyny z produktami, facet od śmieci. A gdzieś koło 8:00 pojawia się dziwny chłopak co zamawia tu chyba codziennie czekoladę i przez godzinę wlepia się w piękną barystkę Angelę. Tak ten anioł dworcowego świata kofeinowego wzbudza u wszelkiej maści panów wielkie zainteresowanie. Któregoś dnia pojawił się nawet zmieszany ojciec z prośbą aby się z jego synem umówiła. Dziś jest chyba smutna bo odchodzi przed Euro kolejny pracownik. Marcin wybiera sieciowy sklep techniczny. Pewnie przeraziła go perspektywa tego tłumu, który trzeźwy mniej lub bardziej nawiedzi ten przybytek rozpusty kawowej. Teraz usłyszeć można nawoływania Angeli: – Pudel, idziemy do Mexicany zamówiłam już stolik. Precle tylko kiwają, że słyszały i spotkanie ustalone. Dziś królować będzie drink margerita: truskawkowa, arbuzowa, czy też cytrynowa, oczywiście w wielkim pucharze. Czasami nie jest tak miło, kiedy to jakiś pijany jegomość ma potrzebę rozróby. Ale często daje się te akcje załagodzić. – Mam antynapadowy, ale jak wcisnę, to co mi to pomoże. Ekipa interwencyjna przyjedzie za 15 min, już po fakcie. Za chwilę i ja zauważam, że bezpardonowo wlepiam się w jej brązowe oczy i że ona to widzi. Dla niepoznaki oglądam kawiarnie: nawet ładnie, przytulnie ale wszędobylskie kamery kontrolujące pracowników czy klientów dają wrażenia rodem z „Big Brothera”. To cóż zbieram się, kierunek Górny Śląsk, jutro znowu „Tarzan”. Intrygująca wymiana uśmiechów z piękną barystką i czas podjąć podróż. Może następnym razem wybiorę samolot. Teraz szybciej i taniej jest. Ale to już inna historia. Angela – a caffeine angel Yes, this angel of a station caffeine world evokes interest in all kind of men. One day even an embarrassed father came to her asking for a date with his son. A AKTOR, PIOSENKARZ ACTOR, SINGER morning clatter, quick coffee, short breath. From train to train. Meeting after meeting. Different passengers, sad sayings-goodbye, cordial welcoming. Sent or received parcel. People passing by, sometimes having a look at an intriguing person, getting lost into thoughts: maybe the attractive dark-her girl will travel on the same train or may the person with a hot-dog not enter my compartment. Somewhere there, in underground of the vivid with life railway station stories and coverage are being written, not easy to notice in an everyday station hustle. It’s a small world of any kind of shops, cafes or pharmacies. For example, such “café-visitors” (a crew of a corner coffee shop) contra Pretzels (employees of a company making multi-flavour pretzels) or Poodle (as he loves poodles) who sits behind a counter in a shop with travel bags. The “café-visitors” baristas bustling in a boiling water since 5 in the morning start their first shift. Putting carefully rolls, frozen cakes or fruit, precisely chopped with yoghurt and fruit juice. They told fragments of a last night party. From time to time sending greeting from behind a counter to the ”pretzels”. I guess they party together yesterday. “Poodle” sit sad in his shop. For last three hours those were sleepy security men, a guy who cleans warehouses, a guy from garbage who passed by. Somewhere around 8:00 a weird boy appears who orders chocolate every day and for few hours stares at beautiful barista named Angela. Yes, this angel of a station caffeine world evokes interest in all kind of men. One day even an embarrassed father came to her asking for a date with his son. Today I guess she is sad as another employee leaves before Euro. Marcin chooses a chain technical store. He might have been scared by a perspective of the crowd that more or less sober will visit the shrine of coffee debauchery. -Poodle, let’s go to Mexicana, I booked a table. Pretzels just nod that they heard and the meeting is confirmed. Tonight margarita rules: strawberry, watermelon or lemon, obviously in a huge glass. Sometimes, it’s not that nice, when a drunk guy feels a need of a brawl. But often the action is pacified. -I have a panic alarm but if I push it, it won’t help me anyway. Intervention crew will come in 5 minutes, afterwards. Soon after also I notice that I mercilessly stare at her brown eyes and she sees that. To divert the attention I watch café: even pretty nice, cosy but omnipresent cameras controlling employees or clients make a scene like from the “Big Brother”. Well, it’s time for me, heading Górny Śląsk, tomorrow “Tarzan again. Intriguing exchange of smiles with a beautiful barista and it’s time to set off. Perhaps, next time I choose a plane. It’s faster and cheaper. But that’s a different story. FELIETON / COLUMN Zlot żaglowców Baltic Sail w Gdańsku MATEUSZ KUSZNIEREWICZ MISTRZ OLIMPIJSKI OLIMPIC CHAMPION Baltic Sail Sailing Ship Rally in Gdansk Źródło zdjęć/photo source: Do odwiedzania Gdańska nikogo nie trzeba namawiać. To jedno z tych miast, do których się wraca i za każdym razem jest się urzeczonym wyjątkowym klimatem tego miejsca. Gdańsk zachwyca niezależnie od pory roku i każda okazja jest dobra, aby spędzić tutaj choćby weekend. Ale szczególnie warto być w Gdańsku na początku lipca, w trakcie Zlotu Żaglowców Baltic Sail Gdańsk. W tym roku polskie i zagraniczne jednostki zacumują u nabrzeża Motławy od 5 do 8 lipca. Na cztery dni klucze do bram miasta zostaną przekazane żeglarzom. To największe, międzynarodowe żeglarskie wydarzenie Gdańska odbędzie się w tym roku już po raz szesnasty. Podobnie jak w minionych latach z Długiego Pobrzeża będzie można podziwiać przypływające na Zlot żaglowce, a nadrzeczny krajobraz aż zaroi się od masztów! W trakcie Baltic Sail Gdańsk ożywają morskie tradycje miasta, a klimat który towarzyszy lipcowej imprezie jest jedyny w swoim rodzaju. Zgodnie z wieloletnią tradycją, Zlot jest otwarty dla wszystkich jednostek pływających. Gdańska Marina zapełnia się jachtami turystycznymi, kutrami i motorówkami z różnych zakątków Polski i Europy, które przez cztery dni pływają pod wspólną banderą Baltic Sail Gdańsk. Największą atrakcją Zlotu są rejsy po Zatoce Gdańskiej na pokładach żaglowców. Jest to okazja do zwiedzenia tych wspaniałych jednostek, wysłuchania fascynujących historii ich załóg i poznania zwyczajów panujących na morzu. Muzyka Mateusz Kusznierewicz www.kusznierewicz.pl i gwar, który nieprzerwanie dobiega z Targu Rybnego i Mariny Gdańskiej sprawiają, że przez cztery dni Zlotu miasto tętni życiem a prawdziwa żeglarska atmosfera udziela się nie tylko mieszkańcom Gdańska, lecz także turystom. Dla mnie Baltic Sail Gdańsk to także spotkania z fantastycznymi ludźmi i okazja do wysłuchania wielu interesujących wspomnień z przebytych rejsów. Wydarzenia takie jak Baltic Sail Gdańsk przypominają, że żeglarstwo to nie tylko sport, nowoczesny sprzęt i starania o jak najlepsze wyniki, lecz także historia, tradycje i pasja, która nie pozwala żeglarzom zagrzać długo miejsca na lądzie. Właśnie wspieranie tradycyjnej żeglugi bałtyckiej od portu do portu było celem pomysłodawców porozumienia Baltic Sail. Idea ta jest mi szczególnie bliska i bardzo cieszę, że od 2009 roku mam przyjemność pełnić rolę komandora Zlotu. Morze Bałtyckie ma wspaniałe żeglarskie tradycje, które warto pielęgnować i popularyzować. Baltic Sail Gdańsk to przede wszystkim wspaniała, wielopokoleniowa impreza i świetna zabawa w prawdziwie żeglarskim stylu! Zapraszam Państwa do udziału w szesnastej edycji imprezy, spotkajmy się w Gdańsku! There’s no need to encourage anyone to visit Gdansk. It is one of the cities one comes back to, being charmed with its climate each time. Gdansk charms despite of a season and each occasion is good to spend there at least a weekend. But it is particularly worth being in Gdansk in a beginning of July, during Baltic Sail Sailing Ship Rally in Gdansk. T his year Polish and foreign units will launch at a pier of the Motlawa river from 5th to 8th July. For four days keys to the city gates will be given to the sailors. The largest, international sailing event in Gdansk will take place for the sixteenth time. Alike in former years, there will be a chance of admiring sailing ships coming to the rally from Long Embankment in Gdansk, whereas, the landscape will be full of masts! During Baltic Sail in Gdansk maritime traditions of the city come back to life, whereas, the climate that accompanied the July event is one of its kind. According to a long tradition, the Rally is opened for all swimming units. Gdansk Marina is full of tourist yachts, cutters and motor boats from various places of Poland and Europe, that for four days swim under a joint flag of Baltic Sail Gdansk. The greatest attraction of the Rally are cruises on the Bay of Gdansk on board a sailing ship. It is a chance for sightseeing these wonderful units, listening to fascinating stories and their crews and learning the customs on sea. Music and noises that constantly come from the Fish Market and Gdansk Marina make the city vibrant with life for four days of the Rally, whereas a true sailing atmosphere catches not only the inhabitants of Gdansk but also tourists. For me the Baltic Sail Gdansk means also meetings with fantastic people and an occasion to listen many interesting memories from the cruises. Events such as Baltic Sail Gdansk remind that sailing is not a sport, up-to-date equipment and winning the best results but also a history, traditions and passion that don’t allow the sailors to be on land for a long time. Supporting tradition of Baltic sailing from one port to another was an aim of founders of the Baltic Sail agreement. The idea is particularly close to me and I am very glad that since 2009 I have a pleasure of being the commodore of the Rally. The Baltic Sea has wonderful sailing traditions which are worth taking care of and popularise. Baltic Sail Gdansk is most of all a great, multi-generation event ad great fun in a truly sailing style! I invite you to the sixteenth edition of the event, let’s meet in Gdansk! ARTYKUŁ SPONSOROWANY / ADVERTORIAL JEREMIE – ATRAKCYJNE ŚRODKI NA START I ROZWÓJ PRZEDSIĘBIORSTWA Inicjatywa JEREMIE to instrument wspierający rozwój mikro i małych przedsiębiorstw, realizowany w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego dla Województwa Pomorskiego na lata 2007-2013 finansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Oferuje przedsiębiorcom dostęp do środków finansowych na rozwój działalności w postaci pożyczek, poręczeń i kredytów. Źródło/source: Urząd Marszałkowski O ferta JEREMIE skierowana jest do mikro i małych przedsiębiorstw prowadzących działalność na terenie województwa pomorskiego. Również do tych, które dopiero rozpoczynają działalność (tzw. start-upy). Ze wsparcia skorzystać mogą przede wszystkim młode firmy, które nie posiadają historii bądź zdolności kredytowej oraz przedsiębiorstwa nie mające zabezpieczeń o wystarczającej wartości dla komercyjnych instytucji finansowych. Zarząd Województwa Pomorskiego przeznaczył na finansowanie JEREMIE blisko 300 mln zł. Za realizację Inicjatywy w regionie odpowiada Bank Gospodarstwa Krajowego. Jego głównym zadaniem jest wybór i przekazanie środków instytucjom finansowym, które następnie wspierają mikro i małych przedsiębiorców w formie zwrotnej, np. poprzez pożyczki, czy poręczenia kredytów bankowych. Wśród pośredników finansowych wykorzystujących środki JEREMIE są m.in. fundusze pożyczkowe i fundusze poręczeniowe, a także banki spółdzielcze i komercyjne. W ramach inicjatywy JEREMIE, od sierpnia 2009 r., instytucjom dystrybuującym środki przekazano prawie 130 mln zł. Wsparcie otrzymało już 747 przedsiębiorstw na łączną kwotę ponad 68 mln zł. Większość firm, które skorzystały z produktów JEREMIE to mikro przedsiębiorstwa. Szacuje się, że do 2015 r. ze wsparcia w ramach uruchamianych produktów finansowych, ma szansę skorzystać około 15 tysięcy pomorskich firm. Dotychczas uruchomione zostały trzy produkty finansowe: 1. Pożyczka Globalna – pożyczki i kredyty dla mikro i małych przedsiębiorstw, finansujące rozwój działalności gospodarczej. 2. Reporęczenie - poręczenia dla kredytów i pożyczek zaciąganych w bankach przez mikro i małe przedsiębiorstwa. 3. Poręczenie portfelowe - kredyty z gwarancjami JEREMIE dla firm mających problemy z pozyskaniem zewnętrznego kapitału. ATRAKCYJNE POŻYCZKI Firmy poszukujące kapitału na rozwój, mogą skorzystać z pożyczek i kredytów w wysokości do 400 tys. zł. Z otrzymanych środków przedsiębiorca może sfinansować np. zakup maszyn i urządzeń, czy inwestować w nowe rozwiązania technologicz- ne. Procedura przyznania pożyczki lub kredytu jest nieskomplikowana, a formalności ograniczone do minimum. Dzięki czemu otrzymanie środków zajmuje tylko kilka dni. Pożyczki udzielane są na okres do 60 miesięcy. O pożyczkę można ubiegać się za pośrednictwem wybranych instytucji finansowych, działających na terenie województwa pomorskiego – Pomorskiego Funduszu Pożyczkowego (www. pfp.gda.pl), Polskiej Fundacji Przedsiębiorczości (www.pfp.com.pl) oraz Banku Spółdzielczego w Czersku (www.bsczersk.pl). Obecnie do dyspozycji przedsiębiorców jest ponad 39 mln zł. PORĘCZENIA POŻYCZEK I KREDYTÓW BANKOWYCH Kolejnym produktem finansowym, dostępnym w ramach JEREMIE, jest poręczenie pożyczek lub kredytów zaciąganych w bankach przez mikro i małe przedsiębiorstwa. Firmy, które mają problem z przedstawieniem odpowiednich zabezpieczeń przy ubieganiu się o kredyt bankowy mogą skorzystać z poręczeń oferowanych przez fundusze poręczeniowe. Poręczenia w ramach JEREMIE nie obciążają dodatkowo przedsiębiorcy, ponieważ instytucje finansowe zabezpieczają kredyty lub pożyczki z minimalną bądź zerową prowizją, np. Pomorski Regionalny Fundusz Poręczeń Kredytowych (www.prfpk.pl) zrezygnował z pobierania prowizji z tego tytułu. Poręczenie pokrywa maksymalnie do 80 proc. kwoty kredytu bez odsetek i trwa do 66 miesięcy. Pomorski Regionalny Fundusz Poręczeń Kredytowych dysponuje kwotą ponad 17 mln zł. Kredyty z poręczeniami JEREMIE ma w swojej ofercie również FM Bank (www.fmbank.pl). Propozycja skierowana jest przede wszystkim do tych przedsiębiorców, którzy do tej pory nie mogli korzystać z usług bankowych ze względu na krótką historię działalności bądź brak odpowiednich zabezpieczeń. FM Bank zaplanował akcję kredytową na ponad 20 mln zł. W najbliższym czasie sieć dystrybucji zostanie poszerzona o nowych pośredników finansowych, co w znacznym stopniu ułatwi dostęp zainteresowanych przedsiębiorstw do produktów JEREMIE. Więcej informacji na temat Inicjatywy można znaleźć na stronie internetowej: www.jeremie.com.pl. Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego oraz Budżetu Państwa w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego dla Województwa Pomorskiego na lata 2007-2013 JEREMIE – Attractive Funds for Business Start-up and Development The JEREMIE initiative is an instrument supporting the development of micro and small enterprises, implemented within the Regional Operating Programme for the Pomorskie Voivodeship for the years 2007–2013, funded from the European Regional Development Fund. It offers access to funds for business development in the form of borrowings, guarantees and loans to entrepreneurs. T he JEREMIE proposal is targeted at micro and small enterprises conducting business in the Pomorskie Voivodeship, including start-ups. Primarily eligible to receive the support are young businesses without a credit history or creditworthiness and enterprises without security of sufficient value for commercial financial institutions. The Management of the Pomorskie Voivodeship earmarked almost PLN 300 million for JEREMIE funding. The entity responsible for implementation of the Initiative in the region is Bank Gospodarstwa Krajowego. Its main responsibility is to select and transfer the funds to financial institutions which then support micro and small entrepreneurs in a returnable form, e.g. through borrowings or guarantees of bank loans. The financial intermediaries using the JEREMIE funds include loan funds and guarantee funds, and also cooperative and commercial banks. Since August 2009, almost PLN 130 million has been transferred under the JEREMIE initiative to the institutions distributing the funds. As many as 747 enterprises have already received the support for a total amount of over PLN 68 million. Most of the businesses which took advantage of the JEREMIE products are micro enterprises. It is estimated that approximately 15,000 Pomeranian businesses will have a chance to use support provided as the disbursed financial products by 2015. Three financial products have been made available so far: 1. Global Loan – borrowings and loans for micro and small enterprises, funding business activity development. 2. Re-guarantee – guarantees for loans and borrowings taken from banks by micro and small enterprises. 3. Portfolio guarantee – loans with JEREMIE guarantees for businesses having problems with the acquisition of external capital. ATTRACTIVE BORROWINGS Businesses seeking development capital may use borrowings and loans of up to PLN 400,000. The funds obtained may be used, for example, to purchase machines and equipment, or to invest in new technological solutions. The procedure of borrowing or loan granting is uncomplicated and formalities are kept to a minimum. This way obtaining funds takes only a few days. Loans are granted for up to 60 months. A loan may be requested via the selected financial institutions operating in the Pomorskie Voivodeship – Pomorski Fundusz Pożyczkowy (www.pfp.gda.pl), Polska Fundacja Przedsiębiorczości (www.pfp.com.pl) and Bank Spółdzielczy in Czersk (www.bsczersk.pl). Currently, over PLN 39 million are placed at the entrepreneurs’ disposal. GUARANTEES OF BORROWINGS AND BANK LOANS Another financial product available through JEREMIE is the guarantee of borrowings or loans taken in banks by micro and small enterprises. Businesses which have difficulties presenting an adequate security when applying for a bank loan may take advantage of the guarantees offered by guarantee funds. The JEREMIE guarantees do not put any additional burden on the entrepreneur because financial institutions secure loans or borrowings with a minimum or no fee; for instance, Pomorski Regionalny Fundusz Poręczeń Kredytowych (www.prfpk.pl) abstained from charging in this respect. The guarantee covers up to 80 percent of the loan principal without interest and lasts for up to 66 months. Pomorski Regionalny Fundusz Poręczeń Kredytowych has at its disposal over PLN 17 million. Another entity which offers loans with JEREMIE guarantees is FM Bank (www.fmbank.pl). The proposal is addressed mainly to those entrepreneurs who so far have not been able to use bank services because of a short business track record or having no appropriate security. FM Bank has planned new loans for over PLN 20 million. In the nearest future, the distribution network will be enlarged by new financial intermediaries, which will considerably facilitate the access of interested enterprises to the JEREMIE products. For more information about the Initiative go to www.jeremie.com.pl. The project co-financed by the European Union within grants of the European Fund for Regional Development and the National Budget within the Regional Operational Programme for the Pomorskie Voivodeship for the years 2007-2013 SPA I ODPOCZYNEK / SPA & RELAXATION Morskie otwarcie Wraz z końcem maja, miesiąca miłości i piękna Sopot zyskał nowe miejsce do wypoczynku w naturalnej relaksacji. 30 maja Mera Hotel&Spa otworzył swe podwoje dla gości, ceniących sobie luksus oferowany przez naturę. O Tekst/text: Agata Braun Zdjęcia/photos: Michał Witucki statnia środa maja była dla dyrekcji Mera Hotel&Spa dniem szczególnym. To właśnie wtedy, z wielką pompą obiekt został oficjalnie otwarty dla gości z całej Polski. Pośród obłych, iście bajkowych kształtów monumentalnego holu, a także w zakamarkach dwóch nowoczesnych restauracji (Brasserie i Pescatore), oszołomieni wdziękiem tego miejsca przechadzali się zaproszeni Prezydent Miasta Sopotu Jacek Karnowski, a także inwestorzy, biznesmeni, dziennikarze, hotelarze i przedstawiciele trójmiejskich mediów. Symboliczne przecięcie niebieskiej wstęgi przez Prezydenta Sopotu, Dyrektora Hotelu oraz przedstawiciela Inwestora zainaugurowało otwarcie jednego z najbardziej atrakcyjnych obiektów rekreacyjno-wypoczynkowych w północnej Polsce. Z symboliczną lampką szampana przechadzając się po niebieskim dywanie rozwiniętym przed wejściem, przybyli na otwarcie goście zostali zabrani w świat błogiego, urlopowego relaksu, czekającego na przyszłych rezydentów hotelu. Oprócz standardowych, oferowanych przez hotel atrakcji, przybyli goście zostali zaskoczeni iście boskimi rozrywkami. Szef kuchni Mera Hotel&Spa, mistrz Vittorio di Sora zaserwował małe, wysublimowane dzieła sztuki zgodne z jego pomysłem na hotelowe menu. Na talerzach pojawiły się więc krewetki, zabawne koreczki ze specjalnie przyprawionymi filecikami, a także inne, smakowite cuda podmorskiej fauny. Nie samymi kulinariami, Mera Hotel&Spa stoi, z tego też względu dyrekcja hotelu zapewniła swoim gościom niezapomniane atrakcje. W osławionej już strefie wodnych atrakcji i morskiego wypoczynku, z basenowych wód wyłoniły się niczym morskie perły, tancerki wykonujące akrobacje w dmuchanych, przeźroczystych kulach. Ten niezwykły widok towarzyszący spacerowi po labiryntach hotelowych korytarzy był jedynie preludium, zapowiadającym kolejne niespodzianki. Ogromnym powodzeniem cieszył się dach Mera Hotel&Spa, który jako jedyny w Polsce zaopatrzony jest w niezwykły basen ze bezkresną krawędzią. Niesamowity widok łączący wody Bałtyku z basenowym lazurem, znany do tej pory z zachodnich żurnali zachwycił zwiedzających hotel gości. Największą niespodzianką wieczoru okazał się jednak koncert Sylwii Grzeszczak, która specjalne dla MeraHotel&Spa przedłużyła swój pobyt w Sopocie. Wokalistka porwała zebranych gości brzmieniem swoich największych hitów. Po artystyczno-muzycznym otwarciu Mera Hotel&Spa, rozpoczęła się taneczna część bankietu. Część gości ruszyła na parkiet, inni podziwiali architekturę nowoczesnych wnętrz. Byli też tacy, którzy rozsiedli się na wygodnych sofach i fotelach lobby, planując najbliższy urlop, właśnie w Mera Hotel&Spa. Maritime opening Together with the end of May, a month of love and beauty, Sopot gained a new place for holidays in natural relaxation. On 30th May Mera Hotel&Spa opened its doors for guests appreciating luxury offered by the nature. L MERA HOTEL & SPA BITWY POD PŁOWCAMI 59, 81-731 SOPOT, POLAND E-MAIL: [email protected] TEL.: +48 58 766 60 00 FAX: + 48 58 766 60 01 FACEBOOK.COM/MERAHOTELSPA ast Wednesday of May was a special day for Mera Hotel&Spa management. It was when, in grand style, the facility was officially opened for guests from entire Poland. Mayor of the City of Sopot Jacek Karnowski, investors, businessmen, journalists, hotel owners and representatives of Tri-city media were having a walk among oval, truly fairylike monumental shapes of a lounge and in nooks of two modern restaurants (Brasserie and Pescatore), dazed with charm of the place. A symbolic blue ribbon-cutting ceremony by the Mayor of Sopot, Hotel Manager and representatives of the Investor inaugurated opening of one of the most attractive recreational and holiday facility in north Poland. Walking along a blue carpet in front of the building, with a symbolic glass of champagne in hand, the invited guests were taken into a world of divine, holiday relaxation of the hotel, expecting the future residents. Apart from standard attractions offered by the hotel, invited guests were surprised with truly blissful entertainments. Chef of Mera Hotel&Spa, master Vittorio di Sora served small, sublime pieces of art, complying with his ideas for the hotel menu. There were prawns, funny canapés with specially-flavoured filets and also other tasty wonders of undersea fauna. It’s not only about cooking in Mera Hotel&Spa, thus, hotel management provided the guests with unforgettable attractions. In a famous zone of water attractions and maritime relaxation, dancers performing acrobatics in air, clear balls appeared from a swimming pool like sea pearls. This incredible view accompanying a walk through hotel labyrinths of corridors was only a prelude foreshadowing another surprises. A great attraction was the roof of Mera Hotel&Spa which, being the only in Poland, equipped with an extraordinary edgeless pool. An incredible view combining the waters of Baltic with an azure pool, known so far only from foreign journals charmed the guests. The greatest surprise of the evening was a concert of Sylwia Grzeszczak who, especially for Mera Hotel&Spa, stayed longer in Sopot. The singer charmed the guests with sound of her greatest hits. After artistic and music opening of Mera Hotel&Spa, a dancing part of the banquet started. Some of the guests went on the floor, the others admired architecture of modern interiors. There were also some who took a seat in comfortable sofas and armchairs in lobby, planning the nearest holidays at Mera Hotel&Spa. v Źródło zdjęcia/photo source: Invest in Pomerania MAGDALENA PIECHOTA WWW.INVESTINPOMERANIA.PL załogi łodzi Top liczą się z kosztami w wysokości do 1.000.000 euro. Dzięki zaradności studentów, udało się przekonać sponsorów, że warto zainwestować. – Nasza grupa wspierana jest przez takie firmy, jak: Energa, Det Norske Veritas, stocznia ModelArt. CO ŁĄCZY LOTY W KOSMOS Z ZAWODAMI ŁODZI SOLARNYCH? Mają po dwadzieścia lat i projektują łodzie napędzane energią słoneczną. Rokrocznie zdobywają nagrody na międzynarodowych konkursach łodzi solarnych. Wykorzystują innowacyjne pomysły i nowe technologie. O kim mowa? O członkach koła naukowego KORAB z wydziału Oceanotechniki i Okrętownictwa Politechniki Gdańskiej. Ten skromny zespół pasjonatów już tworzy projekty na miarę najlepszych w Europie, a jeszcze nie powiedział swojego ostatniego słowa. SUKCESY 2008 I miejsce – International Waterbike Regatta w Zagrzebiu I miejsce – Mistrzostwa Europy Pojazdów Napędzanych Siłą Mięśni Ludzkich 2010 I miejsce – Frisian Solar Challenge I miejsce – International Waterbike Regatta w Szczecinie 2011 I miejsce – Dutch Open Solar Challenge II miejsce – International Waterbike Regatta w Hamburgu 2012 II miejsce – International Waterbike Regatta w Duisburgu Z członkiem koła, Stanisławem Marszałkowskim, spotykam się wieczorem w restauracji we Wrzeszczu. Jest godzina 21. Wchodzę do lokalu, usiłując odszukać go w tłumie. Stoję zdezorientowana, wypatrując znanej mi ze zdjęcia twarzy. Nic. Nagle w żargonie rozmów i muzyki wyłapuję pojedyncze słowa: „kadłub” „śruba”, „laminat”. Odwracam się i widzę go w pełni zaangażowanego w rozmowę. Pomimo późnej pory jego entuzjazm nie gaśnie, gdy zagłębia się w techniczne szczegóły przygotowań do regat. Przez kolejne półtorej godziny poznaję świat, w którym żyją członkowie koła naukowego KORAB. CO ROBI KORAB? KORAB realizuje swoje cele w dwóch podstawowych kierunkach. Po pierwsze stale prowadzona jest działalność badawcza, która tworzy istotny rdzeń koła naukowego i wzbogaca dorobek intelektualny, z drugiej strony zaś, dużo wysiłku poświęcanego jest przygotowaniu do udziału na arenie międzynarodowej w dwóch konkurencjach: regatach łodzi napędzanych siłą mięśni (International Waterbike Regatta) oraz w regatach łodzi solarnych. Pod tym względem, gdańska grupa studentów Oceanotechniki i Okrętownictwa jest niekwestionowanym liderem. Koło KORAB niewątpliwie ma ogromny potencjał. Z roku na rok drużyna ulepsza swoje pomysły i analizuje błędy popełnione w poprzednich edycjach konkursu, co stwarza idealne warunki do odnoszenia dalszych sukcesów na skalę światową. Są młodzi, zdolni i pracowici. Dzięki zaangażowaniu w działalność naukową, doskonalą umiejętności i stale poszerzają wiedzę, co czyni ich najlepszymi specjalistami w wybranej dziedzinie okrętownictwa i, co równie istotne, pozwala na uzyskanie świetnych wyników na międzynarodowych zawodach. CO ŁĄCZY LOTY W KOSMOS Z ZAWODAMI ŁODZI SOLARNYCH? Każdorazowe uczestnictwo w regatach wiąże się z długimi przygotowaniami związanymi z projektowaniem i budową szybkich jednostek napędzanych energią słoneczną. Wyróżnia się trzy klasy łodzi: popularna klasa A i B oraz nietypowe i niezwykle kosztowne łodzie klasy Top. Łodzie klasy A mieszczą tylko jedną osobę na pokładzie oraz pięć paneli solarnych, dwuosobowe łodzie klasy B zaopatrzone są w sześć paneli, z kolei cechą charakterystyczną klasy Top jest ograniczenie dotyczące maksymalnej powierzchni zajmowanej prze panele, 8m². – Klasa top musi sama sobie zapewnić panele. Nie może w tym aspekcie liczyć na pomoc organizatorów. W rezultacie zwykle korzysta się z tych, które nie zakwalifikowały się do lotu w kosmos – podkreśla Staszek. Warto również zaznaczyć, że budżet drużyny przeznaczony na łodzie klas A i B wynosi około 20.000 euro, podczas gdy Co roku KORAB odnosi sukcesy na zawodach, w których startuje. International Waterbike Regatte, Dutch Open Solar Challenge czy Frisian Solar Challenge – to najważniejsze imprezy branżowe. Przy okazji dowiaduję się, że część członków koła wróciła w maju z zawodów International Waterbike Regatta organizowanych w Duisburgu, ponownie przywożąc ze sobą puchar. KORAB zajął drugie miejsce, do zwycięstwa zabrakło im zaledwie dwóch punktów. Trójmiejska drużyna konkurowała m.in. z zespołami z Holandii, Niemiec, Austrii, Turcji i Chorwacji. RECEPTA NA SUKCES Do licznych sukcesów niewątpliwie przyczyniło się wiele czynników. – Jesteśmy dobrzy, dlatego że poświęcamy dużo swojego czasu, a dodatkowo możemy liczyć na wsparcie Politechniki i sponsorów – stwierdza Staszek. Opracowanie tego typu projektu wymaga dużej znajomości złożonych zagadnień związanych z okrętownictwem, których zgłębianie jest czasochłonne. Dlatego właśnie w zespole liczą się umiejętności poszczególnych studentów, którzy są w stanie poświęcić swój czas dla realizacji tego typu projektów. Osoby, które w danej dziedzinie się specjalizują, odpowiedzialne są za wykonanie części projektu z nią związanej. I tak właśnie jeden ze studentów zajmuje się zaprojektowaniem śruby, podczas gdy drugi pracuje przy wykonaniu kadłuba. Takie podejście do procesu, jako całości złożonej z wielu mniejszych zadań, pozwala na osiągnięcie maksymalnej efektywności. REKLAMA Magdalena Piechota: Jak organizujecie pracę? Czy wszystko robicie sami? Stanisław Marszałkowski: O wiele łatwiej byłoby opowiedzieć o tym czego nie robimy: nie budujemy sami elektroniki tylko składamy ją w system z gotowych podzespołów dostarczonych od producentów, którzy zapewniają wyższą jakość niż jesteśmy sami w stanie sobie zapewnić. Decydujemy się na wykonywanie samodzielnie tylko tego co jesteśmy w stanie zrobić lepiej i taniej. MP: Ile trwają przygotowania do zawodów? SM: Rozpoczynamy praktycznie od razu po zakończeniu sezonu. Jeśli chodzi zaś o prace związane z budową jednostek, trwa to od dwóch do czterech miesięcy, od formowania kadłuba do podłączenia ostatnich elementów instalacji. MP: Co decyduje o tym, że dana łódka wygrywa? SM: W tego typu regatach uczestniczą różne teamy. My jesteśmy grupą ludzi o wykształceniu okrętowym, ale na solarach występują np. studenci wydziałów elektrycznych i elektrotechnicznych, którzy nie specjalizują się w zagadnieniach kadłubowych. W takim przypadku ich elektronika waży około kilograma i bije naszą o głowę (nasza około 15kg) ,ale mają za to dość ciężki kadłub. MP: Czy na prędkość z jaką porusza się solar ma wpływ pogoda? SM: Nasłonecznienie wpływa na sposób gospodarowania energią, która i tak jest magazynowana w akumulatorach, więc można jeździć przez jakiś czas w cieniu. Jednak gdy pogoda nie dopisuje, można szybko wyczerpać baterie. MP: Ile waży łódź? SM: Nasz najlżejszy waterbike waży 60kg, z kolei najlepszy solar około 235 kg (kadłub 14 kg i ok. 220 kg wyposażenie). MP: Czy jest coś, na co szczególnie należy uważać podczas zawodów? SM: Tak, ważne jest, żeby dopłynąć do końca regat, nie zaplątać śruby w siatkę foliową na kanale albo żeby nie przeciążyć instalacji. v WHAT IS THE CONNECTION BETWEEN SPACE FLIGHTS AND SOLAR BOATS? They are only twenty and they design solar-powered boats. Every year they win awards in International Solar Boat competitions. They use innovative ideas and new technologies. Who are they? Members of students’ scientific association KORAB from Gdansk University of Technology, The Faculty of Ocean Engineering and Ship Technology. This small team of enthusiasts has already created the best projects in Europe and has not said its last word yet. ACHIEVEMENTS 1st place – International Waterbike Regatta in Zagreb 2008 1st place – European Championship of Unites Powered by Muscle Stregth 2010 1st place – Frisian Solar Challenge 1st place – International Waterbike Regatta in Szczecin 2011 1st place – Dutch Open Solar Challenge 2nd place – International Waterbike Regatta in Hamburg 2012 2nd place – International Waterbike Regatta in Duisburg Magdalena Piechota: How do you organize your work? D you prepare everything all alone? Staszek Marszałkowski: It is much easier to say what we’re not doing: we are not building electronics but we build a system of components delivered by manufacturers who provide higher quality staff than we can provide on our own. We do build certain parts on our own but only when we know that we can do it better and cheaper. MP: How long does the preparation for the competition take? SM: We begin almost immediately after the end of the season. When it comes to the work related to construction of units, it takes two to four months; from planning a hull form, to connecting last elements of the system. MP: What determines the boat’s success? SM: This type of race involves various teams. We are a group of people studying Ocean Engineering and Ship Technology but in these competitions there also students of electronics and electrotechnics who don’t specialize in the hull constructions. In this case, their electronics weigh about a kilogram and is a way better than ours (ours weigh approx. 15 kilos) but on the other hand their hull is much heavier. MP: Does the weather affect speed at which the solar boat moves? SM: The amount of sunlight affects the way energy is distributed. Still, it is stored in batteries so that you can ride for a while in the shade. But when it is cloudy, there is a risk that your batteries will get flat quickly. MP: How much does the boat weigh? SM: Our lightest waterbike weighs 60 kg, while the best solar boat about 235 kg (hull 14 kg and approximately 220 kg equipment). MP: Is there something during the competition that you should pay special attention to? SM: Yes, it is important to end the race, not to get entangled in the mesh foil on the channel and not to overload the system. I am meeting with a member of the association, Staszek Marszałkowski, in a restaurant in Gdansk Wrzeszcz. It’s 9 PM, I enter the bar trying to find the man in the crowd. I look for a familiar face from the picture. Nothing. Suddenly, I hear single words: “hull”, “screw”, “laminate”. I turn back and see Staszek fully involved in a conversation. Despite late hour, his enthusiasm doesn’t go out as he delves into the technical details of the preparations for the regatta competition. For the next 90 minutes I dive into the KORAB’s world of solar boats. KORAB’S MAIN ACTIVITIES KORAB pursues its objectives in two main directions. First, there are ongoing research activities that create the core of the association and enrich the intellectual capital. Then, much effort is dedicated to preparations for international competitions in two areas: Regatta Boats powered by muscle strength (International Regatta Waterbike) and Solar Boat Regatta. In this respect, Pomeranian students are unquestionable leaders. Undoubtedly, KORAB has huge potential. Each year the team improves their performance and analyzes errors made in previous editions of the competition, which creates perfect conditions for being successful in the following years. They are young, talented and hardworking. By engaging in research activities, they improve their skills and constantly expand their knowledge. They are becoming the best specialists in the field. And they keep on succeeding in regattas. WHAT IS THE CONNECTION BETWEEN SPACE FLIGHTS AND SOLAR BOATS? Each participation in the competition means long preparations related to the design and construction of high-speed solar-powered units. There are three types of boats: popular class A and B and the unusual and very expensive top-class boats. Class A boats are designed for one person on board only and five solar panels; B class boats are equipped with six panels; on the other hand, Top Class boats characteristic is the limitation of the maximum area occupied by panels to 8m². – “Top class must provide itself with the panels. Organizers support is out of question. As a result crews use the panels that have not been qualified for space flights” – stresses Staszek. It is also worth mentioning that a team budget for class A and B boats is about EUR 20.000, while a crew of a Top class boats must spend up to EUR 1.000.000. Thanks to resourcefulness, the students have succeeded to convince the sponsors that it is worth investing in them. “Our group is supported by companies such as Energa, Det Norske Veritas, the yard ModelArt”. Each year, KORAB achieves great results at numerous competitions. Waterbike International Regatta, Dutch Open and Frisian Solar Challenge Solar Challenge – these are the most important events in the industry. I learn that a part of the group came back in May from an International Waterbike Regatta competition held in Duisburg, where they were awarded once again. KORAB took second place, they ran out just two points to win the competition. Tri-City team competed against other teams from the Netherlands, Germany, Austria, Turkey and Croatia. RECIPE FOR SUCCESS Undoubtedly many factors have contributed to the triumphs of the group. – “We are good because we spend much of our free time on preparations. In addition we can count on the support of our University and sponsors” – says Staszek. The development of this kind of projects requires comprehensive knowledge of complex issues related to shipbuilding. That’s why the skills of individuals, who are ready to devote their free time to such projects, are crucial. People who specialize in a particular field, are responsible for the execution of the project related to it. And so, one of the students is involved in designing the screw, while the other is working on the hull. Such an approach to the process as a whole that is composed of many smaller tasks allows maximum efficiency. Monika Brodka - Varsovie v Investments in high standard offices INWESTYCJE W BIURA O WYSOKIM STANDARDZIE Are employers in the age of the crisis still ready to invest in high-standard offices for their employees? What are the current trends on the market of office properties? “ Crisis.” “The worst is still to come.” “Here comes the second strike of economic slowdown. “ – such slogans are to be recently heard in all business media. A situation on the international markets, especially, financial ones, wasn’t and isn’t optimistic. A spectrum of bankruptcy faces several European countries, what’s more, questions the future of the entire Eurozone. However, does a common atmosphere of a lack of perspectives and general pessimism influence in a significant meaning the native market of office properties? Looking at a number of investments, especially these under construction, one can risk saying that either the bosses of investing companies in the segment of properties don’t read newspapers or it isn’t that bad as the media claim. The first option, obviously, isn’t possible. On one hand, developers are careful and looking-ahead people by a rule, attentive observers of all that is going on in the economy, also in the global dimension. On the other hand, zeal of those who would be prone to take an excessive risk, successfully damp banks financing their investments. Then, why despite a global crisis, the Polish market of office properties is doing so good? Western corporations in the age of global economic slowdown search for savings. Great savings. Still much lower than western European or American salaries, high efficiency of Polish employees, their knowledge and experience, attitude for work and lower renting rates of office space, more and more often make the foreign investors move some of the organised enterprises to Poland. Predominating development of shared services (BPO/ SSC) is one of the motive force driving the success of native market of office properties. What’s important, more and more often Poland holds not easy operations but complicated, requiring specialist knowledge processes connected with the IT sector or telecommunication for instance. Following the interest of foreign investors we observe also a new inside trend. Namely, companies employing young ambitious specialists, willing to improve their marketability as employers, more and more often decide to rent space in new office facilities. Providing prestige and creating optimal labour conditions become an indicator of a level of modernity and the company’s position. Another factor that also contributes to greater demand for modern office space is aging of office facilities of the 1960s and 1970s. it is often so that companies renting space in such facilities decide on moving to modern and saver space. The macroeconomic arguments can be supported by those of strictly human dimension. We spend one third of a day at work thus, it is so important to make a modern office not only friendly space but, most of all, a place of efficient activity. A good employer knows that in order to improve efficiency and productivity of the employees and, simultaneously, be surrounded by pleased workers, it’s sufficient to create convenient conditions. Data conducted by Eurofund in cooperation with PKPP Lewiatan show that improvement of labour conditions has a measurable impact on improvement of employees’ efficiency. Thus, are employers in the age of the crisis ready to invest in high standard offices for the employees? Fortunately for the investors, YES! Czy pracodawcy w dobie kryzysu nadal są gotowi inwestować w biura o wysokim standardzie dla swoich pracowników? Jakie są tendencje na rynku nieruchomości biurowych w chwili obecnej? „ Kryzys.” „Najgorsze dopiero przed nami.” „Nadchodzi drugie uderzenie spowolnienia gospodarczego.” – takimi hasłami witają nas od jakiegoś czasu wszystkie media biznesowe. Sytuacja na rynkach międzynarodowych, w szczególności finansowych nie napawała i nadal nie napawa optymizmem. Widmo bankructwa zagląda w oczy kilku europejskim krajom, co więcej, stawia pod znakiem zapytania przyszłość całej strefy Euro. Czy jednak ta ogólna atmosfera braku perspektyw i ogólnego pesymizmu przekłada się znacząco na nasz rodzimy rynek nieruchomości biurowych? Patrząc na ilość inwestycji, w szczególności tych w budowie, można zaryzykować stwierdzenie, że albo szefowie firm inwestujących w ten segment nieruchomości nie czytają gazet, albo wcale nie jest tak źle, jak podają media. Pierwsza opcja rzecz jasna nie wchodzi w grę. Z jednej strony bowiem deweloperzy to ludzie z gruntu ostrożni i przewidujący, uważni obserwatorzy tego wszystkiego, co dzieje się w ekonomii, również tej w wymiarze globalnym. Z drugiej strony, zapał tych, którzy byliby mimo wszystko skłonni do poniesienia nadmiernego ryzyka, skutecznie studzą banki finansujące ich inwestycje. Zatem dlaczego pomimo globalnego kryzysu polski rynek nieruchomości biurowych radzi sobie tak dobrze? Zachodnie korporacje w dobie globalnego ekonomicznego spowolnienia poszukują oszczędności. Poważnych oszczędności. Wciąż znacznie niższe niż na zachodzie Europy czy w USA wynagrodzenia, wysoka efektywność polskich pracowników, ich wiedza i doświadczenie oraz chęć do pracy, a także niższe stawki najmu powierzchni biurowych coraz częściej powodują, że zagraniczni inwestorzy decydują o przeniesieniu do Polski zorganizowanych części swoich przedsiębiorstw. Przeżywający rozkwit sektor usług wspólnych (BPO/SSC), jest jednym z motorów napędzających sukces rodzimego rynku biurowego. Co ważne, do Polski przenoszone są coraz częściej nie proste operacje, a skomplikowane, wymagające niezwykle specjalistycznej wiedzy procesy związane np. z branżą IT czy telekomunikacją. W ślad za zainteresowaniem zagranicznych inwestorów idzie również pewien nowy trend wewnętrzny. Mianowicie firmy zatrudniające młodych ambitnych specjalistów chcąc podwyższyć swoją atrakcyjność jako pracodawcy coraz częściej decydując się na najem powierzchni w nowych, oferujących szereg udogodnień biurowcach. Zapewnienie prestiżu oraz stworzenie optymalnych warunków pracy staje się wyznacznikiem poziomu nowoczesności i pozycji firmy. Innym czynnikiem, który także przyczynia się do większego popytu na nowoczesną powierzchnię biurową, jest starzenie się obiektów biurowych pamiętających lata 60. i 70. XX wieku. Coraz częściej firmy wynajmujące powierzchnie w takich obiektach, decydują się na przeprowadzkę do nowoczesnych, bezpiecznych powierzchni. Do argumentów makroekonomicznych można dodać również te o wymiarze czysto ludzkim. W pracy spędzamy jedną trzecią części doby, dlatego niezmiernie ważne jest to, aby nowoczesne biuro było nie tylko przyjazną przestrzenią, ale przede wszystkim miejscem do efektywnego działania. Dobry pracodawca wie, że aby zwiększyć efektywność i wydajność swoich pracowników, a przy tym otaczać się zadowolonymi pracownikami wystarczy stworzyć im komfortowe warunki. Z badań przeprowadzanych przez Eurofund przy współpracy z PKPP Lewiatan wynika, że poprawa warunków pracy w sposób wymierny zwiększa wydajność pracowników. Zatem czy pracodawcy w dobie kryzysu nadal są gotowi inwestować w biura o wysokim standardzie dla swoich pracowników? Na szczęście dla inwestorów TAK. ALCHEMIA BY TORUS MACIEJ BROŻEK DYREKTOR DS. KOMERCJALIZACJI W FIRMIE TORUS LEASING DIRECTOR OF TORUS COMPANY ŹRÓDŁO/SOURCE: TORUS v Czy Polacy oszczędzają regularnie? Z najnowszego badania TNS Pentor przeprowadzonego na grupie klientów mBanku i MultiBanku wynika, że Polacy wciąż mają trudności z systematycznym i długoterminowym oszczędzaniem. Tylko 31 proc. badanych przyznaje, że jest w stanie odłożyć regularnie środki z comiesięcznego budżetu domowego. Co zrobić, aby zacząć oszczędzać? Niektórzy twierdzą, że wystarczy po prostu wydawać. B adanie ośrodka badawczego TNS Pentor, analizujące podejście Polaków do kwestii oszczędzania, pokazuje, że tylko 1/3 ankietowanych deklaruje, że poza bieżącymi wydatkami w każdym miesiącu odkłada określoną sumę pieniędzy. Badanie ujawniło także różnice w podejściu do odkładania pieniędzy w odniesieniu do określonych segmentów klientów. Wśród klientów masowych tylko 22 proc. deklaruje, że oszczędza regularnie. Z systematycznym oszczędzaniem nie ma problemu ponad 40 proc. klientów zamożnych. Natomiast wśród przedsiębiorców regularnie odkłada pieniądze co 3 klient obu banków. Klienci mBanku i MultiBanku, objęci badaniem (44 proc.), którzy decydują się na regularne oszczędzanie zazwyczaj przeznaczają na ten cel 6-10 proc. miesięcznych dochodów. Niewiele mniejszej grupie (35 proc.) udaje się odłożyć regularnie 11-20 proc. Dane te są zbieżne w przypadku wszystkich grup klientów. Do the Poles save regularly? Latest research by TNS Pentor, conducted on a group of mBank and MultiBank clients show that the Poles still have difficulties in systematic and long-term saving. Only 31% of questioned admit to be able to save regularly financial means of a monthly household budget. What to do to start saving? Some claim that it’s simply enough to spend. – Decydując się na oszczędzanie systematyczne, warto odkładać kwotę pieniędzy, która nie będzie stanowiła dużego obciążenia naszego budżetu np. 10 proc. pensji. Większe jest wtedy prawdopodobieństwo, że szybko nie zniechęcimy się do konsekwentnego oszczędzania – radzi Joanna Wesołowska, ekspert ds. produktów depozytowych w mBanku i MultiBanku. Ponadto przeprowadzone badanie pokazuje, że Polacy najczęściej wykorzystują do tego celu rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy. Aż 92 proc. regularnie oszczędzających wskazuje go jako jeden ze sposobów odkładania pieniędzy. Wyraźnie rzadziej sięgają po konto oszczędnościowe (46 proc.) lub lokatę (35 proc.). W jakim więc celu najczęściej odkładamy pieniądze? Analiza pokazuje, że decydujemy się na odłożenie pieniędzy, aby zapewnić sobie przede wszystkim bezpieczeństwo finansowe (43 proc.), uzyskać oszczędności na czarną godzinę (37 proc.), uzbierać na wakacje (33 proc.), emeryturę (25 proc.). Ważnymi czynnikami są A study of research centre TNS Pentor, analysing approach of the Poles to an issue of saving, shows that only 1/3 questioned declares that apart from current expenses each month, they save a particular amount of money. The research also showed differences in approaching saving in contribution to a particular segment of the clients. Among the mass clients only 22% declare to save regularly. Over 40% of wealthy clients have no problem with regular saving. Whereas, among the entrepreneurs, every 3 client of both banks saves money. Clients of mBank and MultiBank, included in a survey (44%) who decide on regular saving, usually spend 6-10% of monthly salary for the purpose. A bit smaller group (35%) is able to save regularly 11-20%. These data are anagogical for all groups of clients. -Deciding on systematic saving, it worth saving an amount of money that won’t influence our budget that much, that is, 10% of salary for instance. There’s a greater possibility then that we won’t get quickly discouraged to consistent saving – advises Joanna Wesołowska, specialist for deposit products of mBank and MultiBank. Moreover, the analysis shows that the Poles usually use checking and saving account for the purpose. 92% of regularly saving ones indicate it as one of the methods for saving. Pretty rare EMILIA KASPERCZAK również – przyszłość dziecka (17 proc.) oraz kupno domu lub mieszkania (12 proc.). Wyniki badania ujawniły również, że wśród klientów, którzy w tej chwili nie odkładają regularnie pieniędzy, co 5 planuje rozpocząć systematyczne oszczędzanie w najbliższym czasie. SPOSÓB NA OSZCZĘDNOŚCI Co może mu w tym pomóc? O oszczędności Polaków banki starają się dbać w różny sposób. Na przykład ING oraz BPH chcą pomóc klientom w bardziej efektywnym zarządzaniu domowym budżetem. Dzięki specjalnej aplikacji klienci mogą np. ustalić na co i ile wydają pieniędzy, określać limity wydatków, a nawet porównywać wydatki z innymi posiadaczami konta. Kilka innych banków, m.in. Alior Bank oferują klientom lokatę typu overnight, na którą z rachunku klienta pieniądze przelewane są każdego wieczoru, a rano wracają z naliczonym już oprocentowaniem. Sposób MultiBanku i mBanku jest nieco inny, skupiający się przede wszystkim na prostym mechaniście oszczędzania przy okazji wydawania. they use a saving account (46%) or deposit (35%). For what do we usually save money? the analysis shows that we decide on saving to provide a financial security (43%), have money for a rainy day (37%), save for holidays (33%), retirement (25%). Important factors are also – the future of a child (17%) and purchasing a house or a flat (12%). Results of research revealed that among the clients who aren’t currently saving money regularly, every fifth plans to start to save regularly in the near future: A METHOD FOR SAVINGS What can be helpful in this field? The banks make effort to win a client’s savings in a different way. For example, ING or BPH want to help clients in more efficient management of a household budget. Thanks to a special application the clients may decide on for what and how much money they wish to spend, set the limits of expenses or even compare expenses with other account users. Several other banks, including Alior Bank, offer the clients a deposit of an overnight type, on which money is transferred every evening, whereas in the morning it’s back with interest. A method of MultiBank and mBank is slightly different, focusing most of all on a simple mechanism, of saving by spending. v Politycy i media nie dają Polakom zapomnieć o słowie „kryzys”. Zapomniały jednak o nim polskie przedsiębiorstwa. Z opublikowanego przez „Politykę” rankingu 500 największych polskich firm wynika, że po raz pierwszy suma przychodów pięćsetki przekroczyła bilion złotych. Politicians and media don’t let the Poles forget the word “crisis”. However, it is forgotten by the Polish enterprise. The ranking of 500 largest Polish companies published by “Polityka” shows that for the first time a sum of incomes of the five hundred exceeded billion zloty. RANKING NAJWIĘKSZYCH POLSKICH FIRM Ranking of the largest Polish companies Tekst/text: Jakub Milszewski Zdjęcie/photo: michaelaw / www.sxc.hu Wizualizacja/visualization: svilen001 / www.sxc.hu P olskim firmom nie zaszkodził zbytnio ani kryzys, ani problemy strefy Euro. Rosnące PKB jest również dowodem na dobry rok dla rodzimej gospodarki. I choć łyżką dziegdziu okazała się informacja, że nasze płace rosły nieproporcjonalnie do PKB, to jednak nasze największe przedsiębiorstwa mają się z czego cieszyć. CZOŁO PIĘCIUSET „Polityka” uszeregowała swój ranking na podstawie przychodów ze sprzedaży, jakie zanotowały poszczególne firmy, uwzględniony został także zysk i zatrudnienie. W samym czubie rankingu, podobnie jak przed rokiem, P olish companies weren’t influenced much by the crisis or problems of the Euro zone. Growing GDP is also a proof of having a good year for domestic economy. And although information that our salaries were growing disproportionately to the GDP turned was a fly in an ointment, nevertheless our largest enterprises have a reason to be happy. THE LEADING FIVE HUNDRED “Polityka” classified its ranking basing on sales incomes quoted by particular companies, including profits and employment. On the top of the ranking is, alike last v Polska Grupa Energetyczna 28 111 354 tys. zł Firmy o najwyższych przychodach w Polsce Lotos PKN Orlen 29 258 539 tys. zł 79 037 121 tys. zł Największy wzrost w rankingu Największy spadek w rankingu Grupa Kapitałowa Trakcja-Tiltra J.W. Construction Holding Polskim firmom nie zaszkodził zbytnio ani kryzys, ani problemy strefy Euro. Rosnące PKB jest również dowodem na dobry rok dla rodzimej gospodarki. Polish companies weren’t influenced much by the crisis or problems of the Euro zone. Growing GDP is also a proof of having a good year for domestic economy. znalazł się PKN Orlen, który odnotował przychody rzędu 79 037 121 tys. zł. Po Orlenie jest spora dziura, bo na drugim miejscu uplasował się gdański Lotos (29 258 539 tys. zł). Pomimo dużej różnicy między Orlenem a Lotosem fakt, że pierwsze dwa miejsca okupują firmy branży paliwowej jest znaczący. Ponadto, w samej pierwszej dwudziestce rankingu firm operujących w branży nazwanej „Surowce i paliwa” znajdziemy jeszcze pięć (GK PGNiG, KGHM Polska Miedź, BP Europa SE Oddział w Polsce, Kompania Węglowa, GK Jastrzębska Spółka Węglowa). Nieźle trzyma się też sektor energetyczny – Polska Grupa Energetyczna znalazła się w rankingu na trzecim miejscu (jej przychody ze sprzedaży to 28 111 354 tys. zł). W czołowej dwudziestce są jeszcze Tauron, Energa i Enea. Spory awans zaliczyły takie spółki jak Grupa Eurocash (z miejsca 20 na 15 z 9 980 596 tys. zł przychodu) i Volkswagen Polska (z 21 na 16, 9 822 206 tys. zł przychodu). Najboleśniejszy spadek na czele rankingu zanotowało PGNiG, które spadło z 2 miejsca na 5. year, PKN Orlen that quoted the income of 79 037 121 thousand zloty. Right behind there’s a huge hole, as the second place is held by Gdansk Lotos (29 458 539 thousand zloty). Despite huge difference between Orlen and Lotos, a fact that top two places are occupied by the companies form the oil industry in significant. Moreover, in the top twenty of the ranking of companies operating in the sector called “Resources and Oil” we will find another five (GK GK PGNiG, KGHM Polska Miedź, BP Europa SE Oddział w Polsce, Kompania Węglowa, GK Jastrzębska Spółka Węglowa). Also the power industry is doing pretty well – Polska Grupa Energetyczna scored the third place in a ranking (its income in sales equals 28 11 354 thousand zloty). The top twenty includes also Tauron, Energa and Enea. Pretty good scores had such companies as Grupa Eurocash (from the 20. position to the 15. with 9 980 596 thousand zloty) and Volkswagen Polska (from the 21. position to 16. with 9 822 206 thousand zloty). The greatest fall was quoted by PGNiG that dropped from the 2. to the 5. position. NOWE TWARZE I POWROTY Niezły powrót do rankingu stał się udziałem spółki Dalkia Polska, która nie była uwzględniona w notowaniu za 2010 rok, a w najnowszej liście wylądowała w pierwszej setce, a konkretnie na 74 miejscu. Grupa Kapitałowa Dalkia przedstawiła w tym roku wynik rzędu 3 367 229 tys. zł. Do rankingu wróciła też warszawska ACP Pharma (2 080 761 tys. zł, 136 miejsce). Najwyższy debiut stał się udziałem PKP Intercity, które przedstawiło przychody ze sprzedaży w wysokości 1 997 950 tys. zł (choć z ujemnym zyskiem). Taki wynik dał spółce 138. miejsce w rankingu, a 5. w kategorii branży transportowej. Tuż za Intercity, na miejscu 151. znalazł się inny debiutant – Heesung Electronics Poland z Kobierzyc, który wypracował 1 767 470 tys. zł. NEW FACES AND RETURNS A pretty good comeback to a ranking belongs to Dalkia Polska company that wasn’t included in a ranking in 2010, whereas this year was placed in the top hundred, namely on the 74. position. Grupa Kapitałowa Dalkia presented this year a result of 3 367 229 thousand zloty. Also ACP Pharma, a company form Warsaw, came back to a ranking (2 080 761 thousand, the 136. place). The highest debut was scored by PKP Intercity that presented income of sales of 1 997 950 thousand zloty (although with a negative profit). Such score gave the company 138. position in the ranking, whereas the 5. in a category of the transport industry. Right after Intercity, on 151. position is another debut – Heesung Electronics Poland from Kobierzyce with the income of 1 767 470 thousand zloty. Największym wzrostem może się pochwalić Grupa Kapitałowa Trakcja-Tiltra z Warszawy, która awansowała o – bagatela – 256 miejsc w górę, zajmując w tym roku 132 miejsce. Firma ta nieoczekiwania znalazła się na 8 miejscu w branży budowlanej, wyprzedzając m.in. Rovese, Polskie Składy Budowlane, Orlen Asfalt, Warbud, Fakro czy Grupę Pruszyński. Największy spadek stał się udziałem firmy z branży deweloperskiej – J.W. Construction Holding spadło o 169 miejsc na niemal sam koniec rankingu, bo na miejsce 485. Pośród debiutów pojawiły się m.in. Gzella, QuamakSekom, Merck, Rainbow Tours, Hilton Foods, ZPC Mieszko, Fermy Drobiu Woźniak, Vectra, Medicover, Crist, Paradyż. Najwięcej firm z rankingu znajduje się w województwie mazowieckim – 186. Na drugim końcu notowania jest natomiast województwo lubuskie, w którym mieszczą się 3 przedsiębiorstwa z rankingu 500 największych. The greatest growth is scored by Grupa Kapitałowa Trakcja-Tiltra from Warsaw who went 256 positions higher in the ranking, winning the 132. position. The company unexpectedly won the 8. Position in the building engineering industry, being ahead of Rovese, Polskie Składy Budowlane, Orlen Asfalt, Warbud, Fakro or Grupa Pruszyński. The greatest fall was scored by a developer – J.W. Construction Holding that dropped 169 positions to almost the end of the ranking, on 485. position. Among the debuts there are also: Gzella, QuamakSekom, Merck, Rainbow Tours, Hilton Foods, ZPC Mieszko, Fermy Drobiu Woźniak, Vectra, Medicover, Crist, Paradyż. A majority of companies is situated in the Masovian voivodeship – 186. The ranking is closed by the Lubusz voivodeship where only 3 enterprises from the ranking of 500 largest are situated. REKLAMA ELECTRONIC CIGARETTE WOLTER: •Notar •No4000chemicalsubstances •Non-flammable–canbeusedeverywhere •Fashionable •Thebestquality E-PAPIEROS WOLTER •Zdrowy •Oszczędny •Bezograniczeń •Ekskluzywny MAKE ORDER TO YOUR COUNTRY: www.wolter.com.pl phone: +48 607724750 OR vISIT US IN ZAPRASZAMY Galeria Bałtycka Gdańsk Real Gdańsk Matarnia Gdańsk Alma Sopot Alma Gdynia PODRÓŻE / TRAVEL – Swoją przygodę z grecką wyspą zaczęliśmy w Chani. Szybko przekonaliśmy się, że była stolica Krety ma do zaoferowania dużo więcej niż przeciętne miasto – opowiada Natalia. Niespełna 60-tys. miejscowość, której historia sięga IV. tysiąclecia p.n.e., niejednokrotnie zmieniała gospodarzy. Swoje cegiełki do współczesnego wyglądu miasta dorzucali na przestrzeni wieków Minojczycy, Rzymianie, Wenecjanie, Turkowie i Grecy. – Nie zabrakło również akcentu szwajcarskiego. Po wejściu do słonecznego portu zobaczyliśmy na horyzoncie ośnieżone Góry Białe, które od razu skojarzyły nam się z Alpami – dodaje Natalia. Raki i suwlaki, czyli obiad po grecku Za czasów Nikosa Kazantzakisa najlepszym środkiem transportu na Krecie był osiołek. Dziś największą grecką wyspę można przemierzyć wzdłuż i wszerz na skuterze wynajętym w jednej z licznych wypożyczalni. O tym, czy miejsce urodzenia słynnego pisarza i filozofa wciąż przypomina idylliczny świat emanującego radością życia Greka Zorby mieli okazję przekonać się Natalia i Maciek Gwiaździńscy. SKUTEREM PO KRECIE Tekst/text; Agnieszka Ołowska Zdjęcia/photos: Natalia i Maciek Gwiaździńscy Będąc w Chani, nie sposób nie odwiedzić jednej z licznych greckich knajpek. Wąskie, urokliwe uliczki kuszą nie tylko piękną architekturą, ale też rozstawionymi przed lokalami stolikami. Jak twierdzą turyści, wizyta w miejscowej jadłodajni to jeden z najlepszych sposobów na posmakowanie – dosłownie i w przenośni – lokalnej kultury. – Naszym ulubionym daniem stały się suwlakia, czyli mięsne szaszłyki podawane z ziemniakami, ryżem, sałatką grecką i grubą kromką chleba z masłem. Obowiązkowym dodatkiem do takiego zestawu był kieliszek kreteńskiej wódki raki, która niezbyt przypadła nam do gustu – wspomina Natalia. Po solidnym obiedzie większość knajpek oferuje typowo grecki deser w postaci jogurtu z miodem lub dużej ilości świeżych owoców i soku pomarańczowego. Czas spożywanego niespiesznie posiłku nierzadko umilają kapele grające na żywo tradycyjną muzykę. Laguna jak z pocztówki Po wypoczynku w knajpce warto opuścić miasto, aby poznać naturalne uroki wyspy. Większość turystów pierwsze kroki kieruje ku licznym plażom porozdzielanym skalistymi wybrzeżami. Na ich tle wyróżnia się laguna Balos, przez wielu uważana za najpiękniejszą w Europie. – Dojazd do tego miejsca naszym skuterem był nie lada wyzwaniem, ale widok, jaki zastaliśmy na miejscu wynagrodził nam wszelkie trudy. Krystalicznie czysta, ciepła woda i jasny, w niektórych miejscach różowy od potłuczonych muszelek piasek zapraszały wręcz do kąpieli – mówi Natalia. Dla tych, których odstręcza sama myśl o pokonywaniu stromej szutrowej drogi, za odpowiednią opłatą organizowane są rejsy statkiem wycieczkowym. Bo liczy się wnętrze Osoby, które nie wyobrażają sobie zbyt długiego wylegiwania się na plaży, mają możliwość zapuszczenia się w głąb górzystej wyspy, gdzie czekają malownicze wąwozy i jaskinie. Przemierzając strome drogi i serpentyny można napotkać liczne antyczne ruiny i kapliczki z charakterystycznymi niebieskimi okiennicami i dachami. Po zboczeniu z asfaltu na szlak piechurzy muszą liczyć się z przeszkodami w postaci cierni i zalegającego gdzieniegdzie śniegu. Nie brakuje tu też typowo śródziemnomorskiej roślinności, pachnących intensywnie kwiatów i pojawiających się od czasu do czasu przedstawicieli lokalnej fauny. – Najbardziej zdziwił nas widok dzikich kóz, które jak gdyby nigdy nic skakały po prawie pionowych skałach – dzieli się wrażeniami Natalia. – Niestety nie udało nam się zobaczyć słodkowodnych żółwi, które podobno żyją w górskim jeziorze Kournas. Może to i dobrze, przynajmniej mamy kolejny powód, dla którego musimy tu kiedyś wrócić – żartują zadowoleni miłośnicy podróży. – On scooter across Crete We started our adventure on the Greek island in Chani and soon got to know that the former capital city of Crete has much more to offer than an average city – tells Natalia. A town of almost 60 thousand inhabitants, whose history goes back to the 4th century B.C., had many hosts. Their contribution to a contemporary image of the city had through the centuries the Minoans, Romans, Venetians, Turks and Greeks. – There was also the Swiss accent. After reaching the sunny port we saw on the horizon the snowy White Mountains that we associated with the Alps – adds Natalia. In times of Nikos Kazantzakis the best means of transport in Crete was a donkey. Nowadays, the largest Greek island can be travelled the length and breadth on scooter rented in one of numerous rental shops. Natalia and Maciek Gwiaździński had a chance to see that a place of birth of a famous Greek writer and philosopher still reminds of an idyllic world emanating with the joy of life of Zorba the Greek. Crawfish and souvlakia, that is, a Greek dinner Being in Chani it’s necessary to visit one of numerous Greek restaurants. Narrow, charming streets tempt with not only beautiful architecture but also tables situated among the restaurants. As the tourists claim, a visit paid at a local eating-house is one of the best ways for tasting – literally and figuratively – the local culture. -Our favourite dish became souvlakia, that is, meet shish-kebabs served with potatoes, rice, Greek salad and a thick slice of bread and butter. A necessary additive is a glass of Cretenian vodka rakia that isn’t our favourite one – recalls Natalia. After a good dinner most of the restaurants offer a Greek desert – yoghurt with honey or large amount of fresh fruit and orange juice. Time for a peaceful consumption is often made pleasant by bands performing traditional music live. A lagoon like from a picture After a rest at a restaurant it’s worth leaving the city to see natural attractions of the island. Most of the tourists goes to numerous beaches separated with rocky coastlines. Among them there’s Balos lagoon, claimed to be one of the most beautiful place in Europe. –Access to the place on our scooter was a pretty much challenge, but the view we saw there made up for all difficulties. Cristal clear, warm water and bright even pink in some places, due to crushed shells, sand invited to have a swim – says Natalia. For those discouraged by a thought of going along a steep gravel road, the island offers organised cruises to the place at a particular fee. As the inside counts People wishing to do something more than just staying on a beach, have a chance of going inside the hilly island with picturesque ravines and caves. Going along steep and hairpin roads one can come across antic ruins and shrines with characteristic blue shutters and roofs. After leaving the asphalt road for the track, the walkers have to deal with such obstacles as thorns and snow in some places. There is also typical Mediterranean flora, intensively smelling flowers and appearing from time to time representatives of local fauna. –The most surprising was a view of wild goats that were freely jumping on almost vertical rocks – shares her impressions Natalia. Unfortunately, we not able to see freshwater turtles that are claimed to live in the mountain lake of Kournas. Perhaps, that’s good, at least we have another reason to be back to Crete once again – say the enthusiasts of traveling. FELIETON / COLUMN TVN STYLE Sangiovese, czarny kogut i Leonardo MAREK KONDRAT Aktor, koneser win actor, wine connesieur Źródło/source: C hianti jest najbardziej znanym winem włoskim na świecie. I prawdopodobnie o najbardziej zróżnicowanej jakości. Produkowane jest w prowincji o tej samej nazwie, w siedmiu podregionach (Classico, Colli Aretini, Colli Fiorentini, Colli Senesi, Colline Pisane, Montalbano i Rufina). Wprawdzie każda z tych części posiada przepisy denominacyjne, ale żywiołowa niefrasobliwość mieszkańców Italii jest najbardziej prawdopodobną przyczyną tak różnych efektów jakościowych – od głębokich, mocnych win do cienkuszy kuchennego tylko zastosowania. Podstawą wszystkich Chianti jest Sangiovese, szczep oryginalnie włoski, uprawiany od czasów rzymskich (nazwa jego pochodzi od „sanguis Jovis”, krew Jowisza). Występuje kilkanaście jego odmian, wśród nich dwie główne – o mniejszych gronach dominuje w Chianti, o większych w Brunello di Montalcino. Wszystkie odmiany charakteryzują się dość cienka skórką, późnym dojrzewaniem i dużą plastycznością w czasie winifikacji. Olbrzymie znaczenie dla jakości win z Sangiovese ma starzenie, tradycyjnie dokonywane w dużych beczkach z dębu słoweńskiego, niejednokrotnie kilkunastomiesięczne. Nadaje ono winu kompleksowy charakter i uwypukla zwykle przytłumione taniny łącząc je harmonijnie z aromatami ziemi, owoców i stajni. Największym uznaniem cieszą się chianti produkowane w Classico, regionie, którego centrum jest miejscowość Greve in Chianti. Początki regulacji jakościowych w regionie sięgają połowy wieku XIX, kiedy to baron Bettino Ricasoli, ówczesny premier Włoch i jednocześnie winiarz z Chianti, przyjął jako podstawę win 70% udział Sangiovese z 15% dodatkami Canaiolo (czerwone) i Malvasia (białe). Dzisiejsze reguły, wielokrotnie zmieniane w historii, są mniej rygorystyczne: dopuszcza się produkcję Chianti zarówno w 100% z Sangiovese, jak i z 20% dodatkiem innych szczepów, w tym międzynarodowych Cabernet Sauvignon i Merlot. TVN Style Aby przedstawić genezę tej ikonki warto cofnąć się do późnego średniowiecza. Wtedy to o prowincję Chianti toczyły rozległy spór dwa potężna miasta toskańskie: Siena i Florencja. Wykazując praktyczne podejście do wojny, mieszczanie obu miast uradzili: miast tracić życie i zdrowie w potyczkach, niech zdecyduje sama tylko sprawność bojowa – po pierwszym pianiu koguta z obu miast wyruszą ku sobie jeźdźcy w pełnym rynsztunku. Ile zdążą przejechać do spotkania – tyle ziemi należeć będzie do odpowiedniego miasta. Sieneńczycy jako budzik wybrali ładnego, wypasionego białego koguta, a Florentyńczycy – czarnego, chudego wypłosza. Biały spał dobrze – obudził Sienę o świcie – czarny, z głodu dał sygnał tuż po północy. Jeźdźcy spotkali się zatem w Fonterutoli, kilkanaście kilometrów od Sieny. Tak Florencji przypadła większa część Chianti, a czarny kogut zdobi butelki wytwórców przestrzegających norm jakościowych przy produkcji wina. Jednym z nich jest Villa Vignamaggio, XIV-wieczna posiadłość w San Donato, kilka zaledwie kilometrów od Greve. Historia tego miejsca rozpoczęła się w 1302 r. w niezbyt chwalebny sposób – rodzina Gherardini, która na wzgórzu pobudowała niewielki zamek, zajmowała się początkowo zwykłym zbójectwem. Napady na kupców były jednak tak uciążliwe, że książę Florencji zmusił Gherardinich do zburzenia murów obronnych i zajęcia się produkcją rolniczą. Zachowane w archiwum zapiski świadczą, iż już w 1404 r. produkowano tu wino, które było dostarczane na dwór florencki. WINARIUM – SKLEPY Z WINAMI W SOPOCIE, ZAMKOWA GÓRA 3-5 (NA TERENIE AQUAPARKU), Otwarty: wtorek - niedziela od godz. 12.00 do 22.00 W GDYNI , UL.ŚWIĘTOJAŃSKA 126, Otwarty: poniedziałki - soboty od godz. 11.00 do 21.00 Sangiovese, a black cock and Leonardo C hianti is the world most famous Italian wine. And probably of the most varied quality. It is produced in a province of the same name, in seven subregions (Classico, Colli Aretini, Colli Fiorentini, Colli Senesi, Colline Pisane, Montalbano and Rufina). Although, each of these parts has its own denomination regulations, nevertheless, the spontaneous unconcern of the Italians is the most probable reason for such varied results in quality – from deep, strong wine to watery ones only for cooking purposes. A foundation for every Chanti is Sangiovese, an original Italian grape, cultivated since the Roman times (the name comes from “sanguis Jovis”, Jupiter’s blood). There are several varieties of them, including two main ones – of smaller grapes dominates in Chanti, of bigger in Brunello di Montalino. All varieties are characterised by pretty thin skin, late maturing and great plasticity in time of vinification. Great significance for a quality of wine from Sangiovese has maturing, traditionally taking place in large casts of Slavic oak, often for several dozen of months. It gives wine a complex character and emphasises muffled tannins combining them harmoniously with aromas of earth, fruit and stable. The most popular are chianti produced in Classico, the region whose centre is a town of Greve in Chiamti. The beginning of quality regulation in the regions stem from the 19th century when baron Bettino Ricasoli, then a prime minister of Italy and winemaker from Chianti at the same time, accepted as a base of wine 70% contribution of Sangiovese and 15% additives Canaiolo (red) and Malvasia (white). Contemporary rules, undergoing many changes throughout the history, are less strict: it is permitted to produce Chianti from 100% Sangiovese or 20% additive of other grapes, including international Cabernet Sauvignon and Merlot To present origin of the icon it worth going back to late medieval times. Then there was an argument about the Chianti region between Siena and Florence. Having a practical approach to war, the townsmen of both cities decided: instead of losing life and health in battles, let the combat dexterity decide – after first crowing of a cock, riders from both town set off in full armour. The way they pass until the meeting will belong to particular city. The inhabitants of Siena chose for the alarm clock a beautiful white cock, whereas, the inhabitants of Florence – a black, thin one. The white one had a good sleep, waking Siena up at dawn – the black one, being hungry, crowed right after midnight. The riders met then in Fonterutoli, several kilometres far from Siena. As a result, the large part of Chianti belongs to Florence, whereas, the black cock decorates bottles of winemakers complying with quality regulations in wine production. One of them is Villa Vignamaggio, the 14th- century mansion in San Donato, only several kilometres far from Greve. A history of the place started in 1302 in not glorious way – the Gherardini family that built a small castle on the hill was, in a beginning, occupied with brigandage. Attacking the merchants were so onerous that prince of Florence forced Gherardinis to destroy the baileys and start farming. The records in archives prove that in 1404 wine was produced in the region and distributed to the court in Florence. WINARIUM – WINE SHOPS IN SOPOT, ZAMKOWA GÓRA 3-5 (AQUAPARK AREA), Open: Tuesday – Sunday from 12.00 pm to 10.00 pm IN GDYNIA, ŚWIĘTOJAŃSKA 126, Open: Monday – Saturday from 11.00 am – 9.00 pm Porządek w domu to porządek w myślach Wywiad z Antheą Turner, pomysłodawczynią i prowadzącą brytyjską wersję programu „Perfekcyjna Pani Domu”. Dlaczego porządek w domu jest tak ważny? Kocham życie i ludzi, gdybym nie miała porządku trudno byłoby mi żyć pełną piersią, przyjmować w domu gości. Najważniejsze w utrzymaniu porządku są konsekwencja i organizacja. Tak naprawdę, nie trzeba poświęcać nie wiadomo ile czasu dziennie na sprzątanie. Wystarczy każdego dnia przez 15 minut skupić się na jednym pomieszczeniu – wytarcie kurzy, pochowanie zbędnych rzeczy i odkurzenie w salonie nie wymagają więcej czasu. Oczywiście żeby było to możliwe raz na jakiś czas niezbędne są generalne porządki. Jednak jeśli nauczymy się systematyczności nie stanowi to problemu. Trudno jednak uwierzyć, że sprzątanie może być przyjemnością... Bo trudno powiedzieć, że sprzątanie jest wielką przyjemnością. Ja myślę tak: ogromną przyjemność sprawia mi, kiedy po całym dniu mogę usiąść w wysprzątanym, pachnącym domu i się zrelaksować. Sprzątanie jest środkiem, by tą przyjemność osiągnąć. Kiedy w naszym otoczeniu panuje bałagan trudno jest w pełni odpocząć. Tak naprawdę nie mówię nic odkrywczego – od setek lat różne kultury odnoszą się przecież do porządkowania. Choćby popularne Feng Shui – to nic innego jak filozofia opierająca się m.in. na uporządkowaniu. Dlatego na sprzątanie patrzę jak na środek w osiągnięciu celu – przyjemności. Pani program obfitował w porady na temat utrzymania porządku, zarządzania domem. Skąd się biorą te zabiegi? Wszystkie porady, które przedstawiałam w programie są moimi własnymi. Oczywiście różnego rodzaju zabiegi są znane od lat w większości domów w Wielkiej Brytanii, po prostu często się o nich zapomina. Niektóre zmodyfikowałam i nieco unowocześniłam. Wszystkie łączy to, że są tanimi, łatwo dostępnymi sposobami na ułatwienie sobie pracy w domu. Poznała Pani nasza rodzimą Perfekcyjną Panią Domu. Myśli Pani, że to dobry wybór? Małgorzata jest cudowną osobą. Mam wrażenie, że idealnie nadaje się do roli Perfekcyjnej Pani Domu. Wygląda na pewno perfekcyjnie (śmiech) i z tego, co wiem jej dom wygląda naprawdę zjawiskowo. Mam nadzieję, że Polacy z chęcią będą korzystać z jej porad i zmienią nie tylko swoje domy ale także życia. Tidiness at home means tidiness in thoughts An interview with Anthea Turner, the initiator and host of the British edition of the “Perfect Housewife”. Why is tidiness at home so important? I love life and people, if I didn’t have tidiness it would be hard for me to live to the fullest, welcome guests at home. The most important in maintain tidiness are consequence and organisation. In fact, there’s no need to dedicate much time a day for cleaning. It’s enough to focus on one room for 15 minutes a day – wiping up, putting things in place and hovering in a living room don’t require much more time. Obviously, to have it possible once in a while it’s necessary to do spring –clean. However, once we learn regularity it won’t be a problem. It’s hard to be believe that cleaning may be a pleasure... Because it’s hard to tell whether cleaning is pleasure. I think that way: I have great pleasure when after a long time. Cleaning is a mean to achieve that. When there’s a mess it’s hard to rest.in fact I don’t say anything new – for hundreds years cultures deal with cleaning. At least popular Feng Shui – it’s a philosophy based on tiding. Thus, I consider it a mean to reach the aim - pleasure. Your programme was full of advice about keeping the house clean, managing it. Where do these treatments come from? All pieces of advice that I present at my show are my owns. Obviously some treatments has been known for year at a majority of houses in Great Britain, one simply forgets about them. Some of them I have modified and modernise a bit. All of them are combined by a fact that they are all easily available ways of making the household work easier. You have met our native Perfect Housewife. Do you think it’s a good choice? Małgorzata is a wonderful person. I have an impression that she perfectly fits the role of the Perfect Housewife. She looks perfect (laugh) and as far as I know her house looks spectacular. I hope that the Poles will be eager to use her pieces of advice and change not only houses but also their lives. Zgłoś się do programu „Perfekcyjna Pani Domu” i uporządkuj swoje życie! Jeśli nie radzisz sobie z obowiązkami domowymi, a twoje mieszkanie jest zagracone i zaniedbane, koniecznie zgłoś się do programu. Wystarczy, że wypełnisz i prześlesz formularz zgłoszeniowy zamieszczony na stronie perfekcyjna.tvn.pl. Do dzieła! Send your application to the “Perfect Housewife” and clean up your life! If you don’t handle the household duties and your flat is cluttered and untidy, you should apply for being in the show. It’s enough to fill up an application form and send it to the address available on perfekcyjne.tvn.pl. Get down to work! FASHION TREND GUIDE When Jim Jarmusch was asked about the creative process, the boundary between plagarism and inspiration he said: Nothing is original. Steal from everything which has an impact on your imagination. […] Only choose the things from which you will steal that directly touch your soul. If you do so your works and theft will be authentic. Authenticity is priceless; originality doesn't exist. In the June edition of Fashion Trend Guide we present the talented designer Lukasz Jemiol whose brand constantly evolves, gaining client recognition and conquering new fashion markets. He talks about his newest collections, perspectives for growth, love for good fabrics and travel. Inspirations from design, architecture and art. The next part deals with Tricity events which are worth seeing: Open'er Festival (Fashion Stage), Sopot Fashion Days and Gdynia Design Days. We concetrate on their specifics analizing their different goals and aims. Industry events are interesting to people working in research and trend forecasting in various parts of life. Throughout the world trendwatchers as well as designers are searching of authenticity, fresh looks and inspiration within the multicolor festival guests. The beggining of July is for the Tricity a fest of music, fashion and design. I hope that the amount of events will go in parallel with their quality. I wish You many creative inspirations! Agata Brzóska redaktor prowadząca / managing editor Fashion Trend Guide FOT. MICHAŁ ANDRYSIAK Jim Jarmusch zapytany o proces twórczy, granicę między plagiatem a inspiracją odpowiedział: Nic nie jest oryginalne. Kradnij ze wszystkiego, co wpływa na twoją inspirację lub napędza twoją wyobraźnię. […] Wybieraj tylko te rzeczy, z których masz kraść, które przemawiają bezpośrednio do twojej duszy. Jeśli tak zrobisz, twoje prace – i kradzieże – będą autentyczne. Autentyczność jest bezcenna; oryginalność nie istnieje. W czerwcowym Fashion Trend Guide przedstawiamy sylwetkę utalentowanego projektanta Łukasza Jemioła, którego marka nieustannie ewoluuje, zdobywając uznanie klientów i podbijając nowe rynki mody. Opowiada o swoich najnowszych kolekcjach, perspektywach rozwoju, zamiłowaniu do tkanin i podróży oraz o inspiracjach designem, architekturą i sztuką. Dalszą część dodatku poświęcamy trójmiejskim imprezom, które warto odwiedzić: Open'er Festival (Fashion Stage), Sopot Fashion Days i Gdynia Design Days. Skupiamy się na ich specyfice, poddając analizie zróżnicowane cele i założenia. Branżowe imprezy, zwracają szczególną uwagę osób zawodowo zajmujących się badaniem i prognozowaniem tendencji w rozmaitych dziedzinach życia. Na całym świecie zarówno trendwatcherzy, jak i projektanci, szukają autentyzmu, świeżości spojrzenia i inspiracji wśród wielobarwnej, festiwalowej publiczności. Początek lipca to dla Trójmiasta święto muzyki, mody i designu. Mam nadzieję, że obfitość wydarzeń, przełoży się również na ich jakość. Życzę Państwu wielu twórczych inspiracji! FASHION TREND GUIDE NIE POTRAFIĘ TWORZYĆ UBRAŃ W ODERWANIU OD RZECZYWISTOŚCI… Z projektantem Łukaszem Jemiołem rozmawia Agata Brzóska Jak zostałeś projektantem? Zawsze zajmowałem się plastyką, malarstwem i finalnie, dziesięć lat temu zdałem na ASP w Łodzi. Tak naprawdę od trzech, czterech lat mam markę, którą cały czas udoskonalam. Po pierwsze staram się, żeby była dostępna w różnych miejscach, po drugie, żeby brand jako moje imię i nazwisko był coraz bardziej rozpoznawalny. Mimo że tworzę krótkie serie, dbam o to, by były niespotykane i charakteryzowały się indywidualizmem. Ciężko jest w Polsce utrzymać pozycję lidera w branży mody? Pewnie, że ciężko. Na rynku jest coraz więcej marek, wciąż trzeba przekonywać klientów nowymi produktami. Moda musi się sprzedawać. Zawsze staram się nawiązywać kontakt z osobami, których wizerunek mi odpowiada, którzy nie tylko są bywalcami imprez, ale intensywnie pracują na swoją pozycję. Niedawno zmieniła się moja strona internetowa, pojawiła się nowa szata graficzna, wiązało się to z wejściem na rynek amerykański. Wprowadziliśmy dużo nowych rozwiązań: Facebook, Twitter, online store. Jakie jest główne założenie twojej marki? Każdą kolekcję, którą tworzę, osadzam w konkretnej tematyce. Uważam, że tym odróżniam się od zwykłej firmy odzieżowej. Tworzę kolekcje w określonym duchu, nie tylko patrzę na wykończenie, na jakość tkanin, dostępność modeli, ale także na to, jaka jest oprawa muzyczna pokazu i wszystkie elementy towarzyszące: materiały promocyjne, katalogi. Aktualnie bardziej znana jest marka Łukasz Jemioł niż moja twarz, co mnie bardzo cieszy. Możesz opowiedzieć o tkaninach, które wykorzystujesz i o swojej technice tworzenia? Zawsze staram się nadać miękkość tkaninom, których używam. Chcę, żeby pod wpływem działań konstrukcyjnych nabierały plastycznych własności. Jeśli rzecz jest prosta, stosuję odpowiednie cięcia, draperie. Wynika to z tego, że lubię otulać sylwetkę. Unikam sztuczności w modzie, nie czuję się dobrze w ubraniach, które mnie krępują. Wybieram kaszmir, jedwab, dzianinę, bawełnę, skórę. Zawsze głównym wyznacznikiem jest dla mnie jakość i przez to miękkość, którą można nadać ubraniom. I mimo że czasem rzeczy, które tworzę, wyglądają na bardzo nonszalanckie, są świetnie uszyte. Zdjęcie/photo: Jacek Poremba Prawdziwą modą są rzeczy, które można nosić na co dzień. Dla mnie gwiazdą jest każdy, kto ubiera moją rzecz, od t-shirtów, po najdroższy kożuch. Co spowodowało, że postanowiłeś projektować ubrania dla mężczyzn? Moja pierwsza kolekcja z 2005 roku miała parę męskich sylwetek. Potem odszedłem od tego, ponieważ rynek w Polsce był mniej otwarty na mężczyzn niż na kobiety. Od dwóch sezonów małą część linii poświęcam również mężczyznom. W kolekcji zimowej, nad którą pracuję (pokaz odbył się 15 maja), nie ma męskich sylwetek, ponieważ równolegle zacząłem współpracę z Sashą Knezevicem (prywatnie mężem Anji Rubik). Tworzymy wspólnie męską linię, którą zaprezentujemy we wrześniu, najprawdopodobniej w Paryżu, buty projektuje Giuseppe Zanotti, ja - ubrania i torby skórzane. Kolekcja będzie w ciemnej kolorystyce, ręcznie wykańczana, inspirowana serbskim folklorem (Sasha pochodzi z Serbii). FASHION TREND GUIDE A damska kolekcja? Jest inspirowana współczesnym widzeniem art deco. To współczesna wizja kobiety na sezon jesień-zima, którą chciałbym widzieć wszędzie na świecie. Masz imperialne plany! Trzeba działać ambitnie! Powoli widać efekty moich starań, część ubrań będzie dostępna w Stanach od września, najpierw jednak w Warszawie i Sky Tower we Wrocławiu, w nowo otwartym butiku. Niewykluczone, że niedługo zawitam również do Londynu. Gdzie w Stanach otwierasz swój concept store? W Kalifornii. Kalifornia będzie nosić Łukasza Jemioła. Masz marzenia związane z zaistnieniem na konkretnym rynku? Chciałbym sprzedawać we Włoszech i Francji, ponieważ korzystam z ich tkanin. Do podboju jest mnóstwo rynków. Wychodzę z założenia, że należy więcej robić, mniej mówić. Dopiero jeśli coś się udaje, nagłaśniam to medialnie. Przy tworzeniu kolekcji myślę o adresacie, który patrzy indywidualnie na modę, szuka wygody, komfortu, luksusu. Niepozorna czasem tkanina może być bardzo wysokiej jakości kaszmirem. Nie projektuję sukienek, żakietów czy kurtek na raz. Chciałbym tworzyć rzeczy ponadczasowe. Jak dystrybuujesz swoje kolekcje? Jestem dostępny w concepcie internetowym Mostrami. Jeśli nie zajrzysz do mnie do butiku w Warszawie albo we Wrocławiu, możesz zrobić zakupy w całej Polsce. Dwa razy w roku biorę udział w akcji z portalem Markafoni. Jak scharakteryzowałbyś odbiorców swoich kolekcji? Mam wymarzonych klientów, z którymi mi się bardzo dobrze pracuje. Przy tworzeniu kolekcji myślę o adresacie, który patrzy indywidualnie na modę, szuka wygody, komfortu, luksusu. Niepozorna czasem tkanina może być bardzo wysokiej jakości kaszmirem. Nie projektuję sukienek, żakietów czy kurtek na raz. Chciałbym tworzyć rzeczy ponadczasowe. Mam parę takich modeli, w których zmieniam tylko kolorystykę. Projektant powinien tworzyć nie tylko rzeczy sezonowe, ale również rdzeń swojej kolekcji. Wchodząc do Prady, zawsze mamy pewien segment ponadczasowy, oprócz niego jest nowa kolekcja. Klienci trafiają do mnie po świetnej jakości skóry i dzianiny. Mój asortyment jest wygodny i funkcjonalny. Prawdziwą modą są rzeczy, które można nosić na co dzień. Dla mnie gwiazdą jest każdy, kto ubiera moją rzecz, od t-shirtów, po najdroższy kożuch. Który element w procesie kreacji jest dla ciebie najbardziej istotny? Uwielbiam wybierać tkaniny. Poświęcam na to bardzo dużo czasu. Zaczynam od targów w Paryżu. To jest bardzo przyjemne, inspirujące, ale i męczące. Kolekcja tkaninowa układa się sama. Tworzenie modeli to już bardzo miłe zajęcie. Kierujesz się Trend Bookami? Staram się ich nie używać. Oczywiście mam orientację, co się dzieje w modzie na świecie. Nie ma sensu za dużo sugerować się innymi, ponieważ potem, często nieświadomie, przenosi się pewne rozwiązania. Projektant to osoba, która siedzi w danym środowisku. Nie musi się nawet kontaktować z jego przedstawicielami, a i tak wyłapuje ogólne trendy. Ma doskonałą intuicję. Właśnie, jak to jest z intuicją u projektantów? Czy można prognozować trendy? Dla mnie intuicja to 90% sukcesu. Nie da się uciec od pewnych kolorów, jeśli korzysta się ze światowych targów. Nie chodzi o to, żeby wymieniać szafę co pół roku, ale aby ubierać się odpowiednio do sylwetki, stylu, wybierać z kolekcji to, co zestawione z rzeczą, którą mamy w szafie, będzie nadal dobrze wyglądało. Każdorazowo wskazujesz triadę, która cię inspiruje: architektura, sztuka i design. Tak, to mnie zawsze inspirowało, zresztą jesteśmy w takim a nie innym miejscu (red. SPACE 100% design), gdzie design przeplata się z modą. Staram się tworzyć rzeczy współczesne. Dobór tkanin i krój są podporządkowane moim założeniom. Wiele inspiracji czerpię z otoczenia, od projektantów świetnych mebli, pięknych budynków, artystów. Myślę, że człowiek, który tworzy, jest wrażliwy na wiele bodźców. Inspirują mnie również osoby, które spotykam, także klienci. Nie potrafię tworzyć ubrań w oderwaniu od rzeczywistości. Kto jest Twoim ulubionym projektantem? Lubię Albera Elbaza, Ricka Owensa. Fascynuje mnie również Heider Ackermann. Jakie wydarzenie wskażesz jako moment przełomowy, który pozwolił Ci szczególnie zaistnieć w mediach, w świadomości odbiorców? Rok temu stworzyłem unikalną kolekcję zimową. Zależało mi na tym, żeby projektant nie kojarzył się tylko z czerwonym dywanem. Unikam rubryk towarzyskich, mam taki zawód a nie inny, więc chodzę na parę imprez w ciągu roku. W show-biznesie pracuję od zaplecza. Trafiają do mnie interesujące osoby. Nie udzielam codziennie wywiadów, nie o to chodzi w mojej pracy. Jestem twórcą i konsekwentnie dążę własną drogą. A jeśli to wszystko spotyka się z dobrym odbiorem medialnym, to fantastycznie. Tworzysz bardzo dużo i regularnie. Czy masz jeszcze czas na inne zainteresowania? Uwielbiam podróżować, stanowi to dla mnie ogromną odskocznię. Jak tylko mogę, uciekam z Warszawy, zwiedzam Polskę i zagranicę. Później te podróże znajdują odzwierciedlenie w moich kolekcjach, choćby ostatnia na wiosnę-lato była inspirowana Australią. Ostatnio byłem w Tajlandii. Lubię jeździć po świecie, poznawać piękne miejsca. Daje mi to kopa energetycznego. Rzeczywiście sporo pracuję, ale to mnie napędza, motywuje. Angażujesz się w wiele inicjatyw: charytatywnych, promujących młodych projektantów wraz z blogerką Alicepoint. Jak doszło do Waszej współpracy? Zadzwonili do mnie przedstawiciele portalu wp.pl, nie mogłem odmówić (śmiech). W Polsce jest pewien mainstream, ale jest też mnóstwo fajnych osób, które tworzą nowe, alternatywne rzeczy. Uważam, że należy dać im szansę, tak jak kiedyś ktoś tę szansę podarował mi. Skoro jestem w takim punkcie kariery, że mogę podać rękę, chętnie pomagam. Kibicuję wszystkim ciekawym inicjatywom. Mamy taki zawód, że ciągle musimy być na obrotach kreatywności. Trzeba pozostać sobą i ciągle się rozwijać. Dlatego stworzyłem taką kolekcję na jesień-zimę 2013 i chcę ją zaprezentować w Stanach, dlatego chcę być obecny w innych miejscach niż Warszawa, dlatego staram się przekazywać wiedzę i doświadczenie innym. Rozwój, rozwój i jeszcze raz rozwój. Odcinanie kuponów nie jest dla mnie… I DON’T KNOW HOW TO CREATE CLOTHES DISCONNECTED FROM REALITY... Agata Brzóska speaks with designer Lukasz Jemiol Really fashionable things can be worn every day. For me the star is anybody that wears my item from t-shirts to the most expensive sheepskin. How did you become a designer? I was always involved in fine arts and finally ten years ago and got into ASP in Lodz. I have a brand for three to four years which I’m constantly improving. First I work to make it accessible in various places, secondly the brand as my first and last name is increasingly recognizable. Even though I create short runs I look after them being fresh and full of individualism. Is it hard to maintain the position of a fashion leader in Poland? Sure it’s difficult. There are more and more brands on the market you constantly have to convince clients with new products. Fashion must sell. I always try to get in contact with people whose image I like, those not only coming to events but intensely working on their position. Recently my website changed, a new graphic layout appeared it was connected with the entry into the American market. We use a lot of new technologies: Facebook, Twitter, an online store. What are the main assumptions of your brand? Each collection I create I set in a specific setting. That’s what I think the difference between me and normal clothing companies is. I create collections in a certain spirit not only do I look at the trimming, the fabric quality, model availability but also at the musical side of the show and all the accompanying events: promotional materials, catalogs. Currently the brand Lukasz Jemiol is better known than my face and I’m very happy with that. Can you tell us about the fabrics you use and your creative process? I always try to make the fabrics that I use soft. I want them to attain plastic properties from the constructive methods I apply. If the item is simple I use the right cuts, drapery. It seems I like to wrap the body. I avoid artificiality in fashion I don't feel good in clothes which limit my movements. I choose cashmere, silk, knitwear, cotton, leather. Always the biggest determinant for me is quality and softness, which can be given to clothes. And even though sometimes the things I create look very nonchalant they are sewn well. What made you start designing for men? My first collection in 2005 had a few men profiles. Later I stopped doing it because the Polish market was less open to men than women. For two seasons I dedicated a small part of the collection to men. In the winter collection there aren't any men because in parallel I started cooperating with Sasha Knezevic (Anja Rubik's husband). Together we're creating the men's line which we will present in September, probably in Paris, the shoes are designed by Giuseppe Zanotti, I designed - the clothes and leather bags. The collection will be in dark colors, handmade, inspired by Serbian folklore (Sasha is from Serbia). Niech to będzie puentą naszej rozmowy. Dziękuję. Zdjęcie/photo: Jacek Poremba And the women's collection? It’s inspired by the modern interpretation of art deco. It’s a modern vision of a woman for the season Autumn-Winter, which I’d like to see across the whole world. FASHION TREND GUIDE You have imperial plans! You have to work ambitiously! You can slowly see the effects of my work, some of the clothes will be available in the United States in September but first in Warsaw and Sky Tower in a newly opened boutique. It’s probable that I’ll soon be in London. Where in the United States are you opening your concept store? In California. California will carry Lukasz Jemiol. Do you have any wishes about where you want to be known? I would like to sell in Italy and France since I use their fabrics. There are many markets to conquer. I think you should do more and talk less. Only when something is successful I tell the media about it. How do you distribute your collections? I'm available in the Mostrami concept store. If you don't drop by my boutique in Warsaw or Wroclaw you can shop from across Poland. Twice a year I take part in an event with the Markafoni portal. How would you characterize the buyers of your collections? I have dream clients, with whom I work with very comfortably. When creating a collection I think about the client who sees fashion in an individual way, and is looking for comfort and luxury. Sometimes an inconspicuous fabric can be high quality cashmere. I don't design dresses, jackets and coats to be one-off clothes aimed at a single season. I would like the designs to be timeless. I have a few designs where I only change the colors. A designer should not only create seasonal items but also the core of his collection. When entering Prada you always have one timeless segment and next to it the newest collection. Clients come to me for great quality leather and knitwear. My range of products is comfortable and functional. Really fashionable things can be worn every day. For me the star is anybody that wears my item from t-shirts to the most expensive sheepskin. Which element in the process of creation is the most important to you? I love to choose fabrics. I spend a lot of time on that. I start with the fair in Paris. It’s very pleasurable, inspiring but also tiring. The fabric collection chooses itself. Creating designs is a very nice activity. Do you get inspired by Trend Books? I try not to use them. Of course I know what’s going on in the world of fashion. It doesn't make sense to follow others, because later, often unconsciously you use some solutions. A designer is a person who knows his environment. Doesn't even have to have contact with its representatives and understands the trends. Has a great intuition. How is it with designer’s intuition? Can you forecast trends? For me intuition is 90% of success. You can't run away from some colors if you buy at international fares. It's not about changing your whole wardrobe every half a year but dressing according to your body, style, choosing from the collection something that fits what you have. You always remind of the triad which inspires you: architecture, art and design. Yes, these have always inspired me, anyway we are here and not anywhere else (ed. SPACE 100% design) where design interfaces with fashion. I try to create modern designs. The fabric and style conform to my assumptions. A lot of inspirations I have taken from my surroundings, from designers of great furniture, beautiful buildings, artists. I think that somebody that creates is sensitive to many types of stimulus. I also get inspired by the people I meet also by clients. I cannot create clothes disconnected from reality. Who is your favorite designer? I like Alber Elbaz, Rick Owens. I’m fascinated by Heider Ackermann. Which event will you point to as crucial, that let you come into existence in the media and the consciousness of consumers? A year ago I created a unique winter collection. I didn’t want the designer to have to do anything with the red carpet. I avoid the singles section When creating a collection I think about the client who sees fashion in an individual way, and is looking for comfort and luxury. Sometimes an inconspicuous fabric can be high quality cashmere. I don't design dresses, jackets and coats to be one-off clothes aimed at a single season. I would like the designs to be timeless. I have this profession and not any other, so I go to a few events every year. In show-business I work from behind the scenes. Interesting people come to me. I don't give interviews everyday that’s not what my job is about. I’m a creator and I persistently follow my own path. And if all is well received by the media, that’s fantastic. You create a lot and regularly. Do you have time for any other interests? I love to travel which is a great way to getaway. Whenever I can I get away from Warsaw, I visit Poland and abroad. Later these travels inspire my collections the Spring-Summer was inspired by Australia. I've been to Thailand. I like to travel around the world, see beautiful places. It gives me an energetic kick. I do work a lot but it empowers, motivates me. You're involved in many initiatives: charity, promoting young designers together with blogger Alicepoint. How did your cooperation start? The representatives of the wp.pl portal called, I couldn't resist (laugh). In Poland there's a certain mainstream but there’s also many interesting people who create new alternative things. I think we should give them a chance just like somebody gave me a chance. Since I’m at such a point in my career that I can give a helping hand, I gladly do. I follow all interesting initiatives. I have such a profession in which we must constantly be very creative. You have to be yourself but at the same time evolve. That’s why I created such a collection for Autumn-Winter 2013 and I want to present it in the United States, that’s why I want to be present in other places than in Warsaw, that’s why I’m trying to give knowledge and experience to others. Grow, grow and once again grow. No time to stop. Let that be the puente of this interview. Thank you. THE HIDDEN STORY OF GILGAMESH sweter / jumper Paulina Plizga paulinaplizga.com spodnie / trousers Maldoror maldoror.pl buty / shoes United Nude unitednude.com koszula / shirt Łukasz Jemioł lukaszjemiol.com.pl spodnie / trousers Domi Grzybek tel.696-713-175 fotograf / photographer: Michał Andrysiak fotograf / photographer: Michał Andrysiak scenografia / set design: Michał Pawłowski, Piotr Jahołkowski, Tomasz Wierzchowski make up: Karolina Bastrykin stylizacja / styling: Beata Hadaś, Julia Porańska modelki / models: Zuza Paul i Karolina Horn scenografia / set design: Michał Pawłowski, Piotr Jahołkowski, Tomasz Wierzchowski make up: Karolina Bastrykin stylizacja / styling: Beata Hadaś, Julia Porańska modelki / models: Zuza Paul i Karolina Horn THE HIDDEN STORY OF GILGAMESH płaszcz / coat Maldoror maldoror.pl gorset / corset Beata Hadaś beatahadas.com koszula / shirt fotograf / photographer: Michał Andrysiak Łukasz Jemioł lukaszjemiol.com.pl scenografia / set design: Michał Pawłowski, spodnie / trousers make up: Karolina Bastrykin Domi Grzybek tel.696-713-175 Piotr Jahołkowski, Tomasz Wierzchowski stylizacja / styling: Beata Hadaś, Julia Porańska modelki / models: Zuza Paul i Karolina Horn fotograf / photographer: Michał Andrysiak scenografia / set design: Michał Pawłowski, Piotr Jahołkowski, Tomasz Wierzchowski make up: Karolina Bastrykin stylizacja / styling: Beata Hadaś, Julia Porańska modelki / models: Zuza Paul i Karolina Horn THE HIDDEN STORY OF GILGAMESH sukienka / dress Łukasz Jemioł lukaszjemiol.com.pl buty / shoes United Nude unitednude.com biżuteria / jewellery Maja Pietruszka 787-401-082 spódnica w tle / skirt in background Domi Grzybek 696-713-175 fotograf / photographer: Michał Andrysiak scenografia / set design: Michał Pawłowski, Piotr Jahołkowski, Tomasz Wierzchowski make up: Karolina Bastrykin stylizacja / styling: Beata Hadaś, Julia Porańska modelki / models: Zuza Paul i Karolina Horn sukienka / dress fotograf / photographer: Michał Andrysiak Łukasz Jemioł lukaszjemiol.com.pl scenografia / set design: Michał Pawłowski, buty / shoes make up: Karolina Bastrykin United Nude unitednude.com biżuteria / jewellery Maja Pietruszka 787-401-082 Piotr Jahołkowski, Tomasz Wierzchowski stylizacja / styling: Beata Hadaś, Julia Porańska modelki / models: Zuza Paul i Karolina Horn FELIETON / COLUMN THE HIDDEN STORY OF GILGAMESH Zjeść żabę! * N marynarka / jacket spodnie / trousers Maldoror maldoror.pl biżuteria / jewellery Maja Pietruszka 787-401-082 fotograf / photographer: Michał Andrysiak scenografia / set design: Michał Pawłowski, Piotr Jahołkowski, Tomasz Wierzchowski make up: Karolina Bastrykin stylizacja / styling: Beata Hadaś, Julia Porańska modelki / models: Zuza Paul i Karolina Horn Śpiewaczka, mezzosopranistka Opera, mezzo-soprano singer a początku XIX wieku, genialny kompozytor Ryszard Strauss wraz z poetą Hugonem Hoffmanstalem stworzyli „Kobietę bez cienia”. Jest to dramat muzyczny, opowieść o Cesarzowej, przezroczystej istocie pozaziemskiej, która zakochała się w człowieku i musi zdobyć cień, żeby stać się prawdziwą kobietą oraz żeby uchronić ukochanego przed skamienieniem. W wyprawie na ziemię towarzyszy jej niańka Amme, również istota nie z tej ziemi, która kocha swoją podopieczną. Amme wybiera żonę farbiarza Baraka na ofiarę, która mogłaby być skłonna dobrowolnie oddać swój cień. Amme obsypuje biedną żonę farbiarza podarunkami, obiecuje jej szczęście i bogactwo w zamian za cień. Wyczarowuje jej pięknego młodzieńca ze starej miotły i dziurawego czajnika. Amme zdobywa cień, ale Cesarzowa wzruszona ludzkimi losami odmawia przyjęcia daru. Opera kończy się prawie happy endem. Posłaniec wielkiego Keikobada (ojca Cesarzowej) pomaga się odnaleźć Barakowi i jego żonie, a Cesarzowej oddaje Cesarza, który już zaczynał się zamieniać w kamień. Amme zostaje zesłana między znienawidzonych ludzi. Strauss nazywał to dzieło w skrócie – „Frosch”, po niemiecku „żaba”, a wzięło się to z początkowych liter pełnego tytułu „Frau ohne Schatten”. Na wystawienie „Kobiety bez cienia” mogą sobie pozwolić tylko nieliczne teatry ze względu na niezwykłe trudności muzyczne, wokalne i teatralne. Do głównych ról potrzebne są głosy o wielkiej sile i sprawności technicznej, a do tego trzeba prezentować nieprzeciętne umiejętności aktorskie. Propozycja zaśpiewania roli Amme w Palacio de Bellas Artes w mieście Meksyk, dosięgnęła mnie w Seattle podczas pracy nad Carmen. Posłuchałam muzyki, pomyślałam – trudne! Pora na wyzwanie, czas wziąć się za poważną muzykę (tj.Wagnera i Straussa). Od momentu tej decyzji mój stan emocjonalny wahał się od euforii do depresji. Euforii z powodu wspaniałej roli aktorskiej i popisowej wokalnie. Depresji spowodowanej uporczywym pytaniem „czy podołam”? Rola trudna, a czasu mało! Udało się dziękim ciężkiej pracy i Ani Pawluk, genialnemu korepetytorowi, specjalistce od niemieckiego repertuaru. Ze względu na skomplikowaną inscenizację, próby na scenie zaczęliśmy dosyć wcześnie, ale i tak do ostatniej chwili wszystko się zacinało. Konstukcja składająca się z zapadni i luków, które się otwierały i zamykały, była nie lada zagrożeniem. Zapadnie podnosiły się i opuszczały na wysokość paru metrów, do tego zmieniało się światło i pojawiały dymy, które skutecznie uniemożliwiały kontrolowanie przestrzeni. Jeszcze próba generalna była totalną katastrofą, a na przemierze nastąpił cud i wszystko się udało! Myślałam, że rozpłaczę się razem z reżyserem, (który płakał często) jak wyszliśmy do ukłonów i kłanialiśmy się wśród deszczu czerwonych goździków rzucanych na scenę przez publiczność. Był to jeden z ważniejszych momentów w mojej karierze. Zaśpiewałam najtrudniejszą rolę, w ciężkich warunkach. A huragan oklasków był jedynym przyjemnym wśród wielu kataklizmów, które nawiedziły Meksyk podczas mojego pobytu. Pełną relację ze zdjęciami z Meksykańskiej podróży znajdą Państwo w najbliższym wydaniu magazynu Imperium Kobiet. Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła zaprosić Państwa na „Żabę” gdzieś w Europie, a póki co zapraszam na fantastyczne przedstawienie „Damy Pikowej” w Operze Warszawskiej w reżyserii Mariusza Trelińskiego, w której to produkcji będę miała przyjemność śpiewać Hrabinę, codziennie od 14 do 17.06. Eat That Frog* I listened to music and thought – difficult! It’s time for a challenge, a time to get down to serious music (that is Wagner and Strauss). Since the decision my emotional state varied from euphoria to depression. Euphoria because of a wonderful acting and vocal role. Depression caused by a persistent question “will I handle that”? A difficult role, not much time! I succeeded thanks to hard work and Ania Pawluk, a brilliant tutor, a specialist for the German repertoire. Due to complicated staging, the rehearsals started pretty early but still, until the last moment everything got stuck. A structure composed of a trapdoor and hatchways that were opening and closing, was a real threat. Trapdoors were getting up to several meters high and then down, the lights were changing and smoke appeared which effectively made space control impossible. Also the rehearsal was a total catastrophe, whereas, the premiere fortunately turned to be successful! I thought I would cry together with the producer (who cried a lot) once we were taking a bow in a shower of red carnations thrown on stage by the audience. It was one of the most important moments in my career. I sang the hardest role in tough conditions. Whereas, a hurricane of applause was the only pleasant one among many cataclysms that stroke Mexico during my stay. Full coverage with photos from my Mexican journey will be available in the next issue of Imperium Kobiet magazine. I hope that soon I will have a chance to invite You to a “Frog” somewhere in Europe, so far I invite you to fantastic spectacle “The Queen of Spades” at the Warsaw Opera produced by Mariusz Treliński where I will be honoured to sing a part of Countess, every day from 14th to 17th June. I Zuo Corp zuocorp.com MAŁGORZATA WALEWSKA n a beginning of the 19th century, brilliant composer Richard Strauss and poet Hugon Hofmannsthal created “The Woman without a shadow”. It’s a music drama, a story about Empress, a transparent alien who fell in love with a man and has to gain a shadow to become a real woman and protect the beloved man against petrification. During the expedition to earth she is accompanied by nanny Amme, an alien who loves her pupil. Amme chooses a wife of dyer Barak as an offering who could, of her own will, give back her shadow. Amme showers a poor wife of a dyer with gifts, promises her fortune and wealth in return for a shadow. She conjures up a beautiful young man out of an old broom and a leaky kettle. Amme wins the shadow but the Empress, touched with human fates, refuses to accept the offering. The opera has almost a happy end. A messenger of great Keikobad (father of the Empress) helps Barak to find himself and his wife, whereas, gives the Emperor who started to change into stone back to the Empress. Amme was sent among hated people. Strauss called the work in brief – “Frosch”, meaning a “frog” in German, which stemmed from initial letter of a full title “Frau ohne Schatten”. Only a few theatres are able to stage “The Woman without a Shadow”, due to extreme music, vocal and theatre difficulties. The main parts require voices of great strength and technical skills plus outstanding acting skills. An offer of singing a role of Amme at Palacio de Bellas Artes in Mexico City reached me in Seattle during my work on Carmen. *) Zjeść żabę (uporać się z trudną sytuacją o wysokim poziomie stresu). *) Eat That Frog - to handle a tough and stressful situation first KULTURA / CULTURE Piszę, kiedy znajdę na to właściwy czas. Nie po to wybrałam sobie wolny zawód, żeby codziennie budzić się o brzasku i pracowicie stukać w klawiaturę Poczytalność Krystyny Kofty CZYTAM BEZCZELNIE Nie ulegam neurotycznej konieczności dokończenia każdej książki Z Krystyną Koftą rozmawia Marek Łuszczyna Nad czym Pani teraz pracuje? Nad autobiografią, ale nie zmuszam się. Zbieram sobie powoli materiały. As it has been recently difficult to come across something good? Even if I read a good book I’m afraid that an author will destroy the end. They are usually bad. There’s one really good. A monolog of Molly in “Ulysses”. Do autobiografii? To jeszcze Pani mało? Rozmawiam z ludźmi, którzy pamiętają to samo co ja. Na przykład z moim starszym bratem, który ma już 81 lat, jest pamięcią naszej rodziny i jeśli czegoś nie mówi, to dlatego, że nie chce. Kilka tajemnic rodzinnych nigdy więc nie zostanie wyjaśnionych. No trudno. Warto Panu wiedzieć, że ta moja autobiografia to nie będą wspomnienia czy pamiętnik, tylko po prostu książka. Myślę, że mam na nią pomysł, będą cztery początki na przykład. Ale wolno ją sobie piszę, nie zmuszam się. Nie codziennie? Nie, bo czasem nie idzie i wiem, że nie pójdzie za żadne skarby świata. Po chemioterapii kazano mi ćwiczyć cztery razy w tygodniu po pół godziny. A którego dnia i o której godzinie to zrobię – zależało tylko ode mnie. Z pisaniem jest podobnie. Piszę, kiedy znajdę na to właściwy czas. Nie po to wybrałam sobie wolny zawód, żeby codziennie budzić się o brzasku i pracowicie stukać w klawiaturę. Pan wie, że ja od dwudziestu lat podpisuję co miesiąc oddzielną umowę na każdy felieton do magazynu, z którym współpracuję? Bardziej bezwzględnie wobec autorów? Między innymi. Nie daję się nabierać na proste sztuczki literackie. Nie ulegam też neurotycznej konieczności dokończenia każdej książki. Jak mi się nie podoba, porzucam po kilku stronach. Kończę rzadko. To jest twórcze czytanie. W autobiografii będzie dużo o seksie? Wspomnienia zawodowo-środowiskowe napisał Janusz Głowacki. Ja w swoich książkach piszę o seksie. Ale już inaczej niż kiedyś. Inaczej też o nim myślę. Chciałabym w mojej książce pokazać m.in. drogę, którą przeszłam od dziewczyny, która zaprasza mężczyzn do laboratorium i robi na nich eksperymenty, aż do dziś. No tak, polonistyka. No więc autorzy, tacy jak Żeromski czy Orzeszkowa, do przeczytania w całości, choć z bólem. Siedem, osiem tysięcy stron książkowych, każde z nich. Krystyna Kofta talks with Marek Łuszczyna Marek Łuszczyna: What does it mean? Krystyna Kofta: That insolently? Żeby móc się w dogodnym momencie odwrócić na pięcie? Cenię wolność, nie chciałabym odbierać sobie takiej możliwości. Nie korci Panią, żeby się jednak dowiedzieć, doczytać? Nie, bo nie traktuję już lektury jak biedak, który dostał bilet do teatru. Sztuka niezrozumiała, kiepska, ale siedzi do końca, bo nie wiadomo, kiedy się trafi następna okazja, żeby przyjść do świątyni kultury. Nie mam w sobie przymusu kończenia książek, co bierze się z mojego doświadczenia czytelniczego. W młodości czytałam kilkaset książek rocznie. I don’t give in a neurotic need of finishing every book. Czytała Pani Orzeszkową w całości? Tak jak wszyscy: musiałam ją przeczytać mniej więcej w całości. Ale nie jestem pierwszą w historii Polski absolwentką polonistyki, która to zrobiła. Na marginesie: trochę krzywdzący jest ten stereotyp Orzeszkowej jako całkowicie nieczytelnej autorki. Napisała kilka dobrych książek, m.in. „Meira Ezofowicza”, który jednak rzeczywiście zniknął w cieniu tych gorszych. Marek Łuszczyna: Co to znaczy? Krystyna Kofta: Że bezczelnie? Bo rzadko ostatnio trafia się coś dobrego? Nawet jak czytam dobrą książkę, boję się, że autor zepsuje zakończenie. One są zazwyczaj kiepskie. Jest jedno naprawdę dobre. To monolog Molly w „Ulissesie”. I READ INSOLENTLY Jakie eksperymenty Pani robiła na mężczyznach? Przyglądałam się, jak działam. Sprawdzałam, jak silne jest pożądanie, które wywołuję – jak faceci starają się je ukryć, kiedy szczególnie na nich działam i tak dalej. Powiem Panu: to było głupie, byłam zadufana w sobie. Podniecało Panią poczucie władzy? Być może. Ale bywało, że tego samego dnia odczuwałam lęki, depresję, miałam ochotę popełnić samobójstwo. Śmierć była stale obok. Więc może te gry to była jakaś kompensacja? Choć wolałabym unikać wykładni psychologicznej. Mój mąż jest psychologiem, ale nawet on nie potrafił nigdy wytłumaczyć tej dwoistości. Zresztą nie chciał. Czasami coś mi tłumaczył, ale interpretacja zawsze jest słuszna tylko przez chwilę. Pisarka nie musi być zrozumiała, ani dla siebie, ani dla innych. Wystarczy, że ktoś rozumie to, co piszę. I write whenever I find a right time. I didn’t choose a free profession to wake up early in the morning and type busily. More ruthlessly towards the authors? As well. I am not taken in by simple literary tricks. I don’t give in a neurotic need of finishing every book. If I don’t like it, I leave it after few pages. I rarely finish them. This is called a creative reading. Don’t you feel like getting to know, reading till the end? No, because I don’t treat a reading like a poor man who got a ticket to theatre. Incomprehensible art, bad but one stays until the end as you never know when he other chance of coming to a temple of culture happen. I don’t have a compulsion of finishing books what stems from my reading experience. When I was young I used to read hundreds of books a year. Of course, Polish teacher. So, the authors like Żeromski or Orzeszkowa are readable till the end, although, in pain. Seven, eight thousand pages each. Have you read whole Orzeszkowa? As we all have: I had to read her more or less as a whole. But I am not the first graduate of Polish studies to do that. By the way, a stereotype of Orzeszkowa being unclear author is a bit unfair. She wrote a few good books, including “Meir Ezofowicz” which, indeed, disappeared among the worse ones. What are you working at? An autobiography, but I don’t force myself. I am slowly collecting materials. For an autobiography? You still need more? I talk with people who remember as much as I do. For example with my older brother he is already 81, he is a memory of our family and if he doesn’t say something it’s because he doesn’t want to. A few family secrets will never be revealed. It’s a pity. You should know that autobiography won’t be memoirs or a diary, only a book. I think I have an idea for it, there will be four beginnings for example. But I write it slowly, don’t bring myself to do that. Not every day? No, because sometimes it doesn’t work and I know it won’t anyhow. I was told to exercise four times a week for half an hour after chemotherapy. But on which day and at what time I do that – depended on me. It’s similar with writing. I write whenever I find a right time. I didn’t choose a free profession to wake up early in the morning and type busily. Do you know that for 20 years I have been singing a contract for a single column in a magazine every month? To have a possibility of turning on your heel anytime? I appreciate freedom, I wouldn’t like to deprived myself of such possibility. Will there be much about sex in the autobiography? It was Janusz Głowacki who wrote professional and environmental memoirs. I write about sex in my books. But in a different way than I used to. I think about it in a different way too. In my book, I would like to show a way I passed from a girl who invites men to a laboratory and perform experiments on them until nowadays. What kind of experiments have you performed on men? I watched my influence on them? I checked how strong was passion I evoke – how do men try to hide it, when I have the greatest influence and so on. I will tell you: it was stupid, I was self-righteous. Were you excited having power? Perhaps. But it was so that on the very same day I felt anxiety, depression, felt like committing suicide. Death was always by my side. So maybe those games were a sort of compensation? Although, I would prefer to avoid a psychological interpretation. My husband is a psychologist but even he hasn’t been able to explain my duality. In fact, he didn’t want to. Sometimes he was explaining me something but an interpretation is always right only for a while. A writer doesn’t have be understandable to both, herself or the others. It’s enough someone understands what she writes. . RAFAŁ BRYNDAL POLECA / RECOMMENDS Prześwietlamy naszych gości pod względem poczytalności, pytamy, co, gdzie i jak czytają. Czy mają kuriozalne przypadłości (lubią zapach, dźwięk, fakturę papieru), czy lekturom oddają się w specjalnych miejscach (wanna, samochód, podłoga), wreszcie – czy w ogóle lubią czytać. We examine our guests concerning soundness of mind, we ask what, where and how do they read. Have they got odd ailments (like the smell, the sound and the texture of paper), special places to read (a bath, a car, a floor), finally – do they generally like reading. KULTURA / CULTURE OŁOWIANKA POD HOLENDERSKĄ BANDERĄ? THE OŁOWIANKA ISLE UNDER THE FLAG OF HOLLAND? Źródło/source: Polska Filharmonia Bałtycka The Polish Baltic Philharmonic Z końcem czerwca kończy się 4-letnia kadencja Dyrektora Artystycznego Polskiej Filharmonii Bałtyckiej – Kaia Bumanna. Dyrygent niemiecki, od wielu lat związany z Polską i jej spuścizną intelektualną, od września 2008 roku kreował artystyczny wizerunek instytucji. Za swoje indywidualne projekty muzyczne, literackie i wielokierunkowe zamiłowanie do kultury polskiej został uhonorowany wieloma nagrodami. W nowym sezonie artystycznym, który ruszy pełną parą we wrześniu, spotkamy dwie istotne zmiany organizacyjne: Dyrektorem Artystycznym i Dyrygentem Orkiestry Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku został Holender – Erns van Tiel, a pierwszym Dyrygentem Orkiestry – Włoch Massimiliano Caldi. I n the end of June, the 4-year term of the Artistic Director of the Polish Baltic Philharmonic, Kai Bumann, is coming to an end. The German conductor, connected with Poland and its intellectual heritage for many years, has been creating an artistic image of the institution since September 2008. He was honoured many awards for his individual music, literary projects and varied love for the Polish culture. The new artistic season, that starts in September, brings two major organisational: Dutchman Erns van Tiel becomes Artistic Director and Conductor of the Orchestra of the Polish Baltic Philharmonic in Gdansk, whereas, Italian Massimiliano Caldi becomes the first Conductor of the Orchestra. DYREKTOR ARTYSTYCZNY ORKIESTRY, ERNST VAN TIEL ERNST VAN TIEL, ARTISTIC DIRECTOR OF THE ORCHESTRA O S d czasów studiów muzycznych (fortepian i perkusja) związany był z holenderskimi orkiestrami radiowymi, biorąc udział w szeregu nagrań muzyki klasycznej i jazzowej. Od 1988 roku studiował dyrygenturę pod kierunkiem Lucasa Vis, Garrego Bertiniego oraz Jeana Fourneta. Przez sześć sezonów był głównym dyrygent Amsterdamskiej Orkiestry Promenadowej. Koncertował wielokrotnie z Residentie Orchestra w Hadze, Arnhem Philharmonic Orchestra, Netherlands Philharmonic Orchestra, Brabant Orchestra. Ernst van Tiel dyrygował prawie wszystkimi utworami repertuaru klasycznego. Sławę przyniosły mu interpretacje w szczególności muzyki XIX i XX wieku. Oprócz wielu orkiestr niemieckich i chińskich, prowadził Teatro Communale w Bolonii, Tampere Philharmonic Orchestra, Royal Flemish Philharmonic, Narodową Orkiestrę Belgijską. Z Orkiestrą Symfoniczną w Monte Carlo zadebiutował w roku 2004, a w 2007 wspólnie przedstawili oryginalną muzykę Sergiusza Prokofiewa do projekcji filmowej klasyki światowego kina „Aleksandra Newskiego” Sergieja Eisensteina. W zeszłym roku nagrał razem z Brussels Philharmonic Orchestra of Flanders muzykę Ludovica Bource do nagrodzonego Oscarami – m. in. za najlepszy film i najlepszą muzykę – filmu „ARTYSTA” w reżyserii Michela Hazanaviciusa. ince the time of music studies (piano and drums) he was connected with Dutch radio orchestras, participating in numerous recording of classical and jazz music. Since 1988 he was studying conducting under the supervision of Lucas Vis, Garry Bertini and Jean Fournet. For six seasons he was the main conductor of the Amsterdam Promenade Orchestra. He often performed with Residentie Orchestra in the Hague, Arnhem Philharmonic Orchestra, Netherlands Philharmonic Orchestra, Brabant Orchestra. Ernst van Tiel conducted almost all compositions of the classical repertoire. He became famous mainly thanks to interpretations of 19th - and 20thcentury music. Apart from many German and Chinese orchestras he ran Teatro Communale in Bologna, Tampere Philharmonic Orchestra, Royal Flemish Philharmonic, Belgian National Orchestra. In 2004 he debuted with the Symphony Orchestra from Monte Carlo, whereas, in 2007 they presented original music of Sergiej Prokofiew for a film presentation of the world-class cinema “Alexander Nevsky” by Sergiej Eisenstein. Last year, together with Brussels Philharmonic Orchestra of Flanders, he performed Ludovica Bource’s music for the Oscar-winning production - for the best film and the best music – “THE ARTIST” directed by Michel Hazanavicius. BUDOWNICZY ORKIESTRY, MASSIMILIANO CALDI MASSIMILIANO CALDI, BUILDER OF THE ORCHESTRA O d nowego sezonu artystycznego 2012/13 pojawi się nowa funkcja w strukturze organizacyjnej – I Dyrygent Orkiestry. Stanowisko piastować będzie dyrygent pochodzący z Włoch – Massimiliano Caldi. W roku 1999 wygrał VI Międzynarodowy Konkurs Dyrygentów im. Grzegorza Fitelberga w Katowicach. Obecnie działa na polu muzyki operowej i symfonicznej, głównie we Włoszech i w Polsce. he artistic season 2012/13 introduce a new post in an organisational structure – 1. CONDUCTOR OF THE ORCHESTRA. The post will be held by conductor of Italian origin – Massimiliano Caldo. In 1999 he won the 6. Grzegorz Fitelberg International Competition for Conductors in Katowice. Currently, he is occupied with opera and symphony music, mainly in Italy and Poland. T MASSIMILIANO CALDI – pochodzi z miasta, które jest operową Mekką dla wokalistów, z Mediolanu. W latach 1998-2009 był pierwszym dyrygentem Orkiestry Kameralnej Milano Classica. Jest dyrygentem Śląskiej Orkiestry Kameralnej. Regularnie koncertuje z orkiestrą Filharmonii Śląskiej. Jest stałym gościem na wielu polskich festiwalach, m.in. w Łańcucie, Mikołowie, Krakowie i w Górnośląskim Festiwalu Sztuki Kameralnej „Ars Cameralis Silesiae Superioris”. Współpracuje ściśle z Ambasadą Włoską w Warszawie oraz z Instytutem Kultury Włoskiej w Warszawie i Krakowie. We Włoszech współpracuje z Valle d'Itria Festival, ze Stowarzyszeniem Serate Musicali w Mediolanie i Maggio Musicale Fiorentino, regularnie uczestniczy w programach teatrów muzycznych w Novarze, Bolonii i Mantui. W Europie występował w salach koncertowych Wiednia, Linzu, Sankt Petersburga, Amsterdamu, Baden-Baden, Bonn, Frankfurtu, Mannheim i Szeged. Dyrygował też w Izraelu, Brazylii i Chile. – comes from a city that is opera Mecca for vocalists from Milan. In years 1998-2009 was the first conductor of the Chamber Orchestra Milano Classica. He is a conductor of the Silesian Chamber Orchestra. He performs regularly with the orchestra of the Silesian Philharmonic. He is a regular guest at many Polish festivals, including these in Łańcut, Mikołów, Cracow and the Upper-Silesian Festival of Chamber Art “Ars Cameralis Silesiae Superioris”. He cooperates with the Embassy of Italy in Warsaw and the Institute of Italian Culture in Warsaw and Cracow. In Italy he cooperates with Valle d'Itria Festival, Serate Musicali Association in Milan and Maggio Musicale Fiorentino, takes part in the programme of music theatres in Novara, Bologna and Mantua. In Europe he performed at the concert halls in Vienna, Linz, Sankt Petersburg, Amsterdam, Baden-Baden, Bonn, Frankfurt, Manheim and Szeged. he also conducted in Israel, Brazil and Chile. KULTURA / CULTURE T Im wyżej, tym trudniej Zespół BTT pracował nad swoją najnowszą premierą dwa miesiące. Ale tak naprawdę, żeby do niej doszło, pracował ciężko cztery lata. Zaczynając od wyboru nowej drogi artystycznej, nowego stylu i języka tańca, postawienia na jakość szczegółów i indywidualności ludzkie w budowanym od podstaw zespole, poprzez najważniejsze osiągnięcie jakim były spektakle Izadory Weiss „Czekając na...” i „Święto wiosny”, na które zaprosiliśmy Jiříego Kyliána i w napięciu czekaliśmy na jego ocenę i decyzję, czy zgodzi się przyjąć naszą propozycję współpracy, aż po przyjazd jego asystentów i intensywną pracę pod ich kierunkiem zwieńczoną ostatnimi próbami z samym Kyliánem. Tekst/text: Marek Weiss Zdjęcie / photo: Sebastian Ćwikła Opera Bałtycka w Gdańsku Baltic Opera in Gdańsk e próby każdego tancerza na świecie nie tylko nobilitują na resztę artystycznego życia, ale przede wszystkim uczą najwyższych wartości związanych z tańcem. Jest to także nobilitacja dla Izadory – obecność jako choreografa w jednym wieczorze z jej mistrzem i najwyższym autorytetem, którym jest dla niej od kilkunastu lat. Jaki spektakl pokazać w zestawieniu z jego arcydziełami? Sam Kylián doradzał jej, żeby robiła swoje, to w co wierzy, to co ją porusza, i nie myślała o nadzwyczajnych okolicznościach premiery. Łatwo powiedzieć! Patrzę z podziwem na moich artystów BTT, jak pracują codziennie od rana do nocy świadomi, że za chwilę staną przed Mistrzem i przed naszą publicznością, której wymagania rosną wraz z rosnącymi ambicjami młodego zespołu. Co innego mieć sukcesy lokalne wśród swoich, co innego pretendować do sukcesów na forumświatowym, gdzie nie tylko kryteria oceny są bezwzględne, ale i zazdrość konkurentów gwałtowniej się na różne sposoby manifestuje. Taniec pod takim ciśnieniem wymaga wielkiej odporności. A więc jeszcze to będą musieli dodać do swoich talentów i pracowitości. Jestem pewien, że im się uda i że ich piękny spektakl zdobędzie wielu entuzjastów, którzy odnajdą w tym niepowtarzalnym połączeniu tytułów „Windows / No More Play / Six Dances” nadrzędny sens i poetyckie przesłanie związane z nostalgią za czystym teatrem tańca, który jest możliwy tylko na scenie w bezpośrednim kontakcie aktorów z widzami. Nie zastąpią tego kontaktu żadne inne media i techniczne pośrednictwa. Tak jak prawdziwej miłości i przyjaźni nie zastąpią łatwe i szybkie kontakty w sieci. Wirtualna rzeczywistość staje się poważnym zagrożeniem dla naszego życia duchowego. Platońskie odkrycie, że obcujemy tylko z cieniami na ścianie jaskini, nabiera dzisiaj nowego, jeszcze bardziej tragicznego znaczenia, niż wynikało to z wiary greckiego filozofa w jakiś wyższy świat idei. Nie jesteśmy w stanie powstrzymać tej fali kłamstwa zalewającej nas z rosnącej gęstwy ekranów, dopóki ta fala generuje wielkie pieniądze. Bezradność i naiwność pojedynczego konsumenta wirtualnych złudzeń oddalają go od jego prawdziwego życia i skazują na rezygnację z woli sądzenia – co jest prawdą, a co nie jest. W narastającej samotności współczesnego człowieka właśnie teatr może być dla niego schronieniem i drogą do odnalezienia żywej obecności bliźniego z jego emocjami i prawdą. A za tym kryje się jedyna szansa odnalezienia własnego człowieczeństwa. not only a judgement criteria are uncompromising but also jealousy of competitors, manifested more rapidly in different ways. Dancing under such pressure requires great resistance. So this what they will have to add to their talents and diligence. I’m convinced they are going to make it and The Baltic Dance Theatre company has been working on the latest premiere for two months. But in fact, to make it possible, the dancers have been working hard for four years. their beautiful spectacle will gain many enthusiasts who are going to find in the unique Starting from a selection of a new artistic way, new style and language of dance, choosing combination of titles “Windows / No More quality of details and individuals in a group created from a beginning, through the greatest Play / Six Dances” a superior sense and poetiachievements, that is, spectacles by Izadora Weiss “Waiting for…” and “The Rite of Spring”, cal message connected with nostalgia behind to which we invited Jiří Kylián and expected in anxiety for his feedback and decision whether pure dance theatre, which is possible only on he accepts our offer of cooperation, to a visit paid by his assistants and intensive work they stage, in a direct contact of actors and the supervised which resulted in final rehearsals with Kylián himself. audience. No media or technical mediation are able to replace the contact. Alike true love and friendship cannot be replaced by quick contacts in the internet. hese rehearsals not only ennoble every dancer in the world for the rest of artistic life but most of all teach the highest value A virtual reality because a serious threat to our spiritual life. A discovery of Plato claiming that we associate with shadows on a cave’s wall, gains connected with dancing. It is also ennoblement for Izadora – her a new, more tragic meaning nowadays than it stemmed from a belief in presence as a choreographer in one evening with her master and greatest man of respect he has been for her for several years. some superior word of ideas of the Greek philosopher. We are not able to stop the wave of lie flooding us from a growing throng of screens, as long Which spectacle shall be presented with his masterpieces? Kylián himself gave her advice to do her work, what she believes in, what moves her, not as the wave generates huge money. Helplessness and naivety of a single consumer of virtual illusions keeps one away from true life and sentence think about extraordinary circumstances of the premiere. Easier said than done! I admire my artists of the BDT, how do they work every day, to resignation from a will of judgment – what is truth and what is not. In a growing loneliness of a contemporary man, it is the theatre that may from early morning to late evening, aware of facing the Master soon and provide shelter and show a way of finding live presence of a neighbour our audience whose requirements are growing together with growing with his emotions and truth. And this hides the only chance for finding ambitions of the young company. One thing is having local successes one’s own humanity. among local people, the other is pretending to the world successes, where WINDOWS IZADORA WEISS NO MORE PLAY / SIX DANCES JIŘÍ KYLIÁN The higher, the harder T LESZEK MOŻDŻER W.A. MOZART MARIN MARAIS J.S. BACH ANTON WEBERN Bałtycki Te at r Tańca PAPROCKI & BRZOZOWSKI www.operabaltycka.pl Organizatorem instytucji jest Samorząd Województwa Pomorskiego Patronat nad sezonem artystycznym 2011/2012 objął Mieczysław Struk Marszałek Województwa Pomorskiego Partner strategiczny Partner spektaklu Patroni medialni FELIETON / COLUMN MATEUSZ KOŁOS y t i c A big lex comp Kompleks wielkomiasteczkowy J esteś w B.? To może gdzieś coś jakoś, pisze do mnie Kolega Romuald, publicznie pracownik największej w kraju fabryki mebli IKEA, a prywatnie mój dawny kolega z podstawówki, gimnazjum, liceum. Kolega Romuald po zakończeniu tego ostatniego, dość miernym zdaniem matury postanowił zostać w naszej rodzimej miejscowości, publicznie jednej z licznych bram Puszczy Białowieskiej, a prywatnie – jednej z większych dziur na zachód od Białorusi. Kolega Romuald pisze do mnie zawsze, ilekroć pojawi się jakiś wolniejszy weekend. Na dobrą sprawę każdy weekend jest dla Kolegi Romualda wolny, gdyż praca w fabryce wymaga zaangażowania jedynie od pewnego punktu do następnego, uściślając, od poniedziałku rano do piątku wieczór, po którego nastaniu można się oddać czynnościom nieskomplikowanym i nie wymagającym morderczego zaangażowania zwojów mózgowych. Może być to na przykład leżenie na ogrodowym krześle, może to być również przenoszenie krzesła ogrodowego z miejsca na miejsce, gdy przeszkadza nam nadmiernie świecące słońce lub nadmierny cień. Może być to nawet – w ekstremalnych przypadkach – spacer, co prawda niedługi, bo miasto B. jest nieprzystosowane do długich spacerów. Tak czy inaczej – okazji do oddawania się swego rodzaju przyjaznemu wchłanianiu w siebie rzeczywistości jest wiele. Kolega Romuald, specjalista od heblowanych desek w trakcie tygodnia pracującego, w czasie weekendu przepoczwarza się w formę od dawna mi nieznaną – osoby dysponującej czasem. Dla niewprawnych i nieobeznanych z terminem – czas, łacińskie tempus, skalarna wielkość fizyczna określająca kolejność zdarzeń oraz odstęp między zdarzeniami, zachodzącymi w tym samym miejscu. Definicja została oczywiście zaczerpnięta z Wikipedii, oczywiście z braku terminu opisywanego, który pozwoliłby na zagłębienie się w jego specyfikę. Pisząc ten felieton, rozmyślam bowiem także o zbliżających się zajęciach z pasjonującego mnie baletu, terminach następnego wydania gazety (które zapewne znów przemkną mi niezauważone koło nosa), wykupionej pół roku temu wycieczce po największych lunaparkach Andaluzji, zabiegu liftingu trzustki, kupnie nowej pary kijków do nordic walkingu i całej tej galerii czynności, nad których racją bytu chętnie bym się zastanowił, gdyby nie brakowało mi czasu oczywiście. W tym czasie (właśnie, czasie) Kolega Romuald spokojnie kładzie swoje robocze rękawice obok fabrycznej heblarki, a jego myśli ograniczają się do wyboru nogi, którą rozpocznie pedałowanie w drodze powrotnej do domu, ewentualnie do ustawicznego zastanawiania się, dlaczego IKEA postanowiła wybudować fabrykę prawie w środku Puszczy Białowieskiej. Nie twierdzę przez to, że Kolega Romuald przez ograniczanie się do tego typu rozmyślań jest osobą tępą. Bynajmniej. Ma w końcu tyle czasu na rozmyślania, że mógłby się zapisać na niedzielne kółko filozofów. Ewentualnie założyć je, bo takowego jeszcze w mieście B. nie ma. Wątpliwe jest wszakże prawdopodobieństwo, by ktoś na te kółko przyszedł. Tyle jest w końcu wolnego czasu, że można to przełożyć na później. Świadomość takich możliwości wpędza mnie, mieszkańca aspirującego do miana metropolii aglomeracji, w kompleksy nie większe niż te, z którymi borykają się mieszkańcy miast takich jak B. Jesteś w B., to może coś gdzieś jakoś, pisze Kolega Romuald. Żadnych konkretów, żadnych odniesień do miejsc, mamy mnóstwo czasu, mamy tyle czasu, że (tu wpisz wszystko, co przychodzi ci do głowy – multum możliwości powoduje niemal zastój). Jadę, rzucam wszystko, co zaplanowałem na weekend, ciskam w kąt te kijki do nordic walkingu, w pociągu drżę cały o moje jestestwo, rozpadłe w nawarstwiających się, niezrealizowanych na czas planach. Miasto B. jest spokojne i słoneczne, Kolega Romuald leży sobie pod blokiem na rozkładanym krzesełku, popijając chłodny napój o niskiej zawartości alkoholu. Książkę czyta. Rozważania na temat kompleksów przerzucił sobie na następny weekend, w końcu może. Coś ty taki spięty, pyta mnie i podnosi wzrok znad kart XI księgi „Confessiones” świętego Augustyna. A re you in B.? So maybe somewhere something somehow, writes me Friend Romuald, in public an employee of the country largest furniture plant of IKEA, whereas in private, my old friend from elementary, junior high and high school. Friend Romuald after graduating from the last one passing the final exams pretty bad, decided to stay in a home town, in public in one of numerous gates of Białowieża Forest, in private – one of bigger hole west from Belarus. Friend Belarus writes me whenever he has a free weekend. In fact, every weekend is free for Friend Romuald as work in a plant requires being involved from one point to another, being more precise, from Monday morning to Friday evening after which one can give oneself to simple activities, not requiring murderous engagement of ganglia. It may be, for example, lying on a deckchair, it may be also moving a deckchair from one place to another once we are disturbed by too much sun or too much shade. It may be even – in extreme cases – a walk, although not a long one, as the city of B. isn’t used to long walks. Anyway – there are many occasions for giving in a sort of friendly absorption of reality. Friend Romuald, a specialist of planed boards during the working week, on weekends he pupates into a form unknown to me for a long time – a person having time. For those not untrained and not familiar with the term – time, Latin tempus, a scalar physical quantity describing an order of events and period between them, taking place in the same place. The definition was taken from Wikipedia, obviously, because of a lack of description that would allow to go deeply into its specificity. Writing this column I think about forthcoming classes of fascinating ballet, dates of publishing the magazine (which probably rushed unnoticed) a trip to largest entertainment parks in Andalusia bought half a year ago, pancreas lifting treatment , buying a new pair of sticks for Nordic walking and a whole gallery of activities whose justification I would like to take into consideration provided having time obviously. Meantime (exactly, time) Friend Romuald calmly put his gloves beside a factory planer, whereas, his thoughts are limited to selection of a leg with which he starts riding back home, eventually, to constant wondering why IKEA decided to build a plant almost in the middle of Białowieża Forest. I’m not saying that Friend Romuald by limited himself to this sort of thinking a dull person. Not at all. He has so much time for thinking that he could join a Sunday circle of philosophers. Or eventually create the one as a town of B. lacks such. However, I’m not that sure who would come to the circle. There’s so much free time that it can be postponed. Awareness of such possibilities drive me, an inhabitant of the city aspiring to be called metropolis of agglomeration, in complexes no bigger than those the inhabitants of such towns as B. deal with. You are in B., so maybe somewhere something somehow, writes me Friend Romuald. No details, no reference to places, we have plenty of time, so much time that (fill in whatever comes to your mind – a plenty of possibilities almost causes a stagnation. I go, leave everything what I planned for weekend behind, throw the Nordic walking sticks away, I’m thrilled of my existence on train, thorn apart in stratifying, not made on time plans. The town of B. is peaceful and sunny, Friend Romuald sits on a deckchair, drinking a cold beverage containing small amount of alcohol. He reads a book. Consideration about complexes was postponed for next weekend, well, he can do that. Why are you so tense, he asks and look from above pages of the Volume 9 “Confessiones” by St. Augustine.